IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 I don't want to treat you with death,

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lehana Adebowale
Treserka bestii
Lehana Adebowale

Liczba postów : 11
Join date : 09/04/2021

I don't want to treat you with death, Empty
PisanieTemat: I don't want to treat you with death,   I don't want to treat you with death, EmptyPią Kwi 09, 2021 8:25 am

Imię i nazwisko: Lehana Adebowale
Wiek: 30 lat
Rasa: Czarownica

Grupa: Cyrk
Ranga: Treserka bestii
Zawód: krawcowa

Moce:
Poskramiaczka bestii - potrafi sprawić, aby Koszmary się jej słuchały, a także jest w stanie je zrozumieć i poznać ich potrzeby. Dodatkowo bestie stworzone przez nią samą słuchają się jej bardziej niż ich dzicy kuzyni, a mało która bestia będzie próbowała ją skrzywdzić.
Ograniczenia: kontrola do 3 dużych bestii naraz, około 8 mniejszych, możliwość przyzwania Koszmarów znajdujących się w promieniu 300 metrów.
Nie wszystkie bestie chcą z nią od razu współpracować - istnieje możliwość, że dziki Koszmar, z którym nie miała wcześniej do czynienia i którego nie zdążyła jeszcze ułożyć, wyrwie się spod jej kontroli, co może prowadzić do tragedii. Po zerwaniu kontaktu z Koszmarem nie może go ponownie nawiązać ani ujarzmić innych bestii, z nad którymi nie panowała przed zerwaniem (minimum 5 postów).

Umiejętności:

  • szycie
  • znajomość podstaw języków obcych: mandingo, francuskiego i hindi
  • majsterkowanie
  • akrobatyka
  • duża odporność fizyczna i psychiczna
  • znajomość zielarstwa i podstaw pierwszej pomocy


Charakter:

Gdyby zapytać Cyrkowców o pierwsze skojarzenie związane z nią, pewnie większość z nich odpowiedziałoby “siła”. I nie mówimy nawet o fizycznej krzepie, lecz o mentalnej odporności na wszelkie zło świata. Nie dość, że potrafi rozwiązywać własne problemy, to jeszcze często bierze na swoje barki bolączki swoich przyjaciół, dla których jest w stanie zrobić wszystko. Zawsze dopnie swego, nieważne jak wielkie na początku wydają się być przeszkody i nigdy się nie poddaje. Dodatkowo bardzo troszczy się o wszystkich członków Cyrku, a młodszych artystów często traktuje jak własne dzieci. Tak też często nazywa innych członków trupy - “rodziną” lub właśnie “dziećmi”.

Problem pojawia się, gdy chodzi o świat zewnętrzny. Lehana nie przepada za towarzystwem ludzi, bardzo rzadko wychodzi poza Cyrk i wchodzi w interakcję ze zwykłymi śmiertelnikami. Nie ufa im, nie czuje się przez nich brana na poważnie, dlatego w kontakcie z nimi na każdym kroku próbuje budzić respekt i dotychczas niewiele osób przebiło się przez ten mur i zdobyło jej zaufanie. Dzieje się to też dlatego, że wiedźma czuje się od nich lepsza, potężniejsza. W związku z tym nie ma też problemów w braniem udziału w cyrkowych rytuałach, w których wykorzystuje się ludzi.

Jej duma ma swoje plusy i minusy. Minusem jest właśnie poczucie wyższości względem śmiertelników. Plusem natomiast wdzięk, jakim się odznacza. Już dawno temu uznała swój unikalny wygląd za coś zwykłego i na swój sposób pięknego, nie wstydzi się tego tak samo jak swojego pochodzenia i historii, chociaż nie jest to coś, o czym mówi często. Swoje piękno uwielbia podkreślać również przez kolorowy i odważny ubiór, który dodatkowo przyciąga wzrok. Lubi bowiem, gdy ludzie na nią patrzą z podziwem, chociaż udaje, że absolutnie nie interesują ją takie głupoty, ponieważ są w życiu istotniejsze rzeczy.

Wygląd:

Najbardziej unikalną cechą wyglądu Lehany jest jej skóra: czekoladowa, jednak w wielu miejscach poznaczona jasnymi, prawie białymi plamami. Te znajdują się na całym jej ciele, a jedna z nich zajmuje również sporą część wokół jej lewego oka o rzadko spotykanym, jasnoniebieskim odcieniu.

Pomijając ten atrybut, będący jej cechą rozpoznawczą, kobieta nie różni się za bardzo od innych ludzi. Jak na kobietę jest za to dość wysoka i smukła, a także nie jest szczególnie hojnie obdarowana przez naturę, żeby nie powiedzieć, że wcale. Włosy ma długie, gęste i kręcone, a gdzieniegdzie przebijają się nieliczne białe pasma. Czasami związuje je wstążką, ale zwykle pozwala im swobodnie spływać po jej plecach i kościstych ramionach.

Nie lubi oszczędzać na swoim ubiorze, w związku z tym bardzo często widać ją w pięknych, zdobionych kreacjach, zwykle w odcieniach niebieskiego oraz fioletu i ze złotymi elementami. Nie ogranicza się jedynie do sukni i niczym niezwykłym jest zobaczenie jej również w męskich strojach, które układają się na niej zadziwiająco dobrze. Uwielbia też biżuterię i ma pokaźną kolekcję pierścieni, bransolet, kolczyków i naszyjników.

Historia:

I. Ballada o dwóch Anglikach

Rzeka Gambia - źródło życia dla wielu istot, przynosząca ukojenie w gorące dni i stanowiąca granicę między życiodajnym lasami oraz wilgotnymi równinami a suchą, śmiercionośną pustynią. Z racji znajdujących się w pobliżu surowców oraz łatwego dostępu do niewolników stała się również doskonałym kanałem do transportu tychże dóbr z Czarnego Lądu do reszty świata, dzięki czemu tereny te, po długich przepychankach między mocarstwami, stały się angielską kolonią.

Theodore Smith, świeżo upieczony kapitan żaglowca “Morgana”, zmęczony podróżą z Plymouth, niedługo po zacumowaniu do portu postanowił skorzystać z propozycji stacjonujących na miejscu żołnierzy i dał się namówić na safari. Zawsze był miłośnikiem myślistwa, chociaż ostatnimi czasu zbrzydło mu strzelanie do lisów i bażantów, jednak obietnica upolowania zebry, bawoła czy nawet lwa wydawała mu się niezwykle kusząca. W tropieniu zwierzyny mieli im pomóc mężczyźni z okolicznego plemienia, jednak po dotarciu do ich wioski Smith uznał, że ma jeszcze jedną rzecz do zrobienia. Pół godziny później wyszedł z jednej z niewielkich chatek i zapiąwszy rozporek, zarzucił muszkiet na ramię i ruszył po kolejne trofea, zostawiwszy za sobą młodą, roztrzęsioną dziewczynę, której w zapłacie zostawił kilka złotych monet.

Dziewięć miesięcy później ta sama dziewczyna wydała na świat swoje pierwsze dziecko. Problemy zaczęły się już na samym początku, kiedy przyszło do nadawania mu imienia, bowiem nawet sam znachor nie potrafił ustalić płci noworodka. Ostatecznie uznał, że był on zbyt mało męski, aby nosić męskie imię. Kolejnym dziwnym znakiem były jasne plamy na  dłoniach i stopach oraz na twarzy dziewczynki. Nie były one duże, jednak wzbudziły zdziwienie u członków plemienia, którzy bali się jej dotknąć. Nawet gdy zauważyli, że jej matce nic się nie dzieje po kontakcie z dzieckiem, i tak zachowywali skrajną ostrożność i jeśli już im pomagali, to zwykle z wielką niechęcią.

Trwało to pięć lat. W ciągu tego czasu Lehana była traktowana prawie jak trędowata, tym bardziej gdy białe plamy zaczęły się rozszerzać i spowodowały, że jedno z jej oczu przyjęło kolor pogodnego nieba, tak niespotykany wśród jej ludu. Plotki o przeklętym dziecku pojawiły się już dawno temu, gdy część należącego do wioski bydła padła, a wina spadła na dziewczynkę, która wcześniej poszła dać im trochę świeżej trawy.

Kiedy do wioski przyjechał na koniu biały mężczyzna w kolorowych ubraniach i śmiesznym kapeluszu, wypytując o małą, łaciatą dziewczynkę, nikt nie próbował jej ukrywać - zwłaszcza, gdy przybysz obiecał im zakup tylu sztuk bydła, ile ostatnio im padło plus jedno dodatkowe. Sama Lehana też nie czuła wobec niego lęku: uśmiechał się, był miły i chociaż nie rozumiała, co do niej mówił, wydawał się dużo fajniejsi niż współplemieńcy. Gdy sadzał ją na konia, widziała ulgę na ich twarzach.

Tak poznała Anthony’ego Dixona i gdyby wiedziała wcześniej, z czym będzie się to wiązało, wolałaby się utopić w Gambii, rzece życia.

II. Latająca Menażeria Anthony’ego Dixona

Dixon mógł się poszczycić dwoma rzeczami - obrzydliwym bogactwem oraz łbem do interesów. Pierwszy raz pomysł stworzenia ludzkiej menażerii przyszedł mu do głowy, kiedy podczas podróży do Francji zobaczył karła. Nie mógł jednak tak po prostu wziąć losowego człowieka do siebie i pokazywać go za pieniądze, ponieważ to byłoby zbyt nieludzkie. Zamiast tego zaczął jeździć po świecie i wyszukiwać ludzi w potrzebie, a później proponować im sławę i pieniądze. W ten sposób zebrał wielu podopiecznych, w tym potężnego giganta, kobietę ze słoniowymi nogami, najniższe bliźnięta świata i właśnie Lehanę - albo raczej “bezpłciową kobietę-krowę”, która przez wiele lat nie rozumiała swojego przezwiska, dopóki jedna z nowych koleżanek nie zaczęła jej uczyć angielskiego.

W ten sposób Dixon skusił wielu ludzi, którzy często nie mieli możliwości normalnego życia i najprawdopodobniej bez niego zdechliby z głodu na ulicy, określani jako wybryk natury aż do momentu wyzionięcia ducha. Teoretycznie mieli oni razem jeździć po świecie i dawać pokazy, na których zarabialiby wiele pieniędzy. W praktyce było to najprawdziwsze niewolnictwo ukryte pod kolorowymi strojami, złotymi ozdobami i bogatą scenografią. Lehana i jej towarzysze niedoli większość czasu spędzali ściśnięci w rozpadających się wozach, jeżdżąc głównie po terytoriach angielskich na całym świecie, pokazując się światu. Byli jak małpki w klatkach, na które ludzie patrzyli, wytykali palcami, a przy wyjściu zostawiali pieniądze ich właścicielowi. Jeśli próbowali okazać nieposłuszeństwo, byli bici. Ale tylko na tyle, żeby nie było widać z wierzchu, żeby móc ciągle na nich zarabiać. I chociaż w większości “menażeria” trzymała się razem i starali się sobie pomóc, tak zawsze było tych kilka jednostek, które wywyższały się ponad innych. Znęcali się nad tymi, którzy nie umieli się obronić, a gdy ktoś robił coś nie po myśli wodzireja, od razu mu to donosili, za co później byli wynagradzani.

Podczas którejś przepłakanej nocy Lehana siedziała sama w kącie. A przynajmniej tak jej się wydawało, bowiem w pewnym momencie usłyszała szelest słomy, a gdy uniosła wzrok, jej oczom ukazało się małe, pokryte futrem stworzenie. I chociaż zwiedziła cały świat, pierwszy raz widziała coś takiego. Stworzenie miało tylko jedno oko na czubku czegoś, co można byłoby określić jako łeb i zabawnie się poruszało, jakby chciało dziewczynkę rozśmieszyć, jednak gdy tylko z jej ust wydobył się chichot, natychmiast ktoś z zewnątrz załomotał w drewnianą ścianę wozu i krzyknął, żeby się zamknęła i poszła spać. W tym momencie stwór wyskoczył przez otwarte okno i po chwili usłyszała ten sam głos, który przed chwilą się na nią darł, jednak tym razem był to okrzyk bólu i złości, gdy coś użarło jego właściciela.

Tej nocy Lehana zamknęła oczy ze spokojem, wiedząc, że ma swojego opiekuna.

III.  Dzień sądu

Od tamtej nocy dziewczyna zaczęła widywać coraz więcej tego typu stworów, zwłaszcza gdy dotarli do Anglii. Czasami, kiedy nikt nie patrzył, próbowała się z nimi bawić, chociaż nie wszystkie były przyjaźnie nastawione, a niektóre wyglądały zbyt strasznie. Miała jednak kilku swoich ulubieńców, którzy zdawali się za nią podróżować, jednak nigdy nie widziała, aby ktokolwiek zareagował na ich obecność - zupełnie tak, jakby były wytworami jej własnej wyobraźni i przebywały jedynie w niej.

Od kiedy tylko zeszli ze statku w jednym z angielskich portów, Dixon praktycznie oszalał. Na każdym kroku powtarzał im, że mają nie przynieść mu hańby w jego własnym kraju i za każdą niesubordynację karał dwa razy gorzej niż zwykle. Wszystko musiało być pod linijkę, idealnie. Bardzo szybko zmieniali też miejsce pobytu, praktycznie każdego wieczoru byli w innym miejscu, co Lehanę i resztę towarzystwa bardzo męczyło. O ile dziewczyna była w stanie dać sobie radę, tak niektórzy wymagali pomocy, którą zawsze starała im się oferować - chcąc-niechcąc byli rodziną i musieli się wspierać.

Tak samo było tego wieczoru, kiedy po “występie” Dixon nakazał im zwinięcie całego przybytku, ponieważ rano musieli być już w całkiem innym miejscu. Lehana zajęła się swoim przydziałem obowiązków, aż usłyszała krzyk. Gdy się odwróciła, zobaczyła jak Avinashi - Hinduska bez dłoni - została przygnieciona przez belkę z instalacji, którą próbowała samodzielnie przenieść do wozu. Widząc to Lehana szybko odłożyła niesioną przez siebie skrzynię, lecz ubiegł ją Dixon. Był wściekły. Zaczął bić Hinduskę biczem, a gdy ta upadła i rozpłakała się, przeszedł do kopania. Lehana chciała jej pomóc, odciągnąć agresora. Ten przeniósł na nią swoją uwagę, powalił na ziemię i uniósł nad siebie bicz, czerwony ze złości.

Wrzasnęła i zasłoniła się rękami, ale nie poczuła bólu. Zamiast tego coś ją delikatnie musnęło i do jej uszu dotarło przeraźliwe wycie wodzireja. Kiedy uniosła wzrok, widziała jedynie wielki cień, który rozrywał mężczyznę na kawałki. Zaraz do niego dołączyły dwa inne, które rzuciły się na uciekających członków trupy. Jeden owinął się wokół nóg Lehany, ale zamiast ją zaatakować, jedynie obwąchał jej ciało i puścił.

To był moment, kiedy puściła się w bieg, krzycząc.

IV. Nowe jutro

Nogi same ją niosły, pod stopami łamały jej się małe gałązki i szyszki, a wszystko to było zagłuszone szumem krwi pulsującej w czaszce. Nie wiedziała, jak długo biegła, ale na pewno wystarczająco długo, aby dawno temu zostawić za sobą miasteczko i kilka pól. Zmęczyła się dopiero będąc pośrodku lasu, sama, bez siły w płucach. Wtedy padła na kolana, na wilgotny mech. Nie wiedziała, co dalej się z nią stanie. Nie wiedziała, co miała robić. Na pewno nie mogła tam wrócić. Bestie prawdopodobnie nie chciałyby zabić swojej koleżanki, ale nie chciała ryzykować. Dodatkowo nie mogła się pojawić w miejscu masakry, nie mogła zostać oskarżona o zabicie tych ludzi. Nie chciała…

W tym momencie dojrzała wijące się na ściółce stworzenie. Kolejne - pomyślała i odruchowo się odsunęła, jednak tym razem stwór nie wyglądał na szczególnie zainteresowany jej osobą. Zamiast tego ruszył przed siebie, a gdy się przyjrzała, to w blasku księżyca dostrzegła jeszcze kilka podobnych potworów idących w tę samą stronę. Gnana ciekawością i brakiem lepszego pomysłu, podniosła się na nogi, otrzepała kolana i powoli ruszyła za nimi.

Po parunastu minutach marszu dostrzegła małą chatkę w lesie. W środku paliło się światło. Potwory zdawały się krążyć w bezpiecznej odległości od domostwa, jednak żaden z nich nie odważył się podejść bliżej. Mimo to Lehana postanowiła przełknąć strach i zapukać do drzwi.

Otworzyła jej piękna kobieta ubrana w długą, potarganą suknię i obwieszona masą dziwnych świecidełek, koralików i rzemyków. Miała już swoje lata, co łatwo było wywnioskować po drążących jej skórę zmarszczkach, jednak dla Lehany wyglądała jak anioł. Widząc przestraszone dziewczę u swojego progu, przyjęła je do środka, nakarmiła i napoiła, a później pozwoliła jej się przespać. Nie rozmawiały dużo. Początkowo kobieta próbowała zapytać, dlaczego młode dziewczę szwendało się samo po lesie, jednak nie doczekawszy się odpowiedzi, postanowiła nie drążyć tematu.

Kiedy Lehana obudziła się rano, właścicielki chatki nie było w środku. Ani nigdzie w pobliżu. Dziewczyna już miała udać się w dalszą drogę, kiedy kobieta wreszcie wróciła, u swojego boku mając inną ładnie ubraną panią, jednak całkowicie od siebie różną - ta z kolei była niewiele starsza od Lehany, lecz miała równie kolorowy strój co ona. Zapytana o to, czy się znają, zaprzeczyła.

”A chcesz się poznać?”

Wyjaśniła, skąd przyszła. Na dźwięk słowa “cyrk” czarnulce zjeżyły się włosy na rękach, jednak postanowiła wysłuchać kobiety do końca. Zaproponowała jej pójście ze sobą, prawie tak samo jak Dixon wiele lat temu. Od niej jednak biło coś innego, coś bardziej bezinteresownego i miłego. Serdecznego. Dawała jej wybór. Chciała jej wysłuchać. Gdy na koniec wyciągnęła przed siebie rękę, Lehana nieśmiało ją chwyciła. Postanowiła jej zaufać, chociaż wiedziała, jakie ryzyko podejmuje, jednak tym razem była starsza i bogatsza w doświadczenia. Wiedziała, że w razie czego będzie mogła spróbować uciec.

Pójście za kolorową kobietą okazało się najlepszą decyzją w jej życiu. Pomimo początkowych obaw, ten Cyrk okazał się być całkowicie innym niż to, do czego przywykła. Co prawda na samym początku czuła na sobie ciekawskie spojrzenia, jednak z czasem poczuła się jak w rodzinie. Nikt nie robił jej krzywdy, nikt nie próbował jej oszukiwać, zastraszać. Odkryła też, że nie jest jedyną, która widzi tajemnicze stwory, które od teraz zwykła nazywać Koszmarami, a ją samą ochrzcili jako ich poskramiaczkę. To była jej moc, tak jak inni posiedli moce tworzenia iluzji, zaklinania ognia czy czytania w myślach. Nareszcie poczuła się jak w domu, którego nigdy nie miała. Nareszcie była wśród ludzi, którzy prócz ciekawej powłoki widzieli w niej także bogate wnętrze. Od tamtego momentu minęło kilkanaście lat, przeżywała wzloty i upadki, jednak jedno pozostało w niej stałe:

absolutna miłość do cyrkowców i szczere im oddanie.


Ciekawostki:


  • cierpi na bielactwo nabyte - jej ciemna skóra jest pokryta jasnymi płatami, które są prawie całkiem pozbawione pigmentu. Ma również kilka jaśniejszych kosmyków włosów. Przez swoją chorobę musi unikać ostrego słońca, aby nie nabawić się poparzeń;
  • w związku z bielactwem posiada też heterochromię - jej lewe oko jest niebieskie i trochę gorzej na nie widzi, dlatego zdarza się jej nosić monokl;
  • jest interpłciowa - posiada nie do końca rozwinięte narządy płciowe obu płci, a także nie posiada cech fizycznych typowych tylko dla jednej płci. Została jednak wychowana na dziewczynkę i identyfikuje się jako kobieta;
  • między innymi z tego powodu jest też aseksualna, ale jest w stanie zapałać do kogoś romantycznym uczuciem (głównie do kobiet);
  • ma ograniczone zaufanie do mężczyzn;
  • nie tylko nie ma nic przeciwko ludobójczym zapędom niektórych Cyrkowców, ale też zdarza jej się osobiście pojawiać się na tego typu spotkaniach;
  • Mówi płynnie po angielsku, jednak nie umie czytać i pisać i nie czuje potrzeby uczenia się tego;
  • przez lata spędzone w Cyrku udało jej się przepracować większość swoich traum, jednak nadal potrafi zareagować nerwowo, jeśli ktoś próbuje ją nagle dotknąć lub wystraszyć.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t675-i-don-t-want-to-treat-you-with-death
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

I don't want to treat you with death, Empty
PisanieTemat: Re: I don't want to treat you with death,   I don't want to treat you with death, EmptyPon Kwi 19, 2021 8:51 am

Supi jak zawsze!
Akceptuję i życzę miłej gry!
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
 
I don't want to treat you with death,
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Organizacja :: Zapisy-
Skocz do: