IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Podnóża góry

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Astaroth
Połykacz ognia
Astaroth

Liczba postów : 397
Join date : 06/02/2016

Podnóża góry  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Podnóża góry    Podnóża góry  - Page 2 EmptyWto Lut 09, 2016 3:39 pm

First topic message reminder :

Podnóża góry  - Page 2 Kusakabe.Satsuki.full.497213

Leniwie wznoszące się ziemie pokryte gęstym lasem mieszanym, gdzieniegdzie naruszonym wybrukowanymi lub wydeptanymi ścieżkami, po których i tak mało kto chodzi ze względu na zakaz zapuszczania się wgłąb pasma górskiego. Mimo to, wstęp do tych okolic nadal jest dozwolony, chociaż las jest często patrolowany przez członków Inkwizycji.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t239-call-to-priests-and-call-to-gods-my-name-is-astaroth

AutorWiadomość
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Podnóża góry  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Podnóża góry    Podnóża góry  - Page 2 EmptySob Lip 15, 2023 8:53 am

Jeśli Leshico był skonfundowany, to teraz z kolei udzieliło się to Merveille.
No tak, człowiek.
To musiało być straszne – mieć rodzinę zamordowaną przez niewidzialnego wroga. Ale teraz Ambler nie mogła o tym za bardzo myśleć, nie gdy musiała jakoś udobruchać mężczyznę, a przy tym poradzić sobie z całą chmarą Koszmarków czekających na nich przed wejściem.
Uznała, że nie ma sensu tłumaczyć Leshico, o co chodziło. Zamiast tego pokręciła tylko głową.
- Nieważne, zapomnij o wszystkim, to był długi dzień i oboje jesteśmy zmęczeni. To wszystko teraz to sen – powiedziała, starając się naśladować dziewczynę, która kiedyś opiekowała się bandą ulicznych dzieciaków. Merveille widziała ją ostatni raz, gdy miała dwanaście lat i nie miała bladego pojęcia, czy jeszcze żyła. Prawdę mówiąc, nawet nie pamiętała jej twarzy, a imię… Jak miała na imię? Jakoś strasznie typowo. Mary Jane?
Nieważne. Ważne było uczucie, jakie wywoływała – bezpieczeństwo.
- Nie wydaje mi się, by udało nam się wejść na szczyt.
Prawdę mówiąc, od samego początku to wiedziała. Chciała tylko wyciągnąć kogoś z jego nudnego życia. No i się zabawić. Od tak dawna się nie bawiła. Chciała wejść jak najwyżej… ale to było dosyć egoistyczne. Wiedziała też, że Leshico tak tylko gadał o tym, że był od niej silniejszy, ale wolała nie ryzykować. Zdążyła skorygować swoją opinię o nim – nie był nudny, gdzie nuda oznaczała przewidywalność. A w wyprawie na szczyt dreszczyk emocji zapewniała sama wyprawa. Kompan, którego nie potrafiła do końca rozgryźć, był niebezpieczny.
Poczekała, aż ten zasnął – nie wyglądało na to, by był to mocny sen, ale musiało wystarczyć – po czym na kawałku papieru, przy gasnącym, niewielkim płomieniu rozrysowała otoczenie, amatorską mapę, która pozwalała na powrót do Wishtown, a także przejście całkiem bezpiecznie przez las – tak na wypadek, gdyby Leshico chciał wybyć z miasta. Ona z pewnością nie zamierzała się wychylać. Tak, musiała przepaść na kilka miesięcy. W sumie była jesień, mogła przeczekać zimę. Nie miała żadnych niedokończonych spraw w Wishtown, a jej współpracownicy byli przyzwyczajeni do tego, że mogła pojawiać się w gospodach, na czarnym rynku i po prostu rynku każdego dnia, by potem przepaść jak kamień w wodę. Może nawet zrobi sobie wycieczkę do sąsiadujących miast, zobaczy, co w trawie piszczy. Tak, dobry pomysł, zdecydowanie dobry pomysł.
Zostawiła mu mapę i prowiant. Została jeszcze jedna kwestia…
Popatrzyła z motywacją w oczach na zgraję Koszmarków. Wyciągnęła z torby kawałek materiału. Zerknęła podejrzliwie na Leshico. Usiadła do niego plecami i dyskretnie użyła mocy. Kawałek tkaniny odzyskał swój dawny kształt, nitki wydłużyły się. Teraz trzymała w ręku nowiutki kocyk. Który miał wkrótce zginąć w obronie ojczyzny.
Ognisko celowo nie było duże, wszak wielki ogień w jaskini to słaby pomysł. Teraz jednak Merveille pogrzebała w nim i dorzuciła, co tam jeszcze zostało. Potrzebowała dymu.
Machnęła kocykiem. Raz, drugi. W stronę wyjścia, w stronę Koszmarków. Przepędziła część, ale to było za mało. Podpaliła róg materiału, podbiegła bliżej wyjścia, zrobiła zamach i spróbowała uderzyć Koszmary. A potem jeszcze raz, i jeszcze, co musiało wyglądać absolutnie absurdalnie i niezgrabnie, ale żeby to pierwszy raz w życiu robiła coś brakującego gracji.
Wreszcie, zdyszana, rzuciła materiał o ziemię. Patrzyła, jak dogasa, a pozostałe stworki uciekają – przynajmniej na razie.
Nie było jeszcze widać słońca, gdy wzięła swoją torbę. Upewniła się, że trochę pieniędzy i prowiantu leżących na mapie nie pozwoli jej odlecieć.
- Do zobaczenia. Być może – mruknęła do śpiącego.
Czerń nocy zamieniła się w granat. Nadal do wschodu słońca brakowało jeszcze ponad pół godziny, gdy Merveille ruszyła samotnie do Tir Na Nog. Dla pewności wybrała jednak okrężną drogę, kilka razy zmieniając trasę i wchodząc w zakamarki, które pokazały jej zaufane wiedźmy. Wiedziała, jak zgubić potencjalny ogon.

z/t
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Leshico
Mistrz kowalstwa
Leshico

Liczba postów : 54
Join date : 13/10/2017

Podnóża góry  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Podnóża góry    Podnóża góry  - Page 2 EmptySob Lip 15, 2023 12:24 pm


Siedział oparty o wygibaśną, kamienną ścianę. Oczy mu się zamykały, lecz mając przed sobą kogoś niepoczytalnego, kto wyjmuje nóż bez powodu, mimo wszystko walczył — zasnąć czy też nie.
Wszystko potem już wydawało się tylko snem. Przez długie rzęsy widział, jak jego kompan żegna się i odchodzi. Jak zostawia mu okrycie. Znów został sam, znów wpadł w pułapkę pomagania komuś, a następnie wszystko zostało mu odebrane. Uśmiechnął się delikatnie na myśl, że już to przechodził; że choć sytuacja tragiczna, nie była mu całkiem obcą.
<< Handlarz półprawdami, a może... marzeniami. Może kupiłem właśnie jedno i zostałem oszukany tak jak każdy z jego klientów...>>>
Zasnął, ale tylko na chwilę, gdyż zbudził go znajomy zapach. Zapach siarki, stali i krwi. Siedział naprzeciwko wejścia, u którego rogów odcisnęły się znajome kolce na barkach niewidzialnego potwora. Chłopak spiął się i przydusił ciało do ściany, wstrzymując oddech. Nic to nie dało. Ciężki, głośny krok zrobił 2 powolne kroki i chwycił go za gardło. Uniósł do góry na ponad 2 metry. Choć chłopak nic nie widział, z pewnością spoglądał mu teraz z przerażeniem prosto w wielkie, potworze ślepia, szukając w nich ratunku. Machał nogami bezradnie, aż w końcu z przyciśniętym gardłem, z całej swojej odwagi, wydukał:
— Ty... nie żyjesz.
Postać potwora przeszła widzialna poświata, dzięki której przez sekundę Leshico ujrzał swojego nemezis, a również objaw nienawiści jego siostry. Koszmar uwolnił go z uścisku i zaczął się ulatniać, upuszczając ofiarę na twarde podłoże.
Podniósł się z głębokim wdechem i wytężył oczy. Był już ranek. Ptaszki ćwierkały. Cały czas leżał przy ścianie jaskini. Nieopodal było zgaszone ognisko. Przypomniał sobie, co było wczoraj.
<< Co zrobiłem? Czy to dlabtego, że go straszył? Czy żem zrobim coś com nie powinien? Cóż za niewidzialne potwory we mnie spowodowały, że znów zasłużyłem na samotność? >>
Uśmiechnął się na myśl, jaka mu przyszła. Czy Koszmary były jedynymi niewidzialnymi bytami, które nękały ludzi? Czyż sytuacja jak ta, która zdarzała się ludziom dość często, sytuacja w której nie zauważone zachowania sprawiają, że odsuwamy od siebie ludzi, nie były nawet gorsze. O dziwo również dotyczyły one głównie kobiet, które również są trzonem wiedźmiej rasy. Nawet bez Koszmarów, bez wiedźm, bez tego co od pół wieku nazywane jest nadprzyrodzonym, czy problem niewidzialnych zmór dobiegłby końca? Dla niego nie i tamtej nocy pomyślał, że te 2 sytuacje są bardzo podobne. Tak jak odrzucił od siebie Antoinnette, tak rodzina i otoczenie odrzuciło go przez niewidzialne siły.
Podniósł się i wystawił głowę z jaskini prosto w oślepiającą tarczę na niebie. Jego bark zasiadła ta sama małpa-koszmar, co wcześniej. Oboje ruszyli w podróż na szczyt. Bo co mu zostało? W przeciwieństwie do Merveille, która miała dom, tam gdzie zaszła, Leshico nie był taki silny — wszystkie ścieżki za nim już się zapadły, więc zostało mu tylko przeć do przodu.
O dalszyc etapach tej podróży można by napisać osobną książkę, o tym jakie dziwy przyszło mu zobaczyć na drodze. Zaczynając od całkiem niedaleko znalezionych poprzewracanych kamiennych posągach ludzi o dziwnych szatach, o zmieniającej się drastycznie florze, czym wyżej się zaszło i powodzie istnienia wiedźm w samym sercu góry. Powodzie, który umysł zwykłego kowala, jakim był Leshico, nie był w stanie zrozumieć, choćby go zobaczył na własne oczy.
Następnie zamieszkał w lasach nieopodal jaskini ostatniego człowieka, którego widział i został na jakiś czas pustelnikiem. Miał nadzieję, że nikt chcący jego krzywdy go nie znajdzie, ale także cichą nadzieję, że Merveille kiedyś powróci. Jak nie ona, to chociaż pod postacią ducha jeden z członków jego rodziny, w szczególności Anna, jego młodsza siostra, za którą tęsknił najmocniej.
Podnóża góry  - Page 2 2f1ad6f14eeaa3a1291ee99ff0837a5e599dc0ed
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t626-leshico-kowal#9380
Sponsored content




Podnóża góry  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Podnóża góry    Podnóża góry  - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Podnóża góry
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Lasy :: Wish Mountain-
Skocz do: