|
|
| Autor | Wiadomość |
---|
Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Gospoda Pią Cze 12, 2020 11:22 am | |
| W oddalonej od głównego miasta karczmie, praca - dosłownej zabawa - trwała w najlepsze przez cały czas. Można by rzec, że stali bywalcy, jak i przybywający z różnych stron goście, nakręcali czynnie dzień w dzień głośne funkcjonowanie sporego obiektu. Gdy w grę wchodziły pracujące tam kobiety, płynące litrami trunki i hazard, nie mogło być inaczej. Ot, kolejny sierpniowy dzionek. xxx Jak zwykle siedziała pod jednym z większych drzew, bacznie obserwując kręcących się na zewnątrz budynku ludzi. Odległość zapewniała bezpieczeństwo, a przynajmniej spokój, który w tym miejscu był cenny niczym złoto. Zdecydowanie bardziej wolałaby wpatrywać się w skaczące po gałęziach ptaki, wsłuchując się w przyjemne dla uszu ćwierkanie, lecz jedyne, na czym mogła skupić uwagę, to zawodzące śpiewy, donośne okrzyki i śmiechy. Dorośli zawsze zachowywali się dziwnie. I choć trzymała się od nich z dala, chcąc uchronić się przed jakimkolwiek kontaktem, niekiedy ją zaczepiali. Zachowywali się w taki sam sposób, jak zamieszkujący te tereny rówieśnicy. A tych szczególnie nie lubiła. Zerknęła dyskretnie na miejsca nieopodal, które zwykle były nawiedzane przez dobrze znaną jej grupkę dzieci. Cieszyła się na myśl, że dziś mogą być nieobecni. Dzięki temu jeden problem z głowy, co pozwalało szukać w oknach gospody uciekającej Yvonne. Szczere wątpiła, aby siostra zabrała się w końcu do roboty, nawet jeśli zostanie złapana. To nie pierwszy raz. Gdy zaczynała się buntować, rzucała wszystko, urządzając sobie wyścig po korytarzach, aż całe przedstawienie przerywała zdenerwowana matka. Prawdopodobnie teraz będzie tak samo. Mięła w dłoniach gdzieniegdzie porwaną sukienkę, nie spuszczając oczu z tętniącej życiem karczmy. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Gospoda Nie Cze 14, 2020 10:52 pm | |
| - Nie oddalaj się za bardzo, dobrze? - Jasne, mamo! Zaczęło się jak zawsze. Ledwie wypowiedziały koronną formułkę, ledwie Vivian spacerkiem zdążyła nieco odejść od matki, a już powolny krok zamienił się w ciekawskie szwendanie, byleby przed siebie, byleby w przód. Dziewczyna co jakiś czas upewniała się, czy jeszcze nie zgubiła drogi powrotnej, jednak dzisiaj nie martwiła się o nią aż tak bardzo. Stary, opuszczony sad, do którego przychodziły latem w poszukiwaniu jabłek, był jej znany niemalże jak własne podwórko i bliskie domu pola, więc przechadzała się z każdym krokiem coraz śmielej. Korzystając z faktu, że ich zbiory przesunęły się bliżej granicy dotychczas znanych terenów, Vivian zamierzała skorzystać z okazji i po raz kolejny zbadać skraj sadu. Brak opieki dawnego właściciela sprawił, że teren zaczął powoli przeistaczać się w mały, przyjemny zagajnik. Wszystko wskazywało na to, że okoliczne dzieci zwykły upatrywać go sobie do zabaw. Czarownica po cichu liczyła, że uda jej się kogoś spotkać. Przystanęła przy ostatnich drzewach i rozejrzała się bacznie. Pierwszy raz zapuściła się tak daleko. Spacerowała zaledwie kilka minut, więc była bezpiecznie blisko matki, jednak to wcale jej nie uspokoiło. Marszczyła w zamyśleniu brwi, a spojrzenie utkwiła w majaczącym w tle, groźnym budynku. Karczma, gospoda? Więc to stamtąd dobiegała muzyka. Matka przestrzegała ją, by nigdy nie zapuszczała się do takich miejsc sama. Chyba lepiej byłoby wracać, czyż nie? I tak nie spotkała żadnych rówieśników.... Czarownica rozejrzała się raz jeszcze, po raz ostatni, jakby na do widzenia. I właśnie wtedy dostrzegła białą czuprynę, wcale nie tak daleko. Zawahała się. Karczma w pobliżu wzbudzała niepokój, ale nieznajoma siedząca pod drzewem intrygowała Vivian. Mała wiedźma chciała podejść, choć na chwilę, z bliska zobaczyć niespotykaną osóbkę, niczym wyciągniętą wprost z najwspanialszych bajek. Problem był tak dręczący, że Vivian przykucnęła na moment, rozważając wszystkie za i przeciw, a wreszcie, niespostrzeżenie, układając w myślach plan działania. W końcu ruszyła się z miejsca. Podchodziła nonszalancko, powoli, jak gdyby tylko spacerowała, a nie zakradała się do nieznajomej postaci. Miała zamiar najpierw podejść, zorientować się, kim jest ta osoba, a potem... to już zależało. Jeśli to faktycznie jest rówieśniczka... Może opowiedziałaby coś ciekawego? Może zna fajne gry? - Cześć - zagaiła niewinnie Vivian, gdy zbliżyła się na tyle, by potwierdzić swoje teorie. Szeroki uśmiech satysfakcji rozpromieniał jej twarz. - Też czekasz na innych, by móc pobawić się w chowanego? |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Gospoda Sro Cze 17, 2020 5:49 pm | |
| Czas mijał, a wytężanie wzroku nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, jakie powinny nastąpić lada chwila. Gdzie ona znikła? Niemożliwe, że zabrała się do wykonywania czegoś pożytecznego, przecież to zupełnie niepodobne do lenia, jakim niewątpliwe można było ją nazwać. Prędzej ukryłaby się w jakimś pokoju, czekając, aż większość odpuści uganianie się za denerwującym bachorem. Im dłużej siedziała w tym miejscu, tym chęć złamania kary rosła. Okna pozostawały niepokojąco puste, pomijając pojedyncze przypadki wychylających się palaczy. Zaczynała się okropnie martwić, jak zwykle o tej porze. Za dobrze wiedziała, do czego była zdolna siostra, a przede wszystkim zdążyła poznać zwyczaje tutejszych gości, które bywały często bezwzględne. Gdyby mogła przy niej być... Rozbrzmiewający głos wywołał wielkie zaskoczenie. Momentalnie przeniosła wzrok na śmiałka, zakłócającego względny spokój tego ciepłego popołudnia. To było nie do pomyślenia! Nieznana jej postać wyczekiwała odpowiedzi, zachowując się przy tym podejrzanie miło. Yvette nie garnęła się do odezwania. Zamiast tego wlepiała przeszywające spojrzenie w obcą dziewczynkę, jakby próbowała wyczytać wszelkie skrywane przez nią tajemnice. Dopiero zaraz przybrała wrogi wyraz twarzy, odwracając się do nowego gościa plecami. — Nie dam się więcej nabrać — wyznała, przypuszczając, że brązowowłosa została typowo nasłana. — Idź sobie — dodała równie nieuprzejmie. Karciła się w myślach. Przez chwilę nieuwagi pozwoliła komuś podejść tak blisko, narażając się na proste wyśmianie. I choć nie byłoby to żadną nowością, dzień jak co dzień, miała serdecznie dość słuchania padających nieprzerwanie kpin. Wczesna godzina sprzyjała dostrzeżeniu szczegółów, jakim niewątpliwie był brud, nieumiejętnie związane włosy, zniszczona na wszelkie możliwe sposoby sukienka oraz brak jakichkolwiek butów. Na pewno daleko jej było do oczarowania kogoś wyglądem, a zdążyła już przyjąć do wiadomości, że bez tego nie postawi choćby pierwszego kroku, by zyskać nową znajomość. Czy dalej jej na tym zależało? Wszyscy zachowywali się podle. Powinna już dawno odpuścić, skupiając się na chronieniu fajtłapowatej bliźniaczki. Przynajmniej ona zostanie z nią do końca. — Przekaż im, że są głupkami — odezwała się jeszcze, najwyraźniej chcąc wywołać kolejną wojnę. — Obrzydliwymi głupkami — poprawiła ten szczegół, zawzięcie utrzymując niesympatyczną pozycję. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Gospoda Czw Cze 25, 2020 3:28 pm | |
| Reakcja dziewczyny kompletnie zaskoczyła Vivian, która w jednej chwili przybrała mocno skonfundowany wyraz twarzy i wyrzuciła z siebie mocno wymowne: - Co? Na co nabrać? Zreflektowała się szybko. Nie chciała prezentować się od samego początku jako ktoś, komu brakowało obycia w grupie. Nie miała zbyt wielu znajomych w swojej rodzinnej wsi, żeby móc choćby marzyć o zgranym towarzystwie, a jej przyjaźń z Cathie... Cóż, ich wspólne, magiczne sprawy nie były czymś, czym należało się dzielić ze zwykłymi dziećmi, nie wspominając już o Koszmarach, z którymi bawiły się aż za często. Nim młoda czarownica zdążyła zdecydować się na następny ruch, nieznajoma dziewczyna odezwała się po raz kolejny. Tym razem wypowiedziane słowa dotknęły Vivian o wiele bardziej, choć nie dotyczyły jej bezpośrednio. Oparła wolną rękę na biodrze, spoglądając na rozmówczynię z kompletną dezaprobatą. Była gotowa odwrócić się zamaszyście i odejść, okazując bez ogródek swoje niezadowolenie, jednak zawahała się chwilę. - Chętnie bym im przekazała, gdyby nie fakt, że ostatnio nie chcieli się ze mną bawić - rzuciła czarownica z przekąsem. - Zdaje się, że nie przepadają za obcymi, liczyłam, że może pomożesz mi się z nimi dogadać. Zdecydowała się zagrać w otwarte karty. I tak nie miała nic do stracenia. Choć nie pogardziłaby kimś znajomym w okolicy sadu, mogła przeżyć i bez tego. Oczekując odpowiedzi nieznajomej, nawet jeśli takowa miała oznaczać koniec rozmowy, przyjrzała się jej jeszcze raz. Tym razem zwróciła uwagę na coś więcej, niż bajkowe włosy i zbliżony wiek, oceniając swoją rozmówczynię w pełni. Zauważyła podniszczone ubrania i wołający o pomstę do nieba wygląd, co zmusiło czarownicę do kolejnych przemyśleń. One same z matką nie należały do ludzi zamożnych, jednak dawały sobie radę na tyle, by Vivian nie musiała nosić zbyt pocerowanych ubrań, a i zawsze miały co włożyć do garnka. Wszystko za cenę ciężkiej pracy. Jakby tego było mało, Evelyn zaszczepiła w córce swoją własną życzliwość względem tych, którym wiodło się gorzej. - Chcesz jabłko? - zapytała spontanicznie czarownica. - Są słodkie. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Gospoda Nie Cze 28, 2020 2:10 pm | |
| Była nieopisanie zawzięta. Uważała, że nieznajoma próbuje ze wszystkich sił udawać, aby solidnie uśpić czujność i zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Lecz nie tym razem! Yvette dobrze znała sztuczki, które tutejsze dzieci miały opanowane wręcz do perfekcji. Nie potrzeba było wiele nauki, ot pojedyncze błędy, jakim przewodziła zwykła naiwność. Myśl, że może jednak tym razem jej nie odtrącą... Lekko zaskoczona, zerknęła na nią przez ramię. — Jeśli to prawda... — zaczęła cicho, jednak prędko potrząsnęła głową, jakby pozbywając się niemądrych pomysłów. — Musisz być jeszcze większym głupkiem. Kto by chciał z nimi gadać? Nie są nikomu potrzebni — zmieniła ton, wracając do opryskliwego zachowania. Nic nie wystarczało, aby przegonić niechcianego gościa. Zazwyczaj odpuszczali sobie po pierwszych słowach, nie planując więcej wracać, a ona dalej tu tkwiła. Dalej niezrozumiale wpatrywała się w Yvette. Możliwe, że tym razem przysłali silnego przeciwnika, który wytrzyma zdecydowanie więcej. Nie była w ogóle gotowa na takie starcie. Początkowa wrogość skutecznie odganiała innych, toteż nigdy nie dochodziło do dalszej konwersacji. Prawdopodobnie nie wszystko stracone, utrzymanie nieprzyjaznej postawy mogło jeszcze zadziałać, ale jak powinna się do tego zabrać, gdy obca dziewczynka wnet zaproponowała jabłko? Spotkała wiele dzieci, bardziej fałszywych i mniej, lecz żadne z nich nie chciało się niczym dzielić. To była nowość. — Nie znam się. Jedyne, jakie miałam okazję spróbować, miało brązowe plamy i smakowało paskudnie — odparła wciąż naburmuszona, starając się podkreślić brak innych emocji. — Skąd je masz? — zaraz zapytała, spoglądając już teraz z czystą ciekawością w jej stronę. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Gospoda Pon Lip 27, 2020 5:35 pm | |
| Zawzięła się w pełni. Wroga postawa dziewczyny tylko dodawała czarownicy determinacji. Nie zamierzała uciec z podkulonym ogonem, dając się spłoszyć przez parę obraźliwych słów. Nie miała jeszcze planu, kierowała nią jedynie silna motywacja, by się nie dać, niezależnie, jaki będzie skutek - przekona do siebie nieznajomą? Pokłócą się całkiem? A może jeszcze coś innego? To bojowe nastawienie zmieniło się nieco, gdy Vivian przyjęła do wiadomości prawdopodobną kiepską sytuację życiową dziewczyny. - Nie wolno jeść tych brązowych! - Czarownica pouczyła nieznajomą z niezwykłym ożywieniem. Wykorzystała sytuację, że dziewczyna porzuciła nieco tarczę złośliwości, by przybliżyć się i podsunąć jej koszyk. - Częstuj się. Rosną tam, za tymi krzakami. Trzeba uważać, żeby się nie podrapać albo nie zgubić, ale naprawdę warto. Nie czekała na następne zgryźliwości, tylko ciągnęła dalej swoją wypowiedź: - Dlaczego ich tak nie lubisz? Też nie jesteś stąd? |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Gospoda Sob Sie 01, 2020 3:56 pm | |
| Niepewność względem nowej znajomej powoli mijała, sprawiając, że białowłosa w coraz mniejszym stopniu postrzegała ją jako wroga, który zamierzał wyłącznie zniszczyć dotychczasowy spokój. Teraz stawiana była w pozycji kogoś na tyle interesującego, by zaszczycić go dłuższą uwagą. Choć nie od razu zyskała całkowite poparcie, Yvette uparcie próbowała grać wielce nieprzyjazną personę, to ściana między nimi zdawała się walić z każdym słowem. — Czemu? Są przecież miękkie! — uniosła nieco głos, jakby zamierzała przekonać dziewczynkę do swojego punktu widzenia. — Nie miały robaków, więc na pewno nie były popsute — wyjaśniła bardziej, zupełnie nie rozumiejąc tej ostrzegawczej postawy. Widząc koszyk pełen jabłek, odbiegających znacznie wyglądem od tych, które zazwyczaj konsumowała, niepewnie wyciągnęła w ich stronę rękę. Pomimo uzyskania pozwolenia, nie mogła pozbyć się wrażenia, że znów daje się nabrać. Jednak dialog okazał się sporym sprzymierzeńcem w walce z negatywnymi myślami. Gdy wzięła wreszcie owoc, uważnie oglądając go z możliwych stron, postanowiła udzielić odpowiedzi na dosyć łatwe pytania. — Mieszkam tu — wskazała wolną ręką na spory budynek przed nimi, gdzie muzyka zdawała się rozbrzmiewać coraz głośniej. — Kiedyś chciałam do nich dołączyć, ale od początku zaczęli mnie obrażać. Kilka razy próbowali mnie też oszukać... — wyznała, milknąc na chwilę. Nawet teraz czuła przeogromny wstyd, gdy wspominała to, jak dawała się głupio wykiwać. — Ale wygrałam! Muszą czuć się naprawdę głupio, bo zaczęłam ich ignorować — zdradziła, wyraźnie dumna ze swojego pomysłu. — A ty? Masz dom przy jabłkach? Jest ich dużo? — zadawała pytania, zaraz mając problem z wzięciem gryza. — Na pewno można je jeść? — dodała, dalej walcząc z niespodziewanie twardym zawodnikiem, lecz finalnie odniosła sukces. Chwilę przeżuwała, jakby miała wydać ocenę dania o niewyobrażalnie wysokiej jakości, a zdziwienie stawało się większe i większe. — Smakują inaczej. Lepiej — wyraziła niezbyt staranną opinię, wygodniej usadzając się w stronę rozmówczyni. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Gospoda Pon Wrz 07, 2020 6:21 pm | |
| Vivian potrząsnęła energicznie głową. - Jabłka nie powinny być miękkie, nie aż tak - ciągnęła dalej tonem znawcy. - Sama powiedziałaś, że były niedobre. Rozpromieniła się, gdy nieznajoma poczęstowała się owocem bez dalszych zachęt, choć czarownica nie miałaby nic przeciwko, gdyby jeszcze przez chwilę mogła uchodzić za eksperta od jabłek. Skoro na tej płaszczyźnie znalazły porozumienie, czemu by nie kontynuować? Okazało się to zbędne, gdy padła odpowiedź na zadane pytanie. Wzrok Vivian powędrował za wskazaniem, a jej brwi uniosły się w wyrazie zdumienia. - To twój dom? - zapytała odruchowo, ale zaraz zastanowiła się, przypatrując się budynkowi ze zmrużonymi oczami. - To gospoda? To dlatego tak tam głośno? Nigdy w żadnej nie byłam... - Ostatnie słowa dodała w zamyśleniu. Widywała owe przybytki z fasady, gdy czasem wybierały się z matką na rynek w mieście, ale Vivian nigdy nie miała okazji zawitać do środka. Nie bez powodu. Evelyn uważała, że takie przybytki nie nadawały się dla dzieci. Dziewczyna szybko oderwała się myślami od tajemniczego obiektu, jaki jawił się w oddali, by wrócić do tematu innych dzieciaków. - Dobrze zrobiłaś. Szkoda marnować na takich czas. I jeszcze oszukiwanie? Pfe! Vivian pozwoliła sobie przysiąść na trawie, skoro już przebiła się przez mur nieprzychylności dziewczyny. Koszyk postawiła między nimi, tak, by nieznajoma mogła poczęstować się kolejnym owocem w każdej chwili. Sama Vivian również sięgnęła po jeden. - Niee, mieszkam kawałek dalej. Przychodzimy tu z mamą po jabłka na przetwory. Jest ich mnóóstwooo! - zakończyła ze znaczną emfazą. - Ale drzewka pewnie kiedyś zmarnieją, jeśli nikt nie zacznie o nie dbać... Urwała na sekundę, by spojrzeć z nagłym żalem w kierunku, z którego przyszła. Nie wyobrażała sobie, by kiedykolwiek mógł nadejść dzień, gdy nie będzie już mogła nazbierać tu jabłek. Uwielbiała te wycieczki, które stanowiły ekscytującą odmianę dla codziennej pracy w gospodarstwie. Szczególnie teraz, gdy znalazła tu kogoś. Młoda czarownica otrząsnęła się ze swojej chwilowej zadumy i spojrzała na swoją nową znajomą z czystą radością w oczach. - Jestem Vivian, a ty? |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Gospoda Sob Wrz 12, 2020 4:47 pm | |
| Rozkoszując się smakiem przy kolejnych kęsach, bardzo starała się poświęcać również uwagę rozmówczyni, która zdawała się być dziwnie zaskoczona miejscem zamieszkania Yvette. — Zawsze jest tam głośno. Dużo tańczą, ale wcale tego nie rozumiem. Taniec jest nudny i śmiesznie się wtedy wygląda — stwierdziła, z pewnością będąc pewnego rodzaju stałym bywalcem tych wydarzeń. — No i często się biją — dodała, jakby nie mogło obejść się bez tej informacji. Choć bez dwóch zdań wolała trzymać się na uboczu, nie wchodząc ludziom w drogę, spędzony czas w gospodzie robił swoje. Pewne twarze widywała na tyle często, że wiedziała na kogo powinna uważać najbardziej, czego zawsze się trzymała. W pobliże tych strasznych osób nie dopuściłaby nawet znielubionej grupki, która dziś miała wolne od dręczenia innych. — Racja! To głupki, musisz uważać — teraz ostrzegła ją poprawnie. Była wielce zadowolona, że nowa koleżanka podzielała to zdanie. — Są dobrzy w udawaniu, ale poradzisz sobie. Najważniejsze to być twardym, pamiętaj. Głosiła nauki, będąc pewna o ich słuszności. W końcu nikt nie stoczył z nimi tyle wojen, co Yvette, która oblega tutejsze drzewo jak szalona. Tylko ona wie o pewnych sekretach, nie mogących pod żadnym pozorem ujrzeć światła dziennego. — Yvette — odparła zamyślona, z ciekawością spoglądając za plecy towarzyszki. — Jest ich tak dużo? Nigdy nie wychodziłam dalej... Co to są przetwory? I gdzie twoja mama? Zbiera ciągle jabłka? — rzucała pytaniami, wlepiając intensywnie wzrok w dziewczę przed sobą. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Gospoda Nie Wrz 20, 2020 9:53 am | |
| Z uwagą przysłuchiwała się opisowi gospody, zupełnie jakby Yvette odsłaniała przed nią sekrety jakiejś antycznej wiedzy. Nie widziała nic złego w tańcu, ba, nawet gotowa była wyobrazić sobie, jak sama pląsa w rytm muzyki, jednak następne słowa jej nowej znajomej nieco ostudziły zapał Vivian. Bójki nie brzmiały już ani trochę zachęcająco. - I nie boisz się? - zapytała z podziwem. - Widziałam kiedyś, jak chłopi pobili się o szkodę na miedzy, to było przerażające. Uciekłam szybko. Przytaknęła ochoczo na słowa Yvette, że okoliczne dzieciaki do głupki i obiecała, że będzie twarda. Straciła już chęci, by próbować się z nimi zaznajomić, całkowicie wystarczało jej, że ta tajemnicza, białowłosa dziewczyna zdecydowała się dać jej szansę. Vivian nie zamierzała tego zmarnować. - Miło mi cię poznać, Yvette - odpowiedziała radośnie. - Mogę ci pokazać jak się tam dostać, jeśli chcesz. Sama będziesz mogła zbierać. Przetwory to... dżemy, kompoty, coś takiego. - Vivian zamyśliła się, niepewna, czy powinna tłumaczyć dalej. - Tak! A mi pozwoliła zrobić sobie przerwę. Usprawiedliwiła się szybko na wszelki wypadek, gdyby Yvette oburzyła się, że Vivian nie pomaga mamie. Zrażenie do siebie nowej znajomej było ostatnim, czego chciała teraz młoda czarownica. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Gospoda Sro Wrz 23, 2020 10:16 am | |
| — Co to miedza? — spytała na starcie o najmniej ważną rzecz, stanowczo musząc dowiedzieć się czegoś o nieznanym słowie. — Nie boję się niczego! — skłamała śmiało, chcąc pochwalić się przed nową znajomą. Rzeczywistość była zupełnie inna. Musiała wypaść jak najlepiej, aby Vivian zechciała jeszcze kiedyś tu wrócić. Gdyby wyznała prawdę, mogłaby zostać wyśmiana i straciłaby jedyną koleżankę, która zapewne dołączyłaby w ostateczności do tamtej grupy dzieci. Zamyśliła się. Próbowała dopasować jej opis do czegoś, co już gdzieś w gospodzie widziała. — Aaaa, to te rzeczy w słoikach! — rzekła pozytywnie zaskoczona. Tyle razy miała okazję przy nich stać, a nigdy nie zainteresowała się ogólną nazwą. — Moja mama nigdy nie pozwoliła mi na przerwę. Zawsze mawia, że porządek sam się nie zrobi i trzeba pracować do końca, bo inaczej spotka cię kara — podzieliła się kawałkiem tego, co słyszy na co dzień. — Raczej nie mogę... — dodała zaraz, w odpowiedzi na zachętę do obejrzenia jabłkowych drzew. Spoglądała niepewnie w okna budynku, jakby szukała właśnie tam pozwolenia na opuszczenie miejsca pod drzewem. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Gospoda Wto Maj 04, 2021 8:46 pm | |
| Kolejna możliwość, by zabłysnąć! Z radością zajęła się tłumaczeniem, jak gdyby temat strasznych bójek dorosłych wcale nie zaistniał: - To takie miejsce, gdzie kończy się teren jednego chłopa, a zaczyna drugiego! I czasem się kłócą, bo a to coś się stanie, a to ktoś twierdzi, że ma tak naprawdę więcej pola niż naprawdę. - Vivian zakończyła z dumą, po czym przypomniała sobie, od czego tak naprawdę zaczęły ten wątek. - Ale tak niczego, niczego się nie boisz? Podziw zalśnił w jej oczach. Oczywiście miała zamiar się jeszcze upewnić, więc niemalże od razu kontynuowała: - Nie boisz się robaków? A doktorów, co wędrują? Doktorzy są straszni! Mają takie paskudne narzędzia. Chociaż moja mama mówi, że to konowały... I podobno w mieście są lepsi. Vivian miała to szczęście, że razem z Evelyn chodziły do znajomej czarownicy-uzdrowicielki. Gdy tylko o tym pomyślała, od razu zapragnęła zapytać nowej znajomej, czy boi się Koszmarów i czarownic. Wstrzymała się jednak. To mogłoby być dziwne, prawda? - Tak! - Vivian potwierdziła, uszczęśliwiona. - Dlatego muusisz się dowiedzieć, gdzie są! Następne słowa Yvette sprawiły, że entuzjazm Vivian nagle przygasł. - Twoja mama cię karze? - zapytała, już bez tej wcześniejszej pewności w głosie. - Dlaczego? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gospoda | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|