|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Drzewo Wisielców Sro Sty 06, 2016 9:43 pm | |
| Drzewo najbardziej wysunięte od lasu. Wygląda na dość stare, sądząc po szerokim pniu, rozłożystej koronie z wieloma mocnymi gałęziami. Ów roślina ma dość smutną i przygnębiając historie. Wielu postanowiło skończyć na nim swój marny żywot. W większość osadników omijają to miejsce szerokim łukiem z powodu mrocznej, złowrogiej i posępnej atmosfery jak tam panuje. Przy drzewie zawsze kręcą się kruki. *** Jakoś trzeba zarabiać, prawda? W bardziej lub niej uczciwy czy przyjemny sposób. Jaka była praca ciemnowłosej? Na pewno nie usłana kwiatuszkami i innym badziewiem. Hawke była przyzwyczajona, że jej praca bywała szkodliwa dla innych, ale jakoś musiała zadbać o siebie, a kradzież czy robienie za najemnika nie było jeszcze najgorszym zajęciem. Oczywiście, czasem musiała uciekać, albo dostawała po pysku, ale nie takie rzeczy się już znosiło. Lepiej dostać trochę po pysku niż potem chodzić głodnym czy zmarzniętym. No niestety, ale z samego grania po karczmach człowiek nie zawsze wyżyje. Był jeden typ, od którego dość często brała zlecenia. nie były one jakoś bardzo trudne. W końcu nastraszenie kogoś i od czasu do czasu ciche sprzątniecie kogoś nie jest strasznie trudne, co nie? Choć w sumie to drugie czasem bywało męczące. Wracając, zaproponował on jej kolejne zadanie, ale już od zaufanej osoby. Typek jak na złość nie chciał niczego wytłumaczyć o co chodzi i kogo, powiedział tylko, że jeśli chce to ma się spotkać z pewną osobistością pod wieczór pod Drzewem Wisielców. Ów zaufana osóbka chciała omówić z nią wszystko sama bez upierdliwych spojrzeń. Cała sprawa zdawała się dość podejrzana i nietypowa i pewnie przeciętny typ by sobie to darował, ale nie Hawke. Ją już nęciła cała ta tajemnica w okół tej sprawy. Cóż, Erin zawsze była zbyt ciekawską osóbką… Nie było trzeba czekać długo na jej zgodę. Taki o to sposobem stała teraz o wieczornej porze pod drzewem z kapturem od płaszcza naciągniętym na głowę i czekała. Jej burzowe spojrzenie omiatało czujnie okolice, szukając sylwetki ów tajemniczego gościa, który coś od niej chciał. Cały czas zżerała ją ciekawość. Ciekawość, która mieszała się z nieprzyjemnymi ciarkami związanymi z tym niezbyt przyjemnym miejscem spotkania.
Ostatnio zmieniony przez Hawke dnia Sro Sty 06, 2016 10:53 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Sro Sty 06, 2016 10:04 pm | |
| Wieczór. Pora gdy całe zło zamknięte w promieniach słońca uchodziło na rzecz ciemności przynoszącej spokój oraz odkupienie. Ciemność właśnie była najlepszą porą do wszystkiego, a dzień? Dzień był niczym zło czy też najgorsze co może spotkać Ev, a wierzcie mi bądź nie może ją spotkać naprawdę wiele. Jedni przecież uważali ją za wampira. Inni za wymysł rozbujanej wyobraźni podpitych mężów z karczm. Jednak nieważne co usłyszysz, o niej to tylko bzdury. Tak naprawdę wszystkie informacje jakie przedostawały się do miasta były niczym woda przeciekająca przez palce. Były niczym sama Ev poruszająca się jedynie po zachodzie słońca lecz dziś zrobiła wyjątek. Nie muszę nadmieniać jak bardzo jej serce waliło oraz jak bardzo ohydnie czuła się wiedząc, że musi opuścić swe przyjemne leże. Nie muszę także mówić ile ryzykowała udając się przez miasto aż do jego obrzeży, a później w stronę prastarego drzewa o jakim nie raz było jej dane słyszeć. Przecież, to drzewo miało tak samo bogatą historię jak ona sama dzięki czemu odczuwała, z nim swoistą wieź jaka oczywiście pozwalała jej na klniecie pod nosem na czym świat stoi, z racji iż musiała wyjść na to cholerne światło. och jaka, to była dla niej katorga. Gorsza niż rozplanowywanie balu na jakim miała uzyskać nowych informatorów lecz mniejsza. Ten temat nie był ważny. Kobieta dotarła na miejsce spotkania wraz, z ostatnimi promieniami słońca nie kryjąc się przy tym zbytnio bo i po co? Miała przecież umówione spotkanie, a do tej cześć zapomnianego przez świat padołu niewiele osób chodziło więc osobistość stojąca pod drzewem najwyraźniej musiała być tą osobą, o jakiej już nie raz słyszała same dobre rzeczy, a jeśli nie? Cóż ryzyko zawodowe... Jednak jak już o ryzyku mowa przynajmniej oczekująca osoba mogła być spokojna. Ev przecież nie szla na spotkanie jak inni uzbrojona. Nie posiadała tysięcy ostrzy czy ukrytych zabawek, a jej jedyną bronią były informacje jakie zawsze mogła wykorzystać przeciw innym... chyba, że okazywało się iż o tej osobie nie wie nic. Wtedy pojawiał się problem lecz nie obchodziło ją to. Wychodziła przecież, z założenia że kiedyś i tak umrze więc dzień oraz pora była jej naprawdę obojętna. -To Ty... - Odezwała się w chwili gdy tylko była na tyle blisko aby móc stwierdzić iż osoba przed nią naprawdę żyje, a nie jest wytworem jej wyobraźni czy choroby spowodowanej nadmierną ilością słońca przed jaką chroniła się poprzez skrywanie swego ciała jak i lica w ciemnościach długiego czarnego płaszcza jaki stanowił jej jedyną ochronę przed najbardziej złowieszczą siłą. -Udało mnie sie wiele o Tobie słyszeć... -Kontynuowała dalej przechodząc obok niej jak gdyby nigdy nic -to zaszczyt móc Cię wreszcie poznać przyjacielu.. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Sro Sty 06, 2016 10:48 pm | |
| Hawke czekała, choć trzeba przyznać, że to chyba była najmniej przyjemna rzecz z tego wszystkiego. Tym bardziej, gdy się było tak niecierpliwą osóbką jak ciemnowłosa. Nigdy nie była zbyt cierpliwa. Wolała działać niż siedzieć na dupie i myśleć. Cóż, taki już z niej typ w gorącej wodzie kąpany. Nic się na to nie poradzi. Na całe szczęście ów tajemnicza osóbka nie kazała na siebie długo czekać. Oparła się o drzewo i obserwowała powoli zbliżającą się osóbkę. W przy okazji dyskretnie sprawdziła czy jednak jej sztylet wychodzi bez oporów z pochwy. Tak, lepiej być ostrożnym. Zwłaszcza o tej porze poza miastem. Mimo wszystko Hawke było jeszcze życie miłe. No i szkoda by było, gdyby trening z Selene poszły na marne, prawda? Nie miała zamiaru się pierwsza odzywać. Nie, grzecznie postanowiła zaczekać na pierwsze posunięcie nieznajomej. Chciała jednak trochę wybadać sytuacje, a przynajmniej to z kim prawdopodobnie miała do czynienia. Zmrużyła lekko ślepia, gdy rozpoznała kobiecy głos. Tak, zaskoczyło ją to dość. Nie spodziewała się, że będzie mieć do czynienia z kobietą… No bo co taka panna może od niej chcieć? Zabić męża lub kochanka, nastraszyć jakiegoś upierdliwego amanta? Nudy i jeszcze raz nudy. No chyba, że ta babka jest z Inkwizycji… Nie… To mało prawdopodobne… Oni sami załatwiają swoje sprawy. Ta… I tu właśnie się skrzywiła delikatnie. No nic, zostało jej tylko stać i słuchać, więc to robiła. Przy okazji zaplotła dłonie na klatce piersiowej. Sama się nie ruszała, ale jej burzowe tęczówki wędrowały za tą tajemniczą kobietą. Zaraz jednak zrzuciła kaptur z głowy. Na twarzy Hawke nie było strachu. Nie na niej malował się spokój i opanowanie. No i oczywiście ten lekko łobuzerski uśmieszek. - Nie wiem czy zaszczyt czy nie, nie uważam się jednak za nikogo nadzwyczajnego, i nie mam bladego pojęcia czy powinnam się cieszyć z faktu, że tak dużo wiesz o mojej skromnej osobie. Choć raczej nie przepadam, gdy ktoś grzebie w moim życiu - mruknęła, krzywiąc się delikatnie. W końcu nieznajoma raczej znała te wyczyny, którymi Hawke mimo wszystko rzadko się chwaliła. Za kilka mogłaby już dawno iść do więzienia. Ciekawe jakim cudem się to jeszcze nie stało, że tam nie trafiła. Cóż, najwyraźniej głupi naprawdę ma szczęście. Chwilę milczała, zastanawiając się nad tym co powinna powiedzieć. Ta... Grzebanie w życiu zawsze zwiastuje kłopoty... przeszło to przez myśli Hawke - Zapewnię wiesz jak na mnie wołają. Byłaby wdzięczna wiedząc z kim mam do czynienia– powiedziała w końcu. Tak, to chyba było dobra prośba na początek rozmowy o interesach. W końcu lepiej wiedzieć z kim się na do czynienia. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Sty 07, 2016 12:18 pm | |
| Zachowanie dziewczyny było dala Ev mało znaczące. Przecież wiedziała o jej podejściu do świata oraz pracy dlatego nie zdziwiła by się gdyby ta teraz chciała poderznąć jej gardło czy coś w tym stylu. Zresztą nawet jeśli czy coś by to zmieniło? Dla Ev nie. Ona zasadniczo nie widziała problemu w spotkaniu się, z tą dziewczyną jaka notabene mogła by pracować dla niej w zupełnie innym kontekście... Chwila zaraz... Czy ona pomyślała, o niej w kontekście jednej ze swoich córek? Owszem. Jednak ta myśl uleciała tak szybko jak tylko pojawiła się w jej głowie. Uleciała ona wraz, z zadaniem pytania przez tą młodą osobę. -Zawsze lubię wiedzieć kogo zatrudniam- Odparła krótko zatrzymując się po drugiej stronie drzewa o jakie najzwyczajniej w świecie się oparła. -Zresztą zaszczytem jest poznać kogoś kto z dokładnością wypełnia każde polecenie, a zarazem nie pozostawia po sobie śladu...- Zakończyła swój wywód nieznacznie przy tym uśmiechając się pod nosem lecz tego już tamta nie mogła ujrzeć przez wzgląd na cień zasłaniający lico kurtyzany. -Znasz, to uczucie gdy budzisz się w środku nocy i zdaje Ci się że ktoś na Ciebie patrzy?- Spytała najzwyczajniej w świecie przyjemnym dla ucha tonem jakim najczęściej matki opowiadają bajki swoim dzieciom lecz czy najemniczka można było nazwać dzieckiem? Przecież w przeciwieństwie do Ev była ona o wiele starsza lecz w tych czasach nie ma, to za wielkiego znaczenia. -Zapewne słyszałaś o mnie. Każdy w tym uroczym mieście zna moje imię oraz plotki- Odpowiedziała wreszcie drastycznie zmieniając temat jak gdyby jej wcześniejsze słowa nie miały większego znaczenia, a ona sama zdawała się być na swój sposób zbyt pogodną istotą mimo iż czas oraz miejsce nie sprzyjały do rozmów na poważne tematy jakimi były zlecenia... -Wiec, że cieszy mnie fakt twojego przybycia. Pokazałaś tym samym -jak zawsze- ze można na Ciebie liczyć lecz twe wcześniejsze zlecenia były równie dobrym dowodem oraz rekomendacją dzięki, którym poproszono Cię o rozmowę w tym przepięknym miejscu... |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Sty 07, 2016 2:38 pm | |
| Nie, spokojnie. Hawke nie była aż tak wielkim agresorem, by atakować ludzi bez podstawie. Tym bardzie, gdy była to kobieta. Jakiś szacunek do płci pięknej się miało. Oni najpierw musieli ciemnowłosej bardzo podpaść. Z resztą, dopóki Erin nie czuła się zagrożona to nie było się co martwić. Hawke mimo wszystko na co dzień można, by określić mianem całkiem pokojowego człowieka. Nawet jeśli na to nie zawsze wyglądało. Zaskakujące, a jednak! Nawet ona wiedziała, że nie opłaca się rzucać z ostrzem czy pięściami na pierwszego lepszego typka. Co do pracy innej niż ta jako najemnik. Nie, ona by się nie dała w coś takiego wkręcić. Właśnie po to szukała innych sposobów zarobkowych, by nie musieć sprzedawać własnego ciała. - Ja też lubię wiedzieć z kim mam do czynienia. Nie żeby coś - mruknęła, lekko zniecierpliwiona. Na prawdę już chciała mieć z głowy to całe przedstawianie się i tym podobne. W końcu lepiej wiedzieć dla kogo się pracuje i odwala czarną robotę, czyż nie? Przynajmniej Hawke to uważała, ale z ciemnowłosej to jest podobno dziwny typ, więc mogła się mylić. Nic nie powiedziała na jej kolejne słowa. Oczywiście, często czuła dumę z dobrzej załatwionej roboty, ale i bywały chwilę wątpliwości,kiedy Hawke nie była pewna czy powinna być z tego dumna czy wręcz przeciwnie, a co dopiero się chwalić tym co robiła. W końcu w jakimś stopniu, większym lub mniejszym, krzywdziła innych ludzi. Z resztą sama też nie chciałaby ktoś poderżnął jej gardło albo stłukł na kwaśne jabłko. Postanowiła, więc przemilczy tę sprawę. - Może i znam - mruknęła. Zmarszczyła lekko brwi, nie rozumiejąc dokąd prowadzą słowa nieznajomej. To ma być jakiś teatrzyk czy jak? przebiegło jej przez myśli. Nie przepadała za taką zabawą w kotka i myszkę. Wolała mieć sprawę jasno postawioną. Zwyczajnie wolała grać z ludźmi w otwarte karty. Prosty człek z niej był i to miało swoje wady i zalety. - Może i słyszałam, ale ja dużo słyszę o różnych osobach, więc dalej nie wiem z kim mam do czynienia. Byłaby wdzięczna za podanie imienia. Nie żeby coś, ale wolę grać w otwarte karty - powiedziała zaraz. Tak, jak zwykle wolała postawić sprawę jasno, by obyło się bez niepotrzebnego kręcenia, nerwów i niezdecydowania. Zerknęła w stronę dziewczyny, gdy ta znów przemówiła. Huh… No i co ona ma jej odpowiedzieć? No zwyczajnie nie wiedziała. Nie była przyzwyczajona do takiego czegoś. Nie, zawsze było podane zadanie, cena, pytanie o zgodę, a czasem przy tym jakieś targowanie się. Postanowiła, więc na razie milczeć i czekać co z tego wyniknie. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Sty 07, 2016 4:40 pm | |
| Może i tamta lubiła wiedzieć, z kim ma do czynienia lecz w przypadku Ev było zupełnie inaczej. Owszem kochała wiedzieć wszystko, o wszystkich lecz z drugiej strony nie zdradzała swojego imienia oraz lica od razu każdemu napotkanemu człowiekowi, a tym bardziej najemnikowi. Czemu? Cóż plotki, to jedynie plotki lecz jeśli ktoś podkupił by jej ulubionego najemnika i skierował jej ostrze przeciw niej samej? Wtedy Hawke miała by szybkie oraz proste zadanie ponieważ wiedziała by jak wygląda jej rozmówczyni, a namierzenie takowego jest naprawdę proste jeśli już wiesz jak wygląda nieprawdaż? -Weź proszę pod uwagę prostą zależność - odezwała się ku niej i nie czekając na jej reakcje kontynuowała. -Im mniej wiesz tym jesteś bardziej bezpieczna- Miała racje. W przypadku jeśli inkwizycja czy inny organ złapał by najemniczkę, to ta była by bezpieczna. Nie posiadała by informacji jakie mogła by sprzedać, a co za tym idzie nie została by stracona w najgorszy sposób chyba, ze trafi na kogoś kto lubuje się w brutalności lecz cóż jak już padło tutaj wcześniej jest, to tylko ryzyko zawodowe nieprawdaż? Jednak mimo wszystko Ev zdecydowała się na prosty zabieg jakim było powolne zsunięcie, z głowy kaptura dzięki czemu oczom najemniczki mogła ukazać się delikatna dziewczęca twarz, którą to otaczała burza rudych włosów. Jej spojrzenie było niczym przyjemny letni wiatr. Zdawał się omiatać twarz swej rozmówczyni lecz tylko przez chwilę. Wszystko bowiem jes tu ulotne nawet ta na pozór spokojna chwila. -Taka odpowiedź na twoje pytanie powinna wystarczyć- odezwała się ponownie, a gdy tylko zamilkła na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech jaki coraz bardziej burzył jej autorytet jako zleceniodawcy lecz sama Ev nie przejmowała się tym a wprost przeciwnie... Bawiła się chwilą rejestrując przy tym swym spojrzeniem każdą nawet najmniejszą reakcję swej rozmówczyni, z jaką jeszcze nie skończyła... Przecież zaprosiła ją tutaj w konkretnym celu! -Zapewne spodziewałaś się kogoś innego Hawke... tak przecież pragniesz aby zwracać się do ciebie... -Ev wreszcie podjęła temat jednocześnie skupiając swoją uwagę na postaci najemniczki jaką miała niedaleko siebie. Oczywiście nie na tyle aby mogła bezpośrednio spojrzeć jej w oczy co była dla niej wielce smutne lecz mimo wszystko musiała jakoś, to przeżyć. Tak czy inaczej nasza mała kurtyzana obróciła się ku niej jednocześnie kładąc swe dłonie na biodrach. Był, to nawyk. Nic więcej. Nie doszukujmy się w jej zachowaniu jakiś tajnych znaków czy czegoś w tym stylu. Przecież była dziwką. Nie pracowała jak tamta ani nie miała konszachtów, z instytucjami jakie lepiej unikać. Dlatego też w jej obecności każdy mógł czuć się naprawdę pewnie... Oczywiście jeśli sama Ev nie chciała czegoś. Wtedy bowiem nikt nie mógł czuć się bezpieczny... -Celem naszego spotkania jest pewna drobna sprawa jaką mógłby rozwiązać każdy lecz... Na swój sposób zostałam uwiedziona przez twój kunszt panienko... |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Sty 07, 2016 7:21 pm | |
| Oczywiście, że chciała wiedzieć. Ona była zbyt ciekawską osobą, lubiącą zbyt często wtykać swój nosek tam gdzie nie powinna. Tak, ta ciekawość chyba była przyczyną tego ciągłego wpadania ciemnowłosej w kłopoty… No cóż, tego się raczej nie zmieni. Oczywiście, można by próbować, ale czy by się to opłacało? To było bardzo dobre pytanie! Ale raczej nikt nie był w stanie zmienić tego upartego osła, jakim była Erin. Raczej nikt nie był taki cierpliwy. Choć może jedna osoba, która od dłuższego czasu starała się trochę zmienić Hawke, by się znalazła. Zaraz się cicho zaśmiała. - Jestem raczej typem, który lubi niebezpieczeństwo. Chyba jednak o mnie mało wiesz - stwierdziła, a łobuzerski uśmieszek się nieco poszerzył. Cóż… Jak o Inkwizycji mowa... Jakby nie patrzeć to Hawke była jakby pod opieką jednej z Inkwizytorek. I wcale nie wyglądało na to by się jej bała. Nie, one kochały się wręcz nawzajem wkurwiać i testować swoje nerwy. Tylko, jakby nie patrzeć to mimo wszystko Selene próbowała jakoś wychować Hawke i ją nieco naprostować. Wychodziło jej to różnie, ale próbowała i jeszcze jakimś cudem nie skończyło się to na wzajemnym okładaniu się po pyskach, ani na torturach wobec Hawke. Dobra, treningi nigdy nie należały do najprzyjemniejszych, ale to była poniekąd jakaś nauka, prawda? Bolesna, ale nauka. Patrzyła na Eve, gdy ta zdjęła z głowy kaptur. No i tu ją dziewczyna całkiem zaskoczyła. Zdziwienie można było zauważyć w jej spojrzeniu i po delikatnie zmarszczonych brwiach. Po pierwsze swoim młodym wiekiem, po drugie urodą. Tak, chcąc nie chcąc Hawke miała pewna słabość do kobiet, a dziewczyna była serio ładna. Chwilę tak stała, nie wiedząc co powiedzieć. Może to i lepiej, bo nie palnęła żadnej głupoty. - … Spodziewałam się nieco starszej osoby - mruknęła w końcu. Po chwili odwróciła spojrzenie od Eve. - Zwyczajnie mam tak na mnie wołają. To żadna tajemnica - dodała zaraz. Zerknęła na dziewczynę, dopiero wtedy, gdy ta się poruszyła. Skrzywiła się na słowo panienka. Ta, jakoś źle jej się ono kojarzyło. Hawke w sumie sama zbytnio nie wiedziała dlaczego. - Hawke, nie jakaś panienka - burknęła. - Cóż za zaszczyt… O co dokładnie chodzi? - spytała, a jej burzowe ślepia były skupione na rudej. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Sty 07, 2016 10:12 pm | |
| Ciekawość nie była taka dobra. Gubiła ludzi tak samo jak alkohol czy kobiety. Ciekawość sprawiała, że zmysły stawały się bardziej otępiałe, a zarazem była silą napędową do działań innych... To dzięki niej Hawke była tutaj. Dzięki niej rozmawiała, z Ev jesli oczywiście można nazwać, to rozmową skoro przez dłuższą chwilę stała bez ruchu gapiąc się nań niczym na wielki kawał mięsa. Tak przynajmniej widziała, to Ev. Nic przecież nie ujdzie jej uwagę dlatego gdy ta zaczęła się jej przyglądać nasza młoda burdelmama jedynie uśmiechnęła się ku niej lecz w tym uśmiechu było coś więcej niż tylko przyjacielskie rozweselenie. Można by rzecz iż owy uśmiech był zaczepny lecz czy tamta wyłapie tą drobną subtelność? -Tajemnice są podniecające tylko wtedy gdy pozostają tajemnicami... -oznajmiła wesołym tonem powoli podchodząc ku niej na tyle blisko aby cały dystans jaki je dzieliła znikną w ułamku sekundy. Oczywiście nie przeszkadzało, to Ev w żadnym stopniu ponieważ lubiła bliskość innych osób. Lubiła przyglądać się im, z bliska oraz co najgorsze kochała obserwować ich zachowanie, a przyznać trzeba, że ta tutaj naprawdę była ciekawym obiektem jeśli chodzi o reakcje co nie omieszka zapewne jeszcze wykorzystać nasza mała kurtyzana. -Och dobrze już dobrze... - Wyszeptała. Nie, nie musiała przecież mówić głośno. Była przecież na tyle blisko by jej szept spokojnie doszedł do uszu dziewczyny, a dodajmy do tego fakt iż pozwoliła sobie przelotnie przesunąć opuszkami palców po jej licu i proszę. mamy piękny przykład na to jak rozmowy mogą się toczyć i jak naprawdę można podbić świat jeśli posiada się umiejętności takowe jakimi dysponowała Ev. -...a nie wolisz Erin?- spytała nie odrywając swego spojrzenia od jej twarzy. Wiedziała przecież, że gdy użyje tego słowa wszystko sie zmieni. Przecież sekrety są tylko sekretami lecz jeśli dobrze opłaca się ludzi można poznać nawet najbardziej skrywany tak jak i w tym przypadku. -Musisz dla mnie odnaleźć pewną osobę...- Kontynuowała jednocześnie odwracając się na pięcie tylko i wyłącznie po to aby odejść od niej parę kroków. -Kobieta. Ma miedzy czternaście, a dwadzieścia lat. - Kontynuowała przenosząc ciężar swojego ciała na drzewo o jakie się oparła, a głos jej zdawał się nie pasować wcale doń. Był spokojny, a w pewnych chwilach wręcz smutny. -ostatnio była widziana w jednej, z karczm... Ostatnio również ścigała ją inkwizycja... |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Pią Sty 08, 2016 1:30 pm | |
| Ciekawość może mieć swoje plusy i minusy. Hawke wiedziała o tym najlepiej. Czasem się ona przydawała, dzięki niej spotykała ciekawych ludzi, dowiadywała się więcej przez co uczyła. Jednak nie zawsze było tak kolorowo. Często jej wściubianie nosa gdzie nie potrzeba kończyło się w najłagodniejszym przypadku siniakami. Mimo wszystko ciemnowłosa uważała, że ciekawość jest ważna. W końcu to właśnie ona była tą siłą napędową. Oj tam, od razu jak na kawał mięsa. Nie róbmy z Hawke od razu jakiegoś napalonego zboczeńca. Ona po prostu była nieco zaskoczona, pozytywne zaskoczona. No i ciemnowłosa od razu nie miała żadnych brzydkich myśli. Ona po prostu przez dłuższą chwilę w milczeniu podziwiała piękno ów młodziutkiej kobiety. Oczywiście, że zauważyła ten lekko zaczepną nutkę w uśmieszku Eve. Nie była tylko pewna jak powinna ten sygnał odebrać. To miała być jakaś zachęta, czy wręcz przeciwnie? Hm... Zostało jej się tego chyba tylko domyślać. - Jak dla kogo. Ja lubię odkrywać tajemnice. W końcu towarzyszy temu przyjemny dreszczyk emocji - stwierdziła. Na początku się nieco spięła, gdy ruda się do niej zbliżyła. Nie żeby jej się nie podobał fakt, że piękna kobieta postanowiła do niej podejść. Nie, tu nie o to chodziło. Po prostu Hawke nie była pewna czego może się spodziewać po tej dziewczynie. Trochę się rozluźniła, gdy zrozumiała, że ruda raczej nie chce zrobić jej niczego złego. Delikatnie przymknęła powieki, gdy palce dziewczyny musnęły jej twarz. Poczuła się przez to lekko skołowana i zbita z tropu, ale starała się tego nie okazywać. Ta, Eve nie przestawała jej zaskakiwać. Okej, jej imię nie było żadną ogromną tajemnicą, ale nie zmieniało to faktu, że tylko garstka ludzi znała jej imię, a większość po prostu wołała na nią Hawke. Sama była do tego przyzwyczajona. Nie raz, nie dwa przedstawiła się po prostu Hawke. Ciemnowłosa po woli zaczęła się zastanawiać jak wiele wie na jej temat ta dziewczyna. Troszkę ją to zaniepokoiło. - Hawke mi wystarczy - odparła, a dłonią zaraz poczochrała swoje ciemne kosmyki. Taki jej mały odruch, by się nieco wyluzować. Słuchała jej uważnie. W końcu wiedza w co się człowiek pcha to podstawa, co nie? Można ocenić zagrożenie i to czy warto. Na początku zdawało jej się to za banalne zadanie. O to odszukaj dziewczyny i ją przyprowadź, ale coś jej zaraz powiedziało, że tak pięknie nie będzie. Skrzywiła się delikatnie, gdy ta wspomniała o Inkwizycji. - Nie lubię się pchać w sprawy Inkwizycji - mruknęła po chwili. To nie tak, że ona się ich bała. Po prostu wiedziała jak to bywało, gdy ktoś się pchał w ich sprawy. Przy nich raczej trzeba było sobie darować i nie ryzykować. Mimo to ciekawość ją dalej pchała do przodu, a po jej głowie chodziły takie pytania jak, po co ta kobieta szuka jakieś innej co ją Inkwizycja chce, kim była i czemu zniknęła ta osóbka. - Kim jest ta dziewczyna? O co dokładnie chodzi? Jak już mam się pchać w jakieś gówno to chce wiedzieć co i jak - odparła. Teraz nie miała zamiaru łatwo odpuścić. Jeśli miała wykonać to zadanie, chciała wiedzieć co i jak. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Pią Sty 08, 2016 6:08 pm | |
| Wszystko zależy od interpretacji. Dzięki niej powstawały idee lub ludzie działali w przypływie impulsu. Jednak wszystko zaczynało się od interpretacji tak samo jak i w tym przypadku. Wielką szkodą był fakt iż dziewczyna nie chciała zaglębić się w tej drobnej prowokacji jaka zapewne przyniosła by jej wiele ciekawych rozwiązań.. Jednak taki był jej wybór więc Ev przyszło go jedynie zaakceptować. Jedyne czego nie była wstanie zaakceptować, to reakcji na swój dotyk. Ev wręcz kochała obserwować innych gdy czyniła tego typu rzeczy i przyznać trzeba jedno. Przyniosło jej, to ogromną satysfakcje tak samo jak podejrzenia na temat jej reakcji na imię. Och tak. Rzadko odkrywała karty lecz w tym przypadku jeśli miała powierzyć jej tę misję musiała mieć pewność... musiała wiedzieć że tamta na pewno należy w tej chwili do niej... Nieważne jak, to brzmi. Nieważne jak inni zinterpretowali by teraz myśli rudowłosej... Nic nie było tak ważne jak fakt posiadania. Musiała ją mieć w przysłowiowej kieszeni bądź wywrzeć na niej taki wpływ by ta zechciała pozostać, wysłuchać, wykonać. Niczym małe dziecko jakiemu trzeba wskazać drogę... Ev... Była w tej chwili niczym matka, czy kochanka. Bawiła się jej emocjami oraz wskazywała drogę w jaką powinna się udać lecz czy na pewno tamta spełni jej drobną zachciankę? Czy pomoże jej w odnalezieniu osoby, o jakiej miała strzępki informacji..? -Skoro tak wolisz... Osobiście bardziej podoba mnie się Twoje prawdziwe imię... - Skomentowała na tyle by ta usłyszała jednocześnie dając do zrozumienia swym głosem iż naprawdę podoba się jej imię... Och gdyby tylko Hawke wiedziała jak naprawdę nazywała się Ev... Gdyby wiedziała tyle co ona zapewne nie pchała by się tak ochoczo do tej misji czy współpracy lecz na szczęście, to Ev posiadała teraz przewagę... Można by powiedzieć, ze wręcz dominowała w tej chwili na każdym polu... -Nikt nie lubi... Żyjemy jednak w czasach gdy nie da się nie podejść pod ich buciory badź przez przypadek nie wpaść w ich ręce nie uważasz? - Ev odwróciła się w jej stronę, a w jej spojrzeniu pojawił się dziwny cień mówiący ja wiem. oczywiście zapewne nie wiedziała nic na temat romansu swej towarzyszki, z tymi plugastwami lecz jej spojrzenie zdawało się mówić coś innego. Taka juz była. Jej spojrzenie zdawało się wydobywać, z innych wszystkie winy czy też pragnienia mimo iż sama Ev nie wiedziała , o pewnych sprawach. Można by powiedzieć... miała talent. Nic więcej. -Masz ją odnaleźć. -Zaczeła cichym głosem wzrok swój przenosząc przed siebie gdzie para wodna uciekała, z jej ust przy każdym kolejnym wypowiedzianym słowem. -W razie problemów ukryć, a później przyprowadzić do mnie... -Zamikła na dłuższą chwilę skupiając sie w gęstnącym mroku sprawiającym iż w tej konkretnej chwili zdawała się być jedynie cieniem człowieka badź też czymś w rodzaju leśnej driady. -Pytasz kim jest...- Szybko zwróciła są niewinną twarz w stronę Hawk jednoczesnie przy tym powoli kierując ku niej swe kroki na tyle aby zatrzymać sie ponownie na przeciw niej. -Najprawdopodobniej jest moją siostrą... |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Pią Sty 08, 2016 8:18 pm | |
| Hawke czasami wolała poczekać, gdy nie była czegoś pewna. Bywało to czasem lepszą opcją niż gwałtowne i nie przemyślane posunięcie. Tak, zadziwiające, ale ciemnowłosej zdarzało się myśleć przed zrobieniem czegoś. Rzadko, ale jednak! Serio to były jakieś sporadyczne momenty, jednakże się pojawiały. To się jednak jakoś liczy, co nie? No nic, trzeba poczekać. Może później nadarzy się bardziej odpowiadający moment dla ciemnowłosej. Szczerze? Wcale jej się nie podobały te całe podchody. Czuła się trochę tak jakby rudowłosa próbowała ją zagonić w kozi róg. Zdominować... Nie, Hawke to w ogóle nie odpowiadała, ani tym bardziej podobało. Nie była osobą, która lubiła być na czyjeś smyczy. Nienawidziła, gdy ktoś próbował zabrać jej wolność czy bezczelnie nią manipulować. Nie będzie grała jak ktoś jej zagra! W końcu to tu ona umiała wydobywać piękne dźwięki ze strun swojej lutni. Takie to z niej butne stworzenie. Nigdy nie lubiła ograniczeń. Cóż, wychowana przez ulice uznawała tylko swoje własne zasady i nie miała zamiaru ich zmieniać dla nikogo. Zmarszczyła lekko brwi. Rzadko ktoś komentował jej imię. W końcu mało kto je znał, a starzy znajomi nie czuli potrzeby, by to robić, bo z resztą po jaką cholerę? Sama ciemnowłosa nie wymagała tego od nich. - Imię jak imię. Nic wielkiego - odparła, po chwili milczenia. W sumie zaczęła się zastanawiać ile prawdy jest w słowach Eve. W końcu mogła być z tej kobiety dobra aktorka. Tak, było trzeba jej się bacznie przyglądać, słuchać i baczyć na swoje własne czyny i słowa. Tak, dla swojego bezpieczeństwa. Kolejne słowa Hawke się w ogóle nie spodobały. Teraz to się poczuła tak trochę jakby dziewczyna jej groziła. Przez chwilę miała ochotę złapać za sztylet, przycisnąć dziewczynę do drzewa i sprawdzić jak bardzo harda, by była w takich okolicznościach. Powstrzymała się jednak. Jeszcze nad sobą panowała... Wracając, Hawke mimo wszystko nie uważała, że ma co ukrywać swoje kontakty z Selene. W końcu z nią nie romansowała. Tu raczej wchodziła relacja surowy nauczyciel i bezczelny, nieposłuszny i pyskaty uczeń. - Może i nie można uniknąć, ale nieco zmniejszyć kontakt - rzekła po chwili. Słuchała dalej Selene, marszcząc w zamyśleniu delikatnie czoło. Siostra? To teraz ma się bawić w odbudowanie rozdzielonych rodzin? Ona, najemnik i złodziej, ma się bawić w takie rzeczy? Nie ma lepszy, bardziej szlachetnych ludzi do takich zajęć? Skrzyżowała znów ramiona na klatce piersiowej, a swoje burzowe spojrzenie miała skupione na oczach dziewczyny. Starała się odczytać jak najwięcej emocji z jej twarzy. A nóż zauważy coś ciekawego i intrygującego! - Co będę mieć zamian za to? - spytała w końcu. Nie było widać po Hawke tego czy postanowiła się podjąć zadania czy nie. W głowie ciemnowłosej trwała burza i wyliczanie plusów i minusów całej sytuacji. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Pon Sty 11, 2016 1:43 pm | |
| -Dobre pytanie...- Na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech świadczący, o aprobacie względem tego pytania. Przecież czego miała się spodziewać po kimś takim jak ona? Profesjonalizmu. Owszem niczego więcej. Wiedziała przecież kogo zatrudnia. I właśnie ten aspekt był naprawdę przepiękny. -Obie dobrze wiemy ile bierzesz... poza tym pokrywam wszystkie koszta związane, z tym zleceniem... To chyba wystarczy? -Dla wielu oferta ta była dość hojna. Przecież nikt normalny nie pokrywał by kosztów całej operacji. Nikt nie płacił by dodatkowo zwyczajowej ceny jaką brała Hawke, a mimo wszystko Eve jej, to proponowała co mogło wzbudzić nieco podejrzeń, z racji pewnego aspektu. Mianowicie nie zawsze mówiła prawdę. W tym przypadku powiedziała jej tyle co musiała usłyszeć, a co było dobrą wersją w razie niepowodzenia. O tym też pomyślała. Była gotowa wyciągnąć ją, z wiezienia czy w najgorszym razie, z lochów Inkwizycji lecz oczywiście nie powie jej tego. Zbytnia pewność siebie może przecież zgubić każdego, a tego przecież nie chciała. Ev wierzyła że ta sobie poradzi prawie tak dobrze jak robiła, to zazwyczaj. -Chyba, że pragniesz otrzymać coś jeszcze..? - było, to zakończenie jej słów odnośnie wynagrodzenia i mogły one brzmieć dość dziwnie w jej ustach lecz cóż poradzić. Eve dobrze znała się na rynku najemników i wiedziała jedno. Każdy, z nich niezależnie od płci, stażu czy ilości zleceń pragnął więcej i więcej.... Taka natura tych ludzi i ona się liczyła, z tym tak dobrze jak liczyła się z jej słowami odnośnie imienia jakich nie skomentowała. Nie musiała. Skoro tamta tak uważa, to jej wola i nikomu do tego. Proszę także mi tutaj nie insynuować. Ev nigdy nikomu nie grozi, a wprost przeciwnie jedynie prosi... Owszem, to co czyni później bądź gdy cel jej jest uparty, to odmienna historia lecz tutaj najzwyczajniej w świecie ją prosiła oraz lekko bawiła się jej zachowaniem. Przecież najemniczka była taka zabawna. Jej reakcje oraz mimika twarzy czy ciała była lepsza niż nie jeden pokaz w cyrku więc.. czemu by nie kontynuować owego widowiska? -Widzisz Erin- zwróciła się ku niej po droższej chwali podkreślając jej imię jakby co najwyżej było ono czymś naprawdę przepięknym -Możesz myśleć, o tej misji przeróżne rzeczy lecz przyznam ci się do czegoś... -przez cały ten czas spoglądała ku niej nie przejmując się warunkami atmosferycznymi. Owszem było zimno, a jej ciało przeszywał chłód dzięki czemu nieznacznie trzęsła się z zimna lecz nie przeszkadzało jej to. Musiała przecież dokończyć negocjacje. Co zrobi później? Zapewne wróci do siebie, a tamta ruszy do pracy. Tak jest zawsze... -Znasz taką wersję a nie inną wiec trzymaj się jej... tak będzie dobrze dla wszystkich...- czemu sie przyznała? Możliwe chciała w jakiś sposób pokazać jej że dba o nią na tyle ile może w danej chwili bądź miała jakiś ukryty cel kryjący się za tymi słowami. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Pon Sty 11, 2016 5:47 pm | |
| Oczywiście, że profesjonalizm pełną gębą. Jak już ryzykować swoje życie albo zgnicie w więzieniu to chciała postać porządną ofertę, a nie jakąś typową stawkę za którą by mogła przyjąć nieco bardziej bezpieczniejszą robotę, a przynajmniej taką bez wtykania nosa w sprawy Inkwizycji. Byle jaka propozycja w tym przypadku ją nie interesowała. Serio miała ciekawsze rzeczy do robienia niż zmarnowanie swojego żywota. Może jej życie nie było jakieś najprzyjemniejsze, najpiękniejsze i najłatwiejsze, ale potrafiła z niego czerpać przyjemność i satysfakcje, a to się liczyło, co nie? No, no, no. Postarała się... Ciekawe co się za tym kryje... To może sugerować trudności... Ciekawe czy już komuś wcześniej proponowała tę fuchę i czy ten typek zawiódł... Hm... przeszło jej przez myśli, choć tym razem nie dała nic wyczytać ze swojej twarzy. Czuła jakiś lekki niepokój. Teraz jednak wypadało schować wszelkie uczucia w kieszeni i się zwyczajnie potargować. W końcu okazywanie uczuć w takich momentach nie było raczej czymś pożądanym. Przynajmniej w mniemaniu Hawke. W końcu druga osoba mogła wykorzystać jej emocje przeciwko ciemnowłosej. Hawke tego kilka razy doświadczyła będąc w swojej branży i nie tylko. - Chcę jakąś dodatkową sumkę z powodu tej sprawy z Inkwizycją, więcej nie żądam - powiedziała spokojnym tonem głosu. Czy była chciwa? Może trochę, ale każdy chyba lubił mieć nieco więcej pieniędzy przy sobie niż zazwyczaj, czyż nie? Zmarszczyła lekko brwi, gdy ta znów przemówiła. Nie rozumiała tego bawienia się jej imieniem. Wzrok miała dalej skupiony na dziewczynie. Milczała, czekając na dalsze rozwiniecie wypowiedzi kobiety. Dłonie dalej miała skrzyżowane na piersi. Chwile nic nie mówiła, po czym zwyczajnie przyszpiliła kobiete do drzewa i zbliżyła twarz do jej oblicza. - A jeśli nie to co? Co naprawdę się pod tym wszystkim kryje, hm? - szepnęła, patrząc jej głęboko w oczy. Chciała się dowiedzieć jak najwięcej. Po prostu jej coś tu nie do końca grało. |
| | | Eve Ofiara
Liczba postów : 13 Join date : 30/11/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Pon Mar 21, 2016 4:04 pm | |
| -Jeśli chcesz, to ją dostaniesz- Zareagowała prawie natychmiast na jej słowa by zaraz dodać -...jak już mówiłam pieniądze nie grają tutaj roli-Zleceniobiorca jakim w tym przypadku była najemnicza powinna sobie była teraz zadać pytanie czemu tak bardzo zależy Eve na odnalezieniu tej dziewczyny. Czyżby drugie dno jakie rysowało się w tym zleceniu było aż tak bardzo ważne czy może jedynie, to zachcianka młodej kurtyzany. -Jeśli powiedziała bym ci prawdę...- Zaczęła nie odrywając swego spojrzenia ot tej na pozór niewinnej twarzy. -...musiała bym mieć pewność, że nie zdradzisz jej nikomu, a co za tym idzie nie zdradzisz również mnie...- Ton jej głosu przypominał teraz wyznanie kochanki dbającej o utrzymanie romansu w sekrecie. Przecież tego typu zlecenia można było by z łatwością przyrównać właśnie do największych oraz najbardziej znaczących romansów w dziejach. Nikt bowiem tak nie dba o tajemnice tak dobrze jak dziwki czy władcy. Tutaj jednak mamy do czynienia, z kimś więcej niż dziwką. Eve przecież była szefową najbardziej wpływowej organizacji w całym mieście. Tak mówię tutaj o burdelu. Jest, to przecież skarbnica wszelakich najważniejszych informacji pozyskiwanych przez łóżko. Inkwizycja, wiedźmy, mieszczanie... Wiele osób przecież nie trzyma języka za zębami przy dziwkach, a one same uznawane są za te głupsze. Och naiwni ludzie... Nigdy nie docenicie pań do towarzystwa. -Cóż mam uczynić ma najdroższa Erin? - Zapytała nagle i prawie tak samo pozbawiła ją możliwości oglądania swego oblicza w jej własnych oczach. Uśmiech jaki do tej pory gościł na twarzy Ev nagle został zastąpiony przez coś niewyjaśnionego. Coś co można było nazwać cieniem smutku czy też strachu. Jednak czy ktoś o jej reputacji mógłby się bać? najwyraźniej nawet ktoś taki jak ona odczuwała podstawowe uczucia mimo iż plotki mówiły zupełnie coś innego na jej temat. Sama postawa młodej burdelmamy szybko się zmieniała. Nie wydawała się być teraz tą samą otwartą na świat oraz pozbawioną skrupułów kobietą, a wprost przeciwnie. Wydawać się mogło iż stała się nagle zwykłym człowiekiem. Kruchą istotą jaka nie potrafi poradzić sobie, z zaistniałą sytuacją czy też samą najemniczą do jakiej zwracała się imieniem jakiego ta najwyraźniej nie trawiła. Jak nic w tej chwili brakowało jedynie do pełni szczęścia jakiegoś wisielca wesoło dyndającego na drzewie aby obraz tego dziwnego zlecenia dopełnił się. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Mar 24, 2016 3:21 pm | |
| Zmarszczyła delikatnie czoło, a w jej spojrzeniu można było zauważyć pewno niedowierzanie do tego czy przypadkiem się nie przesłyszała i rudowłosa nie powiedziała czegoś całkiem innego. Nie no, naprawdę nie wierzyła swoim uszom. Ona tak na serio? Nie, tak się zazwyczaj ludzie nie zachowują przy zwyczajnych zleceniach. Tu musi być jakiś haczyk! Nie ma innej opcji, a co najgorsze Hawke obawiała się, że wcale tym dodatkiem do zadania nie jest Inkwizycja. Ostro jej coś w tym wszystkim nie pasowało. Niepokoiło ją to, ale i zarazem ciekawiło. No co ona miała począć z powodu swojej wrodzonej ciekawości i wtykania nosa w nieswoje sprawy, hm? Dlatego zamiast od razu z tego zrezygnować jak normalny człowiek, wahała się jak taki mały dzieciak, który chciał przyłączyć do niezbyt bezpiecznej zabawy, ale obawiał się gniewu matki. W końcu ciemnowłosa nigdy nie należała do najnormalniejszych typów. Szczerze? Było coś podniecającego i pociągającego w tym tonie głosu kobiety, znajdującej się nie tak daleko od ciemnowłosej. Dodatkowo ta tajemnica była cały czas pociągająca. - Potrafię trzymać język za zębami, gdy trzeba. Powinnaś to wiedzieć, skoro tak wiele o mnie wiesz - wyszeptała, skupiając swoje burzowe ślepia na oczach tamtej. Sama nie była pewna czemu w tym momencie szeptała. Po prostu jakoś tak wyszło. Zrobiło to mimowolnie, nie zastanawiając się nawet nad tym za bardzo. Tak szczerze to trochę ją zaniepokoiła ta zmiana u dziewczyny. Była ona zbyt duża. Młoda złodziejka nawet nie przepuszczała, że ktoś mógł się tak bardzo naglę zmienić. Mimo to starała się tego nie okazać. Pokazywanie wszystkich emocji, które targały człowiekiem w takich chwilach jak te mogło być niekorzystne, więc nawet się nie odsunęła ani na krok od dziewczyny. - Powiedzieć całą prawdę - szepnęła. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Wto Sty 02, 2018 8:55 am | |
| Fanny dostała wiadomość. I to nie byle jaką, bo od samej Królowej Czarownic, która poleciła jej udanie się w wyznaczone miejsce. Czemu akurat Drzewo Wisielców? Tego nie potrafiła zrozumieć. Niemniej jednak, wiedziała, że nie może się wymigać od obowiązku stawienia się w tamtym miejscu. To byłby jawny afront względem Królowej, a,póki co, Fanny nie chciała jej podpadać. Ostatnie dni spędziła na zastanawianiu się, jak zrobić, by obie z Sają mogły uciec. Zielonowłosa nigdy nie czuła się tak jak teraz. Była spełniona, miała świadomość, że jest kochana. Ufała swojej dziewczynie, która chciała uciec od Inkwizycji, która nie wydała jej, gdy panna Morland wyjawiła jej prawdę o sobie. Wpadła nawet na pewien pomysł, który mógłby się udać, ale by to zrealizować potrzebne były odpowiednie okoliczności oraz dużo cierpliwości. Z tym ostatnim nie było problemu, gdyż pani detektyw miała przed sobą całe życie. Życie spędzone z Sają. I ta myśl sprawiała, że zielonowłosa niemalże ciągle się uśmiechała. Czuła niezwykły spokój oraz ciepło na duszy, gdy myślała o tej uroczej nastolatce, która była tylko jej Jednakże, w jej głowie kołotała się też inna myśl: dlaczego Królowa ją wezwała? Czyżby nie była zadowolona z postępów, jakie Fanny czyniła? A może miała wyśledzić kolejnego członka inkwizycji, który dopuścił się jakiejś poważnej zbrodni na czarownicach? To wszystko miało się niebawem wyjaśnić. Czekając na zjawienie się kogokolwiek, hipnotyzerka wyjęła papierosa z paczki i odpaliła go. |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Wto Sty 02, 2018 4:28 pm | |
| Szła powoli dostojnym krokiem ku wyznaczonemu miejscu. Dzisiaj miała reprezentować swoją Królową, nie był to pierwszy raz. Lecz dzisiaj po raz pierwszy miała w jej imieniu zaproponować pewnej osobie posadę w koronie. Nie wiedziała jak dokładnie ma się zachować w takiej sytuacji. Co powinna mówić. Jedyną instrukcję jaką dostała to wyjaśnienie czemu akurat to miejsce zostało wybrane na spotkanie. Była ubrana w prostą kremową suknię. Była wręcz doskonale dopasowana do ciała dziewczyny. Idealnie wręcz pasującą do jej cery. Mało tego dobrze się komponowała z wisiorkiem zrobionym z rubinu. Miała także jeszcze dwie części garderoby które były zbędne, chociaż Umbra zawsze wolała je mieć przy sobie. A były nimi dwa sztylety przymocowane do opasek na udach. Były one całkowicie zakryte przez sukienkę. Gdy doszła już do drzewa zobaczyła dziewczynę z którą miała się tutaj spotkać z poważnym ale i oschłym, znudzonym głosem powiedziała. - Witaj Fanny Morland , jestem Umbra prawa ręka królowej. Zastanawiasz się zapewne po co królowa ciebie tutaj wezwała? Zaraz się dowiesz ale najpierw opowiem ci historię. Niegdyś to miejsce było pełne pozytywnej energii. Było wręcz otoczone kultem przez wiedźmy jako tutejsze drzewo życia. Niestety zaczęła się wojna a w tym miejscu odbyła się pierwsza egzekucja wiedźm. Od tej pory drzewo zaczęło emanować złowieszczą energią. Mało tego co jakiś czas generuje koszmary. Ja i królowa sądzimy że to z powodu wiedźm zabitych w tym miejscu. Są zaklęte przez moc drzewa i czekają na lepsze czasy. Aby ich dusze w końcu mogły opuścić to miejsce. Jednak wierzymy że pewnego dnia drzewo wróci do swojego stanu poprzedniego, a zdarzy się to tylko wtedy gdy wiedźmy w końcu nie będą prześladowane gdy w spokoju będziemy mogły koegzystować z ludźmi i odprawiać nasze święte rytuały. Ku temu właśnie dąży korona, do pokoju. Wiele wiedźm już się do nas zgłosiło jako tak zwane bojówki o wolność, jednak niestety nie mamy pełnego składu loży. A tak się składa że zaimponowałaś nam swoimi działaniami. Skończyła mówić i w tym momencie czekała na reakcję dziewczyny. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Wto Sty 02, 2018 5:15 pm | |
| Fanny nie kazano czekać długo. Ledwie zdążyła dopalić papierosa, gdy w oddali dostrzegła zbliżającą się kobiecą sylwetkę. Gdy osoba się zbliżyła to zielonowłosa mogła dostrzec, iż była ona niezwykle atrakcyjną osobą. Smukła sylwetka, zgrabne nogi, ładna twarz, pokaźny biust. Wszystko to leżało jak najbardziej w guście panny Morland. Wszystko z wyjątkiem tego oschłego, zimnego tonu, na dźwięk którego kobieta się skrzywiła. Niemniej jednak, pozwoliła kobiecie mówić, nie przerywała jej monologu. - Wiem kim jesteś. - powiedziała, a gdy przetworzyła całość historii, zdała sobie sprawę, iż właśnie jest jej proponowane dołączenie do Korony Królowej. Czarownice mogące się poszczycić tym tytułem miały dużą władzę, były potężne i piękne. Dlaczego więc to zielonowłosej kolejny raz zaproponowano wstąpienie w te szeregi? - Czyli, jak rozumiem, właśnie proponujesz mnie dołączenie do Korony? Dlaczego? Przecież są inne czarownice, które, zapewniam cię, dałyby się pociąć za możliwość wstąpienia w wasze szeregi. - rzekła, po czym wyciągnęła kolejnego papierosa i odpaliła go. Wciąż przetwarzała informacje, jakie jej zaserwowano. Pannę Morland nigdy nie pociągała władza ani pieniądze. Chciała jedynie dobrze wypełniać swoje role i byłaby zdziwiona, gdyby Królowa nie była z niej zadowolona. Miała niezwykle wysoką skuteczność w tropieniu Inkwizytorów, którzy dopuszczali się przestępstw na czarownicach, miała dobre oko, dzięki czemu skróciła cierpienie już piętnastu czarownic. Piętnastu czarownic, które dało się uratować. Co więcej, historia tego drzewa, przy którym stały, mogłaby wydawać się fascynująca, ale była dla panny Morland jedynie czczym gadaniem. Nie interesowała ją historia tego miejsca. Kobieta stąpała twardo po ziemi pozwalając sobie na bujanie w obłokach tylko wtedy, gdy ktoś leżał z głową między jej nogami. Odruchowo poprawiła ułożenie kabury z pistoletem, którą miała przymocowaną do pasa, by zawsze mogła wyciągnąć broń w mgnieniu oka. Świdrowała wzrokiem młodszą od siebie dziewczynę, której jazgot był tak naprawdę nic nie znaczący. Prawa ręka? Raczej pionek na szachownicy Królowej. Zresztą, wszystkie czarownice były jedynie pionkami. Panna Morland zdała sobie sprawę z tego, iż zapałała do tej dziewczyny niechęcią. Powód? Oschły ton, traktowanie z góry, mimo iż Umbra nie wyróżniała się na dobrą sprawę niczym poza wyglądem. Jej moc, o której Fanny co nieco wiedziała, nie była też jakaś wybitna. Czekając na reakcję dziewczyny, zaciągała się raz po raz papierosem, wodząc wzrokiem po jej ciele, które było niezwykle kuszące i ponętne. W przeciwieństwie do charakteru. |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Wto Sty 02, 2018 6:09 pm | |
| Gdy Fanny mówiła, dziewczyna zerknęła na ciało kobiety a było one całkiem przyzwoite. Ciało wręcz idealne poczynając do nóg kończąc na piersiach. Jedyne co kruczowłosej przeszkadzało to te dziwne zielone włosy. Nie miała pojęcia poco tak się błaźnić, farbując włosy na jakiś nienaturalny kolor skoro naturalne owłosienie było równie a nawet bardziej seksowne. Jednak nie na tym miała się skupić Umbra, jej zadaniem była rekrutacja dziewczyny i to miała w celu zrobić. Właściwie w ogóle nie przewidywała że będzie musiała przekonywać kogokolwiek do propozycji, jednak w tym przypadku było inaczej. - Tak, proponuję tobie do dołączenia w nasze szeregi. Wiesz dlaczego, zrobiłaś dla nas wiele dobrego a my takie rzeczy zdecydowanie doceniamy. Uratowałaś wiele wiedźm dlatego też uznałyśmy że jesteś godna nieco lepszego stanowiska. Poza tym nie wiesz czy zauważyłaś ale każda z członkiń jest na swój sposób ikoną. Królowa jest klasą samą w sobie. Ja z kolei słynę jako kat dla inkwizytorów. Ty byś mnie równoważyłaś swoją chęcią pomagania innym wiedźmą. Powiedziała to już lżejszym tonem ale nadal z jakiegoś powodu zimnym i stanowczym. W tym momencie Umbrze nie spodobało się że od tak zapaliła sobie papierosa, bez niczego. Uznała w pewnym momencie że to trochę ją lekceważy ale nic z tym nie zrobiła, nie dała po sobie poznać że coś jest nie tak. Nawet serdecznie się uśmiechnęła po danej propozycji. Umbra była drugą najważniejszą osobą w inkwizycji, mało tego gdyby była pionkiem nie była by trenowana prawie że piętnaście lat przez można powiedzieć że swoją matkę zastępczą. Widząc że dziewczyna poprawia kaburę, ona sama poprawiła sztylety, tak w razie czego. Jeśli chodzi o moc to może i moc Umbry nie była sama w sobie niesamowita, lecz mogła ją wykorzystywać na różnorakie sposoby plus idealnie pasowała do niej jako skrytobójczyni. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Wto Sty 02, 2018 9:03 pm | |
| Fanny zaciągała się papierosem raz po raz słuchając uważnie słów Umbry. W jej mniemaniu Umbra była dziewczynką na posyłki, która od czasu do czasu miała zabić jakiegoś inkwizytora. Zawsze jednak pozostawała opcja, iż zielonowłosa się po prostu myliła co do statusu młodszej czarownicy. To oczywiście też brała pod uwagę. Mimo raczej mało pozytywnego wrażenia, jakie Umbra sprawiła na pannie Morland, słowa wypowiadane przez skrytobójczynię mile łechtały jej ego, chociaż z drugiej strony ta propozycja była czymś, czego się skrycie obawiała. W końcu nie dalej jak kilka dni temu rozmawiała ze swoją dziewczyną o tym, czym była, o propozycji zostania jednym z klejnotów, która padła kilka lat temu. Zielonowłosa chciała się wycofać ze społeczności czarownic, a nie awansować w hierarchii. Chciała znaleźć sposób, by móc żyć z Sają w spokoju, z dala od problemów Inkwizycji oraz wiedźm. Kusiło ją by odmówić, ale z drugiej strony była to ciekawa opcja, gdyż w jej głowie zaczął się formować nowy plan. A zostanie kimś tak wysoko w hierarchii było zarówno dobrą okazją do lepszego wybadania środowiska. Było to jednak ryzykowne, gdyż zniknięcie jednego z klejnotów korony z pewnością wzbudzi podejrzenia. Plan, który się kształtował w jej głowie wymagał jednak tego, by mieć większe możliwości, lepszy dostęp do wiedzy, którą mogły posiadać tylko ważne osobistości. Tak, w ostatecznym rozrachunku przyjęcie propozycji wydawało się dosyć rozsądne. Wyrzuciła peta i zgniotła go butem. - Dobrze, dołączę do Waszych szeregów. Jednakże ja pomagam innym czarownicom jedynie pośrednio. To ja tropię Inkwizytorów i dowiaduję się kto co zrobił złego względem czarownic. Podejrzewam, że sporą część egzekucji, które wykonałaś na Inkwizycji, zrobiłaś w zasadzie dzięki mnie i informacjom przeze mnie zdobytym. - powiedziała patrząc się prosto w jej oczy. Fanny była silna psychicznie i pierwszy lepszy pojedynek na spojrzenia nie był dla niej zbytnim wyzwaniem. Była twardą babką - musiała być - inaczej nie przetrwałaby w tym świecie. Zwłaszcza, że zajmowała się tym, czym się zajmowała. |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Sro Sty 03, 2018 8:20 am | |
| Mogło się wydawać że to ona odwalała czarną robotę, lecz tak właściwie z własnych chęci a nie na polecenie. Uważała że narażenie się jej samej jest niczym w przypadku narażenia zdrowia królowej. Zazwyczaj wyglądało to tak że Umbra wręcz jej odradzała osobiste załatwianie problemów. Wiedziała że jeśli królowa zostałaby uchwycona przez inkwizycję prawie wszystkie możliwe wiedźmy obwiniały by za to właśnie ją. Z kolei gdyby ją pojmano tylko królowa i korona by się przejęła. Zdawała sobie sprawę że wiele czarodziejek uważa ją za jedynie pionek na szachownicy królowej. Nagle usłyszała słowa które ją wręcz uszczęśliwiły na jej ustach pojawił się szczery uśmiech odpowiedziała w tym momencie. - Zdaję sobie sprawę z tego jak działaś, myślisz że dzięki komu posłałam tak wiele tych żałosnych form życia do piachu? Za co szczerze swoją drogą tobie dziękuje. W tym momencie także z sukni wyciągnęła naszyjnik z szmaragdem. Uroczyście nałożyła biżuterię na szyję dziewczyny. - Oficjalnie mianuję ciebie Szmaragdem Królowej Fanny Morland - Powiedziała to tak uroczyście ale nadal zachowała swój wręcz ikoniczny ton głosu. Chwilę patrzyła jej głęboko w oczy swoim niespotykanym wręcz wzrokiem. Można było powiedzieć że pojedynkowały się wręcz na wzrok. W tym momencie nagle usłyszała kroki, odruchowo popatrzyła w stronę z której przyszła, szło nią około 12 inkwizytorów. Oczy Umbry wręcz zapaliły się fiołkowym ogniem. - Uciekaj do zamku! Sama sobie poradzę. - Powiedziała lekko zdenerwowanym głosem, nie miała pojęcia skąd oni ją wytropili. Jedno wiedziała, ten problem musiała bardzo szybko zneutralizować. W tym momencie wyciągnęła dwa sztylety, jednak 4 inkwizytorów zaczęło wyciągać już broń palną. Umbra z gracją zamieniła się w formę cienia, kilku inkwizytorów to zdziwiło że nagle przestała być dla nich widoczna. Umbra w tym czasie podbiegło do dwóch strzelców z boku i w jednym momencie szybkim ruchem podcięła gardła obydwóm. Bezładnie padli chwytając się za krtań. Pozostali inkwizytorzy wyciągnęli odruchowo różnoraką broń białą. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Sro Sty 03, 2018 4:27 pm | |
| Fanny wreszcie dostrzegła na twarzy swojej rozmówczyni coś innego niż wyższość. Nie spodziewała się jednak tak szczerego, ciepłego uśmiechu. Na ten widok również i zielonowłosa się delikatnie uśmiechnęła. Ta dziewczyna, gdyby nie była dla Inkwizytorów Aniołem Śmierci, mogłaby się równie dobrze zająć wolontariatem na rzecz kogokolwiek. Ktoś, kto się uśmiechał w taki sposób nie mógł być złą osobą, co z kolei sprawiło, że panna Morland nieco zmieniła swoje spojrzenie na tę dziewczynę. Po chwili, na jej szyi spoczął naszyjnik z dosyć ciężkim szmaragdem. Głos jednak, mimo iż nieco bardziej przyjazny, wciąż miał w sobie ten chłód i dystans do drugiej osoby, te nuty wyższości, które tak irytowały panią detektyw. Nie miała jednak czasu na to, by zastanawiać się nad powodami, dla których Umbra była taka, a nie inna. Dostrzegła bowiem w oddali jakąś grupkę ludzi, którzy zmierzali w ich stronę. Ich jednakowe stroje przywodziły na myśl tylko jedno: Inkwizycja. Umbra poleciła jej, by uciekała do zamku, ale przecież już nie podlegała pod nią. Była jednym z klejnotów korony, więc podlegała wyłącznie pod Królową. Mogła zatem robić co jej się podobało. A teraz wolała tutaj zostać. Nie chciała dopuścić do sytuacji, w której poszłaby plotka, iż ona, jako nowa członkini, w chwili zagrożenia uciekła zostawiając Umbrę samą przeciwko dwunastu osobnikom. Niewątpliwie, Umbra dałaby sobie z nimi radę, tak Fanny musiała dbać o własną reputację. Poszła w stronę Inkwizycji, pośród której młodsza z czarownic już siała popłoch wysyłając dwie osoby na tamten świat. Wrogowie zaczęli wyciągać przeróżną broń białą począwszy od krótkich noży, na prawdziwych szablach i mieczach kończąc. Moc, jaką Umbra była obdarzona, była ciekawa. Zamiana w cień, wyłanianie się z cienia innych w błyskawicznym, skrytobójczym ataku. Ciekawe, ciekawe. Fanny chwilę tak stała, a w momencie kiedy wszystkie bronie były wyciągnięte, panna Morland zrobiła z siebie źródło pewnej grawitacji, która działała na określone przedmioty. W tym momencie była to broń biała, którą wyrwała z rąk mężczyzn, obróciła ostrzami w stronę właścicieli i tak je zatrzymała, aż nie zbliżyła się wystarczająco. Inkwizytorzy byli rozbrojeni, a więc niezbyt skorzy do walki z cieniem i człowiekiem, który pokonał ich tak szybko jednym ruchem. Stanęli więc w miejscu i podnieśli ręce do geście poddania. - Panowie. Was było dwunastu, nas dwie, więc myśleliście, że macie przewagę. Myliliście się jednak. Pozdrówcie w piekle pozostałych Inkwizytorów - powiedziała stojąc od mężczyzn ledwie dwa metry. Patrzyła w ich przerażone oczy, które zdały sobie sprawę z tego, co ich czeka. I w tym momencie Fanny odwróciła działanie swojej mocy. Zamiast przyciągnąć ich broń do siebie, odepchnęła ją sprawiając, iż miecze i cała reszta broni wbiły się w ciała dziewięciu z mężczyzn. Ci, którzy mieli szable, miecze czy inną broń dłuższą niż nóż zostali nawet przebici na wylot. Dziewięciu mężczyzn wylądowało na ziemi bez oznak życia. Krew z ich ran trysnęła zarówno na Umbrę, jak i na Fanny. Posoka spoczęła na jej sukni, twarzy oraz włosach. Pani detektyw oszczędziła jedną osobę, której nóż wylądował obok ciał towarzyszy. - A ciebie, panocku, przesłuchamy. - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, który w połączeniu ze scenerią oraz ze świadomością mocy obu kobiet, był przerażający. - Umbra, tego pana oddaję tobie.- powiedziała, po czym wyciągnęła papierosa i zapaliła go jakby nigdy nic. Fanny zachowywała spokój, ale to tylko dlatego, iż nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiła. Zabiła dziewięć osób jak pstryknięcie palcami, bez chociażby chwili zawahania. A to do niej jeszcze nie dotarło. Była w szoku, który sprawił, iż dziwnie się czuła, jakby była obserwatorem wydarzeń, a nie ich uczestnikiem. Zaciągała się raz po raz, a gdy pierwszy papieros się dopalał, od razu wyciągnęła drugiego i odpaliła go wyrzucając niedopałek i zgniatając go butem. |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Sro Sty 03, 2018 7:36 pm | |
| Już miała się zabawić. Uprawiać swój ulubiony sport, jednak plany te pokrzyżował nowy klejnot. Niesamowicie wręcz zdziwiła się, co prawda doskonale wiedziała że Fanny się nie wycofa ale za grosz nie spodziewała się wymordowania kilku osób przez tą niewinną osóbkę. Na chwilę wręcz zszokowana patrzyła na morze trupów wokół siebie, co najgorsze nie były to trupy spowodowane przez Umbrę. - Królowa nie poinformowała mnie że bez najmniejszego trudu potrafisz dziesiątkować oddziały, dostałam informację że od pewnego czasu wręcz nie chcesz zabijać. Jak widać się myliła - W tym momencie na twarzy Umbry pojawił się dziwny uśmieszek ale zaraz po nim zwyczajny uśmiech. Po chwili się otrząsnęła i dopowiedziała - Trochę szkoda że odebrałaś mi przynajmniej część zabawy z likwidowania tych szkodników - W tym momencie spojrzała pogardliwie na jedynego żyjącego inkwizytora. Próbował w tym momencie uciec czołgając się po ziemi. Podeszła z gracją i przebiła mu rękę na wylot swoim sztyletem przybijając go tym samym do ziemi. W tym momencie krzyk mężczyzny przeszył okolicę. Umbra sadystycznie się uśmiechnęła - Powiedz jak się nazywasz, jak nasz wytropiliście, albo będzie boleć jeszcze bardziej - W tym momencie dziewczyna wyciągnęła kolejny sztylet. I kiwała nim naprzeciwko oczy mężczyzny. Praktycznie że od razu powiedział że ma na imię John, dodatkowo okazało się że Umbra jest jedną z najbardziej poszukiwanych wiedźm, która jest priorytetem do zlikwidowania. Mało tego wielu agentów ją na ten moment śledziło. Jeden z nich zauważył ją gdy tutaj szła wtedy też wtedy wezwał ten oddział . Umbra gdy usłyszała wszystko co chciała usłyszeć zrobiła jedyną rzecz jaką mogła zrobić. Wyciągnęła sztylet z ciała mężczyzny, ten od razu zaczął uciekać. Jednak fiołkowo-oka od razu wiedziała co ma zrobić. Wycelowała sztyletem prosto w głowę uciekiniera, lecz przed tym napawała się chwilą egzekucji. Podeszła do trupa wyciągając z niego sztylet i tym samym kawałek mózgu. Zbliżyła się pewnie do dziewczyny, jej oczy wręcz biły po nocach fiołkowym światłem. - Wydaje mi się że musimy powoli się stąd zbierać, gdzie chcesz iść? Masz jakieś plany na dzisiaj? - Umbra powiedziała to serdecznym głosem, jakby przed chwilą zobaczyła najpiękniejszy widok w jej życiu. Fanny chyba już wiedziała skąd zachowanie Umbry i czemu raz jest wywyższająca się a raz jak widać po prostu zadowolona z swojej funkcji lub osiągnięć. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Sro Sty 03, 2018 11:49 pm | |
| Fanny stała otępiała po tym co zrobiła ledwo przetwarzając to, co mówiła do niej Umbra. Spojrzała na nią beznamiętnym wzrokiem i patrzyła się w ten sposób przez kilka nieznośnie długich sekund. Wtedy poruszyła ustami w taki sposób, jakby na nowo uczyła się mówić. - Bo...nie lubię. Ja...ja...ja musiałam to zrobić. - wyjąkała ledwie słyszalnie. Odetchnęła głęboko starając się przywrócić się do poprzedniego stanu. Wtedy to też Umbra powiedziała kolejne słowa, które zadziałały na kobietę jak kubeł zimnej wody wylanej prosto na głowę. Odebrała jej część zabawy? Dla niej zabijanie było zabawą? Przecież ci Inkwizytorzy też byli ludźmi, mieli swoje rodziny, które martwiły się o nich, wyczekiwały ich powrotu. Jak zareagują na wieść, że członkowie ich rodzin, ojcowie, matki, siostry, bracia, synowie, córki, już nigdy nie wrócą? Fanny zakończyła dziewięć żyć, ale zniszczyła ich w tym momencie o wiele więcej. Młodsza z kobiet natomiast wydawała się czerpać satysfakcję z zadawania bólu, śmierci. Z dawania złudnej nadziei na ratunek, na powrót do bezpiecznego domu. Ci Inkwizytorzy byli zwykłymi pionkami wykonującymi rozkazy innych. Ludźmi z wypranymi mózgami, których wystarczyło jedynie nawrócić na właściwą ścieżkę. Fanny nie przyglądała się, ani nie przysłuchiwała temu, jak Umbra torturowała i przesłuchiwała mężczyznę. Pogrążona była w myślach o własnym występku, o tym, iż trzeba będzie oddać zabitym ostatnią przysługę - oddać ich ciała rodzinom. Ale nie teraz. Nie w tym momencie. Gdy zielonowłosa dostrzegła, jak Umbra wyciągała z głowy sztylet wraz z kawałkiem mózgu, to zemdliło ją. Torsje żołądka były tak nagłe i gwałtowne, że kobieta zgięła się w pół i zwróciła cały obiad, który zjadła ledwie godzinę temu. Gdy żołądek zwrócił, co miał zwrócić, to panna Morland wyprostowała się, otarła usta haftowaną chusteczką, którą to zaraz wyrzuciła z obrzydzeniem. Rozejrzała się dookoła patrząc się na trupy, który były jej dziełem chcąc zapamiętać ten obraz. Obraz, który powinien prześladować ją co noc, a który Fanny wyprze ze swojego umysłu. Nie przyzna się nikomu, a zwłaszcza samej sobie, co zrobiła. Uda, że to się nie zdarzyło. Zerknęła jedynie na zadowoloną z siebie i z niej Umbrę, gdy ta pytała się o plany na wieczór, by chwilę później spojrzeć w dół na swoje ubranie. Wytarła ręce w sukienkę, po czym chciała wytrzeć twarz, ale jedynie rozmazała plamy krwi jeszcze bardziej. - To była moja najlepsza sukienka, dopiero ją kupiłam... -powiedziała, jakby nie rozumiejąc ostatnich słów czarownicy. Plany na wieczór? A czy to było istotne? Czy cokolwiek będzie miało teraz znaczenie? - Idziemy do ciebie. Muszę się przebrać, umyć i upić, a ja mieszkam za daleko, bym tak mogła paradować. Mam nadzieję, że ty mieszkasz gdzieś w okolicy. Masz whisky, jak rozumiem? - zapytała nie dając Umbrze w zasadzie absolutnie żadnego wyboru. Musiała ją wziąć do siebie na tę jedną noc. |
| | | Umbra Rubin
Liczba postów : 122 Join date : 01/05/2017
| Temat: Re: Drzewo Wisielców Czw Sty 04, 2018 9:55 am | |
| Widziała w jakim szoku była dziewczyna, wiedziała doskonale że nie chciała zabijać, lecz to zrobiła. Co chciała tym osiągnąć, czyżby chciała się wkupić z jakiegoś powodu w łaski Umbry, to dziewczynę zastanawiało. Jednakowoż mógł być to po prostu impuls. Usłyszała ledwie słowa Fanny jednak na nie nie zareagowała. Jeśli chodzi o zabijanie, tak morderstwa na inkwizycji były dla niej na swój sposób zabawą. Lata temu dała sobie postanowienie że do póki Inkwizycja będzie polować na wiedźmy ona będzie robiła to dokładnie w stosunku do niej. Tak inkwizytorzy mieli rodziny które musiały w tym momencie pochować swoich bliskich. Jednak co z rodzinami wiedźm które także przeżywały żałobę? Inkwizycja jakoś o nich nie myślała. Taką samą politykę stosowała kruczowłosa. Może i mogli się jeszcze nawrócić, jednak Umbra była pewna że każdy z nich był przynajmniej świadkiem egzekucji wiedźmy. Wielu zapewne samodzielnie wykonywało egzekucję, tym samym według niej zasługiwali na najwyższą karę. Którą wykonywała zazwyczaj jako kat. Po chwili wytarła swoją haftowaną chusteczką z logo rubinu krew z sztyletów oraz kawałek mózgu. Następnie rzuciła bezładnie ją na ciała. Musiała jakoś ukazywać kto był odpowiedzialny za te morderstwa. Kto się mści. Widziała jak zielonowłosa na ten widok zwróciła część posiłku. Umbrze zrobiło się odrobinę niedobrze ale wytrzymała. W zasadzie na swój sposób ciekawym było to że od widoku zwróconej treści robiło się jej nie dobrze, a czuła wręcz zadowolenie na widok trupów inkwizycji. Spojrzała następnie na zakrwawioną sukienkę dziewczyny. - Spokojnie u mnie znajdzie się kilka ładniejszych - odpowiedziała dosyć miło jednak znowu powracał charakterystyczny wygłos Umbry. Następnie dodała do dziewuchy. - A więc chodźmy, od razu uprzedzam że mieszkam w pałacu naszej królowej. Zapewniam że będziesz miała gdzie wypełnić wszystkie trzy czynności - odpowiedziała z lekkim uśmiechem ale także znanym tonem głosu. - W tym momencie obydwie poszły w kierunku zamku królowej. ztx2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Drzewo Wisielców | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|