Krzyki niosły się na wiele przed nimi i za nimi. Przechodnie byli świadkami dziwnej sceny… dziwnej, lecz takiej, do której już mogli zdołać się przyzwyczaić. Krótkowłosa złodziejka, a kilka kroków za nią rudowłosa inkwizytorka odziana w bryczesy, koszulę i skórzaną kamizelkę w pełnym rynsztunku. Obie biegły.
Z Erin były już sławne na całe miasto. Ich poczynania rodziły plotki i krążące za nimi szepty. Ostatecznie wielu mieszkańców z Wishtown mogło słyszeć o inkwizytorce i jej podopiecznej – złodziejce, którą Selene zobowiązała się naprowadzić na dobrą drogę. Sądząc po przekleństwach niosących się wąskimi uliczkami, marniej jej to wychodziło. Hawke pomimo coraz lepszego standardu życia, najwyraźniej nie zamierzała porzucać kradzieży, co by się nie mówiło i jakby się jej nie prosiło. A tym samym, Selene, która miała nieszczęście ją na tym przyłapywać lub dowiadywać się o poczynaniach podopiecznej po fakcie, miała ręce pełne roboty.
- ZABIJĘ CIĘ, tym razem cię zabiję, gdy złapię! – wrzeszczała za nią, nieświadoma, ile razy obiecywała dziewczynie podobne rzeczy.
Rzuciła się za Erin w pościg, machając wysoko uniesioną pięścią, wygrażając nią niczym rolnik na polu, gdy wyrostki ukradły mu całe pęki marchewek. Goniła dziewczynę, nie zważając na komentarze innych, przedzierając się przez gęsty tłum mieszkańców Wishtown. I niestety, treningi, jakim poddawała się Hawke były aż nadmiar efektywnie; Selene po krótkiej chwili straciła ją z oczu, wpadając na ścianę i usiłując złapać oddech.
Rozejrzała się wściekle wokół, zastanawiając się, który kierunek powinna obrać teraz. Dyszała ciężko, poprawiając swą broń u pasa (by jej nie zawadzała, nie zamierzała jej użyć przeciwko Erin). Nim się zdecydowała, oparła dłoń o ścianę chcąc się od niej odbić i podjąć pościg na nowo.