|
|
Autor | Wiadomość |
---|
Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Czw Maj 04, 2017 9:18 pm | |
| - Nie mów mi, że w to wątpisz. - Spojrzenie blondynki nagle zostało utkwione w postaci Vivian, a w głosie zatańczyła nutka bulwersu. Na sekundę także brwi Rachel się zmarszczyły. Jak to tak, ona miała jakieś wątpliwości?! Zaraz jednak powrócił beztroski nastrój. Nie ma sensu teraz tego rozstrzygać. Po prostu obie się przekonają, gdy już nadejdzie dzień występu. - Sama zobaczysz. Odchyliła delikatnie głowę do tyłu, pozwalając włosom swobodnie wirować wraz z wiatrem. Nagle poczuła coś dziwnego. Spokojne, ciepłe uczucie. Czuła się jak... Jak w domu? Prawdziwym domu, gdzie nikt nikomu nie mówi, jaki ma być. Gdzie panuje wzajemny szacunek, ciepło i wspólna zabawa. Aż dziwne, że miejsce tak dziwne jak Cyrk może być tym miejscem, w którym się czuje bezpiecznie. - Ej, Vivi - zaczęła zadziornie, przypominając sobie o trzymanej w ręku butelce. Złapała jednego łyka i podała wino towarzyszce. - Pamiętasz początki naszej znajomości? - Uśmiechnęła się delikatnie do wspomnień. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Czw Maj 04, 2017 10:55 pm | |
| Vivian najpierw wzruszyła ramionami, a zaraz po tym przytaknęła towarzyszce. Nie chciała już dłużej analizować kwestii zadowolenia publiczności, która w tym momencie była najmniej istotna. To temat na inną okazję, o ile w ogóle powinny o tym rozmawiać przy swoim jakże odmiennym podejściu do występowania. Dzisiaj miały świętować. Vivian czuła się tak błogo i radośnie, jak od dawna jej się nie zdarzyło. - Początki naszej znajomości... - Czarownica zamyśliła się. Bez wahania przyjęła butelkę od Rachel i wzięła łyk. Wino było mocne, słodkie w umiarkowany sposób i przyjemnie paliło w gardło. - Jakże mogłabym zapomnieć! Chciałaś mnie nabrać... Och tak, to był najlepszy sposób, by zagadać do nowej treserki bestii. Rachel pewnie na resztę życia zapamiętała minę Vivian, gdy ta usłyszała tak niewinną wypowiedź: „Och, nowa czarownica! Lubisz pieczone dzieci? Bo surowe się już dzisiaj skończyły...” Vivian naprawdę miała nadzieję, że akrobatka wtedy żartowała. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pon Maj 22, 2017 1:10 am | |
| No i mniej więcej to Rachel chciała usłyszeć. Może reakcja Vivian po przywitaniu blondynki nie była do końca taka, jakiej owa dziewczyna oczekiwała, nie mniej jednak wciąż było co wspominać. I co tu ukrywać, lubiła do tego wracać. Zadziwiające, jak bardzo ich relacje zdołały się zmienić od tamtego czasu. - Chciałam rozluźnić napięcie! Kto by pomyślał, że przez następne miesiące będziesz unikać mojej obecności i nie odezywać się do mnie ani słowem. - Uśmiechnęła się ponownie do wspomnień. Tak, to było życie, którego tak naprawdę chciała. Może i nie przewidywanie konsekwencji swoich zachowań przysparzało młodej akrobatce czasem problemów, ale ostatecznie wszystko się jakoś układało, nie? Spojrzała w powoli gasnące niebo. Tak samo gasły w Rachel niektóre obawy, smutki i wszystkie napięcia, które zdążyły się jakoś uchować przez ostatnie tygodnie. Kątem oka wciąż obserwowała towarzyszkę, która też zdawała się po prostu cieszyć chwilą. I dobrze, odrobina relaksu jeszcze nikogo nie zabiła. - A pamiętasz jeszcze, jak... Można śmiało powiedzieć, że następne kilkanaście, a może i kilkadziesiąt minut (kto by to liczył!) zeszło cyrkówkom na rozmowach o wszystkim i o niczym. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pon Maj 22, 2017 1:35 am | |
| Czas mijał, a kobiety rozmawiały i beztrosko raczyły się winem, jakby świat zewnętrzny wcale nie istniał, jakby ich nie dotyczył. Niestety, tak to w życiu bywa, że alkohol kiedyś się kończy. Vivian krytycznie spojrzała na pustą już butelkę, po czym zakołysała nią i przechyliła do góry dnem. Ciężkie westchnięcie wydarło się z piersi kobiety, jednak na jej ustach wciąż błąkał się uśmiech. - I to by było na tyle - mruknęła, po czym spojrzała z ożywieniem na Rachel. Jak niemalże nigdy na twarzy treserki malowało się wiele emocji, a przeważały radość i podekscytowanie. - A noc wciąż jest młoda! Vivian zerwała się na równe nogi i zrobiła chwiejny piruet nieopodal pniaka, po czym zaśmiała się głośno. - Idziemy na spacer do lasu? - zaproponowała, zerkając na swoją towarzyszkę. - A może masz jeszcze jakieś zapasy? Czekała cierpliwie (jak na osobę nie do końca trzeźwą) na odpowiedź akrobatki, jednocześnie opierając się plecami o pień. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pon Maj 22, 2017 1:47 am | |
| Jak to mówią? Szczęśliwi czasu nie liczą? Jakoś tak. Rachel kompletnie nie czuła upływu czasu, a przynajmniej do chwili, w której alkohol się skończył. Poczuła się trochę jak dziecko, której zabrano ulubioną zabawkę, ale cóż zrobić? Wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć. Patrzyła nieco smętnie na Vivian, gdy ta prezentowała, iż to nie byle obawy, ale jednak niezaprzeczalny fakt. Wzruszyła ramionami i spróbowała zejść z drzewa... Oczywiście źle wyliczyła odległość i o mało co, a wylądowałaby z gracją tyłkiem na ziemi. Cóż, nie sądziła, że alkohol zadziałał aż tak. Potrząsnęła głową i przeciągnęła się, mrucząc cichutko. - Młoda, no młoda... - przytaknęła po chwili, jednocześnie zastanawiając się, co by tu dalej robić. Rozejrzała się, próbując skupić spojrzenie na... czymkolwiek właściwie, co okazało się dość trudną sztuką. Chyba gdzieś po drodze zapomniała, jak bardzo ma słabą głowę. Wreszcie udało jej się zlokalizować Vivi. Zawiesiła się na chwilę, patrząc na ruchy dziewczyny. Musiała stwierdzić, że Vivian prezentowała się... dość konkretnie. - Do lasu? - westchnęła cichutko. Cóż ciekawego można robić w lesie? Chwilowo odstawiła to do późniejszej analizy. Póki co stała przy dziewczynie i... Ogarnęła ją dziwna myśl. Może to alkohol, może coś innego, ale zbliżyła się do Vivian i bez żadnego dodatkowego słowa pocałowała ją. Szybko, delikatnie. A zaraz potem się odsunęła. Ktoś już wspominał, że Rachel po alkoholu podejmuje różne decyzje? No to już widać. Nie żeby na trzeźwo przychodziło jej to z większym trudem. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pon Maj 22, 2017 2:15 am | |
| Kiedy Rachel upadła na ziemię, Vivian zrobiła przerażoną minę, jednak nie na długo. Upewniwszy się, iż dziewczynie nic nie jest, czarownica rozpromieniła się ponownie i powróciła do swoich chwilowych tanów. Rzadko kiedy można było zobaczyć ją w takim stanie. - Do lasu - powtórzyła ochoczo, wodząc palcami po korze drzewa, gdy już się przy nim znalazła. - Możemy pozbierać młode kwiaty, na pewno już jakieś się pojawiły! Albo wiem! Pokażę ci kilka cudownych miejsc, powinny ci się spodobać! Vivian nie mogła spodziewać się tego, co stanie się w następnym momencie. Znieruchomiała momentalnie, czując delikatny dotyk ust Rachel na swoich. Oczy czarownicy rozwarły się ze zdumienia, a dłonie instynktownie powędrowały ku blondynce, nim jednak Vivian zdążyła zacisnąć je na jej ramionach, dziewczyna odsunęła się. - Och. - Vivian zdobyła się jedynie na ciche mruknięcie, nie wiedząc, co się właściwie stało. Spąsowiałaby cała, gdyby jej policzki nie były już zarumienione od alkoholu. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pon Maj 22, 2017 2:30 am | |
| Blondynka uśmiechnęła się tajemniczo, patrząc na reakcję czarownicy. Nie wiedziała, dlaczego akurat teraz napadła ją ochota na zrobienie czegoś takiego, ale nie żałowała. A nawet zastanawiała się, czy nie pociągnąć tego dalej, ale ostatecznie uznała, że polubiła już Vivian i nie chciała prowadzić do bezsensownych sytuacji. Co nie zmienia faktu, że taki niewinny pocałunek był zabawny. Obserwowała jeszcze przez chwilę cyrkówkę w milczeniu, przekrzywiając główkę. Cóż, interesujące doświadczenie. - Wydaje mi się, że te miejsca wyglądałyby jeszcze cudowniej oświetlone przez promienie słońca - odpowiedziała. - Poza tym, nie wiem, czy las jest bezpieczną opcją... - dla upitych dziewcząt - na spacery o tej porze. Zastanowiła się chwilę. Jeśli nie spacer po lesie, ani.. to może by tak... Czyżby kolejna głupia myśl? A i owszem. - Myślę, że mam lepszą propozycję zabawy... - zaczęła nieco tajemniczo. - Nie chcesz może przejść się do miasta i napsuć trochę krwii Inkwizycji? - rzuciła jak gdyby nigdy nic. Normalnie przeszłoby jej przez głowę, że to taniec na krawędzi i mogą znaleźć się w lochach, a nawet spłonąć na stosie, ale... Teraz to się nie liczyło. To przecież oczywiste, że ziemia jest jak jedwab, chodniki są miękkie, a Inkwizytorzy mili i skłonni do zabaw. Co złego może się stać? |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Cze 02, 2017 1:21 pm | |
| Niespodziewany czyn Rachel sprawił, że czarownica na moment straciła wątek. Jej myśli krążyły wokół pocałunku, próbując znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie: dlaczego? Vivian nie miała również pewności, jakie uczucia poza wstydem wzbudziła w niej ta drobna czułość. Nie była zakochana, lecz zarazem nie była zła. Nie czuła pożądania, lecz obojętności też nie. Dziwne. A może nie doznała niczego więcej poza onieśmieleniem i alkoholowym zmamieniem? W roztargnieniu przytaknęła pierwszym słowom Rachel, wzrok kierując na nieco zdeptane kępki trawy przed sobą zamiast na towarzyszkę. Plany na resztę wieczoru zostały odsunięte na bok, przynajmniej póki czarownica nie dowie się, co chodziło po głowie Rachel. Bo coś chodzić musiało, prawda? Już zdecydowała zapytać się o to wprost, gdy nagle akrobatka wysunęła własną propozycję, po raz kolejny szokując Vivian. - Słucham? - Vivian nie zastanawiała się długo, co powinna odpowiedzieć na tak nieprawdopodobną propozycję. Dodatkowo poczuła się trzeźwiejsza niż przed chwilą, choć Rachel nadal nie powinna mieć problemu z bezbłędnym rozszyfrowywaniem jej emocji. - Oszalałaś? Chcesz iść walczyć z Inkwizycją w środku miasta?! Życie ci niemiłe?! |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 07, 2017 2:45 am | |
| Zastygła na krótką chwilę w bezruchu, zupełnie nie rozumiejąc oburzenia Vivian. Aż tak zły sposób na zabawę...? - Ja wcale nie mam na myśli walki! - odparła trochę urażona reakcją drugiej strony. Przecież to plan idealny, bez żadnych większych konsekwencji. Po prostu tam pójdą i... - Chcę po prostu trochę ich nastraszyć. Wiesz... Jesteśmy Cyrkiem, wiedźmami i degeneratami społecznymi, a nie robimy nic, by dać się we znaki tym naburmuszonym Inkwizytorom. Pokażmy im, że... że... Powinni się nas bać! - Machnęła wojowniczo ręką, wypowiadając te słowa. Alkohol widać działał doskonale. - Znajdziemy oddział, ja wiem, nowicjuszy, a ty naślesz na nich swoje koszmary. Ale będą uciekać! Aż chcę zobaczyć ich miny! Blondynka naprawdę była podekscytowana na myśl o swoich nikczemnych planach. Ona, mała i niepozorna akrobatka, i Vivian, opanowana i potężna władczyni bestii, pójdą i zostana bohaterkami Cyrku. Już widziała te zazdrosne spojrzenia tych cyrkowców, którzy nigdy nie odważyliby się zrobić czegoś podobnego i pełne podziwu słowa innych. A może by pójść dalej... Rozpętać prawdziwą wojnę? Rewolucję? Koniec panowania Inkwizycji, dosyć ciemiężenia i prześladowania wiedźm! Rachel i Vivian wyzwolicielkami całych pokoleń! Tak! W tym duecie mogłyby powalić nawet Arcymistrzynię. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Wto Lip 11, 2017 11:25 pm | |
| Pierwsza wypowiedź akrobatki nieco uspokoiła Vivian, która była już skłonna pomyśleć, że faktycznie źle zrozumiała i Rachel wcale nie ma na myśli nic niebezpiecznego. Następne słowa rozwiały wszelkie niejasności. Treserka aż wybałuszyła oczy i zaniemówiła, nie będąc w stanie znaleźć odpowiednich słów. - To nie jest zabawa – rzekła w nagłym przypływie trzeźwości. - Tu nie chodzi o to, żeby siać strach… Urwała. Pożoga, Koszmary i lęk, lęk w najczystszej postaci. Gorąca wiara we własną rację. Przerażenie i odwaga w oczach dziecka. Wojna zawsze sieje strach, bez względu na to, po czyjej stronie stała słuszność. Zacisnęła mocno usta, próbując odgonić od siebie nieprzyjemne myśli, wspomnienia i refleksje. Tak bardzo wsiąknęła w beztroskie, cyrkowe życie, że aż niemalże zapomniała o powodach, które przywiodły ją do tego miejsca. Alkoholowe zamroczenie nie pomagało jednak czarownicy w rozsupłaniu splątanego światopoglądu, wręcz przeciwnie, gubiła się w tym wszystkim jeszcze bardziej, już wcale nie dostrzegając prawdy. I wtedy władzę przejęły emocje. Zerknęła na swoją lewą dłoń, okaleczoną tak wiele lat temu. Przypomniała sobie swój własny strach i ból, które wtedy czuła… Wspomnienia rodziły gniew. Mogłaby zebrać Koszmary i... P O T W Ó R Nie. Strach za strach. Sprawiedliwość. - Masz na myśli jakieś konkretne miejsce? - mruknęła, nim rozsądek dał o sobie znać. A wrócił prędko. - Chociaż… To wcale nie jest dobry pomysł. Rozpoczynanie wszelkich akcji, nie posiadając istotnych informacji, jest obarczone wielkim ryzykiem. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Czw Lip 20, 2017 11:57 am | |
| Rachel oczywiście nie mogła mieć świadomości, do jak głębokiej refleksji doprowadziła biedną treserkę. Refleksji, które przecież nie były bezpodstawne, bo dziewczęta zamierzały się porwać na dość... szaloną akcję. A czy panienka Herrington zdawała sobie sprawę z absurdu całej sytuacji? Jasne, że nie. - Oni tak robią... - mruknęła cichutko. Zastanowiła się chwilę, w którym miejscu mogłyby zrealizować niecny plan. Środek miasta? Nie, to zbyt... nie. Ogrody? Kto wie, być może w środku nocy wzbudzały pewien niepokój, ale też odpadały. Targ? Bardziej opustoszały po zmroku, ale wciąż mogło być tam wiele osób, nie będących Inkwizycją. Okoliczne uliczki? Muszą być tam jakieś patrole! - Myślę, że poszukiwania zaczniemy od ulic oddalonych od centrum miasta... - powiedziała głośno. Zabrzmiało to, co prawda, jak zaledwie początek partyzanckich działań i Rachel ma w planach więcej takich wypadów, ale sama nie wiedziała, czy odważyłaby się zrobić coś takiego ponownie. A skoro to będzie jednorazowy wybryk... - Musimy zrobić tam coś niezwykłego! - Wciąż zamyślona potarła brodę. Coś na miarę... Występu cyrkowego! Potem dopiero zauważyła pełną obaw twarz Vivian. - Nie mów mi, że się boisz... - Mruknęła zaczepnie z tajemniczym uśmiechem. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 1:28 pm | |
| ”Oni tak robią...” Tak ciche słowa, a jednak dotarły do uszu Vivian, a potem dosięgły jej serca. Drgnęła nieznacznie i spojrzała Rachel prosto w oczy. Spojrzenie kobiety wyrażało coś.. dziwnego, niepokojącego, jednak niewrogiego. - Tak… Masz rację. Odwróciła wzrok. Spirala terroru. Kto raz wkroczył do tego labiryntu, nigdy go już nie opuści. Lekki uśmiech wykrzywił jej wargi. Z uwagą wysłuchała propozycji Rachel, choć wcześniejsze zainteresowanie wzbudzone przez gniew i żal osłabło. Śmierć nie była łaskawa, nie wybaczała głupcom, którym emocje przesłaniały rozsądek. Vivian musiała jednak przyznać, iż dobrze zorganizowana wędrówka na najbliższe lasu ulice mogła przynieść interesującą wiedzą, przydatną w przyszłości… Byleby nie wplątać się w jakąś niebezpieczną sytuację… A przysięga? Zawahała się. Ale… Przecież zwykły zwiad i ewentualne postraszenie jakiegoś inkwizytora nie złamie obietnicy. Nie mogę przewidzieć, jak zmienią się okoliczności. Czy nie po to tu przyszłam, aby od wszystkiego się odsunąć, póki nie będę pewna? Już raz otarła się o przeszłość. Wystarczy. „Nie mów mi, że się boisz...” Zawrzało w niej. Rachel dotknęła czarownicę do żywego, posypała solą stare rany, w jednej chwili zdeptała wszystkie wątpliwości. Alkohol był w tym wielkim sprzymierzeńcem, pomagał zerwać łańcuchy pętające emocje. Bo… Vivian nie chciała się już bać. Nigdy więcej. Nie mogła dopuścić, by ktoś widział w niej lęk. - Nie kpij ze mnie. - Ton głosu czarownicy stał się nagle twardy, poważny, choć powagi odbierała jej lekko niewyraźna mowa. - Miałabym obawiać się pierwszego lepszego patrolu miejskiego? - Treserce przypomniało się też, jak akrobatka wspomina o młodych inkwizytorach. - Nowicjusze pewnie nawet nie umieją trzymać broni, uciekliby w popłochu, jakby się dowiedzieli, że stoi przed nimi wiedźma. Rachel pociągnęła za odpowiednie sznurki. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 2:12 pm | |
| Cofnęła się o krok. Coś się w Vivian zmieniło. Rachel póki co sama nie wiedziała, co to może zwiastować, ale w pewnym sensie ucieszyła się, że Vivian przestała obawiać się tego pomysłu. Nie wiedziała także, jak wielka przepaść dzieli teraz ich poglądy. Dla akrobatki była to tylko niewinna (wg niej) forma zabawy, dla treserki zaś rodzaj... zemsty? Tak czy inaczej, wszystko szło w kierunku urzeczywistnienia zrodzonego na poczekaniu pomysłu. Co prawda, entuzjazm Rachel też trochę osłabł i przez postawę czarownicy sama zaczęła myśleć nieco spokojniej, ale bynajmniej nie racjonalniej. - No widzisz! Pewnie jeszcze ich nastraszyli, jakie to wiedźmy są straszne i przerażające - powiedziała radośnie, odwracając się. Spojrzała jeszcze we wschodzącą tarczę księżyca. Noc może nie dodawała jej skrzydeł w takim samym stopniu jak widok błękitnego nieba, ale też miała swój urok. Niepowtarzalny nastrój, zwiększający swoją intensywność wraz z zapadającą ciemnością. Podmuch wiatru znów poderwał do góry kilka bladych kosmyków. W oddali dało się słyszeć pohukiwanie sowy. Wzięła głęboki oddech. Znów czuła się tak, że nawet gdyby zaraz nieboskłon miał się zawalić na nie obie, niewiele by sobie z tego robiła. Postąpiła kilka tanecznych kroków w przód i zerknęła przez ramię na Vivi. - Dołączysz? |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 3:28 pm | |
| Zemsta. A może gorzka walka o to, co słuszne? Tak ciężko stwierdzić. Sama Vivian nie zastanawiała się, co w tym momencie nią kieruje. Oparła się nonszalancko o pień i utkwiła uważne spojrzenie w Rachel. Kolejne słowa akrobatki przyniosły jej pewne ukontentowanie, jednak zareagowała na nie jedynie kiwnięciem głową. Tymczasem blondynka ruszyła, zaskakując tym nieco czarownicę. Vivian mogła zostać sprowokowana, jednak wciąż się nie zdecydowała. Szaleńczo wahała się między uległością wobec dzikich uczuć a roztropnością. Punkt równowagi zdawał się być nieosiągalny w tym stanie. - Wciąż uważam, że to zbyt niedopracowany pomysł – mruknęła nieco łagodniej, wyrażając w ten sposób swoje ostatnie wątpliwości. Nie było już czasu, by się miotać. - Ale nie przekonam cię, prawda? - Czarownica odepchnęła się rękoma od pniaka i nieco chwiejnie ruszyła w stronę swojej towarzyszki. Dostrzegła idealne usprawiedliwienie swojej decyzji. - Dołączę. Nie pozwolę ci iść samej. Gdy mijała Rachel, posłała jej krótkie spojrzenie, już nie tak dzikie jak wcześniej. Zaraz po tym wyprzedziła ją, kroki kierując najpierw do swojej przyczepy. Mogla być pijana, jednak pewnych rzeczy się nie ignorowało. W pośpiechu wzięła dwie ciemne chusty, którymi mogłyby zakryć twarze w razie potrzeby. Jedną z nich wręczyła akrobatce. - Nie możemy wykluczyć świadków – wyjaśniła krótko, owijając czarny materiał wokół szyi. - I nie biorę cyrkowego Koszmara, lepiej złapać jakiegoś dzikiego. Powoli w jej głowie układał się plan działania, mocno prowizoryczny i wątpliwej jakości, ale zawsze plan. Przyczepiła do pasa sakwę z drobnymi, przydatnymi rzeczami i była gotowa do drogi. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 4:01 pm | |
| Ale nie przekonam cię, prawda? Rachel odpowiedziała przeczącym ruchem głowy i cieniem uśmiechu. Poczuła nagły przypływ satysfakcji i zwycięstwa. Może nie była do końca gotowa, żeby pójść tam sama, ale z pewnością by to zrobiła, wszystko, co według niej potrzebne, obmyślając w trakcie drogi. Teraz miała komfort ustalania szczegółów z Vivian. O ile w ogóle uznają, że szczegóły są potrzebne. Uśmiechnęła się także, widząc spokojniejsze spojrzenie treserki. Szczerze mówiąc, nieco przeraziła wcześniej biedną akrobatkę, chociaż ta starała się nie dać poznać tego po sobie. Vivian naprawdę mogła być przerażająca, ale Rachel nie chciała się o tym przekonać na własnej skórze. Podreptała leciutko za dziewczyną do jej przyczepy. Uważnie zaglądała jej przez ramię, obserwując jej ruchy. Przekrzywiła delikatnie głowę, powstrzymując się przed teatralnym wywróceniem oczu. Szczegóły, szczegóły... - Świadków... Więcej zabawy. - Wzruszyła radośnie ramionami, odbierając od Vivian materiał. Przed założeniem chustki jeszcze w pośpiechu związała włosy w niedbały, ale stabilny kok. - Uda ci się złapać jakiegoś po drodze? - spytała jeszcze, zasłaniając czernią włosy i twarz. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 5:55 pm | |
| Przewróciła oczami, słysząc tak nieznośnie beztroską odpowiedź akrobatki. No tak. Rachel uwielbiała mieć widzów. Vivian wręcz przeciwnie. Czarownicy pozostało jedynie mieć nadzieję, że jej towarzyszka nie postąpi zbyt lekkomyślnie, gdy już przyjdzie im stanąć oko w oko z wrogiem. - To nie powinien być problem. - Kobieta przekrzywiła nieco głowę, widocznie nad czymś się zastanawiając. - Aby mieć pewność, możemy zahaczyć o miejsce przyciągające Koszmary. Opuszczone budynki, groby. W głębi lasu żeruje ich całe mnóstwo, jednak nie chciałaś się tam zapuszczać. Posłała blondynce lekki uśmiech, gdy przypomniała sobie, od czego zaczęła się ta cała dyskusja. Cała ta burza. Teraz czarownica nie wahała się już wcale. Wiedziała, jaki jest ich cel, skupiła się na opracowaniu planu działania i przewidzeniu możliwych scenariuszy, ze szczególnym uwzględnieniem zachowania bezpieczeństwa. Wierzyła też, że gdyby sytuacja uległa niespodziewanej zmianie, dałaby radę podjąć taką decyzję, by nie odbiec od początkowych postanowień. Nie było już miejsca na wewnętrzne rozterki. Alkohol dodał jej kurażu, by w kontrolowany sposób mogła skonfrontować się z tym, przed czym uciekła. Za późno na odwrót. - Idziemy? - zapytała krótko, opierając dłonie na biodrach. To szaleństwo. Uśmiechnęła się lekko. Tak, to było szaleństwo. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 6:22 pm | |
| Mimowolnie przeszły ją dreszcze na myśl o mało uczęszczanych, mrocznych miejscach za miastem. Nigdy się tam nie zapuszczała w nocy, zwłaszcza w tak dziwną noc jak tą. Czuła niezwykły spokój, jakby nie było na tym świecie żadnych negatywnych uczuć. A jednocześnie rozpierała ją adrenalina. - Jasne. - Przytaknęła pewnie. Przed wyjściem jeszcze mignęło jej w głowie jedno pytanie. - Nie masz jeszcze jednej zapasowej butelki wina na drogę? Poza tym była całkowicie gotowa, by ruszyć i pociągnąć za sobą Vivian w ramiona obłędu. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pią Lip 21, 2017 7:43 pm | |
| Zamrugała gwałtownie, zbita z tropu tym nagłym pytaniem, jednak zaskoczenie nie trwało długo. Vivian rozejrzała się uważnie po swojej przyczepie, nie bardzo pewna, co powinna teraz zrobić. Normalnie stanowczo odmówiłaby spożycia wina przed tak ryzykowną eskapadą, ale lekkie upojenie podpowiadało, że to może nie być zły pomysł. Zawahała się, po raz kolejny. W końcu przypomniała sobie o butelce cydru, który ciężko w sumie nazwać alkoholem. Idealny kompromis. Pozostawiając Rachel bez odpowiedzi, zaczęła grzebać w miejscu, który służył jej za schowek. I w końcu znalazła! Ciemna butelka, nieco opróżniona… Tak, już go próbowała. - To jedyne, co mam. Cydr – rzekła, podając znalezisko swojej towarzyszce. - Zatem… Idziemy? Znieruchomiała na krótki moment, jakby coś jeszcze miało je zatrzymać, po czym opuściła przyczepę razem z Rachel. Poprowadziła ją skrajem lasu w stronę pewnego zrujnowanego miejsca, pierwszego przystanku w ich dzisiejszej wyprawie. ztx2 -> Sala balowa |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Wto Lis 07, 2017 1:18 am | |
| Jakiś czas po sabacie Żaden inny cyrkowiec nie upodobał sobie okolic klatek Koszmarów tak jak Vivian. Czarownica już od kilku godzin siedziała na trawie przy najnowszej cyrkowej zdobyczy i machinalnie wyszywała kwiatowy wzór na koszuli, byleby tylko zająć czymś ręce. Była tak zmęczona, że mogłaby zasnąć nawet z plecami opartymi o pręty klatki, a tego wolałaby uniknąć. Sen oznaczał tylko jedno - koszmary. Złe sny, których nie miała od bardzo, bardzo dawna. Nie wiedziała czemu wróciły, lecz nie wahała się obarczyć winą pewnej osoby. Czyniła to z zimną premedytacją, o którą wcześniej by się nie podejrzewała. Westchnęła i odłożyła robótkę. Bez krzty lęku czy zawahania włożyła rękę między pręty, układając ją na głowie stwora. Koszmar nie wyróżniał się niczym szczególnym w porównaniu do innych cyrkowych bestii, lecz Vivian od początku poczuła do niego sympatię. Przypominał nieco zdeformowanego wilka, lecz mruczał niczym kot, gdy był w dobrym humorze. Tak jak teraz. Gdy Koszmar poczuł dotyk czarownicy, łypnął na nią badawczo i dumnie pozwolił się drapać za uchem. Treserka nie musiała nawet używać mocy, by go uspokoić. Głaskała go machinalnie niczym zwykłe zwierzątko, wpatrując się bezwiednie w jeden punkt przestrzeni. |
| | | Catherine Vanderbilt Rzeźbniarka
Liczba postów : 28 Join date : 06/11/2017
| Temat: Re: Teren za namiotem Wto Lis 07, 2017 9:29 pm | |
| Parę pierwszych tygodni w cyrku było leniwych. Dopiero co się stabilizowała ze swoimi rzeczami, oswajała z otoczeniem, oswajała z innymi wiedźmami w cyrku... Na swój własny sposób. Nie narzekała jednak, towarzystwo cywilizowanych kobiet zdecydowanie działała odświeżająco, zarówno na umysł, ciało, jak i tą całą wenę twórczą o której trochę kiedyś słyszała. Przemierzając pole cyrkowe, lawirując rytmicznie pomiędzy namiotami i wozami szukała jednego miejsca, o której wspominała jej jedna znajoma. Miała sprawić, by dwa koszmary które znajdowały się w klatkach spełniały pewne wymogi. Trochę nudne, ale dawno nie miała innej styczności z tymi stworzeniami niż obserwowanie, jak ulatują w stronę miasta. Co było całkiem urocze~ -Najmocniej przepraszam, gdzie mogę tutaj znaleźć klatki z koszmarami?-Zapytała, stając bezgłośnie tuż pomiędzy dwoma czarownicami. Wzdrygnęły się na jej nagłe pojawienie się, jedna z nich z lekkim zawahaniem wskazała jej kierunek. -Uhm, serdecznie dziękuję~-Pół obrotu i dwa kroki później była już całkiem znaczny kawałek dalej. Oho, mogła już zauważyć parę z nich! Ktoś tam siedział, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Nawet lepiej, przyjemniej się pracowało, gdy miało się do kogo otworzyć usta w trakcie pracy. -Dzień dobry, droga koleżanko~-Catherine splotła dłonie na poziomie swojej klatki piersiowej-Nie będzie Tobie przeszkadzało, jeżeli będę tutaj pracowała?-Powiedziała to, by potem płynnie, po chwili przekrzywić trochę głowę, to na jeden, to na drugi bok. Przyglądała się twarzy dziewczyny. Trochę zbyt intensywnie. Pochyliła się nieco do przodu. -Wybacz moje pytanie... Vivi? Czy to Ty?-Mrugnęła parę razy oczyma. Czy to możliwe? Możliwe. Ta osoba wyglądała tak jak matka jej przyjaciółki z dawnych lat. Tamta na pewno by wyglądała teraz starzej, więc ta tutaj... Tak. Nawet wymsknęło jej się określenie, którego kiedyś wobec niej używała. Brzmiało uroczo~ ...urocze też było to, co się działo w środku niej. Jeżeli to prawda, a nie czyjaś sztuczka... Nie, jakaż by to była sztuczka, tutaj, ze wszystkich miejsc, wśród sióstr? Musiała mieć jednak pewność, chciała to usłyszeć~ |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Sro Lis 08, 2017 3:16 pm | |
| Vivian natychmiast ocknęła się z chwilowego zamyślenia, gdy kątem oka dostrzegła zbliżającą się postać. Skupiła na niej uwagę, lecz nie rozpoznała w kobiecie żadnej ze znanych jej bliżej cyrkówek; nie wydawała się również znajoma z widzenia... Mogła być tu od niedawna, choć Vivian skłamałaby, gdyby twierdziła, że postarała się poznać wszystkich dotychczasowych członków trupy. Początkowo nie miała pewności, czy brunetka zmierza właśnie do niej, lecz gdy zatrzymała się i przywitała, Vivian zdecydowała się wstać. Koszmar prychnął, niezadowolony z przerwania pieszczoty i uderzył ogonem w pręty klatki, ukazując w ten sposób swoją dezaprobatę. - Dzień dobry. - Vivian odwzajemniła grzeczność, choć dało się wyczuć w jej postawie dystans. - Jeśli mogę wiedzieć, to o jaką pracę chodzi? Dostrzegała intensywne spojrzenie kobiety i nie czuła się przez to swobodniej. Już miała zapytać ją, czy ma jeszcze jakąś sprawę, gdy ta przemówiła sama z siebie... niezmiernie zadziwiając treserkę. Nie tym, że znała jej imię. Mogła dowiedzieć się od każdego. Czarownicę poruszył sposób, w jaki nieznana cyrkówka je wypowiedziała. I to pytanie, to spojrzenie... - Przepraszam... Znamy się? - Treserka nawet nie starała się skryć niepewności przebrzmiewającej w głosie. Zaczęła też intensywniej przypatrywać się rozmówczyni, lecz nie była w stanie dopasować tej twarzy do żadnej osoby, która zapisała się w jej pamięci. |
| | | Catherine Vanderbilt Rzeźbniarka
Liczba postów : 28 Join date : 06/11/2017
| Temat: Re: Teren za namiotem Czw Lis 09, 2017 3:15 pm | |
| Z rozrzewnieniem popatrzyła na zirytowany koszmar. Uroczy. Ale to wszystko zdawało się mieć sens. Dobrze chyba pamiętała, co potrafiła jej stara koleżanka. Inaczej jej zadanie byłoby mocno utrudnione. Nie miała aż tak szybkich dłoni, by jednocześnie trzymać stwory i coś z nimi robić. Wyprostowała się, nieprzejęta na zewnątrz tymi wątpliwościami. Powinna była się tego spodziewać, ale to spotkanie było wystarczająco niespodziewane... No, przynajmniej dla niej i dla Vivian, że dopiero teraz o tym pomyślała. Klasnęła cichutko dłońmi, składając je przed sobą. -Czasem ze mnie jest taki głuptas... Minęło tyle czasu, do tego sporo się zmieniłam... Ty jednak wyglądasz tak, jak Twoja matka-Westchnęła, kłaniając się przepraszająco-Mówię same głupoty, prawda? Wybacz, to dlatego, że się cieszę... Czy pamiętasz taką dziewczynkę, Catherine? Bawiłaś się z nią gdy byłaś mała, zanim zniknęłaś z tej wioseczki... Z ptaszkami, wiewiórkami, koszmarami... Czy już pamiętasz?-Podpytała. W głosie ekscytacji nie było słychać, ale aż się uniosła dwa razy na palcach, opadając z suknią unoszącą się tuż za jej ruchem. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Sro Lis 15, 2017 2:16 pm | |
| „...jak twoja matka” Nagły, kłujący ból przeszył jej klatkę piersiową, a zaraz za nim nadeszła fala ciepła wymieszanego z gorzką tęsknotą. Owładnięta emocjami otworzyła szerzej oczy i w bezwiednym geście uniosła dłonie do twarzy. Nigdy nie potrafiła dokładnie przypomnieć sobie oblicza matki. Miała w pamięci niewyraźny obraz jej postaci, pamiętała uśmiech, słowa i gesty... Lecz nie rysy twarzy. To wspomnienie zatarło się jak wiele innych, dotkniętych przez czas i... tamto. Wbrew temu sięgnęła do nich, wiedziona słowami kobiety. - Catherine... - powtórzyła automatycznie, jeszcze raz lustrując cyrkówkę wzrokiem. Jakże miałaby zapomnieć... Palące poczucie winy, którego nigdy nie zdołała się pozbyć, powróciło w pełni mocy. Jak zawsze osaczyło czarownicę i zmusiło ją do konfrontacji ze swoim dawnym przewinieniem, ta jednak nie poddała się pokornie. Serce biło jej jak oszalałe, gdy zrobiła krok do przodu, nie skrywając ekscytacji tak dobrze jak brunetka. - Udowodnij mi. - Spojrzenie treserki, wlepione w jej rozmówczynię, wyrażało niemalże błagalną prośbę. - Jeśli naprawdę jesteś Catherine, udowodnij mi to. |
| | | Catherine Vanderbilt Rzeźbniarka
Liczba postów : 28 Join date : 06/11/2017
| Temat: Re: Teren za namiotem Czw Lis 16, 2017 9:50 pm | |
| Ah, pamiętała o niej, jak dobrze~ Już przez chwilę się bała, że zupełnie o niej zapomniała. Chyba by jej serce pękło gdyby tak było, ale nie, dalej mała Catherine siedziała w jej głowie i serduszku, widziała to tak wyraźnie~ -Tak się cieszę~-Powiedziała raz jeszcze, gdy Vivian do niej podeszła o krok. Już widziała to, gdy podniosła ręce do twarzy, ale była pewna. Kochana Vivi. Nawet jej zwątpienie nie zmąciło dobrego nastroju. -Ah, oczywiście, w końcu bardzo mocno się zmieniłam. Czasem się nawet zastanawiam jakbym wyglądała, gdybym wszystko pozostawiła naturze... Hmmm, tylko jakby tu...-Brunetka położyła palec na ustach, rozglądając się za czymś. -...no nic, mogłabym pokazać na koszmarach, ale chyba tak będzie lepiej-Catherine przekrzywiła głowę, układając dłonie jak do klasycznej sztuczki z oddzielaniem palców. Tyle tylko, że jej oczy zaświeciły się na fioletowo... ...dłonie oddzieliły się, ukazując niewinny obrazek. Dopiero tylko gdy pokazała ich spód okazało się, że palec wskazujący u lewej dłoni był dziwnie ucięty, a jego czubek znajdował się na drugiej. Nic jej to też nie bolało, a przynajmniej na to nie wyglądało. Nawet wtedy, gdy unosząc go postawiła go na dłoni do góry... I zaczął się poruszać. -Ehehe, troszkę to makabryczne, przepraszam. Ale chyba pamiętasz, że taka byłam. Teraz już to nie boli, przynajmniej jak jest nietrwałe-Palec wsiąknął w powierzchnię dłoni, i zaczął pojawiać się na drugiej. Oczy wróciły do normalnego koloru. -Vivi, już mi wierzysz, czy pokazać coś więcej? I tak mogę, jeśli chcesz-Catherine zaplotła dłonie za swoimi plecami. Chociaż najchętniej by wyściskała swoją przyjaciółkę. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Teren za namiotem Pon Lis 27, 2017 5:21 am | |
| Wyczekiwała, nieruchoma niczym posąg. Chłonęła każde słowo i śledziła każdy ruch; znaki cenne, choć odwlekające ją poznania od prawdy. Napięcie stało się aż psychicznie bolesne; Vivian mimowolnie zacisnęła dłonie i wbiła sobie paznokcie w skórę, lecz nawet tego nie zauważyła. Liczyła się tylko i wyłącznie stojąca przed nią kobieta. Kiedy oczy Catherine rozbłysły na fioletowo, treserka aż wstrzymała oddech. W milczeniu obserwowała pokaz, po części nie dowierzając własnym oczom, jednak gdzieś w głębi serca czuła, że to nie może być kłamstwo. Usta drgnęły jej prawie niezauważalnie, jakby w próbie wypowiedzenia jakiś słów. Mijały sekundy, a ona wciąż stała w bezruchu. Z szoku wyrwała się nagle. Ruszyła do przodu i, jeśli Catherine nie odsunęła się w żaden sposób, rzuciła się jej na szyję i przytuliła niezwykle mocno. - Cathie... - wyszeptała z przejęciem, ani myśląc wypuścić drugą czarownicę z objęć. Nie potrzebowała też kolejnych dowodów. - Na święte gaje, Cathie, to naprawdę ty... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Teren za namiotem | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|