|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Sybille Ofiara
Liczba postów : 60 Join date : 11/05/2013
| Temat: Piekarnia Sob Sty 25, 2014 12:10 am | |
| Przyjemny i malutki lokal, z którego codziennie wydobywają się smakowite zapachy. Prócz rozkosznej woni, piekarnia przyciąga klientów swoją ładną wystawą, która dosłownie sprawia, że ślinka aż cieknie. Bez dwóch zdań właściciel może się szczycić niezwykłym talentem. ♦ ♦ ♦ |
| | | Isabelle Żniwiarz
Liczba postów : 138 Join date : 11/03/2016
| Temat: Re: Piekarnia Czw Lip 14, 2016 7:53 pm | |
| Dochodziła już powoli piętnasta. Było piękny, letni dzień, a na zewnątrz było naprawdę ciepło i przyjemnie. Można było robić tyle rzeczy w to sobotnie popołudnie. Dla wielu osób był to czas odpoczynku. Nie wszyscy jednak mieli to szczęście. Isabelle otarła czoło białym rękawem koszuli. W ten weekend dorabiała w piekarni. Dzięki podwójnej pracy udało jej się uzbierać już niezłą sumkę, jednak ciągle daleko było od możliwości realizacji jej marzenia o rezydencji, a na wsparcie finansowe od rodziny nie miała co liczyć. A rezydencje tanie nie były, nawet jeśli o dom zamierzała dbać samemu. Inkwizytorka odsapnęła chwilę, wytarła ręce w fartuch i, po tej minucie odpoczynku, zmuszona była wracać do pracy. Planowała, że może po jej zakończeniu wybierze się nad rzekę popływać. Tymczasem chwyciła 'łopatę' i wyciągnęła upieczone ciasta z pieca. Nozdrza wypełniła jej apetyczna woń wypieków, a na jej skórę buchnęło ciepło pieca, potęgując tylko uczucie potwornego upału. W budynku nie było jeszcze tak źle. Nieco gorzej wyglądała sprawa, jeśli przebywało się na zewnątrz. Gorąco dnia mogło dać się we znaki. Dziewczyna ostrożnie ułożyła wypieki, chcąc część z nich dać później na wystawę. Wstąpiła w nią przemożna ochota, żeby skosztować jednego z ciast, lecz musiała się powstrzymać, ponieważ w innym przypadku zapłacą jej mniej. Zaczęła wyrabiać ciasto na bułki, gdy zadzwonił dzwonek przy drzwiach wejściowych. Znaczyło się, że ma klienta do obsłużenia. Odgarnęła z czoła niesforny kosmyk włosów, zostawiając na nim białą smugę mąki. Szybko ją jednak wytarła, a ręce oczyściła o fartuch. - W czym mogę pomóc? - spytała z uśmiechem, notabene nie do końca szczerym, ale dobre wrażenie trzeba sprawić, podchodząc do lady. |
| | | Victoria Balsamista
Liczba postów : 5 Join date : 12/07/2016
| Temat: Re: Piekarnia Czw Lip 14, 2016 8:59 pm | |
| Miała już taki odruch, że kiedy wchodziła do mało znanego jej pomieszczenia, rozglądała się po nim. Odetchnęła z ulgą, kiedy poczuła delikatny chłód sklepiku - panujący na dworze upał dawał się we znaki. Chętnie związałaby włosy tak, by nie czuć ich łaskotania na szyi, ale nie chciała odsłaniać tego piekielnego znaczka! Co też ją skłoniło do tego, by wyjść z siedziby Inkwizycji, gdy temperatura na dworze jest nie do wytrzymania? W mgnieniu oka przypomniała to sobie - tak bardzo miała ochotę zjeść coś słodkiego, że nie mogła się dłużej powstrzymywać. Jedynym miejscem, do którego mogła skierować swe kroki, była piekarnia, w każdym bądź razie znała tylko ją. Nie lubiła wychodzić z domu, dlatego też słabo znała miasto, w którym mieszkała od zawsze. Szybko ocknęła się z równie szybkich przemyśleń i spojrzała na postać stojącą za ladą. Isabelle uśmiechała się lekko nieszczerze, jednak domyślała się, że dziewczyna ma dosyć pracy w piekarni na dziś. Mimo że było tutaj chłodniej niż na zewnątrz, wciąż było czuć upał. Nawet lubiła dziewczynę, która była jej podobna wiekiem. Mogły porozmawiać na wspólne tematy, choć dużo rzeczy je dzieliło. Na przykład nie potrafiła zrozumieć, jak Isa może zabijać czarownicę? Nieważne. Nie odwzajemniła uśmiechu. - Chciałam zjeść jakieś ciasteczko, poleciłabyś mi coś? - zapytała, podchodząc do lady. Popatrzyła na te wszystkie pyszne ciasta, które były dookoła rozstawione. Niebieskooka musiała też niedawno coś upiec, bo mimo odległości czuła, że wypieki z tacy są jeszcze gorące. - A zresztą... może sama coś wybiorę? - powiedziała jakby sama do siebie, nie chcąc robić wrażenia roztargnionej. W końcu jej oko przykuła pyszna, świeżo upieczona szarlotka. Pamiętała jej smak jeszcze za czasów, kiedy wspólnie z ojcem robiła piknik, a on na tę okazję piekł właśnie to ciasto. Uwielbiała jego smak, chrupkość... - Poproszę szarlotkę, obojętnie, ile ukroisz. - nie miała ochoty silić się na nawet najmniejszy uśmiech. Poprawiła sobie roztrzepaną grzywkę. - Swoją drogą, jak tam praca w Inkwizycji? Zabiłaś ostatnio kogoś? - zadała kolejne pytanie, rozsiadając się na jakimś niewielkim krzesełku.
// Jak coś, mogę jutro poprawić, dzisiaj niezbyt nadaję się do pisania czegokolwiek. |
| | | Isabelle Żniwiarz
Liczba postów : 138 Join date : 11/03/2016
| Temat: Re: Piekarnia Pią Lip 15, 2016 10:22 am | |
| Kiedy tylko Isabelle spojrzała na klientkę, rozpoznała nowo przybyłą dziewczynę. Należała do Balsamistów, to było pewnie, nie musiała o nic pytać – jej płaszcz mówił wszystko. Znała Victorię. Oczywiście nie tak, żeby powiedzieć od razu, że jest to jej przyjaciółka. Ot, koleżanka po fachu. Czasem ze sobą rozmawiały, mimo iż były od siebie dość różne i trochę spraw je dzieliło. Dziwnym zbiegiem okoliczności ich pokoje w Inkwizycji leżały nawet blisko siebie, dzięki czemu miały ułatwiony kontakt. A jednak, Isabelle nie zawsze wykazywała chęć na integrację, ponieważ raczej była osobą, która nie przepadała za towarzystwem innych ludzi. Chociaż bardzo powoli zaczynała się integrować. Nie zraziła jej reakcja Victorii. Przynajmniej wiedziała, na czym stoi. - Mamy świeże ciastka z nadzieniem jagodowym – zaczęła wyliczać. - Babeczki... Przerwało jej stwierdzenie Inkwizytorki. Isabelle wzruszyła tylko ramionami i pozwoliła dziewczynie wybrać wypiek. Sama z ogromną chęcią zjadłaby jakiś wypiek, lecz to na razie musiało zaczekać. Po skończonej pracy na pewno sobie coś kupi. - Dobry wybór – pokiwała głową, gdy Victoria zadecydowała. - Dzisiaj pieczona, powinna być jeszcze ciepła – mówiła z miną znawcy. Wzięła do ręki nóż i odkroiła dość spory kawałek, bo o ile znała Victorię, ta zje go raz dwa. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale zaobserwowała, jak bardzo zielonooka uwielbia różne słodkości, a wcale po niej tego nie było widać. - Zapakować? - zapytała i, czekając na odpowiedź, sama zaczęła odpowiadać na zadane przez nią pytanie – Praca w Inkwizycji? Um... raczej w porządku – no tak, znowu ktoś ją pytał, czy kogoś zabiła. - Hm... może w pewnym sensie? Spójrz na mnie – pokazała na swój policzek. - Zobacz, jak mnie urządził pewien Koszmar. A do tego musieli mi zszywać rękę – dodała. Opatrunku nie było widać pod koszulą. Bólu doświadczała coraz rzadziej, z czego można było się tylko cieszyć. Oczywiście mocno naciągała prawdę z tym Koszmarem, ale nikt się nie zorientował. Ot, w Inkwizycji zdarzają się takie rzeczy. - Ale teraz już nie będzie zagrażał Wishtown – dodała na koniec. - A ty? Wymyśliłaś ostatnio jakiś nowy rewolwer dla adeptów kończących naukę? |
| | | Victoria Balsamista
Liczba postów : 5 Join date : 12/07/2016
| Temat: Re: Piekarnia Pią Lip 15, 2016 8:20 pm | |
| Odłamała sobie niewielki kawałek wypieku i zaczęła jeść. Szarlotka była czymś, czego potrzebowała. Wielu ludzi nie mogło żyć bez ukochanej osoby, która ją dopełniała - a w chwili, gdy Victoria ugryzła to ciasto, poczuła, że to ono będzie jej drugą połówką. Już wiedziała, że nieraz będzie tutaj przychodzić. Spojrzała na Żniwiarkę. Rzeczywiście, kiedy przyjrzała się jej dokładniej, zorientowała się, że dziewczyna nie wygląda zbyt dobrze. Ale czy na pewno była sprawka Koszmaru? Nie znała jej zbyt dobrze, a nie chciała pochopnie jej oceniać. Nawet, jeśli Isa skłamałaby, musiałaby mieć jakiś powód. Zdecydowanie za dużo myślę, pomyślała. - Biedna. Nie sądzę, by zszywanie ręki było przyjemnym przeżyciem - odparła, wciąż delektując się smakiem wypieku. Dla Tori cisza była niezręczna, nawet trochę bardziej niż niezręczna. Potrafiła rozmawiać, jednak kiedy temat do rozmowy się kończył, w jej głowie była pustka. Jedna, wielka, czarna otchłań, w której znajdowały się wszystkie jej myśli. Na szczęście bardziej towarzyska znajoma sama wybawiła ją z opresji. - Broń dla Adeptów? Nie, jeszcze nie - gdyby zachowywała się normalnie, przez jej twarz przebiegłby co najmniej cień uśmiechu. - Stworzyłam nową broń dla siebie, ale w sumie... Nie dokończyła zdania, tylko sięgnęła po torebkę z ogromnym kawałem ciasta i, jakby chciała ją obronić przed złem tego świata, położyła ją na kolanach. Sięgnęła do kieszeni płaszcza, po czym wysypała na ladę garść monet. - Reszty nie trzeba - mruknęła. Nie miała ochoty wracać do pustego pokoju, chciała z kimś pogawędzić, mimo że nie znała się na tym. Może akurat sama chęć była w pewnym sensie jakimś przełamaniem? Znowu za dużo myślę, skarciła się w duchu. |
| | | Isabelle Żniwiarz
Liczba postów : 138 Join date : 11/03/2016
| Temat: Re: Piekarnia Wto Lip 19, 2016 8:19 pm | |
| Na twarzy Isabelle po raz pierwszy od dłuższego czasu zagościł wyraz szczerego zadowolenia. Wyraźnie dostrzegła, że szarlotka smakuje klientce. W końcu piekarnia słynęła z przepysznych słodkości i nie tylko. Nie zawsze udawało się trafić w gusta klientów, lecz były to raczej naprawdę sporadyczne przypadki. Uśmiechnęła się w duchu. Ludzie kupowali bajeczkę o koszmarach. Przynajmniej ci, którzy widzieli choć jednego. Ale kto powiedział, że są nierealne, skoro święta organizacja z nimi walczy? Nikt by głośno nie przyznał, iż Inkwizytorzy są walnięci jeśli o nie chodzi. Wymówka spełniała swoją rolę. - Och, bo nie jest. Może i zdarzały się gorsze rany, ale cóż... Akurat zszywania do najprzyjemniejszych zaliczyć się nie da – odezwała się. - Ech... trzeba by coś w końcu zrobić, żeby pozbyć się wszystkich koszmarów – westchnęła. Zapadła między nimi na chwilę cisza, którą przerwała zapłata Victorii. Zdziwiło ją to, ludzie tak naprawdę nieczęsto zostawiali napiwki. - Dziękuję – mruknęła. Odliczyła odpowiednią kwotę, którą umieściła w kasie, zaś resztę wsunęła do kieszeni fartucha. Dołoży ją do reszty oszczędności. Temat broni jednak nie dał jej spokoju. Nie byłaby sobą, gdyby nie rozwinęła tematu. Jeśli chodzi o nią, mogłaby rozmawiać o tym godzinami, rozwodząc się nad tym, który model rewolweru lepszy, jakie pociski stawiają mniejszy opór powietrzu... - Och, opowiadaj mi o niej zaraz. Jaki to typ broni? Ofensywna czy defensywna? Jak się prezentuje? - zarzuciła ją lawiną pytań. - Pokazałabyś mi ją kiedyś? Kiedy czekała na odpowiedź Victorii, starannie zaczęła zdobić świeżo upieczone ciasta. Delikatnie tworzyła na nich wzory z lukru, robiła to tak pewnie, jakby zamiast na wypiekach szkicowała rysikiem na kartce, tworząc rozmaite kreacje. Uniosła głowę. - A jak życie mija? - spytała. |
| | | Victoria Balsamista
Liczba postów : 5 Join date : 12/07/2016
| Temat: Re: Piekarnia Wto Lip 19, 2016 9:09 pm | |
| Victoria pohamowała współczucie, jakie chciała okazać towarzyszce. Wiedziała, o co chodzi z zszywaniem ran. Niejeden raz w końcu to widziała, czy nawet musiała w tym uczestniczyć. Posłała jej jedynie najsłabszy uśmiech, jaki mogła wykonać. Zdziwiła się też, kiedy Isabelle podziękowała za napiwek. Myślała, że w zwyczaju jest go zostawiać, gdyż to świadczy o dobrym wychowaniu człowieka. Przynajmniej tego uczył ją ojciec. Tak, musi częściej wychodzić poza progi budynku Inkwizycji, w innym wypadku już niedługo będzie uważana za kosmitkę. - Defensywna - odparła. - Nie umiałabym kogoś celowo zranić, nie tego zostałam nauczona. Poczuła ukłucie w sercu. Dlaczego tego nie robiła? To proste. Nie chciała za wszelką cenę upodabniać się do wiedźm, które zamordowały jej ojca. Wiedziała, że Inkwizycja wymaga brutalności, ale póki mogła, chciała pozostać sobą. W końcu nie była aż tak chłodną osobą, prawda? - Mnie się podoba, nawet bardzo - kontynuowała. - Oczywiście czarna, jest naprawdę wyjątkowa, o takiej zawsze marzyłam... Znowu się zamyśliła. Gdyby kiedyś posiadała taką wiedzę jak teraz, wszystko byłoby łatwiejsze. Zabiłaby wiedźmy, z ojcem skierowałaby się do Inkwizycji, gdzie być może zostałaby katem. Nie musiałaby ukrywać swojej przeszłości, tak jak tego przeklętego znaczka.. - Może kiedyś? - znowu wróciła do tematu. - Na razie strzegę go jak oczka w głowie, moje cudeńko, jedyna rzecz, którą tak bardzo kocham. Pomyślała o tym pięknym rewolwerze, do którego jak najbardziej zdążyła się przyzwyczaić. Jako Balsamistka mogła go udoskonalić tak, jak chciała. Wiedziała też, że jeśli częściej zechce kręcić się po mieście, będzie zmuszona go brania go ze sobą. Uwielbiała chłód metalu, jednak nie była do tego przekonana. - A życie? Tak, jak życie - przeniosła wzrok na buty. - Wciąż robię to samo, chyba zamieniam się pracoholiczkę. Nie widzę świata poza budynkiem Inkwizycji. Popatrzyła na znajomą, która zdobiła ciasta lukrem. Robiła to tak perfekcyjnie, jakby do tego została stworzona. Zawód Żniwiarki nie pasował do niej, zdaniem Vic najbardziej nadawała się do pracy w piekarni. - A jak leci u ciebie, poza pracą? Poznałaś może kogoś ciekawego? - zapytała, poprawiając się na siedzeniu. Wciąż kurczowo trzymała torebkę z szarlotką, tak jakby chciała wychodzić, ale coś ją powstrzymywało. - I skąd masz ten talent do pieczenia ciast? Chyba wypadałoby mi się kiedyś tego nauczyć. |
| | | Isabelle Żniwiarz
Liczba postów : 138 Join date : 11/03/2016
| Temat: Re: Piekarnia Czw Lip 21, 2016 8:46 pm | |
| Pokiwała w zamyśleniu głową. Nie każdy był zdolny do zabijania. Przekonała się o tym na własnej skórze. Każde zabójstwo niosło za sobą konsekwencje, głównie psychiczne. - Wiesz – odezwała się. - Rozumiem. Z każdym zranieniem, zabójstwem umiera część nas. Coś psuje się w psychice – przyznała. Nie każdy w Inkwizycji był tak skrzywiony, że za zabawę uważał tortury. Victoria chyba jako pierwsza przyznała to głośno. Isabelle rozejrzała się niespokojnie. Balsamistka mogłaby mocno podpaść takimi słowami, z tego co wiedziała Inkwizytorka. Nie dla takich była święta organizacja, lecz niektórzy byli tutaj nie z własnego wyboru. Sprzedawczyni uśmiechnęła się lekko. Skąd ona to znała. Swoją broń również uwielbiała, nigdzie się bez niej nie ruszała; nawet teraz miała ją ze sobą, oczywiście niewidoczną na pierwszy rzut oka. Nie każdy musi wiedzieć, z kim ma do czynienia. Czarny płaszcz i rewolwer odstraszałyby tylko klientów. - Może kiedyś – powtórzyła. - Możemy się w przyszłości umówić na trening czy testowanie broni i wtedy – puściła do niej oczko znad ciast. I oto stała przed nią kolejna osoba pogrążona do reszty w pracy. Zagoniona w zadaniach przygotowanych przez władze. - Biedactwo – odezwała się łagodnie. - To tym bardziej przyda ci się jakiś wypad poza mury Inkwizycji. Hej, ostatnio był festyn, nie mów, że też go ominęłaś? - spytała trochę wbrew sobie, cóż, mając po prostu nadzieję, że ploty się po prostu nie rozeszły. Zdobienie ciast wymagało poniekąd skupienia, więc, mimo podzielności uwagi, odłożyła na bok wszystkie przybory i zaprzestała zdobienia ciasta. - Raczej nie... Nie poznałam nikogo, oprócz... - ugryzła się w język. - pewnego aż nazbyt urodziwego Koszmaru. W sumie to rzuciłam się w wir pracy, ot mój żywot. Pewnie niedługo odwiedzę rodzinę, to by było na tyle – uśmiech zagościł na jej ustach. Wiele osób się o to pytało. - Ach! Podstawy podchwycone w domu, a do tego przecież każdy szanujący się piekarz musi umieć robić ciasta, prawda? Zawsze mogę podstawy pokazać, choćby pieczenia szarlotki – zaproponowała na koniec. |
| | | Victoria Balsamista
Liczba postów : 5 Join date : 12/07/2016
| Temat: Re: Piekarnia Wto Sie 30, 2016 8:22 pm | |
| - Mam nadzieję - odparła Victoria, w końcu wstając z krzesełka. I tak zaraz wychodziła, więc nie przeszkadzałoby jej to, gdyby chwilę postała. Ot, rozprostuje sobie tylko nogi. - Jestem dobra w naprawdę niewielu rzeczach, a cokolwiek związanego z kuchnią czy jedzeniem na pewno się do tego nie zalicza. Chwilę potupała nogami, mając ochotę zdjąć buty. Nie mogła się doczekać, kiedy w końcu dotrze do swojego pokoju i zdejmie z siebie ubrania niepasujące do dzisiejszej pogody. Straciłaby swój urok, gdyby zrobiła to poza siedzibą Inkwizycji, prawda? - Nawet nie wiedziałam, że jest jakiś festyn - oparła się o chłodną ścianę pomieszczenia. - I tak nie poszłabym na niego, nawet jeśli miałabyś zaciągać mnie tam siłą. Nie przepadam za ludźmi, tak jak i oni nie przepadają za mną. Oczy Inkwizytorki chłonęły widoki w piekarni. Musiała napatrzeć się na te wszystkie ciasta, skoro wiedziała, że raczej szybko tutaj nie wróci. Jeszcze mocniej zaczęła trzymać swoją paczuszkę, która i tak była bliska rozgnieceniu. Wszystkie wypieki wyglądały bardzo smakowicie, dlatego Tori myślała tylko o jednym: "Nauczysz się kiedyś piec, idiotko. Nauczyłaś się tylu rzeczy, to tej jednej nie możesz?". "Czyżby na pewno chodziło o Koszmar?", przemknęło jej przez myśl. Jakoś Isabelle nie wyglądała na przerażoną, kiedy zaczęła mówić... - Będę naprawdę wdzięczna - gdyby Vic była w miarę normalną osobą, w tym momencie uśmiechnęłaby się, jednak nie zrobiła tego. Wiecznie chłodny wyraz twarzy był jej specjalnością. - Daj znać, jeśli będziesz miała trochę wolnego czasu. Gdy otwierała drzwi, jakieś słowa cisnęły jej się na usta. Nie miała odwagi ich wypowiedzieć, bała się, że to może być coś idiotycznego. - Miłego dnia, Is - rzuciła, jednocześnie zamykając drzwi. Zaczęła iść szybszym krokiem, chowając pakunek pod płaszczem. Nie chciała dopuszczać byle kogo do wiedzy o swoich słabościach. I naprawdę miała nadzieję, że uda jej się spotkać z koleżanką. Może pozwoliłoby jej to otworzyć się na ludzi, kto wie?
z/t x2 |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Piekarnia Sob Kwi 29, 2017 2:04 pm | |
| Dzisiejszego dnia Adrastia chciała sobie zrobić wolne. Taki całkowity dzień wolny poprzedzony intensywną pracą, by móc gdzieś razem ze swoją ukochaną wyjść. Ubrać się po cywilnemu i zostawić wszystkie inkwizycyjne sprawy za sobą na ten jeden dzionek. Przebudziła się rano w objęciach swojej kochanki, z którą dzieliła pokój już od jakiegoś czasu, jednak chwilę potem ponownie zamknęła oczy i usnęła upewniając się wcześniej, że dziewczę dalej śpi. Nauczyła się wyślizgiwać z jej objęć tak, by przypadkiem nie obudzić śpiącej Kateriny, chociaż robiła to bardzo niechętnie. Było jej wszakże dobrze, mięciutko jak również mogła się bawić do woli pięknymi włosami dziewczyny. Czasami jednak musiała wyjść z wygodnego łóżeczka i chociażby pójść do pracy w pomieszczeniu obok, jednak dzisiaj spała wraz ze swoją ukochaną tancerką do godziny 10. Ponownie się obudziła przeciągając lekko, tak by nie przebudzić śpiącego dziewczęcia w jej ramionach. Przytuliła jej twarz do swej piersi i ucałowała delikatnie czubek głowy. Wysunęła się niechętnie z jej objęć i na swoje miejsce wepchnęła poduszkę. Udała się do kąpieli, przywołała inkwizytora, któremu kazała przyrządzić im duży omlet z mięskiem i warzywami w środku. Powróciła po kąpieli do swojej kochanki i wtuliła się w jej plecy. Skrobnęła delikatnie ją za uszkiem i szepnęła ponętnym głosem – Pobudka kochanie. Prześpisz cały dzień, który mam tylko dla siebie – ucałowała jej kark i objęła ją w talii. Po tym jak już zjadły i ubrały się, Adrastia wzięła ją za rękę. Wyprowadziła na zewnątrz i skierowała się w stronę centrum miasta. Inkwizytorka ubrana była w niebieskie, materiałowe spodnie oraz błękitną koszulę, która troszkę się gryzła z jej fioletowym kapeluszem oraz ciemną laską. Na szyi zaś dyndał jej pozłacany wisiorek z dużym szmaragdem. Szła pod rękę z Kateriną, aż w końcu dotarły do piekarni, z której dochodziły słodkie zapachy. - Jesteśmy kochanie. Dzisiaj zjemy coś słodkiego - ucałowała ją w usta i otworzyła drzwi. |
| | | Katerina Córeczka tatusia i mamusi
Liczba postów : 33 Join date : 11/03/2017
| Temat: Re: Piekarnia Sob Kwi 29, 2017 2:25 pm | |
| Spała tak dobrze, że nie chciało się jej wstawać. Czuła jak jej ukochana wstaje, ale ona jakoś nie miała zamiaru wstawać. Bo i po co? Jednak słysząc słowa kobiety uniosła jedną powiekę i uśmiechnęła się pod nosem. - Kochanie, proszę Cię...jeszcze trochę. Zamruczała cicho i ziewnęła zaspana jeszcze. Ale w końcu odwróciła głowę w stronę Inkwizytorki i pocałowała ją w policzek. - No dobrze, skoro masz dzisiaj wolne...to chciałabym byśmy się gdzieś przeszły. Uśmiechnęła się pod nosem i po chwili wstała by wziąć również kąpiel. Na siebie jednak założyła długą czarną sukienkę wiązaną w pasie wstęgą, która zwisała delikatnie na prawej stronie biodra. Do tego wisiorek. Włosy upięte wysoko na czubku głowy. Po chwili Usiadła do stołu zerkając na pyszne jedzonko. - Mmm jak pachnie. Zamruczała wkładając sobie kęs do ust. Najedzone w końcu ruszyły. Kat szła w milczeniu kierując się u boku ukochanej. Zaskoczona uniosła brew. Piekarnia...doskonale. W prawdzie powinna trzymać linię, ale od czasu do czasu czemu nie. - Mam nadzieję, że mają coś pysznego. Uśmiechnęła się pod nosem i wtuliła w Adrastię kierując się do środka piekarni. |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Piekarnia Sob Kwi 29, 2017 2:49 pm | |
| Wiedziała, że Katerina niezbyt chętnie wygrzebie się z łóżka. Była wszakże leniwym stworzonkiem, a jej stopień mistrzostwa sięgał praktycznie kotowatych stworzeń, którymi singielki lub niechciane kobiety zapełniają swe mieszkania. Tancerka jest nawet tak samo humorzasta jak kocica, a noce z nią są czymś niezapomnianym. Adrastia kochała dziewczę z głębi serca i pragnęła mieć ją u swego boku do końca swego żywota. Mimo, że znały się tak krótko to jednak potrafiły zrozumieć swe intencje bez słów. Bezbłędnie odczytywały swoje nastroje i pragnęły tego samego. Czasami nawet czerwonowłosa inkwizytorka szła na ustępstwa, pozwalając na nieco więcej dziewczynie. Nie mogła się nacieszyć widokiem sukni, która współgrała z idealną sylwetką jej kochanki. Ciemna suknia ze wstążką idealnie podkreślała jej wcięcie w talii oraz biodra rzeźbione niczym u antycznej bogini, którą można było obejrzeć w galerii sztuki. Katerina była kimś zupełnie innym niż te wszystkie wysoko urodzone dziewczęta. Potrafiła zachowywać się żywiołowo niczym istny tajfun, a zarazem gdy wymagała tego sytuacja to potrafiła powściągnąć swe emocje. Oczywiście nie na długo, gdyż po ciężkim dniu w biurze Glamred wymagała bardzo dużo czułości, a wywoływało to zawsze reakcję zwrotną przez co kobiety tonęły we własnych objęciach i ich miłosnym igraszkom nie było końca. Rozmawiały, przytulały się lub po prostu nic nie robiły, jednie leżąc w swych objęciach i ciesząc się swym własnym szczęściem. Zapełniając pustkę wewnątrz sobie. Adrastia nie mogła zaprzeczyć, że z piekarni dochodził zapach świeżych wyrobów. Było już południe, więc teraz wypiekano raczej słodkości niż chleb, który był przeznaczony raczej na śniadanie. Kobieta zacisnęła palce na rączce swej ukochanej i podeszła bliżej lady, przed którą była wystawa. Rozstawione na niej były wszelakie słodkości, zaczynając od małych, lukrowanych ciasteczek, aż po babki czy nawet torciki z kremem. Do wyboru, do koloru, a nawet jeśli czegoś nie było to cukiernik posiadał coś w rodzaju katalogu z wypisanymi słodkościami oraz ich cenami. Inkwizytorka dłuższy czas nie wiedziała na co się skusić, jednak jej uwagę przykuły ciasteczka z czekoladą oraz orzechami lub lukrowana babka z rodzynkami. Spojrzała w oczy swojej kochanki i dłonią ułożyła niesforny kosmyk włosów za jej uszkiem. - Na co masz ochotę skarbie? Może weźmiemy babkę i do tego herbatę lub ciepłe mleko? – zapytała gładząc po talii czerwonowłosą. Rozejrzała się po piekarni i nawet znajdzie się dla nich wolny stolik. Oczywiście nie będzie potrzebne drugie krzesło. Jedno im wystarczy najpewniej. Tak czy siak jeśli ich zamówienia się pokryły to inkwizytorka je złożyła. Jeśli zaś były różne to kupi obie rzeczy i zasiądą przy stoliku, na którym rozłożą słodkości. Arcymistrzyni weźmie kochankę na kolana, wtulając ją w siebie i wpakuje jedno z ciasteczek do jej ust, by zaraz potem jak tamta przełknie zlizać czekoladę z wierzchu jej usteczek. - Długo już ze sobą jesteśmy. Powiedz kochanie, czy jesteś szczęśliwa żyjąc tak jak teraz? – zapytała głaszcząc ją po biodrach i zerkając w jej piękne oczęta głęboko. Chciała poznać opinie swojej kochanki, która przecież mogła się zmienić na przestrzeni czasu, w którym związek egzystował. Była teraz w nią zapatrzona niczym w obrazek. Adorowała jej gładką skórę oraz szorstki charakterek, którym się cechowała tancerka. Oczywiście zanim zaczęły się całować to wszyscy inni mogli pomyśleć, że do piekarni nie weszły kochanki, a matka z córką. Może nawet siostry, jednak inkwizytorka wyglądała zbyt staro w swoim mniemaniu rzecz jasna.
|
| | | Katerina Córeczka tatusia i mamusi
Liczba postów : 33 Join date : 11/03/2017
| Temat: Re: Piekarnia Sob Kwi 29, 2017 3:01 pm | |
| Oj Kat nie interesowało to co myślą czy sądzą inni klienci. Ona była zapatrzona w Adrastię no przynajmniej do czasu, aż przeniosła wzrok na ladę i znajdujące się na niej smakołyki tak samo jak i na półkach znajdujących się przed kobietami. Zamyślona słuchała jej słów i wpatrywała się z chcicą godną samej Królowej Wiedźm na słodkości. Zamruczała pod nosem coś w stylu "daj mi chwilę na wybranie" a potem przeniosła na Ad wzrok. - Kochanie, wiesz...może ciasto to między innymi..ale mam taką chcicę na tort czekoladowy z wiśniami nadziewanymi w alkoholu. Na pewno coś Pan znajdzie prawda? Słodkie oczka powędrowały w stronę stojącego mężczyzny. A w raz z oczkami powędrował ku niemu słodki uśmiech, który zawsze przekazywała Ad, gdy czegoś bardzo, ale to bardzo chciała. Oczywistym było, że zawsze to otrzymywała w końcu jakby inaczej? Była jak to małe dziecko, które dużo chciało od bogatych rodziców, a w końcu i to otrzymywało. Tak też przyzwyczajenie Kat było nie do opanowania. Dziewczyna miała co chciała, dostawała również każdy wymysł jaki przyszedł jej do głowy. Uśmiechając się niewinnie pocałowała Adrastie oblizując usteczka. - Jest mi idealnie. A czemu pytasz kochanie? Masz zamiar coś zmienić? Jakaś wycieczka, a może przeprowadzka? Zaciekawiła się zerkając kącikiem oczu bo nadal część jej zainteresowania skupiała się na słodkościach. - Może...tort do domu zabierzemy? A teraz może być ciasteczko z czekoladą i orzeszkami, a do tego może...hm...sernik z rodzynkami albo z ciasto morelami? Zerknęła na ukochaną tuląc się do niej lekko boczkiem. |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Piekarnia Sob Kwi 29, 2017 3:28 pm | |
| Nigdy nie miała dzieci, ani też z nimi nie pracowała więc trudno jej było stwierdzić jakby traktowała własną córkę. Inną kwestia była dorosła pasierbica, której pomagała jak na matkę przystało. Od niedawna jej życie zresztą zaczęło się całkiem normalnie układać. Miała rodzinę, ukochaną osobę, a chwilowo nawet nikt nie robił na nią żadnych zamachów. Być może była to cisza przed burzą, jednak inkwizytorka łudziła się, że jej szczęście będzie trwało wiecznie. Przy samej Katerinie czuła się ponownie nastolatką. Rządną wrażeń i przygód, nieliczącą się z żadnymi konsekwencjami smarkulą, która pakowała się w kłopoty. Taką, która nawet nie przejmowała się kaloriami ze zjedzenia torcika z czekoladą i alkoholem. Swoją drogą wybór kochanki bardzo przypadł do gustu czerwonowłosej, gdyż torcik nie dość, że miał w sobie alkohol to jeszcze był w czekoladzie i z wiśniami. Arcymistrzyni już na samą myśl o takim smakołyku oblizała się i nie planowała odmawiać swojej rozpieszczonej tancerce tym razem. Zresztą Glamred bardzo ją rozpieszczała, płaciła za każdą z jej zachcianek i spełniała je w miarę możliwości. Pozwalała się dziewczynie bawić i często do tych zabaw dołączała. Nie czuła się w żadnym względzie wykorzystywana. Spędzały czas razem, dzieląc się przy tym przyjemnymi wspomnieniami. W skład takich rozrywek wchodziły wypady do klubów, wystawne kolacje w restauracjach, a nawet podróże do jakichś miejsc jeśli oczywiście grafik Arcymistrzyni na to pozwalał. - A tak tylko pytam. Może chciałabyś coś zmienić? – zapytała gładząc dziewczę i nabijając na widelczyk kawałek torcika. Skierowała go w stronę usteczek swojej ukochanej, jednak nim włożyła torcik do ust to troszkę się postanowiła podrażnić. Ostatecznie nakarmiła swoją kochankę słodyczami. Inkwizytorka roześmiała się słysząc propozycje tancerki oraz czując wtulanie się boczkiem kochanki do siebie. Ułożyła dłoń na jej podbródku i spojrzała głęboko w jej oczęta. Przybliżyła do niej swe usta i złożyła na nich namiętny pocałunek. Oblizując przy tym wargi i zlizując resztki czekoladowego torcika z nich. Uśmiechnęła się do niej, lekko drapiąc ją po karku. Czuła się teraz niczym w niebie. Jednak na dziś miała dla dziewczyny jeszcze jedną niespodziankę, którą pokaże jej znacznie później. To było najcięższe do zorganizowania i wymagało wielkiego poświęcenia ze strony inkwizytorki. - Oczywiście. Weźmiemy tyle słodyczy ile zapragniesz kotku, jednak czy ja nie jestem dla Ciebie dostatecznie słodka? – zrobiła udawaną smutną minkę i wtuliła głowę w piersi dziewczęcia, jednocześnie wciskając sobie do usta jedno z ciasteczek. Nie oblizała jednak zaraz po tym swoich palców, a przybliżyła je bliżej swej ukochanej, by ta mogła to zrobić. Oczywiście na ustach Arcymistrzyni również było troszkę czekolady.
|
| | | Katerina Córeczka tatusia i mamusi
Liczba postów : 33 Join date : 11/03/2017
| Temat: Re: Piekarnia Nie Kwi 30, 2017 7:59 am | |
| O tak, Kat nie miała źle z Inkwyzitorką. Wręcz przeciwnie, każde "podoba mi się" czy też "jest piękna" albo po prostu "wyglądałoby pięknie". Dostawała w przeciągu kilku godzin do kilku dni w zależności co też to było. Jednak czy jej to przeszkadzało? Skąd, rozpieszczona jeszcze bardziej niż dziadowski bicz miała to co chciała. Można by powiedzieć, że była jak złota rybka w przepięknym akwarium, która dostawała wszystko na tacy. Wszystko co tylko weszło w modę czy też wszystko to co ledwo trafiało na targowiska. Najlepsze smakołyki, najdroższe suknie, oraz wiele, wiele innych. Uśmiechnięta nie miała powodu nigdy się przejmować tym, co będzie jutro, czy co będzie za kilka dni. Oblizała palce ukochanej z czekolady a potem jej usteczka z szerokim uśmiechem na ustach. Siedząc na jej kolanach wtuliła się nieco w jej plecki. - Czy bym chciała coś zmienić? Hm...jest mi dobrze tak jak jest. Może kiedyś? Ale tak jest dobrze, nie chciałabym nigdzie się przenosić, nie chciałabym Ciebie stracić. Jesteś moja i tak zostanie. Nie ważne, czy komuś się to podoba czy nie. Dodała ze spokojem i pocałowała ją namiętnie i czule. Uśmiechnęła się pod nosem i smyrnęła ją w nosek. - Jesteś dla mnie tak słodka kochanie, że inni nie mają do tego żadnych szans. Jesteś moim narkotykiem, środkiem odurzającym kochanie. Uśmiechnęła się pod nosem do niej i pocałowała w czoło wygodnie się usadzając. - Wiesz kochanie, mam chęci na jeszcze kilka ciasteczek. Widziałaś może te takie w czekoladzie oblane? Albo te z kremem...weźmiesz do domu po jednym? Nakarmię Cię nim tak bardzo...niewinnie. Pochyliła się do jej ucha i nieco ją skubnęła za opuszek ucha. - A może kochanie pokażesz mi jednego dnia, jak pracujesz? Zapytała z uśmiechem na ustach. Była ciekawa jak to jest, jak zajmuje się swoją pracą. Była bardzo ciekawa, bardzo zainteresowana sprawami, którymi zajmowała się kobieta. |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Piekarnia Nie Kwi 30, 2017 9:23 am | |
| Fiazzo była dla niej jak taka lalka, o którą Adrastia dbała. Zapewniała najpiękniejsze sukna jakie tylko zapragnęła, zabierała tam gdzie ją piękne, długie nogi poniosły. Cieszyła się szczęściem swojej ukochanej, która niczym dziecko w święta otwierała prezenty i radowała się z każdego, odwdzięczając się przy tym inkwizytorce czułościami oraz miłością. Nie było to wbrew pozorom tak powierzchowne jakby mogło się z daleka wydawać. Glamred szczerze ją kochała i po prostu pragnęła dla niej wszystkiego czego Katerina zechciała. Mogłaby jej ofiarować cały świat, gdyby tylko mogła. Widziała jaką przyjemność odczuwa 18latka z otrzymywanych podarunków. Cieszyła się wraz z nią, a kiedy wychodziły na miasto ubrane w nowe sukna jedyne co pozostało innym to zazdrościć. Stronheim nawet nie musiała tak dużo wydawać pieniędzy, gdyż miała umowy handlowe z wieloma dostawcami i po znajomości była w stanie załatwić większość rzeczy, a ceny były naprawdę okazyjne. Około połowy tego co by normalnie zapłaciła, a to jest ogromna oszczędność w momencie kiedy mowa o drogich artykułach, które uznawane były za te luksusowe. To Glamred była tą częścią związku, która dbała o to, by było im dostatnio. Ona martwiła się o jutro, jednak ilekroć patrzyła na swoją ukochaną, która była zadowolona to jakoś ta wizja niepewnej przyszłości oddalała się na dalszy plan. Poczuła teraz jak jej serce przyśpiesza, gdy tancerka oblizała jej palce. Stronheim zamruczała cicho czując usta kochanki na swoich, lekko również skubnęła sobie jej wargi oblizując się przy tym. Ten przyjemny ciężar oraz nacisk na swoim ciele połączony z ciepłem oraz słodkim zapachem perfum kochanki, był wszystkim czego potrzebowała do szczęścia. Adrastia uśmiechnęła się widząc zaborcze podejście swojej kochanki. Kręciło ją to, a wzdłuż kręgosłupa czerwonowłosej przebiegł dreszcz podniecenia. Nie planowała się przenosić. Jeszcze nie teraz, a jeśli już to na pewno wraz z nią do jakiejś willi lub innego pięknego miejsca. Gdy przejdzie na emeryturę, będzie mogła poświęcić kobiecie znacznie więcej czasu niż obecnie. Nie mogła jednak zagwarantować tego, że przeżyje. Jej praca była bardzo niebezpieczna, a wiele osób życzyło jej śmierci. Właśnie dlatego trzymała Katerine blisko siebie, by mieć pewność, że nikt jej nie dopadnie. Musiała mieć swoją ukochaną na oku, gdyż mogłaby posłużyć komuś do zadania krzywdy jej samej. Kochała ją i właśnie dlatego pragnęła bezpieczeństwa tancerki. Odwzajemniła i przedłużyła złożony na jej ustach namiętny pocałunek, którego odczucie przeszyło ją niczym grom. Jej serce zaczęło bić szybciej, a policzki pokryły się delikatnym rumieńcem, zaś w oczach widać było czające się psotne iskierki oraz szczęście. Katerina była najlepszym co jej się w życiu trafiło. Dziewczę było bardzo dobrym uzupełnieniem charakteru inkwizytorki, która również lubiła się bawić jednak dźwigała na barkach ogromną odpowiedzialność Uśmiechnęła się na komplement, który zarzuciła jej kochanka. Wtuliła potem głowę w jej szyję i zaczęła delikatnie skubać ją właśnie tam. Całując oraz smyrając nosem, zaciągała się zapachem kobiety, która siedziała na jej kolanach. Słodką wonią perfum wymieszaną z potem oraz zapachem tkanin, w które była odziana. To wszystko składało się na Katerine, słodycz, dystyngowanie oraz cząstka idealnego ciała i gorącego serca, które należało tylko do inkwizytorki. - Jakby ktoś położył na Tobie swoje łapska to by je bardzo szybko stracił – wymruczała inkwizytorka w jej szyję. Wysłuchała jej dalszej zachcianki, która dała jej wyobrażenie tego co będą robić po powrocie do domu. Malował jej się bardzo kuszący obrazek gdy umazane czekoladą wylądują w łóżku i tam dokładnie umyją swoje ciała. Oczywiście za pomocą języków, gdyż bardzo byłoby szkoda by dobra czekolada poszła na zmarnowanie. Zamruczała gdy kochanka przygryzła jej uszko i lekko jęknęła, zaciskając palce na udzie tancerki. Machinalnie zaczęła skrobać ją palcami po udzie, jednak gdy tylko tamta wspomniała o pracy to troszkę zmarkotniała. Nie wiedziała zbytnio jak powinna jej powiedzieć o swojej pracy i czy w ogóle ją pokazać? Spojrzała w oczęta Fiazzo i ucałowała ją namiętnie w usta. Przeczesała jej piękne włosy, spoglądając w oczęta. - Kiedyś. Nie wiem tylko czy mnie nie znienawidzisz jak dowiesz się jak wygląda moja praca, więc na razie zostańmy tak jak teraz – powiedziała wtulając głowę w jej piersi i obejmując ją ciaśniej rękoma. Wsłuchiwała się w bicie serca swojej kochanki, a w tym czasie podszedł do nich cukiernik, który ułożył na stoliku papierowe zawiniątko. Adrastia sięgnęła po nie, dalej wtulając się w kobietę. Wymacała w nim niewielkie, drewniane pudełeczko, a następnie dalej wtulona w nią, skryła je w swojej dłoni. Odsunęła się lekko i spojrzała dziewczęciu w oczy. Momentalnie puls inkwizytorki przyśpieszył, a w gardle jakoś jej zaschło. Nie wiedziała za bardzo jak ma wypowiedzieć słowa w tym momencie. Raz już miała taką stresującą sytuację, jednak nie myślała, że kiedykolwiek do niej wróci. Wyciągnęła pudełeczko w stronę ukochanej i lekko uchyliła wieko. Na błękitnej poduszeczce był srebrny pierścień z szafirem wewnątrz. Adrastia przełknęła ślinę i spojrzała kochance w oczy, głęboko jak nigdy wcześniej. - Kochanie… wyjdziesz za mnie? – wydukała wielka inkwizytorka, postrach czarownic, który teraz miał problem z wyrażeniem swego najszczerszego pragnienia.
|
| | | Katerina Córeczka tatusia i mamusi
Liczba postów : 33 Join date : 11/03/2017
| Temat: Re: Piekarnia Nie Kwi 30, 2017 9:46 am | |
| Zarówno jak Fiazzo była ważna dla Inkwizytorki tak i ona byłą dla Kat bardzo ważna. Panna Fiazzo również bardzo mocno kochała swoją partnerkę, bardzo na niej zależało młodziutkiej dziewczynie. Chociaż początkowo nie wiedziała czemu, teraz była już pewna tego. Kochała ją, nade wszystko ją kochała. Oddałaby wszystko byle by kobieta była bezpieczna. Nawet własne życie. Nigdy nie pozwoliłaby aby ta czuła się zagrożona. Katerina kochała Adrastię, a ona ją. Więc nie musiały się o nic martwić, o nikogo. Obie pilnowały siebie wzajemnie, obie bacznie strzegły swego jestestwa. To właśnie Ad była "mężczyzną" w spodniach, który zajmował się domem i rodziną. To ona dbała o lepsze jutro, o przyszłość rodziny, o byt. Nie raz gdy Kat była sama w domu i rozmyślała jak to będzie. Jednak teraz wiedziała, miała przyszłość przed sobą. Przyszłość w której miała ukochaną osobę, o którą mogła się martwić i troszczyć, której mogła gotować, sprzątać i czuć się wartościowa. Uśmiechnęła się delikatnie na jej słowa, już widziała jak Adrastia odcina łapska osobiście osobie odważnej a zarazem głupiej, chcącej skrzywdzić dziewczynę. Delikatnie ułożyła dłonie na jej policzkach i uśmiechnęła się delikatnie przyciągając ją do siebie. Pocałowała ją namiętnie przyciągając do siebie. I wtopiła się niemal w jej usta z taką dziką rozkoszą, że niemal zabrało jej dech w piersiach. Zamraczała cicho i przygryzła jej dolną wargę. - Kochanie, znienawidzić Ciebie? Może...może bym znienawidziła gdy okazało się, że mnie zdradzasz z kimś innym, wówczas owszem, znienawidziłabym Ciebie tak bardzo, że nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. Zamruczała pod nosem i uśmiechnęła się lekko do kobiety. Nagle jej pytanie zaskoczyło młódkę tak bardzo, że nie wiedziała co jest grane. Dla niej był to szok, szok który wymalowany na twarzy w radosnym uśmiechu. Wpatrując się w pierścień nie wiedziała co powiedzieć. Dopiero po chwili odzyskała świadomość i skinęła głową starając się odzyskać głos. - Tak kochanie, wyjdę za Ciebie. Roześmiała się szczęśliwa i wtuliła się w ukochaną a drobną dłoń wyciągnęła w stronę kobiety by mogła jej założyć pierścień na palec. Uśmiechając się szczęśliwa. |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Piekarnia Pon Maj 01, 2017 6:53 pm | |
| W sumie jak teraz inkwizytorka się zastanowiła to nie skończyłoby się jedynie na odcinaniu dłoni osobie, która postanowiła położyć swe brudne łapska na Katerinie. Teraz do głowy przychodziły jej różne pomysły, które mogłaby wcielić w życie na takie wypadki. Pomyślała chociażby o połamaniu wszystkich palców u dłoni. Powolutku, po jednej kosteczce. Dopiero potem gdy nie byłoby czego łamać odcięłaby rękę, a następnie ją spaliła. Wtedy już pozostałoby się zastanowić czy waga przewinienia była adekwatna, a jeśli taka osoba zrobiłaby coś więcej to najpewniej na ucinaniu rąk się nie skończy. Arcymistrzyni była dosyć wprawna w używaniu narzędzi, które były na wyposażeniu każdej sali tortur Inkwizycji, a na dodatek znała też pewne techniki ze Wschodu. Musiała przyznać, że Chińczycy byli mistrzami tortur jak również tworzenia bardzo przekonujących imitacji towarów. Z wielką chęcią potestowałaby wszystkie umiejętności, które nabyła w czasie podróży, ale póki co nie zapowiadało się na to, by ich radosne dni kiedykolwiek miały dobiec końca. Gorący pocałunek kochanki prawie zwalił z nóg inkwizytorkę, która najpewniej poleciałaby w tył gdyby nie to, że miejsca siedzące były ciężkimi ławami wbudowanymi w podłogę. Takie wywarło to na niej wrażenie, a zarazem sama czerwonowłosa w tym momencie była uległa. Dała się skubać swojej kochance, która dobrze wiedziała co ją kręci. Skrycie bała się jednak pewnej rzeczy. Mianowicie tego, że gdy zobaczy Adrastię torturującą jakąś czarownicę lub prowadzącą ją na stos to zmieni zdanie. Takim momentem mogłaby być nawet jakaś potyczka, w której inkwizytorka brałaby udział. W trakcie bitwy Glamred była jak anioł śmierci, który biegł po polu bitwy z nisko uniesioną kataną. Pozbawiający przeciwników głów oraz poplamiony od stóp do głów krwawą posoką zostawianą za sobą. Lękała się, że dziewczę może zostać przepędzone gdy tylko zobaczy mroczniejszą naturę swej kochanki. Pytanie tylko czy byłaby w stanie to wytrzymać psychicznie? Stronheim nie chciała tego sprawdzać. Katerina była zbyt niewinna na to i właśnie splugawienia tej czystej istotki bała się inkwizytorka. Nie chciała, by Fiazzo brodziła w tym samym bagnie, w które codziennie zapada się arcymistrzyni. Przez myśl nawet jej nie przeszło żeby zdradzić ukochaną. Zbyt mocno kochała ją, by mieć jakikolwiek ku temu powód. Było im razem dobrze, a tancerka spełniała swoje wszystkie obowiązki jako ukochana głowy światowej organizacji. Dbała o siebie, jak również o psychikę czerwonowłosej, która mogła pozbyć się całego napięcia. Wyżalić się i otworzyć do kogoś usta kiedy coś ją trapiło. W kąciku oczu Adrastii pojawiły się łzy gdy tylko usłyszała, że jej ukochana się zgodziła na tą śmiałą propozycję. Przytuliła do siebie mocno narzeczoną i wtuliła w jej czerwone włosy swoją głowę, przecierając tym samym łzy szczęścia z oczu. Czuła się teraz jakby jej serce miało wyskoczyć z piersi, a wszystko to spowodowane było tym jednym zdaniem. Zresztą sama prośba była dosyć nietypowa, bo obecnie nie honorowało się takich ślubów. Ba, nawet żaden kaznodzieja na to nie przyzwoli… tak długo jak nie dostanie w łapę dostatecznie wypchanej kieski. Czerwonowłosa objęła ciaśniej kochankę i przekręciła ją do siebie bokiem. Ujęła jej dłoń delikatnie, niczym najkruchsze ciasteczko, by po chwili nasunąć na jej palec pierścień. Chwilę później ucałowała ją namiętnie, po czym szepnęła na uszko – Idziemy ku dalszym atrakcjom skarbie? Pójdziemy jeszcze w parę miejsc, by około 15 zatrzymać się na naszym ostatnim przystanku i celebrować zaręczyny – zaproponowała i przeczesała rude pukle kochanki dłonią.
|
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Piekarnia Sob Lut 09, 2019 3:50 pm | |
| Powoli opuściła piekarnie, z nutką ekscytacji wymalowaną na twarzy. Uwielbiała to miejsce. Co jakiś czas chodziła zbierać zioła, a z pieniędzmi które zawsze za nie dostawała przychodziła tutaj, wydając niemal wszystko na słodkości. Różnorodność słodkich bułeczek, ciast, ciastek i innych rzeczy które proponowała piekarnia, była niesamowita. Blondwłosa za każdym razem kupowała coś innego, ciekawa najróżniejszych kombinacji smaków. Tym razem udało jej się dorwać prawdziwy rarytas jednak i cena była zaskakująco wysoka, przez co mogła kupić jedyni trzy sztuki. Dwie dla niej, jedna dla Fanny, nie a co, nie zasłużyła na dwie, zwłaszcza że ostatnio sprawiała wrażenie jakby oderwanej i nieobecnej. Prychnęła cicho, przypominając sobie o tym, jak często znikała jej opiekunka, ostatnimi czasy. Może znalazła sobie kogoś ciekawszego i uznała że Kouka jest nudna? Szybko pokręciła głową, chcąc wyrzucić z niej te głupie myśli. Pewnie miała swoje powody. Z tą myślą w głowie usiadła na parapecie piekarni, wyciągając z torby jedną z bułek. Była pokryta od góry czekoladową polewą, co nie było niczym specjalnym gdyby nie nadzienie i samo ciasto. Delikatne, z dodatkiem miodu, który zapewniał ten rozkoszny słodki smak, otaczający znajdujące się wewnątrz kawałki lekko kwaśnych owoców. Nietypowa mieszanka słodyczy i kwaśności która mimo wszystko idealnie trafiła w gust młodej wiedźmy, oddającej się tym, jakże przyziemnym rozkoszom. |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Piekarnia Sob Lut 09, 2019 9:54 pm | |
| Ostatnio Merveille musiała zacisnąć pasa. W jej zawodzie trudno było o przewidywalność: bywały takie dni, gdy nie mogła się opędzić od klientów, by potem wszyscy omijali ją szerokim łukiem, nadal pamiętając o tym, jak szybko rozdarła się bluzka, którą kupili od panny Ambler. Ale o tym, że za pół darmo to już zapomnieli, niewdzięcznicy! I to ma być sprawiedliwość? Szła tak przez miasto, by zawędrować w okolice piekarni. To już chyba był masochizm: przyjść w miejsce, gdzie doskonale czuła kuszące zapachy różnych słodkości, mimo że akurat nie miała przy sobie wystarczająco dużo pieniędzy, by je kupić. Jedni wąchali kwiaty, inni książki (dziwacy!), a ona uwielbiała zapach pieczywa, co tylko dodatkowo przypominało jej o tym, co mogłaby mieć, gdyby tamten mężczyzna z wczoraj kupił te zakichane kolczyki. Prawdopodobnie czym prędzej by stamtąd odeszła i postarała się poprawić sobie nastrój w inny sposób, niewymagający straty pieniędzy, ale oto jej oczom ukazała się... torba. Znaczy, tak właściwie to blondynka z torbą, ale nieznajoma, młoda dziewczyna była jedynie prawie niewartym uwagi dodatkiem do kuszącej zapachem zawartości jej dopiero co kupionej własności. Jeszcze jej. Merveille podjęła decyzję w zaledwie kilka sekund. Wyglądało na to, że blondynka skupiła się na jedzeniu i nie zwracała większej uwagi na otoczenie. Handlarka miała sporo doświadczenia i biegała na tyle szybko, by w porę uciec ze zdobyczą. To powinno być łatwe. Najpierw szła tak, jakby kierowała się do piekarni. Powoli, nieśpiesznie, nie rzucając się w oczy... by potem przypaść do torby, gotowa do ulotnienia się z miejsca zdarzenia. |
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Piekarnia Nie Lut 10, 2019 11:05 am | |
| Z każdym kolejnym kęsem odkrywała coraz to nowe smaki owoców, wypełniających wnętrze tego dzieła sztuki. Tak. Mogła to tak nazwać. Kunszt z jakim każda z tych przekąsek była wykonana zasługiwał na to miano. Chyba nic nie mogło jej teraz popsuć humoru, nawet chodny śnieg który wzbudzał w niej dreszcze, za każdym razem gdy drobne płatki spadały na odsłoniętą szyję. A przynajmniej tak jej się wydawało do momentu gdy nagłe szarpnięcie pozbawiło ją równowagi, jednocześnie wytrącając jej z ręki, na wpół zjedzoną bułeczkę, która wylądowała w ciemnym, zdeptanym śniegu. Przykry widok, nie tylko dlatego że już jej nie zje, ale dlatego że ktoś włożył w nią swoją pracę, serce i pasję i teraz nikt jej nie spróbuje! Jednak dopiero po chwili doszło do niej, że owe szarpnięcie było spowodowane zniknięciem torby z pozostałymi słodkościami która teraz znajdowała się w posiadaniu szybko oddalającego się chłopca, chyba w jej wieku. - Czekaj! - Krzyknęła odruchowo, niezbyt głośno, z nutką niepewności. Nie lubiła zwracać na siebie uwagi, a krzyczenie zawsze dawało odwrotny efekt, jednak nie chciała stracić czegoś na co zapracowała. Szybko zeskoczyła z parapetu, chcąc za nim biec, jednak zdała sobie sprawę, że to nie będzie łatwe. Uwielbiała nosić najróżniejszego rodzaju sukienki, teraz też miała jedną na sobie. Chwyciła ją w połowię, podciągając ją lekko po czym szybko ruszyła za ciemnowłosym złodziejaszkiem, skupiając się na nim tak, nagle pojawiły się okół niego trzy ściany, odgradzające mu drogę ucieczki. - Nie uciekaj! - Mimo że była akrobatką w cyrku i miała dość dobrą kondycję, musiała się uciec do tego drobnego oszustwa. Bez użycia swojej mocy, nie miała szans go dogonić. Nie w sukni, nie w zimie, gdzie z każdym krokiem ślizgała się na śniegu, jednak gdy faktycznie udało jej się go zatrzymać, to co teraz? - Chyba nie chcesz się bić - Mruknęła z nutką niepewności w głosie, stojąc na jedynej drodze ucieczki. |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Piekarnia Nie Lut 10, 2019 3:40 pm | |
| Tak jak przewidziała, dziewczyna zareagowała dopiero po chwili, a owa „chwila” w takich sytuacjach potrafiła zrobić ogromną różnicę: Merveille, oddalając się i czując adrenalinę, ledwo usłyszała polecenie blondynki. Miała jej posłuchać? Wolne żarty! Gdy już decydowała się na tak bezczelną i oczywistą kradzież, nie oglądała się za siebie, nie zwalniała; krzyki pokroju „Stój!” czy „Zatrzymaj się!” przynosiły wręcz odwrotny skutek od zamierzonego, ponieważ były znakiem, że pokrzywdzony już się zorientował, co się stało i zamierzał ją dopaść. Biegła wytrwale. Co prawda parę razy się poślizgnęła, ale w porę przechylała się na drugą stronę lub stawiała kolejny krok, by odzyskać równowagę. To byłoby naprawdę żałosne – zostać pokonanym przez lód! Już, już miała zniknąć blondynce z oczu… - Co to ma być? – Z trudem wyhamowała. Kiedy wbiegła w ślepy zaułek? Kiedy?! Przecież była pewna, że tam, za rogiem, był taki jeden skrót, przez który z łatwością by się przecisnęła… Zatem dlaczego teraz nie miała drogi odwrotu? Jak to się stało? Da radę przeskoczyć? Nie, za wysoko nawet… a może zwłaszcza dla niej. Wspiąć się? Po czym?! Po gładkiej ścianie?! Słysząc kolejne słowa nieznajomej, odwróciła się i zmierzyła ją wzrokiem. Była mniej więcej jej wzrostu… albo nawet tego samego. Choć blondynka mogła być szybka, Merveille szczerze wątpiła w to, by dogoniła ją, gdyby nie pech handlarki. Panna Ambler parsknęła śmiechem, słysząc ostatnie zdanie, które padło z ust dziewczyny. Jej ton głosu, strój – nie, to nie mówiło „Zbiję cię na kwaśne jabłko”. Nie, żeby sama Merv mogła się pochwalić jakimiś nadzwyczajnymi zdolnościami w tym zakresie: umiała uciekać i, do pewnego stopnia, prowadzić rozmowę tak, jak tego chciała, ale walka? Jej jedyną przewagą w tej sytuacji stanowiło to, że była chłopczycą ze ściętymi na krótko włosami i w przydużym, zdecydowanie nie dziewczęcym ubraniu. Wyglądała, jakby umiała się bić i to zazwyczaj wystarczało. No, chyba że podpadła kilku agresywnym „młodzianom”, ale to była zupełnie inna sytuacja. - Skądże. To tylko próba zwrócenia na siebie twojej uwagi. Jak widać, całkiem skuteczna – odparła z szerokim uśmiechem, nadal trzymając mocno torbę. Zastanawiała się, co było ważniejsze: wyjście cało z tej sytuacji czy skosztowanie pachnącej słodko bułki. Dlaczego ten zapach musiał być taki kuszący… |
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Piekarnia Nie Lut 10, 2019 4:26 pm | |
| Śmiech z strony chłopaka całkowicie zbił ją z tropu. Tak jakby mówił "I co , myślisz ze mnie zatrzymasz?" W końcu jaki byłby inny powód śmiechu gdy zablokowała mu drogę ucieczki? Trochę tego nie przemyślała, cofając się o krok, dla własnego bezpieczeństwa. Nie da się zaskoczyć! No dobra, jednak da, ale przynajmniej nie atakiem, a jego słowami. Chciał zwrócić jej uwagę? - Uhm... moją uwagę? Po co?... czyli możesz mi oddać torbę? - Mruknęła niepewnie, zbliżając się do nieznajomego by w końcu wyciągnąć dłoń w oczekiwaniu na swoją własność. Im dłużej się mu przyglądała, tym większą miała pewność, że nie jest zły. Owszem, miał trochę za duże ubrania i co prawda próbował jej zabrać, ale miał przyjemny głos i wydawał się być całkiem przyjazny, nawet się uśmiechał i sam przecież powiedział, że nie chciał jej okraść. Prawda? - Jeśli chciałeś zwrócić moją uwagę, wystarczyło zagadać, wiesz? A teraz, tamta bułeczka wpadła w śnieg, nie uważasz ze powinieneś przeprosić? - Z początku mówiła z swego rodzaju pewnością siebie, ba, nawet głos jej nie zadrżał, jednak im dłużej mówiła, tym bardziej nieswojo się czuła, tracąc na pewności siebie aż ostatnie słowa wymówiła tak cicho że niemal niesłyszalnie. Już nie mówiąc o tym, że ciemnowłosy młodzieniec mógł dostrzec, że wcześniej otaczające go ściany zniknęły, odsłaniając mu pustą drogę, na której nie było widać żywej duszy. Gdyby byli tu ludzie. nigdy nie odważyłaby się użyć swoich mocy, nawet jeśli inni ich nie widzieli, jednak teraz, skoro wiedziała że nie miał na myśli nic złego, to nie było sensu się męczyć. |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Piekarnia Pon Lut 11, 2019 3:18 pm | |
| Jęknęła w duchu. Czyli jednak nic z tego, musi oddać to, co zabrała. Znaczy... teoretycznie mogła spróbować się przebić i uciec ze słodyczami, ale to nie była gra warta świeczki. Skoro już dała się złapać, powinna przełknąć gorzko smakującą porażkę. Chociaż... czy znowu taką gorzką? Mogła trafić dużo gorzej. Jakby nie patrzeć, miała przed sobą miłą, a nawet uroczą dziewczynę, nie jakiegoś gbura, który za stratę dwóch bułek spuściłby jej manto. - Cóż... musisz przyznać, że na dłużej w pamięci zostaje ktoś, kto zwraca na siebie uwagę w inny sposób niż zagadanie - brnęła dalej w swoje kłamstwo o rzekomej chęci zwrócenia na siebie uwagi. Mer odniosła wrażenie, że już-nie-do-końca-nieznajoma mylnie brała ją za chłopca, jednakże handlarka na razie nie wyprowadzała jej z błędu. Płeć uważała za coś naprawdę nieistotnego i nie robiło jej większej różnicy, jak się ktoś do niej zwracał. - Dobrze, będę dżentelmenem i przeproszę - oznajmiła z szerokim uśmiechem i się ukłoniła. - Mogę ci to jakoś wynagrodzić? Zaraz... Dopiero teraz to do niej dotarło. Ściany zniknęły. Nie, to niemożliwe, by jej się coś ubzdurało. Po prostu chwilę temu były, a teraz Ambler nie widziała po nich ani śladu. Ktoś mógłby wykorzystać tę nadarzającą się okazję i po prostu zbiec, ale Merveille, zamiast tego, podeszła do blondynki i, z wielkim trudem, oddała dziewczynie jej własność. Dlaczego to musiało pachnieć tak apetycznie? - Na drugi raz proponuję łapać kogoś w bardziej... typowy sposób - powiedziała cicho. Mimo że uśmiech nie schodził jej z twarzy, w jej głosie dało się usłyszeć pewną przestrogę. Czy to była... magia? Merv nie miała stuprocentowej pewności, ale nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć inaczej. A jeśli miała rację, prawie na pewno stała za tym blondynka. |
| | | Kouka Czarownica Niepewności
Liczba postów : 37 Join date : 17/07/2018
| Temat: Re: Piekarnia Pon Lut 11, 2019 3:59 pm | |
| Kołeczek faktycznie była naiwna, jednak jeszcze nie tak dawno, była w podobnej sytuacji co młody złodziejaszek. Nie przetrwała by gdyby dawała się oszukiwać na każdym kroku, jednak czy szkodziło jej brnąć w to niewinne kłamstewko? Doskonale wiedziała jak to jest chcieć czegoś, czego nie można mieć i nawet jeśli sama nigdy nie odważyła się kraść, była w stanie zrozumieć jego działanie, a skoro oddał to co zabrał, to czemu miałaby się gniewać? Nawet przeprosił i obiecał jej to jakoś wynagrodzić. Na prawdę wydawał się sympatyczny. Czemu życie dawało w kość miłym ludziom, a nie łachudrom? - Łapać? Przecież sam się zatrzymałeś - Odmruknęła na jego uwagę, równie cicho co on sam, jednak mimo iż próbowała udawać iż nie ma pojęcia o czym mówi, nie umiała powstrzymać delikatnego uśmiechu który sam pojawił się na jej twarzy. - Jeśli jednak faktycznie chcesz mi jakoś wynagrodzić problem... - Dodała po chwili, nie dając mu nawet czasu na zaprzeczenie jej kłamstewku, po czym pochwyciła jego rękę odciągając go na bok, tak by nie stali na środku ulicy, przyciągając uwagę. - Obok piekarni można dostać mleko, jednak nie starczyło mi już na nie. Jak uda Ci się je zdobyć, to pomogę Ci uciec i dostaniesz jedną bułeczkę. - Mógł dostrzec powagę sprawy wymalowaną na jej twarzy. Sama bała się coś ukraść, jednak skoro on próbował już na niej, to musiał mieć w tym doświadczenie, a słodkie bułeczki, zwłaszcza po ich zabawie w ganianego, najlepiej jest popić mlekiem, prawda? A on był jedyną osobą, którą mogła o to poprosić, zwłaszcza że wyglądało na to, że nawet jej się nie bał, mimo iż musiał się domyślić że jest wiedźmą. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Piekarnia | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|