First topic message reminder :Zapada zmrok, nadziei brak...
Ciemność niczym całun zakryła trupa jakim jest ten świat lecz mimo wszystko dla wielu noc jest wybawieniem. Odpoczynkiem od kieratu życia codziennego. czymś dającym nadzieję iż z kolejnym świtem świat zmieni się choć na chwilę.
-Naiwność- przeszło przez myśl kobiety owe jedno słowo podsumowując cały ten świat. Był on bowiem tak naiwny niczym małe dziecko! Wiecznie pragnący czegoś oraz goniący za tym co nieuchwytne lecz zaraz... Czy właśnie ona nie robi tego samego? Nie, nie może być...
Chyba...
Jednak wraz, z zapadnięciem zmroku ona przywdziała swe odzienie szczelnie przy tym zakrywając siebie oraz broń płaszczem jaki dla wielu zdawał się być przekleństwem. Ona jednak przywdziewała go wtedy gdy wyruszała na łowy. Gdy działała na pograniczu samej siebie... kiedy na nowo stawała się inkwizytorem mimo iż już dawno wydano na nią wyrok. Jej ciało przypominało jej, o tym od wielu dni. Blizny te starsze oraz świeże zdawały się piec, krzyczeć by nie wyruszała! Ona jednak jak zwykle nie słuchała ani ich ani swej siostry szepczącej jej do ucha... Dziś, to ona zdawała się być nieugiętą... Czemu?
Dziwne pragnienie prowadziło ją do miejsca jakiego nie znała. Pragnienie jakiego przyszło jej nie rozumieć lecz mimo wszystko wyjechała, z miasta obserwując przy tym zasypiający świat, z grzbietu swego konia. Świat jakim gardziła, a jaki zdawał się być dla niej jedynie zbędnym paprochem... Lecz czy było, to ważne?
Dla kobiety pozostawiającej miasto za plecami wszystko zdawało się być tylko nieznaczącą chwilą... Prawie tak samo jak góra rosnąca, z każdym krokiem konia. Góra, która jak mówią legendy jest siedliskiem wiedźm lecz Sam dobrze wiedziała, żę tak nie jest, a nawet jeśli...
Gdzie dom twój jest? Czy zgubiłaś się?
Słyszała te słowa wielokrotnie. Były szeptane w każdej chwili gdy tylko myśl jej skierowała się ku wspomnieniu domu. Tego jakiego pozostawiła daleko za sobą tak samo jak pozostawiła tam siebie samą... Zapewne rozmyślała by dłużej gdyby nie szept mówiący "spójrz w górę". Sam uczyniła, to bez sprzeciwu, a jej oczom ukazał się widok jaki nigdy nie przestanie ją zadziwiać. Gwiazdy... Wiele tysięcy gwiazd... Każda, z nich nosiła zapewne swoją historię. Każda zdawała się spoglądać na nią oraz oszołamiając na tyle by przestała władać na koniem, a ten wyczuwszy okazje zboczył, z trasy...
Zdawać się mogło iż był on wiedziony tą samą siłą jaką dziewczyna znała. Siłą nakazującą jej uciekać czy też walczyć. Czymś czego nie mogła nigdy określić... czymś co czuła wiele razy w swoim życiu lecz uczucie jakie towarzyszyło jej w chwili gdy koń zatrzymał się przed wejściem do groty było nazbyt znajome.. Jak wtedy...
Gdy przyszło jej pozostawić coś ważnego...
Gdy wybrała obowiązek...
Zawsze, to robiła...
Zawsze...
Gdy tylko stopy kobiety dotknęły kamienistej ziemi ona wiedziała. Musiała wejść do tej ciemnej dziury. Przeczuwała przecież, a jej przeczucia nigdy nie kłamały. miała ona bowiem dar... Zawsze widziała, to czego nie widzą inni. Zawsze potrafiła odnaleźć się w sytuacji jaka pakowała ją w kłopoty, a to tutaj pachniało kłopotami.
Sam naciągnęła kaptur na głowę tak aby ciepły letni wiatr nie muskał jej skóry po czym ruszyła ku ciemności... Ruszyła bez słowa.
***
Zapadł zmrok...
Nie, to ciemność ogarnęła w końcu jej zmysły oraz świat w jakim się znalazła. mrok sprawił iż jej dusza była wreszcie wolna. Przecież im dłużej wpatrujesz się w przepaść tym przepaść bardziej cię pochłania.
Tak było i w jej przypadku.
Siedziała bowiem w owej jaskini pewien czas. Ile? Nie, nie wiedziała. Mrok bowiem cały czas trwał, a delikatne światło jakie padało od skał zdawało się być nienaturalnie przyjemne. Wręcz zachęcające do kontemplacji...
Może... Może, to świątynia? Przemknęło jej przez myśl gdy po raz kolejny przesuwała spojrzeniem po naciekach wodnych jakie rzeźbiły, to miejsce od wielu lat.
-Czuje Cię...- Wyszeptała, a słowa jej ruszyły w szaleńczy bieg po tym miejscu tak samo jak jej myśli w chwili gdy po raz pierwszy usłyszała kroki dochodzące, z wejścia do tego miejsca. Sam jeszcze parę lat temu czy nawet tygodni zerwała by sie z ziemi zaszywając w cieniu lecz dziś... Dziś dobrze wiedziała, że nie musi tego czynić bowiem czuła znajomą obecność...
Czyżby przybycie w to miejsce nie było przypadkiem, a może po prostu los na nowo zakpił, z niej?
Czy, to ważne?
Liczy się przecież chwila, a Sam miała szczęście do tych dziwnych oraz wywołujących kłopoty... Czy tak będzie i teraz?