|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Stara chata Pią Sty 03, 2020 8:20 pm | |
| Gdzieś w głębi lasu, strzeżona przez gęste i zwodnicze chaszcze, kryje się stara chata. Choć sprawia wrażenie wiekowej, posiada wszystko, co niezbędne do przetrwania w dziczy, a jej odpychający na pierwszy rzut oka wygląd odstrasza niepowołanych gości. Główny pokój owego przybytku zawiera przede wszystkim trzy posłania i skrzynię o płaskim wieku, mogącą robić równie dobrze za stolik. Na zachodniej ścianie znajduje się kominek i niewielka sterta suchego opału, będącego pozostałością po poprzedniej zimie.
(To nie jest żadna randomowa chata, tylko bardzo konkretna z historii Vivian, kiedyś dam lepszy opis, jak nauczę się je atrakcyjnie pisać ;;) |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Wto Sty 21, 2020 5:29 pm | |
| Przydreptały z tego tematu.Chociaż są to szczegóły, być może niezauważalne lub zbyt mało istotne dla 90% ludzi, warto o nich wspomnieć. Gładkość materiału, z którego zrobiona była jej sukienka, gdzieniegdzie dziwnie klejąca się od środka podczas poruszania. Gdy Vivian zbliżyła twarz do jej twarzy, włosy Annie odsłoniły rąbek tajemnicy obrażeń z jakimi walczyła obecnie dziewczyna – uszy, kanaliki powietrzne skierowane do młoteczka i kowadełka wyglądały na całe spuchnięte od dłuższego czasu; smugi krwi po bokach twarzy, pamiątka po brawurowej ucieczce. „Aniu, Aniu, Aniu… Aniu, Aniu, Aniu… — z różnych stron, od różnych osób pojawią się stłumione głosy. Część z nich Vivian skądś znała.” Annie leżała nieruchomo, oczy miała zmrużone w idealnym kontraście ukazując ledwie odsłonięte białe bielmo z węglami pod spodem. Targanie, dziesięć kilo cięższej od siebie, istotki, przez delikatną kobietę, to nie lada wyczyn. Czy mimo tego, z początku uleciałyby, wiedźmie tej klasy, niepokojące, acz wciąż niegroźne symptomy „choroby” ogłuszonej „oby wiedźmy”? To, że od czasu do czasu jej kroki, jak i szuranie o ziemię pasażera otulonego w płaszczyk, czasem nikło w głuszy. Innym razem liście zaczynały, a nie powinny, głośniej szumieć, jakby dzieląca ich odległość od tej dwójki co najmniej dwukrotnie zmalała. Wreszcie, nieustające zgrzyty zębami, które zgrzytami były tylko na rzut oka, bo nie zgrzytały… „ANNIEEEEEEE — nastoletni kobiecy pisk dobiegł ich zza pleców, gdy tylko las zaczął robić się gęstszy.” Burym oczom Vivian migała po raz kolejny cera dziewczyny. Tym razem, w świetle odbitym od białego dysku na horyzoncie, mieniąca się w przepięknym karmazynie, który siłę swej barwy ukazywał głównie na rozżarzonych w tym momencie polikach i czole. Niestety w życiu nie liczy się tylko uroda… „Spod ich nóg wydobył się dźwięk jakby wdepnęli w bagno, albo i gorzej, ale tak naprawdę był to dźwięk rozdeptywania z monstrualną siłą zwłok ludzi. Po paru krokach efekt ucichł.”Przemierzali gęstwiny Ponurego Boru od dłuższej chwili, lecz drobniejsza zwierzyna od samego początku uciekła w popłochu od niepokojącej aury wiedźm. Niektóre większe osobniki, które zbudziły się ze swojego snu również pochowały się po kątach. Nocni łowcy natomiast przyglądali się ze strachem w bestialskich ślepiach, od czasu do czasu poruszając w ciemnościach jakimś krzewem lub pnączem, szumiąc. Z pewnością nie było normalnym, że zbierali się wokół nich i towarzyszyli przez większą część podróży zanim któryś nie wyzwolił się z rzuconego nań uroku. Odważniejsze były już tylko Koszmary, które z rzadka pokazywały się w zasięgu wzroku, raz czy dwa, w trakcie całej podróży, próbując własnoręcznie skrócić którąś z nich o głowę. U kresu dróg, rozpoczęło się apogeum całego przedstawienia. Szumy wokół nich zaczęły szaleć, jakieś ciała zaczęły uderzać w kolum.. drzewa. Spłoszona zwierzyna, w niewiedzy co wywołuje szelesty, rozpełza się migiem po okolicy, czasem również obijając się o naturalne przeszkody Boru, potęgując zjawisko. Aż, na krótko przed finałem, rozbrzmiały ludzkie śmiechy ze wszystkich stron i przyciszone słowa modlitwy: „…Światło nadejdzie i rozprawi się z ciemnością, a paliwem jego ciemność będzie. Dopóki wiedźm ród nie przepadnie, palić się będzie po wszech czas…” Zanim ujrzeli chatkę rozległ się wybuch – z pewnością wielki – acz nie bolały od niego uszy. Dziewczyna przestała już nawet drżeć. Jej powieki, wreszcie, do końca otuliły oczy. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pon Mar 09, 2020 6:02 pm | |
| Cud czy przepojenie adrenaliną? Następnego ranka Vivian z pewnością nie będzie w stanie stwierdzić, co właściwie pomogło jej w sprowadzeniu nieprzytomnej wiedźmy do kryjówki, szczególnie że cały świat zdawał się nie być im przychylny. Na początku tej „podróży” wciąż reagowała aż zanadto na dźwiękowe anomalie, które zaczęły rozbrzmiewać w przestrzeni raz jeszcze, lecz z każdym kolejnym przypadkiem uspokajała się, stopniowo uodparniając się na głosy, szelesty i powarkiwania, nawet te, które mogły brzmieć zbyt znajomo. Oczywistym było, że dźwięki zwabią zwierzęta, zaś widok Koszmarów był czymś, co czarownica przywitała z ulgą. Nie wiedziała, ile czasu minęło, ile czasu spędziła na nieludzkim wysiłku. Cel zbliżał się jednak z każdą chwilą, a im bliżej były, tym dokuczliwsze stawało się jednak zmęczenie. Czy stałoby się coś aż tak złego, gdyby odpoczęły tutaj, pod jednym z rozłożystych drzew? Odpowiedź w postaci wiersza przyszła prędko. Nienawistne wersy sprawiły, że spięła się cała, a zrodzona na nowo motywacja zmusiła ją do dalszego wysiłku. Bez zastanawiania się nad tym wszystkim. Jedynie czujność, cichy, wytrwały marsz, determinacja. Kiedy wszystko ucichło, były już niemalże na progu chaty. Trochę zbyt późno na spokój, lecz Vivian nie miała wcale zamiaru narzekać. Samo sprowadzenie nieznajomej do kryjówki wcale nie oznaczało końca trudności. *
Kap. Kap. Kap. Vivian drgnęła gwałtownie. Nieprzytomnym ruchem dłoni roztarła zbierającą się na policzku wodę, a jakby brakowało jej potwierdzenia, co właściwie wybudziło ją ze snu, zaraz spadła następna kropla, lądując prosto na jej ręce. Czarownica chwilę jeszcze łapała kontakt z rzeczywistością, po czym odsunęła się niezgrabnie. - Uch - wydała z siebie jedynie sapnięcie, gdy już w pełni się rozbudziła. No tak. Powinna była się spodziewać, że dach może nie należeć do najszczelniejszych, szczególnie że pewnie od wielu miesięcy nikt nie przyłożył ręki, by cokolwiek tutaj naprawić. Vivian miała wczoraj chyba zamiar posprzątać nieco bardziej, gdy już upewniła się, że na ten moment nie da rady zrobić nic więcej dla nieznajomej dziewczyny, ale... nawet nie zauważyła, w którym momencie odpłynęła sama. Dźwignęła się z podłogi, a ta aż skrzypnęła. Przez zakurzone okna sączyło się szare światło świtu, jednak mimo to widoczność była znikoma. Szum, który tak wspaniale przygrywał do snu, był niczym innym jak deszczem, który bezlitośnie siekał wszystko na swojej drodze. Nic nie wskazywało na to, by miało się przejaśnić w najbliższym czasie, więc wyjście na zewnątrz nie należało do roztropniejszych wyborów. Nim czarownica podjęła decyzję, czym konkretnym się zająć, zaczęła raz jeszcze przeglądać pozostawione w chacie przedmioty. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Nie Mar 15, 2020 7:11 pm | |
| „— AAAGH!” – już po pierwszych głoskach intuicyjnie zaczęła powstrzymać swój naturalny głos. To był pierwszy raz, kiedy Vivian miała w ogóle szanse go usłyszeć – chropowaty i wątły jakby miał zostać zdarty każdym kolejnym słowem. Zarazem kobiecy, lekko piskliwy – znacznie różnił się od tego wywołanego jej mocą. Dziewczyna skuliła się w łóżku, po czym zaczęła dygotać – jej ciału przypomniał się mróz z zewnątrz, więc zaczęło buchać gorącem. Czym prędzej podciągnęła koc, otuliwszy się nim dokładnie. Nagle poczuła dziwną słabość, gdy chciała wyzwolić ułamka swej zdolności i dać ulgę swoim zmysłom. Gorączka sprawiała, że wszystkie dźwięki zaczęły jej się mieszać. Oczom wyobraźni ujawnił się tylko jeden wielki szum pełen mniejszych i większych kujących bodźców, które to powodowały na zmianę lekki grymas na jej twarzy lub impuls przebiegający po całym ciele – wywołujący drgawki. Powoli ogarniała ją senność. Zaciskała kurczowo powieki i tuliła się, w rączkach trzymając krawędzie koca. Mając nadzieję, że owy sen w końcu nadejdzie. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Nie Mar 15, 2020 8:00 pm | |
| Gdy tylko rozległ się krzyk, czarownica podskoczyła niemalże i od razu odwróciła się w kierunku jego źródła. Dochodził, jakżeby inaczej, od posłania na którym spała nieznajoma dziewczyna, kuląca się i dygocząca, jakby znów trawiła ją gorączka. Vivian zbliżyła się pośpiesznie i przycupnęła, z uwagą orientując się w sytuacji. - Hej... - szepnęła, mając w pamięci specyficzne napomnienia z wczoraj. - Nie śpisz? Chciała sprawdzić temperaturę jej ciała, ale dziewczyna opatuliła się zbyt dokładnie, by Vivian mogła to zrobić bez ryzykowania spłoszenia jej. Z braku innych opcji czarownica sięgnęła po koc z drugiego posłania i narzuciła go na dziewczynę, przypatrując się jednocześnie jej reakcją. Spała czy majaczyła? Jeśli faktycznie było z nią tak źle, być może Vivian nie powinna czekać na przejaśnienie, a wyruszyć po pomoc od razu. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Nie Mar 15, 2020 8:34 pm | |
| Jakiś kształt zaczął wynurzać się z szarości odgłosów, które dobiegały ją z każdej strony. Coś mówił, coś przenosił – słowa doń skierowane, choć łagodne to bolały. Zacisnęła koc wokół siebie jeszcze mocniej i... kaszlnęła niemal sobie w twarz. Wtedy słowa ucichły, a jej zrobiło się jakby... no... cieplej? Dreszcze przeszły przez jej ciało, a sama dziewczyna zaczęła się uspokajać. Kończyło jej się powietrze w szczelnie zamkniętej przestrzeni pod dwoma kocami. Z nosem przytwierdzonym do ciepłego materiału, wdychała kurz z nieużywanego od dłuższego czasu koca. Kaszląc przez to co raz częściej, poczęła moczyć go śliną. Dźwięki kaszlu irytował przy tym tak mocno, że co i rusz próbowała chociaż nieznacznie zmieniać pozycje na łóżku – w finalnym efekcie, robiąc się co raz gorętszą i słabszą. Aż w końcu wynurzyła twarz z pościeli, biorąc głęboki haust powietrza, odkaszlując; powieki z uporczywością drżały, nie chcąc pozwolić oczom na dopływ światła, a sine wargi zdobiły ślady przygryzień – desperackich prób powstrzymywania się od lamentów. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Nie Mar 15, 2020 9:02 pm | |
| Vivian oparła dłonie na kolanach i poczęła czujnie obserwować dziewczynę, marszcząc przy tym brwi. Nieznajoma zdawała się spokojniejsza, jednak chwilę po okryciu drugim kocem zaczęła znów się szamotać i na dodatek kasłać. Vivian szybko domyśliła się, co może być tego przyczyną, więc wyciągnęła ręce, chcąc pomóc dziewczęciu w oswobodzeniu się od niefortunnie ułożonego koca. Dziewczyna miotała się na tyle, że nim władczyni Koszmarów zrobiła cokolwiek, ta uwolniła się sama. Vivian, widząc to, zdecydowała się w końcu na pewny, choć delikatny ruch: przytrzymała dziewczynę za ramię, zaś wolną dłoń przytknęła do jej czoła, wreszcie sprawdzając temperaturę. Nasłuchiwała też oddechu; uspokajał się, był chrapliwy czy znów zbierało się jej na kaszel? Nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwałby Vivian medykiem czy choćby zielarką, jednak życie zmusiło czarownicę do poznania podstawowych sposobów na proste objawy choroby. Coś musiała mieć w torbie, coś musiało jeszcze pozostać w skrytkach. Po chwili oczekiwania Vivian westchnęła i podjęła jeszcze jedną próbę obudzenia dziewczęcia, tym razem niemo. Potrząsnęła ostrożnie jej ramieniem, tak, by ją zaledwie wybudzić, a nie wystraszyć, jeśli jednak to też nie pomogło, zdecydowała się szepnąć ponownie. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Pon Mar 16, 2020 2:56 pm | |
| Gorąco buchało od czoła dziewczyny, jednak jej oddech, pod wpływem dotyku, się uspokoił. Wiedźma mogła wyczuć, że dziewczę drży, a do tego wciąż lekko wykaszluje resztki kurzu. To ciepło, dotyk żywej istoty, nie był zbyt częstym zjawiskiem w jej życiu. Z początku poczuła niepokój, lecz ten delikatny gest, jakim została obdarowana, przywiódł również kilka wspomnień. Martwa już kobieta, będąca „matką” dziewczyny, niegdyś w podobny sposób troszczyła się o jej zdrowie — i tylko ona, tylko jej głos był wówczas kojący dla jej uszu. Opatulono ją tę, stworzoną przez nią, wizją bezpiecznego kąta koło bezgranicznie kochającej matki. Przez umysł przeszła myśl, że cała ta akcja z Koszmarem w ich domu i ucieczką to był właśnie koszmar. Jedynie koszmar… z którego właśnie się budzi, by zapaść w kolejny. Zasnęła. Szturchanie jej nic nie dało, ten sen był zbyt mocny. Jednak kolejne słowa z ust wiedźmy zadziałały jak piorun. Błyskawicznie rączki zaciśnięte na krańcach koca, zbliżyły się do jej głowy, nie zważając na to, że od twarzy wciąż dzielił ich gruby materiał. Kolejny wdech również został zaczerpnięty przez koc i znów skończył się serią kaszlnięć i odruchowym wynurzeniem się głowy spod okrycia — tym razem przyciśniętej do widocznie mokrych jego fragmentów. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pon Mar 16, 2020 4:17 pm | |
| Vivian wycofała się jak na zawołanie, gdy dziewczyna znów zareagowała w dziwny, niezrozumiały sposób. Wokół jej postaci kłębiło się coraz więcej zagadek, trochę poszlak, które nijak rozjaśniały sprawę bez jawnego komentarza dziewczyny, jakiegoś wyjaśnienia, logicznego związku przyczynowo-skutkowego. Vivian oczywiście mogła zgadywać i próbować się domyślić, o co w tym wszystkim, a może raczej w ułamku tej zagwozdki chodziło, jednak miała za mało podpowiedzi. Jak na razie zdecydowała się, że dobrym wyborem będzie pozwolić dziewczynie odpoczywać. Odsunęła się od posłania i zaczęła przeszukiwać wszystkie znane sobie skrytki w chacie w poszukiwaniu pomocnych przedmiotów. Nie zawiodła się; znalazła słoje z ziołami, z których niektóre bezbłędnie rozpoznała. Skrzynia zawierała trochę naczyń, w tym niewielki czajniczek i sprzęt pozwalający na zawieszenie go nad paleniskiem. Vivian miała jeszcze wodę w manierce, ale przygotowanie naparu odłożyła na później, gdy dziewczyna zacznie już bardziej kontaktować. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Pon Mar 16, 2020 5:26 pm | |
| Przyjemny szum deszczu za oknem, poczucie bezpieczeństwa, ciepło płynące z przykrycia dwoma kocami — tak… z pewnością była to jej jedna z najlepszych przespanych chwil. Mijały minuty, godziny… Tylko nagły skrzyp drewnianych paneli lub krzyk mógłby wybudzić ją z tego błogosławionego stanu. Czy Vivian uwierzy kiedyś, że łzy, które roniła wówczas przez sen, nie były wywołane żalem po utraconym domu, rodzinie i dotychczasowym życiu. Czy zrozumiałaby, że dziewczyna mogła płakać ze szczęścia; i tylko dlatego, że tej jednej nocy dane było jej tak dobrze spać? Czy nie odwróciłaby się od niej plecami, gdyby dowiedziała się, że robi to w noc po morderstwie własnej rodziny? Spała spokojnie, bez ruchu, aż w końcu lekko rozchyliła powieki, dając wieczornemu światłu wpaść prosto do jej zmęczonych oczu. Nie była u siebie. Czuła więc, jakby była w zupełnie innym świecie. Ze strachu przewracała ślepiami po pomieszczeniu, aż kątem oka natrafiła na niską, młodą czarownice. Do tego czasu zdążyła już oprzeć głowę pionowo o ścianę pokoju, a następnie lekko parsknąć ustami. „– Kim jesteś, gdzie moi rodzice? Gdzie ja jestem?” — usłyszała Vivian, zamiast parsknięcia, ledwo słyszalny, lecz pewny siebie kobiecy głos. Docierał zarówno od chorej, ale również… skądś jeszcze. Nie czekając ani chwili, Annie bacznie zaczęła szukać wzrokiem ust kobiety i skupiła na nich całą swoją uwagę — jeśli tylko będzie miała taką możliwość. Wówczas, kiedy zaczną się otwierać stworzy niewidzialną barierę przy nich, która odpowiednio przystosuje głos wiedźmy do jej preferencji. – Vivian, a więc to Ty! — już po pierwszych głoskach wypowiedzianych przez Koszmarną Matkę, będzie dało się słyszeć wykaszlany bełkot z ust dziewczyny, a następnie jej minie przybędzie odrobinę pogody ducha. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pon Mar 16, 2020 9:47 pm | |
| Zajęła się wszystkim, co tylko mogło wpaść jej w ręce. Sprzątała, przeszukiwała, szykowała, zajmowała myśli, czekała. Czekała na zmianę pogody lub stanu dziewczęcia. Czekała na znak, co jakiś czas tylko sprawdzając, czy czegoś nie przeoczyła. Deszcz lał, dziewczyna spała, a Vivian dalej snuła się z kąta w kąt, myślała, planowała, nawet przez chwilę drzemała, jednak mimo to w całym tym sennym dniu nie znalazła ani chwili wytchnienia, ni to dla ciała, ni dla duszy. Czas mijał zbyt wolno, by tylko czekać. Spacerowała ostrożnie po chatce, ponawiała kroki z przeszłości. Oglądała ściany, szukała palcami znajomej szorstkości drewna. Dławiła się goryczą, napawała wspomnieniem nadziei, tonęła i znów z powrotem wypływała na powierzchnię. Oddała się w całości temu, co czaiło się na nią od momentu, gdy między drzewami zamajaczył niewyraźny obraz chatki. Ten próg. I tamto okno. Kwiaty, które ktoś przyniósł. Miesiące, które pamiętała jak przez mgłę. Każdy kolejny krok w przód. Stary dąb, nadzieja. Tamta noc, gdy w obronie własnej po raz pierwszy odebrała komuś życie. I te kwiaty, tak wiele kwiatów. Najpiękniejszy z nich ciągnął ją ku sobie. Odchodziła, ale zawsze wracała. Pewnego razu przestała wracać. Nie miała po co, zabrakło nowych kwiatów, nic już jej nie ciągnęło. Poszła ścieżką, która obiecywała zamienić piekło w niebo. Ciekawe, dokąd trafiła ona, gdzie była teraz, po tak wielu latach? Vivian otrząsnęła się. Uświadomiła sobie, że od dobrych kilku minut rozgarniała palcami suche pędy jakiejś rośliny, które ktoś powiesił w oknie celem ususzenia. Czarownica wyjrzała w roztargnieniu przez szybę. Ściana wody wreszcie zaczęła się przerzedzać, ale jedyne co pozostało podziwiać, to zachodzące słońce przedzierające się przez zmoknięte drzewa. Gdy kobieta usłyszała szelest dobiegający zza jej pleców, obróciła się spokojnie, wciąż pełna melancholii, którą przed momentem żywo przeżywała. Spodziewała się zobaczyć, jak dziewczyna znów kręci się na posłaniu, zamiast tego jednak napotkała jej wzrok, widocznie wystraszony. Władczyni Koszmarów nie kazała jej długo czekać na odpowiedź: - Jestem... - zaczęła, ale przerwały jej kolejne słowa nieznajomej. Vivian na moment zacisnęła usta, przetrawiając fakt, że zwróciła się do niej po imieniu. Właściwym na dodatek. Nie była zdziwiona, pamiętała wczorajsze wołania, które zwabiły ją w pobliże dziewczyny. - Znasz moje imię - wypowiedziała cicho, czujnie obserwując dziewczynę. - Ale ja nie znam ciebie. Nie wiem, gdzie są twoi rodzice, tak samo jak nie wiem, skąd wzięłaś się w tym lesie. Mogę cię za to zapewnić, że jesteś w bezpiecznym miejscu. Gdy czekała na reakcję, wstawiła przygotowany wcześniej czajnik na ruszt. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Wto Mar 17, 2020 6:57 pm | |
| Annie wzięła głęboki oddech, podczas którego zmrużyła oczy. Dźwięki wokół niej zaczęły skakać po różnych częstotliwościach, kręciły się ochoczo w okręgu przybierając co raz wyraźniejsze brzmienia. Pojedynczy strumień urwał się, wędrując w stronę Vivian: „– Jeśli chcesz, możesz zamknąć oczy”. Drewniana podłoga przestała skrzypieć. Znikł też szum deszczu zza okna i każde z pozostałych dźwięków, które docierały do nich w tym pokoju. Zamiast nich pojawiły się nowe: Zawiał porywisty wiatr, po którym nic już nie przypominało miejsca, w którym się znajdowali. Znaleźli się w małym sześciennym pokoiku, który szczelnie odcinał ich od świata zewnętrznego z każdej ze stron oprócz dwóch: okna, z którego słychać było baraszki i kłótnie pospólstwa Wishtown — jednak te odgłosy słabły, ustępowały tym drugim, z przeciwnej strony, które dobijały się do nich przez, całkiem długi, korytarz. – Giń skurwielu — dobiegł ich głos niczym stal, a następnie rozległ się ryk bestii. Upadła, przygniatając jakieś bezwiedne ciała. Sprawiła, że te, rozprysły się z charakterystycznym pluskiem. Wokół Vivian rozległo się zgrzytanie zębami i paniczne pojękiwania. Następnie w przestrzeni, do której prowadził korytarz, rozległa się jakaś rozmowa. Chłopak o mocnym głosie, nieskładnie, krzyczał i zadawał pytania. Odpowiadał mu pewny siebie głos — dobiegały również brzęczące odgłosy chowanej kuszy, które jak echo, nie chciały odejść. Annie nie stać było na ich wierne odwzorowanie, więc wiedźma będzie miała problemy z ich zidentyfikowaniem. – Annie! Moja siostra… — te słowa były szczególnie wyraźne, a zarazem, wraz z nimi wszystkie pozostałe dźwięki zaczęły się przemieszczać. Tu nastąpił odgłos rozbijanego szkła, który w połowie nagle ucichł. Dźwięki na moment spotęgowały się 100-krotnie, po czym z miejsca, w którym stali rozległo się tupanie pędzącego monstrum, które łapy stawiało na ziemi jedynie raz na kilka sekund. Znów cisza… szloch, coś na kształt Wishtown, tyle że jakby ludzi było 4-razy więcej co zazwyczaj o tej porze. Wiatr zawiał z powrotem, przywracając ich do starej chatki w Ponurym Borze, a wraz z nim ostatni świst dobiegł uszu Vivian, który przybrał postać słów: „CISZEJ, proszę, tak byś siebie nie słyszała, Vivian” — parafraza słów matki, idealnie opisujących sposób, w jaki powinno się rozmawiać z dziewczyną. Annie przechyliła głowę na jeden z boków, tracąc na moment przytomność. Wciąż doskwierała jej gorączka, która pozbawiała jej resztek sił. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Nie Mar 22, 2020 4:08 pm | |
| Czarownica drgnęła, gdy powietrze przepełniły całkowicie niepasujące tu dźwięki. Znowu, jednak nie tak jak wczoraj, bardziej składnie i bardziej subtelnie. Vivian nie miała już wątpliwości, że nieznajoma dziewczyna była jedną z nich, zaś wcześniej dała pokaz tego, co dzieje się, gdy traci kontrolę. Nadal chyba w pełni jej nie posiadała, bo to oscylujące buczenie... Zamknąć oczy? Po co? Zaczęło się, nim kobieta zdążyła zadać pytanie, które przemknęło jej przez myśl. Najpierw zesztywniała cała i, wbrew propozycji, rozwarła powieki jeszcze szerzej, a sekundy później instynktownie rozejrzała się po pokoju, jakby spodziewała się dostrzec w nim fizyczne zmiany. Nic nie pokrywało się z tym, co słyszała. Nic. W swej wzmożonej czujności zdecydowała się dalej obserwować otoczenie, szczególnie że gotująca się woda nie miała krzty wyrozumiałości dla magicznego pokazu, który właśnie rozgrywał się w niepozornej chatce. Wiatr i gwar ludzi, miejski, nie do zapomnienia. Czarownica nie słyszała go od tak dawna; aż zacisnęła dłonie w pięści na wspomnienie Wishtown. Dźwięki miasta nie były jednak wszystkim. Niemalże odwróciła głowę w kierunku niewidzialnego korytarza, jednak otrząsnęła się, znów wlepiając spojrzenie w kominek. To pozwalało jej się na skupienie się jednocześnie na dźwiękach i chwili obecnej. A tego właśnie potrzebowała, gdy do spektaklu dołączyły kolejne dźwięki: głos i ryk. Żadne zwierzę nie brzmiało tak nieziemsko ani żaden przypadkowy głos nie brzmiał tak pewnie w starciu z bestią. Inkwizytor. I Koszmar. Znała to zbyt dobrze, aby wahać się z osądem. Gdyby nie wpatrywała się usilnie w czajnik, być może zatraciłaby się w mglistych wspomnieniach i sięgnęła do umysłu konającego Koszmara, by wykrzesać z niego choć odrobinę siły, ostatni zryw przeciwko wrogowi. Gdyby nie skupiła się na podżeganiu ognia, być może mięśnie drgnęłyby w kierunku instynktownej ucieczki, ataku, jakiejkolwiek akcji. Gdyby tylko pozwoliła sobie... Nieomal nie strąciła czajnika. Zaprzestała gwałtownych ruchów i znów ułożyła dłonie na kolanach, pozwalając reszcie opowieści przeniknąć do jej umysłu. Gubiła się w dialogu, nie wyłapywała nic, poza ogólnym sensem, bo jej uwagę cały czas przykuwał metaliczny odgłos w tle, uporczywie obecny, jakby zapowiadał nadciągające niebezpieczeństwo. Co było dalej? - niemalże pchało jej się na usta, gdy ciekawość nierozerwalnie zmieszana z napięciem domagała się odpowiedzi. Nadeszły szybciej, niż się spodziewała. Ledwie zorientowała się, że prawdopodobnie poznała imię nieznajomej, a już opowieść pomknęła dalej. W jednej chwili Vivian zerkała mimowolnie na okno, jakby to to prawdziwe pękło, a w następnej przytykała dłonie do uszu, gdy głośny, zbyt głośny, bolesny dźwięk zaskoczył ją w chwili nieuwagi. Nie trwał długo, a jednak pozostawił czarownicę w stanie zaalarmowania. Nie skupiała się już na opowieści, cała spięta tak, jakby za moment znów miał nastąpić niespodziewany atak. Dopiero cisza ją rozluźniła, jednak nie na tyle, by odsunęła dłonie od uszu. Wiatr i las, znała to, jednak nie potrafiła się rozeznać, czy to koniec historii, czy jedynie dalsza część. Przecież wciąż tak wiele mogło się wydarzyć, nim spotkały się na skraju lasu... Znów to „ciszej”... Ile razy jeszcze będzie zganiona? Skończyło się. Nawet odgłosy lasu stały się delikatniejsze, powstrzymywane przez ściany chaty, niewzmocnione przez moce dziewczyny... Annie. Przez moce Annie. Vivian nie zareagowała na początku. Siedziała w bezruchu, powoli dochodząc do siebie i jeszcze raz w głowie układając sobie wszystko, czego zdołała się dowiedzieć. W uszach wciąż jej dzwoniło, zapewne po tamtym nagłym, agresywnym dźwięku. Odetchnęła głęboko. Nie powinna winić dziewczyny, nie, nie. Może wciąż nie panowała nad mocami, może nie miała wyczucia, może to ta gorączka. Mimo wszystko Vivian nie zamierzała pozostawić tego bez komentarza, gdy już wszystko się unormuje. W niespokojnych czasach takie wypadki to dobry sposób, by zyskać sobie niepotrzebnych wrogów. Po kilku minutach odpoczynku czarownica w końcu poczuła się na siłach, by stawić czoła sytuacji. W międzyczasie woda się zagotowała, więc Vivian zalała wrzątkiem ususzone kwiaty lipy i wraz z przygotowanym naparem podeszła do posłania, tylko po to, by zauważyć, że dziewczyna znów straciła przytomność. Władczyni Koszmarów westchnęła w wyrazie beznadziei, jako że wciąż miała ograniczone możliwości. Delikatnie pchnęła Annie z powrotem na posłanie, po czym ułożyła na jej czole zmoczoną chusteczką. Zatem, jak to było... Ciszej, tak by nawet siebie nie słyszała? |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Sro Mar 25, 2020 11:43 am | |
| Obie już dawno przestały liczyć, ile czasu minęło zanim znów mogły zamienić ze sobą kilka słów. Ania, co prawda, otworzyła wkrótce drobne, przekrwione – jak się okazało – oczy, jednak to było wszystko na co było ją wtedy stać. Leniwie prowadzone spojrzenie oglądało twarz matkującej jej wiedźmy z taką pieczołowitością, jakby po raz pierwszy dostrzegało drugiego człowieka. Kaszlnęła jej w twarz, gdy ta zmieniała jej zimny okład, zarażając tym samym Vivian coronawirusem. Przewiercała ją wzrokiem przepełnionym bólem z nutką głęboko skrywanej pogardy. Usta od czasu do czasu próbowały coś przekazać, lecz nie wydobył się z nich do tej pory żaden dźwięk. Natomiast bardzo łatwo było doprowadzić dziewczynę w skrajne uczucie gniewu połączonego ze strachem, które ze względu na wyrazistość mimiki, jaką się przedstawiało, było bardzo dlań wyczerpujące — wystarczyło na jej oczach otworzyć usta w geście mowy. Czas upływał na wzajemnych nerwach stanem poszkodowanej, zmienianiu okładów i piciu leczniczego wywaru. Aż co najmniej jedna z nich nie zasnęła, by kolejnie wielokrotnie budzić się w trakcie nocy. To był ciężki dzień. *** Następnego ranka dziewczynę przepełniało z deczko więcej wigoru niż dzień wcześniej. Nic dziwnego — w końcu to była jej druga najlepsza noc odkąd przebudziła w sobie moce. Vivian mogła ją zastać, jak tuż przed świtem słońca, przygląda się obrazom zza okna. Od dłuższego czasu w ten sposób rozmarzała o dotykaniu bosą stopą zaległej na trawach rosy, czy łączeniu opuszków palców z korą iglastych drzew. Niestety wciąż nie miała sił, by ruszyć się choćby z łóżka, temperatura nie spadła, a kaszel, co raz rzadziej ale, nawracał. Odwróciła głowę, gdy tylko usłyszała preludium do interakcji ze strony czarownicy. Być może, pani tej chatki, zdążył się już przyśnić jej wieczny smutny grymas, który i teraz nie opuszczał jej ani na krok. Wzrok tym raz nie uderzał jednak w rozmówczynie, a skierowany był jakby do wewnątrz – miała sobie coś za złe. Rozwarła usta, lecz nic nie powiedziała, a zamiast tego, delikatnie dłonią, chwilę później, usiłowała zdławić własny gest. Do kącików oczu napływały z wolna krople łez. Skupiła się na przestrzeni dźwiękowej wokół siebie i czekała. Czekała na ruch Vivian. Sama emanowała wstydem i zakłopotaniem, i nie zamierzała rozpoczynać tej rozmowy. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Sob Mar 28, 2020 4:13 pm | |
| Gnuśny dzień zamienił się w ciężki wieczór, gdy w końcu nawiązała jakikolwiek kontakt z dziewczyną i otrzymała odpowiedzi na niektóre ze swoich pytań. Nie próbowała jej już więcej zrozumieć, nie teraz. Pieczołowicie opiekowała się jedną ze swoich sióstr w kłopocie, choć nie był to rodzaj pomocy, której zwykła udzielać w przeszłości. Czujne oko dopatrzyłoby się pewnej nieporadności czy niepewności w ruchach Władczyni Koszmarów, jednak nikt nie mógł jej zarzucić braku szczerości w swych działaniach. W końcu, im noc stawała się głębsza, tym bardziej wszystko się rozmywało, aż łaskawy sen nie spłynął na dwie wykończone czarownice. * Tej nocy nie spała za dobrze. Przerywany sen nie dawał tyle odpoczynku, ile życzyłaby sobie wiedźma, zamienił jedynie długie godziny w mgławe majaki, spajające koszmary senne i oblaną ciemnością izbę w jedno. Gdy przebudziła się po raz kolejny, do wnętrza chatki już wlewały się pierwsze promienie słońca. Dobrą chwilę leżała w bezruchu, wpatrując się w sufit, aż wreszcie usiadła i przetarła twarz dłońmi. Nie czuła się jeszcze do końca rozbudzona, więc nie zrywała się ze swojego posłania. Leniwym wzrokiem rozejrzała się dookoła; zarejestrowała wypalony, pewnie już zimny kominek, naczynia ustawione na skrzyni, a także jej własne rzeczy porzucone gdzieś w kącie. Wreszcie wzrok czarownicy spoczął na przeciwległym końcu pokoju, na śpiącej dziewczynie... Nie, wręcz przeciwnie. Annie nie spała i siedziała prosto, co Vivian przyjęła z pewną ulgą, choć nie bez zdziwienia. Chwilę, która zdawała się przeciągać w nieskończoność, wpatrywała się w pełni świadome, zapłakane oczy Annie. Gdy już ocknęła się z sennego ociężenia, zawahała się jeszcze na moment. Jak to miało być... - Dzień dobry. Jak się czujesz? - zagaiła głosem tak subtelnym jak tchnienie oddechu, decydując się nie komentować w tym momencie przejawu emocji dziewczyny. Czuła się przy tym niesamowicie głupio, nawet jeśli wcześniejsze komunikaty Annie wskazywały, że ta nie życzy sobie głośnych dźwięków, o ile zwykłe szepty można było do takowych zaliczyć. Póki co, Vivian trzymała się planu. - Pamiętasz coś z wczoraj? |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Sob Mar 28, 2020 6:17 pm | |
| Dziewczyna niezgrabnie opuściła głowę, nie spuszczając z oczu swej rozmówczyni. Po policzku z wolna spływała pojedyncza łez, a druga – z drugiego oka – właśnie szykowała się do własnej podróży, lecz oprócz tego na jej twarzy nie było widać innych grymasów. Zdjęła na moment dłonie z ust, które w tym momencie wyglądały jakby chciały okazać wdzięczność, lecz nie potrafiły. Zwyczajnie blokowały się albo też brakowało im sił na granicy uśmiechu. Annie rozwarła całkiem szeroko usta — zrobiła gest jakby miała parchnąć, do tego nad wyraz skrupulatnie. Potem chyba kaszlnęła i zasłoniła się dłonią — to wynikałoby z jej ruchów. „– DoBpRze. Chyba. Vivian.” — stłumiony głos rozległ się po pokoju zamiast dwóch powyższych dźwięków. W momencie kaszlnięcia pierwsze słowo trochę przebrzmiało. „– Jestem wiedźmą. To co wczoraj się wydarzyło, to byłam ja. Jestem najgorsza. Zbyt dużo od Ciebie oczekiwałam. Przepraszam Vivian. Przepraszam!” — trochę zniekształcone fale dźwiękowe kierowały się we wszystkie strony, gdy dziewczyna wykonywała ruchy podobne do ocierania łez, pociągając od czasu do czasu nosem, jakby szlochała. Bo tak było, prawda? Ślepiec, by nie zrozumiał… zapewne wyśmiał by cię z marszu, ale… ona płakała… a przynajmniej tak sugerowały ci twoje oczy. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pon Mar 30, 2020 12:52 pm | |
| Domyślam się, mogłaby powiedzieć, ale powstrzymała się przed wypowiedzeniem myśli na głos. Moc magiczna dziewczyny była zbyt widoczna, żeby Vivian miała jeszcze jakiekolwiek wątpliwości. Niemniej podkreślenie tego faktu nie zapowiadało się jako roztropny wybór, kiedy to Annie zdawała się być w zdecydowanie kruchym stanie. Władczyni Koszmarów nie dziwiła się temu wcale, jednak... rozmowa zaczęła nagle przypominać spacer po rynku Wishtown, gdy co trzecia osoba mogła być inkwizytorem. - Hej, hej, nie masz mnie za co przepraszać - zaczęła ostrożnie tym samym niemalże bezgłosem, jednocześnie siadając w wygodniejszej pozycji i oplatając swoje kolana ramionami. Dźwięki niezsynchronizowane ze źródłem jeszcze trochę ją rozpraszały, ale przyzwyczajała się z każdą chwilą. Pozwalała też dziewczynie ronić łzy, jeśli miało to sprawić, że poczuje się lepiej. - Uciekałaś aż od samego Wishtown, czyż nie? Masz szczęście, że nie przyciągnęłaś uwagi nikogo z Inkwizycji. A nawet jeśli tak się stało, najwyraźniej nikt nie zdołał utrzymać tropu za dziewczyną albo zainteresował się bardziej przebywającym w okolicy Koszmarem. Szkoda by było, gdyby padł ofiarą, ale Vivian w tym momencie bardziej cieszyła się, że nie przywlokły się za nimi kolejne problemy. Tymczasem inna myśl powróciła do jej umysłu z nową mocą: - Skąd mnie znasz? Nie pamiętam, byśmy się kiedykolwiek spotkały. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Wto Mar 31, 2020 12:24 pm | |
| – Przepraszam — przeprosiła za przepraszanie, odsłaniając czerwone poliki. Następnie zakręciło jej się w głowie i poczuła znużenie, pod wpływem którego zanurzyła się z powrotem wgłąb posłania. W między czasie kontynuowała przeinaczanie dźwięków z jej okolicy w słowa. – Nikt mnie nie słyszał… — potwierdziła przemyślenia wiedźmy na swój własny sposób, z lekką dozą zdziwienia w głosie. Zanim zdążyła kontynuować, padło kolejne pytanie. Nastąpiła niezręczna cisza. Znała Vivian już od bardzo dawna, lecz wciąż nie wiedziała o niej zbyt wiele. Kobieta była dla niej jak iluzja, która pojawia się zwiastując jakieś ciekawe wydarzenie, a potem znika — zwykłym zapełniaczem czasu w czasach, gdy miała go zbyt dużo na siedzeniu i przysłuchiwaniu się plotkom z Wishtown. Do wczoraj nawet nie pokładała w niej żadnych nadziei… Trzeba było w końcu jakoś zagaić; jakoś zacząć. Które wyciągnąć, pierwsze wspomnienie czy to najsilniejsze? W końcu moc nastolatki znów ruszyła w taniec. Jednak dźwięki nie brały się znikąd, musiała mieć chociaż jakiś zalążek – czym silniejszy tym lepiej. Dlatego tym razem, by wykreować swój głos, skupiła wszystkie małe dźwięki je obie otaczające. Vivian się mogła poczuć jak zamknięta w pokoju akustycznym. Czy to przez ogólne osłabienie, czy po prostu nieuwagę, spowodowaną mizernym doświadczeniem w prowadzeniu dialogu — nawet czyiś głos, jeśli spróbowałby coś wtrącić, milkłby podczas działania zaklęcia. Był to swego rodzaju efekt uboczny, nad którym Ania nie zapanowała. – Nie spotkałyśmy się… Mmmm… ale słuchałam o Tobie… — zawahała się, mając obawy, czy powinna zdradzać swoje tajemnice. Ostatecznie zwyciężył strach przed osamotnieniem przeciw strachowi przed zdradą. – kiedy spotykałaś się z kimś kogo lubię. Taki miły zegarmistrz. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pon Kwi 06, 2020 9:08 pm | |
| Z niepokojem przyglądała się, jak Annie z powrotem kładzie się na łóżku. Utrzymany kontakt powitała z ulgą. Ponowne omdlenia dziewczyny były ostatnim, czego oczekiwałaby Vivian, skoro już udało im się nawiązać rozmowę, daleką od normalności, jednak wciąż rozmowę. - To dobrze - odparła. Pozostało jej mieć nadzieję, że skryła się również przed niepowołanym wzrokiem. Drgnęła, gdy dziewczyna obnażyła część ze swoich sekretów. Nigdy nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Czarownica obstawiała wspólne znajome, subtelną siateczkę więzi, ale nie... to. Jedno słowo, zegarmistrz, a już złe przeczucia dopadły kobietę, nim jeszcze zdążyła się dobrze zastanowić. W końcu nie brakowało zegarmistrzów w Wishtown, czy do któregoś miała okazję zajrzeć?... - Masz na myśli starego Rowana - zapytała lekko, ale czuła, że gardło może lada moment zacisnąć jej się w nagłym ataku stresu. - Christopher Rowan, ma zakład bardziej na obrzeżach. Opowiadał ci o mnie? Poza samą osobą zegarmistrza zgrzytało jej wiele innych, drobnych sugestii w odpowiedzi dziewczyny, jednak nie śpieszyła się z pytaniami. Miały czas, a tak przynajmniej sądziła czarownica. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Pon Kwi 06, 2020 11:02 pm | |
| Faktycznie, zakład zegarmistrzowski na obrzeżach był jej znany, ale Rowan był zbyt spokojnym, albo po prostu nudnym, człowiekiem, by dziewczyna mogła pamiętać jego imię — tym bardziej nie mogła wiedzieć czy był stary, czy też nie. Ania okazała zdziwienie, że czarownica o nim pomyślała, bo dotąd święcie wierzyła, że ją i „Pana Cavendisha” łączyły specjalne relacje. – Nikt mi o Tobie nie opowiadał… — napawały ją coraz silniejsze wątpliwości, a co jeśli to nie ona; co jeśli to nie była ta Vivian, której nie bała się zaufać, a jakaś inna, którą spotyka pierwszy raz. Chciała to rozwiać, przepędzić złe myśli, ale… Nawet ledwo wypowiadane słowa były na tyle głośne, że trudno było dokładnie przeanalizować rodzące je fale dźwiękowe — wspomnienia tamtego głosu również nie należały do świeżych. – Tamten zegarmistrz był dosyć głośny i impulsywny. Miał też pomocnicę w młodym wieku. – Powinnaś wiedzieć, o kim mówię. Byłaś u niego raz, a raz to on przyszedł do Ciebie. — Choć w głowie migotało nazwisko „Cavendish” to Ania potrzebowała jakiegoś potwierdzenia, odzewu od drugiej ze stron. Nie można było tego nazwać testem, ale… jak dziewczyna mogłaby zaufać komuś, kto… no właśnie, co? Wykreowany głos stawał się zimniejszy i zaczęła przepełniać go niepewność |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pią Kwi 10, 2020 12:35 pm | |
| Vivian utkwiła w Annie czujne spojrzenie pełne niewypowiedzianego napięcia. Skoro nikt nie opowiadał, to skąd mogła wiedzieć? Czarownica jeszcze nie rozumiała w pełni skali i zasięgu mocy dziewczyny, więc naturalnie, że spodziewała się najprostszych wyjaśnień. Gdy te się nie pojawiały, zaczynała się zastanawiać, aż za bardzo. Sytuacji ani trochę nie poprawiły następne słowa dziewczyny. - Ach - odparła zdawkowo. A może jedynie westchnęła? Nie potrafiła zdobyć się na żaden inny komentarz, gdy tysiące myśli jednocześnie kiełkowało w jej głowie. Poczucie zagrożenia mieszało się z poczuciem więzi z inną czarownicą. I jedno pytanie, jedno jedyne: Jak to możliwe? - Skąd go znasz? - wydusiła w końcu z siebie, a ton jej głosu nadal pozostawał dziwny. Czuła, że musi dodać coś jeszcze, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. - To nie jest bezpieczne towarzystwo dla czarownic. Zaraz za tą kwestią czaiło się kolejne pytanie, czekające na swoją kolej: skąd wołanie? Czy był to jedynie efekt gorączki? I czemu właściwie ona? |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Nie Kwi 12, 2020 1:09 pm | |
| Ania też miała pytania: Dlaczego nie wiesz? Dlaczego ciągle pytasz? Dlaczego próbujesz oddalać mnie od niego? I najważniejsze: Czy Ty w ogóle jesteś wiedźmą?! Marszczyła brwi, zrzucając co raz to kolejne masy nieufności na jej wybawicielkę. Zaczęła myśleć nad tym, dlaczego okazano jej taką niespodziewaną troskę i czy aby na pewno była bezinteresowna. Zaczęła się bać. Jednak jej życie pozbawione prawdziwych uciech nie było warte opłakiwania, więc nie zamierzała go bronić. Strach przeszedł w rozgoryczenie. Miała ją za kogoś lepszego, za kogoś kto ją uratuje, więc dlaczego… dlaczego słyszy te same słowa z jej ust, które więziły ją w czterech ścianach starego zakładu kowalskiego przez tyle lat. Chyba miała nadzieję zdobyć nową matkę, lecz ta okazała się zbyt podobna do tej prawdziwej. Zebrała więc w sobie wszelkie siły i wydusiła słabym głosem, własnym głosem: — NIE. — z uszu poleciała krew, ale Anka trzymała się dzielnie, gryząc się namiętnie po wargach. – Nie będę się trzymała z tyłu! O co Ci chodzi, co znowu masz do niego, czy Ty w ogóle wiesz, o kogo mi chodzi?! Nie Twój zakicha… — powstrzymała się, ale każdy domyśliłby się co by było dalej. Wytrzeszczając gały, niczym w uciesze, odwróciła od Vivian głowę. Myśl przeszła błyskawicznie przez jej głowę. Kocha? Czy ona chcę ją odciągnąć, bo go kocha… Więc niech się przyzna. Ania chciała się tego dowiedzieć, więc cierpliwie nasłuchiwała kolejnego zalążka głosu Vivian, płynących z niego emocji czy tonu. Czekała na odpowiedni moment, by pociągnąć za odpowiednie sznurki i wydusić z kobiety wyznanie miłosne za pomocą mocy. Robiła to nie raz, i choć teraz była przemęczona, i zdenerwowana, to powinno się udać, zamienić kilka słów nie mocniejszych niż słyszalny dla Viv szept. Jak jest wiedźmą, odeprze atak. Ania upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, prześwietli uczucia opiekunki i sprawdzi, czy nadal może jej ufać. Pochłonięta swoim planem przestała myśleć o czymkolwiek innym. // Sama możesz zdecydować, w którym momencie zadziała moc dziewczyny, zamieniając słowa Vivian na coś w stylu: ... Kocham Cavendisha. lub ... bo go kocham itp. Albo możemy przeprowadzić symulację na disco xd |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Nie Kwi 12, 2020 5:51 pm | |
| Nie spodziewała się nagłego wybuchu, głosu, któremu nie towarzyszyły dziwne odgłosy i zniekształcenia. Głosu tak naturalnego, że Vivian nie miała wątpliwości, że nie stała za nim ani odrobina magii. Władczyni Koszmarów uniosła brwi mimowolnie, a w następnej chwili, gdy tylko dostrzegła ślady krwi na skórze dziewczyny, pokonała niewielką odległość między posłaniami na czworaka, tylko po to, by sięgnąć do jej podbródka i spróbować znaleźć źródło krwotoku. Jeśli dziewczyna broniła się zaciekle, Vivian odpuściła, przysiadając na piętach nieopodal. - Wiem aż za dobrze, o kogo chodzi; wiem więcej, niż mogłoby ci się wydawać - chciała dodać poważnym tonem, nawet zaczęła mówić, ale urwała nagle w pół zdania, do szpiku kości zmrożona słowami, które rozbrzmiały w pomieszczeniu: „Nic nie rozumiesz. Ja go kocham.” Zacisnęła usta tak bardzo, że aż zbielały. Jej własny głos. Wypowiadający tak kłamliwe słowa. Nie miała żadnych wątpliwości, że to sztuczka dziewczyny, która.. która co? Postanowiła się odegrać za nieprzychylność względem zegarmistrza? Bawi się w swatkę? Cokolwiek chodziło jej po głowie, Vivian czuła się tak, jakby właśnie w tym momencie została spoliczkowana. - Zabawne - skomentowała kąśliwie wyczyn Annie. - Bliższe prawdy jest stwierdzenie, że kocham Koszmara, który - ...prawie wysłał go na tamten świat. Urwała swoją wypowiedź, nim w całości zdołała się wyślizgnąć spomiędzy jej ust. Postanowiła oszczędzić takich wieści zauroczonej zegarmistrzem dziewczynie. Nie zamierzała prowokować walki z inną czarownicą. Nie łagodziło to jednak w żaden sposób uczuć, które powoli zaczynały kumulować się w Vivian. - Nieważne - mruknęła, odsuwając się od Annie. - Skoro czujesz się na tyle dobrze, by zachowywać się jak dziecko, nie muszę cię pilnować - stwierdziła, podchodząc do swoich rzeczy. Szybkim ruchem narzuciła szal na nagie ramiona. Przez chwilę milczała, by zaraz znów dać upust irytacji: - Jeśli szukasz niańki, która przytaknie każdym twoim słowom, to wybacz, nie we mnie. Idę do lasu. Nie byłam przygotowana na koczowanie w tej chacie przez dwie doby. Krzątała się w ciszy, to przekładając przedmioty, to szykując sobie torbę na wyjście. Wciąż zaciskała usta, a w sumie nawet i zęby, a przez myśli przebiegały jej słowa, którymi jeszcze mogłaby wyrazić złość kumulującą się w niej teraz, ale i tę dawną, i jeszcze dawniejszą. Zamaszyście podeszła do skrzyni i zgarnęła do torby scyzoryk. Chcąc, nie chcąc jej wzrok padł na stare wyżłobienia na krawędzi wieka. „Ostatecznie... Nie różnimy się aż tak bardzo, Vivian." Wstrzymała swoje chaotyczne przygotowania. Ręka automatycznie powędrowała na gniewne żłobienia, wykonane w chwili braku cierpliwości. Naprawdę... była taka sama?... Czyż przez ostatnie miesiące nie powtarzała sobie, że jest lepsza? Dlaczego więc tak szybko poddała się emocjom, całkowicie zapominając, że jeszcze nie tak dawno Annie zbiegła z Wishtown, być może ścigana przez Inkwizycję? Była teraz zdolna do najbardziej gorzkich słów, do najbardziej szalonych reakcji i kto jak kto, ale Vivian powinna być w stanie to zrozumieć. Ciężka gula stanęła jej w gardle, blokując choćby najcichszy dźwięk. Przysiadła na skrzyni i odnalazła wzrokiem Annie. Uważnie przyjrzała się jej twarzy, oceniając, jak przyjęła ich małą kłótnię, jak wpłynęło to na jej stan. Nagle czarownica całkowicie pozbyła się chęci na wyruszenie do lasu, jednak świadomość konieczności wciąż paliła z tyłu głowy. - Zostało mi jeszcze trochę chleba - dodała w końcu, wyłamując się z okowów milczenia. Ton jej mruknięcia był również o wiele łagodniejszy. Kryły się w nim przeprosiny, na których wygłoszenie nie potrafiła się zdobyć. - A w imbryku jest woda. Możesz zrobić sobie lipę. Albo cokolwiek, sporo tu ziół. Naprawdę muszę iść znaleźć coś do jedzenia. Poradzisz sobie sama? |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Stara chata Nie Kwi 12, 2020 9:33 pm | |
| Odsunęła się panicznie, spadając z impetem z łóżka. Błękitne oczy wybałuszone wtedy na Vivian z zaledwie kilkunastu centymetrów wpatrywały się w drugą parę ślepi. Dotyk dłoni matki koszmarów ją spiorunował, zamrażając ruchy. Myślami nadal knuła swój spisek… *** Przekrwione spojrzenie znów przesłaniały łzy. Minę miała nietęgą. Jak można kochać tę bestię — przemknęło jej przez myśl. Nie można zaprzeczyć, że wspomnienia Ani z Koszmarami były raczej… negatywne. Powoli zaczęła odsuwać się na obolałym jeszcze tyłku do tyłu — w kierunku okna. Vivian się pakowała, a ona z trudem starała się podnieść, dźwigając ciężar ciała najpierw całym ramieniem o malutki parapet, a następnie tą ręką tylko się o niego opierając. Kaszlnęła kilka razy intensywnie, co słychać było po raz pierwszy od rana. Rana się nasilała, a potoczek krwi intensywniał, lecz dziewczyna jakby nie zwracała na to uwagi, przygryzając tym razem palec wolnej ręki. Na chwilę ją uwolniła, by nerwowo potrząsać nią przy każdej części okna za nią. Zaczęła też blokować dźwięki, które z jej strony uciekały. Uchyliła okno. Gdy spojrzenie Vivian spoczęło na jej twarzy, szatynka mogła zobaczyć kryjące się w jej oczach przerażenie, w jej ustach niepewność; rozdarte nozdrza, od wtedy także sączące krwawą posokę, jakby gotowe do zasilenia organizmu potężną dawką energii — bez względu na koszta. – Możesz — pierwsze słowo przyszło od razu, a do kolejnych Ania otwierała usta; jej głos znów był trochę inny — jakby bardziej melodyjny – wziąć mnie ze sobą. Kaszlnęła… co również rozeszło się za pomocą jej mocy. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Stara chata Pon Kwi 13, 2020 5:33 pm | |
| Dziwne zachowanie Annie nie uszło uwadze czarownicy. Vivian pobieżnie zerknęła na okno, a zaraz potem skupiła się na przerażonej twarzy. Podsumowała to jedynie westchnięciem, nim, tuż po otrzymaniu odpowiedzi, nie uśmiechnęła się nieco krzywo. - Jeśli chodzi ci po głowie ucieczka, to wystarczy słowo, wcale nie mam zamiaru trzymać cię tu na siłę - stwierdziła. - Choć rozsądniej byłoby przeczekać przynajmniej gorączkę. Zamyśliła się na moment, nie oderwawszy wzroku od Annie. Władczyni Koszmarów zakładała do tej pory, że dziewczyna wie, z kim ma do czynienia, jeśli jednak źródłem jej informacji był zegarmistrz, to ich wersje mogły różnić się w paru istotnych kwestiach. Nie wspominając już o ograniczonej wiedzy Annie. - Prawdę mówiąc, myślałam, że naprawdę mnie znasz... - Vivian zaczęła znienacka i mało zręcznie. Instynktownie skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Jestem Vivian, co już wiesz. Można powiedzieć, że pilnuję, by nikt zakłócał spokoju tego lasu. Co w praktyce oznaczało, że nie zamierzała odpuścić żadnemu inkwizytorowi, z którym skrzyżowałaby ścieżki, lub który dręczyłby mieszkające tu czarownice. Porzuciła dawne zwyczaje, wedle których sama gotowa była tropić wroga. - Dalej zamierzasz iść? - Vivian postanowiła upewnić się. Jeszcze raz zerknęła czujnie na nos i uszy dziewczyny, oceniając, czy drobne ślady krwi nie przekształciły się w coś, z czym nie byłaby w stanie sobie poradzić. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stara chata | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|