IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Salon Krawiecki "Aksamit"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Louise Anker
Pisarka
Louise Anker

Liczba postów : 23
Join date : 23/01/2018

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptySob Maj 04, 2019 10:04 am

Salon Krawiecki "Aksamit"  MJGxUY8


Salon Krawiecki "Aksamit" znajduje się niemalże w centrum miasta i jest dość popularnym miejscem wśród lokalnej burżuazji oraz arystokracji ze względu na jakość i renomę sklepu. W Salonie można zamówić ubranie na wymiar lub kupić już uszytą kreacje, a nawet ją przymierzyć z racji istniejącej przymierzalni.
Powrót do góry Go down
Louise Anker
Pisarka
Louise Anker

Liczba postów : 23
Join date : 23/01/2018

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptyPią Maj 10, 2019 9:30 pm

Nadchodziły takie momenty, gdy Louise musiała w końcu odwiedzić krawca w celu zakupienia nowego odzienia. I dzisiaj był ten magiczny dzień. Był początek Maja więc i też znaczyło, że będzie cieplej. Dlatego też musiała odwiedzić krawca, by zamówić sobie parę sukien, marynarek czy koszulek. Może nie było to zbyt oszczędne, ale wychodziła z założenia, że komfortowe odzienie było jednym z głównych czynników dobrego samopoczucia. A ostatnimi czasy potrzebowała go coraz więcej. Powodów było wiele, ale wszystko sprowadzało się do wszechobecnej nudy oraz braku ciekawszej pracy. Jej dni ograniczyły się do czytania papierów, podpisywania papierów, pisania papierów i tak w koło Macieju. Coraz mniej informatorów, prawie nic wspólników i zero informacji. Nie brzmiało to dobrze zakładając, że zajmowała się w firmie Wywiadem i wszelkimi informacjami. No i też ostatnimi czasy jej życie prywatne nie sprawiało większego sensu, a lokalna arystokracja robiąca sobie z nich żarty dolewała tylko oliwy do ognia. Była spokojna jak większość członków tej rodziny, ale i też nie ograniczała środków, gdy ktoś ją mocno wkurwiał. A jej cierpliwość powoli się kończyła.
- Ręce szeroko na boki - Niski głos należący do Andre - Krawca oraz właściciela sklepu całkiem skutecznie wybudził ją z zamyślenia. Jego głos był czymś innym co słyszała na codzień, ponieważ mężczyzna był jednym z niewielu przedstawicieli Francuskiej diaspory w Wishtown. A jako że ona sama była rodzoną Francuską sprawiało, że uznawał on komunikacje w ich rodzimym języku za słuszna rzecz. Jej to oczywiście nie przeszkadzało, szczególnie, że gdyby był Niemcem to, rozmawiałaby z nim w jego języku. Była to dość szybka droga do szacunku i zaufania, którego tak bardzo potrzebowała od różnych osób. Ponad połowa jej pracy polegała na zaufaniu innych osób i ich chęci do dzielenia się ważniejszymi informacjami.
- Wybacz za zamyślenie. Ostatnio żyje z głową w chmurach - Odpowiedziała mu z uśmiechem na ustach i tak jak kazał, to rozchyliła szeroko swoje mechaniczne kończyny. Jednym z jego plusów było to, że zupełnie mu nie przeszkadzały.
- I nie słyszałeś może ciekawszych rzeczy? W końcu odwiedza cię dużo ważniejszych osobistości - Zaczęła, mając nadzieje, że może ją uraczy ciekawszą plotką, szczególnie że od czasu do czasu potrafił jej przekazać coś przydatniejszego.
- Nie wydaje mi się panienko. No chyba, że chcesz usłyszeć kogo Lady Irving chce zaprosić na ślub swojej córki. Jeszcze talia i jesteś wolna. - Andre miał w zupełnym poważaniu, że właściwie blondynka też należała do rodziny szlacheckiej i mógł ją tym obrazić. Wiedział jednak, że w tym przypadku Louise za bardzo nie zawracała sobie tym głowy, a i też nikt nie mógł go poprawić, szczególnie że rozmawiał z nią w obcym dla lokalnych języków.
Miarka krawiecka owinęła się wokół jej nagiej talii, i po sprawdzeniu rozmiaru pokierował ją ręką by zeszła z podestu. Louise też mogła się w końcu ubrać, bo wszelkie przymiarki i pomiarki były prowadzone prawie nagie, gdzie większość kobiet miała na sobie tylko dolną część bielizny. Od niewielka cena za dopasowany strój a i też krawiec nigdy nie spoglądał na piersi kobiet, bo i też nie każde były warte oględzin oraz miał ważniejsze rzeczy do roboty. Dwadzieścia lat bycia krawcem sprawiło, że był odporny na widok piersi. Nawet tych ładnych.
Po ubraniu się Louise w końcu mogła opuścić pracownie mężczyzny, przechodząc do głównej części sklepu wypełnionej półkami i wieszakami z najróżniejszymi ubraniami, czy akcesoriami w standardowych rozmiarach. W końcu nie każdy decydował się na indywidualne szycie a biznes musiał się kręcić, prawda? Niestety blondynka już na sobie czuła na sobie parę czyichś oczu. A konkretniej trzy pary należące do trzech arystokratek...a raczej żon arystokratów, które spojrzały na nią i zaczęły się wymieniać spostrzeżeniami na jej temat. Nie wiedziała kim są bo najprawdopodobniej należały do tej biedniejszej arystokracji a ona cóż. Miała tą być nieprzyjemność być wraz z Fransem rozpoznawana w tych kręgach, co też zmusiło ją do przyzwyczajenia się do niepochlebnych widoków, i różnorakich plotek. Ale dzisiaj była wyjątkowo blisko by coś im zrobić. Miała już dość więc...usiadła na jednej z kanap i uznała, że poczeka na rachunek za dzisiejszą sesję w spokoju. Chociaż czułą, że ten spokój dość szybko zostanie zerwany.
Powrót do góry Go down
Fleur
Arcymistrzyni
Fleur

Liczba postów : 39
Join date : 18/02/2019

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptyPią Maj 24, 2019 5:14 pm

Chwile po tym jak Louise postanowiła usiąść, drzwi uchyliły się nieznacznie a do środka zawitała smukła sylwetka, całkowicie odziana w długi, sięgający kostek szkarłatny płaszcz. Szybko odszukała wzrokiem mężczyznę, który wyglądał na właściciela. Miała wprawę w rozpoznawaniu krawców. Całą jej rodzina się tym zajmowała, dorabiając się tego, co teraz posiadają.
Leniwie rozpięła płaszcz, powolnym krokiem ruszając w stronę mężczyzny. Po wnętrzu rozległ się cichy stukot podeszew butów, okutych metalem który jednak ucichł gdy na jej drodze stanęła jedna z dziewek.
Postać odziana w czerwień zdjęła kaptur, ukazując niemalże białe włosy i parę dwubarwnych oczu, które zlustrowały drobną sylwetkę szlachcianki.
- Czego? - Mruknęła jedynie jednak w jej głosie dało się dostrzec cichą groźbę. Już chciała ją odsunąć, jednak dwie pozostałe, najwidoczniej bardziej przytomne koleżanki szybko zgarnęły trzecią, ratując ją od problemów. W między czasie właściciel salonu zdołał podejść do nowo awansowanej arcymistrzyni.
- podszyj kaptur, jest zbyt cienki. Rękawy są zbyt ciasne, poluzuj je, możesz je nawet rozciąć do połowy łokcia. I wymień guziki na te - Mruknęła wręczając mężczyźnie guziki i płaszcz, który zdjęła w trakcie wyjaśnień.
- Musi być gotowe do na jutro- -[/b] Dodała jeszcze, poprawiając pochwę miecza zawieszoną u pasa jak i drewnianą maskę. Mogła to zrobić sama, jednak nie miała tyle czasu by zajmować się tak drobnymi poprawkami. Nie wymagały one zbyt dużo umiejętności dlatego była pewna że mężczyzna powinien sobie poradzić. Chyba. W tych czasach ciężko o przyzwoitego krawca.
Westchnęła leniwie, rozglądając się po tym miejscu. Miała nadzieje że dostanie jakiś płaszcz zastępczy. Szybko jednak porzuciła te myśl. To raczej nie był salon tego typu, zwłaszcza biorąc pod uwagę resztę klienteli, która się tu kręciła.
Jedynym ciekawym wyjątkiem była kobieta której ręce niemalże od razu rzuciły jej się w oczy. Powoli podeszła do nieznajomej, powstrzymując chęć przeskanowania jej maską. Gdyby była wiedźmą, raczej nie posiadałaby takich rąk.
Nie jesteś stąd? Nie kojarzę by ktoś w mieście zajmował się tworzeniem rąk - Zagadnęła z nutką obojętności, ignorując zaciekawione spojrzenie pozostałej trójki dziewcząt.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t606-fleur#9011
Louise Anker
Pisarka
Louise Anker

Liczba postów : 23
Join date : 23/01/2018

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptyPią Cze 07, 2019 10:09 pm

Czas oczekiwania na rachunek został jej osłodzony przez filiżankę herbaty, którą dostała od jednej z pracownic Salonu. Co prawda nie było to nic spektakularnego, ale przynajmniej nie była to herbata z mlekiem, lecz zielona. Nie było nic gorszego od wcześniej wspomnianego połączenia. O myślenia od fusów odciągnął ją jednak dzwonek, który można było usłyszeć za każdym razem, gdy ktoś wszedł do lokalu, informując o tym pracowników i przy okazji wszystkich innych. W tym momencie jednak ją lekko przytkało, bo był to nikt inny jak Mistrzyni Balsamistów, której definitywnie się tutaj nie spodziewała. Oczywiście nie dała po sobie poznać zdziwienia, ale też była przeszczęśliwa, że akurat na nią wpadła.
W swoim niefarcie dość rzadko mogła spotkać kogoś ważniejszego z Inkwizycji, zaś większość “ich” wiedzy na temat tych ważniejszych członków zarządu był możliwy tylko i wyłącznie z powodu bycia spółką Publiczną. Problemem było to, że bardzo często były to tylko imiona i nazwiska zapisane na kartce, ale miała swoje sposoby na znalezienie absolutnego minimum informacji na temat interesującej jej osoby. W przypadku....zmierzającej do niej kobiety wiedziała tylko tyle że uczęszczała do Akademii i była gdzieś tak przed trzydziestką. W końcu nie każda osoba kończąca tę szkołę pracowała tylko i wyłącznie dla Inkwizycji, prawda? No i ludzie lubili też gadać.
Louise nie odpowiedziała od razu na pytanie, pozwalając sobie dopić herbaty a po tym odłożyć filiżankę, a dopiero wtedy wstała by zaadresować białowłosą. Tylko to musiało sprawić, że plotkująca trójka kobiet z ciekawością patrzyły się na tą niecodzienną sytuacje. A robiła to tylko wyłącznie dla tego, by wyciągnąć cokolwiek z Fleur. Gdyby jej posłusznie odpowiedziała, to by ją zasypała pytaniami albo po prostu sobie poszła. Czuła się jakby miała zawalczyć o swoją pozycje w nadchodzącej konwersacji.
- Nie spodziewałam się tak bezpośredniego pytania, szczególnie od Mistrzyni Balsamistów - Odparła i obdarzyła kobietę, lekkim kulturalnym uśmiechem. Jej prywatna opinia na temat Inkwizycji nie była najlepsza, bo dzięki niej straciła część siebie...i to dosłownie, ale musiała utrzymać minimum kultury. Absolutne minimum. To nie tak że straciłaby cokolwiek, ponieważ ich kontakty z jakąkolwiek ważniejszą osobą od czerwonych zakończyły się kilka miesięcy temu. Dlatego też mogła grać Vabank!
- Nie wiem, czy powinnam odpowiadać Panno Neseti, ale raczej jest powszechną wiedzą że Królestwo Pruskie przoduje w rozwoju technologicznym. - Chciała pokazać że wie kim jest, szczególnie że miała po swojej stronie brak znajomości jej osoby przez Inkwizytorke. Chyba. I tak miała się jej przedstawić.
- Louise Anker. Chociaż nie wygląda Pani na osobę, która raczyłaby zapamiętywać imiona i nazwiska - Jej ton był uprzejmy, jednak jej słowa już mniej próbując umyślnie ukłuć Arcymistrzyni tu i tam. Testowała ją. No i też była sfrustrowana. Jej praca polegała na pozyskiwaniu informacji, szczególnie na temat frakcji reprezentantki, z którą “rozmawiała”. A Absolutne minimum przez prawie nic jej nie satysfakcjonowało. Marzyła się jej sytuacja w której przynajmniej kilka osób dostarczałoby jej informacje z każdej części Zamku, szczególnie tej bardziej naukowej. Ale nie. No i do tego dochodziło też parę innych sytuacji, które powodowały że jej “nieskończona” cierpliwość powoli się kończyła, co zresztą można było zauważyć przez jej uszczypliwość. Trudno.
Powrót do góry Go down
Fleur
Arcymistrzyni
Fleur

Liczba postów : 39
Join date : 18/02/2019

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptySob Cze 08, 2019 2:38 pm

W ciszy z lekkim narastającym znudzeniem czekała aż nieznajoma raczy w końcu otworzyć jadaczkę i odpowiedzieć na zadane pytanie. Nie zamierzała się jednak powtarzać. Nie była typem osoby który będzie o coś prosił. Wprawdzie jeśli chciałaby się czegoś dowiedzieć o blondwłosej, miała do dyspozycji niemałą grupkę szpiegów. Czy jednak zależało jej aż tak bardzo? Nie koniecznie.
- Nie wyglądasz też jakbyś miała z tym problem. - Mruknęła jedynie komentując uśmiech wymalowany na twarzy nieznajomej. To czy urazi kobietę, nie miało dla niej znaczenia. Jeśli byłaby znacząca dla inkwizycji, prawdopodobnie zjawiłby się ktoś, kto poinformowałby o tym Fleur. Tak się nie stało dlatego nie przejmowała się za bardzo tym, jak potoczy się ta rozmowa.
- Prusaki robaki. Nie obchodzi mnie ich technologia skoro nie mogę jej mieć. Jednak po akcencie słychać że jesteś z Francji. - Zabawne że ktoś próbował ją uświadamiać o technologii Prus. Może i wynaleźli kilka ciekawych rzeczy, jednak nie we wszystkim byli najlepsi. Nie bez powodu różne placówki inkwizycji dzielą się z sobą informacjami, nawet jeśli nie wszystkimi, to kontakt między poszczególnymi krajami był całkiem częsty. Chociaż pospólstwo mogło o tym nie wiedzieć. W końcu po co mieliby?
Chociaż ciekawą informacją było to że w danym kraju można zdobyć sztuczne kończyny, stosunkowo tanio. Będzie musiała przejrzeć raporty i wiadomości od nich. Może stworzyli coś nowego...
Z zamyślenia wyrwało ją dopiero imię francuzki. Louise Anker. Prychnęła z rozbawieniem słysząc insynuacje dziewczyny. Mimo dość młodego wieku, nie była aż taka głupia. Chociaż jej próby "ukłucia" Fleur spaliły na panewce, gdy białowłosa po prostu zaczęła się śmiać z tej jakże trafionej insynuacji.
- Oczywiście. Myślisz że powinnam zapamiętywać imię każdego robaka który chce mi się podlizać? Jeśli ktoś jest wyjątkowy, raczej nie pozwoli o sobie zapomnieć. A czy ty jesteś wyjątkowa? - Mruknęła leniwie, gdy tylko przestała się śmiać. Zabawna dziewczyna. Ciekawe czy miała jakiś cel? W końcu gdyby po prostu odpowiedziała na pytanie, miałaby spokój...
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t606-fleur#9011
Louise Anker
Pisarka
Louise Anker

Liczba postów : 23
Join date : 23/01/2018

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptyNie Lip 14, 2019 2:54 am

Można było powiedzieć, że ostatnie miesiące raczyło lekko zmienić drogą Louise. Dość wybuchanie “rozstanie” z Hawke odcisnęło się na niej na tyle by ta stała się trochę agresywniejsza. Czuła, że pasywność i spokój, jakim normalnie traktowała ludzi, były niewielkim błędem. Tak sobie to przynajmniej tłumaczyła. Od tego pamiętnego dnia spędzała jeszcze więcej czasu w pracy, zaczynając uczestniczyć w czynnościach polowych swojej sekcji. Typowym było to, że ona (oraz kilkanaście innych osób w innych biurach) zajmowali się zarządzaniem informacjami, uznawaniem czy są przydatne, czy nie i tak dalej. Zajmowała się także planowaniem przesłuchań, samymi operacji, podczas których zdobywali wcześniej wspomniane informacje w postaci plotek, notatek, książek czy ludzi. Ostatnio jednak zdecydowała się na uczestniczenie w tych rzeczach bezpośrednio. Rozkazy rozsyłanie listowne zmieniły się na ją czytającą je osobiście, osobiście doglądała akcji czy nawet trenowała wraz ze swoimi podwładnymi, biegając wokół ich gospodarstwa czy trenując walkę wręcz. Biegi i nie tylko były spowodowane chęcią rześkości i zdrowia zaś ta druga rzecz. Cóż. Uznała, że jak spotka Christine, to porządnie jej przyłoży. Nawet jeśli miałaby zostać zjebana przez Fransa.

Jednakże.
Dziewczyna postanowiła zignorować przytoczenie robaków, zastanawiając się jak rozegrać całą sytuację, zakładając, że zmierzała ona do bezpośredniego starcia dwóch kobiet.
- Jestem. Bliżej mi jednak do Centrum i Północy Europy - Odparła jej, dalej zachowując swój uśmiech. Mimo swojej początkowej uszczypliwości, a nawet chęci dojścia do rękoczynów uznała, że stojąca naprzeciw jej kobieta chciała dokładnie tego samego. Dlatego też musiała obejść się smakiem i przy okazji nie dać jej satysfakcji. Co jak co ale z w tych czasach potencjalni wrogowie różnili się tylko niezbyt od przyjaciół. No i też ją wyśmiała, co mimo wszystko trochę nadepnęło na jej ego. Wolała jednak je poświęcić, by nie przegrać.
- Bardzo się ciesze, że tak szybko przeszłyśmy na ty. I powiedzmy, że... - Coś jej przerwało. Chichot, a dokładniej kilka. Fleur definitywnie miała głośniejsza i bardziej słyszalną intonację głosu co też sprawiło, że trójka podsłuchujących ich kobiet, które właśnie ją wyśmiały. Były zresztą przekomiczne wtórując Fleur cichymi śmiechami, mających jeszcze bardziej zdyskredytować blondynkę. Nie były w końcu AŻ tak głupie i uznały, że kobieta reprezentująca Inkwizycje na pewno doceni jej pomoc. W końcu zbłaźnienie Pani Anker publicznie, i to jeszcze kogoś z Inkwizycji byłoby wspaniałą historią do opowiadania. Mistrzyni mogła zauważyć, jak dziewczyna zacisnęła swoje metalowe dłonie i wzięła długi, głęboki oddech momentalnie je prostując.
- Myślę, że obojgu nam nie w smak dodatkowa publika. Dlatego też przepraszam, ale muszę cię na chwile przeprosić - Po wypowiedzeniu tych słów, ukłoniła lekko głowę i odwróciła się na piętach ruszając w stronę w stronę kobiet które (dzięki zresztą Fleur) się nie za bardzo się tym zmartwiły. W końcu ta nie zrobi nic głupiego.
No i zrobiła.

- Nie zostałaś jeszcze dostatecznie ośmieszona ? - Nie zauważyła nawet, która z nich to powiedziała, skupiając się na tej, która była najbliżej i zaciągnęła się, wyprowadzając prawy prosty prosto w bok jej twarzy. Gdyby nie protezy Louise nie można by było uznać za silną dziewczynę. Problemem było to, że mimo wyprodukowania ich ze stopów metali dalej były stosunkowo ciężkie, ważąc połowę więcej niż dobrze zbudowana męska ręka. Dlatego też nie ukrywała tylko ich pod swoimi ubraniami, ale dość dobrze wytrenowane plecy i resztkę ramion, które były wymogiem swobodnego poruszania kończynami. Dokładając też fakt, że były z metalu oznaczało, że bolały bardziej niż normalna ręka. Czuła jak pozostałe osoby w sklepie się na nią patrzą, gorączkowe przesuwając wzrok pomiędzy nią a leżącą na podłodze kobietą, która została cóż...heh. Wyłączona z rozmowy. Dosłownie.
- Widocznie nie. - Odparła i złapała jedną, nawet nieważne, którą ze stojących jeszcze za policzki, przyciągając ją do siebie, mimo doraźnych jęków sprzeciwu.
- Jak to jest zostać ośmieszonym przy jednej z głównych Mistrzyń Inkwizycji? Jesteście żałosne. - Wymruczała i odepchnęła ją, powracając do swojej pierwotnej rozmówczyni. Kobiety zaś rzuciły się do pomocy swojej przyjaciółce, wołając jeszcze w jej stronę.
- Pieprzona Wariatka! - Ta jednak na to nie zareagowała, powracając do Inkwizytorki. To, co zrobiła definitywnie było złe i była pewna, że uderzy to w nią dość szybko, masą plotek w kręgach, w których się obracała. Poczuła się jednak bardzo...wolna! I jeśli jej wolność miała opierać się na bezpośredni, nie zamierzała się zastanawiać nawet chwili czy warto, czy nie. Znała już odpowiedź.
- Ponownie przepraszam za zwłokę. Mówi się, że nie powinno się schylać do poziomu ludzi, z którymi nie warto egzystować. Ale wtedy kto nauczy ich szacunku do osób żyjących ponad nimi? - Zapytała i uśmiechnęła się szeroko. Bardzo. Naprawdę bardzo zadowolona z siebie.
Powrót do góry Go down
Fleur
Arcymistrzyni
Fleur

Liczba postów : 39
Join date : 18/02/2019

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptyCzw Lip 25, 2019 2:21 am

Północna i środkowa europa... ciekawe miejsca chociaż jak dla niej brakowało tam tego klimatu i spokoju jaki czasami panował tutaj. Spokoju który z każdą chwilą był coraz trudniejszy do osiągnięcia, uniemożliwiając jej normalną pogawędkę tylko dlatego że banda głupich dziewek nie potrafiła się zająć swoimi sprawami i zamiast tego trwoniła czas na żałosne trajkotanie. Z jednej strony czyż nie była podobna do nich? w końcu sama również zamiast wrócić do swoich spraw, zaczepiła Louise nawiązując dialog. Wzruszyła barkami zrezygnowana, jakby przyjmując do swej świadomości że spokój będzie miała tylko w domu albo w siedzibie. Tak to już jest jak się piastuje jakąś znaczącą rangę...
Nie podejrzewała jednak że Anklerówna postanowi zrobić coś z trójką dziewczyn. Bycie obserwowaną, bycie obiektem rozmów, nawet tych niezbyt pochlebnych... każdy kto coś znaczył był do tego przyzwyczajony i musiał spodziewać się wszystkiego. Idealnym przykładem była Christine która ostatnio straciła rangę. Jednak nie każdy potrafił zachować zimną krew i twarz tak jak to potrafiła jej przyjaciółka.

W ciszy obserwowała jak blondyna zbliża się do hałaśliwej grupki. Ośmieszona? Może i jej słowa mogły tak zostać odebrane, jednak w przeciwieństwie do trójki dziewcząt które nie miały nic do zaoferowania, Louise przedstawiała jakąś wartość, chociażby przy zaspokojeniu ciekawości Fleur. W przeciwieństwie do nich, była warta uwagi, a czy zapamiętania? To już inna kwestia.
Na razie musiała ją odłożyć na bok, marszcząc jedynie brwi gdy dostrzegła jak jej rozmówczyni powala na ziemie jedną z dziewczyn. Mruknęła z nutką poirytowania sięgając do pasa ku drewnianej masce by krótką chwile przyłożyć ją do twarzy... żadnych wiedźm.

Gdy Louise ponownie znalazła się przy niej, pozwoliła masce ponownie zawisnąć u pasa.
- Widzę że jesteś z siebie dumna, chociaż wolałabym byś unikała przemocy. Od zwierząt odróżnia nas to, że umiemy nad sobą panować i ignorować to, co nas drażni. Jako arcymistrzyni nie mogę przymknąć oka na to że jedna z mieszkanek atakuje inne, jednak tym razem niech to będzie ostrzeżenie. Zresztą Selene i tak nie ucieszyłaby się z więźnia którego rękoma nie mogłaby się pobawić... - niewielu członków inkwizycji kojarzyła, chyba że faktycznie się czymś wyróżniali. O Selene niestety, a może stety? była dość charakterystycznym rudzielcem o którym ciężko nie usłyszeć. Westchnęła lekko zrezygnowana. Ludzie bywali tacy upierdliwi... przesadnie agresywni, wścibscy, irytujący, a ona musiała udawać ogarniętą tylko ze względu na jakaś głupią rangę. Czasami miała ochotę rzucić to wszystko ale nie chciała zawieść Chris.

Przyjrzała się chwilę Louise. - Mam jeszcze chwile wolnego, myślałam by coś zjeść i porozmawiać o twoim dołączeniu do inkwizycji. Nie byłabyś zainteresowana? - Co prawda była już ponad wiekiem w którym uczęszczało się do Akademii jednak skoro była okazja zwerbowania przyzwoitego kandydata na myślącego żniwiarza... zawsze warto spróbować!
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t606-fleur#9011
Louise Anker
Pisarka
Louise Anker

Liczba postów : 23
Join date : 23/01/2018

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptySob Paź 05, 2019 10:23 pm

Uśmiech Louise powoli zanikł pozostawiając jej wyraz w twarzy w “normalnym” dla rozmowy stanie. O ile mimika twarzy była dla niej niezwykle ważną rzeczą, która miała wpływ na decyzje innych ludzi to też sama preferowała nie nadużywać jej pozytywnej części w sytuacjach, które tego nie potrzebowały.
- Czyżby? Jeśli moja pamięć mnie nie zawodzi, to Inkwizycja zajmuje się sprawami magicznymi. No chyba, że ostatnio robicie za żandarmów jej królewskiej mości - Odparła, poprawiając kołnierz swojej marynarki. Arcymistrzyni. Czasami informacje same znajdowały do niej dojście tak jak dzisiaj. Rzadko jednak były podawane na złotej zastawie, przez której osobę dotyczyły. To znaczyło, że układ sił wewnątrz się zmieniał, w którego sposób nikt nie mógł przewidzieć. Nieznana arcymistrzyni, do tego młoda i całkiem odważna była powodem do obawy. Czegoś nieznanego nie można odczytać.
Ostatecznie dziewczyna postanowiła już nie komentować odpowiedzi Fleur nawet jeśli uderzały ją zbyt mocno niż chciała. To, że straciła część siebie dzięki Inkwizycji nie musiało być czymś szeroko znanym. I tak wiedziała o tym tylko ona i Frans. No i ktoś jeszcze. Ktoś, kto wpływał na jej życie o tym nie wiedząc. Ktoś z kimś chętnie by porozmawiała w cztery oczy, mimo że ta rozmowa nie należałaby do najprzyjemniejszych. A to, dla kogo bardziej było już bardziej subiektywną opinią.
- Jest to...ciekawa propozycja - Głos Louise zdradzał jej zakłopotanie. Propozycja dołączenia była ostatnią rzeczą, której mogła się spodziewać. I to jeszcze jako żniwiarza. Przystanie mogłoby jej dać wgląd wewnątrz i dużo infor...nie oszukujmy się. Żniwiarze byli zalegalizowanymi mordercami. Niczym więcej.
- Jestem w stanie przystać na wspólny lunch, nie zaś propozycje pracy. Piastuje już bardziej komfortowe i prestiżowe środowisko, poza szeregami Inkwizycji - Odparła, starając się przy tym użyć neutralnego słownictwa. W jej opinii Fleur byłaby idealnym celem - Czy to strzelniczym, czy flirtu, pozostawiała już wyobraźni, to mimo wszystko była Arcymistrzynią. Jeśli istniała szansa utrzymania tej znajomości, to musiała ją wykorzystać. Nawet jeśli miałaby mieć z tego jak najmniejszą korzyść.
- Poza tym więcej czasu spędzam za biurkiem, więc też byłabym żenująco słaba w tej roli - Wraz z daniem pełnej odpowiedzi Fleur, na jej twarzy ponownie pojawił się uprzejmy uśmiech. Była najbardziej wygadanym przedstawicielem rodu Ankerów, ale w tej sytuacji po prostu nie wiedziała co odpowiedzieć, a nawet jak się zachować. Zaproponować potencjalną restauracje, poczekać i się zgodzić? To jak bardzo dynamiczna była ich relacja nie było czymś planowanym. Kto normalny przechodzi z wyzwisk do propozycji pracy? Dlatego też...po prostu się poddała i uznała, że przestanie się odzywać. Do następnej odpowiedzi Fleur.
Powrót do góry Go down
Fleur
Arcymistrzyni
Fleur

Liczba postów : 39
Join date : 18/02/2019

Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  EmptySro Kwi 07, 2021 2:53 am

Gdy uśmiech Louise zanikał, uśmiech Fleur wręcz przeciwnie. Młoda, naiwna, wygadana. Wciąż wierzyła że świat jest dobry. Z jednej strony nie chciała niszczyć jej poczucia bezpieczeństwa, uznała jednak że dziewczyna powinna być świadoma niebezpieczeństw jakie na nią czekają.
- Rozumiem że nigdy nie byłaś poddana iluzji lub manipulacji. Powinnaś być ostrożniejsza, jest wiele wiedźm przy których obecności nie byłabyś sobą, lub zachowywałabyś się irracjonalnie, które sprawią że zaatakujesz kogoś kogoś kogo nie chciałaś zaatakować, a jak myślisz? Kto się tobą zajmie gdy uznamy że mogłaś być pod manipulacją wiedźmy? - wzruszyła lekko barkami pozostawiając odpowiedź domysłom dziewczyny. Prawdę mówiąc, nie zamierzała nic robić, uważała że trójka dziewczyn dostała to na co zasłużyła, mimo że sama rozwiązała by tą sytuację inaczej. Jedynym powodem dla którego zwróciła uwagę Louise, była jej niechęć do przemocy. Czy to wobec ludzi, czy wiedźm, uważała że przemoc nie jest czymś co jest niezbędne. Nawet teraz nie miała by nic przeciwko by usiąść za biurkiem z królową wiedźm i nawiązać współprace. Jest to jednak coś, co jedynie garstka osób z jej bliskiego otoczenia wie.
-Szkoda, byłam ciekawa jak spisał by się żniwiarz z wzmocnionymi kończynami. Jednak skoro tylko na lunch jesteś w stanie się odważyć, zjadłabym coś odmiennego. Co proponujesz? - Mruknęła cicho wzruszając barkami. Powoli ruszyła w stronę wyjścia ignorując wciąż trajkoczącą gromadkę dziewczyn.
Brakowało jej tego, odkąd została arcymistrzynią, musiała nosić płaszcz który nie dość że ciepły, nie był zbyt komfortowy, ciasne utrudniały przepływ powietrza a cienki kaptur sprawił że jej włosy nawet mimo deszczu stawały się mokre. Teraz gdy mogła w końcu, chociaż przez jeden dzień poruszać się bez tej szmaty, czuła że mogła swobodnie odetchnąć. Może właśnie dlatego zdecydowała się na lunch?
Zresztą, jej towarzyszka wcale nie była taka zła, pewnie gdyby nie zasady, które sobie narzuciła, zdecydowałaby się na jakiś podryw, zwłaszcza że wtedy mogłaby dokładnie przyjrzeć się mechanicznym rękom, jednak na chwile obecną, zamierzała dowiedzieć się czegoś więcej o tej osóbce. W końcu to również było częścią jej pracy. Poznawać nowych ludzi i poszerzać wpływy firmy, lub inkwizycji...
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t606-fleur#9011
Sponsored content




Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty
PisanieTemat: Re: Salon Krawiecki "Aksamit"    Salon Krawiecki "Aksamit"  Empty

Powrót do góry Go down
 
Salon Krawiecki "Aksamit"
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Zakład krawiecki
» Mniejszy salon

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Wishtown :: Centrum miasta-
Skocz do: