|
|
Autor | Wiadomość |
---|
Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Pon Cze 15, 2020 9:38 am | |
| Nie czuł potrzeby załagodzenia konfliktu, widząc, wojownicze nastawienie dziewczyny wraz z jej przekonaniem o prawie do pogawędki z mężczyzną, który był mu śmiertelnym wrogiem. Był wściekły i każde jej słowo podsycało złość Setha. Dogonił dziewczynę, w pierwszym odruchu chcąc szarpnąć ją za włosy, gotów zaciągnąć ze sobą. Powstrzymał złośliwy gest, chwytając przedramię Yvette przez materiał ubrania, odwracając gwałtownie w swoją stronę. — Myślisz, że możesz biegać po Inkwizycji, jak ci się podoba? Myślisz, że twoje szczęście załatwi sprawę? — mówił przez niemal zaciśnięte zęby. — Nie pisałem się na to. Nie mam zamiaru stawać na głowie, podczas gdy ty... — urwał, nie potrafiąc odgadnąć, co właściwie zajęło im tyle czasu. Nie był pewny, czy chce znać prawdę. — Nie wiem. Chodź ze mną. Sprawdzę co z Leo, a później usiądziemy i... — próbował się uspokoić i znaleźć możliwie pokojowe rozwiązanie ich konfliktu. — Możesz mi wyjaśnić, co było dla ciebie tak istotne, że musiałem biegać za tobą po całym zamczysku jak kretyn — zaoferował, nieumiejętnie tłumiąc drżącą w jego głosie złość. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Pon Cze 15, 2020 6:17 pm | |
| Dopóki dane było jej utrzymywać się na nogach, nie zwalniała. Ignorowała chęci spojrzenia za siebie, by ustalić, czy przypadkiem nie zmienił drogi. Musiała pozostać nieugięta. Drażniła ją ta agresja. Rzucał oskarżenia, nie mając zielonego pojęcia o przebiegu przypadkowego spotkania, jakie w żadnym stopniu nie zaliczało się do uroczych pogaduszek przy herbacie. Kierował się wyłącznie podejrzeniami, które najbardziej mu odpowiadały. I nieważne, jak bardzo chciałaby wyśpiewać mu całą prawdę, migiem przeganiając bezsensowny konflikt, kłamstwem zdobędzie cenny czas, tak potrzebny w tej chwili. W nerwach mógł posunąć się do podjęcia różnych decyzji, ale ostatecznie wybrał nie za dobrze, nieświadomie sprawiając Yvette ból. Skrzywiła się nieco, gdy poczuła szarpnięcie. — Skoro mogłam sama wyjść za twoim przyzwoleniem, mogę też sama wrócić. Nie uważasz, że jest to odpowiednie rozwiązanie na ten moment? — utrzymywała równie gniewny ton, jakby tylko tak potrafili rozmawiać. Zaraz jednak odpuściła, widząc, że chciał dojść do jakiegoś porozumienia. Westchnęła głębiej, mając widoczny problem z wyjaśnieniem. — Chciał się pożegnać... — zaczęła z wahaniem, zerkając na lekko drżącą dłoń ze szkatułką. — Sprawdźmy co z Leo, potem ci o wszystkim powiem. Obiecuję — zadeklarowała ciszej, wyciągając najważniejszą sprawę na wierzch. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Pon Cze 15, 2020 7:39 pm | |
| Spojrzał na nią, garnąc się do poprawienia jej, jakby popełniła ogromny błąd: — O nie. Bezpowrotnie straciłaś prawo przemierzenia chociażby połowy szerokości korytarza bez mojej obecności. Musiałem upaść na głowę, że wtedy się na to zgodziłem... — mówił szybko i równie szybko szedł, nie przejmując się tym, jeśli dziewczyna pomnie połowę jego wypowiedzi. Postanowienia dotyczyły niego i po tym, co przeżył pod jej nieobecność, nie zamierzał pytać Yvette o zdanie, ani iść na kompromis. Starał się ukryć swoją nerwowość, choć sam fakt, że zmierzali do Leandra zdradzał, że przejął się słowami Gerarda. Mimo zarzucanego mu kłamstwa i przekonaniu o jego blefie, wolał zobaczyć dowód na własne oczy. Bezustannie powracał myślami do mężczyzny, którego zostawili na placu, obawiając się, że do końca życia jego cień będzie nad nimi spoczywał, niezależnie od tego, jakich wyborów dokonają. Gerard zawsze powracał, zdawać by się mogło, że tym chętniej, nim mniej pragnie się go zobaczyć. — Pożegnać się! — powtórzył, niemal ją przedrzeźniając. — Pożegnać się i dać prezent — mruknął, zerkając na szkatułkę, wciąż nie mogąc pojąć zaistniałej sytuacji. — Jakbyście byli... — chciał uderzyć w porównanie ich bliskości, gdy w jego myśli wpadło określenie, które padło na placu. — Co to miało znaczyć? Czemu uważasz go za... Ojca? — skrzywił się mocno, nie przestając maszerować, niemal na oślep odnajdując drogę w poszukiwaniach Leandra. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Pon Cze 15, 2020 8:38 pm | |
| Prychnęła mimowolnie, gdy prawo do samotnej przechadzki zostało natychmiastowo odebrane, a na jego miejsce wpakowało się obostrzenie. Była gotowa do podjęcia negocjacji. Wiedziała, że wygra bez żadnego trudu, załatwiając sobie dwa razy lepsze przywileje, ale postanowiła przełożyć tą kwestię na kiedy indziej. Dokładnie go obserwowała, w międzyczasie starając się utrzymać narzucone tempo. Nie przychodziło to łatwo. Kroczyła po cieniutkiej granicy, cudem wydobywając skądś siłę na następne ruchy. Ukradkiem otarła rękawem koszuli twarz, chcąc wyglądać korzystniej dla otoczenia, które mogło być bardziej spostrzegawcze, niż Seth. — Za dużo dowodów — mruknęła pod nosem, wracając pamięcią do dzisiejszych słów kata. — Nie mogę się mylić. Nie zdradziła nic więcej. Miała wrażenie, że gdyby teraz zaczęła cokolwiek mu tłumaczyć, ściągnęliby na siebie uwagę i więcej kłopotów. — To... nigdy nie zyskałoby miana prezentu — wyprowadziła go z błędu, pragnąc błyskawicznie rozwiać rodzące się od początku podejrzenia. Związane z tym pudełkiem wspomnienia już zawsze będą powodować niewyobrażalne przerażenie, które rozwijało się od pierwszych dni w inkwizycyjnej siedzibie, a jednak nie potrafiła go po prostu wyrzucić. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 7:28 am | |
| Zwolnił kroku, zerkając na nią z boku, walcząc z chęcią zatrzymania się i wyjaśnienia sobie tych wszystkich zawiłości po kolei. Żałował, że okoliczności nie pozwalały im zrobić tego jak należy. Zwłaszcza po wszystkich planach i zapewnieniach pochodzących z dnia wczorajszego. — Nic z tego nie rozumiem — wyjawił bez żadnego oporu, nie zamierzając udawać, że jest inaczej. Jak zwykle brał pod uwagę setkę rozwiązań, lecz nie te, które obejmowały się w zakresie prawdy. Zdążył już postawić Yvette w roli ofiary, zmuszonej do myślenia i mówienia tego, co chce Gerard. — To nie ma sensu. Czytaliśmy jego kartoteki... Nie było cię w nich — mówił, starając sobie to ułożyć, jakby wypowiedzenie słów na głos nadało im większe znaczenie. Żaden z puzzli jednak nie stykał ze sobą, a on sam nie czuł się w żaden sposób pewniej. Czuł, że w tej chwili i nerwowych okolicznościach nie rozwiąże tej zagadki; nie, do kiedy połową umysłu ma zaślepioną obawą o brata. Wyszli na boczny korytarz, mijając kilku przechodzących inkwizytorów. Wodził wzrokiem po strażnikach, nie odnajdując jednak znajomej twarzy. — Gdzie on, kurwa, jest? — syknął, zawracając i bez wyjaśnień obejmując inną drogę, zamierzając przetrzepać każde z miejsc, w których mógł być Leander. Oddychał ciężko, niemal godząc się z tym, że jego dzień opiera się w całości na poszukiwaniach. Tej lub innej księżniczki. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 1:10 pm | |
| Gdyby tylko mógł usłyszeć tamtą rozmowę, ton wypowiadanych przez Gerarda słów, sam wyciągnąłby podobne wnioski. Niestety, pozostawało wierzyć, że tłumaczenie spełni dobrze swoją rolę. — Nie mógł na to pozwolić. To normalne, że nie zamieścili tego faktu w jego papierach... Nikt nie ma o tym pojęcia — objaśniła, choć były to wyłącznie przypuszczenia, na których mocno opierała swe zdanie dotyczące kata. Nie posiadała żadnych pewnych informacji, a jednak uczucie, że nie ma tu miejsca na pomyłkę, było zbyt silne. Samo wspomnienie Ophelii rozwiewało wątpliwości, które mogły jeszcze się utrzymywać. Znał ją. Znał za dobrze. Niezdecydowanie Setha odbijało się na Yvette. Błądził, próbując za wszelką cenę odnaleźć zgubę. Robił to szybko i gwałtownie, czasem pozostawiając dziewczynę w tyle. Zmuszona była nadrabiać drogę, lecz w pewnej chwili zaczęła trzymać się blisko ściany, obawiając się znów nagłego upadku. — Seth, zwolnij... — wypowiedziała swą prośbę dość cicho, walcząc z wycieńczeniem. Zapewne nie dosłyszał, mając na głowie zdrowie brata. — Może nie ma go w zamku — dodała, hamując nieumiejętnie sapanie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 3:43 pm | |
| Pozostało mu wierzyć, że w innych okolicznościach, gdy będzie miał możliwość wzięcia chociażby pełnego oddechu, słowa Yvette nabiorą sensu. W innym przypadku był daleki osiągnięcia tego. Liczył na to, obecnie nawet nie próbując poskromić chaosu informacyjnego, jaki zakradł się w ich codzienność. Tymczasowo przyjął podany mu, niemożliwie absurdalny stan rzeczy jako ten prawdziwy i aktualny. Dla własnego spokoju i możliwości skupienia się na istotniejszych kwestiach. — To niczego nie zmienia, prawda? Żadne z powiązań nie zmyje tego, kim był i co ci robił... — upewnił się, jakby chcąc postawić granicę, aby kat nie został honorowym i codziennym punktem w ich relacji. Sam nigdy nie uważał biologicznych więzi jako zobowiązania, a osoba Gerarda byłaby jedynie potwierdzeniem jego przekonania. — Przepraszam — wypowiedział w roztargnieniu, wedle życzenia lekko zwalniając. Widział, że ledwie za nim nadąża, co argumentował wieloma czynnikami, łącznie z wczorajszą nocą. Nie myślał jednak o porzuceniu jej, nie po tym, gdy w końcu ją odnalazł. Nie miał również możliwości przekazania jej w zaufane ręce, gdyż właśnie ich poszukiwał. Pozostało mu ciągnąć ją za sobą, chociażby po podłodze. Położył dłoń na jej karku w pocieszającym geście, pozwalając dziewczynie na krótkie złapanie oddechu przed dalszym ruszeniem w podróż. — Musi gdzieś tu być — mruknął, wychodząc na kolejny korytarz, zbliżając się do skrzydła szpitalnego, w najgorszym przypadku zamierzając przetrzepać wszystkie łóżka z pacjentami. Nim jednak wpadł do szpitala wypytując wszystkich o brata, coś pokusiło go, by rozejrzeć się po obydwu stronach przecinającego korytarza, wzrok zatrzymując na jednej z wnęk. Znana mu postać stała oparta o ścianę, czyniąc to, co wychodziło mu najlepiej — udając, że pracuje. — Leander! — huknął na niego, gwałtownie skręcając i truchtem podbiegając do mężczyzny. — Nie śpię! — dostał w odpowiedzi, co niemal zwaliło go z nóg. Huknął śmiechem, odwracając się do Yvette , kręcąc głową i przewracając oczyma w geście pt. "A nie mówiłem?", jakby od początku nie istniał cień możliwości, że Gerard nie kłamie. Ciężka atmosfera odmieniła się w ułamku sekundy. Nie sposób było jednak nie dostrzec ulgi wymalowanej na twarzy Setha. Znalazł się nieopodal brata, winny wyjaśnić mu chociaż powód, dla którego przerywa jego cenny sen. — Widzę. Nikt nie prześlizgnie się na twojej warcie — zakpił, obracając to wszystko w żart. Leander potarł otwartą dłonią twarz, niezbyt przytomnie usiłując odgadnąć, co kieruje jego bratem. Chwila rozbudzenia nie sprawiła jednak, że ucieszył się na jego widok. — Dziękuję za odkrywczą nowinę, detektywie. Biegłeś, aby mi to powiedzieć? — mruknął, wracając do podpierania muru, czując, że nic dobrego nie wyniknie z nadchodzącego dialogu. Wiedząc, że jego ulubiona czynność została mu bezpowrotnie odebrana, przeniósł wzrok na Yvette, kłaniając się lekko. — Dzień dobry. Długo się nie widzieliśmy... Sporo się zmieniło, jak widzę. Seth zaczął cię bić? — zagaił, jakby poruszał temat pogody, z uśmiechem wskazując palcem na policzek. Również drugi ze żniwiarzy przeniósł wzrok na dziewczynę, w zadziwieniu musząc przyznać rację, że jeden z policzków Yvette był ciemniejszy. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 4:18 pm | |
| Niespodziewanie spłynęła na nią litość. Zyskała marną chwilę na złapanie oddechu, bezsensowne poprawienie pomiętych ubrań, a także poluzowanie zawiązanej wokół szyi chusty, o którą dokładnie zadbał Gerard, zasłaniając cały obszar stworzonego dzieła. Jej ruchy były niezwykle powolne, jakby wcale nie była przejęta losem blond żniwiarza, a to z kolei zawdzięczała najróżniejszym odmianom bólu. Wzbierały na sile, nie odpuszczając ani na sekundę. Czy podobnie było przy poprzednich ranach? Czuła się równie źle, co teraz? Chyba zwyczajnie zajmowała myśli nowościami w swym życiu, zamykając wspomnienia związane z karami na klucz. Postrzegała siebie jako zbędny bagaż w tych energicznych poszukiwaniach. Musiała nim być, ale Seth nie mówił tego wprost, skupiając się wyłącznie na celu. Miała szczerą ochotę wypomnieć mu brak uwagi, zbulwersować się, ale z drugiej strony jego nieświadomość była błogosławieństwem. Nim się obejrzała, znikł z pola widzenia. Zakłopotana, rozejrzała się prędko, wybierając przypuszczalnie właściwy kierunek. Podążyła chwiejnie za nim, nie odstępując zimnej ściany o krok. Tylko ona mogła pomóc. Słysząc śmiech Setha, sama się uśmiechnęła pod nosem, jakby odczuwając niespotykaną ulgę. — Całe szczęście... — wyszeptała, podchodząc do nich bliżej, lecz nadal utrzymywała pewien dystans. Wyprostowała się nieco, nie chcąc za nic przyciągnąć podejrzeń w większym gronie osób. Nie był to dobry pomysł, ponieważ naciągnięcie skóry poskutkowało krwawieniem. Czuła, jak wszystko nieprzerwanie spływa w dół, brudząc nie tylko skórę, a i ubranie. Beztroskie słowa Leo uświadomiły jej, że pominęła ważny szczegół, jaki niezmiennie trwał na policzku od opuszczenia lochu. — Nie, to tylko... — zamilkła, szukając wiarygodnej wymówki. Zasłoniła policzek dłonią, pragnąc ukryć dostrzeżony już ślad po uderzeniu. Bojąc się nadciągającego zdemaskowania, postanowiła się wycofać. Nie zdążyła wykonać kilku kroków, a wylądowała na kolanach, upuszczając drewnianą szkatułkę. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 6:14 pm | |
| Nie była świadoma tego, jak bardzo przydała mu się podczas poszukiwań. Nie dostrzegając jej stanu Seth nie czuł się zobowiązany, by zwalniać i cieszyć się z obecności dziewczyny, dzięki której ostatecznie dotarli do celu. Mógł tylko żałować, że nie posiadał jej szczęścia podczas szukania samej Yvette. Jak rana na twarzy była czymś naturalnym, zwłaszcza jeśli było się wiedźmą pośród setki inkwizytorów, tak zachowanie Yvette nieco zaniepokoiło Leandra, który spodziewał się, że obrócą temat w żart. Nic takiego nie wydarzyło się, więc oskarżycielskim spojrzeniem zlustrował Setha, z ulgą odnajdując na jego twarzy zdziwienie. Nie musieli długo czekać, by ich zaskoczenie i chęć rozwiązania zagadki się pogłębiła, po serii niespodziewanych czynności, jakie zaprezentowała im Yvette, na chwile po dotarciu do celu. Seth natychmiast za nią popędził, jakby zapominając o całej osobie Leandra, choć sekundy temu była jego najwyższym celem. — Ten skurwysyn ci to zrobił?! Podszedł do niej, uwagę skupiając na twarzy dziewczyny, wielce niezadowolony, że przegapił tak istotny element. Nie wiedział, czy jej upadek był efektem potknięcia się, lecz szczerze w to wątpił. Zaczynał dostrzegać, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Podniósł upuszczone pudełko, pochylając się nad Yvette. Choć miał wrażenie, że otwierając je i spoglądając w jego zawartość pozna wszystkie tajemnice, nie uczynił tego, czując, że nie byłoby to na miejscu względem resztek prywatności jakie posiadała skazana. — Źle się czujesz? — pytał bezradnie Seth, nie wiedząc, jak może jej pomóc. — Usiądź — polecił jej Leander, który choć trzymał się z tyłu, również opuścił swoje stanowisko, usiłując zorientować się, co kryje się za tą serią dziwacznych wydarzeń. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 7:25 pm | |
| — Nic mi nie jest. Głupio się potknęłam — wyjaśniła natychmiast, nie mogąc zmusić się do wstania, choć właśnie to należało uczynić, by odgonić ich ciekawość. Czuła się tak cholernie bezsilna, że najlepszą decyzją byłoby zalegnięcie na tej podłodze. Pomimo brudu i możliwie przechodzących tędy ludzi, odnalazłaby niezwykłą wygodę, której nieopisanie potrzebowała w tym momencie. Żadne stanie czy siedzenie. Pragnęła się tu położyć, cierpiąc w spokoju. Z trudem usiadła pod ścianą, wykorzystując tym samym pomysł Leo. Nie chciała tego robić. Wiedziała, że nie będzie w stanie wstać, gdy się porządnie rozsiądzie, a jednak nie miała innego wyjścia. — Nie przejmuj się, Seth — szepnęła, jakby chciała, by wyłącznie on usłyszał te żałosne słowa. Podniosła na niego wzrok, przymykając do połowy powieki. — Nic mi nie będzie... — dodała, poprawiając nerwowo chustę. Nie zauważyła, że ubrudziła przy tym dłonie krwią. Zaraz spojrzała półprzytomnie na blondyna, uśmiechając się delikatnie. — Cieszę się, że jesteś cały, Leo — powiedziała otwarcie, nie kryjąc swojej radości, która wcale nie pasowała do aktualnej sytuacji. Jak zwykle popisała się okropnym wyczuciem czasu. — Powinnam wrócić do pokoju. Jednak nie czuję się dobrze... — podsumowała zrezygnowana, biorąc głębszy wdech i wydech. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 8:32 pm | |
| — Ty się nie potykasz — sparował, zaprzeczając jej słowom. W stosunku do obcej osoby wypowiedź nie miałaby sensu, jednak w przypadku Yvette miało to odmienne znaczenie. Jeśli los zmusił ją do potknięcia, zapewne miał w tym inny cel. — Jesteś ranna? — wyjęknął powoli, wracając do stanu niezrozumienia, którego, jak mu się zdawało, nigdy nie opuścił. Czuł na sobie spojrzenie Leo, czekającego na wyjaśnienia. Po słowach Yvette zrozumiał, że ich odwiedziny nie wypadają w ramach żartu czy kontroli. Zaczynał rozumieć, że coś mu groziło. Czym Seth po raz kolejny nie raczył się z nim podzielić. Nie pociągnął jednak bardziej tematu, skupiając się na już poszkodowanej dziewczynie. Seth sięgnął ręką do jej chusty, skąd pochodziła krew, bojąc się tego, co zobaczy, lecz w głębi duszy będąc wiedząc, że jego najgorsze obawy się ziszczą. Ściekająca uniemożliwiała rozpoznanie, czy miał do czynienia z tym, co zdążył poznać już na jej żebrach. Nie wiedział, czy jest to pewien rodzaj umowy między Gerardem a Yvette, czy sama dziewczyna nie traktuje zadanych ran jako pewnego rodzaju należytej kary, lecz wystarczyło, że on widział w nich podłą, rażącą niesprawiedliwość. O drżących rękach, niemal odruchowo otworzył trzymaną w ręku drewnianą szkatułkę, czując nagły ścisk w okolicach żołądka, gdy dostrzegł jej zawartość. Nie przyglądał się metalowym narzędziom, nie oddał im chwili kontemplacji, zamykając pokrywę i biorąc zamach, cisnął przedmiotem o przeciwległą, kamienną ścianę. Po zderzeniu szkatułka opadłą z łoskotem i metalicznym brzdękiem, wraz z jednym z wyłamanych zawiasów. — Zabiję go — zarzekł się po raz kolejny, zaślepiony przez złość, której ulżyć może jedynie realizując swoje postanowienie. Był roztrzęsiony, tym bardziej, że nie wiedział, co właściwie działo się z Yvette, czy jej rany były zadane z jakimkolwiek pomyślunkiem, czy znajdowała się właśnie na skraju życia. Wstał na równe nogi, wiedząc, że musi zrobić cokolwiek. — Dlaczego mnie powstrzymałaś... — padł pierwszy z wyrzutów, jakby sam właściciel tych słów nie był świadom, że opuszczają one jego gardło. — Dlaczego mi nie powiedziałaś? — wypowiedział, uświadamiając sobie, że jej rany nie pojawiły się dopiero na końcu ich wędrówki. — Wystarczy. Później to sobie wyjaśnicie — przerwał Leander, klękając przy Yvette. — Udamy się teraz do szpitala. Zaniosę cię, lecz musisz mi powiedzieć, gdzie jesteś ranna. Nie chciałbym uszkodzić cię bardziej — poinformował ją spokojnym tonem, jakby układając swój plan postępowania w punktach.
|
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Wto Cze 16, 2020 10:58 pm | |
| Nic nie szło po jej myśli. Wydała się przy pierwszej lepszej okazji, wkopując równocześnie kata, którego planowała kryć znacznie dłużej. Gardziła swą słabością i głupotą, wewnętrznie przyznając Gerardowi rację. Nie potrafiła wykonać nawet tak prostego zadania. Ponadto bezpowrotnie straciła ofiarowane pudełko, bez słowa sprzeciwu pozwalając Sethowi obejrzeć przerażającą zawartość, czy ostatecznie zniszczyć. Drgnęła, gdy hałas uderzającego o ścianę przedmiotu rozległ się po całym korytarzu. Spoglądając na leżące daleko pudełko, zaczęła odczuwać lęk, którego źródło potrafiła rozpoznać. Co jeśli on dowie się o tym wszystkim? Znów pojawi się znikąd, zamierzając wykonać odpowiednią ku temu karę? Nie dałaby rady znów przez to przechodzić... W porę ugryzła się w język, gdy padło pierwsze z pytań. Szykowała się ciężka oraz wyczerpująca odpowiedź, lecz zdecydowała się wziąć pod uwagę tylko drugie, bardziej przyziemne zagadnienie. — Musiałam ci pomóc. Kilka ran nie zdoła mnie zabić — stwierdziła niewyraźnie, próbując jakoś odegnać uporczywy ból głowy. — Nie zgadzam się — podjęła zaraz stanowczą decyzję, wbijając niezadowolone spojrzenie w twarz siedzącego przed nią Leandra. — Poradzę sobie bez tych niekompetentnych kretynów — prychnęła słabo, planując magicznie przykleić się do tego miejsca. Jedyna dopuszczalna możliwość, to podróż do pokoju. Już sięgała do chusty, by całkowicie ją zdjąć, pokazując dokładne położenie odniesionych ran, ale w połowie zamarła. Dotarło do niej, że gdy ujrzą dzieło kata, wtedy natychmiast zaciągną ją siłą do szpitala, przypinając do łóżka. Nie mogła na to pozwolić. Nieporadnie uciekła wzrokiem, odsuwając dłonie od zakrwawionego materiału. Choć beznadziejne samopoczucie zdawało się pogłębiać, musiała wytrzymać, pokazując, że nie jest tak tragicznie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Sro Cze 17, 2020 11:05 am | |
| Musiał zrobić cokolwiek. Nie potrafił jej pomóc — znał podstawy pierwszej pomocy, lecz jego wiedza nie sięgała w żaden sposób do tego, co miał przed sobą. Nie wiedział, jak zaradzić jej cierpieniu, powstrzymać krwawienie ran, które zostały zadanie nie, by zabić, a wyłącznie ku przysporzeniu bólu. Pokręcił głową, nie zbierając odpowiednich słów, nie chcąc widzieć jej w takim stanie — widok ten był dla niego istną torturą, tym większą, gdy zdawał sobie sprawę, jak bardzo się do niej przyczynił. Poczucie winy zżerało go od środka, powodując, że musiał podjąć jakiekolwiek działania, by zmyć z siebie ten przerażający grzech. Nim ustanowił plan działań, Leander słusznie rozwiał złudzenia Yvette na temat pobytu w szpitalu: — Oczywiście. Dla twojego spokoju mogę poczekać aż stracisz przytomność. Moim skromnym zdaniem, jest to kwestia minut. Możesz współpracować lub zaproponować temat do rozmowy, by umilić mi czekanie — łaskawie dał jej wybór, sugerując, że w rzeczywistości dwie różne drogi prowadziły do jednego. Nawet jeśli rozumiał jej obawy, jako że ci sami lekarze nie uratowali Yvonne, tak za konieczne uważał odstawienie dziewczyny właśnie w ich ręce. Przesunął rękoma po jej ramionach i nogach pod zgięciem w kolanach, jednocześnie szukając zadanych jej obrażeń oraz ukradkiem przymierzając się do podniesienia dziewczyny. — Możesz się urwać? — zapytał Seth, rozglądając się po korytarzu. — Zajmij się nią, a ja... — mówił, powstrzymując szeroki zasób bluźnierstw, jaki cisnął mu się na usta, gdy myślał o Gerardzie. — Nie mógł odejść daleko. Tym razem się nie wywinie. Nie miał prawa... Słowa Setha nie układały się w całość, lecz plan w jego głowie był jasny. Tym bardziej zostało mu uświadomione, że temat kata będzie ciągnął się za nim do końca życia, jeśli nie pozbędzie się go raz na zawsze. Czuł, że tylko w ten sposób może choć w niewielkim stopniu zadośćuczynić swój błąd. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Sro Cze 17, 2020 3:13 pm | |
| Zareagowała istnym zaskoczeniem, czując na sobie dotyk blondyna. Podążała niezrozumiale wzrokiem za za jego dłońmi, które błądziły po różnych częściach lekko obolałego ciała. Niełatwo szło odgadnąć, do czego właściwie zmierza. Najprostsze wnioski wymagały skupienia, jakie niewątpliwie uniemożliwiało nasilające się uciskanie wewnątrz głowy. W porę doznała olśnienia. Zupełnie, jakby odszyfrowała wspaniale zakodowaną wiadomość, a nie nagle zrozumiała, że mężczyzna zamierza zwyczajnie zignorować jasne sprzeciwy. — Grasz nieczysto — zauważyła, uśmiechając się uroczo. — Nie igraj ze mną, Leo — ostrzegła na dodatek, wytrwale dążąc do wydostania się z tej pułapki. Ruszyła w idealnym momencie spod ściany, choć dalej trzymała się blisko podłogi, nie ryzykując wstaniem na równe nogi. Podróż trwała zadziwiająco krótko, ponieważ planowała dotrzeć tylko do stojącego obok Setha. Siadła przed nim, chwytając materiał jego spodni jedną ręką, a drugą podpierała się, by nie wylądować całkiem na podłodze. — Proszę, nie zostawiaj mnie — przemówiła, wpatrując się we wściekniętą minę. — Potrzebuję cię tutaj... — rzekła ciszej, czując, że to ostatki jakichkolwiek sił.
Ostatnio zmieniony przez Yvette dnia Sro Cze 17, 2020 9:08 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Sro Cze 17, 2020 4:50 pm | |
| Leander tymczasowo zrezygnował z pomysłu gonienia Yvette, obejmując taktykę, która w rzeczywistości ograniczała się do czekania, aż dziewczyna straci resztki sił, których nie miała zbyt wiele. Wyprostował się, obserwując całą sytuację z boku. — Yvy... — szepnął Seth, gdy obdarzyła go prośbą, której przecież nie mógł odmówić. Nie wiedział, w jakim stanie się znajduje, a nie wybaczyłby sobie, gdyby to spotkanie było ich ostatnim przez idiotyczną chęć zemsty. — Nie pomogę ci tutaj w żaden sposób — próbował ją jeszcze przekonać, wiedząc jednak, że pomoc w postaci dokopania Gerardowi również do niej nie przemówi. Pochylił się nad nią, na pewno nie zamierzając wyrywać się z uścisku czy odchodząc wbrew jej woli. Spojrzał na brata, unosząc lekko dłoń, dając mu znak, że sam sobie poradzi. — Leo ma rację. Musisz trafić do szpitala. Zabiorę cię tam, upewnię się, że wszystko będzie w porządku, a później na krótki moment cię zostawię — spróbował ugrać coś na wzór kompromisu, ujmując jej plecy i nogi, by jednym ruchem podnieść dziewczynę z ziemi. Nie był tak delikatny, jak Leander, jednak jeśli omyłkowo zadał jej ból, nie trwał on długo. — Wrócę, nim się spostrzeżesz, że mnie nie ma — dodał cicho, te czulsze słowa kierując wyłącznie do jej uszu. Obracając się, wykorzystał chwilę dyskretności, by złożyć na jej czole krótki pocałunek. Wkrótce powrócił spojrzeniem w stronę Leandra, wiedząc, że jest winien mu wiele wyjaśnień, na które jednocześnie nie miał czasu. — Ja się tym zajmę. Gdy jednak będziesz wolny... — Jasne. Odwiedzę was. Tymczasem wrócę do spania, jak gdyby nigdy nic... — uśmiechnął się, wzruszając ramionami. Naturalnie, czuł się zbędny, lecz nie zamierzał czynić im z tego powodu wyrzutów, widząc, że mają wystarczająco swoich problemów na głowie. Nim się rozstali, młodszy z braci w drodze na stanowisko warty, podniósł z podłogi poturbowane pudełko, przygarniając je do siebie. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny Sro Cze 17, 2020 7:41 pm | |
| Bała się. I nie był to pospolity strach o swoje życie, który powinien towarzyszyć każdemu normalnemu człowiekowi w tym przypadku. Choć wstydem było pokazać tę żałosną stronę, nie potrafiła dłużej jej ukrywać. Co jeśli puści go wolno? Zaślepiony pragnieniem zlikwidowania kata, skończy równie źle. Nie będzie miała szansy mu pomóc, uratować przed możliwie tragicznymi wydarzeniami, gdyż zalegnie na niewiadomą ilość czasu w szpitalnym łóżku. Gerard mógł być poszkodowany, ledwie co stawiać kroki, lecz przeczuwała, że posiadał asa w rękawie, gdyby coś potoczyłoby się nie po jego myśli. Posunąłby się nawet do zamordowania Setha, uznając go za poważną przeszkodę w swoim ostatnim życiowym celu. Jak mogłaby na to pozwolić? Jak mogłaby go stracić? Gdy została wzięta na ręce, objęła mocno jego szyję rękami. — Nie podoba mi się to rozwiązanie — powtarzała, jakby w nadziei, że w końcu te słowa podziałają niczym magiczne zaklęcie, zmieniając zdanie Setha. — Zostań... — wymamrotała, bezwiednie zamykając oczy przy otrzymanym pocałunku. Ta chwila była jedną z najlepszych w tym bezlitosnym dniu. Zajmowała drugie miejsce. Pierwsze bezsprzecznie należało do ujrzenia go, po wszystkich przebytych torturach. — Nie waż się zapomnieć — zwróciła się niespodziewanie do Leo, nierytmicznie machając mu dłonią na pożegnanie. Mógł nawet nie zauważyć tego beznadziejnego gestu, lub nie dosłyszeć z pozoru groźnych słów. Wkrótce opuścili korytarz.
zt x2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Plac Ćwiczebny | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|