|
|
| Autor | Wiadomość |
---|
Desideria Nieokreślony Twór
Liczba postów : 110 Join date : 13/11/2015
| Temat: Izolatka Czw Sty 07, 2016 9:51 pm | |
| Na początku wszystko było takie proste. Opuściły bazar i udały się wprost przed siebie mijając uliczki oraz ludzi powoli kierujących się do swych domostw, tawern czy burdeli... One jednak twardo szły dalej nie przejmując się niczym, a gdy tylko ostatnie promienie słońca skryły się za horyzontem stały się jeszcze bardziej bliskie sobie niż wcześniej. Obie przecież przemierzały ulice niczym duchy skryte w cieniu jak gdyby nie były osobnymi istnieniami lecz jednym organizmie. Ciekawe prawda? Jednak w takich drobnych rzeczach można było ujrzeć właśnie ich pokrewieństwo bądź coś o wiele gorszego czyli podobne wytrenowanie. Te same drobne ruchy... Dla wielu były by nie do zauważenie lecz Sam nie umknęło, to uwadze. Tak samo jak fakt iż z każdym kolejnym krokiem opuszczały centrum miasta by wreszcie znaleźć się na jego obrzeżach gdzie stały pewne ruiny. -Idealne miejsce...- Wyszeptała gdy tylko jej spojrzenie zlustrowało, to miejsce jakie okazało się byc tylko resztką czegoś, o wiele potężniejszego co okazało się być zamkiem. Tak wnioskowała po stercie kamieni gdzie najprawdopodobniej była wieża oraz wielkiej sali głównej, z jakiej została tylko ściana. W miejscu gdzie wcześniej zapewne były zdobione dywany teraz rosła trawa lecz mimo wszystko Sam wyczuwała magię tego miejsca. Czuła emocje jakie pozostały w tym miejscu. Emocje jakie zmieniały jej nastawienie na tyle aby zapomniała o swej towarzyszce. Przynajmniej na chwilę. Przez chwile bowiem była w zupełnie innym miejscu oraz czasie. Jej oczy zdawały się widzieć majestat tego miejsca, z czasów jego świetności, a ona sama podświadomie zaczęła iść w stronę jaka zdawała się być dobra do spędzenia tej dziwnej nocy... Nie wiedząc czemu dziewczyna zatrzymał się przed resztką tego co zostało, z drzwi i dopiero teraz spojrzała na swoją towarzyszkę jakby martwiąc się czy nadarzyła. Skąd ta troska? Nie, nie było, to ważne. -Tutaj- oznajmiła wskazując niedbale dłonią na wejście po czym dodała ze spokojem. -Bardziej intymniejszego miejsca chyba nie znalazła być w całym mieście... -Miała racje. Nic nie da Ci tyle intymności co lochy starego zamczyska kryjące zapewne wiele tajemnic, a może nawet i skarb! Och tak. Przyjemny dreszcz przebiegł przez jej ciało... Dreszcz spowodowany ekscytacją oraz ciekawością jaka była nie do zatrzymania.. To właśnie ona pchała ją w stronę zejścia do lochu... |
| | | Czarna Dama Żniwiarz
Liczba postów : 62 Join date : 29/09/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 11:09 am | |
| Owszem, Mary twardo szła przez siebie, jednak śnieg i poślizg skutecznie wprowadzał ją w coraz większe rozdrażnienie; musiała bardziej obciążyć bolącą kostkę, żeby zachować równowagę. Starała się przeć przed siebie niewzruszenie, jakby wcale nie czuła coraz większego bólu, który zaczął wręcz promieniować na całą łydkę. Dobrze, że pod koniec drogi, gdzie widać było już stary zamek. Słońce coraz bardziej chowało się za horyzantem, niemal krzycząc, żeby żniwiarz załatwił co trzeba i zmył się z tego stęchłego, martwego miejsca i od dziwnej kobiety. Długowłosa nie miała żadnego światła, który zapewniłlby im widok po zmroku, nie mówiąc o tym, że zapewne już teraz będzie dość ciemno w środku ruin, gdzie były jedynie małe okna, które bardzo skąpie oświetlało środek. W dodatku, kobieta podająca się za Lailę, ot tak ją wyminęła. Jej towarzysza starała się nadążyć za jej krokami, starając uważać się na każdą nierówność pod butem. W takich chwilach, człowiek zadziwiająco tęsknił za czymś, co zwykle uważał za naturalne - w tym przypadku, chodzenie. Szczerze mówiąc, Czarna Dama nie odczuwała żadnych dreszczy spowodowanym wyborem miejsca; była za zajęta utrzymaniem beznamiętnej miny i udawaniem, że podpiera ścianę tylko dlatego, żeby zachować potrzebną równowagę. Bez apelacji zgodziła się na proponowane miejsce, a potem - bez pardonu - sama wcisnęła się do lochu, gdzie ciężko upadła na ławeczkę. Czuła trochę potu na karku, pod pachami i w pachwinach. Musiała odetchnąć głęboko, od razu luzując kostkę. - Skoro spełnia to twoje wymagania... teraz twoja kolej, aby wywiązać się z części umowy - powiedziała, z jej ust wydobywała się para. W takich miejscach jak to i jeszcze o tej porze roku, było cholernie zimno, jednak żniwiarz przez to siłowanie się z własnymi słabościami, czuł się zadziwiająco rozgrzany i rumiany na policzkach. I nie miała zamiaru dać tej kobiecie usiąść obok siebie, dlatego rozłożyła się wygodnie na tej starej, już pewnie spróchniałej ławce. Musiała mieć nieznajomą na widoku. Najwidoczniej, ów ogar nie dość, że był niepokorny i bezpański, to jeszcze nieufny! Ale dziwić mu się? Właśnie wlazł do lochów z kimś dziwnym, którego jestestwo było trudne do zdefiniowania inaczej, niż pochodzenia wiedźmy. - Co dla mnie masz? - potem wskazała palcem na marne okienko, które dawało coraz mniej światła. - Nie mamy czasu na pogawędki przy herbacie. |
| | | Desideria Nieokreślony Twór
Liczba postów : 110 Join date : 13/11/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 6:36 pm | |
| Różnica polegała na tym iż jedna, z nich tęskniła do utwardzonego traktu, a druga wręcz cieszyła się z faktu iż opuściła, to zepsute miasto. Kolejną był fakt iż w przeciwieństwie do swej towarzyszki Sam odnajdywała się w mroku, o wiele lepiej... Była przecież dzieckiem nocy, a nawet jeśli sama nie odnalazła by się w gęstwinie mroku, to zawsze mogła liczyć na siostrę. Dziś jednak chowała ją głęboko w sobie. Dla pewności. Nastała przecież gra cieni. Tylko one dwie, parę szczurów oraz duchy tego miejsca... Idealnie się składało iż zaszły tak daleko. Idealnym był również fakt bycia sam na sam ponieważ teraz Sam mogła wreszcie skupić się na swojej towarzyszce zapominając przy tym całkowicie o swoim ramieniu jakie mimo wszystko doskwierało jej dziś bardziej niż zazwyczaj. Może, to przez zimno, albo przez wysiłek? Nie, nei wiedziała. Zapewne szycie było do dupy lecz czego się spodziewać skoro pozwoliła się zszyć komuś komu było bliżej do rzeźnika niż lekarza lecz mimo wszystko Sam unikała zawsze lekarzy dzięki czemu jej ciało było najczęściej obolałe oraz pokryte mniej bądź bardziej paskudnymi bliznami. -Nic nie mam- Odparła, z rozbrajającą szczerością ponownie mierząc ją wzrokiem tak samo bez emocjonalnym jak ostatnio. Wyraz jej twarzy również był taki sam. Przedstawiał spokój. Niewzruszony niczym tafla jeziora... Jednak czy oby na pewno? Taflę można zmącić lecz czy ją także? -Chciałam jedynie odpocząć od tego gwaru oraz wielu ciekawskich spojrzeń... Uwierz wystarczy mi Twoje Mary- Mówiła szczerze nie ukrywając przy tym faktu iż wiele nie umknęło jej uwadze. Przecież tak naprawdę wiedziała iż ta ją obserwuje. Widziała jej spojrzenie oraz zinterpretowała każde słowo dzięki czemu dobrze potrafiła odnaleźć się w sytuacji. Jakby na to nie patrzeć, to właśnie ona spętała ogara. Zamknęło go w klatce wraz sobą. Odizolowała siebie oraz ją od społeczeństwa jednym prostym zabiegiem by... No właśnie? Jaki mogła mieć cel jeśli miała jakiś? Tego chyba nie dowie się nikt. Tak czy inaczej Sam zamknęła za soba drzwi o jakie oparła się zaraz po tym gdy jej cało przeszył przyjemny chłód lodowatej podłogi. Wielu zapewne unikało by tego typu miejsc oraz siadania lecz nie Sam. Ona zawsze odnajdywała chwile spokoju tam gdzie inni zapewne już dawno by zamarzali. -Przecież ty na mnie wpadłaś oraz pragnęłaś mi towarzyszyć...- Podjęła temat lecz nie czekała na jej reakcje czy też słowa -są trzy odpowiedzi czemu, to czynisz Mary jeśli w ogóle masz tak na imię... - zamilkła tylko po to aby nabrać zimnego powietrza do płuc. -Pierwszy jesteś wariatem. Drugi starasz się pozbawić mnie życia badź okraść. Trzeci należysz do jednych, z sił walczących w tym świecie... -Mówiła powoli oraz spokojnie. Zapewne osoba patrząca, z boku stwierdziła by iż ma ona problem ze złożeniem słów w całość czy też mówi tak jakby co najwyżej miała przebite płuco lecz Sam miała już taki styl. Nic więcej. -Zabawne... rozwiązanie tej zagadki jest niczym gra... Może zakończyć się niczym przerwany sen przez zabójcę... |
| | | Czarna Dama Żniwiarz
Liczba postów : 62 Join date : 29/09/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 7:25 pm | |
| "Nic nie mam". Krótkie, nic nie wnoszące. Zapłata za zainteresowanie i potężny ból kostki. Do uszu żniwiarza doszedł dźwięk zgrzytania jej własnych zębów. Oczywiście, że coś miała, ale - najwidoczniej - nie miała ochoty się tym podzielić. A Mary nie zamierzała spędzić tutaj nocy. Zmrużyła na chwilę oczy w wąskie szparki, a rzut cienia ciemnych, długich rzęs dał nieprzyjemne wrażenie, że straciła biel spojówki, jedynie sama, przytłaczająca czerń. Oczywiście, iluzyjnie, w końcu nadal była człowiekiem. Zabójcą, nieco wyprutym z emocji, ale jednak człowiekiem! Bądź ogarem, kto woli. Czujnie patrzyła na osuwającą się sylwetkę, to, z jakim niewzruszeniem spotkała ciało z lodowatą podłogą. Sama Mary ledwo siedziała na tej spróchniałej ławeczce, która skrzypiała z każdym poruszeniem się, czy głębszym oddechem. Wsłuchiwała się w słowa, które burzyły idealną ciszę lochów. Nawet szczury nie pokazywały znaków życia, nie, żeby się dziwiła, bo te drobne, wygłodzone stworzonka czekałaby rychła śmierć w takiej temperaturze. Gdy ta skończyła mówić, żniwiarz przez dłuższą chwilę siedział w milczeniu, zaledwie przyglądając się leniwie jej sylwetce. - W sumie, mogę być wariatką - stwierdziła, tak po prostu, jednocześnie sprężyście wstając. - A jaką ty odegrasz tutaj rolę? - zapytała niewinnie, nim nie pokonała dzielącej jej - jakże skąpej - odległości. Przyklękła przy niej, nawet nie bacząc na to, że właściwie jeszcze kilka centymetrów i towarzyszka miałaby na widoku intymną część ciała żniwiarza. Ten nie sądził, żeby taka trywialna sprawa poruszyła cokolwiek na twarzy, ani tym bardziej w ciele tego dziwactwa. Nachyliła się w jej kierunku, bezwstydnie wkraczając w jej sferę prywatną; mogła czuć oddech Mary na swojej twarzy. - Właściwie, zawiodłam się trochę, bo cóż możemy robić w tak ciemnym i zimnym miejscu jak to? - zacmokała niemal beztrosko, a potem sięgnęła ku jej ręce, której dłoń obróciła ku górze. - Czy to nie oznacza, że jest coś, co ty chcesz ode mnie? - uniosła brew i skupiła się na oczach Lailii, utrzymując kontakt wzrokowy. Palcami drugiej dłoni zaczęła powoli, niemal leniwie wędrować w górę i dół po przegubie. Dotyk żniwiarza był zadziwiająco subtelny i delikatny, jakby badała strukturę skóry tej chodzącej anomalii. |
| | | Desideria Nieokreślony Twór
Liczba postów : 110 Join date : 13/11/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 7:58 pm | |
| obserwacja najwyraźniej działała w dwie strony. Przecież Sam nie spuszczała swego spojrzenia, ze swojej nowej znajomej nawet, w chwili gdy ta zdawała się zamarzać w tym miejscu, a ona? Ona była przyzwyczajona. Wiele lat przecież tresowano ją by nie okazywała emocji nawet jeśli jest naprawdę źle. Przez wiele lat sypiała po parę godzin w różnych warunkach oraz miejscach więc chłód podłogi był dla niej niczym innym jak tylko kojącą ulgą. Przecież zawsze tak było. Zmęczone ciało szukało ulgi, wytchnienia.. Jednak jedynie chłód potrafił nadać mu kształtu. Modelował ją przez tyle lat by stała się kimś kim jest teraz. Niewzruszoną osobą. Nawet szybkie zerwanie się z miejsca nie wywarło na niej wrażenia. Przynajmniej na jej spojrzeniu czy twarzy. Zdawać się mogło że wszystko co działo się wkoło było dla niej jedynie dodatkiem do życia i niczym więcej.. Dodatkiem do spokojnej wegetacji zakłócanej przez nachalność osób trzecich. Jednak w tym konkretnym przypadku słowa kobiety nie miały znaczenia. Przecież Sam skupiła się na tym co czuje... Skupiła się na nieprzyjemnym paskudnym odczuciu jakie towarzyszyło jej przez cały czas i wierzcie bądź nie już wiedziała... Poznała prawdę, a w jej spojrzeniu na chwilę zagościł delikatny cień... To on był siłą napędową tego co miało teraz miejsce. Jeden drobny cień... Pojawił się na chwilę i szybko zniknął za zasłoną spokoju maskującą wszystko w otoczeniu Samaela. -Mogę odegrać każda jaką mi dasz... -Odparła natychmiast by dodać po chwili - Mogę także posiadać zupełnie inną rolę nisz mi nadasz... Ot twe ryzyko Mary - Fakt przeszkadzało jej iż ta jest ta blisko lecz puki zachowuje minimum dystansu, to jest dobrze. Przynajmniej jeśli chodzi o Sam. Gdyby tylko do głosu doszła jej siostra. Gdyby tylko pokazała swe pazury zapewne sytuacja wyglądała by zupełnie inaczej lecz obie dobrze wiedziały iż jest, to gra pozorów oraz wytrzymałości... -Możemy umrzeć, z wychłodzenia bądź skoczyć sobie do gardeł...- odpowiadając na to pytanie czuła jak gniew wypełnia jej umysł, a krew zaczyna szybciej krążyć po żyłach. Czuła, to wszystko ponieważ nienawidziła gdy ktoś ją dotyka. W takich chwilach czuła się naprawdę niedobrze lecz nieważne co by się działo jej twarz posągu pozostawała niewzruszona. Spojrzenie złączyło się ze spojrzeniem towarzyszki, a usta wypowiedziały następujące słowa- ...zakładam, ze tego skrycie pragniesz... - Nie miała pewności lecz interpretowała wszystko od chwili poznania tej tutaj. Widziała w jej spojrzeniu ten sam odcień co u siebie dlatego mogła strzelać czego pragnie. Mogła także o wiele więcej lecz czy na prawdę ktoś, z tu obecnych pragnął poznać jej myśli? -Mogłyśmy zostać na targu... twoje zachowanie pasowało by tam teraz idealnie... - Powoli zaczęła wycofywać rękę, z nadzieją iż ta nie będzie chciała wdawać się dalej w to przedstawienie wielce nie na rękę dziewczynie. Przestawienie gdzie akurat grała główna rolę mimo iż tak naprawę tego nie chciała. -Nie zaskoczę cię.. Niczego nie chce. Sama pragniesz coś uzyskać tam gdzie nie jest, to ci dane..- Miała rację. To tamta przyczepiła się niczym rzep do ogona. Pragnęła wydobyć, z niej... no właśnie co? Przecież Sam nie miała nic do zaoferowania poza własną krwią czy wnętrznościami co zapewne zaspokoiło by jej towarzyszkę lecz czy na pewno? Wątpiła. Jej spojrzenie przecież mówiło wiele mimo iż czyny czy zachowanie było sprzeczne... Jednak cóż czynić miała Sam? Mogła stawić opór i być podejrzaną. Mogła ujawnić się i zawieść jej oczekiwanie. Mogła także najzwyczajniej w świecie odpocząć jednak znając życie przy tej tutaj prędzej umrze niż będzie dane jej odpocząć po ciężkim dniu... |
| | | Czarna Dama Żniwiarz
Liczba postów : 62 Join date : 29/09/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 8:20 pm | |
| Teoretycznie, Mary też była całkiem przyzwyczajona do nocowania w chłodnych dziurach i zimna, wszak niekiedy wiele dni zajmowało polowanie na jedną czarownicę, tym bardziej, gdy trzeba było zachować wszelkie możliwe środki ostrożności. Jednak, po co się nadwyrężać po nic? Tym bardziej, gdy było się rannym. Zatem, postanowiła załatwić to szybko. W ogóle nie ruszyło ją żadne słowo wypowiedziane przez Lailę. Nie była już Mary, która była tylko przykrywką, aby nawiązać potrzebny kontakt; teraz była żniwiarzem, Czarną Damą, który działała bez zbytniego patyczkowania się, no i nie była wielce rozmowna. Nie przejmowała się, nie miała też humoru na żadne herbatki. Ta dziwna anomalia, będącą prawdopodobnie niczym więcej, jak wiedźmą, kimś, kto istnieje tylko po to, aby inkwizycja mogła zdeptać i rosnąć w siłę i przewagę. Prawdopodobnie, po prostu to wewnętrzne zwierzę wydobył tylko ból. Czysty ból, zmęczeni i zniecierpliwienie. Zawiedzenie tym, że ta postąpiła tak niehonorowo, że złamała ich malutką obietnicę, jedyną rzeczą, która je łączyła. Jedyną, błahą, ale jednak złamała. Właściwie, trudno powiedzieć, czy Czarna Dama faktycznie była zawiedziona, może to była tylko wymówka na kolejne uczynki. Chociaż, czy jakakolwiek była potrzebna? Ta ledwo wzięła dłoń, a żniwiarz ponownie ją pochwycił. Nagły ból, który musiała odczuwać kobieta, spowodowany był przez paznokcie, które z łatwością odnalazły tętnice. Zrobiła to z mocą, jakby chciała je rozerwać, co więcej, jakby była w stanie je rozerwać. Następnie sięgnęła po sztylet, który znajdował się w bucie i zamachnęła się; czysty, prosty, niemal elegancki ruch, skierowany, aby przebić krtań ofiary.* Zamiast tych paznokci, miała ochotę wgryźć się w to ciało, posmakować je i prymitywnie rozedrzeć skórę. Mary już wiedziała, że nim ktokolwiek znajdzie ciało jej towarzyszki, Lailii, nadejdzie najpewniej wiosna. A do tej pory, zdążą ją zjeść głodne szczury, pozostawiając za sobą jedynie smród i kości. I raczej nikt nie przejmie się zwykłą przejezdną.
* dla pewności, czas niedokonany. |
| | | Desideria Nieokreślony Twór
Liczba postów : 110 Join date : 13/11/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 8:51 pm | |
| Ponownie poczuła jej ohydne zimne palce na swojej skórze. Tym razem jednak było inaczej. Tym razem przyjemny ból skąpał jej ciało dając przy tym do zrozumienia iż jej towarzyszka wybrała szybkie rozwiązanie owej sytuacji jakim będzie likwidacja. Och tak. Ból byl czymś czego pragnie każdy. Zwłaszcza jeśli był połączony, z powolnością konania. Tu jednak nie miało tak być. Śmierć miała nastać, z szybkością ostrza jaki został wyjęty, z buta oraz ciął powietrze z szybkością nadaną przez ramię kobiety. Ramię jakie najprawdopodobniej było słabe. Sam widziała, to tak samo dobrze jak widziała już swój koniec w ciemnościach tego pomieszczenia. Ciemnościach jakie miały stać się jej grobowcem... I zapewne stały by się gdyby nie lata treningu oraz drobna pomoc towarzyszącej jej obecności... Krew... Była, to pierwsza rzecz jaką poczuła gdy tylko odzyskała świadomość. Powoli spływała po jej skórze przez chwilę ogrzewając i tak już zimne ciało. Wielu pomyślało by iż jest jedynie trupem lecz prawda była inna. Wyuczone zachowania. Refleks nabyty oraz wykorzystywany podświadomie sprawiły iż ostrze dosięgło jedynie powierzchownie jej skóry, a ona sama lerzała teraz na posadzce wyciągnięta niczym długa. Czas. Powoli przeciekał jej przez palce niczym krew sączyła się, z jej rany. Jednak mimo wszystko czas był, o wiele bardziej groźny. Przecież, to właśnie dzięki niemu można było stracić wszystko bądź zyskać wiele. Dzięki niemu Sam mogła mieć czas lecz tak naprawdę go nie miała. Dlatego też szybko stanęła na nogach przybierając przy tym pozycję obronną. Jedną, z wielu jakie uczono w akademii w chwilach gdy nie posiadasz ze sobą broni, a musisz uratować swoją dupę. -Pragniesz tego...- Stwierdziła nie odrywając wzroku od twarzy jaka jeszcze parę sekund temu mogła być ostaniom rzeczą jaką miała ujrzeć Sam przed śmiercią. -Inkwizycja jednak nie popiera walk siostrzanych... - Powiedziała, to umyślnie... Wiedziała iż informacja, to jedyna rzecz jaka w tej chwili może zatrzymać tego szaleńca przed jakim stała. Szaleńca pragnącego poczuć zapach krwi w najlepszym scenariuszu. Sam bowiem zdawała sobie sprawę iż ta tutaj zapewne zechciała by wykąpać się w jej flakach lecz nie dziś złotko. -Zawrzyjmy układ Mary... - To były jej ostanie słowa jakie wypowiedziała stojąc w klatce w jakiej zamknęły się same mimo iz Sam nie miała zamiaru urządzać w niej walki lecz jak widać niektórzy, z obecnych preferowali bardzo trywialne rozwiązania. Cóż inkwizycja naprawdę wybiera młoty do swych szeregów ostatnio... Mimo wszystko Sam nadal przyglądała się jej uważnie mając nadzieję iż tak urokliwa bezmyślna góra nie ruszy ku niej i nie zechce pozbawić jej tchnienia. Udowodniła by wtedy swoja bezmyślność i brak przydatności dla organizacji, a przecież nieprzydatny inkwizytor, to martwy inkwizytor... |
| | | Czarna Dama Żniwiarz
Liczba postów : 62 Join date : 29/09/2015
| Temat: Re: Izolatka Pią Sty 08, 2016 9:26 pm | |
| Kobieta, podająca się za Lailę, najwidoczniej miała ochotę jednak chwilę się poszarpać; przynajmniej tak zinterpretowała to Mary, gdy zauważyła, że ostrze nie spoczęło nie krtani, a zaledwie drasnęło skórę. Niedoszła ofiara szybko się pozbierała, przybierając pozę bardzo znajomą. Za znajomą. Żniwiarz zmarszczył brwi, przyglądajac się kobiecie uważniej; miała mięśnie i sztylet w gotowości, na jakikolwiek fałszywy ruch. Zmrużyła oczy, przyglądając się uważniej. - Zauważ proszę, Lailo, że jedynie co robisz, to mówisz, obiecujesz, a co z tego mam do tej pory? Nic - powiedziała, otwarcie kpiąc sobie z niej, skoro mówiła tym łagodnym tonem, jeszcze spoufalając się, używając jej imienia. W sumie, wiedźmy potrafiły wykorzystać wiele sztuczek, żeby uratować swoje żałosne istnienie. Dlaczego nie miałoby być tak teraz? Ileż wysłuchiwała się podobnych gadanin? Och, mam coś dla ciebie, och, będę twoim szpiegiem, mam mapę do skarbu! Czy Czarna Dama na dłuższą metę brała sobie te słowa do serca? Nie bardzo. Bo Śmierć, gdy zapuka do drzwi i jej otworzą, nie pyta się, co tam słychać, tylko robi swoje i idzie dalej. Obowiązek i szacunek do przyszłego trupa nakazał wysłuchania. - Póki co, nie dałaś mi ani jednego powodu, żebym miała tracić czas na wysłuchanie, ale... - przerwała na chwilę, wpatrując się w krwawiącą szyję. Pewnie nie skończy się to za dobrze, jeśli nadal będzie taka energiczna. W dodatku na takim mrozie. - Niech stracę. Mam dwa warunki. Po pierwsze, pod ścianę i nie ruszaj się - wskazała na kąt, zapraszając do nań ręką, jak do jakiejś wykwintnej karczmy! Jeśli ta wykonała prośbę, zamieniły się miejscami - teraz żniwiarz był przy drzwiach. Jeśli nie, postarała się zrobić to siłą. - A po drugie... mów. Co to za układ? |
| | | Desideria Nieokreślony Twór
Liczba postów : 110 Join date : 13/11/2015
| Temat: Re: Izolatka Pon Sty 11, 2016 12:28 pm | |
| Gdyby tylko potrafiła się teraz uśmiechnąć, to zapewne na jej twarzy zagościł by najbardziej upiorny uśmiech jaki mogła by wyczarować. Nic jednak takiego się nie stało co raczej było dobrą rzeczą. Słuchała jej słów uważnie jednocześnie nie opuszczając obrony. Wiedziała, że jeden niewłaściwy ruch może okazać się jej zgubą lecz nie dziś. Ten dzień nie był dobry na umieranie. Zwłaszcza gdy jej plany powoli nabierały na kształcie. -Jesteś nader łaskawa Mary..- Sam nie pozostawała dłużna. Również używała jej imienia, a głos jej był nadal taki sam. Spokojny i opanowany jakby nic sie nie stało. Jakby nie posiadała zadrapania na swej szyi, z jakiej sączyła się ciepła krew paprająca jej ubranie. Znowu, to samo... Przeszło jej przez myśl lecz cóż miała czynić? Nic. Pozostało jej z opanowaniem oraz ostrożnością wycofać się w skazane miejsce nie opuszczając przy tym swego wzroku jakim lustrowała kobietę cały czas. Widziała że ona sama także ma jakiś problem. Wyczuwała to tak samo dobrze jak zauważyła także jak ta się poruszała. Obserwacja... Najniebezpieczniejsza broń. -Prosty. Obie dobrze wiemy, o istnieniu wiedźm... Ścigasz je tak samo jak ja.- Przez jej twarz przeszedł delikatny cień jakiego nie dało się zrozumieć. Jej spojrzenie zmieniło się na jeszcze bardziej pewniejsze niż wcześniej, a postawa cóż... Wyprostowała się by zaraz potem oprzeć jednocześnie zaplatając dłonie na piersiach. -Pochodzimy, z tego samego miejsca wiec oferuję ci współpracę...- Zamilkła na chwilę tylko po to aby wytrzeć wierzchem dłoni krew ze swojej szyi mimo bólu ramienia oraz delikatnej rany. - Pomożesz mi wytropić najsilniejszą z nich. Możemy ją zabić bądź zabrać do domu... Kwestia ustalenia. W zamian dostaniesz, to czego tak pragniesz... Będziesz mogła mnie zabić w najbardziej wyrafinowany sposób jaki preferujesz/- Ponownie zamilkła by po paru sekundach kontynuować swój wywód tak jakby nic sie wcześniej nie stało. -Twój styl oraz bezmyślność mówi jasno kim jesteś inkwizytorko. Problem polega na tym że żle rozpracowałaś oponenta... - czy miała zamiar ją obrazić? Może tak, to odebrać. Sam miała, to gdzieś. Przecież dała jej wybór. Mogła jej pomoc i dostać jej śmierć badź mogła ją zabić oraz martwić się jak wytropi wiedźmy oraz urwie im łeb... Koniec końców jej niecna towarzyszka mogła wiele zyskać badź zaspokoić swą chuć... Nic więcej. Więc? Co wybierzesz paskudo? |
| | | Czarna Dama Żniwiarz
Liczba postów : 62 Join date : 29/09/2015
| Temat: Re: Izolatka Czw Sty 28, 2016 3:33 pm | |
| Mary debatowałaby na stwierdzenie, jakim jest "ściąganie wiedźm", bo, och! Gdyby tak było, nasza Czarna Dama byłaby wniebowzięta, codziennie jedna ścięta głowa, oderwane kończyny i krzyki tych diabelstw, a nie raz w miesiącu przy dobrych obrotach, bo te diabły w ludzkiej, niekiedy cholernie pięknej skórze potrafiły dobrze się maskować i zwodzić przeciętnych... ale Mary była takim samym potworem, jak nie gorszym, bo z jaką rozkoszą pozbawiała ich życia. Miała intuicję drapieżcy, chociaż nie tak skuteczną, jak u typowych tropicieli z inkwizycji. - Kusząca, chociaż dość nierealna propozycja dotycząca legendarnej królowej wiedźm - mruknęła Mary, z oczami zmrużonymi w wąskie szparki. - Kto wie, czy kobieta w ogóle istnieje - dodała lekko. - Chociaż, jeśli bym się zgodziła... Chciałabym wiedźmę w swoje ręce, bo ciebie, mogę zabić już teraz w tym miejscu. Bo, widzisz, właśnie próbujesz uratować sobie życie, które można byłoby ocenić jako skończone, a ty mi mówisz, że mogłabym ciebie zabić? - zaśmiała się oschle, a jednocześnie bardzo rozbawiona, bo w sumie, ta dziwna kobieta była całkiem zabawna. Odrobinę wątpiła, że ta jest wiedźmą... jednocześnie powątpiewając w jej ludzkość. Nawet nie wsłuchiwała się w żałosne słowa tej ofiary. Może i była bezmyślna i cokolwiek sobie dziecina myślała! Ale to ona była tutaj katem, a druga kobieta ofiarą, mimo że starała robić się za to pierwsze. Bezskutecznie, bo Mary to twarda sztuka. I trudno było naruszyć jej konsekwentność. - Co takiego zrobiła ci ta królowa wiedźm? - zapytała lekko, nonszalancko, jakby wcale nie wierzyła w istnienie tej chodzącej legendy. Ale wiedziała, że gdzieś tam była. Tylko nieliczni ludzie z inkwizycji nie wierzyli w jej istnienie. A ona chętnie dorwałaby ową istotę i osobiście ukręciła łeb. Udusiła. Posmakowała jej krwi.
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Izolatka | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|