Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Przygody Szeszele Czw Paź 06, 2016 4:48 am | |
| Temat najstarszy chronologicznie jest pierwszy, nowsze są pod nim
- Rezydencja Devil - Wszystko zaczęło się w tym miejscu. No prawie, bo właściwie zaczęło się wcześniej, ale tematy leżą gdzieś w odmętach archiwum. Selene wraz z Deneve oglądały zachód słońca nad wkrótce mającym zapłonąć stosem.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wszystko przebiegło zgodnie z planem (szalona wiedźma z polecenia MG zdecydowała się zepsuć im tę chwilę), Selene - podobnie jak muliony NPCów - została ranna *lubi to*, lądując w klinice Dev. Dostała L4, koniec. I tak oto zaczęło się piekło Selene, w którym główną władzę sprawowała pani doktor. Oczywiście, inkwizytorka nie byłaby sobą, gdyby leżała grzecznie w łóżeczku, gdy jej to dobitnie polecono. Wystarczyła chwila, a już swoim siódmym zmysłem wyniuchała rzekomą wiedźmę. Bo, hej - wyglądała na wiedźmę! Miała dziwne symbole wytatuowane na szyi! Panie władzo, przysięgam!. Wciąż w szpitalnej pidżamie, postanowiła przeprowadzić własne, prywatne śledztwo z nudów. Dobra, nie zapędzajmy się tak. Jej "śledztwo" ograniczyło się do próby morderstwa, jak się okazało, niewinnej kobiety, która została naznaczona klątwą od prawdziwej wiedźmy. Wyrzuty sumienia nie trwały długo, postanowiła działać, tym razem o dziwo pod rozkazem, zupełnie legalnie. Wraz z Deneve, poproszoną przez Inkwizycję. Wyszła ze szpitala kolejnego dnia.
- Sel napisał:
- - Jak samopoczucie? – zapytała z oczywistej grzeczności, nawet jeśli prawdopodobnie obchodziło ją to tyle co płonąca na stosie wiedźma.
- Nie mogło być lepiej. Doktor Deneve ma złote ręce. – Niezbyt prawdziwy w mniemaniu Selene komplement ledwo co przeszedł przez jej gardło, co mógł sugerować jawnie kwaśny wyraz twarzy, gdy tylko spoglądała na białowłosą, również znajdującą się nieopodal szpitalnego łóżka.
- Samotna chatka - wciąż zmechacona
na psychice po pobycie u Dev, z dodatkowym zakazem powrotu do pracy nim się wyleczy do końca, Selene postanowiła spędzić ostatnie dni swojego wolnego u swojej dobrej przyjaciółki - Veilore. I zaczęło się życie w ich słodkiej utopii, chociaż na ten jeden dzień. Świeżo złowione ryby przy ogniu kominka, setki opowieści, ściganie się w mokrym po deszczu lesie, bawienie się w drwala i... uroczym sprzeczaniu się o wygraną wyścigu.
- Sel napisał:
- Jednakże nie rozumiem, dlaczego nie zostaniemy przy systemie kar. Przecież nic tak nie motywuje jak solidnie wymierzona kara, nieprawdaż?
Selene nigdy nie wypowiedziała na głos swojego życzenia, nawet gdy miała je już ułożone w głowie. Ale spełniła to, które wypowiedziała Vel, co prawda, nieco oszukując. Później wzięło ich na wspominki, historię z nieznanych im lat. W towarzystwie cierpkiego wina z piwniczki Veilore. Ich "zabawa" skończyła się prędko, nim obie zdążyły się rozkręcić na dobre, właściwie z powodu Sel, nieprzyzwyczajonej do takich ilości alkoholu. Zasnęła przy kominku, a Vel... Vel skorzystała z okazji. Później żyły długo i szczęśliwie.
- Vel napisał:
- W jednym momencie pochyliła się ku raczej śniącej inkwizytorce i przytrzymując dłońmi próbujące opaść włosy, musnęła wargi wojowniczki, a w drugim już podnosiła z podłogi. Droga do łóżka przyniosła ze sobą trochę głupie uczucie, ale szybko zrzuciła z siebie wszystko poza luźną, przydługawą koszulą i zwinęła się na łóżku w kokon z koca, a umysł podał jej usprawiedliwienie. Że chciała zrealizować własne życzenie.
- Zakład krawiecki - czyli ciąg dalszy piekła Selene w towarzystwie Dev, tym razem w obecności młodej krawcowej - Rosaline. Jak zdążyły się już dowiedzieć, wiedźma zamieszana w klątwę, z którą pierwszy raz miały styczność w szpitalu, może być powiązana ze znajomą Deneve, bogatą arystokratką, co rusz organizującą wystawne przyjęcia. Doktor, poproszona przez Inkwizycję, zobowiązała się wkręcić w wydarzenie, swoją zamieszaną w to już nadpobudliwą znajomą. I dlatego właśnie, wylądowały tu, w poszukiwaniu sukienki. Wydarzenie iście traumatyczne dla młodej panny kat.
- Sel napisał:
- - Kolor? – Zdołała z siebie wykrztusić, zupełnie zapominając, że może jeszcze istnieć tak nieistotny aspekt jeśli chodziło o suknię.
Dev wcale nie pomagała jej w przeżyciu zakupu sukienki bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym, od razu wrzucając ją na głęboką wodę i każąc odgrywać teatrzyk - Selene miała być rzekomą kuzynką białowłosej, najwyraźniej z przyjemnością opisując dziwne fragmenty z ich "przeszłości" niczemu winnej krawcowej. Inkwizytorka, która wolałaby już walczyć na gołe pięści z krwiożerczym Koszmarem, ledwie przeżyła tę stresującą sytuację. No, prawie, bo ostatecznie nie wytrzymała.
- Sel napisał:
- W końcu czara się przelała. Nie wytrzymała tego. Wrzasnęła na głos, a właściwie wydobyła z siebie bliżej niezrozumiały odgłos, na jaki stać jedynie szaleńców. Zeszła z podestu, tylko po, aby wkrótce cofnąć się o krok, zamotać się o długą koszulę i znów krzyknąć. [...] – Nie chcę żadnych kiecek! Nie chcę bufek!!! I nie chcę wiedzieć, co to jest ten durny stelaż!!! – wymieniała, jak dziecko, a głos miała naprawdę wysoki, jakby zwariowała albo przynajmniej miała się rozpłakać.
Z krzykiem wybiegła z zakładu krawieckiego, ubierając się po drodze.
- Gospoda pod Złotą Kaczką - stoliki na uboczu - spotkanie Erin i Sel, niezbyt fortunne. Inkwizytorka poszukiwała swojej podopiecznej, jako że ta zdecydowała się ją unikać już od kilku dni. Przeszukała każdą norę, co właściwie było zbędne, bo zastała ją w dosyć oczywistym miejscu - w karczmie, popijającą piwo i cieszącą się ze swoich skradzionych łupów.
- Sel napisał:
- – Hawke. Zamorduję cię kiedyś, przysięgam. I chwila ta jest blisko.
Wściekłość w tym przypadku była częściowo uzasadniona, ale cóż, tym razem Selene wpadła w szał. Bez rękoczynów się nie obyło, choć bardziej ucierpiały przedmioty martwe, które akurat napatoczyły się pod dłoń inkwizytorki. Skradziony zegarek. Stół. Kufel i talerz z niedokończonym posiłkiem.
- Sel napisał:
- - Gdy mówię ci, że masz iść, to idziesz. Gdy zadaję ci pytanie, odpowiadasz. Gdy twierdzę, że złodziejstwo jest złe, ty nie wpierdalasz wszędzie gdzie popadnie swoich lepkich rączek i starasz się zachować chociaż resztki jebanych pozorów, zrozumiałaś!? – ryknęła na nią, wyrzucając z siebie wszystko, co aktualnie jej nie odpowiadało.
O dziwo zadziałało, w podskokach i w świetnych nastrojach udały się do mieszkania Selene. Co z tego, że Erin właśnie wtedy dopadły pierwsze (?) myśli dotyczące morderstwa na swojej opiekunce.
- Mieszkanie Selene - ciąg dalszy sesji z Haw. Obie przybyły tu po to, aby zacząć aż do świtu kolejny morderczy trening, zabierając z mieszkania Sel wszelakie potrzebne ku temu narzędzia. Inkwizytorka już grzebała w swoim kufrze z
żelastwem ukochanymi cudeńkami, gdy Erin zaproponowała... nową formę nauki. I nastał cud, bo Selene, choć wciąż wkurwiona na nią jak osa zdenerwowała, przystała na tę propozycję. Początkowo zapowiadało się na niezły wycisk, ale ostatecznie wspólnie spędziły wieczór na nauce czytania.
- Sel napisał:
- - Tak się nazywasz, spójrz. Erin Hawke. – Przeczytała wolno, końcówką pióra wskazując na poszczególne litery.
Za ładną pracę, Selene pozwoliła dziewczynie się przespać, zamieniając z nią jeszcze kilka słów, w przyjemnej, lekkiej atmosferze, do czego sobie zazwyczaj nie pozwalała, a już na pewno nie wtedy, gdy jej podopieczna zasłużyła sobie wcześniej na karę.
- Przecznica Kolejowa
Haw znowu kradła, Sel znowu ukarała ją wpierdolem, koniec. Tymczasem, w osobliwej relacji Selene i Erin pojawiła się trzecia osoba - Veilore, będąca świadkiem niekonwencjonalnych metod nauczania inkwizytorki.
- Selene napisał:
- Gdyby wieszano ją za każdą kradzież, egzekucje znudziłyby się każdemu, a jej nie starczyłaby setka żyć. - Nie wtrącaj się – powtórzyła żądanie ponownie. – Ona jest moja. – Bynajmniej nie chodziło o to, że nie zamierza się dzielić wymierzaniem kary za ten czyn.
To był początek apokalipsy. Cóż, się dziwić - pokłóciły się jak nigdy wcześniej, wykazując się jednakowym uporem. Rozstały się w niezbyt pokojowej atmosferze, wtedy jeszcze nie wiedząc, że sprawa zabrnie tak daleko.
- Selene napisał:
- - Świetnie. Po prostu świetnie. – Wrzasnęła, uderzając otwartą ręką o własne udo. – Niech tak będzie, zignoruj wszystko, Vel. I ja nie zamierzam dłużej w tym uczestniczyć. – Głos miała twardy i ciężki, nawet na sekundę nie myśląc o tym, aby ulec.
- Mieszkanie Selene
- Gospoda pod Złotą Kaczką - główna sala
- Ulica św. Marii
- Stos
- Cytat :
- - Widzę, że nie jesteś zapoznana z tutejszymi obyczajami. Pozwól mi więc, że udzielę ci krótkiej lekcji. – Kiwnęła głową, zaraz zwracając głowę ku egzekucji, która właśnie się zaczęła.
- Mieszkanie Selene Ciąg dalszy dramatycznego spotkania na przecznicy kolejowej.
Najsmutniejsza sesja na całym Wishtown, polecam.
- Zagajnik
- Selene napisał:
- - Myślisz, że… - zaczęła niewyraźnie, wkrótce nabierając powietrza w płuca i zaczynając od nowa. – Myślisz, że ja za tobą nie tęsknię? Boże, Vel. Zabroniłam Hawke wypowiadać twojego imienia w mojej obecności, rozumiesz? – ostatnie zdanie wypowiedziała z uśmiechem, w którym więcej było żalu niźli rozbawieni
- Selene napisał:
- - Nie, Vel. Wystarcza mi to, co mam – rzuciła, cofając się. – A teraz żegnaj. I pamiętaj, następnym razem się nie zawaham – pożegnała ją tymi słowami [...].
- Pokój przesłuchań
- Selene napisał:
- - Usiądź, Haw. – przykazała dziewczynie po chwili milczenia. [...] – Tutaj, blisko. Chcę, byś wszystko widziała. – sprecyzowała,
- Inkwizycja - stary pokój Selene
- Selene napisał:
- - Zgodziłaś się na to. Nie masz prawa mieć pretensji – oznajmiła twardo, jak zwykle pewna swoich racji, wierząc we własne słowa. – Nie powiesz mi, że było tak źle. Nie pisnęłaś chociażby słowem. Uderzyłaś sukę, gdy ci to przykazałam. O co więc chodzi?
- Cytat :
- - Gdy już przestaniesz się obrażać… wiedz, że zostawiłam ci trochę miejsca w łóżku
- Dom pana Torment
- Selene napisał:
- Ona naprawdę chciała być dla niej miła! Miała takie piękne plany…! I co z tego? Deneve doskonale wiedziała, jak wywołać u niej reakcję, podwyższającą ciśnienie o niemożliwe jednostki.
- Selene napisał:
- Selene zaczynała wpadać histerię, tak typową, gdy znajdowała się w obecności Deneve. Sama nie wiedziała, co się wtedy z nią działo i w życiu nie potrafiłaby wyjaśnić swojego zachowania. Jak podejrzewała, była to ciężka reakcja alergiczna.
- Gabinet Matta
- Matthew napisał:
- - Przez takich jak ty ta placówka ma reputację bandy bezmyślnych popierdoleńców, którzy zamiast jakoś sensownie zwalczać mutację i koszmary zajmują się spuszczaniem się, kiedy ktoś wrzeszczy i błaga o litość, a sytuacja na zewnątrz w ogóle się nie poprawia! Nawet nie wyobrażasz sobie z jaką satysfakcją będę patrzył, kiedy w końcu cię wyleją. Jednego pojeba, który przylazł tu tylko po to, by dawać upust swoim zboczeniom mniej! Bo co? Bo mamusię zapierdoliły wiedźmy, a tatuś nie przytulał?
- Selene napisał:
- - Biedny Matthew – zaczęła czułym szeptem, muskając palcami zaczerwienione miejsce. – Nazajutrz będziesz musiał wypełniać papiery na stojąco…
- Gospoda pod Złotą Kaczką - główna sala
- Selene napisał:
- - W zamian mogę potrzymać rozmowę. Albo opowiedzieć wam jakąś historyjkę z roboty… - zaświergotała wesoło, wzruszając ramionami.
- Gabinet Matta
- Selene napisał:
- - T-to… przecież dla konia… - zdołała jedynie wyjąkać, prawie się trzęsąc. Na twarzy była czerwona i nie były to już urocze rumieńce, tylko niezdrowy wyraz zawstydzenia. [...] - Ty… Ty zboczeńcu! Lecz się!!! I sam się w to baw! Nie mieszaj mnie w to, nigdy więcej!!! – wrzasnęła na niego, powstrzymując łzy.
- Boczna Sala - Karczma Czyli topienie smutków w piwie. Albo... obrobienie dupy każdemu mieszkańcowi Wishtown? Jeden pies. Wcale tak smutno nie było, bo Sel za towarzyszkę wieczoru miała swoją ulubioną koleżankę - Lanę, która zawsze wysłuchiwała jej z zaciętą ciekawością,
co za wspaniała istota! Nieświadomość bywa zbawienna, inaczej przecież nie pozwoliłaby sobie na określenie męczennic mianem "przydatnych". Oczywiście, dla równowagi, również najechała na nie niczym Szwedzi w 1655, ciesząc się, że znalazła tak żwawo potakującą jej rozmówczynię.
- Lana napisał:
- - Czy kiedykolwiek kolejne piwo było złym pomysłem? - uśmiechnęła się szeroko, widząc wahanie Selene.
- Pokój przesłuchań
- Selene napisał:
- - O kurwa... - zaklęła, gdy dziewczę zatrzymało się przed nią w nieznacznej odległości, a osobliwości całej sytuacji dodawał fakt, że trzymało w zębach żywe stworzenie, piszczące rozpaczliwie i resztkami sił, usiłujące ucieczki.
- Gabinet Matta
- Selene napisał:
- Na co ona liczyła? Że dziewczyna z upodobaniem do szczurów, która spędziła kilka dni w rurze, nagle zechce współpracować, grzecznie usiądzie na tyłku i będzie potakiwała, podczas gdy oni wyłożą jej serię warunków? Sama nie wierzyła w swoją naiwność, ale uderzyło ją to podwójnie, gdy pojedyncze kartki wbiły się w powietrze, grube tomiszcza wylądowały z łoskotem na podłodze, a regał (jakby Matthew narzekał na nadmiar półek w swoim pokoju) idealnie dopełniał ten obraz chaosu i nieszczęścia.
RETROSPEKCJE:
- Łaźnia publiczna
|
|