|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Główna sala szpitalna Sro Sty 25, 2017 1:47 am | |
| First topic message reminder :Główna sala w skrzydle szpitalnym Inkwizycji, wysłana wieloma łóżkami. Na próżno spodziewać się tu prywatności, przypadki wymagające interwencji nagle lub te niezbyt groźne, lądują właśnie tutaj, oddzielone w najlepszym przypadku materiałowymi parawanami. Na sali za dnia panuje zgiełk i odór typowy dla podawanych lekarstw, chorób i umierania. Od głównej sali odchodzą dwie pary drzwi - wejście od strony budynku i kolejne, za którymi zastanie się długi korytarz z kolejnymi salami, dla pacjentów, przebywających w szpitalu dłużej oraz gabinety lekarskie.
Ostatnio zmieniony przez Selene dnia Sob Cze 17, 2017 9:26 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Sie 30, 2020 3:45 pm | |
| — Jasne — odparła pobłażliwie, ale nie ciągnęła tematu. Była pewna, że Yvette usprawiedliwia mężczyznę, do którego najwyraźniej coś czuje. Widziała takie przypadki już wcześniej. W tym miejscu przewijało się wiele osób, w tym bite żony, zarzekające się, że ich mężczyźni nie chcieli źle. Jak sądziła, dziewczyna sama musiała dojrzeć do tego, by móc ocenić swoją sytuację z dystansu. — Nie powinnam się wtrącać — przytaknęła, wiedząc, że się narzuca. — Skoro skończyłyśmy... — wskazała na jej świeżo założone bandaże, gestem dłoni wskazując, że może zacząć zapinać koszulę. — Możemy zrobić coś wbrew mojej i twojej woli. Poszukamy ci tu zajęcia. Mam nadzieję, że nie miałaś innych planów na wieczór... — usiłowała zażartować. — Los chciał, że jak nigdy wcześniej, wieczór jest spokojny i tak właśnie zapowiada się mój dyżur do rana — rzuciła okiem po częściowo opustoszałej, wyciszonej salce. — Pomożesz nam — odparła krótko na zadane wcześniej pytanie. — I być może, pokażesz, czy jesteś zdolna do większych wyzwań. Chodź za mną — otworzyła dłoń, wskazując na utworzony pomiędzy łóżkami korytarz głównej sali. Gdy dziewczyna była gotowa do dalszej podróży, dopiero wtedy zdecydowała się odpowiedzieć: — Wiem, ile może zmienić jedna plotka wypowiedziana w nieodpowiednim miejscu i czasie. Nie jestem złośliwa. Do kiedy ani ty, ani on nie krzywdzicie swoją relacją mnie lub kogokolwiek wkoło... Nie będę się w nią wtrącać — obiecała jej. Nim jednak przymknęła się i zakończyła temat jak pozostałe poprzednie, wolała rozwiać wszelakie wątpliwości: — Jeśli jednak mogę ci doradzić... Sugerowałabym ostrożność. Mężczyźni zbyt beztrosko podchodzą do życia. A gdy pojawiają się komplikacje... Ostatecznie to my zostajemy z nimi same — ujmowała wszystko najdelikatniej jak potrafiła. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Sie 30, 2020 5:24 pm | |
| Była niezmiernie ciekawa czekającego na nią zadania. Przypuszczalnie skończy się na zamiataniu podłogi, ale to i tak sto razy lepsze, niż wlepianie spojrzenia w ściany, które zawierały pełno bolesnych wspomnień. Wielka szkoda, że nie mogła złożyć wniosku o przeniesienie do bardziej komfortowej klatki. Pytanie, czy cokolwiek by to ułatwiło? Żadne pomieszczenie - stare czy nowe - nie zabierze tych wszystkich obrazów z jej głowy. — Na szczęście niczego nie szykowałam — odparła, podłapując żart. — Na pewno spokojny? Nie ma tu nagłych przypadków, które wywracają do góry nogami cały szpital, nawet w środku nocy? — spoglądała na nią, nie do końca orientując się, jaki bieg zazwyczaj przyjmuje tutejsze życie. — Jestem gotowa — oznajmiła, choć wewnątrz czuła, że pakuje się w duże kłopoty. Przy nich stracie z balsamistą to istna drobnostka, która już dawno straciła barwy, a wspominać można było ją ze śmiechem. Późniejsze wydarzenia już nie były takie zabawne. — Co masz na myśli przez "większe wyzwania"? Nie zostanę na stałe przy podawaniu, sprzątaniu i ogólnym usługiwaniu? Mam szansę na coś innego? — wypytywała, podążając we wskazanym przez lekarkę kierunku. Kiwnięciem głowy przyjęła obietnicę, dostrzegając w wypowiadanych przez nią słowach coś niepojęcie prawdziwego. Dopiero przy temacie mężczyzn postanowiła zabrać głos, jednak wydawał się znacznie trudniejszy od bandaży i maści. — Chcesz powiedzieć, że byłby zdolny zostawić mnie w najgorszej sytuacji? Niemożliwe. Co prawda, nie może okazać tego wsparcia na oczach innych, lecz nie pozwoliłby, aby cokolwiek mi się stało. Seth taki nie jest... — uparcie trzymała się swojej wersji, nie chcąc spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Niemniej jednak uświadamiała sobie, jak wciąż mało o nim wie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pon Sie 31, 2020 9:27 am | |
| Rozejrzała się po spokojnym, sennym już wnętrzu szpitala, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że obraz ten w ułamku sekundy może wywrócić się do góry nogami. Otulające ich milczenie było jak cisza przed burzą, a pracownicy tutaj mogli jedynie modlić się, by stan ten utrzymał się jak najdłużej. — Oczywiście. Mamy tu kilka chorych wymagającej całodobowej opieki, lecz nie wiadomo, co przyniesie nam reszta nocy... — spochmurniała. Mimo wszystko, wolała nocne dyżury od tych prowadzonych za dnia. Przeniosła na nią spojrzenie, ponownie szykując w myślach odpowiedź, starając się przekazać swoje myśli w sposób łagodny, lecz zgodny z prawdą. — To zależy. — Padła odpowiedź, jaka mogłaby pasować do każdego z kiedykolwiek zadanych pytań. — Nikt tu nie zgodzi się na marnowanie twojego potencjału, jeśli faktycznie zostałaś stworzona ku większym celom. Ale nikt nie pozwoli również, byś mu przeszkadzała, nadaremnie pałętając się pod nogami — dodała, lecz prędko pokręciła głową, jakby nie było to specjalnie istotne. — Nie przejmuj się tym. Czas pokaże, co będzie dla ciebie najlepsze — oznajmiła, wiedząc, że nie musi nikogo ponaglać, by móc zweryfikować prawdę. Nie przeszła ani o krok dalej, dodatkowo zbliżając się lekko, by nie usłyszał ich nikt inny. Skoro Yvette otworzyła się przed nią, zdradzając lekarce tajemnicę, która mogła jej solidnie zaszkodzić i Jaina podzieliła się pewnym faktem swojego życia, przyjmując pogodny ton głosu: — Wiesz, Yvette... Pomimo, że jestem matką dwójki dzieci, które nie znają swojego tchórzliwego ojca... Nie oznacza to, że podobnie negatywne zdanie mam o całym męskim rodzie — wskazała, starając się wyjaśnić, że nie ocenia Setha przez pryzmat mężczyzny, który dał jej dzieciom wyłącznie nazwisko. — Po prostu... Chcę byś myślała za was dwoje. Ostrożność nie jest brakiem zaufania. Zwłaszcza gdy znajdujesz się w takich, a nie innych warunkach... — doradziła jej baczność i powściągliwość przed stuprocentowym zdaniem się na swojego opiekuna. W końcu to nie on będzie nosił jej problemy, nawet jeśli będzie miał odwagę ją w nich wspierać. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pon Sie 31, 2020 11:05 am | |
| Nowa ciekawostka zaskoczyła dziewczynę na tyle, że przyjęcie jej w milczeniu było ponad wszelakie siły. — Jakim cudem radzisz sobie z tym wszystkim? Pomimo mojego uwielbienia do tych małych istot, domyślam się, że muszą zajmować mnóstwo czasu, a dodając do tego twoją pracę... Ty w ogóle odpoczywasz? — wypaliła, z trudem próbując wyobrazić sobie typowe funkcjonowanie Jainy. — Podziwiam cię — rzekła zaraz, podsumowując w ten sposób całą osobę doktorki. Zawsze wygadała, jakby normalnie mieszkała w tej części zamku, nie wracając do żadnego domu w mieście. A tu okazuje się, że ma dzieci, którymi musi zajmować się samotnie, bez pomocy kogoś tak ważnego. Yvette uważała za niestosowne skorzystanie z okazji, by głębiej wejść z butami w życie kobiety. I choć pytania cisnęły się na usta, żadne z nich nie zostało wypowiedziane na głos. — Obawiam się, że nie jestem w stanie myśleć nawet za siebie, a co dopiero za nas dwoje — stwierdziła bardzo cicho, czując nagły wstyd. Świat ją przerastał na każdym kroku. Z nowościami przychodziły również problemy, dzięki którym nie stąpała twardo po ziemi, a wyłącznie w Sethcie widziała nadzieję na lepsze jutro. Czy bez niego dałaby sobie radę po stracie siostry? Czy dałaby sobie radę z czymkolwiek? Na te pytania chyba istniała jedna odpowiedź. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Wrz 01, 2020 10:13 am | |
| Uniosła lekko dłoń, pragnąć ją powstrzymać, widząc, że za szybko wyciągnęła mylne wnioski. — To nie tak. Jestem paskudną opiekunką — roześmiała się, przyznając się do tego natychmiast, choć nie bez braku żalu. Od lat ciążyło nad nią poczucie winy, któremu nie potrafiła zaradzić, nie czyniąc żadnych zmian. — Dzieciaki zostają z moją matką. Na tyle często, że nie cieszą się już na mój powrót — próbowała jej wyjaśnić, choć nie potrafiła oddać żalu, jaki towarzyszył jej z powodu niepewności wymalowanej na twarzach dzieci, niewiedzących jak mają zareagować na widok własnej matki. — A radzę sobie doskonale. Zaraz pokażę ci, gdzie ucinamy drzemkę, gdy mamy za dużo czasu wolnego na nocnym dyżurze... — machnęła beztrosko ręką, chcąc porzucić temat, by nie zostać już na wieki oceniona jako fatalna matka, robiąca wszystko, byleby nie być w domu. — A ty... Powinnaś zacząć myśleć, nim przytrafi ci się coś złego — fuknęła na nią z udawanym oburzeniem. — A teraz chodź za mną, poszukamy ci zajęcia — ruszyła przodem, wychodząc z głównej sali, by postawić pierwsze kroki na długim korytarzu z wieloma parami drzwi. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Wrz 01, 2020 12:02 pm | |
| Nie wiedziała, jak powinna słownie zareagować, gdyż przypadek doktorki wprowadzał Yvette w niezrozumiałe przygnębienie. Nigdy nie będzie miała szansy, aby zaznać problemów zwyczajnego życia, które dotykają codziennie większości ludzi, a jednak umiała w jakimś stopniu wyobrazić sobie niełatwą, przynajmniej dla niej, sytuację Jainy. — Nie mam prawa się wtrącać, aczkolwiek uważam, że to nie jest do końca twoja wina. A one zrozumieją pewnego dnia — ostrożnie wybrała dość optymistyczną odpowiedź, chcąc trzymać się z dala od dawania dobrych rad. Jakakolwiek możliwość pomocy została zablokowana dla wiedźmy. Podzielenie się mocą na odległość było wykluczone, a pojedynczy dotyk nie wprowadzi żadnych zmian, jakie mogłyby zdziałać cuda. Albo bardziej pogorszyć problemy Jainy, co jest bardzo prawdopodobne, gdy w grę wchodzi sławne szczęście... Może lepiej wcale nie ryzykować. — Bez obaw, mój dar jest aktywny ciągle. Nie pozwoliłby skrzywdzić mnie komuś innemu, tylko on może to robić — mruknęła, nie porywając się na dokładniejsze wyjaśnienia. — Więc? Moim pierwszy zadaniem będzie mycie okien czy podłóg? — strzeliła, szykując się już do fizycznej pracy po zapowiedziach doktorki. Wkraczając do innego pomieszczenia, rozejrzała się dookoła, prędko poznając to miejsce. Ostatnia podróż tędy nie zapowiadała niczego dobrego, a na włosku wisiało życie Leo, o które zaczęła walczyć z niedopuszczalnym opóźnieniem. W tym momencie zniesienie głupoty, jaką wtedy się wykazała, było niewyobrażalnie ciężkim zadaniem. Z bezradności przetarła dłońmi twarz, pragnąc jak najszybciej wymazać z głowy swoje żałosne zachowanie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pią Wrz 04, 2020 11:47 am | |
| Nie potrafiła ukryć, że traktowała rady Yvette dość pobłażliwie. Roześmiała się w odpowiedzi. Choć lubiła opowiadać o swoich dzieciach, uznała, że pora zakończyć ten temat, gdyż rozwlekanie go i użalanie się nad sobą uznawała za nieprofesjonalne. Zamiast tego, skupiła się na tym, po co Yvette tu przyszła. — To ciekawe... Być może już twoja obecność sprawia, że jest dziś niespotykanie spokojnie... — stwierdziła krótko, zbierając nowe informacje na temat mocy dziewczyny. Nim podjęła się postawienia w roli nauczycielki, poprosiła Alastara, by sprowadził kartoteki dziewczyny, by Jaina, miała wiedzę, z kim będzie obcować. Mężczyzna nie cierpiał jednak na nadmiar czasu i lekarka nie spodziewała się zobaczyć dokumentów szybciej niż za miesiąc. Do tego momentu zmuszona była zdobywać informacje sama. Jaina nie przestawała mówić, jako że tematy do wyjaśniania i edukacji dziewczyny pojawiały się wraz z każdym krokiem; mijaną szafką, sprzętem, pojedynczymi ludźmi, którzy wychodzili już ze szpitala, kończąc na dziś swoją pracę. Wszystko w zasięgu ich wzroku sprowadzało się do anegdotki, osobnej historii lub chociaż krótkiego komentarza. Nim zaczęły wchodzić do poszczególnych salek, Jaina sięgnęła do stojącego z boku wieszaka, rzucając Yvette pielęgniarski fartuszek. Na jednej z kieszeni miał on misternie wyszyte: „L. Humphries”. Lekarka ostrzegła dziewczynę, że ich praca nie należy do najczystszych. Na korytarzu płonęły świece, otaczając to posępne miejsce przytulnym, niemal domowym blaskiem. Ogień migotał radośnie, nie dając jednak tyle światła, by przechadzając się pomiędzy salkami, mogły dostrzec każdy szczegół tutejszego wystroju. Dlatego mogły doznać niemałego szoku, gdy dopiero po dłuższej chwili, spostrzegły się, że nie znajdują się na korytarzu same. Czarne, wielkie oczy były zwrócone w ich stronę, uważnie śledząc ich każdy ruch od początku zawitania na korytarzu. W progu minimalnie uchylonych drzwi stało dziecko — sądząc po tym, że jego głowa sięgała wysokości klamki, dość młode. Dłoń chłopca, bo tyle można było wywnioskować po jego krótko przystrzyżonych włosach, spoczywała na framudze, lecz jego spojrzenie, zaabsorbowane w całości, było skierowane na nie. Jaina urwała w pół słowa, w ostatniej chwili powstrzymując się od zdziwionego krzyku. Prędko jednak przymknęła usta, przyjmując sytuację jako nic dziwnego. — Thomasie! Znów nie możesz zasnąć? — zapytała, zakładając biodra na ręce, jak matka, która przyłapała swoje dziecko na złym uczynku. Chłopiec nie odpowiedział, lecz po dłuższej chwili skinął nieśmiało głową. Część jego szyi i chudziutkie ręce, aż po koniuszki palców były pokryte bandażami. Jaina choć w pierwszej kolejności chciała pogonić dzieciaka, by wrócił do swojego łóżka i nie straszył więcej ludzi, lecz prędko zmiękła, przemawiając uspokajająco: — Zaraz do ciebie przyjdziemy. Połóż się do łóżka — poprosiła go, machając ręką. Dopiero gdy jego drobna główka zniknęła za drzwiami, odwróciła się do Yvette z wyjaśnieniami, ściszając głos do szeptu: — Mówiłaś, że uwielbiasz dzieci. Będziesz mogła się wykazać — skinęła na nią. — To nasza szpitalna maskotka. Jest tu od miesiąca i spędzi tu jeszcze sporo czasu. Ma poparzoną niemal połowę ciała, co jest nieco kłopotliwe, jeśli chodzi o znalezienie wygodnej pozycji do spania... — wyjaśniła pobieżnie, wskazując Yvette wciąż uchylone drzwi. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pią Wrz 04, 2020 5:10 pm | |
| Choćby chciała przedstawić swoją umiejętność w jaśniejszym świetle, po kolei wyszczególnić zalety i wady, by pomóc lekarce podjąć istotne decyzje, było to poza możliwościami Yvette. Nieustannie dowiadywała się czegoś nowego, jakby moc posiadała przed nimi jeszcze ogrom tajemnic, których nie planuje szybko wyjawić. — Nie jestem w stanie potwierdzić tego przypuszczenia, sama nadal mało wiem — odpowiedziała, mając pełną świadomość, jak dziwnie musiało brzmieć takie tłumaczenie od wiedźmy, żyjącej z tym od zawsze. Śmiało mogła przyznać, że nawet przed pamiętnym eksperymentem, jaki zakończył się niezaprzeczalnym sukcesem, nie próbowała bardziej poznać tej części siebie. W dawnych czasach przykładała uwagę do innych spraw, stawiając swą odmienność na kompletnie innym planie. Teraz uczy się równo ze wszystkimi, nie przodując w żaden sposób. Tymczasem było dużo do zapamiętania. Dużo, to stanowczo za delikatnie powiedziane. Kiedy myślała, że Jaina w pewnym momencie skończyła swoją przemowę, prędko okazywało się, że wyłącznie przechodziły do kolejnego fragmentu, który był jednakowo ważny, co poprzednie informacje. Przydałoby się wszystko spisać, aby przeglądać w wolnych chwilach, ale po pierwsze brakowało pióra oraz kartki, a po drugie umiejętność pisania wciąż gryzła się z wiedźmą. — Będą problemy... — szepnęła bezradnie, widząc wyszyty napis na przyjętym fartuchu. Pozostawała nadzieja, by właścicielka powróciła, gdy szpital będzie wolny od obecności Yvette. Przywdziewając tutejszą część odzienia i powtarzając w myślach zaczerpnięte nauki, nie skupiała się na otoczeniu. Dopiero reakcja Jainy sprawiła, że podążyła wzrokiem w odpowiednią stronę, dostrzegając w drzwiach małego chłopca. Prawie się uśmiechnęła na jego widok, gdyby nie słowa doktorki, powodujące niemały szok. — Zaraz, nie powiedziałam ci najważniejszej rzeczy — wtrąciła, wbijając w nią natychmiast spojrzenie. — To, że ja darzę je wielką sympatią, wcale nie znaczy, że one odwdzięczają się tym samym. Nigdy nie mogłam się zbliżyć do żadnego dziecka, bo kończyło się to zazwyczaj ich płaczem i ucieczką. Bały się. Mój wygląd zapewne miał tu sporą zasługę, także... — zawahała się. — Mam pewne obawy, co do twojego planu. Wolała uprzedzić Jainę, dając jej całkowity wgląd na brak doświadczenia, który mógł wyrządzić niechciane szkody. — Pozycja może nie być jego głównym problemem, gdy ja się tam zjawię — dodała z cichym westchnięciem. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Wrz 06, 2020 3:25 pm | |
| Spojrzała na nią zza uniesionych brwi. — Jestem pewna, że przypadniecie sobie do gustu. Dzieci nie znają uprzedzeń — stwierdziła beztrosko. — Uczą się ich od dorosłych — dodała, ostrożnie otwierając drzwi i znajdując się w środku. W pokoju panował półmrok rozświetlany jedynie dogasającą już świecą, stojącą na szafce przy łóżku jednego z chorych. Pomimo lekko uchylonego okna, powietrze wewnątrz było nieprzyjemnie gęste i zatęchłe. W tle rozlegały się spokojne, miarowe oddechy śpiących pacjentów, lecz w ciemności ciężko było stwierdzić, ilu właściwie przebywa ich w obrębie tej niewielkiej salki. I tak, miękkie kroki Jainy skierowały się od razu do łóżka najbliżej drzwi, w którym zza wełnianego koca wyłaniały się te same czarne oczy, które powitały je na korytarzu. Chłopiec zdążył spełnić życzenie lekarki, kładąc się i oczekując ich wizyty. Kobieta tym razem milczała. Nie wydawała Yvette żadnych poleceń, ani nie tłumaczyła, jak powinna się zachować. Wierzyła, że istnieją kwestie, w których jej rady nie zdadzą się na nic. Przyklęknęła przy łóżku dziecka, wychylając głowę, by widział ją zza naciągniętego pod nos koca. Uśmiechnęła się, choć w obliczu cierpienia, które było wypisane w całym drobnym ciele chłopca, zdawało się być to nie na miejscu. Czułym gestem odgarnęła ciemny kosmyk włosów z jego czoła, zagadując go cicho, by nie obudzić reszty pacjentów: — Spójrz, kogo przyprowadziłam. — Jaina powędrowała wzrokiem za swoją tymczasową uczennicą, wskazując ją samym czubkiem brody, by zaraz powrócić całą uwagą do Thomasa. — Wygląda jak aniołek, prawda? — zagaiła radośnie, wspominając uprzednie słowa Yvette. Odpowiedzi nie przychodziły chłopcu łatwo. Nie otwierał on ust, choć jego mądre, podążające za wszystkimi spojrzenie, zdradzało, że był doskonale świadom tego, co dzieje się wokół niego. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pon Wrz 07, 2020 12:32 pm | |
| Z trudem starała się przekonać do tych słów. Choć brzmiały sensownie i pewnie zawierały dużo prawdy, w głowie Yvette królowały wspomnienia, których nie dało się przynajmniej zamazać. Płaczące na jej widok dzieci były czymś nieopisanie smutnym, wręcz łamiącym serce. Podążała za lekarką, próbując przemknąć do celu niczym cień, by nie narobić zbędnego hałasu, jednocześnie budząc każdego pacjenta w tym pomieszczeniu. W kompletnej ciszy zaczęła przyglądać się wszelkim gestom kobiety, ucząc się również i tego, jednak porównanie trochę ją rozkojarzyło. Kierując spojrzenie na skryte pod okryciem dziecko, poświęciła mu prędko całą uwagę, zostawiając jak na razie w spokoju piękne określenie. — Witaj Thomasie, nazywam się Yvette — zaczęła od najważniejszego, odczuwając niespodziewanie lekki stres. — Słyszałam, że miewasz problemy z zasypianiem. Sądzę, że jestem w stanie ci pomóc, jeśli się zgodzisz — ostrożnie wyjaśniła, zbliżając się powoli do łóżka, jakby oczekiwała całkowitego pozwolenia od leżącego chłopca. Uwzględniła jego wybór, odstawiając nieco na bok jasne polecenie od Jainy. Nie zamierzała działać w sposób gwałtowny, z obawy o napotkanie dobrze znanej reakcji, która zaprzepaściłaby szansę na tą współpracę. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Wrz 08, 2020 11:22 am | |
| Thomas przytrzymywał koc możliwie małą powierzchnią obandażowanych palców, nie wychylając żadnej części ciała bez powodu. Nawet jego twarz od nosa w dół była zakryta, odsłaniając jedynie niezbędne mu do obserwacji oczy. Nie musiał wypowiadać ani słowa, aby jasnym było, że wstydzi się swoich oparzeń pod materiałami opatrunków. Ran, które szpeciły jego skórę, zostawiając nań rumienie i ociekające wciąż osocze. Część z nich zagoiła się do przyzwoitych blizn, jednak te na dłoniach, klatce piersiowej i plecach były niewątpliwe problematyczne, co chłopiec zdradzał jedynie w pojedynczych grymasach i ruchach. Jaina pozwalała mu na wiele, nie próbując przekonywać go, że znalazł się wśród ludzi, którzy za nic nie będą oceniać jego wyglądu pod kątem innym niż medyczny. Wiedziała, że jedynie upływ czasu pozwoli mu uwierzyć, że nikt nie przejmuje się jego wyglądem bardziej niż on sam. Przez ten cień sympatii i współczucia znajdowała się u boku jego łóżka, przedłużając swój nocny obchód. Zarówno ona, jak i chłopiec przenieśli spojrzenie na Yvette, w jednakowym stopniu nie spodziewając się jej planów. Thomas nie odpowiedział na przywitanie, choć oczywistym było, że je usłyszał. Dopiero po dłuższej chwili ciszy od zadanego pytania, przeniósł wzrok na równie milczącą Jainę, która z uśmiechem skinęła głową, zachęcając go do podjęcia niewiadomej współpracy. Chłopiec wzruszył ramionami, nie dając jej jasnego przyzwolenia, ale akceptując ewentualne zmiany, do których poprowadzić może go Yvette. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Wrz 08, 2020 12:43 pm | |
| Choć wyczekiwała jakiejkolwiek odpowiedzi, pozytywnej lub negatywnej, aby wiedzieć na czym właściwie stoi, dostała jedynie więcej ciszy, dzięki której popadła w totalne zakłopotanie. Doskonały plan, jaki zdążyła na poczekaniu stworzyć, teraz okazał się dziurawy niczym ser. Nic nie trzymało się kupy, a przecież uprzedzała Jainę, że to nie skończy się dobrze. — W takim razie... — mruknęła, mając niemały problem z podjęciem następnych kroków. Zasięgnięcie pomocy było wykluczone, gdyż jedyna osoba, która mogła coś doradzić, wpatrywała się w Yvette wraz z małym pacjentem, jaki wysoce nieszczególnie był skory do rozmowy. Odetchnęła głębiej, dążąc do wyciszenia niepokoju, który jeszcze chwilę temu wcale nie istniał. Zajęła zaraz miejsce przy doktorce, również lądując na kolanach, by być znacznie bliżej niż dotychczas. — Zobacz, mimo wszystko coś nas łączy — wskazała na swój opatrunek, uchylając ciut materiał bluzki. — Lecz myślę, że jesteś o wiele bardziej dzielny ode mnie. Jaina z pewnością to potwierdzi, prawda? — stwierdziła, zerkając na kobietę obok z delikatnym uśmiechem. Próbowała przełamać niewidzialną barierę, powoli dostosowując się do zachowania, które miała okazję obserwować przed swoim udziałem. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Wrz 08, 2020 6:07 pm | |
| Thomas nie sprawiał wrażenia zakłopotanego swoim brakiem udziału w rozmowie — dopiero przerwanie milczenia było dla niego wyzwaniem, którego konsekwentnie się nie podejmował. Choć mogłoby się zdawać, że kierował się wyłącznie własnym komfortem, pozwalając dwójce dorosłych ludzi pajacować przed nim do upadłego, tak zwyczajnie podjęcie dialogu było dla niego wyjątkowo trudną czynnością. Jaina, z kolei, nie podzielała wiszącej w powietrzu niezręczności, obserwując swoich szpitalnych towarzyszy w spokoju. Była to dla niej niewątpliwa okazja, by nauczyć się o nich czegoś nowego. Nie do końca jednak wiedziała, jak podjąć teatrzyk Yvette, lecz pewnym było, że dla spokoju chłopca, musiała to uczynić. Przed oczyma stanęła jej scena, gdy Thomas został przywieziony do szpitala po raz pierwszy. Nikt nie dawał mu szans na przeżycie, a więc faszerowano go środkami przeciwbólowymi, mając na celu jedno zadanie, czyli ulżenie mu w cierpieniu. Aż do samego końca. Chłopiec okazał się być silniejszy, niż zakładano, zachowując wolę życia nawet w najtrudniejszych momentach. Dopiero później zaczęło się piekło. W nocy zrywał z łóżek wszystkich pacjentów swoim krzykiem. Wył z bólu jak zwierze, szarpiąc się, płacząc i błagając o pomoc. Nie mógł spać bez morfiny, a budził się wraz z końcem jej działania. Wrzaski z bólu były codziennością, aż czas sprawił, że cichły i rzedły, tak samo jak jego głos, nagle używany wyłącznie od święta. Otrząsnęła się. Nie nazwałaby go dzielnym — Thomas był jak każde z dzieci; nierozumne i bezbronne w obliczu bólu, zdane na doświadczenie i pomoc dorosłych. Nic jednak nie zmusiłoby lekarki do wypowiedzenia swoich spostrzeżeń na głos. — Och, tak. Yvette była ciężko ranna. Tak bardzo, że nie potrafiła ustać na własnych nogach. Została tu przyniesiona na rękach, wyobrażasz sobie? — podjęła opowieść, wspominając ich pierwsze spotkanie, ubierając je w ton godny opowieści na dobranoc. — Sądzę, że oboje byliście bardzo dzielni. Nim się obejrzycie, wyzdrowiejecie do reszty... — ostrożnie dobierała słowa, by nie urazić ani jej, ani chłopca. O powrotach do domu nie było mowy w żadnym z przypadków. Przytaknęła jej, lecz nie sprawiło to, że Thomas jakkolwiek zareagował. Owszem, przeniósł spojrzenie na bandaże Yvette, w myślach porównując je ze swoimi, zastanawiając się również czy i one przykrywają oparzenia. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Wrz 09, 2020 12:35 pm | |
| Zaskoczona krótkim milczeniem ze strony Jainy, momentalnie zaczęła zastanawiać się, czy zdążyła popełnić już jakiś rażący błąd. Może poruszony temat bandaży nie był najlepszym pomysłem? Próbowała pływać w głębokiej wodzie bez wcześniejszych wskazówek, bazując wyłącznie na improwizacji, którą sama uznawała za okropną. Cóż się więc dziwić, że ich reakcja nie zaliczała się do wybitnie pokrzepiających. Pomimo widocznych na pierwszy rzut oka przeciwności, nie wycofała się. Przyjęła za to inną taktykę. — Dokładnie, lecz to zaledwie początek historii — odparła z większym entuzjazmem, wracając spojrzeniem na otulonego kołdrą chłopca. — Musiałam zostać wniesiona do szpitala przez wiernego towarzysza, a potem stawić czoła kolejnym przeszkodom, które czyhały na każdym kroku. Choć mogłam zostać w łóżku, niczym nie ryzykując, stało się coś zgoła nieoczekiwanego. Mój towarzysz znikł — przerwała na sekundy, by podbudować w ten sposób atmosferę. Angażowała się w opowieść, nawet jeśli zostawała ona natychmiast ignorowana przez Thomasa. — Nie miałam wyboru, więc tak rozpoczęła się moja podróż. Szłam przed siebie, jak dzielna wojowniczka, musząca zmierzyć się z hordą potworów. Niestety brakuje mi odwagi... Wszak bliżej mi do pasterki, która pilnuje swoich owieczek, niż do dziewczyny wojującej mieczem. Ale na szczęście nie byłam całkowicie sama. Ta oto skromna pani doktor, zgodziła się mnie wspierać. — Yvette wskazała w międzyczasie na Jainę. Nie było mowy, aby pominęła ją w tym wszystkim. — Jakbym mogła zapomnieć o pomocnym króliku, który stanął na mojej drodze. Och, nie był to byle jaki królik! Potrafił mówić w naszym języku. Jestem pewna, że był najmądrzejszym stworzeniem, jakie miałam okazję poznać, a jednocześnie bardzo schorowanym. Przestrzegł mnie, wspominając groźne jaszczurki, zamieszkujące te tereny. I choć zrobił to bezinteresownie, postanowiłam się odwdzięczyć za pomocne informacje, przeganiając z jego drobnego ciałka ból. Właśnie tak... — rzekła, demonstrując magiczną metodę, jakiej wtedy użyła. Przybliżyła się do łóżka, omijając nieco lekarkę. Z największą delikatnością pogłaskała czubek głowy chłopca, wolno przechodząc dłonią do policzka, na którym to zatrzymała się na dłużej. Nie spuszczała z niego oczu, gładząc palcami miękką skórę. — Ostatecznie mój przyjaciel odnalazł mnie pierwszy. Wiesz, co się okazało? Zawzięcie szukał dla mnie prezentu, bym poczuła się lepiej — uśmiechnęła się szerzej, powstrzymując śmiech. — A ty? Chciałbyś dostać prezent? — spytała ciekawa. Nie planowała zmuszać Thomasa do mówienia, ani też nie oczekiwała usłyszeć jego głosu. Samo skinięcie głową w zupełności wystarczyło do porozumiewania się. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Wrz 10, 2020 1:47 pm | |
| Jaina niewątpliwie miała oczekiwania wobec Yvette, lecz do samego końca nie wiedziała, jak dziewczyna postąpi. Naturalnie otworzyła usta ze zdziwienia, słysząc opowiadaną historię, lecz nie odważyła się jej w żaden sposób przerwać. Gdy do opowieści doszły fantastyczne elementy, Thomas byłby gotów się oburzyć, twierdząc, że jest już za dużym chłopcem, aby wysłuchiwać bajek o króliku na dobranoc. Lecz wymagałoby to od niego zgłoszenia werbalnego sprzeciwu, a więc myśl ta odeszła, nim została powołana do życia. Słuchał więc dalej, skupiając się na rozwoju fabuły. Uśmiechał się łagodnie, choć z nieznajomością jego charakteru, wyraz ten pozostawał zagadką — w równym stopniu mógł naśmiewać się z łatwowierności dziewczęcia, które dało się nabrać na sztuczki królika, jak i mógł w ten sposób okazywać swoje zadowolenie. — Niech zgadnę... — wtrąciła się lekarka, udając zastanowienie, gdy historia zbliżała się już do końca. — Ofiarował ci złote nożyczki? — starała się podłapać, wciąż nie mogąc przeboleć początkowego powodu, dla którego Seth zostawił je same. Miała szczerą nadzieję nie spotkać tego mężczyzny nigdy więcej, ale do kiedy Yvette tu przebywała, szanse na to pozostawały spore. Lekarka mogła podchodzić sceptycznie do wszystkiego, lecz nie zdołała zauważyć jeszcze zmian zachodzących w reakcjach Thomasa. Skinął on chętnie głową na pytanie Yvette, wyraźnie zainteresowany, co dziewczyna dla niego przyszykowała. W jego reakcjach krył się miarowy spokój. Nie okazywał w żaden sposób bólu, wychylając się zza koca odrobinę bardziej, jakby poświęcając całą uwagę nadchodzącej rozrywce. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Wrz 10, 2020 5:43 pm | |
| Spontanicznie tworzona historia zdała egzamin. Twierdziła tak po ujrzeniu zaciekawienia na twarzy dziecka, którego szczerze się nie spodziewała. Miła niespodzianka wprawiła ją od razu w lepszy nastrój, chociaż dalej miała się za okropną bajkopisarkę, jaka nie zyskałaby złamanego funta od mieszkańców Wishtown. — Złote nożyczki, które były w stanie przeciąć oplatające nas nieszczęście — potwierdziła, dopisując zwykłemu przedmiotowi niewyobrażalne zastosowanie. — Niesamowite, że udało mu się znaleźć taki skarb — dopowiedziała, wracając myślami do nieobecnego Setha. Bądź co bądź, rozumiała ciążący na nim obowiązek, w końcu praca była nieodłącznym elementem życia, lecz przez ostatnie wydarzenia, czas jaki mogli spędzić razem praktycznie nie istniał. Ot, kilka minut zdobytych siłą. To zdecydowanie nie satysfakcjonowało Yvette, jednak w tej sprawie miała mocno związane ręce. Pozostawało wyczekiwać kolejnych dni, mogących przynieść zmianę na lepsze. Gdy otrzymała niemą odpowiedź, sięgnęła wolną dłonią do czarnej wstążki, która jak zawsze trzymała włosy, by rozwiązać ją jednym ruchem. Zbliżyła cieniutką rzecz przed duże oczy Thomasa. — To bardzo cenny przedmiot. Wiesz, dlaczego? Podobno przynosi szczęście temu, kto go ma. Im bardziej w niego wierzysz, tym większą moc zyskuje. Na pewno pomoże, gdy znajdziesz się w trudnej sytuacji. Myślę, że z łatwością przegoni też strach — opisała podarek, wystawiając go bardziej na dłoni. — Takie jaszczurki nie będą miały z tobą najmniejszych szans — zapewniła z uśmiechem, odrywając na chwilę drugą dłoń od ciepłego policzka chłopca. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sob Wrz 12, 2020 1:57 pm | |
| Chłopiec był niewątpliwie bardzo zmęczony, jednak ból, a później rozwój opowieści nie pozwoliły opadającym powiekom przymknąć się do końca. Po wszystkim wyciągnął on dłoń, chcąc odebrać swój podarek, by móc mu się uważnie przyjrzeć i zweryfikować prawdziwość słów Yvette. Wysunął palce wewnętrzną stroną, przeplatając przez nie materiał wstążki. Zamknął oczy, jakby to miało pomóc mu wyczuć więcej, lecz nim doszedł do jakichkolwiek wniosków, jego oddech zwolnił, a on sam nie otworzył już więcej powiek. Nie zdążył podziękować za podarek — zasnął, ściskając go wciąż w dłoniach. Pozbywszy się czynnika, który utrudniał mu zaśnięcie, w ułamku sekund pogrążył się w odmętach nieświadomości. — Hm? — mruknęła Jaina, podnosząc się lekko, w obawie, że chłopcu stała się krzywda. W tym przypadku nie mogła jednak pomylić się z diagnozą — Thomas spał jak kamień. — Potrafisz usypiać ludzi? — syknęła szeptem, w istnym szoku usiłując rozwiązać zagadkę, która właśnie zaistniała, a jednocześnie starając się nie obudzić chłopca pod ich głowami. Choć właśnie takie było ich zadanie i niewątpliwie zostało zrealizowane, Jaina nie potrafiła przetworzyć, jak do tego doszło. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sob Wrz 12, 2020 4:08 pm | |
| Czekała w gotowości, gdyby Thomas lada chwila postanowił jednak otworzyć oczy, wracając po więcej historyjek. Tak się nie stało. — Na to wygląda — odpowiedziała równie zaskoczona, odczuwając zaraz przeogromną radość. Podołała temu trudnemu zadaniu, dając chłopcu trochę wytchnienia i odpoczynku, by nabrał sił na następny dzień pełen wyzwań. Początek nie zapowiadał się obiecująco, ale z biegiem czasu wszystko się zmieniło. Udowodniła przede wszystkim sobie, że potrafi zapanować nad sytuacją, która wykracza poza nabyte umiejętności. Ponadto, znów zrobiła coś dobrego. Była szczęśliwa, choć wystarczyło zbłąkane wspomnienie siostry, aby na nowo poczuła ciężar swej winy. Ciężar tego, że żaden z tych uczynków nie cofnie czasu. Natychmiast zrobiło jej się niedobrze, nie mówiąc o chęci wylania następnego wiadra z łzami. — Jest uroczy — wyszeptała, przesuwając powolnie dłonią po włosach śpiącego chłopca. — Oby wszelkie oparzenia się zagoiły. Nie zasługuje na takie cierpienie — oznajmiła stanowczo, próbując ze wszystkich sił odegnać z głowy obraz Yvonne, gdy wypowiadała te słowa. Po chwili podniosła się na równe nogi. Zerknęła przelotem na ciemną salę, lądując finalnie spojrzeniem na Jainie. — Co teraz? Noc jeszcze młoda — zagaiła w miarę radośnie, przygotowana do dalszej drogi. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sob Wrz 12, 2020 5:03 pm | |
| Lakoniczna odpowiedź nie wystarczyła Jainie, zważywszy na jej doświadczenie w usypianiu chłopca, które nigdy nie przebiegało szybko ani łatwo. Gdy miała już czas na podjęcie się tego zadania, zawsze musiała niemalże stawiać na głowie, by zakończyło się ono sukcesem. Chociaż sporą pomocą było zwyczajne wykończenie chłopca przez późną porę. Podniosła się z kolan, otrzepując materiał długiej spódnicy, dzieląc każdy swój ruch odstępami, by przekonać się, czy nie obudziła jeszcze chłopca. Gestem dłoni zachęciła ja do ruszenia się z miejsca, by mogły swobodniej wymieniać zdania. Gdzieś przy progu powróciła do tematu, ostrożnie naciskając klamkę od salki. — To nie zdarza się często — zaczęła, lecz prędko musiała sprostować: — Nie, właściwie, to nie zdarza się nigdy. Czasem mu śpiewałam, czasem czytałam po kilka stron powieści... Ale zazwyczaj kończyło się na zastrzyku morfiny... — streściła w kilku słowach, jak najprościej było sprawić, że chłopiec zasnął. Opcja chwilowego braku bólu była dla chłopca tak pociągająca, aż chętnie przyjmował wszystkie zastrzyki. — Nikt nie zasługuje — przyznała prędko, rzucając śpiącemu Thomasowi ostatnie spojrzenie, jakby chciała się upewnić, że w rzeczywistości nie stała mu się krzywda, a ona sama nie padłą ofiarą dziwnej iluzji. — Ale... Myślisz, że to też była zasługa szczęścia? — usiłowała zrozumieć, by wiedzieć, do czego Yvette może przydać się jej w przyszłości. — Chodź. Znajdziemy coś — pozwoliła jej ruszyć wzdłuż tego samego korytarza, szukając zajęcia, czyli ludzi, którzy potrzebowali pomocy. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sob Wrz 12, 2020 6:33 pm | |
| Tłumaczenie lekarki wprawiło Yvette w niemały szok, co wyraźnie odbiło się na jej twarzy. Nim jednak wdała się w żywszą dyskusję, opuściła całkiem pomieszczenie, mając wielką nadzieję, że jeszcze ujrzy kiedyś Thomasa. Przynajmniej czarna wstążka pozwoli mu pamiętać o tych nieplanowanych odwiedzinach. Wyjątkowo nie śpieszyła się, zamierzając wyjaśnić kilka spraw przed drugim nadchodzącym zadaniem. — Z moich obserwacji wynika, że odpędzam też ból — podzieliła się na stracie ważnym odkryciem, aczkolwiek nie takim nowym. — Gdy przestał w końcu cierpieć, zmęczenie dało o sobie porządnie znać i padł. Gorzej, że jutro to wszystko wróci. Nie potrafiła ukryć przejęcia tym faktem, co można było łatwo zaobserwować. Gniotła nieprzerwanie materiał przywdzianego fartucha, spuszczając odrobinę głowę. Myśl o jutrzejszym stanie chłopca była bardzo bolesna. Ponownie odnajdzie ukojenie w zastrzykach, bo prawdopodobnie Yvette będzie zawalona innymi zajęciami. Przecież niemożliwym byłoby siedzieć z nim tu cały czas, a tego właśnie potrzebował, by przeciętnie funkcjonować. — Mogłabyś... — zaczęła, równie szybko przerywając. Nastał niezręczny moment ciszy, który zmuszona była zakończyć, poprawiając pytanie: — Czy mogłabyś nauczyć mnie jakiejś piosenki? Albo chociaż melodii, abym mogła ją zanucić w razie czego? Moja matka nie była zbyt skora do spędzania ze mną czasu, więc pomyślałam, że może mi pomożesz — objaśniła od razu, zerkając na Jainę kątem oka. Prośba była nietypowa, lecz wiedźmie na tym zależało.
Ostatnio zmieniony przez Yvette dnia Sob Wrz 12, 2020 9:04 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sob Wrz 12, 2020 7:40 pm | |
| Wypływające po sobie fakty na temat mocy dziewczyny lekko zaniepokoiły Jainę. Od pierwszego dotyku mogła wnioskować, że ma styczność z wiedźmą, jednak początkowe wnioski na temat jej mocy były złudne. Lekarce nie podobał się brak zrozumienia ani składowe niewiadomych umiejętności wiedźmy. Nie znała jej zamiarów, i choć w efekcie przynosiły one sporo korzyści, nie potrafiła obdarzyć jej zaufaniem. Musiała upewnić się, ile wynikało z faktycznej niewiedzy Yvette, a ile z prób zatajenia tych informacji. Krótko po opuszczeniu sali zahaczyła jeszcze o kilka szczegółów — po drodze pokazała, gdzie ma swój gabinet, w którą stronę należy kierować się do łazienek oraz pokazała wspomniane już miejsce, w którym lekarze ucinali sobie drzemkę, gdy wolna chwila na to pozwalała. W międzyczasie pozwoliła sobie jeszcze na krótką dyskusję o Thomasie. — Z każdym dniem będzie lepiej. Bardziej obawiam się o nieprzyjemności związane z odstawieniem lekarstw... — mruknęła pod nosem, bardziej do siebie niż do niej, świadoma, że każde znieczulenie ma swoją cenę. — Nieważne. Muszę... — urwała, uświadamiając sobie, że nie może zwlekać dłużej. Koniecznie musiała upewnić się w snutej teorii. Nim jednak oznajmiła to dziewczynie, została totalnie zbita z tropu nietypową prośbą. — Co? — wyjęknęła, nie spodziewając się tego ze strony Yvette. — Być może... — zawahała się, nie wiedząc, jak jej odpowiedzieć i jak miałaby wyglądać nauka. Po chwili jednak uśmiechnęła się, rozbawiona swoim własnym zakłopotaniem i niecodziennością sytuacji. — Znam sporo szant. Mój ojciec był marynarzem. Jeśli znajdziemy chwilę wolnego, nauczę cię paru zwrotek — prychnęła w rozbawieniu, kręcąc głową, jakby nie mogła uwierzyć, że się na to godzi. — Jednak teraz... — spoważniała, przenosząc wzrok wzdłuż korytarza. — Widziałam parę prześcieradeł do zmiany. Chodź za mną — popędziła ją lekko, myślami jednak będąc gdzieś indziej. Wkroczyła do pomniejszej sali, która okazała się być opustoszała. Sądząc po kilku brudnych naczyniach i wzburzonej pościeli, była ona do niedawna używana, lecz teraz pacjenci najwyraźniej nie potrzebowali dłużej pomocy szpitala. — Zajmij się tą salą. Świeżą pościel znajdziesz w szafach na korytarzu. Starą wrzuć do wózka — instruowała ją prędko, doradzając, że w razie pytań na pewno kogoś znajdzie. — Muszę coś sprawdzić. Zostawię cię na jakiś czas... — stwierdziła, chcąc odwrócić się i odejść. Nim to jednak uczyniła, rzuciła dziewczynie spojrzenie, mające ocenić, czy poradzi sobie z danym jej zadaniem. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Wrz 13, 2020 5:23 pm | |
| Nie umiała sprecyzować, co się dokładnie zmieniło w zachowaniu starszej kobiety, ale zdecydowanie coś było nie tak. Całkiem prawdopodobne, że odbijała się na niej późna pora, a sen raczej nie wchodził w grę. A przynajmniej nie teraz, gdy były w trakcie szkolenia. Pomimo dostrzeżonych elementów odbiegających od normy, Yvette nie pisnęła o tym słowem, pozostając bacznym obserwatorem. Sądziła, że nawet jeśli wypowiedziałaby swoje spostrzeżenia na głos, Jaina ucięłaby grzecznie temat, każąc skupić się na pracy. Nie chciała bardziej podpaść, bo już i tak nie było kolorowo. To ich drugie spotkanie, dzięki któremu miała okazję poprawić zachowanie, jakim wtedy wyjątkowo się nie popisała. — Będę wdzięczna — odparła prędko. — Jestem pewna, że to o wiele ułatwi zadanie, gdybym ponownie znalazła się w takiej sytuacji — zarzuciła następnym tłumaczeniem, zaraz słuchając nowego polecenia. W międzyczasie rozglądała ciekawie po nowym otoczeniu, gdzie najwyraźniej jakiś czas temu odbywała się niezła zabawa. — Nie ma problemu — stwierdziła z zadowoleniem wymalowanym na twarzy, natychmiast dając się pochłonąć dobrze znanej pracy. Nawet nie uraczyła Jainy pożegnalnym spojrzeniem. Sprzątanie zawsze pomagało jej się rozluźnić. Uciekała do tego w każdej stresującej sytuacji, gdy sprawy przybierały zły obrót, a największym przeciwnikiem okazywała się własna siostra. Doświadczenie tego w zamkniętym pokoju graniczyło z cudem, więc taka szansa musiała zostać wykorzystana dobrze i w całości. Gdy uporała się z ustawieniem brudnych naczyń w jednym miejscu, by potem je wynieść, przyszła kolej na pościel, która została wprost zmuszona do współpracy. Opanowana do perfekcji technika była niezmiernie przydatna we wszystkich okolicznościach, pozwalając Yvette zaoszczędzić sporo cennego czasu. Jednak nie myślała o tym, co z nim zrobi. Aktualnie szperała w szafce, znajdując się pośrodku pustego korytarza, wsłuchując się w panującą dookoła ciszę. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Wrz 16, 2020 6:39 pm | |
| Jaina długo nie wracała. Nie spieszyła się, wciąż nosząc świadomość, że noc jest wyjątkowo spokojna, a Yvette ma co robić. Nim wyszła ze szpitala w wymyślonym przed ułamkiem chwili celu, sprawdziła kilka sal szpitalnych, rzuciła okiem na śpiącego Thomasa, następnie meldując swoją nieobecność u jednej z dyżurujących sióstr. Wyszła ze szpitala, w pośpiechu kierując się nie grabarskie piętro, licząc na odnalezienie jednego z nocnych marków, będącego w stanie jej pomóc. *** Szpital był przerażająco cichy, nawet jak na tę część doby. Pomimo znacznej ilości ludzi przebywających na jego terenie, wszyscy zgodnie podjęli jedną czynność: wyjątkowo głęboki sen. Miało to swoje zalety, jeśli tylko można zaliczyć do nich spokój w pracy Yvette. Nikt nie stał jej nad głową, nikt nie mówił, jak powinna postępować. Oczywiście mogła grzecznie kontynuować swoje zadanie, z pełną świadomością, że jest ono na tyle wielkie, aż będzie musiała się przyłożyć, jeśli tylko chciała zdążyć do ranka. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby zwiedzić miejsce, w którym, być może, przyjdzie jej pomagać.... Zajrzeć do kilku sal, sprawdzić czy nie ostał się żaden nieśpiący wyjątek, potrzebujący jej pomocy. Równie dobrze mogła rozejrzeć się wkoło — od korytarza odchodziło wiele drzwi. Jedne z nich prowadziły do salki, w którym żywota dokończyła jej siostra. Inne, z kolei, pozostawały uchylone, rzucając na korytarz odrobinę światła. Nie byłoby w nich nic specjalnego, gdyby nie fakt, że tuż za nimi, widoczne były leżące na podłodze stopy w butach, ewidentnie należące do człowieka. Yvette nie miała wciąż wiele wiedzy na temat medycyny ani szpitalnych obyczajów, lecz pewne było jedno — nie należało to do normalnych zachowań. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Wrz 17, 2020 12:36 pm | |
| Przykładała się za dwóch do wykonywanej pracy. Choć brak kontroli sprzyjał totalnemu zignorowaniu polecenia i przespaniu się na jednym z wolnych łóżek, nie poszła w te ślady, pozostając niezachwianie wierna obowiązkowi, jaki został na nią narzucony. Po ogarnięciu bałaganu w wyznaczonej sali, chwilę wahała się przed podjęciem następnych czynności, które z pewnością zasłużą na naganę od Jainy. Oby tylko od niej, inaczej kłopoty nie będą miały końca. Bezczynność, z drugiej strony, mogła zostać odebrana w podobny sposób, więc podjęła ryzyko, zwiedzając z wolna to miejsce. Poruszała się względnie cicho, stawiając stopy miękko na ziemi, aby nie zbudzić śpiących gdzieniegdzie ludzi, a przy okazji poznać szpital, w którym bywała zbyt często. Gdyby została przyjęta na taką pomoc, skończyłaby z siedzeniem w pustym pokoju. Miałaby wtedy ważne zadanie. Coraz bardziej przekonywała się do tego szalonego pomysłu, niosącego wolność od nierzadkiej samotności i ciągu tragicznych myśli. Wycieczkę przerwała struga światła, wychodząca z pobliskiego pokoju, jakiej nie spodziewała się ujrzeć o tej porze. Cała sceneria wyglądała, jak jakiś tajemniczy znak od sił wyższych, stworzony wyłącznie dla niej. Ciekawość pchnęła Yvette do zbliżenia się, ale nie od razu weszła do środka, dostrzegając coś niecodziennego. Pierwsza myśl przyszła szybko, ktoś stracił przytomność i interwencja była niezaprzeczalnie wskazana. Jednak zamiast dać się ponieść, pędząc w strachu do leżącego ciała, postanowiła rozegrać to w mniej impulsywny sposób. Na początek zapukała lekko w drewniane drzwi, utrzymując kulturę na wysokim poziomie. — Przepraszam, czy wszystko w porządku? — odezwała się grzecznie, oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, by chociaż trochę pojąć dziwny widok. — Mogę kogoś zawołać... — dodała, zerkając nieco bardziej do środka pomieszczenia, lecz wciąż stojąc za drzwiami, jakby nie chciała się ujawnić, do kiedy nie było to wymagane. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Wrz 17, 2020 6:30 pm | |
| Pierwszą reakcją na słowa Yvette było poruszenie. Nie zapewnienie, że wszystko jest w porządku, nie próby zatrzaśnięcia jej drzwi przed nosem, a wyraźnie poruszenie na podłodze. Na pierwszy rzut oka nie zdradzało ono wiele, lecz po chwili zastanowienia, oddawało wszystko, co powinna chcieć wiedzieć — z pewnością nie miała do czynienia z nieprzytomną osobistością lub, co gorsza — z martwą. W pokoju, który okazał się nie być kolejną z sal szpitalnych, na podłodze leżał wysoki mężczyzna. Jego oczy natychmiast skierowały się ku Yvette w lekkiej niepewności, która zdradzała, że jest on świadomy niecodzienności sytuacji. Choć nie wykazywał żadnych chęci do poderwania się z podłogi, idealnie eksponując swoje splecione na klatce piersiowej dłonie, widocznie nie czuł się komfortowo. — Dzień dobry — powitał ją, jako że porze doby bliżej było do świtu. — Żywię najszczerszą nadzieję, iż panny nie wystraszyłem? — zapytał kurtuazyjnie, po dżentelmeńsku w pierwszej kolejności troszcząc się o jej możliwy niepokój. Był to znany jej już Alastar, elegancki jak zawsze, lecz teraz, w dość niecodziennym wydaniu. A miejsce, w którym się znajdowali zapewne było jego gabinetem. Obserwował ją czujnie z dołu, choć jego myśli nie potrafiły skupić się w jedność. Wręcz przeciwnie, przebiegały przez nie myśli takie jak: „całe szczęście, to nie ten demon w kapciach". Jak nic innego spadła na niego konieczność wyjaśnienia swojego dziwnego zachowania. — Dla jasności — udzielam sobie pierwszej pomocy. Proszę się mną nie kłopotać — zapewnił, starając się wykonać uśmiech, co wyszło mu nieco blado. Nie drgnął nawet na moment, poruszając jedynie oczyma, w zależności od ruchów Yvette. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Główna sala szpitalna | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|