|
|
| Autor | Wiadomość |
---|
Lilith Topaz
Liczba postów : 87 Join date : 01/01/2019
| Temat: Aleja Lipowa Pon Kwi 25, 2022 7:59 am | |
| Piesza droga obsadzona po obu stronach lipami. Posadzone w równych odległościach tworzą wrażenie drzewnego korytarza. Miejsce przeznaczone do wypoczynku i spacerów, szczególnie popularne wśród rodzin z dziećmi oraz entuzjastów przyrody, którzy nie mają czasu na wycieczkę do lasu. |
| | | Lilith Topaz
Liczba postów : 87 Join date : 01/01/2019
| Temat: Re: Aleja Lipowa Wto Maj 17, 2022 5:34 pm | |
| Jenkins nie cierpiał swojej roboty. Trudno zresztą, żeby ją lubić, gdy nie wybrało jej się samemu. Ot, był jednym z tych dzieciaków, których na swój stół, za opłatą dla rodziców, dostali balsamiści i akurat tak się trafiło, że przeżył. Rozglądał się teraz oczami o skośnych, wężowych źrenicach, próbując wyczuć jakąś wiedźmę. Zdecydowanie nie był pracownikiem miesiąca, ale starał się trzymać w normie, co by szefostwo się nie przyczepiło. To dlatego teraz kręcił się w tę i we w tę razem z innym psem gończym i paroma żniwiarzami. W tak rodzinnym, spokojnym miejscu jak to nawet te zakichane wiedźmy traciły czujność.
Farewell kochała swoją pracę. Trudno zresztą jej nie kochać, gdy samemu się ją wybrało. Zdecydowanie jednak miała problem z oderwaniem się od niej, wyjściem ze swojej samotni. Jeszcze rzadszym było, by opuściła zamek lub wyszła poza rejon lasu. W Wishtown zjawiała się tak rzadko, że praktycznie niemożliwym było, by ktoś tu pamiętał o jej istnieniu – na pewno mogłaby takie osoby policzyć na palcach jednej ręki. I może właśnie dlatego to poczucie anonimowości tutaj było takie przyjemne. Fakt, że musiała ubrać się trochę inaczej niż zwykle, w normalniejszą suknię i wymieniając cylinder na kapelusz, dodawało wrażenia, że jest teraz kimś innym. Przeciętną mieszczanką. - Dziękuję, że zaproponowałaś to wyjście. – Uśmiechnęła się lekko do Fanny. – Tu faktycznie jest przyjemnie. Musze przyznać, że nadal słabo znam Wishtown. – Uniosła brodę do góry, zastanawiając się nad czymś. – Powinnyśmy coś kupić przed naszym powrotem? |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Aleja Lipowa Wto Lip 05, 2022 8:02 am | |
| Fanny byłą stworzona do roboty detektywa, ale to zajęcie sama porzuciła. No, może nie do końca "porzuciła", bo teraz jej obowiązki uległy rozszerzeniu. Zarządzała bowiem całą siatką szpiegowską, która pracowała dla niej, a część z tych osób nawet zdawały sobie sprawę z tego, kim Fanny była i dla kogo ona pracowała. Ale większość informatorów nie miała pojęcia o osobie panny Morland, o tym, że była prawdziwą wiedźmą i o tym, że była jednym z klejnotów korony królowej. Zresztą, o istnieniu korony królowej nie wiedziało znowuż tak wiele osób, jak mogłoby się wydawać. Niemniej jednak, praca zielonowłosej była bardzo stresująca i przyprawiała ją o kolejne siwe włosy na głowie. Warto więc było od czasu do czasu wyrwać się z murów zamkowych, by przejść się po Wishtown, które, ostatnimi czasy, było bardzo spokojne. Ubrana w gustowny kapelusik i piękną, dobrej jakości suknię wyglądała jak zwykła, nieco zamożniejsza mieszczka, która wybrała się na spacer ze swoją przyjaciółką. Można by wnioskować, że gdzieś za nimi, w odległości kilku metrów trzymała się jakaś ochrona tych kobiet, może przyzwoitki. Zabawna to była koncepcja, szkoda, że nie była realna. Szkoda, że Fanny nie mogła mieć normalnego życia... - Ja też cieszę się, że zgodziłaś na propozycję tego spaceru. W końcu dobrze jest się wyrwać czasem z murów zamkowych. - rzekła, odwzajemniając uśmiech. Powietrze było przyjemne, rześkie i nawet nie przesiąknięte fetorem miasta, jak w cieplejszych miesiącach. Tak, było dzisiaj znośnie. - Zatem pozwól, że oprowadzę cię po tym mieście i pokażę ci jego najdziwniejsze zakamarki. - dodała w odpowiedzi na stwierdzenie swojej towarzyszki. - I nie sądzę, byśmy musiały coś kupować. Nie jesteśmy na wakacjach, by przywozić innym pamiątki. - powiedziała. Chyba, że Lilith chodziło o coś zupełnie innego? |
| | | Lilith Topaz
Liczba postów : 87 Join date : 01/01/2019
| Temat: Re: Aleja Lipowa Sob Sie 27, 2022 8:28 pm | |
| - To prawda. – Lilith uśmiechnęła się lekko, choć jej wręcz przesadna przezorność kazała zerknąć, czy ktokolwiek ich słuchał. Choć nawet gdyby tak było, nie rozmawiały przecież o niczym podejrzanym, siedziba Inkwizycji także znajdowała się w zamku… Lilith, odpręż się, doprawdy, wszystko jest tak jak powinno. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam wśród tylu ludzi, a w mieście… do miasta też przez dłuższy czas nie zaglądałam, rzadko opuszczam mury. Lilith była odludkiem nawet w zamku, a w świadomości mieszkańców Wishtown nie istniała – nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, ale musiała przyznać, że taki spacer od czasu do czasu był całkiem przyjemny. Mogła odetchnąć od swoich normalnych spraw, zachowując przy tym pełną anonimowość. Było w tym coś wyzwalającego. - Z przyjemnością. Mimo że minęło kilka lat od mojej przeprowadzki, nadal nie znam go za dobrze – przyznała. Ot, kilka najważniejszych miejsc, ze szczególnym uwzględnieniem Inkwizycji i niektórych wiedźm związanych z zamczyskiem. Lilith popatrzyła na Fanny z zakłopotaniem. – Tak, masz rację, poniosło mnie. Z jakiegoś powodu czuję się prawie jak… na wakacjach. To się dzieje, gdy ktoś taki jak ja odrywa się od pra… cy – ostatnie słowo Lilith dokończyła po sekundowej przerwie, nagle z jakiegoś powodu czując się obserwowaną. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafiła ocenić, czy martwienie się było zasadne. Życie wydawało się, wbrew pozorom, dużo prostsze, gdy na wszystko reagowała z przesadną ostrożnością. Teraz, kiedy od pewnego czasu starała się podchodzić do niego odrobinę normalniej – cokolwiek to znaczyło – trudniej się było zdecydować, jaką reakcję przyjąć. Popatrzyła na Fanny, by zobaczyć, czy i ona coś poczuła. Ktoś z wieloletnim doświadczeniem detektywa i stojący na czele siatki szpiegowskiej Królowej Wiedźm musiał dobrze oceniać sytuację. Lilith chciała wyczytać z jej twarzy, że wszystko jest w porządku, a jej tylko się wydawało.
Żniwiarze byli tacy wolni. Cóż się dziwić – łowcy zawsze podążali za psami gończymi węszącymi ofiarę, nie na odwrót, a Inkwizycja nie stanowiła od tej reguły wyjątku. Gdy tylko Jenkins poczuł ten charakterystyczny, wiedźmowy odór, posłał porozumiewawcze spojrzenie ku Williamsowi. Ten co prawda znajdował się ładny kawałek od niego, ale jego orle oczy prawie od razu spotkały się z wężowymi Jenkinsa. Jedna czarownica i jej przyjaciółka… nie, dwie czarownice, obie wydzielały zapach wyczuwalny tylko dla Psów Gończych. Jenkins odrobinę przyśpieszył, chcąc zajść je od tyłu, podczas gdy idący przed nimi Williams zwolnił, by odciąć im drogę z przodu. Trzech Żniwiarzy w tłumie dopiero się orientowało, co się działo, szukali wzrokiem, o kogo chodziło. Tacy wolni. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Aleja Lipowa Sro Kwi 26, 2023 7:20 pm | |
| Fanny spojrzała na swoją przyjaciółkę, która rozglądała się to tu, to tam. Kobieta zdawała sobie sprawę z tego, że Lilith była typem absolutnego odludka, któremu samotność i brak kontaktu z innymi ludźmi nie przeszkadzała. Niemniej jednak, czasem trzeba było się wyrwać z dusznych murów zamkowych, chociażby po to, by nie wyglądać jak jaskiniowiec, który nagle trafi między cywilizację. Pokiwała głową na pierwsze słowa swojej przyjaciółki. - Powinnaś częściej wychodzić do ludzi. Dobrze by ci to zrobiło. - rzekła tonem znawczyni. Chociaż, z drugiej strony, czy powinna była to mówić? Może Lilith nie czuła potrzeby kontaktu z innymi? Jeśli nie, to co tutaj robiła? Czy gdyby panna Morland zaproponowała jej spacer w inne, odludne miejsce, to też zgodziłaby się tak ochoczo? A może nawet bardziej? Cóż, niezależnie od tego, jak bardzo Lilith lubiła się izolować, nie można było siedzieć siedzieć wiecznie w jednym miejscu. To było...niezdrowe, w opinii pani detektyw.
Gdy kobiety przechadzały się ulicami Wishtown, a Fanny raz po raz pokazywała jakieś ciekawe miejsce, to złapały ogon, którego zielonowłosa jeszcze nie zauważyła. Jeszcze. Na razie dała się pochłonąć przyjemności przebywania ze swoją przyjaciółką. Czuła się szczęśliwa mogąc się wyrwać z zamku z tak wyjątkową osobą u boku. Z osobą, z którą przebywanie było czystą przyjemnością. Panna Morland w międzyczasie pokazała badaczce fontannę, przy której, niemal szeptem, opowiedziała gorszącą, ale diabelnie śmieszną historię. Następnie przeszły ulicami w stronę dzielnicy handlowej, od czasu do czasu przystając przy witrynach sklepowych i komentując znajdujące się za szybą wystawy. W tym czasie kobieta zachowywała się spokojnie, starając się w ten sposób dodać jej otuchy. Zdawała sobie sprawę, że Lilith mogła czuć się nieco zagubiona zmieniając środowisko z cichych czterech ścian na gwarne miasto. I taki wieczór mógłby trwać w najlepsze, gdyby nie to, że Szmaragd dostrzegła w odbiciu witryny sklepowej coś podejrzanego. Dwóch mężczyzn, którzy zmierzali w ich stronę, chociaż robili to całkiem dyskretnie, to trzeba było przyznać. Panna Morland jednak była zbyt wyczulona na pewne zachowania, żeby zdołały jej umknąć. I, jakkolwiek wcześniej nie wiedziała, co też ją zaniepokoiło, tak teraz świadomość uderzyła ją niczym pięść w nieosłonięty nos. Oczy. Jeden o oczach wężowych, drugi ptasich. Zaszli je z obu stron. A skoro Psy Gończe już je znalazły, to Żniwiarze również musieli się tutaj kręcić. Panna Morland natychmiast spoważniała i rozważyła wszystkie opcje ucieczki. O walce bowiem nie mogło być mowy w tym tłumie ludzi. Rozejrzała się i dostrzegła w odbiciu wejście do jakiejś bocznej, ciemnej alejki. Z jednej strony powinny trzymać się w tłumie, by nie wzbudzać podejrzeń, z drugiej strony i tak już zostały zidentyfikowane, a zwykli ludzie mogli działać w tej sytuacji na ich niekorzyść. Musiały więc uciekać. I to jak najszybciej. - Lilith, posłuchaj mnie uważnie. Mamy ogon. Dwa Psy Gończe, po jednym z lewej i prawej strony. Wiedzą o nas, próbują nam odciąć drogę ucieczki. A jeśli nie ma z nimi Żniwiarzy to nie jestem wiedźmą. Zachowuj się spokojnie i rób to co ja. Udawaj wyluzowaną, a jak powiem, żebyśmy biegły, to biegniemy. Nie rozdzielamy się, ale w razie gdyby nie było innego wyjścia, spotkamy się na tyłach rezydencji Gabriela Crew. Pokazywałam ci ją po drodze. A teraz, uśmiech i idziemy. - rzekła szeptem do swojej towarzyszki, a następnie odwróciła się od wystawy i wskazała na coś palcem po drugiej stronie ulicy. Można byłoby wywnioskować, że chodziło o kolejny sklep... Tak naprawdę Fanny ruszyła spokojnym krokiem w stronę ciemnej uliczki, chociaż nie zamierzała tego zrobić w oczywisty sposób. Chciała sprawiać wrażenie, że chciała zerknąć na kolejną ciekawą wystawę sklepową. Bo dopóki nie zdradzą się z tym, że wiedzą o ogonie, to miały drobną przewagę nad Inkwizycją. I chociaż serce waliło pannie Morland jak oszalałe, tak starała się sprawiać wrażenie rozluźnionej. |
| | | Lilith Topaz
Liczba postów : 87 Join date : 01/01/2019
| Temat: Re: Aleja Lipowa Sob Mar 23, 2024 4:48 pm | |
| Lilith przytaknęła, kwalifikując to dziwne mrowienie z tyłu karku jako swędzenie wywołane włosami na szyi. Zresztą dyskomfort mijał w miarę, jak szły dalej. Wyraziła dezaprobatę dla nie do końca obyczajnej historii Fanny, dłonią zasłaniając usta, by nie pokazać, jak jej kąciki ust samowolnie się uniosły. Oczywiście, że popatrzyła na boki, tak jakby bała się, że wyszeptana historia została usłyszana przez kogoś innego. Tak jakby, nawet jeśli by została, miało to jakiekolwiek znaczenie. Doszła do wniosku, że uwielbia patrzeć na wystawy. Zwłaszcza te z ubraniami i biżuterią. Może powinna poszerzyć swoją skromną kolekcję? Jakiś nowy naszyjnik? To nie byłby taki zły pomysł, miała trochę pieniędzy na zbyciu, a czucie się ładnie wprawiało ją w bardzo pozytywny nastrój. Tylko czy… Zamarła. „Ogon”. „Psy Gończe”. Przez chwilę nie pamiętała, jak oddychać, a suknie na wystawie zamieniły się w bliżej nieokreślone plamy. Nie. Nie, nie, nie. Nie może skończyć jak ojciec. Nie chce. Nie może. - Spokojnie. Tak. Spokojnie. Biec. Crew. Opanuj się, Lilith. Jeśli chcesz żyć, musisz być sobą. Niewzruszoną. Opanowaną. Ścisnęła mocno ramię Fanny, po czym przybrała uśmiech z rodzaju tych grzecznych. Dystyngowanych. - W przyszłym tygodniu jest przyjęcie u panny Hiddleston. Zastanawiam się, czy na nie iść – oświadczyła. W jej głosie było słychać na początku pewne napięcie, ale drugie zdanie udało już się jej powiedzieć swoim wyuczonym, neutralnym tonem pełnym obojętności. – To nie tak, że jakoś bardzo chcę iść, ale chyba wypada. Ale wolałabym spotkać się z panią Levine – rzucała zasłyszanymi kiedyś nazwiskami, mając nadzieję, że jeśli taka osoba faktycznie mieszkała w mieście, to nie była wiedźmą. Przystanęła na moment przed wystawą, kątem oka patrząc na uliczkę, którą miały się udać. Co było za nią? Nie wiedziała. Nie znała miasta dość dobrze, a jej moc nie należała do typu ofensywnych. Bała się. Pierwszy raz od śmierci ojca czuła ten rodzaj strachu silniejszego niż cokolwiek innego. Strach przed Koszmarami był w porównaniu niczym. Jej moc nie zdałaby się na wiele. Nie miała przy sobie nic zbyt przydatnego. A ich wrogowie się zbliżali. Okrążali. Lilith nie miała wątpliwości, że jeden z nich – ten z pionowymi źrenicami – chciał im odciąć drogę ucieczki uliczką. Wskazywał na to sposób, w jaki się do nich zbliżał. Musiały działać. Ale czy będą biec w sukniach szybciej niż psy gończe? Poważnie zaczęła rozważać popchnięcie jednego przechodnia na drugiego, by zrobić zamieszanie. Ścisnęła Fanny za rękę. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Aleja Lipowa | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|