|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Sybille Ofiara
Liczba postów : 60 Join date : 11/05/2013
| Temat: Stos Pią Sty 24, 2014 11:32 pm | |
| Jeśli istnieje miejsce, które dostarcza mieszkańcom Wishtown więcej rozrywki niż szubienica, to z pewnością jest plac z niepozorną górą gałęzi, siana i belek w samym centrum. Uciecha pospólstwa, a koszmar czarownic. Jak wiadomo niewiele jest sposobów, aby pozbyć się czarownicy doszczętnie, jednak całopalenie jest sprawdzoną i powszechnie aprobowaną metodą. Bo w końcu cóż wspanialszego może być od blasku wściekłych płomieni, nieludzkiego wrzasku wiedźmy, a nawet zapachu palonego mięsa? Och, z pewnością niewiele rzeczy na tym świecie. Można spokojnie powiedzieć, że całe miasto żyje owymi przedstawieniami i wcale nie byłoby to kłamstwem. Egzekucje w większości odbywają się po zmroku, dla polepszenia efektu, jednak świeże drewno jest zawsze na swoim miejscu, prawdopodobnie w ramach przestrogi. Z przygotowaniami jest odrobinę trudniej, palenie jest bardziej pracochłonne niż ścięcie, a na pewno już wymaga poświęcenia większej ilości czasu. Wszystko jest jednak warte swojego efektu, nawet jeśli kończy się po zaledwie paru minutach i zostawia pewien niedosyt ze strony mieszkańców. ~Opis autorstwa Seleny♦ ♦ ♦ |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Stos Sob Kwi 09, 2016 10:44 pm | |
| Wicher łopotał wściekle jej szarym płaszczem. Stała ukryta w mroku, nieopodal bocznej uliczki, do jakiej nie dochodziły ciekawskie spojrzenia gapiów. Te, wszystkie, co do jednego skierowane były w epicentrum wydarzenia, a mianowicie egzekucje czarownicy. Selene dostała dziś inne zadanie, nie sięgała do tortur, nie parała się zabójstwami... miała pilnować spokoju wśród zgromadzonych tu ludzi. Nie od dziś wiadomo było, że owe wydarzenia nie zawsze kończyły się pomyślnie. Właśnie przy stosie w wiedźmach rodziła się niewyjaśniona solidarność, dochodziło do sytuacji, które potrafiły nawet zachwiać potęgą tak ogromną jak Inkwizycja. Heroiczne ratunki, nieoczekiwane akty poświęcenia. Miała temu zapobiec, zdusić ziarno w zalążku. Wypatrywała więc każdego poruszenia w tłumie ludzi, czujnym spojrzeniem badała identyczne twarze, jakby usiłując odczytać zamiary, plany, mogące zaburzyć tę istną ceremonię, rytuał, który zdawał się powtarzać już od lat i nieprędko miał odejść w niepamięć. Stosy płonęły jasno. Ogniem, oczyszczającym płomieniem, symbolem wymierzonej kary i narodzin nowego porządku. Nie odnajdywało się pasji w oczach Selene, zadanie nie było jej wymarzonym. Ale to nie powodowało, że odpuściła, straciła żarliwość i upór tak charakterystyczny Inkwizytorce. Pogoda wcale nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz, a już na pewno nikt nie porwałby się na wielogodzinne stanie w miejscu i wypatrywanie podejrzanych oznak wśród ludzi. A mimo to, za nic na świecie nie przeszło jej przez myśl, aby opuścić swoje stanowisko, ogrzać swoje skostniałe dłonie, gdzieś w karczmie obok. Nie, miała swoją wartę i oczywiście zamierzała jej dotrzymać, nawet jeśli miała setkę innych, o wiele bardziej interesujących zajęć na oku. Wydarzenie jednak zmierzało ku końcowi, mimo lekkiego opóźnienia wiedźma wkrótce zostanie wyprowadzona na podest. Egzekucje nigdy nie trwały porywająco długo. Parę wrzasków, przekleństw, gwizdów, różnych komentarzy wśród gapiów... i powrót do domów, wyrzucając z głowy tą chwilową rozrywkę, jaką było całopalenie. Zgromadzenie pod stosem nie było pokaźne, tłum liczył zaledwie dziesiątki osób, w czym dostrzec można było rodziny z dziećmi, a nawet szykownie ubrane damy. Nie było w tym nic dziwnego, nie w mieście słynącym z charakterystycznego traktowania osób o nadprzyrodzonych zdolnościach. Z zamyślenia wyrwało Selene drobne poruszenie na „scenie”, zwiastujące początek „przedstawienia”. Teraz więc musiała skupić się na powierzonym jej zadaniu.
|
| | | Lisbeth De'nar Mała piromanka
Liczba postów : 58 Join date : 07/01/2016
| Temat: Re: Stos Nie Kwi 10, 2016 2:25 pm | |
| Lizze nigdy nie rozumiała sensu egzekucji publicznych jakie najzwyczajniej były nudne. Fakt pierwsza jaką widziała na własne oczy utkwiła jej w pamięci lecz kolejne stały się jedynie nic nieznaczącym faktem dla tej młodej kobiety jakiej przyszło zostać i w dniu dzisiejszym światkiem tego przedstawienia. Czy przyszła tu specjalnie, a może po prostu było to zrządzenie losu? Nikt tego nie wiedział, a tym bardziej ona. Tak czy inaczej młoda dziewczyna pojawiła się w tłumie podobnych do siebie ludzi jakich powiedzmy sobie szczerze nie rozpoznawała ponieważ każdy, z nich był bez wyrazu. Kobieta, mężczyzna, dziecko... Wszyscy Ci ludzie przypominali jej jedynie, o tym kim była i nadal jest. Wielu przecież przychodziło do ich domu lecz ten fakt również był obojętny jej w tej chwili. Spytacie więc co ta dziwna istotka robiła wśród tego szarego tłumu? Przyszła tutaj by na nowo skosztować tego co zazwyczaj działo się przy tego typu wydarzeniach. Pragnęła na nowo poczuć swąd palonego ciała. Fascynowało ją to. Przecież dla niej ogień był przyjacielem jakiego nie potrafiła odrzucić, a te tutaj? One zdawały się umierać, z każdą chwilą gdy przyjemne ciepło otaczało ich cało... Ta niezdrowa fascynacja właśnie sprawiła iż młoda przybyła na miejsce egzekucji lecz nie tylko po to... Czas mijał, a ona stała przyglądając się przygotowywaniom do czasu aż przez tłum nie przeszła fala zwiastująca pojawienie się winnej czy też nie czarownicy. Lizze przyjrzała się jej uważnie lecz na jej twarzy nie pojawilo się żadne uczucie. Przecież nie znała tej kobiety oraz nie pałała do swych sióstr jakimkolwiek uczuciem czy sentymentem by żałować której, z nich z oczywistym wyjątkiem. Sama myśl zobaczenia na stosie jej przyjaciołki sprawiła u niej ból jaki zniknał tak samo szybko jak tylko sie pojawił... Jednak... Jednak gdzieś w sercu zostało zasiane ziarno niepewności oraz strachu. Ziarno jakie nakazywało jej zawrócić. Odejść, z miejsca kaźni... Młoda kobieta, dziewczyna... Istota o płomiennym spojrzeniu zwróciła się ku wiedźmie plecami tylko i wyłącznie po to aby ruszyć w swoją drogę... Jednak młoda nie była by sobą gdyby nie zaczęła najpierw nucić pewnej smutnej ballady jaka powstała po pierwszej egzekucji jaką ujrzała. Ballada ta tyczyła właśnie palenia na stosie. Mówiła, o uczuciach, pragnieniach oraz bólu towarzyszącemu rodzinie ponieważ każdy miał rodzinę. Nawet wiedźmy. Cóż musiał być, to za widok. Młoda kobieta przechadzająca się przez tłum, z wrodzoną sobie gracją księżniczki śpiewająca o rzeczach na jakich temat nie mówi sie głośno... Przyciągała tym spojrzenia zebranych oraz wszystkie te jakie miały pozostać w ukryciu i kto wie czy sama ofiara dzisiejszego przedstawienia nie zwróciła ku niej swego oblicza... Przecież młoda mimo wszystko potrafiła uchwycić ludzkie serce nawet taką drobnostka... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Stos Pon Kwi 11, 2016 7:22 pm | |
| Główna bohaterka przedstawienia wkrótce pojawiła się na scenie. Przestraszona, zmarznięta, z pewnością niepogodzona z własnym losem i z przekonaniem, że ten dzień nie jest dobrym na umieranie. Zdarzały się dumne, pełne wyniosłości przypadki, jakby ponad przyziemnymi sprawami i nieludzkimi zabawami Inkiwzytorów. Ale to wszystko pękało, nikt nie przyjąłby tych tortur ze spokojem, niezależnie od chęci pozostawienia za sobą wrażenia silnej postaci. Selene już dawno na to zobojętniała. Egzekucje nie przynosiły jej ulgi, nie czerpała z nich satysfakcji, choć może powinna była. Stała za daleko, nie przyczyniła się do śmierci wiedźmy, nie miała z nią żadnej styczności. Oczywiście, z jedną czarownicą mniej, świat zdawał się piękniejszy, jednak zadowolenie stałoby się o wiele bardziej namacalne, gdyby miała do czynienia z skazaną osobiście. Od początku do końca. Od wyśledzenia, do śmierci. Zresztą dziś nie powinno ją to obchodzić, miała przecież inne sprawy na głowie. I wbrew swoim początkowym wyobrażeniom… Nie wszystko przebiegało spokojnie jak zazwyczaj. Śpiewające dziewczę zwracało na siebie uwagę, nie było opcji, aby Selene to przeoczyła. Początkowo zmarszczyła brwi, nie potrafiąc uwierzyć w to, co widzi. To nie było mądre, zdecydowanie. Wolności słowa nie istniała, niezależnie od tego, jakby się temu przeciwstawiać. Rzuciła spojrzenie w kierunku stosu, gdzie stała przełożona Sel, ale nie czekała na jej rozkaz, sama ruszyła wprost do centrum wydarzenia, które powinno odgrywać się przy palonej wiedźmie, a nie pośród tłumu gapiów. Kroczyła spokojnie, nie zwracając na siebie większej uwagi, mimo że jako jedyna nosiła kaptur okrywający jej głowę. Nim przedarła się do młodego dziewczęcia, dostrzegła, że starszy mężczyzna stojący obok, ujmuje śpiewające dziewczę za nadgarstek, ciągnąc lekko w stoją stronę. Nie zauważył Selene, ostrzegł ciemnowłosą przestraszonym tonem: - Życie ci niemiłe, kochana? Mężczyzna, pomimo wyraźnie dobrych chęci, zaważył nadchodzącą Selene, dlatego ustąpił jej miejsca, czmychając prędko w głąb niezbyt pokaźnego tłumu. Inkwizytorka już taka delikatna nie była. Zacisnęła dłoń na ramieniu śpiewaczki, silnie, wbijając weń paznokcie. Uścisk nie zelżał nawet wtedy, gdy spostrzegła się, że ma do czynienia z dzieckiem. - Wybrałaś nieodpowiedni moment na zbieranie oklasków. Tu nie ma miejsca na żal. – Głos miała twardy, lekko przyciszony, dlatego, aby dziewczę ją usłyszało, pochyliła się tuż nad jej uchem, gotowa przekazać swoje racje jeszcze bardziej dosadnie, gdy zajdzie taka potrzeba.
|
| | | Lisbeth De'nar Mała piromanka
Liczba postów : 58 Join date : 07/01/2016
| Temat: Re: Stos Wto Kwi 12, 2016 8:18 pm | |
| Każde miejsce jest odpowiednie na tego typu zachowanie zwłaszcza gdy w grę wchodzi miłość do muzyki oraz sam fakt czego tyczyła się ballada. Zresztą czy świat musiał być smutny i szary? Czasem nawet najdrobniejsze zamieszanie potrafi załagodzić ból ukryty w sercu czy też jak w tym przypadku ogniu... Ból jakiego nikt nie powinien doznawać, a co za tym idzie nie powinien zostać zmuszanym do niego. Owszem inkwizycja nie słynęła, z dobrych manier oraz podejścia pedagogicznego do ludzi czego wizytówką była dłoń zaciskająca się na ramieniu młodej co uniemożliwiło jej dalszej wędrówki. Później zaś padły słowa. Banalne, a zarazem złowrogie lecz i one nie były ważne dla Lizze jaka przywykła do podobnego tonu. Wszak była bardem i miała już styczność z wieloma dziwnymi osobnikami, a ten tutaj cóż... Nie odbiegał za bardzo od tego co znała. Młoda zatrzymała się w swej drodze lecz nie przestała śpiewać. Musiała przecież dokończyć dzieła. Taki miał zwyczaj. Nawet w obliczu wbitych paznokci w skórę co odbiło sie jedynie na grymasie jaki pojawił sie na jej twarzy, a nie na jakości jej pieśni. -Od kiedy, to podśpiewywanie pod nosem jest karane? - Spytała gdy zakończyła swoją balladę słowami "nawet delikatne muśnięcie skrzydeł może wywołać falę". Później zaś obróciła się w stronę, z jakiej nadszedł ból oraz słowa. Jej wzrok. Dziecięcy pełen miłości oraz wyrozumiałości spoglądał na kobietę jaka zadawała jej ból lecz nawet ten drobny fakt nie zaburzał tonu jej wzroku czy też uśmiechu jaki ponownie pojawił się na jej twarzy. Każdy, z tu obecnych mógł dostrzec jej zachowanie, a raczej jego brak. Przecież jako jedyna nie bała się groźnego inkwizytora, a wprost przeciwnie darzyła ją swoistym uczuciem jakim mało kto potrafił obdarzyć kogoś pałającego się tą ohydną profesją. Jednak cóż zrobić? Lizze już taka była. Naiwna, beztroska i co najważniejsze szukająca dobra w ludziach nawet tych najbardziej podłych... -Gdybym nie była wychowana zadała bym mało odpowiednie pytanie lecz tego nie uczynię...-Dodała po chwili po czym ponownie posłała jej beztroski uśmiech kontynuując przy tym -...Więc? jak mogę pomóc? - Zapewne dla wielu było by, to powodem do otwartego konfliktu czy też zniewagi lecz młoda dziewczyna z naturalnością w glosie czy też sposobie wypowiadania się zadała owe pytanie dając jej do zrozumienia iż nijak nie ma zamiaru w jakikolwiek sposób wchodzić, z nią w konflikt niezależnie od tego jak bardzo ta dziwna kobieta pragnęła by tego. Zresztą Lizze wiedziała iż ta nie ma powodu do zatrzymania czy też przeprowadzenia przesłuchań. Nikt przecież nie będzie zgarniać niewinnej istotki za fakt podśpiewywanie sobie pod nosem prawda? No chyba, że ta kobieta pragnie by konflikt i nienawiść do organizacji podsyciła się przez taką drobnostkę jak zatrzymywanie niewinnych dzieci. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Stos Sro Kwi 13, 2016 11:03 pm | |
| Zakończenie nie trwało długo, wystarczająco jednak, by Sel naprężyła wszystkie mięśnie, gotując się niemal w środku. Stalowy uścisk na ramieniu dziewczęcia stał się jeszcze bardziej zaborczy, jednak nie posunęła się dalej. Oczywiście, małą niepohamowaną ochotę ją uderzyć; zdzielić zwyczajnie po twarzy, by się zamknęła i nie odważyła więcej na tę jawną bezczelność, ale wbrew typowej sobie porywczości, udało jej się zachować kamienną twarz. Jak sądziła ludzie wkoło mogli się spodziewać, że wybuchnie; zareaguje możliwie surowo wobec dziewczęcia. Może nawet tego się od niej oczekiwało – aby po raz kolejny udowodniła, że Inkwizycja sprawuję władzę ostateczną i należy się jej obawiać. Tak, niekoniecznie szanować, bo respekt nie zawsze szedł w parze ze strachem, ale właśnie mieć do organizacji pewien dystans i świadomość, że w niektórych kwestiach lepiej jest odpuścić. - Możesz nazwać to jak ci się rzewnie podoba, ja swoje słyszałam. Możesz określić to mianem szeptu, możesz twierdzić, że w rzeczywistości milczałaś. Wolałabym jednak, abyś nie robiła ze mnie kretynki, bardzo tego nie lubię. – Przerwała, rzucając dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie. Głos miała ściszony, ale tłumaczyła wszystko powoli i nad wyraz dosadnie. - Podśpiewywanie nie jest karane. Bluźnierstwo jednak, to już inna bajka. Kiedyś obcinano za to język, nie powiem, że chciałabym wrócić do dawnych praktyk. – Zacisnęła zęby, co nawet przypominało krzywy uśmiech. Przewijała się przez groźby dosyć łagodnie, jednak jak pomyślałby przeciętny śmiertelnik – wbrew pozorom, nie usiłowała nastraszyć dziecka za pomocą kłamstw; ona w rzeczywistości miała już wyrobioną opinię na temat sympatyzowania z wiedźmami. - Widzę, że nie jesteś zapoznana z tutejszymi obyczajami. Pozwól mi więc, że udzielę Ci krótkiej lekcji. – Kiwnęła głową, zaraz zwracając głowę ku egzekucji, która właśnie się zaczęła. Pech chciał, że Selene wraz z młodą dziewczyną zgarnęły całe zainteresowanie tłumu, a biedna wiedźma z żarzącym się ogniem u swoich stóp zeszła jakby na drugi plan, w końcu egzekucje były niemal codziennością. – Nie przeszkadzajmy jednak tutaj zgromadzonym... – Prawie poprosiła, jakby ją obchodziło, czy ktoś będzie miał lepsze lub gorsze widoki na paloną wiedźmę. Nie czekając na ewentualny sprzeciw czarnowłosej dziewczyny, szarpnęła ją za ramię, w końcu niemal delikatnie przenosząc dłoń na jej kark, odnajdując pod kaskadą kruczoczarnych włosów śliczną, drobną szyjkę, która sprawiała wrażenie, jakby mogła się złamać przy nieostrożnym posunięciu. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, gdy Selene prowadziła młodą zdecydowanym ruchem wprost w boczną alejkę; ciemną i odsuniętą od innych, ciekawskich spojrzeń, ale również umieszczoną w przeciwnym kierunku od siedziby Inkwizycji, co niektórzy przyjęli nawet z ulgą. Zapowiadało się na to, że naprawdę skończy się na krótkim wykładzie ze strony Kata. Sama Selene nie miała jeszcze planu działania, ale jak twierdziła – dużo zależało od dziewczyny. Potrafiła się dostosować, powiedzmy. - Śmiało, zadaj mi pytanie. Nie jestem typem osoby, którą łatwo urazić. Powiedz mi tylko... Po czyjej jesteś stronie? – Zaczęła uprzejmie, jednak wraz z wypowiedzią jej ton twardniał, stawał się chłodniejszy. Zadała pozornie proste pytanie, jednak nie sądziła, że otrzyma jednoznaczną odpowiedź.
|
| | | Lisbeth De'nar Mała piromanka
Liczba postów : 58 Join date : 07/01/2016
| Temat: Re: Stos Sob Wrz 10, 2016 11:45 am | |
| Uśmiech pomieszany wraz, z groźbami zdawał się być czymś ciekawym, a zarazem tak bardzo delikatnym... Przynajmniej w mniemaniu Lizze, która to oczywiście odnotowała w swej pamięci każdy nawet najmniejszy grymas twarzy owej kobiety. Spytacie pewnie czemu? Śpiesząc, z wyjaśnieniami... miała zamiar wykorzystać wszystkie te drobnostki w swej kolejnej balladzie, o ile nie utną jej języka! A co jeśli by jednak doszło i do tego? Co jeśli jej piękny dar został by pozbawiony narzędzia dzięki któremu potrafiła tak pięknie łączyć nuty oraz słowa? O zgrozo! Wizja tego typu kary sprawiła iż dziewczę na chwilę swą uwagę skupiło właśnie na tym lecz po zaledwie paru sekundach na nowo odrzuciło ową myśl... przecież... Wychodziła z wielu opresji, a ta tutaj jak na razie zdawała się być tylko wymianą zdań połączoną, z dozą bólu... Ramię bowiem paliło od uchwytu lecz ona nadal milczała. Słuchała słów kobiety nie kryjąc się ze swym wzrokiem... Ciekawskim, trochę dziecinnym lecz w szczególności zaciekawionym całą tą sytuacją. Lizze bowiem była wręcz oczarowana tym wszystkim. Czy była głupia? Nie. Była po prostu dzieckiem jakie chwytało, z każdej okazji by się uczyć, a ta tutaj zadawała się być najlepszą jaka mogła się jej przydarzyć -Czyżby?- Spytała bezgłośnie poruszając jedynie ustami jednocześnie przesuwając spojrzenie w tą samą stronę co jej towarzyszka. W stronę stosu gdzie dzieło zagłady zdawało się być coraz bliższe końca... Jednak nie to było teraz ważne. Ważnym było spojrzenie jakie nawiązało się na ułamek sekundy między nimi. Spojrzenie jakże dziwne od tego co znała oraz widziała wcześniej... A może... Może jedynie się jej zdawało, że widzi w jej oczach... Nie! Głupie dziewczę! Lizze szybko skarciła się za swe myśli jakie zdawały się coraz bardziej odbiegać od tego co znała. Nie, nie miała czasu na myślenie. Nie miała już czasu na nic, a wszystko za sprawą uchwytu jaki nagle zmienił swe położenie i teraz... Teraz czuła jej rękę na swoim jak do tej pory wolnym karku... Uczucie jakie przeszło jej ciało było nienaturalne. Oczy nieznacznie zapłonęły niechęcią, a przez ciało przebiegł dreszcz. Zimny, nieprzyjemny... Sprawiający iż masz wrażenie jakoby zimna struga wody właśnie przesunęła się przez twój kręgosłup. Jednak nie była, to struga ani kropla. Był, to uścisk prowadzący ją w jedną, z tych ulic do jakich nie chce się wchodzić samotnie chyba, że się jest rabusiem, złodziejem czy choćby ma się odpowiednie towarzysko. Lizze natomiast była jedynie małym bardem... Tak tej wersji się trzymała tak mocno i wiernie... Nie mogła sobie przecież pozwolić na jakikolwiek błąd. Jednak czy oby na pewno? -Stronie?- spytała tym razem cichym lecz nadal pewnym głosem wyrobionym przez lata swej śpiewaczej kariery. -Świat rządzi się swoimi prawami, a my... -zrobiła delikatną pauzę nie odrywając spojrzenia od osoby jaka była jej naturalnym wrogiem - ...my możemy jedynie się do niego dostosować.- Zakończyła swój wywód, a na jej dziewczęcej twarzyczce pojawił się delikatny, niewinny uśmiech mówiący... Och zostawię tę interpretację Tobie! -Pragniesz abym zadała Ci pytania Pani... -Kontynuowała po chwili delikatnie przy tym bawiąc się ową sytuacją. -Pierwszym więc będzie; O jakim bluźnierstwie prawisz? - Lizze wiedziała, że gra w dość trudną grę lecz jej krew gotująca się w żyłach pragnęła tego... Dziewczę podświadomie pragnęła wpakować się w problemy. Pragnęła tego tam mocno jak można pragnąć żyć bądź umrzeć... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Stos Nie Wrz 11, 2016 2:03 am | |
| Nie zamierzała jej krzywdzić. Po prostu nie tolerowała bezczelności. A gest dziewczyny uznała za jawną kpinę, prosto w twarz. Dlatego przekroczyła z nią plac w pełnej dumie, nie ukrywając się i nie starając się zachować dyskrecji. Chciała, by wszyscy widzieli. Niech się domyślają, jak skończy młoda, nastoletnia dziewczyna w starciu z katem. Niech przeklinają Inkwizycję, niech żałują śpiewaczki. Ale przede wszystkim – niech się boją. O nic więcej jej nie chodziło. Dlatego, gdy zniknęły przed spojrzeniami, dłoń Selene zsunęła się łagodnie z karku dziewczęcia, chwilę zostając na jej ramieniu, tylko po to, aby zostawić ją zupełnie w spokoju. No prawie, bo wciąż stała nienaturalnie blisko, wyraźnie naruszając przestrzeń osobistą młodej artystki; pochylając się nad nią i mierząc groźnym spojrzeniem, które ona najwyraźniej miała za nic. Zdziwiła się na słowa dziewczęcia, czego nie okazała jednak zbyt wyraźnie. Skupiła się na tym, co planowała zrobić. Bo tak, czuła się w obowiązku dać jej nauczkę. A raczej cenną lekcję, której nie zapomni tak szybko. Dłoń położyła na murze, stojącym tuż za młodszą, nachylając się bardziej i ściszając głos do szeptu, choć w samotnej alejce było to niepotrzebne. - Rezolutna z ciebie panienka. Byłaby szkoda, gdyby kiedyś przydarzyła ci się krzywda, jeśli trafisz na kogoś mniej wyrozumiałego ode mnie… - oznajmiła pouczającym tonem, siląc się na cierpliwość. Nie mogła przecież karać ludzi na ulicy, jak się jej rzewnie podobało. Niestety. Tamta nie dała Selene jeszcze wystarczającego powodu. Nie wahałaby się jednak, gdyby takowy otrzymała.. – Tak, świat rządzi się swoimi prawami, a my już dostosowaliśmy się do jego reguł. Przyjęliśmy odpowiednie strony, decydując między tym co łatwe, a co właściwe. Stąd moje pytanie, ale widzę, że ty, panienko, nie miałaś jeszcze okazji zapoznać się z panującymi tutaj obyczajami. Mogę wybaczyć twojej niewiedzy. Wierzę, że nie miałaś niczego złego na myśli… - mówiła, nie oskarżając jej z góry, ale też nie umniejszając grzechu. Była ciekawa, czy dziewczyna zaprzeczy. - Zadajesz mi pytania, na które powinnaś znać odpowiedź. Postaram się być cierpliwa, skoro już zdecydowałam się udzielić ci pewnej lekcji… - zaczęła z westchnieniem, nie do końca wiedząc od czego zacząć. – W swojej pieśni nadałaś wiedźmie ludzkie uczucia. Potraktowałaś jako człowieka wrażliwego, pełnego subtelności, empatii. Śpiewałaś o tęsknocie. Wspomniałaś o żalu. Błąd. Emocje, dusza u wiedźmy to tylko pozór. Po takiej stracie nie powinno się ronić łez, nie potrzeba nawet cienia nostalgii. Twoja pieśń była od początku po ostatni wers kłamstwem. Kłamstwem, które mogło nieść za sobą nieprzyjemne skutki. – Postarała się wyjaśnić wszystko najlepiej jak potrafiła, choć miała wrażenie, że i tak nie wyszło jej to najlepiej. Wkraczały na nieco filozoficzne tematy, a na trzeźwo nigdy nie była w tym dobra. Chodziło tu jednak o ideę Inkwizycji, więc musiała być pewna siebie i nieustępliwa. - Tym razem nie wyciągnę z twojego zachowania żadnych konsekwencji, panienko. Wolałabym jednak, abyś nie śpiewała tej ballady nigdy więcej, dobrze? – zapytała całkiem grzecznie, pogodniejąc na twarzy. Jej obowiązek był już spełniony.
|
| | | Lisbeth De'nar Mała piromanka
Liczba postów : 58 Join date : 07/01/2016
| Temat: Re: Stos Nie Wrz 11, 2016 8:49 am | |
| Słuchała jej uważnie. Każde nawet najmniejsze słowo było dlań cenne. Każdy gest zdawał się wywierać nań jakąś presje lecz mimo wszystko Lizze nie odpuszczała. Patrzyła w jej stronę wzrokiem godnym nie tyle dziecka co raczej kogoś więcej... Przecież nie mogła odpuścić. Nie w chwili gdy tamta dała jej coś cennego, a zarazem nieuchwytnego. Cóż, to było? Nieistotne. Przynajmniej nie w chwili takiej jak ta. W chwil gdy najważniejszym aspektem było spojrzenie młodej artystki zamykające w sobie wiele emocji... Jawnie przy tym ukazanych. Dziewczyna bowiem nie potrafiła ukrywać swych emocji aż tak dobrze mimo iż uczono ją tego. Dlatego też Kat mógł ujrzeć w jej spojrzeniu ciekawość malującą się z fascynacją. Każdym ruchem, słowem, wyjaśnieniem. -Dziękuję- Wyszeptała w jej stronę gdy zapadła cisza. To jedno słowo odnosiło się bowiem do pochwały? Tak. Właśnie tak odebrała jej słowa odnośnie rezolutności. Zapewne nie było by w tym nic dziwnego dyby nie uśmiech jaki wykwitł na jej twarzy, a był on spowodowany tymi słowami. Przecież tak naprawdę nikt nigdy jej nie chwalił... Nawet przyjaciółka czy też matka... A tu proszę. Jej naturalny wróg wywołał u niej naturalny delikatny uśmiech. Lizze nie przeszkadzała bliskość tej osoby. Nie przeszkadzały jej słowa padające tutaj ani nawet fakt tego kim była, a wprost przeciwnie! Młoda artystka zdawała się być uradowana tym wszystkim. Oszołomiona faktem takiego przebiegu spraw... Przecież... Mogła umrzeć, bądź zniknąć w niewyjaśnionych okolicznościach, a tu proszę! Miała jedyną i niepowtarzalną okazję do obserwacji zachowań owej kobiety. Do częściowej interpretacji tego co tu zaszło, a co najważniejsze nadal żyła... Jednak... Młoda nie była by sobą gdyby nie odniosła się do jej słów. -Twe słowa brzmią niczym wykładnia prawa Pani jednak... -Zawiesiła na chwilę głos robiąc przy tym krok w tył tylko i wyłącznie po to aby zwiększyć dystans między nimi. - ...czy Twój osąd byłby taki sam gdyby ballada nie mówiła, o wiedźmie lecz o inkwizytorze? - Musiała zadać to pytanie. Musiała poznać jej podejście lecz nie czekając na odpowiedź kontynuowała. - Świat może jest i straszny lecz na szczęście mamy naszych obrońców... Wybawicieli stępujących, z nieboskłonu niczym promień słoneczny... Rozświetlający mrok wierzeń ludzkich... Mamy Inkwizycje.- nie, nie wierzyła że te słowa przeszły jej przez gardło jednak skoro je wypowiedziała, to oznacza tylko jedno... Najprawdopodobniej wpakuje się w coś czego będzie żałować lecz Lizze była jedynie dzieckiem... Pragnącym poznania. Dlatego właśnie musiała wykorzystać sytuacje. Musiała czerpać, z niej garściami na poczet swych utworów jak i spotkania z innymi jej podobnymi. -Powiedz mi Pani... Czy jest jeszcze szansa dla kogoś takiego jak ja? Czy danym było by mi stać się owym promieniem? - Co, ty wyprawiasz Lizze? Odbiło ci?! Takie słowa zapewne usłyszała by od osób jakim zależy na niej jednak ich tu nie było. Była sama! Znowu, a może jednak nie? Lizze... Młoda naiwna z pozoru dziewczyna, o spojrzeniu pełnym fascynacji. Stała na przeciw niedoszłego oprawcy pytając o ostatnią rzecz jaką zdrowa na umyśle wiedźma mogła by pytać lecz... Lizze nigdy nie była normalna... tak przynajmniej twierdzą osoby jakie znają ją jedynie, z roli niewinnej małej artystki, o dziwnych pomysłach... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Stos Pon Wrz 12, 2016 4:02 pm | |
| Nie do końca wiedziała, czy dziewczę jest poważne. Choć sprawiała wrażenie zainteresowanej, Selene miała opory, aby uwierzyć, że dała się tak szybko nawrócić i przekonać. Dobra, bywała trochę naiwna. Często chciała w coś uwierzyć zbyt mocno, aż nieco naginała fakty wokół siebie i całkiem jasną rzeczywistość. Dlatego musiało być naprawdę źle, skoro powątpiewała w to, co oferuje jej młoda śpiewaczka. Zachowała ostrożność, sytuacja nieco jej się nie podobała. Stała przed nią ta sama osoba, która jeszcze przed chwilą nader wszystko musiała dokończyć bluźnierczą pieśń, mimo wyraźnych sprzeciwów Sel w postaci żelaznego uścisku na ramieniu? Nie mogła tak prosto w to uwierzyć, chociaż bardzo chciała to uczynić. - Tak mają brzmieć – odparła rzeczowo. – Jestem tu po to, by udzielić ci krótkiej lekcji, abyś nie popełniła drugi raz podobnego błędu. Byłabym naprawdę niezadowolona, gdybym spotkała cię jeszcze raz w podobnych okolicznościach. Jeśli śpiewasz, rób to tam, gdzie jest do tego miejsce. Nie zabronię ci wybierania kontrowersyjnych tematów… tylko dobrze radzę; kłamstwo w każdej postaci nie jest dobrze postrzegane – wyjaśniła dosadnie, skupiając się na rozmowie i od jej początku tylko raz wychylając głowę na plac. Miała w końcu pilnować porządku, a póki co użerała się z tym dziewczęciem. Nie była tu jedyna Inkwizytorką, ale wiedziała, że nie uniknęłaby kary, gdyby przy egzekucji doszło do jakiegoś zamieszania. Powoli zaczynała podejrzewać, że dziewczę jest tu tylko przykrywką, a dookoła dzieje się coś większego. Mimo to, chciała dokończyć rozmowę. Lekcji nie należy przerywać w połowie. - Czy ty porównujesz wiedźmę do Inkwizytorki? Wciąż nie uważasz na słowa, panienko. Jeśli nie widzisz różnicy, wychyl głowę, spójrz na kim właśnie dogasa ogień, a kto stoi obok. Zobacz co jest słuszne – przykazała jej, nawet przez chwilę nie wątpiąc w słuszność swoich słów. Ta idea została w niej zaszczepiona zbyt głęboko, aby jakiekolwiek słowa mogły ją jeszcze poważyć. – Prędko zmieniłaś zdanie… - zauważyła niepewnie, doszukując się kłamstwa. W Inkwizycji często spotykała fanatyków, wierzących w Święty Ogień, gotowych poświęcić własne życie w imię słusznej sprawy. Sama nigdy nie miała okazji uwierzyć, wychowując się na innych warunkach. Nieraz żałowała, widząc zapał w ich oczach, jednak była równie oddana organizacji co oni i nie czuła się wybrakowana z powodu innych motywacji. Sądziła, że może mieć właśnie do czynienia z… nawróceniem? - Masz na myśli wiarę? Czy ideę Inkwizycji? W szeregi Inkwizytorów nie przyjmuje się byle kogo… - Tak, wystarczyło być tylko sadystą, mordercą, złodziejem lub gwałcicielem, a to już punktowało. Albo być zepsutym dzieckiem, któremu od początku wbijano do głowy niemalże młotkiem wartości świętej organizacji. - Jeśli chodzi jednak o wiarę… Znam świątynie, w której pomogliby ci odnaleźć swoją ścieżkę… a może i powołanie? Mówisz poważnie, tak? – zwątpiła już zupełnie, aż musiała się dopytać. |
| | | Lisbeth De'nar Mała piromanka
Liczba postów : 58 Join date : 07/01/2016
| Temat: Re: Stos Pon Wrz 12, 2016 5:37 pm | |
| Nie, nie przyrównywała inkwizytorski do wiedźmy lecz zadała proste pytanie jakie najwyraźniej zostało naprawdę źle zrozumiałe przez tą tu obecną kobietę jaka swoją drogą zdawała się być bardziej ciekawą niż mówiły pozory. Lizze naprawdę była zawiedziona jej odpowiedzią lecz posłusznie wychyliła się niczym wprawny opryszek zza rogu tak aby ujrzeć, to o czym mówi jej nowa znajoma. Jednak W jej oczach nie było tu tragedii. Przecież ogień daje życie. Oczyszcza oraz daje ukojenie. Jest przyjacielem. Przynajmniej dla niej lecz jak widać nie dla wielu innych osób. Ba można by pokusić się o stwierdzenie, że w pewien sposób młoda śpiewaczka miała coś wspólnego, z inkwizycją jeśli chodzi, o sposób postrzegania ognia lecz różniła ją od nich jedna jedyna kwestia. Sama była ogniem... Jej serce wypełniał płomień tak samo jak i żyły. Była przecież dumną Wiedźmą, z talentem do pakowania się w kłopoty dzięki czemu własnie ponownie schroniła się w zaułku wraz z ową Inkwizycyjną bestią. -Nie, nie porównuje lecz pytam o interpretacje sztuki... - Wyjaśniła tak aby nie pozostawić cienia wątpliwości co do jej podejścia do ideału jakim przyświeca organizacja tak splugawiona jak ta. -Jednocześnie rozumiem Pani sposób patrzenia na świat- Tymi oto słowami zakończyła swój wywód oraz rozmowę na temat swej pieśni ciesząc się przy tym w duszy niczym małe dziecko! Przecież robi coś naprawdę szalonego. Coś za co zapewne została by zbesztana przez przyjaciółkę lecz jej tu nie było. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie iż jej kręgosłup moralny -dość zwichrowany - jest już naprawdę daleko i całe szczęście. Zrozumienie. To właśnie malowało się własnie w spojrzeniu Lizze gdy ta kontynuowała swój wywód, a młoda śpiewaczka nie miała zamiar go przerywać. Pierwszym powodem był fakt tego, z kim rozmawia. Kolejnym zaś wychowanie jakie mimo wszystko odebrała na tyle aby znać podstawy zachowania w pewnych sytuacjach. Dlatego właśnie jeno milczała nadal wlepiając w nią swój ufny wzrok. Czemu ufny? Lizze była przecież dzieckiem. Nie, nie zapominajmy tego. Natomiast cała ta sytuacji sprawiła iż dziewczyna zapragnęła poznania tak głębokiego na ile tylko jej pozwoli druga strona. Robiła, to dla siebie, dla reszcie sobie podobnych... A może tak naprawdę robiła, to jedynie dla siebie? Ot samolubne myślenie na swój sposób młodej dziewczyny jaka miotała się miedzy poznaniem siebie, a świata. Miotała się od chwili gdy tylko przestała posiadać dom. Raz bowiem mieszkała w karczmach. Innym razem w lasach... Z czasem zaczęła poznawać świat. Stała się bardem jednak nadal nie zapomniała, o tym iż jest wiedźmą. Wiedzę tą oraz umiejętności kwitły w jej sercu oraz podświadomości lecz teraz ta kobieta... Ona zasiała ziarno. Jej sposób patrzenia na świat i ludzi. Klasyfikacja oraz spojrzenie na oczyszczającą siłę sprawiły iż Lizze zapragnęła poznać innego świata. Zakazanego, trudniejszego oraz co najważniejsze tak skrzętnie chowanego przed nią... Przecież od dziecka wpajano jej iż inkwizycja, to zło. jednak co jeśli się mylono? Co jeśli całe życie żyła w kłamstwie? Musiała się przekonać. -Całkiem poważnie- odparła jeno, a na jej twarzy nie było śladu po uśmiechu czy rozbawieniu. Ba można by nawet zaryzykować stwierdzenie iż dziewczę naprawdę była poważna i zdeterminowana. Była gotowa zaryzykować wszystko by poznać ten zakazany świat! Tu jednak trzeba zadać proste pytanie... Gdzie podziała się dawna Lizze? Co stało się, z tym niewinnym delikatnym dzieckiem? Nic. Nadal nim była lecz każdy czasem przechodzi w swym życiu pewne zwątpienia lecz tym razem nie było przy niej nikogo kto miałby pieczę nad jej poczynaniami. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Stos Wto Wrz 13, 2016 2:28 am | |
| Zastanowiła się na dłużej, zupełnie nie rozumiejąc stojącego przed sobą dziewczęcia. Chciała Próbowała, naprawdę. Starała się pojąć jej tok myślenia, zmienność w nastroju i słowa, jakie głosiła, jednak wciąż nie potrafiła jej rozszyfrować. Nie miała pewności, ile okazywała prawdy, a ile słodkiej gry aktorskiej, którą zapewne chciała oglądać. Nie wierzyła jeszcze dziewczynie, ale chciała to uczynić. Jak wcześniej wspomniano – była naiwna. Jakże pięknie byłoby myśleć, że nawróciła kolejną duszę, przyczyniła się do zwiększenia potęgi Inkwizycji. Nic nie mogłoby jej bardziej poprawić nastroju. Zgodziła się dyskutować dalej, jeszcze trochę, wyłapując ile tylko można przed odejściem. - Interpretację sztuki? Nie mam artystycznej duszy, aby zajmować się takimi… - „bredniami” chciała dokończyć, ale postanowiła być miła i oszczędzić tego dziewczęciu, mimo że tamta niekoniecznie na to zasłużyła. – Sprawami. Zdążyłam jednak zauważyć, że zrobiłaś z wiedźmy męczennicę, kogoś godnego naśladowania i podziwu. W przypadku pieśni o Inkwizytorce nie miałoby to najmniejszego sensu. Wyobrażasz sobie, aby ktoś taki potrzebował współczucia? – zapytała kwaśno, mając świadomość, że po świecie kroczą jeszcze ludzie, którzy na stosie woleliby oglądać o wiele bardziej Inkwizytorkę niż wiedźmę. Musiała już iść, nie mogła przecież wiecznie siedzieć w tej alejce, kiedy ciążyły nad nią obowiązki. I tak podejrzewała, że jej nieobecność nie umknęła przełożonym. Dlatego zdecydowała się pożegnać z młodą śpiewaczką, co uczyniła w całkiem uprzejmy jak na siebie sposób. - Na imię mi Selene. Zapamiętaj, proszę – poleciła, wlepiając w nią przenikliwe spojrzenie. – Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała poznać podstawy otaczającego cię konfliktu… albo chociaż poznać wiarę, którą kierują się niektórzy z nas; wiesz gdzie mnie szukać. Nieraz spotkasz mnie jeszcze pod wiedźmim stosem. Nie wahaj się, chętnie poświęcę ci jeszcze trochę czasu… - Sama nie do końca rozumiała, skąd wzięła się jej chwilowa dobroć. Odpowiedź była jedna: w imię Inkwizycji! – Tymczasem odejdę, obowiązki wzywają. Do zobaczenia, mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w lepszych okolicznościach – rzuciła jeszcze przez ramię, odchodząc i kierując się z powrotem do centrum wydarzenia. Zwróciła na siebie kilka spojrzeń. Wyczuła lekkie poruszenie, strach. Do kiedy z alejki nie wyłoni się Lisbeth, gapie będą żyli w przeświadczeniu, że dziewczynka została tam zapewne na wieki.
/zt |
| | | Lisbeth De'nar Mała piromanka
Liczba postów : 58 Join date : 07/01/2016
| Temat: Re: Stos Wto Wrz 13, 2016 8:03 am | |
| Zapamięta ją. Zapamięta każdą chwilę spędzoną w tym miejscu ponieważ wywarła ona na niej swe piętno... Przecież przeżyła! Spotkała inkwizytora i nadal żyje. Och będzie miała co opowiadać gdy wreszcie na nowo pozna jakiś znajomych. Gdy będzie mieć kogokolwiek kto zechce ją wysłuchać. Może nawet uda się jej balladę, z tego spotkania ułożyć? To było by coś! Lizze była szczęśliwa i gdy tylko owa kobieta zniknęła z zasięgu jej wzroku na jej twarzy zagościł uśmiech. Szeroki, naturalny, dziecinny. uśmiech wskazujący na to iż jest naprawdę spełniona. Przecież dostała, to czego chciała! Dostała informacje jakimi nie powstydził by się żaden szanujący szpieg! Przecież... Przecież widziała w tej osobie uczucia. Wahanie. Wszystko, to sprawiło iż jej obraz inkwizycji nieco się zmienił. Nie na tyle by od razu ich kochać lecz na tyle by wyrobić sobie pewne zdanie. Do tego dodajmy podobny stosunek do ogania i proszę mamy wszystkie czynniki dzięki, którym Lizze była szczęśliwą. Tak czy inaczej pora się zbierać. Dlatego też odczekawszy chwilę ruszyła w tylko sobie znanym kierunku cicho przy tym podśpiewując sobie jedną ze swoich ulubionych bajek. Ot tak jakby nic się wcześniej nie stało. Gdyby pogadanka nie miała miejsca, a ona sama była jedynie zwykłym dzieckiem, a nie nawróconą czy też kimś kogo można było by się obawiać. Była przecież dzieckiem. Niech świat tak myśli. Niech świat nadal jej nie dostrzega do czasu aż podejmie kolejne kroki w swych czynach czy rozmyślaniach.. A pieśń niosła się za nią... z/t |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 11, 2016 11:38 am | |
| Płomień ładny. Okrzyki, zanim dziewczęcie straciło przytomność też. Szkoda, że tak szybko zemdlała, posłuchałaby dłużej. Miała by na to znacznie więcej czasu w swoich warunkach, gdyby tylko trochę się pospieszyła. Inkwizycja jest mocno konkurencyjna ostatnimi czasy, jakby się nieco przebudziła ze swojego letargu. Ona sama przez to musiała znacznie zwiększyć tempo. Może powinna bardziej się skupić na celach? Albo nie być aż tak pobłażliwa i atakować, gdy tylko pojawią się przesłanki? Zazwyczaj wiedźmy w takich sytuacjach głupieją i od razu wiadomo, z kim ma się do czynienia. Parę ofiar w ludziach byłoby tego warte... tylko gdyby miała wtedy sposób by wiedzieć, z czym ma do czynienia. Czasem przygotowania musiały być bardzo dokładne, by nie wbić się na minę. Mimo wszystko, inkwizycja była jeszcze bardziej pobłażliwa. I bratała się ze swoimi ofiarami. Pozwalała, by stąpali w ich towarzystwie. Nie były warte nawet by traktować je jak psy. Mimo to, patrząc na konającą wiedźmę odczuwała ukojenie. I żal, że to nie za jej przyczyną się to działo. Stała sobie gdzieś z boku ze skrzyżowanymi przed sobą dłońmi, przyglądając się temu zamyślona. Jak zahipnotyzowana. To był jeden z momentów, gdzie przystawała na chwilę i zwyczajnie cieszyła się widokiem. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 11, 2016 1:08 pm | |
| Pierwszy raz w życiu spóźniła się na egzekucję. Zmierzała teraz szybkim krokiem ku widocznemu w oddali zgromadzeniu, krzywiąc się i pomstując na cały świat. Zdążyłaby spokojnie, gdyby karczmarz akurat dzisiaj nie miałby złego humoru i nie kazałby jej myć podłogi w kuchni. Choć lata pracy jako Męczennica przyzwyczaiły ją do zajęć zwykłych ludzi, w głębi serca nadal była arystokratką, teraz wściekłą i z urażoną dumą. Jedynie chora satysfakcja ze swoich działań jako Inkwizytorka wynagradzała jej te wszystkie drobne krzywdy na honorze, których doznawała przez udawanie przeciętnego, nisko urodzonego człowieka. W końcu znalazła się na skraju tłumu, skąd widok nie był tak dobry, jak w pobliżu samego stosu. Westchnęła nerwowo i zatrzymała się, jednocześnie poprawiając płaszcz i włosy. Przed udaniem się na egzekucję koniecznie musiała wstąpić do swojego mieszkania i przebrać się. W pośpiechu założyła prostą, klasyczną sukienkę w kolorach granatu i czerni, zaś perukę zmieniła na jedną z nowszych, z długimi do łopatek, prostymi włosami o tak ciemnobrązowym odcieniu, że w słabym świetle wydawał się czarny. Poprawiła też makijaż, dodając nieco więcej koloru na policzki i usta. Nie chciała pokazywać się na egzekucji tak, jak mogli widzieć ją ludzie przychodzący do gospody. Zdecydowanie się spóźniła. Dziewczyna już straciła przytomność, a tym samym Lanę ominęła najlepsza część całego przedstawienia. Kobieta warknęła pod nosem przekleństwo i zamiast przypatrywać się zwęglaniu bezwładnego ciała, omiotła wzrokiem tłum. Często widywała tych samych ludzi, którzy popierali Inkwizycję całym sercem i przychodzili na każdą egzekucję. Niektórych znała już nawet z nazwiska. Zdarzali się też ludzie, którzy trafili tu przypadkiem, z ciekawości bądź z osobistych pobudek względem danej skazanej. Niektórych to bawiło. Niektórzy chcieli tylko wzniecić awanturę. Nagle jej wzrok zatrzymał się na pewnej postaci, której nigdy nie spodziewałaby się ujrzeć w tym miejscu. Nieprawdopodobne. Lana ożywiła się i powolnym krokiem ruszyła w stronę niepozornej kobiety, po drodze obmyślając plan działania. Słyszała o niej wcześniej różne plotki, przez które zdecydowała się bliżej zainteresować jej osobą. Parę dni temu dzięki przypadkowemu informatorowi Lanie udało się wyśledzić zielarkę na rynku, jednak przez tłum i zamieszanie straciła ją z oczu. Teraz jednak sytuacja przedstawiała się korzystniej. Męczennica uśmiechnęła się przyjaźnie, gdy znalazła się zaledwie o parę kroków od swojego nowego celu. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 11, 2016 1:30 pm | |
| Skóra zaczynała przybierać czarną barwę, pękając z ledwo dosłyszalnym trzaskiem i skwierczeniem gotującego się tłuszczu. Jeszcze może parę minut i z całości zostaną jedynie kości oblepione bliżej niezidentyfikowaną masą węglową, która przed paroma chwilami była jeszcze całkiem żywym, chodzącym plugastwem, obtoczonym słodkim fałszem i podstępem czegoś, co jedynie z pozoru przypominało człowieka. Jednym z żali jakie miała do inkwizycji było to, że zabiło jej macochę i "siostrę" zbyt szybko. Nawet pozorna miłość którą była obdarowywana przez tą drugą nie zmąciło jej ostrego spojrzenia. Nawet, jeśli to właściwie dzięki niemu przeżyła. Chciała by cierpiała... i ona chciała tego samego. To nie było sprawiedliwe. Historia patrzyła teraz na jej ręce. Koszmary, jakie zsyłają wiedźmy na każdego żyjącego człowieka są wystarczającym powodem, by one w swoich ostatnich chwilach doznały choćby cząstki tego, co samym swoim istnieniem sprowadzały na innych. A co do patrzenia... czuła się obserwowana. Ostrość wzroku jej powoli wróciła. Uniosła nieco głowę i zerknęła w lewo. Rzeczywiście, ktoś patrzył się na nią. Kobieta w granatowo-czarnej sukni uśmiechała się do niej miło. Właśnie do niej. Znała ją? Bo ona... nie była pewna. Mimo to, uśmiech odwzajemniła -Dzień dobry?-Zapytała. Miała przekrzywić trochę głowę by okazać zaciekawienie, ale swąd palonego ciała zaczął dochodzić aż tutaj. Przyzwyczajona do niego, dla pozorów zakasłała zasłaniając nos-Przepraszam... mogę pani jakoś pomóc? Może to któraś pacjentka, albo też ktoś ją polecił. Ale nie była pewna. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 11, 2016 5:49 pm | |
| Lana przesłoniła twarz szerokim rękawem sukni, gdy poczuła powietrze przesycone smrodem palonego ciała. Po tylu latach powinna już przywyknąć, a jednak wciąż był dla niej niesamowicie nieprzyjemny i drażniący. Zielarka tymczasem zdążyła zauważyć Lanę i jej przyjazny wyraz twarzy, nim ta się zasłoniła. Kobieta odwzajemniła uśmiech, nieświadoma, że Męczennica już zaczynała snuć swoją intrygę. - Dzień dobry! - przywitała się wesoło, na czas mówienia odsuwając materiał rękawa od twarzy. - Proszę mi wybaczyć śmiałość, lecz czy mam przyjemność z panienką Octavią? Rzuciła krótkie, nienachalne spojrzenie na jej twarz, jakby chciała się upewnić, czy dobrze rozpoznała swoją rozmówczynię. Nie pomyliła się, to była właśnie ta kobieta, o której szeptano, że może być czarownicą. Samotna, samodzielna, parająca się zielarstwem, a na dodatek nie utrzymująca się z leczenia ludzi. Dla wielu postać zielarki wydawała się podejrzana, a Lana nie mogła zignorować takiego tropu. - Słyszałam wiele pochlebnych opinii o pracy panienki – skłoniła z uznaniem głową, po czym zawahała się na moment. - Chciałabym zapytać jednak, czy może mogłaby panienka przygotować mieszanki ziół na zlecenie? Nie mam zaufania do zielarzy z miasta, już raz próbowano mnie oszukać… Zerknęła pytająco na Octavię. Bardzo prosta, typowa sztuczka, polegająca na próbie dotarcia do celu poprzez wykonywany zawód. Taki delikatny, naturalny wstęp umożliwiał nawiązanie relacji, koniecznej do dalszych działań. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 11, 2016 8:47 pm | |
| Octavia nie była bardzo zaskoczona takim obrotem spraw. Gdy usłyszała imię domyślała się o co mogło chodzić. Czasem ludzie ją poznawali na ulicy, w szczególności jak to byli krewni osób którym wcześniej pomagała. Pierwszy raz jednak takie spotkanie przytrafiło jej się podczas egzekucji. Niewątpliwie ironiczne i niezbyt odpowiednie miejsce na sprawy biznesowe związane ze zdrowiem. -We własnej osobie... przepraszam, możemy odejść na bok?-Octavia przetarła oczy rękawem. Nie czekała na swoją rozmówczynię, tylko poszła kawałek dalej ulicą. Poczekała oczywiście, aż rozmówczyni pójdzie za nią. -Proszę wybaczyć, nieczęsto jestem świadkiem tego widowiska-Pomachała sobie dłonią przed twarzą, by przewiać jakoś ten zapach. Jednak w końcu oficjalnie nastał moment, kiedy mogły porozmawiać. A temat się potwierdził. -Bardzo miło mi to słyszeć. To znaczy, nie o tym, że panią oszukano, ale że mnie polecono-Skinęła głową wdzięcznie. Na razie nic nie odbiegało od normy poza dziwnym wrażeniem, że mogła już ją kiedyś widzieć. I to zanim ją usłyszała... właściwie to mogłaby zapytać o pewną elementarną kwestię. -Zanim jednak byśmy przeszły do konkretów... mogłabym zapytać o pani godność?-Z drugiej jednak strony mogła to być jedna z wielu osób, której akurat twarz na dłuższą chwilę przykuła jej uwagę. Albo ktoś podobny. Później się nad tym zastanowi. Poczekała aż się przedstawi. -Więc... wie pani dokładnie czego potrzebuje, czy tylko objawy?-Nie spieszyło jej się, ale dobrze by było wiedzieć czy ma to na stanie czy nie. Niby ostatnio uzupełniała, ale czasem zamówienia bywają specyficzne. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Stos Czw Gru 15, 2016 9:14 pm | |
| - Tak, oczywiście – odparła pogodnie, podążając za nią. Wykorzystała to, że kobieta postanowiła ją wyprzedzić, by móc uważnie i bez skrępowania przyjrzeć się jej postaci. Średniego wzrostu, szczupła, niewyróżniająca się z tłumu. Miała przy sobie torbę, w której równie dobrze mogła trzymać schowaną broń. O ile w ogóle była jej potrzebna, niektóre wiedźmy są w stanie doskonale bronić się jedynie przy pomocy swoich własnych mocy. Lana zadumała się na chwilę, analizując wszystkie plotki, które zasłyszała o Octavii, ale gdy zielarka ponownie na nią spojrzała, na twarzy Męczennicy nie pozostał ani jeden ślad po wcześniejszym zastanowieniu. - Ach, ja również, przypadek sprawił, że przybyłam dzisiaj w te okolice – skłamała gładko, wciąż osłaniając się rękawem przed ewentualnymi powiewami ze strony stosu. Nie miała zamiaru pokazywać, że egzekucje stanowiły dla niej prawdziwą rozrywkę. Kiwnęła głową, odpowiadając w ten sposób na reakcję na wieść o poleceniu. Tak jak się spodziewała, kobieta zapytała o miano, którego Lana nie miała okazji wcześniej przygotować. W pośpiechu zmyśliła pierwsze lepsze nazwisko. - Nazywam się Janet Hoey, miło mi – dygnęła lekko, po czym pociągnęła swoje kłamstwa dalej, nieco ryzykując. - Niedawno przyjechałam do Wishtown i nie znam jeszcze zbyt dobrze miasta… Przez to trafiłam na oszusta, ale potem życzliwi ludzie polecili mi panienkę. Uśmiechnęła się promiennie, tak, jak miała to wyćwiczone. Grała też całym ciałem, przyjmując postawę otwartą, ale nie wrogą. - Przede wszystkim potrzebuję mieszanki na bezsenność na bazie kozłka lekarskiego i krwawnika – wymieniła znany sobie napar, po czym udała zastanowienie. - Wkrótce będę potrzebowała również herbaty czarnej z pokrzywą i bratkiem, lecz nie jest to nagląca potrzeba – uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Nie miała w pamięci innych wywarów niż środek na bezsenność i herbata niby odmładzająca. - To proste zioła, lecz ja nie znam się zupełnie na zielarstwie... Lana spoglądała na Octavię łagodnie, jednocześnie w myślach szykując się na każdą możliwą wersję wydarzeń. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Stos Pią Gru 16, 2016 1:01 am | |
| "Przypadki się zdarzają" pomyślała "Ale trzeba na nie tym bardziej uważać". Zwłaszcza przez to dziwne uczucie znajomości. Dalej jeszcze nie skojarzyła ją z niczym konkretnym, a przeczesywała pamięć dosyć dokładnie. Może gdyby zobaczyła ją w jakiejś podobnej sytuacji to by coś się jej przypomniało, albo gdyby miała chwilę czasu. -Jak to dobrze się złożyło w takim razie, dzięki temu przypadkowi. Los naprawdę potrafi czasem dopomóc ludziom w potrzebie-Splotła ręce. Ukłoniła się mówiąc "bardzo mi miło". Nie, imienia też nie potrafiła przypisać do czegokolwiek. Może tylko jej się wydawało w takim razie? Nie wyglądała specjalnie wyróżniająco się, a czasem mogła się pomylić. Pamięć do twarzy miała niby całkiem dobrą. Tym bardziej, że ponoć przyjechała dosyć niedawno i tak tłumaczyła swoją niemiłą przygodę. Miłą wiadomością było natomiast to, że właściwie nie musiała specjalnie się wysilać, bo miała nawet przygotowaną jedną z tych mieszanek, a skomponowanie drugiej nie będzie problemem. -Dobrze się składa, powinnam mieć to na stanie-Klasnęła w dłonie zadowolona-O ceny proszę się nie martwić, na pewno uda nam się dojść do porozumienia... zwłaszcza, że jak to mówią "czas to pieniądz" a ja mieszkam kawałek stąd, zatem... i tak pani trochę już zapłaci? To chyba tak można podciągnąć, haha!-Zaśmiała się zakłopotana. -Jeżeli pani chce, to możemy się udać do mojego domu od razu. Po drodze będę mogła pokazać parę ciekawszych miejsc. Już trochę tutaj w końcu mieszkam-Dopiero w trakcie rozmowy mogła ją ocenić. Całkiem rumiana, prosta, ale zadbana. Wysoka. Brak cech szczególnych poza zielonymi oczyma... ...znowu to uczucie, że gdzieś ją widziała. Zielone oczy. Gdzie ona takie ostatnio widziała, hm... |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Stos Pią Gru 16, 2016 9:30 pm | |
| Lana przyjrzała się twarzy Octavii, szukając ewentualnych negatywnych reakcji na fałszywe nazwisko Męczennicy i zmyśloną historię. Nic takiego nie dostrzegła, kobieta albo uwierzyła w łgarstwa, albo nie dała po sobie poznać wątpliwości. Dodatkowo na wieść o potrzebnych ziołach zielarka wyraźnie się ucieszyła. - Och, wspaniale mi to słyszeć – odpowiedziała Lana radośnie, a gdy tylko Octavia zaczęła temat pieniędzy i zakończyła go dosyć kłopoczącym żartem, przekrzywiła głowę. - Tak, można tak powiedzieć, lecz nie śpieszy mi się dzisiaj. Uśmiechnęła się po tym przyjaźnie. Lekarka sprawiała wrażenie osoby dosyć otwartej i nieuprzedzonej zanadto, co mogło znacznie ułatwić zdobywanie jej zaufania. - Bardzo chętnie! - oczy Lany aż rozbłysły, gdy Octavia sama z siebie zaproponowała spędzenie razem czasu.- Zwiedzanie miasta z przewodnikiem jest o wiele przyjemniejsze niż samotne wędrówki! Odwróciła nagle głowę, jakby rozproszona, gdy spod stosu rozległy się jakieś hałasy. Już wcześniej chciała zagaić ten temat, by delikatnie wystawić poglądy rozmówczyni na próbę, a teraz nadarzała się idealna ku temu okazja. - Proszę mi powiedzieć… Czy takie publiczne egzekucje zdarzają się tutaj często? - spytała ściszonym, nieco zadziwionym głosem. Nie chciała od razu udawać przeciwniczki palenia wiedźm, to ujęłoby jej wiarygodności. W tych czasach chyba nikt nie odważyłby się przy obcej osobie przyznawać do takich poglądów. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Stos Pią Gru 16, 2016 10:56 pm | |
| Miały przed sobą sporo czasu na to wychodziło. Może uda jej się rozgryźć ją zagadkę. Do tego czasu musiała być ostrożna, ale przy tym zachowywać się naturalnie. Tak jak zawsze. -Cieszę się, że tak pani na to patrzy... muszę chyba nosić więcej leków przy sobie. Mam jedynie takie podstawowe, na ból głowy i wysoką temperaturę... oszczędziłoby to całkiem sporo czasu klientom, nie uważa pani?-Po pierwsze, bezpośredniość wymieszana z oderwaniem od rzeczywistości. Zaczęła iść, i o ile nie umknęło jej uwadze, iż jej rozmówczyni na chwilę się jeszcze odwróciła w stronę stosu, udała iż tego nie zauważyła. Zatrzymała się dopiero gdy zadano jej pytanie. -Dokładnie pani nie powiem bo jak mówiłam, mieszkam na uboczu. Wystarczająco często by było to stałą atrakcją, a na tyle rzadko by się nie znudziło. Czego się jednak spodziewać po mieście będącym siedzibą Inkwizycji?-Obróciła się bokiem i mrugnęła z dwa razy. Jej mina była dosyć enigmatyczna, z nieco wymuszonym uśmiechem. Po drugie, dawać powody do zastanowienia-Przyzwyczai się pani. Może nawet będzie miała miejsce tuż przy stosie. Jakby co, mam też dobre okłady na opuchnięte oczy. Dym może naprawdę się dawać we znaki...-Uśmiech zrobił się naturalniejszy, bo i samą Octavię to bawiło. Po trzecie, mieć specyficzne podejście do pewnych spraw, ale generalnie być miłą. Zazwyczaj się to sprawdzało, i jak był ktoś ciekawy to prędzej czy później to wychodziło. -Gdzieś chce pani jeszcze wstąpić, albo zobaczyć coś konkretnego?-Zmieniła temat, jakby z jej strony to było wszystko. Ona była sprawdzana, i ona sprawdzała. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 18, 2016 12:14 am | |
| Jak na razie szło gładko… Ludzie uwielbiali przyjazne i radosne osoby, nawet nie próbując doszukiwać się podstępów. Jakże naiwnie. - To bardzo dobry pomysł, o ile noszenie dodatkowych leków nie będzie zbyt kłopotliwe – odpowiedziała z troską, spoglądając na torbę Octavii. - A na spacery ludzie zawsze powinni znaleźć czas, są bardzo zdrowe! Zerknęła na lekarkę, licząc, że ta zgodzi się z tym zdaniem. Nie poznała jej jeszcze za dobrze, ale już próbowała celować w poglądy, które kobieta przyjęłaby z aprobatą. Męczennica nie chciała z tym oczywiście przesadzić, by nie przytloczyć rozmówczyni. Lana chciała ruszyć za Octavią, gdy ta wydawała się nie zauważyć jej nagłego spojrzenia na stos, lecz pytanie sprawiło, że zielarka się zatrzymała. Męczennica skupiła uwagę na mimice jej twarzy. - Och, rozumiem – odparła, analizując reakcję towarzyszki. Za mało faktów, by określić jej stosunek do egzekucji. - W moim rodzinnym, dużo mniejszym mieście publiczne egzekucje wykonywano tylko z okazji większych świąt… Raczej nie przyzwyczaję się prędko, lecz zapamiętam panienki propozycję. Uśmiechnęła się radośnie, nieco szczerzej niż do tej pory, gdyż doceniła ten rodzaj humoru. Kto by się spodziewał po czarownicy? Domniemanej co prawda, lecz wciąż. Głównie Inkwizytorzy żartowali między sobą w ten sposób. Zamyśliła się, gdy Octavia dała jej możliwość wyboru przystanków po drodze. Wszystkie miejsca były dla Lany pospolite i dobrze znane, więc z trudem podjęła decyzję, zostawiając jej część dla zielarki. - Słyszałam, że znajduje się tutaj istny koszmarek architektoniczny… Krzywa ulica, jakoś tak? Ciężko mi uwierzyć w te plotki i z chęcią zobaczyłabym ją na własne oczy, o ile to możliwe… A może panienka poradzi mi, co powinnam jeszcze zobaczyć? |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Stos Nie Gru 18, 2016 4:49 pm | |
| -Oj tam, i tak ze sobą noszę sporą torbę, dwie czy trzy buteleczki więcej nie zrobią aż takiej różnicy. A muszę też być silna, bo gdy w końcu będę mieć swoje pociechy to będę musiała dźwigać o wiele więcej niż parę fiolek-Na tym jednak skończyła temat, na takim miłym akcencie. Bo i potem rozmawiały o egzekucjach, i o atrakcjach w Wishtown. Było ich parę. Nawet sporo, ale nie była pewna czy powinna o nich wspominać. Taka dobra panna jak ona raczej nie miała prawa o nich wiedzieć. Mniejsze miasto. Ciekawe, jak daleko. I co tak naprawdę mogło sprowadzać ją tutaj. -A gdzie pani konkretnie mieszkała, jeżeli oczywiście można zapytać?-Uśmiechnęła się porozumiewawczo-Świat potrafi być naprawdę mały. Może mamy jakiś wspólnych znajomych? Troszkę sama podróżowałam jak się uczyłam do fachu-Szła spokojnie, nie spiesząc się, skupiając swoją uwagę na dziewczynie. Była wysoka, to już stwierdziła. Budowa ciała natomiast... standardowa powiedziałaby. Nie wyróżniała się. A mimo to coś w niej... Coś przez moment wydawało jej się, że zaskoczyło. Ale to była tylko chwila. -Krzywa ulica? Rzeczywiście, jest to ciekawe miejsce... i wszyscy omijają je szerokim łukiem. Ktoś naprawdę miał fantazję tworząc to miejsce... a kto wie, może to tak naprawdę jakaś wiedźma tam kiedyś mieszkała?-Przysłoniła usta by ukryć uśmiech, co by wyglądać tajemniczo. Kiedyś FAKTYCZNIE tak myślała, ale nawet jeśli to miało miejsce, to bardzo dawna sprawa, bo pozostały tylko plotki-Możemy się tam przejść, ale pójdziemy potem inaczej, bo naprawdę ciężko się przez nią przechodzi... swoją... hah... drogą-Prawie parsknęła. Wyszło nawet naturalnie w jej mniemaniu, świetnie-Czym się pani na co dzień zajmuje? |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Stos Sro Gru 21, 2016 7:29 pm | |
| - Rozumiem. Wiele leży w naszej damskiej pieczy, ach... - odparła, mając na myśli macierzyństwo. Ton głosu celowo zabarwiła pewnego rodzaju czułością i dumą. Zamierzała udawać, że lubi dzieci, ale temat na szczęście szybko się zakończył. Kwestia egzekucji i plany na resztę dnia były znacznie ważniejsze. Podała nazwę, wyłuskując z pamięci odległe, niewielkie miasto, które miała okazję znać ze względu na mieszkającą tam rodzinę. Dzięki odwiedzinom poznała klimat miasteczka, który idealnie pasował do wcześniejszego opisu. Miała tylko nadzieję, że Octavia jednak nie posiada tam żadnych znajomych. Im więcej kłamstw, tym łatwiej się w nich zaplątać. Spacerowała nieśpiesznie, niby rozglądając się po otoczeniu, a jednak kątem oka wciąż obserwowała towarzyszkę. Zielarka przyglądała jej się, jakby wyciągała jakieś wnioski. Lana nie miała na razie powodu, by się tym martwić, ale, tak jak zawsze zresztą, musiała uważać na drobne oznaki, świadczące o nieufności rozmówcy. - Hmmm.. Być może? Ponoć mogą zmieniać świat wedle swej woli… Słyszałam wiele różnych legend o wiedźmach, lecz większość z nich to zmyślone bzdury – powiedziała z lekkim wzruszeniem ramionami. - A szkoda, bo niektóre były naprawdę niesamowitymi historiami. Zamilkła, udając zamyślenie. Octavia wykonała bardzo tajemniczy gest, gdy wspomniała o wiedźmie, co od razu zwróciło uwagę męczennicy. Czyżby w słowach o Krzywej Ulicy było więcej prawdy, niż inkwizytorka mogłaby przypuszczać? - W porządku, nie chcę panienki narażać na niepotrzebne przemęczanie się! Tylko przez chwilę chciałabym popatrzeć. - uśmiechnęła się ciepło. Słysząc kolejne pytanie, lekko przekrzywiła głowę, ale nie straciła udawanej pogody ducha. - Prowadzę dom. Mój starszy brat przyjechał tutaj do pracy, jednak wciąż jest kawalerem. Rodzice wysłali mnie razem z nim, bym mogła pomóc mu w obowiązkach. Spojrzała na Octavię, jakby liczyła, że ta bez problemu zrozumie sytuację. Lana zamierzała grać przykładną kobietę, panią domu, która wie, co należy do jej obowiązków. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stos | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|