IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Zwodniczy szlak

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Charlotte „Charlie” White
Siewca zwątpienia
Charlotte „Charlie” White

Liczba postów : 45
Join date : 30/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Cze 30, 2017 5:09 pm

Zwodniczy szlak nie jest drogą polecaną dla przypadkowych wędrowców, którzy w podróży liczą na pomoc map i drogowskazów. Wąska i zarośnięta ścieżka nierzadko urywa się na odcinek dłuższy niż parędziesiąt metrów. Punktami orientacyjnymi stają się wtedy drzewa, krzewy i inne elementy krajobrazu, które dla osoby nie znającej lasu mogą wydawać się zupełnie identyczne. Szlak ciągnie się niemalże od skraju lasu aż do samych podnóży góry i stanowi jedną z krótszych dróg na wzniesienie. Pomimo tego nie cieszy się zbytnią popularnością; niewielu zwykłych mieszkańców Wishtown o nim słyszało, pozostali zaś stanowczo odradzają korzystanie z tej drogi. Niektóre pogłoski mówią, iż jest to szlak czarownic, które wyznaczyły go, by szybko docierać na górę Wish. Wedle innych opowieści czyhają na nim Koszmary polujące na błąkających się podróżników. Ci, którym nie raz zdarzyło się wędrować po zwodniczym szlaku, wiedzą, iż nie jest on niebezpieczniejszy niż pozostałe części lasu. Nie zmienia to faktu, że przeciętni ludzie słusznie odczuwają przed nim lęk.

Powrót do góry Go down
Astaroth
Połykacz ognia
Astaroth

Liczba postów : 397
Join date : 06/02/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Cze 30, 2017 6:00 pm

W przeciwieństwie do większości ludzi, Astaroth ani trochę nie bała się tego szlaku. Chadzała nim od kiedy tylko przybyła do Wishtown, nieraz sama. Fakt, na początku się gubiła i zdarzało jej się wracać do Cyrku późną nocą, bo miała problem z odnalezieniem właściwej ścieżki, lecz teraz mogła kroczyć tędy z zamkniętymi oczami. Nawet pozarastane odcinki nie robiły na niej większego wrażenia. A nawet gdyby zbłądziła, przynajmniej nie była sama. Nie żeby liczyła na umiejętności nawigacyjne Charlie, ale chociaż miałaby towarzystwo jej i Lucine.
Co do tej drugiej, Astaroth co jakiś czas zerkała na nią z ciekawością. Magiczny pluszak z charakterkiem? Ognista nie chciała przeoczyć ani jednego przejawu jego niezwykłości, lecz dotychczas była odrobinę zawiedziona. Nie widziała bowiem, aby maskotka w ogóle się poruszyła, nie mówiąc o czymkolwiek innym. Ot, zwykła zabawka. A co jeśli Charlie tylko się z niej nabijała albo po prostu jej się coś przywidziało? Tak czy siak, skoro już były na szlaku, głupio byłoby nagle wracać z powodu wątpliwości ognistej.
- Tooo, gdzie się poznałyście? Ty i Lucine? - spytała, żeby nieco zabić czas i przy okazji dowiedzieć się nieco więcej, ale trochę też aby wystawić pluszaka na próbę. Znajoma mówiła jej przecież, że maskotka łatwo się złości i najwidoczniej nie lubi, gdy mówi się o niej zbyt dużo. Chciała przetestować, na ile sobie może pozwolić, a przy okazji była ciekawa, jak może wyglądać gniew pluszowego misia. Nie mogło być przecież aż tak źle!
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t239-call-to-priests-and-call-to-gods-my-name-is-astaroth
Charlotte „Charlie” White
Siewca zwątpienia
Charlotte „Charlie” White

Liczba postów : 45
Join date : 30/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Lip 07, 2017 8:22 pm

Charlie było całkowicie obojętne, którędy prowadziła ją Astaroth. Nawet nie rozpoznała szlaku, który wybrała jej towarzyszka, chociaż słyszała o nim wcześniej, głównie negatywne opinie. Wielu podróżników wolało nieco nadłożyć drogi, niż błądzić po zaroślach w nadziei na ujrzenie dalszej części ścieżki. Charlotte do nich nie należała i gdyby wiedziała, gdzie się właśnie znajdują, gorąco pochwaliłaby wybór trasy.

Tymczasem jednak nie zwracała zbytniej uwagi na punkty orientacyjne, kwestię nawigacji całkowicie pozostawiając Ognistej. Owszem, rozglądała się, jednak bardzo pobieżnie, skupiając się głównie na tym, by przypadkiem nie potknąć się o jakiś korzeń bądź dół. Szczebiotała radośnie do Astaroth jakieś mało istotne plotki z gospód, w międzyczasie wspominając, gdzie pogorszyło się piwo, gdzie podrożało jedzenie a gdzie nie warto już wcale chodzić. W końcu jednak wyczerpała ów temat. Nim znalazła kolejny, jej towarzyszka postanowiła kontynuować ten przerwany przy wyruszeniu z Cyrku.

- My? Och, no cóż… - Czarownica zawahała się, uważnie dobierając swoje następne słowa. Może powiedzieć coś, co poruszy delikatną strunę magii tkwiącej w pluszaku, lecz jednocześnie istniała pewna szansa, iż uda jej się zaspokoić ciekawość Astaroth… na jakiś czas. - W jej domu… Dawnym… - Charlie myślała intensywnie, zerkając raz na swoją towarzyszkę, raz na Lucine. - Właściciel…

Rozległ się nagły szelest. Charlotte zareagowała odruchowo i odskoczyła w tył, prawie upuszczając   łopatę. W następnej sekundzie w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się czarownica, spadła stara, wysuszona gałąź. Musiała zostać ułamana dawno temu i przez cały ten czas spoczywała w koronie drzewa… Jeśli Astaroth nie wykazała się refleksem, końcówki gałązek mogły zahaczyć i o nią.

- Lucine! Uspokój się! Jesteś naprawdę nieznośna! - wykrzyknęła Charlie, tarmosząc pluszaka za ucho. Szybko zaprzestała jednak tego czynu. - Hmpf! W każdym razie… - Kobieta badawczo zerknęła na Astaroth. - Wszystko w porządku?

Powrót do góry Go down
Astaroth
Połykacz ognia
Astaroth

Liczba postów : 397
Join date : 06/02/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPon Lip 10, 2017 7:56 pm

Odpowiadała na wszystkie plotki, zapamiętywała większość rad Charlie oraz nasłuchiwała jej historii z podróży, a do tego dokładała swoje cztery grosze na temat tego, co jej się przytrafiało i co słyszała od innych, ale przy okazji pilnowała drogi. Samobójstwem byłoby skupić się jedynie na przyjemnej pogadance, chociaż As parę razy zdarzyło się zdekoncentrować i zejść z trasy, aby później nagle na nią powrócić, co najwyraźniej umknęło uwadze jej towarzyszki. Musiała więc jak raz pilnować siebie i jeszcze drugiej osoby. Spora odpowiedzialność jak na kogoś, kto momentami przypomina mentalnego pięciolatka.
Wpatrzyła się w Charlie tym uważniej, gdy ta próbowała dobrać jakieś słowa, co dla ognistej brzmiało trochę jak próba wymyślenia historyjki na poczekaniu, żeby zaspokoić jej ciekawość. Nie tym razem! Astaroth uśmiechnęła się pobłażliwie, już wiedząc, co jej znajoma wciskała: kit, żeby tylko zostać zaprowadzoną na górę poprzez zainteresowanie wiedźmy nieprawdziwą historyjką o pluszaku. Ale ona nie była taka głupia i wiedziała, co się święci!
Chociaż nie do końca. Szelest sprawił, że spojrzała w górę, bo nie wolno lekceważyć takich sygnałów na zwodniczym szlaku. I dobrze, bo dzięki temu mogła w ostatniej chwili odskoczyć na bok, także suche gałązki jedynie musnęły materiał jej spodni i czubki butów.
- Niech to szlag! - zaklęła, odchodząc na krok do tyłu, żeby ocenić straty. Zarówno Charlie, jak i Astaroth były całe, może tylko lekko zestresowane. Za to w poprzek ledwie wydeptanej ścieżki leżała duża, sucha gałąź, która niewątpliwie mogłaby zrobić krzywdę, gdyby upadła komuś na głowę. - Wszystko w porządku. To było dziwne, bo przecież nie wiał wiatr... - mruknęła, spoglądając w korony drzew, z których mogło to spaść. Albo to był dziwny zbieg wydarzeń, albo faktycznie Lucine była magiczna i potrafiła uprzykrzyć człowiekowi życie.
- Powiedz mi szczerze. Możliwe, żeby to była ona...? - spytała niepewnie, zerkając na pluszaka. Już się sama pogubiła i nie wiedziała, czy ma wierzyć Charlie czy zdrowemu rozsądkowi.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t239-call-to-priests-and-call-to-gods-my-name-is-astaroth
Charlotte „Charlie” White
Siewca zwątpienia
Charlotte „Charlie” White

Liczba postów : 45
Join date : 30/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyWto Lip 25, 2017 5:46 pm

Charlie szybko uspokoiła swój instynktowny wybuch irytacji i obdarzyła Astaroth olśniewającym uśmiechem. Cieszyła się, że Ognistej nic się nie stało, ewentualny wypadek rodziłby nowe problemy, prawdopodobnie większe niż nieumiejętność dotarcia w okolice góry. Z drugiej zaś strony młodsza czarownica sama prosiła się o kłopoty! W końcu Charlie przestrzegła ją przez denerwowaniem Lucine (a w oczach blondynki to w zupełności wystarczało), więc na własną odpowiedzialność dopytywała o drażliwe informacje.

- Ależ to na pewno ona – stwierdziła rezolutnie Charlotte, pewnym krokiem przechodząc nad gałęzią. - Przecież mówiłam, że to złośliwe stworzenie. No i nie o wszystkim z nią pogadasz. - Kobieta obejrzała się przez ramię, a jej oczy zalśniły z lekka tajemniczością – To nas chyba nie powstrzyma, nieprawdaż?

Zadziwiającym faktem było, że Lucine zdawała się spokojnie znosić docinki na temat jej charakteru i zachowania. Charlie cały czas z tego korzystała, chętnie dokuczając pluszakowi lub ganiąc go, tak jak tuż po upadku gałęzi. Nie bez powodu – spędziła z magiczną kukiełką już trochę czasu, więc zdążyła wybadać, ile jej wolno.

Choć Charlotte przekroczyła gałąź pierwsza, nie zdecydowała się gnać naprzód, lecz grzecznie poczekała, aż Ognista z powrotem obejmie prowadzenie. Kiedy cyrkówka ją mijała, Charlotte bardzo szybko nachyliła się w jej stronę, jednocześnie odsuwając od siebie Lucine. Bardzo cichy, ledwo słyszalny szept wydobył się spomiędzy ust blondynki:

- Właścicielowi bardzo przeszkadzała obecność Lucine…

Zaraz po tym odsunęła się gwałtownie i przycisnęła zabawkę do piersi, uspokajając ją jakimiś niestworzonymi opowieściami. Wybieg zdał egzamin – tym razem nic nie spadło im na głowy.

- ...i dlatego właśnie tak mało ludzi spaceruje po lesie, Lucine. Ach, ja głupia, ale przecież dobrze o tym wiesz!

Powrót do góry Go down
Astaroth
Połykacz ognia
Astaroth

Liczba postów : 397
Join date : 06/02/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptySro Lip 26, 2017 6:36 pm

Pokiwała głową, chociaż na jej twarzy malowało się widoczne zagubienie i zniechęcenie. Nie wiedziała już, komu wierzyć, ale póki co nie mogła wykluczyć, że Lucine faktycznie ma magiczne właściwości. Zdrowy rozsądek (od kiedy ona go w ogóle posiada?) podpowiadał coś innego, lecz bagatelizacja słów Charlie mogła mieć opłakane skutki. Teraz skończyło się na gałęzi, następnym razem przez jej niewiarę mogą skończyć znacznie gorzej. Lepiej dmuchać na zimne.
- Oczywiście, że nas nie powstrzyma. Nie chce mi się teraz wracać - mruknęła leniwie, po czym przeszła przez zwaloną gałąź i powoli ruszyła dalej. Odrobinę zaniepokoiło ją spojrzenie starszej czarownicy, ale wiedziała, że głupio było teraz nagle zrezygnować. Bądź co bądź, prawdopodobnie czekała je przygoda, a tej Astaroth nigdy nie odmawiała. Nawet, jeśli sprawa śmierdziała na kilometr, wciąż było to przyćmione słodkim zapachem niezwykłego zdarzenia i następującej po nim nagrody. Oj tak, ta miała być wyjątkowo słodka. Ognista od razu się rozchmurzyła i uśmiechnęła od ucha do ucha.
Wyszła naprzód, gładko wracając do roli przewodnika. Gdy mijała Charlie, usłyszała jednak szept, dość dobrze słyszalny przez znikomą odległość między kobietami i ciszę lasu. As zwolniła na moment i zastanowiła się głęboko, po czym wszystko zaczęło jej się układać w głowie. Lucine była przeklęta, toteż jej właściciel zapłacił najemniczce, żeby zabrał ją jak najdalej i coś z nią zrobił, żeby więcej nie przynosiła mu pecha. To brzmiało logicznie i póki co musiało jej wystarczyć, bo miała świadomość, że kolejne pytania może przepłacić kolejną gałęzią na głowie.
- Gdybym wybrała inny szlak, może nie miałybyśmy takich ekscesów. Wybaczcie - powiedziała, włączając się tym samym do gry, która miała na celu zmylić Lucine. Odniosła jednak wrażenie, że jeśli pluszak faktycznie jest magiczny, to nie okłamią go w taki prosty sposób. - W każdym razie, chodźcie za mną. Fajnie byłoby dotrzeć na miejsce przed zmierzchem - rzekła, kierując rozmowę na bardziej neutralny tor, który nie powinien rozwścieczyć żadnych złych mocy.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t239-call-to-priests-and-call-to-gods-my-name-is-astaroth
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Sie 11, 2017 12:25 pm

Nawet nie zaczęły. Nie zaczęły, a już ich podróż mieniła się w czarnych barwach. Zamach na ich życie w postaci zwalenia się gałęzi drzewa był zaledwie delikatną sugestią, mówiącą o tym, że pora zawrócić do bezpiecznych, bardziej przyjaznych dla człowieka terenów. Najwyraźniej nie miały pojęcia, co czeka ich na zwodniczym szlaku, groźnym samym w sobie, a co dopiero w towarzystwie przeklętego pluszaka. Nie mogły wiedzieć, co je czeka. I bóg im świadkiem, że miały ostatnią szansę, by zawrócić.
Póki co brnęły przez jedną, wyraźną drogę. Już wkrótce miały przekonać się, że wydeptanych przez ludzkie stopy ścieżek będzie więcej. Już wkrótce. Jeśli tylko chciały dojść od celu, aby... zakopać pluszaka pod drzewem.
Tak, to brzmi śmiesznie, nieprawdaż? Z pewnością jednak, nie zapowiadało się śmiesznie. A sama Charlie po zakończeniu swojego zadania będzie musiała w podzięce oddać Astaroth o wiele więcej niż jedną noc na sianie, jeśli chciała spłacić swój dług. Chociaż... może ich dług w trakcie podróży się wyrówna? Wszystko przed nimi.
Póki co nic nie zwiastowało pomyślności ich misji. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza teraz mogły poczuć, że zadanie nieco je przerasta. W całym pakiecie z zabawką, którą miały pogrzebać pod samotnym drzewem. Pierwszą złą wróżbą był ból, jaki mogła poczuć Astaroth w zwichniętym barku, nadwyrężonym przez gwałtowną próbę ratowania się przed bliskim spotkaniem z spadającą gałęzią.
Lucine nie lubiła być w centrum uwagi, owszem. Ale czy łaskawie odbierała jawne próby ignorowana jej pluszowej, pełnej złośliwości osoby? Zmiana tematu, jak gdyby nic się nie wydarzyło! Jak gdyby zwalona im pod nogi gałąź wcale ich nie poruszyła! O nie, być nie może!
Nie zdążyły przejść więcej niż kilka kroków, gdy z pewnością dostrzegły szarzejące z każdą sekundą niebo, jakby wkrótce miał ogarnąć je wspomniany zmierzch. Jak na życzenie. Niedługo mogły doświadczyć na własnej skórze, że słowa wypowiedziane na tym szlaku miały ogromną moc. Chmury pojawiły się dosłownie znikąd, skutecznie odsuwając w zapomnienie resztki przyjemnego, letniego dnia. Iście niespotykany widok, po którym mogły się spodziewać burzy, deszczu albo końca świata. Ciekawe czy spodziewały się gradu, gdyż wkrótce właśnie drobne, lodowe kulki runęły z nieba na spragnione przygód Astaroth i Charlie.
Powrót do góry Go down
Charlotte „Charlie” White
Siewca zwątpienia
Charlotte „Charlie” White

Liczba postów : 45
Join date : 30/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPon Sie 14, 2017 10:32 pm

Ucieszyła się niezmiernie, gdy usłyszała, jak Astaroth zdecydowała się przyjąć swoją rolę w tym subtelnym udawaniu. To musiało oznaczać, że ostatecznie wierzyła w całą historię, a przynajmniej uważała ją za zadowalająco prawdopodobną. Tyle wystarczało Charlotte do szczęścia, gdyż cała gra pozorów miała skończyć się z momentem pogrzebania pluszaka głęboko pod ziemią. Wtedy już nieważne będzie, czy przekonała Ognistą, czy też przez cały czas była posądzona o snucie bajek. Podzielą się zapłatą, a potem może wrócą do Cyrku i zainicjują jakąś większą zabawę... Dla takiego obrotu spraw warto byłoby poświęcić zapłatę za pokój w gospodzie.

Chyżo podążała za Astaroth, gotowa do ponownego rozgadania się. Problemem był tylko wybór tematu; nie potrafiła się zdecydować, z jednej strony zaciekawiona jak najszczegółowszymi przygodami całego Cyrku, z drugiej chętna zagadać o bardziej przyziemne rzeczy. Ostatnimi czasy sporo kręciła się po pchlim targu i zdążyła dotrzeć do kilku mniej lub bardziej nielegalnych działalności handlowych. Takie z pewnością mogłyby zainteresować kogoś żyjącego poza prawem, a takimi ludźmi niezaprzeczalnie byli cyrkowcy.

- Wiesz, ostatnio... - zdecydowała się zagaić spontanicznie, zaczynając od kolejnego pytania o znane osoby. Nie skończyła jednak, gdyż uwagę blondynki rozproszyła nagła zmiana aury. Poderwała głowę do góry i utkwiła wzrok w prześwicie między gałęziami drzew. Jakże dziwnie.

To przypadek? To Lucine? Zawahała się w duchu, nie komentując na razie tego w żaden sposób. Nie było jej wiadome, aby Lucine umiała manipulować pogodą, jednak... Nie wszystkie karty musiały zostać odkryte. Intrygujące.

Tę chwilową konsternację przerwał opad... gradu. Charlotte najpierw pisnęła zaskoczona, jednak nie trwała w szoku długo. Zaśmiała się szczerze i radośnie, po czym dała zwinnego susa pod drzewo, chroniąc się przed niezwykle zabawnym (dla niej) w tym momencie zjawiskiem pogodowym. Co ją tak rozbawiło? Ot, zwykła nieprzewidywalność zdarzeń, tylko tyle i nic więcej. Charlie zerknęła na Astaroth, ciekawa, czy cyrkówka równie beztrosko podeszła do nagłego urwania chmury co ona.

Powrót do góry Go down
Astaroth
Połykacz ognia
Astaroth

Liczba postów : 397
Join date : 06/02/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptySro Sie 23, 2017 1:17 pm

Astaroth najwyraźniej straciła ochotę na dręczenie Lucine i sprawdzanie, czy na pewno jest magiczna. Jeśli spadające drzewo było jej sprawką, wolała nie drążyć bardziej, aby nie oberwać po raz kolejny, tym razem na przykład całym pniem czy wielkim kamieniem. Ot, poprzestańmy na zwykłej gałęzi, która nie zrobiła im najmniejszej krzywdy.
Milczała też dlatego, że powrócił tępy, pulsujący ból w barku, który nie tak dawno został uszkodzony przez bandę niedoszłych gwałcicieli. Wraz z dyskomfortem fizycznym wrócił ten psychiczny, co było dość wyraźnie widać. Nagle zasępiła się do reszty, przygarbiła lekko i szła przed siebie, próbując rozmasować obolały staw. Czyżby jednak się dzisiaj przeciążyła? A może to na zmianę ciśnienia, która zarazem miała zwiastować zmianę pogody? Póki co jednak słońce przyjemnie grzało i nie wyglądało na to, żeby ten stan rzeczy miał się zmienić.
A jednak. Usłyszała, że Charlie coś mówi, ale sama była pochłonięta spoglądaniem w niebo, które tak nagle zasnuło się złowieszczo ciemnymi chmurami. Niedobrze. Tak nagła zmiana pogody nigdy nie jest dobra, gdy jest się w środku lasu, a wokół nie ma gdzie się skryć. Jeśli zerwie się wiatr i zaczną walić pioruny... Być może uda im się uciec. Być może.
Zamiast deszczu i wiatru, Astaroth poczuła coś innego: igiełki lodu, czy raczej malutkie, lodowate grudki lecące na jej twarz i boleśnie uderzające o policzki.  
- Kurwa - mruknęła skonsternowana, tym razem uważnie przyglądając się gradowi, który trzymała w ręce i który powoli się topił od jej ciepła. Grad. Pierdolony grad o tej porze roku. To się zdarzało tak rzadko, nawet w tych okolicach, że As zaczęła się zastanawiać, czy to nie jest kolejna złośliwość magicznych istot.
Schowała się pod drzewem, lecz nawet to nie do końca chroniło jej głowę przed atakiem lodowych kuleczek. Lepsze jednak było to niż stanie pośrodku ścieżki, która na tej wysokości była wyjątkowo widoczna.
- Przynajmniej nie ma burzy... - mruknęła do Charlie i uśmiechnęła się lekko. Widząc taki entuzjazm i radość u swojej towarzyszki przecież nie mogła pozostać poważna i twarda. - Ale jak tylko się pojawi, zwijamy się stąd. Nie chcę ryzykować, że pierdolnie w nas piorun i będziemy do końca świata straszyć w lesie - powiedziała i zachichotała cicho. - Co ty na to, że przeczekamy ten armagedon? Zaraz powinien minąć - zaproponowała. Takie oberwanie chmury nie powinien potrwać dłużej niż paręnaście minut, później powinny móc iść dalej.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t239-call-to-priests-and-call-to-gods-my-name-is-astaroth
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Sie 25, 2017 1:34 pm

Burza? Czy ktoś powiedział „burza”?! Kusiły los już samą swoją obecnością na szlaku, a co dopiero wypowiadając tak jawne prowokacje na głos! Może gdyby w rzeczywistości rozpętało się teraz piekło z piorunami, pojęłyby, że właśnie w tym miejscu na Ziemi, wyjątkowo uważać należy na wypowiadane słowa. Nie dostrzegły jednak żadnego błysku. Wszystko przed nimi.
Gdy skryły się pod drzewem, niebo stało się zupełnie ciemne, pochmurne, jakby faktycznie miało wkrótce porządnie z niego grzmotnąć. Do kiedy stały w miejscu, nie ruszając dalej w celu zrealizowania swojej misji, wszechświat nawet im sprzyjał. Łaskawie rezygnując w strzelenia piorunami wprost w drzewo, pod którym się kryły. O ile tylko mianem „łaskawości” określić można potężny wiatr, jaki się wkrótce zerwał. Jeśli odpowiednio się ustawiły, słusznych rozmiarów pień częściowo chronił je przed niezbyt zachęcającymi do spacerów warunkami.
Do czasu, aż sypiący z nieba grad nie zaczął przyjmować mniej przyjazną dla żywych istot formę. Zapewne nigdy nie widziały tak wielkich lodowych kul wytworzonych przez naturę. Miały one rozmiar przepiórczych jaj, a im dłużej stały pod drzewem, tym częściej mogły natrafić się na grad rozmiaru kurzych jaj. Ich głowy były bezpieczne, częściowo skryte pod wystającą gałęzią. Tego samego, niestety, nie można było powiedzieć o innych częściach ich ciała.
Astaroth tym razem się uchowała, a dwa pierwsze lodowe pociski trafiły wprost w ręce Charlie, w których ta trzymała Lucine. Zapewne nie mogła ich uniknąć, a uderzenie spowodowało, że maskotka wraz nadchodzącym porywem wiatru wydostała się z objęć kobiety. Pluszak został porwany, aż nie wylądował na gałęzi pobliskiego drzewa, zaplątując się w wysoko stojące konary, skąd dalszej możliwości ucieczki już nie miał.
Mogły próbować wyjść maskotce na ratunek od razu, lecz nie byłoby to zbyt mądrym posunięciem - grad ciął równo. Najpierw należało zadbać o swoje bezpieczeństwo. Z możliwych dróg, główna ścieżka wydawała się całkiem bezpieczną, gdyż otaczało ją wiele drzew. Dalsza podróż bez Lucine nie miała jednak najmniejszego sensu. Mogły również przeczekać ten chwilowy armagedon dokładnie tam, gdzie obecnie stały, kuląc się za pniem i okrywając własne głowy (swoją drogą, gdyby się przytuliły, na pewno zajmowałyby mniej miejsca). Jeśli te rozwiązanie im nie odpowiadały, po rozejrzeniu się dostrzec mogły za drzewami wzniesienie, skalisty pagórek, pokryty gdzieniegdzie trawą. Pod nim znajdowała się całkiem przytulna wnęka, której stąd jeszcze nie widziały w całości. Dzieliło je do niej ładne paręnaście kroków, jednak jeśli się pospieszą, może nie oberwą zbyt mocno...
Powrót do góry Go down
Charlotte „Charlie” White
Siewca zwątpienia
Charlotte „Charlie” White

Liczba postów : 45
Join date : 30/01/2017

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyWto Kwi 24, 2018 4:52 pm

- Słyszałaś, że podobno podczas burzy należy unikać chowania się pod drzewami? - Charlie wyjrzała ostrożnie spod gałęzi, wzrok kierując na zasnute chmurami niebo. Na ten moment Astaroth miała rację co do aury; jeszcze ani jeden błysk nie rozjaśnił nieba, co można było odczytywać jako dobry znak w tej sytuacji. Wyjątkowo marnej sytuacji. - Przeczekajmy! Nie jest źle, ale nie mam chęci nosić siniaków przez następne tygodnie. Szczególnie, że... O.

Trąciła stopą wyjątkowo duży kawał lodu, który przywalił w ziemię wyjątkowo blisko. Nowa fala opadu całkowicie zmieniała postać rzeczy, a ich kryjówka przestała się jawić tak bezpiecznie.

- Au!

Nagłe uderzenie zaskoczyło ją na tyle, by rozluźniła uścisk, co zdawał się wykorzystać silny powiew wiatru. Charlie automatycznie wyciągnęła ręce za pluszakiem pomimo bólu, jednak na próżno; musnęła jedynie koniuszkami palców zmechacony materiał, a później bezradnie obserwowała, jak zabawka ląduje wśród gałęzi. O tyle dobrze, że konary go zatrzymały.

- Hej! Ani mi się waż stamtąd ruszyć! Zaraz po ciebie idę! - ryknęła nagle ile sił w płucach, chcąc przekrzyczeć szum gradobicia. Zaraz po tym zwróciła się do Astaroth: - Daj mi chwilę. Coś wymyślę.

Od razu odrzuciła opcję bezmyślnego wybiegnięcia z lichej kryjówki, choć nie zamierzała zrezygnować z próby odzyskania Lucine. Zerknęła na drzewo służące im za osłonę, a także poszukała wzrokiem jak najbliższych krzewów.

- Mam dratwę - rzuciła stanowczo, opierając dłonie na biodrach. Prędko wycofała się z tej pozy, nie chcąc ponownie oberwać kawałem lodu. Wystarczało, że już obecne na rękach obicia pulsowały bólem i zapowiadały obecność wspaniałych, pokaźnych sińców. - Być może udałoby się związać jakieś gałęzie. Wiesz, na kształt parasola. Mogłabym wtedy skoczyć po Lucine, a potem poszukałybyśmy lepszej kryjówki. Ale będę potrzebować twojej pomocy przy wiązaniu.



Archeologia ;;;;
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyNie Sty 13, 2019 9:57 pm

Chuchnęła w dłonie. Mimo że tegoroczna zima należała do łagodnych, chłód i tak dawał się we znaki, zwłaszcza, że było już popołudnie, a słońce powinno wkrótce zajść. Mimo to, Lilith niechętnie myślała o powrocie do zamku. Chociaż rzadko wychodziła ze swojej pracowni, kiedy już ją opuszczała, wracała do niej bardzo niechętnie. Cisza, którą oferował jej las, zdecydowanie różniła się od tej, jaka zastawała pannę Farewell w jej czterech ścianach. Ta w pracowni i w sypialni była swojska, wręcz przytulna, leśną ciszę z kolei cechowała tajemniczość oraz świeżość.
Westchnęła, a z jej ust wydobył się obłoczek pary. Rzadko przyznawała się do tego nawet przed samą sobą, ale lubiła od czasu do czasu pójść w jakieś odludne, pełne roślinności miejsce i podumać albo po prostu, najzwyczajniej w świecie, się przespacerować, odpocząć od pracy. Intensywne myślenie nad czymś przez bardzo długi czas zazwyczaj tylko ją męczyło i zniechęcało. Przerwa niekiedy była wręcz wskazana, by zdobyć nowe siły.
Tego dnia jednak już nie w głowie jej było zastanawianie się nad tym, czy uczynienie z Koszmarów posłusznych, gotowych walczyć z Inkwizycją sługów to jedynie nieosiągalne marzenie, czy też plan, który jak najbardziej da się wprowadzić w życie (a jeśli tak, to jak to zrobić?); nie, teraz wolała po prostu odpocząć przy jakiejś dobrej książce.
Przystanęła.
- Najwyższy czas, by wracać - stwierdziła cicho. Lekkomyślne włóczenie się aż do zmroku tylko dlatego, że miała taki kaprys, zdecydowanie nie leżało w jej naturze. Spojrzała na kieszonkowy zegarek. - Powinnam spokojnie dotrzeć do zamku przed zmrokiem - mruknęła. Jej częste "rozmowy" z badanym przez nią Koszmarem spowodowały, że Lilith czasami mówiła na głos swoje myśli, gdy nikogo nie było w pobliżu. Zdawała sobie z tego sprawę, ale miała kłopot z zapanowaniem nad tym nawykiem.
Wtem coś zakłóciło idealną ciszę. W pierwszym momencie panna Farewell za najbardziej prawdopodobną opcję uznała przesłyszenie się, ale potem cichy dźwięk się powtórzył.
Obym tego nie pożałowała - pomyślała, po czym zboczyła ze swojej trasy. W miarę jak się zbliżała, coraz wyraźniej słyszała... Tak, nie miała już wątpliwości: to były strzały. Nie brzmiało to jednak na walkę, każdy odgłos dochodził z podobnego, jeśli nie identycznego miejsca. Strzelała jedna osoba.
Lilith starała się zachowywać jak najciszej. Zbliżyła się na tyle, by dostrzec ludzką sylwetkę. Sylwetkę kogoś... znajomego.
Celowo, by ujawnić swoją obecność, nadepnęła na gałązkę i schowała się za drzewem, by uniknąć ewentualnego, odruchowego strzału.
- Witaj - powiedziała półgłosem.


Ostatnio zmieniony przez Lilith dnia Pią Sty 18, 2019 11:16 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPon Sty 14, 2019 6:44 pm

Fanny lubiła strzelać. Miała wrażenie, że z każdą ołowianą wystrzeloną kulą, wypluwała z siebie cząstkę swoich problemów, cząstkę tego chaosu, który panował jej w głowie. Chaosu powstałego po tym, jak Saja ją zdradziła.
Nie!
Nie mogła o tym myśleć. Odsuwała na bok wszystko co było związane z Inkwizytorką, by nie czuć bólu, do którego, tak po prawdzie, nigdy nie można się przyzwyczaić. Można się jedynie odzwyczaić od  kogoś, spróbować zapomnieć o danej osobie. I na chwilę obecną jakoś jej się  udawało, chociaż często przyłapywała się na tym, że tęskniła za swoją byłą dziewczyną. Czasem natomiast tęskniła tak mocno, że  aż ją serce bolało, że aż żołądek jej się ściskał, a do oczu łzy same napływały. Próbowała wtedy się opanować zajmując umysł czymkolwiek. Najlepiej właśnie działało na nią strzelanie.
Ale teraz już czuła się lepiej.
Dzisiaj natomiast wyszła potrenować strzelectwo ze względu na własne widzimisię. Musiała oczyścić umysł. Dlatego też ciepło ubrana leżała na śniegu i celowała w nieruchome tarcze. Z każdym dniem szło jej coraz lepiej i, trzeba było przyznać, już teraz była w tym świetna. Praktycznie nie zdarzało jej się pudłować nawet z większych odległości. No i zazwyczaj trafiała w sam środek.
Kolejny raz się skupiła, przymierzyła się do celu, wzięła wdech i wypuszczając powietrze nacisnęła spust.
Środek ze znacznej odległości.
Uśmiechnęła się delikatnie do siebie. I gdy już przymierzała się do tego, by oddać kolejny strzał, usłyszała gdzieś w niewielkiej odległości za sobą dźwięk łamanej gałązki. Momentalnie w jej dłoni pojawił się pistolet, z którym od dłuższego  czasu się nie rozstawała. Skierowała lufę w stronę, z której doszedł trzask i czekała. Po krótkiej chwili usłyszała znajomy głos Topazu. Odetchnęła z ulgą opuszczając broń.
- Dziewczyno, chcesz, żebym cię zastrzeliła? - powiedziała  uśmiechając się delikatnie. Fanny zabezpieczyła karabin, po czym podniosła się i otrzepała  ze śniegu.
- No wyjdź już. - powiedziała łagodnie. Fakt faktem, przez chwilę znów była  cała spięta, gdyż nigdy nie wiadomo, kto się szwędał po lasach, kto chciał znaleźć ich siedzibę. Zielonowłosa ubrana była w wygodny, acz również bardzo ciepły strój, który idealnie przylegał do jej ciała. Ostatnimi czasy właśnie w czymś takim można ją było częściej widzieć, aniżeli w sukniach, jak to miała wcześniej w zwyczaju. Tego rodzaju stroje, w jakich teraz ją widywano, były znacznie bardziej praktyczne.

///Ależ zardzewiałem ;/ Przepraszam za marny styl mojego posta. Z biegiem czasu wrócę do dawnej formy. Obiecuję! ///
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyWto Sty 15, 2019 1:54 pm

Lilith wychyliła się zza drzewa jeszcze nim Fanny skończyła mówić. Ruszyła w stronę zielonowłosej nieśpiesznym krokiem. Młodsza z czarownic, odpowiadając na uśmiech Szmaragdu, uniosła lekko kąciki ust, co w jej przypadku i tak było niezwykłe – rzadko wysilała się na pokazanie swoich emocji przez mimikę lub ton głosu, przez co słabo ją znające osoby często się zastanawiały, czy aby nie rozmawiają z ożywioną lalką.
- Wybacz, że ci przeszkodziłam – typowy dla panny Farewell bezbarwny ton kontrastował ze swobodą jej ruchów i łagodnym spojrzeniem, które można było dostrzec przez jakieś trzy sekundy.
Lilith nigdy nie utrzymywała kontaktu wzrokowego zbyt długo, pamiętając o najbardziej kłopotliwej wadzie jej daru – jedynej, o której musiała zawsze pamiętać. Gdyby się zastanowić, to nawet trochę smutne, że nigdy nie mogła się przyjrzeć czyimś oczom bez ryzyka uaktywnienia się mocy.
Zatrzymała się jakiś krok od Fanny.
- Być może powinnam się po cichu oddalić i udać, że cię nie widziałam… ale nawet ja mam kilka osób, z którymi zwykłam zamienić choćby symboliczne dwa słowa, gdy już się na nie natknę – przyznała, uważając za zbędne zaznaczenie, ze Szmaragd należy do tego nielicznego grona. Nie lubiła mówić oczywistości. – Nie spodziewałam się, że kogoś spotkam w lesie… na dodatek w tej jego części. Mało kto tędy chodzi.
Gdy skończyła mówić, najpierw skierowała wzrok na broń trzymaną przez Fanny, potem na tarcze, a wreszcie ponownie popatrzyła na kobietę, zastanawiając się, czy panna Morland trenowała z jakiegoś konkretnego powodu. Spojrzenie Lilith nie było jednak w żadnym wypadku pytające; patrzyła z typową dla niej obojętnością i uwagą – dość dziwna mieszanka, jednakże idealnie oddawała nastawienie Topazu do większości spraw tego świata: nie naciskała i pozwalała innym samemu decydować, czy i jak wiele jej powiedzą, lecz jeśli już się na to decydowali, starała się zapamiętać jak najwięcej. To była właśnie taka sytuacja – Fanny mogła udać, że nie dostrzegła spojrzenia Topazu, zbyć ją jakąś wymówką lub być zupełnie szczerą, a Lilith usatysfakcjonowałby każdy z tych wyborów.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyCzw Sty 17, 2019 9:36 pm

Fanny wiedziała, że Lilith rzadko wychodziła ze swojej pracowni. Chodziły plotki, że pracowała nad uaktywnieniem genu wiedźm u nosicieli, jak również chciała tak wytresować koszmary, by stały się prywatną armią. Niektórzy zapewne wieść o tych obowiązkach włożyliby między bajki, ale nie zielonowłosa. Ona ostatnio w plotkach i uwierzytelnianiu informacji się specjalizowała, jako przełożona siatki szpiegów królowej. Dlatego z tyłu  głowy panny Morland siedział pewien podziw dla tej młodej kobiety. Termin "kobieta - naukowiec" w dzisiejszych czasach brzmiał absurdalnie, gdyż powszechnie uważano, że dobra kobieta, to taka, która zaopiekuje się domem i dziećmi oraz zadba o męża. Ale co w przypadku, gdy całą populację danej grupy stanowiły kobiety?
Musiała się nad tym zastanowić głębiej, gdyż, wbrew pozorom, było tutaj wiele wątków i niejasności, które należało uściślić.
Ale z panny Morland żaden naukowiec.  Ona jest (była?) detektywem.
- Nie przeszkodziłaś. W zasadzie to i tak miałam się zaraz zbierać. - odpowiedziała. Uklęknęła na jedno kolano, po czym otworzyła leżący obok niej futerał i zaczęła rozbierać broń i wkładać ją w odpowiednie przegródki. Po krótkiej chwili walizka z diaboliczną zawartością, która pozbawiła życia już wiele osób, tkwiła w mocnym uchwycie pani detektyw.
- Ja też się nie spodziewałam tu nikogo, a zwłaszcza, bez obrazy, ciebie. Wszakże rzadko się wychylasz ze swojej pracowni. - rzekła uprzejmie, w końcu nie chciała urazić swojej rozmówczyni. - Może się przejdziemy, zamiast stać tutaj jak dwa kołki? - zapytała. Miała ochotę na spacer. Chciała rozprostować kości od tego ciągłego leżenia na śniegu. W końcu nie była już tak sprawna jak kiedyś. Ruszyła wgłąb lasu nie chcąc jeszcze wracać do dusznego i ponurego zamku. Chciała zaczerpnąć  świeżego powietrza, poobcować z naturą, naładować baterie. Miała jednocześnie nadzieję, że Topaz podąży za nią i będą mogły sobie spokojnie porozmawiać, zwłaszcza iż niedaleko było takie zaciszne miejsce, gdzie można było sobie usiąść, porozmawiać, a nawet napić się wina, które było ukryte w futerale. I nie było to zwykłe wino, a wzmacniane. Jedna butelka nie była w stanie upić ich do nieprzytomności, ale pozwoli wprawić je w fajny, odprężający nastrój. A co jeśli będzie im mało? To wtedy, pokombinuje się. A nuż druga butelka gdzieś się zawieruszy w futerale?
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Sty 18, 2019 3:03 pm

Patrzyła jeszcze przez chwilę na to, jak Fanny spokojnie chowa broń, po czym prawie zapomniała o tym, co zawiera futerał. Na razie postanowiła potraktować to, że Szmaragd trenuje strzelectwo jako swoistą ciekawostkę.
Zdawała sobie sprawę, że ma w pełni zasłużoną opinię ekstrawertycznej samotniczki, świadomie na nią pracowała: od śmierci ojca Lilith starała się wyglądać na osobę niepodatną na cudze wpływy, a jednocześnie niesprawiającą żadnego zagrożenia. Ilekroć widziała najokropniejsze, powykręcane, wstrętne poczwary, nie odczuwała lęku; nie, strachem napawały ją chorobliwie ambitne, idące po trupach jednostki, podporządkowujące sobie słabszych i likwidujące silniejszych, które wahały się jedynie wtedy, gdy napotykały na swojej drodze osoby im równe, jakby nie do końca wiedząc, co z nimi zrobić. Ta niepewność miała swoje minusy, ale tylko w niej panna Farewell dostrzegała szansę na to, że ewentualne zagrożenie zostawi ją w spokoju. Dlatego teraz, wychodząc z zamczyska pierwszy raz od dawna, poczuła swego rodzaju satysfakcję, gdy Fanny przyznała, że się jej tu nie spodziewała.
- Urazić mnie mówieniem prawdy? Śmiem sądzić, że szczerość i obraza niezbyt się ze sobą łączą. Są jak dwa do siebie przylegające, lecz nadal osobne pomieszczenia – odparła. – Z drugiej strony, wielu jest na tym świecie, którzy zamiast umiejętnie balansować na granicy między jednym a drugim, spadają z liny jak ciężki kamień, nadal uparcie twierdząc, że są zwinnymi akrobatami znającymi różnicę między byciem szczerym a zwykłym chamstwem – skończyła swoją nieco filozoficzną dygresję, trochę ciekawa, z jaką reakcją spotka się ze strony zielonowłosej: zakłopotanym milczeniem, pociągnięciem tematu? Mnogość opcji zawsze fascynowała Lilith.
Propozycja Fanny ją trochę zaskoczyła. Kilka sekund zajęło jej przeanalizowanie wszystkich za i przeciw. Zdrowy rozsądek kazał, zgodnie z planem, wrócić do zamku i zaszyć się w swojej sypialni… ale z jakiegoś powodu czarownica chciała pobyć jeszcze trochę w towarzystwie Szmaragdu. Najdziwniejsze było to, że nie wiedziała, dlaczego nie chciała stracić okazji pobycia z Fanny sam na sam. Chcąc to odkryć, po chwili wahania ruszyła za nią.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPią Sty 25, 2019 3:02 pm

Lilith wyraziła ciekawy pogląd na temat różnicy pomiędzy szczerością, a obrażeniem kogoś. Fanny spojrzała w górę zastanawiając się nad słowami swojej młodszej koleżanki. W gruncie rzeczy niewiasta mogła mieć rację co do tego, iż spora część osób po prostu nie widziała różnicy. Jeśli mówiono im coś, co im się nie podobało, to automatycznie odbierano to jako chamstwo. Mimo iż często było to jedynie proste stwierdzenie faktu.
- W zasadzie nie myślałam o tym w ten sposób, ale możesz mieć rację. Ludzie lubią słuchać tego, co jest dla nich miłe. Podnosić swoje ego w ten sposób. Nie wiedzą, że tak funkcjonując wpadają w spiralę kłamstwa i dwulicowości. - powiedziała od siebie, po czym uważnie spojrzała na Topaz. - Podoba mi się twój sposób myślenia. - dodała, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
Kobieta wyjęła z futerału paczkę papierosów oraz zapalniczkę, po czym wyjęła starannie zrobionego skręta. Odpaliła go i zaciągnęła się mocno delektując się smakiem tej trucizny. Głupi i bezsensowny nałóg, ale za to jakże trudny do rzucenia.
Po kilku minutach dotarły na miejsce. Stało tutaj powalone drzewo przecinające niewielką polankę na pół. Konar drzewa był na tyle gruby, że obie kobiety mogły usiąść na nim niczym na ławeczce. Fanny niezwłocznie spoczęła na tym miejscu, po czym odetchnęła głęboko.
- Uwielbiam to miejsce. Jest tutaj tak cicho i spokojnie. Mało kto je zna. - powiedziała, delektując się mroźnym wiatrem smagającym jej twarz. Przyzwyczajona już do zimna nie odczuwała w zimę dyskomfortu.
Wyjęła z futerału butelkę z winę i odkręciła zakrętkę. Na szczęście nie trzeba było używać korkociągu. Napiła się łyka, po czym wyciągnęła szklanką butelkę w stronę Lilith.
- Napijesz się? - zapytała. Z jakiegoś względu czuła się swobodnie przy tej introwertycznej i ekscentrycznej kobiecie. Może dlatego, że ostatnio przestała się tak przejmować innymi jak kiedyś?
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyNie Sty 27, 2019 1:12 pm

Krótkie „Tak, to prawda” i inne sposoby na ucięcie tematu Lilith znała na pamięć – większość ludzi właśnie tak reagowało na jej przemyślenia, które postanowiła wypowiedzieć na głos. Dlatego, gdy Fanny nie zdecydowała się na najprostsze wyjście, tylko przeanalizowała wypowiedź młodszej czarownicy, Topaz, ciesząc się w duchu, słuchała jej z uwagą.
- Dziękuję – odparła na ostatnie słowa kobiety, odwzajemniając uśmiech.
Gdy poczuła dym papierosowy, nic nie powiedziała: w końcu każdy mógł robić, co mu się podobało tak długo, jak nikomu tym poważnie nie szkodził. Ona nie paliła, lecz starała się sprawiać wrażenie, że jest inaczej – czasami, podczas rozmowy z kimś, trzymała w ręku papierosa lub cygaro. Szczerze mówiąc, sama nie do końca wiedziała, co to miało na celu: czy to po prostu kolejne małe dziwactwo? Danie do zrozumienia rozmówcy, że właśnie jej przeszkodził i, tym samym, nakłonienie go, by się streszczał i jak najszybciej sobie poszedł? Każde wytłumaczenie, jakie przychodziło jej do głowy, nie brzmiało wystarczająco poważnie, by ją zadowoliło.
Gdy dotarły na miejsce, usiadła obok Fanny, rozglądając się. Istotnie, ciche, mało znane miejsca miały swój urok, pozwalały odpocząć i ułożyć myśli. Lilith mimowolnie westchnęła. Z jej ust wydostał się obłok pary.
- Nieważne, ile razy przyjdę do Ponurego Boru, zawsze odkrywam coś, czego nie widziałam do tej pory. Ciekawe, czy ktokolwiek zna każdy zakamarek tego lasu – zastanowiła się.
Gdy usłyszała propozycję, po chwili wahania kiwnęła głową i upiła łyk.
- Dobre – skomentowała cicho, nieśpiesznie odstawiając butelkę od ust.
Alkohol w rozsądnych dawkach raz na jakiś czas chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził – pomyślała.
- Prawie zapomniałam, jak ładnie może być poza murami zamku – powiedziała półgłosem, patrząc przed siebie i kładąc wolną rękę na pniu, obok Fanny. – Coś może pochłonąć nas do tego stopnia, że wręcz zapominamy o reszcie świata.
Ponownie wypiła trochę wina, po czym oddała zielonowłosej butelkę. Nie zamierzała zagarnąć całej jej zawartości dla siebie.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPon Lut 04, 2019 12:41 pm

Fanny przyjęła butelkę z winem od Lilith i od razu upiła sporego łyka, po czym ponownie zaciągnęła się papierosem. Alkohol przyjemnie rozgrzewał jej ciało, więc nie czuła tego wszechobecnego zimna. Odstawiła na moment butelkę z alkoholem. W końcu szkoda by było, by wino skończyło się za szybko. Co by wtedy piły?
Kobieta zaciągnęła się papierosem po raz ostatni, po czym wyrzuciła niedopałek gdzieś w śnieg. Wiedziała, że nie wypadało śmiecić w lesie, ale co innego miała z nim zrobić? Przecież nie będzie niosła tego do zamku.
Wysłuchała słów kobiety i zapatrzyła się na moment w przestrzeń przed sobą. Delektowała się tą niesamowitą ciszą zakłócaną jedynie świstem wiatru w konarach drzew, odległą, złamaną przez jakieś zwierzę gałązką, która zalegała pod warstwą śniegu. W pobliżu nie było niczego niepokojącego. Można było się zrelaksować i nie przejmować zbytnio otaczającym światem.
- Tak, Ponury Bór ma coś w sobie. Ludzie unikają tego miejsca, bo się go boją. To trochę tak jak z ciemnością. Ludzie się jej boją, bo nie wiedzą, co może kryć, chociaż najczęściej kryje tylko ich urojenia i zabobony. I wątpię, by ktoś znał ten Bór wzdłuż i wszerz. Jest zbyt rozległy. - powiedziała, po czym znów chwyciła butelkę z winem i upiła kolejnego łyka. Odstawiła pomiędzy siebie, a swoją towarzyszkę. Młodsza z kobiet miała ciągły dostęp i przyzwolenie na picie tego, co zielonowłosa ze sobą przyniosła w to spokojne, piękne miejsce.
Panna Morland spojrzała dyskretnie na swoją towarzyszkę i dotarło do niej, że ta jest na prawdę atrakcyjną kobietą. Smukła twarz o delikatnych rysach, wspaniała talia, którą jednak można było sobie jedynie wyobrażać pod całym tym materiałem, który miała na sobie. Dodatkowo, była ona na prawdę inteligentną i mądrą osobą, co było kolejnym, pociągającym faktem. Tak, badaczka wpadła Szmaragdowi w oko, ale Fanny postanowiła nie dawać tego po sobie poznać.
- Lilith, chciałabym ci zadać pytanie. Wiem, że mamy się odstresować od pracy i tak dalej, ale coś nie daje mi spokoju. Co skłoniło cię do tego, by zająć się badaniem tego zmutowanego genu? - zapytała, tym razem jawie zerkając na kobietę.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyWto Lut 05, 2019 5:22 pm

Według Lilith uwaga Fanny była jak najbardziej trafna, co skwitowała delikatnym uśmiechem i krótkim potwierdzeniem.
- To prawda. Najbardziej przeraża to co nieznane – przytaknęła cicho.
Przymknęła na moment oczy, rozkoszując się chłodnym, świeżym powietrzem na policzkach i wszechobecną ciszą. Od dłuższego czasu nie czuła się tak odprężona. Była to tylko zasługa czarującej okolicy i alkoholu czy... czegoś jeszcze? Lilith złapała się na myśli, że w obecności Fanny nastrój zawsze jej się trochę poprawiał, choćby na chwilę.
Gdy usłyszała pytanie, w pierwszym odruchu chciała odpowiedzieć krótko i wymijająco, tak jak zwykła to robić. Zerknęła na zielonowłosą. Coś jej podpowiadało, że w tym wypadku mogła sobie pozwolić na nietrzymanie się sztywnego, wymyślonego przez samą siebie schematu. Szmaragd była dla panny Farewell kimś więcej niż jedną z wielu mieszkanek zamczyska... choć sama Lilith nie do końca jeszcze wiedziała, co należy rozumieć przez „kimś więcej".
- Jest wiele powodów. Na początku chciałam znaleźć nowy cel po tym, jak wszystko mi się posypało. Nie być bezczynną. Może nawet marzyłam o zemście na Inkwizycji za stratę ojca? – Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że zdobyła się na zupełną szczerość i sama z siebie poruszyła dosyć wrażliwy dla niej temat. Pojmanie jej taty było czymś, czego nie rozpowiadała na prawo i lewo. – Potem czułam coraz większą... ciekawość. To, nad czym pracuję, jest dla mnie po prostu fascynujące, choć zdaję sobie sprawę, że może to zabrzmieć dziwnie. A poza tym... Nie dość, że mogę się więcej dowiedzieć, to jeszcze, być może, przyczynię się do tego, że w przyszłości wiedźmy będą mogły żyć spokojnie, bez strachu. – Spojrzała na Fanny, patrząc jednak nie na jej oczy, tylko trochę wyżej. – Może nie powinnam tego mówić, ale panowanie czarownic nad ludźmi nie jest mi potrzebne do szczęścia. Wystarczy mi to, że będę mogła powiedzieć bez ogródek „Tak, jestem wiedźmą" każdej osobie i w każdym miejscu.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptySob Lut 09, 2019 3:30 am

Fanny rzadko miała okazję widywać Lilith. Chyba tylko na zebraniach Korony. Zazwyczaj młodsza z kobiet siedziała zamknięta w swojej pracowni poświęcając się tylko sobie znanym rzeczom. I w tym momencie Lilith zaczęła mówić. Wyglądało to tak, jakby się otworzyła nieco, jakby chciała się zwierzyć. Czy często to robiła, a może zielonowłosa powinna się poczuć w jakiś sposób wyróżniona? Raczej nie będzie jej dane poznać odpowiedzi na to pytanie.
Historia była nad wyraz interesująca, ale też, z całą pewnością, bolesna dla kobiety. Panna Morland przez chwilę zastanawiała się, co też stało się z ojcem Topazu. Stracili go, czy wtrącili do lochu? A może najpierw loch, potem stracenie? W takim razie, za co to zrobili? Bo miał córkę wiedźmę? Nie, to nie przez to. Gdyby tak było, to i Lilith też zostałaby aresztowana. Może przez jakieś sympatie względem wiedźm? A może sam był Inkwizytorem i zginął na misji?
Skinęła głową na słowa kobiety.
Kolejne słowa sprawiły zaś, że Szmaragd poczuła sympatię do Topazu. Spojrzała na nią jakby inaczej, cieplej. Powód tego był prosty. Obie kobiety miały taki sam punkt widzenia pod tym kątem. Fanny nigdy nie pociągała władza. Ona chciała jedynie czuć się bezpiecznie. Bez świadomości, że za każdym rogiem budynku może się czaić zabójca wysłany przez Inkwizycję, by ją pojmać, a potem spalić na stosie. Tak, też marzyła o pokoju.
- Więc marzymy o tym samym. Bo chciałabym kiedyś moc usiąść na ganku przed swoim domem, z ciepłą herbatą, albo butelką whisky nie martwiąc się, że lada moment może przyjść Inkwizycja, by mnie pojmać. Swoją drogą, Inkwizycja walczy z nami, bo z nas powstają Koszmary. A gdyby tak znaleźć sposób na zatrzymanie tego? - zastanowiła się przez chwilę, ale ostatecznie wzięła potężny łyk wina. Nie znała się na takich sprawach i nie zamierzała zgrywać mądrzejszej niż była w rzeczywistości.
- Lilith, a mogę zapytać, co się stało z twoim ojcem? - zapytała po chwili milczenia, ale zrobiła to cicho, jakby nieśmiało. Jeśli Topaz nie będzie chciała o tym opowiadać, to zielonowłosa całkowicie to zrozumie i nie będzie dopytywać więcej.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyPon Lut 11, 2019 9:58 pm

To zastanawiające, że tak łatwo... mówiła. Nie myślała o najlepszej opcji ani o tym, że może coś zniszczyć. Po prostu mówiła z taką niepasującą do niej swobodą, z własnej woli poruszając również ten bardziej osobisty temat. Dlaczego się tak działo? To takie nielogiczne!
Nie spodziewała się, że nie była osamotniona w swym marzeniu. Czasami czuła, że może chęć spokojnego życia to trochę zbyt mała ambicja jak dla Klejnotu Królowej... Przecież powinna pragnąć władzy dla wiedźm. Tak przynajmniej zapewne myślało wiele czarownic. A mimo to równość zupełnie by jej wystarczyła. To zaskakujące, że jednak nie była jedyną, która tak uważała.
- Szkoda, że pokój musi poprzedzać wojna - powiedziała cicho. Westchnęła.
Pytanie Fanny (być może retoryczne?) tyczące się Koszmarów nieraz już gościło w myślach Lilith, lecz nadal nie znała na nie odpowiedzi. Ta niewiedza bywała frustrująca, ale wierzyła, że kiedyś odkryje, czy powstrzymanie procesu tworzenia Koszmarów jest możliwe. Tylko... co by zrobiła z tą wiedzą?
- To niewykluczone... Ale obawiam się, że to wszystko zaszło za daleko, by ustało nawet po zniknięciu Koszmarów. Obie strony się nienawidzą.
Ach, ojciec Lilith... Nadal wspomnienia związane z jego pojmaniem były w niej żywe. Odsłoniła swój słaby punkt, wspominając o nim. Skoro jednak powiedziało się "a", czyż nie należało rzec "b"?
- Nie żyje. Mówienie głośno i otwarcie swojej opinii o Inkwizycji niekoniecznie jest dobre. - Uśmiechnęła się smutno. Przez zaledwie sekundę na jej twarzy doskonale było widać ból i rozgoryczenie, lecz zaraz po tym Lilith przywołała się do porządku i założyła swoją ukochaną maskę obojętności. - Historia jak wiele innych, co druga czarownica ma podobną, co trzecia gorszą. Nie zdziwiłabym się, gdybyś ty...
W porę ugryzła się w język. Czy powinna dopytywać o przeszłość Fanny? Chyba za daleko się zapędziła. Wzięła do rąk butelkę i wypiła łyk.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyCzw Lut 14, 2019 1:21 pm

Wojna była przerażająca i nigdy nie była dobra. Niosła za sobą cierpienie, śmierć i przerażające metody eksterminacji ludzkości. I chyba nie było na świecie państwa, które nie zostało dotknięte mniejszą lub większą wojną. Niemniej jednak, człowiek był takim gatunkiem, że nie mógł po prostu żyć obok innego człowieka o odmiennych poglądach. To zawsze rodziło konflikty. Czy to na poziomie religijnym czy też, tak jak w przypadku wiedźm i Inkwizycji, biologicznym.
- Wojna nigdy nie jest dobra, ale czasem jest potrzebna. Popycha nasz gatunek, ludzi, do ciągłego rozwoju. Aczkolwiek pokój jest moim marzeniem. - powiedziała, chociaż nie chciała dalej już ciągnąć tego tematu. Każdy w wojnie kogoś tracił. A czasem zatracał  i samego siebie stając się pusta wydmuszką bez własnych racji, przekonań czy kręgosłupa moralnego. Wojna popychała ludzi do straszliwych czynów, których często nie spodziewaliby się po sobie.
Na następne słowa zielonowłosa jedynie skinęła głową. I chwilę później Lilith wytłumaczyła, co stało się z jej ojcem. Inkwizycja jako organizacja miała tutaj prawie nieograniczoną władzę, niezależną od monarchii. Nie odpowiadali przed nikim za swoje czyny zasłaniając się dobrem społeczeństwa. Robiąc to często popełniali błędy, albo eliminowali osoby, które były dla nich niewygodne.
Fanny nienawidziła Inkwizycji. Za to, co robili wiedźmom, za to, co robili temu krajowi, za to, co zrobili jej samej.
Panna Morland zrozumiała to niewypowiedziane pytanie. Fakt, Topaz podzieliła się z nią swoją historią odnośnie rodziny. Teraz trzeba się był odwdzięczyć, jakkolwiek nieprzyjemny to był dla niej temat.
- Ojca nie znałam. Porzucił moją matkę, gdy dowiedział się, że ta była w ciąży ze mną. - zaczęła, ale zanim kontynuowała, wyciągnęła z paczki papierosa i go odpaliła, po czym pociągnęła solidny łyk z butelki. - Zanim pojawiła się Ananke i stworzyła Koronę, jaką znamy teraz, była tutaj organizacja bardzo zbliżona. Nawet nazywała się tak samo. Tylko, że ta organizacja miała za cel służyć ludziom, a nie walczyć z Inkwizycją. Wychodzili z założenia, że jeśli Inkwizycja zobaczy, że wiedźmy są dobre, to konflikt zostanie zażegnany. Moja mama do niej należała i piastowała tytuł Perły. Była uzdrowicielką. Miała ciekawą moc, bo gdy widziała człowieka, to od razu wiedziała czy jest na coś chory i jeśli był, to na co. Ale to nie wszystko. W jej głowie od razu pojawiał się sposób leczenia przypadłości. - rzekła, po czym przerwała na chwilę, by zaciągnąć się papierosem. - Wiele osób wyszarpała wręcz z objęć śmierci. Niestety, propaganda Inkwizycji zrobiła swoje i ludzie, którym pomagała, którym ratowała życie, wydali ją. Inkwizytorzy torturowali moją matkę chcąc wyciągnąć z niej nazwiska innych wiedźm, ale nie udało im się jej złamać. Ostatecznie, spalili ją na stosie. Miałam wtedy piętnaście lat. I patrzyłam, jak moja mama płonie. - przerwała, zaciągnęła się papierosem próbując w ten sposób powstrzymać łzy, które cisnęły jej się do oczu. Chciała zamaskować drżenie swojego głosu. W końcu musiała uchodzić za silną. - Moja mama nie chciała umierać, więc długo się męczyła, długo krzyczała. I nawet kiedy skóra jej spływała z ciała razem z przyklejonymi, stopionymi włosami, ona wciąż była przytomna. Nigdy tego nie zapomnę. - powiedziała. Fakt, Fanny przez lata budziła się z krzykiem w nocy dręczona koszmarami, dręczona irracjonalnym poczuciem winy, dręczona samotnością. Na tym świecie miała tylko matkę. Potem została sama. I dlatego też zielonowłosa z taką zapalczywością i uporem tropiła Inkwizycję, walczyła z nimi. Dlatego tak chętnie wypełniała rozkazy Królowej. I wreszcie, dlatego dołączyła do tej społeczności. Bo Ananke była pierwszą osobą, która wyciągnęła do niej rękę i uratowała ją przed losem słabej, złamanej ladacznicy, próbującej tyłkiem zarobić na chleb. Byleby przeżyć jeszcze jeden dzień, byleby nie skończyć na ulicy, czy w rynsztoku.
Upiła potężnego łyka z butelki, która, niestety, została już osuszona. Fanny zerknęła do futerału, czy nic tam jeszcze nie ma, po czym wyjęła drugą butelkę. Butelkę, o której całkowicie zapomniała, a która musiała tam przeleżeć z miesiąc. Odkorkowała ją, przekazała Lilith, po czym wyrzuciła niedopałek, od razu odpalając następnego papierosa.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyNie Lut 17, 2019 6:25 pm

- O ironio, owy rozwój w jednej dziedzinie idzie w parze ze zniszczeniami i uwstecznieniem w innej - odparła.
Postęp przemysłu zbrojnego i medycyny, które rozwijały się podczas wojny, kosztował wiele istnień oraz zniszczenie dzieł architektury, malarstwa... Wady przyćmiewały potencjalne zalety.
Ku pewnemu zdziwieniu Lilith, Fanny nie zignorowała jej niemego pytania. Mało tego, w przeciwieństwie do Topazu, nie mówiła powściągliwie, nie pomijała szczegółów. Farewell uświadomiła sobie, jak głupia była jej pewna nieufność względem zielonowłosej. Doskonale jednak wiedziała, że minie jeszcze dużo czasu, nim będzie mogła otworzyć się zupełnie przed kimkolwiek. Wręcz paranoiczny strach przed zdradą był zakorzeniony w niej zbyt głęboko, by  się go pozbyła za sprawą jednej rozmowy. Zmiany zachodzące w człowieku to na ogół powolny proces i, stety albo niestety, Lilith nie była wyjątkiem.
Tymczasem słuchała. Pochłaniała każde słowo. Nie przerywała. Widziała, że Fanny jest trudno o tym mówić i nie widziała w tym nic dziwnego. Była pewna, że również głos by się jej załamał, gdyby zaczęła wchodzić w szczegóły, a przecież ona nie widziała śmierci swojego ojca.
To na swój sposób niezwykłe, jak wiele można znieść.
Och, już skończyły pierwszą butelkę? Nawet tego nie zauważyła, myślała o zbyt wielu rzeczach. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że trochę jej szumi w głowie.
Wzięła od Fanny drugą butelkę dalszą ręką, a tą bliższą kobiety delikatnie chwyciła jej dłoń. Przez króciutką chwilę patrzyła jej prosto w oczy, ale nadal była na tyle trzeźwa, by wiedzieć, że przedłużanie tej chwili może uaktywnić jej moc, dlatego zaraz zerwała kontakt wzrokowy.
- Teraz już wszystko... będzie dobrze - powiedziała, jak nigdy nie umiejąc dobrać odpowiednich, niebanalnych słów.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Fanny
Szmaragd
Fanny

Liczba postów : 348
Join date : 16/10/2016

Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak EmptyWto Lut 19, 2019 7:37 pm

Fanny ceniła Lilith za jej umiejętność słuchania drugiej osoby. Zielonowłosa postanowiła, iż częściej będzie ucinać sobie pogawędki z Topazem, bo ta dziewczyna miała na prawdę dużo do powiedzenia. I były to rzeczy nad wyraz ciekawe. Czasem, ze względu na swoje nietypowe podejście do życia, potrafiła pokazać pannie Morland całkowicie nowy punkt widzenia. To było wspaniałe, bo zmuszało tych kilka szarych komórek, jakie się zostały Fanny, do ruszenia się i przemyślenia tego, co usłyszała.
Niemniej jednak, obecny temat był bardzo przykry dla starszej z czarownic. Nie chciała go dłużej roztrząsać, ale czuła też pewnego rodzaju ulgę, gdy wyrzuciła z siebie tę historię. Historię, którą znała jeszcze tylko Ananke.
Drgnęła, gdy poczuła ciepłą dłoń Lilith na swojej własnej. Usłyszała te słowa, które chociaż były proste i banalne, to jednak, gdy padły z ust panny Farewell, wydały się pokrzepiające, podnoszące na duchu.
Niemniej jednak, pani detektyw wciąż nie czuła się dobrze czując dotyk drugiej osoby. Od dawna nie miała żadnego kontaktu cielesnego z drugim człowiekiem. Od dawna nikogo nie dotykała, nawet po to, by taką osobą szturchnąć. Unikała tego, bała się. Bała się kontaktu. Delikatnie wyswobodziła więc rękę i od razu zrobiło jej się głupio.
- Przepraszam... ja... nie lubię być dotykana. - powiedziała cicho. Szybko zaciągnęła się papierosem, by zamaskować swoje zakłopotanie. Odwróciła głowę, by ukryć rumieniec wynikający z konsternacji. Dlaczego, dlaczego tak bardzo teraz unikała kontaktu? Wciąż siedziało w niej to, co zrobiła jej Saja? Kobieta, którą kochała, a która ją zdradziła?
Wciąż nie była gotowa, by zbliżyć się do drugiego człowieka.
A może po prostu nie było osoby na tyle charyzmatycznej, która niemalże siłą przekonałaby do siebie? Wyciągnęła z tego wiecznego dołka emocjonalnego, w którym Fanny tkwiła już od blisko roku?
Ale wciąż była dla niej szansa. Szansa na to, by się przełamać. By KTOŚ ją przełamał. Może to będzie właśnie Lilith?
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Zwodniczy szlak Empty
PisanieTemat: Re: Zwodniczy szlak   Zwodniczy szlak Empty

Powrót do góry Go down
 
Zwodniczy szlak
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Lasy :: Ponury bór-
Skocz do: