|
|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Selene Kat
Liczba postów : 770 Join date : 21/05/2013
| Temat: Główna sala szpitalna Sro Sty 25, 2017 1:47 am | |
| First topic message reminder :Główna sala w skrzydle szpitalnym Inkwizycji, wysłana wieloma łóżkami. Na próżno spodziewać się tu prywatności, przypadki wymagające interwencji nagle lub te niezbyt groźne, lądują właśnie tutaj, oddzielone w najlepszym przypadku materiałowymi parawanami. Na sali za dnia panuje zgiełk i odór typowy dla podawanych lekarstw, chorób i umierania. Od głównej sali odchodzą dwie pary drzwi - wejście od strony budynku i kolejne, za którymi zastanie się długi korytarz z kolejnymi salami, dla pacjentów, przebywających w szpitalu dłużej oraz gabinety lekarskie.
Ostatnio zmieniony przez Selene dnia Sob Cze 17, 2017 9:26 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Cze 21, 2020 12:41 pm | |
| — Zostawię puste — poinformował w odpowiedzi, przesuwając piórem do ostatnich danych do wypełnienia. — Sądzę, że odnalazłem swoje powołanie — mruknął jeszcze, nawet nie odrywając wzroku od karki. Gdy jednak udało mu się przebrnąć przez wszystko, czuł drobny niedosyt. Nie omieszkał zapytać donośnym tonem: — Gdzie jest pole, w którym mogę wyjaśnić, jak do tego doszło i kto jej to zrobił? — Nieumiejętnie stłumił złość, świadom, że nie uświadczy takiej rubryki, tak jak Yvette nie zazna sprawiedliwości. — Nie w gestii lekarzy leży dochodzenie, kto jest winny — mruknęła Jaina, nawet nie zamierzając udawać, że udowodnienie czyjejś przemocy cokolwiek zmieni. — Jeśli jednak panu zależy, proszę wyżyć się na odwrocie kartki — dodała odrobinę głośniej, tylko po to, aby podtrzymać zajęcie żniwiarza jeszcze na chwilę. — Tak zrobię — odparł pochmurnym tonem, świadom, że powinien w tej chwili gonić za Gerardem, zamiast spisywać jego winy na nic niewarty papier. Po drugiej stronie parawanu, lekarka kończyła już przemywanie skóry dziewczyny, otaczając świeże rany spojrzeniem w całości. Choć nie widziała nigdy wcześniej podobnych obrażeń, nie wyglądała na zdziwioną. Wiedziała, jak tragiczna w skutkach może być niepewność odbita na jej twarzy. Nie pozwoliła sobie więc nawet na chwilę zawahania, nie chcąc, by dziewczyna źle to odebrała. Oczyściła rękawiczki, wrzucając nasiąknięty krwią ręcznik do wody, przechodząc do łagodnego wcierania przygotowanej maści w poranioną skórę dziewczyny. Miała ona silny zapach, a po kontakcie ze skórą pozostawiała wrażenie chłodu i częściowego znieczulenia. Proces przebiegał w milczeniu i ze strony lekarki, i Setha, który najwyraźniej oddał się pisarskiej wenie. Milczenie Jainy wynikało jednak nie tylko ze skupienia nad pracą, a z powodu kontemplowania szyi Yvette. Nim jednak padło pytanie, które chodziło za nią już od pewnego czasu, niespodziewanie zwróciła się ona do Setha: — Potrzebuję nożyczek do bandaży. Będzie pan tak uprzejmy...? Żniwiarz, który zgodziłby się i na poszukiwanie kwiatu paproci, przerwał swój pisarski wywód, rzucając krótkie „się robi”, by wyruszyć na tę niezwykle istotną w danej chwili misję. Zniknął w niewiadomym kierunku, a Jaina, wyraźnie czekając na chwilę prywatności, zwróciła się do skazanej: — Jesteś jeszcze gdzieś ranna? Widzę, że rany cięte nie są jedynym, co cię ostatnio spotkało — zaczęła ostrożnie, jakby spodziewała się, że poruszony temat będzie dla Yvette wyjątkowo trudny. — Mogę ci pomóc — zaoferowała. Czekała na odpowiedź dziewczyny, sięgając po bandaż. Ściągając rękawiczki, rozwinęła go w palcach, zaczynając od dekoltu Yvette, obtaczając biały materiał wokół jej klatki piersiowej, stopniowo wędrując ku górze. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Cze 21, 2020 2:54 pm | |
| Seth nie wydawał się skory do choćby krótkiej wymiany zdań, myśląc wyłącznie o przewinieniu kata i wypełnianiu idiotycznych rubryczek, które nic nie wniosą. Nieważne, co wypisałby w swoich żalach, nikt nie zwróci na to najmniejszej uwagi. Pozostawało mieć nadzieję, że dozna niewielkiego wyciszenia, po wyrzuceniu z siebie cząstki rozrywającej go wściekłości. Dalej już tylko milczała, spuszczając nieco wzrok. Nie siliła się, aby poruszać ważny temat przy obcej osobie, więc pozostawało jej wyczekiwać momentu sam na sam. Każdą jedną akcja była niezmiernie bolesna, do czasu pojawienia się przyjemnego uczucia chłodu, przyćmiewającego nieznośne pieczenie i szczypania na miejscu ran. Stosowana maść nie posiadała pięknego zapachu, Yvette nie raz zmarszczyła brwi przy głębszym zaczerpnięciu powietrza nosem, jednak efekty były zadziwiająco szybkie. — Niesamowite... — szepnęła, pełna podziwu dla nieznanej dotąd praktyki. Przyjęła ze względnym spokojem zlecone zadanie dla Setha, ufając, że wkrótce wróci z wymaganymi nożyczkami. Co mogło pójść nie tak? Mimo wszystko, nie dane było jej dłużej nad tym gdybać, gdyż lekarka przerwała niedługą chwilę ciszy. Patrzyła na nią z tępym wyrazem twarzy, jakby oczekiwała podpowiedzi do wypowiedzianych słów. — Skąd taki pomysł? — spytała, na nowo wlepiając w nią spojrzenie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Nie Cze 21, 2020 6:57 pm | |
| Była tylko lekarzem. Nie musiała mieć pełnego obrazu historii zdarzenia, do kiedy nie miało ono bezpośrednich efektów w obrażeniach, którymi się zajmowało. Nie zwykła przeprowadzać szczegółowego wywiadu i wściubiać nosa, gdzie było to zbędne. Pytania Jainy w tym przypadku nie rodziły się z pragnienia zaspokojenia ciekawości, a wynikały z kolejnych dostarczanych jej danych, które sprawiały, że nabierała podstaw, aby podejrzewać, że obrażenia Yvette mogą sięgać o głębiej, niż jest to widoczne. Kazała jej unieść ręce, przewijając bandaż pod pachami dziewczyny, zaraz krzyżując go nad jej klatką piersiową i kierując się w kierunku szyi. Nim jednak dotarła do celu, cofnęła niespodziewanie dłonie, nie będąc pewna, co właściwie poczuła. Wydarzyło się coś, czego nie spodziewała się przy zwyczajnym opatrywaniu ran. Nie odnajdywała w tym logiki, ani nieznajomych sobie efektów bez wyraźnej przyczyny. Zdziwienie odbiło się na twarzy lekarki przez ułamek sekundy, lecz nakłaniając się do dalszej pracy, zaczynała wyzbywać się wątpliwości — źródłem niespodziewanych wrażeń była najwyraźniej siedząca obok dziewczyna. Obwiązywała szyję Yvette, wkrótce oczekując niezbędnych jej nożyczek. Podejście lekarki do dziewczyny nie zmieniło się, gdy zaczynała podejrzewać, że ma do czynienia z wiedźmą. Wciąż nie miała pewności, lecz fakt ten przemawiał za tym, że mogła zostać wykorzystana. — Nie muszę mieć szóstego zmysłu ani przeprowadzać szczegółowego wywiadu lekarskiego, by móc stwierdzić, że ktoś próbował się do ciebie zbliżyć. Nie wiem, z jakim skutkiem i na ile zgodnie z twoją wolą — oznajmiła bezpośrednio, nie bawiąc się w metafory i omijanie tematu. — Zwyczajnie oferuję ci pomoc, jeśli tego potrzebujesz — wypowiedziała prosto, w końcu otaczając wzrokiem ślady na jej szyi i biuście, które w pierwszej kolejności naprowadziły ją na ten trop. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pon Cze 22, 2020 1:00 pm | |
| Nie rozumiała, co dokładnie chodziło kobiecie po głowie, aż do wyjaśnień, które zaraz postawiły dziwne słowa w jaśniejszym świetle. — Nie twoja sprawa — mruknęła wrogo, odwracając spojrzenie. Powstrzymała odruch, by zasłonić obiema rękami ślady zdradzające jedną z większych tajemnic. Nawet nie wiedziała, gdzie dokładnie miałaby celować. No i było już stanowczo za późno. — Na nic mi taka pomoc — dodała, próbując prędko zakończyć niewygodny temat. Wyciągnięta dłoń została niemal natychmiast odtrącona. Nie wierzyła w dobre serce Jainy, nawet jeśli niosła pomoc bez względu na status, zaczynając podejrzewać, że ma nie do końca czyste intencje. Zaufanie byłoby samobójstwem, jeżeli chodziło o kwestie dotyczące relacji z Sethem. Musi być ostrożniejsza, a przede wszystkim pamiętać o możliwie pozostawianych znakach na skórze. Inaczej oboje skończą źle. — Jestem tylko trochę obolała. Nic więcej mi nie dolega, przynajmniej tak sądzę... — wyjaśniła o wiele spokojniej, lecz obyło się bez dokładniejszego opisu zajścia. Choć ciekawiło ją, czy doktorka byłaby w stanie coś zaradzić na wewnętrzny ból, który powstał po wczorajszym zbliżeniu, wolała nie ryzykować. Przeczuwała, że chęć zasięgnięcia porady byłaby prostym strzałem w kolano. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pon Cze 22, 2020 3:44 pm | |
| Łagodne zdziwienie odbiło się na twarzy kobiety, jednak nie sprawiała ona wrażenia oburzonej zachowaniem Yvette. Nie miała pewności, czy jej odmowa nie podchodzi ze strachu lub niewiedzy. — Nie chciałam naciskać — wyznała, wycofując się z oskarżeń, choć dowody były niezaprzeczalne. Nie miała w zamiarze pogrążać jej ani mężczyzny, który najwyraźniej ją skrzywdził. — Jeśli zmienisz zdanie, wiesz, gdzie mnie szukać — dodała krótko, kończąc temat. Nie oferowała więcej dodatkowej pomocy, kontynuując oplatanie szyi dziewczyny bandażem. Gdy skończyła, tkwiła w bezruchu, połączona resztką białego materiału ze skazaną, oddając się milczeniu w dość niezręcznej sytuacji spowodowanym wcześniejszym zgrzytem. Spuściła wzrok, czekając na ratunek w postaci nożyczek. Gdy ten jednak nie nadchodził, podniosła w zirytowaniu głos: — Czy w całym szpitalu nie ma ani jednej pary nożyczek!? Wstała, wychylając głowę zza parawanu, by potwierdzić lub zaprzeczyć wypowiedzianym słowom. — Trzymaj — rozkazała Yvette, wciskając jej w dłonie kłębek bandaży, zaczynając swoje poszukiwania, otaczając wzrokiem salę. Odsunęła lekko parawan, wychodząc na zewnątrz, lecz nie minęła chwila, gdy starsza z sióstr, ta sama, która minęli na początku, powitała ją z upragnionym narzędziem w rękach. — Wspaniale. Dziękuję, Christo — mruknęła w roztargnieniu, kręcąc głową. — Ten bezmózg najwyraźniej zapomniał, jak wyglądają nożyczki — fuknęła jeszcze, rozglądając się za Sethem. — Ten cukiereczek, cały na czarno? Widziałam, jak wychodził głównymi drzwiami — odparła pogodnie Christa, z uśmiechem dementując podejrzenia Jainy. Cisza, jaka zapadła po wypowiedzianym stwierdzeniu, sugerowała, że lekarka przetwarza wiele faktów na raz: Yvette została bez opieki, a jej właśnie skradziono pióro i kilka wypełnionych kart zgonów. Wróciła bez słowa za parawan, nie wiedząc, jak zareagować. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pon Cze 22, 2020 5:55 pm | |
| Najchętniej położyłaby się na tym łóżku, po czym zapadła w naprawdę długi sen. Wtedy całkowicie zregenerowałaby siły i odzyskała pełną sprawność. Potrzebowała pełnego wypoczynku, a nie kilku miernych chwil odsapnięcia, dodatkowo w towarzystwie nazbyt spostrzegawczej lekarki. Brakowało, aby jeszcze ona stworzyła problem dzisiejszego dnia. Siedziała w kompletnej ciszy, jakby nie chciała za nic zniszczyć spokoju, jaki zapanował. Brak pytań, brak dotyku... Jednak ciągła nieobecność Setha zaczęła zawadzać. Ile można było szukać nożyczek? Zgubił się w tym pomieszczeniu? Niemożliwe, znał je za dobrze. Przypuszczała, że po drodze pochłonęło go wypisywanie żali na biednej kartce, toteż odnalezienie poleconej rzeczy zeszło na trzeci plan. Uniosła wzrok na zirytowaną lekarkę, dostając zaraz najwyraźniej łatwiejsze zadanie, niż żniwiarz. Trzymała dzielnie bandaż, mając okazję podsłuchać krótką wymianę zdań przed parawanem. Nie od razu dotarło do niej, że Seth postanowił opuścić zamek. Musiała się zwyczajnie przesłyszeć, przecież nie zrobiłby czegoś tak podłego, tylko po to, by dorwać nic nieznaczącego kata. Staruszka pewnie pomyliła go z kimś, a teraz wygaduje nieprawdopodobne pierdoły. Tak właśnie było... Prawda? Niedowierzanie, malujące się na jej twarzy, przybierało na sile z biegiem czasu. Uchyliła wargi, wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Wystarczyło kilka sekund, aby rozerwała zbędny bandaż bez pomocy sprowadzonych nożyczek, ubierając się w pośpiechu. — Znajdę go — rzuciła tylko, z sukcesem hamując wybuch gniewu, jaki zaczął ją znienacka rozsadzać od środka. Pierwsze kroki nie należały do wybitnie stabilnych, prawie zaliczyłaby kolejne spotkanie z twardą podłogą, ale zaparła się. Nie mogła pozwolić sobie na odpoczynek czy niezdarność, która alarmowała o nienajlepszy stanie. Musiała za nim podążyć. Musiała to zrobić. Minęła doktorkę, kierując się do wyjścia z części szpitalnej, lecz niespodziewanie napotkała pewien problem. Jej celem były główne drzwi, nic nie uległo zmianie, ale wpierw musiała ładnie wyjaśnić pewnej inkwizytorce, która zdołała ją zaczepić, dokąd zmierza i z jakiej racji jest sama. Rozmowa się nie kleiła. Yv zaczęła unosić głos, używając coraz mniej uprzejmych formułek, tracąc resztki cierpliwości. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Cze 23, 2020 7:33 am | |
| Westchnęła ciężko, widząc, co planuje pacjentka, jeszcze chwilę temu obłożnie chora. Nie wyciągnęła rąk, by ją zatrzymać, choć czuła, że efekty jej krótkiej pracy zostaną wkrótce bezpowrotnie zaprzepaszczone. Usunęła się Yvette z drogi, mrucząc pod nosem: — Cudowne ozdrowienie, psia jego mać. — Zastanawiała się, dlaczego w ogóle się dziwi i rozważa zatrzymanie dziewczyny, która najwyraźniej miała się dobrze, gdy cały szpital pękał w szwach. Nim jednak zdecydowała, czego chce, wolała się przygotować. — Wiedźma będzie ścigała inkwizytora, tego jeszcze nie grali — zakpiła za nią dość głośno, nie zamierzając gonić dziewczyny, lecz świadomie zwracając na nią uwagę pośród personelu i strażników. Zdradziła, że wie o jej mocy, strzelając, w jakim stopniu jest to tajemnicą. Jedyną osobą, która będzie miała problemy z powodu czarownicy błąkającej się po zamczysku był Seth, który zostawił ją samą, pomimo ciążącej nad nim odpowiedzialności. Mimo braku sympatii do żniwiarza, który nie przyniósł jej nożyczek, wolała nie przyczyniać się w żaden sposób do możliwej tragedii. Wolała zapobiegać niż leczyć, wbrew swojej profesji. Strażniczka łypała groźnie na dziewczynę, nie znając protokołu wobec takiej sytuacji — wiedźmy, nawet skazane nie miały wolnej ręki, by zwiedzać sobie zamczysko Inkwizycji wedle potrzeby. — Cofnij się — warknęła na nią strażniczka. — Zachowuj się, albo zaraz porozmawiamy inaczej. Wracaj do łóżka, widzę, że jeszcze z tobą nie skończyli — oznajmiła twardo, spoglądając pytająco na Jainę, która czekała na rozwój wydarzeń. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Cze 23, 2020 11:20 am | |
| Podniesiony głos doktorki, jak i użyte słowa, upewniły Yvette w jednym. Szczęśliwie uchroniła się przed wpuszczeniem zdrajcy na swój teren, który chciał uchodzić z początku za sprzymierzeńca. Co gdyby nie zorientowała się w ogóle? Ludzie byli zbyt podstępni... Nikt nie zasługiwał na zaufanie, nawet jeśli okazał dobroć, niosąc wymaganą pomoc. Zawsze coś kryło się pod spodem. Zawsze było to coś złego. Gdy już miała rzucić solidnym przekleństwem, obrażając przy tym strażniczkę i pewnie większość ludzi wokół, przypomniała sobie rozmowę z Gerardem. Znów głupio ryzykowała życiem, zamiast przemyśleć wszystko na spokojnie i stłumić chaotyczne emocje. — Najmocniej przepraszam za kłopot. Odrobinę mnie poniosło, już wracam na miejsce — pewnie przybrała pokorny ton, przedstawiając swoje działanie jako głupi wybryk, nie mający pokrycia z rzeczywistymi planami. Odwróciła się z najwyższym spokojem, jakby rzeczywiście uznała swe aktualne zachowanie za nieopisanie karygodne, by ponownie udać się za parawan. Po drodze rzuciła zdrajczyni krótkie, acz niepokojąco groźne spojrzenie, nie odzywając się ani słowem. Usiadła na łóżku, rozglądając się uważnie po pobliskim otoczeniu. Gryzło ją uczucie bierności, lecz dzięki ogromnej pomocy lekarki, nie mogła wyjść poza to pomieszczenie. Wszelkie przeciwstawianie się im, zaprowadziłoby wprost do cholernego lochu. Nie mogła pozwolić na następną odsiadkę, to na pewno skreśliłoby szansę na podążenie za Sethem. Z zapałem kombinowała, zawieszając oko na jednym z okien. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Cze 23, 2020 8:00 pm | |
| Strażniczka burknęła coś na odchodne, wyraźnie niezadowolona ze starcia z Yvette, nawet jeśli było to jedyne z wydarzeń wymagających od niej społecznych interakcji w ciągu całego dnia. Obserwowała powrót dziewczyny w głąb pomieszczenia, jakby w każdej chwili mogła ona jeszcze wyrządzić komuś krzywdę. Lekarka zaś nie ruszyła się z miejsca, również obserwując, jak Yvette powraca za parawan. — Pozwolisz mi skończyć, co zaczęłam? — zapytała bezpośrednio, zbliżając się do niej, ale nie siadając naprzeciw jak ostatnio. Wskazała jej nieprzewiązane bandaże, gotowe się rozwiązać. — Nawet o tym nie myśl — powiedziała natychmiast, widząc gdzie wędruje spojrzenie skazanej. Ostatnim, czego teraz potrzebowała, był kolejny pacjent z połamanymi kończynami. — Nie musisz mi niczego wyjaśniać, choć po tym przedstawieniu mam wiele pytań. Nie będę cię tu trzymać na siłę. Nie wiem, dlaczego znalazłaś się tu sama i nie mam najmniejszego zamiaru cię niańczyć. Odpocznij. Poczekaj tu na swojego złodzieja nożyczek. Jeśli wkrótce nie wróci, poproszę kogoś, by odprowadził cię tam, gdzie powinnaś trafić — mówiła, sugerując, że nie będzie angażowała się w życie Yvette, jeśli ta nie wpuści jej do niego pierwsza. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Cze 23, 2020 8:00 pm | |
| — Nie. Kto wie, czy nie zaczniesz zaraz krzyczeć, gdy tylko się zbliżysz, by wkopać mnie w coś w gorszego — prychnęła, nie mając zamiaru spojrzeć na kobietę. — Zresztą, rób co chcesz — machnęła na nią ręką, jakby oznajmiając, że zdrajcy już tak mają. Ucieczka przez znajdując się obok okno była najlepszym pomysłem. Innej drogi nie potrafiła stworzyć, a tu wszystkim zajmie się moc, która w takich przypadkach jest niezastąpiona. Nim padła ostateczna decyzja, usłyszała przestrogę oraz informacje niezwykle zabawne. Prawie się uśmiechnęła, gdy z obcych ust padały takie absurdy. — Szczerze współczuję tym, których niańczysz. Nie mają łatwo, prawda? — chciała potwierdzić swoją teorię, choć mało obchodziły ją słowa od niegodnej zaufania osoby. Dlaczego się dziwiła? Od początku wydawała się podejrzana. Sens dalszej rozmowy przepadł już jakiś czas temu. Jedyne, na co mogły sobie pozwolić, to pospolite złośliwości, na które Yvette była gotowa w każdym momencie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Cze 23, 2020 8:12 pm | |
| Jaina nie miała bezpośrednio częstego kontaktu z wiedźmami, lecz łaskawie założyła, że natrafiła na trudny przypadek, który najwyraźniej dobrze odnajdywał się pośród inkwizycyjnych murów, przez lata wyrabiając sobie sporą bezczelność. Podeszła do niej, w końcu zbliżając się do miejsca, w którym uprzednio siedziała. — Czy twój gen był tajemnicą, że masz mi za złe stwierdzenie tego oczywistego faktu? Widok wiedźmy nie powinien tu nikogo dziwić. Nie planowałam kłamać, zwłaszcza, gdy swoim zachowaniem nie zwiastowałaś niczego dobrego — wypowiedziała spokojnie. — Jeśli nie powinno cię tu być lub wiesz, gdzie szukać swojego złodzieja nożyczek, porozmawiaj ze mną. Jeśli to zrozumiem, poproszę jednego ze strażników, by cię natychmiast odprowadził. Przez lata nauczyła się pokory, nie reagując złością tam, gdzie wskazywałyby na to jej emocje. Przysięgała nieść pomoc, nawet jeśli to oznaczało, połknięcie własnej dumy i ukorzenie się przed osobą, która za nic nie chciała współpracować. — Tak — przyznała krótko, mimowolnie przełykając ślinę. — Nie podobało im się tak bardzo, że czwórka z nich, postanowiła kopnąć w kalendarz. A jakby było im mało nieszczęścia za życia, ktoś zawinął im karty zgonów po śmierci. To nie jest dobry dzień — odparła, sama nie wiedząc czemu, zaczynając się żalić. Dawno nie czuła podobnej bezsilności spowodowanej nadmiarem chorych, stawiających się na pierwszym miejscu i umierającym, którym nie była już w stanie pomóc. Zebrała się w sobie, ucinając przerwany bandaż Yvette, by wsunąć jego koniec pomiędzy inne pasma, tworząc dobrze trzymająca się całość. Tym samym skończyła, ściskając nożyce w dłoni, odchodząc i przesuwając parawan w stronę innego łóżka. — Powinnaś odpocząć. Jeśli jednak czujesz się na siłach i to dla ciebie zbyt wiele, możesz zając swój czas pomagając tu — machnęła dłonią po sali pełnej ludzi w różnym stanie, gotowa wrócić do pracy. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie był to zwyczajny dzień. Choroba i śmierć zaglądała w oczy wszystkich, kpiąc z masy pielęgniarek i balsamistów usiłujących je powstrzymać. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Wto Cze 23, 2020 9:50 pm | |
| Wcale nie prosiła o tą rozmowę. W zupełności zadowoliłaby się samotnością, w oczekiwaniu na... Właśnie, kogo? Nie wiadomo, kiedy Seth postanowi wrócić z nagłej wycieczki poza mury. Najwidoczniej została skazana na szpital i użeranie się z tutejszymi ludźmi, co w ogóle musiało się zaliczać do jakiejś ukrytej kary. Jeszcze tląca się w niej złość, sprawiała, że z niezwykłym trudem przyjmowała bezkonfliktowe wypowiedzi doktorki, wyciszające wielką chęć wyżycia się na czymś. — Wtrącasz się, alarmując wszystkich dookoła, jakbym zdążyła zabić już co najmniej z pięć osób — przedstawiła swoją perspektywę, a w zasadzie jej część. Pominęła pewne pomniejsze punkty, mające nikły sens w zaistniałej sytuacji. — Dzień jak co dzień — skomentowała, odbijając sprawnie piłeczkę. Nie miała zielonego pojęcia, jak powinna zareagować na żale od niej. Chyba nigdy nie byłaby na to gotowa. — Radziłabym wziąć się w garść. Pocieszanie innych niezmierzenie wychodziło poza możliwości Yvette. Nawet siostra dostawała uszczypliwości, które jako jedyna umiała odczytać w pozytywnej formie. Trzymanie się na uboczu przez większość życia robiło swoje, a niechęć do ludzi tylko wzmacniała całą otoczkę. Położyła się wolno na materacu, gdy Jaina zakończyła pracę. — Prawdopodobnie żaden pacjent nie chciałby, aby wiedźma kręciła się przy jego łóżku. Poza tym, wyczerpałam swój limit oraz jego zasoby. Kilka dodatkowych kroków i padłabym na podłogę — odparła, szacując swą przydatność na zero. — Jeszcze ten idiota mnie zostawił... — rzekła o wiele ciszej, zamykając oczy. Dość szybko straciła świadomość, oddając się w pełni upragnionej czynności. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 3:50 pm | |
| Sama nie wiedziała, dlaczego dorzuciła od siebie coś więcej niż zwykłe grzeczności, które powinny obejmować lekarza i pacjenta. Temat jednak został zbyty, a Jaina prędko pożałowała swojego gadulstwa. Nim zniknęła za parawanem, mruknęła bez wyrazu: — Tak też zrobię. Wezmę się w garść. Wróciła do pracy, zaczynając od wypełnienia z pamięci kart zmarłych pacjentów, by nie musieć tłumaczyć się ich rodzinom w idiotyczne głupi, lecz zgodny z prawda sposób. *** Sądząc po zapadającym na zewnątrz mroku, zastał ją wieczór. W szpitalu zapanował spokój, zupełnie nieprawdopodobny w stosunku do tego, co działo się południem. Część łóżek była zwolniona, a wiele z reszty pacjentów zapadło w sen. Pojedyncze osoby przewijały się pomiędzy łóżkami, usługując potrzebującym, lecz cały szpital zdawał się zapadać w sen. Kolejną zmianą, jaką Yvette mogła dostrzec po przebudzeniu się, była obecność przykrywającego ją koca oraz szklanki z wodą nieopodal jej łóżka. Z pewnością też nie mogła przeoczyć obecności Leandra, siedzącego obok. Miał on przymknięte oczy, czuwając i oczekując świadomości dziewczyny. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 3:57 pm | |
| Pobudka zwlekała z nadejściem. Choć na zewnątrz zostały zapalone już latarnie, a zamek coraz bardziej przestawał tętnić życiem, Yvette trwała w tym samym stanie. Twardy sen, w który niesamowicie szybko zapadła, nie odpuszczał. Kompletnie ignorowała bodźce z zewnątrz, jakby świat przestał istnieć, albo zwyczajnie zatrzymał się, dając jej chwilę wytchnienia, by mogła powrócić niebawem w wielkim stylu. Jednak regeneracja została bezczelnie przerwana. Gdyby nie okropne uczucie zimna, rozchodzące się po całym ciele, dalej pozostałaby nieokreślony czas nieobecna. Nigdy nie doświadczyła czegoś podobnego. Drżała, czując wprost lodowate podmuchy ze wszystkich stron. Zaskoczeniem okazał się miękki materiał, który odnalazła na sobie, gdy po omacku szukała ręką jakiegokolwiek źródła ciepła. Nie zastanawiała się, skąd się tu wziął i kto był na tyle miły, natychmiast naciągając na siebie koc, opatulając się przy tym szczelnie. — Moja głowa... — jęknęła cicho, gdy tylko uchyliła powieki. Ból przybrał maksymalnie na sile, nie znając żadnej litości, lecz zdołała dostrzec znanego blondyna. Powoli zaczęła orientować się, że Seth dalej nie wrócił, zaś pomieszczenie spowijał częściowy mrok. Podniosła się z łóżka niczym oparzona, co poskutkowało gorszym samopoczuciem. Ukryła twarz w dłoniach, jakby próbując jakoś opanować niezrozumiałe źródło cierpienia. — Muszę go odnaleźć — mówiła niezmordowanie pod nosem, zmuszając się do postawienia nóg na ziemi. Świat wirował, ale nawet to nie było zdolne do powstrzymania wypełnienia tego postanowienia. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 4:01 pm | |
| Gdy tylko wydała z siebie dźwięk, otworzył oczy, rozglądając się nieprzytomnie po otoczeniu. Nim zdołał przespać kolejną część życia, poderwał się lekko, natychmiast powstrzymując Yvette w zwleczeniu się z łóżka. Ujął jej ramię, w łagodny sposób sprowadzając ją z powrotem do pozycji leżącej. — To nie jest najlepszy pomysł w twoim stanie — odparł na jej zamiary, spoglądając na nią z coraz większą świadomością. — Powinien niedługo wrócić. Wszystko będzie dobrze — starał się ją pocieszyć, wątpliwości i fakt, że Seth już się spóźniał, zachowując dla siebie. Bardzo subtelnie układał ją do snu, szczelniej okrywając dziewczynę kocem. W poważaniu miał fakt, że ktoś może dostrzec ten uprzejmy gest - jego opia publiczna kulała wystarczająco bardzo, aby mógł się nią przejąć. — Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Musisz umierać z głodu... — mruknął, uśmiechając się w swoim standardowym już wyrazie twarzy. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 4:02 pm | |
| Zdziwienie na chwilę przejęło stery, gdy Leo przyczynił się do powrotu na materac. I w zasadzie mogłaby iść za jego radą, zostając i odpoczywając, ale miała ważniejsze zadania na głowie, niż marnowanie czasu w szpitalu. Odleciała na wystarczająco długo. — Ach, już rozumiem... — stwierdziła, jakby wreszcie rozwiązała zagadkę. — Pomyliłeś mnie z Yvonne. Lepiej dokładnie się rozbudź, bo umysł płata ci figle — rzekła, odwzajemniając słabo uśmiech. Zamierzała go biegiem wyprowadzić z błędu, jaki powstał na skutek zapewne jego senności i ciemniejszego otoczenia. Biedaczek pewnie nie całkiem przytomnie wrócił do starych czasów, gdzie to bliźniaczka grała główne skrzypce. Ostatnim czego pragnęła, to być mylona z nią. — Źle — oznajmiła krótko, rwąc się do wstania. Kto by pomyślał, że będzie próbowała siłować się z Leandrem tuż po przebudzeniu? Życie jest pełne niespodzianek. — O tak, potrzebuję rozszarpać pewnego żniwiarza, więc jeśli mógłbyś... — poprosiła, chcąc go jakoś wyminąć, by swobodnie wstać. Mogła być ledwie żywa, z niezbyt niską temperaturą, a i tak plany nie uległy zmianie. Była gotowa walczyć z każdą przeszkodą na swojej drodze, nawet jeżeli był nią rosły mężczyzna. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 4:06 pm | |
| Uśmiechnął się promiennie na wspomnienie bliźniaczki, choć nie był pewny czy Yvette faktycznie zdradza troskę, czy posługuje się czarnym humorem głównych lotów. Założył opcję pomiędzy, spokojnym tonem wyznając: — Nie planowałem ci tego mówić pod żadnym pozorem, lecz było to moją pierwszą myślą, gdy zobaczyłem cię w tym łóżku — podzielił się wrażeniem, balansując na granicy sporego nietaktu. Wyprowadził ją z mylnego przeświadczenia o tkwieniu w krainie snu. Uznał jednak za stosowne pociągnąć temat dalej. — Brakuje mi jej. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co czujesz ty — wyznał, zakładając, że Yvette nie radzi sobie najlepiej z tak sporą stratą. Rzucił temat w próżnię, nie oczekując odpowiedzi ani jego kontynuacji. Zdecydował się powrócić do Yvonne z jednego względu - wiedział, że w towarzystwie jego brata nie znajdzie możliwości opłakiwania zmarłej, jeśli potrzebowała wrócić do niej wspomnieniami. — Zemsta smakuje najlepiej na zimno, nie słyszałaś? W obecnym stanie uszkodzisz bardziej siebie niż jego — odpowiedział spokojnie, nawet jeśli rozprawiali o zabójstwie jego brata. — Chętnie ci w tym pomogę. Możesz mi opowiedzieć, co z nim zrobisz — zagaił, licząc, że zajmie jej czas i myśli, podczas gdy dziewczyna grzecznie zostanie w łóżku. — Głowa, mówiłaś? — zapytał z troską w głosie. Wciąż nie był świadomy, co dokładnie przytrafiło się Yvette, lecz z dużą łatwością się domyślał. — Możliwe, że wiem, jak temu zaradzić — stwierdził niespodziewanie. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 4:07 pm | |
| Wpatrywała się w niego z lekkim oniemieniem, nie wypowiadając choćby jednego słowa. W żaden sposób nie odniosła się do siostry. Nie zamieniła tego w żart, nie wybuchła gniewem, nie podeszła neutralnie... Wyłącznie milczała, utrzymując twardo wzrok, który daleki był od wyrażania jednoznacznych uczuć, czy emocji. Po dłuższej pauzie powróciła do rozmowy, jakby jego wcześniejsze wypowiedzi nigdy nie miały miejsca. — Ty za to powinieneś już dawno słyszeć o mojej mocy. Wątpię, abym odniosła większe obrażenia — westchnęła, czując, że musi wyjaśniać na nowo coś powszechnie wiadomego. — Od kiedy chcesz pomagać komuś, kto wybrał brak możliwości spotkań z tobą? Nie rozśmieszaj mnie — prychnęła, czując wzrastające podirytowanie. Dość powierzchownie odniosła się do swojej decyzji, odpuszczając wejście w o niebo ważniejsze szczegóły. Może zwyczajnie nie chciała ujrzeć swojej głupoty w całej okazałości, dlatego wolała bez przerwy uciekać. — Nie potrzebuję żadnej cholernej pomocy. Dajcie mi stąd wyjść, albo zrobię taką aferę, że zapamiętacie mnie na zawsze — warknęła, rzucając śmiałe ostrzeżenie. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sro Cze 24, 2020 4:37 pm | |
| Uszanował jej milczenie, nie naciskając i nie powracając do wspomnień o bliźniaczce. Niezależnie od tego czy nie chciała o niej rozmawiać, czy zwyczajnie nie chciała rozmawiać konkretnie z nim, nie rozgrzebywał tego tematu. Nieświadomy prawdy, mógł tylko zgadywać, że jest jeszcze za wcześnie. Kolejne słowa przyjął równie spokojne, choć widział, że prowadzą one w nie najlepszą stronę. — Droga Yvette, zapewniam cię, że wiele słyszałem o działaniu twojej mocy — wypowiedział powolnie, jakby opowiadał jej baśń na dobranoc. — Słyszałem jedno. Widzę co innego. Jesteś ranna i osłabiona. Wygląda na to, że gorączkujesz. I jeszcze nie tak dawno, niemal zemdlałaś na korytarzu. Obawiam się, że już odniosłaś... Jak ty to mówisz - większe obrażenia — odbił piłeczkę, jak na dłoni widząc, że jej miejsce jest właśnie tutaj, w szpitalu. — Nie wiem, Yvette, jakie miałaś motywacje i co tobą kierowało, gdy wolałaś nie oglądać mojej twarzy. Rozumiem, że nie jest najprzyjemniejsza dla oka — przyznał bez urazy, lekko pocierając swój policzek. — Lecz dałbym sobie rękę uciąć, że usłyszałem z twoich ust: „Nie waż się zapomnieć”, gdy obiecywałem, że się tu zjawię, gdy tylko będę mógł. Przemawiał, jakby pragnął wyjaśnić zaistniałe nieporozumienie, z charakterystyczną sobie manierą nie skupiając się na konkretach. — Jeśli się przesłyszałem, uświadom mnie. Odejdę, nawet wbrew prośbie Setha, bym miał na ciebie oko — poprosił poważnie, jakby w każdej chwili był gotów do dalszej drogi. — Lecz powiedz mi, Yvette, gdzie się udasz? Zakładając nawet, że twe cudowne szczęście postawi cię na nogi i sprawi, że bez szwanku opuścisz zamczysko... Powiedz mi, co będzie dalej? Co będzie jutro? — pytał uprzejmie, jakby w rzeczywistości był ciekaw. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Cze 25, 2020 10:30 am | |
| Nie podobało jej się, że wszyscy poddawali w wątpliwość prawidłowe działanie mocy. Ogólny stan może nie sprzyjał wystawieniu pozytywnej opinii, nawet ona nie mogła temu zaprzeczyć, lecz mimo przebytej drogi nadal żyła. Uchodziła z życiem, gdy sytuacje przybierały bardzo niebezpieczny obrót. Widocznie szczęście miało obszerniejszy wpływ na każde wydarzenie i podejmowało samodzielnie decyzje, bez konsultacji z samą zainteresowaną. Zawahała się przez dosłowne sekundy, gdy zahaczył o najtrudniejszy punkt w organizowanej wyprawie. — To nieistotne. Chciałam tylko znaleźć Setha... — wyznała po raz dwudziesty tego dnia. — Po co te złośliwości? Dobrze wiem, że nie miałabym szans przetrwać w tamtym świecie. Oboje natrętnie to powtarzacie, jakbym była jakimś nierozumnym dzieckiem! — żachnęła się, umyślnie stawiając Leandra w roli atakującego. I choć była to czysta nieprawda, czuła, że tylko w ten sposób da radę wybrnąć z tej dyskusji, zachowując twarz. Plus był taki, że pogawędka odciągała uwagę od priorytetowego celu. Wyciszała powoli nerwy Yvette, przez co mogła przyjąć spokojniejszą postawę wobec niczemu winnego Leo. — Nie w tym rzecz. Zaliczasz się do głównej piątki ze swoją, jak ty to ująłeś, nie najlepszą urodą. Wydaje mi się, że nie masz na co narzekać w tej kwestii — wytłumaczyła szczerze, odkrywając przed nim swój tajemniczy ranking. Chciała wyjaśnić nieporozumienie, którego blondyn się trzymał. — Wszystko, o czym zdołałeś wspomnieć w laboratorium, było prawdą. Wierzyłam, że odcięcie się od ciebie na stałe, pomoże mi w jakiś sposób ochronić się przed tym... — przeszła do sedna sprawy, jednak zaraz urwała dalsze wywody. Uciekła spojrzeniem, jakby gubiąc odpowiedni wątek. Rzeczywiście zasługiwała na miano głupiej. Gdy teraz podejmowała wszelkie próby usprawiedliwienia się, spostrzegła, jak śmiesznie to brzmi. — Co z tą głową? Wspominałeś, że wiesz, jak temu zaradzić — zmieniła temat, licząc, że chociaż uzyska wolność od doskwierającego bólu. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Cze 25, 2020 2:03 pm | |
| Podszedł do sprawy bardzo cierpliwie, widząc, że nie musi używać siły, aby zatrzymać ją w łóżku. Podjął więc spokojnie: — Rozumiem twoje nastawienie. Jestem pewny, że Seth na twoim miejscu zrobiłby to samo. Gdyby ktoś stanął mu na drodze, zwyczajnie by go zdeptał, nie bacząc na nic. Ty musisz być ponad to — zachęcił ją poważnie, lecz nie sądził, że tak łatwo mu ulegnie. Stawała się coraz bardziej podobna do jego brata, a co za tym szło, próby nawrócenia, które nie podziałały na niego, również nie były najlepsze w stosunku do niej. — Musisz też zrozumieć, że Seth jest dorosłym mężczyzną. Wie, co robi. Jego czyny nie są dziełem przypadku czy przymusu. Nie namawiam cię, byś szanowała lub wspierała jego decyzję. Uważam jednak, że... Jeśli postanowiliście podążać wspólną drogą, powinnaś pokładać w nim choć odrobinę zaufania. Nieczęsto stawał w obronie brata, zwłaszcza teraz, gdy dzieliło ich więcej niż kiedykolwiek. Nie głosił jednak prawd, w które sam nie wierzył. Nigdy nie pozwalał się ograniczać i sądził, że jest to najzdrowszym nastawieniem. Uśmiechnął się odrobinę smutno, kręcąc głową. Choć miał ochotę wyśmiać wątpliwy gust Yvette, który ocenił na podstawie wyboru Setha, powstrzymał się, nie wiedząc, czy chce wiedzieć więcej o tym tajemniczym rankingu. — Byłem wtedy odrobinę zgorzkniały. I święcie przekonany o waszej winie. Posunąłem się o krok za daleko — przyznał, słowa układając w coś na wzór przeprosin. Życie Yvonne na szali i zupełna niemoc, jaka mu pozostała, sprawiła, że był gotów do odrobinę ostrzejszych słów. Teraz jednak widział, że nie były one na miejscu. — Jestem ci winien przeprosiny. Wierzę, że jesteś dobrą osobą, poza zemstą, gdy jest to konieczne, zdolną do przebaczenia — dopowiedział, w dość niecodzienny sposób definiując dobroć. Ożywił się nieco, gdy wróciła do tematu bólu głowy, jakby chociaż tej jednej rzeczy na świecie był pewny. Sięgnął za pazuchę, wydobywając wkrótce małe puzderko, niewiele większe od naparstka. Otworzył je kciukiem, pokazując Yv zawartość. Wewnątrz metalowego naczynka znajdował się biały proszek, zmielony niczym puder. — Seth mnie zabije, jeśli się dowie, lecz częstuj się — oznajmił radośnie, jakby złość Setha była wyłącznie dodatkową zaletą. — Wchłania się przez błony śluzowe. Najprościej z wykorzystaniem nosa, lecz słyszałem, że damy wybierają dziąsła — mówił jak najęty, wyraźnie wpadając w swój temat, gotów przybliżyć Yvette cały świat swoich ucieczek od rzeczywistości. — Pokazać ci jak? — zapytał.
Ostatnio zmieniony przez Ringleader dnia Czw Cze 25, 2020 6:11 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Cze 25, 2020 5:42 pm | |
| Z największą uwagą chłonęła piękną wypowiedź, nie potrafiąc przerwać mu, by wtrącić swoje trzy grosze. Zasada była prosta. On mówi, a ona słucha. Nie śpieszyła się, wiedząc, że nadejdzie czas na odpowiedź. Poza nieukrywanym zachwytem, czerpała cenne lekcje rozmowy, jakiej niekiedy prowadzenie wymagało sporych sił. — Leo, tu nie chodzi o zaufanie. Co jeśli coś mu się stanie? Wystarczy ciut nieuwagi, odrobina pecha, i co wtedy? Moja moc może nie wydawać się zachęcająca, po tym wszystkim, co wyraźnie widzicie, ale uratowałabym go. Jestem tego pewna — zaświadczyła, wierząc w pełni. — Może być sobie dorosły, co nie zmienia faktu, że niektóre decyzje powinien podejmować mądrzej. Miał ze mną zostać... Gdzie jest teraz? — zapytała bezradnie, choć doskonale znała odpowiedź. Chciała pozostać silna, pokazując blondynowi, że podchodzi do obecnych wydarzeń bez strachu i niepewności. A nie trzeba było więcej, niż nietypowe przeprosiny oraz nazwanie jej dobrą osobą, aby oczy prędko zaszkliły się łzami. Pokiwała głową, przyjmując w milczeniu te cenne słowa, aczkolwiek miała świadomość, iż wcale na to nie zasługuje. Ciągle go okłamywała w sprawie Yvonne, nic się nie zmieniło. Ocierała pojedynczo zlatujące krople po policzkach, dostrzegając zaraz wyciągane przez Leo malutkie pudełko. — Proszek? — przyglądała się możliwie z bliska. Ciekawość weszła na główny plan. — Chwila... Miałabym to wciągnąć nosem? Umieścić na dziąsłach? — padły dwa pierwsze niedowierzające pytania, a milion kolejnych było w trakcie przygotowań. — Nie wydaje mi się, aby tylko ból głowy miał ustać... Na co jeszcze wpływa? Jak długo działa? A skutki uboczne? W ogóle... Skąd masz coś takiego? — spojrzała na niego, na chwilę obecną nie wymagając prezentacji. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Czw Cze 25, 2020 7:57 pm | |
| Pokręcił energicznie głową, jakby tym gestem już chciał wyprowadzić dziewczynę z błędu. Nie uważał jednak poszukiwań niedołężnego dziadka o lasce za wielce groźnych. A będąc z Sethem przez większość życia, był skarbnicą historii, które mogły skończyć się o wiele ciężej. — I na tym polega zaufanie. Jeśli będziesz się niepokoić każdej rozłąki, oszalejesz. Więcej wiary w jego możliwości. Naprawdę, bywał w gorszych sytuacjach. A tutaj... nic złego nie ma prawa się wydarzyć — pocieszał ją. Choć był nieświadomy wielu faktów, sądził, że wie wystarczająco wiele, by móc wydać taką ocenę bez posuwania się do kłamstwa. — Mówił o pobliskich peronach. Jeśli to prawda, powinien być już w drodze do zamku — zdradził, lecz nie miał pewności, czy Seth nie przekopie reszty kraju, by odnaleźć, czego pragnął. Tak mogła nakazywać przyzwoitość, lecz nie odwrócił spojrzenia na jej płacz, nie uznając go za nic nie na miejscu. Cenił sobie ludzkie emocje, dużo bardziej od prób zachowania twarzy nade wszystko. Nie skomentował już poprzednich słów, krótko ściskając jej dłoń w pocieszającym geście. Uśmiechnął się na serię pytań, wysypując odrobinę białego proszku na wierzch własnej dłoni, prezentując substancję w całej okazałości. — Lekarstwo, w dużym uproszczeniu — poprawił ją automatycznie, gotów odpowiedzieć na wszystkie pytania skazanej. — Tak. Lub przez inne błony śluzowe, na przykład... — urwał, spostrzegając się, że może ją bardziej przestraszyć niż zachęcić. — Nieważne — dokończył tajemniczo. — Na ból istnienia — stwierdził pogodnie, jakby żartował. — Nawet nie zauważysz, że gorączkujesz. Wpływa na twoje ciało, sprawiając, że możesz nad nim panować, jak nigdy wcześniej. Wpływa na postrzeganie otoczenia, pozostawiając w twojej głowie błogi spokój — wypowiedział na jednym tchu, powstrzymując się odrobinę, by nie powiedzieć więcej. Nie chciał wyjść na obsesyjnie zakochanego, lecz nie było tajemnicą, że żywił do tego narkotyku niezdrowe uczucia. — U początkującej osoby... Powinno obejść się bez większych skutków ubocznych. Być może ból głowy powróci ze zdwojoną mocą, lecz na resztę nocy powinnaś mieć spokój — wyjaśnił, odpowiadając na kolejne pytania. — To podarek od balsamistów. Ich wynalazek w przypływie największego geniuszu. Przeszli w nim samych siebie... Ech, miałem oszczędzać, ale... — spojrzał niemal łapczywie na swoją dłoń. Nie trzeba było dwa razy go zachęcać. Przytknął dłoń do twarzy, czubkiem nosa stykając się z jej powierzchnią. Odwrócił się lekko, choć jednocześnie chciał zaprezentować dziewczynie proces zażywania tego cudownego środka na wszystko, tak nie był wciąż przekonany, czy jest to czynność, którą należy się chwalić. — Resztę można wetrzeć... — zebrał pył w palce, pokazując jej, mimowolnie uśmiechając się szerzej. — To jak? Chcesz spróbować? Nie potrzebujemy Setha, by się dobrze bawić — stwierdził ze śmiechem, pocierając wewnętrzną stronę policzka palcem z okruchami pudrowatego proszku. |
| | | Yvette Skazaniec
Liczba postów : 671 Join date : 13/06/2018
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Pią Cze 26, 2020 4:14 pm | |
| — Pewnie masz rację — przytaknęła, zachowując resztę obaw dla siebie. Nawet po zapewnieniach Leandra, nie mogła przestać się zamartwiać. Złe przeczucie wręcz krzyczało, że coś pójdzie nie tak, a pozornie łatwe starcie ze starszym mężczyzną, okaże się jednym z trudniejszych. Znała Gerarda na tyle dobrze, aby wyciągnąć wnioski położone najbliżej prawdy. Był gotowy na każdą ewentualność, zaś teraźniejszy cel miał szczególne znaczenie. Nie miała wątpliwości, że jako bracia przeszli naprawdę sporo. Choć zdecydowanie za mało wiedziała o przeszłości Setha, chciała wierzyć w jego niezwykłe umiejętności, które wyprowadzą go z ciężkich opresji. Wcześniej radził sobie bez niej. Czemu teraz miałoby być inaczej? Wprowadzała panikę, lecz nie chcąc irytować więcej Leo, skupiła się na cudownym leku. — Na przykład? — powtórzyła, nie kryjąc zaintrygowania. — A ty? Korzystasz ze wszystkich tych... błon? — dociekała, mając zerowe informacje na ten prawdopodobnie popularny temat. Nigdy nie słyszała o magicznym lekarstwie, które działa na wszystkie dolegliwości. Czy to ogólnie możliwe? Jeśli tak, cena, jaką trzeba zapłacić, musiała być niewyobrażalnie wysoka. — Ten opis kojarzy mi się z alkoholem — dała pierwszą myśl, idealnie pasującą do jego pełnych zapału słów. — Jednak z tego co mówisz, wszelkie trunki nie dałyby rady przebić mocy tego specyfiku. Dodatkowo, podarunki od tych pseudolekarzy nie brzmią kusząco — skwitowała, nie rozumiejąc nagłego podekscytowania, jakie biło od niego na kilometry. Pomimo ciągłego braku prośby o zaprezentowanie zażycia podejrzanego środka, zrobił to bez żadnego wahania. Obserwowała uważnie każdy ruch, który podchodził pod klarowną instrukcję obsługi, wpuszczając wielkie zdziwienie na swą twarz. — Jestem zaszczycona, że chcesz się ze mną podzielić swym drogocennym proszkiem, ale rezygnuję — odparła z lekkim opóźnieniem, nie odrywając od Leo szeroko otwartych oczu. — Czy Seth... — zaczęła pytanie, ale prędko je przerwała. Zamiast tego, wskazała niepewnie na nos, by w ten sposób jakoś go naprowadzić. |
| | | Ringleader I have no idea what I'm doing here
Liczba postów : 783 Join date : 31/01/2017
| Temat: Re: Główna sala szpitalna Sob Cze 27, 2020 10:50 am | |
| Choć sądził, że będzie w stanie odpowiedzieć Yvette na każde pytanie dotyczące tego, na czym w końcu się najlepiej zna, tak życie prędko zweryfikowało jego nastawienie. Nie chciał jej gorszyć ani uświadamiać bez uprzedniego przygotowania. Kłamstwo w tak ludzkiej kwestii nie leżało jednak w naturze Leandra, więc podjął temat w nieco okrężny sposób: — Owszem. Raz czy dwa. Nie jest to najwydajniejszy ze sposobów, lecz niektóre chwile są warte poświęceń, by celebrować je z należytym oddaniem. W odpowiednim momencie życia, z odpowiednią osobą... — wyjaśnił niejasno, nie mijając się jednak z prawdą. — Picie jest elementem naszej kultury — pociągnął temat dalej, gdy sprezentowała mu - według niego - niezbyt trafne porównanie. — Pijemy na weselach, pijemy na pogrzebach. Alkohol towarzyszy nam w najważniejszych dniach, jak i w codzienności. Nigdy jednak nie czułem przywiązania czy wdzięczności do kieliszka wina. Wino może znieczulać, rozpraszać myśli... Lecz nie przypominam sobie, by cokolwiek innego oddało mi taki spokój ducha — wyjaśnił, nie krępując się w żaden sposób dobrem słów lub osobliwym wyznaniem. Przymknął pudełeczko, kiwając głową, choć nie zrozumiał powodu, dla którego Yvette miała zrezygnować z jego dobrodziejstw. Wsunął przedmiot na swoje miejsce, oddając się chwilowemu milczeniu. Pomimo zachwalania produktu, nic w Leandrze nie uległo zmianie po zażyciu produktu — był on jednakowo spokojny, wygadany i uśmiechnięty. — Tak — skinął głową, domyślając się, co dziewczyna ma na myśli. — Zaczął jeszcze w akademii lub na jej wylocie — wspomniał, usiłując umieścić wydarzenie w punkcie swojej przeszłości. — Środek był w fazie testów, a balsamiści płacili ochotnikom za udział w ich projekcie. Nic dziwnego, że wziął nim udział. Ten człowiek kopałby staruszki po kostkach, gdyby było to opłacalne — zakończył niby żartobliwie. Zakołysał się łagodnie, rozglądając się po wnętrzu szpitala, dopiero po chwili powracając do kontynuacji opowieści: — Zrezygnował po kilku latach. Po tym, jak spostrzegł się, że nie może bez tego żyć. Dla mnie wybór jest prosty — wzruszył ramionami, w żadnym ze światów ani żyć nie zamierzając rezygnować z tego, co stanowiło fundamenty jego jestestwa, akceptowane przez jego samego. — Może innego dnia — mruknął do niej, powracając do jej odmowy. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Główna sala szpitalna | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|