|
|
| a mutual misunderstanding | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Nancy Szafir
Liczba postów : 85 Join date : 25/10/2015
| Temat: a mutual misunderstanding Nie Sie 07, 2022 7:10 pm | |
| Czyli jak Ananke poznała się z Nancy, czyli jeden wielki pierdolnik. Zgadniecie, że więcej ogarniałam obrazek niż pisałam ten wstęp? c: Ugh, moja głowa… Mogła się spodziewać, że pani Windworth czysto teoretycznie miała jakieś powiązania z wiedźmimi gangami czy innymi grupami magicznej przestępczości zorganizowanej. Ale na pewno nie oczekiwała, że im podpadła. Wręcz przeciwnie, skłaniała się ku teorii, że jeśli już Windworth robiła, to prędzej pomagała takim wyrzutkom społecznym zintegrować się na nowo w ludzkim społeczeństwie. Coś jednak musiało pójść nie tak i kimkolwiek by nie byli partnerzy w zbrodni, biedna Windworth musiała im za coś podpaść, a że niefortunnie się jej zmarło, to teraz Nancy musiała za to beknąć. Inaczej nie mogła przecież wyjaśnić tego, że właśnie była unieruchomiona jakimś sznurkiem, a na głowę miała zarzucony worek — o zgrozo, po mące — przez który cały czas czuła, że zaraz zbierze ją na srogie kichnięcie. Do tego w pewnym momencie jeszcze musiała się jej rozciąć warga, bo w ustach poczuła metaliczny posmak krwi. Warga krwawiła, mąka pchała się do nosa, a Nancy coraz mniej była przekonana, że wyjdzie z tej sytuacji cało. Pamiętała tylko tyle, że pewnego dnia zjawiły się bez zapowiedzi dwie kobiety, które jako tako kojarzyła. Czasami zjawiały się na herbatę, kiedy ta pierwsza Nancy jeszcze żyła — i chociaż Windworth wiedziała, że funkcjonująca jako Marie służąca również jest wiedźmą, nigdy nie pozwalała jej być obecną podczas tych rozmów. Nie trzeba było być geniuszem, aby się domyślić, że gościnie również były czarownicami i pewnie rozmawiają o jakichś tajnych, czarownicowych sprawach. Nancy, prawdę mówiąc, miała to głęboko w nosie, będąc zadowolona z tego, że ma się gdzie zaszyć. Ale nagle zdarzył się ten wypadek i Nancy zajęła miejsce swojej pracodawczyni. O ile wszyscy ładnie przyjęli bajkę o napadzie, urazie głowy, lęku przed wychodzeniem z domu oraz lekkiej amnezji, to nie te dwie kobiety. Nancy czuła, że pewnie coś podejrzewają, jednak robiła dobrą minę do złej gry i starała się nie zdradzić za szybko. Przynajmniej odwlec nieuchronne na tyle, aż będzie miała przygotowany plan działania. Jednak te dwie były szybsze. Zdecydowanie szybsze. I tak więc herbata została rozlana, a Nancy ogłuszona i przetransportowana… Gdzieś. Na pewno byłoby łatwiej sprecyzować, co to za gdzieś i gdzie się znajdowało, ale jak na złość worek zasłaniał jej pole widzenia. |
| | | Ananke Królowa Wiedźm
Liczba postów : 69 Join date : 31/12/2017
| Temat: Re: a mutual misunderstanding Sob Sie 13, 2022 11:47 am | |
| Coś wisiało w powietrzu. Może to pierwsza wiosenna burza, może nieuchronne zrządzenie losu, może... coś. Cokolwiek nadchodziło, Ananke miała wrażenie, że czuje wręcz iskrę elektryczności przeszywająca powietrze w pobliżu, subtelnie drażniącą odkrytą skórę na jej przedramionach. Kobieta westchnęła cicho i odsunęła od siebie rozpoczęty list. Jeden łyk herbaty kwiatowej, jeden płynny ruch, by schować szpargały do zamykanej na klucz szuflady. Czarownica czuła, że jej dzisiejsza rutyna wymaga urozmaicenia i nie zamierzała się temu opierać. Nie zwlekała długo z opuszczeniem gabinetu i udała się na przechadzkę po zamku. Jej myśli mimowolnie podążyły ku wszystkim sprawom, które czekały na lepszy moment, a którym mogła teraz poświęcić chwilę. Niemalże już wybrała, czemu poświęci czas, gdy nagle jakiś ruch na peryferiach jej pola widzenia przyciągnął jej uwagę. Podeszła do okna, by zbadać sprawę. Na dziedzińcu trwało jakieś poruszenie. Dwie znane jej czarownice prowadziły trzecią osobę, ewidentnie wbrew jej woli. Kobietę. Miała worek na głowie. Usta Ananke drgnęły w głębokim niezadowoleniu ku tak nieeleganckim metodom, jednak nie znała całej sytuacji. Miała zamiar pozwolić, by jej czarownice kontynuowały swoje obowiązki. Póki tchnienie lekkie niczym wiatr nie kazało jej inaczej. W następnej sekundzie była już w drodze na dziedziniec. Gdy odnalazła owe czarownice, te były już w drodze do tej części zamku, która niechlubnie zwana była więzieniem. - Stop - odezwała się, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych. - Jaki jest powód tego zamieszania? - Pani - czarownica, która nie trzymała uprowadzonej, skłoniła się nisko. - Ta osoba jest podejrzana o działania przeciwko naszym sojusznikom. Zaraz potem nastąpił raport, szybki i udzielony ściszonym głosem. Ananke zastanowiła się głęboko. - Rozumiem. Pozwólcie mi zająć się tą sprawą. Nancy nie mogła tego zobaczyć z powodów bardziej niż oczywistych, jednak na twarzach obu jej porywaczek zagościło zdziwienie tak głębokie, że prędko skłoniły się, by nie zostać posądzonymi o obrażenie królowej. Ta wiedźma, która zdała raport, poprosiła, by przygotowanie wszystkiego owa “pani” zawierzyła im. Zmienił się kierunek ciągnięcia, zmieniło się tempo, które stało się tak pośpieszne, jakby od przetransportowania gdzieś Nancy zależało życie jej porywaczek, a przynajmniej honor. I musiały w końcu dotrzeć na miejsce, bo powietrze przeszył zgrzyt otwieranych drzwi. Jedna z porywaczek bezceremonialnie pchnęła Nancy na coś, co okazało się być prawdopodobnie krzesłem. Ściszonym głosem skonsultowała coś z drugą, po czym rozległy się pojedyncze kroki, które zaraz ucichły w oddali. Kiedy worek wreszcie opuścił głowę Nancy, ta mogła zobaczyć, że znajduje się w niewielkiej komnacie, jasnej, z oknami sięgającymi sufitu. Za szybami upstrzonymi pojedynczymi witrażami rozciągał się widok na wspaniały ogród, częściowo ujarzmiony, częściowo dziki i porażający. Nancy nie miała wiele czasu do rozeznania się w swojej sytuacji, bo do komnaty lada moment weszła nieznana czarownica i odprawiła jedną z tych, które uprowadziły Nancy z rezydencji pani Windworth. Obca wiedźma zajęła miejsce siedzące naprzeciwko Nancy. Przyglądała się jej chwilę z wyrazem twarzy niemalże współczującym, jednak jej oczy pozostały czujne, badawcze, skupione na każdym geście, na który mogła się zdobyć Nancy pomimo wciąż skrępowanych rąk. Po chwili ciszy czarownica otworzyła usta, by przemówić. - Nim rozpoczniemy naszą rozmowę, czy masz świadomość, w jakiej sytuacji się znalazłaś? |
| | | Nancy Szafir
Liczba postów : 85 Join date : 25/10/2015
| Temat: Re: a mutual misunderstanding Sro Lip 19, 2023 8:22 pm | |
| Nancy nie do końca mogła odczytać wyraz twarzy kobiety, która się przed nią pojawiła. Zmrużyła oczy i lekko przechyliła głowę, jakby chciała tym ułatwić sobie zrozumienie zaistniałej sytuacji, jak i postawionego jej pytania. Wkrótce jednak zrezygnowana spuściła wzrok, przygryzając lekko wargę, nie zważając nawet na to, że właśnie z tej samej wargi sączyła się wąska strużka krwi — z tego wszystkiego Nancy było już kompletnie wszystko jedno. Pojedyncze jasne włosy przykleiły się do jej spoconej twarzy. Do tego na jej długich lokach i twarzy wciąż było widać nieco mąki, która znajdowała się uprzednio w worku, jaki miała narzucony na głowę. — Prawdę mówiąc, nic z tego nie rozumiem. Nie wiem, kim jesteście, ani czego ode mnie chcecie — odparła cicho, a jej twarz pobladła, ponieważ dopiero teraz zaczęło do niej docierać, że znalazła się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Była sama jedna na nie wiadomo ile obcych czarownic, do tego jej moce zdecydowanie nie były w jakimkolwiek stopniu defensywne i na pewno nie ułatwiłyby jej wyjścia z tego budynku bez większego szwanku. Zacisnęła skrępowane ręce w pięści, próbując trochę się uspokoić, ale wszystko to i tak szło na marne. Czuła na plecach i czole zimny pot, a do tego ogarnęło ją kolejne nerwowe uderzenie gorąca. Pomyślała tęsknie o granatowym wachlarzu w złote kwiaty, jakim zwykła się wachlować w cieplejsze dni, odkąd przejęła tożsamość pani Windworth i tak na krótką chwilę zdała się zapomnieć o tym, co się działo dookoła. Przynajmniej częściowo, bo po chwili znowu wróciła na ziemię, a jej oczy przygasły, przymknięte przez ciężkie powieki. — Wiem, że jesteście... Czarownicami — powiedziała cicho po chwili, w oczekiwaniu na kolejne słowa bądź ruch kobiety, nie wiedząc do końca, czego się może spodziewać. Jeśli są to czarownice, tak samo jak ona — czego już wcześniej była niemalże stuprocentowo pewna — to być może uda się im znaleźć jakiś wspólny grunt do porozumienia się. A tak przynajmniej zaczęła się w duchu łudzić Nancy, patrząc nagle na kobietę parą przestraszonych, jasnoniebieskich oczu. Ze strachu Nancy nawet nie poczuła, jak po twarzy zaczynają toczyć się łzy, a włosy zaczęły się miotać pomiędzy słomianym, złotym blondem a ciemnorudym — a wkrótce w ich ślady poszły oczy, raz mieniąc się na jasnoniebiesko tylko po to, aby po kilku sekundach przeistoczyć się w granatowy i tak w kółko. Z tego wszystkiego jej moc zaczęła się powoli wymykać spod kontroli. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: a mutual misunderstanding | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|