IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Mieszkanie Fransa Ankera

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyPią Lis 10, 2017 4:09 pm

First topic message reminder :

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Directors_office_edit

Szóste piętro czy też Penthouse “Perły” zostało wykupione trzy lata temu przez Fransa w celu stworzenia w nim swojego biura oraz zamieszkania tam, co było spowodowane przede wszystkim wygodą, lokalizacją w centrum miasta oraz samą jakością tego miejsca. Samo wejście na klatkę schodową znajduje się po na boku budynku, by ułatwić dostęp mieszkańcom, zaś za budynkiem znajduje się “zamknięty” dziedziniec.

Po wejściu na piętro można zauważyć sporę dębowe drzwi z zabarwionym na zielono “oknem”, które zaś prowadzi na wykończony białą farbą korytarz, w którym oprócz wieszaka na płaszcze znajdują się trzy pary drzwi. Te naprzeciwko drzwi wejściowych prowadzą do biura, te pokoju narad a prawe do części mieszkalnej.

Biuro Fransa stylem oraz umeblowaniem doskonale oddaje jego właściciela - Jest nowoczesne i eleganckiej, chociaż znajduje się w nim parę rzeczy typowe dla kultury norweskiej mocno związanej z morzem. Jest to spory model statku, kilka oprawionych morza norweskiego, bałtyckiego i Oceanu Atlantyckiego, złota grawerowana luneta oraz kilka obrazów przedstawiających właśnie morze, statki czy obie rzeczy naraz. No i biuro wygląda jak na magicznym obrazku przedstawionym powyżej.

Pokój Narad znajdujący się po lewej stronie jest pomieszczeniem, w którym znajduje się dość spory stół oraz dziesięć krzeseł i jest używane głównie do...narad czy większych spotkań biznesowych.

Samo mieszkanie jest sporę i wydaje się bardzo otwarte, ponieważ kuchnia, jadalnia i salon znajdując się w jednym pomieszczeniu, którego północna ściana jest pełna okien wychodzących na ulice oraz, znajduje się w niej przeszklone wejście na balkon. W zachodniej ścianie znajduje się wejście do sporawej sypialni z osobną garderobą zaś tuż obok, na stronie południowej zajmuje się równie sporawa łazienka. Ostatnim już osobnym pokojem jest składzik, znajdujący się przy wejściu do mieszkania, który kiedyś był sypialnią dla gości, ale został zamieniony w składowisko różnych papierów czy innych ciekawszych lub nie rzeczy i przedmiotów. Ogólnie rzecz biorąc, całość mieszkania jest wykończona w podobnym stylu jak biuro.


Ostatnio zmieniony przez Frans Anker dnia Pon Lut 04, 2019 7:37 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyCzw Lut 21, 2019 7:24 pm

- Cała przyjemność po mojej stronie - Odparł i ponownie napił się herbaty samemu zaczynając się zastanawiać się nad tym, jak bardzo jego życie było inne w innych światach, w innych okolicznościach. Uważał się za kreatywną osobą więc i wnętrze jego umysłu często było rozświetlane setkami niewielkich płomyków, tlących się najróżniejszymi pomysłami, przemyśleniami, marzeniami czy obawami. Niektóre gasłyby na ich miejscu mogły pojawić się kolejne. Czasami było ich więcej, czasami mniej. Jednakże sam nie wiedział, czy bycie inteligentnym oraz kreatywnym było najlepszą rzeczą pod słońcem.
- Tylko głupcy mogą być naprawdę szczęśliwi - Wymruczał cicho, dając werbalny upust swojemu niewielkiemu przemyśleniu. Siedząca po lewej stronie dziewczyna najpewniej to usłyszała i mogła być pewna, że było to bardziej skierowane do samego Fransa niż do niej. Zdecydował się jednak tak po prostu kontynuować temat uniwersów.
- Ja jestem głównym Fransem, jak i ty jesteś główną Lilith. W innym uniwersum tamta Lilith jest główną i tak dalej. Wyobraź sobie....nieskończony dom luster, w którym my jesteśmy w centrum i lustra ukazują nasze odbicia, ale też są lustra, które są skierowane w te lustra. I są odbiciami, odbić tych luster. - Odparł, po chwili kręcąc głową. Nie była to najłatwiejsza teoria do zobrazowania. Szczególnie w taki sposób. Tak właściwie wszystko zależało od wyobraźni.
- Kto wie. Może właśnie teraz nasza kolacja przebiega w diametralnie inny sposób niż nasza. Ta teoria zawsze sprawiała i będzie sprawiać dużo rozmyślań - Dodał jeszcze i zajął się dolaniem sobie herbaty. Oboje jednak usłyszeli pukanie do drzwi, dźwięk ich otwarcia i w końcu trzech kelnerów, którzy bez słowa ruszyli w stronę stołu. Każdy z nich niósł coś innego. Pierwszy talerze i sztućce do głównego dania, drugi aż osiem sztuk wysokich kielichów do wina, zaś trzeci męczył się z trzema butelkami wina i wiadrem wypełnionym lodem, w które zaś wepchnięta była butelka szampana. Uh oh. Szef Kuchni zdecydował się pójść All In. Po rozłożeniu wszystkiego na stole pierwsza dwójka dość szybko ulotniła się z mieszkania zostawiając trzeciego, który obrócił się w stronę Wiedźmy i Norwega, kłaniając się przed nimi.
- Szef Kuchni poprosił o odczekanie paru minut i zapytanie, czy będą państwo potrzebowali usług kelnerów w trakcie posiłku - Zapytał na głos co też “zmusiło” Fransa do udzielania mu odpowiedzi.
- Nie trzeba. Podziękuj Szefowi za wręcz królewskie potraktowanie - Odparł co sprawił, że chłopak ukłonił się ponownie i wyszedł kończąc tę niewielką szopkę. Szczerze mówiąc, nawet on nie spodziewał się aż takiego potraktowania, ale domyślał się czemu, zostało to tak mocno rozbuchane, co tylko sprawiło, że potrząsnął głową.
- Być może, związek podopieczna Mistrzyni Grabarzy z Szefową Wywiadu innej organizacji raczej nie zdarza się zbyt często. No oprócz kochanków pewnie jesteśmy świadkami miłości przepełniającą inną osobę a drugą już....nie - Z tą ostatnią myślą mógł podsumować tak siebie jeszcze jakiś czas do tyłu. Uh. Na szczęście teraz był jednak tylko świadkiem, a nie ofiarą samego siebie. Całe szczęście, że Lilith nie potrafiła czytać jego myśli. Na całe szczęście fioletowo włosa pokierowała temat w kierunku, który mu bardziej odpowiadał więc i też mógł zająć swoją głowę czymś innym. Na całe szczęście
- Zgadzam się, ale trzeba jednak pamiętać, że i z tego powodu Inkwizycja jest popularniejsza wśród normalnych ludzi, a nie moich “rówieśników” - Zaczął i przeciągnął się lekko, przygotowując się na dość ostrożne dobieranie słów.
- Przez to wielu z nich jest “trzecią stroną” tego konfliktu. Każdy logiczniejszy z nas posiada pewną Agendę , która zakłada, że podejmiemy pewne działania, gdy będzie wiadomo która strona waszego konfliktu będzie zwycięska. Wtedy też niektórzy zaczną ją wspierać, by osiągnąć swoje cele, czy też walczyć, by osiągnąć dokładnie to samo. Pamiętaj, że pieniądz jest silniejszy od jakiejkolwiek ideologii. - W jego doświadczeniu była to prawda. Więc wolał tego użyć jako swoistej rady oraz ostrzeżenia. Był pewien, że dziewczyna napewno coś z tego wyciągnie. W końcu była mądra. Jednakże chciał też ją zapewnić, że jego chęci były oczywiście dobre.
- Jeśli chodzi o mnie to cóż. Sądzę, że po każdej stronie stoją wysoce inteligentne osoby tak jak ty. Wolałbym by, zamiast ze sobą walczyć, współpracowały ze sobą i pracowały dla mnie. Oczywiście nie teraz, ale w przyszłości - Odpowiedział jej i uśmiechnął się szeroko. Kto wie, może określając Bogatych i Arystokracje jako trzecią stronę konfliktu, że jego niedaleka przyszłość będzie...ciekawsza. Kto wie.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyPon Lut 25, 2019 9:15 pm

Dygresja o szczęśliwych głupcach zmusiła ją do refleksji. W pierwszym odruchu chciała zaprzeczyć, ponieważ ta wizja przedstawiała się dla niej dosyć smutno, lecz potem zaczęła analizować to jedno jedyne zdanie. Ludzie mądrzy widzieli zło i niedoskonałości tego świata, zawsze, wszędzie, w każdym momencie. Chociaż… czy takie szczątkowe, niepełne szczęście nie miało swoich zalet? Nie ogłupiało, nie pozwalało spocząć na laurach ani stanąć w miejscu, zmuszało do doskonalenia siebie i ulepszania świata.
Temat innych uniwersów nieprzerwanie wydawał się dla Lilith fascynujący, ponieważ nie sposób było stwierdzić, ile w ich rozważaniach mieli racji. Margines błędu uważała za całkiem spory.
- Dla siebie jesteśmy główni, ale dla naszych wersji z innych, lustrzanych wymiarów my to tylko ich kolejne… podobizny. To jedna wielka względność – odparła, mając pewien problem w trafnym doborze słów.
Topaz nie dodała nic więcej, bo oto jej oczom ukazało się kilku mężczyzn, najwyraźniej kelnerów, którzy przynieśli kolację. Śledziła ich wzrokiem. Mimo że mieszkała w zamku i już dawno przyzwyczaiła się do widoku służby Królowej Wiedźm, przepych nadal robił na niej wrażenie – a musiała przyznać, że nie miała powodów do narzekania, jeśli chodzi o potrawy, wyglądały i pachniały apetycznie.
- Nawet te… nie do końca szczęśliwe miłości z punktu widzenia ogółu mają pewne plusy. Różnice się zacierają – odpowiedziała, a jej myśli już wskoczyły na tory analitycznego i rzeczowego podejścia. To było silniejsze od niej. Przyzwyczajenie, charakter, zboczenie zawodowe? Chyba wszystkiego po trochu.
- Cóż, to prawda, że wyrównywanie różnic raczej nie jest na rękę tym, którzy wcześniej trzymali w ręku bogactwo i idącą za nim władzę. Z drugiej strony, wśród Inkwizycji znajdują się też synowie i córki bankierów, właścicieli fabryk… choć biedniejsi mogą być im – niestety albo stety, to należy bardziej szczegółowo rozważyć – solą w oku.
Kolejne słowa Fransa były bardzo zastanawiające. Lilith na ogół brała pod uwagę różne strony konfliktu, ale patrząc raczej na ich, z braku lepszego słowa, rasę i ugrupowanie lub jego brak. Jednakże, gdy mężczyzna już o tym powiedział, im dłużej nad tym myślała, tym pewniejsza była, iż stan majątkowy to kolejny ważny czynnik, który należy rozpatrzyć.
Mimowolnie uśmiechnęła się lekko na przedostatnie zdanie.
- Moim zdaniem nie lubimy pracować dla kogoś, wolimy pracować z kimś. Taka już nasza natura, że nazewnictwo gra wielką rolę. – Zrobiła dosyć krótką pauzę. – Zgadzam się jednak, że pokój to coś, do czego powinniśmy dążyć. Wyjdzie nam to na korzyść nie tylko teraz, ale również w perspektywie bardziej odległej przyszłości. Kłopot w tym, że wizja owego pokoju nie jest spójna. Każdy to widzi inaczej.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyWto Mar 05, 2019 10:29 pm

Frans pozostawił pozostawić temat nieskończonych uniwersów w spokoju, bo wyglądało na to, że oboje go wyczerpali na, tyle że nie potrafili już za bardzo dobrać słów do tego, jak sobie to wyobrażali. Było to bardzo ciekawe ile każdy z nich miał sobie emocji, których myśli nie potrafili za bardzo wyjaśnić drugiej osobie. To na czym się najbardziej skupił był jej komentarz na temat nieudanych miłości i ich plusów. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie wiedziała wszystkiego o nim i o jego nieudanych eskapadach miłosnych, ale czuł się, jakby przyłożyła mu prosto w twarz, co też go skonsternowało. Plusy...plusy...jakie plusy?
Nie potrafił znaleźć ani jednego. Co było plusem? Coraz bardziej go męcząca samotność, brak tego kogoś, kto by go wysłuchał i byłby z nim dla niego, a nie dla tego, co posiadał. A może plusem było to jak każda nieudana miłość odbierała kawałek jego lekkości, z jaką okazywał takie uczucia. Cztery kobiety, w tym jedna nieumyślnie, wyrwały z niego cztery kawałki, osłabiając i wycofując go, zastępując jego plany, i chęci zobaczenia tego gdzie by go poniosło myślami pełnych zwątpienia. Zwątpienia do swoich uczuć i do swoich słów. Pierwsza trójka była za to odpowiedzialna najbardziej i też świat je ukarał. Ukarał je relatywnie szczęśliwym życiem i zapomnieniem o tym. A on musiał to wszystko pamiętać. A nie chciał. Rzadko o tym myślał, ale wiedział, że gdzieś to w nim siedzi i będzie siedziało przez dłuższy czas.
- Wybacz, że to mówię Lilith, ale nieudane miłości nie zawsze mają plusy. A nawet jeśli to nie znaczą nic przy ilości wszelkich minusów. Wiem, bo przeszedłem przez to cóż. Więcej niż raz. - Nie chciał jej powiedzieć tego szczególnego numeru. Nie wiedział, co o nim myślała. Nie chciałby, by myślała o nim negatywnie.
- Jesteś bardzo zdecydowaną i inteligentną dziewczyną. Nie wiem, czy żywisz jakiekolwiek uczucia do kogokolwiek, ale pamiętaj, że decydowaniem się samym sercem, czy samym rozumem są błędne. Połączenie tych dwóch rzeczy dopiero da ci pełną odpowiedź czy warto bardziej myśleć nad swoimi uczucia wobec tej hipotetycznej osoby, czy nie. -Dodał, podnosząc się w końcu z kanapy. Akurat wtedy powróciła trójka mężczyzn, wnosząc najprawdopodobniej główne danie, które było lekkim spektaklem. Dwóch kelnerów ustawiło naczynia zakryte srebrnymi kopułami przy miejscach, w których mieli usiąść Frans i Lilith i w końcu je odkryli, prezentując stek, zaś trzeci stojąc prosto, zaprezentował wszystko ruchem ręki.
- Szef kuchni zaszczycony jest zaserwować państwu stek z krowy Wagyu z dodatkiem rozmarynu serwowany wraz z blanszowaną fasolką szparagową. Są one sprowadzane prosto z Japonii i obecnie są one najdroższym daniem w naszym menu. Miłej Kolacji - Po zakończeniu prezentacji znowu wyszli na tyle szybko, że Norweg nie zdążył im podziękować. Nie wiedział nawet, czy by mu się i tak udało, bo był bardzo zaskoczony. Prezentacja oraz danie sprawiło, że jego samopoczucie się poprawiło, i do tego ten zapach. Nie mógł się doczekać, aż spróbuje tego steku. Ale Kultura nakazywała inaczej.
- Musisz pamiętać, że robotnicy  gdyby mogli, najchętniej by nas okradli i zabili. Wyrównywanie różnic sprawi tylko, że będą mieli lepszy dostęp do narzędzi, które im w tym pomogą - Zaczął wskazując otwartą dłonią na stół.
- Ten stek jest wart prawdopodobnie dwuletnią pensję górnika. Nie wspominam o tym, by się chwalić, ale by ci coś pokazać - Kontynuował w miarę spokojnym głosem. Pewnie się z tym nie zgodzi, ale wolał się z nią podzielić swoją opinią. I zrobił to apropo odsunięcia krzesła, na którym miała usiąść, co zresztą zdążył już zrobić.
- Jest to dla nich coś niezrozumiałego. Zwykły kotlet taki drogi? Nie rozumieją, że za tym stekiem idzie specjalne przygotowanie, wychowanie tej krowy. Nawet zabicie tej krowy. Na smak wpływa całe życie tego zwierzęcia. Jak magia. Jesteśmy jak wy. Ludzie nas nienawidzą i momentami nadają mityczne, idiotyczne plotki i także by nas najchętniej pozabijali. Tylko się o tym nie mówi. A mówiliby i robiliby, gdyby było ogólne na to przyzwolenie, jak w waszym przypadku - Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, zaś sam mężczyzna zaśmiał się lekko, rozładowując powagę jego słów. - Jestem prawie pewien, że Inkwizycja ma całą kolekcję listów, które oskarżają mnie o bycie czarodziejem. Zgadnij czemu. I nalegam byś pierwsza zjadła kawałek tego idealnego steku. Nie często można zjeść coś tak...specjalnego!
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptySob Mar 16, 2019 8:00 pm

Nieważne, czy związki między przedstawicielami różnych ras kończyły się szczęśliwie czy też nie do końca – były. Stawały się powszechniejsze. W ten sposób pewnego dnia mogłyby być tak popularne, że aż uważane za normalne, co, w konsekwencji, ciągnęłoby za sobą zacieranie się różnic i stanie się bardziej wyrozumiałym dla drugiej strony. Lilith nie wypowiedziała jednak swojej opinii na głos – ktoś, kto doświadczył nieszczęśliwej miłości „więcej niż raz”, raczej nie myślał w taki sposób jak ona. Wolała nie dopuścić się nietaktu.
- Wybacz. Sama nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, niewykluczone zatem, że zgrywam mądrzejszą niż jestem w rzeczywistości… lecz wierzę, że każda sytuacja ma swoje dobre i złe strony, choć często trudno jest zobaczyć je wszystkie. Różne zewnętrzne i wewnętrzne czynniki zaburzają nasz osąd.
Kolejne słowa Fransa sprawiły, że lekko drgnęła.
- Wezmę sobie tę radę do serca – zdążyła powiedzieć, po czym obsługa pojawiła się ponownie.
Była pod wrażeniem potrawy, tego, że krowa pochodziła z tak egzotycznego dla czarownicy kraju jak Japonia… a jednocześnie panna Farewell nie mogła się powstrzymać przed obawami o portfel Fransa – nie chciała go obciążać. Może to dla niektórych zabrzmiałoby głupio: jak można martwić się o to, czy majętny człowiek posiada wystarczającą ilość pieniędzy? Można – jeśli się go najzwyczajniej w świecie lubi. Co prawda znała go krótko – ale jednocześnie wiele o nim wiedziała, choć oczywiście „wiele” w żadnym wypadku nie stanowi synonimu słowa „wszystko”. Wystarczało to jednak, by czuła sympatię do mężczyzny i czerpała przyjemność z rozmowy z nim: uwielbiała wymieniać poglądy z kimś, kto naprawdę miał coś do powiedzenia.
Wysłuchała z uwagą jego słów. Rozumiała jego punkt widzenia, ba, momentami nawet przytakiwała głową.
- Ludzie potrzebują kozła ofiarnego, kogoś, na kogo mogą złorzeczyć i kogo mogą obwiniać o swoje smutne, trudne życie. Jakby się tak zastanowić… możesz mieć rację. To na nas skupia się teraz nienawiść ogółu, ale gdybyśmy zniknęli, bylibyście następni. W sumie… istnienie takiej organizacji jak Inkwizycja ma dla was pewne plusy: biedni, zamiast pracować za głodowe pensje w fabrykach i każdego dnia, w każdej minucie, ryzykować utratę kończyny, mogą pójść na bezpłatne szkolenie i zostać, przykładowo, Grabarzem. Nie dość, że ta praca nie jest niebezpieczna, o ile nie wtykasz nosa w nieswoje sprawy, to jeszcze możesz godziwie zarabiać. W ten sposób problem biedoty trochę zmalał, ale nie zniknął. Jeśli sytuacja się nie zmieni, za kilkadziesiąt lat twoja wizja się spełni i pozbędą się was… A potem część z nich stałaby się jak wy. – Uśmiechnęła się z rozbawieniem. – Teraz mamy te całe ruchy socjalistyczne… Ich niektóre idee są piękne, ale nie do zrealizowania. Zawsze ktoś będzie miał więcej, a ktoś mniej. Dążą do nieosiągalnej utopii. – Pokiwała w zamyśleniu głową. – Tak, między wami, bogaczami, a nami, wiedźmami, są różnice: wybicie nas jest bardzo trudne, ale teoretycznie możliwe. Władamy magią, która wykracza poza pojęcie przeciętnego, szarego obywatela. Wy nigdy nie znikniecie na stałe oraz czarujecie pieniędzmi, których wartość wszyscy znają. Naszej magii ludzie się na ogół boją, waszej – pragną.
Usiadła na podsuniętym przez Fransa krześle.
- Dziękuję – powiedziała, po czym odkroiła kawałek steku i wzięła go do ust.
Pyszne – pomyślała, uświadamiając sobie, że nikt nie popuścił wodzów fantazji: przygotowanie takiego dobrego mięsa naprawdę musiało kosztować wiele wysiłku i czasu.
- Ty też spróbuj, Frans, smakuje wybornie… choć słowa kogoś z moimi standardami na pewno nie równają się rekomendacji znawcy tematu. – Zaśmiała się krótko.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyNie Mar 24, 2019 1:57 pm

Słysząc przeprosiny dziewczyny, jego usta wykrzywiły się w niewielkim, uprzejmym uśmiechu. Z logicznej strony było to całkiem oczywiste, że każdy związek czegoś uczył, ale ze strony bliższej sercu, ten każdy nieudany też sprawiał ból. Mniejszy lub większy. Czasowy lub trwały. W tym momencie zastanowił się, ile dziewczyna mogłaby mieć lat. Była młoda i bardzo ładna zaś okulary dodawały jej do ogólnego uroku. Najpewniej była z dwadzieścia, dwadzieścia trzy lata. Tak na oko. Jeśli zaś by, jej wysłuchać to definitywnie można byłoby ją uznać za starszą. Dojrzało. Ale szybkie dorastanie raczej było typowe dla tych mądrzejszych wiedźm. Nomen omen dzięki temu stawały się bezpieczniejsze.
Po usadzeniu Lilith sam usiadł przy stole i zdecydował się jej w końcu odpowiedzieć.
- Masz oczywiście racje. W końcu większość tych związków...i prawie związków rozpadła się lub nie ziściła się też z mojej winy. Może ciężko to uwierzyć, ale młody, przystojny Frans wolał sporządzać raporty, czytać czy spędzać wolne w swojej oficerce aniżeli spotykać się ze swoją wybranką. Tak szczerze mówiąc dopiero dwa, trzy lata temu zrezygnowałem z ośmiogodzinnych dni pracy. Szkoda, że dopiero wtedy zauważyłem, że najpewniej najlepsze lata mojego życia przeminęły wraz z tysiącami różnych papierów - Odparł i nie wytrzymując już, wstał i ruszył po karafkę ze złotym płynem. Bourbonem. Wrócił po mniej niż minucie. Nigdy by tego nie przyznał, ale według siebie był ostatnią osobą, której należało słuchać, jeśli chodziło o wszelkie rady życiowe i miłosne.
Czuł się strasznie zgorzkniały. Czuł się rozwydrzony nastolatek, gdy marzył o ciepłym dotyku, o tym by ktoś wysłuchał jego problemów. Gdy chciałby nie budził się kompletnie sam w swoim łóżku...
Trunek szybko wypełnił około jedną trzecią szklanki, który został pochłonięty wręcz natychmiastowo przez Norwega. Oboje wiedzieli, że nie tak powinno się pić ten typ alkoholu, ale potrzebował tego. Często sprawiał wrażenie stonowanego, ale równie często ci bardziej percepcyjni mogli zobaczyć, jak czuł się naprawdę. Obecnie było to połączenie zawodu ze złością. Był zły na siebie, że przyciągał negatywnie myśli nawet podczas rozmowy z najciekawszą kobietą, która poznał w ciągu ostatnich paru miesięcy.
- Na pewno kogoś masz. Kogoś bliskiego jak możliwego przyjaciela czy obiekt zauroczenia. Lepiej powiedzieć im co się do nich czuje prędzej czy później. - Dodał jeszcze i zakręcił szkło, kładąc je na środku, jeśli ta by zdecydowała się spróbować cięższego alkoholu. Zmiana tematu definitywnie było czymś, co mu pasowało, chociaż z drugiej strony...
Był lekko zaskoczony, widząc jej rozbawienie, gdy potwierdziła, jak bardzo są do siebie podobni. Jak wspomniała o plusach inkwizycji oraz to jak wspomniała...o...socjalizmie. Dostał lekkiego Deja Vu . Może bardziej niż lekkiego, ale postanowił nie zawracać nim sobie głowy. Chciał spróbować steku.
Po ukrojeniu niewielkiego kawałka, wylądował on wraz z częścią widelca w jego ustach.
Wow - Pomyślał. Był to pierwszy raz, kiedy spróbował takiego mięsa i chyba w życiu nie jadł czegoś tak idealnego. Ten smak, tekstura, kolor i zapach łączyły się w doświadczenie. Doświadczenie, które mógł dzielić z osobą, którą naprawdę lubił więc i też i to dodawało smaku.
- Jest...naprawdę wyborne - Odparł powoli po skonsumowaniu części mięsa.
- Sam też nie jem na co dzień aż tak specjałów. Jedynym bardziej “egzotycznym” menu, które jadam często są dania włoskie, szczególnie makarony. Często też gotuje dla siebie sam różne jajecznice, steki, bekon czy też bardziej lekkie rzeczy. Lubie gotować. Wracając jednak do tematu... - Nie omieszkał sobie ukroić i zjeść kolejnej części, zanim wrócił do rozmowy.
- Myślę, że mogłybyście się nauczyć czegoś od nas, jeśli chodzi o ukrywanie się przed złością tłumów - Zażartował i oparł się o krzesło, od razu kontynuując - Inkwizycja pomogła nam na swój sposób, ale też lekko ukróciła władze w kilkunastu krajach. Wy nas nauczyłyście przygotowania. Nie tylko mi polowanie na potężne od zwykłych śmiertelników osoby kojarzy się z możliwym nadejściem podobnych czasów dla arystokracji. Dla wielu osób było to jak zimna kąpiel. Prywatne kontakty, prywatna ochrona, posiadłości w kilku krajach, ale też nieufność do obcych, głosicieli globalnego proletariatu i takich tam. Istnieją przypadki, gdy ludzie mojego inwestowali i wynajmowali wiedźmy do różnych zleceń. Jestem pewien, że to wzrośnie. Jesteśmy tak jakby naturalnymi sojusznikami. Istnieją w końcu plotki, że rząd Prus ściąga różne wiedźmy do współpracy z ich naukowcami, a nowo odrodzona Norwegia oferuje im wolność i swobodne życie w zamian za służbę krajowi, przy pomocy porozumień. - Pod koniec tego zdania puścił jej tylko oczko. Było to całkiem jasne, że odpowiadał on za przynajmniej przenoszenie różnych czarownic do Norwegii. W końcu był z Norwegii. W końcu o tym wiedziała.
- Ale nie tutaj. Wyspy to specyficzne miejsce a Arystokracja tutaj to najczęściej najgorsze gady. W Skandynawii jesteśmy bardziej...dosadni, ale też nie przekrzykujemy się jak kretyni przy każdym spotkaniu - O tak. Ani wiedźmy, ani arystokracja nie miała najmniejszych szans na złączenie się w jedne siły.
- Mimo bycia w mniejszości, oboje posiadamy najwięcej opinii. - Podsumował i skupił się na konsumowaniu steku jak na razie w ciszy. Jednakże co jakiś czas przyglądał się samej Lilith. Pewnie nie zdawała sobie z tego sprawy, ale spotkanie z nieznaną nikomu dziewczyną o fioletowych włosach stanie się obiektem żartów skierowanych w jego stronę. To samo stało się przy okazji spotkań z kobietą o kruczoczarnych włosach. Niewiele osób z lokalnej arystokracji miało o nim dobre zdanie. W końcu wszedł tutaj z buta i zabrał niektórym status. Ot, tak. Dlatego też decydowali się uderzać w brak kobiety przy jego boku. Frans nie miał partnerki. Miał tylko przyjaciółki. Które były zajęte lub u których nie miał szans. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tych plotek, mimo że nikt nie powiedział mu tego w twarz. O jego siostrze też krążyły różne historie. Nigdy pozytywne.
- Inkwizycja jest w mojej opinii, w najniższym możliwym punkcie. - Zaczął, naglę podnosząc głowę. Co mu tam. Nie dzielił się z nią niczym nieznanym. Nie miał nikogo w Inkwizycji.
- Źle radzi sobie finansowo. Sytuacja na wyspach jest zła dla każdego przedsiębiorcy. Operacje w Zjednoczonym Królestwie przynoszą mi minimalne zyski. Jeśli by, wyeliminować jednego z darczyńców to pewnie zostaliby spowolnieni jeszcze bardziej. Ograniczyli zasoby. - Zagaił i jak nigdy nic, wrócił do jedzenia. Raczej też nie wyglądał, jakby zamierzał kontynuować ten temat. Lilith za to mogła zauważyć kolejną ciekawostkę apropo mężczyzny. Jadł systematycznie. Najpierw mięso, potem fasolka. Ciekawe co nie? On zaś na razie wyczerpał całą póle odpowiedzi, jakich mógł użyć do rozmowy z dziewczyną. No i też był ciekawy czy ona go nie zapyta o coś ciekawszego. W końcu to on był najbardziej rozmowny przez całe spotkanie, a i też uznał, że czarownica powinna przejąć inicjatywę. Chociaż na chwilę. W jakimkolwiek temacie.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyWto Kwi 09, 2019 3:19 pm

Czuła, że temat miłości i przyjaźni jest… trudny. Bardziej skomplikowany. Bolesny. Dlatego wcieliła się w lubianą przez siebie rolę cierpliwego, nieoceniającego słuchacza. Gdy Frans w drugiej części swojej wypowiedzi zwrócił się wprost do Lilith, ta przypomniała sobie słowa, które wypowiedziała nie tak znów dawno temu w lesie. Były dosyć… problematyczne i wprawiające w zakłopotanie nawet ją samą, ale jednocześnie szczere. Od tamtej pory, w zależności od nastroju, raz ich żałowała, a raz cieszyła się, że je wypowiedziała.
Jedząc powoli, słuchała mężczyzny. Uśmiechnęła się na wzmiankę o Norwegii. Plotki często mają w sobie ziarno prawdy i tak było również w tym wypadku – co prawda Frans nie mordował czarownic, ale na pewno to on przyczyniał się do ich… zniknięcia. On i tamta jasnowłosa kobieta, którą widziała w jego wspomnieniach. Patrząc krótkowzrocznie, ani działania Fransa, ani – o ile to prawda – rządu Prus nie powinny być Topazowi na rękę: w końcu każda czarownica mniej w Wielkiej Brytanii to brak potencjalnego sojusznika. Lilith przemyślała jednak już tę sprawę: to był wybór tych kobiet. Skoro powzięły taką decyzję, znaczyło to, że prawdopodobnie nie uśmiechała im się współpraca z Królową, a już na pewno nie ścisła. Zmuszanie kogokolwiek mijało się z celem, jedynie spowodowałoby podziały – mimo niechęci niektórych wiedźm do siebie, Lilith nigdy nie dostrzegła w zamku otwartej wrogości na szeroką skalę. Było ich mniej niż mogłoby być, ale przynajmniej wszystkie były tam po coś. Według panny Farewell to lepsze niż sztuczny tłum, który tylko by wszystko utrudniał. Z jej obserwacji wynikało, że Inkwizytorów naroiło się jak mrówek, a idealiści przemienili się w ludzi zgorzkniałych, którym odpowiadała stagnacja. Czarownice podległe Królowej działały wolno, ale systematycznie i wytrwale. Topaz upatrywała w tym ich szansy na zwycięstwo.
Ale… pozostawienie znikania wiedźm tak sobie nie wchodzi w grę – pomyślała, wracając do początku swoich rozważań. – Gdyby tak… mieć w nich sojuszników poza krajem…
To, co pozornie działało na ich niekorzyść, można by przekuć w coś opłacalnego dla obu stron. Razem z Fransem Topaz dryfowała po różnych tematach, ale teraz powrócili do tego, który zaczęli jeszcze pod biblioteką. Nie mogła go zostawić jedynie na etapie szukania podobieństw i różnic między czarownicami a bogaczami.
Lilith przez ostatnie kilka lat tłamsiła w sobie zainteresowanie polityką. Od rozmowy z Ananke myślała jednak o takich sprawach coraz częściej. Och, oczywiście, że nie zaczęła rozpowiadać swoich poglądów i przemyśleń na prawo i lewo – w końcu chciała, by większość osób nadal postrzegała ją jako siedzącego w swoim świecie naukowca, który nie interesuje się zbytnio resztą świata. Frans jednak nie był większością, dlatego odparła po chwili namysłu, zaczynając od aluzji tyczącej się Inkwizycji:
- To wszystko, co mówisz, brzmi interesująco i wymaga zastanowienia się. Zwłaszcza kwestia naszych kochanych zakapturzonych – zdobyła się na sarkazm, lecz jej ton głosu nie zawierał drwiny. Powaga, chłód i niemal ciągła martwica twarzy to coś, od czego trudno się tak szybko odzwyczaić. – Zrobić listę… darczyńców, wszystko zaplanować i pozbyć się jednego z nich. Brzmi jak coś ryzykownego, ale możliwego, zwłaszcza, jeśli wszystko odbędzie się w miarę legalny sposób, w końcu wszystko lepsze niż morderstwo. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale każdy, kto nie jest ślepo wierzącym w Inkwizycję durniem, zdaje sobie sprawę lub przynajmniej dopuszcza możliwość, że przynajmniej niektórzy są skorumpowani. Gdyby odkryć jakieś wewnętrzne układy, oszusta finansowe i ujawnić to lub zagrozić, wtedy nasz przykładowy darczyńca sam by się wycofał. – Upiła łyk napoju. – Z drugiej strony, na pewno wzmogłoby to czujność innych. Inni… wspierający albo by się wycofali, albo zadbali o swoje bezpieczeństwo, Inkwizycja zaś zdałaby sobie sprawę, że ktoś chce im pokrzyżować szyki i nie pozwoliłaby na drugi taki krok. Chociaż… – Urwała. Było zbyt wiele możliwości.
Poczekała chwilę, dając mężczyźnie szansę na ewentualne wypowiedzenie się w tej kwestii. Lilith z kolei potrzebowała tego czasu, by zebrać myśli. Jakby nie patrzeć, okłamała brodacza, twierdząc, że nic nie wie o żadnych ugrupowaniach wiedźm ani tym bardziej do żadnego nie należy. Mógł domyślać się, że nie mówi prawdy, ale wątpiła, że uważał, iż ma przed sobą osobę zajmującą wysokie stanowisko w najbardziej aktywnej organizacji. Na razie wolała nie wyprowadzać go z błędu, musiała się na razie upewnić.
- Frans – zaczęła poważnie, w zamyśleniu patrząc na wnętrze kielicha, jakby tam znajdowały się odpowiedzi. – Mówiłeś o podobieństwach między wami a nami, czyż nie? Nie wydajesz mi się osobą, dla której byłoby to jedynie czcze gadanie. Co byś zatem zrobił, gdyby nadarzyła się okazja współpracy? Jakbyś ją widział? Zastanawia mnie to.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptySob Kwi 27, 2019 12:39 pm

Przez te moment ciszy mężczyzna zajął się jedzeniem, na które zresztą się wykosztował więcej niż powinien. Oczywiście był zadowolony, że spotkał Lilith i spędzał z nią nawet przyjemną kolację, ale też w jego głowie krążyła myśl że momentami stara się zbyt bardzo. A raczej starał się zbyt bardzo dla ciekawszych oczu, których było pełno w tej części miasta. W przeciwieństwie do Lilith nie myślał za bardzo o Inkwizycji ani jego wspomince o szmuglu. Ot uznał, że warto byłoby o tym wspomnieć, gdyby sama się zdecydowała. Zawsze lepiej mieć kogoś takiego w Oslo aniżeli w Berlinie, prawda? Oczywiście zdarzały się momenty, gdy ciągle myślał o pracy, ale ostatnimi czasami były rzadkie, szczególnie jeśli chodziło o kontrakty w jego obecnym miejscu zamieszkania. Poza nim wszystko szło dobrze, a w jego okolicach wszystko szło...średnio. Nawet źle. Wychodzenie na zero uznawał za rzecz złą, ale w obecnym klimacie nie mógł zrobić nic. No i też jego głowa była zajęta bardziej znaczącymi sprawami. Apropo ważnych spraw.
Po skończeniu posiłku i odłożeniu sztućców, Frans spojrzał na dziewczynę i pokiwał lekko głową, zgadzając się z nią. Jednak przed odpowiedzeniem jej, musiał przytoczyć jedną rzecz.
- Oczywiście, że wymaga, ale chciałbym cię oswoić z pewną myślą. - Zaczął, podnosząc się z krzesła i podchodząc do jednego z okien. Każde z nich było spore, bo zaczynały się przy podłodze, a kończyły przy suficie. I jako że całe mieszkanie było dobrze oświetlone, to też firany i zasłony w podobnym kolorze do ścian zapewniały wystarczającą prywatność. No i byli na szóstym piętrze więc dość ciężko było ich się dopatrzyć z ulicy.
- Stety czy niestety, ale wchodząc w głębszy kontakt z moją osobą, stałaś się obiektem plotek. Młode kobiety w towarzystwie lokalnych bogaczy zawsze przyciągają uwagę. Czy to z dobrych, czy złych powodów - Stwierdził wyglądając przez okno. Jako że wiedźma widziała tylko jego plecy, to mógł pozwolić sobie na moment słabości. Nie lubił plotek, ale zawsze męczyło go, co o nim będą mówiły. Prawie zawsze były nieprawdziwe i nie miały nic wspólnego z realną sytuacją. Niestety. W końcu jednak się odwrócił już z neutralnym wyrazem twarzy. Próbował wyjść, na której osobę nie obchodziły plotki, i w pewnej części była to prawda. Problemem było to, że coraz częściej dotyczyły go w....drażliwych dla niego tematach.
- Proszę, nie traktuj tego jako mojej megalomanii, ale to prawda. Kelnerzy lubią uchylić rąbka tajemnicy to bardziej ciekawskim klientom restauracji, i potem się to roznosi, rozmywa i tworzy coraz to dziwniejsze historie. Plusem jest to, że nikt nie powinien cię wziąć za wiedźmie, a minusem jest to, że....cóż. Powinnaś wymyślić sobie alternatywną personę na czas twoich odwiedzin w mieście. Wiesz. Imie, kim jesteś i co robisz. Dla twojego bezpieczeństwa i dla twoich bliskich - Nie wspomniał tu oczywiście o sobie, bo w tym momencie był on najmniej ważny. Nie był nikim by mógł tak po prostu zniknąć, a na razie bezimienna dla miasta Lilith była właśnie typem osoby, która uwielbiała Inkwizycja. Nikt nie jej nie zna i też jej trwałe zniknięcie nie obchodziłoby nikogo znaczącego. Cóż. Chyba oprócz niego.

Znowu. Że nie potrafię sobie znaleźć normalnego towarzystwa. Jeszcze trochę, a nawet wiedźmy zaczną o mnie plotkować.


Nie było trudno zauważyć, że coś go trapiło, ale nie mógł pozwolić na to, że dopiero co poznana Lilith by o nich wiedziała. Wolał nie mówić o pewnych myślach i nigdy się nimi chętnie nie dzielił skoro nawet osoba, której ufał najbardziej - Louise, nie wiedziała o większości z nich. Uważał, że mogłyby one nadwyrężyć jego relacje przynajmniej z paroma osobami. Nie mógł też ciągle udawać, że wszystko jest w porządku, mimo że był wręcz mistrzem w neutralnych wyrazach twarzy. O czym to było? A tak. Inkwizycja.
- By wspierać finansowo Inkwizycje, nie trzeba w niej być. Wystarczy się uśmiechnąć, wypełnić trochę ich skarbiec i tyle. Nawet nie trzeba bawić się w detektywa, by sprawić, że pieniądz przestał się sypać. Popatrz sobie na to z tej strony. Jestem Frans Anker. Sporo osób z środowiska, w którym się obracam wie kim jestem i jak się nazywam, ale nie wie jak wyglądam. Ot czasami jestem bezimienny a czasami wcielam się w role detektywa Scotlandyardu. Większość arystokracji, której nie zależy na popularności działa w taki sam sposób, by mieć trochę prywatności. Oczywiście obejmuje to tylko tę sferę, bo dla zwykłej osoby jesteśmy jednakową szarą masą. Tak jak wy. Zagrożenie że staną się widoczni dla swoich pobratymców i dla zwykłych ludzi może być wystarczającym dla nich zagrożeniem. No i zagrożeniem jest to że ktoś kilka uzbrojonych osób wejdzie w nocy do twojego domu, wyciągnie cię z łóżka i spokojnie ci oznajmi, że ma wybór pomiędzy spokojną rozmową a rozstrzelaniem rodziny na jego oczach. To też. Opcja pierwsza i druga znajdują się w liście kontraktów, które proponuje dla bardziej zaufanych klientów - Na sam koniec uśmiechnął się szeroko, niemalże się (dla żartu) reklamując, ale momentalnie uśmiech zszedł mu z twarzy.
Uh huh. Wyglądała poważnie, gdy wypowiedziała jego imię, a to, co powiedziała, było jeszcze poważniejsze. Czyli jednak nie była taką “niezależną” wiedźmą, na którą się kreowała? Cóż. Szkoda. Sam też potrzebował chwili, by jej odpowiedzieć, przecierając przez chwile włosy, zastanawiając się, czy mógłby. Niestety musiał też myśląc wokół swojego biznesu.
- Jest to...trudne pytanie. Zakładam, że nie chodzi ci o coś niewielkiego jak przemyt wiedźm więc. Potrzebowałbym legalnego klienta, najlepiej specjalnej firmy-pełnomocnika, która byłaby fasadą dla prawdziwej operacji. Operacja dzieliłaby się na różne kontrakty. Wziąłbym ją, gdybym dostał pewność, że wszystko zadziała i dostane zapewnienie o bezproblemowej współpracy przynajmniej na pół roku z zaznaczeniem, że jeśli wszystko się ujawni, będę mógł negować całą odpowiedzialność i udawać, że nie wiedziałem, że owa firma jest kierowana przez wiedźmy. Mogę zaproponować szkolenie, ochronę, zwiad, transport ludzi i materiałów i inną pomoc logistyczną. Ewentualnie pomoc w zakupie różnych materiałów, broni czy nieruchomości w mieście. -
Jeśli Lilith chciała mieć wgląd na to, jak wyglądała bardziej biznesowa strona Fransa, to właśnie ją widziała. Kompletnie się odciął od wcześniejszej rozmowy i po prostu wymieniał jej to co może jej...lub im zaproponować.
- Kontrakty można brać osobno lub w grupach na czas miesiąca, lub trzech, gdzie początkowa zaliczka będzie wynosiła pięćdziesiąt procent pełnej zapłaty, co jest spowodowane bardzo wysokim ryzykiem. Dodatkowo Pełna cena za kontrakt będzie wynosiła sto piętnaście procent normalnej ceny, z zaznaczeniem, że cena może zostać zmniejszona do tej normalnej, lub mniejszej, jeśli będę się czuł na tyle komfortowo, oraz będę miał pewność, że “nasza” współpraca będzie trwała i Inkwizycja nie będzie mi w tym przeszkadzała. No i też chciałbym, byś nie była osobą nadzorującą lub kierującą całą przedsięwzięciem, ponieważ nie chce by wpływało to na nasze relacje. - Skończył w końcu i spojrzał na Lilith która pewnie inaczej sobie wyobrażała jego odpowiedź. Cóż. Nie mógł zrobić z tym nic niż szeroko się do niej uśmiechnąć.
- Tak bym to widział, jeśli miałbym współpracować z “wami”. W skrócie. Całość pewnie byłaby bardziej szczegółowa. Niestety, ale w takich sytuacjach muszę bardzo jasno przedstawić jak to miałoby wyglądać. No i niestety jest to droższe, ale jest to zabezpieczenie mające na tym bym zarobił, a także znalazł odpowiednich pracowników, którzy nie mieliby problemów ze szkoleniem, lub pracowaniem z wiedźmami. A to kosztuje, ponieważ sam nie dałbym sobie rady z tym wszystkim. Mam nadzieje, zże rozumiesz.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyCzw Maj 23, 2019 8:13 pm

Plotki... Wiedziała, jak wielką mogą mieć siłę, w końcu między innymi za ich pomocą celowo kreowała się na pewną postać, którą miały widzieć wiedźmy z zamczyska, gdy mijały ją na korytarzu. Nieszkodliwe szepty o rzekomym przełomie w jej pracy czy domysły, jakoby wychowywały ją Koszmary... Jedne plotki sprawiały, że miała spokój, inne były niczym więcej niż nieco wrednymi, lecz tak naprawdę nieszkodliwymi uwagami.
Tak. Wiedziała, jak skorzystać z siły słowa tak długo, jak nie opuszczała zamku. Znała tamtejsze czarownice. Mieszkańcy Wishtown stanowili zdecydowanie bardziej zróżnicowaną i trudną do przewidzenia społeczność, zwłaszcza dla kogoś, kto przychodził do miasta tylko od czasu do czasu. Lilith przez ostatnie lata plotki i wścibskość uważała za irytującą słabość niektórych ludzi, ale przy tym dosyć przydatną. Po raz pierwszy spotykała się z sytuacją, gdy mogły jej realnie zaszkodzić.
Alter ego... Zważywszy na to, że nikt jej nie znał – co najwyżej z widzenia – mogła wymyślić cokolwiek, co tłumaczyłoby jej sporadyczne wizyty w Wishtown. Interesy? Czy nie wiązałoby się to z koniecznością stworzenia zbyt długiej historii i rzekomej listy kontaktów? Daleka krewna kogoś z miasta? Nie wiedziała. Na pewno musiała to przemyśleć i dopracować.
- Zatem ty również powinieneś znać to wymyślone nazwisko, dobrze myślę? To byłoby dziwne, gdybyś nie wiedział, jak nazywa się ktoś, kogo do siebie zaprosiłeś. – Przyłożyła dłoń do brody w geście zamyślenia. – To powinno być coś długiego i niezapadającego w pamięć czy wręcz przeciwnie, krótkiego i chwytliwego? – zastanowiła się cicho.
Jedząc, słuchała z uwagą słów Fransa. Jeszcze wiele się musiała nauczyć o różnych mechanizmach rządzących tym światem, by osiągnąć perfekcję. Z drugiej strony… czy musiała? Albo raczej czy chciała tego? W końcu zawsze pragnęła spokoju i stosunkowo bezpiecznej pracy, o ile za taką można uznać badanie krwiożerczych bestii. Niektórzy ludzie jednak nie ustępowali Koszmarom, a czasami nawet je przewyższali. Zdecydowanie nie miała zamiaru ponownie zostać przez nich skrzywdzoną.
- Czyli to takie łatwe. Żyjemy w epoce zmian, rozwoju… a zwykłe zastraszenie nadal jest niezwykle skuteczne. To trochę smutne, że teoretycznie idziemy do przodu, ale postęp intelektualny nie idzie w parze z rozwojem uczuciowym. – Upiła łyk napoju. – Wybacz. Czasami nachodzą mnie różne myśli, i to w najmniej spodziewanym momencie.
Szpiegostwo, siatki wywiadowcze, pozyskiwanie sojuszników, poszerzanie wpływów, różne transakcje… Nie miała zbyt wielkiej wiedzy na ten temat, zresztą na własne życzenie. Na ogół nie zaprzątała tym sobie głowy. Zdawała sobie sprawę, że wojna zmuszała do nieczystych zagrań każdą ze stron konfliktu. Tak było zawsze. Panna Farewell wyznawała jednak zasadę „im mniej wiesz, tym lepiej śpisz”, więc nigdy nie zdawała sobie do końca sprawy, z jak zaawansowanymi planami i obliczeniami się to wszystko wiąże. Powoli kończąc posiłek, starała się zapamiętać jak najwięcej informacji i pomysłów podawanych przez Fransa. Przy nadarzającej się okazji mogłaby wybadać temat, zorientować się, na ile realna byłaby taka współpraca zdaniem lepiej obeznanych w temacie czarownic.
- Rozumiem to. I nie martw się, raczej nie jestem osobą, której ktoś powierzałby przewodzenie takim przedsięwzięciem. – Uniosła nieco kąciki ust. – Na pewno tak ambitny plan wiązałby się z wątpliwościami, negocjacjami, ale też, patrząc w przyszłość, korzyściami. Kto wie, może kiedyś się urzeczywistni – wypiła łyk z pucharu.
Czy rozegrała to dobrze, nie pozostawiając już praktycznie żadnych złudzeń, że nie była znowu taka neutralna? Nie miała pewności, ale wiedziała, że tak długo, jak nie podała żadnych konkretów, nazwisk czy miejsc, gdyby stało się coś nieoczekiwanego, nikt poza nią raczej by poważnie nie ucierpiał. A raczej… nie ucierpiałby na tyle, by po pewnym czasie nie przejść do porządku dziennego nad tym, że ona zniknęła. Nigdy nie uważała się za niezastąpioną.
- Mówiłeś, że nie każdy zna twoją twarz. To znaczy, że spotkania na neutralnym gruncie, gdzie oboje zachowamy pewną anonimowość, to dobre rozwiązanie? – zapytała, wybiegając myślami do przodu.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyPią Lip 12, 2019 3:44 am

Mężczyzna pokręcił lekko swoją głową zastanawiając się, czy użył odpowiednich słów w swoich wcześniejszych wypowiedziach. Czuł się jakby spędził z dwa miesiące myśląc, czy zrobił niektóre rzeczy dobrze, czy nie a minęły raptem minuta, dwie. Ludzki umysł był zaprawdę zaskakujący.
- Prawdę mówiąc, by zostać złapaną, trzeba się trochę namęczyć. Być już wcześniej skazaną albo być nieuważną. Tak więc wymyślanie całej historii nie jest potrzebne. Ot, niektórzy są agentami Scotlandyardu z Londynu, niektórzy są wdowami żyjącymi w miasteczku nieopodal. Byleby nie musiałabyś się na mnie często powoływać, bo cóż. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy, ale odchylił lekko swój kołnierz i westchnął, sprawiając wrażenie lekko...zawstydzonego?
- Nie mam najlepszej reputacji wśród bogatszych mieszkańców miasta. Ale chyba już o tym wspominałem - Zaczął, podchodząc ponownie do stołu, by wziąć jakiś kawałek suszonego owocu i go zjeść. Zastanawiał się jak podejść do tego wszystkiego, szczególnie że po Analizie swojego zachowania czuł się jak skończony pozer.
- W każdym z nas żyje ta najprawdziwsza osoba, z różnymi marzeniami, myślami, opiniami i zainteresowaniami. Ta część nas jest najczystsza, bo nie opiera się na naszym statusie, obecnej sytuacji, ale naszych prawdziwych ja! Dlatego też pod twarzą charyzmatycznego biznesmena, człowieka sukcesu, może kryć się samotny, może lekko wycofany mężczyzna, bojący się o swoją przyszłość, chcący być młodszy niż obecnie jest - Frans skierował swoją głowę w stronę podłogi, mimo wszystko dalej się uśmiechając. Było to odświeżające - Powiedzieć prawdę. Nie powiedział zbyt dużo, ale było to raczej wystarczające, bo jego myśli mogłyby przyprawić o dobry zawrót głowy. I wspominanie o jego agresywności i mniej pochlebnych dla niego rzeczach nie przeszło mu nawet przez głowę.
- Wspominam to gdyż ludzie lubią mówić. I bardzo wielu widzi powód do plotek i żartów w tym, że mieszkam sam w tak dużym mieszkaniu. Cóż. Przyznam, że przydałaby się tutaj kobieca dłoń, ale mało co idzie idealnie po naszej myśli, nieprawdaż?

Przez kolejne dwie minuty Frans krzątał się wokół stołu, w końcu znajdując upragnione miejsce w siedzisku które zajmował podczas konsumpcji posiłku, jednocześnie wyglądając jakby był w dobrym humorze. I był, mimo że musiał sobie o tym przypominać przynajmniej kilka razy, szczególnie po jego tekście o kobiecej dłoni.

O czym sobie myślałem. Jestem skończonym kretynem. Czy naprawdę jestem tak zdesperowany, by mówić każdej osobie o tym, jak. Nie. Dobry humor. Mam dobry humor, ciesze się, że w końcu powiedziałem to, co siedziało we mnie od dłuższego czasu. Ale lepiej tego już nie robić. Wykracza to poza granice grzeczności.

- Oh. Definitywnie. Słowo zawsze będzie najpotężniejszym narzędziem, bez względu czy będzie się go używać do groźby, prośby lub ogłoszenia pomysłu. I bez względu jak bardzo rozwinięci będziemy. I nie martw się. Jak możesz zauważyć, sam bardzo często jestem zamyślony - Odparł, powracając do oryginalnego tematu rozmowy. Zapewnienie Lilith o tym, że nie zajmowałaby się stroną biznesową (jeśli by taka zaistniała) była dobrą wiadomością. Oczywiście wolałby by, ich relacje opierały się rozmowach i nie tylko, a nie biznesie. No i też sugestia o możliwości zaistnienia jego “pomysłu” była pokrzepiająca mimo jak nikła były na to szanse. Dało mu też to pewne potwierdzenie na temat przynależności dziewczyny, co go zmartwiło.
Jeśli czarownice stworzyły coś na wzór Inkwizycji, to oznaczało kłopoty. Nie dla niego, ale dla niej. Oczywiście nie mógł tego powiedzieć, bo opierało się to tylko na jego gdybaniach, ale zakładał, że “organizacja” miałaby te same problemy, jak Inkwizycja, wraz z jej największym. “Czerwoni” byli praktycznie grupą różnych ludzi, z różnymi opiniami i pomysłami na temat jak działała inkwizycja. Większość nawzajem się nie lubiła, niektórzy mieli szczytne cele, a niektórzy używali swojej pozycji do okropieństw. Każde ugrupowanie opierające się na tak bardzo ogólnym założeniu było skazane na odgórną porażkę oraz wewnętrzne walki i intrygi. Po jednej stronie - “Nie lubimy Wiedźm” po drugiej, najprawdopodobniej “Jesteśmy Wiedźmami”.
Zmartwił się, ponieważ osoby takie jak Lilith prawdopodobnie byłyby uznawane za problematyczne. Wychodzący przed szereg. Realizujący swoje cele. Działające dla odgórnego dobra czy chęci naprawy czegoś, nie dla sztucznej Agendy. Cóż. Norweg zastanawiał się jak wplątać to w ich rozmowę, ale Czarownica praktycznie sama “podsunęła mu naczynie”, którego mógł użyć. Chociaż
- Owszem, chociaż spotkania tutaj też są wystarczająco bezpieczne. Rozumiem twoją chęć spotkań w miejscu, które jest też dla ciebie bezpieczne, ale obawiam się, że w jego okolicach mogą egzystować osoby, którym byłoby na rękę zdyskredytować cię, przy użyciu mojej własnej osoby. - Tutaj już nie uśmiechał się, utrzymując w miarę neutralny wyraz z twarzy, z tą nutą troski w głosie. Gdyby ktoś dowiedział się o jego przeszłości, ktoś z jej kręgu, to najwięcej straciłaby ona. Może przesadzał, ale w jego sytuacji, wolałby każda osoba, która z nim prowadziła jakiekolwiek większe relacji nie miała problemów z tego powodu.
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptySro Sie 07, 2019 2:48 pm

„Ludzie lubią mówić” – to proste stwierdzenie wzbudzało w kobiecie wspomnienia o lekkomyślnym ojcu jawnie pokazującym swoje poparcie dla wiedźm, o odwracających się od niego przyjaciołach, którzy bali się problemów, o Inkwizytorach przybyłych, by go zabrać Lilith i już nigdy nie oddać… Jako młoda dziewczyna chciała pisać artykuły i szerzyć w nich prawdę. Wydawało jej się, że zna siłę słowa. Obecnie, mimo że znacznie poszerzyła swoją wiedzę w tym zakresie, nadal nie uważała się za kogoś, kto w pełni rozumie potęgę zdań, tych pisanych i wypowiadanych. Dawała co bardziej ciekawskim czarownicom z zamczyska pożywkę w postaci zmyślonych plotek na swój temat, które skutecznie odwracały uwagę od naprawdę istotnych rzeczy – była to jednak jedynie prosta manipulacja. Ot, sprawienie, by bardzo konkretne osoby skupiły się na wszystkim, tylko nie tym co ważne, by nie grzebały w przeszłości Topazu i traktowały ją jako kogoś o wyższym od nich statusie, lecz jednocześnie nie wzbudzającym respektu wystarczająco wielkiego, by stać się dla kogoś solą w oku.
Lilith nie była dyplomatą i strategiem jak królowa ani nie zbierała cennych informacji jak Szmaragd. Nie musiała. Nie chciała. Tak długo, jak pozostawała kompletnie anonimowa dla osób spoza zamczyska, czuła się bezpieczna. Wolała nie zmieniać tego stanu rzeczy.
- W takim wypadku załóżmy, że pewien wrażliwy człowiek sukcesu nie gości u siebie nierozważnej wiedźmy, tylko córkę pomniejszego biznesmena i w tym momencie wcale nie rozmawiają o polityce rasowej ani nie dywagują na tematy filozoficzne, lecz domykają pewne sprawy – zaproponowała, odchylając się lekko do tyłu. – Nie znam się na waszym środowisku, więc trudno mi ocenić, czy to ukróci choć część plotek, lecz wydaje mi się dobrym wytłumaczeniem mojej obecności tutaj teraz i w przyszłości. Co prawda w takim wypadku nie będę mogła zaprzeczyć, że cię znam, ale to i tak stało się nieuniknione w chwili, gdy weszłam do tego budynku – przedstawiła swoje stanowisko, po czym wzięła kolejny kęs mięsa. – Zresztą w Wishtown pojawiam się rzadko, a jak już, to raczej w miejscach, gdzie osoby z wyższych sfer nie zatrzymują się na dłużej. Jestem ostrożna, a dzisiejsze zajrzenie do wspomnień nieznajomego mężczyzny to wyjątek od reguły. A takowe, siłą rzeczy, nie zdarzają się często.
Grając na czas, powoli wypiła resztki napoju. Musiała przemyśleć odpowiedź na ostatnie słowa brodacza. Czuła, że w ciągu ostatnich kilku godzin powiedziała trochę za dużo i nawet jeśli nigdzie nie potwierdziła tego wprost, nietrudno było się domyślić, że należała do jakiejś większej grupy. Mimo że polubiła Fransa, dla dobra i bezpieczeństwa wszystkich – jego, swojego, mieszkańców zamczyska – nie chciała zdradzać niczego na temat jej natury, filozofii czy organizacji. Ani prawdziwego, ani zmyślonego.
- Przeceniasz mnie – powiedziała jedynie, chcąc zasygnalizować Fransowi, że nie była kimś aż tak szczególnym, by ktokolwiek chciał jej realnie zaszkodzić. Nawet jeśli nie było to do końca prawdą. – Ale dobrze, niech tak będzie, jeśli cię to uspokoi. – Odłożyła sztućce na pusty talerz. Wytarła usta serwetką. – Dziękuję, było pyszne.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Frans Anker
Skandynaw
Frans Anker

Liczba postów : 99
Join date : 18/12/2016

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyCzw Lis 21, 2019 10:58 pm

Mężczyzna lekko przechylił głowę na bok, wysłuchując propozycji Lilith, która najwyraźniej przypadła mu do gustu, sądząc po unoszących się końcówkach ust. W jego opinii pozycja osoby kreującej się na przedstawicielkę wyższej klasy średniej była dobrym pomysłem, która wpasowywała się w obecną sytuację. Czyli najważniejszą rzecz oboje mieli z głowy.
- Można powiedzieć, że jestem nawet zauroczony twoim pomysłem. Bardzo dużo osób sądzi, że przybranie wyglądu żebraka, praktycznie kogokolwiek, którym los nie był dany jest dobrym pomysłem. Cóż. Mogłem się domyślić, że twoja inteligencja...idzie w parze w sprytem - Głowa Fransa ostrożnie wróciła na swoje miejsce, zaś jego uśmiech tylko nas moment zszedł z jego twarzy, by od razu powrócić na swoje miejsce. Oboje wiedzieli, że zawahał się w środku swojej wypowiedzi, lecz tylko on wiedział czemu. Ot oprócz inteligencji i sprytu chciał potwierdzić jeszcze jedną, dobrze widoczną cechę, ale w ostatnim momencie uznał, że w tej sytuacji nie będzie to taktowne. Mimo swojej gadatliwości, która była raczej czymś rzadkim wśród “ludzi północy”, wolał się wstrzymać z wymawianiem niektórych komplementów. Tak naprawdę to było to tylko spowodowane jego niezbyt przyjemnymi doświadczeniami, a nie cechami charakteru ludności Skandynawskiej. To niewielkie kłamstwo wymierzone w samego siebie zaistniało tylko z chęci zachowania twarzy, ponownie - przed sobą.

Po położeniu sztućców na talerzu, Frans powoli odsunął się od stołu i wstał ze swojego, sygnalizując powoli zbliżające się zakończenie spotkania. Kolacja była przyjemnym odejściem od utartej normy, ale nie chciałby Lilith czuła się jakby siedziała tu dłużej niż chciała, dlatego też postanowił ponownie przejąć inicjatywę
- Wygląda na to, że łączenie komplementów z suchą grą słów nie jest czymś, co mi wychodzi. Poza tym - Zatrzymał się na chwilę i pokręcił głową, odrzucając się jej stwierdzenie. Ba. Nawet stanął za krzesłem i schylił się, opierając się górnymi częściami obu rąk o oparcie, tak by mógł ponownie zrównać się wzrokiem z najpewniej jeszcze siedzącą dziewczyną..
- Świetnie wiesz, że nie. Jesteś specjalna, nie tylko ze względu na swoją moc, ale przez to, jaką...osobą jesteś. I pewnie istnieją ludzie, którzy mają jeszcze większe mniemanie o tobie. Ba. Jestem tego pewny. - Odparł, zdecydowanie luźniej niż w przypadku swoich wcześniejszych wypowiedzi i uśmiechnął się szeroko, jakoby miało to zapewnić słuszność jego opinii. I dla niego - Owszem. Zapewniało. Był oparty tak jeszcze przez dobrą chwilę, aż w końcu wyprostował się i obszedł stół, by stanąć za nią i odsunąć jej krzesło w wypadku, gdyby chciała wstać. Być może było to zbyt wiele, ale chciał wypaść na uprzejmą osobę.
- Tymczasem. Nie ma za co. To ja powinienem podziękować za przyjemny wieczór...i cóż. Zgodzenie się na kolacje mimo dość....ciekawego poznania się. - Po tym odsunął się i powoli ruszył do przedpokoju, gdzie spoczywał jej płaszcz. I jako że większość apartamentu stanowiła otwartą przestrzeń, to też nie było problemu, by mógł kontynuować z nią rozmowę, chociaż w tym momencie wyczekał, aż dziewczyna do niego dołączy.
- I mam nadzieje, że będzie to pierwsze z naszych spotkań. Oraz..jeśli będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, to wiesz gdzie mnie szukać. Jestem do dyspozycji - Zaśmiał się już najpewniej ostatni raz dzisiaj, i zdjął płaszcz z wieszaka, zaczynając czekać. Definitywnie było to przyjemne spotkanie, lecz wraz z jego końcem czuł niewielki (choć zauważalny dla niego) niepokój. Ot. Jego umysł znowu płata mu figla. Przecież wszystko skończyło się dobrze. Prawda?
Powrót do góry Go down
Lilith
Topaz
Lilith

Liczba postów : 87
Join date : 01/01/2019

Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 EmptyPon Gru 23, 2019 9:09 pm

Kobiecie zdecydowanie ulżyło, gdy usłyszała aprobatę mężczyzny. Była córką dziennikarza i przyjaciółką lekarza, interesowała się wieloma sprawami… a jednak nigdy nie poświęciła tyle uwagi handlowi, by mieć o nim jakieś większe pojęcie. Ucieszyło ją, że dobrze trafiła. Nawet jeśli nie było tego po niej zbytnio widać. Jak zwykle. Czuła się na tyle komfortowo, że wróciła do swojej zwyczajowej maski.
- Dziękuję. – Kiwnęła głową. – Zatem postanowione. Taki ogólnik raczej powinien wystarczyć postronnym. W końcu natarczywe dopytywanie się byłoby w złym tonie.
Sama zdecydowanie nie należała do osób ciągnących innych za język, dlatego przemilczała chwilowe zawahanie głosu, wychodząc z założenia, że te zdarzają się każdemu. Niekoniecznie z konkretnego powodu. Nawet jeśli tutaj akurat mógł jakiś być.
Podążała wzrokiem za Fransem. Wysłuchała jego słów z uwagą, zastanawiając się, czy faktycznie tak było. Czy faktycznie była czymś więcej niż nieco większym od innych trybikiem w maszynie, do którego się porównywała we własnych myślach. Powinna tego pragnąć? Cieszyć się, że ktoś tak uważał? A może martwić, bo więzi mogły znowu sprawić problemy, rozczarowanie i ból?
- To miłe słowa – powiedziała wreszcie łagodnym tonem. – A taka niezachwiana pewność niektórych kwestii zdecydowanie pomaga zachować stałość w życiu.
Gdy Frans odsunął jej krzesło, wstała z cichym „Dziękuję” padającym z jej ust. Wygładziła suknię i ruszyła za mężczyzną.
- Całkiem uważnie dobieram znajomych, panie Frans… – zaczęła poważnym i nieco oficjalnym tonem, lecz zaraz potem uniosła lekko kąciki ust. – Chcę mieć pewność, że będą wśród nich tylko godne zaufania i mające coś do powiedzenia osoby. Coś mi mówi, że się do nich zaliczasz. – Założyła kaptur płaszcza. – Zatem dziękuję i do ponownego spotkania, Frans.
Kilka chwil potem nieliczne jednostki przechadzające się w pobliżu kamienicy widziały kobiecą sylwetkę oddalającą się nieśpiesznym krokiem w nieokreślonym bliżej kierunku.

z/t x2
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t596-lilith-farewell
Sponsored content




Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Fransa Ankera   Mieszkanie Fransa Ankera - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Mieszkanie Fransa Ankera
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Mieszkanie Selene
» Mieszkanie Christine
» Mieszkanie Louise Anker
» Mieszkanie państwa Borcke
» Mieszkanie Matthewa A. Borcke

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Wishtown :: Centrum miasta :: Kamienica "Perła"-
Skocz do: