IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Rezydencja Sophie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Sophie
Męczennica
Sophie

Liczba postów : 23
Join date : 20/06/2020

Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie EmptySro Lip 29, 2020 3:38 pm

Mniej więcej w równej odległości od przedmieść i centrum miasta, w lepszym dystrykcie, znajduje się lśniąca bielą rezydencja. Prowadzi do niej wyłożona żwirem droga, przecinająca wielki, pełen kwiatów ogród. Poprowadzone przez niego są również węższe ścieżki, a gdzieniegdzie ustawione białe ławki, wskutek czego jest to idealne miejsce do spacerów i wypoczynku.
Z tyłu budynku również można znaleźć ścieżki i ławki, na tym jednak podobieństwa się kończą. Zamiast kwiatów rosną wierzby płaczące i równo przycięta trawa, a bardziej na uboczu  stoi pokryta bluszczem altana.
Po bokach budynku znajdują się oficyny, a w nich pomieszczenia dla służby, kuchnia czy pralnia.
Wewnątrz rezydencji jest wiele pokoi, w tym gościnne i sala, gdzie odbywają się urządzane co jakiś czas spotkania towarzyskie. Na ścianach korytarzy i nie tylko wiszą obrazy zarówno samej Levine, jak i mniej lub bardziej znanych artystów. Wszystkie pomieszczenia są czyste i utrzymane w jasnych barwach. Sophie bardzo często gości w dwóch z nich: w bibliotece z regałami pełnymi książek oraz w jej pracowni malarskiej. Ze wszystkich pomieszczeń tylko do jednego służba nie ma wstępu. Oficjalnie są tam złożone wszystkie rzeczy, które kojarzą się pani Levine ze zmarłym mężem, w rzeczywistości zaś trzyma tam ona peruki, część rzeczy do makijażu, przebrania i kilka trucizn oraz substancji usypiających - słowem przedmioty potrzebne Męczennicy, ale co najmniej podejrzane dla arystokratki.
Komnata Sophie wygląda dosyć normalnie na pierwszy rzut oka, oczywiście jak na sypialnię kogoś o jej pozycji. Dominują w niej szkarłat, biel, kolor kremowy i ciemnobrązowe drewno. Okna są wielkie, a koło nich stoi łoże z czerwonym baldachimem. W pomieszczeniu znajduje się także toaletka, szafa, gruby dywan i kilka innych, niewartych większej uwagi rzeczy. Na meblach często leży ułożona równo książka, którą Levine aktualnie czyta, a w zamkniętych na klucz szufladach kryją się jej notatniki. Najbardziej osobliwa jest kolekcja motyli, która może przypominać trofeum łowieckie... co ma w sobie sporo racji.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t659-sophie-levine
Sophie
Męczennica
Sophie

Liczba postów : 23
Join date : 20/06/2020

Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie EmptySob Sie 21, 2021 9:20 pm

- Florentine.
Służąca kiwnęła głową i bez słowa wyszła, by przekazać w kuchni, że czas na podwieczorek. Sophie odczekała, aż kroki ucichną, po czym odłożyła Biblię i sięgnęła po romantyczną powieść. To nie tak, że poprzednia lektura była dla pozorów. To oczywiście też, wszak musiała czymś przykryć swoje pomniejsze dziwactwa, uśpić czujność, nawet jeśli chodziło tylko o jej służbę. Nie, zwłaszcza jeśli chodziło o jej służbę. Levine jednak nie czytała z przymusu, widziała coś fascynującego w książce, która miała tak ogromny wpływ na ludzi i zamierzała odkryć jej sekret.
W niewinnych romansach także kryło się coś, czego nie mogła zrozumieć. Z pewnym politowaniem przypatrywała się nieśmiałym poczynaniom głównej bohaterki, zastanawiając się, czy jakaś część Angielek faktycznie się z nią utożsamiała, czy może to wszystko to była wyidealizowana wizja, w którą sama nie miała kiedy uwierzyć. Umysł podsunął jej zamglony obraz Andrew, ale odrzuciła go poirytowana.
Kiedy Florentine ponownie się zjawiła, Sophie nieśpiesznie doczytała akapit, odłożyła powieść i ruszyła w kierunku wyjścia z biblioteki. Zatrzymała się na moment przy służącej.
- Dziękuję, moja droga.
Florentine kiwnęła głową i poszła za Levine, zachowując pewną odległość. Na tarasie czekały już słodycze i herbata. Druga służąca, rudowłosa Lydia, trzymała tacę z kopertą. Sophie usiadła, po czym popatrzyła na dziewczynę, dając jej znak, że może mówić.
- List od panicza Williama de Badlesmere.
Nie musiała otwierać listu, żeby wiedzieć, co mniej więcej się w nim znajduje. Pięć lat od tragicznej śmierci męża to dość czasu, by taktownie odczekać okres żałoby. Od śmierci pana Levine’a trzech panów wyraziło mniej lub bardziej subtelnie chęci matrymonialne, William będzie czwarty. Widziała go raz, na balu zimowym, ale ze swoim przywiązaniem do szczegółów pamiętała dziewiętnastolatka, którego odebrała jako uroczo niezdarnego. Wyróżniał się na tle swych podstarzałych poprzedników. Może nawet się z nim spotka. Nawet jeśli chodziło tylko o jej pieniądze, mogła miło spędzić ten czas, nim jednoznacznie odrzuci ofertę.
- Połóż, proszę, na komodzie w mojej sypialni. Przeczytam po podwieczorku.
Kiwnięcie głową, wyjście. Florentine nadal stała na uboczu, gdy Sophie sięgnęła po filiżankę. Nie spodziewała się żadnych gości, dzisiejszy dzień miał być oddechem wytchnienia między pracą dla Inkwizycji. Nic nie mogło tego zaburzyć.
Nic. O dodaniu „nikt” zapomniała.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t659-sophie-levine
Fiona Everdell
Męczennica
Fiona Everdell

Liczba postów : 146
Join date : 02/09/2016

Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie EmptyNie Paź 10, 2021 1:45 pm

- Jesteśmy na miejscu, panienko.

Panienko. Fiona, wyrwana z zamyślenia, ledwo powstrzymała się od zasztyletowania woźnicy wzrokiem. Czy w tym pozornie uprzejmym uśmiechu kryła się kpina? Czy w głębi duszy wyśmiewał właśnie jej wiek i stan cywilny? Czy naprawdę mógł być aż tak bezczelny?...

Czy na pewno powiedział panienko?

Westchnęła i nonszalancko podała dłoń, pozwalając mężczyźnie na pomoc w opuszczeniu powozu. Kilka słów wyuczonej grzeczności, wręczenie zapłaty i irytujący człowiek wreszcie pożegnał ją i wspiął się na swoje siedzisko. Męczennica przelotnie spojrzała na oddalający się powóz i jeszcze raz gorzko zastanowiła się nad wątpliwymi słowami. Być może ostatnio zbyt wiele czasu poświęcała rozmyśleniom nad swoim wiekiem. Nie potrzebowała jeszcze małżeństwa, wciąż była młoda, jednak coraz częściej łapało ją poczucie upływającego czasu. Zupełnie jakby jakaś wiedźma rzuciła na nią urok. Za mało pracy!

Potrzebowała jakiegoś nowego zadania, a jak na złość formalności, których musiała dopilnować, uniemożliwiały oddanie się nowym misjom.

Warto jednak było.

Spokojnym krokiem przemierzyła kawałek, który dzielił ja od celu. Nie chciała się zmęczyć, a spacer wykorzystała, by ukradkiem zlustrować otoczenie i ewentualnych przechodniów. Nie potrzebowała obecności okolicznych plotkarzy. Nie żeby na tym etapie stanowili jakieś zagrożenie, ale w przypadku jej profesji ciekawość ludzi potrafiła być... dość niebezpieczna. Szczęśliwie nie zauważyła niczego niepokojącego.

Odnalazła właściwą posesję i podążyła dalej dróżką, aż nie zatrzymały jej drzwi wejściowe, jedna z barier między światem zewnętrznym, a ludzkimi tajemnicami. Jedna z najłatwiejszych do przekroczenia. Męczennica zapukała energicznie i wygładziła strój w oczekiwaniu na odpowiedź.

Po co właściwie zjawiła się w tym miejscu, skoro zapewne nie będzie im dane swobodnie wymienić informacji, jeśli zaszłaby taka potrzeba? Naprawdę tylko po to, by się pokazać, zatriumfować przed koleżanką po fachu, że wreszcie stoi na stabilnym gruncie? Przez ostatnie miesiące ich ścieżki praktycznie się nie krzyżowały. Fiona trwała rozdarta między wyjazdami a szkoleniem i pilnowaniem Charity. Sprawa z Flamelem ostatecznie jeszcze bardziej rozchwiała jej organizację pracy. Zaraz po tym zaczęło dziać się tak wiele i tak szybko, że męczennica raz po raz musiała porządkować swoje myśli. Pogłoski o poważnej chorobie matki. Zamążpójście ostatniej siostry. Wyprowadzka rodziców z dala od miasta. Z najbliższej rodziny w Wishtown została tylko ona, już dawno dorosła i niepodobna do siebie z dzieciństwa. Nareszcie wolna. Wolność ta była idealną podstawą do rozpoczęcia swoich działań na terenie Wishtown od nowa. Z nową energią, z nową ambicją i... z nowym nazwiskiem.

Galop myśli został przerwany przez otwierające się drzwi. Fiona dygnęła dystyngowanie.

- Dzień dobry - odezwała się z nienaganną dykcją. - Hope Wellington, miło mi. Czy zastałam panią Levine? Niezmiernie mi przykro, że zjawiam się bez zapowiedzi, jednak dopiero niedawno ponownie zawitałam do Wishtown. - Fiona zrobiła krótką przerwę i sięgnęła do torebeczki po ozdobną wizytówkę. -  Proszę, jestem pewna, że madame Levine skojarzy moje nazwisko i zgodzi się na kontynuację naszej rozmowy.

Nazwiska nie miała szans skojarzyć, jednak ta drobna, wykaligrafowana róża... Tak, ten ornament, tajny symbol, Sophie powinna rozpoznać bez najmniejszego problemu.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t340-lana
Sophie
Męczennica
Sophie

Liczba postów : 23
Join date : 20/06/2020

Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie EmptyPią Lis 12, 2021 4:30 pm

Akurat piła herbatę, gdy Terrence Lewis podszedł do niej długimi krokami i się skłonił. Był to ciemnowłosy odźwierny dobiegający trzydziestki, acz wyglądający na jakieś dziesięć lat mniej i cieszący się niesłabnącym zainteresowaniem połowy służby w dworze Levine. Wysoki, smukły, długi – tak, praktycznie wszystko w nim było długie. Długie kończyny, długie palce, pociągła twarz, brzydka i przystojna jednocześnie. Nawet słowa odrobinę przedłużał, przeciągał, być może podrabiając jakiś akcent, który panny uważały za atrakcyjny. Było coś wręcz obraźliwego w tym, jak bardzo arystokratycznie wyglądał i nosił się syn zadłużonego lekarza i szwaczki. Sama jego prezencja podsuwała Sophie możliwość posądzenia go o czarostwo, a jego nieodparty urok czynił sprawę banalnie prostą. Na własne szczęście mężczyzna jak na razie nie dał jej powodu, by chciała się go ostatecznie pozbyć. Był pożyteczny, nawet jeśli przez większość czasu mniej lub bardziej irytujący.
- Madame, przy bramie oczekuje pani Hope Wellington. Przeprasza za wizytę bez zapowiedzi. Mówi, że niedawno pojawiła się w Wishtown. Przekazała tę oto wizytówkę. – Podał kartonik. Zrobił krótką przerwę. Schylił lekko głowę, by spojrzeć na nią spod rzęs. Nawet rzęsy miał długie. – Powinienem ją odprawić?
Bezczelny.
Spojrzała na wizytówkę, zastanawiając się, jak przytaknąć w taki sposób, by jednak utrzeć mu nosa. Nie znała żadnej Hope Wellington, niezależnie czy faktycznej osoby, czy przykrywki. Wtem jednak jej spojrzenie zatrzymało się na róży. Uśmiechnęła się lekko.
Ciekawe.
- Nie prosiłam o sugestię, Terrence. Bardzo chętnie porozmawiam z panią Wellington. Przekaż, że jej oczekuję i zapraszam na podwieczorek. Florentine, potrzebujemy drugiego nakrycia.
Czasami żałowała, że cała służba nie mogła się składać z niemów takich jak Florentine, zawsze wykonujących polecenia ze spokojną dokładnością. Terrence ukłonił się, wyjątkowo także nic nie mówiąc. Nie był tak głupi, by nie wiedzieć, że pozwolił sobie na za dużo. Wiedziała jednak, że to nie ostatni raz, gdy spróbuje. Nim trafił tutaj, służył u hrabiny Cadogan i… łączyła ich pewna zażyłość. Sama powiedziała to Sophie podczas jednego z tych razów, gdy znalazła się w jej komnacie. Tam na drodze do specjalnych względów stanęła mu podejrzliwość męża hrabiny. Sophie nie wątpiła, że jego tok rozumowania był prosty: brak męża to brak problemów. Widziała coś zabawnego w ludziach, którzy uważali się za chytrych i inteligentnych, gdy niekoniecznie tacy byli. To chyba przede wszystkim dlatego jeszcze się go nie pozbyła.
Wkrótce  odźwierny wracał, prowadząc po przecinającej ogród drodze czarnowłosą, elegancką kobietę. Po jego mowie ciała mogła wywnioskować, że zachowywał się stosownie, jak na służącego przystało, acz bystre oko mogło dostrzec, że chęć oczarowania kolejnej damy była silniejsza od niego, nawet jeśli starał się być subtelny.
Tak, pewnego pięknego dnia skończy się jej cierpliwość.
Terrence bez słowa odsunął krzesło dla goszczonej kobiety. Gdy ta usiadła, podsunął je i się cofnął. Skłonił się.
- Życzę paniom miłego podwieczorku. – Sophie była pewna, że na sekundę zawiesił spojrzenie na brunetce, nim wrócił na swoje stanowisko przy bramie.
Zadba o to, by zajął się nim najokrutniejszy z katów. Brzydziła się przemocą fizyczną, ale tu była gotowa zrobić wyjątek.
Przeniosła spojrzenie na osobę przed sobą. Czego mogła od niej chcieć Fiona Everdell? To musiało mieć jakiś związek z nowym nazwiskiem. Gdyby to jednak była misja, dowiedziałaby się tego u mistrzyni, jakiegoś grabarza albo w pokoju wspólnym męczennic. Jakaś delikatna sprawa, może nawet intymna… prywatna? Nie, ponosiła ją wyobraźnia, w końcu chodziło o Fionę Everdell.
- Twoja wizyta sprawiła mi miłą niespodziankę, droga Hope. Czemu mogę ją zawdzięczać?
Na razie były tylko one i Florentine, stojąca na uboczu ze złożonymi na sukni dłońmi i swoim zwyczajowym, nie do końca obecnym spojrzeniem. Lydia powinna pojawić się później, bliżej końca podwieczorku.
- Częstuj się, moja droga.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t659-sophie-levine
Fiona Everdell
Męczennica
Fiona Everdell

Liczba postów : 146
Join date : 02/09/2016

Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie EmptyWto Lis 30, 2021 6:56 pm

Niezależnie od tego, jak szybko wróciłby odźwierny, Fiona i tak zdążyła poczuć zirytowanie oczekiwaniem. Nie dała oczywiście tego po sobie poznać; gdy mężczyzna pojawił się przed nią, obdarzyła go uśmiechem tak niewinnym, na jaki ją tylko było stać, po czym wdzięcznie przyjęła zaproszenie.

Czy to tylko nadgorliwa przezorność męczennicy, czy faktycznie wyczuła zmianę nastawienia mężczyzny? Kątem oka zauważyła, jakby zmierzył ją spojrzeniem od stóp aż po czubek ufryzowanej głowy. Nie mogła się powstrzymać, by wprawić biodra w nieco bardziej powabny ruch. To byłby zabawny trening, owinąć sobie wokół palca służącego Sophie. Ciekawe, jak szybko by się zorientowała. I jakby zareagowała. Oddaliłaby go? Wykorzystałaby, aby nieco poszpiegować Fionę tak samo, jak ona w tej sytuacji ją? Możliwości były nieograniczone, ale jedna wizyta to za mało, by zakręcić komuś w głowie aż do zdrady.

Jeśli nie mogła przyszpilić jego serca, mogła go zawsze podręczyć przez tę krótką chwilę. Jeśli miał na tyle tupetu, by lustrować ukradkiem obcą damę i próbować oczarować ją szarmanckim zachowaniem, nie zamierzała odmawiać mu fałszywych nadziei. Obdarzała go zainteresowaniem niby typowym dla rozmowy damy i służącego, a jednak subtelnie żywszym. Czujnie stąpała po granicy tego co wypada, a co mogło być źle zrozumiane, okraszając swoje zachowanie tak ogromną dawką niewinności i nieświadomości, że nikt nie mógłby posądzić jej o niecne zamiary. Bawiło ją to przez swoją inność. Mężczyźni byli tak prości, tak łatwi do zmanipulowania, gdy tylko znalazło się ich słaby punkt, ich motywacje. Czarownice były o wiele trudniejszym zadaniem. Nieufne, wypatrujące zagrożenia i wiele, wiele bardziej niebezpieczne. Tu kryła się prawdziwa satysfakcja. Fiona już czuła w głębi ducha, że pogrywanie ze służącym wkrótce stanie się nudne.

Stonowała nieco swoje zabiegi, gdy znaleźli się nieopodal stolika Sophie. Kto jak kto, inna męczennica bez problemu przejrzałaby gierki Fiony, a pannie Everdell nie trzeba było docinek koleżanki po fachu.

- Sophie, moja droga, jak miło zastać cię w dobrym zdrowiu - przywitała się z lekkim dygnięciem, po czym zajęła przygotowane miejsce, kurtuazyjnie dziękując służącemu.

- Mam nadzieję, że pamiętasz naszą debatę o eksperymentalnych sposobach na wyrażenie piękna w sztuce? - Męczennica zmyśliła na poczekaniu. -  Obiecałyśmy sobie kontynuowanie jej, jednak nieoczekiwane okoliczności opóźniły mój powrót do Wishtown. - Fiona zrobiła dramatyczną pauzę. - Moje dokumenty uległy znacznemu uszkodzeniu, wyrobienie nowych kosztowało mnie mnóstwo wysiłku.

Nie miała lepszego pomysłu na pochwalenie się zdobytym paszportem. Chciałaby móc wyjąć go i wetknąć Sophie w ręce do podziwiania, jednak nikt normalny tak nie postępował. Służąca, nawet jeśli niemalże stapiała się z tłem, nadal stanowiła znaczące zagrożenie.

- Dziękuję ci. Brakowało mi tej słynnej gościnności Wishtown.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t340-lana
Sophie
Męczennica
Sophie

Liczba postów : 23
Join date : 20/06/2020

Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie EmptySob Maj 28, 2022 2:34 pm

- I wzajemnie, droga Hope. Martwiłam się, że może podupadłaś na zdrowiu, bo od tak dawna cię nie widziałam. Dłużej niż bym się spodziewała.
Czyżby szefostwo od dawna nie przydzieliło cię do żadnej interesującej sprawy?
- Z ulgą widzę, że masz się dobrze.
Fiona musiała mieć jakiś interes, by się tu pokazywać. Sophie nie mogła się doczekać, aż go zlokalizuje. Pracę odrzuciła praktycznie od razu, to mogłyby załatwić w innych okolicznościach. Problem? Czy Fiona Everdell przyszłaby do niej z problemem? To było tak nierealistyczne jak Demetre Palegrain pozwalający Matthew Borcke’owi mówić do siebie po imieniu. Może ewentualnie, gdyby to był taki problem, z którym faktycznie mogłaby pomóc tylko Sophie, a Fiona nie miałaby żadnego wyboru… Ale nie wyglądała na ani trochę zmartwioną, nawet pod swoją maską.
- Naturalnie, zdaje się, że skończyłyśmy na rozważaniu, który z kolorów stanowi uniwersalny symbol ideału i piękna – bez mrugnięcia popłynęła z kłamstwem Fiony. – Jeśli się nie mylę, ja obstawałam przy błękicie.
Czy może sztuka była jakimś kodem? Nie, tylko przystawką. Na główne danie Sophie jednak długo nie czekała. Dokumenty. Uszkodzenie. Wyrobienie nowych.
Ach, czyli to tak.
Nie chodziło o żaden problem, tylko o sukces.
A jedynym powodem, dla którego Fiona chciałaby o nim powiedzieć Sophie, było danie prztyczka w nos. Levine, naturalnie, nie mogła tak tego zostawić. Także powinna się czymś pochwalić? Ująć osiągnięciu koleżanki po fachu?
- Przykro mi to słyszeć, moja droga. Cieszę się, że już po wszystkim. Cóż to się stało, że się zniszczyły? Jakiś nieszczęśliwy wypadek? Jak rozumiem, były do nieodratowania.
Ciekawe, czy barmanka Lana przestała istnieć.
Zastanowiła się chwilę. Istniała możliwość, że Fiona tego chciała, ale Sophie nie miałaby nic przeciwko wglądowi do tych dokumentów, co by lepiej poznać nową postać Everdell. Czy chciały tego czy nie – częściej nie – były na siebie skazane. Musiały wiedzieć, czego się po sobie spodziewać.
- Na twoim miejscu bardzo bym uważała na te nowe i nosiła ciągle przy sobie. To taki problem, gdy coś tak niezbędnego ulega zniszczeniu. – Przyłożyła filiżankę do ust. Wolała nie prosić o nie wprost, by nie wyglądało to tak, jakby bardzo jej zależało.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t659-sophie-levine
Sponsored content




Rezydencja Sophie Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Sophie   Rezydencja Sophie Empty

Powrót do góry Go down
 
Rezydencja Sophie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Sophie Levine
» Sophie kolekcjonuje znajomości
» Sophie łapie motyle

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Wishtown :: Dzielnice mieszkalne-
Skocz do: