IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Plac Ćwiczebny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Adrastia
Arcymistrzyni
Adrastia

Liczba postów : 134
Join date : 24/02/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Mar 03, 2017 4:15 pm

Prosty, ćwiczebny plac Inkwizycji. Jest to dosyć spora polana pokryta zielenią. Podzielona jest na 3 równe części. Na jednej z nich rozstawione są tarcze dla broni dystansowych. Cele są oddalone od siebie w różnej odległości tak by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Druga część, znacznie większa przeznaczona jest do nauki jazdy konnej i walki na wierzchowcu. Ten segment ma podłoże piaszczyste i okazjonalnie rozstawiane są na nim płotki do skoków. Ostatnia część jest przygotowana dla osób walczących w zwarciu. Rozstawiono kukły, jak również jest niewielka powierzchnia sparingowa.
Przy samym wejściu na plac jest również niewielka budka, z której można pobrać sprzęt. Znaleźć tam też można wodę.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t426-rose-red#4784
Saja
Żniwiarz
Saja

Liczba postów : 356
Join date : 06/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Mar 03, 2017 6:44 pm

Saja w wolnej chwili lubiła dać upust swoim emocją. Dla tego też często wedrowała w stronę placu ćwiczebnego. Nie było na nim miejsca na którym by nie trenowała. Tym razem jednak miała ochotę na rzucanie sztyletami do tarczy. Wchodząc do środka nie pobierała żadnego sprzętu. Wszytko co potrzebne zawsze miała przy sobię. Zresztą nie lubiła rzucać czy walczyć cudzym sprzętem. Nie ma to jak swoje rzemiosło. Uśmiechnęła się podstępnie, nie widząc żywej duszy na placu. Nikt nie będzie mi przeszkadzał czy zawadzał podczas treningu. Jak by mi był potrzebny? Ale jednak uwielbiała doprawiać się w boju. Stanęła na przeciw jednej z tarcz, która nie była oddalona zbyt daleko, ale też nie była zbyt blisko niej. Jednym ruchem dwóch rąk, dobyła ukrytych sztyletów pod płaszczem. Trzymała je dość mocno za ich niewielką rękojeść. Po chwili żuciła nimi z niebywałą precyzją sam środek tarczy już miała brać kolejną na cel, kiedy do jej uszu dobiegły ciche zbliżające się kroki w jej stronę. Odrazu można było wyczuć, że ktoś się zbliża. Saja zachowała czujność, jednka nic nie mogło ją oderwać od kolejnego rzutu sztyletami.


Ostatnio zmieniony przez Saja dnia Pią Mar 03, 2017 8:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Adrastia
Arcymistrzyni
Adrastia

Liczba postów : 134
Join date : 24/02/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Mar 03, 2017 7:19 pm

Arcymistrzyni ziewnęła przeciągle. Nie był to zbyt kobiecy gest, a jej postawa pozostawiała wiele do życzenia. Była lekko przygarbiona, a włosy miała w lekkim artystycznym nieładzie. Oczy jak zwykle podkrążone, jednak nie czuć było od niej zapachu alkoholu. Nie tym razme. Szła właśnie korytarzami i przeciągała się leniwie. Ubrana była w swój skórzany pancerz, ciemne spodnie oraz wygodne, skórzane obuwie na niewysokim obcasie. Postukiwała o kafelki swoją „laseczką” i opierała się o nią, dając wrażenie sędziwej arcymistrzyni. Trochę ten wizerunek psuły dwie zwisające, drewniane butelki z alkoholem przy pasie oraz ciemny płaszcz, który miała zarzucony na ramiona. Nie czuła się komfortowo nosząc ten czerwony, gdyż bardzo łatwo było go ubrudzić, a szkoda jej było tak dobrej tkaniny. Na głowie zaś miała swój wierny kapelusz, który naciągnięty był lekko do tyłu, odsłaniając przy tym oczy mistrzyni. Przed chwilą obudziła się ze swojej poobiedniej drzemki, którą ucięła sobie by w jakiś sposób uciec od pracy na nią czekającej. Postanowiła jednak po drzemce trochę się rozruszać, gdyż od najpierw siedzenia na fotelu przez wiele godzin, a potem leżenia, strasznie rozbolały ją plecy i zesztywniały stawy. Dlatego też postanowiła udać się na plac treningowy i troszkę poćwiczyć.
Przed wyjściem na zewnątrz, na ten ziąb gdzie pizdziło złem, odkorkowała butelkę i pociągnęła solidnego łyka wina francuskiego. Rozgrzewający płyn wlał się do jej gardła, a ciepło rozlało po całym ciele. Przetarła nadgarstkiem usta i wyszła na plac.
Nie znała z imienia i nazwiska każdego inkwizytora, także nie rozpoznała Saji. Dziewczyna była od niej wyższa. Znacznie wyższa, bo o pół głowy praktycznie. Arcymistrzyni przywykła do swojego niskiego wzrostu, ale za to już wzrokiem rozebrała sobie kobietę ze dwa razy i mniej więcej oceniła jaką może mieć sylwetkę i proporcje. Patrzyła jak tamta rzucała nożami, które ewidentnie nie były z magazynku ćwiczebnego. Tak bardzo lubiła używać swojego sprzętu? No cóż, Adrastii w sumie też byłoby ciężko walczyć innym mieczem niż tym do którego była przyzwyczajona. Na dodatek tamta miała jeszcze piękne czarne włoski oraz bladą skórę, która kontrastowała z tym kolorem. Gorsecik natomiast Arcymistrzyni postrzegała jako coś niepraktycznego. Dodatkowe usztywnienie, które zmniejszało możliwości ruchu, ale co kto lubi.
Wpadła teraz na świetny pomysł rozruszania się, a przy okazji zawarcia nowej znajomości. Podeszła bliżej kobiety i poczekała chwilę aż tamta skończy rzucać.
- Widzę, że bardzo przykładasz się do treningu. Nie powiem celność robi wrażenie, jednak czy masz ochotę moja droga na małe wyzwanie? – zapytała i ruchem głowy wskazała placyk przeznaczony do sparingów. Oczywiście cały czas miała na ustach szelmowski uśmiech, ale mimo tego głos był dosyć przyjazny. Oto stała przed nią Arcymistrzyni, z której wiedźmy najpewniej robiły diabła wcielonego.
- Swoją drogą jak masz na imię? - zapytała, gdyż głupio było zwracać się w sposób bezosobowy do rozmówcy, a nie kojarzyła tej inkwizytorki.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t426-rose-red#4784
Saja
Żniwiarz
Saja

Liczba postów : 356
Join date : 06/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Mar 03, 2017 8:37 pm

Saja była w szoku, że Arcymistrzyni ją nie poznała, tym bardziej, że ona jest jednym z najlepszych łowców. Nie miała sobie równych. Jeszcze ten młody wiek. Jej zdolności nie szło zapomnieć. Jednak Arcymistrzyni łaskawie tego nie pamięta. Jak może? Pomyślała Saja z wyrzutami. Ja tu sobie żyły i flaki wypruwam, a ona mawet mnie nie kojarzy? Wszyscy w mieście mnie znają. Sława moja niesie się daleko poza grube mury i budzi największy strach między czarownicami oraz koszmarami. A ona nie pamięta nawet mojego imienia. I na co mi to wszystko? Rozłożyła mnie tym na łopatki. Gdyby mój ojciec, to słyszał? Co by sobie pomyślał?
- Miło mi. - rzekła spokojnym tonem. Czuła jak płatki śniegu delikatnie zaczeły pruszyć, ale nawet to nie mogło stanąć jej na przeszkodzie do dalszych ćwiczeń.
- Mam na imię Saja N. I jestem jednym z najlepszych Twoich podwładnych Pani. Dziwi mnie fakt, że nie wiesz o moich znaczynych czynnach oraz licznych zasługach dla naszego kraju. - wzruszyła lekko ramionami. Myślała nad jej słowami. Nikt jeszcze nie pokonał Arcymistrzyni, była najlepsza pod względem wszystkiego. Jej osoba nie tylko budzi postrach wśród wrogów, ale też szacunek. Jej manewry wojenne były słynne oraz niezwykły. Idealny wzór do naśladowania. Jednak Saja narazie wolała działać w samotności. Tak było lepiej i wygodniej. Tajemnicze misję. Nikt nie przeszkadza i nie zawadza. Tak to jak narazie był raj dla młodej inkwizytorki.
- Jeśli nie masz nic przeciwko. To chciałabym jeszcze przez chwilę potrzebować swoją celność. - odmówiła jej sparingu, ale nie przez strach czy coś imnego. Przyszła tutaj zamiarem ćwiczenia celność, później miała na uwadze jazdę konną, a na końcu dopiero sparing. Ale w koniec, końców mogła opuścić jazdę konną i odrazu przejść do walki wręcz i na miecze.
- Zawsze mam plan jak przychodzę tu ćwiczyć. Najpierw mała rozgrzewka po przez rzucanie do celu, później jazda konna, a na końcu dopiero sparing. Ale mogę zrezygnować z drugiej części i przejść do trzeciej. Nie lubię czegoś zaczynać i tego nie kończyć. - rzekła spokojnym głosem. Saja zawsze czego się chwyci zawsze to kończy. Mimo, że odmówiła, to miała jednak nadzieję, że Arcymistrzyni mimo swojego napiętego grafiku, zaczeka i się z nią zmierzy.
Powrót do góry Go down
Adrastia
Arcymistrzyni
Adrastia

Liczba postów : 134
Join date : 24/02/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Mar 03, 2017 9:04 pm

Cóż Arcymistrzyni była na swoim stołku 8 lat, a do twarzy nie miała tak dobrej pamięci jeśli nie widywała osoby dosyć często. Zwykle rozkazy przesyłała w postaci pergaminów, gdyż było to zdecydowanie szybsze rozwiązanie niż robić 5 odpraw jedna po drugiej. Zakładając oczywiście, że nie była to większa akcja, w której udział brała również Adrastia. Wtedy wiadomo, że musiała być obecna i trzeźwa. Rozumiała, że niektórzy inkwizytorzy mogą być sławni z powodu nazwiska albo czynów, jednak z drugiej strony był to miecz obosieczny. Im mniej informacji było dostępnych publicznie tym lepiej, gdyż wzrastała szansa na to, że jakaś wiedźma może nie znać danej osoby i przez to wpaść. Głównie dlatego Stronheim poruszała się po mieście w cywilnym odzieniu. Nawet wewnątrz inkwizytorium nie zakładała czerwonego płaszcza, o ile nie była to jakaś ważna okazja. Głównie dlatego, że ludzie reagowali jakoś bardziej przyjaźnie i naturalnie w momencie kiedy nie znali rangi rozmówcy.
Dopiero kiedy dziewczyna się przedstawiła, Adrastii zaświtało coś w głowie. Aż pstryknęła palcami w geście, że już pamięta. No tak, w końcu Saja była żniwiarzem i to bardzo utalentowanym, a zarazem oddanym sprawie. Kwestia, że nigdy nie spotkały się osobiście więc mogła jej nie rozpoznać wizualnie.
- A faktycznie. W sumie nie spotkałyśmy się wcześniej, a jedyne co to kojarzyłam imię i nazwisko. Nie spodziewałam się tak młodej osoby – powiedziała poprawiając kapelusz i zarazem maskując swoje niedopatrzenie. Mimo, że wszystkich w Inkwizycji traktowała jak własne dzieci, to jednak nie każde dziecko znała z widzenia. Ze słyszenia jeszcze może, ale z widzenia niekoniecznie.
- Pracuj tak dalej, a może mnie zastąpisz – zaśmiała się Arcymistrzyni, która przecież również była młodym talentem. W wieku 30 lat objąć takie stanowisko i mieć tyle władzy, a wcześniej jeszcze prowadzić samej ogromną spółkę kupiecką? To nie byle co zwłaszcza, że arcymistrzyni cechowała się bardzo szybką adaptacją do nowych warunków. Nawet sama kiedyś była żniwiarzem i być może dlatego w Saji widziała dawną siebie. Dziewczyna zdecydowanie była od niej młodsza, pełna zapału oraz energii, aczkolwiek brakowało jej doświadczenia i właściwego ukierunkowania energii.
Czerwonowłosa tylko kiwnęła głową i pozwoliła dziewczynie dalej kontynuować. Przyglądała się ruchowi jej rąk oraz szukała potencjalnych błędów. Poza tym, że ich nie było to nie dostrzegła nic złego. Mogła mieć jedynie zastrzeżenia co do rękawic, które nie są dobrym rozwiązaniem na niskie temperatury. Głównie dlatego, że jeśli żelazo będzie zimne to ciało przymarznie do niego i odrywanie może się okazać bardzo bolesne. Wysłuchała również tego co dziewczyna miała w planach. Trzeba było przyznać, że racjonalnie gospodarowała czasem. Z drugiej strony zaś odzywała się leniwa strona Adrastii, która mówiła, że póki jest zima to nie trzeba się martwić pościgami konnymi. Te zwierzęta znacznie słabiej radziły sobie na śniegu, gdzie mogły się po prostu poślizgnąć i upaść wraz z jeźdźcem co było dosyć bolesne, a nawet można było złamać sobie nogę.
- Godne podziwu. Niewiele osób podziela taki zapał jaki prezentujesz. Powiem tyle, że kiedyś również taka byłam. Pełna zapału, gorliwa, niemalże chodząca perfekcja, jednak z czasem nauczyłam się, że czasami wystarczy się zatrzymać i problem sam się rozwiązuje – mówiła podpierając się swoją czarną laską, aczkolwiek nie karciła dziewczyny w żaden sposób. Wręcz przeciwnie, była zadowolona że ma tak zdolną osobę pod sobą. Taką pracowitą dziewczynę, której jeszcze trzeba pokazać parę rzeczy.
Śnieg powoli odkładał się na rondzie kapelusza i Adrastia musiała strzepywać go co jakiś czas.
- Podoba mi się to podejście. Dokładnie takie jakie powinna reprezentować przyszła arcymistrzyni – powiedziała i usiadła sobie na jednej z ławeczek przy budce ze sprzętem. Odkorkowała wino i pociągnęła z butelki kolejnego łyka. Czekała, aż Saja skończy i zaprosi ją na teren sparingowy. Wtedy Arcymistrzyni pójdzie za nią i stanie na środku. Oprze się o laseczkę i pośle miły uśmiech do dziewczyny dając jej sygnał, że może zacząć.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t426-rose-red#4784
Saja
Żniwiarz
Saja

Liczba postów : 356
Join date : 06/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptySob Mar 11, 2017 5:45 pm

Miłe słowa Arcymistrzyni wprawiał ją w ogólny zachwyt, jednak.. Jednak, tak do końca Saja nie chciałaby dostać tego stanowiska. Siedzenie na tyłku w murach miasta, to nie dla niej. Lubiła wędrować i zapuszczać się po zza grube mury miasta. Nie umiała nigdy usiedzieć w jednym miejscu, a co dopiero pomyśleć o takim znacznym zaszczycie. Saja czuła by się dosłownie, jak ptak zamknięty w klatce, który zapomniał jak latać, albo jakby, ktoś pozbawił ją skrzydeł. Takie choć bardzo zaszczytne stanowisko, to nie dla niej przynajmniej narazie. Jest zbyt młoda duchem, żeby dać się uwięzić w śród tych ceglanych murów.
- Ja Acymistrzyni? Gdzie mi tam do Twych zasług Pani. - odrzekła z lekkim uśmiechem. Po czym skupiła się wyłącznie na obranym celu, który był dość sporo oddalony. Trudność była jeszcze większa. Tarcze zaczeły się po ruszać najpierw w wolnym tempie, a potem coraz to szybciej przyspieszały. Wzięła głębszy wdech mroźnego powietrza do płuc i delikatnie je wypuściła. Starała się zjednoczyć z celem. Wodziła nieustanie oczami w ruchume cele. Nic nie mogło teraz jej przeszkodzić do oddania kolejnego rzutu sztyletami. Pogoda nie miała dla niej większego znaczenia. Nie raz nie dwa pracowała w gorszych warunkach. Skupienie było idealne, podobnie jak chwila. Dziewczyna z nienacka wypuściła oba sztylety na raz. Jeden trafił w sam środek, natomiast drugi wylądował nieco niżej. Tego się nie spodziewała. Pierwszy raz nie trafiła w sam środek, a przecież o niczym innym nie myślała, a może jednak? Jej lewą dłoń nadal przenikał ból, który pozostałe po pakcie ze Spirit. Tak to noe była odpowiednia chwila na ćwiczenia. Podeszła do tarcz, wzięła swoje sztylety i schowała je na powrót pod płaszcz. Podeszła lekkimi krokiem z lekką nie zadowoloną miną w stronę Arcymistrzyni mówiąc :
- To dla mnie ogromny zaszczyt, jeśli taka osobistości jak Pani da mi kilka wskazówek, cennych lekcji.- Saja była jednym z najlepszych wojowników, ale nigdy się tym nie chwaliła.
- Mam nadzieję, że moje marne umiejętność Cię nie rozczarują. Ja jeszcze się uczę. Może zza kilka lat dojdę do idealnej perfekcji we władaniu mieczem jak ojciec. . Śnieg zaczął padać coraz to szybciej i szybciej. Ziemia pokryta wcześniej lodem. Została okryta białą szatą grubego śniegu.
- Człowiek całe życie się uczy mimo nabytej wiedzy czy umiejętność. Pracuję nad sobą cały czas, aby dążyć do perfekcji, ale czy kiedyś do niej dojdze? Jak sądzisz? - Uśmiechnęła się i po chwili odwróciła się plecami do Arcymistrzyni. Zajmując odpowiednie miejsce do sparingu.
- Co do jazdy konnej, to nawet po lodzie da się jeździć, tylko że o wiele ostrożniej niż zwykle. Dla chcącego nic trudnego prawda?
Powrót do góry Go down
Adrastia
Arcymistrzyni
Adrastia

Liczba postów : 134
Join date : 24/02/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptySob Mar 11, 2017 10:30 pm

Być może właśnie dlatego Adrastia chciała znaleźć kogoś w swoim zastępstwie. Kogoś, kogo mogłaby posadzić na stołku i samej wyjechać na jakiś czas. Och, ile dałaby by móc ponownie wybrać się Jedwabnym Szlakiem do Azji. Ta podróż zawsze wyzwalała w niej dozę ekscytacji, gdyż po drodze nie wiadomo na co mogła trafić. Nie lubiła prostej drogi, jaką zapewniały koleje. Jazda pociągiem całkowicie odbierała przyjemność z podróży, gdyż siedziało się zamkniętym w pudełku i jechało się ciągniętym przez maszynę parową. Ludzie nie doceniali tych prostych przyjemności, które dawała podróż na wozie oraz kimanie pod gołym niebem. Przyglądanie się gwiazdom, które utulały do snu niczym najlepsza kołysanka. Chociaż z drugiej strony praca arcymistrzyni nie była aż tak zła. Jasne, była papierkowa robota, której Glamred nienawidziła z całego serca, jednak nikt nie bronił jej wybrać się na polowanie. Sama zresztą często uciekała z gabinetu, by poszwendać się po mieście w poszukiwaniu czarownic. Aczkolwiek większość pracy musiała wykonać zza biurka, jednak widok arcymistrzyni w terenie był czymś nieopisanym. To była tajna broń, którą Inkwizycja trzymała na czarną godzinę.
Nie wyglądało na to, że Żniwiarz próbowała w jakiś sposób się podlizywać. Była po prostu grzeczna i dobrze wychowana, a zarazem okazywała osobie starszej stopniem szacunek. Arcymistrzyni z zaciekawieniem przyglądała się rzucanym sztyletom, które wbijały się w tarcze oraz podziwiała to skupienie, jakie prezentowała młodsza inkwizytorka. Nie naśmiewała się kiedy tamta nie trafiła w sam środek, bo wiadomo, że każdemu może się błąd zdarzyć i nie należało karcić za takie rzeczy. Nie w wypadku, kiedy pozostałe cele zostały trafione perfekcyjnie chociaż miała wrażenie, że Saja mogła mieć o tym odmienne zdanie. Była grzeczna, skuteczna i niemalże idealna. Chociaż wyglądało na to, że mogła wtedy mieć podczas ostatniego rzutu po prostu jakiś skurcz czy coś podobnego. Może się przećwiczyła?
Arcymistrzyni tylko ją poklepała po ramieniu i pochwaliła – Świetnie rzucasz. A i mów mi po prostu Adrastia, bo czuje się staro jak mówisz per Pani. Ja mam córciu dopiero 38 lat – zaśmiała się czerwonowłosa, a wojowniczka najwyraźniej zrozumiała tę zasadę gdyż dalej odezwała się w nieco mniej formalnym tonie. Bądź co bądź na polu bitwy wszyscy są równi i śmierć nie patrzy na stopień. Po prostu zabiera tego, który był słabszy i nie mógł przetrwać.
- Och nie bądź dla siebie taka surowa. Co zrobisz jak dojdziesz do perfekcji? Właśnie tutaj jest haczyk, że lepiej by ideałów nie było inaczej w życiu traci się sens. Zrozumiesz jak będziesz w moim wieku. Perfekcji nie osiągnę ani ja, ani Ty, ani nawet nasze dzieci czy wnuki. Jesteśmy tylko ludźmi, ale możemy być za to coraz lepsi w tym co robimy – arcymistrzyni posłała jej uśmiech. Ideały nie istniały trochę z innej przyczyny. Człowiek był po prostu człowiekiem i popełniał błędy, a ideał z definicji jest czymś co nie posiada żadnych wad i nie popełnia błędów. Już samo to, że Saja kiedyś się zestarzeje albo dozna kontuzji uniemożliwiało jej bycie idealną, dlatego Glamred chciała jej wytłumaczyć, że należało sobie wysoko stawiać poprzeczkę ale nigdy nie uznawać, że dalej się nie skoczy.
Weszła na plac sparingowy i odeszła na odległość 10 metrów od dziewczyny. Z charakterystycznym tyknięciem katana wysunęła się z pochwy, którą Adrastia przełożyła sobie do prawej ręki. W lewej zaś trzymała miecz luźno, ostrzem skierowanym do dołu.
- Da się i zgoda. Dla chcącego nic trudnego – powiedziała lekko uginając kolana i wyciągając przed siebie katanę. W sumie dla Europejczyka widok takiego miecza, który był cienki mógł być dosyć dziwny. Jak Arcymistrzyni chciała walczyć czymś takim? Czerwonowłosa zacisnęła mocniej dłoń na czarnej pochwie od miecza i pozwoliła Saji wykonać pierwszy ruch. Ustawiła się do niej prawym profilem i obróciła sobie miecz w dłoni. Jak dawno nie wyciągała tego maleństwa! Wydawało jej się, że pochwa mogła się zaciąć ale jednak tak się nie stało. Nadal mogła dobyć tego pięknego, białego ostrza. Zależnie co Saja chciała zrobić to arcymistrzyni miała kilka opcji. W wypadku sztychu, chciała zejść w lewy bok i w razie czego zasłonić się pochwą miecza, by uniemożliwić inkwizytorce pociągnięcia mieczem w bok. Wtedy sama czerwonowłosa przeszłaby do kontrataku za pomocą cięcia horyzontalnego na wysokości ramion, aczkolwiek nie doprowadzałaby go do końca. Nie taki był cel sparingu by się pozabijać i poranić. Jeśli w takim momencie Saja by chciała ją uderzyć albo kopnąć, to arcymistrzyni odchyliłaby się i przepuściła cios, a pochwą od katany uderzyłaby w kolano lub łokieć. Jeśli zaś Saja chciała rozpocząć z cięcia poziomego lub pionowego to w wypadku pionu reakcja była podobna jak w wypadku sztychu, zaś przy poziomym ataku, arcymistrzyni odskoczyła w tył zasłaniając się pochwą od miecza i wykonując nią dźgnięcie na klatkę piersiową, zaś samym mieczem asekurowała się by móc ewentualnie blokować.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t426-rose-red#4784
Saja
Żniwiarz
Saja

Liczba postów : 356
Join date : 06/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptySob Kwi 08, 2017 10:24 am


Stała i oczekiwała ruchu Arcymistrzyni, jednak ona nie miała zamiaru pierwsza zatakować. Więc dała czarnowłosej fory, co zabardzo nie spodobało się Saji. Widać było, że jest pewna siebię i opanowana, a co gorsza trochę ją lekceważy. Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w godną podziwu postawę przeciwnika, która oddrazu zdradzała, że jest dosłownie przygotowana na wszystko. Czarnowłosa jednym ruchem prawej ręki dobyła miecza z pochwy. Jego widok zza każdym razem zapierał jej i nie tylko jej wdech w piersiach. Złota rękojeść wysadzana rubinami i klejnotami. Nawet jego piękna ozdobna rękojeść nie mogła dorównać urokowi czarnej klingi, która lśniła cudownym blaskiem. Ten miecz był istnym cudem, zarówno jak i dla oczu, tak i dla duszy. Nie dokońca był on też wykonany ze zwykłego materiału, jak pozostałe wykute miecze. Drzemała w nim siła dzięki, której dziewczyna bez większego problemu i zwielką łatwością pozbywała swych przeciwników, czy wrogów ich potencjalnej broni. Jego lekka struktura pozwalała jej na szybkie zadawanie ciosów, jak ich odbieranie.
Arcymistrzyni nie zostawiła dziewczynie zbyt większego pola do popisu swych umiejętność. Wyboru jakiegoś większego, też nie było. Postanowiła więc iść w prost na przeciwnika. Trzymając miecz skierowany ostrzem do góry, kiedy znalazła się w jej zasięgu przystąpiła spokojnie do ataku. Jej całe ciało idealnie współgrało z każdym uderzenim miecza. Dziewczyna też zachowywała przy każdym uderzeniu największą ostrożność obserwując, przy tym Arcymistrzyni, starając się wyszukać jej słabego punktu. Czarnowłosa mogłaby zastosować styl "wirującego miecza" wbijając wten sposób szybko miecz z ręki Arcymistrzyni, ale zabawa zbyt szybko by się skończyła, a tu też nie o to chodzi. Saja chciała jak najwięcej się nauczyć więc nie przywiązywała wagi do tego czy wygra czy też przegra. Zasada była jedna wybadać słabe punkty Arcymistrzyni oraz jej najsilniejszych atak.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptySro Kwi 12, 2017 8:41 pm

Obie podeszły do walki bardzo swobodnie, chcąc albo się wykształcić i praktykować swoje rzemiosło, albo jak to było prędzej w przypadku starszej z nich – zabić czas, przy okazji sprawdzając poziom swojej podopiecznej. Jednak u obu kobiet zaangażowanie odznaczało się wyraźnie na twarzach. Przyniosły tu własne bronie, naostrzone, godne najprawdziwszej walki, a nie przyjemnego sparingu, mającego nieść przede wszystkim naukę. Nawet nie zastanowiły się nad pobraniem stępionych szabli ćwiczebnych, a co za tym szło – nie powinny traktować sytuacji lekkomyślnie, a tym bardziej uznawać przeciwniczkę za niewartej sobie.
Saja stwierdziła, że arcymistrzyni dała jej fory, lecz czy było to prawdą? Pierwszy atak przebiegł spokojnie, w sposób dosyć klasyczny, jakby obie chciały sprawdzić na czym stoją. Adrastia trzymała opuszczoną broń aż do samego końca, w przeciwieństwie do Saji, która natarła na przeciwniczkę z wyciągniętym ku górze ostrzem. Zbyt szybko zdradziła swój zamiar, nacierając prostym atakiem, z którym starsza z kobiet nie miała problemów z sparowaniem uderzenia za pomocą trzymanej w drugiej dłoni pochwy i łagodnego usunięcia się w lewą stronę.
Czy wykonała kontratak? Pewne było to, że obrona przyszła arcymistrzyni zbyt łatwo. Saja musiała postarać się bardziej, aby zaskoczyć tak obeznaną w boju przeciwniczkę. Może… uciekając się do podstępu? Miała do dyspozycji nie tylko dzierżony w dłoni miecz, który w otwartej walce mógł co najwyżej oślepić Adrastię swoim blaskiem. Dlaczego więc nie wykorzystać do pojedynku reszty swojego ciała?
Powrót do góry Go down
Adrastia
Arcymistrzyni
Adrastia

Liczba postów : 134
Join date : 24/02/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyCzw Kwi 13, 2017 2:31 pm

Ostrze inkwizytorki wyglądało naprawdę imponująco. Pozłacana rękojeść ozdobiona dodatkowo klejnotami oraz czarna klinga. Adrastia nie widziała tylko praktyczności tego, by zdobić broń tak drogimi elementami. Według niej niepotrzebnie obciążało to całą broń i mogło prowadzić do spóźnionych o ułamki sekund reakcji, a przecież każdy wie, że w walce liczy sią każda drobinka czasu. Jednak, jeśli Saja umiała czymś takim walczyć i przyzwyczaiła do tego swoje mięśnie to nie miała przeciwskazań. Zwłaszcza, że broń była piękna, aczkolwiek bardziej pasowałaby na jakieś parady jako ozdoba, no ale tutaj już to kwestia gustu. Miecz w każdym razie wydawał się lekki i nie sprawiał władającej dyskomfortu, a to była rzecz najważniejsza.
Na ustach czerwonowłosej wykwitł uśmiech widząc prędkość swojej przeciwniczki. Była zdecydowanie młodsza od Arcymistrzyni i w pewnym momencie to może zadziałać na jej korzyść. Może za jakieś 10-15 lat, gdy Glamred zacznie odczuwać skutki starości wtedy Saja będzie miała z nią większe szanse niż obecnie, jednak oczekiwała pozytywnego zaskoczenia ze strony Żniwiarza. Jej ruchy szło bardzo łatwo odczytać zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Stronheim jest bardziej doświadczoną wojowniczką. Nie planowała od razu odebrać całych nadziei na zwycięstwo. Planowała trochę się rozerwać i zabawić z kobietą, by jak najwięcej obie odczuły przyjemności ze sparingu. Nie chciała jej tym bardziej zniechęcić dlatego nie szła na całość. Już zapomniała tej przyjemnej nutki ekscytacji związanej z godnym przeciwnikiem, który wystawiłby wszystkie jej umiejętności na próbę. Dawno nie czuła tego przyjemnego dopływu adrenaliny, który oblewał całe jej ciało w błogim odczuciu spełnienia podczas konfrontacji. Inkwizytorka specjalnie postanowiła wykorzystać ich normalną broń, której używają na co dzień z kilku względów. Przede wszystkim obie kobiety były na tyle doświadczone, by wiedzieć kiedy zatrzymać cięcie i nie pokaleczyć się wzajemnie, a poza tym… po co używać ćwiczebnej broni, która jest znacznie cięższa niż własnej?
Chciała teraz pokazać swojej przeciwniczce parę trików, których tak naprawdę każdy może się nauczyć, a osoby oburęczne mają nawet łatwiej. Właśnie poprzez blokadę pochwą od miecza oraz zejście na bok, które zagwarantował pokrowiec na miecz mogła teraz drugą ręką wyprowadzić cięcie z czego skorzystała. Szybko obróciła w dłoni miecz, by tępą stroną móc zaatakować ukośnie. Jako, że trzymała ostrze blisko ziemi to szło ono od dołu, aż po kraniec lewego ramienia Saji, by potem móc pociągnąć je bliżej szyi kreśląc w powietrzu siódemkę. Nie doprowadzała do końca cięcia, a zatrzymała je tuż przed szyją kobiety. Puściła jej oczko i odskoczyła jednym susem w tył stając lewym bokiem do kobiety, jakby czekając na kolejny atak. Widać było po oczach i uśmiechu, że Arcymistrzyni czerpała ze sparingu przyjemność. Zresztą był to wysiłek fizyczny, który wytwarza hormony szczęścia.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t426-rose-red#4784
Saja
Żniwiarz
Saja

Liczba postów : 356
Join date : 06/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyCzw Kwi 13, 2017 5:18 pm

Broń jak broń. Dobrze mieć jednak swoją, przy boku. Ma się pewność, że się nie wyślizgnie, nie złamie itp.. Czsem bywało i tak, że jesli trafił się silny przeciwnik i jakimś cudem, udałoby się mu, wybić miecz z ręki, to trzeba było walczyć tym, co się miało pod ręką, a w najgorszym przypadku gołymi rękami. Nawet brak broni nie przesądzał, o przegranej. Dziewczyna była przywiązania do miecza. Umiała walczyć wszytkim innym. Zresztą to nie była zwykły miecz, a zdobienia na nim nie były dziełem Saji, ani nikogo z jej rodu. Kiedyś jej przodek znalazła, ten cudowny miecz. Leżała daleko ukryty w jaskini przed światem. Tam gdzie wzrok ludzki nie mógł go dostrzec. Tak przynajmniej opowiadał jej ojciec. Dziewczyna mało, co wiedziała, o jego pochodzeniu, a doskonale czuła i rozumiała jego siłę. Ta doskonała broń idealnie współgrała, ze swoim właścicielem, a w tym przypadku z Sają.
Dziewczyna z pewnością wykorzysta lśniący miecz i będzie starała się oślepić nim swoją przeciwniczke. Dziewczyna czuła, po kościach, co kąbinuje Arcymistrzyni. Krzyżując stal, starała się, nie napierać na niego całą swoją siłą. Kierując jego blask w stronę oczu Arcymistrzyni. Mogłaby w ten sposób odskoczyć i uniknąć jej ataku. Nie wystawiłaby się nikomu w taki prosty sposób, oraz nie popełniłaby takiegio błędu. Nie jest zwykłym szarakiem w tych sprawach. Chociaż wpadka może się przytrafić najlepszym, ale nie Saji. Nie dziś. Jeśli pierwszy manewr zawiódł, to na nadchodzący atak wygieła się szybko do tyłu, jak spreżynka. Kiedy Arcy chciała, uderzyć w jej lewy bok, to w pierwszej chwili dziewczyna odskakuje od niej. Trzymając mocno miecz w dłoni, robi przewrotke do tyłu, starając się trafić swoją przeciwniczke prawym szpicem buta w prosto w podbródek, jeśli i to spali na panewce, to szybkim ruchem lewej ręki wyciąga sztylet z pod płaszcza i paruje nim cios Arcymistrzyni. No bo w sumie rzeczy, powinna się spodziewać tego, że skoro rzuca kilkoma sztyletami na raz, to podobnie jak ona potrafi, też precyzyjniej trzymać broń w lewej ręce. O tym mało kto wiedział. Raczej Saja nie chwaliła się tą umiejętnością. To zazwyczaj służyło jej, jako element zaskoczenia, który przychodził później podczas kolejnego ataku, albo jak czuła lekki dyskomfort walcząc zbyt długo prawą ręką. Wracając do sparowania ataku, sztyletami, gdyby się ta wersja udała, to dziewczyna próbuje kontrataku. Nie zapominając, że choć ma ręce zajęte, to pozostają jeszcze jej obie nogi. Choć to zbytnio nie godne, ale jak się to mówi w miłości i na wojnie, czy walce wszystkie chwyty dozwolone. Ugieła szybko prawą nogę i w sekundzie wymierzyła cios kolanem prosto w brzuch Arcymistrzyni.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Kwi 14, 2017 4:48 pm

Obie były doświadczone i zaprawione z boju. Nawet młoda Saja, niemogąca dorównywać stażem arcymistrzyni, niemal dwa razy od niej starszej, trzymała poziom, sprawiając, że walka była wyrównana i na tym etapie ciężko było stwierdzić o przewadze którejkolwiek ze stron. Miały jednak różne podejście do walki, kształcone były przez różnych nauczycieli i wydarzenia w ich życiach, aby móc wzajemnie się zaskoczyć.
Walka, całe szczęście, nie nabrała osobistego charakteru. Choć kobiety bywają zawistne i nie uznają swoich porażek, tutaj chodziło o przyjazną rywalizację, mającą przysporzyć im profitów. Póki co. A kto wie, co będzie dalej? Może pożałują wzięcia prawdziwych broni, zamiast tych przeznaczonych do treningu?
Adrastia nie wypiła jeszcze tyle, by kontaktować ze światem zewnętrznym w wolniejszym tempie, jednak i Saja nie miała większych trudności, by odchylić się przed wyprowadzonym (lecz niemającym na celu ranić) cięciem przeciwniczki. Chwilowo, młodsza Inkwizytorka nie miała potrzeby wyciągania dodatkowej broni w postaci sztyletu, gdyż udało się jej uniknąć poprzedniego ciosu bez wykorzystywania ich. Być może przyda się on jeszcze w przyszłości. Samo wyciągnięcie broni rozkojarzyło nieco przeciwniczkę, sprawiając, że jeszcze przed odskokiem, zarobiła pierwszy cios, dokładnie tam, gdzie celowała Saja za pomocą kolana, a mianowicie w brzuch. Adrastia na krótką chwilę mogła stracić panowanie nad sytuacją, z pewnością odczuwając uderzenie. Powinna więc zareagować prędko, bo jak się mówi… najlepszą formą obrony jest atak. To była jej kolej na wyprowadzenie ciosu, nim Saja rozkręci się na dobre, wykorzystując swoją chwilową przewagę.
Powrót do góry Go down
Adrastia
Arcymistrzyni
Adrastia

Liczba postów : 134
Join date : 24/02/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Kwi 14, 2017 8:57 pm

Adrastia spodziewała się, że dziewczyna ma jeszcze kilka nożyków do rzucania pochowanych po ubraniu. Mogą posłużyć za rozproszenie poprzez rzucenie lub jakiś atak zasięgowy w ostateczności. Raczej arcymistrzyni da radę coś takiego odbić w powietrzu, skoro umie odbijać znacznie szybsze strzały. Nie spodziewała się natomiast, że dziewczyna tak szybko do niej dobije i wyprowadzi całkiem skuteczne kopnięcie. Widać jednak było pewne braki w wyszkoleniu jeśli chodziło o samą walkę wręcz, gdyż sam kop nie sprawił, by inkwizytorka straciła dech. To była właśnie jej szansa na odzyskanie panowania nad sytuacją.
Korzystając z tego, że miała w pobliżu, a dokładniej przy brzuchu kolano Saji zareagowała błyskawicznie. Nie była żółtodziobem, którego powinno ogłuszyć byle kopnięcie czy chwila bólu, dlatego od razu spróbowała złapać ją za nogę oburęcznie i przytrzymując mocno pociągnąć w górę. Jeśli się udało to od razu zanurkowała w dół i zaparła się nogami o dziewczynę, by założyć jej chwyt. Wykręcając nogę, aczkolwiek nie planowała jej wyłamać ze stawu lub go uszkodzić, a sprawić trochę bólu i dyskomfortu. W takiej pozycji niemalże niemożliwe byłoby jakiekolwiek wykonanie cięcia mieczem. Najwyżej sztylety, o których inkwizytorka już wiedziała i miała je na uwadze. Dlatego jeśli tylko przyuważyła, że kobieta po nie sięga i chce ją dźgnąć to skorzystała z obecnej pozycji – kopiąc ją podbródek piętą, by otumanić, jednocześnie wykręcając nogę nieco mocniej, aczkolwiek jeszcze nie czyniąc krzywdy.
Jeśli nie udało się jej pochwycić Saji to błyskawicznie skorzystała z tego, że dziewczyna praktycznie jest w zasięgu rąk. W końcu wyprowadzała kopnięcie, więc Adrastia miała teraz pełną inicjatywę by się wybić i spróbować pochwycić żniwiarza za przeguby dłoni. Wiązało się to z wypuszczeniem miecza oraz pochwy, jednak również uniemożliwiało to wykorzystanie oręża przez przeciwniczkę. Skorzystała z tego, że również radziła sobie znacznie lepiej w parterze, by skokiem zaprzeć się nogami o klatkę piersiową Saji i pociągnąć ją za ręce. Najpewniej wtedy zachwieje jej równowagę na tyle, by móc nogami spróbować dotrzeć do jej głowy. Planowała uderzyć jednocześnie z obu stron w bok głowy kobiety za pomocą ud, a następnie korzystając ze zmiany punktu ciężkości po prostu przerzucić ją za siebie. Szybko sięgając po tym manewrze w stronę leżącego oręża.
Opcji było wiele, jednak Inkwizytorka postanowiła porwać się na tą najprostszą. Skłaniając się bardziej ku tej drugiej jeśli nie wypaliło złapanie kolana kobiety.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t426-rose-red#4784
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyCzw Cze 11, 2020 9:39 am

Po dłuższym okresie czekania na placu, zaczynał żałować, że nie umówili się na żadną konkretną godzinę. Wspomniał, jak mówił jej, by zajęła się przede wszystkim sobą, szykując się do kolejnego dnia. Nie wiedział, w jakim stanie ani kondycji się znalazła, więc w całej swojej niewielkiej cierpliwości, postanowił dać jej jeszcze trochę czasu. Usiadł pod drzewem, poddając się nadciągającym myślom, co nie uspokajało go w żaden sposób.
Poranek zaczął przeradzać się we wczesne południe, a Seth był na skraju wytrzymałości, przeklinając i zaczynając rozumieć, że dziewczyna nie pojawi się na placu bez jego pomocy. Wymyślał już kary w postaci dodatkowych okrążeń, gdy wparuje z powrotem na korytarz skazanych, zastając ją wciąż śpiącą. Popędził do jej pokoju, gotów wyciągnąć ją stamtąd siłą.
Jak wielkie więc okazało się zdziwienie żniwiarza, gdy strażnicy ze zdziwieniem poinformowali go, że Yvette opuściła już korytarz, kierując się do wyjścia z zamczyska. Wycofał się prędko, twierdząc, że musieli się minąć, nie chcąc wzbudzać w nich niepokoju, jako że od teraz po zamczysku biegała wiedźma na wolności.
Niemal biegiem powrócił na umówione miejsce spotkania, rozglądając się po placu, jakby mógł ją przeoczyć. Wiedział, że nie mogła pomylić tego miejsca z żadnym innym. Zaczął poszukiwania.
Pytał o nią przechodzących inkwizytorów, starając się zachować spokój i nie wyglądać na zaniepokojonego. Przemierzył każdy zakątek wokół placu, na nowo wchodząc do zamczyska, gdy w głowie kłębiły mu się najczarniejsze scenariusze. Rozważał wiele opcji, każdą gorszą od poprzedniej.
Pierwszym tropem była odpowiedź jednego ze starszych inkwizytorów, który twierdził, że widział skazaną u boku swojego opiekuna. Seth zbył go prychnięciem, bo choć inkwizytor jako jedyny twierdził, że w ogóle ją widział, tak ta pomoc nie zdała mu się na nic.
Po raz kolejny powrócił na plac, gdyby Yvette zdecydowała się jednak zawitać w wyznaczonym miejscu. W jego umyśle zawitał pomysł, który mógł być rozwiązaniem słów zapytanego wcześniej mężczyzny. Kolejnym punktem wyprawy Setha miał być więc szpital.
Wchodził już na dziedziniec, gdy w końcu znalazł to, czego tak poszukiwał. U boku Gerarda Larsena. Serce przyspieszyło mu o kilkanaście uderzeń, a w nim wybuchła seria gwałtownych, sprzecznych uczuć. Był wściekły. Niepewny, co usłyszy, przerażony tym połączeniem, jakiego nie spodziewał się już zobaczyć, ale i szczęśliwy, widząc ją w jednym kawałku. Pomimo zmęczonego wyglądu i podejrzanej szkatułki w dłoniach.
Zbliżył się, nie kryjąc emocji, ale powstrzymując potok słów, który z pewnością nie umiliłby im dnia. Miał ochotę najpierw wybuchnąć, a dopiero później zapytać ich o wyjaśnienie. Machnął ręką, którą natychmiast zacisnął w pięść, jakby to miało pomóc mu niezastrzeleniu ich. W końcu przyłożył otwartą dłoń do ust, pocierając je, aż w końcu wypowiedział twardym głosem:
Czekam na wyjaśnienia.
Wiedział, że nie może podjąć decyzji bezmyślnie. Choć obiecywał sobie, że gdy tylko zobaczy Gerarda, odpłaci mu się za wszystkie krzywdy, tak teraz nie miał pewności, co właściwie się wydarzyło. Być może do Gerard udzielił dziewczynie pomocy, gdy podczas podróży tu trafiła w tarapaty? Wątpił, ale wolał zapytać, nim zrobi coś, czego później będzie żałować.
***
Wyszli na świeże powietrze, zgodnie z obietnicą. Gerard widział już z oddali postać Setha, błąkającego się w wyraźnym celu przy placu. Wciąż blisko, by nie straciła znów sił, zachęcił Yvette gestem dłoni, by ruszyła do przodu.
Śmiało. Jesteśmy na miejscu.
Powrót do góry Go down
Yvette
Skazaniec
Yvette

Liczba postów : 671
Join date : 13/06/2018

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyCzw Cze 11, 2020 11:07 am

Spacer w wyznaczone miejsce sprzyjał rozmowie. Wprawdzie wyszli z lochu, wkraczając wśród innych ludzi i odbierając sobie połowę prywatności, lecz nadal istniała szansa na zdobycie odpowiedzi. Samopoczucie Yvette miało jednak odmienne zdanie na ten temat...
Stworzone rany w dalszy ciągu nieopisanie bolały, paliły i szczypały. Musiała uważnie stawiać kroki, utrzymując przy tym postawę, której zadaniem było oznajmiać całemu światu, że wszystko jest idealnie. Nic złego nie miało miejsca, zaś spotkanie z Gerardem było przemiłą rozmową, jakiej każdy się nie spodziewał. Zadania nie ułatwiał zimny pot, oblewający co rusz ciało.
Uczucie dyskomfortu zdawało się rosnąć z każdą minutą. Ale dopiero zawitanie na placu oraz dostrzeżenie Setha, zyskało miano zenitu.
Pragnęła go zobaczyć, wtulić się i rozpłakać, żałośnie przy tym przepraszając za swój idiotyzm. Mimo wszystko pozostała spokojna, zbliżając się nieco.
Spotkałam go po drodze — zaczęła, utrzymując spojrzenie, które niezwłocznie utkwiło w żniwiarzu. — Chciał porozmawiać... — dokończyła, przełykając ciężko ślinę. Ścisnęła trzymane w jednej ręce pudełko, wiedząc, że próby ukrycia go spełzłyby na niczym.
Daleko jej do umiejętności siostry. Miała tego niezaprzeczalną świadomość. Bardziej przypominała dziecko, chcące nieumiejętnie wprowadzić kogoś w błąd, niż dorosłą osobę, planującą ukryć krwawe zajście. Choć tu starała się trzymać kłamstwa, poleconego przez Gerarda, widok Setha utrudniał nawet dobór słów.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyCzw Cze 11, 2020 6:43 pm

Nie wiedział, jakie wytłumaczenie powstrzymało go przed wybuchem, lecz to głoszące o spóźnieniu spowodowanym chęcią do dialogu, wcale go nie przekonywało. Złość w nim wrzała, nadaremno szukając ujścia w milczeniu, gdy Yvette usiłowała wyjaśnić swoją nieobecność.
Dotychczas ignorował Gerarda, skupiając uwagę na skazanej, wiedząc, że nie uwierzy katu w żadne z usprawiedliwień, jedynie złoszcząc się bardziej. Gdy jednak mężczyzna odezwał się, coś w nim pękło, wyzwalając wszystkie trzymające go w normach instynkty.
Już skończyliśmy. Ponownie przekazuję Yvette w twoje ręce — poinformował ich pogodnie, ruchem ręki zachęcając dziewczynę do postawienia kolejnych kroków. Wszystko przebiegało zgodnie z jego planem; Yvette kłamała dla niego. Pociągnął temat dalej, wchodząc na grząski grunt:
Chciałem się pożegnać. Naszą niefortunną sprawę zamykają z braku dowodów. Mogę powrócić za wielką wodę... — wzruszył ramionami, opierając się stabilniej na drewnianej lasce.
Choć słowa dowodzące po raz wtóry o bezkarności Gerarda były dla Setha niczym wymierzony policzek, właściwie treść wypowiadanych słów nie miała znaczenia. Mężczyzna mógłby zdobyć się na odśpiewanie hymnu kraju lub najwspanialsze przeprosiny, lecz to nie załagodziłoby w tej chwili nienawiści Setha.
Jak śmiesz się do mnie odzywać, po wszystkim co zrobiłeś?! JAK ŚMIESZ UDAWAĆ, ŻE NIC SIĘ NIE WYDARZYŁO? — wycharczał przez zaciśnięte zęby, zbliżając się do nich prędkim krokiem.
Pchnął Gerarda w ramię, chcąc zainicjować bójkę, która jako jedyna mogła pomóc mu w wyzbyciu się rozrywających go emocji. Gerard zachwiał się lekko, zapierając mocniej na lasce, lecz nie uniósł nawet rąk, by się bronić. Ledwie otworzył usta, pragnąc podzielić się odpowiedzią, a Seth skutecznie mu to uniemożliwił.
Zaciskając silnie pięść, przywalił mężczyźnie w twarz, za nic mając fakt, gdzie się znajdują, wraz z obecnością skazanej w pobliżu. Nie poprzestał na pierwszym ciosie, czując jakby wzbierana od dłuższego czasu tama, nagle pękła. Zadawane uderzenia sprawiały, że Gerard tracił w jego oczach tajemniczą otoczkę godną demonowi, któremu sprzyja cały wszechświat. Pięści lądujące z impetem na jego twarz zdradzały, że i on jest jedynie człowiekiem zdolnym do krwawienia.
CZEGO JESZCZE ODE MNIE CHCESZ? — wrzasnął na niego, zupełnie zaślepiony przez szalejącą w nim wściekłość.
Ignorował nawet fakt, że Gerard nie garnął się do obrony ani tym bardziej oddania ciosów. Atak nie był jednak policzkami Yvette, po których mógł zachować niewzruszoną twarz. Zgiął się wpół, nade wszystko usiłując utrzymać się na nogach, choć wypuścił z rąk laskę, zataczając się lekko. Seth zwolnił, lecz nic nie wskazywało na to, że ma zamiar przestać do kiedy nie zatłucze go na śmierć.
Niczego więcej, przysięgam. Wyrównałem z tobą rachunki — wysapał z trudem, unosząc dłoń w pojednawczym geście, na znak, że już mu wystarczy. Wyraźnie nie chciał kłopotów. Nim Seth zdążył zapytać, co kryje się za tymi słowami, Gerard przeniósł zamroczone spojrzenie na Yvette, posyłając jej uśmiech zza krwawiących warg.
Cieszę się, że odziedziczyłaś po Ophelii wyłącznie wygląd — zwrócił się do dziewczyny we względnym spokoju, na ile pozwolił mu obecny stan.
Powrót do góry Go down
Yvette
Skazaniec
Yvette

Liczba postów : 671
Join date : 13/06/2018

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyCzw Cze 11, 2020 8:39 pm

Solidnie się speszyła, gdy nie otrzymała żadnej reakcji na mierne wytłumaczenie własnej absencji. Uciekła niemal natychmiast wzrokiem, jakby to miało pomóc w wymazaniu swej egzystencji z tego miejsca. Nie dostała kompletnie niczego, a mina mężczyzny zwiastowała nadchodzący chaos, którego nikt nie da rady powstrzymać.
Czuła się winna. Gdyby odmówiła Gerardowi, tak jak wtedy wypadało postąpić, w tej chwili razem kończyliby trening. Podstępna ciekawość pokrzyżowała ten piękny plan, zsyłając na Yvette zgubę.
Kat zdołał pociągnąć temat, lecz kto wiedział, że zejdzie z właściwej drogi tak prędko? Jego słowa stawały się drwiące, ociekające wprost bezczelnością, jakiej nie spodziewała się usłyszeć od poszkodowanego człowieka. Czego właściwie oczekiwała? Dobrze go znała, zdziwienie prędzej winno nastąpić po odpowiednim wycofaniu się. Jej nieudolne kłamstwo nie miało tu większego znaczenia, gdy sam beztrosko wystawiał życie na niebezpieczeństwo. Igrał sobie z Sethem, czego efekty nastąpiły bezzwłocznie.
Pierwsze uderzenie wywołało w niej czysty szok. Uważnie przyglądała się całemu zdarzeniu, śledząc ich kolejne ruchy, z których bezproblemowo szło ustalić, kto tu jest agresorem, a kto ofiarą.
W ogóle nie wiedziała, jak należało się zachować w tej nagłej sytuacji. Dopadło ją wahanie, świetne wymieszane z przerażeniem i wątpliwościami. Miała powody, by powstrzymać żniwiarza przed konsekwencjami, gdyby ktoś z zewnątrz zdecydował się wtrącić swoje trzy grosze. Ale równie dobrze, coś kazało stanąć w obronie starszego mężczyzny, wcale nie zasługującego na dobre serce.
Wystarczyło jedno zdanie, aby wreszcie zareagowała. Ruszyła pośpiesznie w ich stronę, silnie obejmując bez żadnego uprzedzenia plecy Setha. I choć dokładnie odczuła to na świeżych ranach, nie zamierzała puścić.
On jest moim ojcem — zakomunikowała stanowczo, by przedrzeć się przez ścianę targającej nim złości. — Już wystarczy... — mówiła spokojnie.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Cze 12, 2020 4:41 pm

Choć zdawać by się mogło, że żniwiarz wpadł w trans, którego nie przerwie, do kiedy z twarzy Gerarda nie pozostanie krwawy strzępek, tak jednak zdołał się pohamować, czując na swoich plecach uścisk. W pierwszej kolejności zamierzał więc pozbyć się zbędnego balastu, zawadzającego mu w wykonaniu swojej — w danym momencie — podstawowej potrzeby.
Absurdalny komunikat przeleciał przez jego umysł w kompletnym braku zrozumienia, a on sam nie był w stanie zatrzymać go w sobie na dłużej, ani potraktować poważnie. Był zaślepiony swoim jedynym celem i koniecznością spełnienia go, nie kontaktując ze światem zewnętrznym, a już na pewno nie z informacjami, które wywróciłyby jego światopogląd do góry nogami.
Szarpnął się, czując rosnącą frustrację, jakby odmawiała mu podstawowego prawa. Tymczasem Gerard, korzystając z okazji, kopał swój grób dalej, pełen niezrozumiałej pogody ducha, kontynuując dialog z Yvette:
Mówiłem. Przekażę jej twoje serdeczne pozdrowienia, gdy nasze drogi ponownie się zejdą — zaoferował, w zupełnie nieodpowiedniej sytuacji, poruszając rodzinne tematy. Nie wyglądał na zdziwionego, choć po raz pierwszy w życiu ktoś nazwał go "ojcem".
Spokój Gerarda wyłącznie drażnił Setha, który w końcu odwrócił się do dziewczyny, jednocześnie chwytając kata za materiał kurtki, by ten wiedział, że jeszcze ze sobą nie skończyli.
Co to w ogóle znaczy?! — huknął na nią, jakby Yvette mówiła szyfrem, którego nie jest w stanie pojąć. Nie minęła jednak chwila, gdy spostrzegł się, że nie ma to najmniejszego znaczenia.
Nie obchodzi mnie to. Może być i twoją matką, ale nie zmienia to faktu, że jest skurwysynem, nie zasługującym na...
Nie przeklinaj. — Gerard mu przerwał, już standardowo, jakby miał to zakodowane w automatycznej odpowiedzi. Wypluł krew wzbierającą się w jego ustach, szczerząc zęby w iście przerażającym uśmiechu. — Nie mamy ze sobą już nic wspólnego. Jesteśmy rozliczeni. Nie mam do ciebie żalu za niedopilnowanie Yvonne — wyjaśnił, pozornie okazując swoją wielką łaskę. Pozór prysnął wraz z jego kolejnymi słowami:
Z czystej sympatii doradzę Ci, abyś nie tracił czasu na błahostki. Być może zdążysz jeszcze pożegnać się ze swoim bratem.
Na twarzy Setha nie pojawiło się zrozumienie. Wydarzyło się zbyt wiele. Nawet w najgorszych koszmarach nie rozważał tego scenariusza.
Ściskając jego koszulę, spoglądał tępo na mężczyznę, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie ani słowa.
Powrót do góry Go down
Yvette
Skazaniec
Yvette

Liczba postów : 671
Join date : 13/06/2018

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Cze 12, 2020 4:42 pm

Ostatnim czego chciała, to puścić go wolno, dając jednocześnie przyzwolenie na kontynuowanie szaleństw. Gdyby dalej się hamowała, stojąc tam w oniemieniu, pozabijałby znacznie więcej osób, niż jednego kata.
W pewnej chwili zwyczajnie brakło sił, aby utrzymać na nim ręce, gdy zaczął się porządnie szarpać. Puściła go więc, odsuwając się o krok w tył. Za żadne skarby nie chciałaby ucierpieć przez gwałtowność, jaka w niego wstąpiła.
Dlaczego chcesz ją znaleźć? — spytała, lecz te słowa zdawały się ginąć wśród burzliwych wtrąceń Setha. Odpuściła sobie próby wzajemnego przekrzykiwania się.
Podejrzenia okazały się prawdą, której nie potrafiła normalnie przyjąć. Zawsze uważała, że człowiek, którego powinna postrzegać jako ojca, przepadł na dobre. Matka nigdy nie zahaczała o ten temat, nie wypowiadając ani razu choćby imienia, jakie byłoby wielkim tropem. Sama zachowywała się, jakby mężczyzna, z którym doczekała się dzieci, wcale nie istniał.
Co się między nimi wydarzyło? Pragnęła poznać całą historię, ukrytą przed nią od dnia narodzin. Jednak wiedziała o podejściu obydwu stron, niespecjalnie przychylnym do udzielenia jakichkolwiek informacji. Jeśli Gerard odejdzie raz na zawsze, być może pozna tylko jedną wersję. Co prawda nie miała pewności, jak się ma w tych czasach Ophelia, także tu też pojawiał się niemały problem.
Wyraźnie słysząc straszne słowa, wbiła niedowierzające spojrzenie w kata.
Coś ty zrobił... — rzuciła tylko, kierując wyobrażenia na najgorszy tor.
Chciała wierzyć, że to zwykłe kłamstwo. Następne próby doprowadzenia Setha do istnego szaleństwa, tylko dla własnej satysfakcji.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Cze 12, 2020 7:28 pm

Atmosfera zagęszczała się z każdą chwilą, coraz bardziej odbiegając realnością, którą oboje mogli jeszcze zaakceptować. Seth wypuścił z rąk materiał ubrania kata, układając sobie w głowie jego słowa.
Gerard przetarł lekko obitą twarz, z trudem poprawiając ubranie, lecz nie mając sił sięgnąć po leżącą na ziemi podporę.
Porozmawiać. Odwdzięczyć się. Ocenić, jak zmieniła się przez lata — wymieniał bez pośpiechu, korzystając z chwili spokoju. Nie rozwodził się, słusznie spodziewając się, że Seth nie przyzwoli im na dłuższą dyskusję.
Żniwiarz odezwał się, odzyskując zdolności wysławiania się, lecz nie wyzbywając się szoku:
Blefujesz. Nie miałbyś szans... — stwierdził cicho, marnie kryjąc niepewność w głosie. Zrozumiały stres i strach o zawodzie kolejnej bliskiej mu osoby zaglądał mu mocno przez ramię.
Seth zerknął przelotem na Yvette, jakby mogła wiedzieć na ten temat więcej, desperacko szukając w niej zaprzeczenia, mającego twierdzić, że Leander jest cały i zdrowy. Wahał się, w tej chwili nie pragnąc niczego bardziej od rzucenia wszystkiego i odnalezienia brata, by przekonać się o tym na własne oczy. Musiał jednak zachować twarz, nie pozwalając sobą w tak prosty sposób manipulować, jeśli Gerard w ten sposób chciał zaniechać ich niewyrównanej bójki.
Gerard wzruszył ramionami na ich niedowierzanie, nie udzielając już żadnej z odpowiedzi, jakby tę musieli odkryć sami. Był niemal gotów do dalszej drogi, z cierpliwością przyglądając się zgrozy wymalowanej na twarzy Setha, który nie potrafił podjąć decyzji.
Powrót do góry Go down
Yvette
Skazaniec
Yvette

Liczba postów : 671
Join date : 13/06/2018

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyPią Cze 12, 2020 10:50 pm

Jako pierwsza zdołała otrząsnąć się z nagłego szoku. Im dłużej obserwowała bezradność, przybierającą coraz silniejszą barwę na twarzy Setha, tym bardziej chciała zacząć działać. Ten jeden raz być wsparciem, na które w pełni zasługiwał, a nie przeszkodą, utrudniającą każdy ruch.  
Seth, idź — upomniała go. Czas nieubłaganie uciekał, a nie mieli pewności, co do podejrzanych słów Gerarda. Wypadało sprawdzić, czy rzeczywiście istniał powód do strachu.
Chciała dodać coś więcej. Obiecać, że da sobie radę z resztą i od razu wróci do pokoju, lecz uznała to za kompletnie zbędny fakt. Nawet nie śmiała marnować sekundy na bzdury, poganiając Setha, bo wiedziała, że życie Leandra jest aktualnie priorytetem.
Jak bardzo zawiniła? — zapytała wprost, obstawiając właśnie ten scenariusz.
Ophelia i jej zachowanie... Ktoś mógłby stworzyć taką książkę, lecz zawierałaby co najmniej kilka tomów. Dobrze pamiętała matkę, toteż wnioski nasuwały się same. Chociaż ojciec nie wydawał się ani trochę lepszy, to i tak królowała ona.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyNie Cze 14, 2020 2:59 pm

Odwrócił ku niej wzrok, w którym kryło się jasne ostrzeżenie. Podpadła mu wystarczająco, by nie puszczać jej samej choćby do łazienki, a co dopiero spełnić prośbę pozostawienia ich samych. Nawet jeśli wypowiadała polecenie w dobrej wierze, po tak długiej niepewności i serii czarnych myśli, nie miał najmniejszej chęci na ponowne rozdzielenie.
Nie przyjmował również do wiadomości biologicznego powiązania pomiędzy dwójką stojących w pobliżu ludzi, rozważając prędzej opcję z żartem, w jakim się znalazł lub grą słowna, której nie rozumiał. Być może spędzone lata razem ukształtowały w Yvette powiązanie i poczucie odpowiedzialności za mężczyznę, nie przyzwalając na zadawanie mu cierpienia. Każda z tych opcji miała w sobie więcej sensu, niż faktyczne relacje rodzinne.
Mam was zostawić? Nie liczyłbym na to na twoim miejscu — warknął na nią, całym sobą okazując niezadowolenie obecną sytuacją. — A ty... — przeniósł spojrzenie na Gerarda. — Kłamiesz, oczekując, że dam ci spokój. Chwytasz się ostatniej deski ratunku, sięgając do bredni, jakie nigdy nie miałyby prawa zaistnieć — prychnął, w końcu zdobywając się na pogardliwy uśmiech.
Wyprostował się, za nic na świecie nie zamierzając tańczyć, jak będzie mu grane.
Masz rację. Nie powinienem brudzić swoich rąk. Nie tutaj — wspomniał, spoglądając na sytuację z dystansu, by uświadomić sobie, że niemal dokonałby mordu pod zamczyskiem Inkwizycji. — Jeśli jednak spotkam cię ponownie... Lub usłyszę o tobie jeszcze raz... Odpłacę się za wszystko, co zrobiłeś — obiecał mu spokojnie, choć wiedział, że puszczenie Gerarda wolno, będzie wyłącznie przyzwoleniem na kontynuację jego chorych pomysłów.
Trzymam za słowo — odpowiedział mu Gerard. Ukłonił się lekko, na ile pozwalały mu obecne obrażenia, wracając spojrzeniem do Yvette. — Zdam ci relację w liście. Może tym razem trafi on w twoje ręce — poinformował, czyniąc oczywisty wytyk w kierunku żniwiarza.
Dość — uciął Seth, przestępując krok do przodu, by na odchodne popychając kata za ramię, korzystając z ostatniej okazji dopieczenia mu. — Idziemy — odwrócił się do Yvette, nie zamierzając się z nią rozstawać już ani na krok.
Powrót do góry Go down
Yvette
Skazaniec
Yvette

Liczba postów : 671
Join date : 13/06/2018

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyNie Cze 14, 2020 5:20 pm

Z niecierpliwością wyczekiwała odpowiedzi na zadane pytanie, będąc o krok od skończenia tej nieprawdopodobnej układanki, lecz przeszywający wzrok z powodzeniem zamknął jej usta.
Nie śmiała wypytywać poobijanego kata o nic więcej, przeczuwając, że na pewno doprowadziłaby tym do prawdziwej tragedii. Z niedopuszczalnym opóźnieniem zaczęła spoglądać na wszystko z perspektywy Setha, który miał słuszne powody, by uważać go za absolutnego wroga. W niebezpieczeństwie ciągle była jego rodzina.
Ponadto wystarczająco nabroiła tym razem, doprowadzając swą niemądrą decyzją do zniknięcia na tak długi czas. Zostawiła go, skazując na najgorsze wyobrażenia...
Z krótkiego zamyślenia wyrwało ją nieprzyjmujące odmowy polecenie, jakie wypełniła natychmiast, mijając w ciszy Gerarda. Nie zaszczyciła go ostatnim spojrzeniem czy słowem, choć dopiero w tej chwili posiadali idealny temat do rozmowy na osobności.
Nie rozumiała, dlaczego krył się z tym przez taki kawał czasu, uświadamiając ją na koniec tego przedstawienia. Jak mogła odpuścić? Porzucić tak ważną kwestię? Musiała dowiedzieć się więcej, lecz będzie musiało to poczekać.
Wreszcie ruszyli na przód, zostawiając Gerarda w tyle. Próbowała dotrzymać mężczyźnie kroku, nie chcąc zdradzić swojego prawdziwego stanu. Była wręcz pewna, że gdyby to zobaczył, wróciłby dokończyć swe dzieło.
Przepraszam — odezwała się, podejrzewając, że od tego należało zacząć. — Powinnam była iść prosto do ciebie, bez względu na wszystko... — uwzględniła pokornie własne przewinienie, kierując na niego wyczerpany i przygnębiony wzrok.
Powrót do góry Go down
Ringleader
I have no idea what I'm doing here
Ringleader

Liczba postów : 783
Join date : 31/01/2017

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyNie Cze 14, 2020 6:47 pm

Gerard wysunął lekko palce, chcąc ująć jej dłoń, wiedząc, że pożegnanie, które dostali, nie było szczytem ich marzeń. Nie naciskał jednak, gdyż i tak poszczęściło mu się bardziej, niż mógł tego oczekiwać. Obserwował jak poszkodowana Yvette goni za żniwiarzem, wciąż trzymając się zaprezentowanej tu wersji, nie zdradzając swojego cierpienia. Mógł życzyć jej jak najlepiej na odległość, ujmując całą prawdę jedynie pisemnie. Nie planował tu wracać. Wiedział, że nie byłby już mile widziany w Inkwizycji.
***
Gdy tylko go dogoniła, przyspieszył kroku, jakby chciał ją zgubić. Nie potrafił przejść do radości z jej obecności ani wdzięczności dla losu, że trafiła do niego w jednym kawałku. Wciąż się boczył, zwłaszcza, gdy według jej słów, długa nieobecność wynikała z jej motywów.
Powinnaś — syknął, nawet na nią nie patrząc. Miał w głowie dużo pytań i chęci wyjaśnienia tej niejasności podczas ich starcia i samego powodu, dla którego Gerard ponownie zawitał w ich życiu. Złość nie pozwalała mu jednak wykazywać nadmiernego zainteresowania, skoro teraz dostrzegał, że wszystkie jego troski były zbędne, wynikając z kaprysu Yvette.
Co to za pudełko? — prychnął jedynie, gdy zbliżali się już do wnętrza zamku. Poczuł nagłą chęć wyrwania go z rąk dziewczyny, by roztrzaskać je na dowolnym murze. — Zresztą. Nie chcę wiedzieć. Nic mnie to nie obchodzi. Jeśli sądziłaś, że nie będę miał nic przeciwko twojej drobnej schadzce z Gerardem, nie chcę słyszeć twoich wyjaśnień — oznajmił twardo, wzrok utrzymując wciąż przed sobą.
Powrót do góry Go down
Yvette
Skazaniec
Yvette

Liczba postów : 671
Join date : 13/06/2018

Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny EmptyNie Cze 14, 2020 7:51 pm

Nie spodziewała się niczego innego po jego zachowaniu, a jednak bolał fakt, że nie chciał nawet na nią spojrzeć. Traktował ją oschle, na stracie skreślając jakiekolwiek próby wytłumaczenia zaistniałej sytuacji.
To nie tak, poczekaj... — zawzięcie zaprzeczała, chociaż jeszcze nie wymyśliła przekonującego powodu, dla którego zdecydowała się przeprowadzić z Gerardem dłuższą pogawędkę.
Zostawała w tyle, mając niemałe problemy z nadążeniem. Najśmieszniejsze było to, że on wcale nie chciał zostać dogoniony, zauważalnie przyśpieszając tempo. Robił to specjalnie, a ona wcale nie czuła się na siłach, aby gonić za nim w nieskończoność.
Prędko powróciły zawroty głowy, gdy do szybkiego spaceru doszedł nadmiernie przyśpieszony oddech.
Znakomicie! Nawet nie zamierzałam ci nic wyjaśniać — nagle odparła zirytowana, zmuszając się do wyprzedzenia go i zostawienia daleko za sobą. Ściskała w dłoniach pudełko do granic możliwości, powstrzymując się przed totalnym rozklejeniem na środku tego przeklętego placu.
Mimo wszystko nie łzy, a pot zaczął spływać pojedynczymi kroplami po jej skórze. Obraz stawał się bardziej niewyraźny z każdym ruchem, ale nie zatrzymała się, brnąc ostatkami swego zapału do przodu.
Wiedziała, że przyjęcie winy na siebie będzie najrozsądniejszym rozwiązaniem, lecz nie była w najmniejszym stopniu gotowa na jego gniew.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Plac Ćwiczebny Empty
PisanieTemat: Re: Plac Ćwiczebny   Plac Ćwiczebny Empty

Powrót do góry Go down
 
Plac Ćwiczebny
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Plac pod ratuszem
» Plac pod ratuszem
» Plac przed internatem
» Plac przed kościołem

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Wishtown :: Siedziba Inkwizycji-
Skocz do: