IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Wspólna polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyWto Sie 06, 2019 5:09 pm

Wspólna polana Mt9vcaY

Nieoficjalne miejsce spotkań, powitań i ceremonii w Tir na Nog. Polana jest przestronna - może bez problemu pomieścić wszystkich mieszkańców wioski i w tym celu jest wykorzystywana. Na polanę prowadzi wiele wejść - ścieżki między domostwami, skraj Ponurego Boru oraz główna brama Wioski. Stając tutaj, nie można pominąć wzrokiem potężnego drzewa, zacieniającego większość dostępnych terenów. Jest to drzewo-Koszmar doskonale znane każdemu z tutejszych osadników, zapewniający wiosce bezpieczeństwo.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyWto Sie 06, 2019 5:27 pm

Dotarły na miejsce o pełnym zmroku. Już na końcu ich wędrówki zaczęło dochodzić je znajome światło o ciepłej barwie i dźwięk rozlegających się zewsząd rozmów i gdzieniegdzie podniesionych głosów. Życie w Wiosce Czarownic kwitło nawet wieczorami.
Przybyły główną braną, składającą się z dwóch splecionych razem liściastych drzew, niesprawiających wrażenia solidnej ochrony wioski. Ledwie postawiły stopy na wspólnej polanie - rozległym miejscu, na którym znajdowało się wiele osób, a dobiegł je okrzyk:
Kogo moje oczy widzą!
Nim zdążyły obrócić się we właściwym kierunku, dopadły je dwie mieszkanki Tir na Nog. Ava, chuda i wysoka jak tyczka, natychmiast wzięła Merveille w ramiona, głośno zapewniając, że minęły przynajmniej cztery ery, nim widziały się ostatnim razem. Druga, o imieniu Myrtle, kobieta o solidnych, lecz zdecydowanie kobiecych kształtach, zachowała dystans i powagę, choć jej oczy zdradzały radość ze spotkania z przyjaciółkami. Gdy Ava puściła wiedźmę z uścisku, ta druga również przywitała się z nią krótkim skinięciem głowy, mówiąc:
Mer, będzie dla ciebie robota. Dobrze, że jesteś.
Myrtle, ty małpo, martwego byś zaciągnęła do pracy! Dziewczyny dopiero wróciły, daj im odetchnąć. Lourel, wyglądasz fatalnie! — druga szczebiotała, zaraz rzucając się w wyciągnięte ramiona drugiej z przybyłych wiedźm. Radość, jaka wydobyła się z piersi Avy była lekko pogłębiona mocą Lou, również cieszącej się jak dziecko.
Też niedawno wróciłyście — stwierdziła fakt, patrząc od jednej do drugiej, sądząc po pełnym ubiorze i rynsztunku. — Jak wieści? — zapytała z nadzieją. Zadawała to pytanie każdego dnia i każdy mieszkaniec wioski wiedział, co się za nim kryje.
Bez zmian. — Myrtle po chwili ciszy zdecydowała się podzielić smutną dla Lourel nowiną, na ułamek sekundy przybierając współczujący wyraz twarzy. — Niedługo będziemy nakrywać do kolacji. Idźcie się przyszykować i wpadnijcie pomóc — rzuciła, zmieniając prędko temat, zupełnie gotowa odwrócić się do nich plecami i zająć swoimi obowiązkami.
Przydałaby mi się kąpiel, przyznaję... — mruknęła do Merveille, co rusz rozglądając się nerwowo. Nie było tajemnicą, że wolała unikać konfrontacji z Linusem możliwie długo. — Jaki masz plan? — zapytała się, niepewna, czy nie pora się rozejść.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyCzw Sie 15, 2019 2:33 pm

Niestety, mimo najszczerszych chęci, Merveille była zbyt skupiona na ciągłym upewnianiu się, że nie zbaczają z drogi ani nic ich nie śledzi, by mogła poświęcać wystarczająco dużo uwagi na poszukiwania czegoś, co obłaskawiłoby ojca Lourel. Wskutek tego w małym pudełeczku w jej torbie smutno podskakiwało jakieś trzydzieści jagód. Panna Ambler szybko jednak o tym zapomniała, gdy tylko zobaczyła główną bramę Tir na Nog, która, mając w sobie coś magicznego i harmonijnego, zawsze jej się podobała, lecz teraz zdawała się być wręcz ósmym cudem świata. Gdyby nie to, że Merveille uważała, iż wszelkie boskie i potężne byty mają lepsze rzeczy do roboty niż zajmowanie się zwykłymi śmiertelnikami i tworzenie im jakiegoś Piekła czy Raju... to Wioska Czarownic jawiłaby się jej właśnie jako raj. Miejsce, gdzie — paradoksalnie — Koszmar chronił ją przed innymi Koszmarami. Miejsce, gdzie mogła poczuć się jak w domu. Miejsce, gdzie... ktoś zaraz połamie jej żebra?
- Mnie też... miło cię widzieć, Av... — wydusiła.
Gdy odsunęły się od siebie, Merveille obu wiedźmom posłała promienny uśmiech.
- Cokolwiek to jest, na pewno się tym zajmę, ale w tym momencie faktycznie czuję się niewiele żywiej od truposza.
Gdyby miała większe skłonności do dramatyzowania, pewnie stwierdziłaby, że ledwo uciekła śmierci, ale wolała na razie wyrzucić z głowy to wszystko, co niedawno miało miejsce. Zwłaszcza, że pytanie Lourel i odpowiedź Myrtle na chwilę skierowały jej myśli w stronę siostry przyjaciółki. Nie znała Reilii ani szczegółów jej zniknięcia, ale chciała, by ktoś w końcu czegoś się dowiedział o jej aktualnym stanie czy miejscu pobytu, by Lou mogła być spokojniejsza. Sama, słuchając opowieści bywalców gospód, złodziejaszków czy informatorów i sprzedawców z Czarnego Rynku (mimo początkowych komplikacji, poznała jego położenie, z czego często korzystała), zwracała uwagę na to, czy nikt nie wspomina o pewnej czarnowłosej kobiecie, ale na ogół nie słyszała nic, co by pasowało do już posiadanych przez nią szczątkowych informacji — a jak już, okazywało się to mylnym tropem.
- Odniosę to — powiedziała, klepiąc torby — i oddam coś Shanie, a potem już będę wolna. — Wcisnęła Lourel pudełko z jagodami. — Ofiara dla bogów szczęścia w rozmowie — oświadczyła, uśmiechając się lekko.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyCzw Sie 15, 2019 10:02 pm

Dziewczyny pożegnały się z radością niemal równą powitaniu. Ava i Myrtle odeszły pierwsze, gdy Lourel odbierała od Merveille naczynie z jagodami, które miało zdziałać cuda. Spojrzała na nie z powątpiewaniem. Jeśli nie było w nich solidnej dawki środków dopingujących lub halucynogenów, jej szanse były marne. Mimo to, nie zamierzała poddawać się bez walki. Skinęła głową w podzięce, ostatecznie ciesząc się, że wspólnymi siłami udało im się trafić do bezpiecznej Wioski.
Do zobaczenia wkrótce! — wypowiedziała, ściskając jej dłoń na pożegnanie, w swoim tradycyjnym już geście.
***
Linus nie miał w zwyczaju podnosić głosu. Nigdy. I to było właśnie najgorsze. Z wyraźną zręcznością cofnął ręce, gdy jego córka zbliżyła się ku niemu. Pokręcił głową, gdy zaczęła swoją historię, mającą na celu ją usprawiedliwić. Nie chciał tego słuchać. Poważnym, pełnym spokoju i chłodu tonem oznajmił:
Nie tłumacz mi się — powiedział, zastając jej zrozpaczone spojrzenie. — Nie mi. Wyjaśnisz swoim siostrom, dlaczego przez ciebie pójdą spać głodne.
Mężczyzna wiedział, gdzie trafić, by zabolało. Lourel zatrzymała się, nie podejmując dalszych prób ugłaskania go. Dobro wspólnoty było najważniejsze, doskonale to wiedziała, po raz kolejny zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo spieprzyła. Tego ją uczył, a ona chłonęła tę wiedzę gładko, w przeciwieństwie do buntowniczej Reilii...
Kiwnęła jedynie głową, informując go, że pomoże w nakrywaniu do kolacji, po czym oddaliła się z jego pola widzenia.
***
Moczyła się w drewnianej balii, obserwując wychodzące z łaźni kobiety. Lubiła to miejsce. Tutaj żaden głupi skrawek materiału nie przeszkadzał jej w pochwyceniu cudzych emocji. Musiała tylko odpowiednio podejść człowieka, bo każdy tutaj znał już jej numery...
***
Z lekko wilgotnymi kosmykami włosów przechodziła pomiędzy chatkami, wracając na wspólną polanę. Wszechobecna magia zachwycała ją każdego dnia. Hałasujące dzieci bawiące się swoim darem w postaci magii, jakby było to czymś naturalnym i pochwalanym przez społeczeństwo. Tu było. I za to nade wszystko kochała to miejsce. Witała się z mijającymi ją ludźmi, z niemal każdym znajdując temat do rozmowy, doskonale znając ich troski i towarzyszące im uciechy.
Na wspólnej polanie ognisko płonęło w pełni mocy. Lourel położyła zebrane jagody na wspólnym stole, wystawionym pod gołe niebo, wzrokiem poszukując czegoś, w czym mogłaby pomóc.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySro Sie 28, 2019 2:45 pm

Merveille posłała Lou pokrzepiający uśmiech. Ścisnęła jej dłoń i ruszyła w stronę namiotu. Czy powinna kiedyś postawić w jego miejscu jakiś niewielki domek? Albo chociaż koło niego? Mimo że nieraz przechodziła jej ta myśl przez głowę (zwłaszcza podczas znienawidzonej przez nią zimy), nie była przekonana nie tylko z powodu jej małych oszczędności, które pozwalały jej na niewiele więcej niż przetrwanie kolejnego dnia. Cieszyła się, że trafiła do Tir na Nog, ale od kiedy przestała być Amber, nigdy nie udawało jej się znaleźć domu na dłużej. Ilekroć wydawało się jej, że się w miarę ustatkowała, coś burzyło jej spokój. Czasami czynniki zewnętrzne – bo na brak wrogów, niezależnie gdzie ją nogi poniosły, nigdy nie mogła narzekać – innym razem wewnętrzne spory albo jej własna głupota. Bała się angażować zbyt bardzo. Niestety przywiązywanie się do ludzi przychodziło jej wyjątkowo łatwo.
Wrzuciła torby do środka namiotu. Przez pierwsze miesiące mieszkania tutaj towarzyszył jej strach typowy dla złodziei – najbardziej martwiła się, że zostanie okradziona. Nawet jeśli brzmiało to nieco absurdalne, w jej oczach miało sens. Na szczęście silna więź łącząca mieszkańców Tir na Nog kazała im troszczyć się nie tylko o siebie, ale też o innych.
Nawyk okazał się silniejszy – i tak upewniła się, że nic nie zginęło.
Wtem usłyszała za sobą wysoki, dziewczęcy głos:
- I jak, masz to?
Odwróciła się, podając niskiej, szczupłej dziesięciolatce lalkę. Shana uśmiechnęła się szeroko, by zaraz potem włożyć kosmyk jasnych, niemal białych włosów do ust. Merv już wiedziała, co to u niej znaczy – zdenerwowanie. A Shana denerwowała się wtedy, gdy chciała powiedzieć lub zrobić coś, co niekoniecznie spotka się z cudzą aprobatą. Czyli ostatnimi czasy bardzo często.
- Nadal jestem na nie – Merveille uprzedziła pytanie, biorąc małą wiedźmę pod rękę. – Chodź, już prawie czas.
- Bo ty nie chcesz, żebym miała te wszystkie fajne rzeczy i…
Ambler dała jej pstryczka w czoło.
- To nie jest takie proste, a już na pewno nie bezpieczne. No i niepotrzebne, masz tu wszystko.
- Ty też, a nadal to robisz!
- To trochę co innego, Shan. Ja mam w tym doświadczenie i mieszkam w Tir na Nog od niedawna, w przeciwieństwie do ciebie. – Nachyliła się lekko i spojrzała jej w oczy. – Słuchaj, kradzież to ostatnia deska ratunku, rozumiesz? Nie chcę, żebyś zrobiła coś głupiego i potem tego żałowała – te słowa zabrzmiały dziwnie w ustach kogoś, kto uważał to za sposób na życie i zabawę, ale – na szczęście – dziewczynka nie należała do szczególnie dociekliwych czy upartych, więc najwyraźniej ją to przekonało. Przynajmniej na tę chwilę.
Gdy dotarły w pobliże ogniska, Shana pobiegła do rówieśników pochwalić się nową zabawką, a Merveille ruszyła w kierunku stołu, nucąc coś pod nosem i omal się nie wywracając, gdy tuż koło niej przebiegła dwójka chłopców bawiących się w berka. Stół lekko zadrżał, gdy Ambler chwyciła się jego krawędzi, by nie stracić równowagi. Poszukała wzrokiem znajomych twarzy, każdej posyłając jednakowo szeroki uśmiech, niezależnie od tego, czy nie widziała się z kimś tydzień czy godzinę lub dwie.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySob Sie 31, 2019 10:03 pm

Niezależnie od tego, co działo się wcześniej, utrzymywała dobry nastrój. Albo sprawiała takie wrażenie, grając bardzo wiarygodnie. Lecz każdy, kto odrobinę znał Lourel, wiedział, że nie potrafiła udawać długo, a jej emocje prędzej czy później wychodzą na wierzch. Chyba że właśnie wczuwała się we własne kłamstwo, w celu uzyskania dowolnych niematerialnych dóbr. Wtedy stawka była cenniejsza niż życie!
Zmywszy z siebie cały brud polowań i ucieczki przed Koszmarem, wyglądała w miarę przyzwolicie, a przynajmniej nie wyróżniała się od tego, co reprezentowała sobą zazwyczaj. Cieszyła się do wszystkich, zagadując i zaczepiając, nim w końcu usiadła przy wspólnym stole, wystawionym na świeże powietrze, by wszyscy mieszkańcy Tir na Nog mogli cieszyć się ciepłem letniego wieczora. Nie jadła niczego, lecz przy drobnej pomocy sąsiadki obok, sięgnęła po dzban z sokiem z kwaśnych jabłek, przelewając napój do wolnego kubka.
Los chciał, że znalazła się w pobliżu Merveille, która doskonale wmieszała się wzrostem i postura w chmarę dzieciaków, najwyraźniej nieprzejmujących się niczym poza zabawą. Lourel wyciągnęła pospiesznie ręce, lecz dziewczyna w porę pochwyciła się stołu, zyskując stabilność.
Już po wszystkim? — zagaiła, uśmiechając się szeroko. — Siadaj, odpocznij trochę. Będziemy miały co opowiadać, nie uważasz? — zaśmiała się lekko, przesuwając w bok, by dziewczyna mogla zająć miejsce koło niej.
Nalała Merveille soku, gotowa wznieść bezalkoholowy toast za wspaniałą przygodę, która jeszcze kilka godzin temu zdawała się być przerażającym koszmarem.
Przeniosła wzrok na siedzące w pewnej odległości Avę i Myrtle. Obie znajdowały się u swojego boku, Myrtle przemawiała cicho do reszty mieszkańców w zasięgu najbliższego kręgu, a Ava po prostu spoglądała na swoją towarzyszkę. Jednak czyniła to z takim oddaniem, że Lourel musiała ze wstydem spuścić wzrok. Oczywiście, że zapragnęła ją dotknąć, choćby miałoby być to pogwałceniem świętej prywatności dziewczyny.
Jakby łączyła je jakaś inna, abstrakcyjna energia, prawda? — mruknęła pod nosem w zamyśleniu, nawet nie tłumacząc się, o czym mówi.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySob Wrz 14, 2019 6:05 pm

Gdy tylko przywitała się z małym Samem, jednym z nielicznych chłopców w wiosce, jej wzrok kolejny raz tego dnia spoczął na Lourel. Natychmiast się rozpromieniła, po czym z wdzięcznością wymalowaną na twarzy przyklapnęła obok dziewczyny.
- Nawet nie wiesz, jak często zazdroszczę tym wszystkim olbrzymom, których codziennie mijam. Gdyby tak odstąpili kilka centymetrów, zachłanni!
Każdy, kto znał Merv trochę lepiej, wiedział, że jednym z jej hobby było narzekanie na dwie rzeczy: zimę i jej wzrost. Kij z tym, że ten drugi nieraz pomagał jej zwiać, ukryć się albo być bardziej przekonującą w odgrywaniu młodego chłopaka – i tak denerwowało ją to, że jakieś dziewięćdziesiąt osiem procent populacji Wishtown patrzyło na nią z góry. Bo kto jej zabroni czasem ponarzekać?
- Oj tak, wystraszę dzieciaki tak, że nie zasną. – Zatarła ręce z diabelskim uśmiechem. – Może przynajmniej Shana przez to przystopuje z głupimi pomysłami… – dodała ciszej.
Większość dzieci z wioski jeszcze nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństw czyhających poza nią. Wolała, by jak najdłużej mogli cieszyć się tą błogą nieświadomością, której los jej samej poskąpił, ale według niej przydałby się jakiś straszak wybijający im z głowy wymykanie się z Tir na Nog. Chociaż z drugiej strony byłoby to też idealnym powodem do głupich zakładów…
- Za wioskę – rzuciła mało oryginalnie, unosząc w powietrze kubek i zaraz potem wypijając część soku.
Jej wzrok powędrował w tę samą stronę co Lou.
- Ciekawe, o czym mówi… – mruknęła, by zaraz potem ucichnąć, słysząc słowa panny Sinder.
Przekrzywiła głowę, przyglądając się Avie i Myrtle. Jak tak teraz o tym myślała, często widziała je razem i czuła, że łączy je silna więź, a uwaga Lourel podsunęła jej do głowy pewną… możliwość. I to wcale nie taką głupią, jak tak teraz o tym myślała, choć gdyby się myliła, pewnie poczułaby się trochę niezręcznie. Jak stereotypowa nastolatka, której tylko jedno w głowie.
- Ładnie ujęte – stwierdziła, jeżdżąc palcem wskazującym lewej dłoni po brzegach kubka. – Nie potrafiłabym tego opisać w tak niedosłowny sposób – przyznała ciszej.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySob Wrz 21, 2019 7:45 pm

Zmrużyła oczy, robiąc kolejną ze swoich głupich min. Zmierzyła Merveille wzrokiem od stóp do głów, po czym wydała wyrok:
Małe jest piękne! Tak mówiła moja mama, tak mówię i ja! — zarządziła, z hukiem uderzając kubkiem o blat stołu. Odpowiedziała jej bez większego przemyślenia, lecz nie powstrzymała drobnego ukłucia ciekawości, czy dziewczynę w rzeczywistości trapią kompleksy z tego powodu. Chciała złapać ją za rękę, by odnaleźć w niej resztki tych uczuć, ale straciła swoją chwilę, gdy ta podniosła radosny toast.
Za wioskę! — przytaknęła ochoczo, stukając w jej kubek. To zdecydowanie był jeden z ulubionych toastów, właściwie pierwszy, jaki nasuwał się na myśl Lourel. Za każdym razem, niezależnie, z kim by nie piła.
Siedziały na samej krawędzi wspólnego stołu, więc częściowo omijała je grupowa dyskusja. Ale może to i lepiej? Wkoło poruszano poważne tematy...
Myrtle jak to Myrtle, pewnie rozprawia o rewolucji, podbiciu Inkwizycji lub polityce — wzruszyła ramionami Lourel, cichnąc chwilowo, by sprawdzić, czy miała rację.
Nadstawiła ucha, przytykając gliniany kubek do brody. Myrtle przemawiała twardo, z pasją, na każdym kroku zdradzając swój zapał do działania. W głębi ducha Lourel cieszyła się, że Myrtle nie miała wśród mieszkańców Tir na Nog wielu popleczników. Gdyby nie twarde zasady wiążące wioskę, ktoś z charyzmą kobiety, mógłby spowodować niemałe kłopoty.
Jeśli obie zachowały milczenie, mogły dosłyszeć częściowo zagłuszone innymi rozmowami słowa:
Pozwalają sobie na zbyt wiele. Nim się obejrzymy, zawitają pod bramami Wioski. Czują się zbyt swobodnie. Nie potrzebujemy dodatkowych kłopotów... — dodała już zupełnie cicho, rozglądając się po swoich słuchaczach, wyraźnie szukając poparcia. Jej twarz lekko złagodniała, gdy natrafiła na rozmarzone spojrzenie Avy.
Jak mogły się domyślić, Myrtle mówiła o mieszkańcach ludzkiej wioski graniczącej z Ponurym Borem i Polaną. Fakt, rozpanoszyli się, karczując drzewa i powoli rozwijając swoje tereny, nieświadomi, co zastaną we wnętrzu Boru. Zdaniem Lourel wystarczyło kilka psikusów, odrobina plotek o panujących tu straszydłach... Ale kto wiedział, co chodziło po głowie Myrtle. Lourel nie czuła się na siłach wtrącać się w rozmowę ani dopytywać o jej plany, lecz spojrzała wyczekująco na Merveille, która mogła chcieć dorzucić swoje trzy grosze i w tej kwestii.
Wzrok Lourel tymczasem przyciągnęła karafka ciemnoczerwonego płynu, zapewne wypełniona zeszłorocznym winem. Oczy jej rozbłysły, jakby znalazła plan na resztę wieczora.
Rekwirujemy tę butelkę? — zachichotała, pozostawiając dziewczynie wybór, między zabawą, a poważną dyskusją.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyCzw Paź 03, 2019 8:15 pm

- I niezauważalne. Co ma w sumie swoje wady i zalety – odparła, uśmiechając się lekko.
Myrtle miała dosyć… wojowniczy charakter. Według Merveille różniła się od większości mieszkańców wioski, którzy raczej nie przejmowali się tym, co na zewnątrz. Albo raczej starali nie zaprzątać sobie tym głowy. To właśnie takie podejście przyciągnęło handlarkę do tej społeczności. Lubiła wiedzieć, co myślą i robią inni, ale na ogół wolała stać z boku aniżeli być w centrum wydarzeń. Nie wtedy, gdy w grę wchodziły ideologie, walki, śmierć, taktyki i te wszystkie inne skomplikowane i trudne sprawy, które nie miały nic wspólnego z dobrą zabawą, której zawsze było nieproporcjonalnie mało do trudów dnia codziennego.
Z drugiej strony to prawda, że coraz częściej musiała iść okrężną drogą, by uniknąć z kimś spotkania i wdawać się z nim w zbędną dyskusję. Od kiedy natknęła się w lesie na przedstawicielkę Inkwizycji, wolała nie ryzykować konieczności tłumaczenia się, co taki podlotek robi w tak strasznym i nieprzyjaznym miejscu. Tylko co zrobić, jeśli dla coraz większej liczby ludzi bór przestawał wydawać się taki przerażający? Ach, aż rozbolała ją od tego myślenia głowa…
- To chyba czas rozpuścić parę nowych plotek albo dać drugą młodość starym… – stwierdziła zamyślona, rysując palcem po kubku. – W wiosce jest mniej ludzi niż w mieście, więc trudniej tu o pozostanie anonimowym, ale chyba coś da się zrobić. To i tak raczej wszystko, co w naszej mocy, w końcu nie możemy się ujawniać, a jakieś agresywniejsze działania sprawiłyby, że zgraja w jakże stylowych płaszczach zaczęłaby się tu kręcić częściej niż zwykle... Ale ja nic nie wiem – dodała, umywając ręce i czując, że rozgadała się na temat kwestii, która jawiła się jej jedynie jako dokuczliwa. Inne rzeczy były zdecydowanie ważniejsze.
Na przykład wino.
Oczy jej się zaświeciły i już wyciągała ręce w stronę butelki, lecz odezwała się w niej jakaś resztka resztki manier. Opróżniła kubek i podstawiła go pod nos Lourel, by ta jej nalała trochę płynu.
-To chyba będzie pierwszy trunek pity przeze mnie totalnie na legalu, bez okradania czyjejś piwniczki i konieczności dzielenia się z bandą łaknących wrażeń i zgrywających dorosłych dzieciaków. Aż się łezka w oku kręci – powiedziała takim tonem, jakby faktycznie opowiadała jakieś wspaniałe wspomnienie z dzieciństwa.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySob Lis 02, 2019 7:05 pm

Gdzieś w zakamarkach umysłu Lourel ciążyła świadomość, że nie są sami na tym świecie, a ludzie na zewnątrz wioski mogą zacząć się interesować legendami o tajemniczej cywilizacji wewnątrz Ponurego Boru. Jej wiara była jednak silna i jak otwarcie twierdziła - do kiedy mieszkańcy pozostawali zjednoczeni, nic im nie groziło. Wszystkie, nawet te najczarniejsze z wróżb Myrtle, zamierzała zbywać pobłażliwym żartem.
Nie sądzę, byś musiała to czynić. Las obroni się sam. Wejdą w jego głąb, a przekonają się, że to miejsce nigdy nie będzie ich domem — odparła równie cicho czarownica, święcie przekonana prawdziwości swoich słów. — Jeśli Myrtle chce się wybrać na krucjatę przeciwko ludziom, zostaw jej całą przyjemność — mrugnęła łobuzersko, nie chcąc, by Merveille brała ten ciężar na swoje barki.
Prędko wyrzuciła problem z głowy, spełniając niemą prośbę swojej towarzyszki i użyczając jej nieco dłuższych rąk, sięgnęła po stojącą w pobliżu butelkę. Po chwili siłowania się z wetkniętym korkiem, zalała do pełna kubek Merveille, najwyraźniej nie znając się na etykiecie. To samo uczyniła ze swoim naczyniem, ignorując resztki soku jabłkowego na dnie.
Nie wiem, czy to legalne. Ale to na pewno nie kradzież, tylko... skorzystanie z ogólnodostępnych dóbr? — usiłowała zgadnąć, oczywiście nie zamierzając nazywać tego kradzieżą, skoro tak często odwodziła od niej dziewczynę. — Za wioskę jeszcze raz! Ha! — uniosła kubek, zaraz przytykając usta do cierpkiego płynu.
To jak...? Na długo tym razem zostajesz? — zagaiła, zaczynając nowy temat.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPią Gru 20, 2019 9:06 pm

- Wierzysz w ten las całą sobą – zauważyła nieco zaskoczona. – Na swój sposób to podziwiam. To musi być na swój sposób fajne: mieć coś tak pewnego jak ta twoja wiara. Ale jeśli czegoś się nauczyłam, to tego, że nie istnieją rzeczy stałe. – Wzruszyła ramionami. – Trzymam kciuki za tę wioskę i bór, ale odrobina zapobiegawczości nikomu nie zaszkodzi. To nie problem, naprawdę, mówię ludziom o wielu rzeczach, mogę też i o zdradzieckim lesie. Och, i oczywiście ja Myrtle broni z rąk nie wyjmuję, prędzej skaleczyłabym nią samą siebie niż kogoś – dokończyła z lekkim rozbawieniem.
Nawet gdy mówiła o poważnych sprawach, nie potrafiła zbyt długo zachowywać adekwatny ton. Może była to lekkomyślność, optymizm albo ucieczka od zbytniej odpowiedzialności i swoista samoobrona przed tym, o czym chciała jak najmniej myśleć... Znając życie, zapewne wszystko to wymieszane ze sobą.
- Merci, moja droga.
Teatralnie skinęła głową i uniosła naczynie do toastu zainicjowanego przez towarzyszkę, po czym – również nie przejmując się specjalnie savoir-vivrem – wypiła na raz duży łyk, prawie się nie zakrztuszając. Kolejny wzięła już mniej łapczywie, chcąc delektować się czymś, czego rzadko doświadczała, a jak już – to w przybytkach o wątpliwej reputacji i jeszcze bardziej wątpliwym poziomie alkoholu, na czele z Gospodą na kurzej nóżce, którą upodobała sobie ta część znajomych Merveille, która nie należała do wzorowych obywateli.
- Na jak długo, hm? – Zakręciła lekko kubkiem. – Pomyślmy… Kilka dni? Ostatnio nie mam za wiele do roboty w mieście, więc mogę przydać się jakoś tutaj, no i w międzyczasie coś sobie pomajsterkuję. Legalny towar – i to własnoręcznej roboty – też czasem sprzedaję. Robię postępy, prawda? – Szturchnęła lekko ciemnowłosą. Wiedziała aż za dobrze, jakie nastawienie ma do jej… pracy. – Jestem za to ciekawa, kiedy zobaczę małą Lou poza granicami boru – zagadnęła zadziornie w taki sposób, jakby to nie ona była tu tą niższą, młodszą i wyglądającą na jeszcze mniej lat niż miała.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPon Mar 02, 2020 7:01 pm

Zmrużyła oczy, odsuwając się łagodnie, by móc spojrzeć na Merv z dystansu, usiłując rozszyfrować, co kryje się za pod jej słowami.
Wyczuwam pobłażanie w twoim głosie... — zastanowiła się, lecz mogła tylko zgadywać, do kiedy nie nawiązała z nią fizycznego kontaktu. — Jakbym była dzieckiem opowiadającym ci o spotkaniu z leśnymi wróżkami, podczas gdy ty, by nie zranić moich uczuć odpowiadasz: „taaak, na pewno! Musiały być wspaniałe!” — porównała doznanie, dzieląc emocje z tą wspomnianą dziewczynką, której nie potraktowano poważnie. — Wiara nie ma w tej kwestii nic do rzeczy. To fakty, stabilne i pewnie jak gwiazdy nad nami — pouczyła ją, w pewnym momencie uderzając w wyniosły, niepasujący Lourel ton. Prędko zrozumiała swój błąd, prostując:
Nie chciałam wyjść na zarozumiałą. Jestem pewna, że wkrótce sama to dostrzeżesz. Ten las to coś więcej niż osada dla zagubionych czarownic. To miejsce żyje; jest osobnym bytem, tworzącym jedność z tymi, którzy nazywają je domem — mruknęła, przymykając powieki, jakby w rzeczywistości czuła wypowiadane słowa. — Nie myśl sobie, że tego nie widzę. Póki co jesteś „ty” i jesteśmy „my”. „Ja” i „one” — powiedziała cicho, obejmując naczynie obiema dłońmi, by przytknąć je do ust, lekko uchylając powieki.
Wino miało cierpki smak, lecz nie powstrzymało to czarownicy przed upiciem kolejnych łyków. Wino. Nawet jeśli piły w gronie dzieci z glinianych kubków, czuła się odrobinę dojrzalej.
Była świadoma, że swoimi słowami, mogła wywołać na Merveille presję. Wolała ponownie nałożyć poprawkę na własną wypowiedź, nim zostanie mylnie odebrana.
Mam jedynie nadzieję, że pewnego dnia, zupełnie bez zastanowienia, powiesz „wracam do domu”. Twojego domu — spojrzała na nią znacząco, szczerze żywiąc podobne oczekiwania.
Uśmiechnęła się na zapewnienie dziewczyny o legalności jej czynów. Ucieszyła się, choć nie oznaczało to, że wierzyła w każde z zapewnień towarzyszki. Wiedziała, że życie da Merv jeszcze niejedną okazję, by wykazać się swoim złodziejskim talentem.
Cieszę się, że biznes się kręci — mrugnęła do niej, nie doszukując się więcej półprawd. Gdy dziewczyna pociągnęła temat, Lourel nieco się ożywia:
Zabawne, że pytasz. Wkrótce. Mam już zgodę tatki. Dzieciaki wytrzymają beze mnie jakiś czas. Przygotuję im tonę zadań domowych, aż nie uwiną się do kolejnych świąt — mówiła energicznie, odhaczając w głowie punkty, o których musi pamiętać, nim faktycznie opuści Tir na Nog. — Nie na długo, co prawda. Chcę zajrzeć do paru karczm w Wishtown, sprawdzić kilka rowów, czy nie leży w nich zapijaczona Reilia — przybrała pogodny ton, nie wspominając, że w pierwszej kolejności będzie pytała o wykonywane na stosie egzekucje. Sama wolała być dobrej myśli.
Masz dla mnie jakieś rady? Jak odnaleźć się w mieście? — zapytała prosto z mostu, zaraz sięgając po butelkę wina, by dopełnić z uśmiechem ich kubki.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyWto Mar 24, 2020 11:48 am

Młoda wiedźma szybko się przekonała, że Lou do wyciągania trafnych wniosków nie musiała wcale dzielić uczuć z rozmówcą. Poczuła się głupio, ponieważ wszystko, co usłyszała, było prawdą, ale wypowiedziane głośno przeszkadzało jej zdecydowanie bardziej. Przecież sama wiedziała, że lekceważenie przez kogoś nie jest przyjemne.
- Wybacz — powiedziała tonem, który ocierał się o bycie skruszonym. — Nie powinnam tak mówić. Tylko wiesz... Ty z tym... faktem jesteś oswojona. Żyjesz z nim od zawsze, jest dla ciebie oczywistością. W moim przypadku, ilekroć już myślałam, że znalazłam coś stałego, to rozsypywało się jak domek z kart. Taka moja klątwa. Potrzebuję... czasu.
Gdy jej dotychczasowe życie legło w gruzach pierwszy raz, nie było to takie złe. Oczywiście — jak to dziecko — tęskniła trochę za rodzicami i rodzeństwem, ale z perspektywy czasu uznała tę zmianę za dobrą, bo uchroniła ją przed zostaniem tą dziwną starą ciotką, którą rodzina przez większość czasu chowa w rezydencji w pokoju gdzieś na uboczu. No i trafiła na wujaszka, mrukliwego służbistę o gołębim sercu. Od momentu jego śmierci ruszyła spirala. Ilekroć Merv już myślała, że z grubsza ułożyła sobie życie, wszystko się sypało i musiała to robić od nowa, aż w końcu zaczęła do wszystkiego, co stałe podchodzić podejrzliwie.
- To nie takie proste... ale też tego chcę. Tak myślę.
Nieco ciężka atmosfera szybko uległa zmianie. Merveille pokiwała głową.
- Od przybycia do miasta zdążyłam wyrobić sobie reputację, więc już wszystko idzie łatwiej. Doczekałam się nawet paru stałych klientów. — Uśmiechnęła się.
Amblerówna musiała przyznać, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Nie, żeby jej się nie podobała!
- To super, trzeba czasami wyjść poza swoją strefę komfortu. Lou dorasta. — Udała, że ociera łzę wzruszenia. — Jak będziesz przydzielać obowiązki, zadbaj o to, by Shana nie miała czasu myśleć o głupich rzeczach, dobrze? Mam chyba na nią zły wpływ — powiedziała pół żartem, pół serio. — W takim razie życzę ci powodzenia i trzymam kciuki za jej znalezienie. A jak zobaczę kiedyś kogoś podejrzanie do ciebie podobnego, to dam znać — zapewniła.
Pytanie o rady sprawiło, że zamyśliła się na dłuższy moment. Czuła, że tu już nie powinna przesadnie żartować, tylko udzielić dosyć poważnej, przemyślanej odpowiedzi. Popijała leniwie wino, by po dłuższej chwili odstawić je i rzec:
- Nie rzucać się w oczy. — Przybliżyła Lourel swój kubek, gdy ta postanowiła uzupełnić ich naczynia. — No i nie być za dobrym, by komuś nie przyszło do głowy tego wykorzystać albo cię oszukać. Zbyt złym też nie, by nie narobić sobie wrogów. Po prostu... być przeciętnym. Ale przekonującym — dodała. — No i oczywiście nie wzbudzać podejrzeń, ale to przecież wiesz. Każde z nas powinno to wiedzieć — powiedziała ciszej, omiatając wzrokiem wszystkie wiedźmy i czarowników w pobliżu.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPią Mar 27, 2020 6:05 pm

Spoglądała na dziewczynę pogodnie podczas jej tłumaczeń. Milczała, choć jej odmienne zdanie aż buzowało we wnętrzu Lourel, usiłując wydostać się na zewnątrz. Wiedziała, że pewne sprawy potrzebują czasu, a forsowanie ich na siłę może przynieść odmienny efekt. I tak bazowała swoją opinię przede wszystkim na emocjach, które wyczuła, niż na innych wrażeniach.
Nie chciała uświadamiać Merville, że nie zna nikogo z Tir na Nog, kto mógłby się poszczycić długim rodowodem czy domostwem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Nie chciała jej mówić, że i ona nie urodziła się pośród Ponurego Boru z naturalnie ukształtowaną lojalnością wobec Wioski. Nie chciała dzielić się pesymizmem ani faktem, że jak wielu tutejszych mieszkańców, zamieszkała tu z powodu ucieczki i prostej woli życia.
Właśnie to pragnienie życia i bezpieczeństwa sprawiło dopiero, że była w stanie oddać całe swoje jestestwo, by już nic więcej go nie naruszyło. Nawet kosztem braku obiektywności, gdy tylko poruszane były kwestie dobra Wioski.
Ukryła więc w sobie całą chęć wypowiedzenia odmiennego zdania, kierując swoje uczucia w innym kierunku. Uśmiechnęła się pogodnie, odstawiając naczynie z winem, by na moment objąć jej palce rąk w dodającym otuchy geście.
Nie spiesz się. Wszystko w swoim czasie.
Mrugnęła do niej łobuzersko, a za sprawą mocy Lou, Merveille mogła dostrzec w sobie coś na kształt poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Chwilę później puściła ją, jakby poprzedni dialog nie miał miejsca.
Popadła w lekką zadumę, gdy poruszyły temat Shany. Lourel zmrużyła oczy, kiwając ze zrozumieniem głową.
Wiedziałam, że kogoś zaczyna mi przypominać... — rzuciła, jakby w końcu zaznając olśnienia. — Chyba muszę mieć na nią oko — dodała z rozbawieniem, czując, że nim się obejrzy, młode dziewczę wyruszy z Wioski w podróż życia.
Podziękowała za rady. Choć były one oczywiste, trafiały w sedno i pozwoliły Lourel zdobyć wizję na to, czego z pewnością nie trzymała się Reilia. Winę zaginięcia siostry przypisywała złudnej pewności siebie, nabytej przez niezliczone wyprawy do miasta. Przez setkę z nich nie wydarzyło się nic. Co nie oznaczało, że kolejny, sto pierwszy raz nie mógł skończyć się tragedią.
Rozmyślania przerwało jej głośne czkniecie, jakie wydobyło się z jej ust, przez które skupiła na sobie spojrzenia kilku siedzących przy stole ludzi. Zakryła twarz dłonią, nie powstrzymując się od głupkowatego śmiechu. Zarumieniła się lekko, rękę odkładając na blat, by wyciągnąć się i oprzeć głowę na łokciu. Obdarzyła swoją rozmówczynię nieco zamroczonym spojrzeniem, by z szerokim uśmiechem na twarzy, ni z tego, ni z owego poprosić:
Powiedz mi coś o sobie. Coś, czego nie wie nikt.
Odważne polecenie. Jednak ton głosu Lourel nie wróżył żądania o zdradzenia jej rządowych tajemnic, a raczej prosty fakt z życia Merveille.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyWto Mar 31, 2020 9:21 pm

Czy Merveille zbyt pochopnie wyciągała wnioski? Oczywiście. Czy zachowywała dystans? Pewnie! Czy zdawała sobie sprawę, że to, jak ona trafiła do wioski, nie różniło się za bardzo od innych? Cóż, tak... a jednocześnie nie. Niby to wiedziała... a i tak wszystkich mieszkańców Tir na Nog uważała za "stałych bywalców", podczas gdy siebie nadal uznawała za "nową", mimo że od jej trafienia tutaj minął już niecały rok. Chciała się tu zadomowić... a jednocześnie czuła przed tym jakiś dziwny strach.
Poczuła dotyk Lou i momentalne się uspokoiła. Uśmiechnęła się lekko.
- Tak, to się na pewno zmieni... za trochę czasu.
Tego Merv była pewna: nie wiadomo do końca jak, kiedy i czy na lepsze, czy na gorsze, ale jej podejście na pewno ulegnie zmianie. W końcu trwanie w status quo do niej nie pasowało.
- Ano musisz. Wierzę, że podołasz - Zaśmiała się krótko.
Wkrótce potem przyszło jej to zrobić po raz drugi - zawtórowała Lourel śmiechem po tym, jak ta czknęła. Wystarczyło naprawdę niewiele, by kogoś rozbawić. Merv zaraz potem upiła duży łyk alkoholu, zaczynając czuć jego działanie. Rozluźniła się i nawet niespodziewane pytanie nie wywołało w niej żadnej gwałtowniejszej reakcji, choć normalnie takie słowa sprawiłyby, że do głowy przyszłyby jej same rzeczy, których ujawniać nie mogła - niezależnie od tego, z kim by rozmawiała. Przyłożyła rękę do brody. W pewnym momencie do uszu wiedźmy dotarły ciche dźwięki gry na harmonijce ustnej, ale była zbyt skupiona na układaniu odpowiedzi, by rozejrzeć się i sprawdzić, kto to był.  
- Coś, czego nie wie nikt, co? - myślała na głos. - Och, mam trochę takich rzeczy, ale albo muszą pozostać tajne, albo są tak nudne, że usnęłabyś w trzy sekundy. Coś, czego nie wie nikt... Lubisz zwierzaki, Lou? - zagadnęła nagle. - Bo ja tak. Tak samo jak niektóre Koszmarki... Część z nich jest na swój sposób urocza, wiesz? - mówiła z taką lekkością, jakby nie spotkała dzisiaj przedstawiciela tych zdecydowanie mniej uroczych. - Chciałam nawet kiedyś je tresować, pokazywać... gdzieś. W Cyrku na przykład. Tym Cyrku. O, albo żonglować! To w sumie przypadek, że trafiłam tutaj. Ale nie żałuję. Mam nadzieję, że wy też nie. - Uśmiechnęła się kolejny raz tego dnia i przyłożyła kubek do ust.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPią Kwi 03, 2020 4:48 pm

Przez swoją moc, która napędzała większość jej zachowań, miała zdeterminowane przez nią podejście nawet do tak pobocznych tematów jak zwierzęta.
Wolę ludzi — wypaliła, zaraz zanosząc się śmiechem z własnego braku pomyślunku. — Zwierzęta są... Zaskakująco proste. Choć podziwiam ich różnorodność i dzikie piękno, a lojalność i bezinteresowność niektórych zwierząt nigdy nie dorówna tej ludzkiej, to jednak... Nie ciekawią mnie na tyle, bym nie mogła powstrzymać rąk, jeśli wiesz, co mam na myśli — uśmiechnęła się, wiedząc, że Merveille jest świadoma jej wszędobylskich rączek.
Choć z żalem stwierdziła, że jej rozmówczyni pasowałaby bardziej do zgromadzenia cyrkowców przez swój żywe, wesołe uosobienie, nie wypowiedziałaby tej prawdy na głos. Jeśli ktoś już wpadł w sidła Wioski, robiła wszystko, by utrzymać ten stan rzeczy.
Wiesz, nikt nie powiedział, że nie możesz tego robić tu — zauważyła powoli, rozglądając się po mieszkańcach, którzy z powodzeniem zajmowali się hodowlą zwierzyny. Być może Merveille nie miała w wyobrażeniach zagrody świń, ale Lourel nie widziała w tym żadnego problemu. — Po spełnieniu podstawowych potrzeb, człowiek jest w stanie zająć się tym, co przynosi satysfakcję i uznanie — przytoczyła jej powszechny fakt. — Choć możesz mieć wrażenie, że każdy dzień tutaj jest walką o przetrwanie, jestem pewna, że nikt, łącznie ze mną, nie pogardziłby tym, co w świecie zewnętrznym ludzie nazwaliby „sztuką” — zauważyła po chwili zastanowienia.
Dała jej odrobinę czasu na przemyślenie pomysłu, choć czuła potrzebę mówienia dalej - alkohol zdecydowanie rozwiązał jej język, nawet jeśli jej słowa mogły zawierać coraz mniej sensu. Zdawała się nie zauważać głosów dochodzących z zewnątrz, przeradzających się w coraz żywszą, bardziej zażartą dyskusję. Przywykła do lekkich sprzeczek, w tej chwili popadając w zadumę o organizacji artystycznego wydarzenia.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySob Kwi 11, 2020 7:32 pm

Zaśmiała się krótko.
- Tak, chyba wiem... I nawet się zgadzam. Ludzie są... interesujący. Różnorodni. Nieobliczalni. Nie zawsze logiczni. Jest w tym coś pociągającego. Choć pewna prostota i oddanie zwierząt też mają coś w sobie. Coś, czego człowiek niekoniecznie dostarczy – wyraziła swoje zdanie.
Wysłuchała słów Lourel, zauważając jej zastanowienie i ostrożny dobór słów. Sama też zaczęła mówić po chwili namysłu.
- Nie pomyślałam o tym. Może faktycznie... coś by z tego wyszło. Parę zwierzaków, tutejszych albo zabranych z ulicy miasta, trochę treningu, czasu i uporu... Dałoby się zrobić. – Nachyliła się w stronę panny Sinder. – Ale wiesz... to nie tak, że myślę o tym, by się przenosić, Lou. Tak długo, jak jestem w Wishtown, tak długo stanowię część wioski. Niezależnie od tego, czy mogę się pobawić jak małe dziecko, robiąc jakiś pokaz, czy też nie.
Wypiła kilka łyków napoju, wykorzystując chwilową ciszę. 
- Jak sądzisz, czy kilka sztuczek i jakiś tor byłyby wystarczająco interesujące? Może nawet zapewniłabym nieco rozrywki dzieciakom...
W pewnym momencie uświadomiła sobie, że gra na harmonijce, którą wcześniej słyszała, została gwałtownie urwana, a zamiast niej ciszę zakłócały coraz głośniejsze i ostrzejsze głosy. To nie były zwykłe rozmowy przy posiłku, ot gwar jak co dzień, lecz coraz bardziej zacięta konwersacja, której już nie można było zlekceważyć. A takowe już takie zwyczajne nie były, dlatego Ambler, zdezorientowana, poszukała wzrokiem źródła głosów.


Ostatnio zmieniony przez Merveille dnia Pon Cze 15, 2020 11:30 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPon Kwi 13, 2020 1:51 pm

Tak! — ożywiła się, sama nie wiedząc, na co się zgodziła i co potwierdziła, gdyż nie do końca zrozumiała jej słowa. Brzmiały jednak one na tyle entuzjastycznie, że była gotowa rozstawiać niezbędne dekoracje już teraz. — Mogę być twoją asystentką! Dawno temu widziałam coś takiego w Cyrku! — pochwaliła się z dumą, a jej umysł zdążył już zapomnieć, że w jednej części występu w stronę uśmiechniętej asystentki na tarczy ciskane były noże.
Miała już obiecywać przyprowadzenie ze sobą zwierzęcia z brudnych uliczek Wishtown, lecz nie była do końca świadoma, że w najlepszym przypadku uda jej się złapać dachowca lub szczura. Niestety, sielankę przerwały narastające głosy, których źródła długo szukała w obecnym alkoholowym zamroczeniu. Wzrok Lourel padł na przeciwległy skraj stołu, z którego Myrtle zdążyła już się podnieść, dłonią celując w swoją rozmówczynię naprzeciw.
O nie, nie, nie, nie... — jęczała Lourel, uświadamiając sobie, do czego właśnie dochodzi. Wokół nie było nikogo z rady, przed kim mogliby sprawiać pozory, a więc kłótnia trwała w najlepsze, a tylko zebrani wkoło mogli ją przytemperować, nim w tym skupisku wiedźm dojdzie do wykorzystywania magii w nieodpowiednim celu.
Nikt nie pytał cię o zdanie, Tes. Jeśli chcesz czekać, aż sami wejdą z buciorami do twojego domu, droga wolna. Ja nie zamierzam na to pozwolić — odezwała się Myrtle, najwyraźniej kontrując zeszłą wypowiedź. Choć jej ton głosu był wrogi, zachowywała jeszcze spokój.
Ava ciągnęła ją lekko za mankiet, szepcząc coś gorliwie, najwyraźniej usiłując załagodzić sytuację. Podobnie, ze stołu rozległo się kilka próśb o opanowanie, lecz nikt nie garnął się do stanowczych środków, w napięciu oczekując rozwoju sytuacji.
Zrób coś — pisnęła płaczliwie Lourel, podobnie jak w obliczu spotkania Koszmaru, zwalając odpowiedzialność na swoją towarzyszkę. Sama jednak nie pozostawała w tej sytuacji bierna, mając przed sobą dobrze znane jej wiedźmy.
Poderwała się z miejsca, lecz gdy stanęła na nogach, jej świat gwałtownie zawirował, a ona sama omal nie runęła jak długa. To było mocne wino, muszę poznać tajniki jego produkcji... — przemknęło jej przez myśl, gdy w zamroczeniu chwytała się blatu, by złapać równowagę. Prędko spostrzegła się, że to nie pora na podobne rozmyślania, gdy uświadomiły ją brutalne słowa kobiety, do której zwracała się Myrtle:
— Zrobię to z przyjemnością, do kiedy nie będę musiała wysłuchiwać twoich potłuczonych teorii. — Na twarzy Tes pojawił się drapieżny uśmiech, który zwiastować mógł tylko kłopoty. — Jeśli więc chcesz je głosić, z łaski swojej wypierdalaj do zamczyska Królowej, może tam znajdziesz swoje poparcie — dopowiedziała twardo, na co rozległo się kilka głosów oburzenia. Tes posunęła się o krok za daleko.
Lourel wydała z siebie bliżej nieokreślony odgłos, zataczając się, by dostać się do centrum ogniska, nim to przerodzi się w pożar. Jak znała Myrtle, wiedziała, że ta nie odpuści. Jednak w porę, nieporadnie zachowanie Lo zwróciło na sobie kilka spojrzeń i parsknięć śmiechem. Również ta, do której zmierzała, spostrzegła, co dzieje się nieopodal, gwałtownie się odwracając.
Ani mi się, kurwa, waż, Lourel...! — Myrtle wycelowała w Sinder dłoń, odsuwając się jednak od stołu, by móc się wycofać. — Pragnę przypomnieć tej suce, że wszystkie podlegamy Królowej — wycharczała przez zaciśnięte szczęki, tym razem przenosząc spojrzenie na Tes.
Konflikt nie malał, lecz atmosfera wbrew agresywnym słowom nie była już tak napięta. Wystarczyło wpleść w nią odrobinę komedii, doprawdy...
Ależ ja chcę cię tylko przytulić, moja droga... — zapewniła ją Lo, szeroko otwierając ramiona w wiadomym zamiarze. Rozległo się kilka śmiechów. Oczywiście, bała się Myrtle. Ta jednak, nie spuszczając z oczu Lo, zaczęła okrążać stół, by znaleźć się bliżej Tes.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPon Cze 15, 2020 9:28 pm

Nawet w głowie zupełnie trzeźwej Merveille ten pomysł jawiłby się jako coś niezwykle zabawnego, nic więc dziwnego, że teraz tym bardziej jej się to uśmiechało... choć w rzeczywistości mogło nie być tak pięknie jak w jej wyobrażeniach.
- Tak, tak! – Pokiwała głową energicznie.
Sielanka została brutalnie przerwana. Jasność umysłu Ambler nie była w swojej najlepszej formie, ale młodsza z wiedźm zaraz pojęła, w czym rzecz. Myrtle zawsze kojarzyła jej się z wojownikiem. Każdy złodziej wie, że takie osoby to często potencjalne kłopoty: oddane swym przekonaniom i gotowe o nie walczyć. Cechy zazwyczaj godne podziwu... chyba że akurat zaogniał się spór, a w pobliżu nie było nikogo wyższego rangą, kto mógłby zażegnać konflikt.
Nie zdążyła jeszcze "zrobić czegoś", gdy Lou poderwała się z miejsca. W ślad za nią, mniej raptownie, wstała Merveille. Rozłożyła ręce, by w razie czego pomóc ustać czarownicy i uchronić ją przed upadkiem. Okazało się to jednak niekonieczne. Amblerówna ruszyła powoli w tę samą stronę co Sinder, starając się iść możliwie prosto.
Skrzywiła się, słysząc słowa Tes. To prawda, że bardziej bojowo nastawione czarownice – czy też ogólnie takie, które chciały działać i zniszczyć status quo – na ogół działały u boku królowej i Myrtle by się tam na pewno nie zmarnowała. Ambler uważała jednak za ohydne to, jak Tes sugerowała, by wiedźma opuściła wioskę. Wioskę, w której miała przyjaciół i która na pewno była dla niej ważna.
Merveille nie czuła się poddaną. Nie widziała powodu, dla którego miałaby mieć jakieś żywsze emocje czy poczucie obowiązku wobec królowej, której nie widziała nigdy na oczy. Nie wykradła z nią nigdy chleba z piekarni, nie opróżniła nikomu kieszeni, nie szukała kawałka dachu nad głową, nie spała na sianie, nie patrzyła w gwiazdy, nie zamarzała na ulicy, nie chodziła po drzewach, nie śpiewała rubasznych piosenek. Dlaczego w ogóle miała czuć jakąkolwiek więź z kimś, z kim nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, a co dopiero nazywać ją swoją władczynią? Kłóciło się to z jej przekonaniami, wychodziła bowiem z założenia, że nikt nie jest ani nad nią, ani pod nią. Jej dosyć skomplikowana relacja z Inkwizycją jako organizacją nie ułatwiała zadania. Choć musiała oddać sprawiedliwość, że na swój sposób podziwiała każdego, kto starał się pomóc innym wiedźmom.
"Lou miała rację. Faktycznie jestem ja i one" – przeszło jej przez myśl, a mina jej zrzedła.
Uwielbiała wolność i chociaż złudne poczucie, że zawsze może pozostawić dane miejsce za sobą. Dlaczego zatem nagle te granice, które stawiała od lat, w tej chwili wydały jej się strasznie niewygodne i przykre? Dlaczego poczuła niezrozumiałą dla niej samej chęć, by się przywiązać? Dlaczego wolny ptak miałby wejść do klatki? Dziwne. Irracjonalne.
Otrząsnęła się. Wykorzystała to, że uwaga innych była skupiona na kłócących się wiedźmach i Lou. Weszła pod stół, by zaraz wyjść z drugiej strony i przytulić Myrtle od tyłu.
- Dzień Przytulasa! Tak, jestem za! Wszyscy się tulimy! – wykrzyknęła radośnie. Zmieniła swój głos na nieco wyższy, przez co nie brzmiała nawet tyle co młoda nastolatka, co zwykłe dziecko. – Kochane, wstyd, by nie do końca trzeźwe osoby uczyły was manier przy stole, nie sądzicie? Chyba wszyscy się zgadzamy, że powinnyśmy trzymać się razem zamiast dzielić, prawda?
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySro Lip 01, 2020 9:15 am

Utrzymywała uśmiech na twarzy, zbliżając się z uniesionymi rękoma do Myrtle, lecz nie było jej wcale do śmiechu. Sytuacja była napięta, a wypowiedziane na głos słowa nie mogły przejść bez echa, powracając do stanu bez konsekwencji. Drżała na myśl o tym, że zostaną one między nimi, na zawsze zapisując się w ich umysłach. Bała się również tego, co zastanie po dotyku skrzywdzonej i żądnej zemsty Myrtle, niczym zwierzęcia broniącego swojego terytorium.
Dostrzegała w tle wyzywający uśmiech Tes, czekającej na rozwój wydarzeń, najwyraźniej czerpiącej rozrywkę z chaosu, jaki wkrótce mógł się rozpętać. Lourel wyczuwała w powietrzu nadchodzącą tragedię, w której ktoś niewinny oberwie rykoszetem pochodzącym z nic niewartego pojedynku dwóch osób z urażoną dumą. Nim jednak zdążyła poddać się wewnętrznej panice, los obdarzył ją kolejną szansą, by móc naprawić sytuację.
Gdy Merveille wyłoniła się dosłownie znikąd, bohaterskim czynem powstrzymując Myrtle, Lo natychmiast skorzystała z okazji. Rzuciła się na wkurzoną kobietę z drugiej strony, oplatając ją ściśle wszystkimi kończynami, śmiejąc się w głos. Nikt nie mógłby zaprzeczyć, że w jej donośnej radości nie było pewnego rodzaju poddenerwowania.
Spadać, wy podłe małpy! Nie mnie powinnyście uczyć manier — zarzekała się, szarpiąc z obu stron, co mogłoby przynieść efekty, bo Myrtle należała do kobiet dobrze zbudowanych z dużą sprawnością fizyczną, lecz nim minęła chwila, nadciągnęły efekty mocy Lourel, której jej nie szczędziła.
Lourel, pewnego dnia cię uduszę — wymruczała, powłóczystym, sennym tonem, łagodnie osuwając się na ziemię, jakby w ułamku sekundy straciła wszelakie siły i chęci do walki.
Poczynania dwóch dziewczyn usiłujących powstrzymać Myrtle przyniosły swój efekt. Wśród wiedźm zasiadających przy stole rozległy się chichoty. Ava podniosła się z miejsca, pochylając się nad Tes, szepcząc jej coś do ucha, czego Lourel już nie dosłyszała.
Ich konstrukcja składająca się z trzech przytulających się osób wkrótce runęła z powodu fundamentu, który zapragnął nagle zasnąć. Runęły na biedną Merveille, przygniatając ją częściowo.
Chyba przesadziłam — jęczała Lou, turlając się po trawie, by sprawdzić, co z pozostałą dwójką.
Prędko wyrzuciła z głowy dawny konflikt, nie przejmując się nawet dziwnie pobladłą Tes, która nie odezwała się już słowem.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyWto Lip 28, 2020 6:20 pm

Czy Myrtle mogłaby ją odepchnąć bez większego problemu? Zapewne. Siła nigdy nie była mocną stroną Merveille. Inaczej rzecz miała się z improwizacją i przystosowywaniem się na bieżąco do sytuacji. Gdy do uścisku dołączyła Lourel, Ambler zawtórowała jej chichotem, trochę lepiej ukrywając własne zdenerwowanie.
- Powiedziałam "was", kochana! Po prostu ty zawsze masz u nas pierwszeństwo - zaszczebiotała.
Sytuacja zdawała się być w miarę opanowana. Napięta atmosfera niemal zupełnie się ulotniła, a dzięki mocy Lou Myrtle zrobiła się spokojniejsza. Merv wykorzystała tę krótką chwilę na poszukanie wzrokiem Tes, która być może także będzie potrzebowała uspokojenia. Ambler nie zdążyła nawet zmarszczyć brwi w geście zdziwienia jej bladością. Co takiego się stało? Dlaczego ta pewna siebie wiedźma nagle wyglądała tak marnie? Ciekawość rudowłosej wiedźmy nie zdążyła nawet uformować wszystkich pytań, bo wkrótce głowę Merveille zajęło co innego: tracenie gruntu pod nogami.
Puściła Myrtle i zrobiła pół kroku w bok, nim wylądowała na ziemi pod śpiącą wiedźmą. Włożyła całą swoją siłę w to, by wystawić głowę spod leżącego ciała i zaczerpnąć powietrza.
- Troszeczkę, Lou... troszeczkę. Po... możesz mi? - wystękała, jedna wolną ręką zagarniając ziemię i bezradnie machając wystającymi nogami. - Ale udało się! Konflikt zażegnany... Chyba. Na razie.  - Skręciła głowę w stronę Tes. - Bez głupich kłótni. - warknęła, co w jej położeniu zabrzmiało komicznie zamiast groźnie, zwłaszcza że zaraz znowu popatrzyła błagalnym wzrokiem na Lourel. Wyciągnęła w jej stronę rękę. - Ślicznie proszę o pomoc, dobra duszo.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptyPon Wrz 21, 2020 1:48 pm

W przypływie bezradności zaczęła krzyczeć, obiema dłońmi usiłując przeturlać pomrukujące coś pod nosem ciało Myrtle. Sytuacja wyglądała groźnie, porównując gabaryty obu pań, lecz rozlegające się wkoło śmiechy sugerowały, że niepokój Lourel jest nieuzasadniony.
Już ci pomagam, wytrzymaj jeszcze sekundę — jęczała, szamocząc się i wygrzebując ze sterty ciał, jakie stworzyły.
W końcu jedna z wiedźm wstała od stołu, łaskawie udzielając im pomocnej dłoni, gdy reszta zginała się ze śmiechu. Tes i Ava stały z boku, milcząc we wrogim napięciu.
Gdy wydobyły Merveille spod odzyskującego wrogi stan ducha Myrtle, kątem oka dostrzegła podążającą ku nim z oddali starszą kobietę. Tatuaż na jej czole zdradzał, że zajmowała w wiosce wysoką pozycję.
Cholera... — mruknęła pod nosem, rozglądając się wkoło za możliwością ukrycia się. Nie licząc genialnego pomysłu schowania się pod stołem, nie miały wielu możliwości.
Lourel zostawiła Myrtle na pastwę losu, ciągnąc za sobą dłoń Merville.
Spadamy stąd, szybko! — syknęła na nią, jakby właśnie zostały przyłapane na kradzieży. — Nie dam się ukarać za te dwie, nigdy w życiu! — stwierdziła, dając dziewczynie ostatnią szansę, by poszła za nią.
Wiedziała, że ciężko będzie wyłgać się im, że nie były zaangażowane w to zamieszanie, gdyby zostały w jego centrum. Nie myśląc wiele, dała nogę, kończąc ten pełen wrażeń wieczór bez kolacji.

/zt
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Merveille
Handlująca półprawdami
Merveille

Liczba postów : 125
Join date : 02/11/2018

Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana EmptySro Wrz 23, 2020 3:18 pm

Gdyby to nie ona była przygnieciona, zapewne też by się śmiała. W obecnej sytuacji Merveille musiała się jednak skupić przede wszystkim na wyczołganiu się spod Myrtle, co okazało się trudniejsze, niż się spodziewała, ale nie niemożliwe.
Stanęła na nogach chwiejnych przez ostatnie wydarzenia i krążący w żyłach alkohol. Poczekała chwilę, aż świat przestanie się kręcić, po czym popatrzyła na Lourel z szerokim uśmiechem.
- Dzięki wielkie, na ciebie to jednak zawsze można liczyć. I tobie też jestem bardzo wdzięczna. — Przeniosła wzrok na drugą, nieznaną jej wiedźmę.
Merveille, nieziemsko dzisiejszym dniem zmęczona, chciała już tylko paść na krzesło. Nie było jej to dane. Dopiero po chwili dotarło do niej, o czym mówi Lou, ale gdy tylko się to stało, pokiwała energicznie głową (to nie należało do dobrych pomysłów, znowu potrzebowała trzech sekund na powrót do normalności).
- W nogi.
Kara za dobry uczynek? Jeszcze czego! Ruszyła razem z Lou. W tamtym momencie zdecydowanie była wolniejsza niż zwykle, ale wykrzesała z siebie wszystko, co tylko mogła. Głosy zebranych wiedźm stawały się coraz mniej słyszalne.

z/t
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t585-merveille-ambler
Sponsored content




Wspólna polana Empty
PisanieTemat: Re: Wspólna polana   Wspólna polana Empty

Powrót do góry Go down
 
Wspólna polana
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Polana
» Kwiecista polana
» Polana przy wiosce
» Polana przed namiotem cyrkowym

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Lasy :: Dzika polana :: Wioska czarownic-
Skocz do: