|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Pokój przesłuchań Nie Kwi 09, 2017 1:14 pm | |
| - Selene napisał:
- Pokój przesłuchań, zwany również pokojem zwierzeń. Tak, to całkiem przyjemna nazwa dla miejsca wypełnionego po brzegi wymyślnymi narzędziami tortur, zalanego również ciepłem wiecznie żarzącego się kominka, ewidentnie nie w celu zadbania o komfort przesłuchiwanej. Pomieszczenie, w którym wyznasz, ba - wykrzyczysz na głos swoje grzechy, a właściwie nie tylko swoje, bo przyznasz się do wszystkiego, co jest ci zarzucane, łącznie z zamachem na królową Wiktorię.
Pokój umieszczony jest przy lochach, w najciemniejszych inkwizycyjnych piwnicach. Co z tego, odbijane echem o kamienne ściany, wrzaski torturowanych wiedźm często słychać u samych bram siedziby. Ku uciesze Inkwizytorów.
|
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Kwi 09, 2017 7:22 pm | |
| Wydawało jej się, że spędziła wieczność na zimnej, twardej posadzce. Leżała bezwładnie ze skutymi za plecami rękoma, słuchając przeraźliwych wrzasków i płaczu... Tkwiąc w poczuciu osamotnienia i zdrady. Nie spała od dawna, nie pozwalał jej na to ból poranionych kajdanami nadgarstków i obolałych stawów. Być może już wariowała. Być może już umierała, w ciszy, nim ktokolwiek zdążył wydać nad nią sąd. Nagle rozległo się skrzypnięcie ciężkich drzwi, całkowicie niewidocznych w mroku. Do celi wpadła wąska smuga światła, lecz zaraz zniknęła, częściowo przesłonięta potężną sylwetką. Przyzwyczajona do ciemności kobieta nie była w stanie rozpoznać kształtów, lecz nie dano jej przywyknąć do ponownego widzenia. Przybysz szybko zarzucił worek na jej głowę, nie siląc się na delikatność, a w następnej chwili wywlókł więźniarkę z pomieszczenia. Minęła dłuższa chwila, nim umysł czarownicy otrzeźwiał. Nie widziała nic, jednak doskonale wiedziała, dokąd ją zabierają. Na przesłuchanie. Zobojętniała całkowicie, pozwalając się ciągnąć, chociaż strażnik raz po raz zmuszał ją do chodzenia o własnych siłach. Na próżno. Na kolanach czarownicy prędko pojawiły się świeże otarcia, lecz już nawet nie czuła pieczenia uszkodzonej skóry. Ręce bolały o wiele bardziej. Wkrótce miała poznać o wiele gorszy ból... Dotarli na miejsce. Inkwizytor miał już dość patyczkowania się z więźniarką, więc pchnął ją brutalnie na krzesło, zaledwie chwilę wcześniej zdejmując ciężkie kajdany. Sapnęła cicho i automatycznie przycisnęła poranione nadgarstki do siebie, lecz mężczyzna nie był łaskawy; silnym szarpnięciem odciągnął kończyny od ciała i umieścił w wyznaczonych miejscach, by zaraz przykuć je do poręczy krzesła. To samo stało się z nogami czarownicy. Choć wszystko zdawało się być gotowe, przystanął jeszcze na moment. W milczeniu. W bezruchu. Nagle z całej siły spoliczkował kobietę. Pod wpływem ciosu odwróciła głowę w bok, lecz nie zareagowała w żaden inny sposób. Mężczyzna nie oczekiwał niczego więcej. Nie był jej katem, chciał po prostu wyrazić w ten sposób swoją nienawiść do wiedźm. Skoro już jego żądza została zaspokojona, zdecydował się pośpiesznie wyjść, pozostawiając czarownicę w samotnym oczekiwaniu na swoje przesłuchanie. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Sro Kwi 12, 2017 10:02 pm | |
| Świeżo upieczony kat. Ledwie dostała swój szary płaszcz, ledwie przydzielono jej broń. Pamiętała słowa wypowiedzianej przysięgi, jakby ceremonia miała miejsce wczoraj. Jeszcze nic nie zdołało ugasić piekącego zapału i nic nie wskazywało, że kiedykolwiek nastąpi ta chwila. Była zaangażowana do granic możliwości, nadgorliwa i gotowa oddać swoje życie dla najmniejszej zachcianki przełożonych. A dziś los zdawał się do niej uśmiechnąć. „Dobrym ludziom i niebo sprzyja”, mówiła, jak lubiła to sobie powtarzać, a nie zwykła stosować tak poważnych zabiegów jak ironizowanie. Po kilku dniach bezczynności, wypełniania raportów i ogólnym (i jakże ją drażniącym!) lenistwie, dostała najprawdziwszy dar. Jeden z katów, doświadczonych stażem nie mógł przeprowadzić przesłuchania. Z braku laku, a może by dać szansę nowej osobie na tym stanowisku, zadanie zostało ostatecznie przyznane w spragnione działania rączki Selene. Odebrała dotyczące przesłuchiwanej wiedźmy dokumenty, studiując je pilnie na krótko przed samym wywiadem, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. W drodze do lochów ze swoją torbą pełną „narzędzi” mamrotała pod nosem wspominki z czasów akademii; te same, które wyczytała w podręcznikach nie tak dawno temu. Czy powinna się stosować zaleceń i zacząć przesłuchanie po dobroci? Cierpliwość nigdy nie była mocną stroną Selene. Zobaczmy, z kim będziemy mieć do czynienia… Zeszła na oświetlony pochodniami korytarz. Dostrzegła czekającego na nią grabarza, mężczyznę w sile wieku, na widok którego skrzywiła nos, choć było to za sprawą okropnego zapachu wilgoci, który w danej chwili uderzył ją w nozdrza. Zatrzymała się w sporej odległości od niego, nie podając dłoni na przywitanie, a kiwając lekko głową. - Selene Torment, kat – przedstawiła się możliwie krótko, obdarzając go badawczym spojrzeniem. Nie znała go osobiście, wiedziała o nim tyle, co mógł powiedzieć (zapewne) kolor jego płaszcza. – Wiedźma jest już na miejscu? – zapytała, i jeśli uzyskała odpowiedź twierdzącą, pozwoliła sobie ruszyć przodem do wskazanego pokoju. Zimno. Śmierdziało. I o dziwo, Selene czuła się jak w domu. Przyjemne światło migotało z niedomkniętego piecyka, służącego nie ku ogrzewaniu przesłuchiwanej, a rozpalaniu do czerwoności stali w celach czysto praktycznych. Uśmiechnęła się, w półmroku dostrzegając przykutą do krzesła młodą kobietę. Nie spieszyła się. Powolnym ruchem pozbyła się szarego płaszcza i torby, odkładając je na stół, który niegdyś służył do rozciągania skazanych. Została w samych bryczesach, skórzanych butach, białej koszuli z podwiniętymi rękawami i opinającymi ją szelkami. Całość jej chłopięcego wyglądu dopełniały krótko ścięte, kasztanowe włosy, nie sięgające jeszcze za uszy. Nie wyjmowała nic z torby. Jeszcze. Kiwnęła ukradkiem do grabarza, dając mu znak, że mogą zaczynać. Z łoskotem przyciągnęła sobie krzesło bliżej przesłuchiwanej, zasiadając całkiem blisko niej, na przeciw. Obejrzała ją, oceniając prędko stan kobiety. Nie dotknęła jej, nie zbliżała się bardziej. Zapytała na przywitanie, przyciszonym głosem, który mógłby być brany za współczujący: - Ile tu już jesteś? Od ilu dni się nie wysypiasz? – przyjrzała się kobiecie z zainteresowaniem, jakby w rzeczywistości było to istotną kwestią na przesłuchaniu. Co chciała tym osiągnąć? Wolała sprawdzić, na czym stoi. Nie spodziewała się odpowiedzi, choć jej nastawienie mogło sprawiać wrażenie, jakby chciała ją odesłać do łóżka. Zaczęła więc niewinnie, czekając na prowokację. I powód do rozpoczęcia tego, po co tu przyszła.
|
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pią Kwi 14, 2017 11:51 pm | |
| Przydzielony grabarz nie musiał długo czekać na młodą Selene. Od razu zmierzył kobietę czujnym spojrzeniem i zarejestrował skrzywioną minę, której w żaden sposób nie skomentował. Nie mógł być pewien powodu grymasu, jednak nie wpływało to w żaden sposób na opinię grabarza o świeżo upieczonych inkwizytorkach: nic nie warte, póki nie udowodnią swojej przydatności. Kiedy Selene zatrzymała się i przedstawiła, odpowiedział jej tym samym gestem. - Sir Felix Morvell. To przyjemność panią poznać, pani Torment. Nawet w tak groteskowych okolicznościach mężczyzna czuł się zobowiązany okazać dobre wychowanie. Sądząc po jego eleganckim, a zarazem modnym ubiorze i nienagannej dykcji, Selene mogła mieć pewność, że nie kłamał co do swojego szlacheckiego tytułu. Zaraz po wymienieniu uprzejmości odpowiedział twierdząco na pytanie kobiety i pozwolił jej pójść przodem. Nie zaszczycił przesłuchiwanej najmniejszym spojrzeniem, tylko od razu zajął swoje miejsce, rozkładając wszystkie potrzebne papiery i dokumenty. Wiedźma zarejestrowała pojawienie się dwóch osób w komnacie, bardziej słuchem, aniżeli wzrokiem, jednak nie zareagowała, nawet nie drgnęła. Siedziała w bezruchu tak, jak pozostawił ją strażnik, niewidzące spojrzenie wbiwszy w podłogę. Pozostała obojętna nawet na bliski ruch Selene, gdy ta przysunęła sobie krzesło. Cóż było tu ukrywać, czarownica sprawiała wrażenie kogoś, kto został już doszczętnie złamany. Rude włosy, niegdyś piękne i długie, ścięto niemalże tuż przy skórze. Nie mogła przebywać w lochach długo, gdyż jej ciało zachowało jeszcze zdrowe kształty, jednak wyczerpanie widocznie malowało się na twarzy czarownicy. Jakby tego było mało, siniaki i otarcia znaczyły skórę nie tylko tam, gdzie odsłaniała ją pokutna suknia. Wygląd wiedźmy był iście żałosny, a zarazem typowy dla tego miejsca. Grabarz, widząc znak kata, nie zwlekał dłużej z rozpoczęciem przesłuchania. Głośno i wyraźnie wyrecytował formułę, dobierając tylko odpowiednie dane. - Rozpoczynam przesłuchanie Hope Hamilton, oskarżonej o uprawianie czarnej magii i podejrzanej o działanie na szkodę Inkwizycji oraz społeczeństwa Wishtown. Akta sprawy zawierają dowody na plugawienie się czarami. Czy przyznajesz się do zbezczeszczenia swojego istnienia? Tylko prawda i szczery żal pozwolą ci doznać łaski odkupienia. Umilkł na krótką chwilę, uważnie zapoznając się z pewną adnotacją na dokumencie. Pod wpływem jej treści zdecydował się zadać jeszcze jedno pytanie. - Czy Hope Hamilton to twoje prawdziwe nazwisko? Na tych słowach zakończył swoją przemowę, oczekując odpowiedzi wiedźmy. Z wewnętrznej kieszeni tużurka wyciągnął stalówkę na obsadce, gotów zanotować każde słowo. Te jednak nie nadchodziły. Czarownica wciąż nie reagowała, choć przez przyciszone pytanie Selene drgnęła lekko. Jeśli inkwizytorka dostatecznie uważnie przyjrzała się pochylonemu obliczu przesłuchiwanej, mogła dostrzec niejasny grymas, w którym kpina mieszała się z rozpaczą. Bezczelnie ignorowała interrogację czy też pobyt w lochach wpłynął na jej zdrowie? Grabarz oczekiwał w milczeniu, zdając się całkowicie na decyzję Selene. W końcu jej rolą było rozwiązanie języka więźnia. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Sob Kwi 15, 2017 2:56 pm | |
| Miała ochotę przedrzeźniać go groteskowo, parodiując nadęty ton, czego oczywiście nie uczyniła, bo choć nie grzeszyła inteligencją, wciąż potrafiła zachować te resztki manier, jakie powinny ich obowiązywać. W myślach zaś nazwała go zarozumiałym bufonem, z którym nie zamierzała zamienić ani jednego nadprogramowego słowa. Irytował ją samą obecnością, swoją nienaganną formułką, doskonałą w każdym calu. Och, wiele by dała, by zostać z wiedźmą sam na sam. Przyglądała się jej uważnie, rejestrując każdą najmniejszą ranę na jej niegdyś pięknym ciele, teraz wzbudzającym jedynie politowanie. Doskonale widziała zrezygnowanie i obojętność młodej kobiety na wszystko, co ją czeka. Nie sądziła, że kolejne tortury przyniosą efekty. Wbrew rosnącemu napięciu, świerzbiących Selene dłoniom i chęcią upokorzenia wiedźmy po raz ostatni, postanowiła zachować chłodny spokój. Wstała powoli, nie przerywając ciszy, jaka zapadła po zadanym przez grabarza pytaniu. Obdarzyła wzrokiem swoją torbę z narzędziami, lecz nie sięgnęła do niej. Zamiast tego wolnym krokiem zaszła siedzącą wiedźmę od tyłu, dłonie opierając o podłokietniki i pochylając się nad nią, aż tamta mogła poczuć na sobie oddech inkwizytorki. Niegdyś bała się zadawania bólu. Serce Selene podskakiwało na każdy odzew: krzyk, płacz i błaganie o litość, odbijające się wewnątrz jej głowy jak echo. Nie urodziła się taka. Zaczęła odczuwać satysfakcję z niesionego bólu dopiero po przebrnięciu przez najgorsze piekło akademii. Po przywyknięciu. I zobojętnieniu. Stawiała jednak pierwsze kroki na swoim stanowisku i póki co bała się nadużywać władzy. Przesłuchania zwykła rozpoczynać od podręcznikowej formułki, którą mogłaby głosić przez sen, chociaż bóg jeden wiedział, o ile bardziej przemawiały do niej łopatologiczne rozwiązania. Przemówiła cicho, ledwie dosłyszalnym szeptem, wprost do ucha skazanej: - Wiele wycierpiałaś… - zaczęła, zza pleców wiedźmy obdarzając wzrokiem grabarza, mając nadzieję, że nie przerwie jej sztuki. – W takim stanie nie dojdziesz nawet na stos – skomentowała, jakby chcąc pomóc odpowiedzieć na pierwsze z zadanych pytań. – Nie wyjdziesz stąd jednak żywa. Nie myśl sobie, że kiedykolwiek jeszcze zakosztujesz wolności. Jednak… Mogłabym zapewnić ci czystą, godną śmierć. Potrafię uczynić to tak, abyś nie czuła więcej bólu – zaoferowała delikatnie. Owszem, potrafiła pomóc jej zejść z tego świata, nie przysparzając wiedźmie więcej cierpienia, co nie oznaczało, że planowała to robić. Nie byłaby w stanie odmówić sobie przyjemności, gdyby osiągnęła postawiony cel. W nagrodę. I tak z trudem hamowała obrzydzenie w głosie. - Nie uważasz, że tyle wystarczy? – zapytała, starając wyperswadować, aby oddała jej odpowiedzi po dobroci. – Możemy porozmawiać. Tylko tyle. Opowiesz mi na pytania. Nie musisz dłużej cierpieć – szeptała, zupełnie ignorując grabarza. – A później zakończę twoje męki – dodała tak cicho, aż sama wiedźma ledwie dosłyszała wypowiedź. Odsunęła się od niej, przestępując krok i znajdując się naprzeciw skazanej. Oczywiście, nie zamierzała wchodzić w jakiekolwiek układy z wiedźmą. Po spełnionym zadaniu i tak wzięłaby od niej, co jej się należało. Dłoń ułożyła na poręczy krzesła naprzeciw czarownicy. Tym razem odezwała się głośniej: - Podaj swoje prawdziwe miano – rozkazała, z góry zakładając, że te, które wyczytała z jej akt nie może być prawdziwe.
|
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Czw Kwi 27, 2017 6:15 pm | |
| Grabarz uważnie obserwował poczynania Selene, gotów w razie czego powtórzyć pytanie, upomnieć wiedźmę jedną z formuł lub... złajać samą panią kat, gdyby jego zdaniem zachowała się niewłaściwie do sytuacji. Poruszył się nieznacznie, gdy kobieta pochyliła się nad skazaną i zaczęła szeptać jej do ucha niezrozumiałe dla Felixa słowa. Ten jeden raz przymknął oko na takie działanie, jednak wbił w Selene wzrok pełen niemego ostrzeżenia, który musiała zauważyć, gdy na niego spojrzała. Pozwalał jej na własne metody? Być może. Nie wahałby się jednak ani chwili, gdyby Torment jawnie złamała zasady. A przynajmniej większość z nich. A wiedźma w końcu zareagowała, jednak nie tak, jak mogłaby chcieć tego Selene. Kiedy tylko kat zaczęła szeptać, Hope odsunęła głowę na tyle, ile mogła. Niezależnie od tego, czy inkwizytorka mówiła prawdę, skazana nie chciała jej słuchać. Nie chciała słuchać, nie chciała współpracować, nie zamierzała znów zaufać. Wbrew temu dotarł do niej cały monolog, który podsumowała tylko jednym, bardzo cichym prychnięciem. Selene jeszcze tego nie wiedziała, choć mogła się już powoli domyślać; przesłuchiwana cieszyła się opinią osoby lojalnej i dochowującej tajemnic. Wzrok wciąż wbity w podłogę był przejawem buntu, choć nie tylko niego. Torment mogła nęcić ją wieloma kłamstwami, a i tak nie osiągnęłaby swojego celu. - Hope Hamilton to moje prawdziwe nazwisko - odezwała się w końcu po raz pierwszy, głosem wypranym z jakichkolwiek emocji. Po chwili dorzuciła ciszej, bardziej do siebie: - Nie w mojej magii tkwi grzech... - W spisie ludności Wishtown nie widnieje taka osoba. - Grabarz zareagował bardzo szybko, od razu dając wzrokiem znak Selene. - Czarownico, wiem, że zło cię zaślepia i sprawia, że twój język bluźni, jednak odwołuję się do resztek twego człowieczeństwa: mów prawdę! Po tych słowach znów się wycofał, oczekując posunięcia Selene bądź Hope. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Sob Maj 06, 2017 11:47 pm | |
| Zaintrygowała ją. Nie powinna, ale chciała dowiedzieć się więcej; pociągnąć ją za język, zaczynając od mniej istotnego dla sprawy tematu. Odjęła dłoń od krzesła, rzucając wiedźmie ostatnie, zainteresowane spojrzenie i udając się w stronę swojej torby i płaszcza, co dla skazanej nie wróżyło bezbolesnej rozmowy. Nie otwierała skórzanych pasków, z bocznej kieszeni wyjmując jedynie niepozorny, długi na długość dłoni futerał. Powoli, bez najmniejszego pośpiechu. Otworzyła opakowanie, mając nadzieję, że kobieta umiera z przerażenia i niepewności. Na samą myśl, kąciki jej ust pobiegły łagodnie ku górze. Z futerału wyjęła niewiele cieńszą od pióra, długą na mniej niż pięć cali igłę, zamkniętą z każdej strony ostrą końcówką. Równie nieszczególną, zwłaszcza, że całe pomieszczenie było zasłane osobliwymi narzędziami tortur, na pierwszy rzut oka gotowymi sprawić niemożliwy dla ludzkiego pojęcia ból. Przyrządy do chłosty, piętnowania i miażdżenia. Wszędzie, na wyciągnięcie ręki. Chłodny metal i kamień miały przyczynić się do największej zdrady – własnych przekonań, wszystkiego, w co się wierzyło i co się kochało. Igła jednak nie zwiastowała niczego złego. Ot, przecież każdy ze zgromadzonych w pomieszczaniu słyszał już o szczepieniach. Ból był znośny, przeciętny człowiek mógł przejść przez chwilowe nakłucie bez wykrzywienia warg. Ani wiedźma, ani grabarz nie wiedzieli jeszcze, co knuje Selene, ale jedno było pewne – nie zamierzała bawić się w lekarkę. Po prostu… ceniła sobie bardziej wysublimowane metody tortur, zwłaszcza gdy skazana miała się jeszcze dobrze, kontaktując ze światem rzeczywistym w sposób zadowalający. Usiadła na przytarganym wcześniej krześle, naprzeciw kobiety, upierającej się przy ewidentnym kłamstwie. Bawiąc się igłą między palcami, zadała proste, ciche pytanie, decydując się na odejście od sedna: - Co uważasz więc za swój grzech? – nie mogła się powstrzymać, choć spodziewała się, że jeśli jakakolwiek odpowiedź padnie; sprowokuje ją. Po chwili westchnęła ciężko, jakby z trudem i niechęcią zabierając się do pracy. Nachyliła się nad wiedźmą, łokcie opierając o własne kolana, a następnie wyciągając ręce, aby ująć prawą dłoń skazanej. Powoli. Niemalże delikatnie. - To nie musi się tak skończyć… - próbowała jeszcze przyciszonym tonem. – I tak powiesz mi wszystko. Decyzja należy do ciebie: czy spróbujesz do dobroci, czy wykrzyczysz prawdę pomiędzy błaganiami o litość – wzruszyła ramionami, udając bierną, choć wewnątrz nie mogła się już doczekać ciągu dalszego przesłuchania. Ofertę współpracy miała za sobą, spełniła swój katowski obowiązek. Jeśli sztuczka tym razem nie zadziała, będzie mogła przejść do tego, do czego została stworzona. Jedną dłonią podniosła jej palec, odrywając go od podłokietnika drewnianego krzesła. Nie musiała używać siły; łańcuchy dobrze spełniały swoją rolę. Wiedźma nie miała gdzie uciekać, przed tym, co miało nastąpić. Przytknęła końcówkę igły dokładnie pod paznokieć kobiety, naciskając łagodnie. Obdarzyła ją wyczekującym spojrzeniem, dając jej ostatnią szansę. Jeśli nie uzyskała prawidłowej odpowiedzi, wbiła ostrą końcówkę w całkiem wrażliwe miejsce – pod płytkę paznokcia, z każdą chwilą napierając mocniej. - Zdradzisz mi swoje prawdziwe miano? - ponowiła pytanie, ledwie potrafiąc ukryć rosnąca satysfakcję. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Maj 14, 2017 5:17 pm | |
| Czy Hope umierała teraz z przerażenia? Och, bynajmniej. Pustym wzrokiem wpatrywała się w kawałek podłogi przed sobą, a jej twarz nie wyrażała głębszych emocji, jedynie od czasu do czasu wykrzywiał ją jakiś mimowolny grymas. Kontakt czarownicy z inkwizytorami i reakcje na ich czyny ograniczały się niemalże do minimum; kobieta zdawała się być całkowicie zobojętniała na to, co lada moment ją czeka. Nie zaszczyciła spojrzeniem Selene, gdy kat wróciła na przygotowane sobie miejsce, jednak o dziwo podjęła się dialogu. - Naiwność. Ufność - odpowiedziała tym samym, bezbarwnym tonem, którym przemówiła wcześniej. Selene zapewne domyśliła się, co na myśli miała czarownica, wydana na pastwę Inkwizycji przez męczennicę. Grabarz, chociaż nie chciał jawnie się wcinać, chrząknął wyraźnie, nakazując powrót do wcześniej zadanych przez niego pytań. Kiedy Selene chwyciła dłoń przesłuchiwanej, być może została zaskoczona jej bezwładnością i wiotkością. Hope odwróciła jedynie głowę bardziej w bok, daremnie próbując się odseparować od zbliżających się tortur. - To się zawsze tak kończy, czyż nie? - wycedziła przez zaciśnięte zęby. A jednak się obawiała. Torment z pewnością mogła wyczuć delikatne drżenie kończyny, którą trzymała. Przytknięcie igły pod paznokieć pozwoliło czarownicy lepiej przygotować się na falę bólu, niż gdyby kat zdecydowała się wbić ją z zaskoczenia. Hope zacisnęła mocniej zęby i przymknęła powieki, jednak na nic się to zdało: gdy tylko metal naruszył wrażliwą tkankę, czarownica instynktownie szarpnęła ręką, chcąc zabrać ją jak najdalej od źródła bólu. Zduszony okrzyk wydarł się spomiędzy jej warg, a zaraz po nim siarczyste przekleństwo, jakiego nikt nie spodziewałby się po niewieście w tych czasach. Im głębiej wchodziła igła, tym bardziej napinało się całe ciało kobiety, jednak odpowiedź na pytanie Selene nie padła. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Maj 14, 2017 9:16 pm | |
| Zadrżała na jej odpowiedź. Zacisnęła silnie zęby, powtarzając sobie już po raz wtóry w duchu, że musi się kontrolować. Nie mogła przesadzić. Jeszcze nie. Nie zdobyła żadnego istotnego faktu, wiedźma nie chciała nawet podzielić się swoim przeklętym imieniem! A ona… ona musiała się pokazać z jak najlepszej strony. Powstrzymała dłoń, która aż ją świerzbiła. Wykonała paskudny uśmiech, siląc się na spokój. - Czytałam o twoim przypadku. Biedna… Osoba, której zaufałaś sprawiła, że trafiłaś do inkwizycyjnych lochów? Grała twoją przyjaciółkę? Sąsiadkę? A może zaginioną siostrę? – uśmiechnęła się, a jad w głosie Selene był wyczuwalny jak nigdy dotąd. – Fiona, ach… Chociaż ty znałaś nią pod innym imieniem, jeśli się nie mylę? – obnażyła zęby, usiłując załapać ze skazaną kontakt wzrokowy. Specjalnie, na każdym kroku chciała pokazać swoją wyższość nad wiedźmą, łącznie z tą błahą wiedzą – ona znała jej imię. Prawdziwe czy nie, z żywą przyjemnością zamierzała przypomnieć to, czego jej rozmówczyni z pewnością nie zapomniała. Została oszukana. Zdradzona. Wykorzystano jej zaufanie i odwrócono przeciwko niej. Selene aż zagryzła wargi z uciechy. Początkowo uniknęła odpowiedzi. Inkwizytorki, w przeciwieństwie do skazanej, nikt nie zmuszał, aby jej udzieliła. Zajęła się palcami kobiety, z należytą pasją i oddaniem, niemalże uczuciem, o jakie nigdy nie można było posądzić Selene w stosunku do wiedźm. Poważyła jej paznokieć, coraz więcej siły wkładając w to, aby przebić się przez kolejne warstwy ciała. Ciepła krew zalała jej palce, zacisnęła mocniej uścisk, gdyż dłoń wiedźmy zaczęła się ślizgać. Płytka paznokcia pękła u samej nasady. Cholera. Nie dość, że przyłożyła zbyt wiele siły, to jeszcze wbiła igłę pod złym kątem; jej ostrze zabłysnęło, przekuwając się przez skórę na górnej stronie palca. Wyciągnęła ją gwałtownym ruchem, powodując kolejny potok krwi. Ujęła ranny palec, podnosząc lekko i przyglądając się swojemu dziełu. Wygięła wargi w uznaniu dla samej siebie. Do dalszych tortur wybrała ten sam palec, celując w miejsce obok, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jest już wystarczająco obolałe. - Tak – przytaknęła jej, przysłuchując się, jak krew skapywała na chłodny kamień. – Wszystkie skończycie tak samo. Koniec jest pewny, jednakowy dla was wszystkich… Od ciebie jednak zależy, ile będzie trwało twoje cierpienie. Wiesz, ile wiedźmy potrafią wytrzymać w milczeniu? Chciałabyś zakończyć to dzisiaj? Czy może spędzić ze mną kolejne, długie tygodnie? – Niemalże się zaśmiała, oferując jej jakby propozycję wspaniałej podróży.
|
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Maj 14, 2017 10:31 pm | |
| Wiedźma... zaśmiała się. Krótko. Gorzko. Nie zmieniła pozycji, nawet nie spojrzała na Selene, tylko wciąż z tą samą, jednakową apatią pociągnęła temat tak dla niej bolesny. Nie pozostało jej już nic innego, mogła odrzeć swoje serce z resztek godności i utopić w bólu. Tak o wiele łatwiej umierać. - Grała? - odparła enigmatycznie, na sekundę łapiąc kontakt wzrokowy z Selene. Zaraz po tym chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak przerwał jej ostry głos grabarza: - Szanowna pani, proszę trzymać się protokołu i nie wyjawiać personaliów innych inkwizytorów. Wiedźmo, zapytano cię o prawdziwe miano. Odpowiedz, za grzechy żałuj zaś później. Oh tak, Felix należał do ludzi niezwykle zasadniczych, ale i dbających o bezpieczeństwo. Choć Inkwizycja mieniła się niczym niezdobyta twierdza, mężczyzna zawsze brał pod uwagę niespodziewaną ucieczkę czarownicy, która, wiedząc zbyt dużo, mogłaby zaszkodzić organizacji. Nie miał zamiaru dopuszczać, by na jego przesłuchaniach kaci pozwalali sobie na zbyt wiele, choć docenił zmyślność postawienia na torturę psychiczną. Choć podczas wbijania igły Hope udało się zachować pewnego rodzaju spokój, nagłe wyszarpnięcie narzędzia wydarło z jej gardła przeraźliwy krzyk, po którym czarownica zaczerpnęła łapczywie powietrza. Palec pulsował bólem, dłoń drżała nierównomiernie, a sama Hope posapywała cicho, jednocześnie zgrzytając zębami. Jeśli Selene myślała, że bólem przedrze się przez mur zobojętnienia, to... tak, miała rację. - Wiesz, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie? - wydyszała, nawiązując do przemocy, którą przesiąknięte były działania Inkwizycji. - Dalej, śmiało, palcie ludzi na stosach! Palcie jak najwięcej, szerzcie strach i twórzcie swoich wrogów! A w końcu przyjdzie dzień, kiedy to wy spłoniecie. - Urwała na moment, by spojrzeć na Selene i uśmiechnąć się do niej paskudnie. - Jesteś gotowa spędzić ze mną ten czas, kochanie? Bo nie mam zamiaru odpowiedzieć na żadne pytanie. Igła zanurzona w ciele wcale nie ułatwiała czarownicy mówienia, jednak inkwizytorzy mogli bez problemu zrozumieć jej wypowiedź. Ból, stres i adrenalina obudziły w Hope tak wielką złość, o jaką nigdy wcześniej by się nie podejrzewała. Wściekła, wściekła tak bardzo, pełna nienawiści i uporu. To nie do końca tak, że nic jej już nie pozostało. Przecież wciąż byli ludzie, którzy jej ufali. A kto jak kto, ale akurat Hope była godna zaufania. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pon Maj 15, 2017 12:13 am | |
| Pozwoliła jej skończyć. Każde słowo płynące z jej ust pozostawało dla niej cenne; dźwięczało Selene w uszach, krążyło nad nią, aż w końcu zapadało głęboko w pamięć. Rozgadała się, nawet jeśli nie zbliżyła się o cal do odpowiedzi na zadane pytanie. Błądziła, nie zatrzymując się jednak tam, gdzie powinna. Nie szkodzi. Jeśli nie chciała zdradzić się wprost… może uczyni to poboczną ścieżką. Między wierszami. Gdzieś podczas wypowiedzianym żalem za spotkaną ją niesprawiedliwość. Dopiero gdy padło ostatnie słowo, brutalnie szarpnęła wyrywaną igłę i ściskając ją w pięści za trzon, wbiła ją w wierzch dłoni, trafiając gdzieś pomiędzy ścięgnami. Ostrze było grubsze niż klasyczna igła do wykonywania zastrzyków, a więc natrafiła na opór w pewnym momencie. Nie chciała się zranić, nie popychając jej na siłę, jako że narzędzie tortur Selene zamknięte było z obu stron jednakową, spiczastą końcówką. Warknęła w złości, w końcu dając upust rosnącym w niej już od dłuższego czasu emocjom. Gwałtownie odwróciła się do tyłu, odchylając nogi krzesła i sięgając po pierwszy przedmiot ze stołu katowskiego, na jaki natrafiła – stalowe, przeżarte rdzą obcęgi. Idealnie. Nie pozwoliła jej czekać, przytrzymała igłę u nasady, uderzając obcęgami w ostrą część, aby wbiło się w dalsze partie dłoni wiedźmy. Jakby wbijała gwóźdź, aby powiesić piękny obraz nad swoim łóżkiem. Uderzyła po raz kolejny, czując jak narzędzie przebiło ją na wylot, dochodząc do drewnianego podłokietnika. Nie przestała, w pełnej złości, biorąc niewielki zamach i celując w to samo, wybrane miejsce. Igła złamała się z trzaskiem gdzieś na wysokości połowy, lecz jej dolna część wciąż tkwiła w dłoni wiedźmy, która wciąż utrzymywała, że nazywa się Hope Hamilton. Kurwa. Lubiła tę igłę. Nie tak to miała rozegrać. Odetchnęła, wściekle spoglądając na skazaną. Jak ona śmiała? Jak to plugawe stworzenie miało czelność porównać siebie do potęgi świętej organizacji?! Musiała… Musiała się uspokoić. Natychmiast. Dać się sprowokować przez tak oczywiste kłamstwo…! Wstała na równe nogi, w ułamku sekundy chwytając mocno za podbródek wiedźmy, palce zaciskając na policzkach i kierując jej twarz, tak aby tamtej trudno było uciec wzrokiem. Dystans między nimi się zmniejszył, co na pierwszy rzut oka nie było bezpieczne dla kat prowadzącej przesłuchanie – gdyby skazana się postarała, mogłaby ją ugryź, nieznacznie wyciągając szyje. Ale Selene trzymała kobietę w żelaznym uścisku, nie pozwalając jej chociażby drgnąć. Wtedy syknęła przez zaciśnięte zęby: - Zrobię to, suko. – Zmuszona była wziąć oddech po wypowiedzianym zdaniu. Złość trawiła ją od środka. – Poświęcę ci więcej czasu, niż na to zasługujesz. Z pełnym oddaniem, jakiego nigdy nie doświadczyłaś od Fiony. Zobaczysz - dla odmiany - prawdziwe uczucie. Zrobię to dla ciebie – powtórzyła. Naprawdę zależało jej, by wiedźma w to uwierzyła. Puściła ją nagle, niespodziewanie jak wszystko, co zrobiła przez ostatnie minuty. Odrzuciła jej głowę, aż tamta mogła zachwiać się na swoim drewnianym siedlisku. Odwróciła się do niej tyłem, natrafiając na grabarza i nagle przypominając sobie o jego istnieniu. Wycelowała w niego palec w wyraźnie ostrzegawczym geście. - Nie wtrącaj się – warknęła, gestykulując żywo. Odpowiedziała mu na poprzedni zarzut, który, jak się mogło zdawać - puściła mimo uszu. – Wiem, co robię – zapewniła go wściekłym tonem, oczywiście, nie siląc się na formy grzecznościowe. Nie zamierzała pozwolić przeszkadzać w jej pracy. Była przekonana, że się uda. Z taką myślą podeszła do swojej torby, leżącej niewinnie na stole katowskim. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pią Maj 19, 2017 5:50 pm | |
| Czarownica syknęła przeciągle, ledwo powstrzymując się od ponownego krzyku, gdy Selene wyrwała igłę z rany. Samo wbicie narzędzia w dłoń nie było już tak mocno odczuwalne, gdyż ból promieniujący z uszkodzonego paznokcia skutecznie odwracał uwagę Hope. Niestety, przywykła do niego na tyle, by pomimo odruchowych szarpnięć i grymasów twarzy móc wpatrywać się w swojego kata, uśmiechając się przy tym wyzywająco. Wiedźma dostrzegła porywczość młodej Torment i zamierzała zrobić z tej wiedzy jak najlepszy użytek. - Czyżby bolała cię świadomość, że spotka cię taki sam los, jaki teraz gotujesz niewinnym? - szepnęła tak, aby jedynie Selene mogła ją usłyszeć. Wyprowadzenie z równowagi i obrażenie uczuć inkwizytorki były jedyną zemstą, na jaką mogła teraz liczyć czarownica. Warknęła i szarpnęła się nadaremno, gdy Torment złapała ją za policzki. Gdzieś w tle rozległo się nagłe upomnienie grabarza, jednak wszystko wskazywało na to, że ani Hope, ani Selene nie zwróciły na to uwagi. - Nie wiem, czy jestem godna takiego oddania - syknęła wiedźma, gdy tylko została puszczona. Skóra na twarzy piekła ją po tym, jak druga kobieta wbiła w nią palce, jednak Hope nie przejmowała się tym. Jej złość zapłonęła świeżym płomieniem na kolejną wzmiankę o jej zdradzieckiej ukochanej. - Lecz skoro pragniesz podarować mi swój czas i uczucie, nie śmiem odrzucić tego daru. Kiedy Selene stanęła twarzą w twarz z grabarzem, mężczyzna nie siedział już przy biurku, lecz stał zaledwie parę kroków od krzesła skazanej. Na jego obliczu malowało się wzburzenie. Choć kat kazała mu się nie wtrącać, Felix wcale nie miał zamiaru się jej usłuchać, w końcu górował nad nią wiekiem i doświadczeniem. Złapał ją mocno za łokieć, jeśli do tego dopuściła, i przyciągnął do siebie szarpnięciem, jednocześnie odsuwając się od przesłuchiwanej. Szykowało się kolejne pouczenie, tym razem przeznaczone jedynie dla uszu Selene. - Nie obchodzi mnie, co jej zrobisz - warknął Felix głosem pełnym gniewu. Kontynuował, jeśli kobieta wciąż była w zasięgu szeptu: - Nie obchodzą mnie twoje metody tak długo, jak przynoszą skutek. Jedyne na czym mi zależy, to informacje. Ale, do cholery! Nawet dzieciaki z akademii nie dają się tak prowokować jak ty! Przez złość tracisz swój autorytet, dziewucho! Niezależnie od tego, jak dużo pozwoliła sobie powiedzieć, grabarz wrócił na swoje miejsce. Jego twarz ponownie stała się dumna i spokojna, jednak zdenerwowanie wciąż gościło w jego sercu. - Nazwisko - rzucił jedynie, ze zniecierpliwieniem gładząc papiery. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pią Maj 26, 2017 9:50 pm | |
| W normalnych okolicznościach, wdałaby się w dialog z wiedźmą. Gdyby tylko… Och, gdyby tylko ten nadęty buc nie nastawiał ucha, gotów zrugać ją za każde nadprogramowe słowo! Była wściekła i już nic nie mogło załagodzić tego uczucia. Sztuka Selene wymagała czasu. Efekty nie były natychmiastowe, nigdy. Choć sama nie należała do osób cierpliwych, kontrolujący ją grabarz najwyraźniej bił ja na głowę w tejże materii, nie dostrzegając natychmiastowych rezultatów. Chwycił ją łokieć, a w oczach inkwizytorki aż pociemniało od ogarniającej ją wściekłości i furii. Szarpnęła się silnie, gwałtownie - niemal od razu, cofając się o krok z najprawdziwszym obrzydzeniem. Zbyt emocjonalnie. Pokazując, co siedzi w jej wnętrzu. Jak obawia się jakiegokolwiek, choćby najmniejszego kontaktu z nim. Rozchyliła powieki, dysząc ciężko, jednak minione tortury nie były póki co wymagające. Znienawidziła go za ten krótki dotyk, jawną zuchwałość. Po stokroć. Jej spojrzenie zdradzało w jednakowym stopniu zaskoczenie jak i… strach? Czy osoba dopuszczająca się takich czynów mogłaby zlęknąć się niewinnego upomnienia? Nie dała mu szansy na doszukanie się powodu tej porywczej reakcji, natychmiast ripostując jego uwagę, jednak nie utrzymując ściszonego tonu głosu; wręcz przeciwnie, unosząc się i niemalże warcząc. - To właśnie są moje metody, zrzędo! I nic ci do nich! Siadaj w swoim bezpiecznym kąciku i z łaski swojej – pozwól mi pracować!!! – Musiała się naprawdę powstrzymywać, aby po wypowiedzianych słowach nie wymierzyć mu kopniaka, prosto w piszczel. Nawet za cenę setki nowych obelg i dożywotniej opinii wariatki w jego oczach. Prychnęła, odwracając się wściekle i bynajmniej, wbrew jego słowom, nie uspokajając się. Zgodnie ze swoim pierwotnym zamiarem podeszła do stołu katowskiego, gdzie czekały na nią narzędzia do pracy. Wiedziała co robić. Miała przygotowany w głowie scenariusz, którego się trzymała, pomimo wielu nieprzewidywalnych czynników. Otworzyła ją pewnym ruchem, choć po jej wzburzeniu sądzić można było, że nie zdoła odpiąć skórzanego paska inaczej niż rozcinając go dowolnym ostrym narzędziem. Tym razem wyjęła dwa przedmioty – na pierwszy rzut oka identyczne. Dwa długie na kilkanaście cali sztylety oprawione materiałową, czerwoną pochwą. Wysunęła je z pełnym szacunkiem i spokojniej już wróciła do wiedźmy, mając zamiar poświęcić jej całą uwagę i resztę wspólnego czasu. Wtedy Hope, jeśli tylko patrzyła, mogła dostrzec różnicę dzielącą obie bronie. Jedno z ostrzy mieniło się gładkimi krańcami, podczas gdy drugie, zdobione było drobnymi „ząbkami”, niemal od rękojeści do zgrabnej, szpiczastej końcówki. Nie kazała jej długo czekać, nie pozwoliła Hope trwać w niepewności. Zdradziła się prędko. Jakby w rzeczywistości dbała o swoją skazaną. Wsunęła się na swoje siedlisko, szczerząc zęby w podłym uśmiechu. - Który z palców jest twoim najmniej ulubionym? – zapytała, wzrokiem obdarzając jej poranioną, mocno już zakrwawioną dłoń. Tę samą, w której spoczywał wbity szpikulec, na amen przytwierdzoną do krzesła. Ostrze o mniej regularnym wykończeniu spoczęło na kolanach inkwizytorki, podczas gdy drugi sztylet zręcznie obracał się w jej palcach. – Zacznijmy od serdecznego, co ty na to? – zastanowiła się na głos niczym dziecko w wyborze owsianki na śniadanie. – Nie przyda ci się już – dodała szeptem, przykładając ostrą końcówkę do palca kobiety gdzieś w okolicach jego połowy, standardowo pomagając sobie drugą dłonią. Musnęła ją delikatnie, niemalże czule. - Nie spiesz się. Przemyśl dobrze odpowiedź. Mam dużo czasu. A ty całe dziesięć palców – doradziła spokojnie, uśmiechając się czarująco i usiłując załapać z nią kontakt wzrokowy. Wbiła sztylet w jej palec, siłując się z nim trochę; prędko natrafiając na kość. Czuła zgrzyt metalu na twardym podłożu. Bez dodatkowych ostrzeżeń wzmocniła uścisk, gotowa zacząć go piłować i kontynuować aż do skutku.
|
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Sro Lip 05, 2017 7:24 pm | |
| Ten nagły wybuch zaskoczył go. Na moment oniemiał, w szoku wpatrując się w pełne gniewu i niejasnego strachu oblicze kobiety. Może gdyby nie to przerażenie, kontynuował by swoją tyradę, bezlitośnie obnażając wszystkie błędy. Być może szarpnąłby po raz kolejny, zmuszając do posłuszeństwa, jakie jest powinnością kobiet. Być może... Ale nie. Spojrzenie przemawiające czystymi emocjami sprawiło, iż w milczeniu wysłuchał jej słów, a następnie sztywno kiwnął głową. - Rozumiem, choć nie mogę wyzbyć się oczekiwań, młoda damo. Przypomniała mu kogoś. To nie było przyjemne wspomnienie. - Masz… - szybkim ruchem wydobył z kieszeni zegarek i zerknął na godzinę – sześćdziesiąt minut. Postępuj wedle swojej wizji. Jeśli nie przyniesie to żadnych efektów, będziesz musiała stosować się do klasycznego protokołu lub zostaniesz odsunięta od sprawy. Mogła się zdziwić. W końcu drastycznie zmienił swoje zachowanie, dając jej na jakiś czas niemalże wolną rękę. Nie obchodziło go to. W końcu w tej całej błazenadzie chodziło tylko o dwie rzeczy: przydatne informacje i martwą wiedźmę. Uświadomił sobie, że być może miał zbyt wysokie wymagania co do Selene. W końcu dopiero niedawno skończyła akademię. Nie mógł traktować jej jak doświadczonego, wyrobionego kata. Może w takim podejściu krył się błąd? Może zbyt surowo podchodził do młodzików, szczególnie kobiet? W końcu szkolenie to ciężki czas, z którego wychodzi się z większymi ranami na psychice niż te na ciele, które potem można odnieść w służbie. Może… Wystarczy. Opanował się niemalże całkowicie, chociaż chwilowe roztargnienie nie było zbyt widoczne na jego skupionej, profesjonalnej twarzy. Wiedźma za to podczas tej niezwykle krótkiej, niemal niezauważalnej przerwy podjęła próbę… oswobodzenia się. Szarpała gwałtownie, choć nadal ostrożnie nadgarstkiem nieprzyszpilonej ręki, daremnie starając się rozluźnić więzy. Gdy Selene wróciła do niej, Hope znieruchomiała natychmiastowo, po czym posłała katowi paskudny, szeroki uśmiech. - Stęskniłam się, kochanie – wysyczała tonem, na jaki nie zdobyłaby się nigdy przed trafieniem do inkwizycyjnych lochów. Apatia, której wcześniej się poddała, została całkowicie zapomniana. Teraz czuła tylko gniew. Ale jak długo nienawiść pozwoli jej się bronić przed udoskonalanymi przez lata sposobami zdobywania informacji? Wiedziała, że musi coś wymyślić. I to szybko. Kątem oka zerknęła na czyny Selene. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa Hope, gdy dostrzegła sztylety w dłoniach swojego kata. Źle… i dobrze zarazem. Wzrok wbiła w ścianę, szykując się na kolejną falę bólu, zapowiedzianą przez chłodny dotyk stali na rozpalonej gorącem skórze. - O tak, weź go, nie krępuj się – wycedziła przez zaciśnięte zęby, napinając wszystkie mięśnie. Chciała nad sobą panować. - W sumie… Mogę ci ofiarować nawet całą dłoń, kochanie. Dzielnie zniosła pierwsze cięcie, wcale nie gorsze od wbijania igły pod paznokieć. Koszmar zaczął się, gdy Selene dotarła do kości. Nieludzki dźwięk wydarł się z gardła Hope, pierw tłumiony przez zaciśnięte usta, później w pełni rozlegający się w pomieszczeniu. Wrzeszczała przeraźliwie, całkowicie poddając się instynktom, które kazały jej wyrwać się i uciekać. Nie mogła tego zrobić. Szarpała się niczym zwierzę w sidłach, a łzy spłynęły mimowolnie po jej twarzy, znacząc mokry ślad na zakurzonych policzkach. Bezsilność stała po stronie inkwizytorki. W końcu stało się! Choć kość stawiała duży opór, mocno nadpiłowany paliczek pękł z trzaskiem, a ostrze z łatwością przecięło resztę miękkich tkanek. Serdeczny palec raz na zawsze przestał być częścią czarownicy, która wydała z siebie jeszcze jeden żałosny jęk i jakby zapadła się w sobie, łapiąc gwałtownie powietrze. Mogłaby oszaleć. Taki los ją zapewne czeka, jeśli kat będzie kontynuowała swoje dzieło. Mając świadomość nieuniknionego, Hope uniosła załzawione, choć nadal pełne hardości oczy i z tą samą bezczelnością spojrzała na swoja oprawczynię. - Powiedz mi… Widziałaś je kiedyś? Widziałaś kiedykolwiek Koszmary? Gdzieś w tle rozległo się mimowolne westchnięcie grabarza, jednak tak jak obiecał, nie interweniował. Nie przed upływem czasu. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Czw Lip 06, 2017 5:59 pm | |
| Z pewnością dosłyszał jej zgrzytanie zębami. Spojrzenie, jakim go obdarzała, mogło być zarezerwowane dla skazanej za plecami Selene, nie dla grabarza o szlacheckim tytule. Stłumiła w sobie kolejne słowa, z trudem, powoli zgadzając się na warunki mężczyzny kiwnięciem głowy. Serce zadrżało jej na myśl o niepowodzeniu. Czuła już upływ czasu; przytłaczającą ją presję, każącą wątpić w swoje możliwości i otrzymanie choć jednej z odpowiedzi. Bała się porażki. Nie zależało jej na wyciągnięciu informacji z wiedźmy, sama Hope obchodziła ją tyle co kurz spoczywający na dawno nieużywanych narzędziach tortur. Od kiedy w przesłuchanie wtrącił się Felix, prawda zeszła na drugi plan, a głównym celem przesłuchania stało się utarcie mężczyźnie nosa. Niechętnie wróciła wzrokiem do wiedźmy. Przymilne słowa były dla niej jak wymierzony policzek, jednak nie dała niczego po sobie poznać. Zmieszanie spowodowane ingerencją grabarza wystarczająco odbiło się twarzy Selene – gdyby tylko miała wybór, wolałaby, aby darował on sobie tą żenującą scenę w obecności przesłuchanej. - Żarty cię nie uratują – szeptała dosadnie, pochłonięta swoją pracą. Czuła każdy jej ruch – desperackie szarpanie, nieprzynoszące efektu przez spowijające ją łańcuchy. – Nic już cię nie uratuje. Nie musisz udawać odważnej. Jedynie rozmowa załagodzi twoje cierpienie – tłumaczyła cicho, nie podnosząc głosu, gdy nieludzki wrzask tamtej odbijał się echem od kamiennych ścian lochów. Gdy skończyła, spojrzała z pasją na swoje dzieło. Nim uniosła odcięty palec, pogładziła poturbowaną dłoń wiedźmy samymi opuszkami. Delikatnie, z oddaniem. Pośród zebranej krwi dostrzec mogła pobielały, spuchnięty przy odciętej części, kształt, niegdyś należący do reszty jej ciała. - Kocham kobiece dłonie – wyznała cicho, niemal niedosłyszalnie. Podetknęła palec pod twarz wiedźmy, chcąc podzielić się również z nią efektem swojej pracy. Miała nadzieję, że zerknie. Nawet jeśli tamta tego nie uczyniła, położyła odciętą część na kolanie Hope, aby wciąż miała szansę zobaczyć swój palec z nieco innej perspektywy. – Masz szczęście, że trafiłaś na mnie. Módl się, by nasze spotkanie było ostatnim przed twoją śmiercią. Mężczyźni są brutalniejsi, bardziej wyrachowani. Obrzydliwi w swoich postępowaniach, prymitywnych próbach poniżania… - mówiła półtonem. Nim się spostrzegła, jej głos zaczął zdradzać pewne rozżalenie. Prędko otrząsnęła się z zamyślenia. Wolała nie marnować czasu na wyznawanie własnych urazów. Wytarła krew o suknię pokutą wiedźmy, znacząc ją ciemnoczerwonymi pasmami w okolicach piersi. Wzrok przeniosła następnie na twarz skazanej, obserwując ją czujnie i dopatrując się oznak słabości. Nie utraciła jeszcze zbyt wiele krwi, ale Selene zamierzała zadbać, by Hope nie zasłabła przedwcześnie. Przynajmniej do zdradzenia swojego imienia. Wyliczała pod nosem, którym palcem zająć się teraz, gdy padło pytanie skazanej. Wzdrygnęła się mimowolnie. Reakcja inkwizytorki była wymowna. Zbyt wiele nocy spędziła bez snu, wspominając przeklęte stworzenia, które inni uważali za wytwór jej wyobraźni. - Czy widziałam…? – powtórzyła bezgłośnie. – Czy widziałam wytwory wiedźm? Czyżbyś zaczynała dostrzegać swój grzech? Rozumiesz już, dlaczego nie zasługujesz na wolność? – pytała, nie odpowiadając jej jednak bezpośrednio. Swoje nosicielstwo traktowała jako wstydliwą tajemnicę. Chodź Hope miała wkrótce umrzeć, a wszelakie informacje razem z nią, nie czuła potrzeby przyznawania się do niezależnej od niej cechy. - Kciuk? – zapytała nagle, zastanawiając się na głos. – A może nazwisko? – Pozwoliła jej zdecydować, zahaczając, wcale przypadkowo, o wbity w dłoń wiedźmy przedmiot. Przechyliła ją, na ile pozwoliła jej giętkość igły. – A może… chcesz zmienić temat? Nie masz ochoty opowiedzieć mi o spisku, w którym brałaś udział? – przechyliła głowę. Ciekawość walczyła ze zdenerwowaniem spowodowanym przez upływ czasu. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Wto Lip 11, 2017 10:55 pm | |
| Szepty Selene nie miały szansy dotrzeć do owładniętego bólem umysłu kobiety. Mieszały się z krzykiem Hope, która zresztą nawet gdyby zarejestrowała kolejną próbę perswazji, zignorowałaby ją z pełnią satysfakcji. Wciąż miała siły, by stawiać opór, jednak każda kolejna tortura przybliżała czarownicę do rozmytej granicy, za którą kryła się bierna uległość. Dlatego właśnie zamierzała uciec się choćby do najmarniejszego podstępu. Dyszała ciężko, mocno zaciskając powieki. Zrobiła to, kiedy tylko zorientowała się w zamiarach kobiety, choć niewystarczająco szybko, przez co zdążyła dostrzec rozmazany obraz uciętego palca. Widok ten niemalże od razu wywołał bolesny skurcz w żołądku, który niechybnie mógłby zakończyć się wymiotami, gdyby wiedźma wcześniej jadła cokolwiek. Powstrzymawszy chwilę słabości, Hope otworzyła oczy, choć unikała spoglądania w dół. - A ty jesteś czuła, delikatna i troskliwa. Prawdziwa kobieta. Znalazłaś już męża? Na pewno będzie mu z tobą dobrze – wysyczała jadowicie, po czym splunęła ze złością na podłogę. - Myślisz, że jesteś lepsza od mężczyzn? - Hope spojrzała na Selene badawczo, na oko oceniając jej wiek. - Młodaś. Za parę lat niczym nie będziesz się od nich różnić. Inkwizycja odarła kobiety z tego co najpiękniejsze, mamiąc w umysłach i zmuszając je do popełniania zbrodni. Myślałam, że można to jeszcze naprawić… ale nie ma nadziei dla suk Inkwizycji. Ostatnie słowa wypowiedziała twardo, bez krzty litości, mimowolnie nawiązując do osoby swojej zdradzieckiej ukochanej. Gniew zalśnił w jej oczach, nerwowo przebrała palcami zdrowej jeszcze dłoni, poszukując dobrego punktu zaczepienia w swoim dialogu z katem. I właśnie wtedy zadała to pytanie. Reakcja Selene wystarczyła jej za odpowiedź. Hope była gotowa zaryzykować, uznając w tym momencie inkwizytorkę za nosicielkę. A gdyby nawet się omyliła… - Ależ nie… - odezwała się cicho, tajemniczo, wciąż unikając spoglądania na swoje kolana. - Po prostu… jestem ciekawa. Nie boisz się, że jesteś jedną z nas? Czarownicą, która nigdy nie odkryła swojej mocy? Co byś zrobiła, gdyby tak było? Sama wlazłabyś na stos dla swojej ukochanej organizacji? Gdzieś w tle rozległ się dźwięk, jasno świadczący o irytacji grabarza. Nie na Selene, nie, nie. Felixa niezwykle dotknęły słowa wiedźmy; prędko uznał je za podłe bluźnierstwo i gdyby tylko mógł, sam ukarałby ją za obrazę inkwizytora. Tymczasem jednak obiecał, iż pozwoli młodej kat na samodzielne zajęcie się więźniarką, dlatego też jego frustracja ograniczyła się go głębokiego westchnięcia i gniewnego przekładania papierów. - Roberts. A może Harris? - Hope skłamała bezczelnie i mogłaby dalej wymieniać fałszywe nazwiska, gdyby tylko poruszenie igłą nie zmusiło jej do wydania z siebie głośnego syknięcia. - Nie wiem nic o żadnym spisku, siostro. Chwytała się różnych sposobów, by wzbudzić gniew u swojej oprawczyni. Nie zależało jej już na sobie. Czas, który spędziła w lochach, pomógł jej pogodzić się ze swoim losem. Ze swoją śmiercią. Pragnęła tylko jednego – zabrać swoje tajemnice do grobu. Weszła właśnie w swoisty wyścig z Selene. Czas miał pokazać, która go zwycięży: czy inkwizytorka, torturami łamiąc wolę skazanej, czy czarownica, prowokując kata do ciosu odbierającego życie. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Lip 23, 2017 8:57 pm | |
| Nie zraziły ją słowa Hope. Przywykła do obelg, a te padały częściej z ust osób, na których zależało jej bardziej niż na wiedźmie jednej z wielu. Wielokrotnie była karcona w najmniej uprzejmych słowach, smakując rygoru akademii, dlatego też obraza zatarła się w całości zdania. Selene więcej uwagi poświęciła wytknięciu w nim zawartym. Dopiero wchodziła w dorosłość, a ciążyła nad nią świadomość, że na zawsze pozostanie skazana na samotność - jako nosicielka nie miała prawa założyć rodziny, ani związać się z przedstawicielem innej płci. Paranoja Selene dotycząca tego tematu zaszła tak daleko, że obawiała się nieznanych jej mężczyzn, co było doskonale widoczne podczas minionej interakcji z Felixem. Wiedźma wiedziała, jak trafić w czuły punkt. Prowokacja nie spowodowała u niej kolejnego napadu złości; ta raczej zmusiła ją do przemyśleń i chwilowego oderwania od rzeczywistości. Nie zamierzała jednak odpowiadać na pytania skazanej - nie dzieliła się tymi myślami z najbardziej zaufaną osobą. Postanowiła odbić piłeczkę, ich uwagę pozostawiając przy osobie wiedźmy. W końcu to ona grała główną rolę w tym przedstawieniu. - Nabieram coraz większej ochoty, abyś się przekonała na własnej skórze i resztkach godności, które ci jeszcze pozostały. Zatęskniłabyś za mną. Zrozumiałabyś, że nie kłamałam - spojrzała głęboko w oczy wiedźmy, wracając do tonu dobrej przyjaciółki. - Jednak... chyba nie mogłabym ci tego zrobić po moim zapewnieniu wierności...? - rzuciła pytanie w przestrzeń, nie oczekując odpowiedzi. Wiedźma ponownie uderzyła. Dotkliwiej niż ostatnio. Selene nabierała coraz większego wrażenia, że tortury działały w obie strony. Z coraz większym trudem się powstrzymywała. Wzięła głęboki oddech, nim wykonała jakikolwiek ruch. Palcami podążyła do jej okaleczonej już w wielu miejscach dłoni, przybitej do krzesła, pozbawionej palca i zakrwawionej przez wbijane pod paznokcie igły. Niespodziewanie szarpnęła wbite w drewno poręczy ostrze, wyrywając je niezbyt delikatnie. Ręka wiedźmy chwilowo pozostawała wolna, jeśli nie liczyć otaczających ją więzów w okolicach nadgarstka. Z wolna odwróciła dłoń Hope, wewnętrzną stroną do góry, wypatrując konkretnego miejsca, choć wszechobecna, świeża krew lekko utrudniała jej zadanie. Przejechała kciukiem po miękkiej części, czując wyraźną opuchliznę. Nacisnęła opuszkami, niczym wróżbitka odkrywająca właśnie losy skazanej. Nawet bez nadprzyrodzonych mocy mogła stwierdzić, że nie były one kolorowe. Przymierzyła końcówkę sztyletu tam, gdzie jeszcze nie tak dawno uczyła ją Mary, ucząc ją sztuki tortur, pokazując miejsce, w którym będzie bolało. Postanowiła sprawdzić prawdziwość rad koleżanki z akademii, choć przychodziło jej to z trudem - w ruchach Selene nie widniał już spokój, stawała się coraz bardziej nerwowa przez zbliżający się z każdą sekundą koniec jej czasu, a także okropne wrażenie, że wiedźma wie o niej wszystko. - Nikt nie musiałby mnie zachęcać. Wyświadczyłabym przysługę temu światu, ścierając z niego tę zarazę! - syknęła na nią, wyrzucając z siebie tłumioną złość. Wtedy też wbiła końcówkę ostrza w upatrzone miejsce, naciskając i dłubiąc w nim niczym w łupince orzecha, chcąc mu pomóc wyjść na wolność. - Wiesz o wszystkim. I zaraz mi wszystko wyśpiewasz - pogłębiła nacisk, warcząc na nią, unosząc się przy tym lekko, by móc włożyć w czynność więcej siły. Nie była pewna niczego, poza tym, że jej desperacja wkrótce zacznie przybierać coraz ostentacyjne formy. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Sie 13, 2017 10:54 pm | |
| Selene być może nawet nie domyślała się, jak bardzo jej chwilowe zamyślenie przeraziło Hope. Czarownica paranoicznie wróciła myślami do swoich wcześniejszych słów, doszukując się w nich czegoś, co mogło zadziałać na jej niekorzyść. Bo przecież zamierzała rozzłościć kata, czyż nie? Skąd ten moment refleksji; naprawdę się z czymś zdradziła? Nerwowo przebierała rękoma, choć okowy nie pozwalały jej nawet na zbyt swobodny ruch. Nie przejmowała się tym; potrzebowała nawet i naiwnego poczucia, że nie czeka bezczynnie na ciąg dalszy, choć całkowicie pogodziła się ze swoim losem. Dopiero następne słowa Selene uspokoiły nieco wiedźmę, która z powrotem przyjęła uparty wyraz twarzy. A więc nie potknęła się. Jeszcze. Powinna zmienić strategię. Właśnie dlatego zaczęła temat Koszmarów, dostrzegania ich obecności, wreszcie insynuując, jakoby i jej oprawczyni była jedną z czarownic. Spodziewała się natychmiastowej reakcji, nawet i głupiego uderzenia, jednak miast tego... nie stało się nic. Hope z nieźle skrywaną irytacją wodziła wzrokiem za ruchami Selene, nie wiedząc, czy Torment zignorowała jej pomawianie, czy też szykuje zemstę za oszczerstwa. Czy naprawdę już postradała zmysły, że igra z ogniem w tak tragicznej sytuacji? Nawet jeśli, to jej szalony plan miał zapewnić im bezpieczeństwo. Ale... To sprawiło jej tak wiele satysfakcji. Tak wiele okrutnej radości. Wręcz wynagradzało cierpienia. Czemu ona do cholery nie pokazała, że poczuła się dotk... Głośny syk wydobył się z gardła Hope, gdy Selene wyrwała igłę z jej dłoni. Spodziewała się czegoś gorszego. Liczyła na coś gorszego. Nie poczuła się usatysfakcjonowana, gdy palce kata zaczęły muskać wnętrze jej dłoni, nawet jeśli zaczęła wyczuwać zniecierpliwienie inkwizytorki. Tak jej przecież nie zabije! Więcej, musiała się bardziej postarać, zranić, rozwścieczyć bardziej... Bała się. Musiała się w końcu przed sobą przyznać, że nieważne jak często przekonywała samą siebie o słuszności swojej decyzji i czynów, bała się. Bała się śmierci, bała się kolejnych fal bólu. Bała się też, że zawiedzie... była wściekła na siebie za ten cały lęk... Zadrżała mimowolnie, gdy Selene przytknęła sztylet w jeden, konkretny punkt, choć nie spodziewała się gorszej tortury niż te wcześniejsze. Jak bardzo się myliła... Krzyknęła ostro i mocno szarpnęła ręką, bezowocnie próbując ją oswobodzić. Nie zdążyła nawet skomentować odpowiedzi Selene, na którą szybko znalazłaby bolesną ripostę. Choć wielokrotnie otwierała usta, dźwięki wydobywające się z gardła kobiety były jedynie oznaką cierpienia. Gdy tylko Torment przerwała, Hope drgnęła wręcz konwulsyjnie i skuliła się, na ile pozwoliło jej inkwizytorskie krzesło. Powieki miała zaciśnięte, by odizolować się od strasznych obrazów, jednak wcale nie zamierzała ulec. Choć Selene przekonywała ją, że lada moment wszystko powie, czarownica miała dla niej tylko jedną odpowiedź: - Pieprz się. I tak was wszystkich piekło pochłonie... Kupost lvl over 9000 |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pon Sie 14, 2017 8:46 pm | |
| Nie potrafiła odczytać jej emocji. Wiele oddałaby, aby przekonać się, czy zastosowane metody sprawdzają się choć w niewielkim stopniu. Hope grała doskonale. W całym pakiecie ze strachem i świadomością swojej śmierci, wciąż pozostawała w oczach Selene twardą, niezłamaną. Że też musiał się jej trafić ten niemożliwie trudny przypadek na przesłuchaniu, od którego zależało tak wiele! Cholera. Nic nie szło zgodnie z jej myślą. Musiała ją złamać. Musiała. Czuła na sobie spojrzenie Feliksa, mając wrażenie, że właśnie się naśmiewa z nadchodzącej porażki inkwizytorki. Selene pozostało tylko unieruchomić dłoń szarpiącej się skazanej, czyniąc to, do czego została wyszkolona. Nauczyła się już nie mówić do niej w tracie wrzasków, wiedząc, że słowa, które dobierała z taką starannością były jak groch rzucony o ścianę. Przeczekała najgorszy moment, dając wiedźmie nawet łaskawie sekundę na złapanie oddechu i dojście do siebie. Odjęła ostrze od zranionego miejsca, lecz trzymając je w pobliżu tak, aby Hope mogła poczuć twardą tafle noża na pozostałej części dłoni. Wolną rękę przytknęła do twarzy kobiety, zwracając uwagę na jej chęć pozbawienia się widoku scenerii, którą z takim poświęceniem ofiarowała skazanej inkwizytorka. Łagodnym, lecz zdecydowanym ruchem naciągnęła skórę na powiece, otwierając oko kobiety, zaraz pochylając się, by załapać z nią kontakt wzrokowy. Chciała ją zmusić. - Wolisz nie patrzeć? - zadała oczywiste pytanie, cichy ton starając się nasycić kpiną, jakby nieludzkie wrzaski nie były naturalną reakcją na podobne poczynania. - Moja propozycja jest wciąż aktualna. Nie uważasz ją za odrobinę bardziej atrakcyjną? - zapytała cicho, wracając do paktu, jaki mogły zawrzeć na początku ich spotkania. Zamilkła, nasłuchując poruszenia grabarza. To miała być tajemnica pomiędzy nią, a wiedźmą, nie chciała, by mężczyzna się w nią mieszał. Wkrótce kontynuowała: - Może spotkamy się więc w piekielnych płomieniach... - Niemal zaoferowała, jakby ich słodkie rendez-vous w lochach miało przedłużyć się o całą wieczność. Puściła twarz skazanej, nie przestając się jej jednak przyglądać. - Nie musi już więcej boleć. Wystarczy mi rozmowa - machinalnie głosiła wyuczone formułki. Hope zalazła jej już jednak za skórę tak mocno, że nie odpuściłaby, nawet gdyby od tego momentu wyśpiewałaby wszystko. Z nawiązką, z każdym szczegółem swojego podłego życia. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pon Wrz 18, 2017 5:42 pm | |
| Chwila przerwy była zbyt krótka, by Hope miała szansę choćby uspokoić oddech. Wciąż dyszała głęboko i spazmatycznie, gdy Selene dotknęła jej twarzy, na co zresztą czarownica zareagowała instynktownym odsunięciem się. Nie spodziewała się niczego przyjemnego ze strony kata, jednak ograniczona możliwość poruszania się sprawiła, że Torment zrealizowała swój zamiar. Hope nie śmiała więcej drgnąć, mając palce wroga tak blisko oka. Prychnęła jedynie, gdy kat przypomniała o swojej wcześniejszej propozycji. Jej nastawienie nie zmieniło się ani odrobinę, o czym świadczyć miało bezczelne milczenie w połączeniu z gniewnym spojrzeniem, skierowanym wprost w szare tęczówki Selene. Wszystko wskazywało też na to, że Felix albo nie dosłyszał słów kata, albo postanowił nie ingerować w przesłuchanie, zgodnie zresztą ze swoją niedawną obietnicą. Siedział prosto, w skupieniu obserwując obydwie kobiety, gotowy zapisać jakąkolwiek przydatną informację, która spłynie z ust czarownicy. Hope zamrugała kilka razy intensywnie, gdy Selene wreszcie ją puściła. Nie zamykała już więcej oczu; odwzajemniała spojrzenie, jakby od tego zależeć miał jej dalszy los. - Może... - szepnęła tajemniczo, jakby nawiązywała do jakiegoś wielkiego sekretu. - Ale być może wtedy nasze role się zamienią... Urwała i posłała kobiecie upiorny uśmiech, który miał chyba wyglądać przyjaźnie i słodko. Paplała już cokolwiek, byleby tylko zmienić sytuację, sprowokować kata i przede wszystkim odciągnąć temat od tego, co ukrywała. Kontynuowała zaraz, nim Selene zdążyła powiedzieć coś jeszcze: - Naprawdę myślisz, że nabiorę się raz jeszcze na inkwizytorskie sztuczki? Wszystko co robicie przesiąknięte jest podłym kłamstwem... - Głos czarownicy przeszedł w syk, lecz zaraz uspokoiła się i wróciła do szeptu. - Ale żadne kłamstwo nie trwa wiecznie, skarbie. //Oto ofiara w postaci setnego posta ( ͡° ͜ʖ ͡°)━☆゚.*・。゚ |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Paź 15, 2017 7:50 pm | |
| Wbrew wszystkiemu, musiała poczuć wyraz podziwu dla tak silnej psychicznie wiedźmy. Nie sądziła, że po ziemi stąpają ludzie w podobnym stopniu zawzięci, aby móc nieustannie przeciwstawiać się torturom w Inkwizycji. Nie zamierzała oczywiście zdradzać swoich myśli, wręcz przeciwnie - skupiła się na całej niechęci do Hope, chcąc ją złamać, a nie dodawać otuchy. - Nie bądź taka pewna siebie. Raz już przegrałaś. Ty, wraz twoją rasą, jesteś skazana na porażkę - odparła jedynie na zarzut kobiety. Również patrzyła jej prosto w oczy. Nie obawiała się Hope, ani żadnej innej wiedźmy. Nie raziły ją dotkliwe rany, miała za nic stan, w jakim aktualnie znajdowała się skazana. Jedyną wartością, jaką w tej chwili respektowała, był upływający czas, dzielący ją od ukończenia zadania. Tylko tego się obawiała. Słów Feliksa, oznajmiających koniec przesłuchania. Nie próżnowała więc. Wraz z kolejną wypowiedzią, szykowała się do dalszych tortur. - Kłamstwo? Nazywaj to jak chcesz. Ostrzegałam cię. Byłam gotowa przystać na pewne ustępstwa... Nie szkodzi, ba - ja będę bawić się równie dobrze - zapewniła ja, zmuszając się do uśmiechu, choć w żadnym stopniu nie czuła rozbawienia. Stres spowodowany ograniczonym czasem również odbierał Selene pełnie satysfakcji, jaką czerpała z codziennych tortur. Przypadek Hope był dla niej idealny. Uwielbiała wiedźmy takie jak ona. Dumne ze swojego pochodzenia, trudne do złamania. Ileż z nimi było radości, a ile satysfakcji po wszystkim! Nawet jeśli nie otrzymywała odpowiedzi, o wiele bardziej wolała słyszeć „nie powiem” od „nie wiem”. Gdyby tylko nie ten przeklęty grabarz, którego oddech niemal czuła na swoim karku, mimo że znajdował się w sporej odległości od niej. - Będzie więc bolało - ostrzegła ją dość swobodnie, wzruszając ramionami, jakby mówiła o pogodzie. - Na czym ja skończyłam? - zastanowiła się w głos. - Ach, tak... kolejny palec! - oznajmiła tonem zarezerwowanym dla wielkich olśnień. Jak powiedziała, tak też zrobiła, ujmując stabilniej przyszykowane narzędzia tortur w dłoni, przytykając je w odpowiedniej kolejności do środkowego palca Hope. Zaczęła od ostrzejszego przedmiotu dla tkanki, dopiero dla kości zmieniając na nożyk wykończony drobnymi ząbkami. |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Nie Lis 12, 2017 7:48 pm | |
| Wciąż się uśmiechała. Z wyraźnym przymusem, pogardliwie, upiornie. Zaciskała zęby tak mocno, że aż czuła ból, będący tak naprawdę niczym w porównaniu z torturami. Prychnęła donośnie, gdy Selene wspomniała o porażce czarownic. - Ja mogłam przegrać. Ale istnieją czarownice tak silne, że błagałabyś o łaskę na kolanach... Wysyczała te słowa, patrząc tylko, czy ubodły kata tak, jak oczekiwała Hope. Nie nawiązywała w swoich słowach do żadnej konkretnej postaci, więc czuła się względnie bezpiecznie z takim wyznaniem, choć miała świadomość, jak ryzykowny jest to temat. Temat, od którego uciekała przez cały czas. Felix, wtopiony w tło, a jednak wyraźnie obecny, poruszył się z ożywieniem na tę wzmiankę, jednak nie zapisał nic na pustej wciąż karcie. Oczekiwał rozwoju sytuacji. - Och, nie wątpię – mruknęła skazana, zerkając kątem oka, jak kobieta szykuje następną torturę. - Zbrodnie sprawiają wam wszystkim niezwykłą przyjemność, czyż nie? Odwróciła głowę, widząc ostrze przy skórze. Napięła się tak samo jak wcześniej, lecz wciąż nie była w stanie powstrzymać jęków i okrzyków bólu, gdy sztylet powolnie odcinał palec od ciała. Tak samo jak wcześniej zasapała się, gdy Selene w końcu skończyła; tak samo jak wcześniej wezbrała w niej panika i poczucie wymykającej się szansy na zachowanie swoich tajemnic. Wierzgnęła gwałtownie w naiwnej próbie zerwania więzów, nie pierwszej i nie ostatniej, po czym znieruchomiała z ciałem bezwładnym niczym szmaciana lalka. Z jej ust toczyły się przekleństwa i bluźnierstwa przeciwko świętej organizacji, lecz po twarzy płynęły łzy. - A żebyście sczeźli, parszywe psy Inkwizycji! Rozległ się nagły łomot. Nieco zduszony, dobiegający od drzwi. Felix zerknął na nie przez ramię, lecz nie przerwał interrogacji. Ktokolwiek krył się za tym jakże mało kulturalnym pukaniem, w opinii mężczyzny musiał poczekać na koniec przesłuchania; grabarz nawet kiwnął głową w stronę Selene, by ta nie przejmowała się niczym i kontynuowała swoje dzieło. Zupełnie inaczej zareagowała Hope. Ożywiła się nagle i przyczaiła, ze zmarszczonymi brwiami zerkając w kierunku wejścia. - Nie rozpraszaj się, czarownico - odezwał się ostrzegawczo Felix, rzucając jej niechętne spojrzenie. - Wciąż bronisz swej grzesznej przeszłości, w ten spos... Drzwi otworzyły się z przeraźliwym skrzypnięciem, skutecznie przerywając wypowiedź mężczyzny. Do pomieszczenia wsunął się niczym duch ten sam strażnik, który odpowiadał za przygotowanie pokoju przesłuchań do pracy i przyprowadzenie więźniarki. Nie interesowała go już, tak samo jak Selene; wzrok wlepił w grabarza, który zresztą odwzajemnił się spojrzeniem pełnym niemego oburzenia. Felix nie zdążył wygłosić reprymendy, gdyż strażnik przemówił: - Sir. Pilny posłaniec ze szpitala. Pani grabarz Ayers zdecydowała, że ta wieść nie może czekać. Twarz Felixa zmieniła się natychmiast; srogi grymas zamienił się w poruszenie i zmartwienie. Mężczyzna bez chwili zawahania schował swoje pióro i chwycił papiery, przeznaczone tylko dla jego oczu. Widocznie zbierał się do wyjścia. - Dobrze. Zarządzam zatem przerwę w przesłuchaniu. - Grabarz spojrzał na Selene niezwykle poważnie. - Jednak krótką. Proszę zadbać, by skazana nie sądziła, że doznała łaski. Jeśli Selene nie zatrzymywała go dłużej, opuścił salę przesłuchań w nadzwyczaj szybkim tempie. Nie zamykał za sobą drzwi, gdyż sądził, że strażnik podąży za nim... ...ten jednak został w środku, zajmując miejsce grabarza. Z zaintrygowaniem spoglądał na Selene, pełniącą rolę, od której odsunięto go wiele lat temu. |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Sro Lis 15, 2017 7:31 pm | |
| Przestała jej wierzyć. Do kiedy Hope nie trafiała w punkt tematami, padające słowa wydały się być Selene puste. Rozbrzmiewające tylko po to, aby nieumiejętnie zatuszować frustrację skazanej. Inkwizytorka odpowiedziała spokojnie, nie przywiązując wagi do jej ewentualnego sprowokowania: - Dlaczego miałabym kiedykolwiek to uczynić? Spójrz, gdzie się znajduję. Widzisz, jaką rolę odgrywam? Piekło zamarznie, nim spotkamy się w odmiennych okolicznościach - przechyliła łagodnie głowę, zmuszając się do uśmiechu. Lubiła zajmowaną przez siebie pozycję, nawet jeśli wśród innych inkwizytorów nie była ona szczególnie chwalebna. Czuła, że ma władzę, nawet jeśli władza ta ograniczała się do znęcania się nad związaną kobietą. Wzruszyła ramionami, z początku nie odpowiadając na zarzut wiedźmy. Kontynuowała czynność, jakby było to nieodłączną formą każdej konwersacji. - Owszem - przyznała, lecz wypowiadała się wyłącznie za siebie. Nie widziała niczego złego w odnajdywaniu we własnej pracy satysfakcji. Przecież to marzenie każdego człowieka, nieprawdaż? - Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe? - zapytała niby niewinnie, przybierając skruszony wyraz twarzy. Wczuła się. Oddała się wiedźmie tak bardzo, że reszta świata zewnętrznego przestała dla niej istnieć. Piłowała stawiającą się kość, pomiędzy okrzykami bólu wyczekując najmniejszej choć prośby o zaprzestanie tortur. Wtedy miałaby ją w garści. I dopiero wtedy mogłaby zacząć stawiać prawdziwe żądania. Jej myśli skupiły się tylko na jednym. Jak więc wielkim zaskoczeniem było rozbrzmienie niespodziewanego dźwięku! Miała wrażenie, że ktoś wybudził ją właśnie z długiego, bardzo głębokiego snu. Odwróciła lekko głowę, mrużąc oczy w stronę dobiegającego Selene światła, niczym wąpierz, któremu ktoś miał czelność roztworzyć wieko trumny. - Hmm? - mruknęła jedynie po wypowiedzi posłańca. Powstrzymała rzeczowe, niemal niezbędne jej do życia pytanie, o to, czy może kontynuować. Naprawdę, przecież nie zamierzała pozbawić skazanej życia. Jeszcze. Palec Hope zwisał smętnie na reszcie ścięgien i skórze. Nieprzyjemny widok. Selene wytarła zakrwawione dłonie, wstając na równe nogi. Felix znalazł się już zza drzwiami pokoju przesłuchań, więc pytanie skierowała do przybyłego mężczyzny, zupełnie ignorując Hope, która w tych okolicznościach nie miała do powiedzenia nic. - Mogłabym kontynuować? |
| | | Fiona Everdell Męczennica
Liczba postów : 146 Join date : 02/09/2016
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Pon Gru 11, 2017 11:21 pm | |
| Hope przyczaiła się, niepewna nowej sytuacji. Oddychała głęboko i łapczywie, drżąc na całym ciele; podświadomie odczuła ulgę niespodziewaną przerwą, choć nie wpłynęła ona w żaden sposób na stan kobiety: ciało wciąż miała napięte, a umysł pogrążony w panice. Rzucała spłoszone spojrzenia raz na Selene, raz na strażnika, który ukradkowo łypał na nią łakomym spojrzeniem. Coś zmieniło się w aurze tego miejsca i Hope nagle poczuła się zagrożona jeszcze bardziej niż przed momentem. - Oczywiście, kontynuuj, nie krępuj się. - Mężczyzna ochoczo odpowiedział Selene, podkreślając swoją wypowiedź zachęcającym gestem dłoni. - Jestem ciekaw, czego uczą was teraz w tej akademii... Wstał nagle i wyjrzał na zewnątrz, upewniając się, że Felix zniknął z zasięgu wzroku. Zaraz po tym przymknął drzwi niemalże bezszelestnie i z powrotem zajął miejsce niczym honorowy widz. - Jeśli zechcesz, mogę pokazać ci parę przydatnych technik. Przesłuchałem wiele wiedźm i każdą spotkało to, na co zasłużyły. Teraz poza zerkaniem na wiedźmę, spoglądał też na torbę Selene. Wydawał się być dziwnie poruszony, co nie uszło uwadze Hope, pełnej złych przeczuć. Jeśli tylko Selene nie odmówiła od razu, wymusiła śmiech, po czym wysyczała jadowitym tonem: - Tak mi przysięgałaś wierność, a teraz co? To aż smutne, że przydzielili do mnie kata, który musi prosić o wsparcie, myślałam, że znaczę coś więcej, ah!... |
| | | Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Re: Pokój przesłuchań Wto Gru 12, 2017 11:36 pm | |
| Była zdezorientowana, pomimo przyzwolenia, niepewna czy w rzeczywistości ma prawo kontynuować. Nie wiedziała, jak interpretować słowa Felixa. Nie spodziewała się, aby grabarz był zadowolony po powrocie, ale dlaczego miałaby przejmować się słowami tego zadufanego w sobie dziada? Uzyskała pozwolenie. Czy od osoby wyżej postawionej? Nieistotne. Odsunęła się automatycznie po zamknięciu drzwi. Ogarnęła ją jeszcze większa niepewność; nagle nie chciała znajdować się w jednym pomieszczeniu z tym mężczyzną, nawet jeśli miałaby przez to zrezygnować z niewątpliwej przyjemności torturowania Hope. - Kim ty jesteś? - rzuciła nieco nerwowo, przenosząc się za plecy wiedźmy, zaciskając ręce na oparciu jej krzesła. Kat? Nawet jeśli, nie odczuwała z nim więzi. Mężczyzna najzwyczajniej na świecie ją przerażał i Selene z największym trudem to ukrywała. Dzieliła ich siedząca Hope i to sprawiało, że czuła się odrobinę lepiej. Poczuła dreszcz na plecach, słysząc jego propozycje. Kuszące, doprawdy. Szkoda byłoby dzielić się tak smakowitym kąskiem jak uparta wiedźma, ale czego się nie robi dla dobra sprawy...? Zagubienie było aż nadto wyraźne na twarzy inkwizytorki. Nie na długo. Słowa wiedźmy wprost obudziły w niej naturalną przekorność; chęć pokazania, że stać ją na wszystko. Łagodnie położyła dłoń na karku skazanej kobiety, samymi opuszkami wodząc po nagiej skórze.... tylko po to, aby wkrótce silnie zacisnąć palce na jej szyi, uniemożliwiając zaczerpnięcie najmniejszego oddechu. Małe przedstawienie, zwieńczone mrocznym uśmiechem i wyzywającym spojrzeniem w kierunku mężczyzny. Pochyliła się, zwracając wyraźnie do niej, lecz wzrok miała wciąż utkwiony w strażniku. - Nie zamierzam prosić o wsparcie. Chciałabym ci coś pokazać... Pamiętasz, gdy mówiłam ci, że masz szczęście, trafiając na mnie? Chcę ci udowodnić, ileż prawdy kryło się w moich słowach - wspomniała cichutko, licząc, że wszystkie zasłyszane plotki o doświadczonych katach są autentyczne. - Obiecywałam ci wierność. Nie otrzymuję jednak niczego w zamian. Jesteś... koszmarnie samolubna. Spróbujmy... Może w rzeczywistości jeszcze za mną zatęsknisz... - szepnęła rozkosznie, prostując się i kiwając głową w kierunku mężczyzny. Odezwała się głośniej, bezpośrednio do niego: - Przyjmę twoją wiedzę i doświadczenie. Mam jeden warunek - wiedźma ma przeżyć tortury - oznajmiła twardym tonem, opierając ręce na ramionach Hope, jakby w uspokajającym geście. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój przesłuchań | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|