|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Lynn Cavendish Zegarmistrz
Liczba postów : 488 Join date : 10/02/2016
| Temat: Szpital psychiatryczny Nie Maj 29, 2016 2:01 pm | |
| First topic message reminder :Ogromny, ciągnący się niczym pałac budynek o potężnej, nieco zabytkowej budowie, spokojnie mieszczący w swoich murach najwspanialsze, największe przyjęcia, czyli całą społeczność Wishtown, a właściwie i jeszcze kilku sąsiednich wiosek. Tak, o takie zastosowanie można pierwotnie posądzić to bogate, urządzone z przepychem miejsce, do kiedy tylko nie zobaczy się tabliczki, znajdującej się tuż przy samym podjeździe. Zdradzającej prawdę. „Szpital psychiatryczny” - głosi większy napis, a pod nim znajduje się jego krótka historia, którą z pewnością przeczytali tylko nieliczni. Pomimo przyjemnego dla oka krajobrazu, nikt nie przebywa w owym miejscu chętnie, łącznie z pracownikami, a o przymusowo przetrzymywanych tu pacjentach nie wspominając. Budynek dzieli się na dwa skrzydła; w prawym umieszczone są pacjentki, w lewym pacjenci, z tym że drugie z nich pozostaje niezmiennie od lat, o wiele mniej zapełnione. Skrzydła podzielone są na poszczególne sektory, w zależności od stanu chorego. Od zwyczajnego pokoju, a na izolatce kończąc. W głównym budynku znajdują się pokoje pracowników, wszelakie gabinety i inne pomieszczenia, służące wyłącznie do załatwiania formalności. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Szpital psychiatryczny Sob Kwi 07, 2018 10:17 am | |
| Naprawdę nie wiedziała, jak reagować na te wszystkie miłe słowa, kierowane ku niej przez Toma, tego milszego ze strażników. Wciąż była nieco podejrzliwa, dlatego do tego, co mężczyzna mówił do niej i o niej, podchodziła z pewnym dystansem. Jednak i tak nie dało się ukryć, że jego słowa sprawiły, że się uśmiechnęła się, bo zrobiło jej się na sercu jakoś... cieplej. Tak, uśmiechnęła, lecz nie zewnętrznie – ot, to był taki "duchowy" uśmiech. Nie chciała, by mężczyźni uznali, że połknęła haczyk (albo podłapała komplementy jako prawdziwie i to słusznie), nie chciała żeby tak uznał zarówno Tom, jak i ten mniej milszy człowiek. A obecna tutaj wariatka-malarka? Cóż, Antoinette ją akurat miała w dupie. Dla rudej nie było ważne, co ta sobie pomyśli. Można by powiedzieć to samo o tym, co myśli na temat mniej milszego pracownika... jednak tak nie jest, coś czuła że ten może mieć jeszcze jakiś wpływ na swojego kolegę. Na to, co powie, na to, co zrobi... Na słowa o zużyciu, Antoinette zareagowała cichym śmiechem. - Tyle że niektóre zużyte maszyny nie są już zdatne do naprawy, nawet poprzez naoliwienie. – zrobiła minę, jakby było jej z tego powodu smutno, ale jeśli tu obecni ludzie spojrzeli na nią bardziej wnikliwie, poznali się, że to nieprawda. Ot, Antoinette w końcu lubi wprowadzać ludzi w błąd, nabierać ich... kolejna rzecz, z której dziewczyna czerpała wielką satysfakcję. - Przykro mi to mówić, ale tak właśnie jest. Niezależnie od tego, jaką odpowiedź uzyskała dziewczyna, westchnęła (ale to westchnienie nie zdradzało nic, po prostu nic) głęboko na słowa Toma. No bo znowu to samo, a Antoinette musiała znowu udawać, że te komplementy nie robią na niej większego znaczenia. Jednak tym razem nie do końca potrafiła się kryć z własnymi uczuciami, dlatego tu obecni, a zwłaszcza Tom mogli ujrzeć na jej wargach ciepły, chociaż ulotny uśmiech. Nie skomentowała oczywiście tego, co mówił... jak miło odnosił się do jej koloru włosów. Kiedy nadszedł czas na ucieczkę, również Antoinette zachowywała się cicho. A przecież mogła się zachowywać zupełnie inaczej... to oni by mieli przesrane, nie ona. Ale przeczuwała, że jeśli usłyszy ich jakiś inny pracownik, tym oto sposobem nici z ucieczki. Tak więc, milczała również kiedy oboje spuszczali się po "sznurze" wykonanym z największą starannością z prześcieradła i obleczeń pościeli, aż w końcu znaleźli się na dole. Antoinette nie potrafiła uwierzyć – udało się! Jest wolna... chociaż może jeszcze nie do końca. Najpierw musieli opuścić teren szpitala. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Szpital psychiatryczny Nie Kwi 15, 2018 8:10 pm | |
| Udało im się! Wylądowali bezpiecznie na ziemi, a więc najtrudniejszą część ucieczki mieli właściwie za sobą. Przemykali się w mroku nocy, unikając oświetlonych miejsc. Dość często musieli zatrzymywać się na postój w bardziej krzaczastych terenach, gdy nawet z oddali dochodził ich niepokojący odgłos lub lampa strażnika przy drzwiach poruszyła się, oświetlając nowe partie błoni. Tom zazwyczaj nie miał ku temu okazji, ale podczas dłuższego pobytu w krzakach nie powstrzymywał i już wtedy niby niechcący ujmował dziewczynę w talii, zjeżdżając dłonią w tereny, które przeciętny człowiek uzna za intymne. Wkrótce po tym nakazywał jej zachowywać ciszę. Byli już naprawdę blisko. Do ogrodzenia dzieliło ich kilkanaście kroków. Upatrzyli sobie tereny najbardziej zarośnięte, aby mieć możliwość przedostania się na drugą stronę, zwaną wolnością, jako niezauważeni. I wtedy światło dochodzące zza ich pleców poruszyło się bardziej. Tom odwrócił się gwałtownie, usiłując rozeznać się w sytuacji. - O cholera! Nocny obchód! Za bardzo się guzdraliśmy... - jęknął zdenerwowanym, acz przyciszonym głosem. - Szybko, chodź! - syknął jeszcze, ciągnąc Antoinette za sobą w stronę muru. Ułożył ręce w koszyczek, aby ułożyła w nim swoją stopę i za jego sprawą przedarła się przez ostatnią przeszkodę. Tym samym stracił zapewne okazję na „wygrzmocenie” rudzielca. Ale istniały kwestie ważniejsze... prawda? Prawda...? Głęboko chciał w to wierzyć. Praktycznie przerzucając dziewczynę przez mur szeptał jeszcze: - Nie zapomnij mnie! Tom, pamiętaj! Tom! Kręcę się czasem pod kameliową, jesteś wolna, pamiętaj... - urwał, odwracając się gwałtownie w stronę głównego wejścia. Bardzo niedobrze, mężczyzna z lampą zbliżał się w ich kierunku. - Uciekaj! - pożegnał się z nią tymi słowami, gdy tamta zniknęła już za murem, samemu ruszając do biegu. Zamierzał przeczekać obchód w najciemniejszych krzakach, dopiero później szukając okazji na ponowne dostanie się do budynku. Ale tym Antoinette nie musiała się już przejmować. Na jej głowie leżały o wiele poważniejsze sprawy, a mianowicie przeżycie drogi do bezpiecznego miejsca po nieudanej próbie samobójczej. Najtrudniejsze miała jednak za sobą. Była wolna, mogła zacząć od nowa. A czy nie to było najważniejsze?
/zt x1 lub x2, jeśli nie chce ci się już odpisywać xD |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Szpital psychiatryczny Wto Maj 15, 2018 4:53 pm | |
| / dawno nie pisałam postów fabularnych, to mój pierwszy po dłuugiej przerwie, więc za błędy i może niezbyt doskonały język szczerze przepraszam. Za ewentualne błędy logiczne również.
Cieszyła się jak małe dziecko wiedząc, że może spokojnie zapomnieć o przykrej wizycie w szpitalu psychiatrycznym, a przy tym i o człowieku, który to wszystko spowodował. Tak, mowa tu o Lynnie. Chciała ten wątek swojego życia porzucić na zawsze, ale... zaraz, nie powinna zapominać tego mężczyzny. Przecież to on kieruje tą organizacją, prawda? A jednak, Antoinette czuła, że chciałaby to wszystko puścić w niepamięć. Uczucie to górowało nad myślą, że powinna pamiętać, powinna być czujna. A rozkoszna wizja zapomnienia była niczym najwyborniejszy deser lodowy. Antoinette przez chwilę mieszało się przez to w głowie, jednak już wkrótce znów zaczęła się cieszyć tak samo, jak to było jeszcze przed chwilą, z powodu, co jest nader oczywiste, opuszczenia murów szpitalnych. Była tak rozradowana, że nawet nie zauważyła, gdzie wędruje ręka milszego ze strażników Toma, a na dowód tego na jej ustach wykwitł radosny uśmieszek, po którym mogło się zdawać, i słusznie, że błądzi myślami niekoniecznie wokół mężczyzny, który razem z nią spuścił się na "sznurze" z kawałków pościeli na dół. Ale gdzie były teraz jej myśli, tego już się dowiedzieliśmy. Na jego słowa, w którym Antoinette wyczuła błagalny ton, by tylko zapamiętała, co ten do niej mówi, odpowiedziała milczeniem, ale nie pozostawiła tak tego – uznała jednak, że zwyczajne skinienie głowy, gdy ten na nią patrzy, wystarczy tu całkowicie. Nie pomyślała jednak, że to może nie być widoczne w tych warunkach. Nie było jednakże łatwo odwrócić ku niemu głowę, gdyż dzięki jego pomocy Antoinette nagle znalazła się po drugiej stronie muru. Na szczęście, fakt że nie była niska sprawił, że upadła na ziemię nie robiąc sobie większej krzywdy. I jej podrapanym rękom nie stało się nic złego. Spojrzała tylko na swoje zabandażowane górne kończyny i zaczęła się bać, że blizny pozostaną jej do końca życia. Jednak wiedziała, że nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem, więc rozejrzała się, zastanawiając się przy tym, co teraz powinna ze sobą zrobić. Ale stwierdziła z paniką, że istnieje jeszcze większy problem: nawet, gdyby zdecydowała się, dokąd teraz iść, i tak by nie trafiła. Wędrowała pustymi uliczkami i nagle poczuła się bardzo samotna. Ten obrazek przedstawiający Antoinette nie był typowy. Odczuwanie samotności nie leżało w jej kompetencjach. Powoli zaczynało to do niej docierać, aż w końcu... Zaraz! Ona zna to drzewo! Tak! Po lewej stronie najniższe gałęzie były jakoś... rzadsze. To znaczy, że musi ujść jeszcze dwie przecznice, a tam... Antoinette, po skręceniu w lewo przeszła jeszcze trochę, a stamtąd zauważyła rząd kamieniczek. W jednej z nich znajduje się przecież jej mieszkanie. Antoinette znalazła w sobie jeszcze trochę siły, i pobiegła. Nawet nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo się zmieniła. Chociaż bardzo prawdopodobne, że to tylko chwilowe.
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Szpital psychiatryczny | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|