Wiele dni pracy zaczęło przynosić efekty i przyszedł czas, by streścić Ananke postępy. Oprócz tego poruszyłam pewną kwestię, która nie miała zbyt wiele wspólnego z moją pracą, ale coś kazało mi zadać królowej nurtujące mnie pytanie... Dobrze zrobiłam, prawda, Tommy? Gdy już wyczerpałyśmy chwilowo temat tyczący się działań poza zamkiem i polityki rasowej, wróciłyśmy do omawiania mocy wiedźm i Koszmarów, dyskutując o różnych hipotezach i chcąc odkryć genezę tych stworów. Raport zakończył się obietnicą spotkania się na najbliższym zebraniu.
Nie chciałam się czuć samotna? Musiałam pokazać, że Klejnot Królowej nie zamknął się w swoim świecie i jest świadom obecnej sytuacji, interesuje się nią? Chciałam zdobyć ciekawe informacje? Określić w końcu swój stosunek do Umbry? Chyba wszystkiego po trochu. Dlatego cieszy mnie, że udało się te cele zrealizować, na dodatek w miłej atmosferze.
Zazwyczaj nie lubię, gdy dzieje się coś, czego nie mogłam przewidzieć, ale akurat to nieoczekiwane spotkanie w lesie mnie... ucieszyło? Zbliżyłam się trochę do osoby, którą lubię, ja poznałam lepiej ją, ona mnie. Pod wpływem alkoholu i emocji czasami mówiłam trochę za dużo, ale wiesz co, Tommy? Najciekawsze jest to, że nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
Chciałam sprawdzić pewną plotkę o mężczyźnie, który ponoć odpowiadał za zniknięcie czarownicy. To była jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam przez ostatnie cztery, może pięć lat... Przyniosła ciekawe konsekwencje: rzekomy zabójca nie tylko mnie nie wydał, ale uciął sobie ze mną dłuższą rozmowę i zaprosił na kolację. Mogłam spędzić tę i wiele następnych nocy w inkwizycyjnej celi, lecz zamiast tego wróciłam do zamczyska bogatsza o interesującego i obeznanego w świecie burżuazji znajomego.
W porównaniu z pełną wrażeń zimą wiosna minęła mi zaskakująco spokojnie. Latem jednak usłyszałam o pewnym nietypowym stworze, którego kilka czarownic widziało w okolicach jeziora. Postanowiłam to sprawdzić. Poprosiłam o pomoc Fanny, wiedząc, że mogę na nią liczyć. Pochwyciłyśmy wyjątkowo ohydnego stwora. Po dobrze wykonanym zadaniu zasłużyłyśmy na filiżankę kawy.
Czas mijał. Kolejne dni zamieniały się w tygodnie, a tygodnie - w miesiące. Około dwa lata po polowaniu na Koszmara z Fanny, wiosną, wydarzyło się coś wyraźnie wyłamującego się z rutyny: spotkałam jej przyjaciółkę, Astaroth, z którą ja sama nigdy nie byłam blisko. Akurat wróciła z podróży, gdy ja przyszłam do Cyrku. Powiedziała coś, czego zupełnie się po niej nie spodziewałam: chciała dołączyć do Ananke. Wiesz, Tommy, nie spodziewałam się, że cokolwiek mnie tak tego dnia ucieszy.
Długo nad tym myślałam. Obracałam to w głowie, przeliczałam wady i zalety. W końcu poprosiłam Fanny o pomoc w dowiedzeniu się, co dokładnie stało się z moim ojcem. Tamtego pamiętnego, późnowiosennego dnia stawiła się w moich drzwiach z aktami zawierającymi prawdę. Prawdę nieprzyjemną, ale bardzo przeze mnie pożądaną. Zamknęłam za sobą pewien rozdział.
Test |
Sala tronowa | Lilith, Astaroth, Ananke
Nie rzucam słów na wiatr. Razem z Astaroth udałam się na na umówioną z królową audiencję, która miała zadecydować o wkroczeniu tej pierwszej w szeregi zwolenników Ananke. To był pierwszy raz, kiedy za kogoś poświadczałam, lecz byłam prawie w pełni spokojna. Zawsze ufałam królowej, wierzyłam też w Astaroth.
To miał być spokojny spacer po Wishtown, odprężenie się od codziennych obowiązków... Gdybym tylko wiedziała, jaki obrót to przyjmie.