|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Zajazd na obrzeżach Nie Lis 22, 2015 5:22 pm | |
| First topic message reminder :Zajazd na samym skraju miasta, mieszczący wielu spragnionych chwili relaksu mieszczan, a także podróżnych, wracających do Wishtown lub stawiających tu pierwsze kroki. Uświadczysz tu nie tylko ciepłego posiłku, nierozwodnionego piwa lub wygodnego posłania, ale także rodzinnej, przyjaznej dla każdego atmosfery. Wcale nierzadko można natrafić też na organizowane wesela. Jeśli zdarzy ci się w stanie mniejszego lub większego upojenia wyznać na głos, że właściwie to nie masz nic przeciwko wiedźmom albo co więcej; jesteś jedną z nich, nie zawiśniesz od razu na stryczku, jak może się wydarzyć w przypadku wyjawienia takiej informacji w centrum miasta. Miejsce pełne osobliwych charakterów, wyuczonych tolerancji o jakiej nieraz można tylko pomarzyć. Wszystko jest jak w bajce, do kiedy tylko nikt z Inkwizycji nie zajrzy tu na drobną kontrolę... |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Wto Paź 03, 2017 8:01 pm | |
| Choć Hawke nie odczuwała wielkiego skrępowania, Vivian i tak ofiarowała jej więcej prywatności, odwracając się niemalże natychmiast. Nie zdążyła zauważyć blizn na ciele kobiety, być może szczęśliwie - w innym przypadku mogłaby zacząć zastanawiać się nad ich pochodzeniem, nawet jeśli nie zdradziłaby owych myśli choćby piśnięciem. Zamiast tego rozmyślała nad bieżącą sytuacją i swoją rozmową z Erin. - Nie mogę się nie zgodzić - mruknęła niezbyt głośno, mimowolnie przypominając sobie ludzi, których mogłaby określić tą wdzięczną nazwą. Sama też oddała się chwili milczenia, pełnej nieznanej dla Hawke refleksji. Czarownica nie była zbyt zachwycona słowami Erin. Liczyła, że Hawke prędko zorientuje się o kogo chodzi, a Vivian nie będzie musiała zdradzać szczegółów, nim zyska pewność co do relacji Astaroth i tejże kobiety. - Artystka - doprecyzowała, nie dopuszczając do powstania podejrzanej pauzy. - Często występuje z ogniem, jest w tym naprawdę dobra. Vivian była względnie zadowolona ze swojej odpowiedzi. Tak dobrała słowa, by osoba obca nie zorientowała się od razu, że chodzi o ten Cyrk. W końcu artystów nie brakowało i w samym Wishtown, a jeśli Hawke była tą, za którą miała ją Vivian, teraz powinna domyśleć się, że chodzi właśnie o Astaroth. Przynajmniej taką nadzieję miała czarownica. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Wto Paź 10, 2017 8:48 pm | |
| Kończyła dopinać ostatnie guziki w koszuli, gdy odwróciła się w stronę swojej towarzyszki. Mimo tego wzrok miała skupiony na kobiecie. Zastanawiała się czemu ta tak niepotrzebnie kręci. Czyżby się obawiała pomyłki Hawke z kimś innym? Cóż, Erin zawsze myślała, że raczej jest dość charakterystyczną osóbką, gdy tego chciała, a w towarzystwie As zbytnio się nie kryła. Jakoś nie czuła takiej potrzeby. Może to było głupie, zwłaszcza z powodu otoczenia w jakim kręciła się ciemnowłosa. - Nie tylko w tym jest dobra – powiedziała, ale bardziej do siebie niż do Viv, a na jej ustach pojawił się ciut romarzony uśmieszek. Tak… Dawno nie była u As, musiała ewidentnie do niej wpaść niedługo. Cóż, trochę się za tą kolorowłosą gnidą stęskniła. - Mam rozumieć, że masz na myśli Astaroth? – spytała, choć i tak była pewna odpowiedzi towarzyszki. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Sob Paź 14, 2017 4:35 pm | |
| Gdy tylko Vivian zorientowała się, że i Hawke skończyła się przebierać, obróciła się w jej stronę, niemalże natychmiast łapiąc kontakt wzrokowy. Uśmiechnęła się nawet lekko, zadowolona z odpowiedzi Erin. - Tak, właśnie o nią mi chodzi - odparła, decydując się nie zastanawiać nadmiernie nad początkowym komentarzem kobiety. Czarownica musiała się przed sobą przyznać, że intrygowało ją, co takiego kryło się w Hawke, że Astaroth decydowała się niezwykle często gościć ją na terenie Cyrku. Nie wiedziała jednak, jak dalej pociągnąć tę rozmowę; mimo wszystko nie czuła się zbyt swobodnie. Ani trochę nie pomagał fakt, że Erin wiedziała lub domyślała się o treserce więcej, niż ta by sobie życzyła. Cóż, takie były konsekwencje powiązań z Astaroth, którym Viv postanowiła przecież zawierzyć (choć nie miała zamiaru stracić czujności). By nie stać bezczynnie, Vivian sięgnęła po swoją torbę, pamiętając jak kobieta wspominała o zejściu z powrotem na dół. |
| | | Hawke Włóczęga
Liczba postów : 443 Join date : 23/12/2015
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Wto Lis 07, 2017 10:55 pm | |
| Po jej głowie zaczęły się kręcić pewne myśli. Była poniekąd ciekawa czy Viv również należy do jakże bogatego grona kochanek Astaroth, a jeśli tak to co kolorowłosą w niej pociąga. Może to było głupie z jej strony rozwodzić się nad takimi szczegółami, ale zwyczajnie ją ciekawiło. Co jak co, ale Hawke była świadoma, że nie jest jedyną kochanką As. Z drugiej strony kiełkowało w jej głowie kolejne pytanie, a dokładnie: "Czy ona tak jak i jej przyjaciółka jest wiedźmą." Nie żeby miała coś przeciwko wiedźmą. Znaczy się teoretycznie powinna mieć, jednak Erin wychodziła z założenia, że dopóki ktoś jej nie utrudnia życia, ani nie zabija kogoś dla zabawy i chorej satysfakcji, to nie ma się co do niego dopierdalać. Było wręcz głupotą karać kogoś niewinnego, zwłaszcza, gdy był dobrym człowiekiem. Rozłożyła swoje rzeczy, aby te w miarę szybko mogły wyschnąć. Westchnęła cicho, wygładzając rękoma ubranie, które miała na sobie. Nie do końca wiedziała co powinna w tej chwili zrobić. Cóż, postanowiła pójść dość banalnie, bo za swoim pierwotnym planem. Podeszła do drzwi. - Ten, może pójdziemy na dół zjeść? - zaproponowała, naciskając klamkę i uchylając je, aby Viv mogła wyjść. |
| | | Vivian Lambert Leśna Zmora
Liczba postów : 338 Join date : 28/09/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Czw Gru 14, 2017 1:42 pm | |
| Nie protestowała; podziękowała subtelnym kiwnięciem głowy i przeszła przez uchylone drzwi, oglądając się, czy nie pozostawiła Hawke w tyle. Razem zeszły na dół, gdzie okazało się, że na posiłek muszą jeszcze chwilę poczekać. O tej porze gospoda pękała już w szwach, a karczmarz i jego pomocnicy musieli uwijać się, aby nikt z gości nie czuł się zignorowany. Po paru momentach i ich dania były gotowe, a pachniały i wyglądały wyśmienicie. Nastrój podczas obiadu nie zmienił się zbyt wiele; rozmawiały na tematy neutralne, aby nie dopuścić do ciszy, którą i tak zagłuszała grająca muzyka. W międzyczasie stały się świadkami kilku mniej lub bardziej zabawnych wyskoków mocniej podpitych gości, co pomogło nieco rozładować atmosferę. Vivian zdarzyło się nawet roześmiać raz na głos, gdy podchmielony jegomość zaczął na stoliku wygłaszać komediową mowę. Prawdę mówiono o tym miejscu. Oby Inkwizycja jak najrzadziej sobie o nim przypominała. Zmierzchało już, gdy sprawdziła swoje ubrania, schnące w pokoju Hawke. Choć te cieńsze nadawały się już do założenia, większość wciąż była mocno wilgotna. Vivian zdecydowała się wynająć pokój na jedną noc. Nie zostawała z innymi gośćmi zbyt długo na dole, gdy miała już klucze od własnego pokoju. Rozpaliła w piecyku i przebrała się w swoją suchą już sukienkę bieliźnianą, by móc uprać pożyczone ubrania, nim zwróci je rankiem. Myślała, że wypocznie, a jednak nie mogła zmrużyć oka, pomijając krótką, płytką drzemkę. Wciąż męczyły ją ponure myśli i wspomnienia, a na dodatek czuła się nieswojo w obcym miejscu, nawet jeśli jeszcze przed chwilą jawiło się jej jako przyjemne i względnie bezpieczne. Noc, zamiast w ciepłym łóżku, spędziła przy oknie, obserwując jak śnieg wiruje w świetle latarni. Rano zwróciła ubrania Erin i zaprosiła ją na śniadanie w ramach rewanżu za wczorajszy posiłek. Zaraz po nim zebrała się w drogę powrotną do Cyrku, zapewniając jeszcze Hawke, że nie zapomni, co jej zawdzięcza. zt x2, jeśli nie chcesz już nic dopisywać~ |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Nie Sty 28, 2018 5:54 pm | |
| Czarnowłosa szła spokojny, luźnym krokiem. Miała już dość grupki ludzi, których dzisiaj, oprowadzała po mieście. Szczerze mówiąc, czasami zastanawiał się w duchu, dla czego właściwie, wykonuję tę pracę? Ludzie bywają okropnie wkurzający i potrafią, zdrowo zaleź za skórę. W szczególności jak zwiedzający, to zupełnie obcy ludzie. Trzeba mieć dużą cierpliwość, którą Saja miała już na wyczerpaniu. Cieszyła się w duchu, że to trwało tylko cztery godziny, po czym mogła spokojnie się wyciszyć. Szła przed siebie, kiedy to odstawiła głośną grupę zwiedzających na wcześniej umówione miejsce, gdzie ktoś inny się nimi zajmę. Idąc dalej wolnym krokiem. Rozglądała się do okoła. Łagodnym spojrzeniem, obserwowała mijającą po drodze naturę. Nagle natrafiła na gospodę do której z pewności ochoczo zawita. Założyła więc swój kaptur na głowę. Miecz poprawiła przy pasie tak, aby nie byli go widać i weszła do gospody jako tajemnicza nieznajoma postać. Podeszła bliżej osoby, która stała za ladą. Szepnęła kilka słów, a w jej ręku od razu, pojawiło się w prawej dłoni. Trzymając kufel piwa, skierowała się do miejsca najbardziej wysuniętego z centrum uwagi. Saja zajęła to właśnie miejsce. Nie chciała wrzucać się w oczy, więc kaptur nadal zasłaniał jej większość twarzy. Czekała tu na Fanny. Uważała, że to miejsce jest odpowiednia na rozmowę, a jak nie to przynajmniej przyjemna okolica, po której mogły spokojnie spacerować. Jednak najpierw czarnowłosa, chciała na chwilę odpocząć i coś zjeść. Za nim jednak przyniosą jej kolację, to umili sobie czekanie złocistym napojem. Chwyciła za szklany uchwyt, znajdujący się w kuflu. Podniosła go do góry na wysokości swych ust i zrobiła spory łyk piwa. Biała pianka została jej na ustach, która szybko zlizała językiem, mówiąc do siebie. [i]- To najlepsze piwo jakie piłam -[/b] Oparła się wygodnie i wpatrywała się w wejście do gospody. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pon Sty 29, 2018 2:39 pm | |
| Fanny była zaskoczona, gdy usłyszała w jakim miejscu Saja się chciała spotkać. Miały się ukrywać ze swoją miłością, ale w gruncie rzeczy mogła to być miła odmiana od ciągłego siedzenia w domu i zabawiania się tam. Dreszcz ekscytacji przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa, więc przyspieszyła kroku chcąc dowiedzieć się, jaką też niespodziankę przygotowała dla niej jej dziewczyna. Nie spodziewała się przy tym strasznej prawdy, którą ta zamierzała jej wyznać. Panna Morland nie dopuszczała do siebie takiej możliwości, gdyż bezgranicznie ufała nastolatce. Już była w okolicy gospody, gdy nagle zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo cieszy się na to spotkanie. Serce waliło jej jak młotem, na ustach widniał uśmiech radości. Tęskniła za Sają, gdyż nie widziała się z nią od jakiegoś czasu. Obie były pochłonięte własnymi obowiązkami oraz sprawą uwolnienia się od organizacji, do których należały. Zielonowłosa dowiedziała się sporo ciekawych rzeczy odnośnie Umbry oraz Ananke i plan, który należało zrealizować, by uwolnić się z tej rzeczywistości, dojrzewał jej w głowie. Zamierzała podzielić się tymi wieściami i tym, że wszystko było na właściwej drodze do wolności. Przekroczyła próg gospody i rozejrzała się dookoła chcąc zlokalizować Inkwizytorkę. Co prawda, nie widziała nikogo, kto by ją przypominał. Czyżby jeszcze nie dotarła? Dostrzegła co prawda postać w kapturze, ale nie spodziewała się, że to mogła być Saja. Podeszła więc do baru, zamówiła sobie whisky i oparła się łokciem o blat. Wypatrywała swojej dziewczyny, a w między czasie jakiś mężczyzna podszedł do niej, proponując dłuższą pogawędkę przy drinku. Mężczyzna natychmiast został spławiony. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pon Sty 29, 2018 4:21 pm | |
| Saja upiła kolejny łyk piwa, gdy w drzwiach ujrzała piękność swojego życia i jedyną miłości i tchnienie życia, której musiała właśnie, to dziś wyznać całą prawdę. Ciąży jej to na sercu, czuła i wiedziała, że jej miłość niegdy jej tego nie wybaczy, ale Saja nie chciała żyć w kłamstwie. Chciała jej wyznać prawdę mimo tego, że wiedziała jak to się skończy. Poprawiła swój kaptur i zasloniła nim więcej twarzy. Stała miejsca, kiedy obcy mężczyzna, próbowała poderwać Fanny. Miała podejść i sprzedać mu potężnego liścia w twarz, żeby wiedziała gdzie jego miejsce i oprócz tego, żeby zrozumiał, że czyjejś kobiety się nie zaczepia. Na jego szczęście odstąpił na jej słowa. Saja zbliżyła się ku zielonowłoseje. Zajęła miejsce obok niej. Po czym rzekła spokojnym głosem ; - Witaj mój skarbie. Może usiądziesz ze mną? - Saja miała nadzieję, że Fanny, zorientuje się że to ona. Raczej nie chciała siać paniki w tym miejscu, gdyby miejscowi dowiedzieli się, że jest Inkwizytorką. Chciała pobyć w tym miejscu jako zwykła i nic nie znacząca osoba. Uśmiechnęła się i dodała spokojnym głosem w kierunku barmanki; - Proszę jeszcze jedno piwo i drinka dla Pani. Kiedy kobieta zrealizowała zamówienie, to Saja wzięła kufel i drinka do prawej dłoni, a lewą ręką chwyciła za dłoń Fanny. Obie kobiety usiadła w tym samym miejscu w którym wcześniej siedziała czarnowłosa. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pon Sty 29, 2018 5:28 pm | |
| Sają okazała się owa dziewczyna w kapturze, na którą, zaraz po wejściu do sali, Fanny kompletnie nie zwróciła uwagi. Ucieszyła się jednak, że nastolatka już tutaj była i zamówiła jej nawet drinka. Ochoczo pozwoliła się pociągnąć do stolika, po czym usiadła na krześle. - Hej skarbie. Muszę przyznać, że wybrałaś ciekawe miejsce na spotkanie. - powiedziała upijając łyk drinka, które zamówiła sobie sama, a tego zamówionego przez Saję odstawiła chwilowo na bok. Nachyliła się nad stołem. - Strasznie się stęskniłam za Tobą. Gdzie się podziewałaś? - zapytała, po czym wyprostowała się i oparła o oparcie. Nie chciała, by ich rozmowa wyglądała zbyt konspiracyjnie. W końcu ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Fanny chciałaby w tym momencie chwycić Inkwizytorkę za dłoń i poczuć jej ciepło, jej bliskość. Chciałaby ją pocałować, ale wiedziała, że w dzisiejszych czasach, związek pomiędzy dwiema kobietami był niesamowicie burzliwym i gorszącym tematem. Uważano coś takiego wręcz za dzieło szatana, z którym to należało walczyć. Kto wie, jakie konsekwencje dla nich miałby niewinny, publiczny pocałunek? Kobieta upiła kolejnego łyka whisky, gdy poczuła dym papierosowy unoszący się w powietrzu, gdzieś nieopodal. Faktycznie, była to knajpa przecież, gdzie można było palić. Pani detektyw jednak powstrzymywała się przed sięgnięciem po papierosa. Chciała to rzucić w cholerę, by zrobić Saji przyjemność. Wiedziała, że ta raczej nie przepadała za tym, iż czarownica paliła, bo niszczyła sobie w ten sposób zdrowie. Spojrzała na kobietę zaciekawionym spojrzeniem, wyczekując odpowiedzi na zadane pytania. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pon Sty 29, 2018 6:29 pm | |
| Sama uśmiechnęła się, bo szczerze tyle można był zobaczyć z pod jej kaptura. Czerwona usta i policzki. Kiedy Fanny, zadała pytanie Saja, nie widziała od czego zacząć. Dopiero po chwili, zrobiła łyk złociste napoju, a biała piana, zaczęła zdobić jej usta. Saja wysunęła do przodu koniuszek języka i delikatnie zlizała usta. Po czym rzekła spokojnym głosem ; - Tak skarbie. Miejsce jest z pewnością bardzo ciekawe i interesujące. A zaprosiłam Cię tutaj, aby z Tobą porozmawiać. Wiem że to nie idealne miejsc, ale zawsze nasze spotkania w domu sam na sam, zawsze kończą się w łóżku. Nie przeszkadza mi to. Raczej to wspaniałe i nie zwykle, aby moja miłość tuliła mnie w swych ramionach. Ja też bardzo tęskniłam za Tobą, nawet nie wiesz jak bardzo. - cieszyła się, że ta dotknęła jej ręki. Tęskniła za jej bliskością, dotykiem, zapachem oraz samą obecnością. Spojrzał na nią, po czym rzekła poważnym głosem, którego mało używała w jej towarzystwie : - Muszę Ci coś wyznać. To nie będzie zbyt miłe ani dla Ciebie ani dla mnie. - zrobiła kolejny łyk, a jej puste spojrzenie zatrzymało się na dnie pustego kufla, który zaraz odłożyła na bok i chwyciła prawą dłonią za kolejny. - Ostatnio trochę mnie nie było w mieście. Dostałam zlecenie, które opłacało się wykonać. Nie będę Ci opowiadać całeje przebiegu wycieczki, bo to bez celowe i nie o to tu chodzi. - zrobiła kolejny łyk i wzięła swoją dłoń z pod jej ręki. Saja wiedział, że nie zasługuje na jej miłość ani najdrobniejszy gest czułości z jej strony. - Szłam już z powrotem i nagle moim oczom, ukazał się bardzo rzadki kwiat. Od razu, podeszłam bliżej i chciałam go zerwać, bo miał nie zwykłe wartości lecznicze. Kiedy go zerwałam i schował do kieszeni, zauważyłam że za drzewem, znajduję się kobieta. Była cała we krwi. Wiedziałam, że jeśli jej nie pomogę to umrze. - tu przez chwilę podniosła wzrok na Fanny, która słuchała ją, a oczy jej się świeciły. Nie zdawała sobie jeszcze sprawy, co dalej ją czeka. Jaki mroczny sekret skrywa serce Saji. Nagle przerwała, bo barmanka przyniosła jej zamówione dwa posiłki. - Wybacz skarbie. Zamówiłam za nim przyszłaś. Mam nadzieję, że jesteś tak samo głodna jak i ja? Może opowiesz mi co Ty robiłaś za nim mnie nie było? Jedzenie pachniało cudownie. Zupa była jarzynowa, a drugie ziemniak w mundurkach,kotlet oraz trzy sałatki, które kusiły nie tylko wyglądem ale też i smakiem. Jak na taką gospodę, jedzenie było bardzo dobre. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Wto Sty 30, 2018 3:48 pm | |
| Saję coś dręczyło i to było widać. Fanny zastanawiała się, czymże tak zamartwia się jej ukochana. Czyżby właśnie dlatego wybrała to miejsce na rozmowę? Neutralne, przy świadkach? Z każdym kolejnym słowem odczuwała coraz większy strach w związku z tą rozmową i tym spotkaniem. Szczęście z perspektywy spotkania zostało zastąpione przez niepokój, euforia - przez strach. Zielonowłosa milczała nie przerywając swojej dziewczynie tej wypowiedzi. Siedziała jak posąg raz tylko poruszając się,by upić łyk trunku osuszając w ten sposób szklankę, którą sobie kupiła. Wysłuchała wszystkiego w skupieniu. Kwiat? Ranna dziewczyna? O co tutaj chodziło? W pewnym momencie zostało przyniesione jedzenie. Panna Morland dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo była głodna, jak bardzo jej burczało w brzuchu. Nie miała tak naprawdę czasu, by coś dzisiaj zjeść. Dlatego też spojrzała na zamówione potrawy i poczuła, jak ślina jej napływa do ust. Nagle dziewczyna zakończyła swoją opowieść. To już? Fanny poczuła, jak kamień jej spada z serca. Aż dziw, że nie rozległ się huk uderzenia owego kamienia. - A już się bałam, że masz mi do przekazania jakieś gorsze wieści. Skoro jednak tak ci ciążyła na sumieniu pomoc drugiej osobie to znaczy, że trzeba ci trochę zmienić światopogląd. - powiedziała, uśmiechając się serdecznie. Chwytając za widelec delikatnie, niby przypadkiem, musnęła dłoń swojej dziewczyny. Poczuła mrowienie w kontakcie ze skórą dziewczyny. Tak, brakowało jej przytulenia. - Co ja robiłam? W zasadzie to nic specjalnego. Występowałam w cyrku, trochę pracowałam jako detektyw. - drugą część zdania powiedziała zdecydowanie ciszej, niemalże szeptem. - Takie tam. - powiedziała, po czym chwyciła widelec i nabiła na niego ziemniaka. - A! I byłabym zapomniała. Śpiewałam w gospodzie na drugim końcu miasta. Było fajnie. - powiedziała, po czym przedzieliła gorącego ziemniaka na pół, podmuchała nieco, a następnie zjadła go. Był całkiem w porządku, chociaż może trochę mało słony. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Czw Lut 01, 2018 2:52 pm | |
| Podniosła wzrok z pod kaptura i wzięła dłoń z pod dłonie Fanny mówiąc spokojnym lecz załamanym głosem ; - Cieszę się, że miałaś co robić gdy mnie nie było w pobliżu. Czarnowłosa jeszcze chwilę temu, odczuwała głód, lecz teraz nie mogła nic przełknąć. Wzięła kolejny głębszy łyk piwa i rzekła tym samym głosem, co przed chwilą ; - Fanny to nie wszystko, co chciałam Ci powiedzieć. To zaledwie wierzchołek góry lodowej, który za chwilę runie z wielkim hukiem w dół i skończy się to dla nas tragicznie. Ja to wiem, a Ty się za chwilę o tym przekonasz. Jeśli pozwolisz mi dalej dokończyć. Saja wiedział i czuła, że ciężar tego występku, ciąży jej na duszy niczym kamień. Jej serce teraz było związane grubymi łańcuchami, które sprawiły niewyobrażalny ból. Ból, które nigdy wcześniej nie czuła, był on gorszy od bólu fizycznego. Saja zwiesiła wzrok na kuflu piwa. Nie potrafiła w tym momencie spojrzeć w oczy kobiety, którą kocha, a jednak ją zdradziła, choć okoliczności były jednoznaczne. Jednak to nie miało znaczenia. Zdrada pozostaję zdradą i nie było żadnego tłumaczenia. Nie powinna była tego zrobić, a jednak. Nie umiała sobie z tym poradzić i mimo że wiedziała jak się to skończy, to chciała, aby zielonowłoas poznała prawdę z jej ust niż z innych. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pią Lut 02, 2018 5:18 pm | |
| Widelec z nabitym ziemniakiem, który Fanny kierowała do swoich ust, zamarł w połowie drogi na następne słowa swojej dziewczyny. To nie wszystko? To tylko był wierzchołek góry lodowej? W pewnym momencie panią detektyw naszła straszliwa myśl o tym, co Saja właśnie próbowała jej powiedzieć. O zdradzie. Panna Morland uznała jednak tę myśl za niedorzeczną, więc szybko ją wyrzuciła z głowy. W końcu Inkwizytorka nie mogłaby jej tego zrobić, prawda? Prawda? Odłożyła na talerz widelec z ziemniakiem i spojrzała na nastolatkę, która siedziała naprzeciwko niej. Czekała na dalszą część wypowiedzi, ale ta nie nadchodziła. Zielonowłosa zaczynała powoli tracić cierpliwość, chociaż to może przez to, iż dziewczyna jakoś nie kwapiła się do tego, by wyznać jej tę straszną prawdę, o której ciągle wspominała. - No wyduś to z siebie i przestań torturować i mnie i siebie. - powiedziała to siląc się na spokój, ale w głosie dało się wyczuć jakieś nutki nerwowości i...strachu. Strachu odnośnie tego, co zaraz miało zostać powiedziane. Co też mogła zrobić Saja, że tak bardzo jej to ciążyło na sercu? I dlatego to wyznanie miało zniszczyć wszystko? To były teraz jedyne pytania, które miała w głowie, a które sprawiały, że jak zaraz nie pozna prawdy, jakkolwiek straszna by ona nie była, to zwariuje. I to dosłownie. W oczach czarownicy czaił się niepokój oraz strach. Nie próbowała nawet tego ukryć. Czuła jak serce waliło jej jak młotem. Aż dziwne było to, iż nie było to słyszalne. Dłonie zaczęły nieco drżeć oraz stały się mokre od potu. Stres zżerał kobietę od wewnątrz zatruwając jej umysł przeróżnymi, mrocznymi wizjami i scenariuszami. |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pią Lut 02, 2018 6:39 pm | |
| en dramat ciągnął się w sercu i myśli Saja, która wiedziała, że jej miłość się zakończy zaraz po jej wypowiedzi. Próbowała w głowę zebrać myśli i ułożyć je w ten sposób, aby nie brzmiały tak drastycznie. Jednak tak się nie da. Nie potrafiła wymyślić nic innego jak tylko powiedzieć prawdę. Saja dosłownie jednym dużym łukiem wypiła zawartość kufla. Jakby chciała stłumić tym swój ból. Przecież nie musiał jej tego mówić? Mogły nadal żyć w szczęściu, lecz w kłamstwie, ale to kłamstwo prędzej, czy później i tak wyszło by na jaw. Nie było co tu kryć. Narozrabiała i teraz musi wziąść to na swe barki. Saja oparła się wygodnie, lecz jej wzrok nadal został martwy. Nagle zebrała się na odwagę, mówiąc sobie, że tak musi być i Fanny jako wspaniała kobieta, która nauczyła ją patrzeć miłością na świat zasługuję na prawdę. - Fanny ja.. - tutaj przerwała na chwilę, po czym przeniosła chłodny wzrok w jej kierunku mówiąc poważnym głosem przesiąknięty smutkiem ; - Nie zasługuję na Twoją miłość, ani na nic więcej. Nie jestem warta nawet tego, abyś na mnie spojrzała. Ja chcę Ci powiedzieć, że o mało nie umarła na tej misji i widząc śmierć przed oczami, znalazłam ukojenie w ramionach innej kobiety. Mój postępek niczego nie tłumaczy. Twoja złość i nienawiść w moją stronę będzie zrozumiała. Jednak ja nie potrafię kłamać, chcę abyś poznała prawdę z moich ust niż z ust Umbry. To właśnie ją uratowałam w tedy w lesie. Saja kończąc te słowa, przeniosła wzrok w kierunku prawie pustego kufla. Czekała na jej słowa niczym na ostatnie cięcie miecza, które właśnie miało zakończyć jej życie. Łza spływała jej po policzku. Wiedziała, co teraz nastąpi. Czuła się paskudnie i strasznie. Nie umiała na siebie teraz patrzeć a tym bardziej w oczy ukochanej, którą zdradziła. Saja też nie umiała się zachować, to było pierwsze takie doznanie z którym nie potrafiła sobie poradzić. Nie chciała, aby do tego doszło. Kochała Fanny, jednak była zbyt młoda, aby pojąć tak naprawdę, że skrzywdziła nie tylko siebie, ale przede wszystkim Fanny. |
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pią Lut 02, 2018 7:36 pm | |
| Fanny czekała na słowa, które miały paść z rosnącą niecierpliwością, ale i...ciekawością. tak, była ciekawa tego, co Saja chciała jej powiedzieć. Widać było także, iż dla czarnowłosej nie była ta sytuacja łatwa. Zbierała się w sobie, wypijała coraz większe ilości alkoholu, prawdopodobnie, by dodać sobie odwagi. Fanny także upiła malutkiego łyka z ledwie tkniętego drinka próbując w ten sposób ukoić swoje nerwy. W pewnym momencie Inkwizytorka wyrzuciła z siebie to, co ja dręczyło. Zielonowłosa patrzyła się tępo w swoją dziewczynę. Słyszała wypowiedziane słowa, ale ich znaczenie jeszcze do niej nie dotarło. Patrzyła na nią nic nie rozumiejąc. I w pewnym momencie sens wypowiedzi dziewczyny spadł na pannę MORLAND jak grom z jasnego nieba. Pojęła, co też jej właśnie powiedziano. Pojęła, że Saja ja zdradziła z inną kobietą. Próbowała się tłumaczyć, ale to było niepotrzebne. Nie istnieje dostatecznie dobre wytłumaczenie, by przyjść nad czymś takim do porządku dziennego. Nagle w jej głowie zapanował chaos. Gonitwa myśli była przytłaczająca. Jedno pytanie rodziło kolejne, a odpowiedzi było brak. Fanny zaczynała sobie również uzmysławiać, co to wszystko oznaczało. To był koniec. Koniec ich związku, koniec ich wspólnej przyszłości, koniec szczęścia. Jej serce zaczęło pękać rozdzierane niewyobrażalnym smutkiem, łzy cisnęli się do oczu, a pytania na usta. Kobieta jednym łykiem osuszyla swojego drinka i poczuła, że było to mało. O wiele za mało. Co miała teraz zrobić? Jak miała teraz żyć bez niej, bez osoby, która stała się niezbędnym elementem jej życia? Nie mogła. Nie bez Saji. Jej przyszłość skończyła się w tym momencie. - Powierzyłam ci własne życie wyznając kim jestem naprawdę, zdradziłam całą własną społeczność wiążąc się z Tobą. A ty mnie zdradziłaś. - mówiła łamiącym się głosem, w którym były również słyszalne nutki wściekłości. Fanny ledwo nad sobą panowała, chociaż jej moc zaczęła z niej wyciekać. Sprawiała że wszystkie meble wokół stawały się tak ciężkie, że zaczynały pękać i trzeszczeć pod własnym ciężarem. Na szczęście, był tutaj taki gwar, że nikt niczego nie słyszał. Nie kontrolowała tego. Nie chciała już słuchać niczego. Poczuła się jak zabawka, którą ktoś się zabawił i wyrzucił w kąt, gdy tylko się znudziła. Czuła się wykorzystana, ale i...skrzywdzona. Tak, twarda na ogół Fanny, która jedyne czego chciała od życia to miłości, czuła się skrzywdzona, złamana. Bez sił siedziała na krześle, a jej moc stopniowo zaczynała słabnąć, aż w końcu ustała całkowicie. Zablokowała się sprawiając, iż zielonowłosa nie będzie mogła z niej korzystać. Emocje stworzyły mur w jej umyśle blokując wszystkie jej nadnaturalne zdolności. Spoglądała od czasu do czasu na Inkwizytorkę. Czemu? Czemu tu wciąż siedziała, a nie wybiegła stąd zostawiając za sobą kobietę, którą kochała całym sercem, a która wolała uciec do innej. Czemu? |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Nie Lut 04, 2018 6:57 pm | |
| Słuchała jej słów, a serce właśnie rozsypywało się właśnie w drobnym mak. Nie umiał tego ubrać w piękne słowa, bo wiedziała, że jest winna całej tej sytuacji. Ale czy aby tak naprawdę? Śmierć która była tak blisko jej młodego ciała, a ukochanej przy niej nie było. Czy to aż tak źle, że chciał przed śmiercią poczuć czyjeś ramiona? Skąd mogła przypuszczać, że tamta jej pomoże i jej nie zabiję? Nie mogła. Saja siedziała tak niespokojnie na drewnianej ławce, jakby ta była pokryta samymi igłami. Nie potrafiła spojrzeć jej teraz w oczy. Jedynie, mogła starca się ją odzyskać, ale czy jej się to uda? Przecież ją tak zraniła. To jest nie wybaczalny błąd, który mało kto potrafi wybaczyć. Jednak czarnowłosa postanowiła walczyć o swoją miłość mówiąc ;- Fanny nie zapominają, że ja tak samo zdradziłam swoich dla Ciebię. To co zrobiłam jest niewybaczalne. Ale ja też cierpię z tego powodu. Nawet bardziej niż Ty. Sama świadomość, że do tego dopuściłam napawa mnie wstrętem i obrzydzeniem do siebie. Nie mogę na siebie patrzeć. Jednak tak bardzo Cię kocham, że nie potrafię Cię okłamywać. Musiała wyznać Ci tą straszliwą prawdę. Zasłużyłaś na to, abym była z Tobą szczera. Kocham Cię tak bardzo, że nie potrafię żyć bez Ciebie. Jesteś dla mnie jak powietrze, bez którego nie ma życia. Podniosła kufel do ust, a ręką zaczęła jej lekko dygotać. Fanny powinna wiedzieć, że to wyznanie wiele ją kosztowało. To ona wiedział jak to się skończy. To właśnie Saja zmagała się z tym szaleństwem, które popełniła. Ale czy prawdziwa miłość nie potrafi wybaczyć? Nie potrafi zapomnieć? - Fanny ja wiem, że to ja wszytko zniszczyłam. I w cale mi to nie pomaga. Wiem, że za chwilę pewnie wyjdziesz i już nigdy Cię nie zobaczę. To co się stało, to się już nie odstanie. Gdybym mogła cofnąć czas, to wszystko bym naprawiła. Lecz tak się nie da. Nie potrafię tego wymazać. Lecz mogę Cię tylko prosić o wybaczenie.
|
| | | Fanny Szmaragd
Liczba postów : 348 Join date : 16/10/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Nie Lut 04, 2018 7:34 pm | |
| Fanny słuchała tępo tego, co Saja jej mówiła. Jej wytłumaczenia byłyby może dobre, gdyby nie to, co zrobiła względem niej. Nie da się nic poradzić na to, że zielonowłosa czuła się wykorzystana i wszelkie argumenty za tym stojące były nic nie warte, bo gdyby coś znaczyły, to cały czas można by spać z innymi ludźmi będąc w związku i znajdować usprawiedliwienia swoich zachowań. Nie. Tak być nie mogło. - Zdradziłaś swoją społeczność dla mnie. Ale potem zdradziłaś mnie... - powiedziała i w jej głosie nie było słychać już złości, a bezsilność, smutek i żal. Dodatkowo, jej głos był jakby przytłumiony, gdyż jej gardło było ściśnięte. Panna Morland wiedziała, że jak teraz pęknie to zaniesie się płaczem na całą karczmę. A na to nie mogła pozwolić. - Kochasz mnie mówisz...a mimo to spałaś z inną. Ja nie mogę tego wybaczyć. Zdrada jest najgorszym co mogłaś mi zrobić. Nawet stos jest lepszą alternatywą, gdyż ta śmierć boli jedynie fizycznie... - wciąż mówiła cicho, ledwo powstrzymując się od załamania nerwowego. I gdy padły słowa odnośnie niechęci do widzenia Saji, to Fanny spojrzała jej prosto w oczy. - Jesteś pierwszą osobą, którą prawdziwie pokochałam, dla której chciałam zrobić wszystko. Zdradzić wszystkie czarownice, zapewnić nam wolność. Wszystko. A ty to odrzuciłaś,wybrałaś ramiona innej. - dodała. Czy potok jej słów nie był jedynie monologiem, czy też Saja słyszała wszystko? Pani detektyw nagle poczuła się w tej karczmie nie na miejscu. Nie mogła tutaj spędzić ani chwili dłużej. Wstała więc ze swojego krzesła. -Co do jednego masz rację. Nie chcę cię więcej widzieć. To koniec z nami. Zniknij z mojego życia. Za bardzo cię kocham, bym była w stanie patrzeć na ciebie mając świadomość tego, że ktoś inny cię dotykał, całował. - powiedziała, po czym nachyliła się nad stołem, by szepnąć coś do ucha swojej miłości. -A teraz, proszę, wydaj mnie Inkwizycji. Wyświadcz mi przysługę i wydaj mnie jako osobę, która tropiła Inkwizytorów, która udowadniała ich winy, która wystawiała ich na pewną śmierć. Wydaj mnie jako osobę, która w ciągu ostatnich czterech lat nie dopuściła do tego, by jakakolwiek czarownica zmarła na stosie z powodu spłonięcia ciała. Każdą z nich zastrzeliłam, ukróciłam ich cierpienia. Wydaj mnie z powodu tego, że jesteście nieskuteczni w zadawaniu bólu. Okaż się bohaterką, ale i skróć moje cierpienia. - wysyczała jej do ucha, ale w jej głosie nie było złości, czy nienawiści. Był tylko smutek, ale i...prośba? Tak, Fanny nie chciała już żyć. Nie bez Saji. Bez niej życie nie miało sensu. Spojrzała ostatni raz na Saję. Nastolatkę, w której zakochała się bez pamięci, dzięki której doświadczyła tyle szczęścia, ile nie doświadczyła przez całe swoje życie. Ledwie kilka miesięcy starczyło, by pozwolić tej Inkwizytorce wkroczyć do jej serca, by nim zawładnąć. Przez ostatni czas żyła od jednego spotkania do drugiego. Wszystko pomiędzy nie miało sensu. A teraz nie będzie i spotkać, bliskości, związku, przyszłości. Nie będzie nic. Zielonowłosa wyryła sobie w pamięci obraz dziewczyny, która szczerze żałowała swojego postępku. - Kocham cię. - powiedziała jedynie, po czym wyszła z karczmy. Skierowała swoje kroki do przyczepy i kiedy szła przez miasto, jak robot, stawiając mechanicznie jeden krok za drugim, jakoś się trzymała. Gdy jednak dotarła do swojego domu, wtedy w niej coś pękło. Łzy pociekły z jej oczu obfitym strumieniem, a złość, której wcześniej, jakimś cudem, nie odczuwała, teraz objawiła się z pełną siłą. Fanny zdemolowała własną przyczepę niszcząc meble, całe szkło, drąc książki, niszcząc swoją tablicę, na której miała pozaznaczane tropy. Zostawiła jedynie kilka butelek whisky. Wzięła jedną z nich i skuliła się w kącie pogrążając się w rozpaczy i pijąc raz po raz. Dopiero teraz dopuściła do siebie świadomość tego, co tak naprawdę się stało i tego jak będzie od teraz wyglądało jej życie. Życie? Jakie życie?
Fanny podjęła pewną decyzję.
z/t |
| | | Saja Żniwiarz
Liczba postów : 356 Join date : 06/01/2017
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pon Lut 05, 2018 8:14 pm | |
| Siedziała z wyrzutami sumienia. Cały ciężar jaki czuła w sobie był nie do zniesienia. Łzy same spływały jej po policzkach, co było dla niej zupełnie nowym doznaniem. Nigdy wcześnie nie płakała więc, nie wiedziała co to łzy i jaki potrafią mieć one gorzki oraz słony smak. Ból też był zupełnie obcy dla młodej kobiety. Fizyczny znała tak dobrze, że po pewnym czasie w ogóle go nie odczuwała, stał się dla niej jak druga skóra. Ból psychiczny, to zupełnie inne uczucie. Nie było tak łatwo pogodzić się z nim i w jakiś sposób załatać ciężkie ranny, które nie było widać. Czarnowłosa siedziała przez kilka sekund spokojnie, po czym wybiegła na dwór za Fanny, aby ją błagać o wyłącznie, jej winny, jednak jej już nie było. Saja, zaczęła się zastanawiać jak mogła tak szybko zniknąć? Młoda dziewczyna, zaczęła chodzić w miejscu nie wiedziała czy ma jej szukać? Czy wrócić do gospody i upić się jak się da? Czy może wyżyć się na wszystkim co widzi? Chciała zapanować nad swoją złością lecz czy się jej to uda? Jednego była pewna nigdy wcześnie nie czuła się tak rozdarta wewnętrznie jak właśnie w tym momencie. To było straszne czarny scenariusz i myśli wracały do niej jak bumerang. Nie wiedziała co ma począć teraz. Została sama jak palec na tym świecie i nagle ją oswieciło ponownie. Nikt nie twierdził, że będzie łatwo. O miłość trzeba walczyć i właśnie wtedy pobiegła za śladami Fanny, a przynajmniej tak myślała, że one do niej należą. Biegła dość szybkim tempie, mając nadzieję, że ją odnajdzie w tych ciemnościach nocy. Nagle przed oczami ukazał się tył kobiety. Saja poczuła, że to może być Fanny i pobiegła od tyłu, dosłownie rzucając się jej na szyję, jednak po kilku sekundach szczęście prysło jak bańka mydlana, bo owa postać, okazała się nie być jej wybranką serca. Dziewczyna uśmiechnęła się i przeprosiła, po czym pobiegła z ciężkim sercem, dalej w gęstą jak atrament noc z. Zatrzymała się dopiero pod jej domem. Saja stała tam przez całą noc i pukała do drzwi. Kiedy się już nieco zmęczyła usiadła przed drzwiami i zasnęła. Obudziło ją dopiero słońce, które ciepłymi promieniami, ogrzało jej twarz. Wstała i zostawiła jej, krótki liścik miłosny, wkładając go pod drzwi. Saja wróciła do domu przez park, gdzie napotkała śpiącą dziewczynę, która po mimo uroczego wyglądu na swój sposób pomogła dziewczynie, nie myśleć o tym co się stało. Dzięki temu czarnowłosa nie popadła w depresję i czyste szaleństwo po utracie ukochanej. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Czw Lut 28, 2019 1:32 am | |
| Kilkukrotnie po drodze zdołała się zawahać, czy faktycznie wybrała odpowiednie miejsce. Odległość zajazdu od centrum miasta powinna dać do myślenia dziewczynie, ale zdecydowanie dzisiaj to nie było jej mocną stroną. Na szczęście udało po drodze złapać się zabłąkaną dorożkę, która nieco skróciła czas trwania podróży. Odetchnęła z ulgą, gdy wreszcie znaleźli się na miejscu. Miała nadzieję, że arystokrata wybaczy jej brak wyrafinowania - bała się pokazywać w Złotej Kaczce po pewnej.. imprezie, a żadne inne wystarczająco stosowne miejsce nie przychodziło jej do głowy. Owy zajazd odwiedzała często i jeszcze nie spotkało jej tutaj nic nieprzyjemnego, dlatego też pomyślała właśnie o nim. Przemknęła jej przez głowę krótka myśl, że naprawdę niewiele rzeczy jest w stanie zmazać jej uśmiech z twarzy. Dzisiaj miała wyjątkowo dobry humor. Nie przestając unosić kącików ust, pozwoliła sobie wejść pierwsza do przybytku. Ku jej zdziwieniu w środku nie zastała ani jednej znajomej twarzy. Coś się zmieniło przez ostatnie dni? Za ladą stał jeden mężczyzna, który sprawiał wrażenie znającego "szczęście" i "uśmiech" jedynie z definicji. - Pokój z dużym łóżkiem i gorącą kąpiel, proszę! - powiedziała radośnie. Ciepło w środku zajazdu działało kojąco na wszystkie elementy jej ciała. Po chwili jednak jej entuzjazm został pohamowany przez udzieloną jej posępnie odpowiedź. Wszystkie kalkulacje w głowie dziewczyny wskazywały jedno - nie było jej stać. Jak to się stało? Postara się znaleźć odpowiedź później. Nie lubiła tego i zrobiła to z trudem, ale skierowała błagalne spojrzenie w stronę Gabriela. Naprawdę zdążyła już przywyknąć myślami do ciepłej wody, okalającej jej nagie ciało. |
| | | Gabriel Łowca Koszmarów
Liczba postów : 89 Join date : 19/01/2018
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Czw Lut 28, 2019 10:18 am | |
| Gabriel zaczął uciekać ciągnięty przez Rachel. Chciała się zabawić kosztem strażnika i on był w stanie to zrozumieć. Ci ludzie, którzy pełnili tę funkcję często nie należeli do najbardziej rozgarniętych ludzi na świecie dlatego też bywali obiektami żartów. Mniej lub bardzie wybrednych. Po jakimś czasie, gdy dotarli do zajazdu, to Gabriel podszedł do lady, gdzie barmanem był smutny i rozczarowany życiem człowiek. Mimo wszystko uśmiechnął się do mężczyzny i pozwolił Rachel zamówić pokój. W pewnym momencie ta spojrzała na niego błagalnie. Nie miała tyle pieniędzy, ale cóż to za porządek, by to kobieta płaciła? Od samego początku Crew wiedział, że to on sypnie groszem. Nie przeszkadzało mu to, a wręcz przeciwnie! Wydawanie pieniędzy, by spotkać się z Rachel było czystą przyjemnością. Nie wiedział czemu, ale coś go ciągnęło do tej dziewczyny. Może to, że w zasadzie była inna niż pozostałe kobiety, które spotykał? Myślała nieszablonowo, a dodatkowo nie bała się wyzwań. No i jej energia, która ją rozpierała, też była urzekająca. Dobrze się bawił uciekając przed "wymiarem sprawiedliwości", dlatego na jego ustach gościł szeroki uśmiech. Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. - I do tego, co panienka zamówiła, proszę dodać najlepsze wino jakie macie i dwa kieliszki. I proszę, by pod żadnym pozorem nam nie przeszkadzano. - powiedział, po czym wyjął z sakiewki kilka monet. O wiele więcej niż to wszystko mogło kosztować. Cóż, napiwek zostawił na prawdę pokaźny. Smutny barman w mig się uśmiechnął i niemalże z ukłonami w pas wziął butelkę wina, dwa kieliszki i klucz z wieszaka podpisanego "apartament", po czym zaprowadził ich do pokoju. Apartament był przestronny, urządzony w typowym, angielskim stylu. Oczywiście, nie umywał się do jego sypialni, ale wciąż był schludny i czysty. Karczmarz natychmiast zabrał się za przygotowywanie kominka, mimo iż było ciepło. W łazience z kolei stała przestronna wanna, w której mógł się spokojnie zmieścić z Rachel. Barman chciał się zabrać za przygotowywanie kąpieli, ale Gabriel mu podziękował i odprowadził do drzwi. Gdy drzwi się zamknęły za mężczyzną, to Łowca odetchnął z ulgą. Wreszcie prawdziwa cisza. - Nareszcie sobie poszedł. - powiedział, a na jego twarzy malował się wyraz prawdziwej ulgi. Odkorkował wino i zostawił je na chwilę, by odetchnęło. W tym czasie poszedł do łazienki i zatkał odpływ i odkręcił wodę. Ta od razu była przyjemnie gorąca, więc już po chwili w pomieszczeniu unosiły się kłęby pary.
|
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Pią Mar 01, 2019 11:30 am | |
| Przemknęła przez nią fala dziwnych i mieszanych uczuć, gdy mężczyzna położył monety na drewnianym blacie. Widziała, że ich ilość grubo przewyższała potrzebną kwotę, a lekkość, z jaką Gabriel się ich pozbył, można było interpretować w dwojaki sposób: albo bywał w zajeździe i znał rodzinę, prowadzącą przybytek, albo... miał pieniędzy naprawdę dużo. Mało kogo było stać na taką szczodrość. Mimo wewnętrznego zmieszania akrobatka zdecydowała utrzymać uśmiech. Nie trzeba było długo przyglądać się reakcjom dziewczyny, by zorientować się, że nigdy wcześniej w owym apartamencie nie była. Zwyczajnie nie było jej stać, ani nawet nikogo z jej znajomych. Jakie życie prowadzą cyrkowcy - każdy wie, a kontaktów z wyższymi warstwami społecznymi Rachel starała się unikać. Jak widać do czasu. Nie przestawała się rozglądać po pokoju i każdym elemencie wyposażenia. Swego czasu nie zrobiłoby to na niej żadnego wrażenia, ale dzisiaj było lepsze niż wszystko, co znała. Nie sprawiało to jednak dziewczynie pełnej satysfakcji. Od jakiegoś czasu nawiedzała ją pewna myśl, której za nic w świecie nie mogła wyrzucić z głowy. Gdy zostali w pokoju sami, nie czekając dłużej, postanowiła zacząć od sprawdzenia stanu łóżka. Najpierw delikatnie usiadła na brzegu, by później, zatapiając się w miękkości pościeli, położyć się wygodnie na plecach. Nie było nic lepszego od komfortowego posłania. - Sprawiasz wrażenie dość rozpoznawalnego w mieście. - Zdecydowała się zacząć temat po dłuższej chwili milczenia. Co prawda nie była pewna, czy arystokrata ją usłyszy, ale pewne rzeczy musiała po prostu z siebie wyrzucić. - Nie trudno było dostrzec spojrzenia ludzi, gdy mijaliśmy ich na ulicy. Ten mężczyzna na dole też zachowywał się... dość sugestywnie. - Wciąż przed oczami miała barmana, kłaniającego się w pas przed Gabrielem. Bez wątpienia chciał zaimponować Łowcy, by nie przynieść wstydu i złej opinii zajazdowi. Rachel wstała i wolnym krokiem zbliżyła się do otwartych drzwi pomieszczenia, pełniącego funkcję łazienki i oparła o framugę. Uśmiech, wcześniej silny i radosny, zelżał niemal do swojego cienia. - Pokazywanie się ze mną w miejscach publicznych nie działa negatywnie na twoją reputację? - Spytała bardziej z ciekawości niż wyrzutów sumienia. Wygląd dziewczyny na pewno pamiętał lepsze czasy. Długie, jasne włosy straciły trochę na blasku, skóra już nie była tak delikatna. Samo ubranie, pomimo zachowanych zasad elegancji, nie uniknęło kilku zabrudzeń, mniejszych lub większych, zależy od miejsca. |
| | | Gabriel Łowca Koszmarów
Liczba postów : 89 Join date : 19/01/2018
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Sob Mar 02, 2019 6:12 pm | |
| W momencie, kiedy woda nalewała się do wanny, Gabriel wrócił do pokoju i nalał wina do obu kieliszków, przy czym Rachel położyła się na łóżku. Testowała? Ciekawe. I tak, Gabriel był dosyć rozpoznawalny na mieście ze względu na to, iż ludzie kojarzyli go z działalności dobroczynnych, a poza tym większość osób kojarzyła nazwisko Crew. Dziwne, że cyrkówka do tej pory nie skojarzyła go. A może i zorientowała się w jego tożsamości, ale się z tym ukrywała? Faktem było to, iż chyba przyszedł czas na oficjalne przedstawienie się, gdyż, o ile wcześniej sądził, że ich drogi rozejdą się po tamtej nocy w chatce, o tyle wszystko się zmieniło. Z jakiegoś względu arystokrata polubił tę dziewczynę i nie chciał ograniczać się do jednorazowej przygody. Chciał nawiązać relację, a to już było wiele biorąc pod uwagę jego podejście do spraw damsko - męskich. Chwycił kieliszki w jedną dłoń, w drugą wziął natomiast butelkę, po czym wrócił do łazienki. W końcu to tam będą spędzali początek wieczoru. Gdy kobieta przyszła, to Łowca postanowił odpowiedzieć na jej wcześniejsze pytanie. Podał jej kieliszek z winem. - Barman zachowywał się tak, bo dałem mu dużo pieniędzy. Ale faktycznie, sporo osób mnie kojarzy. Może i ty skojarzysz. Sir Gabriel Crew, Baron w służbie Jej Królewskiej Mości, miłościwie nam panującej Królowej Wiktorii. - rzekł dumnym, a jednocześnie nieco żartobliwym tonem upijając łyk wina. Jednakże ostatnie pytanie blondynki zdziwiło go. Czyżby siedziało jej to w głowie w jakiś sposób? Że on sobie szkodził pokazując się z nią? Co za głupota. Uśmiechnął się do Herrington tak, jak uśmiecha się nauczyciel do ucznia, który czegoś nie rozumiał. - Przede wszystkim, pokazywanie się z tobą nie szkodzi mojej reputacji. Nie jesteś osobą, która obecnością działa na szkodę innych. A wręcz przeciwnie. - powiedział, po czym puścił jej oczko. Podszedł do kobiety i odgarnął jej z twarzy niesforne kosmyki włosów. Miał nadzieję, że nie pospieszył się za bardzo z tym skróceniem dystansu. - Skąd w ogóle przyszedł ci do głowy pomysł, że szkodzisz mojej reputacji? - zapytał, a gdy zobaczył, że wanna była już pełna wody, to zakręcił kurki. - Potrzebujesz samotności w kąpieli, czy może przyda ci się towarzystwo? - zapytał. Nie miało to nieść ze sobą żadnych dwuznaczności. Ot, proste pytanie. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Nie Mar 03, 2019 2:10 am | |
| Nie odzywała się przez dłuższy czas, trawiąc informacje. Teraz, gdy mężczyzna nie pozostawił żadnych wątpliwości co do swojej tożsamości, dziewczyna nie musiała dłużej przeszukiwać pamięci. Obiło jej się o uszy to nazwisko i to bynajmniej nie był jeden raz. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale czuła się lepiej, gdy jeszcze nie wiedziała, kim właściwie Gabriel jest. Co nie zmieniło faktu, że sposób, w jaki się ujawnił, nieco rozbawił młodą cyrkówkę. Odebrała alkohol, przyjrzała się badawczo zawartości. Zakręciła powolnym ruchem szkarłatną cieczą w kieliszku, powąchała, by na samym końcu wreszcie spróbować. Zasmakowało. Widziała, jak Gabriel się do niej zbliża, miała nadz... podejrzewała, że będzie szukał kontaktu. Czuła w sobie narastający konflikt - z jednej strony chciała, by zbliżył się jeszcze bardziej, by dotknął jej skóry, a z drugiej miała ochotę wyjść i nigdy więcej go nie zobaczyć. Nie ruszyła się jednak. Mimowolnie wstrzymała oddech, gdy spokojnym gestem ujarzmił zbuntowane kosmyki. Nie drgnęła, chociaż niema prośba o więcej zawisła między nimi. Podniosła spojrzenie, słuchając jego głosu. Postanowiła nie tracić dobrego humoru, na niebie też czasem pojawiają się chmury, prawda? - Zapomniałeś, kim jestem ja? - odpowiedziała zaczepnie, patrząc jak Łowca oddala się nieco. Dla niej sprawa była dość oczywista, nie każdy wyżej postawiony człowiek życzył sobie, by widziano go w obecności osób wątpliwej prezencji. - Rachel Herrington, igrająca z losem cyrkowa akrobatka, amatorski złodziej w nieoficjalnej i samozwańczej służbie niesienia sprawiedliwości a także... - ktoś, kto nigdy nie powinien stanąć na twojej drodze - niepodważalny specjalista od nastoletnich buntów. Spróbowała się uśmiechnąć, trochę parodiując styl arystokraty. Odstawiła kieliszek. Podeszła do krawędzi wanny i oparła się o nią obiema dłońmi, wpatrując w przejrzystą toń. - Nie posiadam tytułów szlacheckich. Wybrałam bruk zamiast miękkich atłasów. Jestem nikim, Gabrielu. - Głos miała spokojny, nieco wyzywający. Nie skarżyła się z powodu swoich wyborów, nie uznawała tego za spowiedź względem swojego sumienia. Spodziewała się, co mężczyzna może odpowiedzieć. Mówiła to wszystko głównie po to, by móc to usłyszeć. - Powinieneś szukać znajomości w szeregach ludzi równych sobie, nie na ulicy. Chciała dodać coś jeszcze, ale nie znalazła w sobie odwagi, by przyznać się do tego także przed sobą. Przygryzła wargę, rozważając możliwości. Nie chciała zostawać sama z myślami. Ostatnimi czasy nie działały na jej korzyść. - Którą odpowiedź wolisz? - Odnalazła spojrzeniem jego sylwetkę i przekrzywiła główkę, uśmiechając się niewinnie. |
| | | Gabriel Łowca Koszmarów
Liczba postów : 89 Join date : 19/01/2018
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Wto Mar 05, 2019 1:33 am | |
| Mężczyzna widział tę nadzieję w oczach dziewczyny, gdy wyrażała chęć na więcej. Więcej dotyku, więcej czułości. Z premedytacją to zignorował. Rachel jeszcze dostanie tyle troski ile tylko będzie chciała. A przynajmniej miał nadzieję, że tak to się wszystko skończy. Chociaż, z drugiej strony spędzenie tej nocy na zwykłym leżeniu, piciu wina i rozmowie do rana też wydawała się kuszącą propozycją. Seks to nie wszystko. A on zainteresował się panienką Herrington, polubił ją i, co najdziwniejsze, troszczył się o jej los. Po jednym spotkaniu? Co też się z nim działo? Gabriel uważnie wysłuchał słów Rachel zdając sobie sprawę, że te zarzuty, te argumenty nie miały kompletnie żadnego znaczenia. Nachylił się do dziewczyny i pocałował ją. Był to pocałunek krótki, ale wyrażający pewność siebie, pewność we własne słowa, namiętność - Rachel, to nie tytuły określają ludzi, ale to, co maja w głowie i w sercu. - powiedział do niej. Nie chciał się przymilać, po prostu powiedział co sądził. Człowiek właśnie tymi dwiema rzeczami powinien się kierować - sercem i umysłem. A jeśli jedno z drugim się kłóciło, to nie świadczyło to o niczym dobrym. - Ja jestem Gabriel Crew, ty jesteś Rachel Herrington. I nic poza tym. Żadnych tytułów, żadnego wywyższania się. Tylko tyle się liczy. - dodał, po czym upił wina. Taka była prawda i on w to wierzył. W końcu jego Emily też była kobietą "z ludu". I jakoś nigdy nie przejmował się tym, co ludzie powiedzą na taki mezalians społeczny. Gabriel, owszem, bywał brutalny, apodyktyczny i arogancki, ale przede wszystkim był człowiekiem. A człowiek jest zaprogramowany tak, by dla miłości zrobić wszystko, by przełamywać kolejne bariery, by samego siebie ulepszać. Co prawda, nie kochał Rachel, ale przecież ciężko byłoby obdarzyć kogoś takim uczuciem po jednym spotkaniu. Zresztą, czy byłby już gotowy na związek? Wątpliwe. Chociaż...może właśnie tego mu było trzeba? Postanowił zastanowić się nad tym kiedy indziej. Teraz ważne było to, że od kilku minut woda w wannie stygła. Dlatego też mężczyzna spojrzał na kobietę. - Wiesz, możemy porozmawiać też w wodzie, a nie stojąc obok niej. Kąpiel w chłodnej to nic przyjemnego. I zdecydowanie wolę ci towarzyszyć - powiedział do niej uśmiechając się lekko, po czym rozpiął swoją koszulę i odłożył ją gdzieś na bok. |
| | | Rachel Herrington Akrobatka
Liczba postów : 199 Join date : 11/06/2016
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach Wto Mar 05, 2019 4:22 pm | |
| Jeszcze będąc na zewnątrz tak bardzo żywo pragnęła gorącej kąpieli, by się rozgrzać po wszystkich niedogodnościach i wszystkie jej myśli krążyły wokół tego. Teraz chęć nie była już tak silna, nie wiedziała, czemu pozwalała wodzie stygnąć. Coś się stało, tylko do końca nie miała pewności, co. Powstrzymała odruch cofnięcia się, gdy mężczyzna do niej podszedł. Wahała się, ale zezwoliła na pocałunek. Właśnie tego się obawiała - biło od niego ciepło, które mogła czerpać bez końca. Ze stanu odrętwienia wyrwała cyrkówkę wzmianka o chłodnej wodzie. Właśnie! Nie po to tutaj przyszli, żeby brać zimną kąpiel! - Twoje słowa brzmią zbyt pięknie - powiedziała w końcu, zdejmując z siebie części ubrania. - Nie kłamiesz aby? Nie próbujesz skusić ładnymi zdaniami i brzękiem monet, byś robił ze mną co chciał? - Uniosła brew, stojąc przez chwilę niezasłonięta już przez nic. Nie sądziła, by miała rację, jednak coś nie chciało uwierzyć zupełnie Gabrielowi. Nauczyła się nie ufać od razu nieznajomym, nawet jeśli wdzięczna im jest za ratunek. Być może właśnie to ciągnęło blondynkę do arystokraty? Męskość i trwanie w przekonaniu, że kobietę trzeba zdobyć bynajmniej nie siłą. Zgrabnym ruchem przeskoczyła nad krawędzią wanny, by znaleźć się w środku. W jednej chwili żałowała, że zwlekała z tym aż tak długo. Uczucie przyjemności rozlało się po wszystkich członkach, zmuszając i skłaniając do relaksu. Poddała się mu, wzdychając głęboko w zadowoleniu. - Nie stój tak, tylko dołącz - zwróciła się do arystokraty w lekkim rozbawieniu. Przesunęła się, układając wygodniej i jednocześnie robiąc więcej miejsca, chociaż i tak było go wystarczająco dużo. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zajazd na obrzeżach | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|