|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Łaźnia publiczna Pon Sie 29, 2016 3:30 am | |
| Łaźnia publiczna. Miejsce uczęszczanie przez wielu mieszkańców, nie tylko z okazji obowiązku (choć nie przez wszystkich przestrzeganego) mycia się. Budynek jest sporych rozmiarów, a już na samym holu, poza szatnią, widzimy rozgałęzienie na dwa korytarze, pozwalające na segregację płci. W strefie przeznaczonej dla płci pięknej w przebieralniach zastaniemy rząd drewnianych półek, gdzie można zostawić resztę swoich rzeczy. Przechodząc dalej, możemy trafić do specjalnie wydzielonych loży ze stolikami, gdzie w spokoju można napić się herbaty. Sama strefa łaźni jest wiecznie zaparowana, dzieląca się na kilka pomniejszych, marmurowych basenów i drewnianych bani. Cebrzyki z zimną wodą, misy z różnej maści balsamami i kremami to tu chleb powszedni. Niczym dziwnym nie jest też wynajęcie usług łaziebnej, jeśli potrzebuje się pomocy w umyciu. Pierwsze, niezbyt fortunne spotkanie Selene i Erin. Pierwsza ma lat 19, druga 17. Jest wyjątkowo mroźna zima. Inkwizytorka jakiś czas temu zaczęła swoją pracę na poważnie, i cóż - zdążyła się doskonale w nią wczuć, poświęcając jej o wiele więcej czasu, niż jest to konieczne. Dopiero co wprowadziła się do wynajmowanego pokoju na poddaszu, rezygnując z uroków internatu przy akademii. Zaczyna się kolejny, coraz bardziej samodzielny etap w jej życiu. A Erin? No właśnie, jak to było z nią...? *** Swoje rzeczy ułożyła w zgrabny stosik, materiałem koszuli przykrywając najcenniejsze, co posiadała – sztylet, kilka wąskich nożyków, trochę grosza, klucz i zegarek na wisiorku, ze stłuczoną szklaną pokrywką, przez którą można było dostrzec tarczę z nieporuszającymi się wskazówkami. Aktualnie to był cały jej dobytek; bogactwo to to nie było, jednak klucz i zegarek wyglądały na ozdobne, z pewnością były solidnie wykonane. Może ktoś byłby skłonny zapłacić za nie niewielką sumkę. Oczywiście, nie zastanawiała się nad tym nawet przez moment. Teraz zasłużyła na chwilę relaksu i bez większych wyrzutów sumienia opasała się ciasno ręcznikiem i podążyła do łaźni. No i ta chwila relaksu minęła zaskakująco szybko. W przeciwieństwie do innych kobiet nie siedziała w gorącej wodzie z rozmarzoną miną, myjąc się szybko i bez większego zastanowienia. Tarła nagą skórę aż do zaczerwienienia, gdzieś w odosobnionym kąciku, by nikt nie mógł jej zobaczyć. Po wszystkim chlusnęła się zimną wodą, zmywając resztki piany i ponownie okrywając się ręcznikiem. Już w drodze do przebieralni suszyła wycierała mokre kosmyki włosów, nie pozwalając sobie nawet na chwilę bezczynności. Musiała je porządnie wysuszyć, gdyż wychodzenie z mokrą głową na panujący ziąb była samobójstwem. Całe szczęście – miała krótkie włosy, prawie jak u chłopaka. Kobiety krzywo na nią patrzyły, ale dzielnie znosiła te spojrzenia, do kiedy taki wygląd był praktyczny. Wróciła do szatni, natychmiast kierując się do swoich rzeczy, już prawie sucha, nie licząc wilgotnych kosmków włosów. Chwilę przerwy miała już za sobą. Teraz mogła wrócić do pracy.
Ostatnio zmieniony przez Selene dnia Pon Lis 07, 2016 2:35 am, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pon Sie 29, 2016 5:56 pm | |
| Jak było z Erin pytacie? Życie jak zwykle jej nie szczędziło. Ono chyba nigdy ją jakoś nie rozpieszczało, ale ten czas chyba był najgorszy, którego zdążyła doświadczyć. Wszystko było przyjemne i piękne, nazbierało na swoją lutnie. Ba, ona zwyczajnie zbierała przez jakiś czas więcej pieniędzy. W końcu miała dwa źródła dochodów. Ba, jeden nawet bardziej uczciwy. Wszystko szło niemal idealnie. Miała pieniądze na jedzenie, nowe ubrania i ciepły kąt. Czego chcieć więcej? Ciemnowłosa nie potrzebowała niczego więcej. Jednak takie bajki nie mogą trwać długo, prawda? Nie dla takich ludzi jak ciemnowłosa. Hawke musiała się wplątać w bójkę. Nieszczęśliwie upadła i zraniła sobie dłoń. Oczywiście poszła z tym do lekarza niechętnie, ale poszła. Pech chciał, że musiała mieć unieruchomiona rękę. I tu zaczęły się kolejne kłopoty, bo jak ma grać na lutni? Do tego potrzebowała obu rąk. No i nie ma się co oszukiwać do kradzieży także przydają się obie sprawne dłonie. Ech, jakoś to jeszcze ciągnęła dopóki miała trochę kasy. Myślała, że to wszystko jakoś pójdzie, ale myliła się. Bo w końcu po co się nie przemęczać? Tak, skończyło się tym, że ręka szybka nie wróciła do zdrowia. Dodatkowo ta cała zima w tym roku... Uch, same nieszczęścia. Hawke od jakiegoś miesiąca nie miała dobrego śniadania, obiadu czy kolacji w ustach. Udawało jej się dorwać jakieś resztki i tyle. Zwyczajnie głodowała, a to raczej nie wpłynęło dobrze na jej ciało, które i tak było dość chude. Wyglądała źle. W ogóle nie przywodziła na myśl tej butnej i łobuzerskiej dziewczyny jaką była, ale przynajmniej jej dłoń wróciła do jakiej takiej sprawności. Było gdzieś koło 17, gdy cichaczem zakradła się do łaźni. Starała się nie zwracać na siebie uwagi. Chciała zrobić swoje i zwiać. Jaki był plan? Banalnie prosty, a dokładnie chodziło o zwiniecie fantów, zwianie i opchnięcie je gdzieś, aby mieć pieniądze na jedzenie i nowy płaszcz. Akcja poszła wręcz błyskawicznie. Wślizgnęła się do pustej szatni i bez większego namysłu wzięła się za chowanie przedmiotów do torby, którą miała przy sobie. Cały czas nerwowo nasłuchiwała czy nikt nie idzie. W duszy się modliła, aby nikt jej nie nakrył. Coś takiego mogło się dla niej fatalnie skończyć. W ogóle nie zastanawiała się nad tym kogo własność ukradła. Nie zdawała sobie sprawy, że ten ładny, choć nieco zepsuty zegarek, nożyki, sztylet, pieniądze i kluczyk może należeć do inkwizytora. Co to, to nie. Nawet przez myśl jej to nie przeszło. Po prostu zabrała te rzeczy razem z resztą i oddaliła się jak najdalej od damskiej szatni... Nie mogła wiedzieć, że chyba jedna rudowłosa osóbka mogła ją zauważyć, gdy ta wychodziła z pomieszczenia. Mimo to jakoś instynktownie pobiegła, aby jak najszybciej oddalić się z miejsca zbrodni. Realizacja dalszej części panu nie była do końca taka łatwa jak mogła się zdawać. Hawke przedostała się bocznymi uliczkami do typa, który zazwyczaj odkupywał od niej ukradzione rzeczy. Oczywiście nie poszło do końca zgodnie z jej myślą. Ciemnowłosej nie udało się opchnąć wszystkiego, jednak zdobyła trochę grosza, a co za tym szło, zjadła dziś coś lepszego niż resztki. Właśnie wracała od tamtego typa i kierowała swoje kroki w stronę karczmy, w dłoni trzymała zegarek z pękniętym szkiełkiem, którego nie udało jej się opchnąć. W torbie miała oczywiście jeszcze kilka fantów, ale ten jakoś przykuł jej uwagę. Sama nie wiedziała czemu. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Wto Sie 30, 2016 10:29 am | |
| Nigdy, w całym swoim krótkim życiu nie została okradziona. Na obrzeżach miasta, gdzie dorastała, było to po prostu nie do pomyślenia; całe życie obchodziła się bez kłódek i zamków, a nic nie zniknęło z jej domostwa. Podczas szkolenia w Inkwizycji, nic się nie zmieniło, bo tam w przypadku nieprzestrzegania zasad, lądowało się na bruku z pogruchotanymi kośćmi. A później, gdy z dumą nosiła już swój szary płaszcz, złodzieje zapewne woleli nie ryzykować. Zresztą nie wyglądała na taką, która może puścić podobną zniewagę płazem. I pozory w tym przypadku nie myliły. Dlatego też, ciężko opisać, w jakim szoku była, gdy spostrzegła się, że jej rzeczy nie ma na miejscu. Przez chwilę myślała o pomyłce, co jednak okazało się niemożliwe. Zostawiała je dokładnie tutaj. Na tej półce, która aktualnie była pusta. Zamurowało ją. A myślała, że to porządne miejsce…! Kątem oka, tuż przy wejściu dostrzegła poruszenie. Nie zamierzała jeszcze nikogo posądzać, ale ruszyła w kierunku zamieszania, aby chociażby zapytać, czy oddalająca się osoba nie widziała niczego podejrzanego. W ręczniku wychyliła głowę za drzwi, już mając krzyczeć, aby osoba poczekała, gdy ta… po prostu rzuciła się do biegu. Taki widok działał na nią jak spłoszony, ranny królik na psa myśliwego. Chciała się rzucić do biegu, tak jak stała, na boso i z mokrą głową. Warknęła wściekle i usiłowała się opanować, będąc pewna, że właśnie dostrzegła plecy złodzieja, z każdą chwilą oddalającego się z jej pola widzenia. Okropny widok. Nic nie mogła zrobić… Zaklęła, rzucając się do swoich ubrań, które złodziejaszek chociaż oszczędził. Zaczęła się ubierać prawie w biegu, zdenerwowana, jak mało kiedy. Miała iść do pracy, a będzie musiała się użerać z… och, o ile w ogóle znajdzie sprawcę tej kradzieży! Wciskała już buty, opatulając się błyskawicznie płaszczem i grubym szalem. Poza nałożeniem kaptura, nie mogła poradzić nic na wciąż wilgotne włosy. Możliwość stracenia swoich rzeczy, łącznie z zepsutym zegarkiem, zdawała się być o wiele gorsza niż ewentualna choroba. Wybiegła z łaźni, wciąż poprawiając swój ubiór. Rozglądała się, ale straciła już tamtą osobę z oczu, nie dostrzegając jej pośród innych mieszkańców. Skręciła w boczną alejkę z roztargnieniem wypytując ludzi, czy nie widzieli osoby, wymieniając jedynie ubiór postaci, bo tylko to zdążyła zapamiętać. Gdy mokre włosy zdążyły się pokryć lodem, a skóra jej odkrytej twarzy poczerwienieć do niezdrowego koloru, natrafiła na trop. Nie czuła zimna, myśli Selene były zbyt zaabsorbowane poszukiwaniami. Ręce jej skamieniały, ale nie zatrzymała się nawet na moment. Jako (prawie) przykłady mieszkaniec Wishtown, Sel nie wiedziała o istnieniu ludzi kupujących skradzione rzeczy. Dlatego z każdą napotkaną od przechodniów informacją, wątpiła, że zdoła jeszcze odzyskać rzeczy. Nie poddawała się jeszcze, wiedząc, że jeśli zostawi sprawę do jutra, szanse te spadną do zera. Machnęłaby już dłonią na klucz, mimo że należał on do mieszkania, które wynajmowała od niedawna, jednak zegarek… To jedyna pamiątka, jaką miała po matce. Nie zamierzała go tracić z powodu złodziejaszka, który musiał upodobać sobie akurat jej rzeczy. Prawie straciła nadzieję, gdy zwyczajnie… dostrzegła tę osobę w tłumie innych, kroczącą sobie, jak gdyby nigdy nic! Podążyła za nią, przeciskając się przez tłum ludzi i starając się zachować dystans, aby wiedzieć, gdzie trafi. Miała nadzieję dopaść ją w spokojnym miejscu, jednak, gdy tamta skręciła na skróty w ciemną, boczną alejkę, nie mogła nie skorzystać z okazji. Przyspieszyła kroku, dopadając do złodzieja. Szarpnęła ją mocno za ramię, odwracając w swoją stronę. Przez jej twarz przedarło się zdziwienie; nie spodziewała się dziewczyny, mimo że kradzież miała miejsce w damskiej przebieralni. Pomimo wściekłości, która nie przeszła jej nawet o jotę, nie zamierzała dopuszczać się do rękoczynów od razu. Przecież mogła się pomylić, prawda? Wszelakie wątpliwości minęły, gdy dostrzegła to, co dziewczę trzymało w dłoni. Z sykiem pchnęła ją mocno na mur budynku, przypierając natychmiast całym ciałem. Na dobry początek uderzyła ją zaciśniętą pięścią, celując gdzieś w łuk brwiowy. - Następnym razem zawiń mi tez ubrania, abym nie miała możliwości cię gonić – warknęła cicho, wprost w jej twarz, znajdując się bardzo blisko. W żelaznym uścisku zacisnęła palce na jej nadgarstku – tym sprawnym, bez bandaża, z zamiarem odebrania swojej własności, bez dodatkowych szkód na i tak pękniętej powierzchni zegarka. Oczywiście, nie sądziła, że kiedykolwiek będzie "następny raz". – Gadaj, co żeś zrobiła z resztą!? – wrzasnęła na nią, zmarznięta i wściekła. – I lepiej się streszczaj, bo zaraz przestanę być łaskawa i nieco cię uszkodzę, nim trafisz do więzienia, gdzie spędzisz resztę swojego marnego życia… - kontynuowała przez zaciśnięte zęby, wcale nie żartując i nie zamierzając jej wypuszczać wolno, nawet gdyby miała odzyskać resztę swojego dobytku. Zmarnowała wystarczająco wiele czasu na tym mrozie, aby sądzić, że dziewczynie należała się kara. Ściskała ją mocno, czekając na odpowiedź. Czuła się jak ryba w wodzie, przecież to samo miała na przesłuchaniach. Jeśli nie wydobędzie od dziewczyny nic „po dobroci”, zamierzała to uczynić za pocą siły. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Wto Sie 30, 2016 2:29 pm | |
| Dla Erin kradzież była czymś normalnym. Ba, nawet dość akceptowalnym dopóki nie dotyczyło ją to osobiście. W końcu w ten sposób przez większość życia zarabiała na siebie, nie? Hawke miała od najmłodszych lat do czynienia z przestępstwem. Nie ma co tu ukrywać. Ulica to nie jest jakieś przedszkole, gdzie wszyscy się kochają, przytulają i wzajemnie pomagają. Tu się spotyka tego pokroju ludzi, którzy są gotowi wbić ci nóż w plecy lub między żebra, jeśli stajesz się dla nich zagrożeniem albo po prostu wywęszyli odpowiednią okazję, a ty w jakikolwiek sposób im przeszkadzasz. Tu było trzeba uważnie dobierać sobie przyjaciół i mieć na uwadze, że tak naprawdę każdy może być wrogiem. Szła, przyglądając się temu małemu przedmiotowi. Nie rozumiała jak ktoś mógł trzymać zepsutą rzecz. Po co komu takie coś? Okej, ładne, ale zepsute. Westchnęła cicho. Z resztą co ją to obchodziło? Nie jej interes, ona musiała to tylko gdzieś opchnąć i nic więcej. Uśmiechnęła się lekko, a myślami powędrowała już do ciepłej karczmy, gdzie czekała na nią już miska ciepłego i gęstego gulaszu ze kawałkami świeżego chleba obok. Aż usłyszała ciche burczenie w swoim żołądku. Pogładziła go dłonią, a zaraz lekko zadrżała, gdy poczuła chłodniejszy powie wiatru. Tak, musi sobie kupić nowy płaszcz, ten co teraz miała nie nadawał się na taką pogodę, ale przecież innego nie miała w tej chwili. Nic, już chciała schować do kieszeni zegarek i opatulić się bardziej pod szyją szalikiem, który również miał już swoje cudowne lata za sobą, gdy poczuła czyjś mocny chwyt na ramieniu i została gwałtownie odwrócona w stronę napastnika. Ledwie udało jej się na nogach utrzymać przez ten nagły ruch. Spróbowała się wyrwać, ale na nic się to zdało. Zaraz poczuła skutki uderzenia plecami o ścianę, a chwilę później ogłuszył ją jeszcze bardziej cios. Jęknęła głucho. Zwiesiła głowę, całkiem głupiejąc i nie rozumiejąc co się w około niej dzieje. Czuła ostry ból i ciepłą ciecz o metalicznym zapachu, spływającą po jej twarzy i kapiącą na poszarzały, brudny śnieg. Mimo tego pewnie trzymała swoją małą zdobycz w dłoni, nawet nie myślała jej puszczać. Nie ważny był nawet kolejny ból. Nie dotarło do niej to co kobieta mówiła. Te wszystkie słowa zdawały się być jakieś dalekie i nie wyraźne. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała co się tak w ogóle stało. Milczała, oddychając ciut szybciej, drżąc z zimna. Nie podniosła spojrzenia na nieznajomą. Wbijała je uporczywie w swoje buty, zamykając przy okazji jedno oko, na które powoli spływała krew. Milczała, bo wiedziała czym i tak to się skończy. Tak, czy siak dostanie wpierdol. Jeśli nie od tej panny to od gościa, który kupił od niej fanty, i jego 'przyjaciół'. Była świadoma, jak mogło się skończyć donoszenie... Nikt nie lubił donosicieli, a zwłaszcza ludzie z ulicy ich nie tolerowali. Drgnęła lekko na słowo o więzieniu. Bała się go, cholernie bała. W ogóle była wystraszona, choć starała się tego nie pokazywać. Mimo strachu nadal siedziała cicho. To musiała być tylko groźba. Tak, nic więcej, najwyżej jej się dostanie, a potem ten ktoś ją pewnie zostawi pobitą na śniegu i sobie pójdzie. Tak, nie ma innej opcji. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Wto Sie 30, 2016 7:09 pm | |
| Nie zamierzała iść na ustępstwa z powodu jej marnego wyglądu i zmęczenia. Nie ruszało ją nic, dziewczę, dopuszczając się kradzieży spadło w oczach Selene do najniższej rangi. No, prawie, bo przecież były jeszcze czarownice, a najgorsza ze zbrodni nie umywała się do posiadania tego przeklętego genu. Dla niektórych przewinień i grzechów istniało rozgrzeszenie, dla innych, często niezależnych od niczego, już nie. Jednak łaska dla złodziejki w wykonaniu Inkwizytorki ograniczała się do nie zabicia jej na miejscu. I jednym, jeszcze łagodnym ciosie. A więc nie chciała po dobroci. Nie mówiła nic, chociaż Selenie nie miała wątpliwości, że tamta dosłyszała jej pytanie. Wiedziała jednak jak sobie z tym radzić oraz czyniła to bez większych emocji; nie bez powodu przecież wylądowała na stanowisku kata. - Ogłuchłaś!? Czy zabrakło ci języka w gębie? Gadaj w tej chwili!!! – wrzeszczała, kątem oka dostrzegając, że każdy z przechodniów, który również chciał skrócić swoją drogę, przestępując przez tę alejkę, natychmiast się wycofywał, udając, że nic nie widzi. Dobrze, oszczędzi jej to kłopotu. Z pełną siłą szarpnęła jej dłonią, wykręcając ją pod nienaturalnym kątem. Z satysfakcją dosłyszała chrzęst łamanej kości. Pociągnęła ją za złamany nadgarstek na śnieg, a właściwie pchnęła ją, w celu wywrócenia jej. Mówi się, że leżących nie powinno się kopać. Selene najwyraźniej nie słyszała o takiej zasadzie, ponieważ od razu przeszła do czynu; kopiąc dziewczę w okolicach pleców i karku, a jeśli tamta się przewróciła na drugi bok, również i brzucha. Byleby bolało. - Wiesz, co się robi z takimi śmieciami jak ty? – krzyknęła, schylając się po zegarek, który zapewne wypadł dziewczynie ze zranionej ręki. Odzyskała go. Odetchnęła z ulgą, niepokój powoli przechodził. Schowała skarb do kieszeni płaszcza. Teraz musiała tylko załatwić formalności. – Odcina się im obie dłonie, aby nigdy więcej ich nie kusiło. Chcesz tego? – mówiła, nie oszczędzając jej zadanych ciosów, ani też nie wahając się po prostu przystanąć na kończynie dziewczyny, jeśli ta miała jeszcze odwagę uciekać. – Milczysz... najwyraźniej nie wiesz, w jak przejebanej sytuacji się znajdujesz – doradzała jej, a głos Sel z każdą chwilą łagodniał, choć była to pozorna łaska, jej rady nie były do końca szczere. Chciała uzyskać odpowiedź, ale nie dała złodziejce gwarancji, że jeśli ją otrzyma, tamta otrzyma z tego powodu jakiekolwiek profity. - A zresztą. Pierdolę to. Idziemy na posterunek, gówniaro. Poproszę strażników o specjalne traktowanie twojej osoby. Jeśli będziesz miała szczęście, dostaniesz możliwość popełnienia samobójstwa… - syknęła na nią, szczerząc zęby w paskudnie złośliwym uśmiechu. Schyliła się, chwytając dziewczę za fraki, zamierzając siłą zaciągnąć w miejsce, które wymierzy jej sprawiedliwość lepiej niż ona. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Wto Sie 30, 2016 8:42 pm | |
| Nie liczyła na niczyją pomoc. Słyszała dobrze zbliżające się kroki na śniegu, które zaraz milkły na chwilę, aby za moment oddalić się jak najszybciej. Dobrze wiedziała, że nikt jej teraz nie pomoże. Ludzie byli zbyt wielkimi tchórzami, aby w jakikolwiek sposób reagować na takie rzeczy. Z resztą po co reagować w takiej sytuacji w przypadku całkowicie obcych osób? To się nie opłaca, niech załatwią to samodzielnie. Kolejne prawo ulicy: radź sobie sam, nikt ci nie pomoże, co najwyżej jeszcze kopnie. Ciemnowłosa znała ten prawdę jak nikt inny. Nie drgnęła nawet na ten krzyk nieznajomej, choć pewnie, gdyby mogła to zwyczajnie, by się od niej odsunęła. Niestety nie miała takiej możliwości. Pozostało jej patrzenie się w tą cholerną ziemie i czerwoną plamę tworzącą się z jej kapiącej z twarzy krwi. Próbowała wyszarpać dłoń z uścisku rudowłosej, ale to przynosiło tylko jeszcze więcej bólu. Zaciskała mocno zęby, przygryzając wargę, ale na nic się to zdało. Zawyła zaraz z bólu niczym jakieś ranne zwierze, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, które mieszały się z krwią. Całkiem zapomniała o zegarku, puszczając go po prostu, w którymś momencie. Zaraz do tej mieszanki doszedł zimny i brudny śnieg. Wylądowała na ziemi, ratując w ostatniej chwili zranioną rękę przed następnym okaleczeniem. Zaraz się skuliła, próbując ochronić głowę i uszkodzoną dłoń przez kolejnymi padającymi ciosami. Nie miała siły na nic więcej. Nie próbowała nawet uciekać. Dusiła w sobie szlochanie i jęki. Tylko po jej policzkach spływały kolejne łzy, mieszające się z krwią i brudem ulicy. Coś powoli w niej pękało, łamiąc coraz bardziej Hawke psychicznie. Czemu przez całe życie musiała być tak poniewierana? Co takie zrobiła temu światu? Nie miała na to wszystko siły. Chciałaby to wszystko się skończyło. Słowa kobiety zdawały się do niej nie docierać. Ginęły w tym wszystkim. Była przemoczona, brudna i pokaleczona. Mało to w takiej sytuacji nie poczułby się jak śmieć. Leżała skulona na śniegu, drżąc na całym ciele, cicho ledwie słyszalnie szlochając. Uchyliła lekko powiekę, gdy przed dłuższą chwilę nic jej się nie stało. Miała nadzieje, że już jest po wszystkim. Kobieta sobie daruje i zostawi ją w spokoju. Po kolejnych słowach nieznajomej zrozumiała, że mocno się myliła. Wystraszyła się nie na żarty. W przypływie ogromnego strachu zwyczajnie, spróbowała desperackiej ucieczki. Na oślep spróbowała uderzyć w miarę sprawną dłonią z całej siły nieznajomą pod kolanem, a następnie wyrwać się spod jej uchwytu, nawet za cenę straconego płaszcza i uciec od niej jak najdalej tylko mogła. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Sro Sie 31, 2016 7:43 am | |
| Cios zabolał, nie spodziewała się po niej takiej siły i oporu. Będzie musiała się bardziej przyłożyć, aby ją złamać. Po kilku chwilach odzyskała równowagę i zaklęła szpetnie, gdy tamta spróbowała ucieczki. Rzuciła się w pogoń nieco zbyt nerwowo, jakby mogła ją ponownie zgubić, co w obecnym stanie złodziejki było niemal niemożliwe – zostawiała za sobą krwawe ślady na śniegu, a poza tym przez zmęczenie ucieczka nie mogła być efektywna w jej obecnym stanie. Wypuściła z rąk jej płaszcz, zostawiając go za sobą. Dopadła do niej po kilku krokach, nim jeszcze zdołały wyjść z ciemniej uliczki. To jedynie rozjuszyło ją bardziej. Szarpnęła za włosy dziewczyny, korzystając z okazji, że są one na tyle długie, aby mogła zatopić w nich swoje palce. Zwróciła jej twarz w swoją stronę, unosząc lekko, by spoglądała w oczy Selene. Ręce zostawiła jej wolne, nie sądziła, że tamta spróbuje tej samej sztuczki jeszcze raz. Spróbowała jeszcze raz, z nietypową dla siebie cierpliwością: - A więc chcesz, bym zabiła cię tu i teraz, tak? O nie, nie dam ci tej łaski. Nie chcesz nic mówić, twój wybór. Ale ja na twoim miejscu usiłowałabym podjąć współpracę, aby zapewnić sobie resztki wygody, tam, gdzie niewątpliwie wylądujesz. Nie musisz teraz obrywać. Mogłybyśmy się dogadać… - podjęła starą taktykę kata, po której wiedźmy najczęściej pękały. Dawanie nadziei w takim momencie było przede wszystkim okrutne, jednak Selene nie wahała się, chcąc dojść do upragnionego rezultatu. – Wiesz, co się stanie, gdy wylądujesz w więzieniu? Przed procesem będziesz żyła we wspólnej celi. Z tego co mi wiadomo, nie będziesz miała co liczyć na ciepły, sycący posiłek. W pierwszych tygodniach, jako najnowszy nabytek, możesz zwyczajnie umrzeć z głodu. Będziesz wykorzystywana i bita przez inne więźniarki. A jeśli przypadniesz do gustu któremuś ze strażników… Och, byłoby szkoda tak młodej dziewczyny jak ty… - westchnęła ciężko, jakby i ją ruszał los złodziejki. Oczywiście był to tylko pozór, mający ją złamać. - Skoro już rozumiesz, w jak kiepskiej sytuacji się znajdujesz… Nie pogorszaj tego. Zacznij do mnie mówić. Może dojdziemy do porozumienia… - czuły ton, aktualnie przechodzący przez jej gardło był największym skurwysyństwem, jakie mogła z siebie wykrzesać. Nie była do końca zła i zepsuta, bo czuła wstyd z powodu tego, co właśnie robiła. Dziewczyna niebędąca wiedźmą na to nie zasłużyła, nawet jeśli dopuściła się czynu, którego Sel łatwo nie wybaczy. Nieco złagodziła uścisk na włosach dziewczyny, na tę krótką chwilę pozwalając jej obrać wygodniejszą pozycję, ale też nie dając jej zbyt wiele swobody. Rozejrzała się po okolicy, choć jej widok z alejki był nieco ograniczony. - Jesteśmy dwie przecznice dalej od posterunku. Będę szła wolnym krokiem, aby dać ci czas na namyślenie. Proponuję się jednak pospieszyć, jeśli chcesz wynegocjować coś lepszego od zawiśnięcia na stryczku… - straszyła ją. Przyłożyła się do tego. Głos miała zdecydowany, ciężko było wykryć, ile znajdowało się w nim blefu. – Masz po prostu pecha, że trafiłaś na mnie, złodziejko… - dodała szeptem, ruszając z miejsca i krocząc przed siebie, ciągnąc dziewczynę za sobą.
|
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Sro Sie 31, 2016 7:13 pm | |
| Próbowała uciekać, chciała zmusić zmęczone, wycieńczone i pobite ciało do tej ostatniej desperackiej ucieczki, aby ratować siebie, ale zwyczajnie nie była w stanie tego zrobić, niestety. Wola do życia była, ale strudzona ciało nie mogło mu dotrzymać kroku. Dla ciemnowłosej było to straszne uczucie. Bezsilność... Coś czego nie znosiła. Było dla niej okropnym uczuciem, bo rozumiała jaka słaba jest w takich chwilach jak te. Mogła starać się być silna i pewna siebie, ale kim tak naprawdę była w takich chwilach jak te? Nikim, śmieciem z ulicy, który chyba w ogóle nie powinien istnieć, nie...? Zaraz z jej ust wydobył się kolejny dość cichy, ale żałosny jęk. Nie miała siły się już szarpać. Złapała za nadgarstek dłoni kobiety, którą ta trzymała ją za włosy, druga ręka jakby bezwładnie wisiała. Miała dość tego cholernego bólu. Chciała, żeby to wszystko się już skończyło. Chciała zwyczajnie wylizać rany, zjeść coś, cokolwiek, byle napełnić nieco brzuch i schować się przed całym światem. Schować się, odczekać to wszystko i odpocząć. Spojrzała na nią, a w jej tęczówce koloru tak bardzo zbliżonego do odcienia burzowego nieba można było zauważyć zmęczenie i wycieńczenie. Widać po niej było, że chciała, aby to wszystko się skończyło. Spojrzenie człowieka bez chęci do życia? Pewnie ktoś by tak powiedział, ale nie tylko to się kryło w tym wszystkim. Można było w tym dojrzeć jeszcze coś. Cień nadziej i chęci do życia. Była złamana, z każdą chwilą coraz mniej pewnie czuła się na nogach, ale chciała żyć. Przecież w tym wszystkim musiał być jakiś większy sens... Ona nie mogła teraz umrzeć... Nie teraz... Musiała znaleźć to coś... Słuchała słów, padających z ust nieznajomej rudowłosej nieznajomej. Drżała przy tym lekko, sama już nie wiedząc czy było to spowodowane strachem o własną skórę czy zimnem, które jeszcze dotkliwej zaczęła czuć, po tym, gdy straciła swój płaszcz. Krew powoli zaczęła przysychać na jej obliczu. Milczała, patrząc na nieznajomą. Zastanawiało ją to na jaki straszny układ będzie musiała pójść, aby ta ją puściła wolno i zapomniała o całej sprawie. Nie oszukiwała się, nie wierzyła, aby w jakimkolwiek stopniu rudowłosej zależało na jej zdrowiu czy ogólnie osobie. Wiedziała tylko, że musi się z tego jakoś wyplątać za wszelką cenę... Może to źle brzmiało, ale taka była dla niej prawda. Wyczuła, że to wszystko nie będzie takie łatwe. Dodatkowo już była pewna, że tamta nie żartowała z tym więzieniem. Po raz kolejny cicho jęknęła, gdy ta ruszyła. Bez większego wyboru powlokła stopami za tamtą. - Zostaw mnie... Puść... Zrobię co chcesz... Wszystko, tylko mnie zostaw... Oddam ci co mam... Zrobię co zechcesz... Tylko mnie zostaw... - wydusiła z siebie. Nie miała przecież w tym momencie już nic do stracenia, prawda? Wszystko albo nic, nie? |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pią Wrz 02, 2016 2:39 pm | |
| Chwilę dała się trzymać za nadgarstki, ponieważ urzekło ją to, jak słaby był na nich uścisk i jak prędko dziewczyna straciła swoją wolę walki. Prędko jednak chwyciła ją za kark, mocno zaciskając nań palce i pchając do przodu, zapewne w stronę posterunku. - O brawo, ktoś tu zaczął w końcu gadać. Lepiej późno niż wcale, hę? – szarpnęła ją mocno, robiąc minę, w której za nic nie sposób było odnaleźć cieplejszych uczuć. W oczach Selene mieniły się jedynie obrzydzenie i nienawiść. – A co niby mogę otrzymać od takiego śmiecia jak ty? Chcesz mnie przekupić swoim skradzionym majątkiem? Nie wzięłabym od ciebie nic. Nic nie jesteś w stanie mi zaoferować. Zasługujesz tylko na jedno - zgnicie w ciemnych lochach, gdzieś z dala od przyzwoitych ludzi – mówiła cicho przez zaciśnięte zęby, prowadząc ją do miejsca, z którego ucieczki już nie było. Nie sądziła, że kiedykolwiek jeszcze będzie mogła zapomnieć o występku dziewczyny. Nic na to nie wskazywało. Gdyby ktoś teraz powiedział jej, że spędzi ze złodziejką jeszcze kolejne lata, trenując z nią i spędzając więcej czasu niż to konieczne… z pewnością huknęłaby gromkim śmiechem. A nie, chwila. Selene nie zna się na żartach, więc zapewne jedynie zmierzyłaby swojego rozmówcę nieprzychylnym spojrzeniem. W każdym razie, nie uwierzyłaby, bo póki co naprawdę się na to nie zapowiadało. - Sprawdźmy jednak czy takie „wszystko”. Zacznijmy od pytania, które ci wcześniej zadałam. Pamiętasz je, prawda? To teraz udziel mi odpowiedzi. Gdzie jest reszta moich rzeczy? Nie masz ich przy sobie, czyż nie? – kontynuowała, nie zatrzymując się jednak ani na chwilę. Wyszły na zaludniony plac, idąc blisko siebie i z każdym krokiem zbliżając się do posterunku. Mogły wyglądać dziwnie, jednak Selene za nic miała opinię innych, do kiedy wiedziała, że czyni dobrze. – I jeżeli myślisz, że cię zostawię… jesteś w sporym błędzie. Ustalmy jedno. Nie będziesz już wolna. Teraz tylko negocjujemy warunki, w jakich przyjdzie ci żyć – wyjaśniła bez ceregieli, nie pozostawiając dziewczynie nawet cienia złudzeń, że może jeszcze wyjść z tej sytuacji bez żadnej straty. Może odrobinę przesadzała, drobni złodziejaszkowie nigdy nie dostawali długich wyroków, jeśli bardzo nie podpadli władzom. To jednak przemilczała, ukazując tamtej wszystko w najczarniejszym świetle. – Lepiej się więc postaraj – dodała, nawet na chwilę nie zwalniając uścisku.
|
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Nie Wrz 04, 2016 6:50 pm | |
| Zaraz znów cicho jęknęła. Bolało, wszystko ją bolało, a tamta kobieta nie pomagała ewidentnie w zapomnieniu o tym. Ba, ona wręcz jakby z przyjemnością dokładała tego cierpienia ciemnowłosej. Hawke się to w żadnym calu nie podobało. Nic, a nic. Naprawdę była zmęczona i miała dość tego wszystkiego. Przecież miało być tym razem tak łatwo? Zwinie, opchnie i pójdzie się najeść. Phy... Coś na górze chyba ewidentnie chciało pokazać, gdzie jest miejsce Hawke. Erin miała coraz większe wrażenie, że ta siła na górze ma przekonanie, że jej skromna osoba już dawno powinna gnić w ziemi. Słowa rudowłosej ją w tym tylko upewniały. Zacisnęła zęby, słuchając tego wszystkiego. Miała ochotę jej odpyskować, zrobić cokolwiek, by pokazać, że się myli, ale zwyczajnie się bała. W końcu już miała niesprawną dłoń. Nie chciała starać możliwości poruszania kolejną kończyną... Słuchała tego wszystkiego i milczała, dopiero kolejne słowa ją ruszyły. Nie ma tu ani jednego poczciwego człowieka... To jest, do cholery, pieprzone Wishtown! Tu nie ma dobrych ludzi! Nikt, a nikt nie jest tu dobry! przeszło jej przez myśli. Gwałtownie zaparła się nogami, nie miała zamiaru już nigdzie iść. O, nie, nie, nie! Nie da się tak wkręcić. Nie miała zamiaru być taka głupia i dawać sobie dyktować wszystkie zasady gry. Nigdy tak nie robiła i tym razem też nie zamierzała na to przystawać. Nawet jeśli miałaby za to zaraz znów wylądować z twarzą w śniegu. - Nic nie powiem jeśli nie zagwarantujesz mi puszczenia wolno. Nic nie powiem. Nic, a nic, a ty nie odzyskasz swoich rzeczy, nigdy. Pójdą ze mną do diabła. Heh, może wtedy kiedyś sama się go o to zapytasz - wyrzuciła z siebie, spinając wszystkie mięśnie w obawie przed kolejny ciosem. Nie liczyła na to, że wyjdzie bez strat na tym wszystkim. Do cholery jasnej, przecież była pobita i miała złamaną kości. Czy to miało być nic? No raczej, nieprawdaż? |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Sro Wrz 07, 2016 4:01 pm | |
| Niemal się zatrzymała, gdy usłyszała słowa złodziejki, w takim była szoku. Zamrugała, jakby to miało jej pomóc w przetrawieniu jej wypowiedzi i upewnieniu się, że dobrze usłyszała. Nie spodziewała się tego. Może trafiła na jakiś ciężki, wyjątkowo uparty okaz? A może dziewczę wciąż nie wiedziało, w jak złej sytuacji się znajduje? Wpiła jej palce w kark mocniej, nie szczędząc siły, jakby miała ambicję go złamać. Znajdowały się wokół ludzi, więc wolała nie przechodzić do brutalniejszych rozwiązań. Nie z powodu cudzych opinii, które nijak ją obchodziły, a raczej przez niechęć do pakowania się w kolejne kłopoty. Jej cierpliwość wyczerpałaby się do reszty, gdyby jeszcze jakiś szlachetny jegomość zdecydował się stanąć w obronie złodziejki. W razie czego nie wahałaby się zaciągnąć ją ponownie w boczną alejkę. - Chyba się przesłyszałam... – zaczęła przez zaciśnięte zęby. - Myślisz, że to ty stawiasz tu warunki? Sądzisz, że masz jeszcze jakąś kartę przetargową? Pierdolę swoje rzeczy. Twoja wolność w zamian za trochę żelastwa? O nie, bura suko. Wkurwiłaś mnie jeszcze bardziej – mówiąc, ciągnęła ją, a tamta miała coraz mniej czasu na namyślenia. Zresztą, na chwilę obecną zdawać by się mogło, że Inwizytorka straciła wszelakie chęci do współpracy i targowania się. - Znajdę to, co ukradłaś w ten lub inny sposób, już się o to nie trudź. A świadomość, że usychasz właśnie w więzieniu, da mi odpowiednią satysfakcję za stracony czas – syknęła jej do ucha, wewnątrz aż gotując się ze złości. Z mniejszą lub większą pomocą Selene, przeszły wspólnie kolejną z ulic, wyłaniając się za ostatniego już zakrętu. Stąd miały idealny widok na posterunek. – Spójrz. Spójrz przed siebie. Jeszcze trochę… - torturowała ją dalej, wciąż mając nadzieję, że zaoszczędzi jej kłopotu i odpowie na zadane wcześniej pytania. Doprawdy, nie miała nastroju na dalsze użeranie się z dziewczyną. Była przemarznięta do kości, a wilgotne kosmyki włosów, które zamarzły już jakiś czas temu, spowodowały, że niemiłosiernie zaczęła boleć ją głowa. Wolała załatwić do szybko.
|
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Sro Wrz 07, 2016 6:54 pm | |
| Zabolało po raz kolejny. Zacisnęła zęby i w miarę zdrową dłoń w pięść. Zrozumiała, że tamta raczej nie będzie pozytywnie nastawiona do jej planu. Szczerze? Miała to gdzieś. Może to było głupia postawa, ale postanowiła wybrać taką, a nie inną drogę w tej chwili. Wiedziała, że tamta na pewno nie znajdzie swoich rzeczy. W końcu była świadoma tego jak jej znajomy działał. Bez znajomości kobieta go nie znajdzie, a ciemnowłosa nie miała zamiaru jej niczego zdradzać. A przecież sama Erin stwierdziła, że ta tajemnica pójdzie z nią do piekła, a rudowłosa raczej nie wyglądała na taką co by się kręciła wśród złodziej, więc no... Cóż, jeśli miała zawisnąć to chociaż chciała zrobić jeszcze komuś na złość, a z ochotą i rozkoszą miała zamiar to zrobić tej osobie przez, którą miała trafić do więzienia. Cały czas się zapierała nogami. Nie miała zamiar w tej chwili w ogóle ułatwić nieznajomej sprawy. Wcześniej, gdy miała nadzieje, że rudowłosa jednak puści ją wolno, była gotowa złagodnieć, aby samą już postawą spróbować wpaść w jej łaski, ale teraz? Teraz nie czuła już takiej potrzeby. Chciała dopiec tej jędzy jak tylko się najbardziej dało. To była jej mała zemsta. Bogowie jaka rozkosz się na jej serce lała, gdy słyszała ten wkurwiony głos nieznajomej. Tak... Jak pięknie jej to szło. Zaśmiała się na tyle głośnio na ile mogła. Ba, na jej ustach nawet pokazał się ten lekko łobuzerski uśmiech. - Nie przesłyszałaś się. I to naprawdę miłe, że oceniasz moje życie wyżej niż jakąś masę żelastwa. A pierdol, twój wybór, ale moje życie nawet nie jest wart tego twojego żelastwa, którego nie chcesz - odparła jakby w ogóle nie zrażona słowami nieznajomej. Zaraz znów rozbrzmiał jej śmiech. - Ja za to będę się śmiała z idiotki, która zamiast sobie ułatwić życie i odzyskać swoje rzeczy, postanowiła wrzucić głodnego dzieciaka do więzienia. Mogę sobie uschnąć, ale będę bezczelnie się z ciebie śmiała - powiedziała, a w jej głosie można było usłyszeć jakby nutkę rozbawienia. Przełknęła nieco nerwowo ślinę. Nie spojrzała w kierunku posterunku. Co to, to nie. Postanowiła podjąć jeszcze jedną próbę ucieczki. Przecież nie miała nic do stracenia, prawda? A może tym razem się jej uda? Postanowiła, spróbować się rzucić na kobietę. Nie chciała z nią walczyć, nie. Po prostu chciała ją wywrócić i spróbować uciec. Nic więcej. Zaparła się nogami, spróbowała złapać ją w okolicach pasa i powalić, a potem uciec. |
| | | Mary Jane Żniwiarz
Liczba postów : 26 Join date : 01/09/2016
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Nie Wrz 11, 2016 10:15 pm | |
| Siedziała na dachu jednego z budynków napawając się widokiem zakrwawionej kosy. Następnie sięgnęła z wewnętrznej kieszeni płaszcza szmatkę i zaczęła z niezwykłą gorliwością ścierać plamy. Gdy kosa była już względnie czysta, Mary Jane przejechała palcem po ostrzu, cmoknęła niezadowolona i położyła szmatkę na kolanie po czym wyjęła z kolejnej kieszeni papierośnicę, którą zawsze nosiła przy sobie. Nie paliła, więc w środku nie znajdował się ani gram tytoniu, jednak znajdowały się tam jedne z największych skarbów dziewczyny, diamentowa owalna osełka oraz niewielka fiolka ze złotym płynem. Mary Jane wzięła do ręki osełkę, jak zwykle zachwycając się pięknem prostoty tego narzędzia. Zamknęła papierośnicę i schowała do kieszeni płaszcza, nauczona przykrym doświadczeniem, że lepiej nie zostawiać na wierzchu tego, co jest jej drogie. W tym momencie dostrzegła w dole dobrze znaną jej postać. Przechyliła lekko głowę, wpatrując się zainteresowana w twarz swojej rudowłosej przyjaciółki, najwidoczniej próbującej wypatrzeć kogoś w tłumie. Dziewczyna podążyła za wzrokiem Selene i uśmiechnęła się na widok postaci biegiem skręcającej w boczną uliczkę, na której urzędował dobrze jej znany kupiec kradzionych rzeczy. Mary Jane zachichotała cicho domyślając się całego zdarzenia i czekała niemal w napięciu na moment, kiedy Selene pójdzie we właściwym kierunku. Jakież było jej rozczarowanie, kiedy rudowłosa zamiast popędzić za złodziejem, zaczęła kluczyć pomiędzy przechodniami. - Nie tam, nie tam– mruknęła do siebie i spojrzała na kosę. Uśmiechnęła się czule, jak do przyjaciela i z pieszczotą godną kochanki przesunęła osełką po ostrzu, oczywiście na tyle mocno, by je naostrzyć. Kątem oka wciąż zerkała na Selene, kiedy jednak ta zniknęła jej z pola widzenia Mary Jane całkowicie pochłonęło dbanie o broń, ponieważ uznała, że jeszcze będzie czas na odnalezienie przyjaciółki i złodziejaszka. - Nie wypada pokazywać się na mieście z nieprzygotowaną kosą, nie, nie, nie – powiedziała najwyraźniej do kosy i pokręciła głową z uśmiechem. Po paru kolejnych pociągnięciach osełką uznała, że wystarczy tego dobrego i znów sięgnęła po papierośnicę, do której schowała osełkę. Następnie wzięła do ręki szmatkę oraz fiolkę i delikatnie przytrzymując kosę przedramieniem na róg szmatki kapnęła jedną kropelkę płynu. Nasączony materiał przewiesiła przez ostrze, zakręciła fiolkę i gdy skarby w papierośnicy znów znalazły się w bezpiecznej kieszeni płaszcza, Mary Jane przetarła rogiem szmatki ostrze, uśmiechając się przy tym niczym małe dziecko. Przez dłuższą chwilę nacierała ostrze trującą oliwką, a kiedy już równomiernie pokryła metal, polizała ostry czubek, przecinając język. Uśmiechnęła się, rozkoszując się smakiem własnej krwi zmieszanej z ziołowym specyfikiem, którego paraliżujące działanie zaczynała powoli odczuwać na języku. Wypluła krew na szmatkę i rzuciła materiał na ulicę, nie przejmując się jego dalszym losem. Wstała i oparła się delikatnie o trzon kosy wychylając nad krawędź dachu. - No proszę – mruknęła z zadowoleniem widząc, że nie musi się kłopotać szukaniem złodziejki, ponieważ Selene już sobie z tym doskonale poradziła i prowadziła właśnie dość poobijaną osóbkę w kierunku komisariatu. Mary Jane zachichotała radośnie widząc jak bardzo dziewczyna została poturbowana i nie potrafiła odmówić sobie wzięcia udziału w tym przedstawieniu. Kiedy rudowłosa przedzierała się przez tłum ludzi ze swoją ofiarą, Mary Jane przeskoczyła na kolejny dach, i kolejny, starając się podążać w kierunku komisariatu. Momentami kluczyła wśród kominów szukając coraz niższego dachu, aż ostatecznie wylądowała na dachu komisariatu. Usiadła na krawędzi i przebierając radośnie nogami czekała aż Selene i ta druga podejdą bliżej. Usłyszała strzępek ich rozmowy, jednak wystarczająco dużo, by zrozumieć, że rudowłosa jest naprawdę rozdrażniona. - Hi, hi – zachichotała, mając nadzieję, że Selene właśnie prowadzi człowieka na rzeź. Ostatecznie kosa była już gotowa na kolejną ofiarę. Mary Jane zeskoczyła z dachu na przejeżdżający wóz i dalej, na ziemię. Dla efektu chwilę dłużej niż było jej to potrzebne kucała a potem bardzo powoli podniosła się, dopiero na samym końcu odrzucając kaptur i ukazując swój pełen szaleństwa uśmiech. - Głodne tu, głodne tam, uschnie tak czy siak – zanuciła na jakąś radosną, dziecięcą melodię po czym oparła się o kosę i przechyliła lekko głowę na bok. - Ale uschnięte już się nie będzie śmiać… - ni to szepnęła, ni to syknęła i spojrzała na dziewczynę, którą prowadziła Selene. Było to spojrzenie naprawdę szalone, biorąc pod uwagę jak zostało przepełnione brutalnością i chęcią mordu, twarz i postawa jednak wyrażały radosną wręcz swobodę. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pon Wrz 12, 2016 5:51 pm | |
| Nabierała coraz więcej pewności, że w końcu nie wytrzyma i złamie jej ten drobny, słodki karczek, który trzymała w żelaznym uścisku pod swoją dłonią. Nie oczekiwała współpracy, ale również nie spodziewała się podobnej bezczelności! Już wiedźmy prowadzone na stos miały więcej godności! One przynajmniej się nie wyrywały… chociaż to mogła być zasługa zerowych szans na ucieczkę. Musiała się uspokoić, bo inaczej będzie musiała się tłumaczyć przed przełożoną, dlaczego znowu narobiła bałaganu. Nie była okazem cierpliwości, a złodziejka wyczerpała i cały zapas ich niewielkich pokładów. W głowie już układała sobie wymówkę, na wszelki wypadek, gdyby naprawdę nie zdzierżyła i… Oho. Ponownie miała nadzieję, że się przesłyszała. Nie, niestety. Zrobiła bardzo nietęgą minę, a następnie bezceremonialnie uderzyła dziewczynę w twarz, po raz kolejny zapoznając ją ze swoją zaciśniętą pięścią. Czy ona naprawdę się nie bała tego, co wkrótce miało ją spotkać? - Miałabym cię puścić wolno, po tym co uczyniłaś? Nie pochlebiaj sobie, gdyby to ode mnie zależało, już byś nie żyła. Cenię sobie jednak porządek. Zobaczymy, kto będzie się śmiał jako ostatni… z ciekawości, może cię nawet odwiedzę w celi – warknęła na nią, szykując się do oddania dziewczynie kolejnego ciosu. Już przestało ją zupełnie obchodzić to, że zwraca na siebie uwagę, że inni na nią patrzą i nawet na głos zastanawiają się dlaczego krzywdzi to biedne dziewczę. Do kiedy nosiła szary płaszcz, nikt nie odważył się zareagować i tyle jej wystarczyło. Już miała pchnąć dziewczynę na śnieg i zrobić użytek ze swoich butów, gdy przed oczyma stanęła jej postać, której najmniej spodziewała się w całym zamieszaniu. Mogła być nieziemsko wkurwiona, ale na dziecięce zachowanie Mary Jane automatycznie się rozczuliła i twarz jej złagodniała. Nawet jej mimikę, której nikt nie uznałby za uroczą, ona przyjęła z westchnieniem uwielbienia. Kochała tę małą wariatkę. Prędko jednak doszła do siebie i zrozumiała, co się może wkrótce wydarzyć. Natychmiast chwyciła złodziejkę, przyciskając ją mocno do siebie. Spojrzenie żniwiarz zdradzało zbyt wiele, a to nie wróżyło niczego dobrego. Jeśli zaraz jej nie powstrzyma, z pewnością znowu wyląduje na dywaniku u swojej mistrzyni. - O nie, Mary Jane. Tej panienki nie ciachamy, zrozumiano!? To moja sprawa, nie wtrącaj się. Nie chcę mieć przez ciebie problemów. Odłożę ją grzecznie do więzienia… dobrze. BEZ. ŻADNEGO. CIACHANIA – wypowiedziała możliwie głośno i wyraźnie, niemalże dzieląc ostatnie zdania na sylaby. Ścisnęła krótkowłosą dziewczynę mocniej, jakby gotowa osłonić ją własnym ciałem w razie czego. Nie chodziło bynajmniej o szlachetne poświęcenie z jej strony, po prostu znała Mary Jane na tyle długo, aby wiedzieć, że ta jej nie skrzywdzi. Chyba, bo czy można było zdefiniować w jakikolwiek sposób zachowanie szaleńca? |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pon Wrz 12, 2016 8:56 pm | |
| Mimo wszystko chciała walczyć o swoje życie. W końcu jeszcze miała tyle przed sobą i nie oszukujmy, miała więcej szans na przeżycie niż złapana wiedźma, którą prowadzą na stos, nie? Próbowała się ratować, bo chciała żyć. Na co niby były te 17 lat walki i męczenia się na tym padole łez? Teraz miała zwyczajnie zdechnąć jak szczur w więzieniu? Tyko tyle? To mogła to zrobić już lata temu, a nie teraz. Mniej by się przynajmniej męczyła. Oczywiście, że była bezczelna. Przecież taka była już od dziecka. Z resztą chciała w jakikolwiek sposób dopiec swojej oprawczyni. Zemścić się choć w ten drobny sposób za pomocą słów, które nie raz kąsały bardziej niż zadany cios. Ciemnowłosa to wiedziała i zdarzało jej się nie raz, nie dwa wykorzystywać. Z resztą jak miała się inaczej odpłacić, ledwo trzymając się na swoich nogach, które zdawały się z każdą chwilą mięknąć? Słowa były w tej chwili jej jedyną bronią i choć ją postanowiła wykorzystać. Kolejny cios, kolejny jęk bólu i metaliczny smak krwi na ustach, cieknący powoli z rozwalonej wargi. - To mnie zabij - wychrypiała, po czym wypluła na ziemi ślinę zmieszaną z krwią. - W życiu nie uwierz, że cenisz sobie porządek - dodała zaraz, nie patrząc na nią, ale wbijając spojrzenie w ziemie. Miała ewidentnie dość. Zastanawiała się za ile całkiem zmiękną jej kolana i nie będzie w stanie przejść nawet kroku do przodu. Zamknęła oko, kuląc się nieco jakby, to miało zatrzymać kolejny spadający na nią cios.... Ale chwila... Chwila, chwila coś jest nie tak. Ewidentnie nie tak. Nie poczuła bólu. Chwila... Podniosła wzrok z ziemi i zamarła. Zwyczajnie zamarła, gdy zobaczyła osobę przed sobą. NIE, NIE, NIE! coś w niej wrzasnęło. Nie mogła mieć właśnie tej osoby przed sobą. Nie chciała w tak brutalny i okrutny sposób umrzeć. Czym niby na to zasłużyła? No czym? Kilkoma kradzieżami? No, kurwa, chyba nie. Czuła paniczny strach. Była zwyczajnie przerażona. - Zrobię wszystko! Wszystko tylko, nie oddawaj mnie w jej ręce! Błagam! - wyrzuciła z siebie, zanim rudowłosa zdążyła się odezwać. Zadrżała, gdy tamta ją objęła. Zachowywała się w tym momencie ja zaszczute zwierze. Była gotowa gryźć i się szarpać, gdyby kobieta z naprzeciwka, choć o krok by się zbliżyła do jej osoby. |
| | | Mary Jane Żniwiarz
Liczba postów : 26 Join date : 01/09/2016
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Sro Wrz 14, 2016 8:43 pm | |
| Mary Jane już dawno nie czuła tak mocno rozpierającej jej radości. Wiele razy już miała do czynienia z przerażeniem, jakie wzbudzał jej widok, jednak za każdym razem cieszyło ją to inaczej. Radość, którą odczuwała, była tak samo zmienna jak strach, który ja powodował. Niektórzy bali się bólu, inni samej śmierci. Jedni chcieli uciekać, drudzy pogodzeni z losem błagali wzrokiem o szybką śmierć. Tak samo radość mieszała się z innymi uczuciami. W tym momencie była to radość podsycana rozpierającą dumą oraz podszyta strachem. Bano się jej, czyli wszystkim było wiadomo na co ja stać i że lepiej nie zadzierać z Mary Jane ani Inkwizycją. Z drugiej strony, rozpoznano ją, co oznaczało, że nie jest aż tak dobra w ukrywaniu się, jak myślała. Skrzywiła się odrobinę i mlasnęła niezadowolona. Spojrzała na Selene z lekkim niedowierzaniem w oczach. - Tobie więc wolno łamać jej kości, mi jednak odmawiasz cięcia? - prychnęła wskazując lekko opuchniętą dłoń poturbowanej dziewczyny. Zaraz jednak wyprostowała się i skupiła uwagę na rudowłosej, jakby właśnie zrezygnowała z polowania na te konkretną ofiarę. - Ty ją będziesz bolała dłużej, w dodatku może się szarpać, hi, hi - zachichotała i tanecznym krokiem odsunęła się na bok, patrząc odrobinę łakomym wzrokiem na złodziejkę. Gdyby to jej, Mary Jane, pozwolono zająć się tą biedną duszyczką z pewnością już po paru odpowiednich nacięciach w żyłach dziewczyny krążyła wystarczająca ilośc paraliżującego specyfiku, żeby Żniwiarka mogła swobodnie dobierać tortury nie przejmując się zbyt ruchliwą ofiarą. Trucizna ostatecznie mogłaby zabić, ale zwykle Mary Jane była szybsza. Zwykle, bo czasem pozostawiała ofiarę na długie godziny oczekiwania. - Wygląda na to, że będę musiała się obejść smakiem - wstchnęła, przechyliła głowe i oblizała wargi. - Ty mnie nie chcesz, co za pech, ja nie będę błagać Cię. Zwykle biorę to, co chcę, dzisiaj ta ratuje Cię. - zanuciła zwracając się do złodziejki i podeszła odrobinę bliżej, patrząc to na nią, to na Selene. Po chwili zasłoniła usta dłonią i zachichotała radośnie po czym podeszła jeszcze bliżej. Patrzyła prosto w oczy rudowłosej, po czym powoli wyciągnęła rękę i palcem wskazującym delikatnie dźgnęła Selene w mostek. - Masz to, czego ja nie mam, prawda, Selene? - mruknęła z miną młodszej siostry, która nigdy nie będzie taka jak starsza. Potem usmiechnęła się i odsunęła, znów chichocząc radośnie. - Innym razem? - puściła oczko do złodziejki a potem uśmiechnęła się prawie przyjaźnie patrząc na rudowłosą. - Innym razem... - powtórzyła szeptem, kiwając głową. Ktokolwiek by mógł wiedzieć w jakim kierunku pędziły własnie myśli Mary Jane, z pewnością byłby przerażony, ona sama jednak wyglądała na zadowoloną, jakby własnie umówiła się z kimś na radnkę. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pią Wrz 16, 2016 3:19 pm | |
| Była tak wściekła, że aż poczerwieniała na twarzy i zaczęła szybciej oddychać, a stąd już wcale niedaleko było do mordowania drobnych złodziejaszków, nieprawdaż? Cała zebrana w niej złość pękła błyskawicznie, gdy najmłodsza dziewczyna zwyczajnie spanikowała i przestała się opierać. Zbaraniała, przez dłuższą chwilę potrafiła wyłącznie wlepiać wzrok to w Mary Jane, to w złodziejkę. Nie wyglądało na żart, także się nie śmiała, nawet gdyby zazwyczaj to czyniła, ha. Podejrzewała, że sława żniwiarz znacznie ją wyprzedzała. Ach, cóż za złote dziecko! Chciałaby budzić podobny przestrach wśród wiedźm, jednak nie odczuwała w tej chwili zazdrości. Jako przykładna inkwizytorka, czuła dumę i podziw, że święta organizacja ma w swoich szeregach tak wspaniałą postać. Uśmiechnęła się niecnie, a to zazwyczaj zwiastowało kłopoty. - I co ja mam teraz z tobą zrobić…? – Pytanie skierowała wyraźnie do ciemnowłosej, pochylając się nad nią, ale wzrok miała wlepiony w Mary Jane. Wyraźnie znała na nie odpowiedź, drocząc się z nią jedynie. – Ach, już wiem. Znam odpowiednie miejsce. Miejsce, w którym takim śmieciom jak ty, daje się drugą szansę. O ile tylko dożyje się wystarczająco długo, aby dostąpić do takiego zaszczytu. – Ostatnie zdanie zwieńczyła morderczym uśmiechem, w którym nie było nic z wesołości. Zrobiła to ze złośliwości, chcąc by dziewczyna odpowiedziała za swoje czyny, w ten czy inny sposób. - Jane, kochana. Chodź, pomożesz mi, skoro twoja sława obiegła już całe Wishtown. A przy okazji, zapamiętaj jedno. Jeśli ci czegoś zabraniają; targuj się. Zawsze. Może znajdą się dla ciebie jakieś ciachnięcia… - wytłumaczyła jej cierpliwie i nawet radośnie, jakby w rzeczywistości dzieliła się z nią jakimiś mądrymi radami. Zupełnie ignorowała jej dziwaczne zachowanie, do którego przecież zdążyła już przywyknąć. Słów żniwiarz zwyczajnie nie rozumiała, co również nie było żadną nowością. - Och, Śmierć jest świeżo wypastowana, mylę się? Jaka szkoda… - zaświergotała, a jedynym celem tej wypowiedzi było dodatkowe przestraszenie złodziejki, która i bez tego zapewne umierała ze strachu. Bo co mogło być gorszego od spędzenia reszty swojego życia w więzieniu? Zdecydowanie jedno – spędzenie doby w towarzystwie Mary Jane. – Chodź. Jeśli złodziejka będzie się szarpać, nie będę ci miała za złe, jeśli pomachasz jej Śmiercią przed oczyma. Tylko proszę, chcę ją doprowadzić na miejsce w jednym kawałku. Może będziesz miała nową koleżankę, Jane. Cieszysz się? – zapytała donośnie, pozostawiając coraz mniej złudzeń dziewczynie, dokąd chce ją zaciągnąć. Jeśli Mary Jane się zgodziła, ruszyły z miejsca, skupiając na sobie jeszcze więcej spojrzeń przechodniów. Nic dziwnego, zważywszy na ich drużynę: pobite, wychudzone dziecko, rudowłosa kat ze szronem na brwiach i soplami na włosach, no i pani żniwiarz, która o przydomek mogłaby walczyć ze swoją kosą.
|
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pią Wrz 16, 2016 6:51 pm | |
| Patrzyła z przerażeniem na Mary. Była blada jak ściana. Cholernie się bała. Jak tak dalej pójdzie to albo siądzie jej zaraz całkiem psychika, albo zdechnie tu ze strachu. Zwyczajnie nie chciała umierać okropnych męczarniach. Naprawdę co ona miała takiego złego zrobić, by aż taką karę ponieść? Popełniła kilka błędów w życiu, ale żeby one były tak ogromne? Nie przesadzajmy! Była tylko dzieckiem wychowanym na ulicy. Może miała czasem problemy z rozróżnianiem co jest dobre, a co złe, ale to nie była jej wina. Nigdy nie miała nikogo, kto wskazał by jej dobrą ścieżkę. Miała tylko siebie. Musiała sobie radzić. I co? Za to miała teraz umierać w mękach? Nie zważała zachowanie rudowłosej. Przerażone spojrzenie było skupione na żniwiarce. Sama oddychała nieco szybciej niż powinna. Każdy ruch, słowo padające z ust i zachowanie tej chodzącej śmierci ją przerażało. Czuła się okropnie, gdy tamta tak na nią patrzyła. Czuła, że tamta nie ma dobrych planów wobec jej skromnej osoby. Bogowie... Czuła, że tylko jakimś cudem jeszcze jest w jednym kawałku. Co z tego, że kolana jej miękły w każdej chwili? Gdy tamta się do niej zbliżyła Hawke zareagowała instynktownie i niczym przestraszone zwierze w klatce. Próbowała się wyrwać, uciec, ale to było na nic. Rudowłosa ją pewnie trzymała i nie dawała już zwiać. Zamarła dopiero wtedy, gdy okradziona przez nią kobieta po raz kolejny przemówiła i wcale nie zrobiło jej się lepiej. Ba, czuła, że kolana się jeszcze bardziej pod nią uginają, kiedy słyszała kolejne padające słowa z ust rudowłosej. Z każdą chwilą narastała w niej bezsilność i chęć do zwyczajnego poryczenia się jak to mają w zwyczaju robić małe dzieci, gdy się przerażone. Domyślała się gdzie tamta chce ją zabrać i wcale jej się to nie podobało. Nie chciała tam iść, ale wiedziała, że nie ma wyjścia. Nie szarpała się, nie wyrywała, po prostu szła, drżąc z zimna i ze strachu. |
| | | Mary Jane Żniwiarz
Liczba postów : 26 Join date : 01/09/2016
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pią Wrz 23, 2016 11:08 am | |
| Czuła jak złodziejkę ogarnia coraz większe przerażenie a ją samą rosnącą z tego powodu radość. Z radosnym i głośnym śmiechem odskoczyła parę kroków w tył a następnie wykonała zgrabny piruet i spojrzała z czułością na ostrze kosy. Pogładziła delikatnie trzon broni a następnie przyłożyła do niego głowę i przymknęła oczy uśmiechając się delikatnie. Przez chwilę tak stała, delikatnie kołysząc się jak każdy, kto przytula się do ukochanej osoby. Potem zmarszczyła brwi, usłyszawszy z ust drugiej Inkwizytorki coś, co jej się nie spodobało. pokręciła głową i po wyprostowaniu się znieruchomiała. Z zamkniętymi oczami wyglądała przerażająco, ponieważ jedną powiekę miała wytatuowana w ten sposób, że po zamknięciu oczu wyglądała jak pusty oczodół. - Śmieć? - szepnęła i otworzyła oczy patrząc uważnie na Selene. Uniosła górna wargę, odsłaniając zęby. - Szansę... - warknęła i słysząc kolejne słowa podeszła powoli z powrotem patrząc na Selene jakby zrobiła coś wyjątkowo obrzydliwego. Patrzyła rudowłosej prosto w oczy, nie mrugając ani razu podczas tych ciągnących się w nieskończoność sekund, kiedy powoli podchodziła, donośnie stukając obcasami. Wydawało się, że zupełnie nie zwraca w tym momencie uwagi na złodziejkę, cała radość ze sprawiania jej strachu uleciała. - Jeśli czegoś zabraniają, nie błagam. Nigdy. To nie mi masz okazać łaskę - powiedziała cicho, wyraźnie niezainteresowana ofertą "jakichś kilku ciachnięć". Następnie przesunęła się, chwyciła złodziejkę za szczękę i dość niedelikatnie zmusiła do odwrócenia głowy tak, by ich twarze dzieliła bardzo niewielka odległość. Patrzyła dziewczynie w oczy i uśmiechnęła się lekko przekrzywiając głowę. Był to uśmiech wyraźnie wymuszony, świadczący o wyraźnej niechęci do człowieka, wobec którego jest się przyjaznym z przymusu. - Nie lubisz mnie, to nic złego. Ja Ciebie też nie - szepnęła z uśmiechem przyklejonym do twarzy. W końcu Mary Jane była dość szczerym potworem. Na słowa Selene o Śmierci puściła dziewczynę, prychnęła i grzecznie zwiększyła odległość, żeby złodziejka nie zeszła na zawał. Choć miło było patrzeć przez te parę chwil jak się boi. Na tym jednak musiała poprzestać, bo widocznie ta dziewczyna nie była jej pisana. Będzie musiała sobie znaleźć kogoś innego do zarżnięcia. - Śmierci się nie pastuje, to nie but. Ją się kocha i obdarza czułością - poprawiła Selene i obróciła się gwałtownie pozwalając materiałowi czarnego płaszcza groźnie przy tym zatrzepotać. Narzuciła kaptur i ruszyła przed siebie płynnym krokiem, niczym prawdziwa kostucha. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Nie Paź 02, 2016 3:55 pm | |
| Pojęcia nie miała, o czym jej znajoma mówiła, ale to nie przeszkodziło Selene kiwaniu głową ze zrozumieniem. - Tak, tak – przytaknęła jej pobłażliwie, nawet nie usiłując się zagłębiać. Na początku ich znajomości próbowała pojąć, co Mary chodzi po głowie, prędko jednak pojmując, że zadanie nie należy do takich, które można wykonać bez żadnego uszczerbku na psychice, więc przestała. Dziecinna żniwiarz żyła w swoim małym światku, do którego nawet Selene nie miała dostępu. Zwyczajnie zdążyła już przywyknąć. Resztę drogi pokonały bez problemów, Mary Jane spadła jej po prostu z nieba. Zapowiadało się, że jej plan w końcu się ziści, dopiecze złodziejce do żywego, odpłaci się za tę jawną bezczelność. W więzieniu nie mogłaby nic więcej uczynić, ale gdy dziewczyna dostanie się już w ręce Inkwizycji… och, będzie prawdziwie bezkarna. Niemalże chichotała pod nosem, dumna z siebie, jak sobie to wszystko rozplanowała. W końcu dostały się do miejsca, w którym Mary Jane i Selene spędziły znaczną część swojego życia, a za to złodziejka zapewne po raz pierwszy mogła podziwiać potęgę inkwizycyjnych murów z tak bliska. Tutaj też przestały zwracać na siebie uwagę pośród innych inkwizytorów. Rudowłosa, jako że nie miała swojego gabinetu, poprowadziła je do równie przytulnego miejsca, z którego mogła korzystać do woli – jednego z pokojów przesłuchań. Nim jeszcze szron z jej brwi zdążył się rozpuścić, wróciła do drzwi, zwracając się jeszcze do Mary: - Popilnuj jej, proszę. Załatwię to szybko – głos miała spokojny. – Gdy wrócę, chcę ją zastać w jednym kawałku, dobrze? – Poczekała chwilę na odpowiedź i niezależnie od jej treści, wyszła z pomieszczenia, kierując się na piętro grabarzy, w celu poinformowania organizacji o ciekawym przypadku złodziejki, która dostrzegła swój błąd i nader wszystko chce wrócić na odpowiednią ścieżkę w życiu.
/ Sory, że tak długo mi to zajęło ;x |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Nie Paź 02, 2016 9:03 pm | |
| I co ona miała teraz zrobić? Zbita, wystraszona, zmarznięta i głodna. Nie próbowała uciekać, szła posłusznie, choć czuła narastający strach z każdym kolejnym krokiem. Dziwiła się samej sobie, że jest jeszcze w stanie iść na tych drżących nogach. Nie chciała tego wszystkiego. Żałowała, że nie okradła kogoś innego. Nie rozumiała czemu los po raz kolejny dowala jej takimi kłodami pod nogi. Czemu musiała trafić w łapy Inkwizycji? Co ona takiego złego zrobiła? Nie wiedziała. Chciała, aby to wszystko okazało się złym snem, a ona obudziła się w swojej zimnej kryjówce otulona paroma zniszczonymi kocami i płaszczem. Tak, bardzo tego chciała... Ale to przecież nie mogło się stać. To byłoby za piękne. Myślała czy nie spróbować się targnąć na swoje życie. W końcu to chyba była lepsza opcja niż śmierć spowodowany z ręki członka Kapturów, nie? W miarę szybki i bezbolesny koniec, prawda...? Nie spojrzała na mury. Cały czas wbijała spojrzenie w ziemię. Nie podziwiała murów inkwizycyjnej siedziby. Gdy tylko została sam na sam z żniwiarką jakoś tak instynktownie odsunęła się jak najbardziej mogła. Instynkt jej podpowiadał, że najlepiej się trzymać jak najbardziej z dala od niej. Ciemnowłosa naprawdę nie chciała ryzykować kolejnymi ranami czy brakiem jakieś kończyny. Patrzyła z jakimś strachem na kobietę, krzywiąc się lekko z powodu rannej dłoni. |
| | | Mary Jane Żniwiarz
Liczba postów : 26 Join date : 01/09/2016
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Sro Paź 05, 2016 9:05 pm | |
| Szła przed siebie, nawet nie myśląc o oglądaniu się na Selene. Wiedziała gdzie i dokąd pójdą, a że miała fanaberię towarzyszenia im, poszła z nimi. A raczej, przed nimi, jakby sama Śmierć torowała tej dwójce drogę. Mary Jane uśmiechała się pod nosem, pilnując, żeby cień kaptura zakrył jej radosne nastawienie. Już straciła nadzieję na jakikolwiek swój udział w tej sprawie, ale zawsze mogła liczyć na to, że kiedy tylko znajdą się w pokoju przesłuchań, Królestwie jej rudowłosej przyjaciółki, sytuacja zmieni się diametralnie. - Chrzęst łamanej kości, dzisiaj cię ugości... Patrzysz na mnie wilkiem, tylko kropel kilka... Krwi ci napsuję, czego dziś żałujesz... Giń, ach, giń, śmiercią straszliwą, krzycz, ach krzycz, głosem chrapliwym... Nikt nie uratuje cię! Hihihi - zanuciła i zaśmiała się, kiedy weszły do budynku. Gdy tylko dotarły do pokoju przesłuchań, Mary Jane wślizgnęła się za drzwi zanim ktokolwiek mógłby zaprotestować, nauczona, że czasem mogą jej odmówić przyjemności z patrzenia na tortury, jeśli odpowiednio szybko nie dostanie się do środka. Dlatego już w pomieszczeniu rozejrzała się za miejscem wystarczająco wygodnym, a kiedy z lekkim rozczarowaniem przypomniała sobie, że brak tutaj wygodnych foteli dla publiczności, usiadła na samym środku na podłodze tak płynnym ruchem, jakby się rozpływała w dół. Odrzuciła kaptur, przyciągnęła jak najbliżej siebie ostrze kosy, jakby tuliła się do ulubionego pluszowego misia i przygryzając wargę czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Zdziwiły ją słowa Selene, więc przechyliła głowę i spojrzała na rudowłosą pytająco. Niewiele to jednak dało, gdyż przyjaciółka zniknęła równie szybko jak oddała żniwiarce więźniarkę pod opiekę. Mary Jane uśmiechnęła się drapieżnie w kierunku złodziejki. - Zostawiła nas, hihihi - zaśmiała się i nagle spoważniała na widok krzywej miny złodziejki. - A ty się boisz, boisz się i cierpisz - szepnęła z fascynacją uważnie przyglądając się dziewczynie. Wstała powoli i podeszła do złodziejki, patrząc na nią uważnie. Nie zdawała sobie nawet sprawy, że zagania dziewczynę w róg, po prostu zechciała się znaleźć jak najbliżej. Fascynowało ją skąd u ludzi bierze się cierpienie i strach, nie rozumiała tego. Było to zjawisko zabawne, ale też intrygujące. A skoro nie mogła bawić się patrząc jak ofiara reaguje na coraz silniejszy ból fizyczny, chciała dowiedzieć się skąd u dziewczyny pomysł, żeby się bać. Mary Jane nigdy nie bała się tego, że Selene lub ktoś inny zrobi jej krzywdę. Głównie dlatego, że niewiele osób byłoby w stanie zrobić jej krzywdę, chyba jedyna rudowłosa mogłaby próbować, ale jak na razie nie chciała. - Czemu się boisz? - szepnęła, kiedy już znalazła się tak blisko złodziejki, że mogła liznąć ją w nos. Nie wiedzieć czemu, uznała to za wspaniały pomysł, więc po prostu to zrobiła. Liznęła złodziejkę w nos, zostawiając małą plamę krwi, ponieważ język jeszcze nie do końca się zagoił ze względu na truciznę. W tym samym czasie cięła ostrzem przez nadgarstek dziewczyny, niezbyt głęboko, więc nie uszkodziła poważnie ręki, ale z pewnością zacięła mocniej niż było to konieczne do samego wprowadzenia specyfiku z ostrza do krwiobiegu złodziejki. Zaraz potem odsunęła się chichocząc i podskakując radośnie i patrzyła na reakcję dziewczyny, której naprawdę była ciekawa. W końcu złamaną kość dodatkowo doprawiła cięciem, ale już za parę chwil dziewczyna powinna poczuć mrowienie i powoli ustępujące czucie w ręce, które nie powinno pójść dalej niż do łokcia. Dzięki temu Mary Jane wyświadczyła jej właściwie przysługę, w dość nietypowy sposób znieczulając złamanie. A wszystko w imię sprawdzenia jak to wszystko działa. Czy naprawdę boli? Czy tego się boi? Czy ból siedzi w jej umyśle i będzie czuła go nawet wtedy, kiedy fizycznie powinna przestać odczuwać istnienie uszkodzonej ręki, nie mówiąc o bólu z tym uszkodzeniem związanym? A może przestanie czuć ból i przestanie się bać? Mary Jane była ciekawa zarówno reakcji jak i mechanizmów, które tę reakcję mogą spowodować. Gdyby tylko miała jakiś obiekt do testów... Ale jak na razie każdy reagował inaczej. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Czw Paź 06, 2016 5:57 pm | |
| I co ona sobie myślała? Niby odsunięcie się jak najdalej od tego chodzącego diabła miałoby w jakikolwiek sposób pomóc w ucieczce? Głupota, głupota! Gdy tylko zobaczyła, że żniwiarka wstała w środku momentalnie spanikowała. Zaczęła się cofać, dopóki nie uderzyła plecami i zimne kamienną ścianę. Skrzywiła się przez moment, ale na jej obliczu raczej malował się strach. Dziewczyna miała lekko przyśpieszony oddech, a jej ramiona delikatnie drżały. Słowa kobiety zdawały się w ogóle nie trafiać, a może po prostu Hawke miała aż tak ściśnięte gardło ze strachu, że nie potrafiła z siebie niczego wydusić. Cóż, ciemnowłosa na pewno była po prostu przerażona. Bała się tej kobiety, bała się ostrza kosy, która tamta trzymała. Bała się, że to już jej koniec. Nie chciała sobie nawet wyobrażać co jasnowłosa mogła z nią w tym momencie zrobić. Nie chciała wiedzieć co tamtej wariatce łaziło po jej łbie. Ona chciała stąd uciec... Był tylko jeden mały problem - nie miała jak. Tę w miarę zdrową dłoń zacisnęła w pięści, ale nie miało odwagi zrobić nic więcej. Była aż zbyt świadoma tego jak mogły, by się skończyć próby uderzenia tej kobiety, a Hawke na pewno nie chciała zostać rozczłonkowana przez jej kosę. Za dużo nasłuchała się opowieści o niej. Nie chciała skończyć jak jedna z ofiar Krwawej Mary Jane. Jęknęła z bólu i skrzywiła się na poczynania Mary. Brzydziło ją to co właśnie zrobiła tamta. Rękawem wytarła swoją twarz, nie zdając sobie na początku sprawy co Mary zrobiła z jej ręką, a dopiero po chwili zrozumiała co tak naprawdę się stało i w tym momencie zwyczajnie się jeszcze bardziej przeraziła. Ów strach został jeszcze bardziej spotęgowany poprzez stracenie czucia w ręku. W tym momencie coś w niej pękło. Jeszcze przez chwilę próbowała poruszać palcami, ale to się nie udało. Hawke momentalnie osunęła się po ścianie, usiadła pod nią i zaczęła płakać jak małe dziecko. Zakasująca reakcja? Raczej nie koniecznie. Erin nie była świadoma tego, że jej dłoń nie może być sparaliżowana do końca życia. Nie znała się na tym wszystkim. Dla niej sygnał był jasny. Nie ma czucia, nie ma gry na lutni. To ona już wolała, gdy bolało, ale chociaż miała nadzieję, że da się coś z tym zrobić, wyleczyć, by mogła dalej poświęcać się swojej pasji. W tej chwili naprawdę miała dość. Była całkiem złamana. W końcu czuła, że w tej chwili już wszystko co najbardziej kochała zostało jej zabrane brutalnie zabrane. |
| | | Mary Jane Żniwiarz
Liczba postów : 26 Join date : 01/09/2016
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Czw Paź 06, 2016 9:19 pm | |
| Patrzyła na złodziejkę kiwając się na boki, równowagę utrzymując tylko dzięki opieraniu się o kosę. Wysunęła i lekko przygryzła język, jak ktoś kto właśnie całkowicie poświęca uwagę swojej twórczości. Widząc reakcję Hawke nie można powiedzieć, żeby się nie rozczarowała. Mlasnęła niezadowolona i usiadła naburmuszona z powrotem na ziemi. - Nie boisz się tego bólu - warknęła, patrząc na dziewczynę spode łba. Następnie z ciężkim westchnieniem położyła się na plecach i przytuliła się do kosy. - Nie boisz się, że cię zranię. Boisz się, że ci zabiorę to, co jest dla ciebie ważne. To wyjątkowo głupie z twojej strony, wiesz? To nie ja ci to zabiorę. Selene to zrobi, jeśli nie oddasz jej wszystkiego. Boisz się, że cię zabiję. To też jest głupie. Nie wolno mi cię zabić. Boisz się tego, co mówię, chociaż ja mówię bardzo mądre rzeczy, które mogą ci się przydać... - odwróciła się na brzuch i spojrzała w kierunku złodziejki. -Kierujesz się... emocjami? - zapytała tonem tak naiwnym, jakby było to dla niej nie do pojęcia, że ktokolwiek mógłby kiedykolwiek kierować się w czymkolwiek emocjami. Sama nie zdawała sobie sprawy, że w bardzo rzadkich przypadkach ona sama kieruje się irytacją, rozbawieniem czy nawet irracjonalną chęcią zrobienia czegoś. Nie mogła jednak pojąć dlaczego ktoś miałby robić cokolwiek co sprawia, że czuje się gorzej. To tak jakby Mary Jane nacinała sobie język i powodowała jego odrętwienie w wyniku trucizny, wcale tego nie lubiąc. To w jej mniemaniu byłoby chore i niepoważne. - Hihihi, robisz sobie krzywdę, której nawet nie lubisz, to nienormalne. Ja nigdy nie robię sobie krzywdy, której nie chcę. Jesteś głupia - zawyrokowała i zajęła się kosą, uznając złodziejkę za niewartą jej dalszego zainteresowania. Wzięła, co chciała, ponapawała się strachem, zawiodła się na reakcji, nie ma nic ciekawego do roboty, a krzywdzić bardziej nie wolno. Co oznacza, że nie wolno bardziej ciąć, ponieważ Mary Jane albo brała to, co chciała, albo bardzo ostentacyjnie pokazywała co myśli na temat rzucania jej podobnych ochłapów rozrywki. - "W jednym kawałku", "żywa", "możesz się pobawić, ale się nie baw". A wypchaj się, Selene Torment - warknęła w kierunku drzwi, położyła się wygodniej, przytuliła kosisko i zamknęła oczy, jeszcze trochę pod nosem pomstując na to, w jakich niesprawiedliwych warunkach przyszło jej się znaleźć i jak to wszystko wina rudowłosej, która zupełnie się nią, Mary Jane, nie przejmuje a dba tylko o własne rozrywki. W tym pomstowaniu opamiętała się dopiero, kiedy doszła do wniosku, że niech no tylko Selene się zjawi a już Mary Jane pokaże jej, że nie wolno się tak samolubnie zachowywać. Postanowiwszy sobie to wszystko najzwyczajniej w świecie zaczęła drzemać, jak zwykle snem tak lekkim, że najdrobniejszy szelest ze strony złodziejki lub drzwi natychmiastowo by ją obudził. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Łaźnia publiczna Pią Paź 07, 2016 5:26 am | |
| Skoro najmniejszy szelest był w stanie obudzić Mary Jane, z pewnością uczyniło to również zachowanie Selene, a mianowicie jej wrzask jeszcze przed wparowaniem do pokoju tortur z pełnym impetem, aż otwierane drzwi wyżłobiły pęknięcie w murze, trzęsąc się w zawiasach. Dyszała ciężko, biegnąc do lochów całą drogę. Nie zatrzymała się nawet na moment, od razu ogarniając wzrokiem sytuację i podchodząc do złodziejki szybkim krokiem, podczas gdy stukot jej obcasów wypełniał echem całe pomieszczenie. Dorwała się do ciemnowłosej, oceniając szkody, chwytając w dłoń jej podbródek i gwałtownie przechylając w jedną i w drugą stronę, niczym zwierzęciu. Odgarnęła włosy dziewczyny, sprawdzając, czy uszy wciąć ma na swoim miejscu. Wzrokiem omiotła szyję, zaraz unosząc obie dłonie, jednak nie dostrzegając więcej ran, niż sama by jej zadała. Rzuciła Mary Jane badawcze spojrzenie zza zmarszczonych brwi, prędko jednak powracając do złodziejki. Ślady łez wciąż były świeże… - Co ty jej zrobiłaś!? – ryknęła na swoją towarzyszkę z Inkwizycji, tonem, jakiego nigdy wobec niej nie używała. – Dlaczego ona płacze!? – wtórowała dalej, puszczając dziewczynę i stając naprzeciw Mary Jane. Była wściekła, zestresowana i… przerażona. Nie wiedziała co robić. Chwilę wpijała twarde spojrzenie w oczy swojej rozmówczyni, po czym napięcie z niej uszło, a ona opadła na stół tortur, ukrywając natychmiast twarz w dłoniach. Zdążyła się już domyślić, że Mary Jane pozwoliła sobie pomachać kosą, zapewne raniąc dziewczynę i strasząc ją do reszty. Niewiele już ją to obchodziło. Była szczerze załamana. Westchnęła głęboko, po czym przeszła do tłumaczenia, spoglądając na nie przez rozchylone palce: - Byłam wyjaśnić całe zajście… - Na starcie pominęła już szczegół, że została zrugana od góry do dołu, jako że wcale nie pominęła fragmentu z łamaniem kończyn i dobitnym wpierdolem. Po zachowaniu Selene można było się jednak domyślić, że rozmowa z grabarzami nie do końca przebiegła po jej myśli. – Powiedzieli… że mogą dać jej szansę, tylko… muszę wziąć za nią odpowiedzialność. – Słowa ledwie przeciskały się przez zaciśnięte gardło inkwizytorki. Dostała, jeszcze kilka wytycznych, ale póki co zachowała wszystko dla siebie. Właśnie dlatego tak do nich spieszyła, od razu po usłyszeniu tego dziwnego warunku. Nie do końca ufała Mary Jane w podobnych kwestiach, a złodziejka (prawdopodobnie) nie była wiedźmą, aby móc ją bezkarnie zabić i zamieść całą sprawę pod dywan. Nie chciała tego, czuła, jakby los zaśmiał się jej w twarz. Ściskało ją w środku, gdy pomyślała, że teraz będzie musiała iść dopełnić z nią resztę formalności… Nie spodziewała się żadnych kompromisów, więc z wolna, w głowie Selene kiełkował plan, jak upozorować wypadek, w którym ich drogi mogłyby się rozejść. Skierowała swoje zmęczone spojrzenie na ciemnowłosą, w końcu zwracając się bezpośrednio do niej: - I co ja mam teraz z tobą zrobić…? – Nie rozumiała, dlaczego pytała ją o jakiekolwiek rady. Była zdesperowana i wyczerpana, a w dodatku, zdawało jej się, że… o, tak. Właśnie dostała dreszczy, mimo że sople powstałe na włosach, zdążyły już odtajać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Łaźnia publiczna | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|