|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Brighton i okolice Wto Gru 29, 2020 6:22 pm | |
| First topic message reminder :Zima zaostrzała się z każdym dniem, aż z nieba runął śnieg, sięgając nawet do obrzeży kraju, w tym portowych miast niepamiętających podobnych mrozów. W pośpiechu przedzierali się przez usypane ścieżki, by zdążyć przed gorszymi warunkami. Póki co wszystko szło zgodnie z planem — udało im się uwinąć z wziętą misją dwa dni wcześniej przed planowanym powrotem, co pozwoli im zyskać trochę czasu do wykorzystania w inny sposób. Jedyne co im pozostało to nakłamać w raportach i cieszyć się świętami. Nie obyło się bez pilnowania na każdym kroku; Seth unikał głównego szlaku, a gdy dotarli do miasta, obierał boczne uliczki. Pomimo pośpiechu i stresu związanego z pierwszą tak niezgodną z zasadami wyprawą, nie udali się od razu do miejsca docelowego — zmierzali wprost do popularnej karczmy, by spotkać się tam z Leandrem. Choć młodszy z braci nigdy nie usłyszał przeprosin, po wszystkim byli w stanie rozmawiać, co było niewątpliwym postępem. Lub też wspólnym celem — obaj potrzebowali swojej obecności w gościnie u Laurenta. Dlatego też zamierzali zjawić się u niego razem. *** Nagrzane wnętrze karczmy było miłą odmianą po ponad godzinnej wędrówce w zimnie, podczas której odmrozili sobie wszystkie kończyny. Nie był to jednak czas na odpoczynek. Nie otrzepując się jeszcze ze śniegu, Seth w rozglądał się w progu za znajomą mu posturą. Daleko szukać nie musiał, blond mężczyzna, choć odwrócony tyłem, wyróżniał się od nielicznej reszty siedzących przy stołach gości. Machnął więc ręką na Yvette, by udała się za nim. Leander siedział na uboczu, przy oknie, popijając herbatę, a przynajmniej czyniąc to do czasu, aż nie zasnął nad kubkiem. Obudziło go dopiero uderzenie dłonią w stół w wykonaniu Setha. — Jesteśmy — powitał go, uśmiechając się niecnie, jakby przymierzali się do napadu na bank. Właściwie, dokładnie tak się czuł, z pełną świadomością serii złamanych zakazów, jakich się wkrótce dopuści. Młodszy z braci, otworzywszy oczy, spojrzał po nich nieprzytomnie, bez pośpiechu sięgając do kubka, by wypić resztkę nalanej tam herbaty. — Czekam na was pół dnia — mruknął wciąż zaspany, denerwując Setha swoją ociężałością, zwłaszcza teraz, gdy energii miał w sobie tyle, że mógłby zanieść i Yvette, i Leandra na plecach do celu. — Nie wymyślaj. — Seth nie uwierzył mu w żadnym stopniu, natychmiast strzepując wodę ze stopionego śniegu na jego rozpiętym płaszczu. — Chodźmy. Musimy się pospieszyć, nim zasypie nas do reszty — pospieszył go, dzieląc się faktem, o którym obaj wiedzieli. Gdy Leander wciąż w półśnie zbierał się do podróży, Seth popędził z wyjaśnieniami dla Yvette, powtarzając się po raz któryś już tego dnia: — Przygotuj się na dłuższy spacer. Pójdziemy na piechotę, to tylko kawałek za miastem. — Choć przez cały wyjazd był bardzo oszczędny w okazywanych gestach i emocjach, nie chcąc się narazić na cudze spojrzenia nawet poza Wishtown, tak teraz zaczął zdradzać ekscytację, jaką wiązał z tą wyprawą. Całym sobą, a zwłaszcza nadmiarem energii pokazywał, jak bardzo się cieszy. — Na wieczór powinniśmy być na miejscu — dodał, uśmiechając się ukradkiem. *** Na zewnątrz prędko zapadł zmrok, lecz oni szli niezmordowanym tempem, ustawiając się gęsiego, by nie zboczyć z skrytych w mroku, wąskich ścieżek. Leo zamykał ten niecodzienny szereg, ziewając sennie z nieowocnej w rozmowy podróży. Seth od czasu do czasu szczękał zębami i marudził, jak nie znosi zimna, by po czasie zainteresować się Yvette: — Dajesz radę? Chyba ponad połowa za nami... — stwierdził, choć w miarę oddalania się od miasta, wszystkie ścieżki i lasy wyglądały identycznie. Śnieg nawet na moment nie przestawał padać, w końcu sięgając im po kolana, znacznie utrudniając podróż. — Nim dotrzemy na miejsce, chcę ustalić parę zasad — stwierdził, choć na spisywanie paktów było zdecydowanie za późno. Oboje zgodzili się na wszystko, podejmując tę decyzję jeszcze w zamczysku Inkwizycji. — Nie chodź nigdzie sama. Najlepiej nie oddalaj się ode mnie na krok. W razie potrzeby możesz zostać z Leo. Chociaż na niego też uważaj — instruował ją, ostatnie zdanie dodając już ciszej, lecz nie na tyle, by nie usłyszał go idący za nimi żniwiarz, który ożywił się na ciekawszy temat. // ubiór: Seth: gruba kurtka z wełnianym kołnierzem, szal, czarne spodnie, skórzane buty za kostkę, rękawice, plecak. Pod spodem czarna koszula. Leo: brązowy płaszcz, szalik w kratę, pasujące spodnie, wyższe buty, torba na ramieniu. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 3:38 pm | |
| Choć nie udzieliła żadnej odpowiedzi na rozkazującą propozycję, przez jej twarz przemknął cień irytacji, której nie okazała otwarcie. Kiwnęła za to niedbale głową, po cichu mając nadzieję, że pamięć Luciena nie zalicza się do przesadnie dobrych i prędko zapomni o całym pomyśle niedorzecznego spotkania. — On jest takim pracownikiem. Dostaje pełną kasę do ręki, więc jakiekolwiek narzekanie może skończyć się dla niego boleśnie — ostrzegła, bacznie przyglądając się szczupłemu chłopakowi, jakby przeszła z nim pełno niemiłych zdarzeń. — Auć? — skwitował humorystycznie, coraz bardziej nie mając odwagi powiadomić o zniszczonych kartkach w jej pokoju, jakie przypadkowo pomylił ze swoim zeszytem. Uścisnął dłoń Luciena, lecz przez dochodzący z otwartego okna chłód, nie trwało to długo. Jedna ze służących zapragnęła przewietrzyć zaludnioną po brzegi kuchnię, wpuszczając mroźne powietrze do środka. Zaraz opatulił się szczelniej rozpinanym swetrem, ciut dygocąc z zimna. — Tak, od kilku dobrych lat. Zioła i te sprawy, chociaż jest z tym trochę pracy. Całe szczęście efekt wynagradza wszystkie bolączki, których niestety nie da się pominąć w tym procesie — odparł, niszcząc dłonią ułożone włosy, by bardziej zaprezentować rezultat swojej pracy. Połyskujący fiolet na ciemnych włosach dało się bez większego problemu wypatrzeć z bliska, aczkolwiek nie był to kolor należący do normalnych, a już na pewno nie każdy odważyłby się skorzystać z podobnych barw. — Alex? Mógłbyś na chwilę przyjść? — odezwała się Ruby, kręcąc się z jednego miejsca na drugie. Bez wątpienia pracowała w pośpiechu, jakby kolacja miała się odbyć za pięć minut. — Lucrezia powinna częściej zostawiać otwarte drzwi. Kto wie, być może zobaczymy się w następnym roku? Byłoby mi niezmiernie miło — zażartował. Jego ciągła nieobecność jasno mówiła, że kobieta pastwi się nad nim za zamkniętymi drzwiami. Bez większego pożegnania opuścił ich. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 3:41 pm | |
| Skinął głową, nie mając dłużej młodego chłopaka na sumieniu, skoro sam się na to pisał, przyjmując uczciwą (albo i nie) zapłatę. Choć skinął głową na odpowiedź chłopaka, o której zapewne mogliby jeszcze długo dyskutować, spojrzenie Luciena przeniosło się na Lucrezię, zatrzymując się na niej w namacalnej niemal podejrzliwości. Gdyby ich rodzinny zmysł telepatii w tej chwili zadziałał, Lucrezia zapewne odczytałaby nieme pytanie Luciena, które brzmiało: „chyba nie planujesz mnie z nim wyswatać?”. Instynkt podpowiadał mu oczywiste rozwiązania, na które nie wiedział jeszcze jak ma zareagować. — Do zobaczenia, Alexandrze. Jestem pewny, że Lucrezia odpowiednio wynagrodzi twoje starania — powiedział dość wyniośle, zmieniając swoje nastawienie. Dopiero gdy ponownie zostali sami, spuścił z tonu, przybierając iście nieszczęśliwy wyraz twarzy. — Serio, kto to był? — mruknął, trochę obrażony, że siostra nie wtajemniczyła go wcześniej. Wydał z siebie marudny odgłos, nie chcąc przebywać tu ani chwili dłużej. — Chodźmyyy już stąd — poprosił kolejny raz. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 3:42 pm | |
| Milczała, odchodząc od nich myślami na te kilka chwil, w których Alexander postanowił poruszyć niezbyt ciekawą dla Lu sprawę. Spodziewała się, że skutecznie zaciekawi tym Luciena, jednak nie miała nawet nastroju na złośliwości wobec brata, pozwalając nacieszyć się im spokojną rozmową. Podążyła za nim wzrokiem spode łba, gdy opuścił ich towarzystwo. Odczekała dłuższy moment, upewniając się, że znalazł sobie inne zajęcie, lub wrócił na górę, dopiero wtedy powróciła spojrzeniem do mężczyzny obok. Trzymała się złotej zasady, mówiącej jasno o ostrożności, jakiej przestrzegała w biznesowych sprawach również podczas snu. — Prawdopodobnie ktoś, kto mnie okrada. Nie mam stu procentowej pewności, jestem w trakcie śledztwa, lecz odkąd u mnie pracuje, pieniądze zaczęły magicznie wychodzić na spacer, z którego nigdy nie wracają. Niezwykłe, prawda? — uśmiechnęła się w natłoku negatywnych emocji, rozgrzanych do czerwoności po nieoczekiwanym spotkaniu w kuchni. — Podpalę tego kolorowego szczura, jeśli dowiem się, że to on stoi za tym wszystkim — mruknęła ponuro, dosadnie ukazując powagę sytuacji. — Jasne, prowadź — rzuciła, gotowa do drogi od samego początku. — Napiłabym się czegoś mocniejszego — zdradziła swoje pragnienie, chcąc okiełznać w jakiś sposób nerwy. Wyglądało na to, że zdołała już zapomnieć o złym stanie po wczorajszym wieczorze. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 3:54 pm | |
| Nie wiedział, co go obudziło, ani ile spał. Na zewnątrz wciąż było jasno, choć słońce chyliło się już ku zachodowi, barwiąc niebo na szary kolor. — Chyba zaspaliśmy na obiad — jęknął po przebudzeniu, identycznie jak zrobił to rankiem, gdy nie udało im się wstać na śniadanie. Jak sądził, na następny posiłek muszą polować, by wkrótce nie dokończyć żywota z głodu. Podniósł się do pozycji siedzącej, w oczywistym zamroczeniu rozglądając się po pokoju, ustając, od czego powinien zacząć. — Lepiej stójmy pod kuchnią aż do kolacji. Może to dla nas jedyny sposób, aby się nie spóźnić — mruknął zaspanym głosem, choć niespecjalnie żałował straconego posiłku. Po długiej walce ze sobą, podniósł się z łóżka, gotów przygotować się do kolacji, z zamiarem przemycia twarzy i przebrania się. Zaczynając od tego drugiego oznajmił: — Mam na tę okazję białą koszulę! Sięgnął do plecaka, wciąż leżącego na podłodze przy komodzie, którego nawet nie otworzył od wczoraj. Przekopując się przez swój bagaż chwilowo zwątpił, czy spakowanie białej koszuli nie było wyłącznie wytworem jego wyobraźni, lecz znalazł wspomniany element garderoby prędko, gdy oznaczał się kolorem od czarnej reszty. — O cholera, chyba nic z tego nie będzie... — mruknął, wyjmując koszulę, by zaprezentować ją Yvette w pełnej okazałości. Materiał nie przeszedł próby podróży w plecaku, gniotąc się i brudząc w paru(nastu) miejscach. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 3:57 pm | |
| Ostatnie słowa Setha przed całkowitym odpłynięciem przyniosły jej dobre sny, dzięki którym odpoczynek ten stał się znacznie lepszy. Wtulona w jego ciało, długo nie chciała dopuścić do siebie myśli, że muszą się ruszyć i zjawić na wielkim wydarzeniu. Z tego powodu, gdy tylko rozpoczął przygotowania na całego, zakryła się szczelniej kołdrą, zamierzając zostać w takim stanie do ostatniej chwili. — Nie przesadzaj — odezwała się spod przykrycia, rozkoszując się ostatnimi minutami ciepła. Brak ubrań dał się solidnie we znaki. I choć zamierzała leżeć tak do momentu, w którym usłyszy stanowcze polecenie ubrania się, problemy mężczyzny nie pozwalały z powrotem zasnąć, skutecznie wchodząc jej na głowę. — Nie masz drugiej? — zapytała z nadzieją w głosie, przeczuwając, jaką odpowiedź zaraz usłyszy. Przygotowując się do najgorszej czynności, powoli odkryła się, szukając po omacku rzuconej gdzieś koszulki. Dopiero po mozolnym założeniu jej, uniosła się do pozycji siedzącej, w końcu wstając chwiejnie z łóżka. — Da się zrobić — odparła, ziewając w tym samym czasie. — Wpierw... Ocet — rozłożyła zadania, kierując się w iście bieliźnianym stroju do wyjścia z pokoju. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:01 pm | |
| Przyglądał się pojedynczym zgięciom na przygotowanej koszuli, zastanawiając się, czy spełnia jego niskie standardy i ile komentarzy musiałby się na swój temat nasłuchać, gdyby zdecydował się na ten ubiór. Pokręcił głową, zarówno na pytanie Yvette, jak i swoje rozmyślania. — Czy ja wyglądam, jakbym cierpiał na nadmiar białych koszul? — zapytał, kręcąc głową. Choć jego wypowiedź przybrała żartobliwy wydźwięk, tak był nieco zawiedziony sobą, chcąc jeden dzień w roku wyglądać jak człowiek i postarać się dla Yvette. Chwilę jeszcze poświęcił na prostowanie wgnieceń za pomocą dłoni, pomijając moment, w którym wstała z łóżka, kierując się ku drzwiom. Gdy zdradziła swoje zamiary słowami, wyprostował się, w ułamku sekundy odrzucając koszulę, by rzucić się w stronę zaspanej dziewczyny. — Czyś ty zwariowała!? — podniósł głos, na kolanach obejmując ją w biodrach, by nie mogła przestąpić ani kroku dalej. — Jesteś goła, wariatko — zezłościł się, nawet nie chcąc sobie wyobrażać, co działoby się za drzwiami, gdyby Yvette w tym stanie opuściła pokój. Nie puszczał jej do czasu, aż nabrał pewności, że dziewczę porzuciło ten szalony pomysł. — Jebać białą koszulę. Wiedziałem, że to zły pomysł — mruknął, odchodząc prędko od tego pomysłu, przytulając się do dziewczyny całym ciałem, mocno ocierając się policzkiem o jej plecy. — Zbieraj się. Kolacji, nie przegapimy... prawda? — Początkowe twierdzenie przerodziło się w pytanie, gdy spostrzegł, jak niewiele im trzeba, by zatracić się w niedostępnej im w Inkwizycji swobodzie. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:01 pm | |
| Plan był dobry, ale przed choćby rozpoczęciem jego realizacji została całkiem niezrozumiale zatrzymana, w mgnieniu oka zyskując ciężar, z jakim nie mogła walczyć. O wiele przytomniejszym wzrokiem powędrowała w dół, dostrzegając oplecione na własnych biodrach ręce Setha. — Przeszłabym szybko! Nikt by mnie nawet nie zauważył — broniła się, wciąż uważając, że pomysł załatwiłby sprawę. — Poza tym, nie jestem goła... Mam na sobie bieliznę, nie widzisz?! — kontynuowała uparcie, chcąc mu ostatecznie pomóc z rozwiązaniem napotkanego problemu. Przez dźwięk nagłej rezygnacji otworzyła usta ze zdziwienia, spoglądając na twarz Setha, ukrytą za swoimi plecami. — Nie wycofuj się, gdy już zerwałeś mnie z łóżka! Teraz to zrobimy i pójdziesz w białej koszuli, zrozumiano? Jestem pewna, że tak. Chodźmy po ten cholerny ocet — nalegała, próbując postawić krok na przód, gdy nagle usłyszała niespodziewane pytanie. Zatrzymała się w miejscu, zaraz wolno kładąc dłonie na jego dłoniach. — Oczywiście, że tak. To między innymi spotkanie z twoim tatą, więc nie moglibyśmy tego przegapić, prawda? — dokończyła myśl, wyłapując plusy w tymże unieruchomieniu. — Jasne, że chciałabym siedzieć w tym pokoju tylko z tobą do końca świata, ale twój tata nie byłby zadowolony, gdybym cię tu zatrzymała na wieczność. No i z pewnością... Ty też chcesz się znów z nim spotkać — mruknęła, uświadamiając sobie, jak wiele rzeczy jeszcze nie pojmuje. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:04 pm | |
| Zezłościł się na jej brak zrozumienia, dla zbrodni, którą on miał za niewybaczalną. Sama niechęć, by ktokolwiek inny mógł podziwiać dziewczynę w tym stanie nie była mu tak paląca, jak świadomość, że Yvette nie rozumie swojego błędu. Ścisnął ją mocniej, zamierzając uświadomić ją możliwie jednorazowo. — Wydłubię oczy każdemu, kto taką cię zobaczy — poinformował ją, a może i zagroził, by dla czystości własnego sumienia, nie próbowała się sprzeciwiać. — Nie chcę i nie życzę sobie, byś gdziekolwiek paradowała w tym stroju — przedstawił twardo i możliwie jasno, by nie miała żadnych wątpliwości. — Ubieraj się. Wezmę koszulę ze sobą, ale nie mam wielkich oczekiwań... Zresztą, o co chodzi z octem? — zapytał w zdziwieniu, wciąż nie potrafiąc połączyć kropek. Podniósł się do pozycji stojącej, puszczając ją wolno, by również zacząć się przygotowywać do kolacji. Zaczął od doprowadzenia swoich włosów do porządku, przeczesując je palcami, by ułożyły się w spójną całość. Wpatrywał się chwilę w powieszone na ścianie lustro, wkrótce kiwając głową, najwyraźniej zadowolony z osiągniętych rezultatów. — Lubię tu przebywać. Lubię każdego z tych skurwysynów. Nawet i Chrisophera pewnie kiedyś polubię — odezwał się wygładzając czarną koszulę na sobie. Spojrzał się na dziewczynę, chcąc jej uświadomić kolejny z faktów o sobie. — Ale jestem tu z tobą. I sądzę, że to zrozumieją. Liczę na to, że w swoim czasie i ty to zrozumiesz. Chciałbym, aby twoje pragnienia wychodziły od ciebie — poprosił ją z lekkim uśmiechem. Nie chciał jej zmuszać do bratania się z bandą niewątpliwie prymitywnych ludzi. Prosił jedynie o szansę, by sama mogła wydać o nich ocenę, może z czasem samej proponując spędzanie czasu w większym gronie, na miarę ich inkwizycyjnych możliwości. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:05 pm | |
| Wylewająca się z niego bezkompromisowość zaskoczyła ją tak bardzo, że wolała odpuścić dalsze zawzięte próby wydostania się z pokoju. Co za tym idzie, uspokoiła się, powoli wyciągając wnioski. — Zrozumiałam, proszę pana — odpowiedziała w dość komiczny sposób, spoglądając na niego wciąż wielkimi oczyma, jakby za nic na świecie nie była w stanie pojąć, jakim cudem był gotów posunąć się w tej sprawie do tak brutalnego czynu. — Odrobina rozcieńczonego z wodą octu prostuje materiał, ale... Sama woda też powinna w zupełności wystarczyć — wyjaśniła ostrożnie, zapewniając również, że nie zamierza opuszczać już pomieszczenia w tym kusym stroju. Nieustannie spacerowała po pokoju, najwidoczniej nie śpiesząc się z przygotowywaniem na uroczystą kolację. Gdy on zajmował się swoim wyglądem, opowiadając nieznane jej fakty, w końcu stanęła obok i zaczęła zerkać mu przez ramię na odbicie w lustrze. Kontrast był widoczny na pierwszy rzut oka, nie tylko w kolorze ich włosów. Prawie naszykowany Seth oraz wcale niegotowa Yvette, po której było od razu widać, że jeszcze nie do końca opuściła łóżko. — Postaram się — odparła zamyślona, choć nie do końca rozumiała, co miał przez to na myśli. — Sam mnie rozebrałeś, to teraz sam mnie ubierz — prychnęła, na znak protestu krzyżując agresywnie ręce pod biustem. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:06 pm | |
| — Jesteś niemożliwa — pokręcił głową, na początku przewracając oczyma, by prychnąć śmiechem. Skończył przygotowania, przecierając twarz, gotów do dalszej drogi. Do kolacji było jeszcze trochę czasu, więc nie troszczył się na zapas, pozwalając im na niewielkie przekomarzania i szykowanie bez pośpiechu. Odsunął się od lustra, by cofnąć się po zrzucony z niej ubiór. — Wodę mamy, możesz działać... — mruknął, machając ręką w stronę kącika z wanną, po którym została tylko miska z wodą na poranne przygotowania. Nie do końca jednak ufał przedsięwzięciu Yvette. Jeśli już, prędzej spodziewał się, że w prostowaniu koszuli będzie miała zasługę moc dziewczyny. — Ale na razie daj się ubrać — poprosił ją, by choć ułamek chwili stała w bezruchu. Być może błędem była próba przeciągnięcia jej sukienki przez głowę. Chwilę siłował się z ramionami dziewczyny, obracając nią, a przeciąganie materiału wychodziło fatalnie zarówno od frontu, jak i od tyłu. Dotarł gdzieś do biustu dziewczyny, gdy spod jego palców rozległ się niepokojący trzask, który ostatnimi czasy słyszał zbyt często. Nie mógł pomylić dźwięku z niczym innym, więc kamieniejąc lekko na twarzy, pospieszył z przeprosinami: — Tym razem nie zrobiłem tego specjalnie, przysięgam. Ten cały materiał... — jęknął, chcąc zwalić winę na niedociągnięcie krawcowej. Nie było to jednak w żaden sposób wiarygodne, zważywszy, ile siły przykładał. — Oddam ją do zszycia na dole... — dodał ze skruchą, czując, że zaraz będzie musiał przed nią uciekać. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:06 pm | |
| Była pewna nadchodzącego wielkimi krokami sukcesu z pogiętą koszulą Setha, ale tym razem nie rwała się do pomocy, stojąc grzecznie w jednym miejscu. Skoro te słowa podziałały i zapewniła sobie darmowe ubieranie, planowała być przez te parę chwil naprawdę posłuszna, współpracując z nim przez cały ten czas. Zwykłe zakładanie sukienki przerodziło się w coś trudniejszego. Choć Seth starał się robić to ze sporą uwagą, naciągając materiał osobno z każdej strony, Yvette zapomniała mu wspomnieć, że najlepiej byłoby zacząć od dołu. Bawiła się przednio, powstrzymując w miarę możliwości ataki chichotu, gdy miała okazję ujrzeć skupienie na jego twarzy, jednak wystarczył moment, by doznała niemożliwego szoku. — Seth... Czy ty ją w ogóle rozpiąłeś po bokach? — spytała niezwykle cichym i spokojnym tonem. Wprawdzie znała odpowiedź, ale nie mogła nie zapytać o tą jakże ważną rzecz. — Wiesz, co to oznacza, prawda? — zerknęła na niego, utrzymując jeszcze przez kilka sekund napiętą atmosferę. Gdy uznała, że mu w zupełności wystarczy, zaatakowała jego wargi głębokim pocałunkiem, bezwstydnie wpychając się językiem do wnętrza ust. Oderwała się dopiero po dłuższej chwili, oblizując się z uśmiechem. — I tak mi się nie podobała — stwierdziła, ciągnąc równie mocno za sukienkę, aby się z niej wyswobodzić. Kolejne szwy poszły od razu, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:07 pm | |
| Miał zwyczajnego pecha do ubioru Yvette, jeśli tylko można było odmówić ciążącej nad nim klątwy, nie pozwalającej dotknąć się jej materiału bez chociażby naruszenia go. Szczęśliwie, dziewczyna postanowiła go nie tylko oszczędzić, ale i nagrodzić namiętnym pocałunkiem, który natychmiast jej oddał. Objął ją w całości, czując coraz większą chęć zostania tutaj, mogąc nacieszyć się sobą nawzajem. — Była rozpięta! Chyba... — próbował się bronić, gdy odzyskał oddech, choć nie miał żadnej pewności. — Masz jeszcze jakieś ubranie, czy nie istnieje ani jeden skrawek materiału, którego bym nie podarł...? — zapytał ze skruchą, bojąc się usłyszeć odpowiedź. — Jeśli chcesz, mam koszulę na zbyciu... — zaproponował, akurat solidnie zaopatrzony w czarne koszule. Po paru podciągnięciach rękawów, związaniu w talii, materiał mógł nadawać się do użytku, nawet jeśli nie była to wyjściowa sukienka, która mogła zaprezentować, tak niecodziennie, zważywszy na modę, która narzucały inkwizycyjne korytarze. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:08 pm | |
| Jak wiadomo, dzień nie mógł zakończyć się pomyślnie, gdy ubranie Yvette uchowało się przed jakimkolwiek uszkodzeniem. I to była powalająca prawda. Na każdym z udanych spotkań materiał nie wytrzymywał, rozdzierając się mniej lub więcej, przez co jego los był totalnie przesądzony. Cała wina stała po stronie Setha, a jakże inaczej, choć nie miała mu tego za złe pod żadnym względem, błyskawicznie doszukując się drugiego dna w tym przypadku. — Przynajmniej bielizna nadal jest cała — powiedziała jakby z ulgą, ale kuszące spojrzenie kompletnie nie grało z wypowiedzianymi przed momentem słowami. Mówiła jedno, myślała o drugim. Zaś myśli czytane mogły być z niej jak z otwartej księgi, czego nie planowała. Ukrywanie ich z pewnością nie było mocną stroną Yvette. — Nie pakowałam wiele. Chociaż przyznaję, powinnam mieć na uwadze twoje niecierpliwe rączki, biorąc zawczasu większą liczbę ubrań — stwierdziła zamyślona, zerkając obojętnie ostatni raz na porwaną sukienkę, która leżała sobie dalej w tym samym miejscu, rzucona niechlujnie na ziemię. — Podzielisz się? — zrobiła wielkie oczy na myśl, że będzie mogła otulić się jego zapachem, mając go na sobie przez całą kolację. Kto by chciał w takim momencie jakąś bzdurną sukienkę, gdy zwykła, czarna koszula, jaka na co dzień przylega do ciała Setha, spełnia wszystkie wymagania? — Biorę! — zdecydowała odrobinkę zbyt entuzjastycznie, ocierając się delikatnie o niego z radości oraz wdzięczności. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:09 pm | |
| Również spojrzał na nią znacząco, a jego oczy zdradzały jawnie, że jeśli się nie przymknie, to i z jej bielizny mogą zostać strzępki. Porzucili starą sukienkę, dochodząc do porozumienia w kwestii koszuli. Pospieszył do swojego plecaka, dobywając go po raz kolejny. Zaprezentował Yvette jej przyszły ubiór, również nieco pogięty, co nie było aż tak widoczne na czarnym materiale. — Może być? Czy też potrzeba twojego magicznego octu? — zapytał, śmiejąc się, gdyż wciąż zupełnie nie widział połączenia pomiędzy zgięciami i octem, właściwie niepewny, czy dziewczyna się z niego nie żartuje. Rzucił jej materiał na przymiarki albo i kontrolę jakości, zaraz pytając: — Spodnie też ci pożyczyć? — upewnił się, mając w zanadrzu pasek, choć sądził, że w tym elemencie garderoby Yvette mogła zwyczajnie utonąć. *** Po uporaniu się z pogniecionymi materiałami koszul, udało im się zejść na dół, gdzie panował niemiłosierny ziąb. Drzwi od tarasu były otwarte na oścież, a i dodatkowo w kuchni ktoś otworzył okno, stawiając ich w przeciągu. Ubrany w białą koszulę i grafitową kamizelkę, Seth szczękał zębami z zimna, dopatrując się zostawionego wczoraj na wieszaku płaszcza, nasłuchując podejrzanych odgłosów płynących z tarasu. Sądząc po ożywionych krzykach i hukach, nie było tam nudy. Objął Yvette, pocierając jej ramię, nawet nie śmiejąc zapytać, czy jest równie głodna co on. W głowie miał wyłącznie świąteczne potrawy, wyjątkowo pozwalając mu nie myśleć o niczym innym. W jadalni służące uwijały się w pracy, rozstawiając zastawę, a do samej gospody co rusz wracały nowe osoby, powracając z miasta, tym razem z paroma kobietami. Miejsce na nowo przybrało żywy wyraz. — Zarzuć płaszcz. Zobaczymy, co na tarasie — pokierował ją do wieszaka, uprzednio zaglądając w stronę otwartych drzwi, dostrzegając za nimi sporą grupkę ludzi. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:10 pm | |
| Zachwyt nowym strojem nie opadł po opuszczeniu pokoju. Szczegółowo oglądała się z każdego profilu, korzystając z mijanych po drodze przedmiotów, robiących za prowizoryczne lustra. Głupia myślała, że sukienka to najpiękniejsza rzecz, jaką mogła przyodziać! Jak się okazuje, męska koszula mogła zdziałać niewyobrażalne cuda, jednakowo nadając kształty tam, gdzie być powinny. Ograbienie mężczyzny dodatkowo z paska, by ładnie ściągnąć nadmiar materiału w pasie, było genialnym pomysłem. Niestety, ale troszeczkę podebranym od Setha. A właściwie całkowicie podebranym, ponieważ zaczęła działać od razu po tym. Zimno dało się we znaki już w połowie drogi na schodach, lecz próbowała pozostać twarda, przyjmując je z kamienną miną. Szkoda tylko, że niewykluczonych drżeń nie dało się powstrzymać siłą woli, choćby skupiała się tylko na tym. Minusowa temperatura przekraczała nawet odporność dziewczyny, a trzeba mieć na uwadze, że lata spędzone na zewnątrz podczas tej pory roku, powinny bez dwóch zdań przygotować ją na koszmarne warunki. Ciekawość, odnosząca się do tego, co konkretnie dzieje się na zewnątrz, naciskała na nią, każąc wręcz zapomnieć o ciepłym płaszczu, o którym wspomniał Seth. I choć krótki czas wahała się pomiędzy upragnioną rzeczą a szybkim zerknięciem za drzwi, tak świadomość, że nie ona jedna marznie, skłoniła do wybrania pierwszej opcji. Ukojenie nastało sekundę po założeniu grubszego odzienia. Zapinając je w pośpiechu, sięgnęła zaraz po własność Setha, kierując się niedługo potem w jego stronę. Nie czekała aż zwróci uwagę na jej przybycie, zarzucając znienacka płaszcz na jego barki. — Och, bardzo ci dziękuję, Yvy. Co ja bym bez ciebie zrobił? Jesteś niezastąpiona, wspaniała i piękna — zaczęła imitować ton jego głosu, uśmiechając się od ucha do ucha. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:12 pm | |
| ie odstępował jej nawet na krok, świergotając w języku zakochanych, śmiejąc się z żartów zabawnych zapewne tylko dla nich. Porwał dłoń dziewczyny, by ucałować ją w odpowiedzi, na raz doświadczając ciepła na sercu, gdy widział ją w tym radosnym wydaniu, jak i żalu, gdy wiedział, jak niedługo się to wszystko skoczy. Skupił się, by nie okazać na twarzy najmniejszego grymasu, uśmiechając się do niej czule. — Musisz popracować nad komplementami. Nigdy nie powiedziałbym czegoś tak oklepanego, Yvy - mruknął do niej żartobliwie, ostatecznie dziękując krótko i pomagając narzucić na siebie wierzchnie odzienie. Fakt faktem, nigdy nie dzielił się wyrazami uznania bez chęci, nawet gdy chwila była godna celebracji lub oddania jej wyrazów uznania. Podejście mężczyzny pośród szeregu wad, miało jedną zaletę: Yvette z pewnością nie zdążyła do nich przywyknąć. Nim poszli jednak w stronę tarasu, opuścił ich splecione dłonie, kradnąc jej krótki pocałunek wraz z szeptem „kocham cię”. Uznał, że sytuacja, gdy jej widok zwalił go niemal z nóg, jest dobrą okazją, by przypomnieć o swoim uczuciu. Za rękę, jakżeby inaczej, poszli w stronę rosnącego zimna, nie oddalając się nawet na cal. Zgodnie z ich podejściem, na tarasie, powitano ich słowami: — Oho! Gołąbeczki opuściły swoja pieczarę! Głos ten należał zapewne Petera, choć po krótkim rekonesansie, mogli stwierdzić, że na taras przeniosła się znaczna część gości gospody, oddając jadalnie do dyspozycji służby. Głośne rozmowy niosły się w stronę drzew lasu oddalonych o zaledwie parędziesiąt stóp od tyłów budynku, w którym się znajdywali. Niebo nad nimi wyraźnie ciemniało, oddając im ostatnie chwile, w których mogli dostrzec swoje twarze bez konieczności zapalania lamp. Ogólna szarość odbijała się od wszechobecnego śniegu, z którym na tarasie uporano się za pomocą setki kroków. Przy barierkach stał Christopher, wygłupiając się głośno z Taylorem, a tuż nieopodal w najlepsze dyskutowali Shelly wraz z Peterem i Vincentem, wspierając się na wiatrówkach, co rozwiązywało zagadkę pochodzenia huków. Przy blasku pochodzącym z wnętrza gospody, również ubrani po szyję, zasiadali na prowizorycznym, wystawionym stoliku, Laurent i Charles. Pili oni mocno parujący czarny napój przynoszony przez służącą, zaśmiewając się z poczynań młodszego pokolenia. — Naprawdę strzelasz do wiewiórek? — usiłował się zorientować Seth, zwracając się do Shellego, który również zauważył ich przybycie, wychodząc im naprzeciw. — Co? Jesteś głupi czy jak? Wiewiórki zapadły w sen zimowy — odparował, jakby Seth palnął wielkie faux pax. — Właściwie, wiewiórki nie... — usiłował go poprawić Vincent, lecz Shelly uciszył go machnięciem dłoni. — Do szyszek na szczycie, nie widzisz? — kontynuował Shelly zupełnie pewnym siebie tonem. — Yvette, widzisz w ciemnościach? — uderzył niespodziewanie, co nieco ożywiło i resztę zgromadzonych przy nich mężczyzn. — Yvette, to prawda, że potrafisz czytać w myślach? — przerwał mu Peter, odpychając brutalnie Shellego, by wymusić na skazanej kontakt wzrokowy, poruszając głową, by powędrowała wzrokiem za nim. Zdziwienie Setha dopełnił Vincent, który stanął u boku dziewczyny, szepcząc coś, co stało pomiędzy zaklęciem a modlitwą. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:13 pm | |
| Magiczny wieczór dopiero miał tu swój początek, zapewne szykując dla nich następne chwile godne zapamiętania na zawsze, a mimo to nie mogła oderwać od niego wzroku. Świat dookoła mógł proponować wręcz nieziemskie rozrywki, kusząc i kusząc, ale twardo utkwione spojrzenie jawnie zdradzało, że dla niej istniał jedynie Seth. Nic więcej. Prawdopodobnie nie była świadoma tego, jak intensywnie wpatruje się w jego oblicze, oraz jak odbierane jest to przez pozostałych, którzy po raz pierwszy nie mieli nic przeciwko temu związkowi. Wszystko to odbierała jako cud. Nie musiała się obawiać, że lada chwila usłyszy jakiekolwiek oskarżenia, czy groźby skierowane do niej lub Setha. Jej uszy ignorowały nawet ciągłe żarty i drwiny, jakich spodziewać się mogła od samego zejścia na dół. Oderwana od rzeczywistości przez własne myśli, stała tak nieruchomo w miejscu, ściskając mocniej jego dłoń, jakby chciała mu w ten prosty sposób przekazać, jak niewyobrażalnie wielkim uczuciem go darzy. Słowa w tym momencie już nie wystarczyły, była tego pewna. Być może ominęła ją krótka wymiana zdań między mężczyznami, jednak absurdalne pytania prędko ściągnęły ją na ziemię. — W ciemno-...? — urwała, przerzucając momentalnie wzrok na dziwacznie poruszającego się obok Petera. — Czytać w myślach? — powtórzyła za nim ponownie, jakby dzięki temu było łatwiej pojąć teorie, jakie zakiełkowały w ich głowach. Aczkolwiek do Vincenta, który najwidoczniej odleciał za bardzo, nie odezwała się ani słowem, wyłącznie zerkając na niego kątem oka. Przepełniony zdziwieniem wyraz twarzy mówił sam za siebie, ale dla własnego bezpieczeństwa nieco odsunęła się od mamroczącego pod nosem mężczyzny, napierając już w tej chwili ramieniem na Setha. — Chyba muszę was wszystkich zawieść — pragnęła bardziej uświadomić towarzystwo, pozostając nadal w prawdziwej dezorientacji. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:16 pm | |
| Na tarasie działo się wiele równoległych scen, których zrozumieniem nie potrafił ogarnąć Seth, a co dopiero Yvette, dla której wszystko pozostawało wciąż nowe. Pomijając parę głośniejszych dyskusji, przepychanki w śniegu, większość ich uwagi zabierali mężczyźni, którzy za punkt honoru najwyraźniej ustanowili sobie odgadnięcie mocy Yvette. — To coś z włosami, prawda? — zapytał w odpowiedzi Vincent, nawet nie próbując tłumaczyć się, co ma na myśli. Seth wyprostował się, odciągając dziewczynę krok za siebie, chcąc samodzielnie rozprawić się z natarczywymi kolegami. — To coś z waszymi głowami. Proponuję się odpierdolić — mruknął pomocnym tonem, jakby chcąc udzielić im niezastąpionej rady. — Wystarczy powiedzieć prawdę. Mielibyście to za sobą — odparł mu Vincent, szczerząc zęby, choć odgłos oburzenia, jaki wydał z siebie Shelly, zwiastował, że zgadywanie jest o wiele przyjemniejszym procesem. Zresztą, jak we wszystkim w tym miejscu — chodziło o wygraną. — Prędzej czy później to tego dojdziemy. To nic osobistego — poinformował ich Peter, puszczając oczko do Yvette. — Swoją drogą, widziałem, jak orżnęłaś Setha w karty. Dobra robota — zaśmiał się. Jak wielu innych błąkających się po gospodzie bez celu ludzi, był świadkiem kompletnej porażki Setha, bez szans na odegranie się. Z perspektywy widza mogło wydawać się to zabawne, lecz w głowie inkwizytora aż zapaliła się ostrzegawcza lampka, gdy zeszli na niebezpieczny temat, będący kolejną sugestią do rozwiązania zagadki mocy Yvette. — To jakaś nowość? — mruknął Shelly, jakby wyczynem było przegrać z Sethem, całe szczęście nie podejmując tropu. — Dzień jak co dzień — wzruszył ramionami Seth, nie przykładając więcej uwagi do tematu. — Wracajcie do swoich wiewiórek — polecił im Seth, odnajdując dobry moment, by się ewakuować, aby nie snuli więcej podejrzeń. Wycofał się wraz z Yvette do siedzących przy stoliku Laurenta i Charlesa, przyglądającym się chłopakom w trakcie przepychanek na krok przed przeistoczeniem w bójkę. Na moment puszczając dziewczynę, przytargał jedno krzesło, które dotychczas stało przy barierce tarasu, częściowo zasypane śniegiem. Wskazał Yvette wolne siedzenie przy stole, postanawiając zmienić otoczenie. Również dosiadł się do taty i jego kompana, witając ich marudzeniem, świadom, że dosłyszeli ich miniony dialog: — Lucien się wygadał. Teraz będę miał na głowie ich durny zakład. Spojrzenie, jakim Laurent obdarzył syna, było tajemnicze, co doprawiła jeszcze chwila ciszy, nim podjął się odpowiedzi. Skinął najpierw w stronę Yvette, witając się z nią w ten sposób. — To tylko niewinna zabawa. Zabawa, którą możesz ukrócić wyjawieniem prawdy — przypomniał mu Laurent spokojnym głosem. Sięgnął po swoją filiżankę powoli, jakby otaczający mróz w ogóle go nie imał. — Nie. Nigdy się nie domyślą — założył Seth, przysuwając się do Yvette, by objąć ją ramieniem. Tym zdaniem zakończyli temat wyścigu w rozwiązaniu zagadki. Seth przeniósł spojrzenie na metalowy dzbanek o dziwnym, kanciastym kształcie. Na tacy stała cukiernica, talerzyki i parę ciastek. Pomimo temperatury, której żniwiarz nie tolerował, uznał ich zakątek za całkiem przytulny. — Nieźle się tu urządziliście — uśmiechnął się Seth, nie pamiętając tego zwyczaju wcześniej. — Któryś z Lucków podrzucił nam nowy sposób parzenia kawy. To podobno modne we Italii — odparł Charles, nie pamiętając już, które z rodzeństwa zdecydowało się poszerzyć ich kawowe horyzonty. Mężczyzna machnął na służącą, aby przyniosła więcej filiżanek. — Utknęliśmy tu od wczoraj. Taras jest jedyną opcją, gdy chcesz wyjść na świeże powietrze, nie brodząc po pas w śniegu — dopowiedział Laurent. — To też dobra wymówka, którą można wykorzystać w raporcie dla Inkwizycji, nie uważacie? „Z przyczyn od nas niezależnych, a mianowicie fatalnych warunków pogodowych, zmuszeni byliśmy na postój przed podjęciem dalszej podróży. W tym czasie oddaliśmy się czczeniu szanownej arcymistrzyni i jej świątobliwej matki...”. Seth parsknął śmiechem na twórczość, która co prawda popłynęła o krok za daleko, lecz zrozumiał jej sens. — Moglibyście przez to zostać tu z dzień czy dwa dłużej... — zaproponował Laurent, dochodząc do meritum. — Skusiłabyś się, Yvette? — zapytał się wprost dziewczyny, chcąc poznać jej opinię dotychczas. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 4:17 pm | |
| Opornie przymierzała się do ostatecznego wyjawienia prawdy o swojej mocy, widząc, że żaden z nich nie planował odpuścić, dając za wygraną. Coś jednak nie pozwalało beztrosko podjeść do tematu, ukrócając głośno rzucane domysły, które zaczynały być coraz dziwniejsze. Może była to realna obawa przed tym, że staną się równie nachalni, co inkwizytorzy, pragnący przekonać się za starych czasów o działaniu szczęścia na własnej skórze? Wprawdzie nikt prócz Setha nie miał zaszczytu doznać udanych efektów eksperymentu, dlatego też nie mogła spodziewać się tych samych, niezbyt pozytywnych reakcji, jakie wtedy oblegały ją z każdej strony. W czasie prób ułożenia w miarę normalnego tłumaczenia, z pomocą nadszedł Seth, skutecznie powstrzymując kolegów przed odkryciem kilku następnych faktów. Brak zgodnej odpowiedzi dawał im poszlakę, zachęcając do dalszego zgłębiania tajemniczej umiejętności. — Cóż... Życzę powodzenia i czekam na kolejne, wspaniałe pomysły — odparła grzecznie, o dziwo nie starając się wybić im z głowy tej zabawy. — Dziękuję, ale dopiero się uczę. Jestem pewna, że pozwalał mi wygrywać przez cały ten czas — stanęła w jego obronie, wchodząc w rolę totalnej amatorki. Po części wcale nie kłamała, ponieważ po raz drugi miała styczność z kartami. Inna sprawa, że nie zazna nigdy porażki. Oddalając się nieco od trójki mężczyzn, ostatni raz spojrzała w ich stronę, ciekawa, co sprezentują jej potem. Możliwości mieli mnóstwo, a wyobraźnia im szczególnie dopisywała. Wkrótce zasiadła przy stoliku, pocierając dłońmi swe ramiona, by jakkolwiek rozgrzać się na tym mrozie. I mimo że miała przed sobą iście dostojne towarzystwo, jakie wręcz przyciągało spojrzenie i wymagało uwagi, tak dzbanek na środku zafascynował ją najbardziej. Podziwiała naczynie, nieśmiało wyciągając dłoń w jego kierunku, aby dotknąć opuszkami palców metalową powierzchnię. Jak się okazało, zadziwiająco gorącą powierzchnię, przez którą w mgnieniu oka wycofała rękę, krzywiąc się z bólu przez sekundę. Postąpiła głupio, ale nie mogła się oprzeć przed obadaniem nowego przedmiotu. Wyglądał magicznie, więc żal byłoby odrzucić taką okazję. Postanowiła poczekać na filiżankę, w międzyczasie skupiając się na pytaniu Laurenta. — Z chęcią zostałabym dłużej. Oczywiście, jeśli pan nie ma nic przeciwko mojej obecności — odrzekła, nie do końca wiedząc, na kim osadzić spojrzenie. Na spokojnym Laurencie czy możliwie zdenerwowanym Sethcie? Z pewnością wybór nie należał do łatwych. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Czw Lis 04, 2021 6:02 pm | |
| Drgnął, gdy za jego plecami ponownie rozległ się huk, który zwiastował, że po zakończeniu krótkiego dialogu, reszta mężczyzn wróciła do strzelania bez większego sensu i celu, byleby podtrzymać zimową tradycję. Odgłosy po strzale nie zdradzały sukcesu, lecz nie przeszkodziło to w podniesieniu paru rozentuzjazmowanych okrzyków i śmiechów. Seth, woląc skupić się na tym, co działo się przy stole, nachylił się lekko, nie odwracając się za siebie. Na moment spuścił Yvette z oczu i tyle wystarczyło, by zrobiła sobie krzywdę. Poderwał się cały, silnie chwytając jej rękę, którą chciała cofnąć. — Oparzyłaś się?! — podniósł głos, zaciskając na niej palce, by przyjrzeć się bliżej dłoni dziewczyny. Pomimo że nie dostrzegł widocznego zaczerwienienia, wyglądał na przejętego. — Musisz bardziej uważać — zganił ją, groźnie marszcząc brwi. Po chwili jednak zwolnił uścisk na jej ręce, pochylając się głęboko, by zgarnąć trochę śniegu z ziemi. Ułożył zbity puch tam, gdzie dotknęła metalową powierzchnię, dociskając swoją dłonią z drugiej strony. Opuścił ich ręce razem, chcąc wrócić do dialogu przy stole, natrafiając jednak na zaintrygowane spojrzenia dwóch mężczyzn naprzeciw nich zwiastowały, że temat nie dobiegł jeszcze końca. — Wszystko w porządku? — zapytał Laurent, choć wykazał się dużo większym spokojem niż syn. — Ciekawe... Seth zapewniał, że uszkodzenie cię graniczy z cudem — wypowiedział się, lekko prostując kręgosłup, by wyjrzeć na jej dłoń. — Nie kłamałem. To wszystko sprawdza się, do kiedy Yvette z pełną premedytacją nie zapragnie uszkodzić się sama. Albo do kiedy jak dziecko nie będzie próbowała dotknąć wszystkiego w zasięgu wzroku — skomentował krótko jej zachowanie. Choć nie odczuwał cienia wstydu za nierozgarnięcie dziewczyny, był zły niczym ojciec na dziecko, które pod chwilę nieuwagi zrobiło coś niedozwolonego. — Wracając do tematu... Nie sądzę, aby był to dobry pomysł. Wystarczająco mocno nagnę rzeczywistość w obecnej wersji raportu — odparł twardo, przenosząc spojrzenie na Yvette, świadom, że mógł rozwiać jej wielkie nadzieje. Nie minęła chwila nim dodał: — Zobaczymy, jaka jutro będzie pogoda. Tyle najwyraźniej wystarczyło Laurentowi, który zgodził się na odłożenie kwestii ich powrotu aż do jutra. Kiwnął głową, opuszczając filiżankę w tym samym momencie, w którym przy ich stoliku pojawiła się młoda służąca, drżąc z zimna. Wyłącznie gestem dłoni została zachęcona do wyłożenia zastawy po przeciwnym stronie stołu, obsługując Setha i Yvette. Wkrótce postawione zostały przed nimi parujące filiżanki wypełnione czarnym jak noc napojem. — To pewnie wrażliwa kwestia... Ale domyślam się, że lata w Inkwizycji odcisnęły swoje piętno. Chcę cię tylko zapewnić, Yvette, że to miejsce jest ostatnim, w jakim powinnaś się przejmować manierami. Laurent uprzedził ją, zgadując, a może i wiedząc, że niewola doprowadziła do niewiedzy i braku umiejętności odnalezienia się we współczesnym świecie. Niezależnie od tego, w jaki sposób zabierze się za filiżankę, chciał jej przekazać, że nie liczą się zasady, a sam efekt. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Sob Lis 06, 2021 4:05 pm | |
| Sądziła, że nikomu nie udało się dostrzec tej małej wpadki, którą zaliczyła na samym stracie. Niestety, ich rozmowa zdawała się urwać w najgorszym momencie, wystawiając w ogóle nieprzemyślany ruch Yvette na światło dzienne, przyciągając tym samym sprawnie uwagę Setha. — To nic takiego. Nie wiedziałam, że jest gorący — powiedziała na swoją obronę, nie zbierając od niego niewidocznie poszkodowanej dłoni. Trzymała ją blisko, nawet gdy postanowił na sekundy ją puścić, jakby znakomicie rozumiała, że właśnie tego od niej wymagał. Nieszczególnie przejmowała się po czasie resztkami odczuwanego bólu, bardziej zaciekawiona tym, jak wykorzystał śnieg, by pomóc. Zimno szybko przegoniło efekty oparzenia, sprawiając, że sytuacja została całkiem opanowana, choć prawdopodobnie zrobili dużo hałasu o nic. Jeszcze chwilę patrzyła na złączone dłonie, w których z topniejącego śniegu pozostawała woda, spływająca po ich skórze. — Bo tak jest — przyznała rację, kiwając wolno głową na słowa Setha. Aż do momentu, gdzie wyłapała porównanie siebie do dziecka. — To oczywista nieprawda, potrafię trzymać ręce przy sobie. Na pewno lepiej niż ty — mruknęła ciszej, wydymając usta, aby zobrazować niezadowolenie. Propozycja Laurenta brzmiała idealnie, ale za dobrze spodziewała się, jak będzie wyglądała odpowiedź Setha. Wcale się nie pomyliła, tak przynajmniej myślała na początku, opuszczając nieco głowę w dół ze smutnym wyrazem twarzy, by zaraz usłyszeć zawartą w finalnie podjętej decyzji nadzieję. Od razu uniosła wzrok, dziwiąc się. Najwyraźniej jego ojciec posiadał również jakąś moc, pozwalającą skłaniać syna do rzeczy, jakich od Yvette nie chciałby więcej słyszeć. Nachyliła się odrobinę nad przyniesioną filiżanką, przeglądając się uważnie ciemnej cieczy, niepewna, czy chce jej próbować. Rozprzestrzeniający się aromat był oryginalny, nigdy wcześniej nie spotkała się z podobnym. — Musi mi pan wybaczyć, ale nie mogłabym tego odrzucić. Pańska obecność sprzyja temu jeszcze mocniej. Może nie miałam okazji do nauki większości rzeczy, lecz daję z siebie wszystko, aby teraz to naprawić — stwierdziła, zerkając na niego ostrożnie, jakby odmowa mogła wywołać w nim złość. Wciąż pamiętała reakcję w pokoju, gdy nie tknęła długo alkoholu. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Sob Lis 06, 2021 10:08 pm | |
| Seth zmrużył oczy, robiąc miny, zamierzając ją przedrzeźniać, lecz nie kontynuował tematu przy innych. Oczywiście, że nie miał zwyczaju trzymać rąk przy sobie i czuł do tego pełne prawo, jakby Yvette była jego własnością. Puścił ją, dopiero gdy śnieg między nimi całkowicie stopniał, rzucając krótkie spojrzenie, by ponownie ocenić stan oparzenia. Strząsnął wodę z ręki, resztę wycierając o spodnie. Gdy miał wolne dłonie, sięgnął po filiżankę, chwilowo dmuchając jej zawartość, nim przytknął ją do ust. Nie bardzo przepadał za intensywnym smakiem kawy, lecz przy ujemnych temperaturach, wszystko co pozwalało mu się choć odrobinę rozgrzać urastało do rangi cudu. Przyjął rozlewający się po jego gardle napój z prawdziwą rozkoszą, długo nie odstawiając porcelany, korzystając z jej ciepła. Przysłuchiwał się dyskusji, jakby siedział przy innym stoliku, spostrzegając się, jak niecodzienny widok ma przed sobą: Yvette i jego własny ojciec, dyskutują na temat manier, popijając kawę przy stole w zimowej scenerii. — Mam nadzieję, że nie czujesz się przy mnie niezręcznie. Chcę, aby to miejsce kojarzyło ci się z domem. Z miejscem, w którym nie musisz łapać się za słówka i gryźć w język przy byle odpowiedzi — wyznał jej cichym, ale całkowicie dosłyszalnym tonem, pomimo krzyków wkoło. — Starzejesz się — skomentował Charles, zanosząc się śmiechem. I Seth zrozumiał, co starszy kompan Laurenta miał na myśli. Nie przywyknął do niekończącej się łagodności ojca, choć wraz z nadmiarem pracy i rzadszymi wizytami, spostrzegał się, że coraz mniej o nim wie. — Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi — odparł z rozbawieniem Laurent, z ukosa patrząc na towarzysza. — Do czego dążyłem, Yvette... Powrócił do niej spojrzeniem, aż po plecach Setha przebiegł dreszcz. Nie do końca wiedział, co dzieje się pomiędzy wersami, lecz intuicja podpowiadała mu, że każde z wypowiedzianych słów miało znaczenie. — Chcę, abyś zachowywała się swobodnie. Dopiero wtedy poznam prawdziwą wersję ciebie — ukłonił się lekko, nawet gdy dzielił ich stół. — To droga na skróty, musisz mi wybaczyć. Ale niestety, nie mógłbym cię gościć tak często, jakbym tego pragnął. Muszę korzystać z każdej chwili — uśmiechnął się, pokazując jej wnętrze dłoni, które wskazywało na filiżankę przed nią, jakby wewnątrz kryło się serum prawdy. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Sro Lis 24, 2021 9:34 pm | |
| Nie posiadała podstawowych umiejętności, by rozgryźć zachowanie Laurenta. Jego nadto miła postawa, wydawała się być czymś niepokojącym, niewyobrażalnym wręcz, gdy za plecami zostawiła inkwizycyjne gniazdo os, gotowych kłuć w każdej chwili. Po prostu ciężko przychodziło jej uwierzyć, że mogła zostać odebrana tak dobrze przez człowieka, widzianego po raz pierwszy w życiu. Może to wszystko działało automatycznie, gdy fakt faktem był ojcem mężczyzny, jakiego darzyła uczuciem? Wymyślenie lepszej teorii wychodziło poza jej ubogie wyobrażenia, dotyczące relacji. — Bardzo do tego blisko, ma pan moje słowo. Jeszcze nikt nie powitał mnie w taki sposób, pozwalając poczuć tą niezaprzeczalnie rodzinną atmosferę — oznajmiła, akurat mało co o niej wiedząc. Jednak, aby brzmieć rezolutnie, łapała się każdej dostępnej opcji, mogącej pokazać ją z najlepszej strony. — Skoro pan tak mówi, to zapewne ma pan rację — rzekła bez śmiałości, na nowo wlepiając spojrzenie w naczynie przed nią. Bez pośpiechu sięgnęła po nie, zachowując znacznie większą ostrożność niż z czajnikiem. Zanim jednak pokusiła się o pierwszy łyk, po kryjomu wciągnęła nosem mocny zapach, próbując wyobrazić sobie czekający na nią smak. Z początku zamoczyła ciut wargi, jakby w ten sposób robiła większe rozeznanie w terenie, ale szybko została pozytywnie zaskoczona. — Dobra... — wydała ocenę zdziwionym tonem. — W każdym razie, od teraz już zawsze będę wyczekiwała pana gościny, również zawracając tym Sethowi głowę — powiedziała nieskromnie, zaczepiając niewinnie mężczyznę siedzącego cicho obok. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Sob Lis 27, 2021 12:09 pm | |
| — Będę zaszczycony — odparł Laurent, uśmiechając się promieniście, pogłębiając parę zmarszczek wokół oczu, dzięki czemu faktycznie wyglądał na swój wiek. I Seth pokiwał gorliwie głową, choć był świadom, ile trudu i zbierania się potrzeba było im ostatnim razem, by się tu znaleźć. Plany i pierwsze propozycje padły wcześnie, a ogrom niechcianych wydarzeń, jakie runęły na nich wkrótce później, skutecznie rozwiał ich marzenia. — Jeśli nie tutaj, być może spotkamy się bliżej Wishtown — dodał, wiedząc, że on i cała reszta nie próżnuje przez resztę roku. — Widzisz, Yvy, momentami ciężko zgrać się w czasie. To wbrew pozorom, pracujący ludzie... — Ciężkooo pracujący... Za ich plecami rozległ się przeciągły jęk i nie minęła chwila jak Seth nie poczuł rąk na swoich barkach, omal nie wypluwając kawy. Lucien, wyłaniając się znikąd przytulił się do żniwiarza, wzmacniając uścisk, gdy ten usiłował się wyrwać. — Mam nadzieję, że w to nie wątpisz — mruknął do niego dziecinnie, prezentując się w zupełnie innej formie, niż w tej, w której ostatnio mogła podziwiać do Yvette. Nie był już eleganckim młodzieńcem przy kominku, dystansującym się od reszty. Był rozkapryszoną księżniczką, spragnioną uwagi, w dodatku niekoniecznie trzeźwą. Gdy jednak opór Setha wzrósł, przerzucił się na Yvette, zarzucając jej ręce na barki i brodę opierając o czubek głowy. — Dosiądziecie się? — rozległ się głos Laurenta, zachęcając nie tylko Luciena, ale i towarzyszącą mu Lucrezię. — Zaraz. Najpierw chcę zbadać, na jaki genialny pomysł wpadli tamci... — zachichotał nad czupryną Yvette, wskazując ich lekkim ruchem głowy, czego nie zobaczyła, lecz mogła poczuć. — Widzę, że jesteś w doskonałym nastroju, kochany. Czyżby Leoś spadł ze schodów i skręcił sobie kark? — odezwał się tym razem Charles, jakby podejmując grę, w której uczestniczył Lucien. — Lepiej. Onanizuje się w spiżarni, usychając z samotności — zaświergotał, zanosząc się śmiechem. Jak zdawało się Sethowi, wyłącznie Lucien wiedział, co miał na myśli. Nie mógł jednak powstrzymać uśmiechu, widząc chłopaka w lepszym nastroju. Nie minęła chwila, gdy puścił Yvette, żegnając się z nimi i tanecznym krokiem oddalając się ku reszcie mężczyzn, jako nieliczny nie przywdziewając żadnego płaszcza, jednocześnie nie okazując ani krzty niezadowolenia z powodu zimna. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Gru 05, 2021 11:07 am | |
| Spokojną rozmowę przerwał donośny głos, którego nie rozpoznała od razu. Nawet lepiej! Była pewna, że stoi za nim kolejny z grona znajomych Setha, jaki zapodział się w chaosie na kilka godzin, by właśnie teraz przypomnieć wszystkim tu zebranym o swojej obecności. Zatem ujrzenie Luciena, wieszającego się bezceremonialnie na ciele Setha, przywołało niezrozumienie na twarz dziewczyny. Cichy chłopak, trzymający się z dala od reszty, nagle stał się swoją przeciwnością, zachowując się w niepojęty dla niej sposób. Drgnęła, nagle czując na sobie jego dotyk, starając się jakimś cudem dojrzeć go w tej pozycji od dołu. — Wszystko w porządku, Lucien? — spytała, siedząc nieruchomo w każdym calu, jakby usiadł na niej ptak, którego za wszelką cenę nie chciała spłoszyć. Miała podstawy, by tak sądzić. Chociaż lękała się zapytać prosto z mostu o główny powód, znała go zdecydowanie za krótko, to łączenie faktów szło całkiem efektywnie. — Nie inaczej — mruknęła Lucrezia, na pierwszy rzut oka diametralnie różniąc się nastrojem od szalejącego po tarasie brata. — Świętujmy więc, dopóki tu jestem. A trzeba przygotować się na kolejne porcje zalegających papierów... — w dość krótkim okresie zapowiedziała powrót do pracy, stawiając na stole butelkę, odbiegającą wyglądem od tych w gospodzie. — Każdy będzie pił z butelki? A co z Lucienem? — zagaiła niespodziewanie Yvette, podążając niespokojnie wzrokiem za blond mężczyzną, znajdującym ciekawsze zajęcia nieco dalej. — Poradzi sobie. Jest w stanie nieskończonej radości, a reszta dopilnuje, by po wszystkim poszedł grzecznie spać — uspokoiła ją, wiedząc, że w tym miejscu nic mu nie grozi. —A tego z butelki się nie pije, moja droga — tłumaczyła, odkręcając leniwie zakrętkę. W międzyczasie szukała spojrzeniem krzesła, z którego mogłaby skorzystać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Brighton i okolice | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|