|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Nimue Żniwiarz
Liczba postów : 15 Join date : 25/01/2014
| Temat: Kaplica Sob Sty 25, 2014 8:58 pm | |
| Niedaleko zamku na małym wzgórzu wznosi się mała, wybudowana w stylu romańskim kapliczka. Zachowała się nawet w dobrym stanie. Trzeba przejść przez duże drewniane drzwi, żeby poczuć zapach staroci i wilgoci. W środku czerwony dywan prowadzi do ołtarza. Jest mniej więcej sześć drewnianych ław. Pełno kurzu i pajęczyn. Widać, że rzadko ktoś tam zagląda. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Kaplica Pon Cze 27, 2016 2:08 pm | |
| Wieczór. Słońce jeszcze przez parę godzin walczyć będzie, z mrokiem o dominację na nieboskłonie... Lecz i tak ją przegra. Przecież jak dobrze wiadomo świat spowity jest cieniem tworzonym przez zachmurzone niebo. Przykrywa on wszystko. Ulice, domy, karczmy, a nawet tak dobrze wszystkim znane miejsce jak dom uciech... To tu właśnie przed paroma minutami na stół zostało odłożone pióro dzielnie dzierżone przez młodą kobietę. Po minie jaka malowała się na jej ustach można było stwierdzić iż nie był, to list miłosny a tym bardziej nie adnotacje o przychodach lecz coś bardziej złowrogiego... Eve bowiem zawsze gdy knuła przyodziewała się w ten wszystkim dobrze znany uśmiech. oczywiście wielu uważało go za naturalny delikatny, a czasem i wręcz dziewczęcy lecz rudowłosa wiedziała lepiej. -Maszyna ruszyła...- Wyszeptała pod nosem w chwili gdy na pięknie złożonym pergaminie odbijała jakże, to wszystkim dobrze znaną pieczęć swego przybytku. Tak... Była staromodna. Lubowała się w pieczęciach ręcznie kaligrafowanych pierwszych literach, a co najważniejsze czciła piękno treści i obrazu. Każdy jej list musiał być zadowalający, oszałamiający... Musiał. Inaczej nie wysłała by go bądź nie podała dziecku wraz, z monetą oraz adresem pod jakim ma go dostarczyć... Czemu akurat tak kochała dzieci? Najprawdopodobniej dostrzegała w tych drobnych istotach i złodziejaszkach coś więcej niż tylko sieroty. Dostrzegała w nich samą siebie dzięki czemu tak bardzo im ufała... oczywiście z pewnym marginesem błędu jednak była tylko człowiekiem. -Pamiętaj zaraz po dostarczeniu wiadomości poczekaj na odpowiedź. Jeśli nie zechce ci jej dać wracaj natychmiast...- Poinstruowała swego młodego podopiecznego nim ten ruszył w swoją trasę tak jak i ona. Można by powiedzieć iż dziś Eve była pchana niczym na skrzydłach... I owszem trafne było, to określenie ponieważ kroki jej zmierzały ku pewnej starej zatęchłej kaplicy gdzie nie oddawała się modlitwie jak wielu mieszczan lecz... załatwiała pewne interesy. Tak było zazwyczaj lecz dziś... Dziś pragnęła udać się tam by spełnić dwa warunki tyczące o jej dalszych losach. Pierwszym jest oczywiście zaduma w ciszy oraz majestacie tego miejsca. Drugim i najważniejszym. Spotkanie, z osobą jaką spodziewała się tam dziś zastać. Przecież... Przecież wysłała jej list. One zawsze skutkowały. Nikt bowiem nie odmawia młodej burdelmamnie, a w szczególności ktoś tak rozpuszczony jak panienka Apsley. Ta bowiem była niczym dziecko, a czasem nawet "gorsza niż jej własne kurwy" jak mawiała czasem Ev w chwilach gdy była wręcz wkurzona zachowaniem dziewczęcia. Zabawne. Nazywała ją dziewczęciem oraz dzieciakiem mimo iż owa osoba była starsza od niej. Uśmiech. To właśnie on pojawił się na ustach młodej kobiety w chwili gdy po raz pierwszy dzisiejszego dnia pchnęła surowe drewniane drzwi kaplicy jakie zaskrzypiały radośnie obwieszczając wszem i wobec iż ktoś właśnie nawiedził tą zapuszczoną świątynie. -Pięknie...- Wyszeptała gdy przenikliwy chłód otoczył jej ciało, a zapach zgnilizny uraczył nozdrza. Jednak mimo wszystko nic ją nie odstraszało. Przecież... Przecież nie raz tu bywała. Dlatego też ze spokojem ducha zamknęła za sobą drzwi by zaraz potem udać się w stronę ołtarza. Tu przyznać jednak trzeba jedno. Ev czuła się niczym jakaś wielka pani stąpając po ciemnoczerwonym dywanie jaki przynosił jej na myśl tego zabrudzonego ludzką krwią. Lecz czy przejęła się tym? Nie. Przecież dobrze wiedziała, że tak nie jest. Dobrze zdawała sobie sprawę, z faktu że teraz gdyby ujrzała ją inkwizycja spalili by ją od razu za siedzenie na ołtarzu bo jak, to tak? Tylko odstępstwa od normy nie zachowują wyżej ustalonych norm. Jednak ona miała, to gdzieś... Przecież była tylko dzieckiem siedzącym w centralnej cześć kościoła radośnie przy tym wymachującym nogami. Coś przecież musiała robić w oczekiwaniu na swoją... No właśnie jak ją nazwać? Ach tak... Antoinette |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Kaplica Pon Cze 27, 2016 4:07 pm | |
| | Przed spotkaniem Lynna | Nie wiadomo jak, z jakiej racji, przez kogo lub przez co, ale Antoinette znalazła się na terytorium przynależącym do ruin zamku. Tak nagle, ku jej ogromnemu zdziwieniu. Prawda była taka – prawda, która była w stanie wyjaśnić, jak doszła akurat do tego miejsca, do którego w ogóle nie zamierzała iść – że finalnie doszła do kaplicy. Była wściekła na samą siebie. Głównie przez lęk, że nie zdoła znaleźć drogi powrotnej. Skoro przyszła tu w wielkim zamyśleniu, a teraz mogła pochwalić się najwyższą trzeźwością umysłu, zabłądzenie było jak najbardziej możliwe. Chociaż na pewno wyszłaby z tego cało, pytając się przypadkowych przechodniów o drogę bądź wchodząc do okolicznych domostw z tym samym pytaniem, przy czym jej rzekoma trzeźwość umysłu prędzej jej w tym pomoże, niż zaszkodzi. Była tego niemalże w stu procentach pewna. Ale nie odchodziła. Uznała, że skoro doszła aż tutaj, warto zaufać przeznaczeniu i zwiedzić to miejsce, które w jej oczach uchodziło za coraz bardziej urokliwe, ciekawe, fascynujące... można tu użyć jeszcze wiele słów opisujących, jak panienka Apsley zaczynała postrzegać teren, na którym stoi. Czując, że bolą ją nogi, usiadła na jakimś kawałku głazu, wzdychając ciężko i rozprostowując obolałe kolana. To niestety nie pomagało całkowicie, więc przeszła do ich masowania, a ból stawał się coraz mniejszy. Kiedy mogłoby się zdawać, że zniknął na zawsze, poczuła dyskomfort stóp. Cholera, pomyślała i rozmasowała dokładnie pięty, palce oraz szparki między nimi. Pragnąc się odprężyć, odchyliła nieco tułów do tyłu, opierając się na wyprostowanych rękach. Zamyśliła się nieco bardziej, niż planowała, dzięki czemu po ocknięciu się przez krótką chwilę nie potrafiła nawet samej sobie odpowiedzieć na pytania w stylu "gdzie jestem" czy też "jaki jest dzisiaj dzień tygodnia". Całe szczęście, już wkrótce uległo to zmianie, a ruda pannica wstała powoli, a po chwili, po momencie chwiania się na własnych nogach, zdobyła równowagę i otworzyła drzwi prowadzące do wnętrza kaplicy. Co jako pierwsze rzuciło jej się w oczy? Czerwony dywan. Antoinette z rozkoszą powędrowała nim aż do ołtarza. Zaczęła rozglądać się po wystroju pomieszczenia... |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Kaplica Nie Maj 14, 2017 6:15 pm | |
| Umbra dosyć niedawno przyjechała do tego bądź co bądź miasteczka. Pierwszą rzecz którą postanowiła zrobić to dokładnie je zwiedzić i zyskać orientację w nowym, przynajmniej dla niej środowisku. Wpierw przeszła się po centrum miasta, a gdy uznała że wie gdzie może się bezpiecznie poruszać a gdzie niekoniecznie powinna nawet przebywać postanowiła zrobić rekonesans po obrzeżach miasteczka. Prawie że od razu rzuciły się jej w oczy ruiny zamku. Ciekawość po prostu pchała ją w to miejsce. "Ciekawe kto kiedyś tutaj mieszkał, książę czy może po prostu jakiś arystokrata. Czemu go zostawił, może zbankrutował albo ktoś go zabił a że nie miał dzieci nikt nie mógł przejąć majątku?" Takie myśli przez pewien moment zaprzątały moment cienistej pannie. Gdy doszła do zamczyska powoli lecz uważnie rozglądała się po terenie który ją po prostu urzekł. Przechodziła korytarze posiadłości i widziała oczami swej wyobraźni jak to kiedyś wyglądało. Jaki urok musiała mieć ta budowla za czasów swej świetności. Kątem oka zauważyła jeszcze jedną budowlę, która wyglądała na kapliczkę. Prawie że od razu poszła w jej kierunku. Gdy zjawiła się na wzgórzu obok kaplicy straszliwie bolały ją nogi od wchodzenia po tej dosyć dużej ilości schodów nie wspominając nawet o liczbie przebytych dnia dzisiejszego kilometrów. Gdy weszła do kapliczki od razu zauważyła jakąś osóbkę przy ołtarzu. Nie wiedziała kim ona jest ani jakie ma zamiary. Może jest z cyrku lub tej parszywej inkwizycji. Czas pokaże. Ja w tym momencie szybko usiadłam w koncie kaplicy i czekałam na reakcję albo i brak osóbki będącej przede mną. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Kaplica Pon Maj 15, 2017 6:08 pm | |
| Przestała przejmować się bólem. Może to dlatego, że zniknął? Ale niekoniecznie. Mógł nawet istnieć dalej, a ruda pannica mogła go po prostu ignorować. Podziwiała szkarłatny dywan, a nawet odważyła się po nim przejść. Nie czuła, że nie jest tego godna ani niczego w tym stylu. Godna czuła się zawsze. W końcu wiemy, za jaką uchodzi we własnych oczach. Ah te jej narcystyczne podejście... Najbardziej inteligentna. Najpiękniejsza... można by tak wymieniać w nieskończoność. Ale nie warto dalej się nad tym zastanawiać. Nie warto wspominać to, co oczywiste. Bo po co? Skupmy się na tym, co tu i teraz. Skupmy się na fakcie, że kiedy Antoinette obserwowała ołtarz, jednak wyczuła – i to prawidłowo – czyjąś obecność. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła jakąś kobietę, która zajmuje kąt kaplicy. Otworzyła na jej widok szeroko oczy, jakby nie dowierzała. Miała prawo, w końcu rzadko kto i rzadko kiedykolwiek zapuszcza się w tereny ruin zamku. A tym bardziej miała tu na myśli ową kapliczkę. Przetarła oczy, jakby sądziła (i tak zaiste było) że to umysł płata jej figle (tak jakby była świadoma tego, że nie jest do końca zdrowa psychicznie... ale nie, nie zastanawiała się nad tym w ogóle, i nigdy nie powątpiewała w swoje domniemane zdrowie, ba, nigdy tego typu myśl nie przeszła przez głowę skrytą pod długimi, rudymi włosami), jednak po kilkunastu sekundach zrozumiała że to rzeczywisty "obrazek". Uśmiechając się w jakiś tajemniczy, nieodgadniony sposób zaczęła kroczyć w jej kierunku. A kiedy znacznie zmniejszyła dzielący ich dystans, przechyliła nieznacznie głowę na lewy bok, jakby zastanawiając się, z kim właściwie ma do czynienia. - Ej ty – wskazała ją palcem wskazującym prawej dłoni – Tak, do ciebie mówię. Po jaką cholerę tak eksponujesz swój biust, co? – zachichotała cichutko pod nosem – Może to jedyny twój atut? Zasłaniasz tym braki w... – udawała, że się namyśla, co tylko w połowie było prawdą, o ile można to tak nazwać – ...no, w innych kategoriach. – wyszczerzyła się do niej w istnie psychodeliczny sposób i popukała się palcem wskazującym drugiej dłoni po skroni. Dość wymowny gest, nieprawdaż? Nieprawdaż? |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Kaplica Wto Maj 16, 2017 9:52 am | |
| Obserwowała każdy ruch dziewuchy. Najmniejszy szczegół który mógłby wyjawić jej przynależność do jakiejś grupy. Niestety nie objawiła swojej przynależności. Chociaż i tak jej zachowanie było co najmniej dziwne a wręcz niepokojące. Nie przywitała się tylko od razu wyskoczyła z próbą jakiejś obelgi. Swoją drogą głupia dziewucha. "Myśli że słowa mnie zranią? Jest w wielkim błędzie. Już w tym miejscu widać że ma za wielkie ego jak na swoje możliwości. Może tak zaraz pokażę jej, moją potęgę a tym samym potęgę królowej? Nie... jeszcze nie przyszła na to pora. Chcę się wpierw dowiedzieć do jakiej właściwie grupy ona należy. Nie chcę szkodzić na ten moment niewinnym obywatelom. Niech się oni cieszą wolnością i sielanką póki jeszcze mogą. Zajmę się najpierw tą dziewuchą. Niech ta słabiutka dziewka sobie nie myśli że może sobie mną pogrywać." - Pomyślała sobie kobieta o fiołkowych oczach. - Po prostu jestem zdania że ludzie mają prawo widzieć naturalne piękno kobiety. Oj, dziewuszko nawet nie wiesz do kogo rozmawiasz i już próbujesz pokazać swoją wyższość nad moją osobą. Starasz się mnie wystraszyć lub onieśmielić. Jaka szkoda że nie trafiłaś na typ tchórza. - Umbra pewnie podeszła do rudowłosej dziewczyny bardzo pewnym i zdecydowanym krokiem. Po czym obsypała ją zimnym spojrzeniem z fiołkowych oczów. - Śmieszne że próbowałaś mnie obrazić sama pielęgnując o swoje włosy jak tylko to się da. Smutne jest to że po widocznym czasie jakim przy nich spędzasz. Wygląda to nadal jakby ktoś tobie wylał na głowę rdzę która przyległa do twoich włosów. - Uśmiechnęła się szyderczo - Nie mówiąc o tym że sama z siebie wyglądasz żałośnie. - Chciała jej dopiec i zburzyć jej samoocenę - Tak właściwie do jakiej grupy należysz inkwizycji czy cyrku? morderców czy debili? |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Kaplica Pią Maj 19, 2017 1:42 pm | |
| Nie mogła wiedzieć, co takiego wędruje z jednego kąta umysłu tej kobiety do drugiego. Mogła się jedynie domyślać, ale trzeba przyznać że poniekąd z czasem zaczynała domyślać się dość trafnie. No ale co z tego, skoro... skoro nie mogła być pewna? Mimo idealizowania samej siebie, była świadoma, że czasami może się mylić. W końcu była tylko człowiekiem. Tyle, że zazwyczaj z zawyżonym ego. Ciekawe, czy były czasy, gdy było z nią inaczej. Ale nawet sama Antoinette nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Może to częściowo przez to, że nie chce się zagłębiać w swoją przeszłość? To dla niej zbyt bolesne. Zdecydowanie zbyt bolesne. Słysząc jej słowa, nie roześmiała się, choć mało brakowało (uratowało ją przed tym ugryzienie własnego języka oraz lęk, że odstraszy tę kobietę, a tego zdecydowanie nie chciała), dlatego przez jej oblicze przeszedł jedynie cień uśmiechu. Wykonała kilka kolejnych kroków w jej stronę. A po chwili ta druga postąpiła tak samo. Ale Antoinette nie odpowiadała. Na razie nie odpowiadała. Czekała, aż ta kobieta wypowie się do końca, dopiero wtedy doda coś od siebie. Musiała przyznać, że tej kobiety o fiołkowych oczach chciała wysłuchać w pełni, zanim znowu zacznie coś mówić. Ale Antoinette nie żałowała jak na razie żadnych z własnych słów. Postanowiła zagrać. - Ja? – udała zaskoczenie. Dobrze zagrała, czy nie? Żeby uwiarygodnić własne słowa, przyłożyła dłoń do własnej piersi i spojrzała głęboko w te piękne, fiołkowe oczy. Bo musiała przyznać, że mają swój urok. Musiała przyznać że... no, nie owijajmy w bawełnę: są piękne. Ale Antoinette ani myślała jej o tym powiedzieć. Nie należała do osób, które chwalą innych, nie mając w tym żadnych nikczemnych powodów. - Ja? Próbowałam cię obrazić? A niby z jakiej racji miałabym to robić, co? – puściła do niej oczko – A ty obrażasz mnie z byle powodu. Co ja Ci zrobiłam? No co? – w jej oczach szklił się sarkazm. Był wyczuwalny dość mocno, ale czy dla Umbry też? - Ja do ciebie z sercem, ty do mnie z widelcem... no wiesz, co... – podeszła do niej powoli i położywszy dłoń na policzku kobiety, pogładziła ją leciutko po tej części twarzy. Umbra miała teraz szansę lepiej zajrzeć w oczy Antoinette. Oczy, w których kryły się: spryt, rozbawienie, sarkazm oraz wiele tego typu... słów? Emocji? Jak to nazwać? Nieważne. Jeśli Umbra była osobą inteligentną, mogła poznać się na zamiarach rudzielca. - A jak sądzisz, do jakiej grupy należę? – uśmiechnęła się do niej tajemniczo. - zagramy w zgaduj-zgaduja, co? – po raz kolejny puściła ku niej oczko, lecz nietrudno było wyłapać jej niecne zamiary. - Dajesz, piętnaście punktów za zgadnięcie całkowite, dziesięć za częściowe! |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Kaplica Nie Maj 21, 2017 9:23 am | |
| Umbra z kolei uważała siebie za istotę prawie że idealną. Wiedziała o swoich wadach, jednakowoż je zawsze ignorowała. Jej ideologia zakładała sama w sobie że czarownice są istotami wybitnymi. Są tworami które są wręcz stworzone aby rządzić nie mówiąc o tym że ona sama jest drugą najważniejszą wiedźmą w hierarchii, prawą ręką najpotężniejszej wiedźmy zwanej królową. W końcu nie może od swojej przybranej matki być gorsza ma być pod każdym aspektem równa jak nie lepsza. Lecz czy to jej nie zgubi? Jakie czasy? Czasy gdy wierzyłam w ludzkość która z własnej woli współpracuje z wiedźmami? Czasy mojej słabości i nieświadomości. Tak chcę zapomnieć o tej żałosnej farsie. Teraz liczy się to co jest i będzie. Liczy się to że niedługo korona w końcu będzie działać. W końcu projekt mojego życia i mojej pani mnie wejdzie w życie. Piękna perspektywa, przynajmniej według mnie. Jeśli zaś chodzi o rudowłosą. Sprytna bestia. Dziewczyna o fiołkowych oczętach nie mogła jej tego odmówić. Jednakowoż widać było jak że cały czas stara się wobec niej grać. Nie pokazuje do końca swojego prawdziwego ja. Owszem widać że jest istotą która nie może wytrzymać bez używana ironii i sarkazmu. Dodatkowo zdradza ją mowa własnego działa. Jej pozycja w pewnym momencie mówiła "Na pewno nie próbuje ciebie zmylić, aż dam rękę do swojej piersi aby to udowodnić". Nie mówiąc o oczach dziewuchy które zdradzały jej naturę. - Jesteśmy podobne, obydwie naużywamy sarkazmu oraz ironii. Nie, twoje gierki tobie nie wychodzą zbytnio bo wiem czego mogę się spodziewać. A więc proszę cię abyś zaprzestała ponieważ mnie nie zaskoczysz. - Gdy lisica gładziła mnie po policzku już chciałam już ręką dać jej znak aby tego nie robiła. Lecz koniec końców nic nie powiedziałam tylko patrzyłam jej prosto w oczy swoim fiołkowym spojrzeniem. - Należysz prawdopodobnie do Cyrku. Na pewno nie Inkwizycja. Gdybym inkwizytora nazwała mordercą już by mnie zwyzywał albo wziął do centrali aby prać mi mózg. Wmawiać że oni walczą o lepsze jutro. Gówno prawda. Cyrkowcy z kolei na określenie wcześniejsze się zazwyczaj uśmiechają i co najwyżej delikatnie prostują. Staracie się być naiwnie pokojowi do wszystkiego co istnieje. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Kaplica Nie Maj 21, 2017 10:46 am | |
| Spojrzała na nią z istnym rozbawieniem w oczach. Umbra to zauważyła, a może nie – nieważne. A może... wręcz odwrotnie? - Ah, jak świetnie potrafisz prześwietlić drugiego człowieka – przechyliła nieznacznie głowę na lewy bok, po czym zaprzestała i tym samym wyprostowała szyję. - Aaale... kto powiedział, że uciekam się do ironii i sarkazmu, co? – oczywiście, kłamała, bo istotnie uciekała się do tych metod. Trudno ją okiełznać, zaiste. - Nie znasz mnie zbyt dobrze. I źle oceniasz samą siebie, to, co mówisz, nijak ma się do sarkazmu i ironii. – założyła pasmo rudych włosów za ucho – Jeszcze jedno, a kto powiedział że chcę Cię zaskoczyć, co? – przygryzała dolną wargę, byle tylko nie wybuchnąć nieposkromionym śmiechem. Śmiechem, który byłby istnie wieloznaczny. I nie wytrzymała. Z jej ust, drogą krtani uwolnił się parszywy chichot, który już po chwili przemienił się w głośny śmiech. Aż z jej oczu poleciały łzy, które wytarła wierzchem prawej dłoni. Po jakimś czasie doszła w pełni do siebie, spojrzała ponownie prosto w te piękne, fiołkowe oczy i stanęła w lekkim rozkroku, bo tak było jej wygodniej. - A teraz słuchaj. Używanie sarkazmu i ironii wiąże się z posiadaniem wysokiego wskaźnika inteligencji. A ja tego u ciebie nie wyczuwam, więc, z łaski swojej, przestań się wywyższać. I Zrozum, że jestem bardziej bystra od ciebie, kobiecino której głównym, o ile nie jedynym atutem są wydatne piersi. Nie skomentowała tej całej gadki o inkwizycji, cyrku i co tam jeszcze powiedziała. Czyżby Antoinette nie wiedziała, co odpowiedzieć? Znając ją, to dość mało prawdopodobne. A może tak właśnie było? Zakamarki jej umysłu są często nieodgadnione. A może dlatego, że ruda pannica nie zgadzała się z tymi ostatnimi słowami Umbry, a dokładnie – z ostatnim zdaniem? |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Kaplica Nie Maj 21, 2017 12:23 pm | |
| Umbra obserwowała ją z dystansem. Zauważyła że jest dziewuchą która chce zyskać przewagę przez delikatne pogrążenie przeciwnika przez ogłupienie lub po prostu ośmieszenie. Tak przynajmniej się jej wydawało. Obserwowała jej poczynania. "Niesamowite, ona naprawdę myśli że od razu wyprowadzi mnie z równowagi. Zobaczymy kto w tym pojedynku dłużej wytrzyma. Aczkolwiek zauważyłam że dziewczyna się we mnie zauroczyła może właśnie to ją pogrąży?" - Pomyślała sobie panna o fiołkowych oczętach. - Widzisz rudzielcu, ja wiem kiedy tych dwóch czynników używać, mam wyczucie. Ty starasz się cały czas implementować te elementy do dialogów, przez co jesteś przewidywalna. Przez co cały urok sarkazmu i ironii pryska.... Nikt tak nie powiedział to tylko moje wnioski.- Cienista osóbka patrzyła na kolejną akcję z politowaniem. Dla niej było to po prostu żałosne. Starała się zachować powagę jednakowoż ledwo jej się to udało. W jej oczach ruda mogła zobaczyć znudzenie tą sytuacją. Po czym odpowiedziała ponownie dziewczynie. - Widzę że jesteś istotą wybitną która idealnie potrafi trafić w punkt takiej głupiej istoty jak ja. Pozwól że nie widziałam twej racji wcześniej... I kto tutaj ma za wysokie poczucie samooceny lisico? - Po tych słowach Umbra wiedziała co robić. Jak zamurować kobietę o kasztanowych włosach. Jedną ręką delikatnie pogładziła policzek dziewczyny po czym pocałowała ją w drugi. Na jej ustach można było zobaczyć lekko zaakcentowany uśmieszek. |
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Kaplica Wto Maj 23, 2017 4:27 pm | |
| Była istnie ciekawa, co takiego dzieje się pod czachą tej kobiety. Nie wiedziała bo nie mogła tego wiedzieć bez słów, ale obydwie są w tym samym wieku. A Antoinette dałaby rękę uciąć, że ta jest od niej starsza. Cóż, najwidoczniej nie ma co kierować się zasadą "na oko". Gdyby kobieta o wydatnych piersiach wypowiedziała na głos kwestię o rzekomym zadurzeniu, Antoinette po prostu by ją wyśmiała. Ale nie, nie poprzez zakłopotanie. A przez to, że ruda pannica nie czuła niczego w ten deseń. Ciekawe, skąd wzięła tego typu wnioski... w sumie, panna Apsley też często tak robiła. Ale fakt faktem, nie była w niej zadurzona. Ani trochę. Nawet minimalnie. Nie oznacza to oczywiście, że nigdy się w niej nie zadurzy. Wszystko może się zdarzyć. - Po pierwsze – przeszła niewielki krok w jej kierunku – Nie mów do mnie per rudzielec. – kolejny mały kroczek – Po drugie, szkoda że siebie nie słyszysz... bo byś tarzała się teraz ze śmiechu po podłodze. Ja tak nie zareagowałam, gdyż jestem wytrzymała na starcia z osobami z ilorazem inteligencji poniżej przeciętnej. – puściła jej porozumiewawcze oczko, lecz można było się domyśleć, jakie przesłanie ukryła w tym z lekka tajemniczym geście. Nie przyglądała jej się zbytnio. Gdyby było odwrotnie, z pewnością Antoinette zauważyłaby, że tamta jest po prostu... no, nie owijajmy w bawełnę – po prostu znudzona. Wszystko szło swoim rytmem, aż do czasu, aż towarzyszka Antoinette podeszła do tej ostatniej, a rudzielec poczuł dotyk jej dłoni na własnej policzku. Antoinette aż wzdrygnęła się, prawie podskoczyła w miejscu, lecz nie doszło do tego. To jeszcze nic. Ona ośmieliła się ją pocałować! W policzek – ale jednak. Pocałunek to pocałunek. Tak miała w zwyczaju mówić jej siostra, ale używając do tego różnych słów, w zależności od okoliczności. Przykład? O, chociażby "sen to sen". Tę ostatnią kwestię siostra rudej wypowiadała dość często, wyznając zasadę, że nie ma to jak zdrowy, regenerujący sen. Każdy ma fioła na jakimś punkcie, prawda? Prawda? Stała i wpatrywała się w nią, zamurowana. Po jakimś czasie doszła jednak do siebie. Kiedy Umbra wzięła rękę, Antoinette wnet ją złapała i położyła tam, gdzie owa ręka wcześniej leżała – na jej policzku. Ruda pannica ruszała dłonią swojej towarzyszki, pocierając nią własną twarz. Na twarzy Antoinette pokazał się nieodgadniony uśmiech. Tak, nieodgadniony – w końcu ona sama nie wiedziała, co ten miał ukazać. - No dalej, dajesz – zamruczała. Przestąpiła z nogi na nogę. Wpatrywała się w te piękne, fiołkowe oczy. Potem sięgnęła po jej drugą dłoń... i uczyniła tak samo z drugim swoim policzkiem. Antoinette odpływała w ekstazie. Tak, z powodu takich błahostki. Ale podobało jej się to, nie ukrywała, chociaż zazwyczaj wstydziła się tego typu odczuć. |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Kaplica Pią Maj 26, 2017 3:49 pm | |
| Antoinette była ciekawa tego co w zasadzie każdy inkwizytor który z nią walczył. A w jej głowie siedziała tylko i wyłącznie prawda wpajana przez jej mistrzynię od przygarnięcia oraz nienawiść do inkwizycji jak i kompletna pogarda dla zwyczajnych ludzi. Zawsze była także osobą do bólu poważną oraz szczerą. W końcu brak powagi i subordynacji byłby zapewne karany przez królową. Tego nie wiedziała ponieważ nikt z korony nie podważył zdania królowej, najwyżej delikatnie ona lub inne członkinie dawały przywódczyni sugestie. Były w tym samym wieku lecz było widać że wydarzenia które przeżyły i warunki w jakich były wychowywane odznaczyły w obu przypadkach swoje piętno. Między kolejnym pocałunkiem odpowiedziała rudej na jej dialog. Chociaż ich zdania w obu przypadkach przypominały raczej monologi z tezami. - A czemu mam na ciebie tak nie mówić rudzielcu? - Uśmiechnęła się z delikatnym ironicznym uśmiechem. - I znowu próbujesz się wywyższać swoim intelektem?- spojrzała na dziewczyną z politowaniem ale też pożądaniem. Czuła dziwne uczucie, którego chyba nigdy nie doznała. A jeśli tak, to musiało to być strasznie dawno temu. Dodatkowo odczuła pożądanie które w jej przypadku było dosyć normalnym uczuciem. Pożądała zazwyczaj władzy czy sprawiedliwości rozumianej tylko na jej sposób. Lecz nigdy nie pożądała osoby, a była to osoba z którą właśnie się kłóciła. Gdy ta dała obie rączki na swoje policzki chwile patrzyła zaskoczona na jej oczy. Po czym namiętnie pocałowała rudą. Był to długi pocałunek pełny pożądania i uczucia które nie było jej do tej pory znane. Patrzyła w jej piękne niebieskie oczka i w piękną twarz.
|
| | | Antoinette Marionetkarz
Liczba postów : 240 Join date : 24/04/2016
| Temat: Re: Kaplica Czw Cze 08, 2017 2:26 pm | |
| (Proszę wybaczyć tak długi poślizg. To mój przedostatni albo ostatni, nie wiem jeszcze, post przed zapewne długą nieobecnością, którą zgłosiłam w odpowiednim miejscu)
Tak. Dokładnie tak. Nie mogła wiedzieć, co dzieje się w głowie tamtej. Przecież ciało to tylko pojemnik na duszę, jaźń nie zawsze pokazuje za pomocą owego pojemnika tego, co jest prawdą. Ah, dziwnie skonstruowany jest człowiek... a Antoinette, mimo że nie była żadnym filozofem czy też naukowcem badającym istotę ludzkiego życia, lubiła pogłówkować na ten czy też inny temacik. Nie chodziło tu tylko o problem jaźni i ciała. Chociaż sama wyznawała zasadę, że jaźń jest zamknięta w ciele, a wszystkie zmysłowe uciechy, którymi rozkoszuje się nasze ciało, to tylko złudzenie szczęścia. Tylko zaspokajanie potrzeb jaźni to klucz do sukcesu, jakim jest cel życia. A cel życia? I na ten temat Antoinette miała sporo do powiedzenia. Ale nie będziemy się nad tym dłużej rozwodzić, lepiej jeśli przejdziemy do momentu, w którym Umbra odezwała się, a Antoinette odpowiedziała jej niemalże automatycznie, w końcu tak mają osoby inteligentne. Tak, była bystra, ale według siebie samej była jeszcze bardziej inteligentna. Naprawdę, bez porównania. Ah to jej poczucie wyższości... czy kiedykolwiek Antoinette zmieni się? Nie wiadomo. Ale nieważne, przejdźmy do zaistniałej sytuacji: dwie kobiety stoją w kaplicy ruin zamku i dyskutują, i wygląda na to że... nie tylko dyskutują. - A dlaczego masz tak na mnie mówić? – uśmiechnęła się kącikiem ust, ale ponownie nie był to raczej szczery uśmieszek. Mógł sugerować wszystko, doprawdy wszystko. - W ogóle dlaczego sądzisz, że to określenie jest dobre i nikogo nie obraża, kobietko z wydatnymi piersiami? – zamiast "piersiami' chciała powiedzieć "cyckami", ale uznała że lepiej być kulturalnym. Ale nie, nie chodziło o to że tak wypada. A o to, że Antoinette miała w tym swój własny, jasno określony cel. Da nam go odkryć, czy wręcz odwrotnie? Pogładziła ją po policzku, a mimika jej twarzy nie zmieniła się w ogóle. Do czasu... aż tamta złożyła na ustach Antoinette namiętny pocałunek. Ta ostatnia nie wyrywała się. Pozwoliła, by jej język subtelnie tańczył z językiem drugiej. Oplatały się wokół siebie, dając Antoinette wiele przyjemności. Wiedziała (o czym mówiliśmy na początku) że przyjemności cielesne to tylko miraż, złudzenie, iluzja. Ale nie przejmowała się tym, bo czuła że owa rozkosz przelewa się do jej jaźni. To było cudowne. Antoinette ciała, by ta chwila trwała... i trwała. Położyła dłoń na jej brodzie. Dłoń powoli powędrowała na szyję kobiety, potem ręka Antoinette przeszła na piersi Umbry. Ah, tak naprawdę to chciała to zrobić od początku, ale kryła się z tym. Ba, ukrywała to nawet przed samą sobą! Trzymając wciąż dłoń tam, gdzie trzymała, powoli, lecz stanowczo zaczęła masować jej pierś. Obserwowała przy tym uważnie jej twarz, chcąc się w ten sposób dowiedzieć, czy tamtej to się w ogóle podoba. Cóż, wszystko mogło być możliwe. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Kaplica Sro Lut 20, 2019 10:58 pm | |
| Już dobrą chwilę siedziała w kaplicy, oczekując nadejścia swojej podopiecznej. Wciąż daleko było do wyznaczonej godziny spotkania, Fiona przybyła o wiele, wiele za wcześnie, mimo to niecierpliwiła się, okazując to bezwstydnie energicznym machaniem nogi i okręcaniem łańcuszka wokół palca. Czasu nie było wcale tak wiele. Zerwała się nagle z miejsca, kilkoma długimi krokami pokonując dystans dzielący ją od okna. Wyjrzała krótko, po czym podjęła wędrówkę po całym pomieszczeniu, zastanawiając się intensywnie, co u licha właśnie się działo i jakim cudem w ogóle do tego doszło. Przebiegła myślami po ostatnich wydarzeniach, od początku całej tej sprawy aż do chwili obecnej. Kolejne misje wyjazdowe pozwoliły jej zyskać nieco więcej uznania w oczach mistrzyni. W końcu zdecydowała się ubiegać o przyznanie jej opieki nad młodą i niedoświadczoną męczennicą, w czym widziała możliwość podwyższenia swojego statusu w kręgach Inkwizycji. Miała idealny plan. Wszystko poszło wbrew założeniom. Nie przydzielono jej męczennicy. Została oddelegowana do wyszkolenia, a następnie służenia pomocą smarkatej żniwiarz, która najwyraźniej nie rozumiała zakresu swoich obowiązków. Nikt nie wie, jak wściekła była wtedy Fiona. Zadanie jednak przyjęła i wykonała z należytą starannością i profesjonalizmem. Z czasem nie tylko zaakceptowała istnienie Charity; zaczęła postrzegać ją jako faktyczną podopieczną, która akurat wyjątkowo nie musi stosować się do zasad męczennic i nie odpowiada przed mistrzynią. Sama dziewczyna była pojętna i Fiona nie miała powodu, by odczuwać niezadowolenie. Udało jej się nawet nie zwracać uwagi na pochodzenie Charity. W tym momencie żniwiarz była dobrze rokującym sojusznikiem i Fiona nie była na tyle głupia, by ją odrzucać. Wszystko szło dobrze. Wszystko zapowiadało się dobrze. Aż do tej pory. Wszystko mogło runąć jak domek z kart. Powstrzymała się od ciśnięcia niewinnym wazonem w ścianę. Zamiast tego opadła na ławę, wlepiając spojrzenie w ciężkie, drewniane drzwi. Kobieta miała już wstępny pomysł, wciąż jednak musiała skonsultować go z dziewczyną. Była to delikatna materia, a każdy błąd mógł kosztować je zbyt wiele: Fioną status, Charity nawet życie. Więc gdzież ona była w tak ważnym momencie? |
| | | Charity Akrobatka
Liczba postów : 39 Join date : 23/08/2018
| Temat: Re: Kaplica Czw Lut 21, 2019 1:23 pm | |
| Całe te spotkanie z Brenem, było jedną wielką wtopą. Od początku czuła, że powinna go zignorować i wysłać mu jedynie wiadomość, że nie zamierza się pojawiać w tak ruchliwym miejscu. Sama nie wiedziała co ją podkusiło do przyjścia. Może nie spodziewała się takiego przebiegu spraw? W końcu przez większość ludzi którzy ją znali, była postrzegana jako maszynka do zabijania. Kto by chciał taką molestować i wywoływać takie zamieszanie? Gdyby nie to, pewnie sytuacja nie zeszłaby na tak niebezpieczne tory, teraz jednak nic nie mogła poradzić. Kaplica znajdowała się kawałek drogi od Gospody, przez co Charity przez większość czasu biegła. Lubiła bieg, pozwalał jej się skupić, pomyśleć, ochłonąć, dlatego gdy drewniane drzwi się uchyliły, Fiona mogła dostrzec jak zdyszana dziewczyna powoli wchodzi do środka, z lekkim głupkowatym uśmieszkiem. - To byłaś ty? Co widziałaś? - Mruknęła cicho, próbując uspokoić oddech. Miała nadzieje że nie widziała tego, co zrobił jej Brendan. Głupio by było się przyznać że poniosły ją emocje i ze się zawstydziła bo ktoś ją pocałował. Miała zamiar ukryć ten fakt tylko dla siebie, poza tym, nie była pewna czy to Fionę widziała w gospodzie. Jedyne co dostrzegła to jak pewna kobieta - wyższa od Char szybko opuszcza gospodę. Nie zdążyła dostrzec twarzy, jedynie plecy, jednak patrząc na okoliczności i to że miały się spotkać, zakładała że to mogła być właśnie ona. Powoli podeszła bliżej, starszej kobiety, siadając wygodnie na stole, z spokojem wymalowanym na twarzy. Zupełnie jakby przyszła na zwykłą pogawędkę, po spacerku a nie przybiegła z powodu wywołanej burdy. - Nie spodziewałam się, że wyjdzie z tego taka ciekawa sytuacja, chyba warto było się z nim spotkać, nie sądzisz? - Początkowo gdy tu biegła, faktycznie była zła, skąd jednak ta nagła zmiana poglądów? Co siedziało w głowie dziewczyny? |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Kaplica Pią Lut 22, 2019 11:18 pm | |
| Drzwi kaplicy zaskrzypiały donośnie. Nareszcie. Kobieta poderwała się i ruszyła w kierunku wejścia, po drodze piorunując Charity wzrokiem. Uśmiech na twarzy dziewczyny ubódł Fionę, która momentalnie odniosła wrażenie, jakby była jedyną, która przejęła się powagą sytuacji. Prychnięcie, które opuściło usta męczennicy, zostało skutecznie zagłuszone przez maskę, przez co Charity nie miała okazji zauważyć zirytowania swojej opiekunki. Jeszcze. Nim Fiona poświęciła uwagę rozmowie, zaryglowała drzwi, aby żaden nieproszony gość nie zakłócił im spokoju. - Nie mam pojęcia, o czym mówisz - odburknęła, korzystając z faktu, że jeszcze znajdowała się poza zasięgiem działania artefaktu. Fiona również popełniła dzisiaj pewien błąd; powinna bardziej doceniać spostrzegawczość Charity i lepiej się przygotować. Nie przypuszczała jednak, iż zamieszanie pozwoli jej podopiecznej na zauważenie sylwetki kobiety. Po chwili zastanowienia inkwizytorka zdecydowała się jednak przyznać dla ułatwienia dalszej rozmowy: - Być może przeszłam obok, chcąc upewnić się, czy wszystko w porządku. Odkąd dowiedziała się o miejscu raportu, wiedziała, że zechce mieć okolicę na oku. Nie ośmieliła się podsłuchiwać rozmowy dziewczyny z mistrzem z czystej ostrożności. I tak wyciągnęłaby relację z Charity, a gdyby ktoś ją jakimś cudem przyłapał, mogłaby wpaść najpierw jako cywil, a potem jako inkwizytorka. Kręciła się w bezpiecznej odległości, obserwowała ludzi w gospodzie, przez co przegapiła powód, dla którego nagle goście zaczęli podejrzliwie zerkać w stronę stolika Charity. Niewybredne komentarze podpowiedziały jej wiele, ale wciąż zamierzała dopytać dziewczynę o wszelkie szczegóły. Usiadła nieopodal, mniej więcej na granicy zasięgu przypinki. Zwykle przymuszenie do prawdomówności było dla Fiony dobrym ćwiczeniem, lecz niekoniecznie dzisiaj. Nie była pewna, czy w gniewie da radę panować nad słowami, więc chciała mieć możliwość szybkiej ucieczki spod okowów szczerości. Charity zaś chyba za punkt honoru przyjęła sobie rozsierdzić męczennicę jeszcze bardziej. - Ciekawa sytuacja - powtórzyła Fiona kąśliwym tonem, krzyżując ręce pod biustem. - Bawi cię to, Charity? Powiedz mi, jakim cudem pod dachem jednej z najlepszych gospód w Wishtown wybuchła burda, w którą zamieszana jest Inkwizycja? Niepierwsza. Czas pokaże, czy ostatnia. Fiona opuściła karczmę zaledwie chwilę po tym, jak rozgorzała awantura. Nie mogła mieszać się w to, co działo się wewnątrz, jednak poczekała chwilę w ukryciu, by upewnić się, że Charity bezpiecznie ucieknie z przybytku. Gdyby to wystarczyło!... Plotki rozprzestrzeniały się szybko, więc tak samo szybko należało powziąć odpowiednie kroki. Te zaś zależały od wyjaśnień Charity. |
| | | Charity Akrobatka
Liczba postów : 39 Join date : 23/08/2018
| Temat: Re: Kaplica Nie Lut 24, 2019 1:07 pm | |
| Czy faktycznie rozpoznała Fionę w gospodzie? Nie do końca. Jednak była żniwiarzem. Łowcą. Co z niej byłby za łowca, gdyby nie zwróciła uwagę na dziewczynę która się ulotniła? Zwłaszcza jeśli było ryzyko że jest wiedźmą która może zdradzić jej tożsamość. Podejrzewała że to Fiona jedynie dlatego, że miały się spotkać. Na szczęście, mimo początkowego zaprzeczenia, męczennica przyznała jej racje, rozwiewając wątpliwości Charity. Raczej nie miałyby tyle czasu, by polować na uciekinierkę. - No nie wstydź się, możesz powiedzieć że się o mnie martwiłaś - Rzuciła z lekkim rozbawieniem w głosie. Nie mogła się powstrzymać, zwłaszcza gdy Fiona tak broniła się przyznać do szpiegowania swojej podopiecznej. Nie zamierzała jednak obijać w bawełnę. Wolała od razu przejść do sedna sprawy, zwłaszcza że jej rozmówczyni z każdą chwilą robiła się bardziej poirytowana. Nie chciała zachodzić pod skórę komuś, kto może jej dolać coś do picia, gdy nawet o tym nie będzie wiedziała. - Oczywiście że ciekawa! Czy bawi? Uważam że mogłoby być zabawniej, jednak nie narzekam. Lubie taką nutkę... ekscytacji. Wtedy przynajmniej wiem że żyje - Nie ukrywała tego. Po co? Jeśli Fiona będzie wiedziałą na czym stoją to może inaczej spojrzy na tą sprawę. Dziewczyna zeskoczyła żwawo z stołu, na którym siedziała, przez chwilę zerkając w stronę towarzyszki, po czym rozpuściła włosy, zostawiając ten "Jakże irytujący przedmiot" na stole. Powoli podeszła do Fiony, potrząsając włosy, tak by te swobodnie opadły. - Poza tym popatrz na pozytywy tej sytuacji. Mamy okazje zdobyć haka na Brendana, a kto wie, może zdołasz go przekonać by pomógł Ci w tym, czego chcesz. W końcu przełożeni na pewno usłyszą o męczennicy która posprzątała po nieostrożnym mistrzu, w tak nagłej sytuacji. Kto wie, może nawet Ci to wynagrodzą a mi dadzą większą swobodę w tym co robię - Mówiła cicho, tak by nikt nie mógł jej podsłuchać. Nie wiedziała czego chciałaby Fiona, jednak wiedziała ze ta sytuacja może być korzystna nawet dla niej. Pieniądzie, premia, awans, a może nawet możliwość szantażowania starszego żniwiarza. Fiona miała te opcje na wyciągnięcie ręki. - Dlatego powiedz mi, jak mogę się wyplątać z tej sytuacji, jaki masz plan? Idziemy tam i bijemy wszystkich? A może udajemy że jestem wiedźma i próbował mnie porwać ale uciekłam? - Broszka dalej leżała na stole jednak po samym tonie głosu Charity było można dostrzec że nawet nie próbuje kłamać. Przywykła do mówienia prawdy, poza tym, po co miałaby? W prawdzie zdjęła ją jedynie dla komfortu zamaskowanej dziewczyny. Nie chciała powodować dyskomfortu u kogoś, od kogo chciała uzyskać pomoc. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Kaplica Sro Maj 01, 2019 4:14 pm | |
| Fiona prychnęła, kręcąc z dezaprobatą głową. Owszem, ceniła Charity. Nauczyła się nawet tolerować jej przywary i mile postrzegała jej towarzystwo. Czy to wszystko jednak wystarczało, by udzielić odpowiedzi na to zadziorne pytanie? Nawet jeśli tak, Fiona nie miała zamiaru odsłaniać swoich uczuć tak łatwo. W końcu była męczennicą, perfekcyjnie wyszkolonym szpiegiem Inkwizycji. - Brendana też tak kokietowałaś? - rzuciła ironicznie, unikając odpowiedzi na pytanie Charity. - Przestaję się dziwić, że to ciebie wybrano do tak wymagającej i delikatnej misji. Komplement? Przytyk? Jakkolwiek zinterpretowała to dziewczyna, Fiona nie zamierzała dłużej roztkliwiać się nad tą kwestią. Wyciągnięcie młodej inkwizytorki z problemu (który w przyszłości mógł dotknąć i męczennicę) stanowiło w tym momencie niezaprzeczalny priorytet. Całego tłumaczenia podopiecznej i następujących po nich prób kuszenia słuchała z ustami ściągniętymi w wąską linijkę, na co mogła sobie swobodnie pozwolić dzięki masce. - Charity. Charity - westchnęła w końcu, wykonując dystyngowany gest w stronę dziewczyny. - Masz większy potencjał, niż sobie wyobrażasz. - Kobieta przerwała na moment, pochylając się w stronę dziewczyny. - I niesamowite szanse, by zmarnować go przez młodzieńcze wygłupy. Ekscytacja. Zabawa. Fiona nigdy nie postrzegała tych słów w takim kontekście jak Charity. A może? Świdrowała dziewczynę badawczym wzrokiem zza maski, mimowolnie rozważając tę kwestię gdzieś na obrzeżach świadomości. - Kogo chcesz bić, Charity? Do tej pory świadkowie rozpierzchli się po mieście, a plotka rozpełzła się po ciekawskich. Tylko o wiele bardziej interesująca plotka może uratować twoją skórę. - Kolejna przerwa. Kobieta wróciła do poprzedniej pozycji. - Pomogę ci - stwierdziła takim tonem, że Charity nie powinna mieć wątpliwości co do prawdomówności Fiony. - Ale najpierw musisz mi opowiedzieć, jak to wszystko wyglądało z twojej perspektywy. Kogo widziałaś? Kto zwrócił twoją uwagę? Jak to wszystko się zakończyło? Mistrz żniwiarzy obmacujący dziewczynę w popularnej gospodzie. Toż to był materiał na pierwszorzędne plotki. Co prawda reputacja Flamela nie interesowała Fiony zbyt mocno. A przynajmniej póki faktycznie nie widziała w tym idealnej okazji do polepszenia swojej pozycji. Charity zaś... W niej wciąż tkwiła szansa, której kobieta nie zamierzała zaprzepaścić. Nie bez walki. |
| | | Charity Akrobatka
Liczba postów : 39 Join date : 23/08/2018
| Temat: Re: Kaplica Pią Maj 24, 2019 9:47 pm | |
| - Życie jest po to by się nim cieszyć. Jeśli miałabym się powstrzymywać by nic mi się nie stało, to jaki miałoby to sens? - Już i tak przed zbyt wieloma rzezami się powstrzymywała. Ulegała zbyt wielu wątpliwościom. Nie zamierzała rezygnować dodatkowo z tego, co inni określają wygłupami. Dzięki temu czuła się lepiej, mogła oderwać się od negatywnych myśli. - Poza tym nie mieli wyboru, skoro sama zaproponowałam tą misję - Wzruszyła lekko barkami. Mało kto by chciał się podjąć takiego zadania. Zresztą dużym czynnikiem była jej kompatybilność z wsuwką do włosów która mogła imitować jej wiedźmią moc. Oczywiście doceniała komplement Fiony, zwłaszcza że czuła satysfakcje bowiem miała wrażenie iż udało jej się przekonać starszą kobietę. - Prawdę mówiąc, nie za bardzo zwracałam uwagę na ludzi którzy byli dookoła, starałam się ukryć swoją twarz za kapturem. Zwłaszcza że początkowo myślałam że zdam szybki raport i się oddale. Najwidoczniej Brendan miał inne plany. Chyba myślał że uda mu się mnie upić i zaciągnąć do łóżka. Nie widzę innego powodu po co miałby mi dolewać alkoholu do napoju. Nie wiem co mu chodziło po głowie. Może ma się za jakieś wielkie ciacho na które każda poleci? Ma pecha, prędzej uległabym kobiecie. One przynajmniej się bardziej starają. A on myślał że jak mnie pocałuje to od razu będę jego. Szkoda. Teraz nie będę Ci mogła oddać mojego pierwszego pocałunku - Była pewna że Fiona wdziała większość tego co tam się działo, więc nie rozumiała po co te wyjaśnienia, skoro jednak już musiała się tłumaczyć, nie zamierzała się powstrzymywać od kilku niewinnych żarcików - Szczerze mówiąc miałam wrażenie że jest kompletnie pijany. Nawet podrostek jest w stanie wykonać lepszy podryw niż on to zaprezentował. Jednak nieciekawie zrobiło się dopiero gdy zjawił się jeden z cyrkowców. Kojarzyłam go jako tresera. Nie rozmawiałam z nim jednak też mnie kojarzył. Cóż, przynajmniej teraz nie żyje - Wzruszyła delikatnie ramionami. .Los cyrkowca był jej zupełnie obojętny. Ciekawiło ją jednak co planuje Fiona w związku z tą sytuacją. Wspominała o lepszej plotce jednak co dokładnie miała na myśli? |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Kaplica Nie Cze 23, 2019 6:44 pm | |
| Fiona oparła się wygodniej o drewnianą ławę. Dziewczyna trafiła w punkt. Cieszyć się życiem... Czyż nie o to samo chodziło męczennicy? Fakt, różniły się zupełnie jeśli chodziło o konkretne zachowania, lecz poza tym chodziło im o jedno i to samo. Kobieta czuła, że może wyszkolić tę młódkę tak, by stała się jej potężnym sojusznikiem. Lub... wrogiem, gdyby coś poszło nie tak. Wkrótce i na nią będzie musiała znaleźć jakiś sposób. - Nie każę ci się umartwiać - stwierdziła Fiona. - Czasem brakuje ci odrobiny refleksji. Ale to nie jest teraz ważne. Słuchała uważnie jej wersji i na bieżąco porównywała ją ze swoją. Oczekiwała więcej szczegółów, czegoś, co pozwoliłoby uzupełnić luki w jej rozumowaniu. Otrzymała tymczasem zupełnie zbędne narzekania na Flamela i... och. Interesujący fakt. - Mam nadzieję, że nie powiedziałaś mu tego samego? - zapytała bardziej retorycznie, bo nie czekała nawet na żadną odpowiedź. Rozsiadła się wygodniej, tak jakby znajdowała się nie w kaplicy, a w swoich prywatnych włościach, na których była panią, jawnie pokazując swoją władczą naturę. - Zabrakłoby mi czasu, gdybym chciała wskazać inkwizytorów, którzy nie przyklasnęliby twoim postępowym wyznaniom. Uważaj, co komu szepczesz, nie jesteśmy jedynymi szpiegami, a nie każdy zrozumie twoje... specyficzne poczucie humoru. Kąciki jej ust drgnęły. Nazwanie prowokacyjnego zachowania dziewczyny poczuciem humoru było znacznym nieporozumieniem. Na Fionie nie robiło jednak w tym momencie wrażenia. Mogłaby dać się wciągnąć w gierkę, owszem, jednak nie miała ku temu nastroju. - Nie żyje - skwitowała krótko męczennica, gdy Charity dokończyła swoją relację. - Więc mówisz mi, że w Gospodzie pod Złotą Kaczką dokonano morderstwa, którego sprawcą jest, jak mniemam, Flamel? Stary Lucas niedługo zacznie nabijać inkwizytorów na pale, jeśli odważą się przekroczyć próg karczmy. Westchnęła. A potem roześmiała się cicho. Widziała z zewnątrz zamieszanie, jakie zapanowało w gospodzie, a zwykły skandal z udziałem mistrza żniwiarzy i młodej panny nie jawił się jako wystarczający powód. Teraz wszystko przybierało sensowny obraz. - To wiele ułatwia. - Kobieta machnęła ręką w lekceważącym geście. Zaraz po tym kontynuowała już w nieco odmiennym tonie: - Wiesz, co jest twoją największą słabością? Szczerość. Na krótki moment urwała, jakby oczekując reakcji, lecz zaczęła mówić z powrotem, nim Charity zdążyła jakkolwiek się odezwać. - Tam, gdzie jedno proste kłamstwo zapewniłoby ci wygraną, ty szukasz drogi na około, ryzykując przy tym wszystko. - Męczennica przytknęła dłoń do podbródka. - Nie musisz się tłumaczyć. Wiem, że to też cię bawi. Przerwała na moment, w trakcie którego na jej ustach rozkwitnął uśmiech, który, choć skryty przez maskę, odbił się w brzmieniu głosu kobiety. - Tym razem jednak zagramy w moją grę, Charity. Podniosła się z ławy i zdecydowanym krokiem zbliżyła się do dziewczyny. Jeśli ta nie uciekła, męczennica zmyślnie potargała jej włosy tak, by pozostały w nieładzie. - Teraz będziesz kłamać. Tak, jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Podekscytowana? Zawiedziona? Relację zdasz mi po wszystkim. A teraz pozwól, że opowiem ci, co oficjalnie wydarzyło się w gospodzie. |
| | | Charity Akrobatka
Liczba postów : 39 Join date : 23/08/2018
| Temat: Re: Kaplica Pon Wrz 09, 2019 10:06 pm | |
| Refleksji... wiedziała że powinna się przejąć tymi słowami jednak... zupełnie nie miała pojęcia, co męczennica ma na myśli. Może chodziło o to że powinna bardziej myśleć nad konsekwencjami swoich czynów? Ale wtedy obserwowanie reakcji i zachowań ludzi nie byłoby takie ciekawe... - Kto wie, czy to tylko poczucie humoru... - Mruknęła porzucając rozmyślania nad wcześniejszymi słowami kobiety. Lubiła się droczyć z ludźmi. Nawet teraz mimo powagi sytuacji, nie umiała się ugryźć w język i musiała odpowiedzieć nawet an taką uwagę z strony Fiony, przywdziewając na swe jasne lico delikatny uśmiech. Czy mówiła prawdę? Może... a może po prostu ciekawiło ją czy Fiona odbierze to jako sugestie? Czy to by znaczyło że starsza kobieta jest zwolenniczką płci pięknej? Mało o niej wiedziała a taki smaczek... pewnie wiele osób dużo by zapłaciło za taką informację.
Skinęła głową gdy zamaskowana dziewczyna podsumowała swoją wersję wydarzeń, wraz z tą Charity. Morderstwo... Brendan był mistrzem żniwiarzy. Mordowanie nie było niczym specjalnym jednak cyrkowiec nie był wiedźmą. Nie wiadomo nawet czy czymkolwiek zawinił a zabijani zwykłych ludzi... mogło uszkodzić znacznie reputacje inkwizycji. Już nie mówiac o narażeniu jej misji. Westchnęła lekko, zastanawiając się nad tym wszystkim. Wcześniej nie zdała sobie z tego sprawy, ale jeśli źle to rozegrają, pewnie będzie musiała się stawić w siedzibie inkwizycji na przesłuchaniu a to nie było nijak fajne. Zmarszczyła lekko brwi, gdy jej myśli zalała fala poirytowania tymi komplikacjami. Nim jednak zdążyłą cokolwiek powiedzieć, do jej uszu doszedł głos Fiony, która najwidoczniej miała już jakiś pomysł. Szczerość była słabością? W ciszy słuchała tej przemowy, swojej towarzyszki, pochylając głowę lekko w dół gdy ta postanowiła rozczochrać jej włosy jeszcze bardziej. Kłamać... nie miałą nic przeciwko temu. Jeśli będzie to ciekawe, zrobi to z przyjemnością, jednak musiała przez cały czas zastanawiałą się co powinna odpowiedzieć. W głowię ułożyła sobie już kilka wersji tego, jak zabłysnąć w oczach starszej kobiety, jednak... wszystkie były kuszące! - Szczerość nie jest słabością. Nie ma nic straszniejszego niż kłamstwo w ustach osoby, która nigdy w życiu nie skłamała - Nikt się nie spodziewa, że zawsze prawdomówna i szczera Charity skłamie, dlatego ten plan miał nawet większe szanse na powodzenie. Ludzie wręcz naiwnie założą że wszystko co dziewczyna mówi jest prawdą, już ze względu na samą jej reputację i na artefakt, który posiadła. - Czekaj, zmieniam zdanie. Straszniejszy był pocałunek Brendana. Ciekawe czy wszystkie takie są. Może zaprezentujesz? - - Słowa same wcisnęły jej się w usta, gdy nagle do głowy wpadła jej ta genialna riposta. Nie byłaby sobą, gdyby jej nie wykorzystała. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Kaplica Wto Wrz 10, 2019 11:13 am | |
| Fiona oparła dłoń na biodrze, unosząc je przy tym delikatnie w górę, tak samo zresztą jak brwi. Ta dziewczyna jednak wciąż potrafiła ją pozytywnie zaskoczyć. - No no... Nawet mogę przyznać ci rację - wymruczała z zadowoleniem, poprawiając jeszcze kilka kosmyków we włosach Charity. - Jestem gotowa rzadziej narzekać na twoją szczerość. Tylko dobrze rozegraj sprawy w Cyrku. Dłoń zamarła jej w powietrzu koło prawego ucha Charity, gdy ta rzuciła kolejną prowokacją. Męczennica przez chwilę świdrowała podopieczną wzrokiem, aż wreszcie nagle poruszyła dłonią. Jeśli dziewczyna nie zareagowała, Fiona pewnym, acz delikatnym gestem złapała Charity za podbródek i pociągnęła lekko jej twarz w górę. Sama się nachyliła, z drugą ręką przy masce. Po zaledwie ułamkach sekundy okazało się, że przybliżyła usta jedynie do jej ucha. - Przestraszyłaś się? - szepnęła. - Uważaj, o co prosisz, bo czasem możesz to otrzymać. Odsunęła się, wbijając raz jeszcze ostrzegawcze spojrzenie w Charity. Nie miała oczywiście zamiaru wdawać się w żadne... romanse z taką młódką, jednak skoro dziewczyna tak upodobała sobie gierki, Fiona nie zamierzała pozostać jej dłużna. - Twoim zadaniem będzie przekonać cyrkowców, że ty też byłaś ofiarą w tym incydencie. - Fiona gładko przeszła do konkretów. - Zapewne do Cyrku dotrą plotki o tym, że widziano cię z Mistrzem Żniwiarzy, musisz więc być pierwsza. Miałaś ochotę się rozerwać. Zabawić się rozmową z kimś ciekawym. Niestety, gdy zorientowałaś się, że zaczepiony mężczyzna jest inkwizytorem, było już za późno. Musiałaś robić dobrą minę do złej gry. Pytania? |
| | | Charity Akrobatka
Liczba postów : 39 Join date : 23/08/2018
| Temat: Re: Kaplica Pią Wrz 13, 2019 2:23 pm | |
| Lubiła jak się ją chwaliło. Zwłaszcza za coś tak błahego, bo to znaczyło, że wypadła w oczach danej osoby dobrze prawda? Że jej kamuflaż, to jak próbowała ukryć swoją cichą i nieśmiałą stronę wychodziło jej prawidłowo. Najgorszym i najniebezpieczniejszym elementem było gdy jej gierki posuwały się za daleko, tak jak w tym przypadku, gdy z zabaw słownych, miało się przejść do czynów. Takie sytuacje zawsze ją stresowały, mimo że próbowała tego nie okazywać. Czasami nie dało się uniknąć nutki zawstydzenia, czy strachu, jak chociażby teraz, gdy jej twarz znalazła się niebezpiecznie blisko twarzy Fiony. Kobieta przez chwilę sprawiała wrażenie jakby faktycznie planowała zdjąć, wzbudzając u młódki nutkę zawstydzenia ale też... ciekawości? Jak inkwizytorka wyglądała gdy nie musiała wykonywać żadnych zadań? Przez chwile przyglądała się kobiecie, z delikatnym rumieńcem wymalowanym na twarzy, zmieszanym z nutką niepewności... cofnąć się? A może pozwolić jej na akcje? Pewnie gdyby przed nią była Selene, nie miałaby takich dylematów i sama pchnęłaby tą akcje dalej ale do męczennicy zupełnie nic nie czuła. Westchnęła lekko, gdy starsza inkwizytorka odsunęła się do tyłu. - Przestraszyłam? - Prychnęła cicho, odwracając wzrok - Jestem żniwiarzem, nie boimy się niczego. Po prostu byłam ciekawa jak wygląda twoja twarz Teraz, gdy obydwie były poza zasięgiem jej "Wykrywacza kłamstw" nie musiała mówić prawdy. Wolała nie przyznawać się do tego, że jej serce na chwilkę zamarło. Zresztą, Fione najwidoczniej i tak to nie interesowało, patrząc na to jak szybko wróciły do rozmowy o tym, jak rozwiązać ów problem. - Myślę że nie będzie ciężko ich przekonać. Wiedzą że lubię poszaleć, powygłupiać się i dobrze bawić. Myślę że jakbym obróciła to w przypadkową randkę dla zabicia czasu, uwierzyliby dość łatwo. W końcu "To jest ten wiek w którym dziewczyny są zainteresowane facetami" Prawda? Chociaż nie wiem jak można zainteresować się Brendanem... chyba że jego pieniędzmi? Pewnie dużo zarabia - Rozgadała się troszkę bardzie niż planowała, najwidoczniej wciąż delikatnie zawstydzona wcześniejszą akcją Fiony. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Kaplica Pią Wrz 20, 2019 8:01 pm | |
| Zauważyła speszenie? A może nie? Charity zapewne mogłaby sama wywnioskować coś z twarzy Fiony, z lekko wędrującego w górę kącika ust, błysku w oku i ledwie słyszalnego prychnięcia, gdyby nie... maska, która pozwalała męczennicy reagować zgodnie z jej prawdziwymi uczuciami bez obaw przed odkryciem. Charity nie miała w tym momencie tego luksusu. Fiona nie od dzisiaj pracowała w swoim zawodzie i nauczyła się, jak szukać oznak tego, co inni próbowali ukryć. Tak czy siak, nie planowała dręczyć podopiecznej dłużej. - Niebezpieczne zachcianki i zakazana wiedza... Stąpasz do cienkim lodzie, Charity - mruknęła jeszcze słyszalnie zadowolonym głosem na koniec, nim przeszły do konkretów. - Sama wiesz najlepiej, w co uwierzą. W końcu... znają cię, jak sama stwierdziłaś. - Męczennica sięgnęła do swojej torby. - Ten cyrkowiec... Nie utrzymywaliście bliższych relacji? Przypadkiem się tam znalazł. Źle zinterpretował to, co zobaczył i zareagował agresją. Na jego nieszczęście, Mistrz Żniwiarzy nie potrzebował więcej niż prowokacji. Uciekłaś, ale tamtemu mężczyźnie nie udało się już opuścić gospody. Nie podjęła już więcej tematu samego mistrza. Pewnie i tak za bardzo pozwoliła sobie na osądzenie jego zachowania, a każde kolejne zdanie mogłoby zadziałać na jej niekorzyść. Charity, choć była jej podopieczną, wciąż należała do żniwiarzy. Wciąż podlegała komuś innemu niż Mistrzyni Męczennic. Gdyby jednak nawet była jedną z nich... Kto powiedział, że męczennice sobie ufają? Podała nagle dziewczynie małe pudełeczko. - Ten proszek sprawi, że będziesz wyglądała, jakbyś płakała całą drogę do Cyrku - poinformowała. - O ile go potrzebujesz. |
| | | Charity Akrobatka
Liczba postów : 39 Join date : 23/08/2018
| Temat: Re: Kaplica Wto Paź 08, 2019 8:33 pm | |
| Czy byłaby kimś kto pobiegłby naskarżyć przełożonym o kilka plotek i obelg wycelowanych w czyjąś stronę? Pewnie nie. Nie było to niczym niezwykłym w świecie, w którym ludzie rzadko się zgadzali i który posiadał wiele najróżniejszych indywiduów, a właśnie takim miejscem była inkwizycja. - Zakazana wiedza... nic nie jest zakazane, jeśli jesteś wystarczająco odważna - Mruknęła z nutką rozbawienia pozwalając sobie na ostatni żarcik, dotyczący jeszcze tak niedawnej sytuacji. Nie przerywała jednak więcej słuchając planu kobiety. - To by nawet miało sens. Uciekłam bo Brendan nie wiedział żę jestem cyrkówna, a ten idiota treser mnie wydał. Gdybym nie uciekła skończyła bym tak samo. Mogłabym nawet powiedzieć że potrzebuje schronienia na kilka dni i że muszę zrezygnować z występów. Moi fani będą tęsknić. Banda zboczeńców, przychodząca oglądać obcisłe stroje. - Wymyślanie kłamstw nie było trudne, a to co mówiła, nawet nie było kłamstwem, więc spinka nie powinna jej powstrzymać, sprawiając że jej słowa będą jeszcze bardziej wiarygodne. - Proszek też chętnie przygarnę. Raczej się nie przyda, ale kto wie, kiedy będę musiała udawać damę w opałach przed tobą, albo przed Selcią. Lubisz takie... niewinne kobiety? - Nie mogłą się powstrzymać. Droczenie się z Fioną było zbyt kuszące. Ciekawe, jak długo wytrzyma nim się złamie? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kaplica | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|