|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Gabinet Matta Pon Lip 11, 2016 8:17 pm | |
| Na końcu korytarza, za drewnianymi drzwiami z wyrytymi cyframi "93" znajduje się typowy gabinet Inkwizycyjnego grabarza. Ze względu na położenie ów pokoju jest tu tylko jedno małe okno, przez które nie wpada wiele światła. Poza tym gabinet nie różni się niczym od innego, typowego gabinetu grabarza - dębowe biurko, a nań lampka naftowa, kałamarz z atramentem i popielnica, krzesło, oraz dwie półki na dokumenty. Po pokoju wala się również wiele różnorakich papierzysk, bo jak sam właściciel utrzymuje "już od, cholernego roku nie może się doprosić tej jebanej, trzeciej półki", ale przyzwyczaił się już do irytującego bałaganu... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Czw Lip 14, 2016 2:14 am | |
| Zdążyła wyrzucić z pamięci wydarzenia z zeszłego dnia. Obudziła się wypoczęta, śpiąc spokojnie jak dziecko, choć zdawać by się mogło, że po czynach, jakich się dopuściła, nie powinna spać wcale. Wróciła do rutyny, codzienności, dostarczającej jej całkiem sporo satysfakcji. Południe spędziła jako towarzyszka przesłuchania, następnie zaniosła zaległy raport przełożonemu, wyczyściła swoje bronie, a ostatecznie wylądowała nawet na egzaminie u adeptów, na prośbę jednego z mistrzów, aby ich pilnować. Spokojny, lekki dzień. Miała już wracać do swojego mieszkania z poczuciem spełnionego obowiązku, gdy na korytarzu dopadła ją zdyszana dziewczyna, wyraźnie młodsza. Obwieściła jej z przejęciem: - Pan Matthew Brocke pani szuka. Kazał mi przekazać, aby czym prędzej zjawiła się pani w jego gabinecie. – Kiwała energicznie głową, aż Selene nie mogła się powstrzymać od łagodnego przewrócenia oczyma. Ugryzła się też w język, starając się nie wybuchnąć śmiechem, słysząc „nazwisko” jej kuzyna. Podziękowała niedbale dziewczynie, ostatecznie zmieniając kierunek, wprost do gabinetu Matta, domyślając się powoli, czego tamten może chcieć. Przekroczyła kilka korytarzy, jak zwykle odnajdując się w Inkwizycji nie gorzej niż we własnej kieszeni. Zapukała głośno do jego gabinetu i ani myśląc poczekać na „proszę”, wparowała do środka. I tak uprzejmościom stało się za dość. - Czego chcesz? – warknęła mu na przywitanie, natychmiast podążając w stronę biurka i zajmując miejsce przy krześle, stojącym naprzeciw niego. Bezczelnie założyła buty tuż przy stosie leżących papierów, przed ich rozsypaniem się dzieliły nieznaczne cale. Rzuciła mu wyzywające spojrzenie zza uniesionych brwi, mówiące jawnie „streszczaj się, mam całą masę ciekawszych rzeczy do roboty, niż wysłuchiwanie twojego pierdolenia”.
|
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Czw Lip 14, 2016 6:02 pm | |
| Dzisiaj, wyjątkowo miał dość lekki dzień. Ot, jakieś przepisywanie zeznań, przegląd i spis w archiwum, oraz jeszcze wypełnianie raportów. Dzień jak co dzień, nic ciekawego. W środku grabarza jednak wszystko nie było tak do końca "w porządku" i "tak samo jak zawsze". Wczoraj po "zakończeniu" przesłuchania, nie odzywał się już do nikogo do dnia dzisiejszego. Czyżby jedna z wielu zabitych na przesłuchaniu czarownic zrobiła na nim takie wrażenie? A może był na siebie zły, że nic wtedy nie zrobił? Stał tak przy oknie z założonymi rękami z tyłu, gapiąc się na dachy kamienic i las w oddali. Wcale nie odwrócił się jak ktoś wparował z siłą 3 huraganów do jego gabinetu. Heh, z łatwością można było poznać, że to ona i proszę, nawet nie musiał jej proponować zajęcia miejsca. Normalnie, by już na nią wyjechał z jakąś kąśliwą uwagą, ale teraz był zbyt poważny by to zrobić. O dziwo jak był wkurzony, a taki był w tym momencie, wolał unikać konfrontacji z tą osobą niż pchać się w bezsensowną kłótnię. - Darujmy sobie gówniarskie odzywki, nie jestem w nastroju. - Mruknął do niej i dalej nie raczył się obrócić. Obserwował ją jednak w odbiciu w oknie. - Nie taka była nasza umowa. - kontynuował. - Co jak co, ale dotrzymałem mojej części, a co do Ciebie to pozwól, że się nie wypowiem. - Zacisnął dłonie w pięści. Przed przesłuchaniem obiecał Selene, że załatwi tej jej wychowance wejście w zamian za to , że nie będzie musiał się tłumaczyć przełożonym dlaczego wiedźma nie żyje. Miał wrażenie, że stąpa już po bardzo cienkim lodzie, a poza tym nie miał zamiaru być już jej posłusznym pieskiem. - Prosiłem Cię tylko o to, by ona wyszła z tamtego pomieszczenia żywa. Nie musiałaś w zasadzie nic robić, tylko zachowywać się... - przerwał. Westchnął po chwili głośno, już się denerwował.- Tym razem nie będę im ściemniał, Selene. Od dziś przestaję Ci iść na rękę. - W końcu odwrócił lekko głowę w jej kierunku. - Jutro będziesz miała przesłuchanie w sprawie umyślnego przerwania przesłuchania i doprowadzenia skazanej do przedwczesnego zgonu. Lepiej sobie wymyśl jakąś dobrą wymówkę, dobrze wiesz jak oni nie cierpią, kiedy wiedźma nie kończy na stosie. - Znowu skierował wzrok w okno. - To wszystko. Możesz iść... Chyba, że masz mi coś do powiedzenia? |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Czw Lip 14, 2016 7:10 pm | |
| Wysłuchała go w milczeniu, choć wiele razy powstrzymując się, aby mu nie przerwać, po czym sama przemówiła: - Skoro nie jesteś w nastroju, nie było potrzeby mnie tu wzywać. Wystarczył list, jeśli tylko tyle masz mi do powiedzenia. Zaoszczędziłbyś mi czasu i oglądania swojej facjaty – warknęła, zaczynając się denerwować. Nie to, żeby przyszła tu zupełnie spokojna. Od początku szykowała się na kłopoty, ale też nie zamierzała dać sobie wejść na głowę. – Mylisz się, Matthew. Nasz układ nie opiera się wyłącznie na twojej papierologii. Nie chcesz tego? Proszę bardzo. Oboje obejdziemy się bez siebie. – Nawet na moment nie straciła pewności siebie. Choćby wpieprzała się teraz w bardzo głębokie bagno, Matt prowokował ją na tyle mocno, że od tego momentu duma nakazywała jej dążyć jedynie do przodu, aż do złamania dowolnej ze stron. - Jest ci szkoda jednej, nic nieznaczącej suki? Przyprowadzę ci podobną, tego kurestwa jest w Wishtown od cholery. Zresztą, to był wypadek. Nie planowałam tego. Ale nie mówię, że źle wyszło. Hawke otrzymała cenną lekcję. – Jawnie go prowokowała. Nie zamierzała mu darować, tylko ze względu na to, że był jej kuzynem. Dobra, to nawet działało na jego niekorzyść. Szanowała innych Inkwizytorów, ale on… Chyba zbyt wiele już z nim przeżyła i zabrakło jej dystansu, którym obdarzała resztę. Dopiero kolejne słowa mężczyzny nieco ja zaniepokoiły. Tak, to był dotkliwy cios. Jednak nie zamierzała pozostawać bierna. Jeśli nie w ten sposób, załatwi to inaczej… chociażby groźbami. - Zrozumieją. To ostatecznie niewielka różnica czy wiedźma zginie z moich rąk u nas w lochach, czy może na stosie. Jeśli jednak się dowiem, że pisnąłeś o mnie słówko nie tak, jak powinieneś… - przerwała, w końcu grożąc mu nad wyraz jawnie. Nie dokończyła. Skrzywdziłaby go bardzo dotkliwie. Z Selene w końcu była całkiem mściwa suka. W końcu zdjęła nogi z biurka, obdarzając go pełnym niechęci spojrzeniem i podchodząc do niego blisko, aż mogła na niego spojrzeć z góry, ba, poczuć zapach jego wody kolońskiej. – Tak, Matthew. Jeszcze jedno. Czy na pewno chcesz prowadzić ze mną wojnę? – wbiła uporczywe spojrzenie w jego brązowe oczy, kipiąc aż ze złości. Miała przewagę przynajmniej pod jednym względem. Ona pasowała do Inkwizycji. Matthew był na to po prostu… zbyt wrażliwy.
|
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Pią Lip 15, 2016 12:49 am | |
| Kiwał głową z politowaniem wysłuchując jej bredni, ale jakimś cudem dał jej dokończyć, choć wręcz czuł jak krew się w nim gotowała. Naprawdę było dla niego wielkim wysiłkiem w tym momencie po prostu nie wybuchnąć i nie nawtykać tej wkurwiającej, rudej suce. Był (albo chociaż się czuł) jednak od niej dojrzalszy, więc nie dawał się jej tak łatwo sprowokować. Przynajmniej do czasu, bo widok jego kuzynki zawsze wyzwalał w nim najgorsze z emocji. Stał z nią teraz twarzą w twarz, stanowczo za blisko, lecz nie zrobił kroku do tyły. Nie, nie będzie jej pokazywał, że ma nad nim jakąkolwiek przewagę. Przybrał tylko swój chamski uśmiech i powiedział, a wręcz wycedził przez zęby. - Oczywiście Selenko, wypadek. Kto mógłby się spodziewać, że jeśli będziesz rzucała sztyletami w kogoś to możesz w niego trafić? Oczywiście, wcale to nie miało to nic wspólnego z twoim brakiem wyobraźni i ogólnej ogłady nieprawdaż? - Denerwował się co raz bardziej. Zapewne przez to, bo musiał spoglądać trochę w górę, by patrzeć jej w oczy. To wbrew pozorom jest niebywale irytujące. - Bo przecież wiedźma, która miała kontrahenty z cyrkiem, a na dodatek z bardzo rzadkimi zdolnościami, była już całkowicie nieprzydatna, co nie? Trzeba było ją natychmiast zajebać, prawda?! Bo przecież jak to?! Ktoś z aktywnym genem, a przy tym niezwykle przydatny co jest nawet w stanie stwierdzić nawet upośledzone dziecko jest w tym samym pokoju co ja i jeszcze oddycha? Skandal! Ale na szczęście jest też nasza ukochana Selene, której mania i całkowite zamroczenie umysłowe nie pozwalają na działanie nie pod wpływem swoich pojebanych pobudek, bo jak widać spuszczanie komuś wpierdolu ją podnieca, a tym bardziej jakiejś panience, nie mam racji..? - Jeszcze nigdy przed nią nie był taki zmotywowany, by wszystko z siebie wypluć. Już miał w dupie jak przy tym wszystkim wypada. - Przez takich jak ty ta placówka ma reputację bandy bezmyślnych popierdoleńców, którzy zamiast jakoś sensownie zwalczać mutację i koszmary zajmują się spuszczaniem się, kiedy ktoś wrzeszczy i błaga o litość, a sytuacja na zewnątrz w ogóle się nie poprawia! Nawet nie wyobrażasz sobie z jaką satysfakcją będę patrzył, kiedy w końcu cię wyleją. Jednego pojeba, który przylazł tu tylko po to, by dawać upust swoim zboczeniom mniej! Bo co? Bo mamusię zapierdoliły wiedźmy, a tatuś nie przytulał? |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Pią Lip 15, 2016 1:04 pm | |
| Tym razem ani myślała dać mu skończyć w milczeniu. Zaczęła w dość spokojnym tonie, dopiero z czasem wtórując mu, wrzeszcząc w tym samym czasie, co on, nie przejmując się, że ich głosy niosą się zapewne po korytarzu: - Przyznaję, poniosło mnie. I co z tego? Zdarza się. Nie pierwsza i nie ostatnia wiedźma zdycha podczas przesłuchania. Możesz mi naskoczyć. – Wzruszyła bezczelnie ramionami, śmiejąc się mu w twarz. Swoje obowiązki spełniała sumiennie, drobne nadużycie swojej władzy traktując jako nagrodę co pewien czas. - O proszę! – krzyknęła z rozbawieniem, zaraz wybuchając krótkim, ostrym śmiechem. Najwyraźniej zdecydował się skomentować jej całokształt, nie tylko wczorajsze zachowanie. – Śmiesz mi to wypominać, samemu obciągając po kątach!? Tak! Myślisz, że nie słyszę, co o szepczą za twoimi plecami? Przynosisz wstyd całej rodzinie! – Poczerwieniała na twarzy, zażenowana, że zniża się do jego poziomu, wypowiadając na głos sprawy, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. To, kim się zajmowali po zakończeniu pracy nie powinno nikogo obchodzić. - Boże… ta wiedźmia kurwa nie kłamała! – spostrzegła się, wspominając słowa z przesłuchania, odczytane wprost z myśli Matthew’a. – Ty im współczujesz! Nie zasługujesz na to, by tu pracować. Ty zdrajco! – wrzeszczała dalej, przytykając mu palec wskazujący do klatki piersiowej, stukając w nią raz co raz. – Ja, w przeciwieństwie do ciebie, jestem taka, jak oczekuje tego ode mnie Inkwizycja. Zobaczymy, kogo wyjebią pierwszego. I kto… - przerwała, słysząc kolejne zdanie mężczyzny. Mina automatycznie jej zrzedła. Niektóre słowa były jak wymierzony policzek, te wypowiedziane przez Matt’a przypominały raczej włócznię, przebijającą jej serce na wylot. Jakby ją kopnął, zgwałcił i napluł w duszę. Jednocześnie. Na krótki moment puściła go, a w pokoju zapadło milczenie. Nie potrafiła uwierzyć, że wypowiedział coś takiego na głos. Matthew bywał nieznośny, przekraczał granice, do których nawet nie powinien się zbliżać. Jednak teraz… Nie posądzałaby go o tak bezwzględny brak empatii. Zawyła jak zranione zwierzę, chwytając go za kołnierz i nie myśląc wiele, pchnęła silnie jego całym ciałem na blat biurka, stojącego nieopodal, strącając w końcu chwiejący się stos papierów, ze świstem lądującym na podłodze. Rzuciła się, natychmiast do niego przywierając. Kolano trzymała pomiędzy jego rozchylonymi nogami, dłonie, bez słowa ostrzeżenia, zacisnęła mocno na jego szyi, naciskając pod ciężarem wyprostowanych ramion, z niepohamowanym szałem spoglądając na jego twarz. - Nie… masz prawa… - wydyszała jedynie przez zaciśnięte zęby, nie tyle ze wściekłością, co z żalem. Nie myślała już logicznie, jeśli w ogóle myślała. Za taką zniewagę była gotowa zabić. Daleko jej było do podjęcia prób uspokojenia się. |
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Pią Lip 15, 2016 8:00 pm | |
| Całkowicie dał się ponieść. Normalnie uważał unoszenie się za okaz słabości i mimo iż bardzo trudno było go doprowadzić do stanu, kiedy krzyczał to Selene miała ten "przywilej", by zareagował na nią tak ostro. W szczególności gdy zahaczyła o temat obciągania. Zrobił się wtedy blady i aż drżał z wściekłości, a na jego twarzy widniał jedynie czysty wyraz gniewu zmieszany z przerażeniem. Był to jeden z tematów, który działał na niego jak płachta na byka. Już miał dalej po niej jechać, wykrzyczeć wszystko co mu ślina na język przyniosła, lecz zobaczył wyraz twarzy Selene i jakby cała para z niego natychmiast zeszła. Zapadła cisza. Matthew chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak się zachowywał. Całkowicie zrobił z siebie takiego pajaca, którymi gardził najbardziej na świecie. Zrobiło mu się strasznie głupio, ale nie myślał o tym teraz. Był skonsternowany wyrazem twarzy Selene. Mówił prawdę i uważał, że zawsze każdy powinien ją przyjąć taką jaką jest, tylko słabi i ograniczeni się przed nią chowają, ale patrząc na swoją kuzynkę zaczął wątpić w to co głosi. Już miał otwierać usta, by się jakoś wytłumaczyć, albo cokolwiek, lecz w tym momencie stało się coś czego nawet on nie potrafił za bardzo opisać. Przed oczami mignęło mu parę obrazków i nagle wylądował z impetem na swoim biurku, uderzając z hukiem głową o powierzchnie. Nie zdążył nawet poczuć bólu, kiedy na jego szyi zacisnęły się dłonie. Wytrzeszczył oczy i ukazał się mu się widok wściekłego wzroku jego kuzynki, która wyglądała teraz jak rozszalały wilk rzucony na swoją ofiarę. Nie bronił się jednak, był jeszcze cały czas w szoku, ale po chwili chwycił Selene za ręce, by ją zdjąć z siebie co niestety nie było zbyt efektywne, więc począł się wiercić. Sam nie wiedział jak się teraz czuł, coraz bardziej doskwierał mu brak tlenu. Niby ogarnęło go przerażenie, ale było to wszystko... dziwnie podniecające. W szczególności z kolanem jego kuzynki w jego kroczu. Robił się coraz bardziej czerwony na twarzy. Próbował jej coś powiedzieć, ale tylko wydał z siebie bezdźwięczne... nawet nie można tego nazwać słowami i się opluł. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Sob Lip 16, 2016 5:37 am | |
| Zawiodło ją, jak marne były jego próby bronienia się. Użyła siły, bo była pewna, że Matthew wykaże odrobinę więcej woli życia. Okazało się to jednak zbędne, co pozwoliło jej nieco ochłonąć. Zwolniła powoli nacisk, nie puszczając jednak dłoni, jakby dzieląc mu przydział powietrza, jaki może na dziś otrzymać. Pozwoliła mu oddychać, mówić, choć musiał włożyć w to odrobinę poświęcenia, jeśli chciał to uczynić. - Ja… - zawahała się chwilę, sama nie wiedząc, co chce powiedzieć. Przeprosić? Nie, coś takiego nie przeszłoby jej przez gardło. Nie wiedziała, jak ma wrócić do porządku dziennego, po tym co uczyniła. Duma nie pozwalała jej na odejście z pochylonym czołem, nawet jeśli osiągnęła zamierzony rezultat tak szybko. I było coś jeszcze. Spojrzenie Matt’a. Znała je doskonale, przecież tyle razy… Nie. To jego kolejna gierka. Chciał jej udowodnić po raz wtóry, że jest tylko suką, czerpiącą satysfakcję z cudzego cierpienia. A ona bardzo nie chciała przyznawać mu racji… Patrząc w jego bezbronne spojrzenie, czuła rosnące gorąco. Była sadystką z krwi i kości, choć nie chciała tego przyznać nawet przed samą sobą. Opierała się dosyć długo, nie będąc w stanie drgnąć na ciele, jedynie wbijając wzrok w jego oczy, usiłując odgadnąć, co siedzi mu w głowie, jakby nie chciała być pierwszą, która się przyzna do swojego skrzywienia. Jednak to, co oferował… było zbyt pociągające. Puściła go jedną ręką, a drugą podtrzymywała jego szyję jedynie w formie ostrzeżenia, nie pozwalając mu ruszyć się z miejsca. Wierzchem dłoni powoli i starannie przetarła stróżkę śliny wokół jego ust. Nie brzydziła się. W końcu to był jej Matthew, mężczyzna, jakiego znała na wylot, w każdym calu. Jej ruchy wiele miały w sobie z delikatności, jakiej mógł się po niej nawet nie spodziewać. Nie spieszyła się. Gdy skończyła, przytknęła palce do miękkich warg Matt’a, badając łagodnie ich nacisk. Czekała na jego reakcję. Przyzwolenie na więcej.
// mam nadzieje, że nie jest zbyt gejowo XD |
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Sob Lip 16, 2016 12:25 pm | |
| Czuł jak każdy jej ruch odznaczał się na jego szyi, choćby ten najmniejszy. W końcu zwolniła swój nacisk. Natychmiast wziął głęboki oddech, bardzo niezgrabny, podobny do tego, który bierzesz gdy wynurzasz się z długiego pobytu pod wodą, taki desperacki. Czuł jak każdy jej ruch odznaczał się na jego szyi, choćby ten najmniejszy. Z wielkim trudem przełknął ślinę, ale nie zdobył się na chociażby piśnięcie jakiegokolwiek słowa. Z resztą nie miał w ogóle pojęcia co, by powiedzieć, nawet o tym nie myślał szczerze mówiąc. Chyba jeszcze nie odzyskał rezonu. Patrzył jej głęboko w oczy, po prostu milcząc. Sam czuł, że jego robiłby się wilgotne, ale nie z bólu, nie... Z braku tlenu? A może z emocji? Cholera wie, chyba sam wolał nie wiedzieć. On również nie chciał się przyznać przed samym sobą, że ta sytuacja sprawia mu przyjemność. Nie chciał się, by ktokolwiek wiedział jakim jest brudnym degeneratem. Może ona chciała go po prostu zabić? Nie wiedział, bo nie potrafił myśleć w tym momencie. Nagle jednak Selene zrobiła coś co całkowicie nim zachwiało. Jej dotyk, był taki delikatny, a on poczuł jak jego oddech przyspieszał i ciało przechodziły dreszcze. Nigdy wcześniej nie myślał o niej w taki sposób. Nie wiedział, że potrafiła doprowadzić go do takiego stanu, gdzie poczucie bezradności, którego tak nienawidził dawało mu przyjemność. To jak na niego patrzyła... Nie mógł się już z tym dłużej kryć, jego ciało zdecydowało za niego. W chwili kiedy dotknęła jego usta zadrżał. Wszystko było już przesądzone - zdał się całkowicie na jej łaskę. Przymknął swoje oczy i zaniechał jakiegokolwiek oporu, tylko delikatnie zacisnął swoje uda na jej kolanie. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Nie Lip 17, 2016 3:12 am | |
| Nie mówił nic, jednak jego reakcje robiły to za niego, czasami nawet będąc bardziej jednoznacznymi i wyraźnymi od tych w postaci słów. Nie zgłosił cienia sprzeciwu, co pozwoliło jej postawić wszystko na jedną kartę i założyć jako fakt, podpowiadane przez instynkt słowa. Na jej twarzy z wolna pojawiały się delikatne pąsy, wyraz podniecenia, którego pochodzenia jeszcze nie potrafiła sprecyzować. Bo co poruszało ją bardziej? Jego ewidentna uległość? Osobliwość tej sytuacji? A może świadomość, że w każdej chwili ktoś może zapukać do gabinetu Matt’a? To wszystko nakręcało ją do dalszego działania, zaspokojenia chorej potrzeby sprawowania władzy, pod każdym względem. Oderwała drugą nogę od ziemi, w całości wsuwając się na dębowe biurko. Usiadła okrakiem na jego kroczu, co właściwie dobrym pomysłem nie było, bo nadało jej podnieceniu możliwie fizyczny wymiar. Uśmiechnęła się perfidnie i wciąż zaciskając palce na jego szyi, spoliczkowała go drugą dłonią. Lekko, ale tak, aby poczuł. Przecież nie chciała zostawić śladów. - Jak nisko trzeba upaść, aby pozwalać na coś takiego osobie, którą się brzydzisz? – zapytała złośliwie, obnażając kły jak wygłodniały wilk. Znów to zrobiła. Przypomniała mu słowa z przesłuchania. Spoliczkowała go ponownie, odrobinę mocniej. – Jak pomyloną zdzirą trzeba być, aby łaknąć więcej? – zakpiła, nawet na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego. Przygryzła wargę, a jej oczy lśniły niebezpiecznie. Poruszyła biodrami, policzkując go jeszcze raz, w to samo miejsce. Z nieopisaną satysfakcją zerknęła, jak ślad staje się wyraźniejszy, bardziej czerwony, nie tylko przez jego wstyd lub efekt dawnej chęci uduszenia go. Zwolniła uścisk na jego krtani, dłonią zjeżdżając niżej, właściwie nie odrywając jej od ciała mężczyzny. Wodziła paznokciami po skórze, zostawiając za sobą czerwone ślady, aż dotarła do chusty pod szyją, dobierając się do niej niezbyt delikatnie.
|
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Pon Lip 18, 2016 2:54 pm | |
| A więc jednak. Stało się to co podpowiadał mu jego instynkt. W pokoju panował chaos - po podłodze walały się raporty, krzesło leżało przewrócone, a na samym środku byli oni, na stole. Ona na nim, a on pod nią, całkowicie jej poddany. Mimo iż sam nie chciał się do tego przyznać, to było dokładnie tak jak mówiła - był spragnioną tylko kary dziwką, która nie miała żadnego szacunku, ani honoru i mogła się oddać nawet komuś kogo przed chwilą uważała za jedną z gorszych szumowin. Selene z każdej chwili stawała się coraz bardziej dominująca, a przy tym odnajdywała się w swojej roli, jakby od początku istnienia wiedziała co robić. Ten wzrok i uśmiech... Zamknął oczy cały czerwieniąc się na twarzy. Nie wiedział dlaczego. Ze wstydu co teraz sobą pokazywał i jakie były jego pragnienia? A może po prostu były to ślady po ciosach Selene, które tak słodko szczypały? Później było tylko gorzej. Zacisnął zęby i odwrócił się od niej twarzą, jakby chciał uciec. Pozycja w której obydwoje się znajdowali sprawiała, że zaczął odczuwać podniecenie również w inny, cielesny sposób. Jej dłonie wypalały mu ślady na ciele, a on był posłuszny i podążał za nimi. Wydał z siebie w końcu bardzo cichutki jęk, którego nawet Selene mogła niedosłyszeć. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Lip 19, 2016 9:57 am | |
| Gorąc rozlany w okolicach jej podbrzusza z wolna zmieniał się w palący żar, któremu nijak nie mogła ofiarować spełnienia. To było tak chore i niepoprawne! Myśl, że znajdowała się w samym centrum tych wydarzeń, że była panią sytuacji i od niej wyłącznie zależał scenariusz, jaki mogli dziś zrealizować, sprawiała jej dziką wręcz rozkosz. Jak podejrzewała – miał doświadczenie. Uległ jej zbyt prędko, nie okazując ani krzty wstydu. Nieco denerwowała ją świadomość, że nie będzie potrafiła go już niczym zaskoczyć; doprowadzić go do stanu, w którym Matthew stanie przed wyborem, tylko po to, aby go złamać, zmusić do wybrania możliwie poniżającej ścieżki, wyłącznie ku jej przyjemności. Nie znała się na rzeczy jak on. Ale nie zamierzała się poddawać bez walki. - Nie odwracaj wzroku – syknęła natychmiast, gdy przechylił głowę, nie będąc w stanie znieść już dłużej jej słodkich tortur, utrzymując kontakt wzrokowy. Ujęła jego brodę pomiędzy kciuk i palec wskazujący, zdecydowanym ruchem zwracając jego twarz naprzeciw swojej. – Patrz cały czas na mnie. – Była dumna z tonu, jakim go obdarzała. Nie dopuszczał on nawet opcji, w której Matt zgłasza cień sprzeciwu albo próbuje z nią negocjować. Nie, tutaj, po przekroczeniu progów jego gabinetu, należał wyłącznie do niej. I mogła z nim zrobić, co tylko zapragnęła. Pociągnęła za skraj rozwiązanej chusty, odkładając ją póki co na bok. Dłonie drżały jej z podniecenia, nieco zbyt brutalnie rozchełstała jego kołnierz, zabierając się od razu do rozpinania guzików od jego koszuli. Musnęła palcami jego bielutką skórę, wodząc nimi po zarysie żeber mężczyzny, bez pośpiechu badając i delektując się każdym wgłębieniem i każdą wypukłością. Raz co raz podczas swojej wędrówki, znaczyła go paznokciami, wpijając się w cudowną miękkość, na ile tylko pozwalała jej ich długość. Z największym trudem powstrzymała się, aby nie poruszyć biodrami. Poderwała się nagle, z rozchylonymi nogami stając nad nim, aż prawie mogła dosięgnąć sufitu. By nic nie przeszkadzało jej już w dokonaniu swojego dzieła, zaczęła pozbywać się większości swojego rynsztunku, odpinając pas i rzucając go, wyjątkowo bez szacunku, na podłogę. Rozpięła kamizelkę w pośpiechu, również odrzucając ją gdzieś za siebie. Ukradkiem wyjęła ostrze z górnej części spodni, a następnie z cholewy buta, aby nigdzie nie wbiło się podczas nieco bardziej wymagających poczynań. Po chwili wpadła jej do głowy jeszcze jedna myśl, dlatego też jednym ruchem ręki zsunęła buta, czyniąc wkrótce to samo z drugim. Gołą stopę postawiła na klatce piersiowej Matta, łagodnie ją naciskając. Oddychała ciężko, czując wypieki na rozgrzanej twarzy. Rozkoszowała się chwilą władzy, jakiej dane jej było doświadczyć. Sunęła po jego ciele, docierając w końcu do obojczyków mężczyzny, w końcu przerywając dotyk i zahaczając palcem nogi o jego żuchwę. - Całuj. – Z jej wykrzywionych w złośliwym uśmiechu ust padł kolejny rozkaz. |
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Lip 19, 2016 5:38 pm | |
| No tak, nie pozwoliła mu nie utrzymywać kontaktu wzrokowego. Mógł się tego spodziewać, że będzie chciała patrzeć na to jak bardzo jej uległ i jak ból, który mu będzie sprawiać, wykrzywia mu twarz, a on jakby całkowicie zapomniał już o tym, że był przed chwilą człowiekiem z jakimikolwiek zasadami. Naprawdę nie miał już wstydu, a to wcale nie napawało go dumą, co można było dostrzec w jego oczach - nie mógł się oprzeć pokusie, lecz gdzieś głęboko wiedział, że robi coś niepoprawnego. Tym bardziej nie potrafił nad sobą zapanować, kiedy dłoń Selene rozpoczęła swoją wędrówkę po jego obnażonym ciele. Oddech mężczyzny przyspieszył. Jej dotyk całkowicie zapanował nad jego ciałem i duszą. Nie był w stanie ukrywać swoich doznań. Zaznaczyła na jego klatce piersiowej drogą, której każdy centymetr przyprawiał go o dreszcze i zaciskanie zębów, a tym bardziej dotkliwym odcinkom nawet towarzyszyły ciche jęki z jego strony. Mimo wszystko starał jej się patrzeć w oczy, jak posłuszny piesek - nie myślał o tym by się w jakikolwiek sposób sprzeciwić swojej pani, a jej pełen pasji wzrok upewniał jej pozycję. Miał chwilę zwątpienia, kiedy Selene stanęła nad nim i zaczęła się rozbierać. Przez sekundę przez jego głowę przeszła myśl, że kobieta będzie chciała zdjąć spodnie i odlać na niego mocz. Nie był z tego powodu zbyt kontent. Na jego twarzy szczerze mówiąc odbił się wyraz lekkiego przerażenia, ale na szczęście te obawy były zupełnie niepotrzebne. Zamiast tej strasznej rzeczy postanowiła zrobić jednak coś zupełnie innego dzięki bogu. Spojrzał na jej stopę i wzrokiem piął się do góry, aż do twarzy. Jego tętno przyspieszyło. Czuł się całkowicie zdominowany przez jej prezencję, jej uśmiech i spojrzenie pełne władzy... - Tak, pani... - Powiedział jakby we śnie, po czym ujął jej stopę jedną ręką, a drugą wsparł się na łokciu. Przymknął oczy i przybliżył ją do swoich do swoich ust, składając na niej wyjątkowo wilgotny pierwszy pocałunek. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Lip 19, 2016 8:34 pm | |
| Wargi jej drgnęły, gdy spostrzegła się, że Matthew spełni jej absurdalne żądanie. Selene była pewna, że tym razem przegięła, rozkazała coś, czego nie będzie potrafił spełnić bez brutalnej pomocy. Myliła się, nie uwzględniając tego, że mężczyzna faktycznie nie miał żadnych oporów. Jak wiele trzeba było przeżyć, by przystać na tak niepoprawne życzenie bez mrugnięcia okiem? Nawet magiczne słowo, które wkrótce padło z jego ust, nie zrekompensowało jej w całości goryczy, jaką czuła po osiągnięciu celu bez żadnej walki. Czemu dawał jej to wszystko? Czy w rzeczywistości był tak zepsuty? Zmarszczyła brwi, zawładnęła nią wściekłość, której w tym momencie nie powinna czuć. Jak miała złamać kogoś, kto dopasowywał się idealnie do każdej sytuacji? Wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł przyjemny dreszcz, jednak niemal od razu kopnęła jego twarz, mocno dociskając jego policzek do blatu biurka za sprawą samych palców u stopy. - Pozwoliłam ci używać rąk!? – warknęła na niego, podnosząc głos. O tak, była niepocieszona. Nie musiała tłumaczyć, że należy mu się kara. Widać to było aż nadto po wyrazie jej twarzy. – Ty mała… ruda wywłoko – szeptała pod nosem, usiłując okiełznać swój gniew, aby nie zrobić mu krzywdy na dłużej niż by tego chciała. Puściła jego twarz, choć uczyniła to po znacznym czasie, tym samym uniemożliwiając im kontakt wzrokowy. Gdy usiadła na nim, znów zaczęła tego wymagać, co dała mu znać jedynie swoim uporczywym spojrzeniem. Sięgnęła po granatową chustę, którą zostawiła właśnie na taką okazję w pobliżu. Rozciągnęła ją na całą długość pomiędzy palcami. - Wyciągnij obie dłonie. Zwiążę cię – ostrzegła go nad wyraz łaskawie i tym razem oczekując współpracy. – Chyba się mnie nie boisz, co? – popędziła go jeszcze, na wypadek, gdyby Matthew się wahał. Pytanie to w jej ustach brzmiało nieco niedorzecznie, a dobra odpowiedź po prostu nie istniała.
|
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Sro Lip 20, 2016 2:01 pm | |
| Cóż, nie tego się spodziewał. Heh... Ale chyba o to chodziło, nieprawdaż? O niespodziewane, o przekraczanie granic tego czego można oczekiwać od tej drugiej osoby, o zapomnieniu o tym kim się jest i oddaniu się swoim najbardziej pokręconym fantazjom. Przynajmniej on tak myślał. Chyba trochę się zagalopował. Całkowicie zapomniał o... osobliwości tej sytuacji i za bardzo wczuł się w rolę, kiedy to wszystko było jeszcze takie niewiadome, a on jak gdyby nigdy nic po prostu korzystał z tej sytuacji. Nawet wtedy, gdy jego głowa ponownie została przyparta do powierzchni biurka. Powinien odczuć strach, odrazę, ale nie. Poczuł jedynie wstyd. Bez wahania robił wszystko co ona mu kazała. Czy naprawdę był już taki zepsuty? Aż przygryzł wargę tak bardzo się teraz brzydził siebie i swoich pragnień, ale jakby sobie na złość nie chciał przestać. Może powinien? Nie miał odwagi chociażby zerknąć w jej stronę, jak pies, który został skarcony za złe zachowanie i teraz leżał z nietęgą miną. Chciał już powiedzieć "wybacz pani", albo coś, ale czuł się, że wstyd zawładnął nawet jego gardłem i splątał struny głosowe. Aczkolwiek na chwilą o tym zapomniał, kiedy usłyszał co Selene zamierza zrobić z chustą. W oczach pojawił się mu mały błysk. Kurde, jakie to było podniecające, nawet sam sposób w jaki to trzymała. Zmienił się teraz w wywłokę, pragnącą być ukaraną za bycie tak brudną i zboczoną dziwką, aż dostał wypieków. Nie był z tego dumny, resztki jego wewnętrznego sumienia dawały mu we znaki, ale jeszcze głębiej wiedział, że po prostu na to wszystko zasługuje. Był naprawdę godną pożałowania istotą. Ponownie wsparł się delikatnie na łokciach i mimo iż przez chwilę jeszcze tak leżał to jednak wyciągnął bardzo powoli drżące ręce już niczego nie będąc pewien. Odwrócił głowę, a jego wargi również poczęły się trząść. Teraz podał się jej na talerzu i szczerze mówiąc obleciał go lekki strach, lecz pokusa była zbyt silna. Jego chore fantazje znowu z nim wygrały. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Czw Lip 21, 2016 11:20 am | |
| Zamiast słów pochwały za potulne zachowanie, ofiarowała mu złośliwy uśmieszek, nawet na moment nie odrywając od niego wzroku. Ujęła jego wyciągnięte, poddane dłonie i zaczęła je wiązać. Iście nieprofesjonalnie. Starała się zostawić palec, dwa luzu, jednak ostatecznie zacisnęła chustę zbyt mocno, przeplatając ją przez jeden, a następnie kolejny nadgarstek, pod koniec obtaczając je razem i ściskając do siebie. Zawiązała kilkukrotnie, wiedząc, że cudem będzie, jeśli uda się jej to po wszystkim rozplątać. Widziała wielokrotnie jak wyglądają dłonie wiedźm po takich „zabawach”. Sine, nieporuszające się. Cóż, będzie musiała to jeszcze poćwiczyć. Bez wahania założyła mu związane ręce za głowę, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie, które mówiło jasno „ani drgnij”. Przygryzła mocno wargę. Piękny widok, o tak. Gdyby tylko miała czym, związałaby go całego, od góry do dołu, rozkoszując się bezwolnością, do jakiej sama go zmusiła. Gdy przyglądała mu się w milczeniu, zdawać się mogło, że zastanawia się co zrobić. Jednak nie, scenariusz miała przygotowany w głowie już od jakiegoś czasu. Nie uwzględniała w nim tylko sprzeciwu Matta. Musiała się jedynie zatrzymać na moment, aby się nim napawać. Zerknęła na kałamarz z bujnym gęsim piórem, który dziwnym trafem ostał się na biurku, gdy wylądowali na nim oni. Sięgnęła po niego, palcami ostrożnie omijając strugę atramentu, aby się nie pobrudzić. - To nim podpisujesz swoje papiery, tak? – zapytała niewinnym szeptem, choć niezbyt wyraźnie przez jej przyspieszony oddech. Musnęła palcami jego białe promienie, podsuwając sobie pod nos ostrą końcówkę, jakby oceniając, czy się nada. Zewnętrzną stroną dłoni odsunęła rozpiętą koszulę, obnażając zupełnie jego klatkę piersiową. – Musisz czuć się ważny, czyniąc to… - syknęła, nachylając się nad nim, owiewając jego szyję ciepłym oddechem, muskając ją wkrótce skórą swojego policzka, zahaczając wargami o obojczyki. – Jedna twoja parafka może tyle zmienić… - kontynuowała, a w jej głosie można było wyczuć delikatną złośliwość. – To chyba zbyt odpowiedziana funkcja na taką zboczoną dziwkę, nie sądzisz? – Odgrywała swoją rolę doskonale, mówiąc zupełnie poważnym tonem. Namoczyła końcówkę pióra w kałamarzu, przytykając ją do nagiej skóry Matt’a, na samym środku jego klatki piersiowej. Litery kreśliła swoim krzywym pismem, mimo że starała się, aby wyszły wyraźnie. Mężczyzna, spoglądając w jej twarz, nie powinien rozpoznać napisu, mógł co najwyżej odgadywać pod dotykiem ostrej końcówki, ryjącej w jego ciele nowe słowa. - Siedzisz za biurkiem, zgrywając normalnego… jednak jaki jesteś naprawdę… - Przerwała, kończąc pierwszy wyraz, przebijając mu delikatnie skórę. Krew zmieszała się z atramentem. „Pomylona suka”, głosił pierwszy napis. – Cśśś, nie ruszaj się. Chyba nie chcesz, by wyszło krzywo? – szepnęła z wyrzutem, jakby właśnie tworzyła swoje największe dzieło. Przytknęła pióro pod jego obojczyki, omal nie wzdychając z rozkoszy. Ubrudziła palce atramentem, więc wytarła w jego śnieżnobiała koszulę. Kontynuowała swój wytwór, wyjeżdżając lekko na szyję kuzyna. Jeśli nie chciał, aby ktokolwiek zobaczył jej napisów, zapewne będzie musiał poczekać z powrotem do domu, aż ostatnia osoba wyjdzie z pracy, a na zewnątrz się ściemni… |
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Sob Lip 23, 2016 5:17 am | |
| Przez cały czas w którym krępowała (albo raczej odcinała dopływ krwi) jego dłonie, ani razu na nią nie spojrzał, a bynajmniej nie prosto w oczy. Oddychał ciężko ze wzrokiem wbitym w dół i płonącymi policzkami ze wstydu. Wręcz słyszał jak ostatnie okruchy człowieka, którym był jeszcze jakiś czas temu w nim milkną. Przełknął ślinę, czując jak krople potu spływają po jego czole. Myślał, że zaraz chyba pęknie z podniecenia tak go to rajcowało. Z każdym jej ruchem wokół jego dłoni robiło mu się coraz bardziej bezwolny, tak jak się tego spodziewał, tak jak tego pragnął. Skrępowany i powalony w końcu był wręcz zmuszony, by na nią spojrzeć. Nie widział już swojej kuzynki, lecz władcę. Osobę której był całkowicie posłuszny, która miała go karać i wynagradzać, a on mógł jej się po prostu haniebnie oddać. Każde jej słowo, każdy ruch... robiła wszystko jakby naprawdę urodziła się tylko po to, by nim zawładnąć. Im bliżej się zbliżała, tym bardziej on tracił wszystkie swoje zmysły, a kiedy dotknęła jego ciało swoimi ustami miał ochotę wręcz zawyć z podniecenia, ale jedynie wykrzywił twarz i jęknął znacznie głośniej niż robił to wcześniej. Stał się zwierzęciem pragnącym zaspokoić wszystkie swoje chore potrzeby, ale jak ujarzmione zwierze był również tylko zdany na łaskę swojego pana. Selene doskonale odnajdywała się w tej roli, znając swoją wartość w tej sytuacji, a przy tym jego. Znaczyła go, jak niewolnika, kurwę, albo zwierzę, czyli wszystko czym był. Stalówka jego własnego pióra, której zwykł używać do ukrywania prawdy, przekłamań, teraz służyła do opisania jak bardzo zepsutym człowiekiem był jej właściciel. Jakby w zemście na swoim dotychczasowym panu za lata bycia splamioną oszczerstwami teraz chciała sprawić mu jak najdotkliwszy ból, w końcu mogąc pisać prawdę. Nawet nie mógł wyczuć w jakie słowa układają się litery na jego klatce piersiowej. Wszystkie pociągnięcia niosły ze sobą niewyobrażalne katusze, a przy tym z każde kolejne zdawało się być bardziej palące i uporczywe. Walczył ze sobą w tym momencie, a dokładniej jego popędy z jego własnym ciałem. Zaciskał powieki i robił wszystko, by nie zacząć krzyczeć, ani się nie ruszać jak kazała jego pani, a i to nie udawało mu się całkowicie, bo podczas wędrówki pióra po jego klatce piersiowej wydawał z siebie najróżniejsze jęki. W końcu jednak nie wytrzymał, kiedy poczuł ostrą końcówkę przy jego szyi. Szarpnął się na bok, robiąc sobie przy tym długą kreskę od miejsca gdzie uprzednio znajdowała się stalówka i odwracając od niej głowę wyjęczał bardzo głośno. - Aaaaa-ach! |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Pon Lip 25, 2016 3:14 pm | |
| Jej praca wymagała coraz więcej skupienia, rozpraszała ją sama obecność Matt’a, nie wspominając o jego rozkosznych reakcjach na ból i upokorzenie, ani uległości, jakiej nie doświadczyła nigdy wcześniej, od nikogo. Podniecenie nie pozwalało jej myśleć logicznie, kierowała się już wyłącznie swoimi instynktami i chęcią zaspokojenia tego cudownego napięcia. Potrzebowała więcej. Natychmiast. Skończyła kolejne słowo, większe od poprzedniego, wyjeżdżające za bezpieczną granicę, po przekroczeniu której dostrzec je mogły niepożądane spojrzenia. „Zboczeniec” – głosił napis zdobiący jego szyję i obojczyk. Przeciągły jęk Matt’a poruszył ją bardziej, niż mogła sobie tego życzyć. Nim przytknęła stalówkę ponownie do powierzchni jego skóry, poruszyła biodrami, ocierając się nieco zbyt nachalnie i pożądliwie, aby mężczyzna mógł sądzić o przypadku. Zresztą westchnienie, jakie wkrótce wydobyło się z jej ust, rozwiało wszelakie wątpliwości, jeśli te w ogóle istniały. Oddech cichnął jak echo, rozbrzmiewając jedynie w głowie kobiety. Policzki płonęły jej żywym ogniem, oczy szczypały; była pewna, że gdyby odważyła się mrugnąć, pociekłby z nich łzy. Nie chciała, by widział ją w tym stanie. Wstydziła się tego, do czego doprowadził, samą uległością i pokorą. Kazała mu jednak patrzeć, więc robił to, na ile tylko potrafił. Pogrążając tym samym siebie. Dobrze, niech widzi, niech będzie świadkiem tejże porażki. Uległa mu nie mniej niż on jej. Nie spodziewała się, że odpowiedzią na cierpienie może być błaganie o więcej. Nie znała tego uczucia wcześniej. Sunęła piórem dalej, robiąc to jakby w osobliwym śnie. Wymyślała coraz to nowe epitety i przydomki, mające opisać jego odchylenie, anormalność skrywaną przed światem, choć z każdym słowem uświadamiała sobie jedno: byli do siebie podobni, niemal identyczni. Przerwała, z obrzydzeniem wypuszczając pióro z ręki. Przestraszyła się, jednak od razu odpierając męczące myśli, nie dając im szansy zagłębić się na dłużej. Nie teraz, gdy ciążyła na niej tak ważna rola. Ona, w przeciwieństwie do Matt’a nie miała związanych rąk, była odpowiedzialna za całą sytuację. I musiała grać dalej. Podniosła się na kolana, sapiąc, a właściwie rzężąc głośno, zaczęła dobierać się do jego spodni, rozpinając je przy użyciu drżących dłoni. Całe szczęście, materiał ustąpił prędko, bo w tej chwili nie zawahałaby się ich zwyczajnie rozciąć. Pod jej rozchylonymi nogami, obróciła całym jego ciałem, sprawiając, że znalazł się brzuchem na biurku. - Uważaj na atrament. Nie dotykaj. Będę niezadowolona, jeśli się rozmaże - szepnęła, choć była świadoma, że tusz nie wysechł jeszcze do końca, na drewnie z pewnością zostaną odbite ślady. Na pamiątkę. Szarpnęła nim, by jego uda zwisały swobodnie, poprawiając mu związane ręce, aby zapewnić mu choć resztki wygody. Poczuła się od razu lepiej, gdy na nią nie patrzył. Na nowo była panią sytuacji, dostrzegając każde drgnienie mężczyzny, podczas gdy on miał widok co najwyżej na dębowy blat, niewiele oddalony od jego twarzy. Ma nauczkę na przyszłość, jeśli taka w ogóle będzie miała miejsce. Nie pozwolić mu widzieć. Ręką sunęła po jego plecach, podwijając rozpiętą koszule, wedle własnego uznania. Dotarła do jego rudych włosów, zanurzając w nich swoje palce, głaszcząc je chwilę, a następnie szarpiąc i zaciskając na nich dłoń. Przyjemne doznanie. Odzyskała pewność siebie. Obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni, siadając mu na plecach, zwracając się twarzą w stronę przeciwną. Siłą opuściła mu spodnie wraz z bielizną, mocując się z materiałem przez pewien czas. Obnażyła jego pośladki, natychmiast przykładając do nich otwartą dłoń, gładząc je i kontemplując w milczeniu. Niejedna kobieta mogłaby pozazdrościć mu takiego tyłka. Był zgrabny, skórę miał czystą i delikatną, przyjemną w dotyku. Musnęła go samymi opuszkami palców. - Matt, może nie jesteś tego świadom, ale uraziłeś mnie. Dotknąłeś do żywego. – Ewidentnie wspominała ich początek kłótni, powód, dla którego oboje wylądowali na biurku. – Jednak… nie trzymam długo urazów. Wiem, że żałujesz. Wymierzę ci odpowiednią karę i zapomnimy o sprawie, dobrze? – zapytała niemal czule, głaszcząc go ręką. – Ukarzę cię, jak karze się niegrzecznych chłopców. - W tym momencie wpiła lekko paznokcie w jego skórę. Chlasnęła go po tyłku otwartą dłonią, niemal z całej siły. W pokoju echem rozszedł się głuchy plask, cała ręka ją zaświerzbiła. Dotknęła natychmiast miejsca, w które uderzyła, gładząc je, starając się zniwelować ból, jaki sama wyrządziła. - Masz taki kształtny tyłek, wiesz? Och, pewnie nie jestem pierwszą, która to mówi... - zaśmiała się złośliwie. - Powiedz, ilu mężczyzn się już do niego dobrało? Ile razy cię pieprzono, wyłącznie na twoje życzenie, Matt? - Trzasnęła go, tym razem mocniej, nie odrywając od razu dłoni, zaciskając na nim place, jakby chcąc poczuć jego ból. |
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Lip 26, 2016 12:49 am | |
| Przez resztę czasu bycia płótnem swojej kuzynki nie zdecydował się na podobny gest jak przed chwilą. Starał się raczej pohamować ze swoimi "odruchami" i utrzymywał z Selene kontakt wzrokowy, co jednak nadal nie było takie proste, mimo iż nie odczuwał już takiego szoku podczas brutalnego zetknięcia stalówki z jego skórą jak za pierwszym razem, ale zdołał zauważyć, że ten obłęd również się jej udzielił. Jak widać nie tylko on nie mógł zapanować nad swoimi instynktami. Obydwoje zatracili się już w swojej cielesności, aż sam by się sobie dziwił, gdyby tylko był teraz zdolny do myślenia o czymkolwiek innym niż pożądaniem zmieszanym ze wstydem. Teraz dał ze sobą zrobić wszystko - obracać na wszystkie strony, mogła z nim robić co chciała. Po chwili jej dotyk znowu stał taki intensywny, czuł jak kruszeje pod jej dłońmi. Selene jak widać nie oddała się tej sytuacji tak bezwstydnie jak on. Nie, doskonale wiedziała, że to ona jest tu panią i nie będzie zniżała się do poziomu swojej kurwy. Pozycja, w której się teraz znajdował jak również to, że jej nie widział, sprawiało, że czuł wszystko intensywniej. Naprawdę czuł, że wystarczy tylko jeszcze kilka chwil i osiągnie spełnienie, a wszystko co do tej pory robiła utwierdzało go w tym przekonaniu. To jak szarpała go za włosy, i to jak wbijała paznokcie w jego pośladki sprawiało, że oddychał tak głośno, jakby wręcz rżał, wiedział co się zaraz tu rozegra. Podniecało go to aż za bardzo, wręcz poruszał biodrami jak tylko mógł pod jej ciężarem. Był żałosną dziwką, a jedyne czego śmiał teraz pragnąć to być ukaranym, tak jak to się powinno postępować z niegrzecznymi chłopcami. Zalał się zimnym potem. Oczekiwanie zawsze było największą torturą, a ze razem frajdą. I nagle - Ach! - Wydał z siebie dźwięk po czym zacisnął swoje oczy i zęby. Czuł jakby jej wszystkie wypaliły się permanentnie na jego tyle. Zaczął głośno dyszeć, już nie wytrzymywał tego wszystkiego. Jej następne słowa sprawiły jednak, że nagle uderzyła go fala ciepła. Wytrzeszczył, aż oczy. Był bardzo wyczulony na punkcie... tego. Dobrze wiedziała, gdzie uderzyć, by bolało i poczuł się jak najbardziej żałosna spierdolina ludzka, która stąpała po tym świecie. Poczuł jak w jego oczach zbierają się łzy, lecz nie miał czasu się zastanawiać nad tym ponieważ Selene znów wymierzyła kolejny cios. - A-ACH!!~! - Tym razem wykrzyczał jeszcze głośniej. Zazgrzytał zębami, a po jego brodzi spłynęły dwie łzy i uderzyły o posadzkę. Obnażył się teraz przed nią całkowicie, w każdym znaczeniu tego słowa. Miał ochotę wrzeszczeć, by już przestała, że już ma dosyć, ale nadal czuł, że najgorszym ludzkim ścierwem i nie zasługuje na litość. Załkał, po czym począł głośno dyszeć. To do jakiego stanu go doprowadziła, było wręcz piękne, istna poezja. Osiągnął spełnienie, ale nie potrafił przestać. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Lip 26, 2016 1:39 pm | |
| Krzyki wydawane przez Matta to jedno, jednak ślady na jego tyłku zdradzały, że nieco się zagalopowała. Miało boleć, oczywiście! Nie robiła tego przecież dla przyjemności…! A nie, chwila… Nieważne! Miała do wymierzenia karę, jako że Matt sobie zasłużył i nie zamierzała oferować żadnych ulg z tak prozaicznego powodu jak ból, ot. Klepnęła go raz. I kolejny, znów mocniej. Słyszała jego płacz. I zupełnie nic nie robiła z tego powodu. To naturalna reakcja! Może nieco za bardzo na nią podziałała, ale całe szczęście – Matthew tego już dostrzec nie mógł. Nie byłaby zadowolona, gdyby wiedział, że to właśnie jego łkanie wywołało u niej największą rozkosz. Przełożyła nogę, zsuwając się z biurka, wciąż z przyspieszonym oddechem. Stanęła na podłodze, za nim, dłonią przytrzymując mężczyźnie plecy i tym samym dając mu znak, że jeszcze z nim nie skończyła, ma zostać w takiej pozycji, aż nie da mu wyraźnego przyzwolenia. W tej pozycji miała większe pole do manewrów, ograniczających się właściwie do bicia jego tyłka. - Biedny Matthew – zaczęła czułym szeptem, muskając palcami zaczerwienione miejsce. – Nazajutrz będziesz musiał wypełniać papiery na stojąco… - Zerknęła na krzywdę, jakiej sama była sprawczynią. – Ale nie jest to dla ciebie rewelacją, prawda? Nie pokazuję ci niczego nowego… Pewnie nieraz nie mogłeś usiąść po zabawach ze swoimi kolegami, mylę się? – zadawała mu wiele pytań, jednak od początku nie liczyła na odpowiedzi. Z satysfakcją uderzyła go ponownie, tym razem nie poprzestając prędko, a sprzedając mu serię klapsów, ignorując jego ewentualne sprzeciwy. Powstrzymała się dopiero, czując piekący ból na dłoni. Zerknęła na nią. Była czerwona, krew w niej mocno pulsowała. Myślała chwilę nad zmianą ręki, przecież doskonale poradziłaby sobie lewą, jednak nie sądziła, by leżący przed nią mężczyzna mógł wytrzymać więcej. Pochyliła się nad nim, opierając biodra o jego pośladki, przylegając ciałem do jego pleców. Właściwie położyła się na Matthewie, choć dzielił ich pewien dystans przez to, że wsparła się na łokciu. Ułożyła podbródek na jego ramieniu, ocierając się łagodnie policzkiem o jego skroń. - Wybaczam ci. Dobrze się spisałeś – szepnęła mu pochwałę do ucha, całując go w kość policzkową. Czuła się jak na torturach. Doskonale wiedziała, jak taka chwila ulgi, wdzięczności mogła złamać człowieka. Jednak ona nie zamierzała kontynuować; dostała to, czego chciała. Odsunęła się powoli i równie bez pośpiechu sięgnęła po swoją kamizelkę i pas, spoczywające na podłodze. – Ubierz się, Matt – rzuciła mu jeszcze przez ramię, ale prędko pojęła, że związane dłonie nieco mu to utrudniają. – Och – wymsknęło jej się, po czym sięgnęła do jego dłoni, jednak widząc tysiące supłów, których rozplątanie zajęłoby jej wieki, dobyła sejmitara, ostrożnie przecinając więzy pomiędzy jego rękoma. – Wybacz, kupię ci nową. – Wzruszyła ramionami, jakby chusta była największą krzywdą, jakiej dziś doświadczył. Stanęła przed nim, niezbyt wiedząc, jak powinna się zachować. Spuściła wzrok. - Pójdę już – oznajmiła, obracając się do wyjścia. Nim jednak dotarła do drzwi, jeszcze jedna kwestia pojawiła się nagle w jej głowie. – Matt… Erin twierdziła, że byłeś dla niej nieuprzejmy. Przeproś ją, gdy już ją spotkasz, dobrze? – zapytała, właśnie tymi słowami się z nim żegnając.
|
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Sro Lip 27, 2016 12:10 am | |
| Już całkowicie nie mógł pohamować swoich ust i gardła; krzyczał, wył i łkał najznakomitsze arie, podczas kiedy jego tyłek był bity gorzej niż niejedna czarownica podczas przesłuchania. To wszystko wbrew pozorom podobało się mu w sam najbardziej nieodpowiedni sposób co zdradzał głos mężczyzny, ale ciało już zaczęło dawać mu we znaki i upominało się o zakończenie grzesznej rozkoszy dla duszy. On jednak nie potrafił powiedzieć sobie dość, z resztą co taka gnida miała tutaj do gadania? W końcu jednak zdawało się, że kara została już wymierzona. Wtedy doszedł do niego cały ból, który pozostał chyba jeszcze na dokładkę. Przeciągnął się po stole jak tylko mógł (czyli prawie w ogóle) i opuścił głowę tak, by mogła sobie swobodnie zwisać. Zaczął dyszeć głośno jak lokomotywa, miał wręcz język wywalony na wierzch. Był tym wszystkim wykończony, jak po stosunku i to takim namiętnym, długim, jednak jego podniecenie nadal się utrzymywało. Nie potrafił skończyć, nie miał zahamowań. Dopiero jej dotyk, jej bliskość i na końcu zwieńczający to wszystko całus, po którym przeszedł go dreszcz, który czuł nawet w końcówkach palców u stóp, wybudził go w pewnym sensie z tego transu. Poczuł się wtedy tak spełniony, że chyba by się zraz rozpłakał, gdyby tylko nie starał się powstrzymać łez ze wszystkich sił. Coś pięknego. Powoli zaczęły do niego docierać bodźce z zewnątrz. Niezgrabnymi i ociężałymi ruchami starał się stanąć na równe nogi, co w jego stanie nie było wcale takie łatwe. Kolana wręcz załamywały się pod jego ciężarem, ale jakimś cudem się trzymał w pionie, nawet jak Selene machała mu tym jej mieczem przed nosem to i tak stał prosto. Rozprostował dłonie. Przybrały bardzo niepokojący, siny kolor, ale na całe szczęście mógł nimi poruszać, mimo iż nie mógł się wyzbyć z nich takiego dziwnego uczucia na granicy bólu i mrowienia. Przetarł sobie od razu twarz, po czym odgarnął włosy będące w niewiarygodnym nieładzie. Wciągnął również z powrotem pantalony i spodnie, a następnie jakby nigdy nic zaczął zapinać guziki na swojej koszuli, przy czym ubolewał w ciszy nad plamami atramentu na jej śnieżnobiałej powierzchni. Doprowadził się w końcu do stanu względnej ogłady, jakby to co się wyrabiało na jego biurku przed chwilą nie miało miejsca. Zanim Selene zdążyła się oddalić ku drzwiom na korytarz to rzucił za nią całkiem bezpłciowo, ale można było wyczuć, że był już zmęczony. - Jutro nie musisz stawiać się na przesłuchanie. - Były to ostatnie słowa, które dziś do niej skierował, a gdy tylko zamknęła za sobą drzwi to opadł przez chwilę jeszcze na biurko. Podparł sobie głowę na ręce i z trudem rozejrzał się dookoła. Rany boskie, jaki tu był bałagan, choć akurat do niego w jego gabinecie zdążył już przywyknąć, ale tym razem przechodziło to ludzkie pojęcie. Natychmiast wstał, by uprzątnąć to co zrzucili wcześniej. Pokręcił również głową na widok chusty, która nadawała się teraz wyłącznie na ścierkę, a szkoda bo była to jedna z jego ulubionych. Ech... Będzie musiał tu jeszcze dłużej posiedzieć.
/zt x2 |
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Sie 16, 2016 2:31 am | |
| Od tego małego "incydentu" minęło już parę tygodni. Wszystko zdawało się wrócić do normy, jakby to co się tu wydarzyło tak naprawdę nie miało miejsca, lecz było jedynie przedziwnym snem, aczkolwiek dowodem przeciwko tej teorii były ślady na pośladkach rudowłosego grabarza, przez które musiał przynieść sobie poduszeczkę z domu, bo inaczej by nie mógł wysiedzieć ani chwili na jego drewnianym krześle, a i tak ledwo dawało się wytrzymać. Poza tą małą niedogodnością nie dało się dostrzec chociażby najmniejszej różnicy w jego codziennej rutynie, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Matthew bowiem od tamtego czasu stał się jakby to ująć... Bardziej wyciszony, może nawet momentami i nawet nieobecny. W sumie niewiele osób miało okazję dostrzec tą subtelną zmianę, a właściwie jedyną osobą która mogła to zrobić była młoda, świeżo upieczona absolwentka akademii - Martha Birch, która zwykła mu od jakiegoś czasu przynosić papiery, a i ona nie komentowała tego w żaden istotny sposób. Dziś znów przywitali się formalnie w drzwiach (jak zwykle kiedy przychodziła z resztą). Dziewczyna swoim niepewnym krokiem zbliżyła się do biurka i odłożyła stertę papierzysk na boku, tak by przypadkiem nie natrafić na linię wzroku grabarza, który zwykł nie szczędzić sobie komentarzy na temat jej niezdarności jak i braku gracji w ruchach, lecz tym razem ku uciesze Marthy milczał. Już uradowana miała się z nim żegnać, kiedy nagle po pokoju rozległ się głos: - Natychmiast znajdź pannę Selene Torment i powiedz jej, że z niecierpliwością oczekuję jej w gabinecie. Tylko się pośpiesz. - Nie uraczył jej nawet swoim wzrokiem. Dziewczyna pewnie mogła tego nie zauważyć, ale zamiast jednej filiżanki herbaty na biurku mężczyzny dziś stały dwie, a i obok krzesła leżała jego torba trochę bardziej wypchana niż zwykle. Matthew dokładnie planował to spotkanie od kilku dni, od kiedy stało się dla niego jasne, że nie będzie im dane spotkać się przez przypadek na korytarzy, gdyż jakby podświadomie od tamtego momentu zaczęli siebie unikać bardziej niż dotychczas co było niemałym osiągnięciem. W rudej głowie grabarza od czasu ich kłótni i tego co nastąpiło po niej zaczęło się kłębić wiele myśli, jak i zrodził się pewien iście diaboliczny plan, jednak na chwilę teraźniejszą musiał rozwiać wszelkie wątpliwości, które ów proces myślenia ze sobą zrodził. Parę razy chciał już odpuszczać, kiedy znowu przed oczami przywoływało mu się wspomnienie wzroku Selene, aż go przechodziły dreszcze. Nie, nie mógł sobie tego tak odpuścić. Taka okazja mogła się przecież już nigdy nie powtórzyć. Był absolutnie pewien decyzji, którą pojął, bo gdyby nie był to nawet by o tym nie pomyślał, by wdrożyć swój plan w życie. Nie mógł pozostawić sobie ani cienia wątpliwości, jak to on. Oczekiwał więc w ciszy na to, aż jego kuzynka raczy się zjawić. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Sie 16, 2016 4:47 am | |
| Ich ostatnie spotkanie znacznie na nią wpłynęło, było to widoczne jak na dłoni. Czy pozytywnie? Ciężko ocenić. Na początku chodziła zrelaksowana, ciesząc się z byle powodu. Zaczęła dbać o swój wygląd. Wielokrotnie przyłapywała się na spoglądaniu w witrynę zakładu krawieckiego, zastanawiając się, jakby to było, gdyby i ona zaczęła wyglądać jak normalna kobieta, a nie budzący postrach kat… Rumieniła się na samą myśl. I wtedy ogarniała ją złość, gdy dochodził ją fakt, co Matthew z nią zrobił. Aż miała ochotę ugryźć się w tyłek. Bała się ich kolejnego spotkania. Unikała go, jak tylko mogła. Widząc rudą czuprynę grabarza gdzieś w oddali, automatycznie zmieniała drogę, chociażby i w przeciwnym kierunku. Wiedziała jednak, że jest to nieuniknione… Wycierała właśnie ręcznikiem mokre kosmyki włosów, świeżo umyte w łaźni po ciężkim dniu pracy, gdy dobiegł ją znajomy, choć lekko zdyszany głos. Odwróciła się, nie ukrywając swojego niezadowolenia, podczas prośby o jak najszybsze stawienie się w gabinecie Matta. Co on sobie wyobraża?! Że może ją tak wzywać do siebie za każdym razem jak psa!? Okryła się szczelniej ręcznikiem i schyliła się po własnego buta, którego wkrótce miała zamiar wcisnąć na stopę… tylko po to, aby cisnąć nim w niczemu winną pomocnicę jej kuzyna, wciąż stojącą w progu przebieralni. - Ach, tak!? Zero prywatności!!! Co ty sobie wyobrażasz, durna dziewczyno!? Że rzucę wszystko i pobiegnę do gabinetu twojego szefa!? – wrzeszczała, ciskając w nią drugim butem, choć pierwszy wcale nie chybił. – Zejdź mi z oczu, póki jestem jeszcze łaskawa!!! – wygrażała jej dalej, nawet gdy głowa dziewczyny zniknęła już za drzwiami. W damskiej przebieralni zapadła głucha cisza, kobiety wokół spoglądały na nią znad uniesionych brwi. Skrzywiła się i wymamrotała jeszcze pod nosem „no co?”, po czym powróciła do poprzedniej czynności, jak na złość – zupełnie się nie spiesząc. Niech Matthew sobie poczeka, co się będzie! Długo walczyła sama ze sobą, po wyjściu z łaźni (i pozbieraniu rozrzuconych elementów garderoby), wciąż opierając się pokusie, aby zignorować jego polecenie i ruszyć do domu, jak planowała. A jeśli było to coś ważnego? Nie mogła się przecież wiecznie ukrywać, przecież pracowali razem… A zresztą! Kimże on był, aby miała się go bać!? O, to idealny moment, aby mu wszystko wygarnąć! Powiedzieć, co myśli o takim traktowaniu, nakopać, jeśli trzeba będzie…! Kroczyła wściekle, zaciskając silnie pięści, a tupot jej stóp roznosił się z echem po korytarzu. Aż miarowo zwalniała, przechodząc w niepewny spacer. Bojowa mina zeszła z jej twarzy, podobnie jak waleczny nastrój, wraz ze zbliżaniem się do gabinetu Matthewa. Gdy stanęła pod jego drzwiami, zwątpiła zupełnie. Nie, nie dam rady, pomyślała, a dłoń zawisła jej w powietrzu, zaciśnięta, gotowa do zapukania. To było zbyt chore, nawet jak na nią. Czego ona się dopuściła?! Znała go przecież tak dobrze, od dziecka, a teraz… Nie. Nie chciała nawet o tym myśleć. Cofnęła się o krok, wiedząc już, że się nie przełamie, aby przekroczyć ponownie próg jego gabinetu.
|
| | | Matthew Grabarz
Liczba postów : 357 Join date : 11/04/2016
| Temat: Re: Gabinet Matta Wto Sie 16, 2016 11:08 pm | |
| Czas mijał, a ona wciąż się nie pojawiała u progu jego drzwi. Zaczął już nerwowo spoglądać na swój kieszonkowy zegarek przez co jeszcze bardziej się denerwował, ponieważ ten nie chodził już od bardzo dawna, a służył mu jedynie jako ozdoba i wyjmował go tylko w kryzysowych sytuacjach. Przyznać musiał, że dopadło go dziwne napięcie, które narastało z każdą chwilą. Coraz bardziej zaczynał wątpić w to co robił. Wziął pod uwagę możliwość, że Selene może sobie tak po prostu go olać i nie przyjść, lecz wolał nie dopuszczać jak na razie do siebie przegranej, co z kolejnej minuty na minutę stawało się trudniejsze. Cały czas myślał o tym co między nimi wtedy zaszło. Wydawało mu się, że ona również się w tym równie dobrze jak on, nie przyjmował wiadomości, że zaszło między nimi jakieś nieporozumienie. Nie... tak nie mogło być, przecież sam widział! Jej wzrok, jej pasja, to nie mogło być tak po prostu z przypadku. A może to on czymś zawinił? Może był zbyt uległy jak na pierwszy raz? Zaskoczyła go tym, a poza tym wszystko działo się tak szybko! Nie miał czasu wpaść w dostateczny nastrój ani nic! A może wcale nie o to chodziło? W takim razie o co? Wątpliwości wydawały się kłębić bez końca, kiedy nagle na korytarzu rozległ się stukot obcasów. Rozpoznał w nim charakterystyczny chód swojej kuzynki. Nagle wszystkie złe myśli opuściły go, jakby za dotknięciem magicznej różdżki. Ha! Od początku wiedział, że pokusa była dla niej zbyt silna, bo ona doskonale wiedziała po co ją tu przywołał, prawda? Kiedy zatrzymała się przed drzwiami, rozejrzał się jeszcze po gabinecie czy wszystko jest na swoim miejscu i podparł łokcie na biurku, by wyglądał poważniej, ale ku jego wielkiemu niezadowoleniu Selene postanowiła zapomnieć jak się puka, w czasie kiedy się nie widzieli. Zmuszony był więc ruszyć swój ledwo zagojone cztery litery z krzesła i przykręcić trochę swoją aurę dominującego nad sytuacją pana, którą chciał ją powalić na wejście, ale jeszcze nie wszystko na szczęście było stracone. Przekręcił pośpiesznie gałkę, narażając się przy tym na śmieszność w wypadku gdyby Selene zdążyła już odejść, albo okazało się, że to wcale nie ona stoi za drzwiami, lecz na całe szczęście zastał nikogo innego, a jego rudowłosą kuzynkę stojącą jak kołek na korytarzu. Chyba po raz pierwszy od dawien dawna poczuł jakiekolwiek pozytywne emocje na jej widok, nie okazywał tego jednak zbytnio, tylko przybrał poważny wyraz twarzy i powiedział- Oczekiwałem Cię tutaj Selene. Wejdź i zamknij za sobą drzwi. Kierując swoje kroki w stronę biurka nakazał jej: - Usiądź - Po czym zasiadł ponownie na krześle i wyjął swoją fajkę. - Herbata już wystygła. - rzucił tylko odpalając tytoń, nawet nie racząc jej swoim wzrokiem. Zaciągnął się i dopiero wypuszczając dym na nią spojrzał i co mogło wydawać się dość osobliwe zawiesił na niej swoje oko trochę dłużej, jakby chciał dostrzec w niej jakąś zmianę. Przygryzł delikatnie wargę. Czuł się teraz inaczej w jej obecności niż dotychczas, naprawdę dziwne... Cóż, mógł się tego spodziewać, że ujrzawszy tę stronę jej osobowości jej obraz zmieni się w jego oczach na zawsze. Tak więc nie przedłużając już ani chwili dłużej w końcu przerwał ciszę (o ile taka nastąpiła). - Zapewne doskonale wiesz z jakiego powodu chciałem się z tobą spotkać, a przynajmniej po części. Nie sądziłaś chyba, że zapomnę o tym co stało się tu, na tym biurku? O tym czego się tu... obydwoje dopuściliśmy. - Ciągnął dalej z pokerową twarzą. - Nie będę ukrywał, że mnie zaskoczyłaś. Choć szczerze po części jest w tym moja wina. Powinienem był się tego już dawno domyśleć. - Westchnął. - Nie kazałem Cię tu przywołać jednak, byś wysłuchiwała moich wywodów odnośnie tamtego... zdarzenia, tak to ujmijmy. Zrobiłem to z trochę bardziej konkretnych powodów. - Nagle stał się jeszcze poważniejszy i wlepił swój wiercący dziury wzrok w jej oczy. - Selene, chciałbym Ci złożyć propozycję, a właściwie omówić przyszłość naszych kolejnych spotkań. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Matta Sro Sie 17, 2016 1:28 am | |
| Omal nie wrzasnęła, gdy drzwi otworzyły się na całą szerokość, właśnie wtedy, gdy miała ruszać z miejsca. Na pewno miała idiotyczną minę, nigdy nie potrafiła zgrywać opanowanej, gdy sytuacja zmuszała ją do okazywania emocji. Teraz już odwrotu nie było. Z wielkimi oczyma przekroczyła próg, aż uderzył ją ciąg poleceń, co nieco nią wzburzyło. Zastanawiała się, co bardziej nią zszokowało – jak prędko wrócił do normalności, czy może z jaką łatwością przychodziło mu wydawanie tych jawnych rozkazów. Trzasnęła za sobą drzwiami, aż całe pomieszczenie zatrzasnęło się w posadach, a z jednej z półek z cichym świstem zleciały pojedyncze papiery. Usiądź, ha! Dobre sobie! Podeszła do biurka, ale ani myślała zasiadać na poleconym krześle. Zamiast tego spoglądała na niego spode łba, czując gorąco rozlane na jej policzkach. Na wzmiance o herbacie, zachowała się ponownie nad wyraz przekornie, bo sięgnęła po stojącą bliżej filiżankę i wychyliła ją na raz, prędko pochłaniając jej lodowatą zawartość. I tyle było ze spokojnego picia herbatki. Już chciała odchodzić w przeciwległy kąt pokoju, skrzyżować na piersiach ręce i usiłować nie umrzeć ze wstydu, gdy jej kuzyn odpalił papierosa. Nie znosiła tego zapachu. Prosiła go już o to wcześniej. A dodatkowo… tak, obiecała sobie coś ostatnim razem. Podeszła do niego zdecydowanym krokiem, poddając się cudownemu niemyśleniu, a jedynie działając. Stając nad nim, wyrwała mu zapalonego papierosa z ręki, wcale nie bawiąc się w delikatność. Szarpnęła go silnie, bez pardonu, uważając jedynie, aby nie oparzyć się od żaru. Ścisnęła jego dłoń, splatając z nią palce, jak może tylko uczynić to zakochana para. - Nie waż się palić w mojej obecności – warknęła przez zaciśnięte zęby, a dym z niezgaszonego papierosa uderzył ją do nozdrzy, co tylko zirytowało ją bardziej. Nie pozwalając mu jeszcze na odpowiedź, zgasiła go, prosto na wewnętrznej stronie dłoni Matta, którą trzymała wyłącznie w tym celu, tuż nad nadgarstkiem. Puściła go wkrótce, odsuwając się, wrzucając resztkę na dywan. Na skórze mężczyzny pojawił się drobny ślad oparzenia, gdy dotarło już do niej, co uczyniła. Speszyła się nieco i cofnęła o kolejny krok, ale również zmusiła się do niezachwianego tonu. – Będzie ci o tym przypominać – wskazała na drobną rankę, która zapewne prędko nie zejdzie. Och, kolejna do kolekcji. Matt wkrótce będzie zlepkiem blizn, jeśli dalej będzie się z nią zadawał. W końcu usiadła, ale nie na wskazanym przez niego miejscu, a na skraju biurka, gdzie mogła spoglądać na niego z góry, gotowa do ucieczki lub ataku, w zależności od sytuacji. Teraz mogła odpowiedzieć na jego dziwne zarzuty, których wolałaby nigdy nie usłyszeć. - Jakie kolejne spotkania? O czym ty bredzisz? Dlaczego miałabym chcieć się spędzać mój wolny czas właśnie z tobą? – Głos miała twardy, choć była jawnie zszokowana jego bezpośredniością i przesadnią pewnością siebie. Chciała tego, nawet jeśli wciąż nie potrafiła dokładnie sprecyzować swojego życzenia. Ukrywała to przed samą sobą, nie chcąc być tą stroną, która da zbyt wiele. – Tamto… - zaczęła niepewnie, stopniowo tracąc grunt pod nogami i czując rosnące zawstydzenie. Bała się o tym myśleć, a co dopiero głośno o tym mówić! – Było błędem – dokończyła z trudem. – Nie zamierzam cię jednak za to przepraszać. Zasłużyłeś na karę po stokroć. Jednak… niezależnie od tego, jak… - Oddech Selene znacznie przyspieszył, gubiła się we własnych słowach, plącząc się i coraz ciężej je wypowiadając. – J-jak nam się podobało… - zająkała się, naprawdę! – Nie możemy tego powtórzyć. To chore. Masz pojęcie… ile osób wtedy mogło po prostu wejść do twojego gabinetu?! Co by sobie ludzie pomyśleli, gdyby wiedzieli? Nie. Po prostu nie. Chyba jeszcze nigdy nie była z nim tak szczera, jeżeli nie liczyć tylko dziecięcych lat naiwności. Teraz dzielili sekret, łączącą ich tajemnicę, która nie miała prawa ujrzeć światła dziennego.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet Matta | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|