|
|
Autor | Wiadomość |
---|
Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sty 05, 2020 2:14 pm | |
| Doceniała chęć poprawy, mimo widocznego trudu, z jakim przyszło mu wypowiedzieć tę kwestię. Przypuszczała, że żadne wspólne wyjście nie odniosłoby sukcesu, bo zwyczajnie ta dwójka pogryzłaby się już przy planowaniu. Rozdzielenie ich byłoby większym wyzwaniem, niż błaganie Gerarda o wstrzymanie się przed kolejną karą. Jednym słowem, niektóre połączenia są nierealne. - Zabrałeś mi rolę, pokojóweczko - zaśmiała się krótko, nie mogąc zapanować nad uniesionymi w górę kącikami ust. Widok sprzątającego Setha stał się nowym celem dziewczyny, którego za nic nie mogła pominąć. Ciekawe, czy ma specjalny fartuszek do wykonywania tej ciężkiej pracy. - Razem skończymy w mgnieniu oka, o ile nic mnie nie rozproszy... - rzekła, przewidując ponowne spotkanie Alberta, mogące wsadzić ją do lochu na znacznie dłużej. Wciąż nie pojmowała, jakim cudem stan Setha uległ takiemu pogorszeniu. Wycieńczenie bijące od niego zapewne przewyższało samopoczucie Yv, a przecież to ona siedziała w ciemnej klitce, wysłuchując nieustannie melodii utworzonej z wrzasków torturowanych tam wiedźm. Nawet nie drgnęła, gdy poczuła na ramieniu ciężar jego głowy. Próbowała odszyfrować przesłanie ukryte w tym geście, co było wyjątkowo nieklarowne. W rezultacie zrzuciła to na całkowity brak sił, przypominając sobie wtenczas zapewnienia Setha o nieudanych próbach ratunku. Nie siedział z założonymi rękami. Pragnął zatrzymać wydany wyrok, choć nie miał takiej władzy... Nie potrafiła tego dokładnie wyjaśnić, lecz pierwszy raz czuła dobitną szczerość w usłyszanym głosie żniwiarza, bez najmniejszego cienia kłamstwa. Znalazł się w końcu ktoś, kto nie pozostawiał wszystkiego w rękach szczęścia. Przytknęła swoją głowę do jego, wysłuchując uważnie padających słów, wyraźnie ukazujących krążące w nim cierpienie. Jedną dłonią gładziła czarne włosy, zaś drugą ulokowała na karku mężczyzny, wprawiając w delikatny ruch palce na skórze. - Pomimo doprowadzenia do tego, chciałeś mnie uratować... Nikt by tego dla mnie nie zrobił, wiesz? Zresztą, nie zawracaliby sobie głowy - odparła szeptem, przymykając powieki. Powątpiewała, czy sama Yvonne próbowałaby zatrzymać nadchodzące zagrożenie w kierunku siostry. Ze swoim pechem wolałaby się skryć, chcąc uniknąć rykoszetu, być może śmiertelnego dla niej. - Nie powinieneś się tak odsłaniać. Nie pamiętasz? Jestem taka sama jak wszystkie. - Wspomnienie słów balsamisty odrobinę ją aktualnie bawiło, chociaż podczas tamtej akcji była gotowa pokazać mu, kto w tym gabinecie zasługuje na większe potępienie.
|
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sty 05, 2020 3:16 pm | |
| Początkowo wykonał coś na wzór uśmiechu, nie widząc innego rozwiązania niż żarty z nowej fuchy, choć zadanie zwyczajnie uwłaczało żniwiarzowi. Prędko jednak resztki oznak radości spełzły z jego twarzy, gdy zrozumiał, co ma na myśli Yvette. Spoważniał, odsuwając się, by móc patrzeć dziewczynie prosto w oczy. — To był jednorazowy wyskok. Już nigdy tego nie powtórzysz — oznajmił jej twardo, pomimo głębokiego zmęczenia, jakie na nim ciążyło. — Dziwiono się, dlaczego nie skazano cię na śmierć po ataku na balsamistę. Inkwizycja nie potrzebuje nieposłusznych skazanych. Twoje szczęście posłało cię na tortury, jakkolwiek tragicznie by to nie brzmiało — mówił, czując niepokój, jako że to wcale nie miał być koniec. Nie sądził, by mógł przeżyć jeszcze raz to samo. — Leo twierdzi, że to moja wina, gdy sam zareagowałem jak zwierze. Pokazałem ci możliwie wiele złych przykładów... Przemoc może rozwiązać twoje problemy na powierzchni, gdzie nie jesteś od początku na straconej pozycji — stwierdził, choć nie czuł się odpowiedzialny za moralizowanie skazanej. — Jeśli chcesz, wyżywaj się na mnie. Ciskaj we mnie czymkolwiek, wymyślaj nowe przydomki... Będę winił wyłącznie siebie, jeśli się nie obronię. Ale do kiedy nie przysięgniesz mi, że nie będziesz posłuszna wobec innych, nie opuścisz tego pokoju — powiedział z powagą. Wolał trzymać ją pod kluczem do końca życia, niż narażać na kolejne tarapaty, w które sama się wpakuje. — Ten żałosny frustrat dostanie to, na co zasługuje — syknął, gdy wspomniała Alberta. Wolał nie wiedzieć, jak życie skrzywdziło go w przeszłości, że pała do wiedźm podobną niechęcią. — Ale nie ty wymierzysz mu karę — dodał, tłumiąc w sobie złość na wspomnienie z gabinetu balsamisty. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sty 05, 2020 4:59 pm | |
| Pouczał ją, jakby nie miała bladego pojęcia o konsekwencjach wynikających z ataku, którego świadomie dokonała. To właśnie Yv pełniła rolę opiekunki przez masę lat, chroniąc siostrę przed wymierzanymi karami, starając się bezustannie uświadomić jej niesamowitą bliskość śmierci, więc akurat w tej kwestii wiedziała całkiem sporo. Nie potrzebowała dodatkowych lekcji, ukazujących na nowo zasady życia w siedzibie, która ma za nic życie takich jak ona. W jednym miał rację. Zamiast wspiąć się w górę, ta rzeczywistość spychała ją na dno przy jakimkolwiek potknięciu, toteż zastosowanie przemocy prowadzi w mig na stos. Niepotrzebnie dała się ponieść emocjom, tego tylko żałuje. Słowa Leandra były bardzo trafne i mądre, ale rozsądek Yvette miał je głęboko w poważaniu, gdy trwała ta idiotyczna wrzawa. Czuła rosnącą irytację, skutecznie spychającą krótkotrwały spokój na drugi plan. Nie wytrzymała w milczeniu, słysząc absurdalną wypowiedź. - Nie przesadzasz? Zamierzasz mnie tu trzymać, bo raz mnie poniosło? Nie jestem idiotką, Seth! - uniosła głos, nie spuszczając z niego zszokowanego wzroku. - Sądzisz, że powtarzałabym raz za razem błędy Yvonne? Tamta sytuacja... Była wyjątkowa, a i tak nie zrobiłam o wiele gorszej rzeczy, jak wbicie mu w oko cholernego pióra do pisania! O morderstwie nie wspominając... - oburzyła się, nie zamierzając pozwolić żniwiarzowi na wykonanie tego kroku. Miałaby siedzieć w tym pomieszczeniu już zawsze, ponieważ jedyny raz przekroczyła niedozwoloną granicę? Stanęła w obronie siostry, brak reakcji byłby pogodzeniem się z okrutnym losem, zezwalając na dalsze zabójcze eksperymenty. Nie pozwoli na to. Nie pozwoli, aby ktoś dobrał się i do niej, fundując tak obrzydliwą śmierć. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sty 05, 2020 6:06 pm | |
| Nie chciał czynić jej wyrzutów i wracać do bolesnego tematu utraty siostry, gdy ledwie zdążyła przyswoić tę wiadomość i zakończyć wymierzoną karę. Nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu, że wszystko skończyłoby się lepiej, gdyby chociaż ona zachowała spokój... — Raz w twoim przypadku wystarczył. Obiecałem ci, że nie spotka cię ze mną krzywda. Jednak nie byłem w stanie ochronić cię przed oparzeniem, gdy z pełną premedytacją weszłaś w ognisko. Jeśli zamknięcie cię tutaj sprawi, że będziesz bezpieczna, cóż, jestem skłonny to uczynić — odpowiedział bez ogródek, nie żartując. — Czekają nas kolejne, jak ty to mówisz, wyjątkowe sytuacje. I co? Wtedy dopełnisz swojego dzieła? Wymierzysz mu karę wedle swojego uznania? — Niezwykle zazdrościł bratu umiejętności przemyślenia sytuacji na chłodno, zwłaszcza teraz, gdy musiał dawać jej rady, których sam się nie stosował. Cierpliwość nigdy nie była mocną cechą Setha. — Wiem, że to trudne. Ale musisz znieść to wszystko, bo nikt nie da ci drugiej szansy. Resztę możesz zostawić mi. Poradziłbym sobie z Albertem o niebo lepiej bez twojej „pomocy” — wypomniał jej ten jawny zamach na jego twarz. Może chcieli skrzywdzić balsamistę z innych pobudek, ale liczył się efekt, prawda? |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sty 05, 2020 6:53 pm | |
| - Świetnie. Może jeszcze zwiąż mnie dla pewności? Brzmisz jak wariat, ilekroć wspominasz o moim bezpieczeństwie. Nie dopuszczę do kolejnego potknięcia, nie mam zamiaru więcej ryzykować, dlatego też uważam, że zamykanie mnie tu jest głupie. Naprawdę każesz spędzić mi resztę życia... tutaj? - spytała, kiwając lekko głową z niedowierzania. Nigdzie nie była bezpieczna. Świat nienawidził Yv, tym samym odbierał jej możliwość istnienia gdziekolwiek. Te cztery ściany również nie dadzą rady w obronie, gdyby któryś z wrogo nastawionych inkwizytorów urządził sobie wycieczkę w to miejsce, w ramach odwiedzin niczym Leo. - Muszę to... znieść? Ile jeszcze można znosić coś takiego? Racja, poradziłbyś sobie, co nie zmienia faktu, iż postąpiłabym w taki sposób za każdym razem - powiedziała stanowczo, nadal nie czując winy za wazon lądujący na głowie Alberta. Postanowiła przedstawić sytuację trochę inaczej, by mógł ujrzeć w pełni ból, który był dotkliwszy niż tortury. - Jakbyś się czuł, gdyby to Leander leżał w takim stanie, a osoba odpowiedzialna za ten czyn stała nieopodal? - nie dała mu czasu na odpowiedź - Ja wiem. Zabiłbyś winnego na miejscu.
Ostatnio zmieniony przez Yvette dnia Nie Sty 05, 2020 10:03 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Sty 05, 2020 9:55 pm | |
| — Mówisz, że to było jednorazowe, a jednocześnie twierdzisz, że za każdym razem postąpiłabyś tak samo! — streścił jej wywód. — Nie będę ryzykować. Choćby faktycznie pozostało mi przywiązanie cię do tego miejsca. Spuścił głowę, wiedząc, że prędzej czy później to porównanie padnie. Oboje byli w podobnej sytuacji, dbając i obdarzając jedynym w swoim rodzaju uczuciem własne rodzeństwo. Znalazł się w podobnej sytuacji. I choć nie było winnego, jako starszy brat był gotów poruszyć piekło, by zapewnić Leandrowi bezpieczeństwo. Nie zamierzał kłamać, w tym przypadku nie miało to najmniejszego sensu. — To prawda — zgodził się po chwili ciszy. Nie wiedział, jak przekazać jej, że nie są w jednakowej pozycji, a nawet gdyby byli - powinna być od niego lepsza, wykazać się większym człowieczeństwem. Zamiast tego postanowił ugryźć temat z innej strony. — Spójrz więc na to z innej perspektywy. Jakbyś się czuła, gdyby osoba, którą ko... — urwał, nawet na moment nie tracąc rezonu. Zaczął zdanie od początku, jak gdyby nigdy nic. — Na której ci zależy, przekłada żądzę zemsty ponad swoje bezpieczeństwo, w możliwie głupi sposób doprowadzając do swojej zguby? — Nie zaprzeczę, zapewne postąpiłbym jak zawsze, czego później bym żałował. Ty nie możesz sobie na to pozwolić. Nigdy więcej — usiłował wbić jej tę niepodważalną prawdę do głowy, z nastawieniem, że jeśli powtórzy to wystarczająco wiele razy, jej nastawienie może ulegnie zmianie. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Sty 06, 2020 1:15 pm | |
| - Czemu jesteś taki uparty!? Dobrze wiesz, że moje szczęście nie pozwoli mi umrzeć! Więc, czemu?! Dlaczego tak bardzo chcesz mnie trzymać w zamknięciu? - dociekała, starając się zrozumieć w pełni jego rygorystyczne postępowanie. Czyżby chodziło o stratę przydatnej mocy w najgorszym wypadku? Taki kształt przybierały przypuszczenia Yv, chociaż stuprocentowej pewności nie miała. - Co to za przykład? - nie umknęła jej mała poprawa w wypowiedzi Setha, lecz zignorowała ten szczegół, skupiając się na udzieleniu prawidłowej odpowiedzi. - Pewnie byłabym niepojęcie załamana, pragnąc za wszelką cenę uchronić tę osobę przed popełnieniem jakiegoś głupstwa. Hmm... Tu nawet nie chodzi o zemstę, zaś o zwykłe czynności zagrażające życiu tej osoby - zamyśliła się głębiej, jakby szukając przykładu w realnym świecie. W miarę prędko go odnalazła. - Yvonne zazwyczaj tak igrała z losem, nie pozwalając mi zaznać dnia bez zmartwień, oraz ty... - ostatnie dwa słowa wypowiedziała nazbyt cicho, milcząc po tym dłuższą chwilę. Pogubiła się w odpowiedzi, nie rozumiejąc niektórych rzeczy, a olśnienie nie zamierzało nadejść. - Ale on jest winny - próbowała niezmiennie tłumaczyć swoje zachowanie, które ma dużą szansę się powtórzyć, gdy znów ujrzy balsamistę. - Jeśli nic nie zrobię, pozwolę mu bezkarnie zabić sens mojego życia... Co wtedy? Zostanę całkiem sama, bez żadnego celu, bez żadnych uczuć... - mruknęła lekko drżącym głosem, przyjmując wyraz twarzy pełen smutku i strachu. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Sty 06, 2020 9:20 pm | |
| — Szczęście! — prychnął za nią. — Twoje szczęście zesłało cię na TORTURY! Nie możesz oczekiwać, że wylądujesz na cztery łapy, jeśli rzucisz się w przepaść! — oburzył się, nie wierząc, że wciąż dyskutują na ten temat. — Czy na pewno? — zastanowił się na głos — Nie chcę go bronić, ten kretyn stanowi zagrożenie dla wszystkich, łącznie z samym sobą. Z jego odkryć nie wynikło nic dobrego... — wyjaśnił, wspominając wszystkie z balsamistycznych przedsięwzięć Alberta, łącznie z tym siedzącym obok niego. — Jednak nie miał najmniejszego powodu, by chcieć krzywdy Yvonne. On również na tym ucierpiał, nawet jeśli mowa o utracie obiektu badań. Sądzę, że... po prostu miał pecha. Zakładając, że nigdy by się jej nie dotknął, ile trzeba byłoby czekać, by w drodze do balsamistów spadła ze schodów, łamiąc sobie kark? Mogło przytrafić się jej wszystko. Lecz kontakcie z Albertem... jej tragedia była nieunikniona. Działania balsamisty były jak podpalenie lontu materiału wybuchowego w oczekiwaniu na poprawną reakcję. W przypadku Yvette, sprawdziło się (choć Seth wielokrotnie żałował tej chwili), a Yvonne naturalnie spotkało możliwe najgorsze nieszczęście. — Nie sądzę, by chciał źle. I choć zasługuje na karę, większa wina przypada temu, kto was rozdzielił... — przyznał, sam nie wiedząc, czemu stając w obronie Alberta. Może zrobiło mu się żal mężczyzny? — Druga osoba nie powinna być sensem twojego życia. Jeśli naprawdę chcesz dla niej dobrze... Nie pomożesz jej w żaden sposób, ponownie lądując w lochach. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Sty 06, 2020 10:13 pm | |
| - Nie chcesz go bronić, a jednak to robisz - rzekła z niezadowoleniem, słysząc marne wytłumaczenie. - NIE MUSIAŁ JEJ POMAGAĆ! - wyrwało się zaraz Yv donośnym tonem, po tym bezsensowym przykładzie. Tyle lat bliźniaczka nie spotkała śmierci. Jedyne szkody, które się pojawiły, to najwyżej złamanie ręki czy nogi. Być może rozdzielenie ich miało znaczny wpływ na pech, ale nikt nie przyłożył się do wsparcia nieszczęsnej mocy bardziej, niż Albert. Dobrze wiedział co robi, to nie był pierwszy raz, gdy podawał komuś podobny środek. Yvette wyszła z tego bez uszczerbku, nawet z ulepszeniem, lecz reakcja Yvonne była nader oczywista! Jest całkowicie pewna, iż teraz winny inkwizytor świętuje, gdyż nie tylko pozbył się zawadzającej wszystkim wiedźmy, jak również sprawił Yv większe katusze. Odniósł zupełny sukces. - Nikt z was nie chce źle - skwitowała ironicznie, skupiając wzrok na swoich dłoniach. Każdy inkwizytor chciał dobrze, tylko czasem, przez zwykły przypadek, palono kobiety na stosie. - Jeśli Yvonne umrze... Nie będę mieć już nic do stracenia, Seth. Sądzę, że dopiero wtedy stanę się, jak ty to ująłeś, nieposłuszną skazaną - wyznała, przeczuwając nadciągającą zagładę. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sty 07, 2020 10:31 am | |
| Przeniósł na nią zmęczone spojrzenie, gotów cierpliwie odeprzeć kolejne pomysły zamordowania Alberta. Sam się sobie dziwił, jednak w głębi ducha wiedział, że był zwyczajnie wykończony na historyczne już rzucanie książkami. — Znam wielu inkwizytorów, przebierających nogami na samą myśl, że mogą bezkarnie skrzywdzić wiedźmę. Albert do nich nie należy. Jest po prostu kretynem, któremu czasem coś wyjdzie, a czasem nie. Częściej nie. Spełnia swoje rozkazy, jak każdy tutaj... — usiłował przekonać ją dalej, samemu jednocześnie czując coraz większą niechęć do Alberta, gdy zdawać by się mogło, że relacja między nimi nie ulegnie już pogorszeniu. Seth czuł się jednak w obowiązku przedstawić prawdopodobną perspektywę balsamisty. — To oczywiście nie zwalnia go z winy; masz prawo go nienawidzić. Żywię tylko nadzieję, że ochłoniesz i minie ci chęć wydłubania mu oczu... Westchnął, również wiedząc, że czekają go ciężkie czasy. Mógł pilnować ją przez większość czasu, obserwować każdy jej ruch, lecz mijało się to z celem i dawną chęcią posiadania skazanej, zdecydowanie w innych intencjach. — Rozumiem to — przytaknął bardzo powoli, dostrzegając w tej całej sytuacji cień nadziei. — Musisz więc wiedzieć, że nie dopuszczę do tego, byś zaprezentowała swoje „nieposłuszeństwo” w pełnej krasie. Niezależnie od kosztów. Być może zachowywał się samolubnie, nie pozwalając jej zdecydować o swoim losie i śmierci, lecz nie zamierzał żyć ze świadomością, że nie uczynił wszystkiego, co mogłoby zapobiec kolejnym torturom Yvette. Nawet jeśli oznaczałoby to kolejny rodzaj niewoli. — Mówią, że jej stan się nie pogorszy... — dodał, co usłyszał w przelocie. Pod żadnym względem nie mógł jednak zagwarantować bezpieczeństwa skazanej, do kiedy tylko nosiła swoją przeklętą moc, a jej opiekunami byli balsamiści. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sty 07, 2020 12:13 pm | |
| Rozumiała wypełniane rozkazów, poniekąd niezależnych od osobistych poglądów, jednakże eksperymenty stosowane wobec siostry odbierała jako próby zabicia jej. Wysoce prawdopodobne, iż Yvette dotykała lekka paranoja, gdy chodziło o bliską osobę, choć odkąd pamięta przekładała bezpieczeństwo bliźniaczki ponad swoje. Kusiła los, doskonale wiedząc, że stale czuwające błogosławieństwo nie pozwoli na krzywdę, oraz weźmie pod swe skrzydła jeszcze jednego pasażera. Postępowała zbyt pewnie? Oczywiście, inaczej Yvonne skończyłaby marnie już we wczesnych latach życia. - Ciekawy sposób - odniosła się do krwawej metody, jaką to nieświadomie zaproponował. - Zapewne kłamią, aby uspokoić towarzystwo. A gdybym zapewniła jej dostęp do mocy bez przerwy? Czy szczęście przebiłoby się przez mury podanego specyfiku? Byłabym zmuszona siedzieć w tej cholernej sali ciągle, mając łatwy dostęp do winnego... - snuła rozważania, by za wszelką cenę uratować pechową dziewczynę. Bezczynne siedzenie w miejscu było najgorszą z możliwych opcji. - Seth, nie wygrasz ze mną. Odebranie mi resztek swobody, zamykanie przed całym światem, przywiązanie mnie do tego łóżka... Nie dasz rady - mruknęła z delikatnym uśmiechem, w tym samym czasie subtelnie pocierając kciukiem jego policzek. - Za nic nie pozwolę się tu więzić, dobrze o tym wiesz. Była przygotowana na wszelkie starcia, które nadejdą w przyszłości. Ślepo wierzyła, że towarzyszące szczęście ma wystarczającą siłę, aby pokonać zaistniałe przeszkody. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sty 07, 2020 4:10 pm | |
| — Ty chciałaś wbijać mu pióro w oko, nie ja — odparł unosząc dłonie w obronnym geście, przypominając, że pierwotny pomysł pochodził od niej. — Myślę, że oboje wiemy, jak to się skończy. Ostatnim razem, gdy twoja siostra najwyraźniej potrzebowała pomocy, ty zrobiłaś wszystko, by cię od niej odizolowano — prychnął, zastanawiając się, ile czasu minie, nim sięgnie po cięższy arsenał, by wygrać tę batalię. Powoli się zaczynało, skoro wspomnieniem zeszłego zachowania, chciał wzbudzić w niej poczucie winy. — Być może nie wygram, Yvy. Ale... Sama nie wiesz, jak działa twoja moc. Czy bezgranicznie wierzysz, że pozwoli ci doprowadzić do swojej zguby? A może sprawi, że gdy będziesz już czaiła się za Albertem w imieniu głupiej zemsty, potkniesz się o własne nogi, by uratować się przed następstwami niewątpliwie prowadzącymi do twojej śmierci? — wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko nie tylko z powodu wizji, jaką przywołał jego umysł. Za nic nie chciałby przegapić takiego widoku. Co prawda, przekleństwa i groźby z ust Yvette mogłyby zepsuć całość niewinnego wydźwięku sytuacji... Przyjął dotyk ze spokojną biernością, pozbywając się już odruchu obronnego, gdy czuł nadciągające niebezpieczeństwo. Przymknął obie powieki, cicho licząc, że nie podzieli losu Alberta. — Jeśli tak... Co więc powinienem zrobić? Bezczynnie przyglądać się temu, jak będziesz dążyła do swojego długiego i bolesnego samobójstwa? — zapytał cicho, nie potrafiąc pogodzić się z tą myślą. Wciąż nie odważył się na desperacką prośbę, by powstrzymała się dla niego, wiedząc, że nie ma prawa od niej tego żądać. Choć rozkazywał jej wielokrotnie, nie miał mocy, by zmienić nastawienie Yvette. Powoli otworzył oczy, by nie odpłynąć. — Muszę wierzyć, że jeśli los chce dla ciebie dobrze, pomoże mi trzymać cię z dala od kłopotów. Odczuwał działanie mocy skazanej, w obecnym stanie pogłębiające jego chęć odpoczynku i opuszczenia gardy. Niewiele brakowało, by zasnął. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sty 07, 2020 5:40 pm | |
| Jego pytanie zrodziło następne refleksje, których nie pozbędzie się szybko. Wciąż nie rozwikłała poprzedniej zagadki odnoszącej się do stanu Setha, ponieważ za żadne skarby nie chciała uwierzyć, iż ktokolwiek mógł odczuwać smutek na myśl o niej. Niejeden machnąłby ręką, zapewniając o działaniu mocy. A jednak znalazł się wyjątek, jeśli obraz mężczyzny przed nią jest prawdziwym efektem ubolewania nad torturami. Oparła głowę o materac, nie spuszczając oczu z jego niepojęcie zmęczonej twarzy, lecz dłoń dalej tkwiła na policzku. Wyczekała moment, gdy zamknął powieki na dłużej, jakby dla pewności, iż sen przejął nad nim kontrolę. - Obawiam się każdej chwili. Nie wiem, co powinnam dalej robić i jestem przekonana, że Yvonne pragnęłaby mnie powstrzymać przed jakąś śmieszną zemstą, tak jak ty - odezwała się półszeptem, kompletnie nie wiedząc, czemu zdecydowała się na coś takiego. - Nie mam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć. Z Yv nie potrafiłam rozmawiać w taki sposób, zwykle kręciło się wokół żartów i jej marudzenia. Odkąd cię poznałam, dobija mnie świadomość spędzenia w tym zamku reszty dni, które uciekają niesamowicie szybko. Nim się obejrzę, moja moc nie będzie nikomu potrzebna, tym samym czeka mnie stos. Dostrzegam dzięki tobie i Leo więcej, nie chciałabym zniknąć. Już nie... - zatrzymała się, by głęboko westchnąć i zebrać myśli. Mówienie tego na głos okazało się trudniejsze niż przypuszczała, ale nie zamierzała wywiesić białej flagi. Skoro zaczęła, wypadało dobrnąć do samego końca. - Jak powinnam postąpić? Gdzie postawić kolejne kroki? Żyć niczym normalna osoba... Czy jest to dla mnie możliwe? Nie sądzę, lecz ty, właśnie ty, dajesz mi zaznać rzeczy, których nigdy nie będzie mi dane poznać. I choć mocno winię cię za zabranie Yvonne, jestem również cholernie wdzięczna za okazanie mi serca. Cóż, przynajmniej jego skrawków - rzekła rozbawiona, próbując pozbyć się uśmiechu. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sty 07, 2020 7:00 pm | |
| Zastanowił się, lecz logiczne rozwiązania jakby pozostawił za drzwiami, a reszta z nich ulatywała mu z głowy. Z trudem przedstawił swoje rozwiązanie, niepewny jeszcze, czy nie będzie tego żałować: — Możemy więc zawrzeć umowę. Ty nie zrobisz niczego głupiego, a ja, w twoim imieniu, nakopię Albertowi... Jeśli to rozwiązywałoby wszystkie problemy, byłby gotowy na poświęcenia, nawet gdy te nie do końca zgadzały się z jego nastawieniem. Wysłuchiwał jej z wysiłkiem, wciąż ze sobą walcząc. Zewnętrzne bodźce dopływały do niego jak przez mgłę ze sporym opóźnieniem. Stał na granicy jawy i snu, nie będąc już w stanie rozróżnić, do którego ze światów należą poszczególne wydarzenia. Powieki mu ciążyły, a dawno nieosiągany spokój szeptał do ucha namowy ulegnięcia chwili. Jedynie przyświecająca mu gdzieś z tyłu myśl głowy o nieskończonych obowiązkach, nie pozwalała mu rzucić się w ten czarny bezkres. Aż wszystko zaczęło wskazywać na to, że już śni. Jak wcześniej wizja inkwizytora usiłującego odciągnąć czarownicę od krzywdy wydawała mu się absurdalna, tak teraz znalazł się w świecie, w którym czarownica okazywała mu wdzięczność za oddawanie tego, co uprzednio jej zabrano. Otoczenie zawirowało, a on ponownie odnalazł stabilność na skraju ramienia Yvette. Opierał o nią czoło, usiłując zmusić się do myślenia. Próbował chwycić się pojedynczych słów, teraz za nic nieukładających się w całość. — Może... pewnego dnia...? — wydobył z siebie niejasną odpowiedź na serię informacji, jaką otrzymał. Z przymkniętymi powiekami wszystko było prostsze. Zmęczone oczy nie paliły, a on sam nie dostrzegał spowijającej ich apatii ani przeżyć wymalowanych na ich ciałach. Samą końcówką nosa dobrnął do przystani, jaką była jej szyja, na ślepo wędrując ku górze, by złączyć skraj ich policzków razem. — I ja nie chcę, by wszystko obracało się wokół tego pomieszczenia. Nie znoszę go. A póki co jest świadkiem wszystkiego, co zaszło między nami... — mruknął, zbaczając z lekkim uśmiechem na niby inny temat. Wbrew pozorom, był człowiekiem przywiązującym wagę do sentymentalnych szczegółów. Z tego samego powodu, nigdy nie zdobył się na oddanie jej pocałunku, choć wszystkie znaki prowadziły go do tego gestu. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Wto Sty 07, 2020 10:19 pm | |
| Nie chciała tego powiedzieć, ale w tej chwili była skłonna przyjąć tę nagle zaistniałą umowę, bez słowa sprzeciwu. Wolała nie porywać się na idiotyczną zemstę, kończącą się niechybną śmiercią, przed którą pragnęła się skryć. Co prawda, wewnętrznie ciągle upierała się przy zasadzie "oko za oko", jednak głos ten stawał się coraz cichszy za sprawą wznowionej bliskości żniwiarza. Ciężko szło zrozumieć, o co właściwie mu chodziło z owym dniem, lecz uznała to za dobry omen, nie prosząc o tłumaczenie. Przede wszystkim nie był w stanie. - Myślisz, że nikomu nie powie? - zażartowała słabo, ostrożnie kładąc dłonie na dłoniach Setha. Uroczy widok. Byłaby zdolna podziwiać wymalowaną senność na tej twarzy w nieskończoność, a nawet wtedy cierpiałaby na niedosyt. Sama znajdowała się w podobnej sytuacji, gdyż zmęczenie dawało o sobie znać co minutę coraz mocniej, niemniej wygrywała te nierealne zawody. Nagrodą był ten niezapomniany obraz. Z początku musnęła nieśmiało wargami jego policzek, przesuwając się powoli w kierunku ust. Już w trakcie tej czynności wstyd, jak i niepojęte poddenerwowanie, rozbudziły trochę Yv. Zignorowanie silnie walącego serca równało się z cudem, mimo to zawzięcie kontynuowała podróż, by dotrzeć do celu. Wypatrywała z każdym ruchem oznak sprzeciwu wobec tak śmiałego zachowania, jednak nie dostrzegła niczego podobnego. Zatrzymała się na milimetry od upragnionego skarbu, zamykając oczy. - Seth... - wyszeptała wprost w jego wargi, w końcu finezyjnie przyciskając do nich swoje. Był to jej pierwszy pocałunek. Działała bez jakiejkolwiek praktyki, więc brak wprawy pewnie dało się odczuć już na starcie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sro Sty 08, 2020 10:15 am | |
| — Nie, jeśli się nie dowie, że to ja... — odparł opornie. I choć w jego głowie nie formował się jeszcze żaden plan, za opcję idealną uznał spełnienie warunków umowy przy jednoczesnym wyjściu z sytuacji z obronną ręką. Był zbyt nieprzytomny, by racjonalnie stwierdzić, że nie można mieć wszystkiego. Głowa ciążyła mu coraz bardziej, lecz w porę odnalazł oparcie na miękkiej twarzy dziewczyny, przyjmując ten stan rzeczy za naturalny. Gdzieś na skraju jego umysłu dźwięczały echem myśli, głoszące, że właśnie sięgają momentu, którego nie powinien przeżyć w stanie półświadomości. Nie przebiły się one przez jego zamroczenie, gdy on sam przestał już walczyć. Pozwolił uczuciu zawładnąć sobą, ufając mu w zupełności. Pocałunek nie wydał mu się niczym dziwnym. Początkowo oddał przyjemność, pomimo że jeszcze chwilę temu przeklinał ten pokój, nie chcąc, by widział najlepsze z ich wspólnych momentów. Impulsy w jego mózgu przetwarzały dobiegające go informacje wolniej niż działała jego pamięć — gdy w końcu odnajdywał odpowiednią reakcję, zapominał, na co w ogóle reagował. Gdy jednak rozchylił powieki na nieznaczną odległość, a obraz przed jego oczyma zgadzał się z resztą jego zmysłów, dotarło do niego, co właśnie się wydarzyło. Nie zareagował gwałtownie, nie miałby siły bardziej pochłaniające go gesty. Sennym, powłóczystym tonem mruknął: — Och, Yvette, coś ty zrobiła... — Nie odsunął się od niej nawet na cal. — Pocałunek to przysięga — poinformował ją po fakcie, lecz nie sprawiał wrażenia na świadomego swoich słów. Przejechał ustami po policzku skazanej, by ułożyć głowę na jej ramieniu. Oddech Setha zwolnił, a on w końcu uległ, zasypiając w ułamku sekundy. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Sro Sty 08, 2020 2:02 pm | |
| Opisanie chaosu panującego w jej wnętrzu było prawie niemożliwe. Za nic nie przypuszczałaby, że ten pozornie zwykły akt, może mieć taką moc! Mieszanka skrępowania, podekscytowania i pragnienia więcej, przepędzała wcześniejszą chęć szybkiego zaśnięcia, stanowczo dodając magicznej energii Yvette. Wcale nie liczyła na chociażby częściowe odwzajemnienie nieumiejętnego pocałunku, prędzej obstawiała wyrywające go z sennych ramion wzbierające nerwy, czy odruchowe cofnięcie się w tył - tak, zdecydowanie taki scenariusz miał większe prawdopodobieństwo w stworzonym przez nią rankingu. To wyraźnie pokazywało, jak wciąż mało o nim wie, jak sporo ma do odkrycia, i w tym momencie nieskrywanie się z tego radowała. Fragmenty zawarte w książkach nie ukazywały tej cudownej chwili w prawidłowy sposób, o nie, brakowało tych skrajnych emocji przed złączeniem ust, w trakcie i po. Niczym zacięta płyta umysł wiedźmy powtarzał zaistniałe wydarzenie w kółko, utrzymując nadzwyczaj prędkie bicie serca non stop. Miękkość jego warg, uwielbiany od dawna zapach, upragniona bliskość... - Przysięga? - powtórzyła pytająco, jednakże zamiast wyjaśnień dostała totalnie pogrążonego we śnie Setha. Nie miała pojęcia, jaką obietnicę zdołała złożyć, ale chciała jej dotrzymać. Chciała? Za mało powiedziane. Zrobi to, choć nie ukrywa, że przydałaby się garść informacji. Wiele nie rozumiała. Dotychczas błądziła w ciemnościach, szukając właściwej drogi, aż pojawił się przed nią Seth. Nie potrafiła dosadnie wyjaśnić dlaczego tak jest, lecz pragnęła obdarzyć go podobną opieką, co Yvonne. Był wyjątkową osobą, to pewne. Westchnęła z małym uśmiechem, obejmując delikatnie rękami plecy żniwiarza, zaś głowę ulokowała na jego ramieniu. Ostatecznie nadszedł cudowny sen.
|
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pią Sty 10, 2020 8:04 am | |
| Nie spał długo. A jednak wystarczająco, by balsamiści z laboratorium zakończyli swoją pracę, zastając większy bałagan na swoich półkach niż przed początkiem kary Setha. Po żniwiarzu nie było zaś ani śladu. Ten spał jak dziecko dwa piętra niżej. Jego sen nigdy nie należał do głębokich, lecz moc dziewczyny, do kiedy kontakt ich skór się utrzymywał, sprawiła, że nie odczuwał cienia niepokoju, pomimo niecodziennych wrażeń, jakie dochodziły go z otoczenia. Nie przywykł do ciepła drugiej osoby, zapomniał już jak to jest czuć na sobie jej oddech. Śnił mu się słoneczny dzień nad wodą. Poruszał się z jej prądem, mrużąc oczy, gdy promienie słoneczne odbijały się od falującej tafli. Odchylił głowę do tyłu i choć logika wskazywała na to, że zanurzy się pod wodą, to opadł na pościel łóżka, otwierając oczy. Zastał go półmrok. Jak uderzenie młota, świadomość o obowiązkach, nadeszła w ułamku sekundy. — Cholera! — zaklął, nieporadnie zwlekając się z podłogi. Czuł, jakby jego ciało ważyło tonę, a oczy miały samoistnie opuścić swoje miejsce. Na twarzy miał odciśnięty kształt długich włosów. — Muszę iść! — oznajmił, w drodze do drzwi doprowadzając się do porządku, zaczynając od potarganych włosów i pomiętej koszuli. Już miał wybiegać na korytarz, gdy z niewyjaśnionych powodów uznał, że nie będzie to na miejscu. Zerknął na skazaną, której najwyraźniej też zdarzyło się odpłynąć w krainę snu. Przetarł twarz, mając wrażenie, że przyda mu się solidny policzek. Może to doprowadzi go do stanu używalności. — Wrócę później, by dać ci bandaże — oznajmił, cały czas mając wrażenie, że o czymś zapomniał. Rany Yvette z tortur zdawały mu się prawdopodobną opcją - wciąż nie miał pewności, jakie rany ją dotknęły. Zmrużył oczy, przyglądając się jej uważnie, choć widział wszystko podwójnie. Nie wiedząc, co więcej dodać, wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
/zt |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pią Sty 10, 2020 11:42 am | |
| Niepodważalnie potrzebowała opuszczenia rzeczywistości choć na moment. Prędko przeniosła się do krainy Morfeusza, odwiedzając ją nie pierwszy czy ostatni raz, ale wyraźnie czuła, że coś uległo zmianie. Chyba nie pamięta już chwili, gdy doznanie rozluźnienia weszło na równie wysoki poziom, co teraz, przysłaniając wieczne zmartwienia. Pomimo pustki, jaką zastawała przeważnie po zaśnięciu, odczuwała pewną niewytłumaczalną beztroskę i wszechobecne wyciszenie. Nawet nie próbowała się opierać, pozwalając tym uczuciom nieprzerwanie przenikać przez swoje ciało. Trwająca idylla została sprawnie przerwana dzięki pobudce Setha, którą Yvette przyjęła wielce nadąsana, choć wciąż nie do końca przytomna. - Mhm - mrukliwie rzuciła, machając mu leniwie dłonią na pożegnanie. Zbyt dużym wysiłkiem okazało się podniesienie powiek, a co dopiero odwrócenie w jego stronę. Gdy już usłyszała zamknięcie drzwi, postanowiła wdrapać się na łóżko, nie bacząc na brud, który uparcie trzymał się na poniszczonych ubraniach. Gotowa na dalszy sen, ułożyła się w miarę wygodnie na twardym materacu. Jednak to nie odniosło skutku... Spokój znikł wraz z nim, rozbudzając całkiem Yv. Westchnęła głęboko, przecierając oczy, aby po minutach zamyślenia wziąć najbliżej leżącą książkę. Próbowała zająć się czytaniem, ale po przebrnięciu przez kilka stron, zorientowała się, iż kompletnie nic z nich nie pamięta. Musiała wrócić, tym razem poważnie skupiając się na powieści. Czas stawiał mozolnie kroki w przód, wywołując u Yvette nagłą niecierpliwość, której nie szło zignorować jak zawsze. Wstała z łóżka, by przejść się po niewielkim pokoju, ostatecznie kończąc oparta bokiem o drzwi, nasłuchując panującej sytuacji za nimi. Liczyła, że Seth wyrobi się dość szybko z ciążącymi na nim obowiązkami, po czym zawita ponownie w te strony. Poniekąd odwiedziny Leo też byłby mile widziane, jednak nic tego nie zapowiadało. Poza nikłym dźwiękami w oddali, panowała grobowa cisza. Powracające myśli o Yvonne sprawiły, iż wiedźma kręciła się bez szczególnego celu po pomieszczeniu, szukając sposobu na jej cudowne uzdrowienie.
z/t |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Nie Mar 01, 2020 9:45 pm | |
| Nowy dzień przyniósł mu nowe szanse. Po krótkim, ale pomocnym śnie był skłonny do podjęcia dalszych działań. Choć po wczorajszym spotkaniu z Albertem, uznawał jego temat za niedokończony, zmuszony był zająć się „obietnicami” Gerarda w pierwszej kolejności. Trapiło go wiele innych kwestii — dziwne zachowanie Leandra, plany ucieczki Yvette, wraz z jej całą zmiennością i niespodziewane przyłapanie w laboratorium, z którego jeszcze nic nie wynikło. I pośród tych wszystkich problemów, w pierwszej kolejności postanowił z niemal maniakalną obsesją zająć się swoim dawnym kompanem z misji. Raz na zawsze, z pełną świadomością, że przeciągał sprawę zbyt długo. Samym rankiem wparował do zamczyska Inkwizycji, kierując się do szpitala, by dopytywać o Gerarda - dokładnie tam, gdzie ostatnio go widzieli. Nim jednak w ogóle tam dotarł, został zatrzymany przez posłańca z informacją, która doszczętnie zrujnowała jego plany. Yvonne Lloyd nie żyje. Odnaleziono ją tego poranka, zimną, pozbawioną oddechu. Nie poznano jeszcze przyczyn jej śmierci, lecz każdy mógł się spodziewać, że nie będzie wiecznie przebywać w tym stanie. Seth stał przed posłańcem jak wryty, a głowę zalała mu setka myśli. Gerard. Yvette. Będzie musiał jej o tym powiedzieć. Wczoraj... Wczorajszy dzień. Nie, to przypadek. — prędko wyrzucił zaistniałą myśl z głowy, choć zrozumienie nie przyszło mu łatwo. To musiało się zdarzyć. Prędzej czy później.Poinformował posłańca, że pragnie zobaczyć to na własne oczy, mimo że z pewnością nie było mowy o pomyłce ani o żartach. Trafił tam, gdzie planował, lecz jego cel uległ zmianie. Wkroczył do sali szpitalnej, w której znajdował się nie mniej niż paręnaście godzin temu. Jedno z łóżek przykryte było białym prześcieradłem. Dotarł do niego jak we śnie, łagodnie odchylając skraj materiału, by na własne oczy zobaczyć jej twarz. Nie mylili się, niestety. Westchnął, nie oddając jednak dziewczynie dłuższego pożegnania. Podobieństwo do Yvette go przerażało, lecz nie potrafił zmusić się do smutku, widząc jej nieżywe ciało. Bardziej bolała go beznamiętność, jaką obdarzył tę, którą mógł nazywać podopieczną, niż fakt, że jest martwa. Czuł się winny, owszem. Gdyby nie szereg jego złych decyzji, dziewczyna wciąż cieszyłaby się życiem. Żałował tego, jak i braku możliwości współczucia jej wyłącznie przez więzy krwi, jakie łączyły ją ze skazaną, na której Sethowi zależało. Nie potrafił się do tego zmusić, pomimo prób. Przeprosił ją w myślach, zakrywając białą jak kreda twarz dziewczyny. Odszedł w pośpiechu, lecz jego kroki nie skierowały się w pierwszej kolejności na korytarz skazanych. *** — Powiedziałeś jej już? — zapytał od razu, gdy usłyszał wieści. Leander, choć jeszcze niedawno zdradził powiązanie z Yvonne, również nie okazał smutku. Spoglądał na Setha badawczo, oczekując odpowiedzi. — Nie. Nie wiem jak — pokręcił głową, opierając się w zmęczeniu o chłodną ścianę korytarza. — Po prostu. Spokojnie, ale bez owijania w bawełnę — rzucił, co nie przekonało Setha w żadnym stopniu. Obaj wiedzieli, że Leander nadałby się do przekazania złych wieści sto razy lepiej. I jednocześnie mieli świadomość, że nie do niego należy do zadanie. — Jasne. Pójdę już — mruknął, nie spiesząc się jednak. Wolał odciągać ten moment w nieskończoność. Nim jednak oddalił się od brata, spojrzał na niego przez ramię. — Hej... Przykro mi — powiedział niepewnie. Leander uniósł brwi, uśmiechając się łagodnie. — Mi też, Seth — skinął głową. Chwilę się wahał, lecz gdy jego brat zdążył przestąpić kilka kolejnych kroków, ten zatrzymał go słowami: — Poczekaj. Mam pomysł...*** Stanął przed jej drzwiami dopiero o południu, marnotrawiąc czas na wszystko inne, odkładając wszystkie swoje plany, jak i przeciągając jej chwile nieświadomości. Poinformował strażników pilnujących korytarza skazańców, dając im do zrozumienia, że Yvonne już nigdy tu nie zawita. A on idzie przekazać te wieści jej rodzonej siostrze. Zapukał powoli, jakby w nadziei, że nie zastanie nikogo w środku, a on sam będzie mógł odejść, z czystym sumieniem, że spróbował. Niestety, nie było możliwości, aby skazana znajdowała się w innym miejscu. Otworzył drzwi, z dziwną miną wkraczając do środka. — Cześć — powitał ją, standardowym przywitaniem, które zwiastowało, że nie potrafi zacząć rozmowy. Prędko zdążył się przekląć. Wiedział jedno. Nie może sobie pozwolić na zawahanie. Nie może zboczyć z tematu, pytając, jak minęła jej noc, czy dobrze spała... Nie mógł, w innym przypadku zwyczajnie stchórzyłby, nigdy nie wypowiadając wieści, dla których tu przyszedł. — Miało mnie tu nie być — wzruszył ramionami, nienawidząc się za pierwsze zdanie, które nie prowadziło do niczego. Zdążył ugryźć się w język, nim pociągnął temat, zaraz zmuszając się do oznajmienia: — Posłuchaj, chcę ci coś powiedzieć... |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Mar 02, 2020 1:02 pm | |
| Nastający dzień uświadomił Yvette, że wczorajsze wydarzenia wcale nie były koszmarem, który powinien prysnąć o poranku. Zaskakujące spotkanie Gerarda na sali, odebranie własnymi rękami życia siostry, cholerny Seth u boku, a przede wszystkim awersja do samej siebie... Dlaczego to musiała być prawda? Jaka jeszcze kara ją spotka, aby odpokutowała za te lata? Ma coś do stracenia? Z każdą mijającą minutą pytań narastało, rozrywając wnętrze wiedźmy na kawałki, aż pozostawała wyłącznie pustka. Nie zmrużyła oka przez calutką noc, przeżywając na okrągło istne męczarnie. Zaczęło się całkiem niewinnie. Usiadła na łóżku od razu zalewając się łzami, chociaż chwilę przedtem odprawiła Setha z uśmiechem na ustach. Boleści, jakich doznało serce dziewczyny, nasiliły się, gdy została w końcu sama, sprowadzając na nią totalny obłęd. Nie broniła się przed tym, pozwalając niepodważalnemu złamaniu wyjść na wierzch, co pewnie dało się usłyszeć przez zamknięte drzwi, na korytarzu. Najgorszym okresem była halucynacja, która przybrała formę Yvonne. Obwiniała Yvette dosłownie za wszystko, wyśmiewając ją, oraz nieustępliwie zapewniając, że nigdy nie wybaczy tego, co zrobiła. Oczy bliźniaczki wypełnione pogardą i nienawiścią, nawet teraz wyciskały z wiedźmy nowe łzy, choć płacz niczego nie naprawi, to nie umiała się pohamować. Leżała bokiem na łóżku, skierowana do ściany, by nikt nie mógł zobaczyć tego obrzydliwego widoku. Wycieńczona, odpuściła po jakimś czasie przecieranie opuchniętych oczu, dając im trochę odpocząć. Nie przyjęła entuzjastycznie niespodziewanej wizyty żniwiarza, licząc na to, że szybko opuści pomieszczenie, zostawiając ją w spokoju. Mogła milczeć dalej, jednak ton, który u niego zawitał, wskazywał na jedno. - Chodzi o Yvonne, prawda? - wyręczyła go, pytając trochę zachrypniętym głosem. Nie chciała spojrzeć w jego stronę, lecz powód był bardziej obszerny, niż mogło się zdawać. Po prostu brakowało jej siły. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Mar 02, 2020 1:49 pm | |
| Zdziwiła go trafna odpowiedź, nim zdążył zacząć temat. Słyszał legendy o bliźniakach, ich połączonych umysłach i umiejętności komunikowania się ze sobą bez słów. W dobie otaczającej go magii, był skłonny uwierzyć w naprawdę wiele, zwłaszcza po pierwszych słowach Yvette. Zbliżył się, stając nad jej łóżkiem, gdy niespecjalnie reagowała na jego przybycie. Wolał być pewny, że zrozumie wszystko, co jej powie. Dostrzegł jej stan. Co innego mogłoby ją tak poruszyć? Musiała wiedzieć. Było już południe, a plotki rozchodziły się błyskawicznie. Może ktoś uprzejmy uprzedził go, nim w ogóle dotarł na korytarz skazanych? Bardzo chciał zaprzeczyć. Mógł tymczasowo ją okłamać, mówiąc, że w rzeczywistości przybył tu z innego powodu, lecz wiedział, że wtedy wrócenie do kwestii Yvonne będzie niemożliwym trudem. — Słyszałaś już? — stanął gdzieś pomiędzy pytaniem, a twierdzeniem, jednocześnie przytakując na pytanie dziewczyny, że właśnie o jej siostrę chodzi. W pewnym sensie ulżyło mu, gdy mógł sądzić, że nie będzie musiał ponawiać złej nowiny, skoro już była świadoma. Pochylił się lekko, jednak obawiał się jej dotknąć, zupełnie nie wiedząc, jak reagować w podobnych sytuacjach. Nie potrafił wyobrazić sobie, co w tej chwili przeżywa. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Mar 02, 2020 2:37 pm | |
| Jak powinna go stąd wypędzić? Żaden sposób nie wydawał się wystarczająco dobry, a przynajmniej te, które na szybko przyszły jej do głowy. Tak właściwie, po co ciągnęła to kłamstwo? Co tym osiągnie? Jeśli nie wyda się teraz, urośnie na sile, powodując znacznie większe straty, niż mogła sobie wyobrazić. - Wiem, bo ją zabiłam - wyznała wprost, nie próbując nadal ukrywać nieodwracalnego czynu, którym się splamiła. Przełykając ciężko ślinę, postanowiła prędko kontynuować opowieść, nie oszczędzając niczego. - Doszłam do wniosku, że wszystko jest moją winą. Nie ma co się oszukiwać, Yvonne nigdy nie stanęłaby na nogi, zalegając na tym łóżku przez kolejne lata, więc pomogłam jej się uwolnić - podsumowała, wlepiając nieprzerwanie wzrok w ścianę przed sobą. Nie była gotowa na wybuch Setha. Nie po tej strasznej nocy, gdzie jedyne czego pragnęła, to bolesna i długa śmierć. Jednak nie zamierzała dalej unikać prawdy, pożerającej ją od środka. - Gerard pomógł mi zadecydować, inaczej dalej pozwoliłabym na ten okropny stan - dodała, leżąc nieruchomo.
|
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Mar 02, 2020 2:57 pm | |
| Martwa cisza, jaka zapadła po jej słowach, wypełniła każdy, najmniejszy kąt pomieszczenia. Był pewny, że się przesłyszał. Że kolejne zdania będą zawierały normalną treść, taką, jakiej oczekiwał. Działo się wręcz przeciwnie. Po pierwszym stwierdzeniu, które sprawiło, że czas stanął niemal w miejscu, z każdym słowem było tylko gorzej. Nie potrafił w to uwierzyć. Majaczyła, przyjmując winę na siebie. Musiała oszaleć, nie widział innego rozwiązania. — Nie zabiłaś jej. Stan Yvonne pogorszył się w nocy. Nic nie mogliśmy zrobić — cierpliwie przekazał jej swoją wersję, zamierzając wbić ją do głowy Yvette. — Nie przyczyniłaś się do tego w żaden sposób — oznajmił najspokojniej, jak tylko potrafił, co w szoku, jaki przeżył nie było proste. Gerard! Ze wszystkich okropnych możliwości, bardziej był w stanie uwierzyć, że to właśnie kat przyczynił się do zejścia Yvonne z tego świata. Ta wczorajsza wizyta... Pokręcił głową w niedowierzaniu, nie potrafiąc już ustać w bezruchu. Do głowy wpadły mu wypowiedziane ukradkiem słowa mężczyzny. „Wybaczam ci”. Serce Setha lekko przyspieszyło. Co, do cholery, się tu dzieje? |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv Pon Mar 02, 2020 3:33 pm | |
| Na początku sądziła, że zwyczajnie nie dosłyszał, co przed chwilą powiedziała. Może użyła zbyt cichego tonu, lub wybrała niewłaściwy dobór słów, zmieniając prawidłowy sens wypowiedzi? Wysoce prawdopodobne opcje, okazały się niezwykle błędne. On otwarcie wypierał jakąkolwiek możliwość takiego zdarzenia, uznając swoją wersję za jedyną prawdę. Niestety była zmuszona doszczętnie zniszczyć tą piękną wizję. - Jesteś pewny? - zapytała wątpliwie, przechodząc do dalszych wyjaśnień, mających na celu ukazanie mu brutalnej rzeczywistości. - Wykorzystałam czas, który mi podarowaliście, używając poduszki, by ją udusić. Jestem morderczynią, Seth. Nie staraj się odwracać wzroku, gdy przed tobą stoi coś tak oczywistego - oznajmiła nadzwyczaj spokojnie, przenosząc zmęczone spojrzenie na swoje dłonie. Te ręce dokonały obrzydliwego czynu, który zostanie z nią na wieki. To nie kat odebrał drogocenne życie Yvonne, a jej własna siostra. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój Yv & Yv | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|