|
|
| Autor | Wiadomość |
---|
Brendan Flamel Mistrz Żniwiarzy
Liczba postów : 216 Join date : 17/03/2017
| Temat: Wejście do miasta Wto Kwi 17, 2018 6:26 pm | |
| To był nudny wieczór, słońce leniwie oświetlało uliczki Wishtown ostatnimi promieniami, po których przechadzali się ludzie. " Czy oni naprawdę nie mają nic lepszego do roboty?" Zadał pytanie w duchu Flamel. Miał już dość nudnych misji, które ciągle dostawał. A to popatroluj miasto, a to jakiś tam malućki koszmarek biega gdzieś po łąkach i owce straszy, a to "zdejmij kotka z drzewa, bo biedaczysko sam nie może zejść". No ludzie ile można, przecież w końcu jest Mistrzem Żniwiarzy, a nie jakimś tam podlotkiem z ulicy, którego można wysyłać na takie misje. No, ale cóż zrobić. Rozkaz od Arcymistrzyni to rozkaz od Arcymistrzyni zgadzasz się z jej decyzjami czy nie to i tak wykonać zadanie musisz. Dlatego też Brendan wałęsał się po mieście bez większego celu i nadziei na nagły zwrot akcji. Nagle jednak ku jego zaskoczeniu tuż przy bramie do miasta zauważył podejrzaną personę, człek był w czarnym poszarpanym płaszczu, nie było widać twarzy, ukryta była ona w kapturze. Co dziwne rękawy zasłaniały jego dłonie, a zwały płaszcza kostki i stopy. Flamel postanowił zaczepił owego jegomościa. Sam już nie wiedział czy to instynkt płata mu figle i zaczepi niewinnego człowieka, czy po prostu szukał okazji by zabić trochę czasu. Zaczął szybkim marszem kierować się na nieznajomego, jednak gdy ten go spostrzegł ewidentnie zaczął przed nim uciekać poza granice miasteczka. Żniwiarz był już pewny, że coś się święci więc rzucił się w pogoń za podejrzanym. Trwało to dłuższą chwilę lecz jednak dopędził go i gdy już miał złapać go za ramię ten zzrzucił z siebie płaszcz ukazując swoje oblicze. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, ponieważ jego oczom nie ukazała się zwykła ludzka sylwetka. Był to koszmar, o niebieskawej zrogowaciałej skórze z bydlęcymi nogami i przekrwionymi ogromnymi oczami. Stwór uciekał dalej i kierował się na niczego nie spodziewającego się mężczyznę. |
| | | Alistair Włóczęga
Liczba postów : 42 Join date : 08/09/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Czw Kwi 19, 2018 9:41 pm | |
| Dla jednych możliwe że i było to nudą. Wszak służba w jakichkolwiek szeregach wiąże się z nieuchronnymi napadami rutyny w sidła której prędzej czy później wpada każdy. W czasach kiedy to jeszcze Reacher z dumą służył interesom Korony w stopniu sierżanta, nie sposób było zliczyć razy kiedy to podejmował się tych samych działań w kwatermistrzostwie. Liczenie, zdawanie setek sztuk amunicji tudzież muszkietów do których owe pociski były przeznaczone, organizacja zaopatrzenia jak i obsługi wojsk... Gdyby podówczas któremuś ze szczebla oficerskiego uwidziało się zbudzić Alistaira w nocy i zapytać go ile kul zdołał rozdysponować, nie miałby z tym większych problemów. Reacher trafił pod bramę miasta szybciej niż sam by tego przypuszczał. Zakładał, że przyjdzie mu chodzić po nocy niczym zbój a tutaj jeszcze natrafił na cudowny zachód słońca! Tym samym oszczędził sobie ewentualnych pytań które wiązały się ze wstępem do któregokolwiek z większych skupisk ludzi. Czasy wszak były niepewne - nie tylko straż ale i Inkwizytorzy pełniący służbę musieli czuwać, albowiem szpiedzy czy dywersanci nie próżnowali. Tym bardziej że powszechnym dla nich zagrożeniem były czarownice, które również zdawały się nie odstawać niczym od zwyczajnych ludzi... Niczym nieskrępowany ruszył przed siebie, okazjonalnie zerkając na czas jaki to wskazywał jego wysłużony zegarek. Mając na swym podorędziu kilka godzin liczył również znaleźć jakiś gościniec który przyjałby jeszcze jednego strudzonego wędrowca pod dach do czasu, w którym to nie znalazłby sobie lepszego miejsca w którym mógłby osiąść. Wszystko to w przeciągu kilku następnych chwil miało zejść na dalszy plan, albowiem zarejestrował nadbiegającą dwójkę kątem oka. Z początku wydawałoby się, że jeszcze jeden niewprawny w swym fachu oprych spróbował szczęścia i targnął się na bogu ducha winną osobę. Jednakże z każdym przebytym przez nich metrem coś było zdecydowanie nie tak. Każdy szanujący się złodziej nie uciekałby w stronę pojedyńczych osób, które to stwarzały prawdopodobieństwo opóźnienia, lub nawet schwytania go. A już na pewno nie w kierunku miejskich bram, gdzie mógł stacjonować zbrojny kordon zdolny powalić go w przeciągu kilku sekund. Z każdym krokiem dostrzegał coraz więcej szczegółów, które utwierdziły go w przekonaniu iż nie był to zwyczajny człowiek. Sam ubiór dawał jasno do zrozumienia, że znajduje się naprzeciw sile którą nie sposób było objąć ludzkim rozumem. Nie znana mu była również jego sila, o czym również miał się przekonać... Nie mniej, nie zamierzał schodzić z obranej ścieżki po której kroczył. Nie mógł pozwolić by... to coś powróciło terroryzowało Bogu ducha winnych mieszkańców. Gdy tylko znajdzie się w zasięgu jego rąk, tak spróbuje go pochwycić i cisnąć nim o najbliższy budynek lub obiekt, zdolny powstrzymać szaleńczą gonitwę do momentu w którym to osoba która takowy rozpoczęła mogła w sposób należyty zneutralizować zagrożenie. |
| | | Brendan Flamel Mistrz Żniwiarzy
Liczba postów : 216 Join date : 17/03/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pią Kwi 20, 2018 3:46 pm | |
| Gonitwa trwała nadal, Flamela i Koszmar dzielił dystans niespełna półtora metra, gdy ów stwór gwałtownie stanął w miejscu i przypuścił atak na Inkwizytora. Cóż widział, że uciec nie zdoła, więc atak był bardziej rozsądnym posunięciem, lecz niestety nie wiedział, że ma do czynienia z jednym z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszym, zabójcą w szeregach Inkwizycji. Biedak nie miał szans w starciu z blondynem, dlatego gdy tylko Brendan spostrzegł zamiary przeciwnika w ułamku sekundy dobył szabli i sparował uderzenie, a następnie wyprowadził pchnięcie celując w pierś wroga. Ten jednak zdążył się uchylić i ostrze drasnęło jego lewe ramię. Z rany nie pociekło osocze, tak jakby w stworze nie płynęła żadna jucha. Stwór zaatakował ponownie, lecz i tym razem był podobny skutek, blok i pchnięcie w klatkę piersiową. Tym razem jednak klinga sięgnęła celu i wbiła się w okolice 3 pary żeber stwora. Koszmar zaryczał przeraźliwie i rzucił się na nowo do ucieczki. Tym razem jednak ubiegł zaledwie kilka metrów gdy Flamel jednym, szybkim i precyzyjnym zamachem skrócił go o głowę. Cielsko padało na zimie, lecz na jego trajektorii pojawiła się męska postać. Czy jegomość zdąży uskoczyć, czy jednak Inkwizytor będzie musiał ratować biedaka przygniecionego potwornym truchłem? |
| | | Alistair Włóczęga
Liczba postów : 42 Join date : 08/09/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Nie Kwi 22, 2018 10:16 am | |
| Nie przypuszczał iż osoba która podjęła ten pościg będzie miała skryte w swym rękawie takie sztuczki. Gotów już był ją wesprzeć usiłując zepchnąć Koszmar gdyby ten pojawił mu się w zasięgu rąk. Nie mniej okazało się to być zbędne, gdyż kilkoma wprawnymi ruchami broni zdołał doskoczyć do nieszczęśnika zanim ten mógł na dobre się rozbrykać. Walka przy użyciu broni była jednym z nieodłącznych elementów służby przygotowawczej. Każdy rekrut odbywał gruntowne szkolenie w zakresie fechtunku oraz walki na bagnety, przy czym to walka na szable lub zwyczajne miecze półtoraręczne grała pierwsze skrzypce. A widząc kunszt z jakim to nieznajomy operował klingą, nie miał większych złudzeń iż był świadkiem prawdziwego tańca z orężem. Jego sprawność bojowa zdawłała sie również w niczym nie ustępować jego bystremu wzrokowi, jako że w ułamku sekundy był w stanie sparować a następnie wyprowadzić kilka skutecznych ciosów, nim stworzenie zdołało uznać jego wyższość i postanowiło salwować się ucieczką. W tym samym momencie Reacher raz jeszcze gotów był wspomóc osobę, próbując własną osobą stanąć na drodze uciekającej poczwarze, gdy przyszło mu się uchylić, albowiem jej łeb przy pomocy jednego cięcia został odłączony od reszty cielska, a on zmuszony był salwować się unikiem w bok, co też uczynił, jako że kilka chwil wcześniej zdołał już przygotować mięśnie nóg oraz rąk. Odstąpił zatem na swą prawicę, kątem oka rejestrując lecące bezwładnie truchło Koszmaru. Nie widziało mu się bowiem być zgniecionym, a tym bardziej ukróconym o głowę, jako że nie dzieliło go wiele od kontaktu z dzierżoną przez inkwizytora szabelką. Niewątpliwie obie te rzeczy były by ujmą dla jego osoby, gdyż nie po to spędził tyle czasu służąc koronie, by teraz zostać zmiażdżonym przez jakieś dziwactwo... |
| | | Brendan Flamel Mistrz Żniwiarzy
Liczba postów : 216 Join date : 17/03/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pon Maj 28, 2018 1:02 pm | |
| Flamel widząc, że owy nieznajomy nie dał się zabić ścierwu uśmiechnął się tylko pod nosem, ponieważ ostatnio bardzo ciężko było mu unieszkodliwiać tego typu plugastwo bez strat w cywilach, a tym razem jednak się udało. Był to swojego rodzaju pewien sukces, zważywszy na pogłoski, które do niego docierały na temat jego żądzy mordu, lecz to nie byłoby nic złego i nie mijałoby się z prawdą, ale to niestety nie koniec tych kalumni, a dopiero początek. Ludzie szepczą, iż Mistrz nie potrafi obronić mieszkańców miasta, nie zważa na ich bezpieczeństwo, jest zwykłym rzeźnikiem. -Żyjesz obywatelu?- Zapytał dla pewności. -Nazywam się Brendan Flamel. Jestem Mistrzem Żniwiarzy Inkwizycji. Jak cię zwą?- |
| | | Alistair Włóczęga
Liczba postów : 42 Join date : 08/09/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Wto Maj 29, 2018 6:20 pm | |
| Jeśli to, co okoliczna gawiedź rozdmuchiwała na gościńcach okazało się być prawdą, to Alistair był żywym dowodem na nieprawdziwość ich słów. Wprawa z jaką ów nieznajomy władał szabelką nie pokrywała się w żadnym stopniu z wszystkimi tymi głoszonymi oszczerstwami. A przynajmniej w jego mniemaniu... W ten czy inny sposób, pohamował swoją żądzę mordu na wystarczająco długo, by Reacher był w stanie ujść jakoś z tej kotłowaniny bez szwanku. Błędem którego dotythczas nie wziął pod uwagę było pchanie się do tego tanga, albowiem stał naprzeciw czegoś, z czego potęgi oraz faktu istnienia nie do końca pojmował. Zanim nieznajomy zagaił z nim rozmowę, wykorzystał chwilkę by przyjrzeć się temu czemuś, któremu w sposób nieudolny zamierzał stanąć na drodze. Dotychczas nie spotykał się z dziwactwami tego kalibru, nawet podczas służby. Dokładniejszą analizę przerwał mu miecznik, którego słowa dotarły do uszu Thomasa. Zerknął spod znużonych oczu na jego twarz i odrzekł... - Nic, czym warto by sobie zaprzątać głowę, mospanie. Jak widać, lata spędzone na służbie koronie nie poszły na marne. W unikaniu upadających niczym ścięta kłoda ciał nie mam sobie równych - z pewną dozą autoironii odrzekł szermierzowi, pobieżnie taksując jego sylwetkę wzrokiem do momentu w którym to w końcu postanowił mu wyjawić swe imię oraz profesję jaką się parał. Nie było to dla niego szczególnym zaskoczeniem słysząc o tym drugim, albowiem zdarzało mu się słyszeć o siłach Inkwizycji, lecz nigdy nie stanąć naprzeciw tak ważkiej osoby jaką był Mistrz Żniwiarzy. Ba, wykazał się również rzadko spotykaną uprzejmością w rozmowie z nim! - Alistair Thomas Reacher, rad jestem poznać tak zacną osobę w tych dość... nietypowych jak dla mnie okolicznościach - z delikatną nutką zaskoczenia odpowiedział Brendanowi, po czym wyciągnął ku niemu prawicę gestem zarówno podziękowań jak i hołdowaniu dobrym manierom. A choć miał sękate łapska, tak nie chciał nadwyrężać prawicy inkwizytora bardziej niż było to konieczne. - Domyślacie się zapewne, panie Flamel iż prędzej czy później bym o to zapytał ale... Cóż to na Boga jest? Wygląda jakby samemu diabłowi znudziły się czarcie kąty i postanowił urządzić sobie niemałą eskapadę poza piekielnymi kręgami. - rozmowę naturalnie podjął z oficjalnej stopy. Do chwili w której to nie przejdą na "ty" nie wypada zwracać się do kogoś z imienia. O ile w ogóle coś takiego nastąpi... |
| | | Brendan Flamel Mistrz Żniwiarzy
Liczba postów : 216 Join date : 17/03/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Wto Maj 29, 2018 8:40 pm | |
| Inkwizytor był zadowolony słysząc, iż nieznajomemu nic się nie stało, lecz zadziwił go fakt z kim tak naprawdę ma do czynienia, ponieważ Tomas nie był zwykłym rzemieślnikiem czy też kupcem. Był wojownikiem korony. Czego, więc mógł szukać w tak zapyziałej dziurze jakim jest wishtown. Słyszał, że owi szermierze nie ustępują w robieniu mieczem inkwizycji. Czy to prawda? Flamel miał okazję się o tym przekonać, lecz niegrzecznym byłoby wyzwać ocalałego na pojedynek tak bez sensownego powodu. -A więc mam do czynienia ze szkolonym szermierzem z pod skrzydeł korony. Czuję się zaszczycony. - Poeiedział zachowują wszystkie arkana dobrego wychowania oraz uścisną jego dłoń pewnie, lecz bez przesadnej siły. Był bardzo ciekaw motywów podróży towarzyszą rozmowy. - Panie Tomas, oczywiście mości panie jeżeli dostanę zgodę by się tak do pana zwracać, mógłbym zapytać o cel podróży i powód przybycia do Wishtown? Niech szanowny pan wybaczy mą wścibskość, lecz sam pan rozumie. Stoję tutaj na straży prawa i pożądku, a szermierz w służbie korony takowy byłby w stanie zakłócić. - Brendan mówił spokojnie i jak najuprzejmiej potrafił, nie chciał by jego rozmówca ukrył istotne dla niego fakty tylko z powodu grubiaństwa czy nie uprzejmości ze strony Żniwiarza. - Cóż panie ten stwór z diabłem co prawda co nie co wspólnego ma. To Koszmar, co prawda jeden ze słabszych, ale dla zwykłego cywila śmiertelne niebezpieczeństwo. Koszmaru są wytworami magicznymi. W ich egzystencji maczają palce czarownice, więc sam pan rozumie, że są nie lada nieporządane za murami miasta. |
| | | Alistair Włóczęga
Liczba postów : 42 Join date : 08/09/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pią Cze 01, 2018 12:02 pm | |
| Szukanie zwady, szczególnie z jednym z najwyższych stopniem przedstawicieli raczej nie należało do jego priorytetów kiedy to przytargał do owej mieścinki swoje szanowne jestestwo. Skrycie liczył na spokojny pobyt do momentu w którym to na nowo nie obudzi w nim duch włóczęgi i nie powróci na usłane gościńcami królewskie trakty. Choć przy osobach takich jak pan Flamel, których życiu wtórowały ciągłe walki nie było to łatwym zadaniem. Skoro teraz wiedział kim był, z całą pewnością będzie próbował kierować torami tej rozmowy tak, by w końcu doszło do skrzyżowania między tą dwójką mieczy. Reacher jednak nie zamierzał dawać mu tej satysfakcji. Raz że nie miał nawet szabli co by podjąć rękawicę, a dwa że zwyczajnie w świecie mu się nie chciało. A nade wszystko, nie sprzyjało mu miejsce w którym obydwoje się znajdowali. Jakiż człowiek przy zdrowych zmysłach chciałby wdawać się w bójkę w jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc? - Właśnie tak, azaliż nie inaczej. Przy czym chciałbym nadmienić, że byłym szermierzem. Kilka miesięcy temu opuściłem koszary - podjął w odpowiedzi, chcąc w ten sposób dać Brendanowi do zrozumienia iż nie we łbie mu wojaczka. - Ależ proszę - odrzekł na słowa dotyczące zwrotów. Poniekąd rad był, że zdołali w niewielkim stopniu zejść z tej oficjalnej płaszczyzny i zwracać się ku sobie na nieco luźniejszej stopie. Koniec końców, jaki by ten inkwizytor porywczy w szabli nie był, tak potrafił zachowywać się podług fundamentalnych zasad kultury osobistej. - Panie Brendanie, przybyłem tu bez większego celu jako że i takowego nie posiadam. Z czystym sumieniem jednak mogę zapewnić, iż nie kierują mną żadne brewerie. Tym bardziej iż wartości które wyniosłem z wojska zakazują mi zachowań, które uwłaczały by wszystkiemu temu w czego imieniu służyłem - głos Reachera był równie spokojny co i jego interlokutora, przy czym sam roztaczał wokół siebie dość spokojną aurę. Nadzwyczaj dobrze panował również nad wyrazem twarzy mimo, iż na jego oczach osoba tytułująca się mistrzem żniwiarzy ukróciła o głowę tego diabelnego cudaka. - Wytworami magicznymi powiada pan... Czemu zatem zawdzięczaliśmy jego obecność właśnie tutaj? I co ważniejsze, czy znane są panu okoliczności oraz sposób w jakich takowe powstają? Nie są to przecież wytwory jakichś bazarowych magików - Reacher nie ukrywał ciekawości, zasypując swego dyskutanta pytaniami. Nigdy dotąd bowiem nie miał sposobności by móc dokładniej poznać tę dość niejasną naturę, jaka kryła się za istnieniem tych person. |
| | | Brendan Flamel Mistrz Żniwiarzy
Liczba postów : 216 Join date : 17/03/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pią Cze 01, 2018 4:34 pm | |
| Flamel nie miał zamiaru ukrywać przed swoim rozmówcą faktu iż stwór, którego miał okazję zobaczyć nie należy do asortymentu sztuczek bawiących gawiedź na jarmarkach iluzjonistów. - Drogi panie. Odpowiadając na pytanie ma pan słuszność twierdząc, że tutaj działały siły znacznie potężniejsze od fałszywego przepowiadania przyszłości z fusów. Słyszał mości pan kiedykolwiek o paleniu kobiet na stosie? - Zapytał blondyn, ponieważ wiedział, że wielu ludzi nie miało zielonego pojęcia o ramowym procederze stosowanym na szeroką skalę przez Inkwizycję - Rozumie pan na pewno, że nie palimy przypadkowych kobiet, lecz te którym udowodniono wszem i wobec fakt parania się magią na podstawie niezbitych dowodów podczas uczciwego procesu. Czarownice są eksterminowane z jednego prostego względu - są zbyt niebezpiecznymi istotami by pozwolić im żyć wśród prostaczków. Jednak chciałbym w końcu zaspokoić pańską ciekawość. Potwory tego typu jak ten tutaj są bardzo często efektami ubocznymi pewnych praktyk magicznych. Zatem doszykiwanie się głębszego sensu istnienia tego egzemplarza bie ma potrzeby. Jest zbyt słaby by miał być wysłany w konkretnym celu. - Zakończył swój monolog Flamel. Wiedział, że jego rozmówca mógł nie pojąć całego sensu jego wypowiedzi dlatego czekał teraz na pytania, które miały by na celu rozwijanie pozostałych wątpliwości |
| | | Alistair Włóczęga
Liczba postów : 42 Join date : 08/09/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pon Cze 04, 2018 6:57 pm | |
| Słyszeć słyszał, więcej razy niż miałby przyjemność słuchać. I nie był to bynajmniej rodzaj praktyk za którymi szczególnie przepadał i akceptował. Czarownice czy nie, to wciąż były ludzkie istnienia o których Inkwizycja w tych skrajnych aktach najwidoczniej zapominała. Delikatnym ruchem głowy przytaknął na jego pierwsze pytanie acz nie silił się zbytnio na konwersację w tym temacie. Jakkolwiek uznawany przez tutejszych by nie był za normę, istniały inne, bardziej polubowne metody radzenia sobie z zagrożeniem jakie stanowiły wiedźmy. - Jednakże jego obecność w tym miejscu nie mogła być dziełem przypadku. A nawet jeśli, jakże to mogło dojść do takiego zaniedbania ze strony tutejszej straży? - niewiele rzeczy dzieje się ot tak. Tym bardziej jeśli mówiło się o czymś tak delikatnym dla społeczeństwa jak Koszmary. Reachera jednak nie zwiodły jego słowa dotyczące znaczenia Koszmaru. Tym bardziej, że kilka chwil wcześniej zdawał się wypowiadać jakoby i ten "egzemplarz" stanowił śmiertelne zagrożenie dla ogółu. - Wspomniał pan iż ich istnienie jest... efektem ubocznym praktyk magicznych. Może mi pan powiedzieć nieco więcej na ten temat? W jaki sposób konkretnie dochodzi do ich stworzenia podczas użycia energii magicznej? |
| | | Brendan Flamel Mistrz Żniwiarzy
Liczba postów : 216 Join date : 17/03/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pon Cze 04, 2018 7:57 pm | |
| Jak widać sprawy pochodzące wprost ze świata magii bardzo interesowały przybysza, lec czy Flamel mógł zgonić to zainteresowanie na zwykłą ludzką ciekawość czy może jednak w tym wypytywaniu kryje się jakieś drugie dno. Mistrz mimo wszystko nie miał zamiaru zdradzać tak od razu wszystkiego co wiedział na temat czarownic, magii i koszmarów, dlatego też postanowić skwitować całość jednym prostym stwierdzeniem. -Mości panie szalenie chciałbym zaspokoić pańską ciekawość, lecz niestety wszelakie bliższe arkana tworzenia Koszmarów są mi nieznane. Proszę jednak o wybaczenie mojego niedoinformowania. - Mistrz nie wiedział czy takie zdanie będzie wystarczająco wiarygodne by szermierz w nie uwierzył, lecz nie miał również podstaw by w nie powątpiewać. Jedną kwestia wyjaśniona, ale została jeszcze jedna, Bren nie wyjaśnił jeszcze przybyszowi jakim sposobem ów monstrum przedostało się za mury miasta w sposób niezauważony. Cóż odpowiedź nazywała się sama: -Sądząc po pokraczności naszego antagonisty został stworzony przez jedną z wiedźm zamieszkujących wishtown. Nie jesteśmy w stanie od tak ustalić kto para się czarami a kto nie, a również nie palimy ludzi na stosach bez niezbitych dowodów winy. - Cóż taka właśnie była prawda. Słabe wiedźmy mieszkają pod samiutkim nosem Inkwizycji, lecz nie mają napisane na czole :"Param się magią, spał mnie" Ciężko jest też je rozróżnić od zwykłych dziewek. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Wejście do miasta Wto Lut 18, 2020 11:45 am | |
| Anka przecież powoli już dochodziła do siebie po nocnym wypadzie za miasto, z którego w sumie jeszcze nie wróciła. W porównaniu do miejskich hałasów, bór był nad wyder spokojnym miejscem – ale też nudnym. Otumanił dziewczynkę kilkoma całkiem przespanymi nocami i ulgą, jaką przynosiło zamknięcie się w pokoju tutaj. Do tego stopnia, że zaczęła nabierać odwagi jakoby kolejne wyjście na świat nie mogło ponownie zakończyć się bólem i związaną z nim długotrwałą traumą, jak to miało w zwyczaju do tej pory dziać się w jej krótkim, bo piętnastoletnim, żywocie. Trafiła do nowego domu, zyskując nową „matkę” – lepszego domu, na straży którego, tym razem, zamiast bezsilnej pracującej kobiety, stała godna zaufania wiedźma. Tamto miejsce już przepadło; rozpoczął się dla niej nowy etap. Nie wróci, nie chciałaby tam dalej gnić, bo zdążyła zaznała życia tutaj. Tylko… pomyślała, że miło byłoby się pożegnać z tymi wszystkimi, którzy czynili niegdyś jej dni znośnymi. Wybrała dzień, w którym Vivian nie będzie w chatce; chwyciła jeden z przykrótkich ciemnych płaszczy, które wiedźma, trzymała w swoim niewielkim pawlaczu pod schodami. Stąpając najciszej jak potrafiła po drewnianych panelach niedbale ułożonych pod jej stopami, czmychnęła przez skrzeczące frontowe drzwi, z całych sił zaciskając oczy, usta, nos i wpychając palce do kanalików słuchowych. Po wszystkim odetchnęła bezgłośnie. Po czym oddała się rozkoszy stąpania boso wśród pokrytych lekką rosą chaszczy. Cieszyła oczy barwami zieleni, którym przyjrzeć się mogła dziś po raz pierwszy; dotykała opuszkami palców kory drzew i krzewów, aż niemal zapomniała o celu swojego wypadu. Wciąż jednak było to za mało, by zmazać z pamięci dręczące ją koszmary dni minionych. Jej twarzyczki wciąż nie chciała opuścić mina wręcz żałobna z malutką nutką… szaleństwa. Ostrożnie zbliżała się do granic Ponurego Boru, krzywiąc się coraz bardziej. Korzystając z wieloletniego doświadczenia w korzystaniu z mocy, by ulżyć swoim zmysłom, chwyciła mistyczną siłą dźwięki docierające ją zewsząd, przekierowując tylko tak, by zdecydowaną większość puścić mimo uszu. Można by powiedzieć, że stała się bezbronna, przez samą siebie pozbawiona swojej nadludzkiej broni, słuchu. Skulona, z zaciśniętą gębą, dłonią na twarzy (osłania nos i usta), zmrużonymi oczami, dochodzi do szerokiego dębu – w oddali widać już jedną z bram wejściowych. Siada od strony boru, chcąc uspokoić oddech. Skupia się na uszach, dostrzegając wzrokiem wyobraźni siatkę głosów, która zaczyna się tworzyć w okolicach bram. Ania próbuje wyłapać jakieś rozmowy – na nowo doświadczyć tego, co robiła przez ostatnie naście lat.
Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Pią Maj 01, 2020 5:25 pm, w całości zmieniany 8 razy (Reason for editing : nowy obrazek ;)) |
| | | Elias Carter Grabarz
Liczba postów : 24 Join date : 12/12/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Sob Mar 21, 2020 11:07 pm | |
| - Rozumiem. - Elias skinął głową, w jego głosie słychać było smutek. - Niech Pan ma cię w swojej opiece, Anno. Miej w Nim ufność, a wszystko jakoś się ułoży.
Pastor posłał stojącej obok niego kobiecie pokrzepiający uśmiech. Młoda dziewczyna, która niedawno wyszła za mąż, zmagała się właśnie z chorobą swojego dziecka. Carter odwiedził ją, przy okazji kupując leki, jako że nie było jej stać na wizytę medyka. Jeszcze raz powtórzył w jaki sposób należy je podawać, po czym wyszedł z domu. Miał szczerą nadzieję, że dziecku się polepszy.
Kto by się spodziewał, że szkolenie Kata można wykorzystać i w takim celu.
Idąc ulicą, Elias pogrążył się w myślach na temat przeszłości. Ostatnio zdarzało mu się to co raz częściej robić. Zastanawiał się, jak "ona" przyjęłaby jego przemianę. Niestety nigdy nie będzie mu dane się dowiedzieć...
- Złodziej! Ludzie, łapcie go! Niespodziewany krzyk wyrwał go z zamyślenia. Carter rozejrzał się i szybko namierzył jego źródło. Była nim dość gruba przekupka, goniąca sporo młodszego - i chudszego - mężczyznę. Para biegła właśnie w jego kierunku. To znaczy mężczyzna to robił, kobieta ewidentnie opadła już z sił i patrzyła tylko ze złością w stronę oddalających się pleców złodzieja, krzycząc cały czas tak, że niedługo sam Lucyfer wyjdzie z piekła, sądząc najpewniej, że to trąby anielskie ogłaszają Apokalipsę.
- Słowo daję, ani chwili spokoju. - wymamrotał pod nosem, mimochodem podstawiając uciekającemu złodziejaszkowi nogę. Następnie wykorzystał moment, gdy tamten wyciągnął się jak długi, by pochylić się nad nim: - Kradzież to grzech, bracie. Nie powinieneś tego robić. - Spierdalaj! - warknął, jakże błyskotliwie złodziej, zrywając się do pionu i wyciągając nóż. Zawahał się przez krótką chwilę widząc z kim ma do czynienia, ale mimo wszystko wycelował go w pastora. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Wejście do miasta Wto Mar 24, 2020 12:43 pm | |
| No patrzcie. O wilku mowa. Dziewczynę przeszył ciepły dreszcz, gdy pełen pasji głos pastora pojawił się w dalszym pobliżu. Z tajemniczych przyczyn, już po pierwszych głoskach, wicie zostawione po stworzonych przez niego dźwiękach spotęgowały się atakując bezlitośnie Annie. Ten efekt, przez pierwsze pół sekundy, był także odczuwalny w okolicy duchownego — przypominał coś na wzór echo lub urojenia. Jednak wiedźma tego nie zauważyła, pozostając w bezruchu w odległości mniej więcej pół kilometra od miejsca akcji. Z zapartym tchem śledząc każdy najmniejszy dźwięk Cartera. Jego głos znała bardzo dobrze. Można powiedzieć, że do zeszłego miesiąca była zagorzałą anglikanką. Mogłaby go, w takim razie, użyć… Ale nie teraz. Wytężyła swoje moce, chcąc pomóc dwójce wojowników. Przy okazji, jak za dawnych czasów, chciała pobawić się w odgrywanie głosu sumienia. Działała błyskawicznie, lokalizując przejeżdżającą obok dorożkę i zamieniając gruchotania jej kół w całkiem składne męskie słowa tuż przy uszach złodziejaszka: „co ja robię? to pastor, może mnie wysłucha i pomoże, albo… do Kościoła” — ozwał się głos, który usłyszeć mógł tylko on – niczym jego prawdziwe sumienie. |
| | | Elias Carter Grabarz
Liczba postów : 24 Join date : 12/12/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Sro Cze 24, 2020 9:03 am | |
| Użycie swojej mocy przez Annie sprawiło, że złodziej zamarł w miejscu, wahając się przed zaatakowaniem pastora. Kto wie, może mężczyzna posłuchałby nawet swojego "sumienia" i uznał swoją winę, oddając się w ręce sprawiedliwości. Nie było mu to jednak dane.
Elias widząc nóż wycelowany w swoją stronę, zadziałał instynktownie. Dawne nawyki odezwały się w nim z pełną siłą. Z twarzy pastora zniknęła wszelka życzliwość, kiedy szybkim ruchem chwycił za rękę zdezorientowanego złodzieja. Wykorzystując swoją wiedzę odnośnie walki wręcz i ludzkiej anatomii, wykręcił rękę napastnika za jego plecy, wytrącając mu nóż z dłoni. Następnie szybkim ruchem podciął mu ponownie nogę, sprawiając, że tamten upadł na ziemię. Pastor, nadal wykręcając dłoń mężczyzny, przydusił go kolanem. - Zrozumiałbym, gdybyś spróbował dalej uciekać. - powiedział, nachylając się bliżej do ucha złodzieja.- Może nawet puściłbym cię wolno, gdybyś zostawił to co ukradłeś. Ale atakowanie postronnych osób jest czymś, czego nie mogę puścić płazem. Kiedy się obudzisz w celi, przemyśl swoje zachowanie. Jeśli zdecydujesz się odpokutować, wrota kościoła zawsze są otwarte. Carter mocnym ciosem uderzył głową przestępcy o ziemię, ogłuszając go. - Niech Pan naprostuje twoje ścieżki. |
| | | Annie Cień Wishtown
Liczba postów : 62 Join date : 09/09/2019
| Temat: Re: Wejście do miasta Wto Cze 30, 2020 1:53 pm | |
| — Wyborny pokaz umiejętności Panie Carter! — ozwał się mocny, formalny ton zza pleców pastora, a na jego barku spoczęła ciężka dłoń — Pełniłem niedaleko wartę, trochę mi Pan pomógł. Dziękuję. Mężczyzna ubrany był w ciemny uniform, a na głowie miał czapkę z krótkim daszkiem. Wokół zebrało się kilku gapiów: jedni pełni podziwu umiejętnościom pastora, inni lekko zdezorientowani sytuacją. W głębi każdy z nich z początku poczuł, że coś nie gra, gdy zwykłe podstawienie nogi wybrzmiewa w okolicy, a powietrze zaczyna ciężko dyszeć, gdy inkwizytor w pięknym stylu łamie wolę walki złodziejaszka. Na szczęście nie wierzyli w magię, więc wszyscy rozeszli się nieco później. Tymczasem: — Pozwoli Pan, że Pana wyręczę i zaprowadzę tego przestępce tam, gdzie jego miejsce. — strażnik zdecydował się wyjaśnić przyczynę swojej interwencji. Annie czekała, pocierając złowieszczo rączki. Moment był zaprawdę dogodny, więc czemu by nie pokusić trochę Inkwizytora? Skupiła się mocno na jego oddechu, by tuż przed odpowiedzią podmienić kilka słów. „Mam jeszcze sprawę do załatwienia w zagajniku…” — usłyszy ze swoich ust pastor, jak i pozostali; no ewentualnie, jeśli nie zrobi wcześniej pauzy, to dziewczynka pociągnie to dalej — „…więc będę się zbierał. Niech Bóg Cię pobłogosławi. A Duch Święty ma w swojej opiece.” Cała czerwona jak przy nawrocie gorączki, wyjdzie zza drzewa i spojrzy z daleka w jego kierunku. Czy to ze zmęczenia, czy z miłości, jej oddech przyśpieszy, a rzadko używane oczy spróbują dojrzeć bliską sercu twarz. Nie zawaha się również uciekać w razie potrzeby. // Jeśli Elias nie będzie chciał nic odpowiedzieć na słowa strażnika to zignoruj drugą część. Słowa będą zmieniane pod warunkiem, że nie przerwie strażnikowi i do momentu zrobienia pauzy w głosie. Dopuszczalne są lekkie modyfikacje treści, niewynikające z woli Eliasa. Reszta info w razie potrzeby na PW. |
| | | Elias Carter Grabarz
Liczba postów : 24 Join date : 12/12/2017
| Temat: Re: Wejście do miasta Pon Gru 14, 2020 9:34 pm | |
| Elias drgnął lekko, czując jak na jego barku spoczywa nagle dłoń strażnika. Mało brakło, a rozbudzony przed chwilą ze snu instynkt zadziałałby ponownie, pastor zdołał się jednak w porę opanować. Chociaż porzucił już czynną służbę w Inkwizycji, to jednak wpajane latami szkolenie robiło swoje. Nie zdradzając po sobie, jak blisko był tego, aby pozostawić niewinnego mężczyznę z bólem głowy na kilka godzin po tym jak zaliczyłby spotkanie trzeciego stopnia z podłożem, Carter skwitował jego słowa uśmiechem. - Oczywiście. Mam nadzieję, że nie sprawi Panu większych kłopotów.
...a przynajmniej wydawało mu się, że to właśnie powiedział, bowiem do jego uszu doszły zupełnie inne słowa. Duchowny zmarszczył lekko brwi, rozglądając się dyskretnie po stojących w pobliżu gapiach. W jego umyśle zapłonęło jedno słowo. Jaskrawe, niczym rozżarzone żelazo, albo płomień stosu.
Wiedźma.
Jego spojrzenie wędrowało od jednej kobiety do drugiej, oceniając je. Wiedział, że pozory mogą mylić, dlatego nie skupiał się na wyglądzie, a raczej na tym czy któraś z nich nie próbuje z nim nawiązać kontaktu wzrokowego. Obserwacja nie przyniosła jednak żadnych efektów. Carter wahał się, niepewny tego jak powinien teraz postąpić. Daleko był od założenia, że kontakt jaki nawiązała z nim wiedźma nie jest jedynie pułapką zastawioną na członka znienawidzonej Inkwizycji. W końcu sam do niedawna zajmował się ich eksterminacją. Powinien niezwłocznie powiadomić najbliższy oddział, by ten mógł skupić się na wytropieniu jej. A jednak... Postanowił, że tego nie zrobi. Nie spodziewał się, że jakakolwiek wiedźma może być tak nierozsądna, by atakować w środku dnia, w dodatku niedaleko od miasta, o ile nie prosiła się o własną śmierć. Samo nawiązanie z nim kontaktu było wysoce nierozważne, co pozwalało mu przypuszczać, że ma do czynienia z kimś młodym i porywczym. Dodatkowo nie umknęło mu lekkie zawahanie złodzieja, tuż po tym, gdy wyciągnął nóż. Może...tylko może... To też była sprawka wiedźmy? Postanowił to sprawdzić, dlatego też niezwłocznie ruszył we wskazane miejsce, upewniając się po drodze, że jego broń jest w pełni sprawna i gotowa do ewentualnego użycia. |
| | | Veilore Panna srebrna rączka
Liczba postów : 229 Join date : 22/08/2015
| Temat: Re: Wejście do miasta Pią Wrz 23, 2022 9:06 pm | |
| Obraz bram miasta powiększał się w ich oczach. Bryczka zaczęła zwalniać, gdy znalazły się może niecałe sto metrów od wyznaczonego miejsca, a niedługo potem woźnica wstrzymał konia. Veilore zeskoczyła energicznie z tkaninami pod pachą. – To chyba twoja kolej, żeby poprowadzić – rzuciła z lekkim uśmiechem, spoglądając ku cyrkówce. Potem rzuciła okiem na murowaną bramę, którą tak często zwykła mijać, krążąc między Wishtown a chatką w borze albo innymi celami wypadów związanych najczęściej z pracą. Od ich strony nad przejściem o półkolistym sklepieniu od okien odbijały się światła słabego słońca wraz ze skrawkiem ulicy i okolicznych budynków. Dwie wieżyczki również je posiadały, choć już bez okien. Zabytek dawnych lat strzegł miasta, choć nosił ślady świeżości. Nie zaniedbywano go, a gdy Inkwizycja zyskiwała na znaczeniu, przyozdobiono bramy symbolami tejże organizacji – przyjaznymi dla popleczników, wywołującymi zaś niepokój w sercach tych, którym przyszło być po drugiej stronie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wejście do miasta | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|