Imię i nazwisko: Honoria Creed
Pseudonim: Nora (nigdy,
przenigdy, nie mów do niej po pełnym imieniu!)
Wiek: 17 lat
Rasa: Czarownica
Grupa: Mieszkańcy
Ranga: Zaklinaczka Iskier
Zawód: swoich rodziców to na pewno
Moce: Piromancja – sztuka przywoływania i kontroli ognia. Siłą woli Nora potrafi przywołać w dłoni żywe płomienie niewielkich rozmiarów, a następnie
cisnąć nimi jak piłką. Ponad to dziewczyna jest w stanie poprzez samo pstryknięcie palcami rozpalić lub zgasić ogień w miejscu, w którym skupia się jej wzrok, lub też przywołać
niewielki płomyk na czubku palca, gdy potrzeba coś zapalić w bardziej kontrolowany (i wyrafinowany) sposób. Kontrola kierunku, w którym ten płonie, również nie przysparza jej wielkich problemów Nie panuje jednak nad ogniem większym niż taki buchający w kominku, a także zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że podpali samą siebie, jeżeli nie będzie uważać. Nora jest bardzo młodą piromantką i musi się jeszcze wiele nauczyć.
Umiejętności:
- Walka wręcz – liczne bójki z rodzeństwem uczyniły z Nory całkiem przyzwoitą pięściarkę. Jak uderzy, to zaboli. Mocno.
- Wytrzymałość – posiada dobrą kondycję, pozwalającą na dłuższy wysiłek niż zwykle.
- Proca – David, jeden z jej braci, nauczył Norę w młodym wieku celnie strzelać z procy, co dziewczyna praktykuje do dziś. Ewentualne dodatkowe podpalenie przez nią pocisków czyni to jeszcze bardziej widowiskowym!
- Cukiernictwo i piekarstwo – swego czasu nauczyła się bardzo dobrze piec najróżniejsze słodkości. Daj jej potrzebne składniki, a zrobi, co w jej mocy, by przygotować ci najlepsze wypieki, na jakie ją stać!
- Piśmiennictwo – jak na członka “wielkiej arystokracyi” przystało, Nora potrafi doskonale pisać i czytać.
- Karty – Nora wie co nieco na temat zarówno gry w karty, jak i używania ich w sztuczkach magicznych. Raz okantuje w pokera, a raz popisze się rzutem podkręconą kartą przez pół pokoju prosto do kosza lub czymś podobnym.
- Skradanie się – Nora ma bardzo lekki chód, dzięki czemu mało kto zdoła ją usłyszeć, kiedy ta spróbuje się gdzieś zakraść.
- Pierwsza pomoc – nie zalicza się to może do profesjonalnej pomocy medycznej, jednak dziewczyna wie co nieco, jak nastawić zwichniętą kończynę czy oczyścić i opatrzyć ranę.
Charakter:Osobowość naszej panienki Creedówny można określić w zaledwie paru słowach: to głośna, dziecinna, skora do popisywania się chłopczyca. Japończyk mógłby określić ten stan jako
chuunibyou – “syndrom ośmioklasisty”. Pewnie na tym moglibyśmy poprzestać, lecz przydałoby się też przedstawić źródło owych cech.
Będąc jedyną dziewczyną z sześciorga rodzeństwa, Nora była oczkiem w głowie swojej matki. Ona sama tymczasem zdecydowanie wolała spędzać czas z piątką braci w ich własnych eskapadach, z daleka od nudnych nauk szydełkowania czy gry na skrzypcach. Będąc najsłabszym ogniwem z rodzeństwa, obrała sobie za cel dotrzymanie kroku braciom, częstokroć popadając z nimi w konflikty i rzucając się na siebie nawzajem z rękami i nogami. A jak na takie drobne dziewczę potrafi mocno przyłożyć! Naturalnym jest jednak, że pomimo osobowości równie ognistej, co jej magia, musiała nauczyć się wszelkiej etykiety i manier, jak przystało na “dobrą młodą damę”. Nie żeby i tak miała okazję w najbliższym czasie z tego skorzystać, ale dobra; kiedyś przyda się ukryć za tą fasadą.
Wygląd:Już na pierwszy rzucać oka widać, że Nora odznacza się urodą wręcz nie z tego świata, w szczególności jeśli chodzi o jej włosy: białe niby świeżo spadły śnieg, spływające kaskadą wzdłuż ramion, gdy tylko nie są związane w dwa ikoniczne kucyki. Cera dziewczyny jest bardzo jasna, wręcz blada, jak przystało na ; wówczas spływają aż
dwoma kaskadami! Również jej cera jest bardzo jasna, co w połączeniu z białymi włosami oznaczałoby częściowy albinizm. Częściowy, bo z kolei jej oczy zachowują bardzo żywą piwną barwę.
Poza tymi detalami Nora raczej nie różni się bardzo od innych dziewczyn w swoim wieku. To dość drobna osoba, mierząca gdzieś w okolicach 1.6 metra, zbudowana całkiem zgrabnie, ale i bez przesady – tak jak na chłopczycę przystało. Nigdy nie przepadała za nadmiarem kobiecości, którym była wręcz bombardowana przez rodzinę w dzieciństwie. Widać to chociażby w jej garderobie – wciąż bardzo dziewczęcej, lecz w tym samym czasie pozbawionej tej
nadmiernej dziewczęcości. Najczęściej to jakaś koszula z kamizelką, luźna spódnica gdzieś do kolan oraz para solidnych butów, najlepiej z obcasami dla paru dodatkowych centymetrów. Zdarza się jej też nosić jakąś skromną biżuterię: kolczyki, naszyjnik-choker (ładny i do tego wygodny)... i to w sumie tyle. Jeśli chodzi o ubrania, to dla niej najważniejsza jest właśnie wygoda.
Historia:Rodzina Creed to dość młody ród szlachecki, założony w 1828 roku przez Arthura Creeda. Krótko po nadaniu tytułu i ziemi, założył rodzinę i miał z żoną szóstkę dzieci: pięciu synów i córkę. Nie chcąc czuć się wyobcowana, Nora w każdej wolnej chwili dołączała do braci w ich własnych eskapadach poza posiadłością; poza tym były dla niej dziesięciokrotnie zabawniejsze niż siedzenie w domu i taka nauka stania prosto ze szklanką wody na głowie.
Swoje moce dziewczyna odkryła w wieku 14 lat, kiedy to przez przypadek oparzyła się płomieniem z pieca kuchennego, który zdawał się mieć wówczas własny rozum. Jeszcze tego samego dnia, zostawszy skarconą za zabawę w kuchni, opatrzona i posłana za karę do łóżka bez kolacji, Nora z ciekawości zaczęła wodzić dłonią przed zgaszonym knotem świecy na stoliku nocnym. Ku jej zaskoczeniu i ekscytacji, gdy tylko pomyślała, by zapłonął, natychmiast na jego czubku pojawił się maleńki płomyczek. W jednej chwili zapragnęła sprawdzić, co jeszcze potrafi, lecz już w tym wieku miała świadomość, co czeka użytkowników magii, gdy tylko wszechobecna Inkwizycja dowie się o ich istnieniu. Ukrywała zatem swoją moc w tajemnicy przez następne trzy lata, w ukryciu praktykując swoją piromancję i próbując dowiedzieć się więcej na temat ogółu magii.
Problem poza musem krycia się ze swoimi mocami stanowili również rodzice Nory, którzy w chwili, gdy córka ukończyła 17 lat, postanowili bawić się w swatów i zaczęli poszukiwać dla niej potencjalnego małżonka. A jej ani trochę nie widziało się wychodzić za mąż – a już tym bardziej za kogoś, kogo nawet nie widziała na oczy, w dodatku z powodów stricte “politycznych”. Dlatego też, kiedy tylko została zaproszona na spotkanie z “narzeczonym” i wyjechała powozem z posiadłości, w pół drogi skorzystała z nieuwagi woźnicy,
wyskoczyła na zewnątrz, puściła się biegiem boczną ścieżką; przy okazji zwinęła posag, który tak na zaś spakowali jej rodzice. Jej się przyda bardziej.
Ciekawostki:
- Szczerze nie cierpi, gdy ktoś wymawia jej pełne imię.
- Jest dalekowidzem i np. do czytania koniecznie potrzebuje okularów; inaczej mruży oczy tak, że widzi jeszcze mniej.
- Uwielbia wszelkie słodycze, a w szczególności czekoladę i różne przetwory owocowe.
- Jak coś jeszcze mi wpadnie do głowy, to dopiszę.