IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Stara chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPią Sty 03, 2020 8:20 pm

First topic message reminder :

Gdzieś w głębi lasu, strzeżona przez gęste i zwodnicze chaszcze, kryje się stara chata. Choć sprawia wrażenie wiekowej, posiada wszystko, co niezbędne do przetrwania w dziczy, a jej odpychający na pierwszy rzut oka wygląd odstrasza niepowołanych gości.
Główny pokój owego przybytku zawiera przede wszystkim trzy posłania i skrzynię o płaskim wieku, mogącą robić równie dobrze za stolik. Na zachodniej ścianie znajduje się kominek i niewielka sterta suchego opału, będącego pozostałością po poprzedniej zimie.

(To nie jest żadna randomowa chata, tylko bardzo konkretna z historii Vivian, kiedyś dam lepszy opis, jak nauczę się je atrakcyjnie pisać ;;)
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494

AutorWiadomość
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPon Kwi 13, 2020 9:37 pm

Jak dziecko, które wygasza ekran komputera rażone dźwiękiem zbliżających się surowych matczynych kroków, tak Annie zamknęła z powrotem okno, wyciągając dłonie przed podbrzusze, względem karcących słów Vivian. Spoglądała spode łba, czekając na jakąś dodatkową reprymendę. Głupiutka. Zapomniała wykonać choćby połowy pomysłów, jakie miała w głowie wraz z poprzednią akcją. Chociaż to strach popchnął ją do tej, jakże śmiesznej, próby ucieczki, dziewczyna mogła chociaż rozprowadzić wici mocy, w celu poszukania jakichś nieproszonych typków lub po prostu zorientować się, gdzie była. Ta niegramotność w prowadzeniu relacji twarzą w twarz  stanowiła główny problem. Teraz na przykład szamotała stopami, mając w głowie prawdziwy mętlik emocji i pomysłów. Rozmowa ją męczyła, a krwotok nie ustępował, mimo to pewnie nawet oddech Koszmara zza jej pleców w tamtym momencie nie pomógłby jej zrobić kroku w przód.

Nie. Znaczy… Vivian boję się, wiesz… — trochę się wahała — nie zrobisz mi krzywdy, prawda? Przepraszam, już nie będę, jestem nawet trochę zmęczona… hehe.
Nadal nie ruszyła się nawet o milimetr, oczy wciąż wlepiając w podłogę.
Położę się lepiej? — czekała na aprobatę, by doczłapać się do łóżka, a w trakcie czekania wymsknęło się jej troszkę: – Jak pozbyłaś się swojej zdolności? — impulsywnie wytężyła oczy i uszy, czekając na odpowiedź.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPon Kwi 20, 2020 10:07 pm

Czarownica przechyliła lekko głowę, obserwując Annie ze współczuciem, które nie potrafiła w żaden właściwy sposób wyrazić. Gdy dziewczyna wycofała się od okna, Vivian skinęła jedynie w geście aprobaty dla jej kooperacji i zgody na odpoczynek. Ich rozmowa jednak nie zakończyła się na tym; padło pytanie, na które Vivian nie odpowiedziała od razu.  Ktoś mógłby dopatrywać się w tym znamion złej woli, jednak czarownica pozwoliła sobie na zastanowienie, krótką refleksję. Gdy otworzyła usta, by wydać z siebie to muśnięte słowami tchnienie, nie mogła być pewniejsza swojej odpowiedzi.

- Nie jestem twoim wrogiem. - Vivian umilkła na sekundę, by zaraz kontynuować. - I nie widzę powodu, dla którego miałabym cię krzywdzić. Pewnie będę w stanie ci to udowodnić, jak już wydobrzejesz, więc odpoczywaj. A, i lepiej najpierw zjedz.

Kobieta zmarszczyła brwi na następne pytanie. Pozbyć się swojej zdolności? Przeczuwała, co miała na myśli Annie, jednak nim rzuciła jakąkolwiek opinią, zdecydowała się dopytać:

- Jak to, pozbyłam się zdolności?

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Kwi 22, 2020 4:15 pm

Nie cierpisz na taką przypadłość jak ja. Normalnie chodzisz i rozmawiasz. Usłyszałam kiedyś, jak ktoś nazwał Cię wiedźmą, ale nie wydajesz się być choo…
Zemdlała. Gruchnęła kolanami o drewniane panele. Wzrok powędrował ku górze, a powieki tylko w połowie postanowiły się zamknąć. Spadała w spowolnionym tempie, jakimś cudem pozwalając swojemu ciału na chwilę złapać odpowiedni środek ciężkości. Znajdowała się już niedaleko łóżka, więc upadając najprawdopodobniej górną częścią zahaczy o materac.
Po kilkudziesięciu sekundach obudzi się.
…chora. Wszyscy powtarzają, że bycie wiedźmą to choroba — będzie chciała doczłapać się do łóżka, wyciągając w jego kierunku delikatną, bezwładną dłoń — Vivian, cieszę się, że dobrze zapamiętałam Twoje imię… wydajesz się zdrowa. Też chciałabym wyzdrowieć i pójść pobawić się na podwórku. — zaśnie, a krwotoki powoli zaczną się samoczynnie uspokajać. Za kilka godzin, po całej tej rozmowie, nie powinno już być śladu na kondycji Annie.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Kwi 29, 2020 8:34 pm

Ktoś nazwał ją wiedźmą? Vivian nawet nie musiała dopytywać o tożsamość; to zegarmistrz, bez wątpienia. Choć sprawiał wrażenie, jakby chciał pozostawić ich sprawę poza zasięgiem Inkwizycji, czarownica nigdy nie pozwoliła sobie na utratę czujności. Zawsze podejrzewała go o gotowość sięgnięcia po pomoc przeklętej organizacji, a teraz, gdy Annie opowiadała, Vivian przypomniała sobie o zagrożeniach, które uleciały z jej świadomości, tak jak ulatywały wspomnienia o dawno nieodwiedzanych ulicach Wishtown.

Formułowała właśnie w myślach pełne rezerwy słowa, gdy nagle Annie poleciała w przód. Vivian automatycznie rzuciła się w jej stronę, chcąc uchronić dziewczynę przed upadkiem, jednak spóźniła się o sekundy. Strach przepełzł po plecach władczyni Koszmarów zimnym dreszczem, gdy kobieta ujęła ramiona Annie. Krwiste plamy na skórze przypominały, że kondycja dziewczyny nie jest taka sama, jak w chwili rozpoczęcia ich rozmowy.

Szczęśliwie, ocknęła się.

Vivian odetchnęła z ulgą. Pomogła Annie ułożyć się na łóżku, początkowo nieco nie słuchając, o czym ta dalej opowiada. Do czasu.

Gorzkie, gorzkie słowa. Władczyni Koszmarów zacisnęła mimowolnie zęby, mocno, aż do bólu, jednak nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Pochłonęła ją jedna myśl, jeden problem, który musiała rozwiązać teraz, natychmiast.

Ktoś całe życie wpajał tej dziewczynie kłamstwa.

Przysiadła na skraju posłania i utkwiła w Annie intensywne spojrzenie.

- Bo jestem zdrowa. I jestem czarownicą. Nie wierz tym, którzy twierdzą, że to choroba - stwierdziła. Z każdą sekundą coraz silniej zaciskała usta, ważąc słowa, które chciałaby wypowiedzieć, nawet jeżeli Annie całkowicie odpłynęła już do krainy snów. -  Moja zdolność jest po prostu... inna. Ale ty też będziesz zdrowa. I pobawisz się na podwórku.

Obietnica wygrania z gorączką? A może podświadome życzenie opanowania mocy? Do tej pory Vivian zdążyła dopowiedzieć sobie, że magia Annie prawdopodobnie sprawia jej problemy; uciążliwości niemożliwe do zrozumienia przez innych, za sprawą których cała ich rozmowa odbyła się niemalże bezgłośnie, przynajmniej ze strony władczyni Koszmarów. Kobieta jeszcze chwilę spędziła przy posłaniu dziewczyny, a gdy upewniła się, że jej stan się ustabilizował, wybrała się na zapowiedzianą wcześniej wyprawę.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPią Maj 08, 2020 9:59 pm

Obudziła się znowu pod wieczór, odgarniając z czoła włosy. Przycisnęła kolana do brody. Wokół — pościel kleiła się do siebie od, nie do końca zaschłej, krwi. Znowu zaczęła płakać. Vivian nie było w pobliżu, nikogo nie było. Wyczuła to momentalnie swoją zdolnością, jak tylko otrząsnęła się ze snu. Wciąż ją mdliło. Miała wrażenie jakby każdy element ciała był z papieru, który zaraz się porwie. Zarazem przeklinała się, że dzięki tej zdolności czuje się bezpieczna.
Chciała wyjść, uciec stąd, ale nie była tak silna psychicznie. Ostatecznie nic się dla niej nie zmieniło. Nie wyszła ze strefy komfortu; zmieniła tylko opiekuna.
Co się dziwić.
Przecież Koszmar nie wyszedł z jej głowy z jej inicjatywy.
Gdyby to była jej wola, to może...
Dziewczyna złapała się za uszy. Chciała je wyrwać. Potrząsała głową. Znów nie mogła się przemóc, znów zabrakło jej odwagi. Znów nic nie da rady zrobić. Być może to świadomość, że nic w ten sposób nie wskóra. Może ze względu na to, że nikt nie patrzył.
Może... gdyby miała widownie... może wtedy miałaby odwagę do śmielszych czynów.

Vivian wracała. Była jakieś pięćset metrów od niej. Gdyby to było miasto, mogłaby ją przeoczyć, ale że prawie żaden człowiek nie zapuszczał się w ich rejony, nie stanowiło problemu jej odróżnienie. Nie chciała znowu z nią rozmawiać. Sprawiała jej rozmową zbyt dużo bólu. Wiedziała jednak, że winna jest wiedźmie nieco więcej wyjaśnień i że ta nie odpuści jej zbyt łatwo. Czas uciekał, Matka Koszmarów się zbliżała.
W głowie świszczały tylko myśli: nie zbliżaj się, odejdź, uciekaj, spieprzaj; ale przecież nie mogła ich teraz użyć. Zostałaby źle zrozumiana. Nie miała też sił, by samej skorzystać z tych rad.
Wnet przeszył ją impuls przerażania, który następnie nie chciał puścić jej co raz silniej bijącego serca. Coś się nie zgadzało, coś było nie tak w osobie, zbliżającej się do niej, Leśnej Zmory.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyWto Cze 02, 2020 9:07 pm

Znaleźć coś do jedzenia. Po takich słowach można by oczekiwać, że wiedźma żyjąca w lesie uda się szukać grzybów lub jagód, albo że spróbowałaby upolować jakąś zwierzynę. Władczyni Koszmarów miała jednak inny plan i zaczęła realizować go od razu po opuszczeniu chaty. Do zmroku miała przed sobą wiele, wiele godzin, ale i tego czasu mogło być za mało. Kierowała się nigdzie indziej, jak do dobrze jej znanej wioski, małego skupiska domostw nie aż tak daleko od brzegu lasu, celem zasięgnięcia pomocy u znajomej wiedźmy z sabatu.

Po niemal całym dniu marszu, przerwanym przez obiad doprawiony lamentami o samej skórze i kościach, zaczęła zbliżać się wreszcie do chatki. Czarownicy nie przyszło nawet na myśl, że jej powrót został zauważony przez Annie. Szła już zdecydowanie wolniej niż rano, wyraźnie zmęczona. W ręku ściskała duży kosz, napakowany prostym, lecz na pewno wystarczająco pożywnym prowiantem od znajomej.Vivan tego nie słyszała, lecz Annie bez problemu mogła zidentyfikować trzaski wikliny, szelest serwety i różnorodne odgłosy trących o siebie produktów. Mogła usłyszeć też coś innego, mniej przyjaznego: dodatkowe kroki.

Władczyni Koszmarów zatrzymała się nagle i spojrzała za siebie ukradkiem. Annie mogła usłyszeć, że osoba podążająca za czarownicą również przystanęła. Przez chwilę królowały jedynie leśne odgłosy, przetkane odległymi oddechami, aż wreszcie...

- Wyjdź już. Wiem, że idziesz za mną od skraju lasu.

Przez moment nic się nie wydarzyło. Vivian nawet obróciła się, zamiatając rąbkiem spódnicy gęste runo. Wysokie krzewy kołysały się lekko na wietrze, niemalże nieruchome, jakby niemo pytały, czego oczekiwała od nich kobieta. Zastój przedłużał się.

- Jaaaasne -  rozległ się kobiecy głos, całkowicie obcy dla Annie. - I dlatego pozwoliłaś mi za sobą iść? Hmmm? A może przyznajesz, że chciałaś mnie powieść w głąb lasu? A niech mnie, te wszystkie plotki o wiedźmach to prawda! Pomocy, niech mnie ktoś uratuje!

Nieznajoma przeciągała głoski zaczepnie, jakby bawiła ją sytuacja w jakiej się znalazła. Wyszła spomiędzy krzewów i splotła dłonie za sobą, prezentując swoją obecność z niezwykłą dumą.

- Pozwoliłam ci na tę odrobinę satysfakcji - odpowiedziała Vivian z lekkim westchnięciem, ani myśląc komentować zaczepki. - Ale nadal nie wiem jednego: Właściwie po co?

- Zauważyłam cię w zagrodzie Cynthi. Komu niesiesz ten koszyk? Bo raczej nie dla siebie? - Kobieta wyrzucała z siebie słowa z zawrotną prędkością, ale w końcu zrobiła pauzę, zaledwie na sekundy. -  Czy to dla Melvy?

Vivian postawiła kosz na ziemi, aby choć na chwilę dać odpocząć ręce. Nie miała nic przeciwko gierkom Cariny ani tym bardziej chwili rozmowy, ale zupełnie nie podobało jej się, w kierunku jakiego tematu druga wiedźma zmierza.

- Skąd ci to przyszło do głowy? - żachnęła się Vivian.- Nie, to nie dla niej, niby czemu miałabym jej nieść jedzenie?

- Doszły mnie słuchy, że wyjaśniłyście swoje zwady. To nieprawda?

- Nie. - Vivian potrząsnęła głową, a potem westchnęła ciężko. - To prawda. Podzieliłyśmy ścieżki w pokoju.

- Och. - Kobieta zamilkła, zaskoczona. - To co teraz z wami będzie?

- Nic - ucięła szybko i stanowczo czarownica. -  Nie uwierzę, że szłaś za mną tylko po to, żeby wypytać o nią. Ostatnimi czasy rozmawiałaś z nią częściej niż ja.

- Ach, Viviaaaan! - Ton głosu kobiety brzmiał tak, jakby miała ochotę złośliwie pokazać władczyni Koszmarów język. - Po prostu mi się nudziło. Śledzenie cię wydawało się być ciekawszą opcją niż szydełkowanie, więc wymknęłam się z domu. Mam już dość siedzenia w zamknięciu. - Carina przerwała na chwilę, żeby głośno westchnąć. - Odkąd matka odkryła, że wymykam się nocami na sabaty, zrobiła się jeszcze gorsza. Mam szczęście, że jestem czarownicą, bo pewnie już dawno wydałaby mnie za mąż, a tak lęka się Inkwizycji.

- Nie boisz się, że zauważy twoją nieobecność? - zapytała Vivian, zupełnie ignorując zaczepne słowa drugiej wiedźmy.

- I co mi zrobi, zleje mnie? - mruknęła oschle kobieta. - Już dawno przestała, odkąd niechcący wyrwałam jej pas z rąk i potłukłam żyrandol. - Kobieta zadumała się. - Wiesz, sądzę, że chyba nadal się mnie boi, nawet jeśli przeprosiłam i zarzekłam, że będę już nad sobą panować.

- Dziwię się, że jeszcze nie uciekłaś - rzuciła Vivian, przysiadając na korzeniu pobliskiego drzewa. Carina wzruszyła ramionami.

- Odeszłabym bez wahania, gdybym tylko miała pomysł, co ze sobą zrobić. Nie obraź się, spanie na mchu i kąpanie się w strumieniu nie kręci mnie na dłuższą metę.

- Zapytaj Jenicy. Jestem pewna, że któraś z naszych będzie w stanie jakoś ci pomóc.

Carina zaśmiała się krótko, ale nie było w tym zbyt wiele wesołości.

- I to jest właśnie problem twój i Melvy. Wam się wydaje, że troski czarownic zaczynają się i kończą na Inkwizycji.

- Nic takiego nie powiedziałam - odwarknęła Vivian, zirytowana nagłym oskarżeniem.

- Ale tak myślisz! Melva lata wszędzie i wykorzystuje każdą okazję, by zapolować na Inkwizytorów. Ty latałaś za nią, a obie zachowujecie się, jakby wraz z końcem Inkwizycji życie czarownic nagle miało stać się usłane różami. Nie wiecie nic o prawdziwym życiu.

- Prawdziwym życiu, czyli szukaniu męża i dyganiu, gdy na to pora? - syknęła Vivian, coraz bardziej rozjuszona. - Co ci nagle odbiło? Już zapomniałaś, że sama łazisz za Melvą? Zapomniałaś o tych wszystkich czarownicach, którym pomogłyśmy?

- Taaak, umiecie pomóc tylko tym, za którymi ciągnie się Inkwizycja. Zresztą, czy Melvie naprawdę zależy, żeby komukolwiek pomóc? A co z resztą? Jak pomożesz tym, które żyją w biedzie? Tym, które się zaharowują w fabrykach? Naprawdę sądzisz, że będę miała czelność prosić o pomoc te, które same jej potrzebują?

Vivian wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w Carinę, której klatka piersiowa falowała w rytm przyśpieszonego oddechu. Taki wybuch gniewu był ostatnim, czego spodziewałaby się po niej władczyni Koszmarów.

- ...Musi się znaleźć jakiś sposób - odezwała się w końcu Vivian, wymuszając z siebie jakiekolwiek słowa.

- Miło by było, jakby ten sposób nie polegał na przemocy - parsknęła Carina. - A może już pogodziłaś się z tym, że to to, co wychodzi ci najlepiej?

Ukuło. Zabodło. Vivian zacisnęła usta, rzucając Carinie ostrzegawcze spojrzenie.

- Nie miałam wyboru. - powiedziała głosem suchym, wypranym z jakichkolwiek emocji, który zupełnie nie odzwierciedlał grymasu na twarzy wiedźmy.

Zapanowało milczenie. Obie czarownice mierzyły się wzrokiem. Spojrzenie Vivian było harde, zimne, podszyte jakąś wewnętrzną furią, Cariny zaś wciąż wściekłe i pałające, jednak z każdą chwilą łagodniejące, póki w zawstydzeniu nie przymknęła powiek.

- Przepraszam, nie powinnam była się na tobie wyżywać - mruknęła. Chaotycznie wygładzała swoją spódnicę, wzrok utkwiwszy uparcie w czubkach butów. - Chyba jestem bardziej zmęczona niż sądziłam. Jeszcze nie wiem, co zrobię, ale naprawdę nie chcę nikogo obarczać swoimi problemami. Najwyżej pójdę gdzieś na służbę, gdzieś, gdzie matka mnie nie będzie szukała.

Kobieta wzruszyła ramionami, szeleszcząc materiałem bluzki. Wydawała się być nieco bardziej uspokojona. Nawet lekki uśmiech wykrzywił jej wargi.

- Pójdę już - rzuciła, gdy Vivian już otworzyła usta, by coś odpowiedzieć. - Długo mnie nie było, kawałek za tobą szłam. Matka w końcu naprawdę się zorientuje.

- Jesteś pewna? - Władczyni Koszmarów zrobiła niepewny krok w kierunku Cariny, ale ta pokiwała energicznie głową i odwróciła się, by odejść. - Gdybyś zmieniła zdanie co do mchu, pamiętaj, że zawsze możesz mnie odwiedzić.

Sama Vivian również ochłonęła. Kłótnia wygasła tak samo szybko, jak się zaczęła, pozostawiając po sobie jedynie lekką niepewność, dyskomfort i poczucie winy, różne dla obu stron. W końcu Carina zachichotała i podciągnęła lekko spódnicę w górę, robiąc kilka tanecznych kroków.

- Nigdy w życiu. Mech jest tylko do tańca, nie do spania, Vivi. Do zobaczenia, może faktycznie wpadnę, o ile w ogóle uda mi się cię znaleźć w tym gąszczu.

Jeszcze kilka ostatnich uprzejmości, kila słów i mruknięć i w końcu lekki krok Cariny zaczął się oddalać, póki nie zaczął niknąć w szumie drzew, póki nie ucichł całkowicie. Vivian wznowiła swoją wędrówkę do chatki, śpiesząc się teraz wyraźnie. Wiele czasu minęło, odkąd opuściła schronienie, a wcale nie planowała tak długo bawić poza kryjówką.

Weszła cicho, a jej wzrok od razu spoczął na posłaniu, na którym zostawiła Annie tego ranka. Czekała czy uciekła, wykorzystując nadarzającą się okazję? Była zła, a może wykazała się cierpliwością? Kilka pierwszy sekund w chacie z pewnością mogło zdradzić Vivian większość z tych tajemnic.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySob Cze 13, 2020 5:39 pm

Tego jej brakowała, by znów odetchnąć pełną piersią. Słuchała uważnie, gdy dziewczyny zaczęły rozprawiać o starych dziejach, ba, pogrążyła się w nich niezwykle mocno. Strosząc zmysły na tej dwójce z pewnością odsłoniła się na tyle, że nie zorientowałaby się, gdyby ktoś jeszcze nadchodził z przeciwnej strony. Oczywiście, o ile zdążyłby z miejsca oddalonego co najmniej o kilometr przybyć wprost do tej chatki — taka bowiem była wówczas granica umiejętności dziewczęcia, która pozwalała nadal skutecznie dosłyszeć agresora.
Chwile mijały jej powoli i rozkosznie. Co raz bardziej upewniała się do szczerości Vivian. Współczuła tej drugiej, której imię nie padło — przekonana, że na pewno by się im dobrze gadało ze względu na podobne doświadczenia jakie dzieliły z matkami i równy brak samozaparcia, by oderwać się od ciepłego domu jak to zrobiła Vivian…
Ania rozmarzyła się nawet na temat dwóch kolejnych wiedźm: Jenicy i Melvy. Pierwsza z pewnością była bardzo szczupła i miała piękny jasny warkocz, zupełnie jak jej matka. Druga była bojowa i twarda, więc pewnie przypominała Vivian. Dziewczyna nie widziała wielu twarzy do tej pory, więc naturalnie większość kobiet, których głosy śledziła, wyobrażała sobie na wzór swojej matki; było więc dlań miłym urozmaiceniem tym razem zobaczyć w głowie, Melvę podobną do Vian. Przy herbacie z pewnością wszystkie trzy by się nieco bardziej rozgadały niż teraz panna „Felice” (tak ją nazwijmy) z jej wybawicielką. Kobiety przecież zazwyczaj rozmawiają przy herbacie — przy „zdrowych” wiedźmach nie powinno więc być większej różnicy…
Tak się zamyśliła, że całkiem przegapiła moment, w którym ta dwójka rozeszła się każda w swoją stronę. Nerwowo zaczęła koncentrować się na okolicy, by znaleźć kroki oddalającej się Felice. Nie chciała jeszcze jej żegnać, chciała wiedzieć skąd przyszła. Skupiając się mogła kontrolować dźwięki na znaczniej większe odległości, więc gdy Vivian wtargnęła do chatki, dziewczę wciąż śledziło słuchem drugą wiedźmę. Opierała się łokciami o parapet z jednych uchem ustawionym na zewnątrz. Wzrok miała nieobecny, a od zaschłej krwi pozostawały kości policzkowe, podbródek i otulający ją, pociemniały kawałek koca, który w większej swej objętości raczej zajmował przestrzeń pomiędzy nią a łóżkiem, z którego się wygramoliła.
Wzdrygnęła się dopiero, gdy Leśna Zmora stanęła na krawędzi jej pokoju, straciwszy z ucha tę drugą, złapała się boleśnie, bo z impetem, za świeżo zagojone rany. Uroiła sobie skrzypnięcie starej wykładziny, które tak mocno ją zabolało przy ostatniej okazji. Jednak tym razem nie miało miejsca. Ania odwróciła głowę, ze wciąż przyciśniętymi rękoma do uszu, łapiąc łapczywie wzrokiem okazaną jej postać. Wróciły jej szeroko rozciągnięte zmysły, które zaczęła tym razem tłumić na rzecz domniemanej interakcji.
– To dla mnie? — ozwał się głos wokół Vivian, który niczym rozochocone dziecię skakał wokół koszyka.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyCzw Cze 25, 2020 1:18 pm

- Wróciłam. Co robisz? - zaczęła Vivian, jeszcze stojąc w progu. Czarownica zapomniała się z początku, przez co pierwsza zgłoska wyszła jej nieco głośniej, niźli życzyłaby sobie tego Annie, bardziej szeptem. Niepokojącą reakcję dziewczyny władczyni Koszmarów zinterpretowała jako efekt tej pomyłki. - Przepraszam, nie chciałam. Czujesz się już lepiej?

Wiedźma zostawiła kosz na skrzyni, po czym podeszła do Annie. Jeśli dziewczyna jej na to pozwoliła, przyłożyła dłoń do jej czoła, sprawdzając gorączkę. Niezależnie od wyniku, i tak zamierzała dalej poić ją lipą.

- Tak. Musisz umierać z głodu. Wybacz, że tyle to trwało.

Vivian odsunęła się od Annie i podeszła do kosza. Uniosła serwetę, ukazując skarby podarowane przez zaprzyjaźnioną wiedźmę. Bułki, ser, mleko, pętko kiełbasy i parę jabłek na deser. Proste, wiejskie jedzenie, a jednak w tej sytuacji musiało jawić się niczym największe rarytasy. Na dodatek Cynthia podzieliła się z nimi dwoma słoiczkami domowych syropów na przeziębienie.

- Częstuj się. W skrzyni są naczynia; możesz zjeść, ile potrzebujesz. Chociaż lepiej byłoby zostawić coś na śniadanie. - Vivian wydała z siebie tchnienie słów, przysiadając pod przeciwległą ścianą, skąd miała dobry widok na dziewczynę. Choć ta miała okazję wypocząć przez ostatnie dni, władczyni Koszmarów czujnie pilnowała, czy Annie nie będzie potrzebowała jednak pomocy. W międzyczasie postanowiła podjąć temat, który przyszedł jej do głowy w trakcie wędrówki. - Będziemy musiały się zastanowić, co zrobić z twoją mocą. Może istnieje jakiś sposób, by bardziej ją kontrolować.

Nic nie gwarantowało powodzenia, jednak Vivian nie miała zamiaru z góry nastawiać się na porażkę. Annie była jeszcze młoda, jeśli nie wychowywała się wśród czarownic, jak najbardziej mogło brakować jej dobrego przykładu, jak ćwiczyć swoje umiejętności.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPon Cze 29, 2020 12:26 pm

Można ją kontrolować — bez zawahania odrzekł ten sam, co uprzednio, radosny głos. Ania przejechała palcami po zaschłej krwi aż, wodząc po brudnym kocu, jej ręce opadły. Zbliżyła się wartko do kosza, sprawdziła jego wagę, chwytając zań oburącz. Odłożyła go powoli na podłogę. — To jest zwyczajnie uciążliwe... i męczące. Jak aktor na przedstawieniu musisz ciągle pamiętać.
Vivian, nie podniesiesz głosu, prawda? Mogę zadać Ci pytanie?
Przebrzmiewały słowa, a ich barwa znów się zmieniała. Nie pierwszy raz zaczynały przypominać kogoś zupełnie innego. Rozległ się wir, który przez moment przypomniał im dźwiękową kilkusekundową przeszłość – jednak głoski w chaosie: przeciągane były zaczepnie w jednym zdaniu, a w kolejnym wyrzucane seriami z zawrotną prędkością. Na końcu wydobył się chichot.
Annie ani na chwilę nie spojrzała na Vivian. Zajęta była przerzucaniem naczyń, w końcu wyciągając najbardziej kolorowy kubek. Sięgnęła po mleko. Nalała do kubka. Sięgnęła po bułkę lewą ręką, a prawą wyszarpała kawałek sera i zaczęła beztroską konsumpcję tam, gdzie akurat siedziała. Opiekunka dziewczyny co raz częściej zacznie zauważać, że ta pozostanie równie nieobecna przy większości rozmów, a dźwięki wokół niej czasem znikną, a czasem przebrzmią. Kontrast między jej śmiechem, a reakcją kącików ust był wyjątkowo widoczny podczas całej tej serii równoczesnych wydarzeń.
Lubisz teatr? Lubisz grać i śpiewać?
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPon Lip 27, 2020 6:27 pm

- Byłoby ci łatwiej, gdyby przychodziło ci to naturalnie - stwierdziła. - Nie każdego przekonasz, by prawie nie wydawał z siebie żadnego dźwięku.

Tak jak dla Annie kontrola mocy była męcząca i wymagała pilnowania się w każdej chwili, tak samo czuła się teraz Vivian. Czarownica nie zamierzała mimo to dyktować warunków czy szukać kompromisu, pozwalając dziewczynie wracać do pełni sił w spokoju. Przyjdzie czas na wprowadzenie zasad. Tymczasem wiedźma poświęciła czas na obserwowanie Annie w milczeniu, analizując wszystkie informacje. Czy drobne dźwięki otoczenia przeszkadzały dziewczynie tak jak głos? Co z brzdękaniem naczyń? Czy kontrolowała teraz to wszystko, nie dając nic po sobie poznać? Na pewno musiała używać magii bez przerwy, co do tego nie pozostawiała wątpliwości.

- Nie gram na niczym. Nie zwykłam śpiewać. Ale tak, lubię teatr - odparła Vivian, uśmiechając się nieco ironicznie. Celowo czy nie, Annie znów sprowadziła temat rozmowy w okolice osoby Cavendisha. Ten jedyny raz, kiedy Vivian pojawiła się w pełnoprawnym teatrze, był też chwilą, w której spadła na nią jakaś klątwa.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyCzw Lip 30, 2020 1:36 pm

Dziewczyna powtórzyła ruchami ust jakieś słowa, zapychając otwór kawałkiem bułki. Otworzyła szerzej oczy i dławiąc się pieczywem spojrzała bacznie na stojącą nieopodal wiedźmę. Nie kaszlała, próbowała zaradzić problemowi bezgłośnie, czekając aż samo przejdzie.
Nie każdego? Chcesz mnie gdzieś zabrać? Do jakiejś swojej koleżanki? — odchrząknęła, zakrywając usta. Potem zbliżyła je jeszcze bardziej, z powrotem przełykając co wypluła. Ostatecznie, z koszyka nie ubyło zbyt wiele. Zaledwie dwie bułki i kawałek sera. Tylko pić zdecydowała obficie – po każdym dużym łyku, uważnie przyglądając się wzorom na kubku. Po posiłku zrobiła się trochę znużona. Położyła się na plecach, odsuwając się odrobinę od skrzyni…

Były jeszcze inne pytania. Czy pija często herbatę, czy ma kolorowe sukienki, czy umie pisać i tak dalej, a potem – zlepiły jej się powieki zanim Vivian dałaby radę zadać własne. Dziewczyny nie poznały się z dnia na dzień, nie usiadły pewnego wieczora i nie zaczęły rozmawiać do bladego świtu; poznawały się z dnia na dzień przez pytania i odpowiedzi rzucone w locie.
Annie codziennie wpływała mocą na okolicę, poznawała nią i odganiała zwierzęta. Bawiła się nimi jak niegdyś ludźmi, tyle że śmielej, bo przecież one nie mogłyby zdradzić innym jej mocy… Z czasem okolica stawała się co raz spokojniejsza, a blade dziewczę sypiało co raz lepiej i dłużej. Cera dźwiękowej wiedźmy stawała się bardziej rumiana. Nabierała sił oraz chęci do dłuższych pogawędek. Powoli planowała podróż poza chatkę, jako że czuła się w lesie dużo bezpieczniej niż kiedykolwiek gdziekolwiek indziej.
Wraz z poprawą zdrowia wracała ochota na psikusy. Odzyskiwała kontrolę nad mocą, a co za tym idzie co raz częściej i w bardziej kreatywny sposób bawiła się z Vivian. Niekiedy sprawdzała sztuczki przetestowane na zwierzętach na wiedźmie, innym razem wysilała się na piękny pokaz swoich umiejętności. Głosy stóp, uciekających przed jej wzrokiem, imitacje dźwięków przyrody, uczucie bycia śledzoną, a nawet spontaniczne głosy jej znajomych, które chowały się za drzewami i krzewami. Co raz dalej, z każdym dniem, od chatki. Tak by nie zdradzać zbyt wiele, by wciąż móc ją czymś zaskoczyć. Vivian, jeśli chciała się tego spodziewać, musiała mieć się wiecznie na baczności, bo strefa wokół Ani stała się niczym iluzja wokół Tir na Nog – niewidzialną barierą, która strzegła jej właściciela, zwodząc i mamiąc niepożądanych gości; zarazem miejscem, w którym wybranym pozwalała na nawiązanie z nią niebezpośredniej relacji.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyNie Sie 09, 2020 2:48 pm

- Być może - odparła Vivian enigmatycznie, wzruszając przy tym ramionami. - Prędzej czy później kogoś spotkasz, to nieuniknione.

Teraz, gdy udało się przezwyciężyć dotychczasowy kryzys, na pierwszy plan rozmyślań Vivian wypłynęła kwestia dotychczas zanurzona w podświadomości. Temat kontroli mocy jedynie o niej przypomniał. Co dalej począć z Annie? To oczywiste, że nie powinna pozostać w lesie. Ile ona mogła mieć lat, dwanaście? Trzynaście? Ryzykowny tryb życia Vivian nie pasował dziecku. Annie potrzebowała kogoś godnego zaufania, kto będzie miał cierpliwość by wychować ją magicznie, ale zarazem nie zechce wykorzystać jej mocy do swoich celów. Wybór nie jawił się jako prosty, toteż Vivian odłożyła go na przyszłość. Straciwszy ochotę na rozmyślania, oddała się w pełni rozmowie z Annie, odpowiadając na jej pytania mniej lub bardziej precyzyjnie. Trwało to póki dziewczyna nie zasnęła, co było znaczącym sygnałem na zakończenie tego dnia.

Następne mijały szybko, a z każdym kolejnym kwestia oddania Annie pod opiekę właściwszej ku temu osobie oddalała się, aż nie stała się tylko majakiem na horyzoncie. Vivian coraz częściej przyłapywała się na myśli, że przecież da radę. Nie znała nikogo, kto spełniałby wszystkie wytyczne idealnego opiekuna, a w praktyce posiadanie stałego towarzysza w tułaczce było... całkiem miłe. Zapomniała całkiem, jak bardzo wyparła tęsknotę za tym ciepłem.

Rodzina.

Wszystko oczywiście wymagało czasu. Wraz z jego upływem, stara chata coraz mniej przypominała opuszczony budynek. Wystarczyła odrobina troskliwości, by okna znów stały się przejrzyste, a wnętrze nie odstraszało kurzem i pustką. Choć Vivian nadal zapuszczała się w leśną gęstwinę na długie godziny, a czasem nawet i dnie, powoli przyzwyczajała się do myśli, że stara chata stała się jej miejscem powrotów.

Pozostawała jeszcze jedna kwestia. Dźwięki, odgłosy, które zaczęły towarzyszyć jej zbyt często. Choć niejednokrotnie konfrontowała w tej sprawie Annie, wrodzona ostrożność nie pozwalała zacząć ich ignorować. Czarownica mimowolnie stawała się w takich chwilach coraz bardziej poddenerwowana, co było widać w nerwowych ruchach i wiecznym wyglądaniu przez okno. Nigdy nie przestała się obawiać, że ucieczka dziewczyny z miasta mogła przyciągnąć niechcianą uwagę, która prędzej czy później uprzykrzy im życie.

Ten problem jednak zamierzała już niedługo zdusić w zarodku.



zt x2~
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySob Kwi 10, 2021 3:06 pm

      Historia ta działa się na przełomie drugiego i trzeciego miesiąca pobytu Ani w starej chatce u Vivian. Dziewczyny już jako tako się dogadywały. Młodsza z nich czuła względem starszej przede wszystkim szacunek. Również wdzięczność za całą okazaną pomoc i dotychczasowe wsparcie. 
      Ten pozytywny bagaż emocji nie przeszkadzał jednak w pozostawaniu sobą. „Głos sumienia Wishtown” nie zmienił się z miesiąca na miesiąc w potulną dziewczynkę. Mimo wyśmienitej zabawy pośredniego obcowania ze zwierzętami, czasem Koszmarami, nic nie było tak satysfakcjonujące jak ten jeden raz na dłuższy czas droczenia się z „Leśną Zmorą”…
      Tamtego dnia, tak jak i wiele razy wcześniej, Annie siedziała w swoim pokoju w rogu opatulona skrzętnie kocem od stóp po szyję i nasłuchiwała kroków jej opiekunki. Z zamkniętymi oczami przemierzała las niczym powiew górskiego wiatru, nasłuchując i wykrywając wszystkie anomalie z okolicy. Niedługo jej „ofiara” miała wejść w stosowny dla niej zasięg, a wtedy… wtedy śmichy hihi się dopiero zaczną: tuputup za rogiem; spojrzenie jakby zahipnotyzowanego jelonka, który nie reaguje na hałasy wiedźmy, z prawej; świst maczety rozcinającej coś kilkadziesiąt metrów na szóstej. Oby reakcje były głośne i zabawne. Ta gra wymagała wyczucia, ale nie obarczała obie zbytnim ryzykiem… w końcu… krzyki i śmiechy nie ulatywały daleko, dzięki jej mocy… hihi.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyCzw Kwi 22, 2021 6:11 pm

Vivian przedzierała się właśnie przez gąszcz krzewów, obrawszy nieco okrężną drogę powrotną do chatki. W ręku dzierżyła kosz pełen grzybów, zaś w kieszeni schowała inne znalezisko - parę jajek dzikiego ptactwa. Żywienie się, które nie przysparzało jej trudności, gdy troszczyła się tylko o siebie, teraz urastało do problemu godnego strategicznego planowania. Zbieranie darów lasu czy polowanie wymagało większego nakładu pracy, nawet jeśli w tym drugim Koszmary stanowiły nieocenioną pomoc. Więcej musiała przydźwigać z powrotem do chaty, więcej wędrowała, częściej przemierzała te same szlaki... co samo w sobie zaczynało ją martwić. Gdy żyła sama, co jakiś czas zmieniała kryjówki. Gdy korzystała z czyjejś gościny, nigdy nie zostawała zbyt długo. Cyrk się przemieszczał, tak samo jak i Melva. Vivian niemalże zapomniała jak to jest żyć w jednym miejscu, wracać tymi samymi ścieżkami i oglądać zawsze ten sam widok. Stara chata napełniała ja wieloma często sprzecznymi uczuciami, z których najczęściej czuła niepokój. Wiedźma nie mogła pozbyć się poczucia bezbronności, wystawienia na niebezpieczeństwo i wytropienie.
To był kolejny problem, który musiała rozwiązać. Następny zaś...
Te cholerne dźwięki.
Ledwie powstrzymała potok przekleństw, gdy pierwsze odgłosy kroków sprawiły, że przebiegł ją zimny dreszcz. Jak zawsze każda komórka w jej ciele podpowiadała, że pora uciekać lub walczyć, choć rozsądek twierdził, że to znów te „żarty”. Żarty, które nie śmieszyły jej ani trochę. Bo niby z czego miała się śmiać? Świst maczety sprawił, że mimowolnie uskoczyła, gotowa bronić się przed ciosem, jednak gdy nie spostrzegła przeciwnika, wznowiła marsz, szybciej niż wcześniej, na wszelki wypadek zaciskając dłoń na rękojeści noża.
W końcu dotarła do chaty. Gdy przekroczyła drzwi, bez słowa odłożyła kosz, jajka schowała do blaszanego rondelka, a resztę rzeczy rzuciła gdzieś w kąt. Buzowało w niej niezadowolenie, co widać było po zaciśniętych ustach i zmarszczonych brwiach. Z rękoma skrzyżowanymi na piersi, udała się na konfrontację z Annie.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyNie Maj 09, 2021 6:24 pm

     Nie padało, szkoda. Ostatnio jak jej opiekunce wpadła kropla za kołnierz, gdy przestraszona zrobiła swoje dziwne wygibasy, jej mina była znacznie lepsza! Gdyby miała brodę, to Annie by sobie w nią wówczas pluła za swoje niedopatrzenie w strategii straszenia. Vivian połapała się za szybko, oj za szybko!
     Rozwścieczona z palącym wręcz włosem na głowie wpadła do chatki. Jedynie w jaki sposób mogła się poratować dziewczynka w tej sytuacji to zawinąć się mocniej w koc w kącie, złapać za fraki całą swoją moc i zaciągnąć ją do obrony przed tym, co lada moment miało nadejść. Jajka zabujały się w metalowym przyrządzie gastronomicznym, wywołując metaliczny, niosący się lekką barwą, niemal niesłyszalną dla zwykłego ucha częstotliwością po pomieszczeniu. Kosz buchnął o podłogę z takim impetem, że gdyby dziewczyna nie zdążyła w porę zareagować to zaciskałaby by wówczas usta z bólu.
     Matka Koszmarów zastała ją z przyciśniętymi do czerwoności ustami, duży szklanymi oczami, nieuczesaną grzywką. Annie spoglądała na nią spode łba z żalem można by rzec przez łzy. Jej drobne raczki puściły kurczowo wcześniej trzymany koc, ukazując pomarszczoną na milion różnych sposobów sukienkę. Łatwo dało się zauważyć, że nie przebrała się w nocną szatę, jak zeszłego wieczoru nakazała jej starsza wiedźma. Nic nie mówiła, ale wzrok był wymowny: „Dlaczego? Przecież tyle razy prosiłam”.
     Annie zaczęła pod nosem nucić coś jakby zaklęcie. Po chwili zaciągnęła smarki głośnym, jak na nią, pociągnięciem nosa. Skrzywiła się, przetarła oczy. W końcu czujne ślepia skierowała, oddając się temu bez reszty, w usta swojej „ciotki”.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyWto Cze 15, 2021 11:25 am

Vivian oparła się o futrynę drzwi z ramionami wciąż skrzyżowanymi na piersi. Utkwiła przenikliwe spojrzenie w Annie, nie drgnąwszy nawet o milimetr na widok któregoś z grymasów twarzy dziewczyny. Uprzedzała ją wielokrotnie. Powtarzała, że świat nie będzie obchodził się z nią jak z jajkiem, cichnąc na najlżejsze skinienie palcem i wykrzywienie ust. I choć Vivian starała się przygotować Annie na zetknięcie z rzeczywistością, to sama nadal uważała, by nie przysparzać jej zbyt wielu bodźców, w miarę możliwości, w miarę rozsądku.

Ale też o coś prosiła. I jej prośby nie zostały wysłuchane.

- Uwierz mi, są lepsze sposoby na pozbycie się kogoś, niż próby przysporzenia o zawał - zaczęła sarkastycznie, siląc się na szept. - Chyba że próbujesz uśpić moją czujność, bym w końcu przegapiła inkwizycyjny patrol, tedy winszuję, to pomysłowe.

Nie planowała takiej ostrej reakcji, ale coś w spojrzeniu Annie sprawiło, że nie potrafiła się powstrzymać. Może to pewnego rodzaju hardość, może pretensja. Nie była pewna, ale w nadciągającej dyskusji na pewno nie zamierzała podkulać ogona.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyWto Cze 15, 2021 2:54 pm

     Dwa błyszczące, błękitne ślepia znad pobrązowiałych oczodołów wyjrzały morderczo zza koca. Ostatnio cera dziewczyny zaczęła się nieco poprawiać. Nabierała rumieńców, a kocie dołki słabły, ustępując z początkowej węglowej barwy. Jednak nawyki zostały, jakie były. Niegdyś cień wielkiego miasta, nadal bała się wyjść na światło sceny, by z dumą wykrzyczeć światu, że ona też stoi na własnych nogach, przeciwstawiając się okrutnej rzeczywistości.
KLIK:
     Zmrużyła oczy w odpowiedzi na wyraz Vivian. Tak jakby chciała ją przewiercić na wskroś.
     — Nikt tu nie chodzi. Żadna Inkwizycja, nawet leśniczy czy zagubione owieczki. NIKT — wybrzmiał siłą przyduszony głos z czterech rogów pokoju — oprócz tej twojej koleżanki, która chyba nie wie jak się do Ciebie odezwać.
     Dziewczyna się zmieszała. Zarzuciła wzrokiem w prawy dolny fragment podłogi, zastanawiając się, czy wcześniej rozmawiały już na temat tej panny.
     Odepchnęła się kilka razy niezgrabnie nogami, ukazując bose stópki pokryte kurzem. Tym razem zapanowała nad mocą, więc ruch był bezgłośny… w sumie też bezowocny, bo bardziej się już do rogu przycisnąć po prostu nie dało. Zgrabnym ruchem stopy podwinęła materiał pod siebie, poprawiając wcześniejszy chwyt. Wyglądało na to, że miała zamiar zostać tak na dłużej.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyWto Cze 15, 2021 4:20 pm

Nie ugięła się pod ciężarem tego spojrzenia. Zacisnęła mocniej usta, poruszyła skrzyżowanymi rękoma, jakby chciała podkreślić, że nie zamierza się wycofać. Zapał ten nieco ostygł, gdy padły ostatnie słowa Annie. Wnętrzności Vivian jakby wywróciły się na drugą stronę i opadły w dół dociśnięte ciężkim głazem, a czarownica musiała przełknąć gulę, która ścisnęła jej gardło, nim była w stanie zabrać głos.

- Koleżanka? Kto się niby tu kręci, czy to Carina? - zapytała naiwnie, bo choć Annie nie miała okazji poznać telekinetyczki, wciąż mogła zapamiętać i rozpoznawać ją po krokach. Ale niby czemu Carina miałaby kręcić się po okolicach? Oczywiście, nie znała dokładnej drogi, więc mogła jej szukać, ale czy naprawdę robiłaby to na tyle często, by Annie zwracała na nią uwagę?

Vivian otrząsnęła się ze spirali myśli, wracając do swojej poprzedniej postawy. Najpierw jedna sprawa, potem następna.

- I o to właśnie chodzi - podkreśliła na tyle dobitnie, na ile pozwalał szept. - Ktoś prędzej czy później może się tu pojawić. I to może być wróg. Albo nawet głupie, dzikie zwierzę. Chcę mieć pewność, że wszystko, co słyszę, jest prawdziwe.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 1:38 pm

     Nastąpił moment, w którym Annie zawodząc na lewo i prawo winna usprawiedliwiać się na każdy możliwy sposób… Gdyby była normalną nastolatką, a słowa nie bolałyby jej tak bardzo, że nabrała awersji do posługiwania się nimi.
     Zakryła kocem twarz, by dodać sobie odwagi. Potem opatulała się nim już tylko co raz bardziej.
     Wokół Vivian zaczęły tworzyć się szumy, a następnie obok jej uszu zaczął tworzyć się szept.
     — Nie znam przecież żadnej Cariny… Trzymasz mnie tu jak w więzieniu, nigdzie nie zabierasz, czasami się zastanawiam, czy nie lepiej by było zostać tam, skąd przyszłam. — Głos zaczął się oddalać, a gdy stanął na środku pomieszczenia wydarł się — NIE JESTEM SZKLANĄ LALĄ. — Annie mocniej chwyciła od wewnątrz za swoje okrycie, co było widać po zagęszczeniu zmarszczeń na brązowym materiale. Następnie głos się wycofał; wrócił do swoich pierwotnych właścicieli.  Podłoga nagle zaskrzypiała. Jajka w metalowym rondelku zaryczały metalicznie. Nawet powietrze zaczęło sprawiać wrażenie, że wywołuje kojący dla ucha szmer.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 2:12 pm

Początkowe szepty sprawiły, że czarownica nieco opuściła gardę, więc gdy dźwięk przeszły w krzyk, Vivian skrzywiła się mimowolnie.

- To nie zachowuj się jak takowa - wyrzuciła z siebie szybciej, nim zdążyła się zastanowić, czy to odpowiednie słowa, odpowiednia pora. - Cały czas się tylko wzdrygasz na każdy głośniejszy dźwięk i chowasz pod kocem. Co, miałam cię siłą zaciągnąć w głąb lasu? Do ludzi, którzy nie będą się bawić w szeptane rozmowy? Chciałam dać ci czas, no ale jeżeli aż tak ci źle, to przecież siłą cię trzymać nie będę.

Zacisnęła mocno usta, niezadowolona z obrotu dyskusji. Nie tak planowała tę rozmowę, ale słowa już padły. Nie było w nich zresztą nieprawdy - nie umiała inaczej zinterpretować zachowania dziewczyny, a za nic na świecie nie chciała zmuszać Annie do nadużywania swojej mocy, gdyby ta nie była na to jeszcze gotowa.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 3:58 pm

     Zamilkła. W pokoju z tego powodu zrobiła się niepokojąca cisza, w której słychać było głównie pośpieszny oddech starszej wiedźmy, którym musiała uregulować puls po wyrzuceniu na jednym wdechu tylu słów.
     Może gdyby nie moc pogrążonej w nieustającym smutku nastki, Vivian usłyszałaby teraz ciche łkanie. Następnie na jego podstawie wypatrzyłaby, że koc nieco zwilgotniał od smarków. W końcu może domyśliłaby się, że Annie również użyła słów tak ostrych zanim zdążyła się nad nimi dwa razy zastanowić. Jednak ani jeden odgłos nie uwolnił się z jej kąta.
     …
     W końcu presja spowodowana złością ze strony jej opiekunki — presja, że jak zaraz czegoś nie zrobi, to znów zostanie zbesztana — uwolniła znów jej moc. Czy faktycznie jej rozmówczyni otworzyła już usta, czy to był głośniejszy wdech, to już nie miało znaczenia.
     Cisza, która trwała pogłębiła się jeszcze bardziej. To tego uczucia wręcz można było już przywknąć; zaraz miało coś się zdażyć — cisza przed burzą.
     Skowronek zaśpiewał, a ze strony łóżka zaszelestały liście. Ktoś dotknął boku szafy po przeciwnej stronie, a następnie idąc w miejscu deptał trawę.
     — Ach, gdzie ona… — odezwał się kobiecy, dojrzały głos. Przypominał mieszankę głosu Cariny w większym stopniu,  z dodatkiem innym żeńskich głosów oraz echa pod postacią jakiejś dzikiej, magicznej bestii.
     Następnie osoba „przewędrowała” jakiś kawałek aż w końcu jej dźwięk zaginął w szumie drzew.
     Sceneria dźwiękowo zawirowała. Jasnym było, że przeniosła się w inne miejsce, gdzie znów ktoś się przechadzał. Znów ktoś coś szepnął, lecz głosem nieco inszym. Znów ucichł. Tak kilka razy. Raz wiało w tle, innym razem nie. W końcu dźwięki rozeszły się w dwóch przeciwnych kierunkach. Magia przestała działać, a w zamian do drzwi chatki, ktoś zaczął pukać…

A za obręczą drzwi…:
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 7:53 pm

Cisza powoli robiła się coraz cięższa do zniesienia, a zdawać by się mogło, że obie czekają, aż ta druga coś powie. Vivian poruszyła się niespokojnie, raz jeszcze wspominając swoje słowa i dopiero teraz zastanawiając się nad tym, co mogła nimi przekazać. Co mogła odebrać Annie.

- Słuchaj, ja... - zaczęła, ale zaraz umilkła, niepewna, jak wyrazić to, co kołatało się w jej głowie. Pojawiły się lekkie wyrzuty sumienia i potrzeba, by choć trochę naprostować całą tę sytuację. I wszystko wyjaśnić i rozwiązać, tak jak początkowo to planowała.

Dźwięki, które się pojawiły, skutecznie powstrzymały ją przed podjęciem rozmowy na nowo. Czarownica uniosła dłoń do twarzy i zacisnęła palce na nasadzie nosa. Nie dała się nabrać na głos Cariny, bo dosłyszała w nim domieszki innych głosów. Ignorowała też inne odgłosy, nawet pukanie, które mimo wszystko zmusiło ją do drgnięcia.

- Annie, proszę cię - odezwała się w końca w zupełności spokojnie, nadal masując nos z przymkniętymi powiekami. - Porozmawiajmy poważnie, jak na dwie czarownice przystało.

Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 8:47 pm

     Ania siedziała jedynie naburmuszona tam gdzie wcześniej. Do tego stopnia, że w pewnym stopniu zaczęła się scalać z otoczeniem drewnianych ścian. Jak to zwykle z nią bywało, nie była chętnych do długich rozmów, a przynajmniej nie w takim formacie… Rozumiała swoją winę, lecz… przerażała ją myśl, że chwila nieuwagi może skończyć się dla niej dotkliwym kłuciem w uszach.
     Dźwięki pukania powtórzyły się jeszcze kilka razy w okresie kilkunastu minut. Potem to, co je wywoływało, zaczęło krążyć bez celu drugie tyle, aż rozeszło się w swoją stronę.
     To nie pierwszy raz, gdy niezbyt szczęśliwie ta dwójka wiedźm rozpoczynała wspólny dzień. Ania nie lubiła mówić, była cicha przez większość dnia na ile tylko mogła. Tak samo tym razem. Nie chciała nadwyrężać się, gdyż jak tłumaczyła niegdyś — ze względu na moc, nawet jej własne słowa potrafią ją ranić.
     Pod kocem jej oczy zrobiły się czerwone, gdy wreszcie przestała łkać. Z twarzy z czasem zszedł zrzędliwy wyraz. Po godzinie czy dwóch nawet zabraknie jej sił, by tak kurczowo trzymać koc i wreszcie trochę bardziej zacznie przypominać roślinkę utrzymanka, którą była. W kącie, ze zmarnowaną twarzą, rozpogadzając się trochę bardziej jedynie przy jedzeniu — tak jak na co dzień.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Vivian Lambert
Leśna Zmora
Vivian Lambert

Liczba postów : 338
Join date : 28/09/2016

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 9:13 pm

Czekała cierpliwie na jakąkolwiek odpowiedź. Na podjęcie rozmowy w sposób nieco bardziej cywilizowany, jak na czarownice w ich wieku przystało. Nie pośpieszała, milczała. Z każdą chwilą jednak poczucie winy ginęło, przytłumione inną emocją, tą samą, z którą przekroczyła próg chaty.

Frustracja.

Cierpliwość, którą niegdyś mogła się szczycić, wyparowała teraz bez śladu. Ciche westchnięcie wyrwało się spomiędzy warg wiedźmy, gdy oderwała obolałe już plecy od futryny i rozciągnęła się.

- Rozumiem aluzję - wyrzuciła z siebie półgębkiem, nim skierowała kroki w kierunku wyjścia z chaty.

To był bardziej odruch niż świadoma decyzja. Gdy Annie chowała się w kącie, gdzież indziej miała się schować ona sama, niż w leśnej gęstwinie? Opuściła domostwo szybko i bez dalszych pożegnań, półświadomie zauważając zwierzęce ślady tuż przed drzwiami. Nie poświęciła temu odkryciu zbyt wielu myśli; przynajmniej nie teraz, póki nie znalazła się jeszcze w swojej samotni. Ruszyła przed siebie sprawnym krokiem, oddalając się w kierunku, którym zwykle nie podążała podczas swoich codziennych wędrówek. Nie wiedziała jeszcze, gdzie zmierza, nie wiedziała, jak długo będzie wędrować, ale jedno było pewne - biada tym, którzy teraz próbowaliby wejść jej w drogę.



z/t (x2?)
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t359-vivian-k-lambert#3494
Annie
Cień Wishtown
Annie

Liczba postów : 62
Join date : 09/09/2019

Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 EmptyPią Cze 18, 2021 3:00 pm

     Kilka dni później cały krąg miał znów się zatoczyć. Zdawało się, że dziewczyny pochowały już swoje ostrza, przemyślały sprawę i postanowiły zakończyć działania, które drugą stronę doprowadzały do szewskiej pasji. Bynajmniej dla przeciętnego obserwatora…
     Ania od dawna w planach miało co innego. Tylko, mimo znajomości do perfekcji dwóch języków, nie umiała się z nich wysłowić. Bała się rozmawiać, gdy każda jej nieuwaga skutkowała silnymi, nieprzyjemnymi konsekwencjami i krwawieniem z uszu w najgorszych sytuacjach. Czy to znaczy, że dotychczas z nikim nie rozmawiała? Czy przeżyła 15 lat swojego życia w całkowitej ciszy? A czy wróżki istnieją? …
     Wróżki istnieją, i jedną z nich zdobyła tego dnia Vivian. Mały, niemalże niewidzialny byt, który na każdym twoim życiowym kroku postanawia cię wspierać; dodaje otuchy, zawsze jest przy tobie.
     Po raz niepamiętny znów wracała do tej chatki, a jej wróżka od pamiętnej burdy tylko na nią czekała. Zabrzęczał odgłos skrzydełek, który wesoło przeleciał dookoła starszej wiedźmy. Następnie rozległ się niewinny dziecięcy śmiech.
     — Nie szukaj mnie wzrokiem. Ludzie nie mogą dostrzec tych, którzy zrodzili się z czystej magii. — odezwał się dziewczęcy głos, na słuch tak 4-5 lat — Obserwujemy Cię już od dłuuuuuuuższego czasu, wiesz? wiesz? — mogła wydać się tyćkę irytująca, latała wkoło, siadała na sukience, gdzie Vian akurat nie patrzyła, brzęczała czasem wokół ucha jak ta mucha. — Powiedz, co tak długo trzyma Cię w tym lesie? Co Cię tu trzyma? Lubisz las? Czemu nie mieszkasz z innymi? Czemu tu jesteś? Co Ci jest? Dlaczego… — przeleciała dookoła, co dało się odczytać po dźwięku jej skrzydełek — No powiedz, dlaczego? Hahaha.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t638-annie#9539
Sponsored content




Stara chata - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stara chata   Stara chata - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Stara chata
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Lasy :: Ponury bór-
Skocz do: