|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Chatka panny Parker Czw Wrz 29, 2016 5:19 pm | |
| First topic message reminder :Przybytek Octavii znajduje się nieco na uboczu całego miasta. Na tyle blisko, że można objąć je w granicach miasta, ale na tyle daleko by znalazło się ono poza granicami nawet tej cieszącej się świeżym powietrzem strefy domów arystokracji. Jest skromny, aczkolwiek bardzo zadbany. Nawet wychodek znajdujący się kawałek za domem wygląda na całkiem schludny. Po przejściu przez próg do środka trafia się do przedsionka, skąd można dojść do izby pełniącą rolę salonu. Obok w dobudówce znajduje się kuchnia. Piętro natomiast mieści w sobie pokój pani domu. Całość jest utrzymana w białej kolorystyce z różnego rodzaju ozdobami ozdobami w postaci kwiatów i roślin różnego rodzaju. W salonie znajduje się natomiast biblioteczka, sofa, fotele, oraz kwadratowy, schludny stół z białą ceratą. Nie wspominając o kominku, nad którym znajduje się słoik z różnego rodzaju piórami, jakie Octavia miała akurat w nadmiarze. Swoją główną kolekcję trzyma gdzieś indziej. Kuchnia jest całkiem dobrze wyposażona i tyle można właściwie o niej powiedzieć. Ściany jej sypialni są wytapetowane na miętowo z trudnymi do bliższego zidentyfikowania, różnokolorowymi drobnymi plamkami. Obok dużego łóżka znajduje się skromna toaletka. Pod domem znajduje się również piwniczka, gdzie przetrzymuje różnego rodzaju zapasy konfitur, ziół, i innego rodzaju rzeczy. Przejście do niej znajduje się na zewnątrz. Jednak istnieje jeszcze jedno wejście na dół i znajduje się ono skrzętnie schowane pod dywanikiem w kuchni. Można by powiedzieć na pierwszy rzut oka - mniejszy schowek na rzeczy potrzebne jej do przygotowywania lekarstw, wywarów, maści, i innych specyfików. Zamknięte pod klapą, wszystko na klucz. Jednak gdy umiejętnie się obsunie podłoże znajdzie się pod spodem kolejne zejście, a przy samym końcu do kompleksu dorównującemu powierzchnią całemu domowi. Jej laboratorium. Musiało być duże, by pomieścić cały sprzęt który sprowadziła z domu. To tutaj często zdarza się jej spędzać długie noce nad dopracowywaniem receptur i przygotowaniami do swoich zadań. Udało jej się nawet zamontować drobny system wentylacyjny w postaci drobnych przewodów, które prowadzą pod samą podstawę domu. Gdyby coś poszło nie tak w ten sposób może przewentylować pomieszczenie, czy to pozwalając gazom samoistnie wydostać się na zewnątrz, czy też odciągając to jakąś większą ssawą. Jest to jeden z powodów dla których dom jest tak zadbany - wszystko musi wyglądać schludnie. W końcu jako zielarka co ma innego do roboty? |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pon Lis 14, 2016 4:56 pm | |
| Ma racje? Rzuciła to bardziej w formie żartu. Czyżby już zaczęła się potyczka na pozory? Może jej przytaknęła, by jej nie urazić, albo akurat trafiła i "coś" jednak pamiętała? Musiała mieć to na uwadze, musiała się pilnować, i nie podejmować żadnych pochopnych decyzji. Bardzo łatwo bowiem z łowcy mogła stać się ofiarą, a jej główną siłą był właśnie ten bezpieczny czas na przygotowania. Gdy go zabranie i będzie ścigana dzień i noc, bardzo szybko opadnie z sił i środków. Mimo to, dalej postanowiła pójść z nieco bardziej "otwartymi" słowami. Ponieważ to tak kiedyś wyglądało. Sama może nie była zbyt otwarta. Drobne informacje, szczątki wspomnień, drobne rzeczy. Ona jednak całkiem lubiła opowiadać o swoich zainteresowaniach jak już troszkę bliżej się ją poznało. Nawet opowiadała o tym, jak ją kiedyś dzieciaki dręczyły. Była młoda, młodsza od niej, to też nie dziwiła się, że dalej ją to męczyło. Tylko jak teraz sobie przypominała, to za każdym razem jak przychodziła wyglądała na trochę zdezorientowaną i zagubioną. I zazwyczaj przychodziła... maksymalnie w przeciągu tygodnia-dwóch. Teraz to było dłużej i... To by rzeczywiście tłumaczyło jej zachowanie
Czy jednak kiedyś była aż tak, jak teraz? Nie była pewna, ale... jakoś nie wydawało jej się, by to grała. Wyglądało to na dość... chociaż może i z jej strony było to trochę zbyt śmiałe? Albo może jeszcze... na samą myśl, żeby tak... To co jednak powiedziała było zaskakująco logiczne. Jak na osobę która traciła część pamięci, nawet bardzo. Na tyle, że mogła nawet przyjąć to za prawdę. Octavia cofnęła się o krok. Wydała z siebie ciche mruknięcie, słuchała. Gdy tamta skończyła, skrzyżowała ręce. Wcześniej jakby na moment odsłonięta, teraz zakrywała swoją słabość zakłopotanym uśmiechem. -Ah... tak, oczywiście. Rozumiem, to przecież oczywiste, no tak... tracisz pamięć... cały czas...-Octavia zazwyczaj miała dziwnie przybladzoną twarz, to i nie można było stwierdzić, czy coś się zmieniło. Ale wyglądała, jakby się tym szczególnie przejęła-Nie mogę wymagać od Ciebie niczego więcej, niż dobrej woli. Więc rozumiem... Lekarka odeszła kawałek w stronę drugiej izby. Po chwili jednak się obróciła, jakby sobie coś przypomniała. -A, miałam Ci powiedzieć, jakbym miała Cię dość. Dalej nie mam, więc... mam nadzieję, że lubisz barszcz?-Zapytała. Miała ciągle uśmiech, zmieniał się lekko, ale ciągle tam był. Co było uderzające biorąc pod uwagę, jak się zachowywała. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pią Lis 18, 2016 8:31 pm | |
| Poczuła jej zakłopotanie. Poczuła brak pewności siebie u Octavii. Dało się to wyczuć głównie przez jej słowa. Esther zmartwiła się nieco. W końcu nie o to jej chodziło, nie to było jej celem. A jednak, stało się, jak się stało. Lalkarka poprawiła się nieznacznie na sofie, ponownie zakładając nogę na nogę, tyle że teraz odwrotnie. - Przepraszam – nie przemyślała swojego odzewu, wypowiedziała to słowo nagle, bez zastanawiania się. - Przepraszam, nie chciałam cię urazić. – wiadomo, że chyba każdy człowiek był kiedykolwiek w takiej sytuacji, że chciałby cofnąć wypowiedziane słowa. Tak też było teraz z Esther. Czemu przepraszała? Za co? Za szczerość? Nie powinna. Ale fakt faktem, zrobiło jej się trochę głupio, gdy ujrzała reakcję swojej aktualnej towarzyszki. - I dziękuję za zrozumienie. – niektórzy te ostatnie słowa mogliby źle zrozumieć, sądząc że to czysty sarkazm. Tak jednak nie było, Esther powiedziała to szczerze, o czym świadczył ponowny uśmiech, potwierdzający prawdziwość ostatniego (przynajmniej jak na chwilę obecną) wypowiedzianego przez nią zdania. Lalkarka widziała, jak tamta zmierza w kierunku innego pomieszczenia. Esther obserwowała uważnie jej poczynania, a kiedy usłyszała jej kolejne słowa, zakaszlała ponownie i spojrzała Octavii głęboko w oczy, mimo że nie stały przesadnie blisko siebie. - Barszcz? – była więcej niż zadowolona. Ba, była zachwycona! Uwielbiała tę potrawę. I pamięta jej smak mimo całej tej swojej choroby, w końcu wiemy że są rzeczy, które pamięta ciągle, bez względu na amnezję. Jej amnezję, rzecz jasna. - Ah, uwielbiam! - Klasnęła w dłonie z zachwytu. Ale było jedno "ale". Esther lubiła tylko barszcz czerwony i dopiero teraz zrozumiała, że Octavia może mówić o zupełnie innym rodzaju tej zupy. W takim wypadku musiała zadać pewne pytanie. - Ale... ale chodzi ci o barszcz biały, czy czerwony? |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Lis 20, 2016 5:04 pm | |
| -Nic się przecież nie stało, nie przejmuj się-Uspokoiła swojego gościa. Nie było potrzeby, by się tak denerwowała. Dobrze jednak, że rozmowa przebiegała tak naturalnie. Za idealnie byłoby źle, ale też gdyby czuła się tu szczególnie niekomfortowo to... raczej oczywista sprawa. Teraz to była jedynie kwestia, by utrzymać ten stan równowagi. Właściwą cześć zwiadu przeprowadzi znacznie później. Niby miała tą amnezję, ale ciężko było wyczuć na ile to działało. A jeżeli coś zrobi, coś powie, i ona tego nie zapomni? To byłoby bardzo problematyczne. Jak by wiedziała za dużo to musiałaby ją wyeliminować tak czy owak. Jej misja była zbyt ważna by pozwolić sobie na popełnianie błędów. Chyba jednak na razie nie miała czym się przejmować, chociaż preferencje do co potraw były w jej stanie odrobinę... moment. Wspominała jej o swoich dziecięcych wspomnieniach wcześniej. Pewnie dlatego. Przypadkiem trafiła, albo kiedyś wspominała o tym i... dobrze wyszło w każdym razie. -Czerwony, mam akurat trochę buraków i ziemniaków. Mam nadzieje, że lubisz-Jeszcze nie wiedziała, ale trafiła w dziesiątkę. Trzeba jednak najpierw zetrzeć buraki, poobierać i poprzecinać ziemniaki... -W każdym razie chwilę to zajmie. Czuj się jak u siebie... jakbyś coś chciała to też się nie krępuj-Octavia zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu. Trzeba zacząć być porządną panią domu. Znowu. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pon Lis 21, 2016 4:08 pm | |
| Mimo wszystko, zapewnienia Octavii niezbyt dotarły do Esther. W sensie, że nie uspokoiły ich. No, może trochę, ale naprawdę nieznacznie. Niemniej to nie jest kwestia, na którą powinniśmy poświęcać zbyt wiele czasu, gdyż już po chwili na twarzyczce Esther wykwitł szeroki uśmiech, kiedy ta usłyszała wyraz "czerwony", rzucony przez lekarkę odnośnie potrawy, o której dyskutowali. Ale nie była to rozwinięta dyskusja, ot parę słów od jednej dziewczyny, parę słów od tej drugiej. - Czerwony? No pewnie że lubię! – ponownie przełożyła nogę -To chyba moja ulubiona potrawa. Bardzo chętnie skosztuję. – ponownie uśmiechnęła się, a słysząc jej kolejne słowa, mina lalkarki nagle spoważniała, a sama wstała gwałtownie i dogoniła Octavię, zanim ta zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu. - Pomogę ci – odparła stanowczo – Nie pozwolę, byś sama męczyła się z gotowaniem, a ja chętnie się czymś zajmę. Na dodatek będzie mi niemiernie miło ze świadomością, że w czymś ci pomogłam. Jeszcze tylko rzuciła okiem na swoją torbę, pozostawioną przez nią na sofie. - Więc... – podrapała się za lewym uchem – więc, prowadź do kuchni. Już nie mogła się doczekać, aż się czymś zajmie. Na dodatek czymś, co przyniesie wiele korzyści, zarówno jej, jak i gospodyni domostwa. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pią Lis 25, 2016 10:54 am | |
| Dość często przekładała nogi. Może to z... nie miała pojęcia. Może była zdenerwowana. Sytuacja dalej odbiegała od normy, pomimo wszelkich starań Octavii by było inaczej. W takich warunkach ciężko było pracować. Pomoc nadbiegła jednak z trochę nieoczekiwanej strony. Nie było widać, by Octavia zdziwiła się reakcją koleżanki. A bo to pierwszy raz? A bo to... drugi. Albo trzeci, trudno stwierdzić. Ale wcześniej nie okazywała aż takiego entuzjazmu, więc naprawdę musiała trafić w dziesiątkę. Dobrze się złożyło. -Ale... nie ubrudzisz sobie ubrań? Są ładne, byłoby przykro...-Zielarka popatrzyła do pomieszczenia sąsiedniego które było kuchnią. Wróciła potem do Esther. Nic z tego, była zdecydowana, i też nie było warto się o to spierać. Zatem odsunęła się kawałek i wskazała dłonią bardzo "rozbudowaną" drogę do kuchni. Niewielka, i w sumie więcej było tam różnych ziół niż żywności, ale Po otwarciu paru szafek wyszło na to, że miejsce to było zagospodarowane jak tylko się dało. Octavia pochyliła się i chwyciła worek z ziemniakami, który przysunęła w stronę swojego gościa. -To Ty obierz i pokrój ziemniaki, a ja w międzyczasie...
***
We dwójkę poszło im całkiem sprawnie. Poza ziemniakami dodały jeszcze marchewkę, pietruszkę, i parę innych warzyw. Obecnie całość zupy gotowała się, i Octavia sprawdzała aromat. -...powinna być dobra. Dziękuję Ci za pomoc-Dziewczyna ukłoniła się przed koleżanką. Zaczęła od razu sprzątać i chować przyprawi i resztki warzyw do odpowiednich szafek. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Wto Lis 29, 2016 6:41 pm | |
| Esther roześmiała się serdecznie. Takim śmiechem, który nikogo nie obrażał, a był w stanie roztopić każdy lód. Był miły w odbiorze i może nawet nieco kojący. - Nie martw się moimi ubraniami. Wszystko da się sprać. Poza tym twoje ciuchy też są narażone na przybrudzenie. Nie pomyślałaś o tym? – nie chciała być złośliwa, chociaż jej ostatnie słowa można było tak właśnie odebrać. Nie pomyślała nawet, że te mogą tak a nie inaczej zabrzmieć. Wkroczywszy do kuchni, Esther zaczęła rozglądać się wokół siebie i oceniać automatycznie wystrój tego pomieszczenia. Była bardzo ciekawa dokładnego składu szafek, szafeczek i szuflad, ale nie była bezczelną osobą więc powstrzymała się od otworzenia którejkolwiek z tych poświęconych na przechowywanie przedmiotów mebli. Mogła się jedynie domyślać. Pewnie jakieś garnki, żywność, przyprawy... na wierzchu zauważyła wiele ziół, ale coś czuła, że w szafkach znalazłaby coś więcej, niż tego typu rośliny. Czy miała rację? To wiedziała tylko sama Octavia, ale pewnie nawet o tym nie pomyślała, w końcu nie umiała (chyba) czytać w myślach i tym samym nie mogła znać myśli Esther, nie mogła wiedzieć, nad czym ta aktualnie się zastanawia. Z zamyślenia wytrąciło ją polecenie koleżanki. Skinęła z radością głową, usiadła i nożem otrzymanym od zielarki zaczęła obierać ziemniaki. Robiąc to, nuciła pod nosem jakąś melodię. Nie wiedziała, skąd ją zna, ale to nie było ważne. O wiele bardziej istotne było to, że tym nuceniem umila sobie czas poświęcony na obieranie ziemniaków. Mimo, że sama ta ostatnia czynność dawała jej sporo satysfakcji. No bo pomaga koleżance. No bo poczuła, że nie jest zbędna, przynajmniej teraz. Skończywszy obierać, pokroiła ziemniaki i wrzuciła do miseczki.
Nie mogła uwierzyć, że poszło im tak szybko i sprawnie. A jednak, miały powód by być z siebie zadowolone. Kuszący zapach rozległ się po całej kuchni. Esther zanurzyła zmysły w tym cudownym doznaniu i wiedziała, że będzie jeszcze lepiej – jak tylko skosztuje tej zupy, która – jak już wiemy – należy do jej ulubionych. - Nie ma sprawy. – lalkarka również się ukłoniła – Cała przyjemność po mojej stronie. I jak, dobra? – spytała się, kiedy ta sprawdzała aromat. Już po chwili dziewczyny zaczęły sprzątać. A zupa gotowała się... musiały pilnować, by przypadkiem nie wykipiała. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Gru 03, 2016 12:37 am | |
| Bardzo zabawne porównanie ubrań. -Esther, popatrz na siebie a potem na mnie-Octavia chwyciła brzegi swojej sukienki-Moje zdecydowanie bardziej nadają się do prac domowych niż Twoje, a i mniej by ich będzie szkoda jakby coś bardziej opartego w nich zamieszkało. Ale... pamiętaj, ostrzegałam!-Mrugnęła do niej żartobliwie zanim jeszcze obydwie weszły do kuchni. Dała jej chwilę na rozejrzenie się po wnętrzu. Przygotowała składniki podczas gdy ta... pewnie po prostu była ciekawa. Trudno ją winić, od samego początku była żywo wszystkim zainteresowana. Może nawet pokaże jej swoją kolekcje piór? Aż dziwne, że nie zwróciła na to uwagi. Akurat one były dość mocno wyeksponowane. Ludzie w dzisiejszych czasach nie doceniają naturalnego piękna. Na co właśnie narzekała dość konkretnie, acz subtelnie wypudrowana znachorka. Może lepiej się nie dzielić głośno tą myślą. *** Pracowało się im dosyć sprawnie. Obydwie miały wprawione ręce, i nie było się czemu dziwić. Esther prawdopodobnie przez jej pracę z lalkami, a Octavia... już sama doskonale wiedziała dlaczego. Niemniej jednak pachniało nieźle. -Tak, powinna przypaść nam do gustu-Wrzuciła obierki do worka, których potem użyje do użyźnienia poletka za domem. Nie było co tego marnować-Jakie później masz plany? Ja być może przejdę się by zebrać trochę ziół, jakbyś chciała możesz mi towarzyszyć-Zaproponowała opierając się tyłem o blat. Zdarzało się to wcześniej, i nawet tłumaczyła jej co jest czym, ale prawdopodobnie już o tym zapomniała. Ale tej melodii już nie. Ciekawe. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Gru 04, 2016 11:12 am | |
| Zamurowało ją, słysząc słowa koleżanki odnoszące się do ubioru. Zamurowało w tym sensie, że nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Najwidoczniej miała rację. Esther milczała jeszcze przez jakiś czas, wpatrując się to na swoje ubranie, to na odzienie Octavii. W końcu, po jakimś czasie, udało jej się coś powiedzieć. - N-n-o, chy-y-yba masz rację – zająknęła się. To pewnie przez zakłopotanie, że przez dłuższą chwilę nie wiedziała co odpowiedzieć, to pewnie przez świadomość, że Octavia nie myliła się. Po chwili jednak odzyskała w pełni język w gębie i dodała od siebie coś jeszcze. - No trudno, przecież się nie przebiorę – zachichotała cichutko pod nosem, co dało jej jeszcze więcej pewności siebie, której najwidoczniej bardzo potrzebowała. Z każdą chwilą miała jej coraz więcej. To dobrze. Teraz lepiej będzie jej się mówiło i miejmy nadzieję, że już bez jąkania. Bez żadnego, chociażby najmniejszego zająknięcia. Rozglądała się uważnie po kuchni, a tymczasem gospodyni domostwa szykowała to wszystko, co będzie im potrzebne w gotowaniu zupy. Po jakimś czasie zaczęła bacznie przyglądać się jej poczynaniom. Patrzyła na jeden składnik i zastanawiała się jak to przygotować, jaką rolę będzie odgrywać w zupie, potem patrzyła na drugi i jej myśli były identyczne, tak samo było z trzecim, z czwartym...
Przypatrywała się, jak Octavia sprząta ze stołu, zgarniając obierki po robocie Esther. Robocie, która dała lalkarce sporo satysfakcji, już wiemy z jakiej racji: ponieważ poczuła, że jest potrzebna, ponieważ przyspieszyła swą robotą moment, w którym skosztują tej cudownej – przynajmniej dla Esther – zupy. Kiedy lekarka odezwała się, ta druga odwróciła się automatycznie w jej stronę i słuchała bardzo uważnie, po czym ponownie skinęła z radością głową, podobnie jak to było gdy dostała polecenie zajęcia się ziemniakami. - A bardzo chętnie – podrapała się po przedziałku – Bardzo chętnie się z tobą wybiorę, o ile nie będzie to kłopot... – chciała jeszcze dodać "o ile nie proponujesz mi tego wyłącznie przez grzeczność", ale uznała że daruje sobie. No bo może Octavia to źle odbierze i poczuje się urażona. No bo po co gadać aż tyle, skoro można pominąć kwestie, które nie są aż tak ważne? Zerknęła kątem oka na gotującą się zupę. - Ah, nawet nie wiesz jak bardzo chcę już spróbować tej zupy – ponownie zachichotała, cichutko, serdecznie. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Gru 04, 2016 2:55 pm | |
| Nawet chyba zabawnie się zakłopotała. Rzeczywiście postąpiła jak jej zasugerowała. I się zreflektowała nad tym. Przystanęła na moment. No, i co dalej? Co tam zamierzała powiedzieć? Jaki będzie ciąg tej myśli? Że się nie przebierze? -Oh, jesteś co prawda trochę niższa ode mnie, ale może bym coś na to zaradziła...-No już były w kuchni. Trzeba przyznać, zabawna była z niej osóbka. Taka dobra aktorka? Uhm. Chyba już doszła do tego, że raczej tego nie udaje. Co nie skreślało ją rzecz jasna z listy podejrzanych. Wręcz przeciwnie. Laboratorium i kuchnia miały bardzo wiele wspólnego. Potrzeba było odpowiednich odczynników w odpowiednich proporcjach, przygotowanych i dodawanych w ściśle określonej kolejności, przygotowywanych przez pewien zakres czasu. I trzeba było uważać, by to wszystko nie wybuchło. *** Wszystko jednak jak wiadomo wyszło, a zupa się gotowała. Na szczęście dość szybko się to gotowało, więc długo nie będą czekały. Więc zjedzą, chwilkę porozmawiają, i pewnie się wybiorą. Tylko najpierw musiała ją trochę po koleżeńsku skarcić. -To chyba ja powinnam zapytać, czy to nie byłby dla Ciebie problem, Esther-Założyła ręce na piersi, przyglądając się jej uważnie-Mam pewne zamówienie na jutro, więc i tak musiałabym się wybrać... ...uhm. Przerwała. Bo teraz dopiero to zauważyła, ale chyba w trakcie tego obierania się ubrudziła na policzku. Wyciągnęła białą chustkę z kieszeni spódnicy, zamoczyła w wiaderku z wodą, i podeszła do swojego gościa. -Poczekaj chwilkę...-Poprzez nawilżony kawałek materiału Octavia wytarła ciemną plamkę z twarzy koleżanki. Miała krótkie paznokcie i drobne palce, a w dodatku dobre wyczucie. Jak skończyła, nie było śladu. Uśmiechnęła się. -Już. Musiałaś naprawdę uważać, by czasem nie ubrudzić swoich ubrań-Złapała się na tym dopiero o wiele później, ale to był chyba pierwszy zupełnie szczery uśmiech skierowany w stronę Esther. Jakoś to jej przypadło do gustu. Zapach. Chyba już gotowe. -No, to Twoje poświęcenie się opłaci, bo będę nakładać-Octavia odsunęła się zadowolona, grzebiąc po szafkach w poszukiwaniu misek-Jakbyś mogła już pójść do salonu, zaraz przyniosę... tylko gdzie była ta chochla... |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pon Gru 05, 2016 9:08 pm | |
| Esther spojrzała się na nią, jakby Octavia urwała się z księżyca. Po chwili zrozumiała, w czym tkwi problem, że ta ostatnia odpowiedziała tak, jak odpowiedziała. - Ekhemn – zakaszlała ponownie – Co do tego ubioru, to był żart. – chwila zamyślenia – A nawet gdyby nie był, to masz rację, poróżnia nas różnica wzrostu. – serdeczny uśmiech ponownie pojawił się na jej wargach. Ah, który to już raz? Na pewno któryś z kolei. Co najmniej któryś z kolei. Lekarka pewnie zdążyła to zauważyć. Mogło być oczywiście również wręcz odwrotnie. Ale Esther nie mogła o tym wiedzieć.
Po chwili milczenia, Esther ponownie zabrała głos. - No, w sumie to masz rację. Ale mimo wszystko wolałam to powiedzieć, bo może będę dla ciebie kulą u nogi podczas gdy ty będziesz zbierać zioła... – myślała, że znowu zakaszle, ale udało jej się przed tym powstrzymać. Najwidoczniej owa potrzeba nie była aż tak silna, jak można było się tego spodziewać. - Właśnie tak. Chodziło mi o to, czy nie będę ci przeszkadzać. Poza tym... Nie zdążyła dokończyć, obserwując poczynania gospodyni domostwa. Po co jej ta chusta?, zachodziła w głowę podczas gdy ta zwilżała kawałek materiału, patrzyła jak podchodzi z nim do niej... - Co ty rob... – ponownie przerwała, czując chłód mokrej chusteczki na swoim policzku. W końcu zrozumiała. Pewnie po prostu się ubrudziła. To było więcej niż pewne. Podziękowała przyciszonym, ale szczerym tonem. - Aha – nie pamiętała czy już to mówiła. Ale to raczej nie ze względu na jej chorobę, a raczej przez zwyczajne, ludzkie zapominanie. - Pamiętaj, jak będziesz miała dosyć mojego towarzystwa, masz mi o tym powiedzieć. Zauważyła (a raczej usłyszała), że koleżanka szuka czegoś, czym mogłaby nałożyć zupę. Postanowiła jej pomóc zwłaszcza, że zauważyła na szafce to, czego tamta szukała. - Nie, poczekam tutaj, w końcu jakoś trzeba potem przenieść te talerze do salonu... i tym ci pomogę – palcem wskazującym lewej ręki wskazała na chochlę – Tego szukasz? |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pią Gru 09, 2016 9:14 am | |
| -Wspaniałą rzeczą przy zbieraniu ziół jest to, że same nigdzie nie uciekną, więc nie ma też mowy o spowalnianiu. Chyba, że ktoś im pomoże, ale na szczęście jeszcze nie widziałam by ktoś zabierał więcej, niż mu potrzeba-Skończyła wycierać jej twarz (Chociaż może... powinna powiedzieć "buzię"? Była na tyle młoda, że to nawet wręcz pasowało) i odsunęła się-Już. Musiałaś naprawdę uważać, by czasem nie ubrudzić swoich ubrań Wtedy się uśmiechnęła. I wtedy ona znowu zaczęła. Który to już raz, trzeci? To objaw choroby, czy bardzo się starała by przypadkiem o niej nie zapomniała. -Oczywiście, nie będę zwlekać ani minuty-Zapewniła ją udając rozbawienie. Była trochę z tym męcząca, trzeba było to przyznać, ale głównie przez swój brak pewności siebie. Typowy dla osób z taką przeszłością... aż dziw, że prawdopodobnie o tym pamięta. Albo i nie, ale problemy z samooceną zostały. A ona szukała chochli. Przynajmniej tak się zachowywała. Tak naprawdę chciała dać sobie trochę czasu, by tamta poszła do salonu. Miała pewien plan, który jednak został zniweczony przez pomocną postawę dziewczyny. Miała dość silny środek nasenny. Szybko rozpuszczalny. Jeżeli była wiedźmą trudno byłoby przewidzieć jak się zachowa, ale człowieka powinien powalić w kwadrans na parę godzin. Dałoby jej to czas by sprawdzić ten jej przeklęty dziennik, który to widziała, że ze sobą targa. Ale to nic, może to i lepiej. Nigdy nie próbowała uśpić wiedźmy środkami dla ludzi. Gdyby jednak nie zadziałało to miałaby problem. -Ah, dziękuję!-Octavia ukłoniła się leciutko przed Esther. Jak już "znalazła" łyżkę to dalej poszło z górki. Dwie miski, dwie porcje parującej zupy z ziemniakami i innymi ważywkami. -Tylko ostrożnie, gorące! Chwyć za uszka~!-Miseczki byłe głębokie, i w swoim przekroju przypominały trochę garnuszki, ale brązowa ceramika i ozdoby zdradzały właściwe przeznaczenie. Włożyła również do środka łyżki, i obydwie ze swoimi porcjami przeszły do salonu. *** Wyszło całkiem nieźle. Bez większych zmian, smakowało, tamtej również powinno. Przynajmniej tak sądziła. Jadła spokojnie, nie spieszyło jej sie nigdzie. -I jak?-Podpytała, jakby się trochę krępowała. Skoro nie wyszło z jej pierwszym planem, to ma ich jeszcze parę. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Czw Gru 15, 2016 7:22 pm | |
| - W sumie... – kolejna porcja kaszlu uwolniła się z drapiącego i zarazem bolącego gardła Esther, by przejść do ust i z nich dać się słyszeć, i to dość donośnie – W sumie, to z chęcią wybiorę się z tobą na zbieranie tych ziół. – Nie przeszkadzała koleżance w oczyszczaniu jej policzka, pozwoliła jej zrobić to do końca, skoro już zaczęła. W sumie, była jej dozgonnie wdzięczna za to, co zrobiła. Podziękowała ponownie, w niedalekich odstępach czasowych. Pewnie na to wpływ miało zwyczajne zapomnienie, bo raczej nie jej dolegliwość. Ta działała raczej na nieco innych zasadach, więc lepiej raczej nie mieszać amnezji dysocjacyjnej z chwilowym zapomnieniem. - Nie ma sprawy – odparła na podziękowania Octavii kierowane do czarownicy, kiedy ta ostatnia znalazła to, czego szukała jej koleżanka. Puściła do niej porozumiewawcze oczko. Gdyby tylko Esther wiedziała, o czym rozmyśla tamta druga... jej podejście pewnie uległoby diametralnej zmianie. Głównie chodziło o rozmyślanie nad sposobem jej uśpienia. Wkurzona panna Rodriguez – dość niecodzienny widok, nieprawdaż? Ciekawe, jakby to wyglądało. Na pewno wiele osób, które znają prawdziwą naturę Esther niemało by się zdziwiło. Tak, można było przewidzieć ich reakcję nawet, jeżeli ci ludzie są naprawdę od siebie różni. Cóż, przyzwyczajenia do charakteru danej osoby potrafią jednoczyć. Zdecydowanie. Obserwowała, jak gospodyni wlewa porcje przygotowanej przez nie zupy do dwóch misek, za pomocą – co jest więcej niż oczywiste – łyżki znalezionej przez tę młodszą. Wypełniwszy jej polecenie, wzięła ostrożnie jedno z dwóch talerzy i zaniosła, powoli i ostrożnie, do pokoju.
Po posiłku, Esther odchyliła się do tyłu, oparła w całości plecy o oparcie zajmowanego przez nią krzesła i westchnęła, zadowolona. - Bardzo mi smakowało – odparła, odpowiadając na jej pytanie – A tobie? |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pią Gru 16, 2016 12:14 am | |
| Rozpromieniła się, jakby jej wszelkie wątpliwości zostały rozwiane przez tą drobną pochwałę Esther. -Tak? To się bardzo, bardzo cieszę, że nie jestem osamotniona!-Klasnęła w dłonie. Rzeczywiście, posiłek sycący i nawet ciężko było jej się teraz ruszać. Pójdą trochę później, zwłaszcza, że chyba nie zbierało jej się specjalnie szybko do domu. Właśnie, dom. Miała pomysł, jak to wyciągnąć. -Chyba tak szybko się jednak stąd nie ruszę, haha-Zaśmiała się, kładąc ręce na swoim brzuchu i opierając o oparcie fotela-Pewnie nie pamiętasz, ale bardzo lubię ptaki. Zanim człowiek wymyślił jak wydawać dźwięki za pomocą narzędzi, to właśnie one ubarwiały nam życie. Miło z ich strony, prawda?-Zapytała. Wiedziała dokładnie gdzie leżał jej album, ale musiała wstać. -Chciałabyś może zobaczyć moją kolekcję piór? Trochę duplikatów mam tam, w wazoniku-Wskazała dłonią na stojące naczynie z przeróżnymi piórami o różnorodnych kolorach, kształtach i rozmiarach-Bo prawdę powiedziawszy, chwilkę muszę odpocząć zanim gdziekolwiek pójdziemy-Wyprostowała się, gotowa do podniesienia się z siedzenia. Zrobiła to z oporem, ale jak się z drugiej strony zasiedzi to tak zostanie do wieczora. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Gru 17, 2016 7:28 pm | |
| - W sumie, mi również trudno gdziekolwiek iść po tak sycącym obiedzie. – nie wiadomo z jakiej racji, teraz Esther zaczęła baczniej, niż to było do tej pory, przyglądać się wystrojowi pokoju. Przerzucając oczy z jednego elementu jego wyposażenia na drugie, kończyła swą wypowiedź. - Więc lepiej, jeśli trochę tu posiedzimy, zanim gdziekolwiek się ruszymy. Kiedy czarownica kończyła oględziny, usłyszała kwestię koleżanki dotyczącą ptaków. Zaiste, nie wiedziała. A raczej: nie pamiętała, niestety, ów fakt nie był jednym z tych, które czarownica pamięta zawsze. W sumie, takich przypadków było mało, naprawdę niewiele. - Owszem – odparła. Jeszcze raz przejechała spojrzeniem po wystroju pokoju, a następnie przeniosła je na twarz Octavii, konkretniej to wbijając je w jej oczy, ale nie nachalnie, ot, po prostu naturalnie. - Chętnie bym zobaczyła tę twoją kolekcję. – teraz jej wzrok powędrował na wskazane przez koleżankę miejsce i zaiste, zauważyła tam wazonik z piórami. Niestety, stał on dość daleko, więc tym samym nie mogła ich obejrzeć zbyt dokładnie. Całe szczęście, najwidoczniej lekarka planowała po niego iść, z czego Esther była co najmniej zadowolona. - Mam tak samo. Też muszę chwilę odpocząć. Mam nadzieję, że nie spieszy ci się aż tak z tymi ziołami... Siedziała i patrzyła się na pannę Parker, oczekując momentu w którym będzie mogła przyjrzeć się jej kolekcji z bliska. Szczerze powiedziawszy, była bardzo ciekawa, jak te wyglądają dokładnie, z bliska. A różnorodność ich rozmiarów i kolorów aż kusiła, by je dotknąć. Esther była ciekawa, jak miękkie są w dotyku. Chyba, że niektóre będą szorstkie. Tak, to było bardzo prawdopodobne, możliwe że pióra różnią się nie tylko barwą i rozmiarem. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Gru 18, 2016 4:25 pm | |
| -To dobrze, że się w tym zgadzamy. Chociaż nie świadczy to o nas dobrze jako potencjalne kandydatki na żony, ale dopóki nie ma w okolicy kawalerów to chyba nie ma to aż takiego znaczenia, prawda?-Odetchnęła rozbawiona. Pozwoliła jej na rozejrzenie się po pokoju. Po raz kolejny z tego co pamiętała. Musiała mieć pewność, że na pewno niczego nie pamięta. To byłaby bardzo przydatna cecha jakby chciała wykonać akcje zwiadowcze - nie musiałaby być aż tak delikatna, chociaż ostrożność byłaby jak najbardziej wskazana. Jeżeli to faktycznie czarownica, dalej mogła być śmiertelnie niebezpieczna. Dlatego wywołała temat piór. Zdawała się nie pamiętać, co teoretycznie potwierdzało jej teorię, ale pewność mogła mieć dopiero gdy zobaczy jej reakcje na nie. -Nie, skąd. Mam co prawda pewne zamówienie, ale to nic pilnego-Podniosła się ciężko z fotela, przechodząc do... schodów na górę-Za chwilkę wrócę! Jej pokazowa kolekcja znajdowała się... na strychu. Ptaki od których brała bądź dostawała pióra już dawno były w niebiosach w innym sensie, więc mogła im oddać szacunek przynajmniej w ten drobny sposób. Samo dojście otwierało się za pomocą niepozornego sznurka, który otwierał klapę w suficie i wysuwał drabinę. To też Esther mogła usłyszeć z góry stuknięcie. Octavia weszłą na górę. Otworzyła jedną ze skrzyń, w których znajdowały się rozmaite rulony papieru przewiązane wstążką. Każda z nich byłą uznaczona krajem pochodzenia, numerkiem, oraz listą gatunków ptaków od których pochodziły znaleziska. Wzięła parę z terenu Wielkiej Brytanii, co ciekawszych, i jeden z Brazylii. Nawet przy takim obładowaniu nie miała specjalnie problemów z zejściem. Z gracją zeskoczyła z przedostatniego schodka, i zeszła na dół. -Proszę!-Wyłożyła ruloniki na stół. Z paru z nich już było widać co większe pióra-Całości nie mogłam oczywiście zabrać. Większość jest tutaj z okolic, ale wzięłam też coś ciekawszego. To od czego zaczynamy? *** Jakby przeszły przez całość, co by im zajęło około godziny, to napotkają parę ciekawych znalezisk. Każda sztuka miała przypisaną nazwę łacińską, angielską, oraz miejsce znalezienia i to, czy było to w naturze czy też może jakiejś hodowli. W niektórych miejscach były też imiona i nazwiska osób, od których je dostała. Było parę nazwisk wyraźnie szlacheckich, jak i ze środowiska naukowego. Oczywiście najbardziej spektakularne były pawie pióra, których było tutaj parę, ale pozostałe również prezentowały się ciekawie i, przede wszystkim, bardzo zadbanie. -I jak Ci się podobają? Jak będziesz chciała to... aaaa...-Octavia stanęła w pół słowa. Zamarła, i wyraźnie spochmurniała trochę Musiała tak zareagować. Jakże by inaczej? Inne zachowanie byłoby nie na miejscu-... tak... pewnie nie będziesz tego później pamiętać... eheh... no nic... chcesz może jeszcze coś zobaczyć?-Czarownica. Prawdopodobnie miała do czynienia z czarownicą, która jakby nigdy nic przebywała w jej domu, jadła obiad z jej rąk, i przeglądała jej zbiory. Nieświadoma nawet tego, jak bardzo jej życie naraża wszystkich wokół. Diabelski pomiot, który powinien być wyeliminowany tu i teraz, zanim sprowadzi na kogoś prawdziwe nieszczęście. Szatan obleczony dziecięcą twarzą i zwodniczymi walorami. Gorzej jej się oddychało. Zaczęła niemrawo zbierać rzeczy ze stołu. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Wto Gru 20, 2016 12:59 pm | |
| Ucieszyła się, że już niebawem będzie miała okazję zobaczenia kolekcji piór swojej koleżanki. Kiedy straciła pannę Parker z pola widzenia, Esther przez jakiś czas po prostu siedziała nic nie robiąc, po prostu się relaksując, delektując chwilą ciszy. Nie to, że miała dosyć tej gadaniny, w której skład wchodził dialog dziewcząt. Polubiła rozmowę z tą kobietą. Chodziło bardziej o to, że każdy człowiek, a nawet wiedźma, musi od czasu do czasu wyciszyć się, pobyć w samotności. Kiedy już zaczynała mieć tego dosyć, sięgnęła do torby, wyciągnęła swój zeszyt i kartkując go (pospiesznie, bo nie wiedziała kiedy koleżanka wróci, a nie chciała by ta zobaczyła co teraz lalkarka robi, mogłaby przecież zadać niewygodne pytanie, w stylu "mogę zobaczyć ten zeszyt?", a pokazanie jej notatnika było ostatnią rzeczą, na którą by się zdobyła. Jego treść to jej sekret, no, może tylko po części, bo wielu wie, co tam zapisuje), miała nadzieję, że na którejś ze stronic rzuci jej się w oczy imię "Octavia". I że tym samym znajdzie dotyczącą jej notatkę. W końcu udało jej się, zobaczyła jej imię na jednej z kartek. Niestety, w tym samym czasie usłyszała jak lekarka zbliża się do pokoju, więc Esther pospiesznie zamknęła cichaczem swój dziennik i równie bardzo siląc się na ciszę, schowała do swojej, równie nieśmiertelnej torby. Odwróciła się do koleżanki i uśmiechnęła się do niej znowu, z sympatią.
- Bardzo mi się podobają – powiedziała, ale nie patrząc jej w oczy, zajęta cieszeniem oczu wyglądem piór. I dotykaniem ich. Ah, co za cudowne doznanie! - Owszem, nie będę pamiętać. No trudno. Ale wiedz, że są pewne fakty, które pamiętam, bez względu na moją chorobę, chociaż... chociaż to mało prawdopodobne, naprawdę mało, żeby tak w tym przypadku było. - ponownie zakaszlała - Coś jeszcze, w sensie że co takiego? Tak, Esther w istocie jest czarownicą. Ale nie taką typową, to osoba dobra, nieśmiała, o zaniżonym poczuciu własnej wartości. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sro Gru 21, 2016 7:25 pm | |
| Podobały jej się. Wszystko jej się podobało. Zaczęła się przez to zastanawiać... akurat lubiła zupę, którą zrobiła. Siedziała przy piórach jak zahipnotyzowana, niemal ignorując to co mówiła. Reagowała tak, jakby to była dla niej codzienność. Może była. Może nie. Jednak nie była przekonana, że to jest jej prawdziwa dolegliwość. Nie słyszała nigdy o czymś takim. To by musiały być albo czary, albo coś naprawdę do tej pory niezbadanego. Obiektywnie na to patrząc i tak powinna zostać oddana inkwizycji. Ale wolała to rozwiązać samemu. Ale to później. -Rozumiem... przykre. Naprawdę przykre-Wciągnęła powietrze nosem i ze świstem je wypuściła. Zebrała wszystkie papiery w dłonie. Co mogła jej jeszcze powiedzieć? Niewiele. -Zależy. Tak po prostu zapytałam. Jak nie, to możesz się szykować do wyjścia. Zaraz do Ciebie dołączę-Wyglądała znacznie poważniej. Uśmiechu brak. Bardziej smutek. |
| | | Esther Władająca porcelaną
Liczba postów : 162 Join date : 16/05/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Czw Gru 22, 2016 7:02 pm | |
| Tak, Esther należała do osób, które zachwycają się wszystkim. No dobra. Prawie wszystkim, co jest dość oczywiste, nie da się wzdychać z zachwytu nad każdym słowem, czynem, czy też po zobaczeniu czegoś nadzwyczajnego. Na dodatek nawet nie podejrzewała, że gospodyni powątpiewa, czy czarownica (Octavia nie była tego pewna, ale najwidoczniej zaczynała co nieco podejrzewać), którą u siebie gości, na pewno cierpi na amnezję. Gdyby szesnastolatka się o tym dowiedziała... co by zrobiła? No właśnie, co? Tłumaczenie się jeszcze bardziej pogorszyłoby jej sytuację. Chyba nie miałaby większego wyboru, jak po prostu pokazać jej swój zeszyt. Zrobiłaby to z wielkim bólem, to fakt, ale to byłaby najprostsza metoda, by Octavia była pewna, że jej koleżanka nie zmyśla (a przecież treści nie zamieściła przed chwilą, było jej zbyt wiele, dlatego to niezbity dowód na to, że Esther cierpi na amnezję). Przecież chyba nikt nie lubi, jak inni mu nie wierzą, nieprawdaż? No właśnie. Esther w tym względzie nie jest wyjątkiem. Nie to, że szuka współczucia na siłę, bo to mija się z prawdą. Nasza czarownica nigdy go nie szukała i raczej nie będzie (chociaż wszystko może się zdarzyć, to cóż, pewne rzeczy można założyć z góry). Wolała szczere uczucia. Chociaż co do współczucia względem niej, nie lubiła go ani wymuszonego, ani szczerego. Bez wyjątków. Gdyby tylko wiedziała, jakie plany wobec niej snuje Octavia... uciekłaby stąd gdzie pieprz rośnie? A może by została? Nie wiadomo. - Więc jesteś już gotowa do wyjścia, tak? – ponownie zakaszlała, lecz trzeba przyznać że kaszel był nieco mniej męczący. Tak, mniej, ale nieznacznie. Tak czy owak, nie męczył on jej aż tak bardzo, jak to było na początku dnia. - W porządku. – wstała powoli, przeciągnęła się, przerzuciła sobie torbę przez ramię i zaczęła powoli kierować się ku wyjściu... |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Gru 24, 2016 6:10 pm | |
| Dziwnie się zachowywała. Część rzeczy dziwnie do niej dochodziła. Powiedziała, by poczekała na zewnątrz bo musi się jeszcze przygotować, a ona zachowywała się jakby już obie miały wychodzić. Nie miało to szczególnie wielkiego znaczenia, ale było to coś, co również odnotowała w pamięci. - Jeszcze tylko odniosę to na górę-Zielarka wzięła ruloniki z piórami, i nie czekając za Esther weszła na górę. Rzeczywiście, odstawiła je na strych, ale to nie było wszystko, co planowała jeszcze zrobić... Przede wszystkim, wzięła nóż. Zwykły nóż który używała do ścinania roślin, nic szczególnego. Co dalej jednak za tym szło... nic. Miała wystarczająco dużo środków do ochrony własnej przy sobie. Gdyby musiała używać czegoś więcej, równie dobrze mogłaby podejść do niej i powiedzieć "Cześć, zajmuję się zabijaniem wiedźm, miło Cię poznać potencjalny celu". Zeszła zatem na dół. Wzięła wiklinowy koszyk oraz trochę papieru pakowego z kuchni. I obydwie poszły już w stronę lasu. [ z/t] x2 |
| | | Frans Anker Skandynaw
Liczba postów : 99 Join date : 18/12/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Gru 25, 2016 5:22 pm | |
| Frans już od jakiegoś czasu przyglądał się pojedynczej chatce stojącej na obrzeżach miasta, tylko że teraz właściwie stał na schodach prowadzących do jej ganka. Dom sprawiał zadbanego i schludnego, czyli takiego, jaki powinien być, ale nie pasowało mu to do aparycji zielarek rozpowszechnianej przez opowiadania czy nawet samo społeczeństwo, ale nie przyszedł tutaj by oceniać stanu domu, przed którym właśnie stał. Ot chciał jej złożyć propozycje pracy, która polegałaby na tworzeniu leków i być innych rzeczy, które mogłoby mu się przydać. Problem jednak polegał na tym, że osoba zielarki to jedna wielka niewiadoma. Nie wiedział co potrafi, czy cokolwiek potrafi a do tego krążyły o niej dość ciekawe plotki, o jakobym byciu wiedźmą a za dowód miało stanowić to że mieszka za miastem i zna się się na rzeczach, na których nie znają się normalni ludzie. - W takim razie ja też muszę być czarownicą - Pomyślał a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Ludzie w tym mieście rozpowszechniali ilości plotek na niespotykaną dla niego skalę, ale też byli to Anglicy więc czego mógł oczekiwać? Ale też nie miał czasu na rozmyślania, dochodziła powoli godzina 15:30 a on tu stał od ładnych trzech minut i nie zapukał nawet do drzwi. Frans powoli wszedł na ganek i po podejściu do drzwi w końcu zapukał i opuścił ręce zaczynając czekać. Co prawda wydawało mu się, że uda mu się ją namówić, ale chciał też sprawdzić co potrafi i czy przypadkiem nie ukrywa jakichś innych umiejętności. Z racji na ich ewentualność przygotował się też na najgorsze przynosząc ze sobą dodatkową amunicje do rewolweru, w razie gdyby ich rozmowa się zbyt bardzo zaogniła. - Zbyt bardzo wybiegam w przyszłość. Mimo wszystko w tym momencie wolałbym pozostać w optymistycznym nastroju - Mężczyzna westchnął i włożył swoje dłonie do kieszeni swoich spodni i po prostu się skupił na drzwiach, by przestać myśleć nad ewentualność porażki, co ironicznie mogło się przełożyć na sukces jego małej “wyprawy” poza miasto. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Gru 25, 2016 7:08 pm | |
| Ciężkie były to dni dla Octavii. Bezsenne, bo i pracowała sporo nad unowocześnieniem swojego sprzętu. Nawet w pewnym sukcesem, co być może będzie miała okazje przetestować w terenie. Dużo rzeczy wymagało jednak poprawek. Musiała mieć stuprocentową pewność, że nic samo z siebie się nie popsuje i na przykład skrzydła jej się nie urwą w trakcie szybowania. Albo że filtr w masce na pewno nie przepuszcza gazu usypiającego. Nie spieszyło jej się aż tak... Ale pracowała dużo. W dodatku ten okres w miesiącu jej się zaczął, to nawet nie była w stanie zmrużyć oka. Miała te dni dosyć bolesne i nawet jak sobie parzyła na to ziół to pomagało to tylko trochę. Na pewno nie na tyle, by mogła jakoś specjalnie zmrużyć oko. Więc niestety, ale teraz za dnia niewiele mogła zrobić. Miała lekko podkrążone oczy, i właśnie odpoczywała po obiedzie. Prosty rosół, bo i tak nie była za bardzo w stanie jeść. Usłyszała pukanie. Nosz do diaska, kiedy to akurat ona potrzebuje trochę spokoju, by to najjaśniejszy szlag... no ale jakie miała wyjście... mogłaby poudawać, że jej nie ma, ale... ech, miała otwarte okno u siebie w pokoju. Musiała. Podniosła się ciężko z fotela i poszła w stronę drzwi. Zerknęła przez wizjer kto tam był. Mężczyzna, wysoki. Blady. Z brodą, ale też dość fantazyjną fryzurą. Elegancki... ktoś ze szlachty z okolicy? Klient nie klient, trzeba było otworzyć. Drzwi się odchyliły, ukazując właścicielkę domostwa. Dosyć niską i chudą brunetkę ubraną w zieloną sukienkę z białym kołnierzem i chustką na głowie. Wyglądała na cokolwiek przemęczoną. -Dzień dobry-Zdobyła się mimo to na uśmiech i na ukłon-W czym mogę pomóc? |
| | | Frans Anker Skandynaw
Liczba postów : 99 Join date : 18/12/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pon Gru 26, 2016 5:12 pm | |
| I po krótkiej chwili drzwi zostały otwarte przez dosyć niską (przynajmniej) szatynkę, która powitała go i nawet się ukłoniła co było dla niego, nawet niespodziewane. Co prawda nie sprawiała wrażenia zielarki, ale mimo wszystko wyglądała dobrze. Nawet lepiej. - Hallo. Słyszałem, że panienka zajmuje się ogólne pojętym zielarstwem. Z tego też powodu chciałbym złożyć Pani propozycje zatrudnienia dla mnie ze stałym dochodem i tym podobne - Powiedział, po czym sam ukłonił lekko przy okazji posyłając przyjacielski uśmiech Octavii. Zrobiła na nim dobre wrażenie więc i tym bardziej chciał ją sprawdzić i jej umiejętności...jeśli jakiekolwiek posiadała. - Ah tak. Prawie bym zapomniał. Frans Anker. Cała przyjemność po mojej stronie. - Dodał jeszcze i w końcu się wyprostował, ponownie wkładając swoje dłonie do kieszeni. Oczywiście normalnie operował bardziej swobodnym językiem, ale tym razem chciał wyprzeć na niej wrażenie dobrze ułożonego mężczyzny, który po prostu składa jej propozycje pracy. Gdyby od razu wyłożył wszystkie swoje karty na stół, coś mogłoby pójść nie po jego myśli, a na to nie mógł sobie pozwolić. Przynajmniej teraz. - Jeśli pani byłaby zainteresowana, to obawiam się, że ta rozmowa musi być przeprowadzona w środku. W końcu jest dość zimno i chłodno, a nie chciałbym by panienka dodatkowo się przeziębiła. Wystarczy, że wygląda pani na przemęczoną - Frans ponownie się do niej uśmiechnął i po tym poprawił swój krawat wyczekując pozytywnej odpowiedzi ze strony Octavii. W końcu, jeśli by odmówiła musiałby zmienić plany na przynajmniej najbliższe dwa tygodnie. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pon Gru 26, 2016 6:38 pm | |
| Akcent również miał zupełnie nietutejszy. Co też takiego obcokrajowiec mógł tutaj szukać? Nie słyszał, że to miasto jest pełne wiedźm i osiedlanie się tutaj to jak proszenie się o kłopoty? Przesadzała, prawda, ale przy kompletnej niekompetencji inkwizycji i ciągłe wtrynianie się w jej własną agendę nie mogła spokojnie pracować! Gdyby tylko łaskawie mogli się bardziej przykładać do roboty tak jak ona, już dawno wszystkie wiedźmy omijałyby to miejsce z daleka, zamiast cały czas rzucając im wyzwania. Tak jak ona, phi. Może to też dlatego krążą te durne plotki o niej - gdyby to było zrobiono porządnie nikt z nawet najmniejszą skazą na sumieniu nie miałby odwagi choćby spojrzeć na to miejsce!
Ten natomiast zaczął enigmatycznie. Stały dochód? Zatrudnienie? O czym on teraz do niej mówił i co też planował? Moment, co to za imię? Frans Anker? Nie brzmiało za brytyjsko, rzeczywiście, ale... -Przepraszam... oh, tak tak, Octavia Parker, mi też miło-Zdawała się z lekka nieprzytomna. Ból ją otumaniał i drażnił, i najchętniej teraz położyłaby się do łóżka i jakoś to przeczekała. A ten stał tutaj pewnie, z rękami w kieszeniach i z tym uśmieszkiem. Irytowało ją to strasznie. Co jednak przechylił czarę goryczy to to, że wytknął jej przemęczenie. A tak dokładniej to WYGLĄD. I TO Z UŚMIECHEM NA USTACH.
Wciągnęła głośno powietrze. Już w trakcie tej mowy wyglądała, jakby zapalał się w niej jakiś lont -Niech pan mnie teraz posłucha, panie Anker, i niech pan słucha dobrze bo nie będę miała ani ochoty, ani przyjemności tego powtarzać-Nagle poczerwieniała i nachyliła w jego stronę, jakby miała się zaraz rzucić na niego z piąstkami-Nie przychodzi się do domu młodej damy i nie ubliża się jej na wstępie, że wygląda jakby właśnie spędziła całą noc na ucieraniu liści i warzeniu leków! Może akurat mam gorszy dzień? Może JUŻ jestem chora i właśnie się leczę? Nie pomyślał pan?-Patrzyła się mu prosto w oczy jak wyrzucała z siebie cały ból i rozdrażnienie. Problemem było to, że zaraz zastępował go nowy, silniejszy. Nie zamierzała mu jednak dojść do słowa. -Poza tym, co to za maniery?! Kto by pomyślał, by od razu wychodzić ze swoją tak biznesową sprawą? "Chciałbym złożyć Pani propozycję zatrudnienia"-Przedrzeźniała go trochę nieudolnie-A może ja najpierw chciałabym zapytać "Może pan wejdzie do środka?" "Może napije się pan czegoś?" "A może zje pan obiad?" A może pan by najpierw mógł zapytać "Nie wygląda pani najlepiej, może lepiej przyjdę później?". Może mi też by było miło jakby mi ktoś okazał chociaż ODROBINĘ troski? No ale tak, oczywiście, siedzi sama to i pewnie jej wszystko jedno! Bezczelność!-Zagotowała się cała i zrobiła czerwona, aż na moment jej zabrakło tchu, kompletnie nie wychwytując, że właśnie zaprzeczyła samej sobie. Złapała za drzwi i już wyglądało na to, że mu nimi trzaśnie przed nosem. Usunęła się jednak na bok, aż tupnęła jedną nogą i rozchyliła je szerzej. -ZAPRASZAM! No, już, już!-Nie było tego widać, ale pokazała mu nerwowym gestem, by się nie krępował. Jednak jej zadarta głowa była już perfekcyjnie zauważalna-Musi się panu nie-sa-mo-wi-cie spieszyć, więc nie ma czasu do stracenia!
...później będzie siedzieć i się zastanawiać dlaczego, i po co właściwie coś takiego zrobiła. To jednak nie jest jednak ten moment. |
| | | Frans Anker Skandynaw
Liczba postów : 99 Join date : 18/12/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sro Gru 28, 2016 6:26 am | |
| Frans patrzył się na ten cały “teatrzyk” właściwie bez ruchu. Tak właściwie to tylko jego oczy mimowolnie podążały za Olivią próbująć utrzymaćz nią kontakt wzrokowy. Musiał jednak przyznać że podszedł do tego z całkowicie złej strony bo dziewczyna się zdenerowowała wspomnieniem o jej przemęczonym wyglądzie. Eh te angielskie wychowanie. Maniery i Maniery. Oczywiście on sam pochodził z dość “zimnego” kraju gdzie podchodzono do siebie co prawda z dystansem, ale też nie przywiązywano wagi do takich szczegółów jak tutaj. Jednak mniejsza o to. Czas było użyć kontry, która prawie zawsze przynosiła pożądane efekty. Poczekał więc aż ta skończy swój wywód i zaczął mówić. - Bardzo przepraszam Panno Parker, ale nie chciałem pani w żaden sposób poradzić. W Szwecji przemęczenie z powodu pracy świadczy o pracowitości i o tym, że owa osoba jest przykładnym, dobry obywatelem czy sąsiadem. Proszę więc by nie wyciągać pochopnych wniosków względem mojej osoby. - Odpowiedział spokojnie i przyszedł czas na odniesienie się do jego manier. Był wojskowym nie szlachcicem. Defacto. Tak naprawdę był obojgiem, ale nie miał czasu się uczyć bezużytecznych manier, które przydają się od święta. - Jestem opinii żę sprawy ważne powinny być priorytetowane. Poza tym będąc rodowitym Norwegiem, a także z powodu służby w wojsku nie jestem przyzwyczajony do nadmiernej, niepotrzebnej uprzejmości. I nie wymagam też by ktokolwiek był uprzejmy dla mnie. Żyjemy w wolnym świecie i każda osoba powinna zachować się jak chce byleby zachowała ogólno przyjęty poziom kultury - Odpowiedział i dopiero po chwili przekroczył próg domu. Jako że ta zrobiła mu już pokaz swoich możliwości werbalnych, był pewien, że jego słowa najprawdopodobniej ją zdenerwują. A też nie chciał jej denerwować. Ot zwykłe spięcie z różnicy kultur - Być może w Pani przekonaniu jestem niekulturalny, ale musi pani wiedzieć, że w mieście chodzą plotki, że jest pani czarownicą. Ludzie nawet myślą o zgłoszeniu o tym Inkwizycji by sprawdzili, czy owe plotki są prawdziwe, czy fałszywe - Dodał jeszcze. Połowa była prawdziwa, połowa fałszywa, ale ustalenie tego i tak było niemożliwe. Miał tylko nadzieję, że pójdzie to po jego myśli. W końcu jej charakter dość mocno oddzielał ją od zwykłej Angielskiej damy więc i musiała coś ukrywać...chyba. Jeśli nie ukrywała to właśnie się bardzo zbłaźnił a tego nie chciał. - Oczywiście ja tak nie sądzę. Wtedy bym nie przychodził do Pani z taką propozycją. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Czw Gru 29, 2016 2:50 pm | |
| Stała cierpliwie przy drzwiach i czekała, aż pan łaskawy w końcu przekroczy próg jej domu. Kazał sobie jednak na siebie czekać serwując jej kolejne formułki, jakby nie mógł równie dobrze zrobić tego w środku. Nie musiała by się wyginać wtedy przy drzwiach by mieć cały czas z nim kontakt wzrokowy. Nie była jeszcze na tyle zdenerwowana by wchodzić mu w pół słowa by mu przypomnieć, że ktoś tu go właśnie zaprosił do środka i mógłby marnować jej czas w środku podczas gdy ona, jako dobra gospodyni, przygotowała by mu herbatę. Może to by jej pozwoliło zapomnieć o rwaniu w podbrzuszu, które ją właśnie zabijało. Może nie dosłownie, ale jednak. W końcu łaskawie wszedł. Zamknęła za nim drzwi i odeszła kawałek dalej, bez słowa wskazując mu jeden z foteli by spoczął. Dopiero jednak ją ugodził, gdy wypowiedział słowo "czarownica". I to w takim kontekście, które doprowadzało ją do iście białej gorączki. Byłaby bardzo marnym łowcą gdyby nie znała tego rodzaju informacji na swój temat, ale za każdym razem gdy ktoś jej o tym mówił albo o tym słyszała reagowała tak samo. Na moment zastygła. Mózg jej się przestawił z jakiegokolwiek stanu, w którym właśnie była. -Oh, ja? Czarownicą?-Uśmiechnęła się szeroko-Oh, z pewnością. Przecież nie od dziś wiadomo, że samotne kobiety chadzające wieczorami po lasach i łąkach i przygotowujące lekarstwa muszą mieć gotowy jakiś pakt z diabłem. Zapewne dodaję po cichu cyjanku do każdego naparu i związki rtęci do maści, a po nocach dla rozrywki zjadam dzieci-Przekrzywiła głowę, składając przed sobą ręce-Skoro mowa o naparach, napije się pan czegoś? Kawy, herbaty? Jakby był pan głodny mam też jeszcze rosół. Z czarnego koguta, rytualnie przyrządzonego wedle własnej receptury-Najdalej za parę godzin gdy jej emocje opadną będzie się zastanawiała dlaczego właściwie to wszystko mówiła. Jak zwykle, gdy ktoś wyciągał ten temat. Właściwie, to ten moment chyba powoli nadchodził. Stała chwilkę, biorąc głęboki oddech i wypuszczając go powoli. Coś wspominał o propozycji zatrudnienia? Mało prawdopodobne, ale nie ma co oceniać zanim nie usłyszy. -Możemy też po prostu usiąść i porozmawiać, chociaż chciałabym pana ugościć najlepiej jak tylko mogę. Pomimo tych drobnych zgrzytów na początku-Skłoniła leciutko głową. Twarz zrobiła jej się lekko czerwona-Możemy chyba je puścić w niepamięć, prawda? Ja nie widzę nic przeciwko |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Chatka panny Parker | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|