|
|
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Wto Mar 13, 2018 8:06 pm | |
| Zostało jej wybaczone, więc natychmiast pełno energii powróciło do Col. Uśmiech ponownie pojawił się na ustach, a głowa została uniesiona w górę. Chyba taki obraz dziewczyny jest najlepszy, nie mówiąc o tym, iż większość poznanych osób wspomina ją w taki sposób. Nie smutna, nie zdenerwowana, lecz szeroko uśmiechnięta i nadającą swymi gestami więcej jaskrawych barw światu. - Hej, Antosiu... Co lubisz robić w zupełnie wolnych chwilach? Czytać? Czy może, tak jak robiłaś to wcześniej, haftować? A podczas deszczu, gdy większość ludzi ukrywa się w budynkach? Z drugiej strony, deszcz jest piękny. Nigdy nie zabieram ze sobą parasolki w pochmurne dni. Łatwo się domyślić, że jestem potem cała mokra i moje włosy kręcą się we wszystkie strony. Zupełnie, jakby żyły własnym życiem! Jednak nie żałuje, a co za tym idzie... parasol nadal nie trafia w moje ręce. Tęcza na ciemnym niebie, zaraz po burzy jest niesamowita! Kolory są tak wyraziste. Nie uważasz? Powróciła do gadulstwa i nie czuła się przez to źle. Jest pewna, iż właśnie tego brakowało rudowłosej w tym momencie! Myli się? Gdzie tam! Każdy w niektórych chwilach zaczyna tęsknić za głosem Col i tysiącem zdań, czy pytań. Niby irytujące, jednak z czasem dające się lubić. - To prawda, że w miłym towarzystwie czas płynie szybciej~! Było jasno, gdy tu zawitałyśmy. Teraz za oknem jest coraz ciemniej, a ja nadal mogłabym z tobą siedzieć i rozmawiać o wszystkim, co się napatoczy. Niesamowite! Rzekła radośnie, aby zabrać się za picie drugiej czekolady. Zdecydowanie, ta kawiarnia będzie częściej odwiedzana przez Colette. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Sob Mar 17, 2018 11:47 am | |
| Upijając kolejny łyczek czekolady, Antoinette kątem oka zauważyła jak twarz koleżanki rozpogadza się. O, tak, taką Colette lubiła. Wesołą, beztroską, nieco dziecinną, a co najważniejsze – rozgadaną, bo wiemy przecież już, że Antoinette zmieniła nastawienie do jej gadulstwa. A jeszcze tak niedawno miała go dosyć... no proszę, co może stać się z człowiekiem, a raczej jego zdaniem, z czasem, gdy się kogoś bliżej pozna lub się przyzwyczai. Połykając ciepły, słodki płyn, Antoinette usłyszała jej pytanie, a potem – rozprawy Colette na temat pogody. Fakt faktem, czasami trudno jest się połapać w tej całej gadaninie pomarańczowo okiej, bo na jednym wydechu potrafi poruszyć dziesiątki tematów. A jednak, ruda była już w tym w miarę wyćwiczona. Mimo tego, następnie powiedziała, co powiedziała. - Hola, hola! – podniosła nieznacznie głos, ale nie kryło się w tym oburzenie ani nic takiego. - Powolutku... no więc... tak, jak już wiesz, lubię wyszywać. A co do reszty moich zainteresowań, jest ich tak wiele, że nie zdołasz ich wszystkich spamiętać. Aha, i nie pytaj się dalej o to. – rzekła głosem, który tym razem był stanowczy i nawet nieco szorstki. Tak, to jej mitomania znów dała o sobie znać. Ale zaraz potem jej mina złagodniała. Tak samo głos. - Też lubię deszcz, ale nie lubię moknąć. Wolę obserwować krople deszczu i słuchać symfonii ich dźwięków przez okno. – upiła kolejny łyk czekolady i odstawiła szklankę na stół z donośnym hukiem, ale nie przejmowała się tym. Podobnie jak tym, że parę osób, które też są teraz klientami kawiarenki, odwróciło się w ich stronę – stronę Antoinette i Colette, rzecz jasna. - Owszem, tęcza to coś wspaniałego. – uśmiechnęła się do niej ciepło. I racja, czas mija niewiarygodnie szybko. A szkoda, bo i mi pasuje twoje towarzystwo. – i, jak to było wcześniej, ponownie oparła się całym ciężarem pleców o oparcie wygodnego krzesła. I zdziwiła się widząc, jak Colette bierze się za drugą szklankę. Antoinette doszła dopiero do połowy pierwszej. Pomarańczowo oka piła zbyt szybko, czy to ruda piła za wolno? A może jedno i drugie? Tak, to dość prawdopodobne, mimo że różnica między nimi wynosiła tylko połowę szklanki. - Szybka jesteś – skwitowała Antoinette – ale radziłabym ci pić wolniej.... chociaż, w sumie? To twoja sprawa i nie powinnam się w to mieszać. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Pon Mar 26, 2018 4:15 pm | |
| - Ooooo... Masz, aż tyle zainteresowań Antosiu?! Zadziwiasz mnie coraz bardziej. Jasna sprawa, nie będę więcej wypytywała! Opowiadanie o tak dużej ilości upodobań mogłoby zająć jeszcze wiele godzin, więc masz rację. W pełni zgadzała się co do tego i zamierzała zostawić ten temat w spokoju. Pod żadnym pozorem nie naciskała, ponieważ nie byłoby to grzeczne, a przede wszystkim rudowłosa mogła zacząć czuć się niekomfortowo. Słuchała z zafascynowaniem słów Antoinette, które odnosiły się do pogody i tym podobnych rzeczy. Niby najzwyklejszy temat na świecie, a już otwierał tyle opcji w prowadzeniu dalszej konwersacji. - Moknięcie nie jest najgorsze! Dla przykładu... Pierwszy wiosenny deszcz, który jest taaaaki ciepły. Kiedyś leżałam godzinę na trawie, gdy padało i było naprawdę miło! Wtedy wprowadziłam kilka przechodzących osób w małe zakłopotanie, lecz warto było! Niczego nie żałuję. Rzekła dumnie, jakby dokonała czegoś niemożliwego. Ostatnio przyszła do jej głowy pewna myśl, która ewidentnie pokazuje, iż z niektórych rzeczy nie powinna być dumna. Potem zjadła ukochany kawałek sernika i od razu przegoniła te natrętne teorie. - Czytałam o niej trochę i mimo tego, że w prawdziwym życiu nie jest to nic nadzwyczajnego... Nadal staram się znaleźć leprechauna z naczyniem pełnym złota! Nie jest łatwo dobiec, w czasie pojawienia się tęczy na niebie, na sam jej koniec. Co bym zrobiła z tym złotem? Odpowiedź jest prosta! Kupiłabym najdroższy deser na świecie. Podobno jest zrobiony z najlepszej czekolady i lodów. Aaaah, przeszły mnie dreszcze od wyobrażenia sobie tego cudownego smaku! Poza tym, zapewne nie wydałabym całego złota, więc reszta trafiłaby do osieroconych dzieci. Nikt i nic na świecie nie zwróci im rodziców, ale chociaż tyle można zrobić. Odparła z dość smutnym uśmiechem, a po chwili za jednym zamachem wypiła do końca czekoladowy napój. Spojrzała lekko zdziwiona na towarzyszkę, gdy skończyła pić i odstawiła szklankę na bok. - Um, ja? Wybacz! To jest tak dobre, że nie mogłam się powstrzymać. Jednak, dziękuję za radę! Następnym razem zwolnię tempo. Dodała z niewinnym uśmieszkiem. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Sro Mar 28, 2018 12:06 pm | |
| Nie skomentowała tego, co Colette mówiła jeszcze o talentach rudej. Dla niej najważniejsze było to, że jej wierzy. Ten, kto nie zna pomarańczowo okiej w ogóle, mógłby uznać że jej słowa są naszpikowane sarkazmem. Jednak Antoinette już się trochę na niej poznała i wiedziała, iż tamta mówi szczerze. - Więc to nas różni – odparła na wzmiankę o deszczu – Ja nie lubię żadnego deszczu. Chyba, że siedzę przy oknie i słucham, jak pada. – upiła kolejny łyk ze szklanki – No ale to już wiesz. Antoinette wciąż piła wolno, jednak nieco szybciej niż to było do tej pory. Na pewne słowo, które wydobyło się z ust Colette, ruda prawie się zakrztusiła. - Leprechaun? – spojrzała się na nią jak na wariatkę – A co to jest? – trzeba przyznać, że Antoinette rzadko kiedy przyznaje się do niewiedzy. W końcu czasami, rzadko ale jednak, musiała udawać mądrzejszą niż jest w rzeczywistości. Ale nie przyznaje się do tego nawet przed samą sobą, że musi to robić. Uważa, że jest tak mądra, że nie można bardziej. Tak czy owak, dostała odpowiedź czy nie, trzeba przyznać że wzmianka o sierocińcu mocno poruszyło serce rudej. A więc, Colette jest dobrą osobą... ale zaraz, nigdy temu nie przeczyła! Cieszyła się, że ta martwi się o los sierot. Ale chwileczkę. Pomarańczowo oka nie wspominała nic o sierocińcu. Odniosła się jedynie do osieroconych dzieci, ale... jednak i tak na to samo wychodzi, nie? Przez chwilę Antoinette spięła się nieco, a kiedy uświadomiła sobie to ostatnie, czuła się bardziej rozluźniona. - To dobrze, że myślisz o dzieciach bez rodziców – skwitowała – To bardzo dobrze o tobie świadczy, wiesz? – uśmiechnęła się – Wydawanie pieniędzy na tak szczytne cele to jest to coś. – zauważyła, że koleżanka wypiła już do końca zawartość jednej ze szklanek. Tego, co po chwili powiedziała Colette, ruda nie skomentowała, bo po co? Jedynie uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Ona była taka urocza. Ze wszystkim. Z każdym słowem, jakie wychodzi z jej ust. I taka zabawna (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) i dziecinna. Antoinette lubiła ją coraz bardziej, mimo że i tak jakiś czas temu zdążyła już ją polubić w ogóle. Więc wychodzi na to, że zawsze można bardziej. Chyba zawsze tak było. To jedno z wielu prawd, które rządzą tym światem. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Pią Mar 30, 2018 3:08 pm | |
| - Co to? Raczej, kto to... Jest to skrzat! Jak wiadomo z książek są one bardzo małe, osiągają wzrost odrobinę wyższy od tych gryzących bestii. Podobno to one pilnują naczynia ze złotem, które znajduje się na końcu tęczy. Bywają złośliwe i ciągle stroją sobie żarty z innych. Nie zaliczają się do miłych stworzeń... Bądź co bądź, to tylko folklor i zapewne nigdy żadnego nie spotkamy, chociaż kto wie! Życie pełne jest niespodzianek. Wystarczy chwila, aby coś się zmieniło na gorsze lub lepsze. Więc, nie korzystniejsza jest ta słodka, spokojna monotonia, która trwa w najlepsze? Szukanie przygód też przynosi coraz mniejszy sukces... Ah, o czym my to...? No tak, widzisz?! Teraz wiesz więcej o skrzatach. Mało przydatna wiedza, mam tego świadomość. Colette roześmiała się po tej wypowiedzi i rozłożyła bardziej na krześle. Dzisiejszy dzień był tak świetny, a dodawanie smętnych rozmyślań pomarańczowookiej tylko go zepsuje. Szybko się ogarnęła i rzuciła owe myśli na dalszy plan. Mimo tej odległości, która powstała między nimi, to nadal starała się utrzymywać kontakt wzrokowy z Antosią. Czuła w głębi, iż jest to zdecydowanie początek pięknej i długiej znajomości. Zresztą, każda znajomość jest cudowna! - Wiem. Odparła jedynie na słowa odnośnie sierot. Dziewczynie wydawało się, że została pochwalona w jakiś trochę ukryty sposób. Poczuła się przez to znacznie przyjemniej, więc ten uroczy uśmieszek nie chciał zejść z jej ust. Zaraz nastała chwila milczenia, zaś to z kolei trochę wybiło Col z rytmu. Musiała znów wbić się ze swoimi słowami, by nie nie sprawić w żaden sposób przykrości rudowłosej. - Jestem za częstszym wychodzeniem do kawiarni, czy jakiegoś równie przyjemnego lokalu z tobą! Podobno ma być coraz cieplej, więc wcale nie musimy siedzieć w budynku. Jak przyjdzie odpowiednia temperatura... Pójdziemy na piknik! Zrobię mnóstwo dobrego jedzenia, aż już teraz nie mogę się doczekać! Rzekła ponownie podekscytowanym tonem, zakładając przy okazji nogę na nogę. Zadziwiające, te krzesła są tak wygodne! |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Sob Mar 31, 2018 12:53 pm | |
| Słuchała i miała wrażenie, że Colette ma coś z głową. Gadała jak dziecko, które poznaje świat. Ale Colette dzieckiem nie jest... przynajmniej wiekowo, co innego można było powiedzieć o jej zachowaniu. Niby nie należy jej się dziwić, jest jaka jest i to powinno usprawiedliwić jej gadkę o skrzatach i tęczy. Jednak Antoinette uznała, że koleżanka zachowuje się, a raczej przemawia bardziej infantylnie, niż kiedykolwiek. Cóż, będzie musiała się przyzwyczaić, że tego typu "wyskoki" Col są na porządku dziennym, a nawet na to, że z czasem nie raz i nie dwa razy będzie się zachowywać jeszcze bardziej infantylnie. Tak. Myślała, że ta ma coś z głową. A ona? A Antoinette? Co można powiedzieć o niej w tej kwestii? Szczerze powiedziawszy, Antoinette spodziewała się po Colette nieco innej reakcji na to, co ruda powiedziała na temat sierot i o tym, że wiedźma robi dobrze. "Wiem" – tylko tyle. No ale Antoinette nie będzie drążyć tematu, skoro koleżanka najwidoczniej ma w zamiarze go opuścić. No nic. Ruda pociągnęła kolejny łyk (przesadnie) słodkiej czekolady. I zaiste, Apsley naprawdę ją chwaliła. I miała nadzieję, że Col dobrze odbierze jej słowa. A to rzadkość – żeby ruda chwaliła kogokolwiek. Naprawdę. Ale skoro przyzwyczaiła się do gadaniny pomarańczowo okiej, tamto nie jest aż tak dziwne, jak mogłoby się wydawać. Ruda coś czuła, że Colette do końca ich spotkania będzie odpowiadać tak samo zdawkowo. A jednak nie – myliła się! Antoinette bardzo ucieszyła się, gdy jej towarzyszka ponownie otworzyła usta i uwolniła z nich potok kolejnej serii słów. Apsley nie chciała się do tego przyznawać, nawet przed samą sobą, ale naprawdę polubiła Colette. Za to, kim jest. Ale to już wiemy. Antoinette w duchu odetchnęła z ulgą. Tak, całe szczęście tylko w duchu. No bo gdyby zauważyła to wiedźma, mogłaby to nieprawidłowo odebrać. A tego ruda nie chciała. Zdecydowanie. - I ja lubię chodzić często w takie miejsca – wzięła w objęcia swych dłoni szklankę ze swoją czekoladą... a raczej tym, co z niej pozostało. I zrobiła tak, jak planowała wcześniej; wzięła łyżeczkę i zaczęła nią wygrzebywać z dnia szklanego naczynia resztki słodkiego napoju, po czym nieszczęsna łyżka lądowała w jej ustach. - I masz zupełną rację. Chodzi mi o to korzystanie z ładnej pogody, która, mam nadzieję, niebawem nadejdzie – uśmiechnęła się i odsunąwszy od siebie opróżnioną szklankę, przysunęła sobie tę pełną. - A piknik to naprawdę fajna sprawa. Siedzenie na świeżym powietrzu zwiększa apetyt. – uśmiechnęła się jeszcze szerzej, lecz nie wiadomo, czy było dane Colette to zauważyć, gdyż ruda pochyliła głowę nad szklanką, wdychając jej słodki aromat. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Pon Kwi 02, 2018 5:53 pm | |
| Nastała chwila ciszy po jej słowach, które tłumaczyły skrzaty i tęczę. Nie spodziewała się negatywnej reakcji, więc nic dziwnego, iż nie wiedziała jak zareagować w takiej sytuacji. Również zachowując ciszę spojrzała za okno, jakby szukając ratunku. Mając takie, a nie inne zachowanie, ciężko było się odnaleźć i przerwać milczenie. Na całe szczęście przeszły do kolejnych tematów, które już były dobrą drogą do powrotu tamtego pozytywnego nastroju. - Dokładnie. Będzie pełno pysznego jedzenia, a słońce doda tylko smaku. Tak, zdecydowanie potrzeba nam ciepłych dni. Z chęcią pośpię w cieniu drzew, na miłej zielonej trawie, przy delikatnym podmuchu wiatru... Aaaah, mówiąc o tym robię się coraz bardziej senna. Wyobraźnia działa, aż nadto. Zaśmiała się cicho i oparła głowę na swej ręce. Spojrzenie miała skierowane na rudowłosą, wręcz można rzec, iż przyglądała się oczom Antoinette. Miały cudowny odcień! - Nie przyjrzałam się temu, ale barwa twoich oczu jest zaskakująca! Gdy w nie patrzę napełnia mnie dziwne, lecz zarazem jak miłe uczucie. Są piękne! Odparła typowym entuzjastycznym tonem. Kolejny komplement ze strony Col mógł być wzięty za jakieś kłamstwo, aczkolwiek nie miałaby celu jej okłamywać. Zresztą, wiedźma nie kłamie. Jeśli zdarzyłaby się taka sytuacja, zapewne wyśpiewałaby całą prawdę tuż po chwili. Nie jest stworzona do tak podłych rzeczy. Z jednej strony to bardzo dobrze, zaś z drugiej sprawia wiele utrudnień w niektórych konwersacjach. Tak duża łaska losu, że nieczęsto trafia na takich ludzi. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Czw Kwi 05, 2018 2:16 pm | |
| Antoinette rozmarzyła się na myśl o pikniku na świeżym powietrzu. Teraz tylko pozostało im (tak, im, Colette najwidoczniej podzielała jej pragnienie) czekać, aż na dworze zrobi się cieplej. A wiadomo, że jak się czegoś człowiek spodziewa, czas dłuży mu się jeszcze bardziej. Aż niemiłosiernie, można by rzec. Jak na złość, za to czas spędzany przez dziewczyny w kawiarence mijał wyjątkowo szybko. Cóż, w końcu to idzie w odwrotną stronę. Kiedy chcemy przedłużyć chwilę, czas zazwyczaj przesypuje nam się przez palce. Niestety, takie złośliwe potrafi być życie. I chyba żadne czary, żadna czarownica tutaj nic nie zaradzą. Pewne prawa rządzące tym światem to prawa stałe i należy się z tym pogodzić. Nawet, gdy jakieś prawo jest bolesne. A czy bolesne jest prawo, że czas mija szybko gdy jest miło i wolno, gdy jest przykładowo nudno? To zdecydowanie przeszkadza, lecz nie jest bolesne, ot co. Tak czy owak, Antoinette brała się za drugą szklankę wypełnioną czekoladą. Cieszyła się, że tego aż tyle... Początkowo tak nie myślała, była nawet nieco zła na Colette że zamówiła tego aż po dwa naczynia. Tak, początkowo. Teraz jednak była wdzięczna, bo to błogie poczucie czegoś słodkiego w ustach zwyciężyło i tym samym chciała się tym delektować jak najdłużej. A dłużej będzie, jeśli ma się tego dużo pod nosem... prawda? Właśnie odstawiała szklankę, a kiedy Colette się odezwała, odezwała ponownie, Antoinette z hukiem odstawiła szklankę (no i znowu ludzie spojrzeli w ich stronę... jednak tym razem mniej osób) i nachyliwszy się nad stolikiem, spojrzała jej głęboko w oczy. - Czy ty nie próbujesz czasem mi się podlizać? – uniosła wymownie brew do góry – A może oczekujesz, że po tym ja sama przejmę pałeczkę i również pochwalę twoje oczy, co? – i zaśmiała się głośno, aż inni klienci różanej kawiarenki ponownie odwrócili głowy w ich stronę, a Antoinette znowu to zignorowała. Jednak ów głośny śmiech był głośny jedynie przez półtora sekundy, potem zniżyła swój ton do cichego chichrania się pod nosem. I patrzyła z istnym rozbawieniem na Colette. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Nie Maj 06, 2018 11:05 am | |
| Słowa Antosi ponownie sprawiły lekkie przerażenie u Col, ponieważ najzwyczajniej w świecie myślała, iż jakoś ją uraziła. Już układała w głowie jakieś odpowiednie przeprosiny, które mogły załagodzić sytuację. Jak się okazało, towarzyszka była rozbawiona i nawet się zaśmiała, zaś kamień z serca wiedźmy spadł błyskawicznie w dół. - A gdzie tam! Mówię prawdę i nie wymagam pochwały swoich oczu. Doskonale wiem, iż dla niektórych są one brzydkie, bo są inne. Nie raz słyszałam złośliwe komentarze o nich, ale gdybym miała się tym przejmować... Cóż, nie starczyłoby mi życia! Równie głośno wybuchnęła śmiechem po tej wypowiedzi, aczkolwiek szybko wróciła do szerokiego uśmiechu. Były takie osoby, które wywoływały w Col ciągle dobry humor i nie mogła przy nich ukrywać jakiegokolwiek uśmieszku. Najwidoczniej, Antoinette należała do tego grona. Wpasowała się doskonale, to pewne jak słońce! Nie przejmowała się ludźmi wokół, zaś oni dość często zwracali uwagę na dwójkę głośnych dziewcząt. Skoro obsługa nadal ich nie wyrzuciła, a reszta nie narzekała... Nie było raczej problemu. Nadal nie mogła uwierzyć, że dane było jej spotkać kogoś tak wspaniałego przypadek. Jak wiadomo, takie znajomości są najlepsze i najtrwalsze. To pewnie dziwne, jednakże Colette wewnątrz swej główki już planowała pełno zajęć związanych z Antosią oraz Rem. Co prawda, nic nie było pewne i miała nadzieję, iż to wszystko nie zniknie, gdy ich pierwsze spotkanie dobiegnie końca. - Chce mi się płakać, lecz nie jest to spowodowane smutkiem. Mam naprawdę wielkie szczęście. Poznałam cię i... to głupie, ale już się zdążyłam przywiązać. Aaaaa, tak szybko się wzruszam! Rzekła, jakby zła na siebie. Z drugiej strony, można było usłyszeć zwykłą radość. Przywiązywanie do innych jest złe, a szczególnie tak szybkie. Pozostaje wiara, że trafiła na właściwą osobę. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Wto Maj 15, 2018 7:26 pm | |
| Antoinette zrozumiała swój błąd. Nawet, jeśli to miało wydźwięk czysto żartobliwy, nie powinna czegoś takiego sugerować Colette. Wiemy jednak, że jednym z najczęściej używanych przez rudą powiedzeniem jest "nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem", zastosowała się do niego i tym razem. Upiła kolejny mały łyczek z drugiej już szklanki, jednak tym razem nie spowodowała ponownie głośnego dźwięku, charakterystycznego dla szkła uderzającego mocno o blat stolika, ich stolika, stolika przy którym siedzieli Colette oraz Antoinette. Ale w kolejne słowa swojej towarzyszki Antosia uwierzyła tym razem całym sercem. Wierzyła jej, chociaż początkowo miała cały zestaw dowodów, by tego nie robić. Colette najwidoczniej miała już takie infantylne podejście, i to jest coś, co – o zgrozo! - przyprawiało rudą o ciarki na plecach. Tak, bo nie spodziewała się, że polubi w niej tę właśnie jej część. A jednak, panienka Apsley wciąż zadziwiała samą siebie. To dobrze, czy nie? Dla samej dziewczyny raczej nie, ale z całą pewnością reszta świata ma inne podejście. Wypiła jeszcze odrobinkę brązowego płynu i spojrzała ponownie w te zaskakujące, żółte tęczówki otaczające źrenice. Uśmiechnęła się i ponownie, tak jak to było wcześniej, pochyliła się ku niej nad stolikiem. I wypowiedziała słowa, które na pewno do niej nie pasowały. Sama nie była tego do końca świadoma, ale może to pozostałości po tym, kim się stała zaraz po opuszczeniu szpitala psychiatrycznego? Nie, raczej nie zważywszy, że to było dość dawno temu. W tym czasie zdążyła obrazić naprawdę wiele osób, być dla nich sarkastyczną bądź po prostu niemiłą... tyle zamętu sprowadziła na sporawą liczbę ludzi. Jednak nic nie powie o tym Colette... nie to, że nie była z tych powodów z siebie dumna, bo dumna była. Po prostu wiedziała. I koniec, kropka. Wiedziała, by jej tego nie mówić. - Ależ ja też się bardzo cieszę, że się poznałyśmy. – ah ten jej uśmiech! Taki niewinny, słodki, przyjazny... to nie pasowało również do jej wyglądu zewnętrznego, a żeby to sobie wyobrazić, należy to zobaczyć na własne oczy. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Wto Maj 15, 2018 10:26 pm | |
| Była świadkiem pięknego uśmiechu ze strony Antosi i tyle wystarczyło, aby cała sytuacja wróciła do normy. Świat staje się wspaniałym miejscem, gdy ludzie się uśmiechają! Jak tu go nie kochać? Nie dziwne, iż wypiła wszystko jako pierwsza, więc niewidzialna wygrana wędrowała do Col. Tak sobie siedząc, chciała dać zajęcie swym dłoniom, które nie bardzo wiedziały co robić. Stukanie paznokciami o szklankę mogłoby wywołać wzburzenie wśród ludzi wokół, także odpuściła sobie ten pomysł. Dostrzegła samotną łyżeczkę nieopodal i właśnie to, była szansa na zajęcie. Dużo nie trzeba było, aby wzięta łyżeczka magicznie wyskoczyła z jej rąk przez nieuwagę i wylądowała na ziemi. Nie narobiła dużego hałasu, lecz tyle wystarczyło, by wiedźma cicho przeprosiła całe otoczenie. Schyliła się w dół i już sięgała po zgubę, jednak wtedy dostrzegła kopertę przy swoim krześle. To było tak ciekawe, iż do pozycji siedzącej wróciła z dwoma znaleziskami. - Antosiu... Wypadł ci list? Jest podany adres, ale oprócz tego nic tu więcej nie ma. O, a jednak jest! "Specjalnie dla ciebie...", hmm... To nadal nic nie mówi. Stwierdziła zaintrygowana, obracając kilka razy papierową obudowę i przyglądając się jej uważnie. Zwykła koperta potrafi narobić takiego zamieszania! W środku zapewne znajdował się list, albo co gorsza, coś cennego. No i nadarzyła się szansa na przygodę, której Colette bardzo wyczekiwała. - Powinnyśmy to odnieść. Zwlekanie może tylko zaszkodzić, poza tym... Nie pamiętam kto siedział tu przed nami, bo na pewno ktoś nas mijał w drodze na to miejsce. Niedobrze, łatwiej byłoby odnaleźć właściciela. Rzekła lekko zmartwiona, choć lada moment wróciły dziewczynie siły i przyjęła zdeterminowany wyraz twarzy. - Uda nam się! O ile... Chciałabyś... Wiesz, może ze mną iść? Nie nalegam! Sama mogę to załatwić, jednakże zawsze milej byłoby razem z tobą. To jak? Zmarnujesz na mnie jeszcze więcej czasu, Antoinette? Spytała spokojnym tonem, aczkolwiek nie spuszczała wzroku z rudowłosej. Tak bardzo nie chciała, aby to spotkanie dobiegło końca, a takie zadanie pozwoliłoby ciemnowłosej wydłużyć pozostały im czas. Pomimo tego, iż na zewnątrz było już całkiem ciemno, to nie widziała przeszkód w dostarczeniu poczty. Niebezpieczeństwo? Już nie raz wracała o takiej porze do domu i nadal żyje, więc co się może stać? Może nie powinna kusić losu, oj tak. Niezbyt mądre posunięcie z jej strony. Była ciekawa co znajduje się w środku, lecz nie mogły tego od tak otworzyć. To wtargnięcie na czyjąś prywatność i w pewnym sensie, przestępstwo. Tak czy siak, nie wymaże swego zafascynowania zawartością tej koperty. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Pią Maj 18, 2018 4:26 pm | |
| Co za niezdara, pomyślała Antoinette i ukryła twarz w jednej z dłoni. Drugą trzymała ucho szklanki, tak, drugiej ze szklanek, nie zdając sobie sprawy z tego, że i ta jest już pusta. No ale postanowiła jej tego nie mówić – chodzi oczywiście o to, co ruda pomyślała o pomarańczowo okiej. Zdziwiła się nieco, że Colette, po zanurkowaniu pod stół by odzyskać łyżeczkę, długo spod niego nie wychodziła. W końcu doszło i do tego, że dziewczyna pojawiła się, ale jakby z zupełnie innym wyrazem twarzy. Antoinette przez dłuższy czas przyglądała się jej obliczu, aż dotarło do niej, co Colette powiedziała. List? Spojrzała na niego, zaintrygowana. - List? – uniosła jedną brew do góry – Ciekawe, pokażesz mi? Jeśli wiedźma podała jej kopertę, Apsley przez dłuższy nic, tylko przyglądała się znalezisku swojej towarzyszki, oglądając go ze wszystkich stron. - To nie do mnie, na pewno, ale masz rację. – usadowiła się wygodniej na krześle – Trzeba go zwrócić, tylko... jak do cholery dojdziemy do tego, komu? – Colette na pewno również nie znała odpowiedzi na to pytanie. Kusiło ją, by otworzyć kopertę i zaspokoić swoją ciekawość. I ciekawość koleżanki, oczywiście. Bo ta na pewno również chciałaby znać odpowiedź na pytania, jakie rodziły się w głowach dziewcząt. Wkrótce potem wyraz twarzy czarownicy zmienił się, a Antoinette zgadła prawidłowo, co jej chodzi po głowie. I nie chciała w to uwierzyć. Ah, ile determinacji kryje się w głowie ciemnowłosej... - No... no dobra. – uśmiechnęła się krzywo. – Jeśli sądzisz, że uda nam się znaleźć adresata, to... ok. – no bo nie bardzo wierzyła w pomyślność tej misji. Jak mają znaleźć właściwą osobę? Antoinette nie chciała jednak psuć nadziei Colette. - To, jak? Płacimy i zmywamy się stąd? – bo dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że zabrakło im czekolady. Trochę było jej szkoda tych pięknych chwil, kiedy to smakowała pysznego, gęstego napoju, ale wiedziała, że w końcu i do tego musiało dojść. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Nie Maj 20, 2018 12:20 pm | |
| W pewnej chwili podała znalezisko rudej dziewczynie, aby i ta mogła się temu lepiej przyjrzeć, oraz wyciągnąć jakieś wnioski. Błądziła myślami szukając pomysłu, który zaprowadziłby je w odpowiednie miejsce, a najlepiej prosto do nieuważnej jednostki. Wychodziło na to, że muszą przeszukać całe miasto! Nie ma jednak gwarancji, iż wtedy misja się powiedzie. Tajemniczy ktoś mógł być w drodze gdzieś poza Wishtown, ale to jeden z gorszych scenariuszy i nie ma co stawiać go na pierwszym miejscu. Zawsze jest nadzieja. - Dziękuję! A więc, metodą prób i błędów, uda nam się go znaleźć. W rzeczywistości, może to trochę potrwać, nim dojdziemy do wyznaczonego celu. Całe szczęście, że coś zjadłyśmy. Stwierdziła z nienagannym uśmiechem, wstając z miejsca i tym samym, potwierdzając słowa Antosi o płatności, jak i wyjściu. - Na pewno nie ma żadnego adresu na kopercie? Może umknął nam z powodu rozmiaru? Sama ulica? Coś? Pierwsza litera? Cokolwiek? Pytała, zarazem przyglądając się białemu przedmiotowi w rękach Antoinette. Istniała szansa, że właściciel zorientował się i szuka zguby w okolicy, jednakże zagadywanie każdego samotnego człowieka na ulicy o taką rzecz, byłoby problematyczne. Niewykluczone, iż ta metoda nie zostanie wykorzystana przez Col jako pierwsza. Przywołała kelnerkę, by zapłacić za zamówione rzeczy. O dziwo, nie musiały długo czekać na jej przybycie. - Zżera mnie ciekawość, co do zawartości listu, lecz... Staram się ze wszystkich sił oprzeć się mojej złej stronie. Jakbyś miała pomysły odnośnie poszukiwanej osoby, to nie hamuj się! Dodała, gdy wyszły razem z budynku i ruszyły przed siebie. W jaką konkretnie stronę szły? Właściwie, kierunek nie był do końca określony. Wiedźma ufała intuicji, która jako tako sprawowała się dobrze. Chyba dobrze.
~zt~ |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Pon Maj 21, 2018 4:16 pm | |
| Przestała myśleć o Colette jak o niezdarze, rozumiejąc, że to mogło się zdarzyć każdemu. Nawet jej samej. I kolejna rzecz, która do Antoinette po prostu nie pasuje... ile będzie jeszcze tych anomalii? No ale nieważne, bo najwidoczniej przed koleżankami pojawiła się szansa przeżycia przygody. Antoinette wiedziała, że to trochę jak walka z wiatrakami, jak szukanie igły w stołbie siania... Ruda uznała, że najpierw powinny opracować jakiś konkretny plan. Początkowo nie chciała się, nie wiadomo dlaczego, zwracać z tą kwestią do Colette, jednak rozsądek zwyciężył. - Dobra. – powiedziała, gdy już wstała od stołu i zawieszała sobie torbę przez ramię – Tylko jak to zrobimy? Masz jakiś plan? – chciała, by to zabrzmiało nieco pretensjonalnie, a nawet – niegrzecznie, jednak... w jej towarzystwie, towarzystwie Colette jakoś nie potrafiła być wredną suką. To chyba dobrze? Powoli zaczynała sobie cenić tą znajomość. Antoinette oddała list w ręce Colette. Może bała się, że papier wymsknie jej się z rąk? O, albo ufała jej bardziej niż sobie? Nie, to ostatnie można zdecydowanie wykluczyć... chyba. Po chwili zapłaciły i opuściły lokal, ruszając na nieco śmieszną w teorii przygodę. W praktyce chyba też... I nagle Antoinette wpadła na pomysł. Może "przepytać" kelnerów? Albo chociaż tę kelnerkę, która ich obsługiwała? Zapytać się, kto tu wcześniej siedział, jak wyglądał z twarzy i w co była taka osoba ubrana... ale już wyszły z lokalu, nie chciało jej się tam wracać ponownie i tylko po to, by spytać o coś takiego personel.
zt |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Pon Lut 18, 2019 7:33 pm | |
| Szczęście. Dzisiaj miała wyjątkowe szczęście. Jak inaczej wytłumaczyć to, że pewna przytulna kawiarenka, która przyszła jej do głowy, była dzisiaj pełna klientów? Zazwyczaj tłok to coś niepożądanego, ale w sytuacji, gdy obie dziewczyny nie narzekały na nadmiar pieniędzy, a chciały w spokoju i wygodzie spożyć zdobyte przez siebie skarby, niezauważenie ich przez zabiegane kelnerki było czymś jak najbardziej wskazanym. Zasady dobrego wychowania kazały coś zamówić, gdy przychodziło się do takich miejsc, ale Merveille nieszczególnie się tym w tym momencie przejmowała. Zresztą nie tylko w tym. - Mam nadzieję, że zasługuję na tę osławiona bułeczkę – spojrzała z uśmiechem na Koukę, po czym weszła do środka kawiarenki i, nakłaniając towarzyszkę do tego samego, delikatnie pociągnęła ją za rękę. Chwilę później ją puściła. Idealnie. Trafiły idealnie. Jakaś młoda para ledwo wstała od stolika, a Merveille już przypadła do niego, spoglądając na potencjalnych „rywali” o miejsce wzrokiem wygłodniałego lwa. Albo raczej lwiątka. Usiadła i poszukała wzrokiem Kouki, zachęcając ją bezgłośnie do tego samego. - Wiesz co? Czasami jednak warto nie uciekać – powiedziała z psotnym uśmieszkiem i trochę ciszej niż półgłosem. |
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Wto Lut 19, 2019 4:52 pm | |
| Całe życie unikała tłumów, wyróżniania się, dlatego zazwyczaj nosiła szare, proste suknie, a włosy, które sięgały niemalże bioder blondynki, spinała w kok, by nie zwracały uwagi swoją długością. Teraz jednak sytuacja wyglądała nieco inaczej. Wybierała się do sklepu jedynie po bułeczki, dlatego nie przejmowała się że ktoś może zwrócić na nią uwagę i ubrała się nieco lepiej niż zwykle, włosy pozostawiając rozpuszczone. Jednak wtedy stało się kilka rzeczy, których się nie spodziewała. Spotkanie Merv, wspólny spisek przeciwko biednej staruszce a teraz pojawienie się tu. Przed Różaną Kawiarenką. Już sam fakt że chłopak prowadził ją za rękę, był zawstydzający, a co dopiero w takim miejscu, które akurat musiało być całkowicie zatłoczone. Nie zdążyła jednak zaprotestować gdy poczuła jak chłopak ciągnie ją do środka i już po chwili czuła jak ciepłe, przyjemne powietrze owiewa jej policzki, gdy znaleźli się w środku. Nie umiała powstrzymać delikatnego rumieńca który pojawił się na jej twarzy, gdy zdała sobie sprawę, jak musieli ich widzieć inni ludzie, zwłaszcza gdy Merv zajął miejsce, z którego właśnie odeszła jakaś parka. Żwawym krokiem ruszyła w stronę siedzisk, które udało się wywalczyć jej towarzyszowi, starając się jednocześnie ukryć zawstydzenie i to, jak bardzo nie radziła sobie w tłumacz. Gdy jednak zajęła miejsce na przeciwko niego i usłyszała jego słowa, których znaczenie doszło do niej dopiero po chwili, wcześniejszy rumieniec tylko się pogłębił, zmuszając ją do odwrócenia wzroku. - Chyba masz rację - Mruknęła cicho, zbierając w sobie resztki rozbitej pewności siebie. Pewnie gdyby była sama, już dawno by uciekła z tego miejsca, jednak teraz sytuacja była inna. Musiała zachować twarz. Jako tako! - Proszę, to twoje - Mruknęła kładąc torebkę na stole, zaraz obok koszyka zdobytego od staruszki, o którego zaczęła zaglądać, z nieskrywaną ciekawością co do jego zawartości. Tylko w ten sposób mogła odwrócić swoją uwagę od tej... niebezpiecznej! sytuacji w której się znalazła |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Sro Lut 20, 2019 7:42 am | |
| Merveille wreszcie zatopiła zęby w pieczywie. Zaskakujące, jak wiele przyjemności może dać jeden smakołyk. Czy gdyby handlarka dorastała pod opieką wuja (co prawda nie byli spokrewnieni, ale właśnie tak o nim myślała: jak o wuju), doceniałaby tę skórkę, to nadzienie? Być może, w końcu dbał o to, by wszystko jej zapewnić, ale jednocześnie nie uczynić z niej rozpieszczonego bachora, o co w niektórych sytuacjach zupełnie nietrudno. A gdyby jej rodzice nadal żyli? Tu już nie miała większych wątpliwości: osoby z takich bogatych rodzin jak Brownowie nie doceniali tak prozaicznych rzeczy. No proszę, dorastanie na ulicy ma jednak jakąś zaletę. W jej głowie na chwilę pojawił się obraz młodszej siostrzyczki i starszego brata. Przez chwilę Kouka mogła dostrzec na twarzy Merveille zamyślenie. No tak, rodzeństwo. Ciekawe, co się z nimi stało? Ostatni raz widziała się z siostrą jakieś dwanaście, z bratem zaś trzynaście lat temu i wszyscy byli wtedy jeszcze dziećmi. Czy istnieje jakakolwiek szansa na to, że spotka ich ponownie albo chociaż dowie się, jak im się wiedzie? Raczej nie. Po latach wypytywań straciła nadzieję. Trop się urwał. Otrząsnęła się. Na jej twarz powrócił jej zwyczajowy, lekki uśmiech. - Wiesz, co lubię w miastach? Nawet wtedy, gdy jest się w nich już trochę dłużej, nadal nie zna się wszystkich. Ludzie często narzekają na rutynę, ale myślę, że przestaliby, gdyby traktowali każde spotkanie, każdą nowość jako pewną przygodę. |
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Czw Lut 21, 2019 3:50 pm | |
| Znać wszystkich byłoby raczej ciężko. Jakby na to nie spojrzeć, ludzie nie mieli tyle czasu, w dodatku jedni odchodzili, drudzy przychodzili jednak była w stanie zrozumieć co chłopak ma na myśli. Różni ludzie to różne historie do poznania a niektórzy mogą być nawet ciekawi. - Ale nie wszystkie nowości są dobre, jakby tak spotkać inkwizytora... słyszałam że są dzicy i brutalni. Gorsi niż koszmary. Raczej nie chciałabym takiego spotkać - Mruknęła wyobrażając sobie takie spotkanie. Aż przeszły ją dreszcze. - Chociaż jeśli by zaczepiać tylko ludzi którzy wyglądają przyzwoicie... albo wybrać się na jakąś wycieczkę. Tylko raczej samemu by się nie chciało - Gdy Merv o tym wspomniała, Kouka sama zdała sobie sprawę że ostatnio popadała w rutynę. Występy, zbieranie ziół, sprzedawanie ich, kupowanie słodyczy. Nie była to zła rutyna ale mimo wszystko, kiedyś jej sie to znudzi, albo nie będzie już żadnych nowych smaków słodyczy i jej się znudzą. Westchnęła zrezygnowana wyrzucając te myśli z głowy i wyciągając butelkę mleka z koszyka. Było lodowate, ale nie przeszkadzało jej to, i tak zawsze sama się oszukiwała że jest słodkie i ciepłe. Przywileje jej mocy. - Chcesz trochę? - Mruknęła po chwili, z czystej grzeczności, wyciągając butelkę w jego stronę. |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Wto Lut 26, 2019 9:40 pm | |
| Kouka poruszyła temat bliski Merveille, wzbudzający w niej bardzo sprzeczne emocje. Mogła udawać, że to nieprawda, ale... bała się Inkwizycji. Wiedziała, do czego są zdolni. Przez trzy lata opiekował się nią Grabarz, a jej samej za dziecięcych czasów marzyła się kariera Balsamisty. Najprościej byłoby przytaknąć Kouce, bo dzielenie ludzi na czarne charaktery i tych dobrych zdecydowanie ułatwiało życie. Merveille jednak tak nie potrafiła. Czuła, że to nie w porządku. Dziewczyna była pełna sprzeczności i, mimo że fałsz to jej stary przyjaciel i nigdy nie miała wyrzutów sumienia, gdy kogoś oszukiwała, tak naprawdę w większości spraw dominowała u niej szczerość. Tak, musiała być szczera przed samą sobą. - Na pewno część taka jest, może nawet większość - odparła z namysłem. Rozejrzała się, starając się nie ruszać głową. Ściszyła ton, lecz nie na tyle, by Kouka jej nie usłyszała. - Ale nie wszyscy. Niektórzy są całkiem w porządku... poza tym, że należą do Inkwizycji, rzecz jasna, bo ta organizacja sama w sobie wszystkim szkodzi. Nawet Inkwizytorom. Całe życie Merveille od dziesięciu lat było jedną wielką wycieczką. Mimo to lubiła ciągle zmieniać miejsce zamieszkania, nawet jeśli czasami dopadała ją tęsknota za tak potępianą przez nią rutyną. - Wycieczki zawsze są fajne... no, może prawie zawsze. Zarówno w pojedynkę, jak i razem. To prawda, w grupie zawsze raźniej. Jakby co... - Urwała i po prostu się uśmiechnęła, uznając, że słowa, które pojawiły się w jej głowie, mogą zabrzmieć dziwnie lub nachalnie. Pokiwała energicznie głową na propozycję Kouki. Wzięła butelkę i wypiła trochę mleka, przez chwilę trzymając je w buzi i dopiero potem, gdy już nie było tak zimne, połykając. |
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Sro Lut 27, 2019 4:15 pm | |
| Inkwizycja wszystkim szkodzi... czy to był główny warunek czemu była zła? Bo w sumie cel mieli dobry, po prostu im nie wychodziło... Czemu? Nie wiedziała, zresztą nawet nie chciała. Ciekawość bywała zgubna a ona nie chciała tracić tego, co posiadała, nawet jeśli nie było tego wiele. - Jeśli inkwizycja jest zła bo szkodzi innym, to myślisz że i my jesteśmy źli? - - Mruknęła kładąc się leniwie na stole. Zawsze myślała o sobie jako o tej dobrej, ale w sumie... - W końcu namówiłam Cię byś zdobył ten koszyk, a co jeśli teraz ta babcia będzie głodna albo coś? - Jakby na to nie spojrzeć, zaszkodzili jej. A samopoczucia Kouki nie poprawiał fakt że to właściwie ona namówiła Merveile by go zdobył, czyli przez nią i on jest zły? Przez chwile zastanawiała się nad tym problemem, szybko jednak odrzuciła te myśli, podnosząc się i potrząsając głową. Czemu zamartwiała się tym akurat teraz? Już nie mogła tego zmienić. Po prostu następnym razem, nie zrobi czegoś takiego. I przypilnuje by Merv również tego nie zrobił! Uśmiechnęła się lekko pewna swojego postanowienia. Wyciągnęła z koszyka kolejną bułeczkę wgryzając się w nią, nie była tak dobra jak ta którą miał jej przyjaciel,jednak nie był to dla niej problem. W końcu i tak mogła dowolnie zmieniać smaki. - Jakby co? - Powtórzyła po nim, zastanawiając się przez chwile co miał na myśli. - Jak się zrobi cieplej to mogę pokazać Ci takie fajne miejsce. I zarobić można - Mruknęła cicho, nie chcąc by wszyscy dowiedzieli się o miejscu jej zarobku. Zazwyczaj mało kto się tam zapuszczał ponieważ rzeka bywała zdradliwa, jednak dzięki temu rosło tam dużo rzadkich ziół, które można było dobrze sprzedać. |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Różana Kawiarenka Sob Mar 02, 2019 5:05 pm | |
| Pytanie Kouki zaskoczyło Merveille. Dopiero następujące po nim zdanie rozjaśniło sprawę: dla paserki kradzież to było coś tak naturalnego, że już prawie zapomniała o tym, jak zdobyła pite przez nią właśnie w tym momencie mleko. Nie można nawet powiedzieć, że młoda czarownica przechodziła nad takimi rzeczami do porządku dziennego, bo to właśnie one były owym porządkiem. Jednak wyrzuty sumienia blondynki stanowiły dla Ambler coś zrozumiałego. - Wątpię, by ktoś przy kości, jak ona, cierpiał głód - odparła obojętnym tonem, podpierając głowę rękoma. - Możesz wierzyć mi na słowo, że doskonale wiem, jak wygląda ktoś, kto naprawdę głoduje. Powiedzmy, że... z doświadczenia. Nie zwykłem zabierać coś komuś, kto i tak ma prawie nic. To jest serio... niefajne. Moralność Merveille trochę się różniła od tej przeciętnej: według dziewczyny wszystko było w porządku tak długo, jak nie zaszkodziła komuś, kto znajdował się w gorszej sytuacji niż ona. Jeśli ktoś spełniał ten jeden warunek, zostawiała go w spokoju, ale już nawet przeciętni zjadacze chleba na ogół nie mogli liczyć na jej pobłażliwość. Kouka zrozumiała aluzję, co panna Ambler skwitowała uśmiechem. - Jasne, chętnie. Rozmawiały tak jeszcze trochę, nim rozeszły się - każda w swoją stronę.
z/t x2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Różana Kawiarenka | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|