|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Karczma " Z Dziką Różą " Pią Sty 13, 2017 5:21 pm | |
| Na wschodnim krańcu rynku stał niewielki, nie rzucający się przyjezdnym w oczy budynek wykonany z czerwonych cegieł. Ktoś mógłby powiedzieć, że dom jakich wiele, gdyby nie wchodzące do niego codziennie tłumy ludzi. Była to karczma " Z Dziką Różą", o czym informował przybity nad szerokimi drewnianymi drzwiami szyld. Rysunek białej dzikiej róży, był bardzo przyjemny i nie odatraszał potencjalnych gości. Po przejściu przez drewniane drzwi, przyjezdnym ukazuje się sporych rozmiarów sala, z kilkunastoma pomniejszymi, okrągłymi stolikami i kilkoma dużymi, prostokątnymi. Światło do karczmy w dzień przedostawało się przed zakurzone szyby okien, zaś w nocy pochodziło od widzących na ścianach pochodni. Na końcu sali stał bar, za którym na zakurzonych półkach piętrzyły się butelki trunków, zaś na ziemi stały pękate beczki z winem i piwem. Dziewczyna jak zwykle po męczącym dniu pracy, postanowiła odpocząć przy kuflu dobrego piwa. Weszła do środka swojej ulubionej karczmy. Nie ściągając swojego nakrycia z głowy, podeszła spokojnym krokiem w stronę baru, po czym rzekła spokojnym głosem w stronę stojącego starszego mężczyzny; - Podaj mi to co zwykle.- po tych krótkich słowach zabrała kufel piwa i udała się do stolika stojącego w samym rogu sali. Saja lubiła właśnie w tym kącie przesiadywać, miała z niego idealny widok na całe salę." Doskonałe miejsce na obserwację i spokój" ciągle powtarzała, to sobie w myślach. Stolik ten był prawie niezauważalny przez inne osoby i mało kto się do niego przysiadywał. Dzisiaj jednak nie miała zamiaru nikogo obserwować, chciała chwili spokoju więc jak nigdy przed tem usiadła plecami w stronę sali. Zanurzająć usta w piwie rozmyślała nad wkurzającym dniem, który się jej dzisiaj przytrafił.
Ostatnio zmieniony przez Saja dnia Sro Sty 18, 2017 7:56 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pią Sty 13, 2017 6:33 pm | |
| | Przed spotkaniem Lynna | Chodziła sobie po mieście, nie mając żadnego celu. Ot, pustka w głowie odnośnie tego, co mogłaby teraz ze sobą zrobić. Przez jakiś czas, idąc, kopała przed sobą niewielkich rozmiarów kamień, ale w końcu znudziła jej się ta czynność, więc, robiąc zamach lewą nogą, pozwoliła mu przetransportować się pod drzwi jakiegoś budynku. Tego samego, gdzie od jakiegoś czasu spędza coraz więcej wolnych chwil, wolnych głównie od pracy. W sumie sama nie wiedziała, czy lubi własną robotę, ostatnio pod tym względem była bardzo rozchwiana, raz myślała żeby rzucić tę pracę, pracę jako marionetkarz, innym razem była zła na samą siebie, że w ogóle o czymś takim pomyślała. Jedno jest pewne. Wolała pracę w produkcji butów. Przynajmniej teraz. Co prawda nie miała tam okazji do wymądrzania się, co było i nadal jest jej chlebem powszednim, ale... może to dlatego, że polubiła ich zapach? Niewykluczone. Po Antoinette można spodziewać się wszystkiego, ale głównie tego, że lubi obrażać innych i okazywać własną wyższość nad tymi innymi ludźmi. Wszystkiego? Ale nie zdawała sobie sprawy, nie wiedziała również, że po części przez swoje szaleństwo (o tym też nie wiedziała) już za parę tygodni będzie miała problemy. Ale nie będziemy się o tym rozpisywać, dajmy Antoinette dalej włóczyć się po mieście. Do czasu... aż zauważyła, że kamień, którego kopnęła, wylądował pod drzwiami karczmy, do której często zagląda. I, rzecz jasna, ma w niej i swoje ulubione miejsce, więc, mając nadzieję że nikt jej tego miejsca nie zajął, czym prędzej otworzyła drzwi i zawitała do wnętrza "Z Dziką Różą". Rozejrzała się wokół, i zauważyła że jej ulubione miejsce... jest już zajęte. Nie do wiary, pomyślała i przeklęła pod nosem. Była wściekła, ale ta wściekłość zaczynała, powoli, ale nieustannie, z niej wyparowywać. Opracowała plan działania. Najpierw podeszła do baru i zamówiła kufel gorącego piwa z miodem. Pewnie dlatego, bo ostatnio czuła się niewyraźnie, więc postanowiła "zawalczyć" o swoje zdrowie fizyczne. Otrzymawszy zamówienie i zapłaciwszy, zmierzyła morderczym spojrzeniem kogoś z kapturem, kogoś, kto miał czelność (tak właśnie uważała Antoinette, nie myśląc że po pierwsze to miejsce publiczne i tym samym każdy ma prawo siadać tam, gdzie chce, na dodatek skąd zakapturzona postać mogła mieć pojęcie o upodobaniach kogoś innego?) zająć jej ulubione miejsce. Szybkim krokiem podeszła i zajęła ten sam stolik, siadając na krześle naprzeciwko zakapturzonej postaci. Postawiła kufel ciepłego piwa na tym stole i oparłszy łokcie na jego blacie, nie przyglądając się zbyt dokładnie tej istocie, uśmiechnęła się ze sporawą dawką jadu. - Przepraszam bardzo, przedziwna, zakapturzona istoto, ale przedziwna, zakapturzona istota zajęła moje ulubione miejsce. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pią Sty 13, 2017 8:02 pm | |
| Saja sączyła, po woli złoty nektar, że prawie znikneła z niego cała biała pianka. Siedziała spokojnie można powiedzieć, że nawet dość wygodnie, po mimo drewnianego krzesła. Wpatrywał się w środek piwa, jakby chciał coś w nim zobaczyć, lecz nic ciekawego w nim nie widziała, zresztą co może być interesującego na dnie szklanego kufla? Nie podnosząc wzroku, ani na sekundę, od upojnego piwa, czuła jak, ktoś się do niej przysiada. Poprawiła delikatnie swoją lewą dłonią czarny jak noc kaptur, który zasłaniał jej większość twarzy. Zastanawiając się w duchu, kto by był na tyle odważny, aby przysiąść się, do zakapturzonej osoby? Trzymając kufel w prawej ręce, podniosła go dość żwawo i zrobiła kilka małych łyczków. Z początku nie przywiązywała znacznej uwagi, do niechcianego towarzysza siedzącego, tuż przed nią, jednak słowa tej osoby wprawiły ją w lekkie osłupienie. Dziewczyna ukrywając swoje niezadowolenie, nadal nie podnosiła wzroku w kierunku nie oczekiwanego gościa, po chwili rzekła opanowanym głosem; - Twoje miejsce mówisz? Ha..ha.. Nie rozśmieszaj mnie bardzo proszę.. Heh.. - Saja nie lubiła marnować swojego cennego czasu, więc ciągła dalej nieco już stanowczym głosem; -Wybacz, ale widzisz, jestem bardzo zajęta i nie mam czasu, na jakieś nic nie znaczące pogawędki. Nie chcę być nie miła, ale jakoś nie widzę tutaj Twojego Nazwiska. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Nie Sty 15, 2017 9:15 am | |
| Słowa pozornie nieznanej jej postaci, przynajmniej te pierwsze nie zrobiły na Antoinette jakiegoś większego wrażenia. No bo można było się domyśleć, że po takich słowach ta druga nie będzie zbyt uprzejma, bo jakżeby inaczej? Ruda pannica poprawiła się na krześle, upiła łyk gorącego, piwnego napoju i zamrugała do niej zalotnie rzęsami, co miało oczywisty, drwiący przekaz. Jednak, zanim przemówiła ponownie, porozglądała się znowu nieco po pomieszczeniu, a w jej głowie w tym samym czasie rodziły się pomysły, jak odpowiedzieć. Zwłaszcza, że te ostatnie słowa zakapturzonej postaci tym razem nieco zbiły z tropu naszą Antoinette. Pomyślała, pomyślała. I, całe szczęście – nareszcie, wymyśliła, a na jej wargach wykwitł ponownie ten sam uśmieszek, co wcześniej. Był identyczny. No bo Antoinette wiedziała, że sprawdza się w naprawdę wielu sytuacjach... o ile nie we wszystkich. - Ah, zakapturzona istoto... – tym razem zrezygnowała ze słowa "przedziwna", pewnie dlatego bo uznała, że przez to ta osoba może ją wyrzucić siłą z tego miejsca, wzywając personel. Tak, dobrze to przemyślała. - ...nie powiedziałam, że to miejsce jest moje. Powiedziałam, że to moje ulubione. Myślałam, że wyrażam się jasno... najwidoczniej tego nie pojmujesz, trudno, kolejna niezbyt bystra osoba. – westchnęła głęboko – Na dodatek ja też nie mam zamiaru rozmawiać. Usiadłam tutaj, bo lubię to miejsce i mam nadzieję że to już do ciebie dotarło... – ponownie uciekła się do zalotnego zatrzepotania powiekami – ...a jeżeli nie, trudno. Tak czy owak, wypiję właśnie tutaj swoje piwo, czy tego chcesz, czy nie. I po chwili pożałowała tych słów. Obrażając ją, przecież nic nie zyska, oprócz chwilowego poczucia bycia zwyciężonym! |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Nie Sty 15, 2017 7:12 pm | |
| Siedziała spokojnie i bacznie przsłuchiwała się słów nieznajomej dziewczyny, która najprawdopodobniej chciała ją wyprowadzić z równowagi, lub chciała wystawić jej cierpliwość na próbę. Saja jednak nie miała zamiaru jej odparować tym samym nie dziś, dziś nie miała chęci na większą szarpaninę słowną, dlatego też odpowiedziała spokojnym głosem - Słuchaj złotko.- Zaczęła nawet dość łagodnie i słodko jak tylko potrafiła, a u niej naprawdę, to bardzo ciężko przychodziło, nawet wysiliła się przy tym na lekki uśmiech. -Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo, jeśli masz ochotę, to wypij sobie piwko na spokojnie. - po czym zerkła w stronę barmana i kiwnęła w jego stronę głową, na znak przeniesienia kolejnego piwa. - Jeśli mi wybaczysz, cudowna śliczna istotko ściągnę swój kaptur, bo trochę ciepło się tutaj zrobiło. - Dziewczyna jednym ruchem prawej ręki zajęła swój kaptur z głowy i podniosła swój szafirowy wzrok w stronę dziewczyny. Patrząc na wprost oniemiała z wrażenia, bo owa nieznajoma okazała się Antoinette, którą już dawno poznała i ledwo wykrztusiła z siebie. - Oj Antoinette jesteś bardzo, ale to bardzo niegrzeczną słodką istotką jaką znam. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Nie Sty 15, 2017 8:14 pm | |
| Pijąc powoli swoje gorące piwo, jej wzrok nie skupiał się tylko i wyłącznie na kuflu, który zawierał jeden z jej ulubionych procentowych napojów. Jej wzrok wędrował w te i wewte, ale tym razem nie odwracała głowy do tyłu, ot, po prostu zadowalała się obserwacją tego, co mogła ujrzeć, ruszając jedynie szyją oraz oczami. Co jakiś czas spoglądała na twarz nieznajomej, do której miała czelność (chociaż nie da się ukryć, że nawet nie pomyślała o tym w ten sposób) się przysiąść, ale zawsze po kilku sekundach rezygnowała widząc, a więc wiedząc, że to nic nie da, że i tak nie ujrzy jej oblicza przez ten cholerny kaptur. No trudno. Może uda jej się ją przekonać, by go zdjęła? Bo siłą tego raczej nie zrobi. Bo, przykładowo, co by było gdyby owa postać okazała się wiedźmą? Negatywów takiego zachowania było zdecydowanie o wiele więcej, ba, można nawet przypuszczać że nie da się ich zliczyć na palcach wszystkich czterech kończyn, w jakie zostały wyposażone istoty ludzkie. I nie tylko ludzie, chociaż nie wszyscy nie-ludzie są podobni do normalnego człowieka. O, właśnie. A jeżeli to nie jest człowiek? Wystraszyła się nie na żarty, ale – całe szczęście – nie było tego widać na jej obliczu. Antoinette dość często trenowała i pewnie również trenuje maskowanie uczuć, do jakich nie chce się przyznać. Już taka jest nasza pani marionetkarz. Usłyszawszy jej kolejne słowa, Antoinette, biorąc mały łyczek piwa, zerknęła jednym okiem na istotę, do której należała tamta wypowiedź. Czyżby to był jakiś podstęp? Tak nagle stała się miła. Antoinette coś podejrzewała, lecz nawet przed samą sobą nie potrafiła dokładnie sprecyzować, co to takiego było. Finalnie coś sobie postanowiła. Nie będzie uciekać oraz ograniczy możliwości swojego ciętego języka. Przecież jej paskudny charakter mógłby wszystko zepsuć! A przecież miała ochotę bliżej poznać tę osobę. - Cieszę się – odparła i wzięła dwa sporawe łyki na raz – Nawet nie wiesz, jak bardzo. – słysząc jej kolejne słowa, spojrzała na nią w ten sam sposób, co wcześniej, czyli kątem jednego oka. Wyprostowała się ponownie na krześle i założyła nogę na nogę. - W porządku, nawet będzie mi to na rękę. No nareszcie, pomyślała, zadowolona, że nareszcie ujrzy jej twarz. Niestety, ułamki sekund mijały jej w ślimaczym tempie, więc czekała, niezwykle zniecierpliwiona. W końcu przyszedł czas na ujawnienie się wcześniej zakapturzonej postaci. Tak, najwyższy czas. Zobaczyła jej twarz. I co? I była w szoku, przecież one się znają! A przynajmniej Antoinette zna ją, no bo mogła zapomnieć rudą pannicę, ale najwidoczniej działało to w dwie strony, o czym świadczyły słowa właścicielki o szafirowych oczach. Postanowiła zignorować jej uwagę, która miała pewnie charakter czysto żartobliwy. Dlatego Antoinette, po chwili wpatrywania się w jej twarz, odpowiedziała. - My... – wciągnęła powietrze nosem i równie powoli wypuściła ustami – ...my się znamy, jak byłaś kiedyś u szewca po buty, nie? |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pon Sty 16, 2017 2:50 pm | |
| Czekała cierpliwie, aż owy barman przyniesie jej dodatkowy kufel piwa. Wpatrywała się nadal w Antoinette i starała sobie uporczywie przypomnieć, gdzie już mogła ją wczesniej spotkać. Było, to dość dziwne, bo raczej nie zapomniała by o tak pięknej buzi, ale jednak końcówka piwa powoli robiła swoje, co działało na jej niekorzyść z pamięci niestety. Wsuchując się w ostatnie jej słowa, odrazu sobie przypomniała skąd się znają, jednak ową retrospekcję wspomnień przerwał jej dość lekko zbudowany zniewieściały osobnik jak na barmana, ale co jej do tego? Nie inno o wygląd idzię prawda? Nawet wystarczająco przystojny typek, pomyślała przez chwilę, który ciepłym oraz czarującym głosem rzekł; - Proszę. Takie jak zwykle urocza Pani u nas zamawia.- nagle jak gdyby nigdy nic, przerywała wypowiedź barmana, po czym zwróciła się odrazu w stronę znajomej twarzyczki; - Tak już sobie przypomniałam. Pracujesz u szewca prawda? U mojego ulubionego sklepu z butami.- dodała z lekkim uśmiechem; -Szczerze mówiąc nie ma takiego drugiego w tym mieście, kto by robił tak wspaniałe buty jak on. No właśnie co u niego słychać? Trochę długo mnie nie było ostatnio w tych stronach, ale cóż zrobić. A Ty jak sobie radzisz? Dawno Cię nie widziałam. Dalej pracujesz właśnie tam? Czy może gdzieś indziej? Opowiadaj co słychać i w ogóle?. Saja należała do grupy ludzi, którzy lubieli wszystko wiedzieć, ale to nie znaczyło, że jest wcipska, czy coś w tym guście, po prostu tak ma od dziecka. Dopiero po minucie zrozumiała, że seria dość trudnych pytań wymierzonych w Antoinette mogły ją wprowadzić w zakłopotanie, szczególnie przy nie znajomym, bo zupełnie zapomniała, że barman nadal stoi przy ich stoliku, dlatego też szybko dodała ciepłym głosem; - Wybacz mi moja droga. Nie wiem gdzie się podziały mojej maniery. Może miałabyś ochotę na następną kolejkę?- Nie tracąc z oczu ślicznej twarzyczki dziewczyny. Czekała podobnie jak barman na jej odpowiedź, który jak widać był już nieco znużony całą tą mniej znacząca dla niego sytuacją. Dla Saji kontak wzrokowy był niezwykle bardzo ważną oczywistą sprawą, bo wtedy doskonale mogła ocenić drugiego człowieka, nie tylko przez spojrzenie w jego w oczy, co dawało jej wiele, do zrozumienia między innymi, że dana osoba ją słucha, ale też, że ją nie lekceważy, drugą z kolejności istotną cechą jaką sobie cenni jest zachowanie, bo z tego też czarnowłosa mogła wywnioskować wiele interesujących i ciekawych rzeczy wartych nie tylko dla niej lub mogło być to poprostu skrzywienie zawodowe lekko ujmując. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Wto Sty 17, 2017 10:47 am | |
| Barman obsługiwał jej aktualną towarzyszkę, ale ruda pannica była zbyt zajęta przyglądaniem się tej kobiecie, że nawet nie pomyślała, iż przydałoby się zamówić coś jeszcze. Albo to samo, bo wiedziała, że nie ma przed sobą pełnego kufla, a Antoinette była osobą która wolała mieć wszystko na zapas. Ot, żeby nie narzekać, jak jej czegokolwiek zabraknie. Pani rudzielec przyglądała się barmanowi, nie trwało to jednak dłużej, niż zaledwie parę sekund. Żywiła przy tym nadzieję, że jej towarzyszka tego nie zauważyła. A jeśli nawet tak się stało, to żeby nie skomentowała tego w żaden ze sposobów, no bo co by odpowiedziała? Antoinette nie lubiła zakłopotania, zwłaszcza u siebie, ale – spójrzmy prawdzie w oczy – kto je uwielbia? No właśnie. Kiedy spytała się Antoinette o jej pracę u szewca, naprawdę nie wiedziała, co odpowiedzieć. Podobnie było z jej długim wywodem na ten temat. Trzeba przyznać, że to ją nieco dotknęło, zabolało psychicznie. Jednym duszkiem wypiła prawie połowę swojego gorącego piwa, przetarła wargi wierzchem dłoni. - To znaczy... – kilka kolejnych głębszych łyków – ...to znaczy, ja już tam nie pracuję. Od jakiegoś czasu. – uśmiechnęła się do niej krzywo, ale ów uśmiech nie miał mieć takiego przekazu, jaki zazwyczaj mają miny autorstwa Antoinette. A słysząc jej propozycję, uśmiechnęła się ponownie, tyle że tym razem czysto serdecznie. Ah, co za rzadkość widzieć u niej tego typu uśmiech! A jednak, czasem się zdarzają. - Tak, poproszę jeszcze jedno piwo. Duże. Gorące, z miodem. – tym razem miała pretekst, by się na niego spojrzeć, czyli odwrotnie niż to było wcześniej. A więc teraz jej towarzyszka nie powinna mieć żadnych pytań i nie powinna być zdziwiona. Za to poczuła ponownie jej wzrok na sobie. A niech się gapi gdzie chce, co mi do tego, przeszło jej przez myśl, ale ani pomyślała żeby powiedzieć to na głos, oczywiście odmieniając słowa. No, może zastanawiała się nad takim rozwiązaniem, jednakże znała swój jasno określony cel: poznać bliżej tę kobietę. Bliżej, niż to było do tej pory. Dlatego wiemy, z czego powinna zrezygnować. Nie będziemy się powtarzać, bo po co? To aż nazbyt oczywiste. - A właśnie, przypomniałabyś mi jak ci na imię? – zadała pytanie, przekrzywiając nieco głowę na bok, obserwując ją. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Wto Sty 17, 2017 4:43 pm | |
| Była nieco zaskoczona jej odpowiedzią, a dokładnie, że już tam nie pracuję, bo wydawało się jej jednak, że tak naprawdę lubiła wcześniej wykonywaną przez siebię pracę, mimo to nie dawała, tego po sobie poznać, ale co zrobić może znalazła sobie coś ciekawszego i lepiej płatnego? Na chwilę obecną lepiej nie było drążyć tematu dalej jeśli chodziło, o jej zawód no może ciut później przy następnej kolejce, kto wie? Uśmiechnęła się lekko, jednocześnie poprawiając swoje długie czarne włosy, które gdzieś utkwiły jej pod czarnym kapturem, co jak można było zauważyć na pierwszy rzut oka bardzo ją irytowało. Spojrzała w stronę barmana, który nawet dość szybko wrócił z resztą zamówienia, bez najmniejszego namysłu wyciagła z lewej kieszeni brązową sakiewke i wyciągła z niej kilka złotych monet i położyła mu je z gracją na tacy mówiąc: - Reszty nie trzeba. Za tak miłą i szybką obsługę należy się napiwek.- Oczywiście zapłaciła również za swoją towarzyszkę. Nie przyszło jej na myśl, że może ją tym obrazić, ale też nie pozwoliła by jej na to aby, to ona zapłaciła. Takie zachowanie źle świadczyło by, o jej manierach czy wychowaniu? Saja była nazbyt bardzo kulturalną osóbką w szczególności jeśli chodziło, o swoich znajomych. Ba jeszcze bardziej dla tych, którzy ją bardziej zainteresowali jak śliczna Antoinette. Spoglądała na nią od ukradkiem, coraz to cieplejszym wzrokiem niż przedtem, starając się robić, to tak dyskretnie, żeby się nawet nie spostrzegła; - Na imię mi Saja, choć dziwi mnie fakt, że nie pamiętasz mojego imienia w szczególności, że byłam najlepszym klientem, ale cóż nie winię Cię za to, bo pewnie tyle osób się przewineło przez zakład szewca, że mogłaś zapomnieć. Zresztą dość czasu mnie też nie było i mogło to w zupełności umknąć Twojej uwadze, ale nie mam Ci tego za złe.- Nie miała wyrzutów, że owa ślicznotka zapomniała jej imienia i nie miała zamiaru robić z tego jakiejś większej afery. Przystawiła po woli do swoich czerwonych ust krawędź szklanego kufela i zrobiła jeden większy łyk, po czym zerkła w stronę dziewczyny z błyskiem w oczach : - Widzę, że mamy dość sporo czasu, tym bardziej, że dziś na dworze strasznie pada. Może wyświadczysz mi tę przysługę i opowiesz mi coś więcej o sobie?- rozsiadła się przy tych słowach wygodnie, opierając się plecami, o drewniane opieradło równocześnie, zakładając przy tym nogę zza nogę, tak jakby chciała dokładnie usłyszeć całą jej historię, chociaż szczerze wątpiła w to, że mogła by się nią podzielić, tak odrazu na pierwszym spotkaniu oraz usłyszeć całą prawdę. Ludzie zazwyczaj lubili okłamywać drugą osobę, czy ubarwniać swoje życie, bo tak było dla nich łatwiej....zaraz, zaraz, chwileczkę, czy ja właśnie powiedziałam okłamywać? Hmmm..Antoinette raczej nie skłoniła by się do tego pokroju ludzi, ale czyżby? Nie mnie, to jednak osądzać, przynajmniej narazie, cała reszta wyjdzie w praniu. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się być czarującą na swój sposób osobą, od której muszę przyznać ciężko oderwać wzrok, ale pozory często mylą i zza słodką buzią może kryć się zupełnie, coś innego, niestety w takie jest życie. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Sro Sty 18, 2017 5:06 pm | |
| I nie. Antoinette nie przypatrywała się barmanowi, bo wpadł jej w oko. W końcu... w końcu nasza pani rudzielec woli kobiety, nie? Chociaż, patrząc na jej natarczywy wzrok można pomyśleć inaczej, że albo nagle zmieniła orientację... O, albo przynajmniej z homoseksualnej dziewczyny przeobraziła się w biseksualną. Ale... nie można wyciągać tak poważnego wniosku po czymś tak błahym! Nie przesadzajmy. Pozwoliła koleżance zapłacić napiwek dla barmana. Już chciała wyciągać portfel i zrobić podobnie, ale zrezygnowała rozumiejąc, że zapłaciła go również za nią. Antoinette tylko westchnęła głęboko. Ale nic nie powiedziała. A niech się dzieje, co chce, pomyślała. - Możliwe – przełożyła nogę - Całkiem możliwe, że byłaś u nas stałym klientem, ale tak, jak sama powiedziałaś, mieliśmy sporo klientów, więc trudno o zapamiętanie wszystkich imion i nazwisk. – upiła łyk gorącego płynu – Nawet, jeżeli ktoś był stałym bywalcem i naprawdę dobrym klientem. Przez chwilę siedziały w milczeniu, aż w końcu Saja ponownie zabrała głos. - To zależy, co konkretnie chcesz o mnie wiedzieć. – puściła do niej porozumiewawcze oczko. - To, co oni wszyscy? Ci wszyscy ludzie którzy przez zazdrość i zaskoczenie chcą wiedzieć wszystko o mnie, by potem mi zaszkodzić? – skończywszy, upiła łyk drugiego już kufla z piwem. Tak, to, co teraz powiedziała, ponownie było czystym kłamstwem, o jakie nie trudno u osoby z pseudologia fantastica. Dziwny był mechanizm jej toku rozumowania w takich przypadkach, i to jeszcze jak! Chyba tylko doświadczony psychiatra by sobie poradził z tak skomplikowaną sprawą. Ale Saja chyba nie wiedziała, co dolega jej koleżance, i całkiem możliwe że jej uwierzyła, chociaż niekoniecznie musiało tak być. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Sro Sty 18, 2017 6:06 pm | |
| Siedząc spokojnie, o mało nie spadła z krzesła, słysząc jej ostatnie zdanie, jednak na czas udało jej się złapać równowagę. Poprawiła się z lekka, tak jakby chciała ukryć całe, to lekkie zamieszanie z jej strony. Miała cichą nadzieję, że siedząca przed nią dziewczyna nie zauważyła tego zajścia. - Powiedz mi moja droga, a czemu sądzisz, że ludzie mogli by wykorzystać te informację przeciwko Tobie? - nagle zmieniła pozycję na krześle i przysuneła się bliżej stolika, trzymając uchszko kufla jeśli można było, to nazwać uszkiem. Patrzyła w prost na nią zastanawiając się w duchu " w co Ty ze mną pogrywasz ślicznotko ", ale nie miała zamiaru wyprowadzać ją z najmniejszego błędu, że w stó procentach jej wierzy w każde nawet najmniejsze słowo. - Ja osobiście nie widzę nic w tym złego, że chce się kogoś bliżej poznać? Bo szczerze mówiąc w jeszcze nie słyszałam, aby informacja, o ulubionym kolorze, numerze buta, czy stanika, mogło kogoś zdemaskować, zabić, albo tę informację można było w jakiś, czy inny sposób wykorzystać przeciwko danej osobie. - Saja czasem bywała oziębła, ale szybko, to nadrabiała swoim urokiem osobistym oraz manierami. Zastanawiała się teraz, czy te słowa nie uraziły jednak uroczej towarzyszki. - Chodziło mi bardziej, abyś opowiedziała mi jakie masz hobby lub jak spędzasz wolny czas? O ile masz chęć, aby mi o tym opowiedzieć? Jeśli nie? To nie mam najmniejszego zamiaru Cię do tego jakoś zmuszać. Możemy porozmawiać przecież na inny temat jeśli, tylko zechcesz. - Rozglądneła się nieco po sali i zrobiła kolejny łyk żółtego nektaru. Nie miała zamiaru się narzucać w taki, czy inny sposób. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Sob Sty 21, 2017 11:24 am | |
| Nie mogła wiedzieć, że za jakiś czas zastosuje się do tego samego kłamstwa. Bo niby skąd? Zwłaszcza że nie wie teraz, że to nieprawda, i nie będzie pewnie wiedzieć potem, gdy znajdzie się w pewnej kłopotliwej sytuacji. I owszem, zauważyła, jak Saja ledwo co spadła z krzesła. Ale Antoinette nie skomentowała tego w żaden ze sposobów. Zamiast tego, upiła kolejny łyk ze szklanej postaci. - Czemu? – oparła się łokciami o blat i pochyliwszy się nieco, przypatrywała się koleżance jeszcze bardziej uważnie. - A temu, bo zazdroszczą mi wielu rzeczy. Tylko tyle i aż tyle. Nie znasz ich. Ale oni mogą czaić się za każdym rogiem, więc uważaj. – kończąc, położyła chwilowo palec wskazujący na wargach, jednak nie trwało to dłużej niż dwie sekundy. A serdeczny uśmiech, maskujący jej prawdziwą paskudną osobowość znów wykwitł na jej ustach. - Ah, mylisz się. Oni po nawet tak błahych informacjach potrafią cię wyczaić. Jeśli jedna, nawet niezbyt ważna informacja zostanie wypuszczona na światło dzienne, oni po niej potrafią wyczuć następną. I tak dalej, i tak dalej. – wzięła kolejny łyczek. - Ale coś czuję, że w tym przypadku mi nic nie grozi. Tak więc, lubię pisać wiersze... jednakże ostatnio nie mam weny więc tym samym ostatnio nic nie skrobnęłam. – ponownie odchyliła się, zdejmując łokcie z blatu stolika i ponownie oparła się o oparcie zajmowanego przez nią siedziska. – Nooo i lubię malować, rysować, haftować i biegać. Kiedyś uwielbiałam też gotować, ale z tym ostatnio jest tak, jak z tą poezją. – jej wzrok, podobnie jak to było u Saji, zaczął ponownie błądzić po pomieszczeniu, ale podobnie, jak to było wcześniej, nie odchylała się do tyłu, ot, obserwowała to, gdzie sięgał jej wzrok, kiedy nie musiała przekręcać szyi. Wkrótce potem powróciła spojrzeniem do obserwacji swojej aktualnej towarzyszki. - No, to coś o mnie wiesz. Teraz twoja kolej. Czym się interesujesz, jak spędzasz wolny czas? |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Sob Sty 21, 2017 1:31 pm | |
| - Ech..może i masz rację.- Wzruszyła lekko swoimi ramionami. Tak doskonale wiedziała, o co jej dokładnie chodzi, lecz nie miała zamiaru jej tego, od tak w prost powiedzieć. Wiedza na temat koszmarów, czy nosicieli była jej indywidualną sprawą. Traktowała ją raczej jak swoje tajne hobby, ale nikt o tym nie wiedział i narazie nikt, też się o tym nie dowie. Natomiast łapanie, tropienie, zabijanie, pojmanie czarownic, to szczerze mówiąc była jej lekka obsesja, ale tym raczej nie ma się, co chwalić, bo co sobie pomyśli? Siedzi w karczmie maniaczką wiedzy na temat koszmarów i obsesyjną wariatką, która lubi polować na wiedźmy oraz nie tylko...polować... Nie... Nie, to by źle wyszło na pierwszym spotkaniu, może kiedyś jej, o tym powiem, teraz to nieodpowiedni czas, ani miejsce na tego typu rzeczy. Spojrzała na kufe w którym było już prawie na dnie piwa, delikatnie zaczęła stukać metalowymi końcówkami palców w jego szklany brzeg, robiąc przy tym bardziej poważna minę niż wcześniej: - No to bardzo masz ciekawe zainteresowania. Moje raczej takie nie będą.. Hm..niech pomyślę.. Ach tak lubię czytać książki, sporo też podróżuje, więc znam prawie każdy zakamarke miasta, jego okolic i nie tylko. Muszę przyznać, że nie które widoki są bardzo interesujace oraz piękne na swój sposób.- Na tym czarnowłosa myślała skończyć swoją wypowiedź, ale jednak dodała jeszcze jedną rzecz: - Wolny czas.. Spędzam.. Jak to delikatnie mówiąc na pogłębianiu wiedzy, oraz na treningach siły fizycznej. W moim zawodzie trzeba nie ustanie ćwiczyć, by stać się lepszym i niezawodnym. Jeden najmniejszy błąd przy potyczce z wrogiem i mogę paść przy tym trupem. -Walka z czarownicami nie jest taka łatwa, to bardzo silne, sprytne i podstępne istoty. Nie łatwo jest taką schwytać i sprowadzić żywą do organizacji niestety, większość z nich woli umrzeć niż dać się złapać żywcem. Zrobiła łyk piwa opróżniając w ten sposób całą jego zawartość. Patrząc zza okno widziała, że pogoda całkiem zrobiła się przyjazna zapytała z ciekawością: - Tak możemy tutaj siedzieć i zamówić kolejną kolejkę? Jeśli zechcesz? Albo wybrać się na spacer. Nawet się wypogodziło i nareszcie widać piękny księżyc w pełni oraz mieniące się gwiazdy.
Ostatnio zmieniony przez Saja dnia Nie Sty 22, 2017 5:23 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Nie Sty 22, 2017 4:00 pm | |
| - Może? – uniosła brew do góry, wyraźnie zaskoczona tym, co właśnie usłyszała. - Mówisz, że może mam rację, tak? – uśmiechnęła się przebiegle – Ja mam rację NA PEWNO. – uwydatniła podniesionym tonem głosu oraz eleganckim akcentem dwa wytłuszczone wyrazy. Następnie upiła kolejny łyk a zaglądając w kufel zauważyła, że została jej tylko połowa więc, jako osoba zapobiegawcza, podniosła rękę. Wkrótce potem barman ruszył w kierunku stolika zajmowanego przez Saję i Antoinette. Ta ostatnia zamówiła kolejnego grzańca, a kiedy odchodził, zrozumiała że jest nieco głodna, więc zawołała go powtórnie i poprosiła jeszcze o zupę warzywną. Dopiero wtedy zauważyła metalowe końce palców górnych kończyn u koleżanki, ale nasza pani marionetkarz postanowiła ten fakt zignorować. Gdyby była w pełni sobą, pewnie zażartowała w jakiś sposób, który by obraził Saję. A teraz? Przecież przyjęła "maskę" i miała nadzieję, że ta jej się nie zsunie z twarzy wcześniej, niż planowała (to znaczy, będzie ją nosić tyle czasu ile sama uzna za stosowne). Trzeba przyznać, że gdy Saja opowiadała jej o sobie, Antoinette nieomal nie umarła ze znudzenia. Nie dała jednak tego po sobie poznać, a powód tego, mimo że zatajanie takich informacji nie należało do jej zwyczajów, był prosty. Po prostu nie chciała opuścić jej towarzystwa. Wiemy przecież, że była ciekawa tej kobiety. Nie powinno się wypuszczać złapanej zwierzyny. Ale udawała, że słucha jej z najwyższą uwagą, nawet wtedy, gdy brała kolejne łyki piwnego napoju. Ba, nawet udało jej się co nieco zapamiętać! Antoinette była z tego powodu zdziwiona. Bo do dumy było jej daleko mimo, że odczuwa ją dość często, nawet, gdy jej odczuwanie przez nią nie jest zbyt adekwatne. Zawodzie, powiadasz? Może już mówiłaś, może zapomniałam... ale jaki jest twój zawód? – już miała odpowiedzieć tymi samymi słowami, które przeszły właśnie jej przez głowę ale wtedy Saja wspomniała coś o łapaniu czarownic i już zrozumiała, czym właściwie zajmuje się posiadaczka metalowych końcówek kończyn. Słysząc jej propozycję, Antoinette uśmiechnęła się, zadowolona, że wreszcie zmieni otoczenie. Skinęła głową potwierdzając tym gestem fakt, że się zgadza, ale zrobiła to również za pomocą słowa mówionego. W tej samej chwili barman przyniósł zupę, a ruda panienka poprosiła o swój rachunek, wzięła w dłoń łyżkę i już miała zacząć jeść, kiedy spojrzała na swoją towarzyszkę. - Z chęcią się gdzieś z tobą wybiorę, ale tylko jak zjem zupę, ok? – wzięła pełną łyżkę do ust i przełknęła kawałek posiłku, a poczuwszy jak bardzo jest gorący, otworzyła usta i wpuszczała i wypuszczała z nich powietrze. No, mam nauczkę, pomyślała i od tej chwili starała się być bardziej ostrożna. - W międzyczasie możemy zastanowić się, gdzie się wybieramy... a co powiesz na park? |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pon Sty 23, 2017 3:30 pm | |
| Oparła się wygodnie, o drewniane opieradło, po czym wpatrywała się swoimi szafirowymi oczami w śliczną oraz tajemniczą towarzyszkę. Jej oczy były nie zwykłe, kiedy podnosiła nieco głos, albo gdy mówiła z pewnym siebie głosem. Nie widziała, tak dokładnie czemu chcę poznać bliżej, akurat tą dziewczynę, przecież jest wiele innych kobiet. Pewnie dla tego, że choć trochę przypomina ją samą i może kto wie? Poprostu przypadła jej nieco do gustu. Zagatkowy charakter Antoinette wprawiał czarnowłosą w lekką euforię. Lubiła odkrywać po woli drugiego człowieka, to tak jakby, odkrywanie różnych światów, czy niesamowitych, tajemniczych miejsc, znane tylko jej. Saja nie ma zbyt wieleu przyjaciół. Praca i doskonalenie siebie w boju pochłania jej tyle czasu, że zapomina poświęcać uwagę innym. Ale nigdy się nie skarżyła, od małego przekazane jej wartości zawsze stały na piedestale i nic nie mogło tego zmienić. Natomiast życie prywatne było i jest nadal spychane na samo dno jej młodego życia. Jednak cieszyła się, że owa piękności, chce wybrać się właśnie z nią na wieczorną przechadzkę. Niezwykłe z jej strony było, to że sama zaproponowała dość urokliwe miejsce na ich pierwszy spacer. Nocą park jest niesamowicie piękny, o ile ktoś lubi takie klimaty. Saja przepadała za takimi ciemnymi miejscami. Przebywanie z naturą, to jej drugie imię, z błyskiem w oku odpowiedziała delikatnie: - Tak jak najbardzie. Nie mam nic przeciwko temu, aby wybrać się właśnie tam. Trochę już nogi, mi tu zdrętwiały, od tego siedzenia. - Odstawiła kufel i czekała, aż Antoinette skończy jeść, oczywiście nie miała zamiaru jej w żaden sposób popędzać, jednak w karczmie robił się już spory tłok. Ni z tąd, ni z owąd zapytała: - Wybacz, ale nie zapytałam. Masz jakieś rodzeństwo? - Wcześnie nie zapytała ją o to, ale teraz już po dłuższej wymianie zdań uważała, że to jak najbardziej odpowiednie pytanie. Dosłownie zapach unoszący się w powietrzu, od palący papierosów robił się prawie, że nie do zniesienia. Głośna atmosfera pijących piwo ludzi, też nie sprzyjała bliższemu poznaniu. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Czw Sty 26, 2017 5:46 pm | |
| Zdziwiło ją, że Saja nie odpowiedziała na jej przechwałki (o ile tak można nazwać słowa dotyczące rzekomej racji naszej pani marionetkarz). Ale to nie było tak ważne jak fakt, że już niedługo opuszczą karczmę razem i razem udadzą się pewnie do parku. Nie zauważyła, żeby Saja była niezadowolona z takiego obrotu spraw. Ale mogło jej się zdawać, nie? Tak, zwłaszcza że skoro Antoinette mogła przybrać mentalną maskę, to jej koleżanka z pewnością też może. W sumie, nie zna jej jeszcze zbyt dobrze (działało to oczywiście o obydwie strony), ale to poniekąd dobrze. Gdyby dowiedziała się, kim i jaka jest właściwie ruda panienka, możliwe że chciałaby od razu ją opuścić. Ale Antoinette nie wierzyła, że tak mogłoby się kiedykolwiek stać, wierząc w swoją cudowność, czar osobisty oraz inteligencję. Ah ta Antoinette... Skończyła. Wytarła serwetką usta, podniosła rękę prosząc o rachunek, a czekając na barmana, usiadła ponownie. Pytanie Saji nieco zbiło ją z pantałyku. Jak to miała w zwyczaju, zaczęła w głowie tworzyć niestworzone historie, w które, oczywiście nieświadomie, uwierzy całą sobą. Już tak ma, cóż poradzić. A kłamstwo było, oczywiście, odpowiedzią na pytanie. - Hmhm, mam – ponownie oparła łokcie o blat zajmowanego przez dziewczyny stolika, i fantazjowała dalej, nie wiedząc oczywiście dokładnie, co tak właściwie robi. Teraz rozgadała się na dobre. Powiedziała, że jej brat ma szczególne względy u ludzi zajmujących ważne stanowiska, że złapał w swoim życiu wiele czarownic, więcej niż można sobie wyobrazić, i to sam, własnymi rękoma. Mówiła o jakichś innych jego zasługach, nie wiedząc oczywiście, co ona tak właściwie bredzi. Skończywszy, uśmiechnęła się do Saji pełnym dumy i samozadowolenia uśmiechem. A wtedy podszedł do nich barman. Zabrał pusty talerz po zupie oraz puste kufle po piwie spożywanym przez koleżanki. Jeśli Saja wypiła również swoje, i one znalazły się na tacy przyniesionej przez pracownika karczmy. Kiedy wszystko załatwiły (głównie chodzi o zapłatę), wstały. Antoinette robiła to powoli, nie spiesząc się, a Saja? To już zależało do niej. Już po chwili opuściły to miejsce...
/Jak chcesz, możesz tu napisać jeszcze jednego posta, ale nie musisz. Potem napisz na gadulcu, to ustalimy do jakiego parku wyślemy nasze postaci, to, kto zaczyna i tak dalej. : ) Mam nadzieję, że się zgodzisz, żeby tak zrobić.
Z/t x2 |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Czw Mar 09, 2017 4:16 pm | |
| Oto nadszedł kolejny piątkowy wieczór, który Adrastia postanowiła spędzić poza swoim gabinetem. Właściwie to mogłaby go spędzić w nim jednak miałaby wyrzuty sumienia patrząc na stertę papierów, która czekała na jej podpis lub rozpatrzenie. Była jak każdy człowiek, który odkładał coś na potem. Prokrastynacja miała swój szczyt zawsze w piątki, gdyż wtedy część inkwizytorów miała wolne soboty więc wypadałoby koniec tygodnia w jakiś sposób uczcić. Mawiali również, że dzień święty trzeba święcić, więc potem piło się w niedzielę by przyjść następnego dnia skacowanym jak sam szatan po nocnej libacji. Arcymistrzyni postanowiła udać się do jednej ze swoich ulubionych karczm, a mianowicie do „Z Dzikiej Róży”. Bardzo dziwna nazwa, gdyż takie miejsca zwykle miały nazwy zaczynające się od „pod”. Jednak to nie odstraszało inkwizytorki, która przecież na Wschodzie zapoznała się z różnymi nietypowymi rzeczami, które dla Europejki mogą być niepojęte. Również miała okazję mieć styczność z saracenami, których niegdyś chrześcijanie młócili na krucjatach aż burki leciały. Oczywiście trzeba było pominąć element gwałtów i grabieży, który był nieodzowny jednak wiadomo, że krzyżowiec to też człowiek. Jednego i drugiego nie pochwalała, ale cóż począć teraz? Jedynie można wypić zdrowie krzyżowców, którzy zatrzymali islam tam gdzie zostać powinien i nie pozwolili posunąć mu się w głąb Europy. Chyba dzisiaj będzie piła za to. Za krucjaty! Bo gdyby więcej wiedźm zrozumiało, że ich dar jest przekleństwem i winny go przekuć w chęć nawrócenia swoich sióstr na drogę wiodącą ku oczyszczającemu stosowi, to inkwizytorzy mieliby znacznie mnie roboty na głowie. Ino jedynie ściganie ludzi, którzy bawili się w czary oraz inne pogańskie sztuczki. Nie wspominając już o tym, że przecież wtedy nawet rozwiązałby się problem wewnętrzny inkwizycji jakim była niechęć do męczennic. Adrastia długo myślała nad tym co ma z nimi począć, jednak póki co taki wywiad był potrzebny i trzeba było go zostawić tak jak jest póki nie wymyśli się czegoś lepszego. Nie można jednak kombinować o suchym pysku oraz pustym żołądku, dlatego przy okazji wizyty w karczmie coś sobie przekąsi. Ubrana była w brązowy, skórzany kubrak, czarne spodnie, wygodne skórzane buty, a na ramiona zarzucony był ciemny płaszczyk. Oczywiście na głowie był fioletowy kapelusz, a w prawej ręce obiekt przypominający laskę, którym stukała sobie o kostkę ulicy. Niewiasty miały naprawdę dziwne gusta jeśli chodzi o kapelusze więc taki element garderoby nie powinien wzbudzać specjalnych podejrzeń. Zwłaszcza jeśli osadzone są w nim dwa dosyć ładne klejnoty. Arcymistrzyni weszła do karczmy i miło przywitała się z właścicielem. Zamówiła placek po zbójnicku, a do tego butelkę słodkiego, czerwonego wina. Zapłaciła i rozsiadła się przy jednym ze stolików. Trzeba było przyznać, że dzisiaj mieli spory ruch bo praktycznie ten, przy którym usiadła był ostatnim wolnym stolikiem. Poczekała kilka minut, w trakcie których mogła powiesić płaszcz oraz kapelusz na krześle. Czerwonowłosa przeciągnęła się leniwie, a kiedy do jej stolika podeszła kelnerka z jej plackiem i winem, Adrastia od razu wzięła się do jedzenia. No może nie tak od razu, gdyż najpierw zlustrowała walory kelnerki i wyceniła na takie mocne 7/10. Oparła laskę o stół i zabrała się za jedzenie, popijając przy tym winem prosto z butelki.
|
| | | Jess Mistrzyni Katów
Liczba postów : 13 Join date : 17/04/2016
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Czw Mar 09, 2017 4:37 pm | |
| Trzy długie miesiące, tyle czasu Jess nie oglądała brudnych uliczek Wishtown, nie żeby specjalnie za nimi tęskniła, po prostu brakowało jej starych brudów w Londynie. Wishtown nieco się zmieniło pod jej nieobecność, ludzie jakby jej nie rozpoznawali, jakby strój który na sobie nosi nie miał znaczenia, wcześniej to było nie do pomyślenia, znalazł się nawet ktoś kto uparcie nie chciał jej przepuścić w kolejce na straganie! Zakrwawiona chusteczka upadła na bruk, Jess spojrzała na kostki swojej dłoni, chyba trochę przesadziła pokazując ów jegomościowi gdzie jego miejsce, co się stało to się nie odstanie. Ubrała rękawicę na dłoń i weszła do karczmy "Z dzikiej róży", dobry przystanek na chwilę przerwy w drodzę do inkwizytorium, czasem trzeba coś zjeść. W środku panował ścisk, ludzie gadali i śmiali się, pili i tańczyli, potworność, jak to się mogło stać? Nikt nie zwrócił na nią uwagi? Co się dzieje z tym miastem? Inkwizytorka miała zamiar podejść do oberżysty i zamówić jakiś postny posiłek, gdy poczuła ucisk na pośladku. "No maleńńka, polejno jeszsze wina", jakiś pijaczyna pomylił ją z kelnerką. Mistrzyni odwróciła się w jego stronę, pijaczek chyba ją rozpoznał, natychmiast wytrzeźwiał a jego twarz zaczęła mienić się różnymi odcieniami zieleni, miał chyba zamiar przeprosić czy coś, jednak nie zdążył. Okuta pięść wylądowała na środku jego twarzy, to co było jego nosem aktualnie przypominało rozciaptaną mozaikę. Ludzie umilkli, zainteresowani widowsikiem. - Wszyscy na zewnątrz, natychmiast. - Tłum usłuchał i zaczął wychodzić, jak za starych dobrych czasów. - Witam Maksymilianie - zwróciła się z uśmiechem do karczmarza po czym zamówiła sporą porcję ryby na oleju. |
| | | Adrastia Arcymistrzyni
Liczba postów : 134 Join date : 24/02/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Czw Mar 09, 2017 5:05 pm | |
| Delektowała się tym daniem pochodzenia… skąd on właściwie był? Nie mogła sobie w tym momencie dokładnie przypomnieć, ale chyba z Polski albo Słowacji. Ten pyszny placek ziemniaczany wypełniony cebulką, czosnkiem, przyprawami oraz słoniną. Wszystko to polane gulaszem oraz śmietanką na samym wierzchu. Brzmiało to pysznie i zaiste takie było, gdyż Adrastia właśnie zastanawiała się czy nie wprowadzić tego dania do menu stołówki w siedzibie. Stopniowo danie znikało z jej talerza, a butelka wina powoli traciła swoją zawartość. Przed inkwizytorką niebawem stanie trudny wybór moralny. Kupić więcej wina i zamówić drugi placek czy może po prostu półmisek suszonego mięsa? Alkohol znacznie lepiej smakował jeśli miało się prawidłową zagryzkę do tego, a nie ma nic lepszego niż mięso. Ewentualnie mógł być jeszcze ser albo inna rzecz, która jest tłusta. W trakcie posiłku przyglądała się również ludziom, którzy bawili się w karczmie oraz wchodzącym. Większość stałych bywalców kojarzyła wzorkowo. Raz czy dwa pewnie zamieniła z nimi parę słów przy barze ale nic specjalnego. Co innego kiedy do budynku weszła pewna osóbka o białych włosach. Adrastia mogła nie kojarzyć wszystkich osób z niższych rang, jednak mistrzów poszczególnych grup kojarzyła chociażby z twarzy. Przydatnym był wynalazek jakim była fotografia. Wystarczyło otworzyć odpowiednią teczkę z dokumentami i przejrzeć ją. Od 8 lat piastowała stanowisko arcymistrzyni, więc z częścią osób miała okazję porozmawiać twarzą w twarz, ale zdarzały się też takie, które na przykład były nieobecne i takiej opcji po prostu nie było. Do takich należała Jess, która właśnie zareagowała nieco impulsywnie jak dla niej. Mężczyznę wystarczyło jedynie w mniemaniu Adrastii postraszyć i to by zdecydowanie zadziałało skuteczniej, dając bardziej pozytywny wizerunek Inkwizycji. W końcu wolałaby żeby opinia publiczna nie widziała inkwizytorów jako osób, które wszczynają bójki w karczmach, bo wiedźmy wiedźmami, ale jak mieszczaństwo się zbuntuje i przeprowadzą oblężenie wraz z wiedźmami to już może nie być tak zabawnie. Zwłaszcza, że mieli po prostu przewagę liczebną, a nawet jeśli inkwizytorzy zamkną się w swojej fortecy to tamci mogą po prostu zagłodzić biednych funkcjonariuszy. Nie wspominając już o tym, że królowa mogłaby zareagować niezbyt przychylnie na bunty. Czerwonowłosa jedynie westchnęła i pociągnęła kolejny łyk z butelki, a niezbyt zadowolony tłum akurat wychodził. Wszyscy poza Adrastią, która tylko nałożyła kapelusz na głowę, nasuwając go nieco na oczy. - Nie wiem czy w interesie inkwizycji jest bić chamów i prostaków, ale zapewne tę energię mogłabyś spożytkować znacznie lepiej. Znowu będą napływały skargi – a ja będę miała więcej papierkowej roboty. Oczywiście to ostatnie dodała w myślach, bo naprawdę nie chciało jej się czytać dyrdymałów, które wysyłali ludzie. Naprawdę ten czas, który spędzała za biurkiem mógłby być spożytkowany lepiej i bardziej produktywnie. Na przykład podczas polowania na czarownice. Swoją drogą Adrastia podczas swojej wypowiedzi miała dosyć marudny ton głosu, gdyż tamta po prostu marnowała swoje siły i umiejętności na tamtego pijaczka. Arcymistrzyni odłożyła sztućce i przesunęła talerz bliżej środka. Rozłożyła się wygodnie na krześle i wyciągnęła nogi przed siebie. Dłonie splotła przed sobą na brzuchu, gdyż była chwilowo najedzona i po prostu miała taki odruch. Oczywiście spod kapelusza obserwowała mistrzynię katów, która przecież mogła jej w jakiś sposób się odgryźć, a może nawet popełnić skończoną głupotę i próbować uderzyć przełożoną! Chociaż w sumie Adrastia nie miała nic do tego, żeby sparingować się ze swoimi podwładnymi. Nawet jeśli miała więcej doświadczenia i walki mogły być z góry przesądzone.
|
| | | Charlotte „Charlie” White Siewca zwątpienia
Liczba postów : 45 Join date : 30/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pią Wrz 20, 2019 7:51 pm | |
| To było całkowicie przeciętne, jesienne popołudnie. Całkowicie przeciętni, stali bywalcy karczmy zajmowali się swoimi sprawami, nie wadząc sobie wzajemnie. Było zbyt wcześnie, by karczmarz był zmuszony wyrzucić kogoś za drzwi, a jednocześnie wystarczająco późno, by kryjące się po kątach towarzystwo nie szczyciło się stanem idealnej trzeźwości. Każdy, kto zwykł bywać w karczmach wiedział, że to wyjątkowo spokojny stan rzeczy. - Niemożliwe! Ty chłystku! Charlie uśmiechnęła się triumfująco, gdy karty zostały odkryte, a jej zwycięstwo przypieczętowane. Ochoczo sięgnęła po wyłożone na stół sakiewki, jednak przerwało jej mocne uderzenie pięścią w blat. Spojrzała pytająco na mężczyznę. - Znowu zamierzasz oskarżyć mnie o oszustwo? - zapytała kpiąco. - Zapytam zatem jak zwykle: masz dowód? Bo jeśli nie, nawet nie zaczynaj się ośmieszać. Charlie wpatrywała się z uśmiechem w mężczyznę, który niemalże trząsł się ze złości. Oczywiście że nie zauważył, jak kantowała. Był na to zbyt pijany. Nie bez powodu wybrała takie, a nie inne towarzystwo, skoro zamierzała oszukiwać bez opamiętania. - Daj spokój, Cheddar... Karczmarz znowu cię wywali na zbity pysk, jak będziesz wszczynać bójki - fuknęła przechodząca obok kelnerka. - Jak nie umiesz przegrywać to nie graj! Mężczyźni! I nie chlaj więcej, bo żona znowu cię miotłą pogoni! Mężczyzna w okolicy zwany Cheddarem spojrzał z wyrzutem na kelnerkę, która nie miała oporów przed wywlekaniem publicznie jest spraw rodzinnych. Mruknął jakieś przeprosiny, bardziej w stronę podłogi niż kogokolwiek, po czym zabrał czapkę i splunąwszy krzywo do spluwaczki, zdecydował się rzucić swoje ostatnie słowa: - Następnym razem, chłystku, postaram się zedrzeć z ciebie ostatni grosz... Och, jakże strasznie! Charlie uśmiechnęła się do niego promiennie, choć równie dobrze mogła pokazać mu język i zebrała w końcu swoją wygraną. Pozostali gracze nie wszczynali już większych sprzeczek, głównie dlatego, że w przeciwieństwie do Cheddara nie zostali ograni ze wszystkich pieniędzy. - Oczekuję zatem następnego razu, szanowni panowie - odpowiedziała ze śmiechem i zerwała się ze swojego miejsca. Luźne, męskie ubrania skutecznie osłaniały jej kształty, sprawiając, że żądne pieniędzy i hazardu towarzystwo nawet nie zastanawiało się, kim tak naprawdę jest chłystek odwiedzający od czasu do czasu karczmę. - Miłego wieczora! Odchodząc z miejsca gry, zahaczyła o ladę i zamówiła kufel piwa. Wcale nie zamierzała jeszcze opuszczać przybytku. Przed zakończeniem rozgrywki nie pozwoliła sobie na nawet najmniejszy łyczek złotego trunku bogów, teraz zamierzała to nadrobić. Gdy już zajęła miejsce przy swoim ulubionym stoliku, poczęła bacznie obserwować otoczenie, wyraźnie szukając następnych rozrywek. |
| | | Nora Zaklinaczka Iskier
Liczba postów : 7 Join date : 12/09/2019
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Sob Wrz 21, 2019 4:55 pm | |
| Kiedy Charlie tak ogrywała innych graczy w karty, nie miała pojęcia, że ktoś obserwuje jej poczynania zza okna. Taki mały ktoś. Taki mały ktoś, kto w momencie, gdy zobaczył, jakie cuda z nimi wyczynia, poczuł potrzebę pokazania, że umie to zrobić lepiej.
W jednej chwili para bielutkich kucyków zniknęła zza okna, a ich właścicielka znikąd pojawiła się wewnątrz karczmy. Razem z nimi, rzecz jasna! Czy ktokolwiek w ogóle widział, jak wchodziła? W sumie ona sama się widziała, ale to się chyba nie liczy. Czy liczy? No dobra, mniejsza z tym! Były tu znacznie ciekawsze rzeczy niż zastanawianie się nad czymś takim!
No więc niepostrzeżenie pojawiwszy się na miejscu, Nora ogarnęła wzrokiem całą izbę. Po pierwsze: było tu całkiem przyjemnie ciepło - znacznie przyjemniej niż na zewnątrz, to na sto procent! Po drugie: gdzieś tutaj krył się tamten szuler. Tylko teraz zmienił położenie i ni cholery nie mogła go znaleźć tak szybko. Chociaż w sumie nie mógł odejść za daleko.
Postukując swoimi wysokimi butami o podłogę, zaczęła włóczyć się po karczmie, wodząc wzrokiem po niezbyt trzeźwych bywalcach lokalu, lecz w żadnym z nich nie widząc tego jedynego. Wtem jednak jej wzrok spoczął na tym jednym "chłystku" (tak chyba krzyczał na niego tamten przegryw). Siedział sobie samotnie z piwem przy stoliku. Albo nikt nie chciał się dosiąść, bo się go bali z powodu talentu do kart, albo zwyczajnie jeszcze nikt tego nie zrobił. Jeszcze!
Dziewczyna podeszła do stolika nieznajomego i z teatralnym *thud!* położyła dłoń na blacie, spoglądając z nonszalanckim uśmiechem na osobę przed sobą. - WIĘC! Uważasz się za mistrza w karty, co? - rzekła z dozą dramaturgii równą jej wejściu, zarzucając do tyłu swoje wręcz metrowe kucyki. - Co powiesz na kolejne wyzwanie: mistrz przeciwko mistrzowi? Hmm~? |
| | | Charlotte „Charlie” White Siewca zwątpienia
Liczba postów : 45 Join date : 30/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pon Paź 07, 2019 6:14 pm | |
| Piwo. Złoty trunek samych bogów. Zbyt ciepły, by nazywać go idealnym, jednak nie spodziewała się niczego lepszego po tej gospodzie. Już niemalże zanurzyła usta w napoju, już niemalże wzięła pierwszy łyk, gdy nagle ów swoisty rytuał został przerwany przez bardzo bliski, zbyt bliski huk. Charlie uniosła spojrzenie z uprzejmym zdziwieniem, utkwiwszy je w nieznajomej osobie, wyrażając nim jedno pytanie: „Excusez moi, quoi?” Szybko jednak odzyskała rezon; nawiasem mówiąc, rzadko go traciła. Uśmiechnęła się zawadiacko, odstawiła kufel na blat i oparła brodę na splecionych dłoniach. W tym samym momencie uważnie przyjrzała się osobie, która ośmieliła się rzucić jej wyzwanie. Najwyraźniej rozrywka sama postanowiła ją znaleźć. - Cóż za energia - stwierdziła, wciąż się uśmiechając. - Nie przypominam sobie jednak, byśmy kiedyś się spotkali, nadobna panienko. Przypuszczam, iż to dlatego, że takie przybytki nie są odpowiednim miejscem dla samotnych, młodych dam, mylę się? - Ton głosu Charlie stał się niemalże zaczepny, jednak machnęła nonszalancko ręką w kierunku wolnego miejsca. - A i hazard nie przystoi niewiastom, a jednak nazywa siebie panienka mistrzem... Chyba że reprezentuje panienka kogoś? Piwo może poczekać. I tak nie urywało głowy. |
| | | Nora Zaklinaczka Iskier
Liczba postów : 7 Join date : 12/09/2019
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Nie Paź 13, 2019 9:44 pm | |
| A i owszem, czemu nie! Z chęcią przyjmie propozycję i usiądzie naprzeciwko swojego potencjalnego oponenta. Nora błyskawicznie zajęła miejsce na krześle i zmierzyła wzrokiem jeszcze nieznanego sobie osobiście rywala. Nie wyglądał w jakikolwiek sposób groźnie, a przynajmniej nie dla niej; przypominał jej najnormalniejszą osobę, jaka mogłaby kiedykolwiek odwiedzić karczmę tylko po to, by się napić. A w jego przypadku najpierw orżnąć ludzi wokół i potem się napić. Czy to prawdziwy talent? A może kantuje? Tego właśnie Nora chciałaby się dowiedzieć - i niezależnie od rozwoju wydarzeń obiecała sobie, że będzie to dla niej świetna zabawa!
- Może i nie są - zgodziła się nonszalanckim tonem i zarzuciła długimi kucami za siebie - ale ja nie jestem żadną "damą"! Nie wiem, jak z tobą~ - dodała jeszcze zadziorny komentarz. A i owszem, reprezentuję kogoś: pewną czarującą! Nieziemsko utalentowaną! Dziewczynę, która właśnie tu przed tobą siedzi! Norę~! - Gdy to mówiła, zaprezentowała nieznajomemu całą gamę dramatycznych póz dla dodatkowej dramaturgii. Gdzie mieściła się w niej ta cała energia?! - Więc jak będzie? Pokażesz mi, co potrafisz? Podaj stawkę! Podołam wszystkiemu! |
| | | Charlotte „Charlie” White Siewca zwątpienia
Liczba postów : 45 Join date : 30/01/2017
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Pią Paź 25, 2019 6:31 pm | |
| - Zatem wygląda na to, że jedyną damą w okolicy jest nasza wspaniała kelnerka - stwierdziła Charlie, puszczając przy tym oczko w stronę wspomnianej kobiety. Ta, choć nie mogła dokładnie słyszeć o czym rozmawiają, pokręciła głową z uśmiechem w reakcji na spontaniczny gest. - Nie zapominaj o tym, gdy będziesz z nią rozmawiać, a gwarantuję, że dopilnuje z należytą dokładnością jakości twojego posiłku, panienko. Te pozy. Te dramatyczne pozy. Każdy przeciętny człowiek niechybnie pomyślałby sobie, że Nora urwała się z Cyrku. Charlie tak nie pomyślała. Znała choćby i tylko z widzenia wszystkich Cyrkowców. Nooo... A przynajmniej znała do niedawnego czasu. Od dobrego miesiąca nie szło jej za dobrze znajdowanie drogi do wspomnianego przybytku. Ostatnim razem zbłądziła znacznie i skończyła w jakiś suchych krzakach z obcą czarownicą. Wiedźma była pijana jak bela i żywo rozpaczała nad losem swojego jedynego syna, który postanowił wstąpić do Inkwizycji. Charlie, jak na żeńskiego dżentelmena przystało, zaoferowała kobiecie ramię do wypłakiwania się i usta do pomocy w opróżnianiu butelki wódki. Ale nie o tym teraz! - Mi za to możesz mówić Charlie, panienko - odpowiedziała, skoro w pewien sposób się sobie przedstawiały. - Lub raczej, jeśli panienka pozwoli, Noro. - Czarownica nie należała do osób, które lubiły być związane formalnościami, choć używała ich dla własnej uciechy. - Przy takiej determinacji grzech odmówić. Jakiej gry oczekujesz? Poker? Blackjack? Coś innego? |
| | | Nora Zaklinaczka Iskier
Liczba postów : 7 Join date : 12/09/2019
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " Czw Gru 26, 2019 4:42 pm | |
| Zaproszona do stołu, Norka naturalnie przystała na propozycję. W końcu po to tutaj przyszła! Położyła dłonie na stoliku i jeszcze ogarnęła wzrokiem swojego potencjalnego rywala. Chciała mieć pewność, że nie ma przy sobie jakichś nieczystych zagrywek; żadnych kart w rękawie czy czegoś. Naturalnie ktoś tak uzdolniony powinien umieć je skrzętnie chować, ale kto wie, czy coś mu gdzieś skądś nie wystaje! W sumie czy sama przygotowała się na takie coś? Niby miała swoje własne karty, może to też podziała. - A zatem, Charlie - rzekła grzecznie, acz tym samym luźnym tonem, który nie przystoi damie wysokiego urodzenia - zagrajmy może w... pokera! Czemu nie. Pokaż mi, co potrafisz, to ja pokażę coś tobie! Rozsiadła się wygodnie na krześle, wsparła na oparciu, aż to lekko zaskrzypiało i spojrzała z nonszalanckim uśmiechem na Charlie(ego?). Czekała, aż rozłoży karty. Pod ręką miała własne, ale wolała ich użyć kiedy indziej, gdzieś tak za parę minut, gdy będzie w potrzebie... - Może się o coś założymy? Co myślisz? Dodatkowe ryzyko zawsze polepsza doznania! |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Karczma " Z Dziką Różą " | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|