IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Karczma na rozdrożach

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Jacqueline
Dobra Wróżka
Jacqueline

Liczba postów : 84
Join date : 20/08/2015

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyWto Sie 25, 2015 11:00 pm

First topic message reminder :



Karczma na rozdrożach - Page 3 28mobux

Znajdująca się na obrzeżach karczma, a równocześnie niewątpliwie jedno z lepszych miejsc w całym Wishtown, oferujących nocleg i posiłek strudzonemu wędrowcy. Swoją czarującą nazwę zawdzięcza oczywiście położeniu w jakim się znajduje, a mianowicie na rozwidleniu dróg, z których jedna, wybrukowana kamieniami jest główną trasą, prowadzącą do serca miasta, a druga pozostaje niezbadaną ścieżką, mającą swoje ujście gdzieś w mroku lasu. Pomimo sporej odległości od życia towarzyskiego w centrum, karczma cieszy się powodzeniem, a wbrew pozorom częściej spotkamy w niej niewątpliwą śmietankę społeczeństwa, niźli pijaczynę, kończącą swe noce w rynsztoku. Jak mawia gospodarz, sukces wynika z uroku i atmosfery miejsca, choć realiści, spoglądając na ceny trunków i pokojów, będą wiedzieli dlaczego nie pojawia się tu byle kto.
Jedno jest pewne - jeżeli stać Cię na jedwabie w miejsce wełny, wieloletnie wina zamiast gorzały oraz ciepło kominka, w zastępstwie przeciekającego dachu, to z pewnością spędzisz tu miłe chwile, bez spoglądania na zegar i w portfel.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Isabelle
Żniwiarz
Isabelle

Liczba postów : 138
Join date : 11/03/2016

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptySro Sty 04, 2017 10:10 pm

Zanim cokolwiek zrobił, wzięła w palce jeszcze raz kieliszek wypełniony gdzieś w dwóch piątych krwistoczerwonym trunkiem. Isabelle chciała odgonić nieprzyjemne uczucie, towarzyszące niejasnemu widmu wspomnienia. Upiła łyk, a potem odstawiła naczynie z ledwo słyszalnym stuknięciem; wypiła prawie wszystko, na dnie została naprawdę niewielka ilość wina.
Nie chciała wyjść na jakąś masochistkę, ale spodobała jej się ta nieśmiała brutalność, gdy Lynn pociągnął ją za włosy. Wyrwało jej się delikatne mruknięcie, spowodowane tą w pewnym rodzaju przyjemnością. Chciała przymknąć oczy, nie zrobiła tego jednak.
- Chciałabym wiedzieć – zaczęła słodko, ale zaraz modulowała ton swojego głosu, dodając nieco smutno – Chyba że nie pragniesz mnie w nią wtajemniczać... Zrób jak uważasz, w końcu każdy ma jakąś bliznę, której się wstydzi. Jak spadające anioły, które zostawiają w ludziach ślad... - zanuciła poemat, napisany dawno temu przez jej matkę.
Pomyślała tu o swoim znaku, zbyt dziwnym, żeby być dziełem przypadku. Nie. Nie będzie sobie psuła nocy zbytnim rozmyślaniem. Oparła się o ciepły tors zegarmistrza; było jej tu dobrze. Chociaż, co za dużo, to niezdrowo.
- Woda jest przyjemna, ale tak – uśmiechnęła się delikatnie, szepcąc. - Odpowiednio, mówisz? Zgoda – drgnęła lekko, pod wpływem jego słów.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyNie Sty 22, 2017 10:26 pm

Niegdyś wylewność nie była jego mocną stroną. Potrafił mówić wiele, w sposób, aby nie powiedzieć właściwie niczego. Najwyraźniej została w nim jeszcze dawna część jego, bo gdy brał już wdech, chcąc rozpocząć swą opowieść, spostrzegł się, że słowa utknęły w ściśniętym gardle, a w pomieszczeniu zapadła błoga cisza, przerywana jedynie pluskiem wody i ich oddechami. Zamarł; za późno już było na wycofanie się. W jakie słowa miał ubrać swoją najbardziej żałosną porażkę? Nie znał żadnych eufemizmów mogących załagodzić gorycz ciążącą w nim nieprzerwanie od lat. Żałował zadanego pytania, rzuconych w przestrzeń słów. Szczerość wymagała poświęceń, sprawiała mu ból, niemalże fizyczny.
Przełknął cicho ślinę, absurdalnie – obarczając ją winą za rozdrapywanie starych ran. Szczyt zuchwalstwa, nieprawdaż? Swoistą bezczelność należało utemperować, nim zdążyła wykiełkować w jej umyśle na nowo. Pocałunki, jakimi ją obdarzał, niespodziewanie zmieniły swą formę; urzekającą miękkość przerwał odważny gest, gdy zaznaczył zębami skórę kobiecej szyi, na tyle mocno, by zostawić po sobie ślad, a całość zwieńczyć gorącym oddechem. Nie przyniosło mu to oczekiwanej ulgi. Potrzebował więcej, natychmiast! Mówił więc, nie przestając działać, czując usprawiedliwienie za niesienie jej cierpienia:
- Nie chcę tego robić – przytaknął szeptem, odsuwając się łagodnie, sunąc dłonią po jej nagich plecach. – Nie, niechęć to zbyt subtelne określenie. Podjąłem jednak wyzwanie, nieprawdaż? – zapytał, uśmiechając się bezbarwnie, nie oczekując odpowiedzi. – Będę więc szczery, ciekawska panienko – zapewnił, zbierając powoli słowa, a dłoń zaciskając na jej drobnym, kruchym karku.
- Pozwól jednak, że posłużę się metaforą, abyś nie miała mi za złe zrujnowania do reszty obecnego nastroju... – Zmrużył oczy, korzystając z każdego oddechu, najmniejszej chwili przed wypowiedzeniem prawdy. – Wyobraź sobie, że… Jesteś w labiryncie, desperacko poszukując z niego wyjścia, aż w końcu - może po latach - dostrzegasz drzwi, drogę, która pozwoli ci się uwolnić. Po ich przestąpieniu okazuje się jednak, że za progiem czeka cię kolejny labirynt, a każdy jego zakręt, miniony korytarz przypomina ci jak blisko byłaś końca, wyśmiewając twoje dalsze poszukiwania… każdy twój gest, życie, jakie obecnie prowadzisz. Tym właśnie jest dla mnie ta blizna, przypieczętowująca ostatnią z inkwizycyjnych misji… Pozostawiona przez Koszmar, z polecenia jednej z wiedźm – mówił, choć nie do końca był tego świadom; jakby inny mężczyzna opowiadał tę historię za niego. Mógł posłużyć się ogólnikami, ale nie sądził, by było to na miejscu. Przyznawał się przecież przed samym sobą. Nim zapadła cisza, dopowiedział jeszcze, zupełnie innym tonem:
- Ale nie zaprzątaj tym swojej ślicznej główki. – Zacmokał pobłażliwie, w nadziej, że po owym wyznaniu będzie potrafił przejść jeszcze do normalności, jeśli tylko tak można było nazwać tę niecodzienną sytuację.
Odsuwając się lekko, wstał jako pierwszy, ociekając wodą i stawiając wkrótce stopy na zwierzęcej skórze. Sięgnął po dwa czyste ręczniki, jeden z nich owijając sobie w pasie, a drugi rozłożył na pełną długość, polecając jej wstać, aby opleść nim Isabelle.
- Już, starczy ci tego dobrego. – uśmiechnął się, chwytając ją pod ramiona, aby z zadziwiającą łatwością wziąć ją na ręce. Zakręciło mu się lekko w głowie, dlatego chwycił ją mocniej, mokrymi dłońmi wciąż ślizgając się po powierzchni jej skóry. Postawił ją na podłodze, rozbawiony z niewyjaśnionego powodu. – Też czujesz się… równie pijana? – zapytał niespodziewanie, przynajmniej kontrolując się na tyle, by z jego ust nie wydobył się śmiech, na który coraz bardziej miał ochotę. – Usiądź, wytrę cię – przykazał, jako że taka była kolej rzeczy po kąpieli.
Wzrokiem obdarzył taboret, na skraju którego wciąż stały puste kieliszki. Doprawdy, całkiem niewiele brakowało mu do stanu picia wina wprost z butelki.

/wybacz za taką przerwę :X
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Isabelle
Żniwiarz
Isabelle

Liczba postów : 138
Join date : 11/03/2016

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPią Sie 25, 2017 9:09 pm

Dziewczyna starała się słuchać uważnie wywodu zegarmistrza, jednak alkohol coraz bardziej sprawiał, że jego słowa zdawały się pozbawione sensu. Isabelle nie uważała, że labirynty są jakoś szczególnie złe, o ile w końcu znajduje się z nich wyjście. Pewnie, gdyby postawiono ją w sytuacji Lynna, prędko zmieniłaby zdanie, dusząc się w tej całej sytuacji. Pragnąć odejść. Jednak niedane jej było przejść tej samej drogi, co mężczyźnie. Słuchała więc tylko, starając się zrozumieć. Po drodze mruknęła coś tylko, pytając, czy nikt mu nigdy nie mówił, że trzeba uważać, bawiąc się z Koszmarami.
- Boże, czy ty właśnie nazwałeś mnie śliczną? - Pokręciła głową z udawanym niedowierzaniem. - Czy to był komplement w moją stronę? Trzeba to zanotować! - Zachichotała, zasłaniając usta dłonią, jakby popełniła niebezpieczną gafę.
Szybko jednak opuściła ją, wciąż się uśmiechając. Posłusznie wstała, a kiedy Lynn ją podniósł, pisnęła krótko, jakby znowu była małą dziewczynką, a nie dorosłą kobietą. Z początku przytuliła się do niego, ale zaraz oderwała się, by po chwili stanąć na skórze. O dziwo jeszcze nie miała problemów z równowagą.
- Dlaczego jesteś taki niemiły? - zapytała, lecz w jej rozszerzonych źrenicach tańczyły iskierki. Czuła się z niewyjaśnionych przyczyn bardzo... rozluźniona. I do tego wesoła, jakby zupełnie zapomniała o tym wszystkim, co się wydarzyło. O tym, jaka tajemnica ich łączy.
Postawiła ostrożnie kilka kroków, jakby w tańcu, by obrócić się wprawnie ku zegarmistrzowi. A przynajmniej tak miało być w teorii, bo w praktyce wyszedł jej dziwny, nieco niezdarny wygibas, na który zareagowała parsknięciem.
- Ja i czucie się pijaną? - Zmrużyła oczy, ale zaraz roześmiała się lekko. - Nie jestem pijana. Mam mocną głowę. Nie to, co niektórzy. - Isabelle lekko tknęła Lynna palcem w pierś. Jednak zaraz dodała: - Żartowałam, głowę mam podobno słabą, ale ja tam nic nie czuję.
Poza szumieniem w głowie i dziwnym ciepłem faktycznie nic nie czuła. Ale po co to wszystko mówić mężczyźnie. Z początku wcale nie miała ochoty usiąść, jednak w końcu opanowała się. Zanim jednak wykonała polecenie, nachyliła się ku kieliszkom.
- No, no, no – zacmokała lekko. - Szkoda ich by było.
Szybko postawiła je na ziemi przy wannie, chwytając wcześniej butelkę i upijając z niej szybki łyk. Jednak nie odłożyła jej do naczyń. Trzymała ją w dłoniach, kiedy w końcu usiadła na taborecie.
- Czy masz może ochotę na łyk wina, jaśnie panie? - zapytała, przesadnie akcentując wyrazy.
Przymknęła na moment oczy, rozkoszując się chwilą. Nagle wpadła jej do głowy niespodziewana myśl.
- Przepraszam.
Powrót do góry Go down
Lynn Cavendish
Zegarmistrz
Lynn Cavendish

Liczba postów : 488
Join date : 10/02/2016

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPią Sie 25, 2017 11:54 pm

Tyle się głowił, jak powinien wypowiedzieć na głos kilka istotnych dla niego słów, podczas gdy ona zbyła go wyłącznie mruknięciem i zmianą tematu. Słyszała, co chciała usłyszeć. I absolutnie nie miał nic przeciwko. Nie teraz, nie w chwili, która powinna być czystą zabawą. Poddał się temu, co mu oferowała, nawet jeśli przyprawiało go to o śmiech przerywany zgrzytaniem zębami.
- Śliczną? - powtórzył za nią z udawanym zdumnieniem, zaraz głaszcząc ją po głowie z politowaniem. - Coś musiało ci się przesłyszeć - zaprzeczył uśmiechając się niecnie. Nie zamierzał oddawać jej komplementu tak łatwo, zwłaszcza, że wykorzystał już swój limit na dzisiaj.
Gdy znaleźli się na stabilnym podłożu, a woda w wannie już przestała parować, wyciągnął ku niej ręcznik, by ją nim opleść. Dziewczyna jednak zignorowała go w zupełności, zajęta... no właśnie, czym? Obracaniem się wokół własnej osi? Paradowała więc morka, do kiedy nie przestąpił dodatkowego kroku, dobywając do niej i zaplatając wokół jej talii i piersi długiego ręcznika. Do czego to doszło, aby ubierał kobietę, zamiast czynić coś zupełnie przeciwnego?
- Gorzej niż z dzieckiem, doprawdy - mruknął pod nosem, wolnym skrawkiem ręcznika przecierając jej wilgotne ramiona, na których perliła się jeszcze woda. Postanowił odpowiedzieć Isabelli na zadane pytanie, chociaż nabierał coraz większej ochoty, aby owinąć ją pościelą, ułożyć do łóżka i zabronić wstawać, do kiedy tamta nie wytrzeźwieje. - Dopasowałem się do otoczenia, Isa. W niektórych towarzystwach uprzejmość może być niepoprawnie odebrana. Poza tym, robię to z czystej dobroci serca, pragnąć przygotować cię na brutalne starcie z rzeczywistością. Nie chcę mieć na sumieniu twojego rozczarowania - wypowiedział na głos pierwszą brednię, jaka przyszła mu do głowy, przerywając wycieranie ją, chociaż nie dotarł do żadnego powalającego rezultatu.
Miał zamiar pozwolić jej tego wieczoru na wiele, jednak gdy ponownie chwyciła po butelkę, zareagował natychmiast. Odebrał ją prędko, nim zdążyłaby wychylić wino do dna.
- Panience już starczy. Nie mam najmniejszej ochoty sprzątać twoich zwłok po wszystkim - zapewnił ją, natychmiast odkładając wino w bezpieczne miejsce, aby nie mogła bezpośrednio do niego sięgnąć. Sam również odmówił przyjemności, czując, że na dziś mu starczy, jeśli tylko miał zamiar się z nią zabawić (co stawało się coraz bardziej wątpliwe z każdą chwilą).
Uklęknął przed nią, gdy już usiadła, mając zamiar dokończyć przerwaną czynność. Wbrew wszystkiemu, co mówił, czuł jakąś chorą odpowiedzialność za dziewczynę, nie chcąc nawet, by nazajutrz się przeziębiła. Wycierał jej ciało starannie, sięgając zaraz po suchy ręcznik, zaczynając od wilgotnych kosmków włosów, które przez nieuwagę zamoczyły się w wodzie. Otoczył puchatym materiałem jej ręce, aż po koniuszki palców, pod koniec zajmując się nogami Isabelli, wyciągając je lekko. Nie powstrzymał się od drobnego pocałunku już nad kolanem dziewczyny, gdyż dokładnie tam znajdowała się wysokość jego głowy. Podniósł ją ku jej twarzy dopiero wraz z niespodziewanymi przeprosinami, unosząc lekko brwi w pytającym geście. Nie zamierzał dopytywać. Zamiast tego ze swoistą pewnością siebie odparł:
- Wybaczam.
Jego usta lekko drgnęły. W obecnym stanie ciężko mu było ukrywać rozbawienie. Bawił się całkiem dobrze, ale mogli pomarzyć już o atmosferze towarzyszącej im tuż po przekroczeniu progu tego pokoju. Chcąc uchronić się przed kolejnym pijackim bełkotem, dodał:
- Błagam, nie mów już nic więcej, nim resztki mojej miłości do ciebie skonają w męczarniach. - Mógł darować sobie podobną prośbę. A mimo to wypowiedział ją z uśmiechem na wargach. Podążył wzrokiem w stronę łóżka, zastanawiając się, co powinien uczynić w następnej kolejności, gdy natrafił na jedną z części ubrań, którą znalazła się na podłodze podczas przypływu ich uczucia. Spodnie Isabelli. Zaś obok nich kabura z bronią palną, którą nie tak dawno jeszcze naprawiał. Zapatrzył się, aż Isabelle mogła spojrzeć na ten sam punkt. Otrząsnął się, markotniejąc i pogrążając się jeszcze bardziej.
- Wybacz moje zamyślenie....
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t243-lynn
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPon Sie 27, 2018 11:43 pm

Ostrożnie przekroczyła drzwi karczmy, a już ją zabolało. Gdzieś w okolicach portfela. Luksus aż raził w oczy. Cieszyła się w głębi ducha, że wpadła na genialny pomysł przetarcia w trawie swoich ubłoconych butów przed wkroczeniem na mięciutki, wyplatany w kwieciste motywy, dywan. Stłumiła swoją niepewność, sprężystym krokiem podchodząc do baru, a resztki pewności siebie uleciały z niej w eter, gdy dostrzegła twarde spojrzenie kelnera, pucującego na glanc jednen z kuflów.
Spanikowała. On. Już. Wiedział. Całe miasto wiedziało o jej zakazie wstępu do Gospody pod Złotą Kaczką, była pewna. Krzyczała wewnętrznie, resztkami siły woli powstrzymując się od ucieczki w przeciwną stronę. Wdech i wydech, Sel. To tylko jedno piwo, a ty jesteś inkwizytorką i przewyższasz tego knypka o pół głowy... - pomyślała, lecz nie dodało jej to wiele otuchy, a panika uzewnętrzniła się również w szarych oczach kobiety. Była już chwilę od zawrócenia, gdy rozległy się najpiękniejsze słowa, jakich mogła sobie tylko życzyć w danym momencie:
- Witamy w naszych progach. Czym mogę służyć? - posępna twarz mężczyzny za ladą rozpogodziła się, a on sam usłużnie odłożył dzierżone naczynie, nachylając się w stronę Selene.
Inkwizytorka odetchnęła z ulgą, witając się cicho i udając zamyślenie, jakby było ją stać na cokolwiek innego niż najtańsze piwo. Złożyła zamówienie, prosząc o pokierowanie do stolika dla dwóch osób, informując, że na kogoś czeka. Doskonale widziała wolne stoliki, ale pozwoliła się wykazać mężczyźnie, dawno temu słysząc, że w ekskluzywnych miejscach jak to, tak właśnie się czyni.
Zasiadła na poduszce zdobiącej drewniane krzesło, iście z siebie zadowolona. Gdyby właśnie nie wydała znacznej części swojej wypłaty, miejsce to stałoby się jej ulubionym. A co tam! Najwyżej nie będzie jadła nic do końca miesiąca! Z taką myślą porwała kufel lodowatego piwa, rozpływając się w jego gorzkim smaku. Pokonała przemożna chęć wydania z siebie westchnienia ulgi, jako że maniery zobowiązywały, zwłaszcza (a może i tylko) w tym miejscu.
Jeszcze. Bo gdy przed swoją facjatą ujrzy tego nicponia, wiedziała już, że puszczą jej nerwy. Nie będzie łaski. Nie będzie litości. Za to, ze sporym prawdopodobieństwem nadchodząca konfrontacja zakończy się kolejnym zakazem wstępu do tegoż przybytku.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Charity
Akrobatka
Charity

Liczba postów : 39
Join date : 23/08/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyWto Sie 28, 2018 10:36 pm

Plotki szybko się rozchodzą. Nawet zbyt szybko. Mimo iż o misji, którą otrzymała Char, wiedzieli tylko wyżej postawieni inkwizytorzy, informacja ta zaskakująco szybko odnalazła swą drogę do Sel. Gdyby tylko Charity wiedziała, w jakie tarapaty właśnie się wplątała, może nie dałaby namówić się na spotkanie. Nie umiała sobie jednak odmówić, gdy usłyszała, w jakim miejscu chce spotkać się jej towarzyszka. Karczma na rozdrożach. Luksusowe miejsce o którym wiele słyszała, jednak jako że nie przepadała za alkoholem, a także nie była zbyt majętna, wiedziała że nawet nie ma co się wybierać.
Teraz jednak, skoro to kasztanowo włosa zapraszała, może chciała ją tam zabrać w ramach jakiegoś prezentu? Może z okazji awansu? Z nutką ekscytacji na samą myśl, ubrała jedną z swoich lepszych sukni, sięgającą do kolan, czerwoną, z kremowymi zdobieniami. Do tego narzuciła długie trzewiki. Nie stroiła się zbyt długo. Na koniec jedynie związała włosy, by nie opadały jej na czoło.
Gy w końcu dotarła, wzięła głębszy wdech, powoli uchylając drzwi. Niemal natychmiast otoczyła ją gama najróżniejszych aromatów ziół, mięsa ale także ciężka woń alkoholu i przyjemny chaos rozmawiających wokoło ludzi.
Przez chwilę stała w miejscu, dokładnie badając to miejsce, ludzi, barmana - czy dobrze mu z oczu patrzy - zachwycając się bogatym wystrojem karczmy. Dopiero po chwili jej wzrok padł na wysoką sylwetkę, którą ciężko było pomylić z kimś innym. Selene. Powoli ruszyła w jej stronę, dosiadając się i przez chwile, w ciszy, oceniając jej ubiór. Zielonoczarne barwy idealnie pasowały do jej kasztanowych włosów.
- Hej. Wybacz że musiałaś czekać, troszkę zaskoczyło mnie to, że chcesz się tu spotkać, chociaż muszę przyznać. Wybrałaś świetne miejsce. No i wyglądasz jakbyś idealnie tu pasowała - Zagadnęła spokojnie, zupełnie nieświadoma potężnych chmur burzowych, zwisających nad tym stołem, które zaraz nie pozostawia na Char ani jednej suchej nitki. Teraz jednak zwróciła swój wzrok na barmana, sprawdzając czy nie jest przypadkiem zajęty.
- Mogłabym poprosić jakieś delikatne piwo? - Nigdy nie przepadała za mocnymi trunkami. Jej podniebienie pragnęło słodkości, nie piwnej goryczki, zaś słaba głowa sprawiała że nawet niewielkimi ilościami piwa, szybko się upijała. A chyba nie po to tu przyszły. Prawda?


Ostatnio zmieniony przez Charity dnia Sro Sie 29, 2018 11:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptySro Sie 29, 2018 10:37 pm

Błogi wyraz twarzy wywołany oczywistą reakcją na podany trunek, prędko spełzł z twarzy Selene, gdy dostrzegła pojawienie się jej młodszej koleżanki po fachu. Natychmiast zmarszczyła brwi, obdarzając zagubioną postać groźnym spojrzeniem. Czuła się w obowiązku udzielić kilku rad niedoświadczonej żniwiarz i zamierzała podejść do zadania wyjątkowo poważnie. Pragnąc wybić jej jeden nieskończenie durny pomysł z głowy.
Powitała ją oziębłym siknięciem głowy, nie pozwalając sobie na wybuch w obecności pracownika tego luksusowego przybytku. Analizując wygląd nowoprzybyłej, przysłuchiwała się krótką wymianę zdań z kelnerem, po której mężczyzna, przyjąwszy zamówienie, wrócił za ladę. Wtedy też zdecydowała się na odpowiedź.
I choć otworzyła usta z zamiarem rzucenia słów w stylu: „wiem, starałam się”, to jednak wymuszona szczerość w połączeniu z prostodusznością Selene sprawiły, że wypowiedziała:
- To chyba ostatnia karczma, w której nie patrzą na mnie krzywo. Nawet jeśli wieczór w niej oznacza, że będę zmuszona żreć piach resztę miesiąca - prychnęła z jawnym oburzeniem, lecz natychmiast przytknęła dłoń do ust, rzucając przerażone spojrzenie w kierunku obsługującego ich mężczyzny, w obawie, że wszystko usłyszał. Nawet jeśli tak było, zachował on kamienną twarz, jak na dżentelmena przystało.
Wbiła wzrok w kufel, ciemniejąc lekko na twarzy. Wzięła łyk piwa, tuszując swoje chwilowe zawstydzenie spowodowane nietaktem. Miejsce może i było urokliwe, ale na pewno nie sprawiało, że rudowłosa inkwizytorka czuła się w nim swobodnie. Chwilę później nie sposób było już doszukać się oznak niepewności na obliczu Selene, a ona sama z głośnym stukotem odstawiła szkło na blat drewnianego stołu, jednocześnie... mocno depcząc stopę Charity pod nim. Nie nastąpił żaden odruch cofnięcia nogi, który mógłby świadczyć o pomyłce. O nie, Selene zrobiła to z pełną premedytacją, jednocześnie zachowując względny spokój, by nie zwrócić na siebie uwagi otoczenia.
- Głupia... Po co brałaś to ustrojstwo na spotkanie ze mną? - syknęła, wykrzywiając usta. Nie podniosła wzroku, nie sprecyzowała, co dokładnie ma na myśli, ale Char powinna się spodziewać, o czym mówi Selene.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Charity
Akrobatka
Charity

Liczba postów : 39
Join date : 23/08/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyCzw Sie 30, 2018 3:40 pm

Pokaźna ilość wyśmienitych trunków początkowo zaskoczyła Char. Wiedziała jednak, że nie może sobie pozwolić na wybieranie. Nie gdy czuła na sobie ostry, wbijający się w jej ciało niczym sztylety, wzrok Selene. Szybko wybrała coś na bazie miodu, pozwalając mężczyźnie odejść, by po chwili do jej uszu dobiegła odpowiedź towarzyszki. Wiedziała że pani kat nie przebiera w słowa, jednak mimo wszystko, nie umiała powstrzymać nutki zaskoczenia, a także cichego, rozbawionego parsknięcia, gdy dostrzegła speszenie inkwizytorki. Widać zupełnie zapomniała w tajemniczej aurze, która wraz z pojawieniem się fioletowowłosej, zagościła w tym przybytku. Aurze, która zaczynała dawać się we znaki nie tylko samej Selene, ale również części gości znajdujących się na tyle blisko, by znaleźć się w jej działaniu. Gdzieś w tle dało się słyszeć śmiech dwóch kobiet rozbawionych, gdy zmyślona historyjka jednego z adoratorów, została zastąpiona prawdą. Jednak Char nie zwracała na to uwagi, skupiając się na niepewnej, można by wręcz powiedzieć, lekko zawstydzonej Sel. Musiała to robić częściej.
Satysfakcja jednak szybko zniknęła z jej twarzy, wraz z uśmiechem, który został zastąpiony grymasem bólu. Zaskoczona nagłą karą, która spotkała ją z strony przyjaciółki, nieco ją zaskoczyła, sprawiając że odruchowo, poderwała nogi, uderzając w drewniany stół od spodu.
W sali przez chwile nastała cisza a kilkoro osób zwróciło swój wzrok w ich stronę. Szarpnęła kilka razy nogą, próbując wyrwać but, jednocześnie posyłając obserwatorom przepraszający uśmiech.
Gdy Ci wrócili do swoich zajęć, nachyliła się lekko nad stołem, tak by tylko inkwizytorka ją usłyszała.
- Po prostu lubię widzieć tą twoją delikatną, niepewną stronę. Wyglądasz wtedy na prawdę uroczo, a to, znacznie mi w tym pomaga - Mruknęła cicho, nawet nie siląc się na kłamstwa. I tak nie miały sensu. Zresztą, nie widziała powodu by kłamać. Lubiła gdy Selene, kobieta o której wiedźmy miewały koszmary, która potrafiła wzbudzić strach i ostrożność nawet u mężczyzn, zachowywała się w ten sposób. Zwłaszcza że pewnie nikt inny by nie uwierzył że to w ogóle możliwe.
Szczera odpowiedź miała jeszcze jedne zadanie, a mianowicie odwrócenie uwagi rudzika, która mogła wyczuć, że but przestał stawiać jakikolwiek opór.
- Wygrałam - Wydobyło się z ust Char, która z dumą wyprostowała się na krześle.
- A nóżkę mam tutaj - Wraz z tymi słowami, Selene mogła dostrzec jak bosa nóżka, pozbawiona buta wystaje spod obrusu ułożonego na stole. Wyglądało to absurdalnie a także niestosownie, patrząc na miejsce w jakim się znalazły, jednak niebieskooka zupełnie się tym nie przejmowała. Przynajmniej do czasu aż nie stanął przy niej kelner, z kuflem pełnym złocistego piwa, którego twarz przybrała dziwny wyraz. Widział ją. Widział jej nogę. Ukłucie wstydu zapiekło jej rumieniące się policzki, gdy wysoki mężczyzna stawiał piwo na stole.
- Jeśli można, chciałbym poprosić o odrobinę ogłady - Rzucił na zakończenie, z lekko widoczną irytacją w głosie, nim wrócił za ladę zostawiając młodą żniwiarz w lekkim oniemieniu i zawstydzeniu.
Powrót do góry Go down
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyCzw Sie 30, 2018 10:05 pm

Doprawdy, nietrudno było o zawstydzenie Selene. Choć okoliczności, w jakich się uprzednio obracały, nie pozwoliły poznać osobowości rudowłosej inkwizytorki w pełnej krasie... Teraz miała okazję spostrzec, że pakiet okazywanych przez nią wrażeń, nie ograniczał się wyłącznie do wkurwienia, nienawiści i pokornego przyjmowania rozkazu. Odpowiednie bodźce, wywołane przez nowe otoczenie i osobistości w zupełnie innym dla niej świecie, sprawiały, że bez problemu oddawała Charity odmienną stronę siebie.
Jedna kwestia była stałą - Selene nie potrafiła się hamować, a każda z akcji, oddawała młodej żniwiarz reakcję. I to nie byle jaką, bo w postaci spektakularnego wybuchu.
Zawstydzenie prędko odeszło w niepamięć, zastąpione żywą wściekłością wywołaną słowami dziewczęcia z naprzeciw stołu. Selene zacisnęła usta w poziomą kreskę, walcząc ze sobą i najwyraźniej pragnąć się odezwać. Dopiero po przegranej walce przez zaciśnięte zęby warknęła:
- Powiedziałabym, że cię zamorduję, wypatroszę, twoje wnętrzności oddam na żer psom, a z twojej skóry zrobię sobie nowe buty - wyprostowała się, lekko mrużąc oczy. - Ale tego nie powiem - dodała zaraz, już w poważniejszym tonie. - Za to z czystym sumieniem mogę ci poprzysiąc, że wyrwę JĄ razem z twoimi farbowanymi kudłami i wyrzucę, jeśli jeszcze raz założysz ją na spotkanie ze mną.
Owszem, była szczera. Dokładnie taki miała w danym momencie zamiar, nawet jeśli na kolejnym spotkaniu byłaby zdolna się powstrzymać. W sposób celowy ani razu nie użyła słowa „spinka”, nie chcąc, by wpadło ono do uszu zgromadzonych wokół ludzi.
Karczmarz zaskoczył ją, pojawiając się właściwie znikąd, podczas gdy ona z lekkim zaskoczeniem wlepiała wzrok w nagą stopę dziewczęcia. W normalnych okolicznościach kazałaby mu spierdalać i gorzkich słowach informując go, że nie ma prawa zwracać się tak do świeżo upieczonej pani żniwiarz. W ostatniej chwili jednak powstrzymała się, głównie przez ciążącą na niej świadomość - przez obecną misję, jakiej podjęła się Charity, im mniej osób widziało, że należy ona do Inkwizycji, tym lepiej. Już samo przebywanie z Selene mogło wzbudzać niechciane skojarzenia. Nie zamierzała pozwalać sobie na to zbyt często, ale właśnie z tego powodu darowała sobie odzywkę do mężczyzny.
Zbyła pracownika jedynie złośliwym prychnięciem, nie komentując jego uwagi, wbrew silnej chęci. Dla dobra sprawy. Gdy mężczyzna przestąpił kilka kroków, uniosła ich kufle o kilka cali ponad blat stołu, krótkim ruchem wolnej ręki przeciągając ozdobny obrus, aby zasłaniał on piękny obraz gołej stopy, przynajmniej z jednej strony, eksponując go bardziej z drugiej, ale to, co widzieli inni goście.... Selene miała w głębokim poważaniu.
- Jeszcze nie - poinformowała ją z szyderczym uśmiechem, jednocześnie odkładając kufle i... przekładając własną nogę na zewnątrz, natychmiast zaciskając uda, w efekcie czego, łydka Charity znalazła się w potrzasku. Ściskała ją mocno, a na twarzy Selene wykwitło zadowolenie, wywołane chwilą władzy.
- Zachowuj się - upomniała ją twardo, choć czyniła to ewidentnie pod niezbyt już zainteresowaną publikę.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Charity
Akrobatka
Charity

Liczba postów : 39
Join date : 23/08/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPią Sie 31, 2018 9:47 am

Charity od zawsze uwielbiała się droczyć z ludźmi. Bogata różnorodność reakcji i charakterów sprawiały, że nigdy nie można było być pewnym reakcji swojego rozmówcy. Była to jednak tylko część prawdy. Prawdziwym celem jej zachowania było stworzenie maski, kamuflażu, który miał ukryć jej bardziej nieśmiałe, melancholijne wnętrze, jednak w sytuacjach takich jak ta, było to niemal niemożliwe. Zazwyczaj to ona miała kontrole. To ona wykonywała śmiałe akcje i gdyby z własnej woli, błysnęła nóżka przed nieprzyjemnym mężczyzną, nie miałaby z tym najmniejszego problemu. Byłaby ciekawa jego reakcji. Jednak teraz, gdy została zaskoczona i przyłapana przypadkiem, nie umiała powstrzymać rumieńców które przyozdobiły jasne lico.
Opamiętała się dopiero gdy usłyszała zadziorny ton rudowłosej. Szybko zapomniała o tej chwili słabości, jednak za późno. Uda starszej inkwizytorki, niczym potężne cęgi zacisnęły się na jej biednej nóżce, skutecznie ją unieruchamiając. Jęknęła cicho, czując lekkie ukłucie bólu. Nie był spory, jednak złapana z zaskoczenia, nie zdążyła go stłumić, przyglądając się rudzielcowi, z wciąż lekkimi rumieńcami na polikach.
Zachowuj się... czystym odruchem skinęła głową, nieco za posłusznie nawet jak na Char. Musiała się opamiętać. Powoli chwyciła w dłonie swój kufel, upijając większy łyk swojego trunku, z lekkim grymasem zniesmaczenia na twarzy. Nawet na bazie miodu... wciąż paskudny. Wystarczyło jednak by mogła wrócić do swojego "normalnego ja"
- A myślałam że masz słabość do dłoni. Nie nóg - Mruknęła zadziornie, powoli nachylając się bliżej Sel, w między czasie jedną dłonią zasłaniając gołą nóżkę. Nawet jeśli nikt nie patrzył, wciąż się wstydziła, że ktoś prócz pani kat mógłby spojrzeć.
Miała nadzieje że starsza ikwizytorka szybko zapomni o tym pokazie nieśmiałości, dlatego planowała szybko odbić pałeczkę. Odwrócić jej uwagę od tego, a groźby, które jeszcze przed chwilą od niej usłyszała, dawały do tego dobry pretekst.
- Powiedziałabyś, ale nie powiesz, bo wiesz że zbyt mnie lubisz, by to było prawdą. Chociaż nutka szczerości w twoich słowach sprawia, że brzmi to jeszcze bardziej kusząco - Nie dało się nie wyczuć nutki rozbawienia, a także ekscytacji w słowach fioletowowłosej która wciąż starała się uwolnić z objęć potężnych ud rudowłosej.
Powrót do góry Go down
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptySob Wrz 01, 2018 10:48 pm

Przez jej twarz przedarł się łagodny wyraz zdziwienia, objawiający się w postaci uniesionej wysoko brwi. Uśmiechnęła się, nie tracąc pewności siebie ani też nawet na moment nie wypuszczając stopy Charity z silnego uścisku. Czyniła to dyskretnie, obie dłonie trzymając na blacie, że nikt ze zgromadzonych nie byłby w stanie zgadnąć, co dzieje się pod nim.
Czyli dostrzegła niezdrowe zainteresowanie, jakim wykazywała się Selene podczas przesłuchań. Nic dziwnego. Nigdy nie obchodziło ją to, co w ich trakcie robiła Char, do kiedy ta nie mdlała czy nie przeszkadzała jej w pracy. Nie spodziewała się jednak, że dziewczyna będzie uczestniczyła w nich jako czujny obserwator...
- Uwierz mi, nie chciałabyś, abym zajęła się twoimi dłońmi... - zapewniła ją powłóczystym szeptem, eksponując zęby w drapieżnym uśmiechu. Wzrokiem jedynie przesunęła po dłoniach rozmówczyni spoczywających na kuflu. Bardziej w formie ostrzeżenia, przecież przez głowę by jej nie przeszło, aby traktować ją niczym wiedźmę na torturach. - Muszę przyznać ci rację. Nieraz nie mogę oderwać od nich oczu. Jednak... - urwała, dyskretnie wsuwając jedną z rąk pod stół.
Nachyliła się lekko. Po omacku odnalazła nagą stopę, przejeżdżając wysuniętym palcem po całej długości jej sklepienia, wyłącznie paznokciem zahaczając o skórę dziewczęcia. Była ciekawa reakcji Charity. Nie zdziwiłaby się, gdyby odnalazła źródło niepohamowanych łaskotek.
- Jednak jestem w stanie zadowolić się tym, co mam, w razie okoliczności... - dokończyła dialog, świadomie porównując swój własny ruch do tortur. Co dziwne, wykazywała się w tym momencie szczerą dumą.
W spokoju uniosła dłoń na blat, pociągając kilka łyków piwa, jak gdyby nic się nie stało. Nie wypuściła jej jeszcze z objęć. Nie teraz, to przecież całkiem dobra karta przetargowa.
- Lecz nie spotkałam się tu z tobą dla przyjemności, Charity - poinformowała ją, w końcu zmierzając do sedna. Spoważniała lekko, szare tęczówki wbijając wprost w oczy dziewczyny naprzeciw. - Słyszałam, z jak kretyńskim pomysłem wyszłaś naprzeciw naszym przełożonym. Słyszałam, choć niespecjalnie w to uwierzyłam. I mam szczerą nadzieję, że to wszystko jest wyłącznie mało śmiesznym żartem.
Ton głosu wraz z rozwojem jej wypowiedzi zaostrzał się i stawał coraz mniej przyjemny dla ucha. Nie zamierzała jej odpuścić. Po chwili zachęciła ją jeszcze w słowach:
- Śmiało, tłumacz się. Przynajmniej nie muszę martwić się o brak szczerości.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Charity
Akrobatka
Charity

Liczba postów : 39
Join date : 23/08/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptySob Wrz 08, 2018 8:38 pm

Liczne przesłuchania na których przebywała wraz z Sel, nie pozostawiały złudzeń co do jej upodobań. Zwłaszcza dla Charity która nie była typem osoby, brzydzącej się na widok zmasakrowanych ciał, czy cierpienia innych ludzi. Wręcz przeciwnie, obserwowała zarówno Sel jak i jej ofiary. Ich reakcje, poczynania, słowa. Zapamiętywała, uczyła się, jednak nie interesowało ją to, by nauczyć się torturować. Chciała po prostu wiedzieć dzięki temu więcej o obydwu osobach. Zrozumieć je. Poznać, nawet jeśli grzebiąc im w flakach. Chociaż do tego, wolała namawiać obecnego tu rudzielca, by nie pobrudzić sobie rąk. O których własnie wspominała rozmówczyni.
- Lepiej się tak w nie, nie wpatruj, bo kto... - Zadrżała lekko, czując delikatne mrowienie na skórze. Przyjemne, dziwne, nietypowe? Nie wiedziała jak to nazwać, jednak nie umiała powstrzymać lekkiego dreszczyku, nad tym, nieznanym jej wcześniej doznaniem.
-[b] Nie rób tak, to dziwne
- Nachyliła się lekko nad stołem, wypowiadając te słowa tak, by tylko starsza inkwizytorka je wyłapała. Z jednej strony jej się to podobało, ale z drugiej, wstydziła się do tego przyznać.
Upiła kolejny łyk trunku, z ulgą dostrzegając jak dłoń jej towarzyszki, znów spoczywa na stole. Niemalże odetchnęła z ulgą, którą jednak szybko uleciała wraz z kolejnym pytaniem.
Powoli odstawiła na wpół wypite piwo, odsuwając je w stronę Selene, gdy sama zerknęła w stronę barmana, tym razem zamawiając zupełnie inny trunek.
Była świadoma że jest w tarapatach. Trzeba przyznać że przed tą rozmową miała nawet większe obawy, niż przed wstąpieniem do cyrku, dlatego też postanowiła udobruchać swojego przyszłego oprawce, dając jej kolejny trunek. Przy okazji, była to dobra okazja na test smaku.
- Nie spodziewałam się, że dowiesz się tak szybko. W innym przypadku kupiłabym Ci coś by Cię ugłaskać - Ostrożnie dobierała słowa, zdając sobie sprawę, że nawet drobne kłamstewko tutaj nie przejdzie.
- Rozumiem czemu się przejmujesz, jednak nie mogłam się oprzeć. Ciekawi mnie, jak to wygląda z tej strony. Kusi mnie ta nutka ryzyka. Wyzwanie. Możliwość zrozumienia jak i czemu to tak działa. -
Nie umiała wytrzymać rosnącego z każdą sekundą napięcia, gdy Selene tak wpatrywała się w jej oczy. Odruchowo odwróciła wzrok, chwytając za nowy kufel z złocistym napojem. Nawet nie zwróciła uwagi, kiedy barman go postawił.
- Popatrz na te wszystkie korzyści które z tego wynikną. No i teraz zarabiam na tyle dużo, by móc Ci postawić piwo, jeśli chcesz - Zagadnęła upijając niewielki łyk, by ukryć zakłopotanie, całą tą sytuacją
Powrót do góry Go down
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPon Wrz 17, 2018 9:02 pm

Ignorowała zupełnie świat zewnętrzny, wzrok wbijając w dziewczynę siedzącą naprzeciw niej. Kelner mógłby stać nad nimi, chcąc wywołać presję za nieodpowiednie zachowanie, a ona, z pewnością, ignorowałaby go skrzętnie.
- Bo kto...? - pociągnęła ją za język, przechylając głowę w jedną ze stron. Chciała wiedzieć. Wyłącznie z sadystycznej zachcianki, czując, że dokończenie tej wypowiedzi byłoby dla dziewczyny w pewien sposób żenujące.
- Ojej. Dziwne? I co teraz? Nawet nie mogę wcisnąć ci bajki, że mnie to obchodzi... - udała zakłopotanie, chociaż nigdy nie bawiłaby się w udawanie współczucia. To zwyczajnie nie leżało w naturze Selene. - I to jest twoja wymówka? Pragnienie rozrywki? Chęć doświadczenia ryzyka? Mam nadzieję, że to twoje ustrojstwo się zepsuło, inaczej, jeśli nie kłamiesz... dobrze ci radzę - zacznij już uciekać - ostrzegła ją, poważniejąc nagle.
Mowa o ucieczce nie spowodowała jednak, że rudowłosa inkwizytorka puściła stopę Charity, co znacznie pomogłoby jej w biegu. Wręcz przeciwnie, zacisnęła nogi mocniej, gdy dziewczyna zdecydowała się na dziwny krok w postaci zasłania stołu nowym alkoholem. Zmrużyła oczy.
- Nudziło ci się w murach zamczyska? Nie znałaś jeszcze życia. Nie dałaś szansy żniwiarskim misjom. Nie poznałaś świata, a uznałaś, że ci nie odpowiada - stwierdziła, utrzymując przyciszony ton. - Żadnej alkohol nie ugasi mojego zawodu - stwierdziła nieco obrażona. W końcu łagodnie rozsunęła uda, przy użyciu dłoni pod stołem, powoli opuszczając stopę dziewczyny. Pozwoliła jej się cofnąć.
Nie tknęła dłuższy moment przyniesionego jej piwa, choć jeszcze przed przybyciem Charity chciała namówić młodszą koleżankę na postawienie kolejki, jako że Selene nie przelewało się z majątkiem.
- Wchodząc do samej paszczy potwora. Masz świadomość, co cię tam czeka? Jak może się to skończyć? - pytała, ewidentnie chcąc wzbudzić w niej wyrzuty sumienia.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Charity
Akrobatka
Charity

Liczba postów : 39
Join date : 23/08/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPon Sty 14, 2019 8:55 pm

Zamczysko... bardziej przypominało koszary pełne uzbrojonych, żądnych wiedźmiej krwi, inkwizytorów. Było skupiskiem różnorakich specyficznych charakterów z którymi ciężko było się nudzić. Same misje również nie były złe, dlatego z początku faktycznie zastanawiała się, czy dołączenie do cyrku jest dobrym pomysłem, jednak słowa Selene osiągnęły odwrotny skutek niż starsza kobieta planowała.
- Gdybym miała pojęcie, to bym się tam nie pchała, bo byłoby to nudne, nie uważasz? Własnie tego szukam. Tej nutki ryzyka. Zaskoczenia. Niepewności, czy twój kolejny ruch, a może słowo nie odwróci całkowicie twojej sytuacji. Wszystko może się stać. - Nawet mimo iż szeptały, rudowłosa mogła dostrzec że wcześniejsza niepewność została zastąpiona nutką ekscytacji.
- Poza tym, zawsze mogę się wycofać jak zrobi się gorąco i wrócić tutaj. A lepiej bym zrobiła to teraz, póki wciąż jestem nieznana, niż gdy po mieście będą chodziły plotki. No i wiem że w razie czego mi pomożesz. Co prawda nie będę księżniczką którą trzeba uratować z zamku, tylko z namiotu, ale tez nie brzmi najgorzej. - Mruknęła rozmyślając o wszystkich możliwościach jakie mogą się zdarzyć, po chwili upijając kolejny łyk piwa.
Nie była pewna czy ta odpowiedz usatysfakcjonuje Selene, jednak gdy poczuła jak jej goła nóżka znów jest wolna - Na szczęście bo zaczynało jej się robić zimno, odetchnęła z ulga, powoli wsuwając ją spowrotem do buta.
- Poza tym wiesz że nie jestem aż taka słaba, ale jeśli Cię to uspokoi, to mogę co jakiś czas dawać znać. Możemy się tu nawet spotykać, byś wiedziała że nic mi nie jest. Rozmawiałam z przełożonymi, możesz dysponować moimi pieniędzmi, więc następnym razem to ty stawiasz. - Nie planowała użyć tego jako karty przetargowej o swoją wolność u władczej Selene. Po prostu już wcześniej uznała, że byłoby podejrzane gdyby jako cyrkówna miała za dużo pieniędzy, a pani kat była jedyną osobą, której Charity zawierzyłaby własnym życiem, a co dopiero przekazać jej swoje pieniądze.
Powrót do góry Go down
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyCzw Maj 09, 2019 10:25 pm

Zaskoczenie? Ryzyko? Och... Wystarczyło powiedzieć! Z Sel u swojego boku na drodze życia... Nie miała najmniejszych szans na spokój.
W ułamku sekundy uderzyła otwartą dłonią o blat stołu, aż postawione nań kufle lekko podskoczyły. Huk zwabił ciekawskie spojrzenia, jedna Selene już w żadnym stopniu nie zależało. Co najwyżej nie ostanie się żadna karczma, do której będzie miała wolny wstęp.
- Niepewności? Uwierz mi, że mogłabym ci to zagwarantować. W każdej chwili twojej egzystencji - warknęła chrapliwie, piorunując ją spojrzeniem. - Gówno widziałaś. Nie minie miesiąc, nim wrócisz z podkulonym ogonem do zamku. A ja nie należę do grona współczujących ludzi - ostrzegła ją twardo, wciąż nie kłamiąc.
Była prostoduszna; mówiła dokładnie to, co w danej chwili myślała. I może to sprawiało, że spinka na włosach Charity była bezużyteczna, a przynajmniej niewydajna. W danym momencie, pobudzanym przez ogrom trawiących ją emocji, miała najszczerszą ochotę zamordować siedzącą naprzeciw niej dziewczynę.... Ale gdyby Char wróciła do niej po porażce... Nie. Nie mogłaby jej odtrącić.
Selene miała swoje zasady, jej moralność bywała wątpliwa. Lecz nikt nie mógł odmówić rudowłosej pewnego rodzaju lojalności wobec ludzi wierzących ideę Inkwizycji.
- Daruj sobie raporty. - Chciała dodać, że Char ją nie obchodzi, lecz oczywiście, z wiadomych przyczyn, nie mogła tego uczynić. - I jeszcze raz wspomnisz mi o pieniądzach, a wepchnę ci słowa z powrotem do gardła. Kończ swoje piwo. Idziemy stąd. Dam ci, czego pragniesz. Nutkę ryzyka, wedle życzenia. I sporo niepewności. Do kiedy nie będziesz mnie błagała, bym przestała - zakończyła, urywając ich kontakt wzrokowy, by w spokoju dopić swoje piwo i z niemałym trzaskiem odstawiając pusty kufel na stole.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Charity
Akrobatka
Charity

Liczba postów : 39
Join date : 23/08/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPon Maj 13, 2019 10:31 pm

Podskoczyła delikatnie, zaskoczona tak gwałtowną reakcją rudzielca. Ludzie powoli zaczynali się irytować, gdy uwaga ponownie została skupiona na ich stole. Nie przejmowała się tym zbytnio. Teraz nie było ryzyka że ktoś zobaczy ją w dziwnej sytuacji. To co mówiła, było dość interesujące jednak prawdopodobnie chodziło o polowania czy tortury a to... z czasem mogło zrobić się nudne.
- Nie przygarnęłabyś mnie spowrotem? Nawet jeśli byłabym na każdy twój rozkaz? - Mruknęła z delikatną nutką udawanego zawodu w głosie. Była pewna swoich zdolności. Wiedziała że nie zawali tej pracy i wiedziała że jakby jednak do tego doszło, Selcia nie będzie miała serca jej zostawić. Nie gdy traktowały się niemalże jak siostry. Nie chciała jednak prowokować zbytnio członkini katów. Było to jedno z nielicznych miejsc w których mogły się z spokojem spotkać, dlatego nie komentowała jej dalszych słów, jedynie przyglądając się zawartości kufla. Ciekawiło ją co chce jej pokazać Selene. Taka przyjemna nutka ekscytacji i podniecenia. Dostanie to czego pragnęła... ciekawe czy mówiła o tym, czego pragnęła ta maska, którą jej przedstawiała? A może domyśliła się tego co Char pragnie w głębi?
- Nie dam rady wypić całego... chyba? - Mruknęła cicho, widząc jak Selene opróżnia swój kufel. Wszystko na raz?
Uchyliła kufla, pozwalając by złocisty płyn spłynął wgłąb gardła, próbując zignorować paskudny smak trunku. Nie miała jednak tyle wprawy, szybko więc porzuciła próbę wyzerowania alkoholu, zostawiając może jedną trzecią zawartości.
- Mam dość, możemy iść. - Wydusiła z siebie, krzywiąc się lekko i odsuwając kufel z dala od siebie. Na koniec jedynie wyciągnęła pieniądze, kładąc odpowiednią sumę na stole, z niewielką nadwyżką, w celu ugłaskania właściciela. Niech wie, że przynajmniej zapłacą.
- To co? Prowadź - Zagadnęła powoli wstając od stołu i zerkając czujnie na Selene.
Powrót do góry Go down
Selene
Kat
Selene

Liczba postów : 770
Join date : 21/05/2013

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptySob Maj 18, 2019 4:10 pm

W umyśle Selene niemrawo zamigotała ostrzegawcza lampka. Jej zmysł intuicji nigdy nie działał zbyt sprawnie, ale zaczynała podejrzewać, że dzieje się tu coś bardzo podejrzanego. Przed poważnymi oskarżeniami chroniła ją... Spinka. Tak. Tylko ona. Szczerość działała w dwie strony, a więc gdyby miała kolejny trop... nie zawahałaby się przycisnąć Charity do muru, pragnąc zrozumieć jej dziwne zachowanie.
Czekała na nią na stojąco, chcąc jak najszybciej opuścić to duszne miejsce. Miała dosyć karczm na jakiś czas. Może to i lepiej, że wszyscy z okolicznych gospodarzy patrzą na nią krzywym wzrokiem? Nieistotne. Podążą do miejsca o wiele bardziej przestronnego...
- Ty wariatko. Dlaczego miałabym tego chcieć? Już jesteś na mój rozkaz, jak cię odpowiednio potraktuję - mrugnęła do niej, oczywiście święcie przekonana swoich racji. Wciąż też miała nadzieję, że uda jej się odwieść Charity od szalonego pomysłu podjęcia się misji w Cyrku.
Cierpliwie czekała na nią z założonymi rękoma. Dobrze, „cierpliwie” to za wiele powiedziane. Tupała raz co raz nogą, powstrzymując się od złośliwych komentarzy i chęci wlania jej zawartości kufla do gardła.
Nie powiedziała nic na zapłatę Charity. W normalnych okolicznościach wolałaby wyłożyć pieniądze za swój rachunek, lecz obecnie Selene rządziła złość. Chciała jak najszybciej opuścić to miejsce.
- Nie ociągaj się - popędziła ją, w końcu nie powstrzymując się i popychając ją lekko za ramię ku wyjściu.
/zt x2
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t181-selene
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptySob Lis 02, 2019 9:52 pm

Moja pierwsza próba odnalezienia siostry zakończyła się kompletną porażką. Długo nie widziałam sensu w podejmowaniu kolejnych działań, ani też obcy świat Wishtown nie zachęcił mnie do wychylania nosa poza bezpieczne granice Tir na Nog. Dni mijały, stawały się krótsze i chłodniejsze, a ja traciłam nadzieję. Nie chciałam tego przyznawać, lecz moje poszukiwania nabrały innego charakteru. Nie oczekiwałam już zastania jej w jednej z karczm, przyłapując Reilię na zabawie, która przeciągnęła się nieco za długo. Chciałam informacji. Jakiejkolwiek. Chociażby tej, która wskazałaby, gdzie leżą jej zwłoki.
Kolejną próbę podjęłam po dłuższym czasie. Wracałam do jednej z karczm. Ostatnim razem na pobliską tablicę ogłoszeń przybiłam liścik z krótką informacją o poszukiwaniach Reilii wraz z rysopisem od najlepszej (i jedynej) malarki Tir na Nog. Szkic przedstawiający młodą, poważną dziewczynę o długich ciemnych włosach splecionych w warkocz, moim zdaniem, nie oddawał w całości jej wyglądu, lecz z pewnością przykuwał uwagę pośród reszty bezbarwnych zleceń.
Wróciłam w znane mi już miejsce, sama nie wiedząc, czego oczekiwać. Wzrokiem przejrzałam tablicę ogłoszeń przy wejściu do karczmy, nie odnajdując nań wyglądających na mnie oczu Reilii. Stare ogłoszenia zostały zastąpione nowymi. Koszmar w studni okolicznej wioski. Sprzedaż butów. Oferta matrymonialna. Ostrzeżenie przed obnażającym się mężczyzną. Nic wartego uwagi...
Brak kartki przybitej przeze mnie mógł oznaczać wszystko. Świstek papieru poszybował z wiatrem. Ktoś w końcu go zerwał. A może... Może dzielny rycerz na białym koniu przejął się moim zleceniem, od razu przechodząc do czynu? Moja wyobraźnia poszybowała na dzikie tory, lecz prędko zdołałam otrząsnąć się i podjąć decyzję co dalej. Istniał tylko jeden sposób, by przekonać się, co stało się z ogłoszeniem.
Ostrożnie przekroczyłam próg karczmy na rozdrożach, rozglądając się ukradkiem po gościach. Przywitałam się skinieniem głowy z karczmarzem, natychmiast podchodząc do lady.
Ogłoszenie o zaginionej dziewczynie... Młodej, z czarnym warkoczem. Kojarzy pan? Zostało zdjęte. Ktoś się po nie zgłosił? — zapytałam prosto z mostu, niespecjalnie zadowolona, że mnie i mężczyznę dzieliła solidna porcja drewna i nie mogłam nawet posłużyć się swoją mocą. Zdałam się na swój wątpliwy urok, starając się wyglądać niewinnie.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Althea
Pies Gończy
Althea

Liczba postów : 16
Join date : 31/07/2019

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyNie Lis 03, 2019 12:36 am

Zima zaczynała coraz bardziej panoszyć się w okolicach Wishtown. Ziemia była skuta mrozem, wiatr świszczał między pustymi gałęziami, na których trudno było uświadczyć obecności zwierząt, które wiedzione instynktem chowały się w swoich ciepłych kryjówkach, gdzie możliwe, że miały pochowane jakieś zapasy.
Althea nie miała nic przeciwko niskim temperaturom panującym o tej porze roku. W zasadzie wolała nawet zimę od lata. Mróz świetnie konserwował racje żywnościowe, które w upale psuły się zdecydowanie szybciej, pot nie lał się z niej bez większego powodu i ogólnie rzecz biorąc czuła się o wiele przyjemniej, gdy nie było zbyt gorąco. Jej organizm raczej nie lubił podobnych warunków. Jednak obecnie pogoda na tyle nie dopisywała, że Inkwizytorka była zmuszona do spędzenia nieco dłuższego czasu w mieście, szukając dla siebie zajęcia. I choć nie przepadała za nim oraz jego mieszkańcami tłoczącymi się na zbyt ciasnych w jej mniemaniu przestrzeniach to jednak lepiej było się przemęczyć przez jakiś czas w towarzystwie obcych ludzi niż zamarznąć gdzieś w środku lasu. Zresztą Inkwizycja i tak nie dawała jej od jakiegoś czasu konkretnych zadań. Widać nie chciało im się pracować na mrozie lub liczyli na to, że wiedźmy i koszmary robią sobie coś w rodzaju jakiejś przerwy świątecznej i starają się nie działać na szkodę innych. To zdecydowanie byłoby cudowne, ale na pewno nie działało w ten sposób.
Nie mając nic lepszego do roboty, Althea postanowiła zawitać do jednej z lokalnych karczm. Coś jej się od życia należało, a i mogła to wykorzystać do szukania jakiegoś produktywnego zajęcia. W końcu często zdarzali się tacy, którzy potrzebowali czyjejś pomocy, za którą mogliby śmiałka hojnie obdarzyć monetą. Dlatego też zawitała do jednego z położonych na skraju miasta lokali, by przyjrzeć się oferowanym na tablicy ogłoszeń zleceniom. Większość z nich stanowiły jakieś proste sprawy, których rozwiązanie nie zajęłoby zbyt wiele czasu, ale równocześnie nie przyniosłoby zbyt wiele korzyści majątkowych... Do tego użeranie się z powiedzmy zaginionym kotem czy skradzionym zegarkiem kieszonkowym było raczej upierdliwe. Wolała coś bardziej stymulującego i stanowiącego widmo zarobku. Tym, co przykuło jej uwagę było zdecydowanie ogłoszenie o zaginionej osobie. Bez większego namysłu zerwała je z tablicy, zostawiając puste miejsce i udała się do szynkwasu, by zamówić kufel dobrego piwa u karczmarza.
Miała nadzieję na to, że dawka alkoholu sprawi, że obecność ludzi w tym przybytku stanie się bardziej znośna. Jak zawsze wszelkie nieprzyjemne zapachy oraz ostre czy raczej niespodziewane i głośne dźwięki doprowadzały ją niemalże do bólu głowy i sporego rozdrażnienia. Zdecydowanie nie nadawała się do życia w mieście. Chociaż może piwo stłumi jej wyczulone zmysły i poprawi samopoczucie. Naprawdę przydałoby jej się to w tej chwili.
Coraz więcej pintów piwa lało się z każdą chwilą, którą Inkwizytorka spędzała w karczmie. W tym czasie zdążyła rozegrać kilka partii gry w kości, gdzie dopisywało jej szczęście oraz siłować się na rękę z paroma osiłkami. Typowe rozrywki, na które można natrafić w gospodzie i które mogą przy pewnej sposobności czy umiejętnościom zarobić nieco groszy. I wydać je na kolejne kufle pełne złotego pienistego płynu. I choć Althea zbyt łatwo się nie upijała to jednak i jej organizm nie mógł pozostać obojętnym na ilości alkoholu, które w siebie wlała. Tutaj naprawdę dobrze sprawdzała się stara prawda, którą zasłyszała na jednym z przedstawień, będącym adaptacją sztuki pewnego znanego dramatopisarza (nie żeby chadzała na podobne wydarzenia kulturalne. Po prostu reżyser potrzebował kogoś kto pilnowałby porządku):

Do jakich trzech rzeczy skłania trunek?
Matko Boża, panie, do zamiany barwy nosa, do snu i do szczania.


Co prawda kobieta posiadała dosyć jasną skórę, na której wszelkie barwy mogłyby się z łatwością odbić to mimo wszystko nie miała podobnych skłonności. Do tego była również dosyć wypoczęta także została jej jedynie ostatnia opcja. Musiała pilnie skorzystać z lokalnego wychodka. O ile taki się znajdował. W przeciwnym razie i przykucnąć za rogiem by mogła. W końcu każdy ma swoje potrzeby.
Podczas jej drobnej nieobecności właścicielka zlecenia zdążyła powrócić do karczmy i zacząć wypytywać o jego brak na tablicy. Karczmarz, który zamienił już wcześniej nieco słów z najemniczką już miał odpowiedzieć dziewczynie, gdy nagle dostrzegł naszą bohaterkę, która powróciła do jego przybytku po wizycie w wygódce.
- Althea, ktoś do ciebie! - rzucił tylko, dając tym samym Lourel znać, że znalazła swojego rycerza na białym koniu, który zdecydował się odnaleźć zaginioną niewiastę.
Inkwizytorka nieco chwiejnym lecz raczej stabilnym krokiem zbliżyła się do baru i opadła na stołek niedaleko swojej zleceniodawczyni. Jej ręka opadła ciężko na drewniany blat z przytłumionym hukiem, zwracając zapewne uwagę pobliskich bywalców lokalu. Barman wywrócił jedynie oczami i widząc spojrzenie kobiety zabrał się za napełnianie kufla, który miał przed nią postawić.
Nasza wierna psina w tym czasie wygrzebała z jednej z kieszeni złożoną na czworo kartkę ze zleceniem i położyła ją na blacie, by przyjrzeć się jej jeszcze raz z uwagą. Może i znajdowała się już pod wpływem, ale zdecydowanie nie wpływało to ujemnie na jej zdolności logicznego myślenia!
Po chwili jej wzrok z zabazgranej kartki przesunął się na znajdującą się w pobliżu nieznajomą. Choć ta jednak zdawała się przypominać jej o czymś. Chyba wpadła na nią jakiś czas temu. Postanowiła jednak zignorować podszepty pijanego umysłu, który jeszcze nie podsunął jej niedawnej sytuacji z cyganami i małą oszukistką z rynku.
- Szukałaś mnie także musisz mieć do mnie jakąś sprawę. Jesteś od zlecenia? - zagadnęła, sięgając po napełniony kufel, by wziąć kolejny łyk piwa.
Powrót do góry Go down
Lourel Sinder
Grająca na uczuciach
Lourel Sinder

Liczba postów : 45
Join date : 26/12/2018

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyNie Lis 24, 2019 2:19 pm

Althea. Imię to nie zwiastowało tragedii. Mało to, wzbudziło we mnie pewne nadzieje. Odwróciłam się gwałtownie, podążając za spojrzeniem karczmarza. Althea. Moja wybawczyni, niezwyciężona i nieustraszona, mój rycerz, moja... ONA!?
Szok niewątpliwie odbił się na mojej twarzy i pogłębiał się z każdą sekundą, w której na nią patrzyłam. Poznałam ją od razu, nie mając we wspomnieniach wielu twarzy, które zapadły mi w pamięć. Moja niespecjalna chęć do spotkania jej ponownie to jedno. Fakt nieprawdopodobnego splecenia się naszych dróg ponownie to druga sprawa... Ale, do cholery, ona ledwie stała o własnych siłach! Wiem, jak krzywdzące może być pierwsze wrażenie, jednak w obecnej chwili nie byłam w stanie zmusić się do pozytywnych odczuć względem stojącej przede mną kobiety.
Może się myliłam. Może nie nieznajoma nie zdjęła mojego ogłoszenia bez powodu. Nawet jeśli w to nie wierzyłam, powinnam wykluczyć te możliwości czynami, nie własnymi domysłami.
Prędko zlustrowałam ją spojrzeniem. Poza ewidentnym upojeniem, po raz kolejny rzuciła mi się w oczy jej solidnej budowy postura. Kto wie, może miała wtyki tam, gdzie Reilia raczyła zawędrować? Przez ułamek sekundy podążyłam wzrokiem za odstawianym na blat kuflem piwa, zapewne kolejnym tego wieczora. Althea musiała być dziana. Upić się w tym miejscu... Cóż, nie każdy mógł sobie na to pozwolić. Ukuło mnie to. Gdzieś w okolicach portfela.
Nie mogąc już dłużej zwlekać z odpowiedzią, odwróciłam się do niej całym ciałem, ramię opierając o skraj wysokiej lady. Przywołałam na twarz uśmiech, na przywitanie wyciągając dłoń.
Miło mi znów cię widzieć, Altheo — zasugerowałam, że widziałyśmy się w przeszłości. Niechętnie, ale czułam, że wyszłoby to prędzej czy później. Wolałam mieć to za sobą. — Nazywam się Lourel. Ogłoszenie należy do mnie.
Przelotem zerknęłam na karczmarza, dziękując mu skinieniem głowy za doprowadzenie mnie do właściwej osoby. Uniknęłam za to zagłębiania się w rozwinięty świstek papieru, rozpoznając swoje pismo nawet kątem oka. Dobrze, suchej przyzwoitości, za którą nigdy nie przepadałam, stało się zadość. Pora przejść do konkretów:
Masz na jej temat jakiekolwiek informacje? Czy... znałaś ją? — zawahałam się, w oczy kobiety wbijając nieustępliwe spojrzenie.
Powrót do góry Go down
https://wishtown.forumpolish.com/t594-lourel-sinder
Althea
Pies Gończy
Althea

Liczba postów : 16
Join date : 31/07/2019

Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 EmptyPią Wrz 23, 2022 7:53 pm

Minęło nieco czasu nim w końcu doczekała się jakichkolwiek słów z ust swojej zleceniodawczyni. Althea przyglądała się uważnie dziewczynie, mierząc ją uważnym wzrokiem różnokolorowych oczu o rozszerzonych źrenicach, które starały się czerpać jak najwięcej światła padającego z kaganków i lamp zawieszonych w karczmie utrzymanej we względnym półmroku. Może i dzięki temu panował tutaj miły klimat, ale za to osoby obdarzone słabszym wzrokiem nie mogły chłonąć znajdujących się wokół szczegółów z taką samą ostrością jak robiła to Inkwizytorka.
Sama nie miała dobrej pamięci do twarzy. Być może związane to było z tym, że wygląd mógł być naprawdę mylący. Potwory wszelkiej maści miewały zdolności do zmiany swoich kształtów, postaci i poleganie jedynie na tym, co znajdowało się przed własnymi oczami potrafiło być zgubne. Inaczej było z chociażby zapachem. Ten choć można było zamaskować innymi jednak pozostawał bardziej unikatowy i przebijał momentami spod różnych innych woni.
Dlatego też widząc minę dziewczyny, która ewidentnie świadczyła o tym, że już kiedyś musiały się spotkać oraz słysząc jej późniejsze słowa pochyliła się nieco bardziej w jej kierunku. Czuła uderzające w jej nozdrza typowe dla karczmy zapachy, które dominowały w pomieszczeniu i utrudniały węszenie, ale znajdując się bliżej nieznajomej mogła stwierdzić, że faktycznie pachniała ona znajomo. Potrzebowała krótkiej chwili, aby w końcu połączyć ją z niedawnym wydarzeniem przy stosach. Ze śpiewającymi cyganami i całym tym szaleństwem, które się rozgrywało w tamtym miejscu.
Mruknęła jedynie w potwierdzeniu, słysząc imię zleceniodawczyni. Lourel. Odnotowała je tylko w swojej pamięci, powtarzając je kilkakrotnie w myślach dla lepszego utrwalenia. Dopiero mając potwierdzenie, że faktycznie rozmawia z ogłoszeniodawczynią mogła ponownie zwinąć świstek papieru i schować go do kieszeni.
- Porozmawiajmy może w jakimś bardziej ustronnym miejscu - powiedziała, chwytając jedną z dłoni ramię Lourel, gdy z kolei druga zajęła się ściąganiem z lady kufla.
Althea wolała unikać rozmów na podobne tematy w takich miejscach jak ruchliwa lada, gdzie cały czas kręcili się obcy ludzie i panował wszechobecny chaos i hałas. Dlatego też trzymając dziewczynę w mocnym i zdecydowanym, acz zdecydowanie nie bolesnym uścisku zaprowadziła ją do jednego z pustych stolików w rogu karczmy. I nawet jeśli nie mogły w ten sposób uciec od całego tego harmidru to i tak znajdowały się w o wiele spokojniejszym miejscu, gdzie nikt niepowołany nie powinien im przeszkadzać.
- Właściwie to ja chciałam zapytać cię o więcej informacji - zaczęła, stawiając kufel na blacie, przy którym po chwili usiadła. - Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej nim zacznę poważne poszukiwania. Czegoś na temat jej zachowania, stylu życia, miejsc do których chodziła, ludzi których znała i tym podobne. Chcę wiedzieć jaka była i czym się zajmowała na co dzień. Dodatkowo… - tutaj ponownie wyciągnęła na stół zwiniętą z tablicy ogłoszeń kartkę, na której widniało ogłoszenie wraz z niezbyt udanym obrazkiem poglądowym, mającym przedstawiać postać poszukiwanej. - Potrzebowałabym lepszego rysunku lub choćby opisu dziewczyny. Ten nie mówi mi zbyt wiele. Potrzebuję solidniejszego opisu, cech szczególnych, czegoś co pomogłoby mi ją wyłapać w tłumie i rozpoznać...
Miała nadzieję, że wyraziła się dostatecznie jasno i Lourel będzie w stanie dostarczyć jej tego na czym jej zależało. Im więcej się dowie tym lepiej będzie mogła zabrać się za swoje zadanie, wiedząc kogo dokładnie szuka i gdzie mogła zacząć swoje poszukiwania. Na razie czuła się jakby ktoś jedynie wskazał jej ogólnie kierunek, w którym miała zmierzać bez dostarczenia żadnych innych wskazówek, którymi mogłaby się kierować. Dlatego w tym momencie to ona była tutaj od zadawania pytań i stawiania żądań. Na Lourel jeszcze przyjdzie kolej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma na rozdrożach   Karczma na rozdrożach - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Karczma na rozdrożach
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Karczma " Z Dziką Różą "
» Karczma na północnych obrzeżach Danii

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wishtown :: Wishtown :: Uliczki-
Skocz do: