First topic message reminder :
Gdzieś na końcu jednego z korytarzy w rzadko uczęszczanej części zamczyska znajdują się najzwyczajniejsze dębowe drzwi zamykane na klucz. Próżno szukać tabliczki informującej o przeznaczeniu tego pomieszczenia lub informującej, że nieupoważnionym wstęp wzbroniony — w końcu coś takiego jedynie przyciągnęłoby uwagę nieproszonych gości.
Po przekroczeniu drzwi trzeba przejść przez krótki hol, po czym nacisnąć klamkę kolejnych, niemal identycznych, by ujrzeć dosyć dużą pracownię.
Próżno szukać tu okien, jednakże Lilith zadbała o to, by pokój był dobrze oświetlony, dlatego nikt nie ma problemu z zobaczeniem wielkiego, drewnianego, prostokątnego stołu, na których stoją różne mikstury, płyny, przyrządy, zegary, szkło laboratoryjne, lusterka. Oprócz tego na stole leżą rozmaite rysunki, szkice, kartki z obliczeniami, księgi, notatki, zdjęcia, zioła, kamienie szlachetne i półszlachetne, a także łańcuchy, obroże oraz liny.
Dopiero po chwili nowoprzybyły dostrzega kilka krzeseł stojących przy stole oraz przymocowane do pomalowanych na beżowo ścian dębowe półki, na których stoi jeszcze więcej książek... a także kilka słoi zawierających kończyny i oczy stworzeń zdecydowanie niebędących ludźmi ani zwierzętami.
Jeśli popatrzy się w lewo, na końcu pomieszczenia zobaczy się kilka klatek sporych rozmiarów — na tyle dużych, by stworzenia w nich się znajdujące mogły rozprostować kończyny. Obecnie zamieszkana jest tylko jedna. Znajduje się w niej istota wzrostem i budową przypominająca wilczura, lecz mająca granatową łuskę zamiast sierści, fioletowe oczy i dodatkową parę łap, a kaganiec rzucony niedaleko klatki daje wyraźnie do zrozumienia, że psowaty Koszmar warczący na wszystkich poza Lilith był wcześniej zdecydowanie mniej potulny...