Imię i nazwisko: Prawdziwe to Amber Merveille Brown, lecz od pewnego pamiętnego dnia, jeśli musi się przedstawiać, używa nazwiska Merveille Ambler. Jest zbyt sentymentalna, by zupełnie zerwać z przeszłością.
Pseudonimy: Mer, Merv, dzieciak z prawie wszystkim i od prawie wszystkiego, przeklęta oszustka, a także wiele różnych mniej przyjemnych epitetów
Wiek: siedemnaście deszczowych wiosen, choć większość przedstawicieli płci obojga ocenia jej wiek na nie mniej niż dwanaście i nie więcej niż piętnaście lat
Rasa: czarownica
Grupa: wędrowcy
Ranga: Handlująca półprawdami
Zawód: Merv lubi o sobie mówić „handlarka i najemnik na pół etatu”. W jej uszach brzmi to dosyć dumnie, nieco tajemniczo. W praktyce pod słowem „handlarka” należy rozumieć „paser” - dziewczynie co prawda brakuje śmiałości (albo i głupoty), by osobiście włamywać się do domów i mieszkań, więc ogranicza się do sporadycznego kieszonkostwa, ale jeśli zaproponujesz jej trochę pieniędzy za przechowanie czegoś, by nie przyłapano cię z towarem, przytaknie na propozycję zdecydowanie zbyt ochoczo. Mer jednak dużo częściej zdobywa towar w bardziej legalny, lecz również niezbyt godny pochwały sposób — bierze z pozoru niewiele warte przedmioty znalezione na ulicy i w śmietnikach, by potem próbować je komuś wcisnąć. „Najemnik” z kolei oznacza chłopca na posyłki, złotą rączkę i tanią siłę roboczą. Gdy nikt nie chce skutecznego w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach sposobu na pozbycie się szkodników (z naciskiem na pozostałe dwa procent), prawie nowych rękawic ogrodniczych (z naciskiem na „prawie”) ani prawdopodobnie cennego naszyjnika (z naciskiem na „prawdopodobnie”), nawet malowanie czyjegoś płotu może być dobrym sposobem na zarobienie trochę pieniędzy.
Moce: Najlepszą nazwą, jaką wymyśliła Mer dla swoich zdolności, jest „druga młodość przedmiotów”. Dziewczyna może przywrócić rzecz stworzoną przez człowieka do takiego stanu, w jakim ta była w chwili stworzenia. Im przedmiot jest większy i w im gorszym stanie, tym dłużej to trwa. Można by powiedzieć, że Mer cofa czas — jeśli pozbędzie się dziury w materiale, po pewnym, niezbyt długim, czasie pojawi się ponownie dokładnie taka sama w dokładnie tym samym miejscu (im uszkodzenie było poważniejsze, tym szybciej przedmiot ponownie się zepsuje). Moc Mer tylko chwilowo rozwiązuje problem, jest jak półśrodek, a powiedzenie o naprawionej przez nią rzeczy „jest jak nowa” to półprawda.
Dziewczyna nie może użyć mocy dwa razy na tym samym przedmiocie — jedyne, co się zmieni to jej samopoczucie — przez pewien czas (jeden post) będzie bolała ją głowa.
Niewykluczone, że istnieje pewien skutek uboczny: Mer ze swoich mocy zaczęła częściej korzystać w wieku trzynastu lat i wtedy też jej proces starzenia się spowolnił.
Umiejętności:1. Od swojego opiekuna oraz na podstawie własnych obserwacji nauczyła się trochę o mowie ciała.
2. Potrafi szyć.
3. Jest dobrą aktorką, co nieraz jej się przydaje, gdy wpadnie w kłopoty.
4. Bić się co prawda nie umie, ale za to nie można odmówić jej szybkości i zwinności. Najlepszą obroną jest ucieczka!
5. Umie ugotować prawie każdą zupę. Inne potrawy to jednak dla niej czarna magia.
6. Zna kilka podstawowych francuskich słów i zwrotów. Nigdy nie czuła potrzeby nauczenia się więcej.
7. Potrafi jeździć konno.
8. Lubi majsterkować, co całkiem nieźle jej wychodzi.
9. Coś tam w pamięci zostało o etykiecie i tańcu...
Charakter: Teoretycznie nie powinna pozbierać się po pewnej traumie... Ale zaraz, jakiej traumie? Trudno uwierzyć, że ta ciekawska, towarzyska i energiczna dziewczyna miała kiedykolwiek jakieś większe kłopoty. Mer uważa, że człowieka powinno się oceniać nie przez pryzmat tego, co przeszedł, ale tego, jak się nauczył z tym sobie radzić. A ona chce przejść przez życie z uśmiechem, pomagając tym, którzy jej zdaniem na to zasługują! Jedynie w sytuacji zagrożenia dopuszcza do głosu swoją poważną, ostrożną część. Inaczej już dawno temu byłaby martwa.
Wygląd: Na pierwszy rzut oka trudno ocenić czy to chłopak, czy dziewczyna. Niezbyt wysoka, wyglądająca na mniej lat niż ma, drobna i z obciętymi na krótko, rudobrązowymi włosami Mer mogłaby udawać chłopca przed mutacją. Odgadnięcia jej płci nie ułatwiają noszone przez dziewczynę dosyć luźne ubrania, które sprawiają, że i tak niewielki biust jest prawie w ogóle niewidoczny. Wszelkie wątpliwości może rozwiać jedynie sama zainteresowana, jednakże zazwyczaj jej jedyną odpowiedzią na pytanie jest łobuzerski uśmieszek (który i bez tego często widnieje na jej twarzy), a jasnozielone oczy patrzą na drugą osobę z rozbawieniem. Często idzie to w parze ze zmarszczeniem drobnego noska. Mer nie przeszkadzają częste błędy popełniane przez innych, zwłaszcza gdy pytający to członek Inkwizycji — w końcu czarownice to przede wszystkim kobiety, więc chłopiec nie wzbudza zbyt wielkich podejrzeń. Już same torby noszone przez Mer przy pasie wystarczająco rzucają się w oczy, po co wywoływać dodatkowe zainteresowanie?
Historia:Mężczyzna zmierzył wzrokiem siedemdziesięciolatkę o nienagannej fryzurze i takim też stroju, która nieudolnie starała się ukryć swoje zaaferowanie.
- Zatem... co panią do mnie sprowadza?
- Bardzo dobrze znał pan rodzinę Brown...
- Ani bardzo, ani nawet dobrze. Od lat nie utrzymuję z nimi kontaktu. Proszę przejść do meritum.
Zmieszana staruszka na chwilę spuściła wzrok, lecz zaraz podniosła głowę.
- Dwa lata temu świętej pamięci pani Alexandra zmarła przy porodzie. Tydzień temu spotkał się z nią po drugiej stronie jej mąż. Nieszczęśliwy wypadek.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- Ich siedmioletniego syna przygarnął brat pana Brown, a najmłodszą córkę cioteczna babka od strony matki. Problem jest z czteroletnią Amber Merveille. Powiem wprost: proponuję panu, by to pan się nią zajął.
- Inaczej pani będzie zmuszona ją przygarnąć, jak mniemam?
- Cóż, tak... Inni nie mogą z różnych przyczyn, ja do najmłodszych nie należę, a oddanie... młodej damy do sierocińca byłoby w złym guście.
- Nie mogą czy nie chcą? Dlaczego akurat to dziecko to taki problem?— Zrobił krótką pauzę. — Merveille to „cud” po francusku, o ile się nie mylę.
-Tak... bo jej narodziny były cudem. Widzę, że nie zataję nic przed panem... To bękart. Nikt tego nigdy nie potwierdzi wprost, ale każdy to wie, dziewczynka urodziła się wtedy, gdy małżeństwo przechodziło kryzys. Nie jest podobna ani do matki, ani nawet do ojca, ale za to ma identyczne włosy i oczy jak pewna dziw... — Odchrząknęła. Powiedziała o kilka słów za dużo. Nie potrafiła kłamać.
- I to wszystko? Mieszkam na tyle daleko, że praktycznie nikt tu nie zna Brownów ani ich problemów... ale jest jeszcze coś, prawda?
Kobieta zacisnęła palce na sukni. Chciała coś wymyślić, ale w końcu doszła do wniosku, że i tak jest już na straconej pozycji. Westchnęła.
- To dziwne dziecko... straszne... Mówi, że coś widzi, opisuje to szczegółowo, wskazuje miejsce, gdzie nic nie ma...
- Czy to, co opisuje, wzbudza... strach?
- W praktycznie każdym... poza nią samą.
Mężczyzna wstał. Zamyślony chodził w tę i z powrotem. Matka pewnie była nosicielką, ale nigdy nie spotkała Koszmaru, inaczej raczej nie podjęłaby się takiej pracy... Pytanie tylko, czy dziewczynka... Cóż, jako Grabarz chyba powinien się tym zainteresować.
- Dobrze. Zajmę się nią.
***
Dziewczynka wniosła wiele radości do domu kawalera. Poza widzeniem trochę więcej niż inni była zwykłym dzieckiem i wszystko wskazywało na to, że dołączy do Inkwizycji, do odpowiedniej szkoły poszła z entuzjazmem. Jednakże, gdy miała siedem lat, przez przypadek odkryła swoje moce, które pokazała mężczyźnie. Oboje byli przerażeni, bo wiedzieli, co to oznacza. Miesiąc później znaleziono martwego Grabarza w jego własnym domu. Eksperci stwierdzili, że popełnił samobójstwo. Dziecko przepadło jak kamień w wodę. Przez kolejne lata w różnych miastach widziano wśród innych bezdomnych, młodocianych złodziejaszków zielonooką dziewczynkę o rudobrązowych włosach, ale kto powiązałby to ze sprawą sprzed lat...
***
- Czyli mówisz, że gdzie mogę znaleźć tego dzieciaka?
- Często kręci się po różnych uliczkach albo po Pchlim Targu.
- Dziwne, nie słyszałem o nim do tej pory...
- Chyba przybył niedawno do Wishtown, tak z kilka tygodni temu... i szybko się zadomowił, wygląda na to, że już całkiem dobrze zna to miasto.
Ciekawostki:1. Gdy chodziła do Akademii im. św. Rozalii i nie wiedziała jeszcze o swoich mocach, chciała zostać Balsamistą.
2. Jej opiekun pochodził z rodziny robotniczej i choć awansował społecznie, trudno mu było zmienić sposób myślenia i pewne nawyki, które podchwyciła Mer.
3. Choć była już w dwóch związkach, żaden z nich nie przetrwał zbyt długo. Ot, chwilowe zauroczenia.
4. Niewykluczone, że ktoś właśnie w tym momencie nosi perukę z jej włosów. Ścięła je i sprzedała miesiąc przed przyjazdem do Wishtown, bo pilnie potrzebowała pieniędzy.
5. Żywi bardzo mieszane uczucia do Inkwizycji.
6. Jej prababka od strony ojca była Francuzką.
7. Ma niewielką wadę wzroku.
8. Koszmary ją fascynują.