|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Chatka panny Parker Czw Wrz 29, 2016 5:19 pm | |
| First topic message reminder :Przybytek Octavii znajduje się nieco na uboczu całego miasta. Na tyle blisko, że można objąć je w granicach miasta, ale na tyle daleko by znalazło się ono poza granicami nawet tej cieszącej się świeżym powietrzem strefy domów arystokracji. Jest skromny, aczkolwiek bardzo zadbany. Nawet wychodek znajdujący się kawałek za domem wygląda na całkiem schludny. Po przejściu przez próg do środka trafia się do przedsionka, skąd można dojść do izby pełniącą rolę salonu. Obok w dobudówce znajduje się kuchnia. Piętro natomiast mieści w sobie pokój pani domu. Całość jest utrzymana w białej kolorystyce z różnego rodzaju ozdobami ozdobami w postaci kwiatów i roślin różnego rodzaju. W salonie znajduje się natomiast biblioteczka, sofa, fotele, oraz kwadratowy, schludny stół z białą ceratą. Nie wspominając o kominku, nad którym znajduje się słoik z różnego rodzaju piórami, jakie Octavia miała akurat w nadmiarze. Swoją główną kolekcję trzyma gdzieś indziej. Kuchnia jest całkiem dobrze wyposażona i tyle można właściwie o niej powiedzieć. Ściany jej sypialni są wytapetowane na miętowo z trudnymi do bliższego zidentyfikowania, różnokolorowymi drobnymi plamkami. Obok dużego łóżka znajduje się skromna toaletka. Pod domem znajduje się również piwniczka, gdzie przetrzymuje różnego rodzaju zapasy konfitur, ziół, i innego rodzaju rzeczy. Przejście do niej znajduje się na zewnątrz. Jednak istnieje jeszcze jedno wejście na dół i znajduje się ono skrzętnie schowane pod dywanikiem w kuchni. Można by powiedzieć na pierwszy rzut oka - mniejszy schowek na rzeczy potrzebne jej do przygotowywania lekarstw, wywarów, maści, i innych specyfików. Zamknięte pod klapą, wszystko na klucz. Jednak gdy umiejętnie się obsunie podłoże znajdzie się pod spodem kolejne zejście, a przy samym końcu do kompleksu dorównującemu powierzchnią całemu domowi. Jej laboratorium. Musiało być duże, by pomieścić cały sprzęt który sprowadziła z domu. To tutaj często zdarza się jej spędzać długie noce nad dopracowywaniem receptur i przygotowaniami do swoich zadań. Udało jej się nawet zamontować drobny system wentylacyjny w postaci drobnych przewodów, które prowadzą pod samą podstawę domu. Gdyby coś poszło nie tak w ten sposób może przewentylować pomieszczenie, czy to pozwalając gazom samoistnie wydostać się na zewnątrz, czy też odciągając to jakąś większą ssawą. Jest to jeden z powodów dla których dom jest tak zadbany - wszystko musi wyglądać schludnie. W końcu jako zielarka co ma innego do roboty? |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Paź 01, 2017 9:57 pm | |
| Lana wysłuchała uważnie słów Octavii, popijając w międzyczasie herbatę. Już zdążyła się zorientować, że będzie musiała przyłożyć się do sprawy, aby dowiedzieć się całej prawdy. Na ten moment nie mogła być niczego pewna. Męczennicy przychodziło teraz do głowy wiele możliwych tożsamości lekarki, nie wyłączając nawet zwykłego, niewinnego człowieka (choć inkwizytorka naprawdę miała nadzieję, że tak nie jest, szkoda byłoby jej zmarnowanego czasu). W końcu ten dług wdzięczności... Może też być wiedźmą, która nie jest dumna ze swojego pochodzenia i opowiada się po stronie świętej organizacji. Nie pomogłoby jej to w lochach, chyba że udowodniłaby swoją użyteczność i tym samym odwlekła wyrok. Ostatecznie istniała jeszcze jedna możliwość - Lana słuchała uważnie i analizowała, ale cały czas brała pod uwagę, że na tym etapie zielarka może raczyć ją samym kłamstwami. Tekst o gołej, rozkopanej ziemi wydał się męczennicy szczególnie interesujący, jednak zrezygnowała z dopytywania. Odpowiedziała na to wyznanie kiwnięciem głową z powagą i jeszcze chwilą zadumy, po czym pozwoliła gospodyni zmienić wątek. - Racja, jest tyle przyjemnych a innych tematów to rozmów - zagadnęła, widocznie się rozpromieniając. Do tej pory wypiła nie więcej niż pół filiżanki swojej herbaty; wciąż miała czas, by poprowadzić to spotkanie w sposób przyjacielski i zachęcający do utrzymania kontaktu. - Proszę się nie kłopotać, herbata mi wystarcza, serdecznie dziękuję. - Kobieta odwzajemniła uśmiech, a zaraz potem wyraz jej twarzy zmienił się nieco. - Proszę mi powiedzieć... Czy była kiedyś panienka na tutejszym balu? Karnawał zbliża się powolnie, lecz ja już nie mogę się doczekać, jestem taka ciekawa! Lana zerknęła na swoją rozmówczynię z nieskrywaną ciekawością, ale i pewnym rozmarzeniem. Nietrudno było znaleźć wytłumaczenie dla jej zachowania - w końcu bale cieszyły się ogromnym zainteresowaniem młodych kobiet, szczególnie tych niezamężnych, które upatrywały w nich możliwość znalezienia męża. Męczennica mogła sprawiać wrażenie jednej z nich, jednak prawdziwym jej celem było zorientowanie się w społecznych zwyczajach Octavii. //Przepraszam, wypadłam z tej sesji bardziej niż myślałam ;w; |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sro Lis 01, 2017 12:26 pm | |
| Temat został na całe szczęście porzucony. Wybrnęła z tego jakoś. Na pewno nie zamierzała poruszać już jakichkolwiek kwestii związanych z inkwizycją, przede wszystkim dla własnego dobra. Po co niepotrzebnie potwierdzać te obrzydliwe plotki na swój temat? Temat balu zdawał się być odpowiednim podłożem do przejścia do znacznie lżejszych tematów, chociaż sama miała po trochu dosyć tej rozmowy. Nie mogła jednak nawet delikatnie zasugerować, że w tym momencie najchętniej zostałaby sama, a już na pewno nie w towarzystwie osoby, która z jakiegoś powodu generowała u niej tego rodzaju myśli. To też... Skinęła głową, chwyciła za filiżankę. -Tylko raz. Nie mieszkam tutaj zbyt długo, ale miałam okazję. Jest... Całkiem przyjemny. Nie jest to do końca mój rodzaj rozrywki, ale raz do roku człowiek zdąży się nawet za nim stęsknić...
Dalsza rozmowa nie trwała wcale aż tak długo. Herbata się skończyła, i Octavia na zapowiedź następnej wizyty ucieszyła się, i polecała na przyszłość. Zaproponowała również wizytę domową gdyby była taka potrzeba, zdając sobie sprawę z tego jak daleko mieszka, i kłopotów z tym związanymi.
...wbrew pozorom, w mieście była dosyć często. Niekoniecznie w charakterze zielarki, ale tą informację pozostawiła dla siebie. Dość było jej problemów i wrażeń. Przynajmniej na dziś [z/t x2] |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Nie Gru 03, 2017 12:17 am | |
| Całkiem dużo rzeczy działo się w przeciągu ostatnich paru miesięcy. Z perspektywy zielarki był to bardzo leniwy okres, gdyż nie mogła przecież zbierać ziół na swoje lekarstwa, gdyż ich zwyczajnie nie było. Dla niej jako łowcy było wręcz przeciwnie. Mogła temu poświęcić zdecydowanie więcej czasu, również i za dnia. A jak wytłumaczyć swoją nieobecność? Prywatne wizyty, które to przecież też uprawiała. Własne kiepskie zdrowie, które to w tą porę roku faktycznie jej doskwierało. Miała jednak swoje metody, by przeżyć kolejną noc w formie, która to była jej tak potrzebna by wykonywać swoje obowiązki. A miała ich dużo, acz... Sukcesów jakby mniej. Owszem, udało jej się przeprowadzić egzekucję siedmiu pewnych wiedźm. Dwie "zniknęły", co było jej trudno wyjaśnić, ale gdyby ktoś był na jej tropie prawdopodobnie już dawno by się o tym dowiedziała w bardzo nieprzyjemny sposób. Siedem wiedźm na tyle miesięcy... Nie mogła powiedzieć, by był to sukces. Ale przygotowanie akcji przez jedną osobę, rozeznanie by się nie pomylić... zajmowało to dużo czasu. Raz prawie straciłaby dłoń, za drugim razem byłaby o włos zdekapitowana... Jej ciało nie dawało rady w przypadku osób z bardziej bojowymi czarami. Musiała działać. I ruszyć całą swoją wiedzę by stworzyć coś, co dawałoby jej przewagę. To samo z kontaktami.
Nie próżnowała, jeżeli chodzi o powiększanie swojego arsenału. Na przykład zmodyfikowała skrzydła w taki sposób, że umożliwiały jej ograniczone szybowanie. Redukcja prędkości spadania. Jak i mieszankę błyskową - rzuca, i rozbłysk w zamierzeniu ma oślepić wszystko, co akurat patrzyło w tamtą stronę. Najważniejsze jednak były jej eksperymenty na krwi. Nosicieli, wiedźm... Parę razy jeszcze udało się jej namówić tamtą inkwizytorkę, by przemyciła dla niej parę butelek. To wystarczało. Przeważnie. Gdyby zupełnie wystarczało nie prosiłaby o więcej. Była jednak oszczędna, gdyż wiedziała jak bardzo limitowanym towarem jest coś takiego. Sama też korzystała ze swoich celów jak tylko się dawało... Parę z nich w końcu się pojawiło. Efekt był... Ciekawy. Acz bardzo groźny. Bardzo niepokojący. Bała się, ale wiedziała też, że może to kiedyś zaważyć na tym czy w ogóle będzie żyła czy nie. Nie miała też na kim eksperymentować, także... Skorzystała z najbardziej zaufanego obiektu. Siebie. Można powiedzieć, że skończyło się to sukcesem. Specyfik działał. Mogła przez jakiś czas widzieć koszmary, jeżeli używała krwi nosicieli. Krew wiedźm jednak była czymś innym. Zauważyła, że była w stanie... Częściowo używać ich mocy. Były one znacznie słabsze od tego co widziała u nich, ale... Mogła. Przy pewnym wysiłku. Miało to jednak pewne... Wady. Pomijając niesamowite obrzydzenie, musiała aplikować to sobie dożylnie. Było to problematyczne. Nie działało to również od razu, i w czasie w którym to dopiero zaczynało była osłabiona. Pomieszanie zmysłów, problemy z utrzymaniem równowagi... Jaka piekielna magia za tym stała, nie miała pojęcia. Ale męczyła ją około minuty. Ale potem widziała... Inny świat. Koszmary. Zdecydowanie zasługiwały na to miano. Nie wiedziała, że jest ich aż tak dużo. Może nie więcej, niż połowa mieszkańców. Ćwierć mieszkańców. Dziesięć procent. To i tak było jednak zdecydowanie więcej, niż się spodziewała. Efekty były czasowe. I po nich robiło się znacznie gorzej niż przy aplikacji. Jak gdy wpuszczała tą przeklętą klątwę do swojego organizmu, tak potem siłą zdawała się wypychana z jej ciała. Skręcało ją, ledwo mogła się ruszać, i jakby od środka palił ją ogień we wszystkich członkach. W jej głowie pojawiały się wizje... Wizje życia, które niegdyś było, ale nie mogła zupełnie sklecić z nich czegokolwiek sensownego. Nie nadawała się kompletnie do niczego. Co gorsza, za każdym razem na jej ciele pozostawał ślad w postaci paru siwych włosów. Nie było tego dużo, ot może z dwie sztuki - ale gdyby miała je sobie wyrywać to też byłoby widoczne... Na końcu fazy eksperymentalnej zdecydowanie wymarniała. I fizycznie i psychicznie. Przerwa. Potrzebowała przerwy, na odzyskanie sił. Wiedziała o tym, i chociaż była zadowolona z efektów... Przerażały ją. Do czego ona się dopuściła, by zbliżyć się o krok do spełnienia swojej krucjaty... Siedziała w fotelu, patrząc się zza okna na przypruszone śniegiem pola. Czy było warto? Zawsze jest warto. Ale jaka będzie tego cena? ...czy jednak na pewno? Może właśnie dlatego postanowiła zrobić to co zrobiła. Tym razem wiadomość dla inkwizytorki była inna. Zamiast pozostawić pakunek, miała przybyć w inne miejsce. Domek zielarki, zaufana osoba. Miała plan jak to rozwiązać, a znając ją prawdopodobnie będzie w stanie zmusić ją do gry na swoich warunkach, jednocześnie osiągając to co chce. Poza tym, zawsze miała to dziwne lusterko... Długo myślała co z nim zrobić. Może dzisiaj będzie okazja by go użyć... Albo może lepiej nie. Jeżeli coś nie wyjdzie, w tym stanie nie będzie nawet mogła się bronić. Na pewno nie długo. Dlatego siedziała i patrzyła zza okna. Miała przyjść dzisiaj... Niedługo... Woda zaraz się zagotuje... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pią Lut 23, 2018 7:55 pm | |
| Po spełnieniu zadań wskazanych przez Alkahesta, miała mieszane uczucie. Jednocześnie napawała ją duma i wrażenie spełnionego obowiązku, a także szczere obrzydzenie do samej siebie, jako że pracuje dla panny, z którą - łagodnie powiedziawszy - nie miała szans się zaprzyjaźnić. Nic też nie wskazywało na ocieplenie ich relacji, jako że nie spotykały się osobiście. Nie nadarzyła się więc sposobność na ewentualne cofnięcie niezbyt przyjemnych słów i pamiętnych gróźb z belką w roli głównej. Do kiedy misja Selene łączyła się z wyższym celem, była w stanie przełknąć drobną ujmę na honorze, wykonując polecenia co do joty. Tego chciała. Jeśli choć jeden Koszmar miał zniknąć z tego świata, jeśli kolejna wiedźma za jej drobnym poświęceniem miała dokonać swojego żywota, z pewnością było warto. Zadanie jednak do najprostszych nie należało, zwłaszcza, że musiała działać w ukryciu, nie zdradzając się przed innymi inkwizytorami, czasami zniżając się do poziomu kłamstwa, a w tym, swoją drogą, nigdy nie była mistrzem. Przyłapanie Selene na gorącym uczynku było wyłącznie kwestią czasu. Była tego świadoma i to był jeden z powodów, dla którego w najbliższej przyszłości, pragnęła skontrolować poczynania Alkahesta, aby wiedzieć, że jej praca nie idzie na darmo. Niosła w torbie szklane fiolki wypełnione wiedźmią krwią, owinięte w skrawek materiału, aby nie brzęczały przy każdym jej ruchu. Szła w określone miejsce, a wielkie było jej zdziwienie, gdy przed oczyma inkwizytorki stanął całkiem przytulny przybytek. Sama nie wiedziała, czego się spodziewać, jednak po tym, co swoją osobą zdążył pokazać jej Alkahest, z pewnością nie posądziłaby go o znajomość kogoś w tak... normalnym domostwie. Automatycznie zaczęła węszyć spisek, ostrożnie wspinając się na drewniane schody przed wejściem. Po chichu zajrzała przez okiennicę, nie dostrzegając jednak niczego niepokojącego. Po chwili zdecydowała się zapukać do drzwi, gotując się na przybycie kogoś pokroju Alkahesta. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pią Lut 23, 2018 9:58 pm | |
| Oczy zielarki powoli się przymykały. Jej głowa robiła się coraz cięższa, a kocyk położony na jej nogach całkiem przyjemnie zatrzymywał ciepło. Narzutka nałożona na ramiona podobnie spełniała to zadanie. Nie mogła przecież ot tak marnować cennego drewna palącego się w jej kominku. Zima... Nie przepadała za tą porą roku. Trudno było się ukryć, i bardzo szybko chorowała. Zwłaszcza teraz. Kto wie co by się działo, gdyby w tym stanie zdecydowała się pracować. Może powinna pomyśleć o dublerze... Nie spieszyło jej się, nie nie... Już zdarzało jej się znikać... Wzdrygnęła się gdy usłyszała pukanie do drzwi. Do licha, straciła czujność! Co jeśli to ktoś inny?! Powinna była wyglądać za tą dziewczyną! Będzie bardzo niezręcznie, jeżeli ktoś jeszcze zdecyduje się na wizytę w tym czasie... Ale skoro drzwi stoją, to chyba też nie miała czego się obawiać... Podniosła się ciężko. Musiała się wesprzeć na fotelu by być w stanie to zrobić. Na pewno dopóki nie zrobi herbaty nie powinna ponownie siadać. Uhhh... Była naprawdę w nie najlepszym stanie... -Już, już!-Młody, acz słaby głos dobiegł gdzieś z wnętrza domostwa. Musiała jeszcze chwilę poczekać przed drzwiami by doczekać się czegoś więcej. Dobrze, że się nie poślizgnęła na śniegu - puch na schodach był może ładny, ale stwarzał pewne zagrożenie. Ktoś w końcu pokusił się o otworzenie drzwi, a była to... Przez czerwony koc nie było do końca wszystkiego widać, ale już po samej dłoni można było zacząć się martwić o stan zdrowia tej dziewczyny. Była w podobnym wieku co Selene, może nieco młodsza albo starsza, ale o wiele niższa (Co nie było niczym dziwnym) i nawet nie szczupła, ale wychudzona. Nadgarstek to zdawał się tylko siłą woli nie pęknąć przy przesuwaniu drzwi. Oczy miała podkrążone, policzki... Chyba normalnie były pełniejsze. Wyglądała na dręczoną przez suchoty, jak nie gorzej... Czy to był kosmyk siwych włosów wymykających się spod chusty na jej głowie? Mimo to uśmiechała się do inkwizytorki. Wydawała się być trochę zaciekawiona. -Dzień dobry... Już się odsuwam, proszę wejść-Dziewczyna postąpiło zgodnie ze swoimi słowami i oddaliła się od drzwi, by umożliwić dostęp do domostwa gościu. Było całkiem ciepło i przytulnie, ale chyba nie było tu sprzątane od blisko tygodnia. Może i był porządek, ale na nieco dalszych meblach było widać drobną warstwę kurzu. -Proszę mi wybaczyć, ostatnio nie mam głowy do czegokolwiek... Ojej...-Szatynka po przejściu paru kroków obróciła się przy stoliku przodem do rozmówczyni. Powoli. Dawno nikt kto był tak blisko... Kręciło jej się w głowie... Złapała się na moment za głowę. -Przepraszam... Jestem Octavia Parker, zielarka... Selene, mam rację? Była Pani opisana na tyle dokładnie... Wszystko wydaje się być w porządku. Może herbaty? Mieszkam dość daleko od miasta, na pewno Pani zmarzła-Dziewczę złączyło dłonie przed swoją piersią. Było coś dziwnego w jej zachowaniu. Chęć ugoszczenia przybysza pomimo swojego stanu, który już na pierwszy rzut oka nie był najlepszy. Selene mogłaby prawdopodobnie ją złamać w pół gołymi rękoma, bez większego wysiłku. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Lut 24, 2018 3:32 pm | |
| Kolejne zaskoczenie przyszło prędko, co wyraźnie odbiło się na twarzy Selene. Jej skromne wyobrażenia o ich spotkaniu obejmowały wizję wręczenia pakunku komuś pokroju Alkahesta, nie... zwyczajnie wyglądającej, drobnej kobiety. Inkwizytorka automatycznie straciła całą pewność siebie, spostrzegając się, jak bardzo nie jest przygotowana do dzisiejszej wizyty. - Dzień dobry... - odparła, ostrożnie przekraczając próg, nie mogąc się powstrzymać od nie rozglądania się wkoło. Do kiedy gospodyni nie wymówiła jej imienia, spodziewała się, że pomyliła adresy, chociaż w bliskim sąsiedztwie nie było żadnego innego domostwa. Jej pierwszym odruchem było zatrzymanie się tuż za progiem mieszkania. Nie zamierzała ściągać butów i płaszcza - zdążyła się już przyzwyczaić, że oddanie kolejnych pakunków we wskazane miejsce zajmuje inkwizytorce tylko chwilę. Po pytaniu o herbatę, spodziewała się, że miało to najwyraźniej ulec zmianie. Speszyła się, a gest słabości Octavii nie został przez Selene pominięty. Natychmiast gorąco zaprzeczyła: - Nie, nie, nie trzeba! Mam... własną wodę - wypowiedziała, dłoń kładąc na własnej torbie. Wolała nie kłopotać kobiety. Ta, swoją drogą, nie wyglądała jak okaz zdrowia. - Przepraszam... Nie spodziewałam się tak ciepłego powitania. Gdybym wiedziała, z pewnością nie przyszłabym z pustymi rękoma... - mówiła niezbyt składnie, wciąż nie potrafiąc odnaleźć się w nowej sytuacji. Już prościej było w towarzystwie Alkahesta; przed nim z pewnością nie odgrywałaby skruszonej. - Oczywiście, nie mówię o... - przypomniała sobie nagle, spostrzegając się, że dobór jej słów o „przyjściu z pustymi” rękoma, wydał się nieodpowiedni, kiedy celem wizyty tutaj, było właśnie zostawienie pakunku. Urwała jednak w połowie, nie wiedząc, czy dziewczyna nie zblednie jeszcze bardziej na sam dźwięk słów „wiedźmia krew”. Próbowała się opanować, wciąż nie ruszając się z przedpokoju i obdarzając swoją rozmówczynię poważnym, czujnym spojrzeniem. Poczuła się w obowiązku zapytać: - Przepraszam za bezpośredniość, ale... czy Alkahest do niczego pani nie zmusza...? W głowie dopisała sobie już cały scenariusz o wykorzystywaniu biednej gospodyni na tysiące różnych sposobów, przez złośliwego demona w kruczym przebraniu. Jej stan... Z pewnością był powiązany z niewolniczą pracą, do jakiej została przymuszona! |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Lut 24, 2018 4:37 pm | |
| Oh. Tak jak podejrzewała, nie spodziewała się zobaczyć kogoś takiego jak ona. I na to z grubsza liczyła. Pamiętała jak butna i uparta była przy ich pierwszym spotkaniu, i jej obecna postawa spełniała jej nadzieje. Acz dalej widok egzekutorki w stanie takiego zmieszania było trochę dziwne. Powinna być chyba przyzwyczajona do widoku umierających kobiet? Oby tylko nie wykrakała. Dalej musiała się poruszać ostrożnie. Zachowywała się zwyczajnie. Spodziewała się, że Selene zdejmie zabłocone buty i wejdzie do środka, zwłaszcza po takim zaproszeniu. Było inaczej, co jej na razie nie wadziło. Nawet dowiedziała się paru rzeczy, wychwytując je z kontekstu. Jej zmieszanie i plątanie się w słowach... -Spodziewała się Pani kogoś takiego jak on, prawda?-Wypunktowała to od razu, bez śladu zarzutu. Można powiedzieć, że była delikatnie zadowolona z takiego obrotu spraw-Nic nie szkodzi. Ważne, że jest to miłe zaskoczenie... Może jednak herbaty? Już od dłuższego czasu nie miałam gości, właściwy powód spotkania już nam przecież nie ucieknie... Chyba, że się Pani gdzieś spieszy-Wybrzmiała pewna obawa podszyta rozczarowaniem. Można było się tylko domyślać jak wyglądało obecnie jej życie - samotne przesiadywanie przed kominkiem, w najlepszym wypadku wykonując typowo kobiece sprawunki, w najgorszym szarpanie się ze swoimi myślami i stanem w którym się znajdowała. Tak, odwiedziny kogokolwiek zdawały się być naprawdę miłą odmianą. Na tyle miłą, że ostatnie pytanie zaowocowało z przysłoniętym dłonią uśmiechem. -Haha... Tak to może chyba wyglądać. Biedna schorowana kobiecina wykorzystywana przez fanatyka w kostiumie-Pokręciła głową-Początki... Były trudne, ale to co robię dzieje się z moją pełną świadomością i zgodą... No, może prawie pełną. Nawet ja nie wiem o nim wszystkiego. A pomagam mu od paru lat Nastała chwila ciszy. Dziewczyna zerknęła w stronę kuchni. Myślała nad czymś. -...powinnam mieć chyba gdzieś ciasteczka z kremem, jeżeli Pani lubi. Na pewno mam herbatniki... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Lut 24, 2018 5:06 pm | |
| Gospodyni bezbłędnie odczytała jej obawy. Nic dziwnego, skoro te aż nadto wyraźnie odmalowywały się na twarzy Selene. Przytaknęła delikatnie głową, zdobywając się na pierwszy, niezbyt odważny uśmiech. - Niemalże. To jednak jedyny w swoim rodzaju osobnik - poprawiła ją, w końcu odrobinę się rozluźniając i skostniałymi od mrozu palcami, rozpinając płaszcz. Pozbawiając się odzienia wierzchniego mówiła: - Nie spieszę się, ale naprawdę... Nie trzeba, mam... - powtórzyła się, tym razem sięgając do torby, jakby chcąc jej udowodnić, że jest zaopatrzona we własny prowiant. Wyjęła z niej butelkę wody... a raczej lodu, zastygłego w połowie butelki. Wyraźnie zbaraniała na ten widok, chwilowo nie wiedząc co powiedzieć. W każdym razie, nie miała już argumentów, aby opierać się herbacie. - Cóż, może jednak skorzystam z pani gościny... - dopowiedziała cichutko, wzruszając ramionami w przepraszającym geście. Wsunęła zamarzniętą wodę z powrotem do torby, oddając gospodyni swój płaszcz i zabierając się do rozwiązywania swoich wysokich butów. Zgodziła się na spędzenie kilku chwili w towarzystwie kobiety, gdyż było dokładnie tak, jak tamta się tego spodziewała - Selene uważała swoją obecność za chwilę pociechy w samotności i chorobie Octavii. Przestąpiła krok do przodu, stając bliżej wnętrza domu. Teraz już nie było odwrotu. - Prawie? - pociągnęła ją natychmiast za słówko, rzucając jej przeszywające spojrzenie, jakby chcąc doszukać się w oczach kobiety niemego błagania o pomoc w wyrwaniu się z sideł potwora. - Pani, wystarczy tylko słowo... a rozprawię się z nim, jeśli trzeba będzie - dodała poważnie, prostując się i czując już adrenalinę we krwi. Popadła w iście wojowniczy nastrój, gotowa choćby i teraz wybiec z chatki kobiety, znaleźć pieczarę potwora, pokonać go i pojąć króle... Chwila, chwila, rozpędziła się. W każdym razie - była skłonna do poświęceń. Z podniosłej chwili wybiło ją pytanie o ciasteczka. - Tak. Herbatniki będą idealne - wypowiedziała sztywno, mając nadzieję, że nie wychodzi właśnie na zupełną wariatkę. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Lut 24, 2018 7:48 pm | |
| -Zgadzam się. Może o to mu chodziło?-Dziwnie było wypowiadać się w swoim imieniu w trzeciej osobie, jako ktoś inny. Przynajmniej jakby z tym przesadzała. Parę informacji, jakby rozmawiała kiedyś o jakimś temacie jest jeszcze do wytłumaczenia, ale granica była bardzo cienka. Jedno zasłyszane stwierdzenie za dużo i już tego nie odkręci. Nawet przy jej dość pragmatycznym i ponurym usposobieniu musiała ze sobą walczyć, gdy zobaczyła tą bardzo osobliwą scenkę z zamarźniętą wodą w butelce. Uśmiech jej się poszerzył i jeszcze chwila, a by wybuchnęła. -Heh... Dobrze, że nie była pełna. Mogłaby wybuchnąć Widząc, że inkwizytorka się jednak rozpłaszcza podeszła powoli. Płaszcz nie był aż taki ciężki, ale podeszła do sprawy ostrożnie, i tak samo odwiesiła jej odzienie na wieszaku. ...jaka ona była wysoka. Mogłaby zrobić z nią co tylko chciała. Musiała uważać, by nie sprowokować tej gorącej głowy do fizycznych działań. Wiedziała, że była do tego zdolna. Teraz potulna, a jedno nieuważne słowo może ją skłonić do potraktowania jej jak najgorszej wiedźmy. Miała właśnie tego próbkę. Dobrze, że sama się opanowała. -Słowo... Spokojnie. Miałam na myśli niepełną świadomość. Właściwie to nawet on miał wątpliwości, czy powinnam robić to co robię. Ale dla dobrej sprawy... Ktoś musi, prawda? Pani, jako inkwizytorka... I "pośrednik krwi" na pewno zrozumie-Dała sygnał, że jest doskonale wtajemniczona w to, co tak naprawdę znajduje się w torbie Selene. Wróciła w głąb pomieszczenia, pokazując po drodze jeden z fotelu. -Niech Pani siada... ja zaraz zagrzeję wody na herbatę... W tym celu musiała udać się do kuchni. Rudowłosa mogła się przyjrzeć całości salonu, podczas gdy zielarka nalewała wody naczynia, nałożyła na tackę dwie filiżanki i imbryczek i woreczek z czarną herbatą, półmisek z herbatnikami i... ...I to wszystko. Nie miała złych zamiarów względem niej. Sprawiało jej zresztą trudność już doniesienie tego wszystkiego do kominka i zawieszenie czajnika, a co dopiero tu mówić o przenoszeniu gdzieś ciała. -Zapomniałam zapytać, słodzi Pani?-Zapytała, zawieszając wodę nad ogniem. Odstawiła też całą resztę na stół, przed Selene. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Chatka panny Parker Sob Lut 24, 2018 9:25 pm | |
| Przestąpiła próg salonu, udając się we wskazane miejsce. Nim zajęła wolny fotel, ostrożnym krokiem przeszła się po pomieszczeniu, wzrokiem otaczając wszelakie ozdoby i wystrój nadający mieszkaniu przytulności. Najwięcej czasu poświęciła słoikowi wypełnionemu ptasimi piórami, identyfikując ich byłych posiadaczy i usiłując odgadnąć, czym para się na co dzień gospodyni. - Rozumiem to. Cieszę się, że nawet pani pragnie poświęcić się słusznej sprawie - odparła, uspokajając się, jednak nie zamierzając uwierzyć jej tak łatwo. Zastraszona kobieta była w stanie długo chronić swojego oprawcę, to pewne. Zajęła w końcu fotel, nie rozsiadając się, wciąż wyprostowana, jakby na szpilach. Nie czuła się zbyt pewnie, ale nie było to zdecydowanie spowodowane osobą Octavii. Ta sprawiała wrażenie przykładnej kury domowej i Selene pod tym względem nie doszukiwała się nieprawidłowości. - Lubię gorzką, dziękuję - wychyliła się od razu, odpowiadając jej lekko podniesionym głosem, gdy tamta szykowała herbatę. Za nic na świecie nie pomyślała, że kobiecina może dosypać jej coś do napoju, choć może powinna, jako że była to wciąż znajoma Alkahesta. Gdy tamta wróciła do pokoju, postanowiła zacząć od obowiązków, dopiero później zajmując się korzystaniem z gościny Octavii. - Czy mogłabym dostać kartkę i coś do pisania? Chciałabym zostawić wiadomość przy pakunkach... - powiedziała, wzruszając bezradnie ramionami. Chciała w końcu zainicjować spotkanie z Alkahestem, sprawdzając jego postępy w badaniach. Miała do tego prawo, narażając własną skórę i pozycję w Inkwizycji, a dodatkowo, widok chorobliwej kobiety poświęcającej się sprawie, jeszcze bardziej ją ku temu zmotywował. Gdy Octavia spełniła jej życzenie, przeszła do innego, intrygującego ją tematu. - Ptasie pióra... Pani mąż lubuje się w polowaniach? - zapytała uśmiechając się ciepło, dzieląc się pierwszym z możliwych rozwiązań, jakie przyszły jej do głowy. |
| | | Alkahest Szlachecka lekarka
Liczba postów : 138 Join date : 27/09/2016
| Temat: Re: Chatka panny Parker Pon Paź 01, 2018 2:42 pm | |
| -Naturalnie. Miło mi, że Pani to docenia-Tyle Selene usłyszała z kuchni, gdy gospodyni szykowała poczęstunek. Jak na razie biorąc pod uwagę wybuchowość inkwizytorki szło całkiem dobrze. Wiedziała, że musiała się wyrażać dość jasno, nie dając jej powodów do podejrzeń bądź domysłów, nawet tych błędnych... Przede wszystkim błędnych! Chaos który by się tu mógł rozpętać gdyby znowu pomyślała, że jest wiedźmą... Nie byłaby w stanie jej powstrzymać. Niestety. -Ależ oczywiście-Dobrze, że poprosiła o to zanim usiadła, bo mogłaby mieć problemy ze spełnieniem tej prośby... I tak musiała się potem podnieść by wziąć gorącą wodę, ale... Tak. Znalazła w którejś z szafek ładne, białe pióro, wraz z kałamarzem. Wraz z luźnym kawałkiem białej kartki to wszystko zostało podane Selene. Sama Octavia natomiast usiadła sobie przed nią co jakiś czas zerkając na to, czy woda już się zagotowała. Oho. Właśnie o tym mówiła. Musiała to przedstawić w sposób klarowny, jasny. Patrzyła cały czas na inkwizytorkę... Właśnie... Na bladej twarzy nie było rumieńca. Jedynie poczerwieniała z poprzedniego wysiłku. -Niestety, jeszcze nie natrafiłam na tego jedynego... Lecz moi przyjaciele są na tyle uprzejmi, że co jakiś czas listownie zaspokajają tą moją niewielką fanaberię... Trochę sama zdobyłam, gdy jeszcze żyłam na dworku... Stare czasy-Zerwała spojrzenie dopiero po to, by zerknąć na kominek. -...Nie będzie to problemem... Ojej, aż wstyd prosić, ale... Nie wiem czy teraz wstanę, a chyba woda niedługo się zagotuje... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Chatka panny Parker | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|