|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Brighton i okolice Wto Gru 29, 2020 6:22 pm | |
| First topic message reminder :Zima zaostrzała się z każdym dniem, aż z nieba runął śnieg, sięgając nawet do obrzeży kraju, w tym portowych miast niepamiętających podobnych mrozów. W pośpiechu przedzierali się przez usypane ścieżki, by zdążyć przed gorszymi warunkami. Póki co wszystko szło zgodnie z planem — udało im się uwinąć z wziętą misją dwa dni wcześniej przed planowanym powrotem, co pozwoli im zyskać trochę czasu do wykorzystania w inny sposób. Jedyne co im pozostało to nakłamać w raportach i cieszyć się świętami. Nie obyło się bez pilnowania na każdym kroku; Seth unikał głównego szlaku, a gdy dotarli do miasta, obierał boczne uliczki. Pomimo pośpiechu i stresu związanego z pierwszą tak niezgodną z zasadami wyprawą, nie udali się od razu do miejsca docelowego — zmierzali wprost do popularnej karczmy, by spotkać się tam z Leandrem. Choć młodszy z braci nigdy nie usłyszał przeprosin, po wszystkim byli w stanie rozmawiać, co było niewątpliwym postępem. Lub też wspólnym celem — obaj potrzebowali swojej obecności w gościnie u Laurenta. Dlatego też zamierzali zjawić się u niego razem. *** Nagrzane wnętrze karczmy było miłą odmianą po ponad godzinnej wędrówce w zimnie, podczas której odmrozili sobie wszystkie kończyny. Nie był to jednak czas na odpoczynek. Nie otrzepując się jeszcze ze śniegu, Seth w rozglądał się w progu za znajomą mu posturą. Daleko szukać nie musiał, blond mężczyzna, choć odwrócony tyłem, wyróżniał się od nielicznej reszty siedzących przy stołach gości. Machnął więc ręką na Yvette, by udała się za nim. Leander siedział na uboczu, przy oknie, popijając herbatę, a przynajmniej czyniąc to do czasu, aż nie zasnął nad kubkiem. Obudziło go dopiero uderzenie dłonią w stół w wykonaniu Setha. — Jesteśmy — powitał go, uśmiechając się niecnie, jakby przymierzali się do napadu na bank. Właściwie, dokładnie tak się czuł, z pełną świadomością serii złamanych zakazów, jakich się wkrótce dopuści. Młodszy z braci, otworzywszy oczy, spojrzał po nich nieprzytomnie, bez pośpiechu sięgając do kubka, by wypić resztkę nalanej tam herbaty. — Czekam na was pół dnia — mruknął wciąż zaspany, denerwując Setha swoją ociężałością, zwłaszcza teraz, gdy energii miał w sobie tyle, że mógłby zanieść i Yvette, i Leandra na plecach do celu. — Nie wymyślaj. — Seth nie uwierzył mu w żadnym stopniu, natychmiast strzepując wodę ze stopionego śniegu na jego rozpiętym płaszczu. — Chodźmy. Musimy się pospieszyć, nim zasypie nas do reszty — pospieszył go, dzieląc się faktem, o którym obaj wiedzieli. Gdy Leander wciąż w półśnie zbierał się do podróży, Seth popędził z wyjaśnieniami dla Yvette, powtarzając się po raz któryś już tego dnia: — Przygotuj się na dłuższy spacer. Pójdziemy na piechotę, to tylko kawałek za miastem. — Choć przez cały wyjazd był bardzo oszczędny w okazywanych gestach i emocjach, nie chcąc się narazić na cudze spojrzenia nawet poza Wishtown, tak teraz zaczął zdradzać ekscytację, jaką wiązał z tą wyprawą. Całym sobą, a zwłaszcza nadmiarem energii pokazywał, jak bardzo się cieszy. — Na wieczór powinniśmy być na miejscu — dodał, uśmiechając się ukradkiem. *** Na zewnątrz prędko zapadł zmrok, lecz oni szli niezmordowanym tempem, ustawiając się gęsiego, by nie zboczyć z skrytych w mroku, wąskich ścieżek. Leo zamykał ten niecodzienny szereg, ziewając sennie z nieowocnej w rozmowy podróży. Seth od czasu do czasu szczękał zębami i marudził, jak nie znosi zimna, by po czasie zainteresować się Yvette: — Dajesz radę? Chyba ponad połowa za nami... — stwierdził, choć w miarę oddalania się od miasta, wszystkie ścieżki i lasy wyglądały identycznie. Śnieg nawet na moment nie przestawał padać, w końcu sięgając im po kolana, znacznie utrudniając podróż. — Nim dotrzemy na miejsce, chcę ustalić parę zasad — stwierdził, choć na spisywanie paktów było zdecydowanie za późno. Oboje zgodzili się na wszystko, podejmując tę decyzję jeszcze w zamczysku Inkwizycji. — Nie chodź nigdzie sama. Najlepiej nie oddalaj się ode mnie na krok. W razie potrzeby możesz zostać z Leo. Chociaż na niego też uważaj — instruował ją, ostatnie zdanie dodając już ciszej, lecz nie na tyle, by nie usłyszał go idący za nimi żniwiarz, który ożywił się na ciekawszy temat. // ubiór: Seth: gruba kurtka z wełnianym kołnierzem, szal, czarne spodnie, skórzane buty za kostkę, rękawice, plecak. Pod spodem czarna koszula. Leo: brązowy płaszcz, szalik w kratę, pasujące spodnie, wyższe buty, torba na ramieniu. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 02, 2021 5:41 pm | |
| Powędrowała za nim spojrzeniem, odnajdując kręcącą się służącą, która również dla niej pozostawała zagadką w wielu sprawach. — Kiedyś mówiła mi, że słabo sobie radzi w tych sprawach. A jaka jest prawda? Tego chyba nie wie nikt — wzruszyła ramionami, nie czując potrzeby grzebania w czymś, co mogło doprowadzić do jakiegoś większego problemu. Chociaż skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie jest ciekawa. Wzdychając ciężko na same wspomnienia związane z poprzednim partnerem, upiła spory łyk z kieliszka, masując krótko swe skronie. Nawet za czasów akademii nie przeżyła takiej masakry, jaka miała miejsce za zamkniętymi drzwiami. Z początku był niczym anioł, tolerując wybryki i bezwstydne zachowanie, lecz z biegiem czasu przeobrażał się w diabła, nie przypominając ani trochę mężczyzny, który skradł jej serce. Nie wahał się używać wobec niej przemocy, niekiedy kompletnie zatracając się w kolejnych wymierzanych ciosach, przez jakie zmuszona była wykonywać większość roboty w domu. Jak na złość siniaki ciężko schodziły z jej skóry opornie, więc nie miała wielkiego wyboru jak ukryć się przed ciekawskimi spojrzeniami innych. Gdyby tylko ktoś z zamku ujrzał jednoznaczne ślady, reputacja runęłaby w mgnieniu oka, pozostawiając po sobie wyłącznie posmak starych dni. Niestety, ale nijak mogła się chronić przed bratem. Wieczne wymyślanie wymówek i odwoływanie wizyt mówiło samo za siebie, wzbudzając wątpliwości, jakich w porę nie potrafiła ukrócić. Tym sposobem poznał prawdę, praktycznie ratując ją przed najgorszym scenariuszem, mogącym się prędko spełnić. — Faktycznie. Do teraz nie mam pojęcia, czy moje wnętrzności są w jednym kawałku — przyznała, wzdrygając się na same wspomnienia z tamtego okresu. — Nie znam go wystarczająco długo, aby móc stwierdzić, czy jego zachowanie nie jest przypadkiem zwykłą maską, mającą za zadanie dawać mi fałszywą nadzieję — bez przerwy wahała się z wydaniem oceny, uparcie doszukując się nadchodzącej katastrofy, nawet jeśli słowa Luciena były dostatecznie wiarygodne. — Przecież doskonale wiesz, że bardzo bym tego chciała, jednak nie jest to takie proste. Phil ma sporo na głowie. Poza tym, dalej jest to świeże i nie mam żadnej pewności, czy zechciałby postawić ze mną następny krok... — zdobyła się na krótkie wyjaśnienia, z wielkim bólem serca nie zdradzając wszystkiego. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 02, 2021 6:20 pm | |
| Oparł łokcie o blat, przybierając rozmarzony wyraz twarzy. W przeciwieństwie do Lucrezi, był pełen pozytywnego nastawienia. Jak sądził, jego siostra nie mogła trafić lepiej. W końcu nie często trafiało się na zaangażowanego społecznie i zawodowo inkwizytora, odpowiednio starszego, ułożonego, pochodzącego z dobrej rodziny? Nie wiedział, gdzie tkwi haczyk, lecz nie doszukiwał się go na zapas, zwłaszcza, że nie miał okazji zobaczyć mężczyzny na własne oczy. — Czemu miałby udawać? Rozumiem, że masz wątpliwości - tylko ludzie bez piątej klepki decydują się na zostanie grabarzem, ale to chyba nie powód, by kogokolwiek skreślać, nie uważasz? — zaproponował, samemu nigdy nie rozumiejąc, jak ktoś z własnej woli mógłby zdecydować się na ten los. Obserwując Lucrezię i jej siedzenie w papierzyskach, wielogodzinne czytanie dokumentów mało przystępnym językiem uznawał za najgorszą karę, której nie życzyłby najgorszemu wrogowi. Cieszył się więc, że znalazła mężczyznę o podobnych, choć niezrozumiałych mu pasjach, wyobrażając sobie go jako niegroźnego urzędnika, który łatwo podporządkuje się jego siostrze. — Bądź twarda w swoich postanowieniach i jasno komunikuj mu, czego chcesz. Jeśli będzie zwlekał z oświadczynami, przysięgam, że złożę mu wizytę — zagroził jawnie, nie chcąc, by jego siostra cierpiała przez niezdecydowanie obcego mu grabarza. Po krótkiej ciszy pozwolił sobie na zmianę tematu, porywając towarzyszącą im od początku butelkę wina. — Dolewki? — zapytał, lecz nie czekał na odpowiedź, wlewając resztę alkoholu do kieliszka Lucrezi. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 02, 2021 7:30 pm | |
| Nie powstrzymała głośnego śmiechu, gdy rzucił uwagą na temat zawodu, jaki sama podjęła, zawczasu mając o wiele ciekawsze opcje do wyboru. Co by nie było mówione o garbarzach — uwielbiała tą codzienną monotonię, grzebiąc przez długie godziny w często niewdzięcznych papierach. Nie musiała narażać swojego cennego życia na okropnych misjach lub słuchać godzinnych jęków torturowanych wiedźm, po prostu zajmowała ukochane krzesełko przed własnym biurkiem, męcząc oczy zazwyczaj przesadnie podobnymi pismami. A dodatkowo czerpała zyski ze współpracy z Laurentem, będąc równocześnie przebrzydłym kretem dla ukochanej inkwizycji, ale to już inna sprawa. — Powiedział to złodziej, absolutnie nie biorący zwykłej pracy pod uwagę — wytknęła mu na swą obronę. — Z ciężkim sercem, lecz muszę ci przyznać rację. Dam mu się wykazać, niech zna mą litość — zgodziła się, jakby dawała ogromną szansę jednemu z kiepskich zalotników. — Przynajmniej wtedy szybko cię pozna — spostrzegła pozytywną stronę w braku zaręczyn, która byłaby nieopisanym ułatwieniem. — Czy to w ogóle możliwe? — szepnęła niemalże do siebie, mając na myśli zmianę własnego stanu cywilnego. Nigdy nie ukrywała swoich wątpliwości, gdy w grę wchodziły poważniejsze zmiany w związkach. Choć nie dostała dotychczas takiej propozycji, a wszelkie relacje nie trwały przesadnie długo przez różne czynniki, uważała, że to zwyczajnie nie może się udać. Jej charakter był główną z przyczyn. — Czytasz mi w myślach, braciszku — rzekła uśmiechnięta, unosząc wypełnione szkło do ust. — To koniec! — doszedł ich donośny głos Ruby, która zabrała się za sprzątanie otaczających ich butelek. — Nie chcę was wyganiać, ale na jutro rano to pomieszczenie powinno błyszczeć, tak więc... Psik, wynocha do łóżek, no już! — goniła ich, jakby byli dwójką zbłąkanych o północy kotów, poszukujących w kuchni mleka. — Przesadzasz, jest jeszcze tyle czasu do wschodu słońca. Przynieś coś dobrego, Rubyyy — wymruczała blondynka, rozkładając się na stole wbrew słowom służki. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 02, 2021 8:18 pm | |
| — Hola, hola! — oburzył się, zaraz porywając jej kieliszek, skoro dzielili i to. Upił solidnych parę łyków, nie przestając gestykulować pomimo pełnych ust, na znak, że dopiero zaczyna swoją opowieść. — Okradam tylko bogatych! — bronił się, jakby to było usprawiedliwieniem na wszystkie jego przewinienia. Niestety, w jego głowie prędko zawitały wspomnienia niweczące tę idealistyczną wizję. — ... Dobrze, biednych też. Ale! Ale płacę podatki — dodał, usprawiedliwiając się na wszystkie możliwe sposoby, po części żartując, bo w rzeczywistości kochał swoją niechlubną profesję, nie zamierzając jej zamienić, do kiedy będzie miał dwie sprawne ręce. Pokręcił głową w niedowierzaniu na słowa własnej siostry. Nie rozumiał wielu aspektów jej życia, odnajdując w połączeniu kobieta-mężczyzna szereg konwenansów, o których on mógł jedynie marzyć. Ślub nie był abstrakcją, a następnym krokiem. — To naturalna kolej rzeczy. Albo daje ci pierścionek, albo niech nie traci twojego czasu — oznajmił twardo, z tego urokliwego momentu kreując emocjonalny szantaż. — Macie już swoje lata. Zwłaszcza ty. Kiedy następnym razem trafisz na kogoś tak doskonałego? Twoja wartość rynkowa spada z dnia na dzień — mówił, iście natchniony, również nie chcąc, by ta osoba wymsknęła się hathornowych sideł. — Musisz ścisnąć jego nudny, grabarski tyłek i wyperswadować mu, że jesteś objawieniem, gwiazdą z nieba, najlepszym, co go w życiu spotkało — nakłaniał ją, właśnie w ten sposób widząc ich relację. Zirytował się lekko na wtargniecie Ruby, gdy sięgał szczytu swojego natchnienia. Machnął gwałtownie ręką, nie pozwalając znacząco wybić się z rytmu. — Napiłabyś się z nami, Ruby. Życie społeczne. Słyszałaś kiedyś, prawda? Poćwicz z nami, może pewnego dnia skorzystasz nabytej praktyki — skomentował kwaśno jej polecenie. — Moja siostra wychodzi za mąż. Czy to nie wystarczający powód, by wypić jeszcze jeden kieliszek? — zapytał głośno, odrobinę naciągając prawdę, ale wyłącznie odrobinę, bo sam wierzył, że ślub jest tylko kwestią czasu. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 02, 2021 10:12 pm | |
| — Nie. Starczy wam, a ja nie chcę mieć kolejnych kłopotów u Josephine...! — jęknęła błagalnie, starając się wpłynąć na nich przez wzgląd na własną sytuację. Zapewne informację o ślubie kobiety uznała za fałszywy pretekst do dalszego picia. — Nie wracaj bez butelki. Albo butelek. Sio! — zakomunikowała twardo Lucrezia, wskazując palcem w stronę kuchni, na co młodsza dziewczyna nie odpowiedziała buntem, odwracając się na pięcie i opuszczając ich z pochmurną miną. Prychnęła automatycznie, słysząc jeszcze śmieszniejsze słowa, jakie chwilę temu opuszczały jego usta. Jeden absurd poganiał drugi, tworząc coś na kształt barwnej opowieści, by bez reszty rozbawić towarzystwo. Zbyt dobrze znała brata, dlatego żadnych usprawiedliwień nie potrafiła wziąć na poważnie, wiedząc o jego niesłychanej słabości do błyskotek. — Tylko winny się tłumaczy — podsumowała, z wielką satysfakcją przyjmując swoją wygraną w tym starciu. — Wiesz, bardzo mi się nie podoba, że stawiasz mnie w roli towaru, którego jeszcze nikt nie chciał kupić. Lucien, skarbie, to mi naprawdę uwłacza. A wcale nie jestem wybrakowana... No, może odrobinę — oznajmiła, nie mając wystarczająco siły, by pozbyć się bezradnego uśmiechu, zajmującego całe usta. — Boję się tej niebezpiecznej prędkości obrączkowania. Jeśli tamten fiut byłby równie szybki, miałbyś za szwagra prawdziwego wojownika — rzuciła półżartem, półserio. Pomimo teraźniejszego obrzydzenia do siebie samej za wcześniejsze decyzje i dobre serce, wtedy była gotowa przyjąć od razu pierścionek, podpisując wyrok śmierci. Wciąż nie przestała miewać zbyt realnych koszmarów, działających dwa razy bardziej, gdy spędzała noce w samotności. — Oj tak, mam niebywałe przeczucie, że moje pojawienie się w jego życiu było czymś przełomowym — przyznała, przełykając z trudem ślinę. — Obawiam się, że daleko mi do roli cudu, Lucusiu — dodała. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 02, 2021 10:38 pm | |
| Na słowa Ruby teatralnie przestawił parę butelek w kąt stołu, zamaszystym ruchem strącając z niego nieistniejące okruszki. — Zostawimy po sobie porządek. Nawet nie spostrzeżesz się, że tu byliśmy — mruknął powłóczyście, co było pierwszym znakiem, że alkohol daje mu się we znaki. Gdy odeszła pochylił się nad Lucrezią, wyrzucając służącą z głowy, wracając do o wiele bardziej interesującego go tematu: — A wystarczyłoby, abym go poznał. Mam nosa do ludzi. Spojrzałbym mu głęboko w oczy i... Kazałbym ci spieprzać, gdzie pieprz rośnie, a jego pierścionek wcisnąłbym mu na... — urwał, machając dłonią w niezrozumiałym geście, prezentując swoje umiejętności, o których ani ona, ani on zapewne nie mieli pojęcia. Jak podejrzewał w tej godnej upraszczania wszystkiego chwili, zło musiało kryć się w oczach kogoś, kto dopuszczał się przemocy wobec bezbronnych. Jak sądził, w łatwy sposób zapobiegłby tragedii. — To niemożliwe. Z jakiegoś, zupełnie niezrozumiałego mi powodu, wasze drogi się zeszły. Połączyła was miłość do zapachu stęchłego papieru i babrania się w atramencie. I pasja do zszywaczy, nie zapominajmy. Jesteście razem. On o tym wie, prawda? — dopytywał, jakby to Lucrezia wyszła z całym pomysłem, niekoniecznie informując o nim swojego potencjalnego partnera. Prędko jednak zaniósł się śmiechem, nie potrafiąc wyobrazić sobie przytoczonej wizji. — Coś musiało być na rzeczy. Z jakiegoś powodu cię polubił. Musisz więc zebrać to w całość i wykorzystać z pełną mocą — doradził jej otwarcie, wierząc, że ich relacja nie wzięła się znikąd. Na chwilę obecną mógł tylko zgadywać, od czego się zaczęło, lecz jeśli nie była to Lucrezia z szantażem, musieli połączyć się w sposób typowy dla przeciętnej pary w ich wieku. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Pon Maj 03, 2021 12:29 pm | |
| Z sekundy na sekundę doznawała coraz większego szoku przez fakt, jak bardzo potrzebowała tej zwykłej rozmowy, wreszcie czując pozwolenie na chwilowe odstawienie na bok postawy gotowości na wszystko. Mogła choćby po części podzielić się tym, co codziennie zatruwało jej myśli, nie obawiając się, że zostanie przesadnie skrytykowana i upokarzająco wyśmiana za brak wymaganej siły. Była po prostu... sobą. — Ne zdążyłam mu tego powiedzieć, ale wszystko w swoim czasie — pociągnęła żart brata, śmiejąc się w najlepsze. — Wolałabym wiedzieć wcześniej, czy rzeczywiście jest się czego obawiać. Lecz on nie daje mi ku temu odpowiednich sygnałów, zachowując się doprawdy dziwnie. Kwiaty bez okazji? Serio? — powiedziała niedowierzająco, jakby w normalnym świecie mężczyźni nie byli skorzy do podarków bez sprzyjających wydarzeń. — Musi coś knuć. Usypia moją czujność poprzez nadmierną kulturę i bez reszty głupie niuanse, o które każdy jeden nie zawracałby sobie głowy — mruknęła, nie przyjmując do wiadomości istnienia faceta, jaki w zasadzie troszczy się o nią. — Może chodzi tylko o jedno — stwierdziła na koniec. Wtenczas na horyzoncie pojawiła się Ruby, z jawnym wysiłkiem ciągnąc po ziemi skrzynkę z kilkoma butelkami, obijającymi się o siebie, gdy dziewczyna natrafiała na nierówności w podłodze. Gdy dotarła do ich stołu, oparła się o blat, dysząc ze zmęczenia. — Macie... — wskazała na alkohol, ledwie trzymając się na nogach. — A-Ale jest jeden warunek. Musicie nauczyć mnie pić, inaczej zabieram to z powrotem — rzuciła niespecjalnie stanowczym tonem, chyba wcale nie wiedząc na co się pisze. — Chyba żartujesz, dziewczynko. Jeszcze brakuje mi ujadającej wiedźmy nad uchem od samego rana — odmówiła na starcie blondynka, odwracając od niej teatralnie wzrok. Służąca jednak nie odpuściła łatwo, przenosząc zawzięte spojrzenie na siedzącego obok mężczyznę. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Pon Maj 03, 2021 1:45 pm | |
| Wysłuchał jej w ciszy, by po wszystkim wydać bezwzględny komentarz: — Kwiaty? Wiedziałem, że jest nudziarzem. Od mężczyzny jego pozycji oczekiwał bardziej egzotycznych podarków. I o wiele bardziej cennych. — Zastanówmy się więc, co mogą oznaczać kwiaty... Przytknął dłoń do twarzy, udając, że popada w głębokie zamyślenie. Chwilę później teatralnie zgadywał: — Poczucie winy? Nadchodzącą zdradę? A może chce ci przekazać do wiadomości, że jest szczęśliwym posiadaczem kuponu stałego klienta w niejednej kwiaciarni? — ciągnął, z każdym słowem nabierając większego olśnienia. — To KWIATY, Lucy. Możesz doszukiwać się znaczenia w ich gatunkach, ilości i kolorach, ale na pewno nie posyła ci ich, by „uśpić twoją czujność” — podniósł głos, niemal oburzony, że jego siostra mogła opacznie odebrać równie niewinny gest. — Znasz ten zwyczaj? W niektórych rodzinach, wybranek śle swojej narzeczonej kwiaty. Codziennie, aż do dnia ślubu. Zaczynając od śnieżnobiałych, symbolizując nieskalane uczucie, przez ciemniejące odcienie różu, aż po krwistą czerwień w dniu ślubu — wyjawił, nie musząc tłumaczyć, co oznacza kolor czerwony. — Może twój drogi Phil cofnął się o krok, odliczając w ten sposób dni do oświadczyn? — zgadywał z rozbawieniem, woląc nie wiedzieć, co może dziać się w otchłani grabarskiego umysłu. Pewne było jedno, mężczyzna musiał w końcu postawić pierwszy krok, nie narażając siebie ani swojej partnerki na plotki i komentarze. Wraz z pojawieniem się ponownie postaci służącej, ton głosu Luciena znacznie się odmienił. Spojrzał na nią zza uniesionych wysoko brwi. — Kochana, przy takiej ilości, prędzej będziemy musieli nauczyć cię chodzić na nowo — ocenił sceptycznie nadprogramowe parę butelek niezbędnych im do dyskusji. — Ale niech będzie. Zdam się na moją wspaniałą siostrę. Ja jestem rano umówiony — oznajmił wyniośle, poprawiając zapięcie swojej koszuli pod szyją. Mimo swoich słów, sięgnął po pierwszą lepszą z butelek w skrzyni, dmuchając w zakurzone szkło. Usta mu drgnęły, lecz nie powiedział nic. Dobry rocznik. Jeśli Jose nie ma jeszcze powodów, by zamordować Ruby, tym razem na pewno jej go dostarczymy — pomyślał, jak sądząc, alkohol był trzymany na specjalne okazje. Lecz jak inaczej mógł nazwać święta, serię spotkań i ślubne plany? To sprawiło, że nieco przychylniej spojrzał na pomysł wychylenia jeszcze paru kieliszków. — Dobra. Przynieś dwa kieliszki. Na jednej nodze — machnął na nią, zgadzając się spędzić z nimi odrobinę czasu. W międzyczasie, sięgając do przeciwległego stołu po korkociąg, zabierając się do otwierania butelki. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Pon Maj 03, 2021 4:22 pm | |
| W tym samym momencie, gdy Lucien rozpoczął wykład na temat działania otaczającego ich świata, poczuła się głupio jak nigdy przedtem. Dotarła w swoim życiu do chwili, gdzie zwykłe otrzymanie kwiatów kojarzyła z paskudnymi planami, mającymi za zadanie sprawić jej krzywdę. Nawet nie skomentowała jego słów, pokornie kiwając głową z nietęgą miną, jakby zrozumiała w pełni popełniony błąd. Nie planowała starcia z główną gospodynią, także nic dziwnego, że wolała utrzymać trzeźwość dziewczyny w bezsprzecznej normie. Pomimo stanowczej odmowy, mężczyzna miał odmienne zdanie, zezwalając Ruby na dołączenie się do nich. Kątem oka zerknęła na oddalającą się służkę, która właśnie przyjęła z nieukrywanym entuzjazmem jego polecenie, znikając w kuchni. — Josephine nas pozabija. Nie żartuję, Lucien. Nie jest to pierwsze lepsze procentowe gówno, a na specjalne okazje, do jakich jeszcze nie doszło. Nie mówiąc o upiciu jednej z jej pracownic — zauważyła z powagą, jednakże nie sprzeciwiła się temu genialnemu pomysłowi. — Przekonajmy się, czy jego smak będzie wart tej ofiary — rzekła nieco weselej, idąc za przykładem brata i sięgając po jedną z przyniesionych butelek. — Proszę, proszę... — odezwała się cicho, gdy czytała etykietę. — Nasza śmierć będzie kurewsko bolesna — oświadczyła uroczyście, odnajdując coraz więcej poszlak wysokiej klasy trunków. — Takie wystarczą? — spytała ponownie nadchodząca Ruby, stawiając masywne szkła na drewnianym stole. Usiadła na przeciwko rodzeństwa, nie próbując nawet grać wyluzowanej, co z łatwością szło odgadnąć po sztywnym sposobie siedzenia. Ponadto nie wiedziała, co robić z rękami w tej niecodziennej sytuacji, więc raz kładła je na stole, a raz na swoich udach, łącząc naprzemiennie palce u dłoni. — To twój pierwszy raz? — zapytała Lu, choć aż za dobrze spodziewała się, co usłyszy w odpowiedzi. — Shelly raz pozwolił mi spróbować sławnego piwa, ale to zdecydowanie nie był mój smak — odparła prędko, wracając na sekundy pamięcią do tamtego wydarzenia. — Chciał poczęstować mnie również whisky, aczkolwiek sam zapach sprawił, że natychmiast odmówiłam — podzieliła się swoim ubogim doświadczeniem w tym zakresie, spoglądając ze stresem na trzymane przez nich butelki. — Jestem pod wrażeniem, że wykazałaś się takim idiotyzmem. Nie muszę ci chyba mówić, jak mogło się to wszystko skończyć, prawda? — Niespodziewana reakcja Lucrezi sprawiła, że młodsza dziewczyna spuściła głowę w dół, solidnie się rumieniąc. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Pon Maj 03, 2021 6:03 pm | |
| Po słowach Lucrezi tym bardziej miał ochotę skosztować niedostępnego mu wcześniej wina. Ten wieczór w całym nadmiarze codzienności uważał za idealną okazję. — Wiem. Dlatego musimy ustalić wspólne alibi. I zaciekle trzymać się wersji, że oboje widzieliśmy Chrisa myszkującego w piwnicy — odparł z pełną powagą, choć w razie przyłapania na zbrodni, zapewne zachowałby się bardziej odpowiedzialnie wśród tych ludzi. — Mogą być — kiwnął głową, gdy Ruby przyniosła naczynia, niespecjalnie naruszając je spojrzeniem. Dobrą chwilę siłował się z butelką, zyskując w końcu przewagę i wyciągając korek z charakterystycznym, cichym dźwiękiem. Pozwolił sobie na przytknięcie nosa ponad wysoką szyjkę butli, usiłując odgadnąć zapach. To samo zrobił z pierwszym łykiem, nalewając wyłącznie sobie i testując, czy wino nie jest zepsute. Dopiero po tym krótkim rytualne napełnił wolne kieliszki winem — tym razem zgodnie z etykietą, nie przekraczając pękatego dna szkła. Głośno odstawił butelkę, patrząc na Ruby w oczekującym spojrzeniu. — Co chcesz wiedzieć? Jak zachować maniery podczas picia? Chcesz umieć degustować wino? Czy potrzebujesz instrukcji, jak przechylić alkohol do gardła, by się upić? — pytał, w rzeczywistości nie pojmując, co kryje się pod jej: „chcę nauczyć się pić”. — I co najważniejsze, po co potrzebna ci ta wiedza? Był twardy niczym profesor odpytujący swoją studentkę podczas egzaminu, czekając na stosowne wyjaśnienia, lecz w jego chęci zrozumienia kryła się troska, nawet jeśli ton głosu Luciena pozostawiał trochę do życzenia. — Nie ma co demonizować alkoholu — odparł już spokojniej na zarzut Lucrezi, jakby odrobina whisky równała się ze straconą cnotą i skończeniem na stosie. — Nic złego by się nie stało. W najgorszym przypadku pochichotałaby sama do siebie, a w najlepszym zarzygałaby mu spodnie — zgadywał, nie tyle ufając w przyzwoitość Shelly'ego, co nie wierząc, że odnalazłby radość z wykorzystywania nieprzytomnej. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Wto Maj 04, 2021 4:23 pm | |
| Nie znalazła się w dobrej sytuacji, biorąc pod uwagę dwie atakujące ją strony. I choć Lucien podchodził do tematu znacznie spokojniej i wyrozumialej, tak samo spojrzenie jego siostry mroziło dziewczynie krew w żyłach, równocześnie wyciskając z niej wszelkie informacje, o jakie nie zdołał nawet nikt zapytać. — Nie zrozumcie mnie źle! W żadnym razie nie chodzą mi po głowie niedorzeczne czyny, za które zmuszona byłabym częściej spowiadać się przed snem. Dźwigam sporo grzechów i niepotrzebne są mi kolejne do kolekcji — zapewniała żywiołowo, bez przerwy podążając wzrokiem za najmniejszymi ruchami jasnowłosej kobiety. — Ciekawi mnie, jak to jest, gdy można zapomnieć o otaczającym nas świecie, skupiając się wyłącznie na wypełniającej cię radości. Gdy wszystko przestaje mieć nagle znaczenie, a ty czujesz się wreszcie... wolna. W beztrosce spędzasz następne minuty, czerpiąc garściami czas spędzony wśród przyjaciół — rozmarzyła się znienacka, przymykając minimalnie powieki. — Nie żebym jakichś miała! — palnęła z prędkością światła. Zakryła zaraz dłońmi twarz, planując odgryźć sobie język w ramach zadośćuczynienia. — Nie ma w tym nic cudownego, bambina — zaczęła bezwzględnie Lucrezia, która całą sobą pokazywała, jak bardzo jest niezadowolona z zachowania służki. — Picie jest najgorszym przepisem na dobrą zabawę. Bo widzisz... Demonizowanie alkoholu ma swoje minusy i plusy, jakie przyniosą rezultaty dopiero w zacnej przyszłości. Owszem, jeden czy dwa kieliszki to wielkie nic, ale w chuj wątpię, aby tylko na tym się skończyło — udzieliła wskazówki, trzymając w dłoni wypełniony kieliszek i kołysząc nim w powolnym geście. Ruby milczała dłuższą chwilę, prawdopodobnie zastanawiając się, ile sensu jest w przekazie starszej kobiety. — To moja decyzja, którą drogę wybiorę — uparcie trzymała się swojego zdania, na co Lu uśmiechnęła się zagadkowo, rozluźniając się momentalnie. — Bardzo dobrze. Lucien, dolej Ruby nieco więcej — zagaiła do brata, upijając spory łyk ciemnego wina. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Sob Maj 29, 2021 7:22 pm | |
| — Ciekawe, jakie to grzechy. Nie dosoliłaś wystarczająco zupy? — prychnął, gdy Ruby postawiła się jako największego złoczyńcę. Nie podejrzewał służącej o kłamstwo, lecz o sporą hiperbolę spowodowaną nieznajomością życia. Początkowo bawiły go te dziecinne pragnienia, lecz im dłużej mówiła, tym bardziej dostrzegał w nich coś znajomego, co niekoniecznie kojarzył dobrze. — Za dużo czasu przebywasz z tym uzależnionym kutasem, że przytaczasz podobne kocopoły — wyrzucił ze sporym ładunkiem złości, to Leandrowi przypisując całe zło tego świata. Co prawda, nie widział, by zamienili ze sobą więcej niż parę słów, ale jak podejrzewał, tyle wystarczyło, aby zdeprawować biedną Ruby. — Cóż, lepiej, by spróbowała z nami… — westchnął, spełniając rozkaz siostry, nawiązując do przygód z innymi. Nawet jeśli nie podzielał opinii Lucrezi, nie widząc w alkoholu większego zagrożenia, doskonale wiedząc, w którym momencie postawić granicę, tak wolał, by Ruby pod jego okiem poznała wszelakie nieprzyjemności, mogące wynikać z nadmiernego picia. Odstawił butelkę napełniwszy jej kieliszek, nie wyrównując poziomu w swoim szkle. Wciąż miał w głowie, że za krótkie parę godzin będzie musiał wstać i nie chciał powitać trudnego poranka na kacu. Mimo to, nie odmówił sobie spróbowania wykwintnego alkoholu, za picie którego zapewne oberwie im się po głowach. Po lekkim zaciągnięciu się zapachem wina, zanurzył w nim usta, a na jego twarzy wykwitło zdziwienie. — Dobre. Nie dziwię się, że Jose trzymała je przed nami w ukryciu — mruknął do siostry, zadziwiony jak lekka i słodka była ich zdobycz. Zamrugał w niedowierzaniu, odstawiając alkohol, by nie wychylić go jednym haustem. Przeniósł spojrzenie na dziewczynę przed nimi, by odezwać się głośniej: — Jutro ważny dzień. Wszystko już gotowe? |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Maj 30, 2021 10:55 am | |
| Ruby jedynie niewinnie się zaśmiała, gdy z ust mężczyzny padły oskarżenia wobec nieobecnego tutaj Leandra, który tak naprawdę niczym nie zawinił. Oprócz wymienianych co spotkanie uprzejmości i kilku niewiele znaczących informacji, nie łączyło ich nic więcej. Sam Leo wydawał się zdystansowany do samej Ruby, choć ta nie raz i nie dwa próbowała się do niego zbliżyć. Brak śmiałości w relacjach z innymi uniemożliwiał dziewczynie podtrzymanie rozmowy, a co dopiero mówić o poważniejszych krokach w znajomości. Pokiwała energicznie głową, jakby zapewniając o tym, że będzie grzeczna i postara się wyciągnąć z tego doświadczenia odpowiednią lekcję. Idąc po chwili śladami Luciena, kosztującego z pełnią elegancji wina, podniosła powoli kieliszek, z początku wąchając ostrożnie zawartość. Drożdżowy zapach nie należał do przyjemnych, ale nie zniechęciła się, pamiętając, co chce osiągnąć. Wzięła łyk, analizując potem smak i cmokając cicho, by dokładnie ustalić, w którą stronę bardziej się skłaniała. — Jest doprawdy... trudne do określenia. Cierpkie, ale równocześnie ma w sobie tą dziwną słodycz — opisywała, nie powstrzymując się przed kolejnymi pociągnięciami czerwonego trunku. — Nie zachwycaj się tak. Istnieją o wiele smaczniejsze. Stara wiedźma mogłaby rzucić nam znacznie lepsze butelki od czasu do czasu. Trzymanie ich w zamknięciu to czyste marnotrawstwo, jakie powinno być srogo karane — mruknęła Lucrezia, zirytowana postępowaniem Josephine. — Wypomnę jej to przy następnej okazji — zagroziła cicho. — W większości! — odpowiedziała Lucienowi. — Sporo dziewcząt poprosiło mnie o dokończenie ich obowiązków, na co przystałam, bo wyglądały na bardzo zmęczone. Niektóre też narzekały na bóle w mięśniach i inne nadmiernie dokuczające dolegliwości. Dziwne, że tyle się poddało... Może to jakiś wirus? — zastanowiła się na głos, przypominając sobie, że nie był to pierwszy raz, gdy tyle pracy spadało na jej głowę. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Czw Paź 14, 2021 3:33 pm | |
| Nieco zbyt szybko sięgnął po kolejny łyk wina, mijając się z planami oszczędzania. Spojrzał na swoje odbicie w kieliszku, dostrzegając zmęczenie całym dniem, lekko potargane włosy, jak przekrzywione zapięcie koszuli, przysłaniającej mu szyję. — Jestem dziś wyjątkowo piękny — wypalił nagle, poprawiając zapięcie koszuli przy przeglądaniu się z każdej strony własnemu odbiciu. — To znaczy, zawsze jestem piękny. Ale dziś naprawdę przesadziłem — stwierdził, nie odkładając kieliszka, by móc jeszcze na siebie popatrzeć. Mogłoby się zdawać, że przy obecnym zainteresowaniu nie wsłuchiwał się w dialog kobiet, lecz nie było to prawdą. Dopiero po opowieści Ruby, pokręcił lekko głową, nie wiedząc, od czego zacząć. — Tak. To paskudna choroba. Ledwie daję radę sprzątać w moim pokoju, wiesz? Chyba też mnie dopadła. Z tego co pamiętam, nazywa się „rubytofrajerka”, kojarzycie? — pokiwał głową, rozglądając się po swoich towarzyszkach. — Ruby, skarbie, nie możesz się tak dawać — sprostował prędko, wstając z miejsca, by dosiąść się obok służącej. Objął ramieniem jej barki, przyciskając ją lekko do siebie. — Kwestionuj wszystko, co się do ciebie mówi. Niezależnie, czy mówię ci to ja, Lucy, czy ten pies, Shelly. Wszyscy kłamią, wszyscy chcą cię wykorzystać. Wyjdź od tego założenia — poprosił ją delikatnie, zaraz zerując nad jej głową jedno z lepszych win, jakie przyszło mu pić.
|
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 17, 2021 11:52 am | |
| Choć służąca wpadła w ciąg gadaniny, opisujący nieprzerwany ciąg spotykających ją nieprzyjemnych sytuacji ze strony niemal całego personelu, Lucrezia dzieliła swą uwagę na pół, obdarzając nią jednakowo zakochanego w sobie chłopaka i, nie do końca świadomą konstrukcji świata, Ruby. Nim jednak podjęła się wtrącenia i spoliczkowania dziewczyny brutalną rzeczywistością, zaszczyciła krótkim komentarzem swojego brata. — Pieprzony narcyz — szepnęła, przeciągając się, by wprawić w ruch stare kości. Przeczuwała, że jak jeszcze trochę tu posiedzi, nigdy już się stąd nie ruszy. Ale możliwość skosztowania tychże win była warta każdego poświęcenia! Najmłodsza z kobiet nie spodziewała się zaznać bliskości Luciena. Całkowicie szczerze nie była gotowa na przełamanie dystansu, którym mężczyzna przy każdej okazji otaczał się, zajmując stałe miejsce na fotelu obok roznieconego ognia w kominku. Zdawał się być poza zasięgiem zwykłych ludzi. A teraz? Obejmował ją, co nie pomagało w zebraniu myśli do kupy. — Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, nie zawaham się przed udzieleniem jej — jąkając się przedstawiła priorytet, jaki gościł w jej codzienności bez względu na okoliczności temu sprzyjające. Lucrezia zaśmiała się momentalnie, widząc przed sobą niecodzienną scenę, gdzie to właśnie Lucien wykonał pierwszy krok w próbie naprostowania postawy służki. — Osoby wymagające od ciebie tej pomocy nie zawsze mają czyste intencje. Jesteś na tyle dużą dziewczynką, aby wiedzieć, że nie każdy spotkany człowiek jest aniołem w ludzkiej postaci — zagaiła blondynka, biorąc ostatni łyk wina, by zaraz wstać i zmienić miejsce. Prędko dołączyła się do ich dwójki, siadając po drugiej strony Ruby, śmiało obejmując ją ręką w pasie. — Wiesz, jak bardzo Lucien wykorzystuje ludzi? Kobieto, nie dasz wiary! Ma w tym większe doświadczenie, niż ja... Niż ktokolwiek! — oznajmiła, ukazując pełnię zdziwienia na swej twarzy. — Mówię ci, najgorszy typ — prychnęła, starając się nie zepsuć mylnego wrażenia szerokim uśmiechem. — Nieprawda! On taki nie jest. Jeśli o coś mnie prosi, robi to naprawdę kulturalnie i bez naciskania, zawsze jest miły... — wymieniała, aż na nowo wtrąciła się Lu: — Oto jego taktyka, skarbie — rzekła, wprawiając dziewczynę w niemałe zakłopotanie. Wynikało ono nie tylko z wypowiadanych racji, a także dotyku, który zaczął płynąć od grabarz w postaci gładzenia talii. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 17, 2021 12:28 pm | |
| Nie przejął się słowami siostry, nie uważając miłości do samego siebie za wadę – wręcz przeciwnie, nadmierne uwielbienie uznawał jako najwyższy poziom samoakceptacji, do którego dążył przez lata. Zatrzepotał długimi rzęsami, kręcąc głową, jakby chciał jeszcze bardziej wyeksponować swoje piękno. Odwrócił głowę, by widzieć co siedząca u drugiego boku służącej Lucrezia planuje. — Nawet gdyby moje intencje były w pełni czyste… Gdybym potrzebował twojej pomocy... Paradoksalnie, niejednokrotnie bardziej mi pomożesz, pomagając najpierw sobie. Moje, cudze problemy nie mogą być twoimi problemami. Będziesz o wiele bardziej wydajna, gdy postawisz siebie na pierwszym miejscu — doradził, układając głowę na ramieniu służącej. Tylko na chwilę, po wkrótce spostrzegł, że ich kieliszki świecą pustkami. Pospieszył z nalewaniem, czując się zobowiązany jako jedyny mężczyzna w towarzystwie. — Dbanie o siebie nie jest egoizmem. Jest najwyższą, najtrudniejszą sztuką. Nim ktokolwiek cię pokocha, musisz nauczyć sama się kochać — powiedział wyniośle, co było zasługą alkoholu, bo choć lubił patetyczne dialogi, tak jako wieczny kawaler nie mógł się z nimi utożsamiać pomimo chęci. — Musisz nauczyć się odmawiać, skarbie. Być może nie zaczynaj od starej Josephine, ale na przykład… Od Lucrezi. Śmiało, powiedz jej, jak ci się nie podoba, że narusza twoją przestrzeń osobistą. Powiedz, że nie życzysz sobie jej dotyku — doradził mocnym tonem, spoglądając złośliwie na siostrę, podczas gdy samemu nie przestawał obejmować ramienia służącej.
|
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Wto Paź 26, 2021 10:10 pm | |
| Obydwie z wielką uwagą słuchały rozprawiania mężczyzny o samoakceptacji i uczuciu, jakim najpierw trzeba obdarzyć siebie, by móc wyjść z tym do innych. Tyle że Lucrezia nie należała do grona osób, które wzięłyby te słowa do serca, robiąc z nimi coś użytecznego. Nie zwlekała z komentarzem, na pokaz przybierając znudzoną tematem minę. — W takim razie poziom zasobów twojej miłości jest niczym studnia bez dna, drogi bracie — odrzekła, czując zadziwiająco prędko senność po małej ilości spożytego wina. Czego by nie czuła - dopiero się rozkręcali, wciągając nieświadomą dziewczynę w ich osobistą zabawę. — Właśnie, Ruby. Powiedz mi, jak bardzo nie chcesz, abym cię dotykała — poparła brata, przenosząc zręcznie dłoń na jej brzuch. — Jeśli tego nie zatrzymasz w porę, może być za późno... — ostrzegła dobrotliwie, już teraz robiąc przymiarki do zsunięcia się na niczym niechronione podbrzusze. Gołym okiem można było dostrzec zaniepokojenie na twarzy Ruby, zdające się rosnąć z każdym wypowiedzianym słowem. — P-Proszę, czy mogłabyś mnie zostawić, Lucrezio? — zabrała wreszcie głos, niezmiennie siląc się na grzeczności, jakie przypuszczalnie miały ją uchronić przed złością atakujących osób. — Hmmm, nie. Nie byłaś zbyt przekonująca, przykro mi — odpowiedziała niemal natychmiast grabarz, sprawiając tym samym, że kolor na twarzy dziewczyny przybrał w tej chwili krwisty odcień. Zerknięcie na drugą stronę przypomniało jej, by odbić piłeczkę. — A co z Lucienem? Osobiście sądzę, że narusza twoją przestrzeń bardziej ode mnie — stwierdziła, bez wahania zrzucając całą winę na niego. Choć mężczyzna nie odważył się przenieść ręki na inny obszar, okupując ciągle ramię służącej, płeć była pewnym wyznacznikiem w tym przypadku. Ruby odwróciła głowę w bok, rzucając Lucienowi błagalne spojrzenie, wprost proszące o wolność nim się jakkolwiek odezwała. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Sro Paź 27, 2021 5:09 pm | |
| Kochał się i okazywał to bardziej, niż było to konieczne i prawdziwe. Jego pewność w dużej mierze opierała się na sporej liczbie powtórzonych sobie kłamstw. — Każdemu życzę, aby zaznał choć połowę miłości, którą darzę siebie ja — odparł, nie będąc w stanie zarzucić sobie niczego. Sytuacja po drugiej stronie dziewczyny zaczęła go niepokoić, czego nie okazał w żaden sposób. Nie cieszyło go jej nieszczęście, ale też nie spodziewał się, że razem z Lucrezią dojdą do niebezpiecznej granicy. — Lucrezia zaczyna niedosłyszeć na starość, musisz jej wybaczyć — szepnął Lucien tłumacząc zachowanie siostry, mimo że sam nie odsunął się nawet na cal. Nie naciskał i nie błądził rękoma po ciele służącej, ale po chwilowym namyśle ujął jej dłoń, splatając ich palce razem, by unieść na poziom swojej twarzy. — Kochana, przerwę, gdy mnie tylko o to poprosisz — zapewnił ją, jakby tyle asertywności w zupełności mu wystarczyło, pomimo dawanej lekcji. Przytknął jej dłoń do własnych ust, muskając jej wierzch, od kości śródręcza aż do jej przegubu, w tym samym czasie zatapiając w niej możliwie sugestywne spojrzenie.
|
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Pią Paź 29, 2021 8:54 am | |
| Ataki nasilały się z dwóch stron, nie pozostawiając służącej wielu opcji, jakimi mogłaby się wybronić. Powoli zaczynała rozumieć, że Lucien wraz z Lucrezią niemo się zmówili, tworząc wspólnie niepokonaną drużynę. — N-Naprawdę... Chciałabym... — próbowała zebrać rozszalałe myśli, by podejść do sytuacji w miarę spokojnie, oceniając, do czego ta dwójka zmierza. Jednak przeciążenie emocjonalne zablokowało tą drogę, powodując, że Ruby zdecydowała się na najprostszy i najłatwiejszy krok ku wolności. Momentalnie wyszarpała się z ich niesilnych objęć, niemal odskakując od stołu. — Muszę iść! Słyszałam, jak mnie wołali! — rzekła spanikowanym głosem, nie obdarzając dwójki ostatnim spojrzeniem, gdy pośpiesznie skierowała swe kroki do swojego pokoju. Samym wyborem pomieszczenia zdradziła, że wcale nikt jej nie oczekiwał. Lucrezia westchnęła głębiej, zabierając się za dopicie wina w szklanym kieliszku. — No i ptaszyna nam uciekła — rzekła, widocznie niezadowolona z takiego obrotu spraw. — To twoja wina! Jesteś facetem, działasz mocniej na takie przypadki. A mogła wyciągnąć z tego wartościową lekcję — marudziła, wierząc, że plan miał znacznie większy potencjał. Przeniosła wzrok na blondyna, wyciągając w jego stronę wskazujący palec. — Spada na ciebie obowiązek uświadamiania jej, co jest złe, a co dobre. Gdy wyjadę, tylko ty jej zostaniesz — poinformowała, nie dostrzegając w gospodzie innego kandydata na to odpowiedzialne miejsce. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Pią Paź 29, 2021 10:16 pm | |
| Cofnął gwałtownie dłonie pod niespodziewanym ruchem, pozwalając służącej niemal wybiec z jadalni. — Co to było? Nawet nie zdążyłem się rozkręcić — zdumiał się do siostry, wracając spojrzeniem do stołu. — Przynajmniej zostawiła wino… — zastanowił się na głos, choć wiedział, że teraz będą musieli ukryć wszystkie dowody zbrodni sami. — I wypraszam sobie, jestem bardziej kobiecy niż ty. Trzeba było ją mocniej złapać, to by nie uciekła — zwalił całą winę na siostrę, nie zamierzając przyznawać się do błędu. Rozlał im resztę wina, nie wierząc, że zostali tu sami – nie tylko pozbywając się Ruby, ale i zostając najdłużej ze zgromadzonych tu mężczyzn. — Nie jestem w tym najlepszy. Ledwie dbam o swoją moralność. Ruby musi nauczyć się dbać sama o siebie. Inaczej prędzej czy później padnie jej na mózg — stwierdził, nie wątpiąc, że pokojowa egzystencja z tutejszymi osobnikami wymaga twardej skóry. — Ale dość o niej; ją mam na co dzień. Chcę wiedzieć wszystko o moim przyszłym szwagrze — zagaił, gładko zmieniając temat. Nie dbali o sen ani o ubytek nienależącego do nich alkoholu, nadrabiając długi czas rozłąki, niewynagrodzony przez wymieniane listy. *** Sądząc po pełnym słońcu wpadającym do ich pokoju przez prześwitujące zasłony, było dosyć późno. Przebudził się, ledwie przytomny, nie czując, aby odespał całe wczorajsze zmęczenie. Bezmyślnie przyległ do leżącej obok Yvette, w ciągu jednej nocy i paru przebudzeń w ciągu niej, przyzwyczajając się do tego niespotykanego stanu rzeczy. Ucałował jej czoło, witając ją sennie: — Dzień dobry, księżniczko.Dał sobie parę chwil na otrzeźwienie, nie ruszając się z miejsca, a tkwiąc w tym idealnym stanie ciepła i efektu działania jej mocy. Gdyby nie był umówiony, z przyjemnością spędziłby tu resztę kolejnego dnia. — Chyba zaspaliśmy na śniadanie — wywnioskował, choć nie brzmiał na zawiedzionego. — Wcześnie wczoraj zasnęłaś...Przytulił się do niej po raz ostatni, policzkiem pocierając jej ramię, w końcu podnosząc się na łokcie, by nieprzytomnym spojrzeniem obdarzyć spustoszenie w ich pokoju. Rozrzucone ubrania, niedojedzony posiłek, woda wyciekająca zza parawanu składały się na obraz rozpaczy, któremu się wczoraj przysłużyli. — Muszę się zbierać. Umówiłem się z Luckiem, pamiętasz? — przypomniał jej, przechodząc do pozycji siedzącej. — Możesz jeszcze pospać jeśli chcesz. Obudzę cię po wszystkim — zaoferował, niepewny, czy obserwacja wkłuwania kolejnej dawki tuszu pod jego skórę, będzie dla dziewczyny odpowiednią rozrywką. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Sob Paź 30, 2021 8:27 am | |
| Obudziła się dopiero na dźwięk jego głosu, wcześniej nie reagując na promienie słońca, które pchały się do pokoju. Mogły padać na wszystkie obiekty w pomieszczeniu, a ona nawet by nie drgnęła, mając w końcu swoje upragnione gniazdo. — Dzień dobry — odparła z lekkim uśmiechem, niezmiernie radując się na urocze powitanie łączone z opiekuńczym całusem. Momentalnie objęła go szczelnie rękami ze wszelkich dostępnych stron, nie chcąc kończyć ich wyjątkowego fizycznego kontaktu. Przespanie wspólnie nocy było kolejną nowością, jaką zdążyła pokochać całym sercem. Uchyliła wreszcie powieki, a dzięki temu mogła podziwiać nie do końca wybudzoną twarz Setha. Widok ten zapragnęła oglądać do końca swego życia - jego włosy w nieładzie, przymknięte w połowie oczy, cichy oddech i ta rozkosznie zaspana mina. Dlaczego czas choć raz nie mógł się porządnie zatrzymać? Oddałaby wszelkie bogactwa świata, gdyby mogła dzięki temu pozostać w tej niezwykłej scenerii. Było to arcydzieło wyjęte wprost ze świata marzeń, jaki był Yvette największym pocieszeniem. Gdyby na nowo przyjęła wygodną pozycję, mogłaby kontynuować wspaniały sen przy jego boku. I właśnie to zamierzała zrobić, lecz przypomnienie o planowanym zawczasu spotkaniu z Lucienem zniszczyło przepiękną wizję dalszego dnia. Do samego końca nie wiedziała, na co się zdecydować. Czy powinna się cieszyć z możliwości dłuższego snu, czy odczuwać smutek z powodu rozłąki? Ufała, że Seth prędko upora się z czekającym na niego zadaniem i będą mogli w spokoju kontynuować wspólny czas. — Zostanę w łóżku. Potem zrobię tu porządek, aby odciążyć Ruby — podjęła decyzję. — Powodzenia, najukochańszy — mruknęła wciąż nazbyt sennie, wyłapując jego następne słowa z trudnością.
|
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Sob Paź 30, 2021 9:28 pm | |
| W końcu podniósł się na równe nogi, zupełnie nie przejmując się nagością, gdy w pokoju było wciąż przyjemnie ciepło. Lekko oburzył się na propozycje Yvette, nie wierząc, że nie spędzą razem czasu z tak głupiego powodu. — To jej praca. Nie jest tu bez pomocy, a ty nie jesteś służącą — wypunktował, samemu nie dbając o zachowanie ładu, za nic nie spodziewając się, że w Yvette obudzą się stare nawyki. Wraz z tymi słowami zniknął za parawanem, doprowadzając się do porządku — rozczesał umyte wczoraj włosy i przepłukał zęby. Wydobył częściowo rozpuszczone mydło z wanny, by posłużyło mu za pomoc do ogolenia na gładko krótkiego zarostu na jego policzkach. Rozpakowując skromny bagaż, który wczoraj Yvette przyniosła tu wraz z Leandrem, ubrał się w dość klasyczny jak na swoje standardy zestaw - czarna koszulę, w której podwinął rękawy, czarne spodnie i wczorajsze, zimowe buty. Wkrótce później był gotowy do drogi, odwracając się jeszcze w stronę łóżka, by spojrzeć na Yvette. — W razie czego, będę w kuchni — poinformował ją cichutko, nie mając pewności, czy nie usnęła już z powrotem. Choć nie było to miejsce, którego mogłaby się spodziewać, z pewnością się nie przejęzyczył. Pożegnał się z nią ponownie, zaraz znikając za drzwiami. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 8:04 am | |
| — Zostawienie wszystkiego na jej głowie jest złym pomysłem — odpowiedziała pod nosem, popadając chwilę po tym ponownie w błogi sen. Musiała uzupełnić energię, jaką wczoraj straciła w podróży, na spotkaniu z ważnymi i mniej ważnymi osobami, a na koniec podczas namiętnych chwil we dwoje. Chyba sama nie przypuszczała, w jakiej mierze to wszystko wyłączy ją z życia na cenne godziny, których, bądź co bądź, nie mogła bezsensownie tracić. Trochę minęło nim całkowicie postanowiła wstać, rezygnując z dalszego wylegiwania się w ciepłym łóżku. Gdy tylko postawiła nogi na chłodnej podłodze, starała się dojść do ładu z wszelkimi elementami tej popołudniowej pobudki, poczynając od dokładnego umycia się, związania wysokiego kucyka na głowie i dobrania ubioru, z którym zawsze miała problem, jeśli chodziło o bardziej wyrafinowane stroje. Ostatecznie padło na białą, obcisłą sukienkę, sięgającą ciut przed kolana, z rozkloszowanym dołem. Nie zapomniała do tego zestawu grubszych pończoch i wiązanych butów na obcasie. Pomimo pouczeń Setha, ogarnęła nieco chaos, panujący w całym pokoju. Nie zeszło jej z tym długo, a zapewniła zabieganej Ruby troszeczkę swobody. Wychodząc na dobre z pokoju i schodząc po schodach w dół, starała sobie przypomnieć miejsce pobytu Setha, którego nie dosłyszała w półśnie. Wpierw zajrzała do znanej już sali, potem pokręciła się przy kilku mniejszych, aż trafiła na niego w kuchni. — Jak idzie? — spytała, podchodząc bliżej, by przyjrzeć się trwającej pracy. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 10:23 am | |
| Kuchnia przerodziła się w stanowisko pracy. Jak się okazało, po śniadaniu resztki jedzenia zostały sprzątnięte na ladę, a nieużywany jeszcze do obiadu stół zajął Seth i siedzący przy nim na krześle Lucien. Pomoc kuchenna i służące co rusz przemykały nieopodal, najwyraźniej tolerując odgrywającą się scenę, usługując tym, którzy podobnie jak oni, spóźnili się na śniadanie. Pozbawiony górnego odzienia Seth nie wyglądał na zupełnie zrelaksowanego, pomimo dość swobodnej pozycji — siedzeniu na blacie stołu, odchylając się do tyłu i opierając obiema wyprostowanymi dłońmi, by możliwie współpracować z Lucienem, z pasją poświęcającemu się obszarowi przy żebrach Setha. Młodszy z mężczyzn, blondyn, w jednej dłoni dzierżył chromowane narzędzie z długą, wystającą igłą, którą wtłaczał tusz pod skórę Setha, a w drugiej ścierkę, którą co rusz ścierał wzbierającą się na dziele krew. Taka sesja była terapeutyczna z wielu powodów — jednym z nich była rozmowa, wymuszona przez bliskość i długi czas trwania dzieła tworzącego się pod dłońmi zaangażowanego artysty. Właśnie teraz rozmawiali przyciszonymi głosami, nie przeszkadzając krzątającym się ludziom, do czasu aż nie dosłyszeli pojawienia się Yvette. Seth natychmiast drgnął lekko, ciesząc się na jej widok. — W końcu wstałaś. Już kończymy, chodź do... AUC! — urwał, z wyrzutem przenosząc wzrok na swojego kata. — Nie ruszaj się — mruknął ostrzegawczo, na co Seth posłusznie cofnął rękę, którą chciał pokierować Yvette. Nie wyglądało na to, że Lucien dbał o delikatność, nie wahając się ukarać głębszym wkłuciem za niesubordynację. Lecz nie minęła chwila, a odwrócił się do Yvette, chwilowo przerywając pracę. Odsłonił tym samym rzeczywiście niemal skończone dzieło na mocno zaczerwienionej skórze — czarnego kota, intensywną barwą wyróżniającego się od pozostałych tatuaży, które zresztą nie miały ładu i składu, z pewnością nie trzymając się określonej konwencji. Jak można było stwierdzić, pozostał im tylko wypełnienie oznaczonego konturu, tuż nad łapką kota, w której najwyraźniej coś ściskał. — Bardzo przepraszam cię za wczoraj. Czasami nie zdążę ugryźć się w język... — wyznał z głęboką skruchą, zaczynając przywitanie od tego, najwyraźniej wyjaśniając już tę kwestię z Sethem, który przysłuchiwał się wypowiedzi Luciena dość obojętnie. — Zazwyczaj jestem bardziej dyskretny, przysięgam — zapewnił ją, żałując, że jej zdanie o nim tak szybko mogło lec w gruzach.
// Lucien: odświętna, biała koszula, ciemnozielona, wyszywana kamizelka ze złotym łańcuszkiem wpadającym do kieszeni, ciemnoszare spodnie, skórzane półbuty. Złoty, wiszący kolczyk z drobnym zielonym kamieniem. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Brighton i okolice Nie Paź 31, 2021 10:37 am | |
| Kręcące się dookoła kobiety przywoływały odległe wspomnienia, które przynosiły radość i smutek zarazem. Miejsce, choć nie do końca lubiane, było boleśnie bliskie, podobnie jak zachowanie służby, w jakim sama kiedyś musiała się odnaleźć. Bez przeszkód weszłaby w panujące zamieszanie, biorąc na siebie większość nieco bardziej wymagających obowiązków, jako jedyna radząc sobie z nimi śpiewająco. Z trudem oderwała od zabieganych służących oczy, skupiając się na dwójce w ogóle niepasujących tu mężczyzn. — Na pewno wszystko w porządku? — spytała, nie wiedząc, jak odebrać ból Setha, na który sam wydał zgodę. Nadal pamiętała o tym, by nie chciał, aby go dotykać podczas umówionego spotkania, i nadal wydawało się to dziwne. — Nic się nie stało...? — odpowiedziała zmieszana, skubiąc materiał swojej sukienki. Właściwie to, nie miała najmniejszego pojęcia, za co Lucien ją przeprasza. Nie pamiętała, by powiedział coś złego, a przynajmniej niczego takiego nie kojarzyła. — Uroczy kotek — wydała własną ocenę, uciekając w popłochu od niezręcznej chwili. Przyglądała się uważnie dziełu, nie planując dodać nic więcej na jego temat. Bardziej skonstruowana krytyka nie leżała w umiejętnościach Yvette, ale intensywne wpatrywanie się, z lekkim uśmiechem, w stworzony na skórze rysunek, prosto mówiło, że jej się bardzo podoba. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Brighton i okolice | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|