Przeszli jeszcze kawałek zanim trafili do kamienicy, w której Wolfrik wynajmował mieszkanie. Wolf otworzył drzwi za pomocą klucza, który miał przy sobie. Przepuścił Mei, po czym sam wszedł, a na samym końcu wlazł Frisk. Ciemnowłosy przeprowadził dziewczynę przez przedpokój, a następnie skręcił w prawo i po schodach wszedł na kolejne piętro. Gdy tak wędrowali do ich nosów doszedł zapach gulaszu, od którego mogła pocieknąć ślinka. Po chwili byli już w pokoju Petersa. Pomieszczenie było przeciętnej wielkości. W izbie znajdywała się szafa, wieszak, biurko z całkiem wygodnie wyglądającym krzesłem, mały stolik, łóżko i posłanie dla Friska obok, którego leżały dwie miski. Wystrój był dość surowy, pozbawiony niepotrzebnych ozdób. Tylko na stoliku stał drobny wazonik z bukiecikiem świeżych kwiatów, a na ścianie można było zauważyć pojedyncze obrazy. Łóżko, które znajdowało się niedaleko okna było pościelone i przykryte kocem. Już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że Wolfrik dba o porządek w pokoju. Oczywiście zdarzył się jakiś przedmiot w nieodpowiednim dla siebie miejscu, czy jakiś ciuch rzucony na krzesło, ale nie można było zarzuć mu bałaganiarstwa.
- Witam w moich skromnych progach. Możesz się tu czuć jak u siebie – powiedział, zdejmując z siebie poszczególne bronie, wieszając je na wieszaku. Frisk w tym czasie podszedł do miski z wodą, aby się z niej napić, a następnie uwalić na posłaniu. - Ja pójdę do gospodyni i poproszę ją o przyniesienie obiadu. Poczekaj tu na mnie z Friskiem, dobrze? – zaproponował, odwieszając na płaszcz na wieszak.