Temat: Hawke i przyjaciele Pon Wrz 05, 2016 6:54 pm
Caroline H. "Astaroth" Pierce
TEm… Co mnie łączy z Astaroth? To dość skomplikowane. Serio, żadna łatwa sprawa, którą każdy będzie w stanie zrozumieć. Ba, niektórzy czegoś takiego nie są w stanie tolerować. Jak to się zaczęło? Heh, w cyrku, po prostu w cyrku. Nie wiem czemu mnie wtedy pociągnęło w tamtą okolice. Selene mnie przecież masę razy pouczała, aby trzymała się od tamtej grupy z dala. Cóż, przykazy poszły mimo uszu, a ja znalazłam się na pokazie, w którym uczestniczyła Astaroth. Widziałam jej pokaz. Tak, było w nim coś niezwykłego. Zachwycał, a zarazem był jakiś tajemniczy. Zwłaszcza ona zdawała się być w tym wszystkim jakąś ciekawą zagadką. Pamiętam, że miałam wzrok skupiony na niej, gdy spojrzała się na mnie. Przez chwilę naszę spojrzenia się spotkały, a przez moje plecy przeszły przyjemne ciarki. Co było potem? Nic, spektakl się skończył i było trzeba wracać, ale to nie miało się tak skończyć. Astaroth złapała mnie zanim zdążyłam wyjść z Cyrku. To wszystko wyglądało trochę jakby na mnie czekała. Co było dalej? Na początku drobne pytania, próba poznania, potem zachęcenie do spędzenia z nią trochę czasu. Tak, cały czas próbowała ze mną flirtować w tym czasie. Czy odpowiedziałam na tę zaczepki? Oczywiście. Tak, dobrze się bawiłam drażniąc tę kobietę, choć nie mogłam jej odmówić tego czegoś co mnie w niej zaczęło pociągać. Dalej chyba wiecie co było, nie? Tak, przespałyśmy się ze sobą i to nie raz. Jednak, ani ja ani Astaroth nie wzięłyśmy tego na poważnie. Obydwie miałyśmy po prostu z tego wszystkiego satysfakcje i żadnych romantycznych uczuć. Po jakimś czasie dodatkowo się zwyczajnie zaprzyjaźniłyśmy. Jak jest teraz? Nadal się widujemy czasem częściej, czasem rzadziej. Zazwyczaj się wzajemnie drażnimy i uprzykrzamy życie, ale gdy trzeba wiem, że mogę z nią zwyczajnie pogadać jak z przyjacielem. Czasami zdarza mi się do niej uciekać. No i nie oszukujmy się Astaroth nie przypadkiem dostała taki, a nie inny pseudonim.
Frajer, dupek, cham, laluś i wywyższający się skurwiel! Cholerna szumowina, która myśli, że jak ładnie się ubierze to będzie lepsza od tych chamów z baru. Jak się spotkaliśmy? Uch… W lochach, podczas tego ostatecznego testu Selene. On jest jej kuzynem i załatwił jej pozwolenie na przyprowadzenie mnie tam. Od razu zaczął się wywyższać, choć niby jakie miał do tego prawo? Chciałam być miła, przywitać się, a ten spojrzał na moją wyciągniętą dłoń z odrazą jakby zobaczył jakieś gówno. Uch… A potem cały czas patrzył się na z takim… obrzydzeniem? Tak, to chyba dobre słowo. Krótko i zwięźle. Nie mam ochoty mieć z nim nic więcej wspólnego, a jeśli będę musiała z nim spędzić jeszcze trochę czasu to nie ręczę za siebie. Nie zamykaj mnie lepiej w jednym pokoju z nim, bo ten dupek źle skończy.
Selene? Em… Naprawdę musimy o tym rozmawiać? To jest dość skomplikowane… Sama tego do końca nie rozumiem... Ja nie lubię o tym mówić, to jest dość krępujące. Naprawdę musimy? Uch… Ja nie wiem o co mi tak naprawdę w tym wszystkim chodzi… Nie lubię jej. Nie rozumiem tej rudej gnidy. Nie cierpię, gdy mnie bije, bo chce mi wbić do głowy te swoje głupie przekonania. Wkurwia mnie jej zachowanie. Mam jej serdecznie dość. Najchętniej zwyczajnie bym jej przywaliła. Powinnam już dawno od niej uciec, nie? W końcu jesteśmy jak ogień i woda, ciemność i jasność, pies i kot. Gdyby nie ta głupia obietnica już pewnie dawno, by mnie tu nie było. Przecież tak cholernie się różnimy… Mamy inne priorytety i zasady, którymi się kierujemy, ale…Ale jest to ‘ale’… Nie umiem odejść… Zwyczajnie nie potrafię. Wiem, to głupie i jakieś nienormalne, ale nie umiem na to nic poradzić. Naprawdę nie potrafię, a najgorsze jest to, że sama nie wiem czemu tak jest. Chcę jej uwagi… Pochwał… Być obok niej i zwyczajnie spędzać z nią czas. Jak się to zaczęło? Ech… Nieprzyjemnie. Okradłam ją, a ona mało, że mi rozwaliła nieco łeb, to jeszcze złamała rękę i chciała zaciągnąć do więzienia. Tak, chyba nie trzeba dalej opowiadać, że przez złożoną obietnice nic z tego nie wyszło? Co było dalej? Dalej było pod górkę, a przynajmniej w większości wypadków. Bałam się jej na początku. Serio, ale z czasem jakoś to przeszło. Poczułam się jakaś bardziej pewna. Nie wiem przez co się to tak naprawdę stało. Może było to przyczyna tego, że Selene tak naprawdę nie dawała mi zrobić krzywdy? Dbała o mnie, w dość samolubny sposób, ale jednak. Nawet zabrała mnie raz do lekarza, gdy się poważniej pochorowałam…Wiesz, co? To Selene zabrała mnie pierwszy raz do teatru. Wiem, że nie ona nie przepada za takimi rzeczami. W końcu to dla niej marnotrawstwo czasu, ale zabrała mnie ze dwa razy. Chyba chciała mnie trochę bardziej rozwinąć, choć myślę, że też lubiła tą sztukę… Byłyśmy nawet w bibliotece i operze, ale to były pojedyncze razy. Zazwyczaj brała mnie na wycieczki. Lubiłam biwaki z nią. Zwłaszcza te momenty, gdy opowiadałam jej historię, patrząc się w gwiazdy. Byłam z nią nawet u kowala. To było dość ciekawe, ale chyba nie dla mnie. O! Nawet Selene nawet mnie uczyła jeździć konno. To było niesamowite. Trochę mnie po tym całe ciało, bolało, ale było niesamowicie! To Selene była moim ramieniem do zwierzeń, ona mi doradzała w trudnych chwilach. Dbała, abym nie chodziła głodna. Próbowała mnie nawet odwieść od kradzieży dla mojego dobra. Wiem, że zawsze to wszystko robiła dość pokracznie. Nie wiedziała jak to wszystko zrobić, ale starała się. Próbowała, choć często nie starczało jej do tego nerwów. Miałam okazję poznać trochę rodzinę Selene. Ogólnie to ona nie lubiła o nich rozmawiać. Ogólnie jest małomówna jeśli chodzi o swoją osobę. Szczerze? Nie polubiłam jej ojca i ona chyba też za nim nie przepada. Wiem, że nasza relacja jest dziwna, ale ja Selene naprawdę lubię. Nawet jeśli tego nie umiem w dobry sposób pokazać. Nawet jeśli obie się często nie rozumiemy, to na swój sposób o siebie dbamy… Ona jest dla mnie jak rodzina, której nigdy nie miałam… Nie chcę jej stracić… Nawet jeśli ta miłość jest trudna i nie raz bolesna, to nie chcę…