|
|
Autor | Wiadomość |
---|
Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Lip 28, 2020 12:47 pm | |
| Z ogromną niechęcią wracała do tego pokoju, a rosła ona zaskakująco szybko z dnia na dzień. Wprawdzie tylko tutaj mogła odpoczywać, ale jaki był to odpoczynek, gdy ściany bezwzględnie przypominały każdą bolesną sytuację, jaką przyszło jej przeżyć. Już nawet łóżko miało w sobie coś odpychającego, zdecydowanie dalekiego od ulgi po przebytym dniu, zawierającym pełno przeciwności. Zatrzymała się we wnętrzu pomieszczenia, spoglądając zaraz na stojącego nieopodal Setha, który nie zamierzał najwidoczniej długo tu zabawić. Czego oczekiwała? Nie chcieli przecież wzbudzać większych podejrzeń, niż do tej pory, a jednak cicho liczyła na coś więcej. — Wierz mi, nie ma czego — odparowała, zapewniając tym samym, że absolutnie nic ciekawego go nie ominęło. Sięgając wstecz pamięcią, żadne z tamtych wydarzeń nie było warte wspomnianej zazdrości. Przynajmniej ona nie widziała tu odpowiadających ku temu okoliczności. — Tak, zapewne ma... Że co? — w ułamku sekundy zmieniła ton, rzucając mu zmieszane spojrzenie, które nie zapowiadało dawki czułości, jaką skłonna była przed sekundą go obdarzyć. — Śmiesz zarzucać mi nieprzydatność? Naprawdę? Seth... Nie chciałeś tego powiedzieć. Nie ty, który postanowił wyruszyć na bezowocną wycieczkę, zostawiając mnie w rękach tych niesympatycznych balsamistów — stwierdziła, pozwalając sobie na uśmiech pełen uroku. Mogło wydawać się, że dalej ma mu to za złe, lecz wyłącznie wzięła udział w pewnej grze, jakiej żniwiarz, może nawet nieświadomie, dał życie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Lip 28, 2020 5:22 pm | |
| Zamrugał z niedowierzaniem, nie spodziewając się takiego obrotu spraw. Nie był pewny, czy to miejsce tak na nich działało, wyzwalając w nich wszelakie negatywne emocje. Nie był tego pewny i nie miał czasu zastanawiać się dłużej, natychmiast przyjmując postawę obronną; krzyżując ręce na piersi, prostując się lekko. — Gdybym miał możliwość, bez zastanowienia postąpiłbym identycznie — zapewnił ją, nie czując z tego powodu żadnego poczucia winy. — Niepotrzebnie się spieszyłem. Być może dzień dłużej, a moja podróż przestałaby być "bezowocna" — stwierdził z przekąsem, nie rozumiejąc, dlaczego dziewczyna nawiązuje do rezultatu, który zważywszy na okoliczności przyniósł jej ulgę. — Z tego, co wiem, nie spotkała cię tam krzywda — stwierdził bezczelnie, jakby doskonale bawiła się pod jego nieobecność. — Zresztą, to nieistotne. Śmiało, powiedz mi, jak możesz mi się aktualnie przydać — rzucił jej wyzwanie, czekając aż zasypie go serią odkrywczych pomysłów. Choć był zły na dziewczynę, nie podnosił głosu, nie zbliżając się do niej, unikając bezpośredniej konfrontacji przez jej widoczny na pierwszy rzut oka stan. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Lip 28, 2020 5:23 pm | |
| Zamierzała go zatrzymać w ten sposób na dłużej, zyskać o wiele więcej jego uwagi, lecz nie przemyślała dobrze tego planu. Przewidywała też całkowicie inną odpowiedź, nie biorąc pod uwagę tej, która wpłynie na nią tak przygnębiająco. Spuściła wolno wzrok, jaki dotychczas utkwiony był w twarzy mężczyzny, a wraz z tym znikł uśmiech. — Czyli nieważne, jak bardzo bym się starała, nigdy nie dałabym rady przyjść ci z pomocą... — powiedziała cicho, wspominając marne próby wydostania się z szpitala, by wyruszyć za nim. Wychodziło na to, że rezultat zawsze byłby taki sam. Zawsze uciekłaby jej sprzed nosa, nie myśląc o niczym innym jak o zemście, zaś jej pozostawałoby czekanie, które nierzadko stałoby pod znakiem zapytania. Czy wiara rzeczywiście była najlepszym, co mogła zrobić w takich sytuacjach? — Zgadzam się — kompletnie odpuściła, rezygnując z dalszej, niewątpliwie ostrzejszej, wymiany zdań. — W tym stanie jestem kompletnie bezużyteczna. Przeszkadzałabym w najprostszych czynnościach — przyznawała mu raz po raz rację, w ogóle nie sięgając po uszczypliwą barwę głosu czy przepełnione wyrzutem spojrzenia. W końcu odwróciła się do niego plecami, nie wiedząc, jak wybrnąć z tej niezręcznej rozmowy, którą sama rozpoczęła. — Zrobiłeś, co w twojej mocy, by go odnaleźć. W pełni zasługujesz na odpoczynek — dodała niepewnie, bo szczerze nie chciała, aby sobie poszedł. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Lip 28, 2020 6:34 pm | |
| W ułamku chwili spuścił z tonu, rozplatając skrzyżowane ręce, by unieść je w geście, który spokojnie mogła uznać za próby powstrzymania własnego potoku słów. Natychmiast zrezygnował z utrzymywanego dystansu, wiedząc, że palnął głupotę. — Przepraszam — usiłował wtrącić, podchodząc do niej jak do spłoszonej sarny, gotowej w każdej chwili odskoczyć. — Nie to miałem na myśli. Choćbyś mi zawadzała, wolę cię mieć u swojego boku — wyznał, prostując swoje pierwsze słowa, które wypowiedział bez złych zamiarów, wkrótce pogłębiając je zwyczajną złośliwością w odpowiedzi na negatywną reakcję. — Lecz teraz... Nie możesz mi towarzyszyć nawet w podróży na byle drugi koniec zamczyska — wyjaśnił, zdradzając, że jego prośba o oszczędzanie się nie wynikała wyłącznie z poczucia marnotrawstwa zdolności wiedźmy. Zbliżył się do niej, usiłując się pogodzić. Nie zamykał za sobą drzwi, a więc każde zdanie, jakie opuściło jego usta wpasowywało się w naturalny, przytłumiony odgłos życia Inkwizycji. Zbliżył się równie cicho, kładąc dłoń na jej ramieniu. Chciał ją objąć, w porę spostrzegając się, że dostępne tereny na ciele dziewczyny znacznie się zawęziły — Gerard pozbawił go tej wspaniałej świątyni, na jakiej zwykł lądować w pierwszej kolejności. Bandaże oplatały również jej dekolt, a w trzymającej go przyzwoitości uniknął dotyku na piersiach dziewczyny,. Niewiele dalej spoczywały równie poranione żebra, którym nie dawali kolejnej szansy. Po krótkiej, lecz niepewnej podróży, ułożył dłonie na jej biodrach, głowę układając gdzieś na czubku jej głowy. — Wiem, że się nie zgadzamy w jego kwestii — powrócił do tematu kata, wiedząc, że nie będzie popierała jego wyboru. — Jednak to, co ci zrobił, jest niewybaczalne. I za nic nie zmienię zdania — po raz kolejny uświadomił ją, że nie zamierza mu odpuścić. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sro Lip 29, 2020 12:45 pm | |
| Nie ziściło się ani przewidywane trzaśnięcie drzwiami, ani przepełniona nerwami odpowiedź, która tak bardzo pasowała Sethowi. Otrzymała natomiast coś niespodziewanego, ale jakże upragnionego w tej chwili, gdy czuła się niesamowicie bezsilna. Choć jego słowa miały pozytywny wpływ, co zdecydowanie doceniała, to bliskość, jaką ją zaraz obdarzył, sprawiała, że czuła się o wiele spokojniej. Powstrzymała się przed gwałtowniejszym okazaniem buzujących uczuć, pamiętając o otwartych drzwiach. Jednak pomimo panującego ryzyka, ułożyła dłonie na jego dłoniach, przeciągając je śmiało na swój brzuch, czyli miejsce wolne od obrażeń. Objęcie nie zaliczało się do zjawiskowych, ale chociaż na tyle pozwalał jej stan i aktualne okoliczności. — Chciałam tylko mieć kogoś takiego, Seth... Nawet jeśli postępuje w zupełnie niewybaczalny sposób, jest częścią mojej rodziny, która pewnie nigdy nie miała szansy zaistnieć w komplecie — wyjaśniła, nadal posiadając niewiele informacji na temat związku Gerarda i Ophelii. — Ale po wszystkim, co zdążyło się wydarzyć... Może zwyczajnie nie zasługuje na coś takiego, jak bliscy ludzie. Wszyscy odchodzą z mojej winy, co jeżeli ty też... — przerwała, próbując pohamować kolejną porcję łez. — I jeszcze te nieszczęsne rany — mruknęła, wielce zdenerwowana z nowego, jak i starego problemu. — Musisz mi pomóc — oznajmiła stanowczo, zamierzając wygrać w tej nierównej bitwie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sro Lip 29, 2020 7:05 pm | |
| Choćby miał powtarzać się dziesiątki razy, zamierzał przekonać skazaną do swojego stanowiska, które nie stawiało Gerarda w pozycji człowieka godnego jakiegokolwiek uznania. Jednocześnie był zwolennikiem terapii szokowych, więc uznawał za rozsądne pozbyć się kata bez konsultacji z nią, dopiero później lecząc jej traumę. — To tylko słowa — rzucił dosadnie. — Nic niewarte nazwy. Co z tego, że łączą was więzy krwi, skoro nie łączy was nic więcej? To nie jest twoja rodzina — wpajał jej do głowy, sprawiając wrażenie zupełnie przekonanego prawdziwości swoich słów. Nie miał pewności, jak wyglądała ich relacja przed tym, jak wtargnął w ich życie. Co dzielili pomimo chorego systemu kar i jak blisko ze sobą byli. Wszelakie neutralne lub miłe akty, jeśli takowe miały miejsce, spychał do rangi okazjonalnych wydarzeń, świadom, że nic nie może usprawiedliwić brutalności kata. W rzeczywistości tak uważał. Był pewny, że gdyby z Leandrem lub Laurentem nie łączyła ich specjalna, ukształtowana przez lata więź, miałby ich za nic. Choć geny mówiły co innego, obnosił się ze swoim zdaniem, że rodzina jest kwestią wyboru. I tym zamierzał się z nią podzielić. — Ja mogę być twoją rodziną — zaproponował, po części zgadzając się na zbędne nazewnictwo, jeśli to miało ją uszczęśliwić. Przytulił ją odrobinę mocniej, podążając za gestami Yvette, lecz postępując o wiele ostrożniej niż zazwyczaj. — Możesz płakać — wypowiedział w końcu, nie udzielając jej przyzwolenia, a zwyczajnie zachęcając ją do upustu emocji, widząc, że jest na skraju. Był świadom, gdy jeszcze chwilę temu starała się zachowywać pozory, wiedząc, że nie są sami. Teraz jednak powrócili tutaj, do pomieszczenia, którego szczerze nienawidził, a które było ich ostoją; jedyną stałą w morzu zmiennych. — Będzie mi prościej, jeśli się zabliźnią... — stwierdził, niby podchodząc do tematu z dystansem, jakby pogodził się już z nowym zestawem obrażeń u Yvette. W rzeczywistości daleki był od zachowania spokoju, wiążąc z wycięciami na jej skórze gorącą wściekłość, żal i kompletną bezradność, jak nigdy świadomy, że zawiódł ją, gdy go potrzebowała. Tak jak dla Yvette ciężkim było przetrawienie wizji oszpeconego ciała, tak dla niego sam pomysł ujrzenia ich na własne oczy zdawał się znacznie ponad jego siły. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Czw Lip 30, 2020 2:38 pm | |
| Nie wiedziała, co myśleć o słowach Setha. Poniekąd przyznanie mu racji wydawało się prawidłowym krokiem, ale zaraz wszystko psuły jakiekolwiek wspomnienia o kacie, które o dziwo zawierały nie tylko złe momenty. Na przykład takie chwile jak te, gdy z prawdziwym zaintrygowaniem słuchała ciekawostek, jakimi zechciał się dzielić, poszerzając jej wiedzę na temat funkcjonowania świata, czy zwyczajne fakty o samym mieście. Może te skrawki człowieczeństwa wyglądały żałośnie na tle popełnionych potem czynów, lecz dla Yvette miało to znaczenie. Już samo przygarnięcie ich i pełnienie jako takiej opieki, gdzie naprawdę mogły trafić na kogoś totalnie bezlitosnego, jawiło się jako istotne w postrzeganiu go inaczej, niż reszta ludzi. Nie mogła przekonać się do tego, że krew nie ma znaczenia, a rodziną może zostać ktokolwiek. Dlatego też zareagowała zdziwieniem na jego propozycję, gdy jeszcze przed sekundą mówił o pustych słowach, jakimi określała Gerarda. — To faktycznie możliwe? — dopytała, planując wyciągnąć z niego więcej, skoro była ku temu wspaniała okazja. — Nie uznajesz takiego nazewnictwa, a mimo to jesteś skłonny zrobić to dla mnie? Być dla mnie... rodziną? Czy to wymaga podjęcia jakichś kroków? Ale nie możesz tego zrobić, przecież jestem wiedźmą... — urwała, kompletnie gubiąc się w natłoku informacji. Przez swój brak wiedzy, z najłatwiejszych rzeczy robiła arcytrudne zadanie, jakiemu nie idzie w żaden sposób sprostać. W międzyczasie natrafiła też na problem w określeniu ich relacji, tak bardzo dla niej niepojętej. — Nie mogę marnować czasu na łzy — skarciła się na głos, zważając typowo na osobę matki, jak i strażników niedaleko drzwi, mogących ruszyć w tą stronę, gdyby dotarł do nich nagły lament. — Chcę abyś mnie dotykał — zakomunikowała otwarcie, przechodząc prędko do wymaganych wyjaśnień po takim dosadnym wstępie. — Chyba nie zamierzasz trzymać się ode mnie z daleka na ten czas? Co prawda aktualnie nie wyglądam i nie czuję się dobrze, lecz porządny odpoczynek załatwi sprawę. Wtedy będziemy mogli zacząć od tego — przesunęła ich splecione dłonie w górę, odrobinę nachodząc na sławne żebra, wskazując tak początkowy cel podróży. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pią Lip 31, 2020 4:37 pm | |
| Obrócił ją łagodnie w swoją stronę, przy najmniejszym geście uważajac na jej poturbowane ciało, unikając możliwie mocno fizycznego kontaktu z jej tułowiem. Gdy znalazła się już przed nim, poprawił ręce na jej talii, nie odsuwając dziewczyny na odległość dłuższą niż zasięg jego dłoni. — Nie wiem — stwierdził pogodnie, nie będąc w stanie odmienić ich relacji w ułamku sekundy, by rzeczywiście poczuła różnice. Jak sądził, pogłębienie dzielącej ich więzi było procesem; nie chwilową przemianą. — Nie potrzebuję silić się na nazwanie tego, co jest pomiędzy nami, by wiedzieć, że jesteś mi bliska. Nie sądzę, by nawet najbardziej dopasowane słowo, potrafiło cokolwiek zmienić — mówił powoli, zastanawiając się nad sensem własnej wypowiedzi. — Gdybym musiał to zrobić, powiedziałbym, że jesteś moją... partnerką — ułamek sekundy szukał odpowiedniego określenia. — W tym świecie nie obdarzę cię swoim nazwiskiem. Nie wychowam z tobą dzieci. Wiem, że to, co mogę ci oddać jest niewystarczające — stwierdził, wiedząc, że mają różne podejścia na temat definicji ich szczęścia. Choć nie rozumiał potrzeby kategoryzowania i nazywanie spraw, które czuł bezpośrednio, dostrzegał, że Yvette miała inne potrzeby. — Jedyne, co mi pozostało, to obietnice, co w żadnym ze światów nie powinno być wystarczające — usiłował rozwiązać ich problem, w jednakowej chwili uświadamiając sobie, że żadne wyjście nie istnieje. — Zrobię jednak wiele, by cię uszczęśliwić — stwierdził, rzucając w przestrzeń kolejne ze zobowiązań. — Teraz? — upewnił się, gdy zaproponowała coś, czego w jednakowym stopniu się bał, jak i spodziewał. — To nie skończyło się dobrze ostatnim razem... Nie chcę cię spłoszyć — opierał się lekko, tworząc łagodny nacisk na ich dłoniach. Bał się w podobnym stopniu co ona, zupełnie nie wiedząc, czego może się spodziewać. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sob Sie 01, 2020 10:20 am | |
| Dzielił się z nią oczywistymi faktami, których wewnętrznie musiała być świadoma, a jednak oczekiwała, że usłyszy coś innego. Ale właściwie, co miałby powiedzieć, by poczuła się zadowolona? Przenigdy nie doświadczy zalet normalnego życia. Temat ucieczki w całości znikł, gdy została jej przedstawiona wizja czyhających wydarzeń za murami. Ona głupia myślała, że da radę przetrwać w tamtym świecie, zdając się na szczęście, jakie nierzadko prowadzi wprost w paszczę potwora. Inkwizycja to jedyne miejsce, gdzie mogła w miarę funkcjonować, aż do momentu nadejścia śmierci. Mimo tego wszystkiego, dobrze widziała, jak bardzo chciał podarować choćby chwile radości, które są na tyle osiągalne, aby nie ściągnąć niczyjej uwagi. — Przy tobie czasem zapominam o swojej pozycji i wyobrażam sobie nierealne scenariusze. Zapewne przez to zaśmiecam ci głowę tymi bezmyślnymi pytaniami — odparła z dość smutnym uśmiechem, lecz nie minęła dobra minuta, a przybrała pewniejszą barwę głosu. — Nie mam prawa wymagać więcej, ale coraz bardziej chcę to robić. Przeczuwam, że nie będziesz zadowolony. Być może doprowadzę tym zachowaniem do niewyobrażalnych kłótni, jednak... — zamilkła na moment, dokładnie układając odpowiedź płynącą prosto z serca. — Chcę wierzyć, że pewnego dnia świat się dla nas odmieni. Nie poddam się — zadeklarowała, wbijając w niego zaskakująco pozytywne spojrzenie. Blizny były niewątpliwym problemem. Czuła blisko jego dłonie, lekko ściskające materiał bluzki, przez co serce ciut przyśpieszyło. Co by się nie działo, zamierzała pozostać w miejscu, panując nad sobą. — Choć pragnę zacząć terapię możliwie szybko, teraz nic temu nie sprzyja — zwróciła uwagę na otwarte drzwi, uniemożliwiające od groma czynów. W zasadzie nie tylko drzwi były przeszkodą, zaś całe towarzystwo wokół nich. — Zdecydowanie potrzebujemy prywatności — mruknęła z wyrzutem, lecz dalej trwała w tej samej pozycji i nie puściła rąk Setha. Postąpiła wręcz przeciwnie, pozbywając się jakiegokolwiek dystansu. — Coś długo zmieniasz te bandaże — zadrwiła z kłamstwa rzuconego strażnikom, spoglądając na niego zaczepnie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sie 02, 2020 6:12 pm | |
| Zamilknął, gdy nie był w stanie oddać jej szczerej odpowiedzi. „Świat się odmieni”, mówiła. Czy aby na pewno tego pragnął? Czy nie odpowiadała mu ta rażąca niesprawiedliwość, przez którą miał pracę i cel, do którego dążył? Choć potrafił ocenić, co jest złe, nie potrafił z tego zrezygnować. Chciał mieć wszystko na raz, nie musząc wybierać, nawet jeśli te dwie ścieżki wyboru podążały w przeciwnych kierunkach, nie splatając się ze sobą nigdy więcej. Obwiniał się o to, jednocześnie, jak nikt inny, potrafiąc zabić w sobie poczucie winy, zastępując je emocjami pochodzącymi z bieżących wydarzeń. Miał czas. Nie chciał decydować teraz, widząc, jak zmieniła się jego postawa od początku ich znajomości i wierząc, że w przyszłości będzie lepszą wersją siebie. — Wiem, że nie znosisz, gdy się w ciebie wątpi, lecz... Zmiana praw świata to ambitne zadanie jak dla jednej osoby, nie uważasz? — starał się uśmiechnąć, nie zamierzając oczywiście kwestionować jej szczęścia, nieraz doświadczając, że to działa na nią jedynie motywująco. — Niemniej, trzymam za słowo. Może wspomogę cię w miarę możliwości... — stwierdził nieco teatralnie, nie obiecując niczego, podchodząc do tematu z niemałym dystansem. Przeniósł spojrzenie na drzwi, po raz kolejny uświadamiając sobie, jak bardzo nienawidzi tego miejsca. Zatrzymał dłonie, nie posuwając się dalej, co wynikało wyłącznie z jego obaw. — Nie jestem pielęgniarką, mam dwie lewe ręce do opatrunków — fuknął, przyjmując podaną strażnikom wersję jako tę jedynie prawdziwą. — To co im zajęłoby chwilę, mi może zająć resztę dnia, prawda? — usprawiedliwiał się, choć założył dość optymistyczną opcję, zważywszy na pracę, wobec której wciąż był zobowiązany. — Chyba mnie nie wyganiasz? — zapytał w końcu niemal poważnie, wędrując dłońmi na jej plecy, jednak wciąż pod linią żeber. — Niedługo będę musiał zniknąć na parę dni... Miałem nadzieję, że mi potowarzyszysz, lecz widzę, że to niemożliwe — poinformował ją smutno, woląc, by wiedziała. Był to jeden z powodów, dla którego chciał przyspieszyć jej proces dochodzenia do siebie. Seth mógł poczekać, jego praca niekoniecznie. Korzystał więc z ostatnich chwil przed kolejną z serii krótkich rozłąk. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Sie 03, 2020 12:54 pm | |
| Dopiero w tej sekundzie przypomniała sobie o kluczowej odmowie, jaką od niego uzyskała, gdy śmiało mówiła niegdyś o ucieczce. Nie wątpiła w to, że nawet w tej chwili udzieliłby jednakowej odpowiedzi, nie zważając na ich wciąż pogłębiającą się relację, ale aktualnie jego słowa brzmiały całkiem satysfakcjonująco. — Czyżbyś chciał powiedzieć, że za ambitne jak dla mnie? — drążyła, jednak teraz przemawiała za tym zwykła chęć podroczenia się, niż wyciągnięcie na wierzch skrywanych przed nią myśli. — Może? Takie słowo nie powinno u ciebie istnieć, mój najdroższy — zakpiła nieco, na razie porzucając poważny temat. Zaśmiała się zaraz cicho, przyjmując kiwnięciem głowy prędkie wyjaśnienia. — Będziesz jeszcze miał szansę potrenować — zapewniła, wiedząc o długim okresie gojenia się odniesionych obrażeń. Jeśli chodziło o rany i blizny, to zawsze miała duże obawy. Teraz też tak było, ale naiwnie liczyła, że wszystko powoli się ułoży, a pierwszy krok w walce ze starym strachem, okaże się istnym wybawieniem, na które czekała zdecydowanie za długo. Czując zmianę miejsca jego dłoni, postanowiła skopiować ten czyn, równocześnie dociskając się do ciała żniwiarza. Choć drzwi dalej były otwarte, pozwoliła sobie na ryzyko. — Ależ skąd! Dla mnie możesz zostać i na noc, lecz jestem wręcz pewna, że reszta nie byłaby tym zachwycona — spostrzegła, nie kryjąc entuzjazmu na ten głupi pomysł. — Nie zdążyłam się dobrze tobą nacieszyć, a ty znów mnie opuszczasz? — spytała markotnie, nieustępliwie wbijając w niego spojrzenie. — Zawsze jest szansa, że jutro przestanie mnie wszystko boleć i nie będzie żadnych przeciwwskazań, abym ci towarzyszyła. W najgorszym przypadku będę cię trochę spowalniać, lecz pozwól mi... — starała się go przekonać, nie chcąc tu zostać. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Czw Sie 06, 2020 6:04 pm | |
| Zastanawiał się przez dłuższy czas, rozważając prośbę dziewczyny. W pewnym momencie uznał ją za możliwą do zrealizowania, zwłaszcza, że misja, którą przypadło mu wykonać nie należała do przesadnie wymagających ani niebezpiecznych. Największą trudnością nieplanowanej wyprawy była wyłącznie wielogodzinna podróż wraz z towarzyszącymi jej niewygodami. Do wczorajszego południa zdawała się być idealna, by mogli spędzić razem odrobinę czasu, nie martwiąc się o obce spojrzenia inkwizytorów. Po chwili jednak przypomniał sobie jej o wczorajszym stanie oraz mdleniu spowodowanym większym wysiłkiem. Nie mógł jej narażać. Nawet jeśli miała szczęście, setka ran na jej ciele nie pozostanie nań bez echa. Każdy wysiłek musiał być dla niej torturą, a on nie miał umiejętności, jak jej w tym ulżyć. — To wykluczone — stwierdził twardym, zdecydowanym głosem. — Wczoraj leciałaś mi przez ręce, a dziś jesteś gotowa na podróż w nieznane? — uprościł, sprawiając wrażenie, jakby już podjął decyzję. Choć pokój bliźniaczek, a aktualnie tylko jednej z nich, zajmował w rankingu żniwiarza iście podłą pozycję, wciąż było to miejsce, w którym mógł bezpiecznie odstawić Yvette, w pewności, że będzie tu sama, bez towarzystwa zdolnych do wszystkiego inkwizytorów. I tego się trzymał. Życie dziewczyny było mu ważniejsze od jej komfortu. Tutaj na niego czekała. Nawet jeśli nie miała innego wyboru. — Wrócę, nim się spostrzeżesz — dodał już łagodniej, powtarzając swoją stałą kwestię przed ich rozłąką. Oczywiście, że kilka dni nie miało prawa pozostać niezauważonymi - pozostało mu jednak żywić nadzieję, że miną one w znośnym tempie. — Do tego czasu oddaj się swojemu postanowieniu zmiany świata. A ja obiecuję, że następnym razem zabiorę cię ze sobą — szepnął. Ucałował ją niewinnie w policzek, by powolnym ruchem odnaleźć jej usta. Nawet nie zerknął w stronę otwartych drzwi, nie słysząc za nimi żadnych zmian, czy dochodzących kroków. Zajął sobą jej uwagę, w końcu układając dłonie tam, gdzie dokładnie zmierzały - na żebrach dziewczyny. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pią Sie 07, 2020 2:21 pm | |
| Do ostatniej chwili miała nadzieję, że zdoła go magicznie przekonać i razem wyruszą na zapowiedzianą misję. Poniekąd była przygotowana, by znieść nieunikniony ból, jaki wiązał się z nadchodzącą podróżą, lecz wtem dobiegł ją nieugięty ton Setha, absolutnie niezgadzającego się na taki pomysł. — Nie byłoby tak źle — skomentowała jedynie, jakby mając pewne zdanie o swej wytrzymałości. W rzeczywistości wiedziała, że miał rację. Rozłąki były czymś normalnym w ich przypadku, a jednak każdą następną znosiła coraz gorzej. Gdyby tylko istniała taka możliwość, nie odstępowałaby go ani na krok. I nie chodziło tu o brak zaufania, o którym miała zaszczyt gawędzić w szpitalu z Leo. Tym bardziej, że raczej nie spotkałaby się ze sprzeciwem ze strony Setha. Tak przynajmniej sądziła. Pokiwała smutno głową, świadoma, że upieranie się przy swoim wywoła zbędną kłótnię i być może realnie potwierdzi jego przypuszczenia, jeśli w jakikolwiek sposób zdołałaby osiągnąć cel ciągłym marudzeniem. Pozostawało cierpliwie czekać, pozwalając ranom na gojenie się w spokoju, aby ponownie wyruszać z nim poza zamek. Jak mały całus w policzek przyjęła z uśmiechem, bez większego rozemocjonowania, tak drugi ładnie rozruszał jej serce oraz zamącił w głowie na tyle, że straciła wszelką czujność. Liczyli się tylko oni, nic innego nie miało teraz znaczenia. Kompletnie zatraciła się w tym jednym pocałunku, przymykając powieki i nie zauważając czegoś, na co normalnie od razu miała określoną reakcję. Zamarła w całkowitym bezruchu, zaciskając mocno dłonie na koszuli żniwiarza, gdy w końcu połapała się, gdzie jest dotykana. — Twoje dłonie... — wyszeptała wprost w jego usta, zaczynając momentalnie drżeć. — To niezwykle niesprawiedliwe — oceniła słabowitym tonem taktykę, jaką zastosował. Sama chciała pozbyć się lęku w ekspresowym tempie, ale nie spodziewała się, że pragnienie wyrwania się i ucieczki będzie dalej tak samo wielkie. Poświęcała dostępną siłę, zmuszając się do stania w miejscu. Gołym okiem było widać walkę ze strachem z dawnych lat. Nie wiedząc na czym innym może się skupić, by obniżyć wzrastającą raz po raz panikę, wykorzystała bliskość ust Setha, składając na nich żarliwy pocałunek. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sie 11, 2020 6:22 pm | |
| Przyjął z ulgą jej pogodzenie z odmową. Musiał ze wstydem przyznać, że poczuł się lepiej, wiedząc, że ma w jej oczach tyle autorytetu, by nie mogła z nim dyskutować chociaż w tej kwestii. Wyprostował się dumnie, jakby chciał jedynie podkreślić, że wymiana zdań została zakończona w tym punkcie, w który on podjął decyzję. Wolał przewodzić, niezależnie od sytuacji, w jakiej się znalazł. Wolał wyznaczać jej kierunek, wolał być przygotowany na kolejne z wrażeń, które chłonął. Dlatego zdecydował się na tak drastyczny dla dziewczyny krok, nie okazując ani chwili zwątpienia. Czuł na sobie jej dłonie, poddając im się stopniowo, lecz nie pozwalając na zupełną kontrolę jego ruchów. Nie zmienił nacisku na skórze dziewczyny, ani tez nie przestał poruszać się łagodnie w górze, własnymi rękoma zajmując możliwie dużo powierzchni zabliźnionych ran. — Moje dłonie — powtórzył za nią z rozbawieniem, odsuwając twarz na nic nieznaczące cale, by móc ocenić spustoszenia, jakich dokonał. — Dotykam cię. Ziemia pod nami się nie zawaliła. Świat nadal kręci się wokół Słońca. To blizny. Wyleczone lata temu rany, o których możesz już zapomnieć. Które nie powinny cię już boleć... — szepnął. Wspomniał, jak dziewczyna odskoczyła od niego ostatnim razem, jakby zadane nacięcia wciąż były żywe i świeże. Wzmocnił dotyk na tyle, by móc ująć ją szeroko rozwartymi palcami, unosząc ja minimalnie nad podłogą, tym lekkim naciskiem zabierając jednocześnie powietrze z jej płuc. Usta przeniósł na jej czoło, składając nań pocałunek z niespotykaną u sobie uwagą i łagodnością. — Nie zrobiłaś niczego złego. To już się nie powtórzy... — mógł przysiąc, zamierzając strzec jej, gotów przyjąć na siebie każdą z czekających ją boleści. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sro Sie 12, 2020 2:03 pm | |
| Im dłużej Seth przeciągał kontakt z dotychczas bronionym terenem na ciele, tym jej stan nieco ulegał pogorszeniu. Nie tylko drżenie świadczyło o tej nagłej zmianie, a również przyśpieszony oddech i pot, jaki delikatnie pokrył skórę. Była wręcz przerażona, choć dobrze wiedziała, kto stoi za zakłóceniem spokoju. To nikt obcy, nikt, kto chciałby zrobić jej jakąś krzywdę, a jednak musiała uciszać głos, który kazał wyrwać się ze stale pożądanych objęć. — N-Nawet jeśli taka jest prawda... Ciężko pozbyć się tego bolesnego uczucia, gdy przejeżdżasz palcami po tych miejscach... — mówiła z trudem, łapiąc oddech po każdym wypowiedzianym zdaniu. Uniesiona ciut nad ziemią, wpatrywała się dzielnie w jego oczy, aż nadszedł pocałunek. Wraz z nim przybyły słowa, które całkowicie przełamały pozory twardej postawy, jaką starała się obnosić. Z powrotem prędko wylądowała na nogach, chwytając mocno dłońmi dłonie mężczyzny, powstrzymując go w ten sposób przed dalszym działaniem. — Już wystarczy — rzekła przez łzy. — Nie dam rady więcej — oznajmiła zaraz, lecz wciąż silnie trzymała jego ręce, jakby już nigdy nie chciała ich puścić. Pragnęła wyznać mu tu i teraz, jak bardzo wdzięczna jest losowi za to, że koniec końców splótł ich ścieżki, ale ostatecznie wyraziła swe całe uwielbienie w dwóch słowach: — Kocham cię — wyszeptała, dziękując mu za wszystko właśnie w taki sposób. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Czw Sie 13, 2020 9:04 pm | |
| Opuścił ją łagodnie na ziemi, asekurując do ostatniej chwili. Nie naciskał więcej, choć w jego oczach szli we właściwym kierunku, docierając do nieosiągalnych wcześniej zmian. Uśmiechnął się przebiegle, słysząc jej wyznanie. — Wiem — odparł zuchwale, jakby był doskonale świadom łączącej ich więzi. Zachowywał pewność siebie, pomimo że jednakowa informacja jeszcze dwie doby temu niemal zwaliła go z nóg. Obniżył dłonie do bezpiecznej wysokości na talii dziewczyny. Rozumiał jej irracjonalny ból, pomimo że nie miał on logicznego wyjaśnienia. Zdawał sobie sprawę, że zadane Yvette rany nie ograniczają się wyłącznie do cięć na jej skórze. Najgłębsze z nich, te które nie sposób było pozbyć się za sprawą czasu, pozostawały w odmętach jej umysłu. — Obiecuję ci, że jeszcze będziesz się z tego śmiała. I nie zauważysz, gdy moje ręce tam trafią. Nawet jeśli nie będę sięgał się podstępu... — Seth zmrużył oczy, przyglądając się z bliska jej twarzy. Na ułamek sekundy mógłby zapomnieć, gdzie się znajdują i w jakim świecie żyją. — Jesteś bardzo dzielna — pochwalił ją, chcąc nagrodzić za krok ku lepszej przyszłości. Opuścił ręce w zgodzie z ruchem jej dłoni, obejmując ją, łącząc ręce na plecach dziewczyny. — I... Muszę cię przeprosić. Być może... Zareagowałem zbyt gwałtownie. Nie mam pojęcia, co was łączy. Nigdy cię o to nie zapytałem. Spędziłaś z nim całe lata. Założyłem wersję, która była mi wygodniejsza — niejasno przedstawił kilka z faktów, które trapiły go, gdy emocje związane z Gerardem zdążyły już opaść. Był świadom, że jak zwykle przełożył działanie ponad zastanowienie się, czy postępuje właściwie. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pią Sie 14, 2020 11:05 am | |
| Naprawdę starała się wierzyć, że pewnego dnia te słowa staną się realne. Tylko on będzie tym, który zwycięży w tej bitwie, doszczętnie niszcząc trapiący ją od lat problem. Nie ma mowy o porażce, choć droga przed nimi jest niesamowicie wyboista. — Ufam, że tak się stanie — odparła z lekkim uśmiechem, wycierając jedną ręką policzki i oczy. Pochwała, jaką niespodziewanie otrzymała, sprawiła, że od razu poczuła się o wiele lepiej. Najwidoczniej zrobiła coś dobrego, nawet jeśli kosztowało ją to sporo sił. Sam Seth docenił w miarę opanowane zachowanie, więc dzisiejsze doświadczenie postrzegała w świetle czegoś, co należało zrobić już jakiś czas wcześniej. Gdy wycofał swe dłonie, niepokojące objawy zanikały, przywracając Yvette utracony spokój. — Co dokładnie podejrzewałeś? Zaraz, czyżbyś myślał, że Gerard i ja... — przez moment próbowała wyciągnąć logiczne wnioski, lecz zamiast tego, jej głowę prędko odwiedziły grzeszne myśli, wskazujące na jedną rzecz. — Seth! Nic takiego przenigdy nie miało miejsca! — zapewniła, nie kryjąc ogromnego zakłopotania. Z nieopisanym wstydem wspominała skargę, którą wniosła dawno temu na Gerarda. Od niej wszystko się zaczęło. Zwykłą czynność odebrała jako atak, przekraczający jakiekolwiek moralne granice, co teraz wydawało się nieznośnie głupie. Przez namowy Yvonne nabawiła się ilości zażenowania wystarczającej na całe życie, ale też dzięki temu miała okazję znów spotkać Setha. — Chciałam widzieć w nim od początku kogoś na wzór ojca, takiego z prawdziwego zdarzenia. Wiesz, o co mi chodzi. Wszystkie te dzieci na mieście... — urwała, najwyraźniej nie zamierzając kontynuować szczegółowego opisu swoich pragnień i uczuć. — Ku mojemu zdziwieniu, nie myliłam się ani trochę. Rozmowa, która zaistniała podczas tego spotkania, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Jeszcze tam, na placu, dosadnie zaznaczył podobieństwo do mojej matki — tłumaczyła chaotycznie, kładąc dłonie na jego torsie. — Nie oszukał mnie — zaznaczyła, zawzięcie przekonana. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Sie 17, 2020 8:55 am | |
| Spojrzał na nią z udawanym powątpiewaniem, a kącik jego warg mimowolnie poruszył się ku górze. Odplatając palce zza jej pleców, samymi opuszkami palców, puknął łagodnie czoło dziewczyny, jakby chciał zorientować się, czy nie doświadczy rozlegającego dźwięku echa. — Te durne powieści zdążyły już rzucić ci się na mózg. Widzisz romans tam, gdzie ja nie pomyślałbym, aby zacząć go szukać — sprostował. Nie uważał romantycznej formy więzi za najbliższą, jaką może doświadczyć para ludzi. Choć nieraz wątpił w gust Yvette, nigdy nie podejrzewałby jej o zauroczenie Gerardem. Na samo wspomnienie kata zdało mu się to zwyczajne niemożliwe i niesmaczne. — Jesteś prawdziwie niepoprawna. Gorsza ode mnie — zaznaczył wyraźnie, nie oszczędzając jej i nie dbając o to, że w ten sposób może pogłębić jej zawstydzenie. — Ja nie miałem niczego zdrożnego na myśli. Po prostu... — zwątpił, w końcu przechodząc do właściwego wyjaśnienia swoich odczuć. — Pojawiłem się w waszym życiu, ignorując całe lata, spędzone przez was razem, zakładając, że nienawidzisz go tak samo, jak wszystkie wiedźmy, które miały pecha na niego trafić — starał się wyjaśnić swój punkt widzenia, sięgając do swoich pokładów cierpliwości, by przemawiać spokojnie i w sposób przemyślany. — Nie znam historii, które łączyły was wcześniej. Nie wiem, co razem przeżyliście... — spojrzał na nią pytająco, opuszczając wyciągniętą rękę. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Sie 17, 2020 2:58 pm | |
| — Gorsza?! — zareagowała niemal natychmiast oburzeniem i szokiem, popadając w jeszcze głębszą otchłań kompromitacji. Czy faktycznie była jedną osobą, która pomyślała o czymś tak niezmiernie nieprzyzwoitym? Jego zachowanie na to wskazywało, co tylko dobijało Yvette. Nie sądziła, aby uwierzył w słabą próbę zamienienia tego w żart, więc postanowiła twardo przemilczeć niezręczne słowa, rzucone jako pierwsze, jakie przyszły jej do głowy. Poruszony temat był na tyle ciężki, że jedynym rozsądnym wyjściem wydawało jej się niezgrabne ucięcie rozmowy, ratujące przed zagłębianiem się w zupełnie niezrozumiałe decyzje i uczucia. Z drugiej strony nie mogła wiecznie uciekać, nie przed nim, skoro sam poniekąd otwierał księgi przeszłości, pozwalając jej wiedzieć więcej. — Ja... Nie potrafię wytłumaczyć, czemu nie darzę go absolutną nienawiścią — zaczęła niepewnie, oczyma wyobraźni widząc gniew, łapiący Setha po takim wyznaniu. — Nie ominęło cię wiele, ale były wyjątkowe momenty, które pokazują Gerarda od nieco znośniejszej strony. Doskonale wiem, jak to niedorzecznie brzmi, uwierz, lecz tak jest — zmierzała małymi kroczkami do wcale nieprzemyślanych wyjaśnień, szczerze obawiając się jego reakcji. — Powinnam czuć do siebie istne obrzydzenie po niezliczonych policzkach, słowach oraz bliznach, które sprezentował mi z uśmiechem na twarzy. A jednak w mojej pamięci wciąż istnieją chwile, podczas których wykazywał się dosyć normalnym zachowaniem. Weźmy na przykład jego opowieści, gdy był kompletnie pijany. Uwielbiałam ich słuchać, mówił o tylu przeróżnych rzeczach, pozwalając mi nieco pojąć ten świat. — rzuciła, myśląc szybko nad kolejną zaletą kata. — A Yvonne? Nie raz wyciągał ją z tarapatów, kiedy ja nie byłam w stanie pomóc. Przecież był człowiekiem zdolnym do zabicia jej, bez względu na idące za tym konsekwencje. Jestem pewna, że opiekował się nami na swój dziwny sposób — objaśniła. Widać było po niej, że nie żartuje. Mocno wierzyła w wypowiadane słowa, uparcie nie przyjmując do wiadomości ogólnego zła, jakie podobno rozsiewał Gerard. — Ponadto, interesował się mną. Wreszcie nie byłam zawadzającym śmieciem. Nawet kupował mi książki, co prawda w ramach nagrody za dobre sprawowanie, ale nie wybierał byle czego, by mnie wyłącznie uciszyć — rzekła mniej śmiało, przerażająco wstydząc się za odczuwaną radość. — Nie miałam nic złego na myśli... — mruknęła, uciekając gdzieś wzrokiem. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sie 18, 2020 12:29 pm | |
| Odsunął się łagodnie, gdyż temat nie sprzyjał nadmiernej bliskości. Łagodnie rozłączył ręce, przesuwając je po przedramionach dziewczyny, aż do jej dłoni, ściskając je po raz ostatni i puszczając wolno. Wyprostował się i odsunął na nieznaczną odległość, by móc swobodnie na nią spojrzeć. — Rozumiem. Jeśli tak... Nie był najgorszym opiekunem, na jakiego mogłaś trafić. Masz prawo czuć do niego resztki sympatii, lecz wciąż - fakt, który równie dobrze, mógł wymyślić na poczekaniu, niczego nie zmienia — sprowadził temat to jednego, dodatkowo posądzając Gerarda o kłamstwo, w celu ratowania własnej skóry. Głosił swoje teorie dalej: — Nigdy nie czułem się zobowiązany wobec ludzi, których zmuszony jestem nazywać rodziną, bo większość z nich w żaden sposób nie zasłużyła sobie na moje uznanie. Nie garnę się do pomocy, przez wzgląd na niewidoczne dla mnie powiązania. Każdy dureń potrafi zmajstrować sobie dziecko, nie myśląc o przyszłości — wypowiedział z pogardą, choć chwilę później ukradkiem przełknął ślinę, zastanawiając się, ile wspólnego ma z podludźmi, o których teraz głosił. — O wiele bardziej wymagającym zadaniem jest wychowanie. A mimo wszystko, Gerard wciąż pozostawiał w tej kwestii wiele do życzenia. Nawet jeśli cię doceniał i zasypywał opowieściami — upierał się przy swoim. — Dobrze? — zapytał jeszcze, jakby chciał od Yvette potwierdzenia, że przyswoiła wszelakie nowe wiadomości. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sie 18, 2020 11:10 pm | |
| Pierwszą reakcją, gdy postanowił się odsunąć, była delikatna próba zatrzymania go przy sobie. Jednak prędko dotarło do niej, że drobny dystans między nimi jest wskazany, zważając na zaistniały temat, który dla obojga nie był łatwy. Opuściła więc ręce, obserwując go bez przerwy. Seth dalej uważał, że kat zwyczajnie skłamał, nie zaprzątając sobie głowy takimi sprawami, z czym miała prawdziwą chęć się sprzeczać. Według niej musiało istnieć coś więcej, niż pospolity fałsz, który zapewne wszyscy wokół mieli opanowany do perfekcji. Znacznie bardziej zaniepokoiła ją kolejna wypowiedź, za dobrze wpasowująca się przesłaniem w historię Leandra, jaką mogła słyszeć w szpitalu. Na usta Yvette cisnęło się pytanie, masa pytań, jednak nie odważyła się na chwilę obecną odezwać choćby słowem o przeszłych wydarzeniach. Nie miała pewności, jak Seth to odbierze, a w grę wchodził również stan Leo, który nie sprzyjał odwiedzinom rozdrażnionego brata. — Dobrze — odparła, odpuszczając mu dalsze minuty krążące wokół osoby kata. — Na pewno nie chcesz zostać ze mną na dłużej? Jak sam mówiłeś, możesz mieć spore problemy ze zmianą bandaży — zagaiła niewinnie, łamiąc dystans na nowo i śmiało chwytając jego dłonie. — Jestem gotowa bardziej utrudnić to zadanie... — wyszeptała, proponując niespodziewanie coś, co niewątpliwie w tym momencie było ponad jej siły. Starała się jakoś odegnać następną rozłąkę, która niechybnie zbliżała się wielkimi krokami. Nie chciała się z tym za nic pogodzić. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sro Sie 19, 2020 12:34 pm | |
| Każdy rodzaj rozstania ich spotkania, które poprzedzała przymusowa rozłąka, uważał za nieprawidłowy. Nie potrafił tego zrobić jak należało. Nie chciał jej opuszczać, lecz czas naglił. Skoro więc zakończyli temat w całkiem pokojowej atmosferze, uznał to za dobry moment, aby nie wystawiać cierpliwości strażników na próbę. — Powinienem wracać — odparł niepewnie, mimo że doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Odwzajemnił uścisk dłoni, przeciągając chwilę o nieznaczne sekundy. Nie istniały odpowiednie momenty rozstań, zwłaszcza gdy wyraźnie go potrzebowała, a zeszłe wydarzenia dostarczyły im wrażeń na najbliższe tygodnie. Postanowił się jednak nie wahać, odsuwając się w końcu i wyraźnie zbierając do wyjścia. — Będę wolny wieczorem. Wtedy odprowadzę cię do szpitala na prawdziwą zmianę bandaży — zaoferował spotkanie jeszcze dziś, osobiście nie zamierzając podejmować się tego trudnego przedsięwzięcia. Ucałował lekko jej czoło, nie naruszając więcej jej przestrzeni osobistej, nie chcąc narażać i tak poturbowanego ciała Yvette. Ruszył w stronę drzwi, tylko raz oglądając się przez ramię, mówiąc: — Widzimy się wkrótce. — Seth machnął ręką, zostawiając ją samą.
/zt |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|