IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Pokój Matthewa/ Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyNie Paź 28, 2018 11:59 pm

First topic message reminder :

Potrójna lokacja. Wow.

Pierwsze trzy posty są z perspektywy Matta i Amona osobno. Reszta sesji normalnie.


Ostatnio zmieniony przez Matthew dnia Pon Paź 29, 2018 12:10 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyWto Kwi 07, 2020 5:24 pm

Nie miał pewności czy ma bardziej ochotę zabić Amona, czy zapaść się pod ziemię. Wraz z reakcją Matta, szala z tymi, jakże pociągającymi aspektami wahała się jeszcze bardziej.
Z roztrzęsionych rąk Lynna wypadł świeżo zapalony papieros, co on prędko zatuszował poderwaniem się z ławki, gasząc niedopałek podeszwą buta. Musiał zareagować, choć do ostatniej sekundy miał nadzieję, że temat rozejdzie się po kościach, a Matt uprzejmie uda chwilowy zanik słuchu.
Matt, powiedziałbym ci, gdybyśmy mieli dla siebie chwilę dłużej — zaczął uspokajająco, nade wszystko chcąc grać na czasie, by z nieba spadła na niego odpowiedź, która nie urazi nikogo i pozwoli mu zachować twarz. Takiej odpowiedzi nie było, więc postanowił się pogrążyć przed wszystkimi. — To nic takiego, naprawdę — uśmiechnął się nonszalancko, czując na sobie palące spojrzenie Amona. Wiedział, że próbując ratować sytuację, kopie sobie inny grób.
Amon jednak obserwował go z łagodnym uśmiechem. Nic nie zapowiadało się na to, że zaprzeczy jego słowom, wytykając mu kłamstwo. Choć niewątpliwie mógł i chciał to zrobić. Jego milczenie sprawiło jednak, że Lynn zaryzykował postawienie wszystkiego na jedną kartę, mówiąc:
Była obok, a ja miałem swoje potrzeby. To nic osobistego. Nie dopisujcie do tego większych emocji.
Zdobył się nawet na uśmiech, czując do siebie nienawiść jak nigdy wcześniej. Bezwiednie powtórzył podsłuchane słowa własnego ojca, jakie wciąż odbijały się echem w jego głowie. Był zdolny nimi gardzić, teraz jednak uznając je jako swoje. Ze wszystkich fatalnych ścieżek, jakie oferowała mu obecna sytuacja, wolał jednak wyjść na zezwierzęconego skurwysyna, niż przyznać się do swojej żałosnej, niemal służalczej postawy w stosunku do Lilly, dwukrotnie odrzucającej jego oświadczyny.
Po krótkim wyjaśnieniu zwrócił się w stronę Amona, który wyjątkowo nie wchodził mu w słowo, pomimo tysiąca powodów, dla których mógłby to uczynić. Bawił się on jednak na tyle wspaniale, że pozwolił przedstawieniu żyć własnym życiem.
W co ty pogrywasz, Amon? Czemu ma to wszystko służyć? — zapytał Lynn, sądząc, że miał prawo się zezłościć, chcąc samemu dysponować swoimi sekretami.
Musicie mi wybaczyć... Nie wiedziałem, że to tajemnica. Nie spodziewałem się tego. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach... Wygląda na to, że wiesz, co robisz — ukłonił lekko głowę, niemal drżąc z emocji. — A biedna Lilly znalazła już pracę. Choć zapewne cię to nie interesuje... — urwał temat, rozkoszując się uniesionymi brwiami Lynna na informację, za którą jeszcze niedawno dałby się pokroić.
Patrzył na niego tępo, a słowa ponownie ugrzęzły mu w gardle. Miałby zaprzeczyć wszystkiemu, co wcześniej mówił, pytając, gdzie w tej chwili znajduje się Lillianne? Czy może zgrywać niezainteresowanie, spędzając sobie sen z powiek na kolejne dni? Nie powiedział nic, w tej chwili pewny już, że Amon się nad nim znęca.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyWto Kwi 07, 2020 9:05 pm

Matt czuł jak pękał od środka. A więc jednak to się stało, tak jak przypuszczał, a jednak to wszystko nim wstrząsnęło. Z zewnątrz nie wyglądał lepiej; blady, ze wzrokiem wbitym w przyjaciela, wyglądający jakby miał go zaraz nim poradzić, z wykrzywionymi ustami. Długo pozostanie w nim ten niesmak. Darował sobie jakiekolwiek komentarze, bo cokolwiek teraz by wyszło z jego ust zniweczyło by ich wspólne ostatnie 6 lat.
Czyli już wiedział, tak? Czy to był już koniec jego zauroczenia, a przynajmniej początek końca? Cóż dla każdego człowieka kierującego się zdrowym rozsądkiem i logiką - tak, ale pomiędzy nimi słowa te czasem nabierały zupełnie innego znaczenia. Jakby  automatycznie z tyłu głowy narodziła się myśl, przecież sam się przyznał, że nie było w tym nic emocjonalnego, może dlatego się też jej pozbyli? Ona liczyła na coś więcej, kiedy on tylko załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne, w taki sam sposób jak każdy z jego sfer, prawda? Tak bardzo chciał w to wierzyć, że nie poddawał żadnemu osądowi jego słów.
Ukrył tylko twarz w dłoni. Postanowił być spokojny.
- Dość! - zarządził - Zmieniamy temat. Kiedy indziej sobie o niej pogadacie, ja nie chcę tego słuchać - powiedział ostro, jak najbardziej próbując ukryć swoje zbulwersowanie. Wziął głęboki oddech i spojrzał na Amona.
A więc to o tym chciał mu powiedzieć? Za to miał być mu dziękować? Po raz kolejny wpadł w jego głupią gierkę i tańczył jak mu zagra. Nie wiedział czy miał być na niego wściekły, czy zaakceptować, że jest on po prostu nieźle walnięty na łeb. Przynajmniej mieli to za sobą.
- Czy to wszystko? - zapytał zmęczonym głosem blondyna, lecz nie mógł się powstrzymać przed dodaniem. - Chyba, że masz dla nas kolejną wiadomość, która rozwali nam resztę popołudnia? To twoja ostatnia szansa, więc warto by było wyrzucić z siebie wszystko skoro tu jesteśmy, nie uważasz? - skrzyżował ręce na piersi. Szczerze wątpił czy dziś go jeszcze coś zaskoczy.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySro Kwi 08, 2020 6:41 pm

Cavendish nie miał wątpliwości, że Matthew mu nie uwierzył. Był już w jego oczach spalony, uznany za podczłowieka, niegodnego, by z nimi przebywać. Wcześniejsze ostrzeżenia Alcestera bawiły Lynna, lecz teraz, po raz pierwszy, boleśnie odczuł ich ignorowanie. Spuścił wzrok, gdy Matt poprosił o zmianę tematu, rezygnując z dopytywania się Amona o Lillianne, co nie oznaczało jednak, że przestał o tym myśleć.
Zmiana tematu to dobry pomysł — podchwycił z uśmiechem Amon, przystając na pomysł. — Nie mam jednak więcej wiadomości, które mogłyby ci zepsuć południe — oznajmił, a Lynn spojrzał na niego spode łba, szczerze w to wątpiąc. Co jednak sprawiało, że został z przyjaciółmi, czekając, czym jeszcze przywali mu w twarz? Czy zaspokojenie ciekawości było tego warte?
Jak mówiłem, staram się zmienić. Robię wszystko, by pogodzić się z przeszłością — wypowiedział natchnionym tonem, jakby właśnie powstał z popiołów jako inny człowiek.
Rozwiązuje dawne sprawy i spory. Napisałem też... list do taty. — Nie zdradzało to wiele, lecz samo wspomnienie tejże osoby brzmiało w jego ustach niecodziennie. I na pewno wymagało on niego odrobiny poświęcenia. — Muszę ci podziękować za wsparcie, Matthew. I pozytywkę, oczywiście — mrugnął do niego. Choć wtedy zareagował z żalem, odbierając prezent z jasnym oskarżeniem: „widziałeś się z nim”, teraz sprawiał wrażenie pogodzonego z owym faktem.
I tobie Lynn, za jej naprawę — zwrócił się do drugiego z chłopaków, lekko się kłaniając. Natrafił na zagubione spojrzenie przyjaciela, który uświadomił sobie właśnie, dla kogo przyjął to tajemnicze zlecenie.
Naprawdę, od teraz, chciałbym żyć w zgodzie ze sobą. Wiecie, że w końcu oddałem Samanthcie jej tomik poezji? — pochwalił się z rozbawieniem. — Zamieniliśmy kilka słów. Cieszę się, że mogłem zakończyć ten etap życia. Kobiety...! — westchnął, w tym jednym, nieco pogardliwym słowie ujął połowę populacji na świecie. — Kobiety mnie już nie pociągają. Bardzo chciałem was o tym poinformować — mówił jak natchniony, coraz bardziej się rozkręcając.
Lynn z trudem przetwarzał każde ze słów Amona, jakby dotyczyły one zupełne innych historii. Choć w pewnym punkcie łączyły się one w całość i mógł podejrzewać, że tkwi w nich ziarno prawdy, nie był w stanie pojąć, do czego one dążą.
Nic z tego nie rozumiem... — pokręcił głową, wyraźnie oczekując pointy, nawet z tego zlepku bezsensownych informacji. — Naprawdę nie wiem, co masz na celu...?
Och, Lynn — westchnął Amon, gotów ciągnąć swój wywód, wyraźnie podekscytowany. Nie odmówił sobie jednak krótkiego spojrzenia na Matta.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySro Kwi 08, 2020 10:38 pm

Jak zawsze musiał mu ulec swoim kosztem, właściwie po dłuższym zastanowieniu się na opierała się ich relacja, prawda? Mógł też z zupełnym spokojem domyślić się co takiego będzie chciał on im powiedzieć. A jednak mu na to przyzwolił. Czemu? Czy naprawdę był na tyle zmęczony, by kompletnie zagłuszyć wszelki wewnętrzny zdrowy rozsądek, a może po prostu był tak naiwny, że wierzył w dobry smak swojego przyjaciela. Koniec końców, Amon nie mógł wybrać sobie gorszej chwili na takie prowokacje.
Matt był już i tak po ostatniej wiadomości był na skraju wytrzymałości. Mniej więcej w połowie jego wywodu wiedział już jaki temat będzie chciał poruszyć. Ostatecznie jego decydujące słowa i tak wbiły się w niego jak sztylety. Nie wyglądał dobrze: blady jak ściana, nerwowo spoglądając co na niego to na Lynna. Po chwili jednak zmienił swoje oblicze, zacisnął mocno pięści i zaczął dygotać, co nigdy nie oznaczało nic dobrego, a na twarzy zaczął robić się czerwony. Amon naprawdę wybrał sobie najgorszy możliwy moment na odegranie tego teatrzyku, Matt i tak miał już spierdolony dzień, a to przelało tu już szalę goryczy do końca.
- C-CICHO BĄDŹ - huknął nagle ni stąd, ni zowąd - ZAMILCZ!
Jak on mógł? Równie dobrze mógł przyjść i włożyć Mattowi rękę w spodnie, po czym się z nim przelizać, tu i teraz, na oczach Lynna.
- O czym ty w ogóle gadasz?! - wbił w niego swój wściekły wzrok. Chyba pierwszy raz w swoim życiu wyglądał tak groźnie (albo przynajmniej tak myślał). Poczuł się doszczętnie zdradzony. Najpierw w jego pokoju sprawiał, że czuł się jak skończony śmieć i robal, a później wielce natchniony, oraz wyzwolony opiewał swoje wyzwolenie seksualne. Coś w Mattcie pękło właśnie w tym momencie.
- Co ty sobie w ogóle, KURWA, teraz myślisz, co?! - wypalił nagle, przyjmując atakującą pozycję. - Nie potrafisz choć raz nie zrobić sobie ze wszystkich teatrzyku? To jest zbyt silne dla ciebie?! Mamisz nas swoimi pieprzonymi obietnicami, by później się z nas po prostu naigrywać, hę? - dyszał głośno.
- KŁAMIESZ! Jak kurwa zawsze! Każde pierdolone słowo to kłamstwo! - oczy zaczęły mu zachodzić mu mgłą. - LUDZIE OTWIERAJĄ DLA CIEBIE SWOJE SERCE, A TY PLUJESZ IM W TWARZ, AMON HACKETT!!! - wydzierał się na całe gardło, jakby nikogo innego nie było w parku. Wyglądał dosłownie jakby coś go opętało, lepiej by przyjaciele pobiegli po posiłki, bo w każdej chwili mógł się na któregoś z nich rzucić.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyCzw Kwi 09, 2020 4:29 pm

W pierwszej chwili, ciężko było porównać, kogo bardziej zszokował wybuch Matta. Jednak po upływie kolejnych słów, sytuacja zaczęła się stabilizować, wracając do beznadziejnej normy: Lynn mrugał oczyma w kompletnym niezrozumieniu, a Amon przybrał na twarz uśmiech, jak zwykle sprawiając wrażenie rozbawionego całym wydarzeniem.
Matt, ciszej, to nie powód, aby...! — syknął na niego Lynn, nerwowo rozglądając się wkoło. Był dziwakiem w oczach wystarczająco sporej grupy ludzi; wolałby nie przysparzać sobie nowych tematów do plotek... Zareagował odruchowo, nie zastanawiając się nad siłą oburzenia Matta.
Gdy nagle... zrozumienie uderzyło go jak dzwon, przez co nie skończył minionej wypowiedzi. Zawahał się, przytłoczony nadmiarem informacji, jakie spadły na niego w przeciągu ostatnich chwil. Nim jednak pozwolił zaistniałej myśli na rozwój, pokręcił zawzięcie głową, robiąc to, co w obecnej chwili wydało mu się naturalne i konieczne — stanął w obronie Matta.
Wyprostował się, zajmując miejsce pomiędzy nimi, by odwrócić się twarzą do Amona.
Naiwnie oczekiwałem, że chociaż ten jeden jedyny raz robisz coś bezinteresownie. Choć dalej nie rozumiem, jaki masz w tym cel, ja nie zamierzam w tym uczestniczyć — prychnął, jednak w przeciwieństwie do Matta, zachował cichy, lecz lekki wzburzony ton głosu. — Rób tak dalej, Amon, a na wieki zostaniesz sam. Każdy zdążył się na tobie poznać. My również. I nie mam pojęcia, dlaczego wciąż to tolerujemy, doprawdy — zastanowił się na głos, przez ramię odwracając się do Matta, gdyż kwestia ta dotyczyła głównie jego. Chciał go wesprzeć, lecz powstrzymał się od swojego standardowego gestu, powracając spojrzeniem do Amona.
Nie obchodzi mnie, ile jest w tym prawdy. To, co mówisz, jest obrzydliwe. Rzygać mi się chce, gdy tylko o tym pomyślę — rzucił wściekle, nade wszystko chcąc mu dopiec. Nie mógł wiedzieć, że właśnie o to zabiegał Amon.
Chłopak spojrzał na zdenerwowanych przyjaciół, przytykając dłoń do ust, by łagodnie potrzeć palcami brodę. Nie musiał nic więcej dodawać; historia dopisała się sama. Pokręcił głową, by jedynie skomentować:
Nie kłamałem. I nie sądziłem, że wzbudzę w was tyle emocji... — westchnął, odpuszczając swoje dalsze wywody.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPią Kwi 10, 2020 7:13 pm

Parszywy uśmiech Amona tylko go napędzał. Był zaślepiony swoim gniewem, na tyle by z początku w ogóle ignorować prezencję Lynna, dopiero z czasem zdawał się uspokajać. Kto wie, gdyby może najstarszy z nich potrafił trochę bardziej trzymać swój język za zębami to może nie doszłoby do tej katastrofy, która miała się zaraz wydarzyć.
Przeszedł go dreszcz. Wszystko zwaliło mu się na głowę w najgorszym możliwym momencie i może gdyby nie wcześniejsze wiadomości to zapewne jak zawsze zamknąłby się w sobie, i próbował zdusić ból. Nie tym razem. Cały trząsł się ze złości. Czuł, że to już koniec wszystkiego, został skrzywdzony.
- Sam nie jesteś lepszy! - nieoczekiwanie huknął na Lynna. - Traktowanie ludzi jak rzeczy, jak żywe mięso do wiadomo jakich spraw. To jest obrzydliwe! Może dla ciebie była zwykłą służką, ale dla mnie była to przyjaciółka, jak każda inna, myślałem że dla ciebie też! Najwidoczniej się myliłem... - pluł gorzkimi słowami, które coraz trudniej przechodziły mu przez gardło. To nie był jednak koniec.- Pomyślałeś może co ona musi teraz czuć, tracąc dach nad głową i błąkając się po ulicy? A co jeśli jest w ciąży, pomyślałeś o tym?! Wytrzeć się i wyrzucić jak szmatę, od tego MI chce się rzygać - trząsł się.
Od razu poczuł ciężar swoich słów na barkach, nie mógł jednak cofnąć czasu, a przeprosiny nie wchodziły w grę. - Mam tego serdecznie dosyć! - dodał, a jego oczy zdawały się być jak ze szkła. - Zawsze stawałem pomiędzy wami tylko po to by was pogodzić. Sądziłem, że jesteście jedynymi normalnymi w tym popieprzonym mieście, dlatego trzeba nas tak na siłę trzymać razem. Byłem idiotą, sądziłem że rozumiecie, jednakże obydwoje jesteście bezduszni i samolubni, TAK SAMO!
Oddychał niespokojnie, aż zaczęła mu drżeć warga, jeszcze chwila a… Nie, nie dzisiaj. Przycisnął swój kapelusz mocniej na swojej głowie i rzucił im ostatnie gniewne spojrzenie, po czym obrócił się na pięcie i bardzo szybkim krokiem zaczął od nich oddalać. Wszystko co cenił i kochał w swoim marnym życiu wydawało się być roztrzaskane w kawałkach, nie wiedział co teraz robić - tylko uciekać stąd jak najdalej.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPią Kwi 10, 2020 8:31 pm

Krew odpłynęła mu z twarzy już po pierwszym zdaniu Matta. Odwrócił się do niego przodem, otwierając usta w istnym niedowierzaniu. Nigdy, w całym jego umyśle nie pojawił się chociaż zalążek myśli, że Matthew może tak wobec niego postąpić. Czuł, że się rozpada na kawałki. Kruszeje z każdym jego słowem, każdym trafiającym w punkt.
Chciał krzyczeć, uświadomić go o kłamstwach, jakie wypowiedział, by chronić swój honor. Dla zachowania twarzy i zrujnowania wszystkiego, co mogli o sobie wcześniej sądzić. Nie oddychał. Czuł, jak oczy zachodzą mu łzami, a z jego płuc nie wydobył się żaden oddech, który pozwolił mu zaprzeczyć tym okrutnym oskarżeniom. Poruszył ustami, nie będąc w stanie się jednak bronić.
Dokładnie tak, jak oczekiwał tego stojący w pobliżu Amon. Kumulujące się w nim emocje aż prosiły się o wybuch, lecz nie mógł zaprzepaścić swojej szansy teraz, gdy los zdawał się do niego uśmiechnąć, a wszystko szło zgodnie z jego planem. Choć jego celem było znalezienie się sam na sam z Mattem, nie odmówił sobie przyjemności spojrzenia na Lynna, gdy rudzielec zostawił go zupełnie skatowanego i pokonanego. Było w tym coś satysfakcjonującego. Jak niewiele potrzebował, aby doprowadzić go do tego stanu...
Lynn spoglądał na oddalające się plecy chłopaka, wciąż nie mogąc znaleźć dobrej odpowiedzi, która pomogłaby mu w cofnięciu swoich oszczerstw. Jak zwykle, za późno zrozumiał, że uczucie, które żywił do Lillianne nie było krystalicznie czyste.
Amon wyminął go, wzrok unosząc na twarz przyjaciela. Miał w sobie te resztki empatii i dawnej wdzięczności, by nie pastwić się nad nim dłużej. Ale nic też nie zabiło w nim zazdrości, która powstrzymała chęci pocieszenia Lynna. Uniósł łagodnie brwi, gdy usłyszał zachrypnięte:
Lilly... Gdzie ona jest?
Choć uznawał tę informację za cenną, gotową do odsprzedania za wysoką cenę, teraz zmiękł, uznając, że Lynn już ją zapłacił.
Pralnia nieopodal fabryki tkanin w dzielnicy przemysłowej — zdradził bez większego żalu, wiedząc, że stojący przed nim chłopak jest na tyle zdesperowany, by wyciągnąć z niego tę wiedzę siłą. Nie wierzył w wcześniejsze kłamstwa Lynna, ufając w tej kwestii intuicji Lillianne. — Powodzenia — dodał cicho, ruszając do przodu, nie widząc już, jak Cavendish w pośpiechu oddala się do bram parku.
Popędził za Mattem, dopiero teraz mogąc rozpocząć to, po co tak naprawdę tu przybył. Przyspieszył kroku do lekkiego truchtu, zmniejszając dystans między nimi, by zawołać:
Matt, poczekaj, proszę...!
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPią Kwi 10, 2020 9:17 pm

Przygryzał wargę, był już całkiem spory kawałek od miejsca w którym ich zostawił. Co on teraz zrobi? Nie mógł wrócić do rodziny, a prof. Goldenmayer pewnie już dawno nie było w parku, o ile w ogóle się w nim pojawił. Znowu był całkiem sam, jak palec, na tym okrutnym świecie, w ten paskudny, słoneczny dzień. Chciał naprawdę wskoczyć do parkowego stawika i zniknąć już na zawsze.
Nagle jednak usłyszał za sobą znajomy głos. Przeleciał go straszliwy dreszcz. Spojrzał przez ramię, tak, to był on. -ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! - zawołaj łykając już łzy, po czym zaczął już biec, przytrzymując kapelusz, by mu nie spadł.
W pewnym momencie skręcił nawet w krzaki po to by go zgubić, nie przedzierał się przez nie jednak może tak długo jakby chciał, bo trafił jedynie z drugiej strony stawu, gdzie o dziwo nikogo nie było. Zwolnił trochę, był już zmęczony tym sprintem. Dlaczego on za nim podążył? Cały dzień robił wszystko by tylko zrujnować rudzielcowi życie, jeszcze mu było mało? Czemu on taki był? Czemu chciał go jeszcze na dodatek dobić. Cóż, miejsce było idealne. Nikt ich tu nie znajdzie, a słońce leniwie przedzierało się przez liście drzew pochylonych nad stawem, migocząc na tafli wody, jakby chciało powiedzieć, że “nikomu nie zdradzi ich sekretów”, jakby to jeszcze teraz miało znaczenie.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPią Kwi 10, 2020 9:36 pm

Skręcił za nim w najgorsze krzaki, goniąc go, dziękując w duchu, że oddalili się w mniej uczęszczane tereny i nikt nie jest świadkiem jego oczywiście żenującego poświęcenia. W imię miłości, a jakże! Przeskoczył zręcznie większe zarośla, miękko opadając na wysokie trawy. Obserwował jego plecy zbliżające się do stawu, co sugerowało, że Matt chciał do niego wstąpić i zostać tam na zawsze.
Wzdrygnął się lekko, rzucając się do biegu, nie zamierzając mu pozwolić na przekroczenie tej granicy. Oczywiście, zignorował rozkaz przyjaciela, w żadnych okolicznościach nie mogąc na to przystać. Dogonił go, mijając kilkoma większymi krokami i w efekcie lądując w stawie.
Rozchlapywał wokoło wodę, walcząc z wysokimi trzcinami i liliami wodnymi, które przyległy do jego przemoczonych spodni. Usiłował złapać równowagę, stając przed nim, w równym stopniu chcąc zastąpić mu drogę, jak i nie wywrócić się jak długi.
Gdy udało mu się zachować stabilność, spojrzał na niego, od ud ociekając wodą, nie mając nawet czasu poprawić roztarganych na wszystkie strony włosów. Wydyszał mu, pewny, jak niczego innego:
Nie zostawię cię.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPią Kwi 10, 2020 11:17 pm

Na chwilę stracił swoją czujność, nie słyszał jak tamten się do niego zbliżał. Wszystko działo się tak szybko, jakiś świst koło ucha i nagle Amon znalazł się przed nim w stawie, dodatkowo go przy tym ochlapując.
Matt nie dowierzał. Nie wiedział co miał powiedzieć. Jak przed chwilą czuł okrutną gorycz i smutek to jak zwykle teraz Amonowi udało się doprowadzić go do stanu, w którym nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. - A-Amon! - w końcu jęknął poddenerwowany. - Co ty wyrabiasz, głupku!? - spojrzał na jego mokre spodnie jakby teraz to było punktem centralnym ich wcześniejszej rozmowy.
W końcu jednak po dłuższej ciszy zaskoczenie opadło, wyrzuty i żale wróciły. Matt nie mógł się powstrzymać, zmarszczył brwi na po kolona zanurzonego w oczku wodnym przyjaciela.
- Pewnie teraz jesteś z siebie niezmiernie zadowolony, prawda? - syknął ironizując. - Wszystko poszło jak zaplanowałeś! “Chcę was przeprosić”, huh? Lepiej ukartować tego nie mogłeś, co? Mam nadzieję, że wybawiłeś się po wsze czasy. Bo wiesz co?! TERAZ WSZYSTKO JEST ZNISZCZONE! Każdy zachował się jak ścierwo! Ty! Lynn! I… ja t-też - zająknął się, po czym przybrał istny.
Zacisnął mocno zęby. W końcu nie wytrzymał. Zakrył twarz ręką i zdjął okulary. Ponownie uderzyły go tamte wydarzenia, był już wycieńczony tym dniem. Brzuch go rozbolał tak bardzo, aż musiał się lekko zgiąć do przodu. Amon mógł zobaczyć jeszcze przez moment jak łzy spływały mu po brodzie i spadały na ziemię, Matt jednakże szybko odwrócił się do niego tyłem. Nie chciał by go teraz tak widział, już przecież szydził z tego jaka z niego była beksa.
Jakby tego było jeszcze mało, nie potrafił zebrać się w sobie by dalej uciekać, tylko zrobił parę dość żałosnych kroków do przodu i ugiął lekko kolana. - To już koniec… - wymamrotał tylko, po czym zaczął cicho szlochać, tak by tamten nie zauważył, co jak zwykle było absurdalne. Jego świat właśnie runął, niech pozwoli mu go opłakiwać w spokoju.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPią Kwi 10, 2020 11:53 pm

Czuł jak woda wlewa mu się do butów, otaczając go zewsząd nieprzyjemnym chłodem. Musiał postawić wszystko na jedną kartę, zatrzymując ze sobą Matta choćby siłą, by wszystko, co dziś powiedział, nie poszło na darmo. Nie miał w planach upokorzenia Lynna i wywołania kolejnej awantury, lecz wystarczył ich sam widok razem, by zaczął działać jak zagrożone zwierze, gotowe bronić swojego terytorium. Wraz z kalią rzuconą na stół, podjął swoje dzieło, choć w jego początkowej wizji byli tu wyłącznie sami, tak jak teraz.
Co jest zniszczone? Wywołałem te słowa, ale nie ja je wypowiedziałem. One zawsze tam były. Nie zmusiłem go, Matt. To zawsze w nim było, a więc nic nie uległo zmianie — wyjaśnił cicho, zaprzeczając rzuconemu oskarżeniu.
Nie przeczę, że było to celowe. Bardzo chciałem ci to pokazać... A poza tym... — zawahał się, nie przestając mówić, nawet gdy Matt przeżywał swoje załamanie, spuszczając wzrok. Amon stał przed nim twardo, nie zamierzając odpuścić, do kiedy nie przeleje mu swoich prawd do głowy.
Naprawdę nie kłamałem — odważył się stwierdzić, patrząc na niego uważnie. Co jednak były warte te słowa w ustach kłamcy? Szczycił się swoją przebiegłością, tylko po to, by przypomnieć o swojej niewinności, gdy było mu to niezbędne. — Wiem, jak potraktowałem cię ostatnio... — podjął temat, którego mimo chęci nie mógł unikać. — Ja... Nie potrafiłem... Nie, wciąż nie potrafię się z tym pogodzić — oznajmił, zaglądając wewnątrz siebie, usiłując wykrzesać swoje najgłębiej pogrzebane motywacje.
Woda zachlupała, gdy się przemieszczał, zbliżając się do Matta. Bał się go dotknąć, jednak zbliżył do niego dłonie, zawieszając je bezwładnie w powietrzu.
Nic się nie zmieniło — wypowiedział uspokajająco. — Jednak nie widzisz... Że tylko ze mną jesteś szczery? — zapytał, pewien, że czują to samo. Tylko będąc razem mogli być sobą.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySob Kwi 11, 2020 11:57 pm

Nie zwracał nawet uwagi jak lodowata woda wlewała mu się do butów i nogawek. - Jak on mógł? - chlipał dalej. Zdawał się być pogrążony w swojej żałobie, lecz słyszał każde słowo Amona. Nie potrafił jednak się powstrzymać, nie ważne jak bardzo próbował. - Przecież to było jasne. A ja tak długo nie potrafiłem tego zobaczyć… Idiota... - pociągał nosem.
W końcu zaczął się podnosić z wody niemrawo z wody. Wycierał przemęczone, suche już oczy, mina jego wciąż jednak sugerowała kolejny wybuch płaczu. Stał tak naprzeciw niego, ściskając okulary w piąstce. Był tak blisko, wręcz niebezpiecznie, a jednak Matthew zdecydował się podejść jeszcze bliżej, niemal ocierając się o dłonie przyjaciela. Był strasznie rozjuszony, w jego wzroku pełno zrozumienia, a mimo wszystko wyrzutu. Jego słowa targały nim wewnętrznie we wszystkie strony.
- Jak mam ci wierzyć? - pokręcił głową lekko, nie odrywając od niego oczu, w których można było dojrzeć niepokój. - Powiedziałeś, że to tylko gra i nic poczułeś, a teraz twierdzisz coś zupełnie innego! Myślałem… myślałem, że cię skrzywdziłem... - spuścił wzrok na ich buty znajdujące się teraz pod wodą. Tak po prostu powiedział mu to co dusił w sobie od tych paru dni? Słyszał jak serce łomotało mu w piersi. Przełknął ślinę. - Tylko po to tu jestem… Tak silną miałem potrzebę przeproszenia, za to wszystko. N-nawet nie wiedziałem, że przyjdziesz, byłem pewien, że mną gardzisz… Ech... - mamrotał żałośnie. Gdyby nie chwila przedtem to na pewno teraz by się rozpłakał.
- Och, amon... - znów podniósł na niego wzrok. - Jesteś po prostu strasznie gwałtowny, wiesz? - uśmiechnął się pobłażliwie. Spoważniał jednak chwilę później. Spojrzał na jego otwartą dłoń. Przeszedł go dziwny dreszcz. Zupełnie nie planował tego co zaraz powie. - Jesteś jak dzikie zwierzę czasem, które nikomu nie ufa i broni się przed wszystkimi, by przetrwać... - zadrżał. Nie wiedział jakim cudem zdobył się na odwagę by mu to powiedzieć, lecz sądził, że ta metafora idealnie oddawała obraz jego przyjaciela. Za każdym razem, kiedy go nie rozumiał, kiedy tamten robił coś co Matthew uważał za absurdalne i okrutne, po prostu nie wiedział - działał zgodnie z instynktem, bo nikt nie nauczył go kochać i być delikatnym, nie nauczył go nie bać się o to że ktoś go skrzywdzi. Czasami gniew przysłaniał mu ten obraz, lecz zawsze sercem tak go widział, nie ważne jak bardzo tamten chciał się tego wyprzeć.
Oddychał ciężko. Nie czuł chyba nigdy takiej determinacji. - Wiem, w-widzę… - odpowiedział mu na pytanie, po czym wbił swe oczy w jego, jakby miał go zobaczyć już po raz ostatni. - A-amon, ja… to co za chwilę powiem… - nie wiedział jeszcze jak to ugryźć. Podniósł swoją drżącą dłoń i delikatnie zbliżył ją zewnętrzną stroną do wewnętrznej strony dłoni przyjaciela. - J-ja chciałbym byś mógł mi zaufać… b-być kimś komu mógłbyś zaufać... - przełknął ślinę. Za tymi słowami kryło się bardzo dużo, tyle ile Matt nie był w stanie teraz zmieścić w swojej świadomości. Dorzucił jeszcze zupełnie instynktownie. -Chciałbym… chciałbym móc cię dotknąć, Amon.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyNie Kwi 12, 2020 5:29 pm

Atmosfera sprzyjała szczerości. Tak jak jego kreowane tygodniami nastawienie, wraz z oczekiwaniem na właśnie tę chwilę. Wszechświat mu sprzyjał. Czuł to, jak nigdy wcześniej wiedząc, że jest w jego centrum.
Gdy jednak stanął przed długo wyobrażaną chwilą, nic nie zmusiło go do zaprzeczenia swojemu ostatniemu okrucieństwu. Zadziwiło go, w jak opaczny sposób Matt odebrał jego czyny, pomimo jawnych reakcji jego ciała... Lecz z drugiej strony — poczuł ulgę, jakby jeszcze istniała szansa na wycofanie się.
Nie. Było już na to za późno. Patrzył na niego z lekko uniesionymi brwiami, nie wiedząc, jak objawić swoje wnętrze, bez używania słów, przyznawania się do błędu i rzucania w przestrzeń zobowiązań, których bałby się podjąć. Przytknął dotychczas wyciągnięte dłonie do twarzy, usiłując zebrać myśli.
Poczekaj. Daj mi chwilę — poprosił go, desperacko szukając szansy na kompromis w sytuacji, w której zwyczajnie go nie było. Mógł oddać mu wszystko albo nic. — Chcę zrobić to jak należy — dodał, zbierając myśli i opuszczając ręce.
Dostrzegał to, jak ostrożnie się traktują. Jak ważą słowa, bojąc się przesadzić w którąkolwiek ze stron. Jak obawiają się zwyczajnego dotyku, nie wiedząc, jak zostanie odebrany. Lecz właśnie dzięki temu, rozumiał powagę sytuacji, po raz pierwszy w życiu pragnąć dojść do porozumienia, nie zaczynając wybiórczo od wygodnej kwestii, a od samego początku, tam, gdzie powinien zacząć.
Byli na tyle blisko siebie, że bez problemu sięgnął po dłoń chłopaka, unosząc ją lekko ku górze. Szczękał lekko zębami z chłodu, gotów jednak pozostać po kolana w stawie, do kiedy nie dojdą do porozumienia. Ujął pomiędzy palcami jego drobny nadgarstek, kciukiem zaznaczając wnętrze dłoni.
Masz rację. Nie potrafię zrobić tego, tak jak powinienem. Tak, jak na to zasługujesz. Nigdy nie będę tak otwarty jak wy. Dlatego... — zawahał się na ułamek sekundy. — Chciałbym, abyś poznał mnie lepiej. Abyś nauczył się czytać to, czego ci nie mówię.
Wraz z wypowiadaniem ostatnich słów, pociągnął za sobą dłoń Matta. Odgarnął materiał własnej marynarki, by wspólnie wylądowali na jego piersi, dotykając jej przez koszulę. Docisnął go do siebie palcami, by poczuł bicie jego serca.
Nie potrafię udawać wszystkiego. I w bardzo samolubny sposób, chciałbym, abyś potrafił to dostrzec... — wypowiedział, wspólnie z nim czując przyspieszony rytm swojego serca.
Silne uderzenia nie były spowodowane wyłącznie szaleńczą gonitwą, jakiej się podjął. Patrzył mu w oczy, zdradzając całym sobą setkę drobnych szczegółów, które świadczyły o jego niewypowiedzianym uczuciu.
Porozmawiajmy. Bez dotykania, do kiedy nie dojdziemy do porozumienia, które zadowoli nas oboje — zaproponował, nie chcąc niczego pozostawiać domysłom. Zrobią to po kolei. Choćby mieli spędzić na dyskusji resztę dnia i nocy.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyNie Kwi 12, 2020 11:21 pm

Każdą sekundę zwłoki, wątpliwy gest, bądź minę przeżywał bardzo boleśnie. Czyżby był zbyt zachłanny? Przecież tak bardzo starał się być w stosunku do niego ostrożny, tak jak już ze wcześniej wspomnianym dzikim zwierzęciem - czuł jednak, że gotów był tak długo się starać, aż go nie oswoi. Mimo wszystko i tak zawstydził się swoją śmiałością. W żadnym innym wypadku nie zdobyłby się na taki gest, zupełnie jak nie Matthew. Tylko z nim czuł taką potrzebę pójścia na przód, sięgania do swoich instynktów, dopiero teraz zdawał sobie z tego sprawę, co zalało jego twarz jeszcze gorętszym rumieńcem.
Wszystko jednak zdawało się do siebie pasować. Może właśnie o to w tym chodziło? Iść zgodnie z wewnętrznym głosem, nie zważając na sprzeciwy? Nawet w tej lodowatej wodzie robiło mu się ciepło. Bez żadnych oporów pozwolił mu się przyciągnąć.
Słyszał bicie jego serca. Zadrżał. Trudno to wytłumaczyć, ale w tym momencie czuł jego człowieczeństwo. Wzruszył się. Byli tak blisko, że czuł też na sobie jego zapach. Zgodził się jednak skinieniem głowy na propozycję powstrzymania się od dotyku - na razie było to odpowiednie.
- Wiem, Amon… - odpowiedział po krótkiej przerwie. - Wiem, że to dla ciebie trudne, ale… Chciałbym chociaż starał się mówić wprost o swoich odczuciach i myślach. Tak jak teraz. Nie muszą być one w pełni uformowane. Może być to nawet jej ćwiartka, a ja wtedy zajmę się resztą… Tylko spróbuj - mówił cichutko, żałując już że zgodził się na ich układ, bo jego dłonie już wędrowały za niego, by go objąć. Poważnie traktował tę kwestię. Chciałby by dla własnego dobra Amon przestał udawać, serce mu się krajało na samą myśl o tym co blondyn musiał wewnątrz przeżywać, kiedy tyle razy wypierał się swoich uczuć. Trochę zuchwale zaczął twierdził, że byłby w stanie pomóc mu z tym, jakby starszy przyjaciel użyczył mu trochę swojej odwagi. Nauczyć się z nim nazywać to czego tak od czego tak bardzo próbował uciekać. Aż serce zabiło mu mocniej.
Nagle zapadła cisza. Ledwo dobiegały do nich dźwięki orkiestry z pikniku, jakby odgłosy stawu, trzciny, oraz słońca obijającego się o liście drzew otoczyły ich, nie wpuszczając nikogo do ich kokonu.
W końcu przełknął ślinę. - Jeszcze wracając do tamtego wieczora… - przycisnął dłonie do swoich piersi, starając się go przy tym nie dotykać. - Ja… ja przepraszam, że cię wtedy zawiodłem Amon, j-ja po prostu… Wiesz, dla mnie to wszystko też jest nowe. Ta cała “świadomość” i “doświadczenie” , to było przyjemne i to bardzo, a-ale to wszystko... - znowu przełknął ślinę, po czym chyba skulił się trochę bardziej, czuł że nowe łzy. - To wszystko działo się tam tak szybko, a-a ja… Traktuję to poważnie i chyba… Chyba nie jestem gotowy jeszcze na “TO”. - warga mu drżała. Czuł, że jego strach był żałosny, lecz z kim jak nie z nim miał być szczery w tej sprawie. - Mam nadzieję, że zrozumiesz mnie Amon. A poza tym nie wiem… Boję się, że stwierdzisz, że to tylko pomyłka i przygoda… Jak z całą resztą tych dziewczyn z akademii, a później będzie tak jak kiedyś… Dla mnie nie będzie - łza ściekła mu po policzku, spadając w dół, cicho uderzając o taflę wody.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPon Kwi 13, 2020 7:04 pm

Im spokojniej podchodził do tematu, tym większe zażenowanie czuł, zwłaszcza po uświadomieniu, że Matthew od dawna znał jego braki w sferze uczuciowej. Co jeszcze dostrzegał, czego Amon nie chciał mu pokazać?
Mimo rosnącego wstydu, czuł, że zaczynają dochodzić do porozumienia. Rozmawiali, a to już był postęp, który chwilę temu uchodził do rangi cudu. Dlatego odważył się zaproponować, unikając odpowiedzi, a właściwie obietnicy:
Może wyjdziemy z wody? — zaniósł się lekko śmiechem, bo gdy określił rzeczywistość w słowach, ta wydała mu się niemal komiczna. Coś czuł, że Matt będzie wypominał mu ten gest błędnej romantyczności całymi latami.
Przepuścił go przodem, szczękając zębami i w ciężkich od wody spodniach, stając na trawie. Zdjął buty wraz ze skarpetkami, wyciskając je i rzucając w możliwe nasłonecznione miejsce na trawie. Powrócił do rozmowy dopiero przy doprowadzaniu swoich włosów do porządku.
Rozumiem to. To znaczy... Nie rozumiem. W moim zdaniu, patrząc z perspektywy czasu, nie ma sensu zwlekać. Gdy przekroczysz tę magiczną barierę, sam zadasz sobie pytanie: „dlaczego kiedykolwiek mogłem się tego bać?”. Ale... Sięgając do otchłani pamięci, też nosiłem odrobinę... Niepewności, tak to nazwijmy. Bo jednak od kiedy pamiętam, chciałem tego i do tego dążyłem — wzruszył ramionami, starając się podejść do — w jego mniemaniu — uroczych obaw Matta. Nawet jeśli były one jak strach przed potworami pod łóżkiem. Zwłaszcza, że z tymi potworami łatwo było przejść na „ty”, by z żywą chęcią spędzać każdą z możliwych chwil.
Wykazał się dość pragmatycznym podejściem, pewny, że nie minie chwila, a Matt przekona się, jak ludzkim, naturalnym, a jednocześnie pięknym zjawiskiem jest seks. Bez chwili zwątpienia, zamierzał mu to wytłumaczyć.
Usiadł na trawie, gestem dłoni wskazując miejsce naprzeciw siebie. Czuł jak jego nogawki wciąż ociekają wodą, lecz zdecydowanie nie to się w tej chwili liczyło.
Szczerze... Nie sądziłem, że dojdzie do tej rozmowy. Że będziemy kontynuowali tę znajomość, a co dopiero... Pogłębianie jej. Mówisz, że traktujesz to poważnie. I ja to robię. Jakby się zastanowić... Już od bardzo dawna — zastanowił się, chcąc mu przekazać, że nie zmarnuje budowanej od lat relacji. Oburzyłby się również na porównanie ich więzi do byle przygody z dziewczynami z Akademii, lecz wolał, by Matt nie popadł w samozachwyt. — Jeśli takie jest twoje życzenie, spełnię je. Obiecuję, że nie zrobię niczego wbrew twej woli. Oczywiście, czekanie na twój krok może być męczące, ale postaram się dostosować do twojego tempa — podsumował ostatecznie, czując, że w tym punkcie doszli do porozumienia.
Dobrze, teraz moja kolej — uśmiechnął się, jakby ich rozmowa miała polegać na wzajemnej wymianie życzeń. — Jeśli chcesz rozwijać to, co jest między nami, nie życzę sobie, abyś spotykał się sam na sam z Lynnem. Po prostu nie — wyrzucił prosto z mostu, lecz w jego głosie mimowolnie pojawiła się złość. Nie musiał opisywać, co się działo wewnątrz niego, gdy widział ich razem. Wystarczyły mu lata jednostronnego zachwytu do chłopaka, który musiał w milczeniu znosić.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyPon Kwi 13, 2020 10:42 pm

- Ach, tak - zawstydził się. Odpowiadało mu to, jeszcze chwila a jakaś żaba wpłynęłaby mu do nogawki, błe. Pospiesznie wyszedł na brzeg, z westchnieniem spoglądając na swoje brudne i mokre buty.
Zdejmując mokre skarpetki, wysłuchiwał go w ciszy. Zrobiło mu się strasznie źle na sercu. Wiedział niby, prawda? Bycie pazernym mieszczuchem odbijało się na nim w wielu aspektach, a to był jeden z nich. Od zawsze wpajano mu rzeczy w pewnym sensie zupełnie sprzeczne ze sobą: seks był kolejną formą transakcji, zawarcia umowy pomiędzy rodzinami, by przypieczętować małżeństwo, a z drugiej tym mistycznym, zupełnie oderwanym od rzeczywistości rytuałem, po którym uczestnicy zmieniali się na zawsze: mężczna stawał się mężczyzną, a kobieta kobietą. Bombowa mieszanka wyrachowania jego ojca i pruderyjności matki (która notabene była sto razy gorsza), żadne z nich nie potrafiło mówić o tym w normalny sposób, nie godziło się to dla nich. Pozostawiało to Matthewa w podprogowej sytuacji, pomiędzy jego wewnętrznymi pragnieniami, a poczuciem że jest po prostu jednym wielkim wynaturzeniem w tym doskonałym systemie.
Amon dobrze to ujął - “przekraczanie magicznej bariery”. Jeszcze tylko ona utrzymywała jego jakieś strzępki tożsamości. Kim by się stał po tym wszystkim? Przyjmowanie kogoś, pozwolenie na zdominowanie zaprzeczało samej idei mężczyzny, a kobietą również nie był, wystarczyło że spojrzał tylko na swoje ciało, które latami zaczął przez to nienawidzić. Można powiedzieć, że tylko zachowując cnotę nie musiał się z tym jeszcze zmierzyć. Choć być może była to najzwyklejsza w świecie, zakorzeniona już w podświadomości kołtuńska pruderia. Zapewne nawet gdyby był normalny, to też by był wystraszony wagą tego przedsięwzięcia dziwakiem. Nawet jego złożone skarpetki, na trawie to odzwierciedlały, oraz to, że przez dłuższą chwilę nie mógł po prostu usiąść na ziemi, a zastanawiał się czy poświęcić ma marynarkę, czy kapelusz, ostatecznie przystając na to drugie.
- Cieszę się, że to szanujesz - uśmiechnął się smutno, przyciągając kolana trochę do siebie. Wiedział, że nigdy nie zrozumie go do końca, to było czasem zbyt skomplikowane i dla niego, dlatego doceniał, że tak po prostu na to przystał. Amon nie mógł też wiedzieć jak urósł teraz w jego oczach, chyba że zdradziło go jego spojrzenie. Chciał go już dotknąć tak bardzo.
Po jego prośbie spuścił wzrok. A więc o to w tym wszystkim chodziło, w sumie domyślał się. - Nie musisz się o to martwić - powiedział cicho, głaszcząc dłonią trawę. Zawiódł się na Lynnie do reszty, czuł że nie mógł patrzeć na niego tak samo jak kiedyś. - Nie chcę na razie go w ogóle widzieć na oczy! Jak on mógł… palant! Czy on z nią tak na serio - ożywił się przez moment, ale ugryzł się w język. - Dobra, nawet nie chcę wiedzieć! Nie będę się z nim spotykał, masz moje słowo! Przecież z resztą jestem obrzydliwy, prawda? - zmarszczył brwi. Może i poniekąd zdawał sobie sprawę, że nieświadomie go uraził, lecz zabolało go na tyle mocno, że chciał go za wszelką cenę ukarać teraz milczeniem i samotnością. Jak on mógł?
Westchnął. - Chyba na teraz nie mam nic więcej do dodania - uniósł w końcu wzrok w jego stronę. - Jest coś jeszcze na co powinienem zwrócić uwagę? - zapytał, po czym zawstydził się bardzo. Zawsze musiał brzmieć jak uczniak proszący profesora o radę? Ech, Matthew.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyWto Kwi 14, 2020 10:21 am

Zmarszczył brwi. I choć z pozoru nie miał powodu do zmartwień, gdyż Matt przystał na jego propozycję zadziwiająco łatwo, tak jednak nie wyglądał na zadowolonego. Narzucony zakaz fizycznego kontaktu działał w obie strony, dzięki czemu Amon powstrzymał się od szarpnięcia za kołnierz chłopaka. Jego ostry głos przeciął powietrze:
Chyba nie zrozumiałeś, czego od ciebie wymagam — spojrzał mu prosto w oczy, żądając tym samym pochłonięcia całej jego uwagi. — Jeśli twoja decyzja zapadła przez wymyśloną na poczekaniu obelgę, która była wycelowana we mnie, proszę cię, byś przemyślał to jeszcze raz — dodał bardzo pieczołowicie podchodząc do tematu, w tej kwestii nie zamierzając mu pozwolić na półśrodki.
Nie rozumiesz tego — poinformował go ostatecznie, bazując na swoich obserwacjach. — Spójrz na to z mojej perspektywy. Kilka lat temu przyłapuję cię nad jego nieprzytomnym ciałem w szpitalu. Od tego czasu dowiaduję się o tobie więcej, przeżywam z tobą to zauroczenie, doradzam w miarę możliwości, cierpliwie znosząc twoje opowieści i wyobrażenia o legendarnym już zrozumieniu między wami. Cały czas stoję z boku, czekając aż sam zrozumiesz, że on nie jest zdolny poczuć do ciebie tego, co czuję ja — wyjaśnił, lekko koloryzując swoją dobroć, jakiej oczywiście nie zachowywał. Jego zazdrość i porywczość zbyt często wychodziła na jaw podczas udzielania Mattowi rad.
Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz. Nie mam nic przeciwko spotkaniu we trójkę, jak kiedyś, ale... Jeśli jeszcze raz będę musiał przez to przechodzić... Zabiję go, przysięgam — wypowiedział na głos frustrację, jaka ciążyła nad nim przez lata. O wiele za długo, lecz wystarczająco, by mógł o tym w końcu zacząć mówić.
Ponawiam więc prośbę — powtórzył oficjalnie, łaskawie przytaczając mu warunki umowy.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySro Kwi 15, 2020 5:19 am

Zamrugał. Nie spodziewał się, że Amon tak źle odbierze jego słowa.
- Spokojnie, Amon, wybacz mi, nie chciałem cię zdenerwowawać - pierwsze co odpowiedział i uniósł dłonie w geście obronnym. Musiał przyznać, że trochę wystraszył się jego reakcji, na własnej skórze przekonał się, że czasami mógł posunąć się naprawdę daleko. Dopiero chwilę później zaczął rozumieć sens jego słów. Czyżby Amon serio cierpiał aż tak za każdym razem, kiedy on opowiadał mu o Lynnie?
- To nie tak… - zaczął się tłumaczyć, jakby to była jego wina. - T-to w szpitalu było już dawno i… i nie wiedziałem co wtedy robiłem! Zawsze mogłeś powiedzieć, że nie chciałeś… Ech… - przestał mówić. Czyżby to były te wszystkie ukryte komunikaty, o których z nim przed chwilą rozmawiał. Mógł się przecież wszystkiego domyślić! Nie wyobrażał sobie jak to jest, kiedy dajesz komuś tak dużo, a on sam tego nie dostrzega (w sumie tak, ale nie ważne). Ach, Amon! Czy ty serio musisz być taki uparty zawsze? Co gorsza Matt próbował już kilka razy wybadać teren, lecz blondyn skutecznie odstraszał go od jakiejkolwiek kolejnej próby, więc sam sobie wmówił że to tylko jego mrzonki. Z kolejnej zaś strony wiedział, że jego komunikaty są sprzeczne - koniec końców mógł być bardziej dociekliwy i pewny siebie w tej kwestii. Starszy chłopak miał jednak rację - był powiernikiem jego najskrytszych sekretów i praktycznie nie wyobrażał sobie nikogo innego na świecie, komu mógł uchylić rąbka tajemnicy jego najciemniejszych myśli.
Westchnął smutno. - Przepraszam cię, po prostu… Zdenerwowało mnie to, ale nie o niego chodziło. Tylko o mnie. Pewnie już od dawna wiedziałem, że to jedna wielka farsa… Ale czasami… Czasami ludzie jak czegoś potrzebują wolą ignorować pewne prawdy, mimo dowodów rzeczowych. Doszło to do mnie dzisiaj - trudno było opisać rozpacz, która pojawiła się na jego twarzy. Jakby ostatnie lata były jednym, wielkim kłamstwem. Musiał się jednak wziąć w garść, więc zrobił to co robił najlepiej - złajał się - Jestem idiotą. Skuteczny grabarz nie w żadnym razie nie może sobie na coś takiego pozwolić.
Można było wyczuć między nimi rosnące napięcie. - Amon, proszę cię! Nie mów tak, przerażasz mnie - odparł, wyraźnie poruszony. - Rozumiem, że możesz być zły, ale te groźby są nie na miejscu. Teraz, jak wiem już to wszystko… Nie pozwoliłbym na to, żebyś czuł się tak jak, kiedyś w tych momentach. Jeśli przez to miałbyś być spokojny, to jestem gotów przystać na ten układ - skrzyżował ręce na piersi, po czym na chwilę zamilkł. Ciężko myślał nad tym jak mu przekazać to co chciał, w ostateczności idąc na kompromis - Proszę Amon, zrozum że robię to dlatego byś zobaczył, że możesz mi zaufać - spochmurniał.
Zrobiło się tu nagle strasznie ponuro, mimo pięknej pogody. Matt próbował wszelkimi środkami załagodzić sytuację, lecz ciągle dźwięczały mu w uszach jego słowa, on przecież najlepiej wiedział, że blondyn żartował rzadziej niż mogłoby się wydawać.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyCzw Kwi 16, 2020 5:42 pm

Naciskał, z pełną świadomością, że bez przedyskutowania kwestii ich wspólnego przyjaciela. Uważał go za jedyny i największy problem stojący im na drodze do szczęścia. Dlatego nagrodził współpracę Matta łagodnym uśmiechem, od tej pory nie widząc więcej powodów do zaciekłych walk.
Zbliżył się do niego bardziej, wyciągając szyję, by ustawić twarz nieopodal twarzy chłopaka. Dbał o to, by nie dotknąć go omyłkowo żadną częścią ciała, zgodnie z umową, która zaczynała go powoli drażnić. Z łagodnym rozbawieniem podjął temat:
Powiedzieć ci? Oczywiście. Gdybym tylko był w stanie, po tym jak tylko po latach zrozumiałem, że moja irytacja na twoje zauroczenie nie wynika z niczego — ironizował, samemu przechodząc przez proces uświadomienia się, odrzucając prawdę o wiele dłużej niż Matthew.
Cieszę się, że to zrozumiałeś. Nawet jeśli doszło do tego w tych okolicznościach... — Oczywiście nie tryskał dumą za swój uknuty plan, lecz gdyby miał go powtórzyć z identycznymi rezultatami - zrobiłby to bez wahania. W jego groźbach nie krył się eufemizm ani kłamstwo. Choć nie był przekonany czy w sytuacji jawnej zdrady wolałby zabić Matta czy Lynna.
Doceniam to, naprawdę — powiedział miękko, niemal ocierając się nosem o nos chłopaka. — Jeśli mogę ci się jakoś odwdzięczyć... Chcę ci obiecać, że już nigdy nie będę przed tobą udawał — zaoferował mu w odpowiedzi, jako że Matt nie miał wobec niego żadnych żądań.
Nie był pewien, czy możliwością jest dotrzymanie tej uroczystej przysięgi nad stawem, lecz w obecnej chwili był gotów na największe wyrzeczenia, pewny swojej siły i uczucia do siedzącego przed nim chłopaka.
Poza tym... — zagaił pogodnym tonem, jakby zastanawiając się jeszcze nad tym, co powie. Przewrócił oczyma, gdy jego wzrok padł na białe kwiatki koniczyny nieopodal. Nie była to dostojna kalia, którą mógł jeszcze niedawno obdarować Matta, lecz porwał delikatną łodyżkę kwiatu, przeplatając go między palcami. — Chciałbym cię jeszcze raz namalować. Takiego, jakim jesteś. Może ciebie z dziś... W pogniecionym kapeluszu, mokrych nogawkach i o czerwonych policzkach... — zachichotał, przykładając białe płatki koniczyny to nosa chłopaka, pociągając nimi, jakby zaczął już malować swoje żywe dzieło. Oszukiwał tylko odrobinę, nie dotykając go bezpośrednio...
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyCzw Kwi 16, 2020 10:49 pm

Westchnął, choć można było to odczytać za pewien wyraz ulgi. Miał wrażenie, że zaczęło się robić już odrobinę niebezpiecznie, cóż miał teraz swój dowód, że Amon potrafił załatwiać sprawy po ludzku. Można było ten temat uznać już za zamknięty, wystarczyły tylko formalności. - Dziękuję, Amon, tyle mi w zupełności wystarczy - odparł przytłoczony jeszcze trochę wcześniejszymi wydarzeniami, lecz naprawdę się zaczerwienił. Rany, był tak blisko.
Jego ponury humor jednakże szybko zdawał się mijać. Zadziwiające było jak zwykłe wygłupy blondyna potrafiły sprawić, że coś w nim zaiskrzyło. Na początku przymknął lekko oczy, lecz po chwili komizm sytuacji skutecznie uniemożliwił mu ukrywanie swojego uśmiechu - zasłonił usta dłonią i lekko odchylił głowę, uciekając przed okrutnym łaskotaniem kwiatu koniczyny.
- Takiego jakim jestem? -  zapytał rozbawionym głosem, choć uważny obserwator dojrzałby odrobinę smutku w jego spojrzeniu. - A więc o to w tym wszystkim chodziło? Zwabiłeś mnie tutaj tylko po to, by namalować obraz? - próbował przez chwilę zachować powagę, lecz zachichotał jawnie zdradzając swoje intencje. - Głuptas z ciebie, Amon. Jest milion lepszych tematów i męskich modeli chociażby… Poza tym naprawdę uważasz, że najlepiej oddają mnie ubłocone nogawki, wymiętolony kapelusz i czerwony czerep? Chyba powinienem się obrazić, nie sądzisz? - próbował udawać obrażonego co znowu mu nie wyszło. Szczerze mocno zastanawiał się nad propozycją, bo o ile nie był pewien co do kwestii treści to samo pozowanie było całkiem fajne, a tamten obraz Amona wyszedł mu… tego nie da się opisać słowami. Blondyn nie miał pojęcia ile przyjemności sprawił Mattowi tym jak go tam przedstawił.
Po chwili jednak, niczym grom z jasnego nieba, spadła na niego kolejna myśl, podczas oglądania swoich nogawek. - O rany… Ojciec mnie zabije jak mnie zobaczy, albo jeszcze gorzej - Matka to zrobi - jęknął naprawdę zaniepokojony, po czym westchnął. - Straszne są te spotkania tych ważniaków. Kiedyś martwiłem się, że rodzina nie zabierała na nie ze sobą, lecz uwierz mi Amon nic się nie traci…
- Po balu bardzo naciskali na to bym się też z nimi wybrał, po tej całej farsie z Rosanne… Mogłem się domyślić o co im chodzi, prawda? Kończę szkołę to miałem się “pokazać”. Pewnie się spodziewali, że pod koniec dnia będę już zaręczony - westchnął żałośnie. - Już i tak obedrą mnie ze skóry, że im zwiałem - zdał sobie sprawę z upływu czasu.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySob Kwi 18, 2020 6:36 pm

Gdy Mattew przestał odgrywać rolę jego płótna, Amon wyrzucił za siebie kwiat, który służył mu za pędzel, opierając obie dłonie na własnych kolanach i prostując się, by ponownie niemal zetknąć się nosami z rudzielcem.
Gdybym wiedział, że się zgodzisz, przytaszczyłbym dziś sztalugę ze sobą. I zabroniłbym zadawać sobie pytań — zachichotał, świadom, że Matthew jeszcze nie do końca przystał na jego pomysł. — Myślę, że tak. To wszystko tyle o tobie mówi. O twojej wrażliwości. Oddaniu. I... Och, nie powiem więcej, by nie pogłębić tego pięknego rumieńca — zaśmiał się, lecz w rzeczywistości nie był na tyle wyrozumiały, by oszczędzić mu w tej kwestii wstydu. — Chciałbym cię takiego uwiecznić — dodał, zdradzając swoje czyste zamiary, chcąc właśnie tego, by mógł wrócić do tego widoku w zależności od kaprysu.
Skrzywił się lekko, gdy temat zboczył na Grace i Andrew Borcke'ów. Nie chciał słuchać o jego rodzinie, na pewno nie teraz, gdy ważyli i planowali swoje wspólne losy.
Nie ma problemu, Księżniczko. Jeśli takie jest twoje pragnienie, do końca dnia na twojej ręce może spoczywać pierścionek — zaoferował mu półżartem, choć wraz z wypowiadaniem tych słów, pomysł wyjątkowo przypadł mu do gustu. Lubił go zaskakiwać, a co za tym szło, był gotów do najwyższych poświęceń. — Chciałbym, abyś pewnego dnia nie musiał wybierać miedzy tym, co chcesz, a co powinieneś zrobić. Bo, wiesz, to niekoniecznie muszą być dwa rożne światy. A presja rozchodząca się o to, do kogo powinniśmy żywić uczucie lub z kim sypiać... Nie uważasz, że to pomysł z góry spisany na porażkę? — zapytał, nie chcąc nawet wyobrażać sobie, że pewnego dnia będzie musiał dzielić Matta z kimś pokroju nudnej Rosanne. Nie zniósłby takiego upokorzenia żadnym kosztem. — Musisz nauczyć się walczyć o swoje.
Chciał zasiać w nim ziarno buntu, odwagi, która miała w przyszłości sprawić, że nie będzie żył według oczekiwań swoich rodziców. Nie minęła jednak chwila, gdy powrócił do ich wspólnego tematu:
Czy masz wobec mnie jeszcze jakieś życzenia? Czy jesteś świadom tego, na co się piszesz? — wyszczerzył zęby w uśmiechu, woląc go ostrzec zawczasu.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyWto Kwi 21, 2020 5:59 am

Nic mu nie odpowiedział, lecz w środku zaczął naprawdę żałować, że nie uda im się skorzystać z chwili. Kto wie, pewnie będą musieli jeszcze nie raz tu wrócić - nie obraziłby się oczywiście. Mimo wilgoci, było mu tu przyjemnie i jego oczy z łatwością zdradzały ten sekret… choć jego policzki (które wcale nie były AŻ TAK czerwone!) również mogły być znaczącą poszlaką.
- C-co?! Amon! - podskoczył na miejscu, jakby chłopak serio miał mu się teraz oświadczyć, co znając blondyna nie musiało być tak daleko od prawdy. Po chwili jednak doprowadził się do porządku. - Głupek! Nie żartuj sobie tak - zmarszczył brwi, lecz zaraz zupełnie się rozpogodził. Ba! Nawet naszła go samego ochota na wygłupy. - Zupełnie się na tym nie znasz. Trzeba pójść na przynajmniej dziewięć oficjalnych schadzek w towarzystwie przyzwoitki, oczywiście wcześniej pytając głowy rodziny o pozwolenie. Później można pójść na negocjacje, co w przypadku mojego ojca oznacza szczegółowy plan rozporządzania majątkiem rodzinnym na co najmniej piętnaście lat po ślubie, dopiero wtedy można myśleć o jakimkolwiek pierścionku - zakrył usta, ukrywając śmiech. - Może to wcale nie taki głupi pomysł, haha! Ojciec w końcu miałby mnie z głowy, a Oliver pewnie by się jeszcze cieszył, że mógłbyś być jego szwagrem, HAHAHAHA!!! - nie wytrzymał i zaśmiał się głośniej.
Rany, jak było mu przyjemnie, chyba mógł go już dotknąć, prawda?
-Ach, Amon, kiedy to mówisz to wszystko wydaje się takie proste, a takie wcale nie jest - spoważniał. - To rodzina, a wobec niej ma się pewne obowiązki. Może rzadko mówię o niej w dobrym świetle, ale są rzeczy które na zawsze będą nas już łączyć, czy tego chcemy czy nie. Z resztą ostatnio nawet dobrze się dogadujemy! Chyba już kiedyś ci mówiłem, ale nie zawsze było tak, że kogoś z naszym nazwiskiem, by tu zaprosili… Ale nie ważne, przechodząc do meritum, to ojciec bardzo długo i ciężko pracował na swoją pozycję na tle rodzin Wishtown. Ten światek jest obrzydliwie surowy, Amon, jedno małe potknięcie i już jesteś odrzucony społecznie, z całą swoją rodziną. Nie mógłbym im tego zrobić! - przyciągnął do siebie kolana i cicho westchnął -Z drugiej jednak strony… Nie mógłbym być też z kimś komu nie potrafiłbym... dać tego czego by potrzebował. Nawet jeśli miałaby być tylko czysta transakcja, koniec końców ktoś i tak zostanie skrzywdzony, czy to rodzina, czy ona… czy ty - spojrzał mu prosto w oczy. - Uwierz mi, naprawdę staram się postawić na swoim. Ja chcę po prostu być fair i nie być potworem! Stanowczo odmawiam jakichkolwiek przedsięwzięć, które mogłyby mnie w taką sytuację wplątać, ale to chyba za mało - westchnął po raz kolejny.
W końcu powoli wyciągnął dłoń w stronę tej należącą do blondyna. Prawie stykali się koniuszkami palców. - Nie wiem czy w moim przypadku taki dzień nadejdzie, Amon. Kogokolwiek nie zapytasz, cokolwiek nie przeczytasz… opinia jest jedna. Jestem jednak pewien tego co czuję i nie ma w tym żadnego brudu. Uwierz mi, trudno jest mnie przekonać tylko argumentem “bo tak”. Często pojawia się w tym wszystkim słowo “kompatybilność”, a ja… chyba właśnie to czuję. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale w pewnym sensie daje mi to nadzieję, że gdzieś jest to miejsce… w którym wszystko jest na swój sposób takie jakie być powinno. Chyba o to w tym wszystkim chodzi, chyba...
Na chwilę zamilkł, nie wyglądał jednak jakby myślał nad odpowiedzią, wiedział. - Wiem, Amon. Dlatego mam już ostatnie życzenie. Chciałbym cię poprosić o jak największą dyskrecję. Ufam ci, że posiadasz na tyle zdrowego rozsądku, by nikomu o tym nie mówić, nawet nie myśleć za głośno. Wiem po prostu jak reagują ludzie, jakie są tego konsekwencje i jest to bardzo poważny temat. Nie wiem co zrobiłbym, gdyby coś ci się stało… Wolę o tym nie myśleć - zadrżał. -Będzie to trudne, ale inaczej tego nie widzę - zbliżył się do niego znacznie, niemal stykali się nosami. Serce zabiło mu mocniej. -[b] Mimo wszystko chcę tego. Myślę, że jestem gotowy przyjąć to wszystko i… dać z powrotem.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySob Cze 06, 2020 4:27 pm

Mina lekko mu skwaśniała na szczegółową wizję kolejnych etapów w drodze do zawarcia małżeństwa. Cierpliwie pozwolił mu skończyć, widząc, że chłopaka ponosi wena, jednak po wszystkim poważnie i spokojnie podjął:
Gdybym tego pragnął, dziś przechadzałbym się po tym urokliwym parku z Samanthą czy inną Rose — machnął pogardliwie ręką, nie chcąc poświęcać pannom ze swojej przeszłości ani chwili dłużej. Ten rozdział życia uznawał za zamknięty. — Chcę być ze sobą szczery. Nie bawią mnie formalności i konwenanse. Nie będę przestrzegał zasad, które ktoś wymyślił dla tego, co dziś nazywamy „przyzwoitością”. Nie chcę brać udziału w tym prymitywnym tańcu godowym, jeśli doskonale zdaje sobie sprawę z własnych uczuć — przedstawił mu swoje stanowisko, skupiając się wyłącznie na twarzy Matta i kontakcie wzrokowym między nimi. Nie miał najmniejszego zamiaru podlegać zasadom, które zostały ustalone bez uwzględnienia jego podstawowych pragnień.
Reszta otaczającego ich parku i słonecznego dnia mogła nie istnieć. Byli tylko oni i rozmowa, którą uroczyście uznawał za jedną z najważniejszych. Dawno już nie utrzymywał powagi przez równie długi okres czasu.
Nie proszę cię o bycie częścią tego. Wystarczy mi, że pewnego dnia, choćby w najdalszej przyszłości, będziesz żył w zgodzie z samym sobą.
Nie prosił go o wielkie zmiany, a proces. Drogę, na końcu której według Amona leżało szczęście.
Rozumiem, że czujesz zobowiązanie wobec ludzi, którzy cie wychowali. Nie mogę z tym dyskutować. Nie dlatego, że tak należy, a dlatego, że tego nie rozumiem — podjął na nowo, starając się zachować otwarty umysł. — Ja nie mam rodziny — wypowiedział, nie wahając się ani chwili. Ostatnie więzy krwi uznawał za zerwane. — Zrobię wszystko, abyś ty nią został. Nawet jeśli to oznacza życie w wiecznym cieniu. Nie będę cię narażać. Jeśli tego chcesz... Mogę wszystkiemu zaprzeczyć — dodał ciszej, odczuwając lekki żal z powodu konieczności utemperowania swoich wielkiego romantycznego zrywu, który opierał się na wykrzyczeniu swojej miłości całemu światu.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Matthew
Grabarz
Matthew

Liczba postów : 355
Join date : 11/04/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptyNie Mar 28, 2021 11:53 pm

Po minie Amona domyślił się, że znowu się rozgadał. Rany, ale mu było głupio. Jeszcze w takim momencie! Czasami zastanawiał się, dlaczego jeszcze żaden z jego przyjaciół nie zbeształ go za to od góry do dołu.Od czasu do czasu serio by mu się przydało.
Patrzył mu w oczy. Czy to może jego doświadczenie? Był taki pewny tego wszystkiego o czym mówił. W pewnym sensie było to wszystko czego jego dusza chciała usłyszeć, choć sam nie był do końca pewien czemu, ale zrobiło mu się naprawdę dobrze. W jego głowie kiełkowała mała, nieśmiała myśl o ich wspólnej egzystencji. Amon był nieokiełznany i chaotyczny, ale przy tym silny i pewny swoich wartości. Gdyby tylko dać mu punkt zaczepienia… Byli jak dwa zupełnie przeciwstawne, lecz uzupełniające się żywioły.
Nawet sam nie zauważył jak się do niego zbliżał. Jakby tylko wyciągnął szyję odrobinę mocniej to mógłby musnąć ustami ust blondyna. Przeszło mu to nawet przez myśl, złożyć tam krótki pocałunek, lecz nie chciał złamać ich przykazania, pokazując przy tym jak bardzo spragniony był ich ponownego pojednania.
Pochylił się lekko, kuląc się w sobie. - Amon… - wymruczał. -Jesteś… Ja… - szukał słów. Westchnął w końcu i spojrzał w bok. - Czuję się często, jakbym istniał tylko po to by kogoś uszczęśliwić, albo coś komuś wynagrodzić. Przy was… przy tobie, poczułem że sam mogę czegoś pragnąć. Jako ja, Matthew. I nie czułem się przy tym samolubny, ale było mi… d-dobrze - głos mu nagle zadrżał.
Wbił wzrok w dłonie przyjaciela, po czym niespodziewanie pociągnął dalej - Rodzina jest zobowiązaniem, to prawda… Jest jednak coś pięknego i potężnego w ludziach, pomimo trudności i katastrof, trwających razem. Mieć zawsze kogoś, kto złapie cię gdy spadasz - spojrzał mu znacząco w oczy - ...oddanego do końca. To, miłe.
Jego wzrok znów powędrował do dłoni Amona. Powoli uniósł delikatnie swoje -Wybacz - znowu zaczął swoją pieśń. - Zawsze myślałem, że jestem dobrym obserwatorem. Ludzi i wszystkiego innego… Nie widziałem jednak chyba najcenniejszych rzeczy, które miałem przed sobą - zbliżył ku niemu swoje palce. - Nie musisz o nic walczyć Amon, nie zostawię cię, nieważne co - zamilkł po czym dodał. - Chciałbym byś poczuł jak to jest mieć prawdziwą rodzinę, jaką chcemy, a nie musimy
Lekko dotknął opuszkami palców jego dłonie. Był w takiej pozycji, jakby zaraz miałby się na niego przewalić gdyby tamten go nie złapał. - Jestem zadowolony z naszych reguł, jeśli to wszystko - dodał szybko w chęci sfinalizowania ich paktu. Serce biło mu coraz głośniej. Jak na dłoni było widać, że chciał przypieczętować już ich porozumienie, aż zaczął się trząść. Otworzył jeszcze usta jakby jeszcze miał coś dodać, lecz te dwa słowa utknęły mu na dobre w gardle.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 EmptySro Cze 16, 2021 9:06 pm

Machnął dłońmi po bokach twarzy chłopaka, wydając z siebie zduszony pomruk, w końcu ściskając mocno palce w pięści, czując rosnąca bezradność. Ich wyznanie nie było idealne. Choć sceneria i seria ich nieporadnych gestów aż biła romantycznością, tak czuł, że wypowiadane postanowienia nie trafiają w sedno, nie zaspakajając ani jego pragnienia, ani tym bardziej zaborczości.
Nie wiem, jak zrobić to lepiej — wyznał bezradnie, a frustracja Amona odbijała się w jego zmarszczonych brwiach i bladych od ściskania kostkach. — Szczerze wolałbym cię udusić, niż widzieć, jak dzielisz to z inną osobą — wyznał, ponownie nadając rozmowie mroczniejszy wydźwięk.
Był pewny, że ich związek, jeśli tylko tak mogli się nazywać, ich życia, właśnie tak się zakończą. Albo oszaleje z zazdrości, albo pozwoli jej znaleźć upust, krzywdząc wszystkich w koło.
Co jest w tobie takiego, że doprowadziłeś mnie do tego stanu? — pytał ze złością, jakby obarczając go winą, pomimo doskonale znanej mu odpowiedzi.
Rozluźnił pięści, pozwalając sobie na jeden, głębszy wdech, zaczynając spokojniej, ale nie mniej emocjonalnie:
Chcę cię traktować jak księżniczkę. Tak jak należy. Chcę cię rozpieszczać, chcę byś na mnie polegał. Zarządzać twoją wolą i sercem. Chcę cię posiadać. I udowodnić ci, że twoje życie nie polega na uszczęśliwianiu innych.
Wszystkie bezwstydne słowa opuszczały jego usta bez śladu zawahania, a on nawet przez moment nie pomyślał, by spuścić poważny wzrok z oczu chłopaka.
Jest tyle spraw, które muszę ci uświadomić — wyznał, jakby żadna z nich nie mogła poczekać ani sekundy dłużej. — I najchętniej wbiłbym ci je do głowy, liną najmniejszego oporu... — mruknął, gestykulując gwałtownie, jakby faktycznie wypychał mu nowe zasoby wiedzy pod rudą czuprynę.
Palce Amona omyłkowo musnęły włosy Matta, a on poderwał się lekko, jakby dotyk go oparzył.
Dotknąłem cię — stwierdził z jednoczesnym zaskoczeniem i rozbawieniem.
Podobało mu się. Sam nie wiedział, dlaczego wcześniej nie pozwalał sobie na otwartość, gdy parę prostych słów wzbudzało w nich serię emocji i wrażeń; idealnie wyeksponowanych, widocznych. Bez towarzyszących im całe życie niedopowiedzeń.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Sponsored content




Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Matthewa/ Park   Pokój Matthewa/ Park - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Pokój Matthewa/ Park
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Malutki park
» Relacje Matthewa
» Mieszkanie Matthewa A. Borcke
» Pokój Yv & Yv
» Pokój Amona

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Off-Topic :: Strefa pozafabularna :: Retrospekcje-
Skocz do: