|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Szarlotka Żongler
Liczba postów : 4 Join date : 14/12/2015
| Temat: Krzywa ulica Czw Gru 17, 2015 7:39 am | |
| First topic message reminder :
Krzywa ulica posiada swą nazwę głównie od budynków się na niej znajdujących, nie wspominając już o drodze. To miejsce wygląda, jakby jakiś budowniczy czy architekt zapomniał całkowicie o tym, jak wyglądają normalne drogi. Tak, tutaj ulica to było morderstwo dla ludzkich nóg, dla kopyt koni i kół powozów. Nic dziwnego, że niewiele osób chciało tędy przejeżdżać. ______________________________
Weszła w uliczkę, niewiele się w ogóle zastanawiając. Szukała kogoś? Nie, niekoniecznie. Ale wiedziała, gdzie można znaleźć jakąkolwiek pracę, aby dorobić sobie odrobinę drobnych na nowe noże do rzucania. Przecież każdy czasami potrzebował pieniędzy na jakieś ulubione przedmioty... A u tej kochanej Szarlotki, były to właśnie ostre przedmioty do rzucania. W cel, w ludzi, do tarczy, w jabłka... W cokolwiek. No i nimi rzucać także wypada! Przecież nie bez powodu w Cyrku zajmowała się żonglerką! W gruncie rzeczy to bardzo lubiła swoje zajęcie. Rozglądała się spokojnie za krzywą kostką brukową, a kiedy tylko ją zauważyła - znów skręciła w odpowiednią uliczkę, znajdując się na ulicy krzywej. W sumie to ta miała na pewno jakąś inną nazwę, ale... Nie chciało jej się rozglądać za tabliczką informującą by o takich sprawach. Wchodząc do środka, poprawiła swoją brunatną marynareczkę, a już nieco szarawą koszulę wsunęła mocniej w ciemno-brązowe spodnie. Trochę marzła, owszem, jednak... Nie mogła narzekać, bo z własnej głupoty wyszła nieco nieodpowiednio ubrana. Owszem, miała rajstopy na swoje, miała także nieco wyższe i ocieplane buty, ale wzięła złą kurteczkę, bo pourywanymi guzikami. Ciężko było ją więc dopiąć, ale nie przejęła się tym za bardzo. Szybki krok stanowczo pomagał jej się rozgrzać, a żeby ten efekt wzmocnić, zaczęła także podskakiwać przy każdym kroki. Jej zielone pasemka włosów radośnie przy tym podskakiwały, a niektórzy ludzie spoglądali na nią ze zdziwieniem. No bo jak tak można w ogóle chodzić? Co to za dziwak? No i nie zimno jej? Otóż, mili państwo, jak komuś jest zimno to się rusza, żeby rozgrzać, a nie siada w kącie i płacze nad tym! Płacz nie rozgrzeje! W końcu, po krótkim czasie, zauważyła pewną rudowłosą kobietę. Kojarzyła ją... Chyba. Nie była pewna czy to ta, czy to nie ta. Zwracała uwagę na otoczenie i osoby, które się w nim znajdują, ale nie tak do końca... Zapamiętywała jedynie szczegóły! A kiedy ostatnim razem przechodziła niedaleko burdelu, także widziała rude włosy. No dobra, może i jest nieco bardziej... Hmm... Stereotypowa? Tak, można tak powiedzieć, bo rude kobiety uważa zawsze za wiedźmy bądź dziwki. Ale jeżeli się nie myli i kobieta jest faktycznie kurtyzaną to widać coś w tych stereotypach jednak prawdziwego jest. No bo przecież każdy się skądś wziął, a wzięły się z plotek, które ktoś zapoczątkował, widząc jakąś konkretną rzecz. Poczta pantoflowa może być przydatna, chociaż najczęściej prezentuje się w sposób nieco komiczny. Podeszła do nieznajomej, wpatrując się w nią intensywnie. Dwu kolorowe oczy bacznie obserwowały każdy krok rudej, a sama Szarlotka na ten moment sprawiała wrażenie niemowy. No bo kto normalny do kogoś podchodzi i nic nie mówi? No dobra, złodzieje, płatni mordercy i jeszcze kilku innych ludzi, pracujących w określonych zawodach... No bo taki mim także nie może się odezwać! Ale chwila, chwila. Bo Charlotte chyba tego nie jest świadoma, nieprawdaż? Jednak my możemy śmiało powiedzieć, że nie każdy, kto się nie odzywa i do ciebie podchodzi, musi od razu dla ciebie chcieć źle! Choć naturalnie ta dama na żadnego błazna nie wyglądała. - Szukam pracy. Nie stałej, chcę sobie dorobić. Masz coś? Bo jesteś tą taką co się daje, no nie? Czy nie? - zapytała, mając nadzieję także rozwiać swoje wszystkie wątpliwości. Potrzebowała pieniędzy na własne zachcianki, ale... Nie, nigdy by nie wzięła pieniędzy, na które nie zapracowała. Chyba właśnie dlatego nigdy się nie zniżyła do kradzieży, szantażu czy morderstwa. Byłą dosyć uczciwą damą, choć często widziane potwory odcisnęły się na jej psychice. Czasami wolała posiedzieć cicho, przeczekać aż zjawy miną... Ale z drugiej strony, chyba je nawet lubiła. W przeciwieństwie do ludzi, nie oszukają cię. Jeżeli chcą ci coś zrobić to raczej zrobią... No i zwierzęta są cudowne. Ludzie nawet się do nich nie mogą porównywać! One zawsze są takie szczere, niewinne... Urocze! Tak, urocze także! Jak można im robić krzywdę? Jak można na nie polować? Jeżeli chce się zjeść mięso to powinno się wyhodować zwierzaka, a nie mordować takiego na wolności! To zupełnie tak, jakby ktoś przyszedł nam do domu, zabił nas, a po tym zaczął jeść... No, dosyć dziwnie to brzmiało, ale kochana Locia nie widziała tego na inny sposób, więc co poradzić? Okłamywać przecież nikogo nie będzie, choć potrafi to robić. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Leshico Mistrz kowalstwa
Liczba postów : 54 Join date : 13/10/2017
| Temat: Re: Krzywa ulica Wto Gru 01, 2020 10:36 pm | |
| Zaledwie wczoraj u babuleńki Hannah był jej najmłodszy wnuk – przystojny brunet o delikatnie przylizanej fryzurze, który zazwyczaj chodził w ciemnobrązowym, prostym garmiturze. Jako członek rodziny z niższych sfer, uważany był za cud, gdyż dzięki wrodzonej elokwencji zdołał wyciągnąć swój żywot ponad wiązanie końca z końcem na nieprzyjaznej ulicy Krzywej. Babuleńka uwielbiała słuchać pełnych pasji opowiadań o trudach prowadzenia sklepu w dzielnicy handlowej miasta. Tego ranka, mimo podeszłego wieku, z którego wynikało jej zwyczajowe codzienne znudzenie życiem, wstała prawą nogą, lądując w wybornym wręcz humorze. Śniadanie, choć złożone jedynie ze starego chleba i kawałka cienko przykrojonej wędliny, która będąc tak suchą, że chrupała w zębach, nie należała do rarytasów, uznała za wyjątkowo smaczne. Zatem nie pozostało jej nic prócz udania się nad rzekę z jej chorymi plecami i wypraniu kilku sukienek, który to czyn planowała już od kilku dniu. W drodze w tę i z powrotem odwiedziła swoją ulubioną koleżankę, niegdyś panią szewc, Barbarę o złotych włosach – w czasach ich młodości uchodzącą za dziewczynę niezrównanej wręcz urody, a obecnie równie brzydką i pomarszczoną co Hannah. Opowiedziała jej o swoim gościu, a także wymieniła się nowinkami z miasta, co uczyniło jej dzień jeszcze bardziej szczęśliwym. Minęło już południe, gdy zbliżając się do swojego mieszkania, najpierw minęły ją dźwięki żniwiarzy, szukających dezertera, a jakiś czas później na jej drodze stanęła (a raczej prawie kucała) dwójka młodych ludzi. Jak jakiegoś szczyla Selene pociągnęła za ucho młodego kowala, odwracając jego wzrok w jej kierunku. Z bliska wreszcie mógł zauważyć, że gdyby nie ten zmęczony wzrok i skaza w okolicach policzka, miałby do czynienia z całkiem atrakcyjną kobietą. Wlepione spojrzenie w jej pełne, mogłoby się wydawać, ruchome usta zostało przerwane przez świst kartki papieru, która falował przed jego oczami, nie pozwalając na odczytanie treści. Gdy ponownie ją ujrzał, jej czerwone włosy przywiodły mu namyśl pewną inwizytorkę, która w kronikach zakonu, niewątpliwie zasługiwała na nie jedną wzmiankę. „Ale co słynna SELENE miałaby robić w takim miejscu o tej porze?” – pomyślał chłopaczyna, próbując wyrwać się z żelaznego uścisku – „Niee…”… – Fffff-flamel?! Cczyżby mam przyjemność z Selene Torment?! – z niedowierzania wymsknęło mu się trochę głośniej niż powinno, po czym natychmiast przyłożył wolną dłoń na usta, starając się powstrzymać od dalszego mówienia. Z tego, co słyszał po ludziach, jego rozmówczyni nie powinna już być żniwiarzem. Nawet babuleńka Hannah złapała się za głowę, gdy usłyszała tak głośno wypowiedziane imię i nazwisko. – Ach ta młodzież w tych czasach… Tyle w niej energii, że to szkoda gadać. Czyżby spotkanie po latach? – chyba pobudzona niespodziewaną reakcją chłopaka, jego impuls powędrował do jej ust, pobudzając głęboko zakorzenioną ciekawość. – A zresztą, dlaczego mielibyście się zwierzać takiej babulce jak ja… Już sobie idę! Idę mówię! – dodała po krótkiej chwili czekania, odganiając się laską od dwójki, a przechodząc dalej i zauważając za nimi kogoś jeszcze, również rzucając złowrogie spojrzenie Merv. Niezłe zaskoczenie doszło całą trójkę, gdy okazało się, że niecałe 10 metrów dalej otworzyły się drzwi, przez które starsza kobieta weszła do swojego domu. – Alleż tttak. Przyjdę do Pani we wtorek, i wszystko odpracuję. Do tego czasu proszę się powstrzymać z informowaniem Flamela – starannie wydukał były kowal z wyraźnym już przerażeniem w oczach, które zanurzone pod jego wysokim czołem spoglądały w duszę rozmówczyni, próbując odgadnąć coś czego się chyba się jeszcze nikomu w legendach nie udało – kolejne posunięcie Pani Selene. Jeśli mu na to pozwoli, skorzysta z każdej nadarzającej się okazji, by pobiec za oddalającą się Merv. |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Krzywa ulica Sob Gru 05, 2020 10:33 pm | |
| Dobra, Merv, rusz głową. Choć robiła kolejne kroki, były one nieśpieszne i powolne, tak, że nadal słyszała wyraźnie krzyki i tłumaczenia. Ze wszystkich możliwych rzeczy nie spodziewała się, że klęskę przyniesie trochę papieru. Teraz zastanawiała się tylko, co powinna zrobić. Zniknięcie za pierwszym rogiem, schowanie płaszcza i puszczenie się biegiem brzmiało niezwykle kusząco. Mogła przecież wykorzystać go na tyle sposobów! Oczywiście jako pierwsza nasuwała się na myśl sprzedaż za niezłą sumkę, ale to brzmiało aż za prosto. Może lepiej go zachować, trochę przerobić? Och, albo stworzyć kilka takich na wzór i podobieństwo, z identycznego materiału. To nie powinno być trudne, w końcu to najwyraźniej zwykły płaszcz, a młoda wiedźma nauczyła się zadowalająco szyć już ładnych parę lat temu. Jakby nie dała rady, to kogoś zaufanego podpyta… Za mało zabawy. Zbyt bezpieczne. W Merveille ścierały się jej dwie strony – ta racjonalna, pragmatyczna i ceniąca sobie swoje własne bezpieczeństwo oraz ta lubiąca pewne ryzyko, zabawę, nieobliczalność. Tym razem te niewątpliwe atuty nie wystarczały jednak na przykrycie logicznych argumentów za zostawieniem kowala. Ambler nie miała jednak ochoty zgodzić się z takim werdyktem, mimo że wyszedł od niej samej. Czy Leshico był w wielkim niebezpieczeństwie, takim, że poczułaby się jak kupka pewnej wydalanej przez człowieka, bynajmniej niepachnącej fiołkami substancji? No… nie. Ot, przymusowe posiedzenie nad papierami wściekłej kobiety. Jak to Flamel, jaka Selene, o chuj chodzi? – Zatrzymała się i odwróciła, ulegając pokusie popatrzenie na odgrywającą się scenę z udziałem Leshico, Selene i jakieś starszej kobiety. Powinna poszerzyć swoją wiedzę o członkach Inkwizycji, zdecydowanie. Najwyraźniej Torment się z Flamelem znała, a Leshico czuł do niej szacunek. Też była Inkwizytorką? Żniwiarką? To zmieniało postać rzeczy, w końcu kto jak kto, ale Leshico nie powinien na razie mieć do czynienia z kimś takim. Dobrze, to był argument za pomocą mu, by zaspokoić tę bardziej altruistyczną stronę. Mógł jej trochę opowiedzieć o członkach Inkwizycji, a jeśli dobrze to rozegra, to może nawet donosić o niektórych nowinkach z tamtego podwórka – pragmatyczna strona wiedźmy poczuła się przekonana i przestała marudzić. Wreszcie Ambler nadal chciała urządzić sobie małą przygodę i podenerwować Leshico, zabawić się. Wróciła do zostawionej dwójki, nasuwając mocniej kaptur. Wcześniej niepotrzebnie palnęła o śpieszeniu się na spotkanie, ale z tego mogła jakoś wyjść, zwłaszcza że istniało prawdopodobieństwo, że Selene skupiła całą swoją uwagę na rozgrywającej się tragedii i Leshico, a nie jej słowach. - Tak właściwie to mam jeszcze trochę czasu – powiedziała, patrząc w gdzieś w dół. – Boję się, że przyczyniłam się do tej okropnej sytuacji, która zdecydowanie nie powinna mieć miejsca. Mogłabym zobaczyć te ogłoszenia? Być może jednak można je wyczyścić, zwłaszcza że były na ziemi tylko przez chwilę – mówiła, siląc się na brzmienie jak najspokojniej i najrozsądniej. Wyciągnęła chustkę ze schowanej pod płaszczem torby. Pomysł, na który wpadła, był nieco ryzykowny, ale mieścił się w granicach ryzyka, które akceptowała. Mogła to dobrze rozegrać, mogła cofnąć odrobinę czas kartek – tak, by pozostały jedynie lekko zauważalne ślady. W końcu przywrócenie im stanu idealnego mogło wzbudzić podejrzenia, a kogo jak kogo, ale Inkwizytorki na głowie Merveille mieć nie chciała. Największy problem stanowiła kwestia niechcianych świadków. Gdyby tak odwróciła się od nich, a zabrudzenia przykryła chustką… Dureń z ciebie, Ambler. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Krzywa ulica Sob Sty 09, 2021 10:49 pm | |
| Była na tyle wkurwiona, że nawet ewidentna znajomość jej nazwiska, o którym najwyraźniej krążyły już legendy, nie poprawiła humoru Selene. Gdyby była bardziej próżna, jego zdziwienie mogłoby połechtać jej ego, lecz aktualnie zdawać by się mogło, że każde ze słów chłopaka motywowało rudowłosą inkwizytorkę do zaciśnięcia palców mocniej na jego uchu. — Dla ciebie MISTRZ Flamel — poprawiła go wyniośle, gdy dostarczył jej kolejny powód zdenerwowania. Nie tolerowała braku szacunku do innych inkwizytorów, choć prędzej wolałaby spotkać się z szablozębnym Koszmarem niż pójść na dywanik do Brendana Flamela, o którym krążyły różne plotki. Gdy w scenę wkroczyła starsza kobieta, Selene obdarzyła ją twardym spojrzeniem. Ostatnim, czego potrzebowała, były morały prawione z ust babci. Szczęśliwie, nie potrzebowała zachęty w postaci ostrzejszych słów, by zniknąć im z oczu. Nieszczęśliwie, Selene wróciła pełną uwagą do trzymanego za ucho chłopaka. — We wtorek, mówisz?! WE WTOREK? — powtórzyła, choć usłyszała doskonale za pierwszym razem. — Czyli próbujesz mi powiedzieć, abym przez DWA DNI czekała?! — zinterpretowała otrzymane słowa po swojemu, nie musząc nic dodawać na znak, że nie zaakceptuje podanego jej stanu rzeczy. — Hę? — wyrwało się Selene, gdy do akcji ponownie wróciła niska zakapturzona inkwizytkorka, którą już zdążyła wyrzucić z głowy, pewna, że chwilę temu widziały się po raz ostatni. Spojrzała to na nią, to na papiery, o których wspominała - naturalnie przez wściekłość Selene, wgniecione w kilku miejscach. — Wątpię, by to cokolwiek pomogło. Nadają się co najwyżej do... — urwała, powstrzymując wulgarne słowa. Wyciągnęła ku niej kartki, z zawahaniem wymalowanym na twarzy, jednocześnie puszczając podopiecznego mistrza Flamela. — Jak uważasz — mruknęła do niej, pozwalając jej działać. |
| | | Leshico Mistrz kowalstwa
Liczba postów : 54 Join date : 13/10/2017
| Temat: Re: Krzywa ulica Pon Sty 18, 2021 1:02 pm | |
| Impuls emocji usztywnił całe ciało młodzieńca. Elektryczne połączenia jego mózgu zmobilizowały go aż po koniuszki palców. Magia? Dla naszego bohatera było to już znane uczucie, którego wolałby unikać mimo korzyści, jakie ze sobą niosło. Pierwotna magia, która drzemie w każdym, być może nawet protoplasta wszystkich wiedźm — pobudzający do działania strach. W jednej chwili jego twarz przeszło tysiąc różnych mimik, wpadł w stan, w którym każda akcja przez niego pomyślana zdawała mu się jak realistyczny sen, z którego co i rusz się wybudzał, powracając zmysłami do brutalnej rzeczywistości; z myślą zmarnowanych działań. Stał, mimo że jeszcze chwilę temu obiecywał sobie ucieczkę w każdej możliwie nadarzającej się okazji. W końcu wszystkie synapsy jego umysłu połączyły się w jeden silny piorun — myśl, którą za wszelką cenę zechciał urzeczywistnić zamiast tylko o niej na jawie śnić… Zebrał wszystkie siły, jakby to zadanie wymagało co najmniej herkulesowej sprawności, po czym ruszył ręką niczym wojownik śmigający w urządzeniu do trójwymiarowego manewru po ręce tytana. Chwycił drżącą dłonią przekazywane dokumenty i… zgniótł je na papkę. Zaraz potem do akcji weszły jego nogi, za pomocą których minął stojącą obok inkwizytorkę, ciągnąc przy tym za nadgarstek niską Merv. Uścisk był mocny, na tyle że dziewczyna mogła zacząć tracić czucie w ręce. Mówi się, że ludzie postawieni na skraju życia i śmierci są w stanie dokonywać rzeczy niemożliwych, nie wiem jak w przypadku wiedźm i ich czarów, ale były kowal oraz obecny uczeń inwizytora miał wystarczająco siły, by przebić się przez samą Selene Torment, ciągnąć przy tym jedną dziewczynkę za sobą. Gdy tylko znikli za pierwszym zakrętem, Leshico odwrócił się w kierunku towarzyszki. Przyglądając się jej wyrazowi twarzy, pokazywał swój pełen zwątpienia, także ostateczności. UCIEKAJ, CO ROBISZ DO CHOLERY — wydał z siebie okrzyk w okropnym grymasie strachu. ŚCIĄGAJ PŁASZCZ, ZMIANA PLANÓW. WYNOSIMY SIĘ STĄD — dodał, gdy pokonali kilka przecznic, a dziewczyna przez zawadzający jej ciuch, co raz bardziej pozostawała w tyle. Tymczasem u Selene niedługo miał się pojawić jeden ze żniwiarzy, który wracając, miał nadzieję odnaleźć zagubiony trop uciekinierów… |
| | | Merveille Handlująca półprawdami
Liczba postów : 125 Join date : 02/11/2018
| Temat: Re: Krzywa ulica Nie Mar 07, 2021 5:15 pm | |
| Dobrze, jakoś ta załatwi, będzie udawać, że czyści papier, a tak naprawdę odrobinę cofnie jego czas, wszystko będzie dobrze. To będzie minuta lub dwie, bardzo stresujące dwie minuty, ale przecież stres był dla niej normalką… W osłupieniu wpatrywała się w to miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą były kartki – trochę pomięte, ale jednak nie zgniecione. - Co do… Przekleństwo stało się niesłyszalne. Zostało zagłuszone przez podmuch wiatru, łopot ubrań, odgłos butów dwojga biegnących ludzi stukających o chodnik, zapewne krzyki i kij wie co jeszcze. Dlaczego? – to bliżej niesprecyzowane pytanie dzwoniło w głowie Merveille. Nawet ona sama nie wiedziała, czy odnosiło się do powodu stojącego za tym, co właśnie zrobił Leshico czy może był głosem tej rozsądnej części dziewczyny, która bardzo, ale to bardzo chciałaby, by to wszystko nie miało miejsca. Na retoryczne pytanie byłego kowala pewnie odpowiedziałaby z wyrzutem, że przecież to robi, ucieka, ale nadal była zbyt zdziwiona – nawet nie tyle zszokowana, co właśnie zdziwiona – by cokolwiek powiedzieć. Biegła. Biegła, jak szybko tylko mogła, ale przeklęty płaszcz nie pozwalał jej na skorzystanie w pełni ze swojej mocnej strony, jaką był dar do zwiewania przed problemami. Musiała nieco zwolnić, by zdjąć płaszcz i wepchnąć go do torby, ale gdy w końcu się od niego uwolniła, przyśpieszyła i wkrótce zrównała się Leshico. - Kurwa – w tym momencie nie stać jej było na nic oryginalniejszego. Coraz bardziej oddalała się z Leshico od okolicy, gdzie zrobili wokół siebie zdecydowanie za dużo zamieszania.
z/t x2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Krzywa ulica | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|